środa, 22 czerwca 2016

Komentarz do J 5


J 5

Ten rozdział od samego początku stawia nas przed trudnymi problemami. Mówi ogólnie o święcie żydowskim. Może chodzi tu o święto Pięćdziesiątnicy, kiedy to Żydzi wspominali dar Prawa Mojżeszowego1. Możliwe, że jest to święto Paschy – i oznaczałoby to konieczność zrewidowania poglądów na chronologię życia Jezusa2. Niektórzy argumentują za świętem Purim – bo z punktu widzenia chronologii przedstawionej w rozdziałach czwartym i szóstym – to byłoby bardzo prawdopodobne3.

Dalszy tekst BT tłumaczy w sposób następujący: „W Jerozolimie zaś znajduje się sadzawka Owcza4, nazwana po hebrajsku Betesda5, zaopatrzona w pięć krużganków. Wśród nich leżało mnóstwo chorych: niewidomych, chromych, sparaliżowanych, którzy czekali na poruszenie się wody. Anioł bowiem zstępował w stosownym czasie i poruszał wodę. A kto pierwszy wchodził po poruszeniu się wody, doznawał uzdrowienia niezależnie od tego, na jaką cierpiał chorobę67 (J 5,2-4). Jest to więc miejsce licznych uzdrowień. Przychodzi tam Jezus i widzi człowieka chorego od trzydziestu ośmiu lat. Pyta się go: „Czy chcesz stać się zdrowym?” (J 5,6), a chwilę później: „Wstań, weź swoje łoże8 i chodź!” (J 5,8). Człowiek został uzdrowiony, ale był to dzień szabatu: „Rzekli więc Żydzi do uzdrowionego: Dziś jest szabat, nie wolno ci nieść twojego łoża. On im odpowiedział: Ten, który mnie uzdrowił, rzekł do mnie: Weź swoje łoże i chodź” (J 5,10-11). Cud uzdrowienia mógłby skłonić do uwielbienia Boga, ale niestety dla wielu ważniejszy był przepis odpoczynku szabatowego. Formalizm religijny uniemożliwił dziękczynienie za cud. Jezus mówi uzdrowionemu: „Oto wyzdrowiałeś. Nie grzesz już więcej, aby ci się coś gorszego nie przydarzyło” (J 5,14). Łaska uzdrowienia fizycznego jest okazją do nawrócenia. Niewykorzystanie tej szansy może doprowadzić do tragedii poważniejszej niż trzydziestoośmioletni paraliż. Jezus mówi o uwolnionym od złego ducha: „Gdy duch nieczysty opuści człowieka, błąka się po miejscach bezwodnych, szukając spoczynku, ale nie znajduje. Wtedy mówi: "Wrócę do swego domu, skąd wyszedłem"; a przyszedłszy zastaje go niezajętym, wymiecionym i przyozdobionym. Wtedy idzie i bierze z sobą siedmiu innych duchów złośliwszych niż on sam; wchodzą i mieszkają tam. I staje się późniejszy stan owego człowieka gorszy, niż był poprzedni” (Mt 12,43-45). Otrzymana łaska obliguje do szukania Jezusa i do stałego życia w Nim i dla Niego.

Nie wiemy, czy uzdrowiony przez Jezusa zastanowił się nad Jego słowami, ale wiemy, że: „Człowiek ów odszedł i doniósł Żydom, że to Jezus go uzdrowił. I dlatego Żydzi prześladowali Jezusa9, że to10 uczynił w szabat” (J 5,15-16). Można tego człowieka rozumieć, bo, jak to ukazuje Ewangelia, ludzie panicznie bali się Żydów, to znaczy zamieszkujących kraj Judei (por. J 5,10; 7,13; 9,22). W ówczesnym judaizmie formalne, to znaczy zgodne z faryzejską jego wykładnią, przestrzeganie szabatu było niestety wartością absolutną. Jezus próbuje skłaniać Żydów do refleksji na ten temat, ale się Mu to nie udaje. Ewangelia według świętego Marka pokazuje zresztą, że tak zwana wierność wobec szabatu też była tylko pretekstem w walce przeciwko Jezusowi: „A śledzili Go, czy uzdrowi go w szabat, żeby Go oskarżyć. On zaś rzekł do człowieka, który miał uschłą rękę: Stań tu na środku!. A do nich powiedział: Co wolno w szabat: uczynić coś dobrego czy coś złego? Życie ocalić czy zabić? Lecz oni milczeli. Wtedy spojrzawszy wkoło po wszystkich z gniewem, zasmucony z powodu zatwardziałości ich serca, rzekł do człowieka: Wyciągnij rękę!. Wyciągnął, i ręka jego stała się znów zdrowa. A faryzeusze wyszli i ze zwolennikami Heroda zaraz odbyli naradę przeciwko Niemu, w jaki sposób Go zgładzić” (Mk 3,2-6).

Na oskarżenie o uzdrowienie w szabat, Jezus odpowiada: „Ojciec mój działa aż do tej chwili i Ja działam” (J 5,17). Bóg-Ojciec działa również w szabat, działa teraz w Jezusie, swoim Synu. Szabat nie ogranicza Boga w działaniu, a Jezus jest Bogiem. Jest Nim tak samo jak Jego Ojciec. Działa na tych samych prawach, jak Bóg – Jego Ojciec. Sam Jezus nie używa tu słowa „Bóg” – mówi o swoim Ojcu, ale dla Żydów jest oczywiste, że mówi o Bogu jako o swoim Ojcu i że w ten sposób uznaje się za Boga: „Dlatego więc usiłowali Żydzi tym bardziej Go zabić, bo nie tylko nie zachowywał11 szabatu, ale nadto Boga nazywał swoim Ojcem, czyniąc się równym Bogu” (J 5,18). Stosunek Jezusa do szabatu i uznawanie siebie za Boga, w oczach Żydów oznaczały konieczność zamordowania Jezusa jako bluźniercy. Nie interpretują słowa „Ojciec” metaforycznie. Gdy Rdz 6,2 mówi o synach Bożych to używa słowa „syn” na oznaczenie kogoś związanego z Bogiem. Podobnie w Wj 4,22, gdy Izrael jest nazwany wręcz pierworodnym synem Bożym – to jest to równoważne z tytułem Narodu Wybranego. Jezus używa słowa Syn, Ojciec w sposób jednoznaczny – są to słowa oznaczające najintymniejszą więź rodzinną.

Jezus broni się przed zarzutem bluźnierstwa. Nie mówi o szabacie, ale wyjaśnia swój stosunek do Boga-Ojca: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Syn nie mógłby niczego czynić sam od siebie, gdyby nie widział Ojca czyniącego” (J 5,19). W ten sposób Jezus wskazuje na Boga-Ojca, jako na głównego odpowiedzialnego za uzdrowienie paralityka w dzień szabatu. On jest Synem, ale absolutnie zależnym od Ojca. Niczego nie może sam, z własnej woli uczynić. Stanowi z Ojcem i z Duchem Świętym nierozerwalną jedność. Bóg ma jedną, jedyną wolę. W ten sposób Jezus objawia jedność Świętej Trójcy. Jedność Boga oznacza jedność działania Osób do niej należących. Podobnie, w czasie Ostatniej Wieczerzy, Jezus mówi o swojej jedności z Duchem Świętym i z Ojcem: „Gdy zaś przyjdzie On, Duch Prawdy, doprowadzi was do całej prawdy. Bo nie będzie mówił od siebie, ale powie wszystko, cokolwiek usłyszy, i oznajmi wam rzeczy przyszłe. On Mnie otoczy chwałą, ponieważ z mojego weźmie i wam objawi. Wszystko, co ma Ojciec, jest moje. Dlatego powiedziałem, że z mojego weźmie i wam objawi” (J 16,13-15). Syn ma wszystko od Ojca, a Duch otrzymuje wszystko od Syna.

Jezus jest Synem i potwierdza to swoją działalnością. Mówi o tym nieco dalej: „Ja mam świadectwo większe od Janowego. Są to dzieła, które Ojciec dał Mi do wykonania; dzieła, które czynię, świadczą o Mnie, że Ojciec Mnie posłał” (J 5,36). Te dzieła nie są rezultatem decyzji Jezusa, bo są to dzieła Ojca. Jezus wpatruje się w Ojca, obserwuje Jego działanie i w pełnym posłuszeństwie z Nim współdziała. Jezus, jako jedyny widzi Boga i działa Jego mocą.

Greckie słowa amen, amen, którymi Jezus zapoczątkowuje swoją wypowiedź (por. J 5,19), wzywają do wiary w Boski charakter Jego wypowiedzi. W ST formuła „amen, amen” zamykała modlitwę i oznaczała zgodę na treść modlitwy. Księga Nehemiasza notuje: „Ezdrasz otworzył księgę na oczach całego ludu - znajdował się bowiem wyżej niż cały lud; a gdy ją otworzył, cały lud się podniósł. I Ezdrasz błogosławił Pana, wielkiego Boga, a cały lud z podniesieniem rąk swoich odpowiedział: «Amen! Amen!» Potem oddali pokłon i padli przed Panem na kolana, twarzą ku ziemi” (Ne 8,5-6). Jezus rozpoczyna swoją wypowiedź od tych słów, zachęcając niejako do jej przyjęcia. Według Apokalipsy św. Jana to sam Jezus jest Amen – jest decydującym Słowem samego Boga: „To mówi Amen, Świadek wierny i prawdomówny, Początek stworzenia Bożego” (Ap 3,14) – czyli Jezus. Autorytet Jezusa wynika z Jego wizji Boga – i to wizji dynamicznej, wizji Boga działającego i umożliwiającego Mu Boskie działanie. Jezus mówi: „Albowiem to samo, co On czyni, podobnie i Syn czyni” (J 5,19). Działa podobnie na mocy wspólnej z Ojcem natury Boskiej, działa inaczej na mocy swojego człowieczeństwa.

Ojciec bowiem miłuje Syna i ukazuje Mu to wszystko, co On sam czyni” (J 5,20) – racją tej wspólnej działalności jest miłość – to nie bezduszne prawo, do którego Żydzi byli przyzwyczajeni, ale miłość natchniona przez Ducha Świętego! Ona jest racją wtajemniczania Jezusa w Boże działanie Ojca. Co ciekawe, to Jezus w swoim człowieczeństwie jest wtajemniczany w ciągu całego swojego życia. Mówi o tym w słowach: „jeszcze większe dzieła ukaże Mu, abyście się dziwili” (J 5,20).

Pierwszym dziełem Bożym, w które Jezus jest wtajemniczany, jak to ukazywało już uzdrowienie paralityka – jest przekazywanie życia, tak nadprzyrodzonego, jak i przyrodzonego: „Albowiem jak Ojciec wskrzesza umarłych i ożywia, tak również i Syn ożywia tych, których chce” (J 5,21). W tym tekście, Jezus podkreśla swoją suwerenną wolność Boskiej osoby Syna Bożego. Drugim dziełem, też specyficznie Bożym jest sąd: „Ojciec bowiem nie sądzi nikogo, lecz cały sąd przekazał Synowi” (J 5,22) – jest to ostrzeżenie wobec przeciwników Jezusa i wszystkich, którzy nie przyjmują od Jezusa daru życia nadprzyrodzonego. Boży sąd nie oznacza automatycznie wiecznego potępienia, ale nikomu nie wolno lekceważyć Boskiego Sędziego.

Intrygujący jest cel tego obdarowywania Jezusa. On tak to formułuje: „Aby wszyscy oddawali cześć Synowi, tak jak oddają cześć Ojcu. Kto nie oddaje czci Synowi, nie oddaje czci Ojcu, który Go posłał” (J 5,23). Jezus żąda dla siebie czci Boskiej. Jest ona nierozerwalnie związana z czcią Boga-Ojca. Jest to jeden z najsilniejszych tekstów wskazujących na Bóstwo Jezusa.

Kolejny werset zapoczątkowuje nowy fragment apologii Jezusa: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto słucha słowa mego i wierzy w Tego, który Mnie posłał, ma życie wieczne i nie idzie na sąd, lecz ze śmierci przeszedł do życia” (J 5,24). Warunkiem przejścia od śmierci duchowej do życia jest słuchanie Jezusa i wiara w Boga, jako Tego, kto posłał Jezusa na zbawienie świata. Jednocześnie zachowuje to przed niebezpieczeństwem sądu, który mógłby ukazać wszystkie nasze winy. Terminy „życie” i „życie wieczne” wydają się wskazywać na jedną rzeczywistość – teraźniejszego i przyszłego życia w Duchu Świętym. Ten, kto zaczyna żyć w Duchu, żyje autentycznym życiem, które nie kończy się w momencie śmierci a tylko zmienia swoją postać.

Dalej mówi Jezus: „Nadchodzi godzina, nawet już jest, kiedy to umarli usłyszą głos Syna Bożego, i ci, którzy usłyszą, żyć będą” (J 5,25) – wydaje się, że chodzi tu o żyjących w grzechu, umarłych dla życia Bożego. Jezus pragnie ich wskrzesić, powołać do prawdziwego życia duchowego, bo Syn, podobnie jak Bóg-Ojciec ma w sobie życie, którym może obdarowywać (por. J 5,26). Ojciec „Przekazał Mu władzę wykonywania sądu, ponieważ jest Synem Człowieczym” (J 5,27). Termin „Syn Człowieka” ukazuje najpierw godność Matki Jezusa – Maryi Niepokalanej – bo to Ona jest właśnie tym „Człowiekiem”, ludzkim początkiem życia Jezusa. On sam posługując się tym tytułem nawiązuje prawdopodobnie do proroctwa Księgi Daniela: „Patrzałem w nocnych widzeniach: a oto na obłokach nieba przybywa jakby Syn Człowieczy. Podchodzi do Przedwiecznego i wprowadzają Go przed Niego. Powierzono Mu panowanie, chwałę i władzę królewską, a służyły Mu wszystkie narody, ludy i języki. Panowanie Jego jest wiecznym panowaniem, które nie przeminie, a Jego królestwo nie ulegnie zagładzie” (Dn 7,13-14). To właśnie Jezus wypełnia to proroctwo ustanawiając Królestwo, w którym sprawuje funkcję sędziego.

O tym sądzie i o poprzedzającym go zmartwychwstaniu Jezus tak mówi: „Nadchodzi bowiem godzina, w której wszyscy, którzy spoczywają w grobach, usłyszą głos Jego: a ci, którzy pełnili dobre czyny, pójdą na zmartwychwstanie życia; ci, którzy pełnili złe czyny - na zmartwychwstanie potępienia12” (J 5,28-29). Podobnie, jak w trzecim rozdziale Ewangelii mamy zestawienie: dobre czyny są związane z prawdą, z wiarą, ze światłem (por. J 3,21), a złe czyny z nienawiścią wobec światła i umiłowaniem ciemności (por. J 3,19-20). Nie mamy jednakże podstaw do identyfikacji sądu z potępieniem, z wyrokiem śmierci wiecznej w piekle. Sąd bierze pod uwagę miłosierdzie okazane bliźniemu (por. Mt 25,31-46) i ewentualny zapis w Księdze Życia: „Jeśli się ktoś nie znalazł zapisany w księdze życia, został wrzucony do jeziora ognia” (Ap 20,15).

Jezus zamyka swoją apologię nawiązując do początku, do J 5,19: „Ja sam z siebie nic czynić nie mogę. Tak, jak słyszę, sądzę, a sąd mój jest sprawiedliwy; nie szukam bowiem własnej woli, lecz woli Tego, który Mnie posłał” (J 5,30). Tam mówił o wizji Ojca, tu o posłuszeństwie wobec woli Ojca, objawionej za pomocą słuchu. Obiektywizm sądu jest zagwarantowany poszukiwaniem woli sprawiedliwego Boga i walką o zbawienie dla grzesznika (por. J 3,16-17).

Kolejna część rozdziału piątego jest poświęcona tematowi świadectwa. BT tłumaczy: „Gdybym Ja wydawał świadectwo o sobie samym, sąd mój nie byłby prawdziwy” (J 5,31) – greckie słowo alethes lepiej byłoby oddać polskim słowem „wiarogodny”. Jezus mówi o Janie Chrzcicielu: „On był lampą, co płonie i świeci, wy zaś chcieliście radować się krótki czas jego światłem” (J 5,35) – możliwe, że Jezus w ten sposób wyrzuca Żydom, że choć na początku gotowi byli uznać Jana za Mesjasza (por. J 1,19-22), to później nie uwierzyli mu (por. Mt 21,31-32), a nawet uznali go za opętanego (por. Mt 11,18).

Mówi dalej Jezus: „Ja mam świadectwo większe od Janowego. Są to dzieła, które Ojciec dał Mi do wykonania; dzieła, które czynię, świadczą o Mnie, że Ojciec Mnie posłał” (J 5,36). To jest podstawowy argument Jezusa wobec świata – Jego dzieła, którymi Bóg-Ojciec potwierdza Jego misję i Jego słowa. W czasie Ostatniej Wieczerzy Jezus mówi: „Gdybym nie dokonał wśród nich dzieł, których nikt inny nie dokonał, nie mieliby grzechu. Teraz jednak widzieli je, a jednak znienawidzili i Mnie, i Ojca mego” (J 15,24). Bardzo surowo Jezus osądza sobie współczesnych: „Nigdy nie słyszeliście ani Jego głosu, ani nie widzieliście Jego oblicza; nie macie także słowa Jego, trwającego w was, bo wyście nie uwierzyli w Tego, którego On posłał” (J 5,37-38). Żydzi, w odróżnieniu od Jezusa nie znają Boga – nie widzą Go, ani nie słyszą, nie przyjęli słowa Bożego i dlatego odrzucają posłanego przez Niego – Syna Bożego. Jezus mówi o nieskuteczności faryzejskiego studiowania Pisma Świętego: „Badacie Pisma, ponieważ sądzicie, że w nich zawarte jest życie wieczne: to one właśnie dają o Mnie świadectwo. A przecież nie chcecie przyjść do Mnie, aby mieć życie” (J 5,39-40). To Jezus jest Życiem, a nie Pismo Święte, które tylko do Niego prowadzi, bo jak mówi święty Paweł w Drugim Liście do Koryntian: „Litera bowiem zabija, Duch zaś ożywia” (2 Kor 3,6). Pismo prowadzi do Jezusa, jest wspaniałą drogą do Niego prowadzącą, ale jeśli czytelnik nie przyjmie Jezusa, jeśli będzie nieposłuszny autorytetowi Pisma, to nie otrzyma życia wiecznego.

Mówi dalej Jezus: „Nie odbieram chwały od ludzi” (J 5,41) – On nie szuka w duchu tego świata popularności, sławy, bogactwa, ludzkiego uznania – nieco później stwierdza: „Ja nie szukam własnej chwały. Jest Ktoś, kto jej szuka i sądzi” (J 8,50). Te słowa zdają się odnosić do Boga-Ojca, który dba o dobre imię swojego Syna. Odnośnie swoich współczesnych, Jezus stwierdza: „Wiem o was, że nie macie w sobie miłości Boga. Przyszedłem w imieniu Ojca mego, a nie przyjęliście Mnie. Gdyby jednak przybył kto inny we własnym imieniu, to byście go przyjęli. Jak możecie uwierzyć, skoro od siebie wzajemnie odbieracie chwałę, a nie szukacie chwały, która pochodzi od samego Boga?” (J 5,42-44). Ci ludzie nie kochają Boga, ale własną chwałę, własne dobre imię, dobre miejsce w społeczeństwie. Życie duchem tego świata uniemożliwia im wiarę w Jezusa, bo to w ich środowisku było bardzo niebezpieczne – jak to dalej stwierdza Ewangelista: „Niemniej jednak i spośród przywódców wielu w Niego uwierzyło, ale z obawy przed faryzeuszami nie przyznawali się, aby ich nie wyłączono z synagogi. Bardziej bowiem umiłowali chwałę ludzką aniżeli chwałę Bożą” (J 12,42-43).

Rozdział kończy się refleksją Jezusa na temat Mojżesza: „Nie mniemajcie jednak, że to Ja was oskarżę przed Ojcem. Waszym oskarżycielem jest Mojżesz, w którym wy pokładacie nadzieję. Gdybyście jednak uwierzyli Mojżeszowi, to byście i Mnie uwierzyli. O Mnie bowiem on pisał. Jeżeli jednak jego pismom nie wierzycie, jakżeż moim słowom będziecie wierzyli?” (J 5,45-47). Mojżesz oskarża tym bardziej, że Samarytanie, pogardzani przez. Żydów, uwierzyli jego pismom i uwierzyli w Jezusa, jako w Zbawiciela świata (por. J 4,25.39-42). Jezus oskarża o niewiarę w pisma mojżeszowe, bo styka się w swojej działalności z odsuwaniem przez faryzeuszy na bok autorytetu Pisma Świętego i przeakcentowaniem roli tradycji starszych (por. Mt 15,1-14).

Janusz Maria Andrzejewski OP

1 To święto, przypominające dar Prawa na Synaju, jest sugerowane przez J 5,22.30 odnoszącymi się do Chrystusa jako sędziego, czy J 5,46 mówiącym o świadectwie Mojżesza. Por. R. RUSSELL, „St John”, A New Catholic Commentary on Holy Scripture (Nelson, London 1975) 1046.

2 Oznaczałoby to, że w Ewangelii mielibyśmy wspomniane cztery święta Paschy: J 2,13; 5,1; 6,4; 11,55 – co oznaczałoby trzy i pół letni okres działalności publicznej Jezusa. Por. A Commentary on the Old and New Testaments by Robert Jamieson, A. R. Fausset and David Brown.

3 J 4,35 sugeruje grudzień, albo styczeń. J 6,4 mówi już o bliskości Paschy. W tym okresie czasu wypadało święto Purim, które było celebrowane w marcu. Por. The Cambridge Bible for Schools and Colleges, Published in 1882-1921.

4 Prawdopodobnie nie chodzi tu o „sadzawkę Owczą”, ale o sadzawkę położoną w pobliżu bramy Owczej znanej z Ne 3,1.32; 12,39. Por. The Cambridge Bible for Schools and Colleges, Published in 1882-1921 i współczesne tłumaczenie włoskie CEI.

5 Grecki tekst krytyczny proponuje Bethzatha, tzn. „dom oliwek” i może to być związane z nazwą dzielnicy – Bezetha. Taką nazwę przyjmuje także współczesne tłumaczenie włoskie CEI. Wiele manuskryptów proponuje Bethsaida – znane jako nazwa miejscowości nad Jeziorem Galilejskim. Najbardziej prawdopodobna wydaje się nazwa Bethesda – „dom miłosierdzia” – właściwa nazwa na miejsce uzdrowień. Dobrą etymologią może być Beth-esdatayin, tzn. „dom dwóch źródeł”. Por. R. RUSSELL, „St John”, A New Catholic Commentary on Holy Scripture (Nelson, London 1975) 1046.

6 Fragment: „którzy czekali na poruszenie się wody. Anioł bowiem zstępował w stosownym czasie i poruszał wodę. A kto pierwszy wchodził po poruszeniu się wody, doznawał uzdrowienia niezależnie od tego, na jaką cierpiał chorobę” znajduje się również we włoskim tłumaczeniu CEI i we francuskim przekładzie BJ. Nie ma go w krytycznym tekście greckim, ani w Neowulgacie.

7 „Miejsce, gdzie się ta scena rozgrywa, sadzawka Betesda przy Bramie Owczej w Jerozolimie, zostało odkryte przez archeologów i zgadza się z opisem podanym przez Jana. Uważa się, że było to pogańskie miejsce uzdrowień poświęcone Eskulapowi, bogowi zdrowia. Tłumaczy to obecność wielu chorych przy sadzawce” T. OKURE, „Ewangelia według św. Jana”, Międzynarodowy komentarz do Pisma Świętego (Verbinum, Warszawa 22001) 1329.

8 Greckie słowo krabattos oznacza tu prawdopodobnie matę, na której chory leżał.

9 Większość greckich manuskryptów i niektóre spośród współczesnych przekładów dodają: „i usiłowali Go zabić”.

10 Tekst grecki używa liczby mnogiej: „te [rzeczy] czynił”. Grecki czasownik jest w czasie imperfect, co oznacza, że chodzi o czynność wielokrotną z przeszłości. Prawdopodobnie i inne cuda czynił Jezus w szabat (por. J 2,23; 4,45). Por. The Cambridge Bible for Schools and Colleges, Published in 1882-1921.

11 Greckie słowo lyo ma jako podstawowe znaczenie „rozwiązywać, pozbawiać mocy wiążącej, zobowiązującej”. Ten czasownik tutaj użyty sugeruje więc znaczenie: „Jezus pozbawiał szabat mocy wiążącej, zniewalającej”.

12 W tekście oryginalnym nie ma mowy o potępieniu. W tekście greckim mamy słowo krisis, które oznacza „sąd”. Tak jak w całym poprzedzającym tekście mamy kontrast między życiem i sądem. Ten, kto nie wybiera życia, idzie na sąd (por. J 5,24).

poniedziałek, 6 czerwca 2016

Komentarz do J 4


J 4

Początek czwartego rozdziału Ewangelii przekazuje nam ciekawe informacje – uczniowie Jezusa chrzczą i w ten sposób pozyskują Jezusowi uczniów i czynią to efektywniej niż sam Jan Chrzciciel (por. J 3,26). Po drugie, dowiadujemy się, że informacja o tym dotarła do faryzeuszy i w związku z tym Jezus czuje się zmuszony do opuszczenia Judei i udaje się do Galilei (por. J 4,1-3).

Przechodząc przez Samarię zatrzymuje się przy studni i prosi tamtejszą kobietę by dała Mu się napić (J 4,7). Wywołuje to u niej zdumienie: „Jakżeż Ty będąc Żydem, prosisz mnie, Samarytankę, bym Ci dała się napić? Żydzi bowiem z Samarytanami unikają się nawzajem1” (J 4,9). Jezus odpowiada jej w typowy dla siebie paradoksalny sposób: „O, gdybyś znała dar Boży i [wiedziała], kim jest Ten, kto ci mówi: Daj Mi się napić – prosiłabyś Go wówczas, a dałby ci wody żywej” (J 4,10). Możliwe, że Jezus rozumie przez „dar Boży” – Ducha Świętego – podobnie jak święty Piotr w Dziejach Apostolskich, wzywający do nawrócenia: „Nawróćcie się - powiedział do nich Piotr - i niech każdy z was ochrzci się w imię Jezusa Chrystusa na odpuszczenie grzechów waszych, a weźmiecie w darze Ducha Świętego” (Dz 2,38). Jest to prawdopodobne, również ze względu na słowa Jezusa, wskazującego na siebie, jako na źródło wody żywej, tzn. Ducha Świętego: „Jeśli ktoś jest spragniony, a wierzy we Mnie2 - niech przyjdzie do Mnie i pije! Jak rzekło Pismo: Strumienie wody żywej popłyną z jego wnętrza. A powiedział to o Duchu, którego mieli otrzymać wierzący w Niego” (J 7,37-39).

Nieco dalej, Jezus kontynuuje: „Każdy, kto pije tę wodę, znów będzie pragnął. Kto zaś będzie pił wodę, którą Ja mu dam, nie będzie pragnął na wieki3, lecz woda, którą Ja mu dam, stanie się w nim źródłem wody wytryskającej ku4 życiu wiecznemu” (J 4,13-14). Te słowa wypowiada Jezus nie tylko do Samarytanki, ale i do nas. Kobieta zaczyna rozumieć z Kim ma do czynienia dopiero po słowach Jezusa ukazujących jej Jego znajomość jej życia (por. J 4,17-18.29)5. Dopiero wówczas mówi ona: „Panie, widzę, że jesteś prorokiem” (J 4,19). Jest prorokiem oświeconym przez Boga co do jej życia.

Na teoretyczne pytanie kobiety o właściwe miejsce kultu, Jezus odpowiada: „Wierz Mi, kobieto, że nadchodzi godzina, kiedy ani na tej górze, ani w Jerozolimie nie będziecie czcili Ojca” (J 4,21) – objawia w ten sposób swój wyjątkowy związek z Bogiem, który jest Jego Ojcem, a jednocześnie objawia koniec zadawnionych sporów między Żydami i Samarytanami o właściwe miejsce kultu – góra Syjon, czy góra Garizim. Jezus mówi też: „Wy czcicie to, czego nie znacie, my czcimy to, co znamy, ponieważ zbawienie bierze początek od Żydów6” (J 4,22). W tym zdaniu, Jezus zdaje się nie mówić o Bogu, którego czczą ludzie, ale o tym, co ludzie czczą. Tak Żydzi, jak i Samarytanie czcili tego samego Boga, ale czcili Go inaczej, inna była wiara i kult Samarytan, a inna u Żydów. Naród Wybrany pełnił rolę kapłana i proroka w stosunku do innych narodów – mówi o tym na przykład Izajasz: „Stanie się na końcu czasów, że góra świątyni Pańskiej stanie mocno na wierzchu gór i wystrzeli ponad pagórki. Wszystkie narody do niej popłyną, mnogie ludy pójdą i rzekną: Chodźcie, wstąpmy na Górę Pańską do świątyni Boga Jakubowego! Niech nas nauczy dróg swoich, byśmy kroczyli Jego ścieżkami. Bo Prawo wyjdzie z Syjonu i słowo Pańskie - z Jeruzalem” (Iz 2,2-3). Poza tym, Zbawienie – to znaczy Jezus, który jest Zbawicielem (por. J 4,42; Łk 2,11), pochodzi z narodu żydowskiego.

Dalej Jezus stwierdza: „Prawdziwi czciciele będą oddawać cześć Ojcu w Duchu i prawdzie, a takich to czcicieli chce mieć Ojciec. Bóg jest duchem: potrzeba więc, by czciciele Jego oddawali Mu cześć w Duchu i prawdzie” (J 4,23-24). Zwróćmy uwagę, że Jezus nie mówi ogólnie o Bogu, ale mówi o swoim Ojcu – wskazując jednocześnie na siebie jako na Bożego Syna. Mówi o prawdziwych czcicielach, bo odsuwa na bok kulty niedoskonałe, bardzo materialne i jakoś nieprawdziwe. Jego Ojciec jest duchem i wymaga kultu duchowego, co byśmy nazywali religią serca. W stosunku do nas, słowa Jezusa można rozumieć w odniesieniu do Ducha Świętego, który jest zasadą prawdziwej pobożności, jej natchnieniem.

Można to sformułować jeszcze inaczej. Ojca czcimy w Synu – bo cześć Syna jest nieodłączna od czci Ojca (por. J 5,23). Ojca widzimy i poznajemy w Jezusie – tak On sam o tym mówi: „Wszystko przekazał Mi Ojciec mój. Nikt też nie zna Syna, tylko Ojciec, ani Ojca nikt nie zna, tylko Syn, i ten, komu Syn zechce objawić” (Mt 11,27). W czasie Ostatniej Wieczerzy Jezus mówi: „Filipie, tak długo jestem z wami, a jeszcze Mnie nie poznałeś? Kto Mnie zobaczył, zobaczył także i7 Ojca. Dlaczego więc mówisz: "Pokaż nam Ojca?" Czy nie wierzysz, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie? Słów tych, które wam mówię, nie wypowiadam od siebie. Ojciec, który trwa we Mnie, On sam dokonuje tych dzieł. Wierzcie Mi, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie. Jeżeli zaś nie - wierzcie przynajmniej ze względu na same dzieła!” (J 14,9-11). To zobaczenie Ojca w Jezusie jest możliwe tylko w Duchu Świętym otwierającym nasze oczy na Bożą rzeczywistość. Dlatego święty Paweł mówi: „Nie zaprzestaję dziękczynienia, wspominając was w moich modlitwach. [Proszę w nich], aby Bóg Pana naszego Jezusa Chrystusa, Ojciec chwały, dał wam ducha mądrości i objawienia w głębszym poznaniu Jego samego. [Niech da] wam światłe oczy serca tak, byście wiedzieli, czym jest nadzieja waszego powołania, czym bogactwo chwały Jego dziedzictwa wśród świętych i czym przemożny ogrom Jego mocy względem nas wierzących - na podstawie działania Jego potęgi i siły” (Ef 1,16-19). To właśnie Duchu Święty umożliwia przyjęcie Jezusa jako naszej Prawdy. Tak o Nim mówi Jezus: „Pocieszyciel, Duch Święty, którego Ojciec pośle w moim imieniu, On was wszystkiego nauczy i przypomni wam wszystko, co Ja wam powiedziałem” (J 14,26). Myślę, że mówiąc o prawdzie kultu, Jezus wskazuje na siebie – bo On jest Prawdą. Prawdziwy kult Ojca dokonuje się poprzez Syna, bo Ojciec objawia się w Jezusie i poprzez Niego działa. To Jezus jest ostatecznym kryterium prawdy i prawdziwego kultu.

Ciekawie Samarytanka na te słowa odpowiada: „Wiem, że przyjdzie Mesjasz8, zwany Chrystusem. A kiedy On przyjdzie, objawi nam wszystko” (J 4,25) – jest to oczekiwanie na pełnię prawdy. Tylko w tym miejscu Ewangelii mamy tak jasną odpowiedź Jezusa – prawdopodobnie, nie musiał się On tam, wśród Samarytan, obawiać fałszywych nadziei mesjańskich rozpowszechnionych w ówczesnym judaizmie: „Jestem nim Ja, który z tobą mówię” (J 4,26).

Powracający uczniowie Jezusa dziwią się, że rozmawia On z kobietą (por. J 4,27), a ona odchodzi do miasta i mówi: „Pójdźcie, zobaczcie człowieka, który mi powiedział wszystko, co uczyniłam: Czyż On nie jest Mesjaszem?” (J 4,29). Jest to pytanie, które wielu mobilizuje do szukania na nie odpowiedzi.

W międzyczasie uczniowie zachęcają Jezusa do jedzenia, na co On im odpowiada: „Moim pokarmem jest wypełnić wolę Tego, który Mnie posłał, i wykonać Jego dzieło” (J 4,34). Koncentracja na poznawaniu i wypełnianiu woli Ojca jest kluczowa w obiektywizmie Jezusa: „Ja sam z siebie nic czynić nie mogę. Tak, jak słyszę, sądzę, a sąd mój jest sprawiedliwy; nie szukam bowiem własnej woli, lecz woli Tego, który Mnie posłał” (J 5,30). Posłuszeństwo Jezusa jest, jak widać warunkiem koniecznym dla Jego aktywności – bo nie może On niczego uczynić sam z siebie, bo On jest w Ojcu, a Ojciec jest w Nim (por. J 10,37-38).

Mówi też: „Ja was wysłałem żąć to, nad czym wyście się nie natrudzili. Inni się natrudzili, a w ich trud wyście weszli” (J 4,38). Jest to wymaganie wdzięczności tym, którzy jak Jan Chrzciciel, jak ci, którzy już wcześniej trudzili się w dziele ewangelizacji. Samarytanie proszą Jezusa o pozostanie z nimi i mówią do kobiety, która prowadziła ich do Jezusa: „Wierzymy już nie dzięki twemu opowiadaniu, na własne bowiem uszy usłyszeliśmy i jesteśmy przekonani, że On prawdziwie jest Zbawicielem świata” (J 4,42). Przypomina to słowa świętego Jana: „My także widzieliśmy i świadczymy, że Ojciec zesłał Syna jako Zbawiciela świata” (1 J 4,14) – to wielkie słowa wskazujące na to, że ci ludzie odczuwali potrzebę zbawienia dla siebie i dla świata i uwierzyli, że Jezus może im to zagwarantować.

Po dwóch dniach pobytu wśród Samarytan, Jezus udaje się do Galilei. Ewangelista komentuje to: „Jezus wprawdzie sam stwierdził, że prorok nie doznaje czci we własnej ojczyźnie. Kiedy jednak przybył do Galilei, Galilejczycy przyjęli Go, ponieważ widzieli wszystko, co uczynił w Jerozolimie w czasie świąt. I oni bowiem przybyli na święto” (J 4,44-45) – oznacza to, że Jezus dokonał w Jerozolimie dużo wspaniałych cudów, niestety nie zapisanych w Ewangelii (por. J 2,23). Smutne jest to, że tak mało ludzi przyjęło Jezusa.

W Kanie Galilejskiej Jezus mówi: „Jeżeli znaków i cudów nie zobaczycie, nie uwierzycie” (J 4,48). Wspaniałe dzieła Jezusa mają wartość nie tylko jako cudowne przejawy Jego Bożej mocy, ale jako swego rodzaju pieczęć Boga potwierdzającego w ten sposób nauczanie Jego Syna (por. J 6,27) i wzywająca do wiary w Niego. Sam Jezus stwierdza: „Ja mam świadectwo większe od Janowego. Są to dzieła, które Ojciec dał Mi do wykonania; dzieła, które czynię, świadczą o Mnie, że Ojciec Mnie posłał. Ojciec, który Mnie posłał, On dał o Mnie świadectwo.” (J 5,36-37).

Niestety człowiek może się oprzeć nawet takim dowodom Bożej wiarygodności: „Chociaż jednak uczynił On przed nimi tak wielkie znaki, nie uwierzyli w Niego, aby się spełniło słowo proroka Izajasza, który rzekł: Panie, któż uwierzył naszemu głosowi? A ramię Pańskie komu zostało objawione?” (J 12,37-38). Nieco dalej z wielką goryczą Jezus stwierdza: „Gdybym nie dokonał wśród nich dzieł, których nikt inny nie dokonał, nie mieliby grzechu. Teraz jednak widzieli je, a jednak znienawidzili i Mnie, i Ojca mego” (J 15,24).

Urzędnik królewski z Kafarnaum prosi Jezusa o uzdrowienie jego syna. Jezus mu odpowiada: „Idź, syn twój żyje” (J 4,50). W tym momencie dokonuje się uzdrowienie, w konsekwencji którego uwierzyła cała rodzina tego urzędnika (por. J 4,50-53).



Janusz Maria Andrzejewski OP

1 Grecki czasownik synchraomai ma znaczenie „utrzymywać stosunki”.

2 Oryginalny tekst grecki wygląda nieco inaczej: „Jeśli ktoś pragnie, niech przyjdzie do mnie i pije. Wierzący we mnie, jak powiedziało Pismo, rzeki z łona jego popłyną wody żywej”. Ten tekst jest dosyć trudny, ale wskazuje na rolę człowieka wierzącego, który staje się źródłem wody żywej, tzn. Ducha Świętego.

3 Tekst oryginalny można też przetłumaczyć przez „we wieczności”. Oznaczałoby to, że Duch Święty w pełni zaspokaja pragnienia człowieka w życiu wewnętrznym – teraz i po śmierci.

4 Grecki przyimek eis można również przetłumaczyć przez „w” – oznaczałoby to, że w życiu wiecznym, człowiek obdarowany przez Jezusa Duchem Świętym, mógłby nim obdarowywać innych, tak jak źródło służy przychodzącym do niego. Warto w tym miejscu zauważyć, że według Jezusa to życie jest zapoczątkowane w momencie wsłuchania się w Niego i uwierzenia Ojcu, który Go posłał (por. J 5,24).

5 Ciekawie pisze G. RICCIOTTI, Życie Jezusa Chrystusa (Warszawa, PAX, 1954) 316: „Jej obecny mąż nie był więc właściwie „mężem”, a pięciu poprzednich pewnie również do prawych mężów zaliczyć by nie można. Dwóch, trzech mogło jej dać dokument rozwodowy lub po prostu umrzeć, ale gdy mowa o pięciu, wskazuje to raczej na przygodne związki nielegalne będące wówczas w zwyczaju. W każdym razie owa Samarytanka nie była bynajmniej wzorem kobiety dobrego prowadzenia się”.

6 Dosłownie: „Zbawienie jest z Żydów” – he soteria ek ton Iudaion estin.

7 W oryginalnym tekście greckim nie ma słów: „także i”. Jezus mówi do Filipa: „Kto Mnie zobaczył, zobaczył Ojca”. Wizja Ojca nie jest jakimś „dodatkiem” do wizji Syna. Ojciec jest widoczny w Synu.

8 Ciekawie o mesjańskich nadziejach Samarytan pisze G. RICCIOTTI, Życie Jezusa Chrystusa (Warszawa, PAX, 1954) 317-318: „Samarytanie również oczekiwali Mesjasza i dziś jeszcze ich potomkowie nań czekają. Nazywają go Taheb (Shaheb), co znaczy „ten, który znów przyjdzie” lub „ten, który sprawi nawrót (do dobra)”. Sądzą, że będzie to reformator przypominający Mojżesza, który rozwiąże wszystkie wątpliwości, pogodzi wszelkie różnice, a po śmierci ustanowi błogosławione królestwo na tysiąc lat”.