wtorek, 29 listopada 2016

Komentarz do J 15


J 15

Dość niespodziewanie po słowach Jezusa zachęcających do zakończenia wieczerzy (por. J 14,31) słyszymy kolejną Jego przypowieść: „Jam jest prawdziwy szczep winny, a Ojciec mój jest rolnikiem” (J 15,1). Słowo „prawdziwy” (w języku greckim alethine) ma prawdopodobnie przypomnieć słuchaczom opis złej winnicy – tj. domu Izraela, opisanej przez proroka Izajasza (por. Iz 5,1-7), która mimo doskonałej uprawy przyniosła gorzkie owoce. Jezus jest dobrą winnicą, która przyniesie Bogu dobre owoce.

W tekście zastanawia pasywna rola Jezusa, który porównuje się do rośliny i aktywna rola Boga-Ojca uprawiającego winnicę. Podobnie jak w przypowieściach o Królestwie (por. Mt 13.25), ukazany jest sąd: „Wszelką latorośl, nie przynoszącą we mnie owocu, odetnie ją; a wszelką, która przynosi owoc, oczyści ją, aby więcej owocu przynosiła” (J 15,2). Nie wystarcza więc jedność z Chrystusem, konieczna jest owocność życia, a do niej wymagana jest oczyszczająca praca Boga-Ojca. Ewangelia głoszona przez Jezusa ma też taką moc oczyszczającą: „Już wy jesteście czyści z powodu słów, które do was mówiłem” (J 15,3).

Konieczne jest trwanie w Jezusie: „Jam jest szczep winny, wyście latorośle. Kto pozostaje we mnie, a ja w nim, ten wiele owocu przynosi; bo beze mnie nic uczynić nie możecie” (J 15,5). Co więcej: „Jeśliby kto we mnie nie trwał, precz wyrzucony będzie jak latorośl, i uschnie; i zbiorą ją, i wrzucą do ognia, i palić się będzie” (J 15,6). Ogień wieczny jest w pierwszej kolejności przeznaczony dla ludzi, którzy odeszli od Jezusa. Trwanie w Jezusie jest gwarancją wspaniałej owocności życia: „Jeśli we mnie trwać będziecie, a słowa moje w was trwać będą, cokolwiek zechcecie, prosić będziecie, i stanie się wam. W tym jest uwielbiony Ojciec mój, żebyście bardzo wiele owocu przynosili, i stali się uczniami moimi” (J 15,7-8). Jezus raduje się przyszłym rozwojem Królestwa i łaskami, których udzieli Dobry Bóg Jego uczniom.

Jezus pragnie nam przekazać swoją radość i mówi: „Jak mnie umiłował Ojciec, i ja umiłowałem was: trwajcież w miłości mojej. Jeśli przykazania moje zachowacie, będziecie trwać w miłości mojej, jak i ja zachowałem przykazania Ojca mego, i trwam w miłości jego” (J 15,9-10). I dodaje: „To wam powiedziałem, aby radość moja była w was, a radość wasza była pełna” (J 15,11). Podstawą radości jest miłość. Im większa i czystsza jest nasza miłość, tym większa i czystsza jest nasza duchowa radość. Jego miłość do nas jest wzorowana na miłości Ojca do Niego. To Boska miara niewyobrażalnej miłości. Trudno nie radować się, gdy jest się tak kochanym! Konsekwencją tej Bożej miłości powinno być w nas ukochanie ludzi: „To jest przykazanie moje, abyście się wzajemnie miłowali, jak ja was umiłowałem” (J 15,12). Zwróćmy uwagę, że chodzi tu o miłość wolitywną, a nie uczuciową – po pierwsze dlatego, że w niematerialnym Bogu nie ma uczuć działających na poziomie cielesnym, a po drugie, uczuć nie można od nikogo wymagać, bo nikt nie może nas do nich zmusić. Miłość wolitywna – to gorące pragnienie szczęścia dla drugiej osoby i jest ona możliwa również wobec osób trudnych z punktu widzenia uczuć. Chodzi o miłość gotową nawet na poświęcenie swojego życia dla osoby ukochanej: „Większej nad tę miłość nikt nie ma, żeby kto życie swe oddał za przyjaciół swoich” (J 15,13). Tak właśnie kocha Jezus.

Zaskakujące są słowa Jezusa: „Wy jesteście przyjaciółmi moimi, jeśli czynić będziecie, co ja wam przykazuję” (J 15,14). Chrześcijaństwa nie da się pogodzić z nieposłuszeństwem wobec Jezusa. Można być nawet Jego przyjacielem – pod warunkiem pełnego posłuszeństwa Jego woli. Mówi dalej Jezus: „Już was nie będę zwał sługami, bo sługa nie wie, co czyni Pan jego. Lecz was nazwałem przyjaciółmi, bo wszystko, co słyszałem od Ojca mego, oznajmiłem wam” (J 15,15). Zwróćmy uwagę na fakt, że cała nauka Jezusa przez Niego przekazywana, jest określona przez Ojca. Pełne objawienie woli Ojca jest znakiem zaufania Jezusa do swoich przyjaciół. „Nie wyście mnie obrali, ale ja was wybrałem, i ustanowiłem was, abyście szli, i owoc przynieśli, i żeby owoc wasz trwał; żeby o cokolwiek prosić będziecie Ojca w imię moje, dał wam” (J 15,16). Powołanie jest łaską – warto o tym pamiętać.

W tym miejscu mamy do czynienia z bardzo silnym kontrastem między wezwaniem do miłości i zapowiedzią nienawiści ze strony świata, to znaczy, ze strony ludzi zbuntowanych wobec Boga: „Jeśli was świat nienawidzi, wiedzcie, że mnie pierwej, niż was, nienawidził1” (J 15,18). Nieco wcześniej Jezus wyjaśnił swoim braciom mechanizm tej nienawiści: „Nie może świat mieć was w nienawiści, ale mnie ma w nienawiści; bo ja świadectwo daję o nim, że złe są uczynki jego” (J 7,7). Świat nie toleruje prawdy o swoim postępowaniu: „Gdybyście byli ze świata, świat miłowałby, co jest jego; ale że nie jesteście ze świata, lecz ja was wybrałem ze świata, dlatego was świat nienawidzi” (J 15,19) – nie są solidarni ze światem w nienawiści wobec Jezusa i dlatego są razem z Jezusem znienawidzeni. Świat nienawidzi Jezusa i Jego nauki i dlatego nienawidzi również świętych i wszystkich z Nim związanych: „Jeśli mnie prześladowali i was prześladować będą. Jeśli mowę moją zachowywali i waszą zachowywać będą” (J 15,20) – możliwe, że drugą część tej wypowiedzi trzeba interpretować pozytywnie, a więc o życzliwym zachowywaniu słów Jezusa i Jego apostołów. Kolejne zdanie Jezusa zdaje się jednak sugerować interpretację negatywną: „Ale to wszystko czynić wam będą dla imienia mego; bo nie znają tego który mię posłał” (J 15,21), to znaczy, słowa Jezusa i apostołów są zachowywane jak dowody przestępstwa, jako motyw do oskarżenia przez nieznających prawdziwego Boga.

Stwierdza Jezus: „Gdybym był nie przyszedł, a nie mówił im, nie mieliby grzechu; lecz teraz nie mają wymówki z grzechu swojego” (J 15,22) – Jego słowa objawiające Boga, są czymś wyjątkowym (por. J 7,46). Lekceważenie ich, czy wręcz wykorzystywanie ich przeciw Jezusowi jest zbrodnią. Straszne są słowa Jezusa: „Kto mnie nienawidzi, i Ojca mego nienawidzi” (J 15,23). Wcześniej ostrzegał: „Ojciec bowiem nikogo nie sądzi, lecz wszystek sąd dał Synowi, aby wszyscy czcili Syna, jako czczą Ojca. Kto nie czci Syna, nie czci Ojca, który go posłał” (J 5,22-23). Tak też trzeba odczytywać słowa Jezusa: „Jam jest droga, i prawda, i życie. Nikt nie przychodzi do Ojca, tylko przeze mnie” (J 14,6). Odrzucający Jezusa, odrzuca Boga – Jego Ojca. Myślę, że te słowa odnoszą się przede wszystkim do współczesnych Jezusowi.

Jezus przedstawił wszelkie dowody, którymi Bóg-Ojciec uwierzytelniał Jego misję i mimo wszystko został znienawidzony i wydany na ukrzyżowanie: „Gdybym był między nimi nie dokonał czynów, których nikt inny nie dokonał, grzechu by nie mieli; lecz teraz i widzieli, i znienawidzili i mnie, i Ojca mego” (J 15,24). Jak wielką łaską było żyć w czasach Jezusa, widzieć Go i słyszeć! Sam Jezus: „Zwróciwszy się do uczniów swoich, rzekł: Błogosławione oczy, które widzą, co wy widzicie. Mówię wam bowiem, że wielu proroków i królów pragnęło widzieć, co wy widzicie, a nie widzieli, i słyszeć, co słyszycie, a nie słyszeli” (Łk 10,23-24). Odrzucenie Jezusa jest zresztą według Niego samego zgodne z proroctwem Pisma Świętego: „Ale to się stało, aby się wypełniło słowo napisane w ich Prawie: Nienawidzili Mnie bez powodu” (J 15,25, por. Ps 7,4; 35,19; 69,4; 109,3).

Odpowiedzią na nienawiść świata jest wspólne świadectwo Ducha Świętego i uczniów Jezusa o prawdzie odrzucanej przez świat: „A gdy przyjdzie Pocieszyciel, którego ja wam poślę od Ojca, Ducha prawdy, który od Ojca pochodzi, on o mnie świadectwo dawać będzie. I wy świadectwo dawać będziecie, bo ze mną od początku jesteście” (J 15,26-27). Śmierć Jezusa nie kończy historii zbawienia, konieczna jest dalsza walka o prawdę o Jezusie w każdym człowieku. O Jezusie świadczy Duch Święty i ludzie przez Niego natchnieni, którzy znają Jezusa w prawdzie.



Janusz Maria Andrzejewski OP

1 Tekst grecki ma memiseken, a więc formę perfect czasownika miseo, którą trzeba by przetłumaczyć przez „znienawidził”.

środa, 23 listopada 2016

Komentarz do J 14


J 14

Po zatrważającej apostołów zapowiedzi swojego odejścia, Jezus próbuje ich uspokoić: „Niech się nie trwoży serce wasze. Wierzycie w Boga, i we mnie wierzcie” (J 14,1). Warto to porównać z wcześniejszymi Jego słowami: „Kto we mnie wierzy, nie we mnie Wierzy, ale w tego, który mię posłał” (J 12,44). Wiara w Jezusa jest konieczna do wiary w Ojca, brak zaufania do Jezusa uniemożliwia przyjęcie chrześcijaństwa. Jezus poprzez krzyż idzie do Ojca, by przygotować w ten sposób miejsce dla wierzących w Niego: „W domu Ojca mego jest mieszkań wiele. Gdyby inaczej było, powiedziałbym wam, bo idę przygotować wam miejsce. A gdy odejdę, i przygotuję wam miejsce, przyjdę znowu, i wezmę was do siebie, abyście tam, gdzie ja jestem, i wy byli” (J 14,2-3). Warto zauważyć, że Jezus mówi o niebie, jako o miejscu swojego obecnego przebywania, chce byśmy tam byli razem z Nim.

Na pytanie Tomasza o drogę do nieba odpowiada: „Jam jest droga, i prawda, i życie. Nikt nie przychodzi do Ojca, tylko przeze mnie” (J 14,6). Na poziomie indywidualnym można to skomentować w sposób następujący: Jezus jest Przewodnikiem i Towarzyszem na drodze życia, On się o nas troszczy i z Nim nie zabłądzimy. On jest Prawdą – nie grozi nam żadne kłamstwo, żadne oszustwo, bo On jest naszym Nauczycielem, który doskonale zna nasze słabości i prowadzi nas w wyzwalającej prawdzie. On jest życiem i dlatego nie grozi nam martwota, zniechęcenie, brak sił i nadziei, bo On daje nam ożywiającego Ducha. Ważne, by zauważyć, że jest On jedyną drogą prowadzącą do Ojca. Inne, alternatywne drogi nie prowadzą do Boga-Ojca.

Na poziomie metafizycznym można zauważyć, że Jezus jest Drogą uniwersalną, idealną dla każdego w dowolnych warunkach historycznych czy kulturowych bo jest nie tylko człowiekiem ograniczonym przez czas i przestrzeń ale i nieograniczonym Bogiem wszystko ogarniającym. Jest Prawdą nie tylko o wszystkim co istnieje, czy może zaistnieć ale jest Mądrością przenikającą wszystko, co z Boską Mądrością jest przedziwnie stworzone. Jest Prawdą, bez której wszystko staje się nie-prawdziwe – jak nieprawdziwa miłość, nieprawdziwa wolność, nieprawdziwa religia, nieprawdziwa filozofia, czy jakakolwiek nauka. Ta absolutna Prawda wyzwala z kłamstwa i zakłamania, które zniewalają pojedynczych ludzi i całe społeczeństwa, narody i wspólnoty narodów. Jezus jest absolutnym Życiem, które obdarza życiem w każdej postaci i jest silniejsze od każdego rodzaju śmierci czy choroby.

Słowa Jezusa z kolejnego wersetu można by przetłumaczyć w następujący sposób: „Jeśli poznaliście Mnie, i Ojca Mojego poznacie i od chwili obecnej Go poznajecie i zobaczyliście Go” (J 14,7). Czy apostołowie poznali już Jezusa w sposób wystarczający? To On jest jedyną drogą do poznawania Boga-Ojca. Żyjąc z Jezusem poznają Go i tym samym poznają i Ojca, i jak zapewnia Jezus, już Go zobaczyli. Warto w tym momencie przypomnieć wcześniejsze słowa Jezusa: „Kto mnie widzi1, widzi tego, który mię posłał” (J 12,45). Można powiedzieć, że Ojciec jest „widzialny” w Jezusie, „słyszalny” w Jezusie i „dotykalny” w Jezusie – bo w Nim żyje i działa. Tym nie mniej Filip prosi Jezusa: „Panie, ukaż nam Ojca, a wystarczy nam” (J 14,8). Czy chce zobaczyć niematerialnego Boga, czy szuka potwierdzenia uprzednich słów Jezusa? Otrzymuje odpowiedź: „Przez tak długi czas jestem z wami, a nie poznałeś Mnie, Filipie? Kto mnie widzi2, widzi Ojca. Jakże ty mówisz: Ukaż nam Ojca?” (J 14,9). Błędem jest szukanie Ojca poza Jezusem, szukanie jakiejś drugiej wizji – jedynym i doskonałym obrazem Boga-Ojca jest Jezus. Zobaczyć Jezusa oczami wiary oznacza zobaczyć Boga-Ojca.

Jezus pyta się Filipa: „Nie wierzysz, że ja w Ojcu, a Ojciec jest we mnie?”3 (J 14,10). W ten sposób Jezus objawia Filipowi tajemnicę swojej miłości do Ojca. Jest ona nieograniczona, pozwala drugiej Osobie przenikać się bez żadnych ograniczeń – jest to jednocześnie klucz do odpowiedzi na poprzednie pytanie – jak to może być możliwe, by patrząc na Jezusa można było zobaczyć Boga-Ojca w Nim obecnego. Jezus jest w Ojcu, żyje w pełni życiem Bożym, w pełni uczestniczy w życiu Ojca, w Jego planach, w Jego pragnieniach, w Jego miłości. Kocha Go i raduje się w Nim. Idzie do Ojca w swojej ludzkiej naturze, która zmierza do nieba, do wiecznego szczęścia, do chwały. Ojciec jest w Jezusie. Kocha Go i żyje Jego życiem. Pomaga Mu słowem i czynami. Jezus dodaje w charakterze wyjaśnienia: „Słowa, które ja wam mówię, nie od samego siebie mówię; lecz Ojciec we mnie mieszkający, on dzieła wykonuje” (J 14,10), bo słowa Jezusa są natchnione, a Ojciec potwierdza je swoimi dziełami.

Ciekawe są słowa Jezusa: „Zaprawdę, zaprawdę wam powiadam: Kto wierzy we mnie, uczynki, które ja czynię, i on czynić będzie, i większe nad nie czynić będzie, bo ja do Ojca idę. A o cokolwiek będziecie prosić Ojca w imię moje, to uczynię, aby uwielbiony był Ojciec w Synu” (J 14,12-13) – odejście Jezusa do Ojca gwarantuje nam wielką efektywność naszych modlitw, bo Jezusowi zależy na uwielbieniu Ojca (por. Mt 5,16).

Nieco dalej Jezus stwierdza: „Jeżeli Mnie miłujecie, będziecie zachowywać moje przykazania” (J 14,15). Weryfikacją miłości do Jezusa jest wykonywanie Jego poleceń, jest realizacja Jego woli i to jest warunkiem Jego modlitwy: „Ja zaś będę prosił Ojca, a innego Pocieszyciela da wam, aby z wami był na zawsze – Ducha Prawdy, którego świat przyjąć nie może, ponieważ Go nie widzi ani nie zna. Ale wy Go znacie, ponieważ u was przebywa i w was będzie” (J 14,16-17). Jezus poprosi Ojca aby dał posłusznym Mu uczniom innego Parakleta. Święty Piotr w Dziejach Apostolskich stwierdza: „A my jesteśmy świadkami tych słów, i Duch Święty, którego dał Bóg wszystkim tym, co mu są posłuszni” (Dz 5,32). Posłuszeństwo Bogu jest warunkiem koniecznym otrzymania daru Ducha Świętego. Greckie słowo parakletos jest często tłumaczone przez „Pocieszyciel”, bo czasownik parakaleo często oznacza „pocieszać” (por. Mt 5,4), a rzeczownik paraklesis oznacza „pocieszenie” (por. Łk 6,24). Etymologicznie parakletos oznacza „przywoływanego”, a więc Tego, którego powinniśmy przywoływać jako naszego Pomocnika. W 1 J 2,1 słowo parakletos jest w Wulgacie przetłumaczone za pomocą słowa advocatus, tzn. Obrońca i jest ono odniesione do Jezusa: „Lecz jeśliby kto zgrzeszył, rzecznika mamy u Ojca, Jezusa Chrystusa sprawiedliwego”. O tej obronie sam Jezus mówi do Ojca: „Gdy z nimi byłem, ja ich zachowywałem w imię twoje. Których mi dałeś, strzegłem; i żaden z nich nie zginął, tylko syn zatracenia, żeby się Pismo spełniło” (J 17,12). W J 14,16 Jezus obiecuje „innego Obrońcę”, bo On już odchodzi, a Duch ma bronić za pomocą prawdy, ma przekonywać o grzechu, o sprawiedliwości i o sądzie (por. J 16,8-11). Niestety świat, a więc ludzie miłujący światowość (por. 1 J 2,15-17), żyjący duchem tego świata (por. 1 Kor 2,12) nie mogą Go przyjąć i nie poznają Go, ale uczniowie Jezusa poznają Go, bo wśród nich przebywa w osobie Jezusa i w nich zamieszka (por. J 14,17). Jest On nazwany Duchem Prawdy w opozycji do ducha kłamstwa, którym jest szatan (por. J 8,44). Tak mówi święty Jan o ludziach należących do tego świata: „Oni są ze świata, dlatego mówią o świecie i świat ich słucha. My z Boga jesteśmy. Kto zna Boga, słucha nas; kto nie jest z Boga, nie słucha nas; po tym poznajemy ducha prawdy i ducha błędu” (1 J 4,5-6). Duch Prawdy jest koniecznie potrzebny każdemu z nas, bo bez Niego wszystko jest nie-prawdziwe, jest zafałszowane, jest nie-autentyczne – nie-prawdziwa wolność, nie-prawdziwa miłość, nie-prawdziwe życie.

W łączności z tematyką Ducha Świętego Jezus dodaje: „Nie zostawię was sierotami; przyjdę4 do was. Jeszcze niedługo, a świat mnie już nie zobaczy; lecz wy mię widzicie: bo ja żyję, i wy żyć będziecie” (J 14,18-19). Jezus będzie przychodził, świat, a więc ludzie Go odrzucający nie będą Go widzieli, ale uczniowie będą Go widzieli, bo Jezus żyje i będzie żył, a uczniowie otrzymają w Duchu Świętym dar życia duchowego, w którym będą żyli i poznawali Boga w Jezusie.

Dzięki temu nowemu życiu uczniowie osiągną nowy poziom rozumienia tajemnicy Jezusa: „W ów dzień wy poznacie, że ja jestem w Ojcu moim, a wy we mnie, a ja w was” (J 14,20). Ten „dzień” – to prawdopodobnie Zesłanie Ducha Świętego. Jezus jest w Ojcu, tzn. w swoim człowieczeństwie ma pełny dostęp do Bożego bogactwa swojego Ojca. Jesteśmy w Jezusie, tzn. jesteśmy przez Niego zaproszeni do uczestnictwa w Jego życiu, w Jego mocy, w Jego mądrości. On jest w nas, tzn. możemy Go zapraszać, by w nas przebywał, by nas uzdrawiał, uwalniał od złego, oczyszczał i napełniał swoim bogactwem.

Mówi dalej Jezus: „Kto ma przykazania moje, i zachowuje je, ten jest, który mnie miłuje. A kto mnie miłuje, będzie miłowany przez Ojca mego, i ja go miłować będę, i objawię mu siebie samego” (J 14,21). Kocha Jezusa ten, kto przyjmuje i stosuje w życiu Jego naukę. Zostanie on obdarzony miłością przez Ojca i Syna. Możliwe, że chodzi tu o wielki dar Ducha Miłości. Miłość nie jest czymś statycznym, ona żyje i odpowiada na miłość. Jezus obiecuje kochającym Go, że w sposób szczególny się im objawi. Apostoł Juda wyraża swoje zdziwienie: „Panie, cóż się stało, że się nam masz objawić, a nie światu?” (J 14,22). Oczekuje on objawienia się Jezusa całemu światu (por. J 7,4), nie uwzględnia podstawowego warunku sformułowanego przez Jezusa jakim jest umiłowanie Go i życie Jego nauką. Jezus odpowiada mu: „Jeśli mię kto miłuje, będzie strzegł słów moich, a Ojciec mój umiłuje go, i do niego przyjdziemy, i mieszkanie u niego uczynimy” (J 14,23). Chodzi tu o jeden konkretny moment, w którym to prawdziwie kochający Jezusa człowiek zostaje przemieniony w świątynię Ducha Świętego (por. 1 Kor 3,16; 6,19).

O Nim zaś uczy: „Pocieszyciel Duch Święty, którego Ojciec pośle w imię moje, on was wszystkiego nauczy, i przypomni wam wszystko, cokolwiek wam powiedziałem” (J 14,26). Bóg-Ojciec posyła Ducha w imieniu Jezusa, ze względu na Niego, jako Dar dla wierzących w Niego. Duch jest Nauczycielem i nie pozwala zaginąć żadnemu ze słów wypowiedzianych przez Jezusa. Jest On również dawcą pokoju, o którym mówi Jezus: „Pokój zostawiam wam, pokój mój daję wam; nie jako świat daje, ja wam daję” (J 14,27). Jest to pokój wewnętrzny, uspokojenie relacji z Bogiem, z ludźmi i z samym sobą. Prawdziwy pokój, oparty na prawdzie przeżywanej w Duchu Prawdy – nie tak zwany „święty spokój”, tzn. pokój tego świata, tak często oparty na kłamstwie i zakłamaniu. Ciekawe są słowa Jezusa: „Gdybyście mnie miłowali, szczególnie radowalibyście się, że idę do Ojca; bo Ojciec większy jest, niż ja” (J 14,28). Miłowanie Jezusa oznacza pragnienie Jego szczęścia, a to osiągnie dopiero łącząc się ze swoim Ojcem w niebie.

Podobnie jak wcześniej (por. J 13,19), dla umocnienia wiary uczniów, Jezus przepowiada przyszłość: „I teraz wam powiedziałem, zanim się to stanie, abyście wierzyli, gdy się stanie” (J 14,29). Mówi też o bliskim przyjściu szatana: „Już wiele z wami mówić nie będę, bo nadchodzi książę świata tego, a we mnie nic nie ma” (J 14,30). Interpretuje swoją Mękę jako działanie złego, od którego On nie zależy, bo nigdy nie zgrzeszył. Jezus idzie na śmierć by wypełnić wolę swojego Ojca i czyni to w miłości: „Ale żeby świat poznał, że miłuję Ojca, i jak mi Ojciec rozkazanie dał, tak czynię” (J 14,31).

Rozdział kończy się dość zagadkowymi słowami: „Wstańcie, pójdźmy stąd” (J 14,31) – tak, jakby były to ostatnie słowa Ostatniej Wieczerzy.



Janusz Maria Andrzejewski OP

1 Możliwe, że trzeba by grecki czasownik theoreo tłumaczyć przez „patrzeć”. Mielibyśmy wtenczas przekład: „Kto na Mnie patrzy, patrzy na tego, który Mnie posłał” – byłoby to swego rodzaju ostrzeżeniem dla niedostrzegających w Jezusie Boga.

2 W greckim tekście mamy formę perfect czasownika horao heorakos, którą trzeba by właściwie tłumaczyć przez „zobaczył”. Możliwe, że słowa Jezusa wskazują na powierzchowność poznania apostoła. On patrzył, ale nie widział (por. Iz 6,9-10).

3 To wzajemne przenikanie się Ojca i Syna oznacza się greckim terminem perichoresis tłumaczonym na łacinę jako circumincessio lub circuminsessio.

4 W języku greckim czas teraźniejszy bardzo akcentuje ciągłość czasową, może więc oznaczać czas przyszły niedokonany. Grecki czasownik erchomai, który tłumaczymy przez „przychodzę”, może mieć znaczenie „będę przychodził”.