środa, 27 września 2017

Komentarz do Łk 22


Łk 22

Mówi Ewangelista: „Nadchodziła uroczystość Przaśników, tak zwana Pascha. Arcykapłani i uczeni w Piśmie szukali sposobu, jak by Go zabić, gdyż bali się ludu” (Łk 22,1-2). Boją się ludu, który wierzy Jezusowi, tak jak przedtem wierzył Janowi Chrzcicielowi, podczas gdy oni wierzą tylko w swoje racje i w swoją przebiegłość (por. Łk 20,1-7). Boją się nawet, że przeciwstawiając się wierze ludu, mogą być przez ten lud ukamienowani (por. Łk 20,6). Boją się Jezusa i Jego wpływu na lud, bo udowadniał im ich zakłamanie i złą wolę.

Szatan przychodzi im z pomocą: „Wtedy szatan wszedł w Judasza, zwanego Iskariotą, który był jednym z Dwunastu. Poszedł więc i umówił się z arcykapłanami i dowódcami straży, jak ma im Go wydać. Ucieszyli się i ułożyli się z nim, że dadzą mu pieniądze. On zgodził się i szukał sposobności, żeby im Go wydać bez wiedzy tłumu1” (Łk 22,3-6). Zdrada Judasza jest w pierwszym rzędzie związana z jego opętaniem przez szatana. Pieniądze są na drugim miejscu.

Ewangelista informuje: „Tak nadszedł dzień Przaśników, w którym należało ofiarować2 Paschę” (Łk 22,7). Grecki czasownik dei przetłumaczony przez „należało” oznacza obiektywną konieczność, a nie realizację czyjejś subiektywnej woli. Nie jest to więc wypełnienie woli Jezusa pragnącego wcześniej, przed Męką spożyć Wieczerzę z uczniami, ale jest to normalna wieczerza paschalna. Dalszy tekst zdaje się to potwierdzać: „Jezus posłał Piotra i Jana z poleceniem: Idźcie i przygotujcie nam Paschę, byśmy mogli ją spożyć. Oni Go zapytali: Gdzie chcesz, abyśmy ją przygotowali? Odpowiedział im: Oto gdy wejdziecie do miasta, spotka się z wami człowiek niosący dzban wody3. Idźcie za nim do domu, do którego wejdzie, i powiecie gospodarzowi: Nauczyciel pyta cię: Gdzie jest izba, w której mógłbym spożyć Paschę z moimi uczniami? On wskaże wam salę dużą, usłaną; tam przygotujecie. Oni poszli, znaleźli tak, jak im powiedział, i przygotowali Paschę” (Łk 22,8-13). Zwróćmy uwagę na słowa Ewangelisty: „przygotowali Paschę” – nie ma więc mowy o „jakiejś” nadzwyczajnej wieczerzy, ale o wieczerzy paschalnej – zgodnej z wolą Jezusa i Jego uczniów.

Ewangelista kontynuuje: „A gdy nadeszła pora4, zajął miejsce u stołu i Apostołowie z Nim. Wtedy rzekł do nich: Gorąco pragnąłem5 spożyć Paschę z wami, zanim będę cierpiał. Albowiem powiadam wam: Już jej spożywać nie będę, aż się spełni w królestwie Bożym. Potem wziął kielich i odmówiwszy dziękczynienie rzekł: Weźcie go i podzielcie między siebie; albowiem powiadam wam: odtąd nie będę już pił z owocu winnego krzewu, aż przyjdzie królestwo Boże” (Łk 22,14-18).

Słowa „zajął miejsce u stołu” są tłumaczeniem greckiego czasownika anepesen, który trzeba by tłumaczyć dosłownie „położył się” – zgodnie z ówczesnym zwyczajem uroczystego spożywania posiłków. Według Księgi Wyjścia Żydzi mieli ją pożywać na stojąco i pośpiesznie: „Tak zaś spożywać go będziecie: Biodra wasze będą przepasane, sandały na waszych nogach i laska w waszym ręku. Spożywać będziecie pośpiesznie, gdyż jest to Pascha na cześć Pana” (Wj 12,11).

Słowa Jezusa: „Gorąco pragnąłem spożyć Paschę6 z wami, zanim będę cierpiał”, wskazują w tekście greckim na to, że dla Jezusa ta wieczerza jest Paschą i że jest ona bezpośrednio związana z Jego śmiercią jako jej zapowiedź. Słowa „Już jej spożywać nie będę, aż się spełni w królestwie Bożym” mogą wskazywać na Paschę, która w przyszłym życiu, nazywanym przez Jezusa nie niebem, czy rajem, ale Królestwem Bożym, będzie czymś nowym, będzie wypełnieniem dotychczasowej Paschy, a On, Jezus też będzie w niej uczestniczył. Słowa „Odtąd nie będę już pił z owocu winnego krzewu, aż przyjdzie królestwo Boże” mogą wskazywać na życie wieczne, ale mogą również wskazywać na czas po zmartwychwstaniu Jezusa, w którym, razem z uczniami jadł i pił (por. Dz 10,41).

Po tych słowach, wskazujących na śmierć i zmartwychwstanie Jezusa, mamy: „Następnie wziął chleb, odmówiwszy dziękczynienie połamał go i podał mówiąc: To jest Ciało moje, które za was będzie wydane: to czyńcie na moją pamiątkę!” (Łk 22,19). Grecki tekst używa imiesłowu czasu teraźniejszego czasownika didomi – Jezus mówi więc o teraźniejszym, stałym ofiarowywaniu swojego Ciała. Możliwe, że w ten sposób określa to ciało – jest ono takie, jakie było w momencie Jego śmierci na krzyżu, gdy ofiarowywał za nas swoje ciało. Kolejne zdanie Jezusa brzmi: „Ten kielich to Nowe Przymierze we Krwi mojej, która za was będzie wylana” (Łk 22,20). Grecki tekst używa imiesłowu czasu teraźniejszego czasownika ekcheo, Jezus mówi więc o teraźniejszym, stałym wylewaniu swojej krwi za nas w charakterze Nowego Przymierza. Możliwe, że w ten sposób określa tę krew – jest ona taka, jaka była w momencie Jego śmierci na krzyżu, gdy ją za nas wylewał. Jego krew łączy nas z Bogiem tak, jak to ukazywał Bóg Jeremiaszowi: „Takie będzie przymierze, jakie zawrę z domem Izraela po tych dniach – wyrocznia Pana: Umieszczę swe prawo w głębi ich jestestwa i wypiszę na ich sercu” (Jr 31,33). Można to rozumieć o Duchu Świętym przemieniającym w mocy krwi Chrystusowej człowieka w jego głębi, w jego duchu, który poddaje się prowadzeniu Ducha Świętego.

Zaraz po tych wspaniałych słowach, Ewangelista przytacza słowa Jezusa ostrzegające przed zdradą: „Lecz oto ręka mojego zdrajcy7 jest ze Mną na stole. Wprawdzie Syn Człowieczy odchodzi według tego, jak jest postanowione, lecz biada temu człowiekowi, przez którego będzie wydany” (Łk 22,21-22). Śmierć Jezusa jest w planach Bożej opatrzności, ale to w niczym nie zwalnia od odpowiedzialności tych, którzy się do tego przyczyniają. „Biada”, jest ostrzeżeniem przed straszliwym grzechem i jego konsekwencjami. Ciekawa jest też uwaga Ewangelisty: „A oni zaczęli wypytywać jeden drugiego, kto by mógł spośród nich to uczynić” (Łk 22,23). Znali się dość dobrze, a jednak nie było to dla nich oczywiste, że zdrajcą jest Judasz.

Jakże dziwnie w kontekście zapowiedzi Jezusa o bliskiej Jego śmierci i o zdradzie jednego z nich wygląda „Spór8 między nimi o to, który z nich zdaje się być największy” (Łk 22,24). Jezus reaguje słowami: „Królowie narodów panują nad nimi, a ich władcy przyjmują nazwę dobroczyńców. Wy zaś nie tak [macie postępować]. Lecz największy między wami niech będzie jak najmłodszy, a przełożony jak sługa! Któż bowiem jest większy? Czy ten, kto siedzi za stołem9, czy ten, kto służy? Czyż nie ten, kto siedzi za stołem? Otóż Ja jestem pośród was jak ten, kto służy” (Łk 22,25-27; por. J 13,4-17). Ludzie Kościoła mają pokornie służyć. Jezus naucza: „Lecz kto by między wami chciał stać się wielkim, niech będzie waszym sługą. A kto by chciał być pierwszym między wami, niech będzie niewolnikiem waszym, na wzór Syna Człowieczego, który nie przyszedł, aby Mu służono, lecz aby służyć i dać swoje życie na okup za wielu” (Mt 20,26-28).

Zagadkowe są słowa Jezusa: „Wyście wytrwali przy Mnie w moich przeciwnościach10. Dlatego i Ja przekazuję11 wam królestwo, jak Mnie przekazał je mój Ojciec: abyście w królestwie moim jedli i pili przy moim stole oraz żebyście zasiadali na tronach, sądząc dwanaście pokoleń Izraela” (Łk 22,28-30). Myślę, że Jezusowi chodzi o trudne doświadczenie Jego życia, Jego ubóstwa, sprzeciwu wielu w Izraelu i próby w których wielu spośród Jego uczniów opuściło Go (por. J 6,66). Już wcześniej Jezus uspokajał uczniów: „Nie bój się, mała trzódko, gdyż spodobało się Ojcu waszemu dać wam królestwo” (Łk 12,32). To Królestwo to przemieniająca już tu, na ziemi obecność Ducha Świętego, dzięki której chcemy i potrafimy żyć z Bogiem i dla Boga. Dla Jezusa jest bardzo istotna ludzka więź przejawiająca się we wspólnym spożywaniu posiłków – tu na ziemi nawet z grzesznikami i celnikami (por. Mt 9,11), po zmartwychwstaniu z uczniami (por. Dz 10,41; Łk 24,41-43) i jak widzimy w Królestwie Niebieskim, już po naszej śmierci. Jest to wypełnienie wspaniałego proroctwa Izajasza: „Pan Zastępów przygotuje dla wszystkich ludów na tej górze ucztę z tłustego mięsa, ucztę z wybornych win, z najpożywniejszego mięsa, z najwyborniejszych win. Zedrze On na tej górze zasłonę, zapuszczoną na twarz wszystkich ludów, i całun, który okrywał wszystkie narody; raz na zawsze zniszczy śmierć. Wtedy Pan Bóg otrze łzy z każdego oblicza, odejmie hańbę od swego ludu na całej ziemi, bo Pan przyrzekł. I powiedzą w owym dniu: Oto nasz Bóg, Ten, któremuśmy zaufali, że nas wybawi; oto Pan, w którym złożyliśmy naszą ufność: cieszmy się i radujmy z Jego zbawienia!” (Iz 25,6-9). Ta wielka uczta mesjańska jest obrazem szczęśliwości wiecznej dla wszystkich zbawionych – z Izraela i z innych narodów.

Ważne jest też dla Jezusa przekazanie swojej władzy sądowniczej apostołom: „Żebyście zasiadali na tronach, sądząc dwanaście pokoleń Izraela” (Łk 22,30). Jest to wyraz przekazania im władzy królewskiej, no i w jakiejś mierze przedłużenie misji, jaką otrzymał od Ojca: „Przekazał Mu władzę wykonywania sądu, ponieważ jest Synem Człowieczym” (J 5,27) – apostołowie też są ludźmi i jako tacy, mają sprawować władzę sądowniczą.

Jakby w odpowiedzi na pytanie uczniów o pierwszeństwo, Jezus mówi: „Szymonie, Szymonie, oto szatan domagał12 się, żeby was przesiać jak pszenicę; ale Ja prosiłem za tobą, żeby nie ustała twoja wiara. Ty ze swej strony utwierdzaj twoich braci” (Łk 22,31-32). Szatan prosi Boga, podobnie jak w Księdze Hioba (por. Hi 1,9-10; 2,4-5) o pozwolenie na zaatakowanie ludzi. Zna on słabości apostołów. Wie, że w ten sposób może zranić Jezusa. Jezus nie gwarantuje Szymonowi bezgrzeszności, prosi Boga, by nie przepadła13 wiara Piotra. Prosi go też, by po swoim nawróceniu14 umacniał swoich braci. Piotr zdaje się nie rozumieć powagi sytuacji i przecenia swoje siły: „Panie, z Tobą gotów jestem iść nawet do więzienia i na śmierć”15 (Łk 22,33). W odpowiedzi Jezus zapowiada mu trzykrotny upadek: „Powiadam ci, Piotrze, nie zapieje dziś kogut, a ty trzy razy wyprzesz się tego, że Mnie znasz” (Łk 22,34).

W takim kontekście Jezus pyta się uczniów: „Czy brak wam było czego, kiedy was posyłałem bez trzosa, bez torby i bez sandałów?” (Łk 22,35). Gdy odpowiadają: „Niczego” (Łk 22,35) w sposób zaskakujący stwierdza: „Lecz teraz – mówił dalej – kto ma trzos, niech go weźmie; tak samo torbę; a kto nie ma, niech sprzeda swój płaszcz i kupi miecz!” (Łk 22,36). W ten sposób ukazuje zasadniczą zmianę w warunkach ewangelizacji po Jego śmierci. Nie mogą już liczyć na przyjazne przyjęcie ze strony ludzi. Wręcz, muszą się liczyć z możliwością prześladowań. Wskazuje przy tym na wypełnienie w Nim znanego tekstu Izajaszowego: „Zaliczony został do złoczyńców” (Łk 22,37; por. Iz 53,12). Okazuje się, że uczniowie mają już dwa miecze i to wystarcza Jezusowi. Możliwe, że Jezus „potrzebuje” tej zbrojnej obrony ze strony Piotra (por. Łk 22,49-50), by aktem cudownego uzdrowienia Malchusa (por. Łk 22,51; J 18,10) zaapelować jeszcze raz do myślenia aresztujących Go osób.

Po wieczerzy paschalnej, Jezus wraz z uczniami udaje się w kierunku Góry Oliwnej. Tam mówi do uczniów: „Módlcie się, abyście nie ulegli pokusie” (Łk 22,40). Myślę, że chodzi o pokusę smutku, załamania, rozpaczy, tchórzostwa, wewnętrznej ucieczki. Modlitwa jest zmaganiem ze słabością. Jezus na kolanach modli się: „Ojcze, jeśli chcesz, zabierz ode Mnie ten kielich! Jednak nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie!” (Łk 22,42). Myślę, że tym „kielichem” jest zło odrzucające zbawienie. Jezus wchodzi w mękę wiedząc, że wielu odrzuci jej owoce. Święty ojciec Pio mówi: „Boże miłosierdzie ich nie ugina; nie dają się przyciągnąć dobrodziejstwami; kary ich nie poskramiają; łagodność budzi ich arogancję; surowość doprowadza do zaciekłości; wobec pomyślności stają się wyniośli; w trudnościach popadają w rozpacz; i głusi, ślepi, nieczuli na najsłodszą zachętę i najsurowszą naganę Boskiego miłosierdzia, która mogłaby nimi wstrząsnąć i ich nawrócić, umacniają się jedynie w swej zatwardziałości i pogłębiają swe ciemności. Myśl o widzeniu tak wielu dusz, które szaleńczo starają się usprawiedliwić w złu, lekceważąc najwyższe dobro, przygnębia mnie, męczy, drąży mózg, rani serce”16. Bóg Ojciec nie uwalnia Jezusa od Jego gorzkiego kielicha ale posyła Mu pomoc: „Wtedy ukazał Mu się anioł z nieba i umacniał Go” (Łk 22,43). Jezus modli się jeszcze intensywniej i poci się krwią (por. Łk 22,44). Odnajduje uczniów śpiących i wtedy pojawia się tłum z Judaszem na czele. Jezus pyta się go: „Judaszu, pocałunkiem wydajesz Syna Człowieczego?” (Łk 22,48). Jest to pożegnanie Jezusa z Judaszem.

Uczniowie Jezusa ulegają pokusie walki: „Towarzysze Jezusa widząc, na co się zanosi, zapytali: Panie, czy mamy uderzyć mieczem? I któryś z nich uderzył sługę najwyższego kapłana i odciął mu prawe ucho. Lecz Jezus odpowiedział: Przestańcie, dosyć! I dotknąwszy ucha, uzdrowił go” (Łk 22,49-51). Jezus wykorzystuje ten epizod dla kolejnego wskazania, że On jest silniejszy od dowolnego zła. Do władz żydowskich mówi: „Wyszliście z mieczami i kijami jak na zbójcę? Gdy codziennie bywałem u was w świątyni, nie podnieśliście rąk na Mnie, lecz to jest wasza godzina i panowanie ciemności” (Łk 22,52-53).

Prowadzą Go do domu najwyższego kapłana i tam służąca rozpoznaje Piotra: „I ten był razem z Nim” (Łk 22,56), ale Piotr zapiera się: „Nie znam Go, kobieto” (Łk 22,57). Po chwili ktoś inny stwierdza: „I ty jesteś jednym z nich” (Łk 22,58), na co Piotr odpowiada: „Człowieku, nie jestem” (Łk 22,58). Po upływie prawie godziny ktoś inny stwierdza: „Na pewno i ten był razem z Nim; jest przecież Galilejczykiem” (Łk 22,59), na co Piotr odpowiada: „Człowieku, nie wiem, co mówisz” (Łk 22,60). Dodaje Ewangelista: „I w tej chwili, gdy on jeszcze mówił, kogut zapiał. A Pan obrócił się i spojrzał na Piotra. Wspomniał Piotr na słowo Pana, jak mu powiedział: Dziś, zanim kogut zapieje, trzy razy się Mnie wyprzesz. Wyszedł na zewnątrz i gorzko zapłakał” (Łk 22,60-62).

„Tymczasem ludzie, którzy pilnowali Jezusa, naigrawali się z Niego i bili Go. Zasłaniali Mu oczy i pytali: Prorokuj, kto Cię uderzył. Wiele też innych obelg miotali przeciw Niemu” (Łk 22,63-65). Słabość ludzi pastwiących się nad bezsilnym człowiekiem, który cierpi by ich zbawić.

„Skoro dzień nastał, zebrała się starszyzna ludu, arcykapłani i uczeni w Piśmie i kazali przyprowadzić Go przed swoją Radę17” (Łk 22,66) – by Go skazać na śmierć. Mówią Mu: „Jeśli Ty jesteś Mesjasz, powiedz nam!” (Łk 22,67) – chodzi im o powód do oskarżenia Go przed władzami rzymskimi, a nie o to, by poddać się władzy Chrystusa posłanego do nich przez samego Boga. Jezus wie o tym i dlatego odpowiada: „Jeśli wam powiem, nie uwierzycie Mi, i jeśli was zapytam, nie dacie Mi odpowiedzi” (Łk 22,67-68). Ciekawe, że większość tekstów greckich i Wulgata ma jeszcze: „Ani mnie nie wypuścicie”. Tragedią Żydów przesłuchujących Jezusa jest brak wiary w Boga i brak dobrej woli. Nie chcą i nie potrafią Go słuchać, chcą tylko znaleźć pretekst do zamordowania Go. Dlatego Jezus ostrzega ich: „Lecz odtąd Syn Człowieczy siedzieć będzie po prawej stronie Wszechmocy Bożej” (Łk 22,69) – jest to wyraźna aluzja do Ps 110,1 mówiącego o panowaniu Jezusa nad Jego wrogami: „Dawidowy. Psalm. Wyrocznia Boga dla Pana mego: Siądź po mojej prawicy, aż Twych wrogów położę jako podnóżek pod Twoje stopy”. Wywołuje to silną reakcję Żydów: „Zawołali wszyscy: Więc Ty jesteś Synem Bożym?” (Łk 22,70). Biblia Tysiąclecia podaje przekład: „Odpowiedział im: Tak. Jestem Nim” (Łk 22,70). Tekst grecki jest bardziej wyważony: „Wy mówicie, że ja jestem” – innymi słowy, to jest wasza interpretacja, wy tak myślicie. Ze strony Jezusa nie jest to zaprzeczenie, ani nie jest to potwierdzenie. Dla sędziów Jezusa jest to jednak wystarczające: „Na co nam jeszcze potrzeba świadectwa? Sami przecież słyszeliśmy z ust Jego” (Łk 22,71). Tak kończy się żydowski proces Jezusa.



Janusz Maria Andrzejewski OP

1 Dosłownie: ater ochlu, tzn. „bez, z dala od, tłumu”.

2 Grecki czasownik thyo oznacza „zabijać, zarzynać”. Chodzi o zabicie baranka paschalnego.

3 Mężczyzna niosący wodę zdaje się sugerować, że chodzi tu o kogoś z esseńczyków, żyjących w stanie bezżennym. Noszenie wody było zajęciem typowo kobiecym.

4 W języku greckim he hora, tzn. godzina przewidziana na tę ceremonię.

5 W języku greckim mamy zwrot o podłożu semickim epithymia epethymesa, w dosłownym tłumaczeniu: „pożądaniem pożądałem”.

6 Grecki tekst brzmi: tuto to pascha, tzn. „tę Paschę”.

7 Dosłownie: paradidontos me, tzn. „wydającego Mnie”.

8 Grecki rzeczownik filoneikia oznacza dosłownie: „rozmiłowanie w sporach”.

9 W tekście greckim mamy anakeimenos, tzn. „leżący, spoczywający”.

10 Grecki rzeczownik peirasmos oznacza dosłownie: „pokusa, próba, doświadczenie”.

11 Grecki czasownik diatithemai oznacza: „urządzać, przygotowywać, sporządzać testament”.

12 Grecki czasownik eksaiteomai oznacza: „prosić, żądać”.

13 Grecki czasownik ekleipo oznacza: „ustawać, kończyć się”.

14 Grecki czasownik epistrefo oznacza: „nawracać, powracać”.

15 Ewangelia Mateuszowa wskazuje, że taką pewnością siebie grzeszyli wszyscy uczniowie Jezusa: „Choćby mi przyszło umrzeć z Tobą, nie wyprę się Ciebie. Podobnie zapewniali wszyscy uczniowie” (Mt 26,35).

16 http://warszawa.gosc.pl/doc/4205152.Konfesjonaly-nie-sa-miejscem-na-kubel-i-szmate

17 Tekst grecki używa technicznego terminu synedrion

czwartek, 21 września 2017

Komentarz do Łk 21


Łk 21

Jezus obserwując ludzi wspierających świątynię zauważa: „Prawdziwie powiadam wam: Ta uboga wdowa wrzuciła więcej niż wszyscy inni. Wszyscy bowiem wrzucali na ofiarę z tego, co im zbywało; ta zaś z niedostatku swego wrzuciła wszystko, co miała na utrzymanie” (Łk 21,3-4). W ten sposób docenia ofiarność tej ubogiej kobiety.

Gdy ludzie zachwycają się świątynią, Jezus stwierdza: „Przyjdzie czas, kiedy z tego, na co patrzycie, nie zostanie kamień na kamieniu, który by nie był zwalony” (Łk 21,6). Zapowiada w ten sposób całkowite jej zburzenie w 70 r. n. e. Zdumiewające, że spotyka się ze zrozumieniem, że Jego straszne przepowiednie są tak łatwo, bez sceptycyzmu przyjęte.

Gdy pytają się Go o czas i o znak to zapowiadający, odpowiada: „Strzeżcie się, żeby was nie zwiedziono. Wielu bowiem przyjdzie pod moim imieniem i będą mówić: Ja jestem oraz: Nadszedł czas. Nie chodźcie za nimi! I nie trwóżcie się, gdy posłyszycie o wojnach i przewrotach. To najpierw musi się stać, ale nie zaraz nastąpi koniec” (Łk 21,8-9). Najgorsze, co może nas spotkać to odstępstwo za sprawą antychrysta (por. 1 Tes 2,3-4), czy antychrystów, o których pisze święty Jan (por. 1 J 2,18.22; 4,3; 2 J 7). Niebezpieczne jest także zagłębianie się w polityce, która może odciągać od Boga. Mówi dalej: „Powstanie naród przeciw narodowi i królestwo przeciw królestwu. Będą silne trzęsienia ziemi, a miejscami głód i zaraza; ukażą się straszne zjawiska i wielkie znaki na niebie” (Łk 21,10-11). Te przerażające znaki mają wzmagać naszą czujność i mają nas kierować do Jezusa. Istotne, by w tych apokaliptycznych wydarzeniach dostrzegać Boga i Jego zatroskanie o świat, o jego nawrócenie.

Niestety oczekują nas wielkie prześladowania ze względu na naszą wierność Jezusowi: „Lecz przed tym wszystkim podniosą na was ręce i będą was prześladować. Wydadzą was do synagog i do więzień oraz z powodu mojego imienia wlec was będą do królów i namiestników” (Łk 21,12). Jezus prosi nas: „Postanówcie sobie w sercu nie obmyślać naprzód swej obrony. Ja bowiem dam wam wymowę i mądrość, której żaden z waszych prześladowców nie będzie się mógł oprzeć ani się sprzeciwić” (Łk 21,14-15). Święty Marek dodaje: „A gdy was poprowadzą, żeby was wydać, nie martwcie się przedtem, co macie mówić; ale mówcie to, co wam w owej chwili będzie dane. Bo nie wy będziecie mówić, ale Duch Święty” (Mk 13,11). Pomoc Ducha Świętego jest szczególnie widoczna na tle naszej słabości i bezradności. Pisze Łukasz: „A wydawać was będą nawet rodzice i bracia, krewni i przyjaciele i niektórych z was o śmierć przyprawią. I z powodu mojego imienia będziecie w nienawiści u wszystkich” (Łk 21,16-17). Trudno to sobie nawet wyobrazić, ale tak już wiele razy bywało. Jezus uspokaja: „Ale włos z głowy wam nie zginie. Przez swoją wytrwałość ocalicie wasze życie” (Łk 21,18-19). Chyba trzeba to rozumieć w odniesieniu do owocności męczeństwa – nic nie będzie zapomniane, nic nie będzie bezowocne.

Po tych strasznych ostrzeżeniach, Jezus przechodzi do zapowiedzi zagłady Jerozolimy – tematu, który najbardziej interesuje w danym momencie Jego uczniów: „Skoro ujrzycie Jerozolimę otoczoną przez wojska, wtedy wiedzcie, że jej spustoszenie jest bliskie. Wtedy ci, którzy będą w Judei, niech uciekają w góry; ci, którzy są w mieście, niech z niego uchodzą, a ci po wsiach, niech do niego nie wchodzą!” (Łk 21,20-21). To ostrzeżenie pomogło chrześcijanom opuścić Jerozolimę na początku powstania żydowskiego w roku 66 n. e. i schronić się w Pelli na wschód od Jordanu. Mówi dalej Jezus ze smutkiem: „Będzie to bowiem czas pomsty, aby się spełniło wszystko, co jest napisane. Biada brzemiennym i karmiącym w owe dni! Będzie bowiem wielki ucisk na ziemi i gniew na ten naród: jedni polegną od miecza, a drugich zapędzą w niewolę między wszystkie narody. A Jerozolima będzie deptana przez pogan, aż czasy pogan przeminą” (Łk 21,22-24). „Gniew na ten naród” – to kara za odtrącenie i ukrzyżowanie Jezusa. „Czasy pogan przeminą” kiedy Izrael nawróci się do swojego Zbawiciela – Jezusa.

Po opisie zagłady Jerozolimy, Jezus mówi o strasznych zjawiskach apokaliptycznych poprzedzających Jego przyjście: „Będą znaki na słońcu, księżycu i gwiazdach, a na ziemi trwoga narodów bezradnych wobec szumu morza i jego nawałnicy. Ludzie mdleć będą ze strachu, w oczekiwaniu wydarzeń zagrażających ziemi. Albowiem moce niebios zostaną wstrząśnięte” (Łk 21,25-26). Przypomina to obraz z Apokalipsy: „I ujrzałem: gdy otworzył pieczęć szóstą, stało się wielkie trzęsienie ziemi i słońce stało się czarne jak włosienny wór, a cały księżyc stał się jak krew. I gwiazdy spadły z nieba na ziemię, podobnie jak drzewo figowe wstrząsane silnym wiatrem zrzuca na ziemię swe niedojrzałe owoce. Niebo zostało usunięte jak księga, którą się zwija, a każda góra i wyspa z miejsc swych poruszone. A królowie ziemscy, wielmoże i wodzowie, bogacze i możni, i każdy niewolnik, i wolny ukryli się do jaskiń i górskich skał. I mówią do gór i do skał: Padnijcie na nas i zakryjcie nas przed obliczem Zasiadającego na tronie i przed gniewem Baranka, bo nadszedł Wielki Dzień Jego gniewu, a któż zdoła się ostać?” (Ap 6,12-17). Istotą sprawy jest gniew Boży i gniew Jezusa z powodu zatwardziałości serc ludzkich trwających uparcie w grzechu. Wszystkie te wydarzenia nie powinny nas przerażać, bo prowadzą do Jezusa, którego oczekujemy.

Po tych strasznych zjawiskach można już oczekiwać Jezusa: „Wtedy ujrzą Syna Człowieczego, nadchodzącego w obłoku z wielką mocą i chwałą. A gdy się to dziać zacznie, nabierzcie ducha i podnieście głowy, ponieważ zbliża się wasze odkupienie” (Łk 21,27-28). Wizja Jezusa jest przerażająca dla ludzi, którzy Go lekceważyli, czy wręcz z Nim walczyli i jest radością dla nas, którzy żyjemy i umieramy dla Niego.

Tak i wy, gdy ujrzycie, że to się dzieje, wiedzcie, iż blisko jest królestwo Boże. Zaprawdę, powiadam wam: Nie przeminie to pokolenie, aż się wszystko stanie. Niebo i ziemia przeminą, ale moje słowa nie przeminą” (Łk 21,31-33). Zwróćmy uwagę, że Jezus mówi tu o Królestwie Bożym jako o przyszłym panowaniu Boga wśród świętych. Dość tajemnicze są słowa: „Nie przeminie to pokolenie, aż się wszystko stanie” – myślę, że właśnie w tych słowach Jezus daje nam klucz do właściwej interpretacji tego trudnego apokaliptycznego tekstu.

W każdym pokoleniu, w każdym czasie, dla każdego człowieka jest on aktualny jako obraz pokus, doświadczeń, kar Bożych i nagród. Podobną trudność interpretacyjną mamy na początku Księgi Apokalipsy, w której znajdujemy słowa: „Objawienie Jezusa Chrystusa, które dał Mu Bóg, aby ukazać swym sługom, co musi stać się niebawem” (Ap 1,1). Słowo „niebawem”, (w języku greckim wyrażenie przyimkowe en tachei) mogłoby sugerować bardzo krótki okres czasu, a odnosi się do całej długiej historii zbawienia. Czas jest krótki dla konkretnego człowieka żyjącego z perspektywą swojej śmierci – i do niego odnosi się Apokalipsa ze słowem „niebawem”. Słowa Jezusa „Nie przeminie to pokolenie, aż się wszystko stanie” (Łk 21,32) odnoszą się do każdego z nas w dowolnej epoce historycznej. Taką interpretację zdają się potwierdzać kolejne słowa Jezusa: „Uważajcie na siebie, aby wasze serca nie były ociężałe wskutek obżarstwa, pijaństwa i trosk doczesnych, żeby ten dzień nie przypadł na was znienacka, jak potrzask. Przyjdzie on bowiem na wszystkich, którzy mieszkają na całej ziemi. Czuwajcie więc i módlcie się w każdym czasie, abyście mogli uniknąć tego wszystkiego, co ma nastąpić, i stanąć przed Synem Człowieczym” (Łk 21,34-36). Całość mowy apokaliptycznej, Jezus zdaje się uroczyście potwierdzać słowami: „Niebo i ziemia przeminą, ale moje słowa nie przeminą” (Łk 21,33).

Potrzeba czujności (por. Łk 21,34-36) dotyczy oczywiście każdego człowieka, a nie tylko niektórych, którzy doczekają do uroczystego przyjścia Jezusa na Sąd Ostateczny. Czuwać i modlić się powinniśmy wszyscy. Ważne jest też ostrzeżenie przed ociężałością serca, które nie kocha Boga i się Nim nie interesuje, bo jest zajęte jedzeniem, piciem i różnego rodzaju troskami życiowymi.

Ewangelista dodaje: „Przez dzień nauczał Jezus w świątyni, wieczorem zaś wychodził i noce spędzał na górze zwanej Oliwną. A rano cały lud śpieszył do Niego, aby Go słuchać w świątyni” (Łk 21,37-38). Ewangelie podkreślają, że ludzie szukają Jezusa nie tylko ze względu na cuda uzdrowień i uwolnień, ale również dlatego, by słuchać Ewangelii o zbawieniu.



Janusz Maria Andrzejewski OP

wtorek, 19 września 2017

Komentarz do Łk 20


Łk 20

Rozdział dwudziesty przedstawia nam Jezusa nauczającego lud: „Pewnego dnia, kiedy nauczał lud w świątyni i głosił Dobrą Nowinę, podeszli arcykapłani i uczeni w Piśmie wraz ze starszymi i zapytali Go: Powiedz nam, jakim prawem1 to czynisz albo kto Ci dał tę władzę?” (Łk 20,1-2). Jezus ostrzega: „Nie dawajcie psom tego, co święte, i nie rzucajcie swych pereł przed świnie, by ich nie podeptały nogami, i obróciwszy się, was nie poszarpały” (Mt 7,6). Nie tłumaczy się więc przed nie wierzącymi Mu ludźmi: „Ja też zadam wam pytanie. Powiedzcie Mi: Czy chrzest Janowy pochodził z nieba, czy też od ludzi?” (Łk 20,3-4). To pytanie odsłania niewiarę przywódców religijnych Izraela i ich konflikt z narodem: „Jeśli powiemy: Z nieba, zarzuci nam: Dlaczego nie uwierzyliście mu? A jeśli powiemy: Od ludzi, cały lud nas ukamienuje, bo jest przekonany, że Jan był prorokiem” (Łk 20,5-6). Ciekawe, że w swojej niewierze boją się jednak ludzi wierzących. Jezus zna ich niewiarę i podsumowuje: „To i Ja wam nie powiem, jakim prawem to czynię” (Łk 20,8).

W tej sytuacji – konfliktu z władzami, Jezus opowiada przypowieść o nieroztropnym, czy wręcz naiwnym właścicielu winnicy, który po trzykroć posyła swoich służących do dzierżawiących winnicę i pomimo to, że wracają oni do niego pobici i znieważeni, decyduje się na skrajnie niebezpieczne posłanie do nich swojego ukochanego syna: „Co mam począć? Poślę mojego syna ukochanego, chyba2 go uszanują” (Łk 20,13). Jest to przypowieść o Bogu, który po odrzuceniu przez Izrael proroków decyduje się, mimo wszystko, na posłanie swojego jedynego Syna. Dzierżawcy decydują się Go zabić: „To jest dziedzic, zabijmy go, a dziedzictwo stanie się nasze. I wyrzuciwszy go z winnicy, zabili” (Łk 20,14-15). Na zakończenie przypowieści, Jezus zapytuje: „Co więc uczyni z nimi właściciel winnicy? Przyjdzie i wytraci tych rolników, a winnicę da innym. Gdy to usłyszeli, zawołali: Nie, nigdy!” (Łk 20,15-16). Wydaje się, że „winnicą” jest łaska życia z Bogiem i dla Boga – to wielka łaska, która może pięknie owocować kolejnymi łaskami. Jezus grozi nie tylko utratą winnicy, ale i śmiercią swoim zabójcom. Żydzi, słuchający Go zrozumieli, że to właśnie oni, po zamordowaniu Jezusa – Syna Bożego stracą łaskę swojego wybrania, zostaną pozbawieni swojej „winnicy”, zostaną odrzuceni przez Boga, który wybierze sobie inne narody. Jezus dodaje, tytułem wyjaśnienia: „Cóż więc znaczy to słowo Pisma: Właśnie ten kamień, który odrzucili budujący, stał się głowicą węgła? Każdy, kto upadnie na ten kamień, rozbije się, a na kogo on spadnie, zmiażdży go” (Łk 20,17-18). To On jest tym wzgardzonym kamieniem, strasznym dla tych, którzy będą z Nim walczyć.

Ewangelista dodaje: „W tej samej godzinie uczeni w Piśmie i arcykapłani chcieli koniecznie dostać Go w swoje ręce, lecz bali się ludu. Zrozumieli bowiem, że przeciwko nim skierował tę przypowieść” (Łk 20,19) – łudzą się myśląc, że wystarczy zabić Jezusa, by odwrócić swój straszny los. Szkoda, że nie chcą się nawrócić.

Kontynuują walkę z Jezusem: „Śledzili Go więc i nasłali na Niego szpiegów3. Ci udawali pobożnych i mieli podchwycić Go w mowie, aby Go wydać zwierzchności i władzy namiestnika. Zapytali Go więc: Nauczycielu, wiemy, że słusznie mówisz i uczysz, i nie masz względu na osobę, lecz drogi Bożej w prawdzie nauczasz” (Łk 20,20-21). Zwróćmy uwagę na sposób działania tych szpiegów – posługują się kłamstwem i pochlebstwem, prowokują Jezusa, by później oskarżyć Go przed władzami politycznymi: „Czy wolno nam płacić podatek Cezarowi, czy nie?” (Łk 20,22). Gdyby Jezus odpowiedział: „wolno” – byłby oskarżony przed narodem jako kolaborant, gdyby odpowiedział: „nie wolno”, na podstawie Pwt 17,15 „Tego tylko ustanowisz królem, kogo sobie Pan, Bóg twój, wybierze spośród twych braci – tego uczynisz królem. Nie możesz ogłosić królem nad sobą kogoś obcego, kto nie byłby twoim bratem” – byłby oskarżony przed Rzymianami jako buntownik – tak, jak to się zresztą później stało: „Stwierdziliśmy, że ten człowiek podburza nasz naród, że odwodzi od płacenia podatków Cezarowi i że siebie podaje za Mesjasza – Króla” (Łk 23,2).

Jezus widząc ich podstęp4 odpowiada: „Pokażcie Mi denara. Czyj nosi obraz i napis? Odpowiedzieli: Cezara. Wówczas rzekł do nich: Oddajcie więc Cezarowi to, co należy do Cezara, a Bogu to, co należy do Boga” (Łk 20,24-25). Jest to nakaz sprawiedliwości tak wobec władz świeckich, jak wobec Boga – mamy wobec nich obowiązki, które musimy uczciwie wypełniać.

Wówczas podeszło do Niego kilku saduceuszów, którzy twierdzą, że nie ma zmartwychwstania” (Łk 20,27). Warto zauważyć, że ówcześni ludzie wyobrażali sobie zmartwychwstanie w dość dziwny dla nas sposób – tak na przykład Herod mówi o Jezusie: „To Jan Chrzciciel. On powstał z martwych i dlatego moce cudotwórcze w nim działają” (Mt 14,2). Zmartwychwstanie nie jest więc odsunięte w czasie, jest możliwe teraz i umożliwia niegdyś zmarłym czynienie cudów. By ośmieszyć hipotezę zmartwychwstania wymyślają oni przykład kobiety, która z powodu prawa lewiratu (por. Pwt 25,5-6) należała jako żona kolejno do siedmiu braci i pojawia się interesujące ich pytanie, do którego z nich będzie należała jako żona po ewentualnym zmartwychwstaniu (por. Łk 20,28-33).

Jezus im odpowiada: „Dzieci tego świata żenią się i za mąż wychodzą. Lecz ci, którzy uznani zostaną za godnych udziału w świecie przyszłym i w powstaniu z martwych, ani się żenić nie będą, ani za mąż wychodzić” (Łk 20,34-35). W pierwszym rzędzie, Jezus wprowadza rozróżnienie dwóch epok – świat dzisiejszy i przyszły. Życie wieczne w czasie przyszłym jest zarezerwowane dla tych, którzy przez Boga zostaną uznani za jego godnych. W Ewangelii Janowej, Jezus przedstawia przyszły sąd: „Nadchodzi bowiem godzina, w której wszyscy, którzy spoczywają w grobach, usłyszą głos Jego: a ci, którzy pełnili dobre czyny, pójdą na zmartwychwstanie życia; ci, którzy pełnili złe czyny – na zmartwychwstanie potępienia” (J 5,28-29).

Mówi o zmartwychwstałych: oni nie będą się żenić ani wychodzić za mąż, będą wolni od obowiązku małżeństwa – Jezus uważa, że już dzisiaj, w świecie współczesnym małżeństwo nie jest obowiązkowe, mówi więc: „Są i tacy bezżenni, którzy dla królestwa niebieskiego sami zostali bezżenni” (Mt 19,12). Do saduceuszy mówi zaś o zmartwychwstałych: „Już bowiem umrzeć nie mogą, gdyż są równi aniołom i są dziećmi Bożymi, będąc uczestnikami zmartwychwstania” (Łk 20,36). „Są równi aniołom” – isangeloi, to znaczy poznają i kochają Boga jak aniołowie, działają w naszym świecie podobnie jak aniołowie. „Są synami Bożymi” – bo podobnie jak aniołowie są związani z Bogiem (por. Hi 1,6). „Są synami zmartwychwstania” – bo są zrodzeni do nowego życia przez zmartwychwstanie.

Ciekawie Jezus argumentuje na rzecz zmartwychwstania: „A że umarli zmartwychwstają, to i Mojżesz zaznaczył tam, gdzie jest mowa „O krzaku”, gdy Pana nazywa Bogiem Abrahama, Bogiem Izaaka i Bogiem Jakuba. Bóg nie jest [Bogiem] umarłych, lecz żywych; wszyscy bowiem dla Niego żyją” (Łk 20,37-38). Widać to na przykład na Górze Przemienienia, gdy pojawiają się Mojżesz i Eliasz nie jako duchy, ale jako żywi ludzie.

Ostatnim zadającym pytanie jest sam Jezus: „Jak można twierdzić, że Mesjasz5 jest synem Dawida? Przecież sam Dawid mówi w Księdze Psalmów: Rzekł Pan do Pana mego: Siądź po prawicy mojej, aż położę nieprzyjaciół Twoich jako podnóżek pod Twoje stopy. Dawid nazywa Go Panem: jak zatem może On być [tylko] jego synem?” (Łk 20,41-44). Syn Dawida jest jego Panem i zasiądzie na wieczność po prawicy Boga, bo jest Jego Synem.

Mówi też do swoich uczniów: „Strzeżcie się uczonych w Piśmie6, którzy z upodobaniem chodzą w powłóczystych szatach, lubią pozdrowienia na rynku, pierwsze krzesła w synagogach i zaszczytne miejsca na ucztach. Objadają oni domy wdów i dla pozoru długo się modlą. Ci tym surowszy dostaną wyrok” (Łk 20,46-47). Udają mądrych, wykorzystują swoją uprzywilejowaną pozycję w społeczeństwie i jak mówi do nich Jezus: „Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy, bo zamykacie królestwo niebieskie przed ludźmi. Wy sami nie wchodzicie i nie pozwalacie wejść tym, którzy do niego idą” (Mt 23,13). W imię swojej pychy odrzucają nauczanie Jezusa i swoimi oszczerstwami oszukują naród, by i on Go odrzucił.



Janusz Maria Andrzejewski OP

1 Grecki rzeczownik eksusia ma znaczenie: „możność, moc, władza”.

2 Grecki przysłówek isos ma znaczenie: „być może, chyba”.

3 Grecki rzeczownik enkathetos oznacza: „podrzucony, podstawiony, szpieg”.

4 Grecki rzeczownik panurgia oznacza „gotowość na wszystko, przebiegłość”.

5 Biblia Tysiąclecia tłumaczy greckie słowo Christos za pomocą polskiego terminu „Mesjasz” – lepiej byłoby chyba zachować tradycyjne tłumaczenie „Chrystus”, lub przetłumaczyć znaczenie tego słowa przez „Namaszczony”.

6 Grecki rzeczownik grammateus trzeba by przekładać przez „sekretarz, pisarz”.

sobota, 16 września 2017

Poprawiony komentarz do Łk 19


Łk 19

Na początku tego rozdziału mamy piękną opowieść o przełożonym celników z Jerycha, Zacheuszu1: „Chciał on koniecznie zobaczyć Jezusa, kto to jest, ale nie mógł z powodu tłumu, gdyż był niskiego wzrostu. Pobiegł więc naprzód i wspiął się na sykomorę, aby móc Go ujrzeć, tamtędy bowiem miał przechodzić. Gdy Jezus przyszedł na to miejsce, spojrzał w górę i rzekł do niego: Zacheuszu, zejdź prędko, albowiem dziś muszę się zatrzymać w twoim domu. Zeszedł więc z pośpiechem i przyjął Go rozradowany” (Łk 19,3-6). Wobec narzekania ludzi niezadowolonych, że Jezus przyjął jego gościnę oświadcza: „Panie, oto połowę mego majątku daję ubogim, a jeśli kogo w czym skrzywdziłem2, zwracam poczwórnie” (Łk 19,8). Jezus wobec tego nawrócenia oświadcza: „Dziś zbawienie stało się udziałem tego domu, gdyż i on jest synem Abrahama. Albowiem Syn Człowieczy przyszedł szukać i zbawić to, co zginęło” (Łk 19,9-10). Słowo „dom” oznacza tu prawdopodobnie rodzinę Zacheusza. Używając tytułu „Syn Człowieka”, Jezus kieruje swoich słuchaczy na Księgę Daniela i na znajdującą się tam wizję. To o Nim mówi Pismo: „Powierzono Mu panowanie, chwałę i władzę królewską, a służyły Mu wszystkie narody, ludy i języki. Panowanie Jego jest wiecznym panowaniem, które nie przeminie, a Jego królestwo nie ulegnie zagładzie” (Dn 7,14).

Ciekawe jest też kolejne zdanie: „Gdy słuchali tych rzeczy, dodał jeszcze przypowieść, dlatego że był blisko Jerozolimy, a oni myśleli, że królestwo Boże zaraz się zjawi” (Łk 19,11). Jego Królestwo – to królestwo Ducha przemieniającego ludzi, to nie królestwo polityczne władzy i pieniądza. Jak mówi święty Paweł: „Królestwo Boże to nie sprawa tego, co się je i pije, ale to sprawiedliwość, pokój i radość w Duchu Świętym” (Rz 14,17). Jezus odchodzi zostawiając nam duchowy kapitał, który z Jego pomocą mamy pomnażać. Wszyscy otrzymują ten sam kapitał – jedną minę, czyli 100 drachm (por. Łk 19,13). Ktoś pracuje dobrze i zarabia 10 min, a po powrocie pana otrzymuje władzę nad 10 miastami (por. Łk 19,16-17), ktoś zarabia 5 min i otrzymuje władzę nad 5 miastami (por. Łk 19,18-19) – tylko tych dwóch pracowało dobrze. Inny ukrył minę bo bał się pana i nic nie zarobił – spotyka go wyrzut: „Czemu więc nie dałeś moich pieniędzy do banku? A ja po powrocie byłbym je z zyskiem odebrał” (Łk 19,23). Dary Boże muszą owocować! Ci, którzy nienawidzą pana są surowo ukarani: „Tych zaś przeciwników moich, którzy nie chcieli, żebym panował nad nimi, przyprowadźcie tu i pościnajcie w moich oczach” (Łk 19,27). Nienawiść wobec Jezusa będzie surowo ukarana.

Po takim przygotowaniu, Jezus udaje się do Jerozolimy. Posyła przed sobą dwóch uczniów, by przyprowadzili mu osiołka, na którym jeszcze nikt, nigdy nie podróżował (por. Łk 19,30). Ma to podkreślić Jego wyjątkowość. Uczniowie pożyczają go dla Pana, to znaczy dla Boga, jakim jest Jezus (por. Łk 19,31.34). Osiołek okryty jest płaszczami, a i przed Jezusem na nim podróżującym ludzie ścielą swoje płaszcze (por. Łk 19,35-36). Przypomina to starotestamentalną scenę uznania Jehu za króla: „Tak mówi Pan: Namaściłem cię na króla Izraela. Wtedy pospiesznie zdjęli swoje okrycia, rozesłali je pod nim, na samych stopniach, zatrąbili i ogłosili: Jehu jest królem!” (2 Krl 9,12-13).

W procesji zstępującej z Góry Oliwnej: „Całe mnóstwo uczniów poczęło wielbić radośnie Boga za wszystkie cuda, które widzieli. I wołali głośno: Błogosławiony Król, który przychodzi w imię Pańskie. Pokój w niebie i chwała na wysokościach” (Łk 19,37-38). To jakby przedstawienie mieszkańcom Jerozolimy Jezusa jako króla, który został rozsławiony cudami, które uczynił. Przychodzi On w imieniu Boga. Niesie On Boży pokój, bo żyje dla Bożej chwały. Faryzeusze chcą temu przeszkodzić, ale Jezus mówi: „Jeśli ci umilkną, kamienie wołać będą” (Łk 19,40). Nie można ukryć cudownej prawdy o Jezusie i o Jego związku z Ojcem.

Przejmujący jest płacz Jezusa nad Jerozolimą: „Gdy był już blisko, na widok miasta zapłakał nad nim i rzekł: O gdybyś i ty poznało w ten dzień to, co służy pokojowi! Ale teraz zostało to zakryte przed twoimi oczami. Bo przyjdą na ciebie dni, gdy twoi nieprzyjaciele otoczą cię wałem, oblegną cię i ścisną zewsząd. Powalą na ziemię ciebie i twoje dzieci z tobą i nie zostawią w tobie kamienia na kamieniu za to, żeś nie rozpoznało czasu twojego nawiedzenia” (Łk 19,41-44). Jezus przynosi głęboki, prawdziwy, wewnętrzny pokój z Bogiem i między ludźmi. Nieprzyjęcie Jezusa i Jego pokoju prowadzi Jerozolimę do zagłady.

W świątyni, do handlujących w niej, Jezus mówi jako Bóg: „Napisane jest: Mój dom będzie domem modlitwy, a wy uczyniliście z niego jaskinię zbójców” (Łk 19,46). Tak bardzo ludzie potrzebują cichej, skupionej modlitwy. Ewangelista dodaje: „I nauczał codziennie w świątyni. Lecz arcykapłani i uczeni w Piśmie oraz przywódcy ludu czyhali na Jego życie. Tylko nie wiedzieli, co by mogli uczynić, cały lud bowiem słuchał Go z zapartym tchem” (Łk 19,47-48). Straszna jest nienawiść przywódców religijnych Izraela, a jakże wspaniałe jest zasłuchanie ludu spragnionego prawdy.



Janusz Maria Andrzejewski OP

1 To imię pochodzi od hebrajskiego zakkaj i oznacza: „czysty”.

2 Grecki czasownik sykofanteo może oznaczać „oczerniać kogoś”, lub „wymuszać, wydzierać”.

piątek, 15 września 2017

Komentarz do Łk 19


Łk 19

Na początku tego rozdziału mamy piękną opowieść o Zacheuszu1: „Chciał on koniecznie zobaczyć Jezusa, kto to jest, ale nie mógł z powodu tłumu, gdyż był niskiego wzrostu. Pobiegł więc naprzód i wspiął się na sykomorę, aby móc Go ujrzeć, tamtędy bowiem miał przechodzić. Gdy Jezus przyszedł na to miejsce, spojrzał w górę i rzekł do niego: Zacheuszu, zejdź prędko, albowiem dziś muszę się zatrzymać w twoim domu. Zeszedł więc z pośpiechem i przyjął Go rozradowany” (Łk 19,3-6). Wobec narzekania ludzi niezadowolonych, że Jezus przyjął jego gościnę oświadcza: „Panie, oto połowę mego majątku daję ubogim, a jeśli kogo w czym skrzywdziłem2, zwracam poczwórnie” (Łk 19,8). Jezus wobec tego nawrócenia oświadcza: „Dziś zbawienie stało się udziałem tego domu, gdyż i on jest synem Abrahama. Albowiem Syn Człowieczy przyszedł szukać i zbawić to, co zginęło” (Łk 19,9-10). Słowo „dom” oznacza tu prawdopodobnie rodzinę Zacheusza. Używając tytułu „Syn Człowieka”, Jezus kieruje swoich słuchaczy na Księgę Daniela i na znajdującą się tam wizję. Ciekawe jest kolejne zdanie: „Gdy słuchali tych rzeczy, dodał jeszcze przypowieść, dlatego że był blisko Jerozolimy, a oni myśleli, że królestwo Boże zaraz się zjawi” (Łk 19,11). Jego Królestwo – to królestwo Ducha przemieniającego ludzi, to nie królestwo polityczne władzy i pieniądza. Jak mówi święty Paweł: „Królestwo Boże to nie sprawa tego, co się je i pije, ale to sprawiedliwość, pokój i radość w Duchu Świętym” (Rz 14,17). Jezus odchodzi zostawiając nam duchowy kapitał, który z Jego pomocą mamy pomnażać. Wszyscy otrzymują ten sam kapitał – jedną minę, czyli 100 drachm (por. Łk 19,13). Ktoś pracuje dobrze i zarabia 10 min, a po powrocie pana otrzymuje władzę nad 10 miastami (por. Łk 19,16-17), ktoś zarabia 5 min i otrzymuje władzę nad 5 miastami (por. Łk 19,18-19) – tylko tych dwóch pracowało dobrze. Inny ukrył minę bo bał się pana i nic nie zarobił – spotyka go wyrzut: „Czemu więc nie dałeś moich pieniędzy do banku? A ja po powrocie byłbym je z zyskiem odebrał” (Łk 19,23). Dary Boże muszą owocować! Ci, którzy nienawidzą pana są surowo ukarani: „Tych zaś przeciwników moich, którzy nie chcieli, żebym panował nad nimi, przyprowadźcie tu i pościnajcie w moich oczach” (Łk 19,27). Nienawiść wobec Jezusa będzie surowo ukarana.



Janusz Maria Andrzejewski OP

1 To imię pochodzi od hebrajskiego zakkaj i oznacza: „czysty”.

2 Grecki czasownik sykofanteo może oznaczać „oczerniać kogoś”, lub „wymuszać, wydzierać”.

wtorek, 12 września 2017

Komentarz do Łk 18


Łk 18

Na początku osiemnastego rozdziału Ewangelii, w przypowieści o niesprawiedliwym sędzi, Jezus zachęca do wytrwałej modlitwy i ostrzega przed zniechęcaniem się: „W pewnym mieście żył sędzia, który Boga się nie bał i nie liczył się z ludźmi. W tym samym mieście żyła wdowa, która przychodziła do niego z prośbą: Obroń mnie przed moim przeciwnikiem! Przez pewien czas nie chciał; lecz potem rzekł do siebie: Chociaż Boga się nie boję ani z ludźmi się nie liczę, to jednak, ponieważ naprzykrza mi się ta wdowa, wezmę ją w obronę, żeby nie przychodziła bez końca i nie zadręczała mnie” (Łk 18,2-5). Jezus sugeruje, że Bóg, który jest dobrym Ojcem, z pewnością wysłucha naszej modlitwy: „A Bóg, czyż nie weźmie w obronę swoich wybranych, którzy dniem i nocą wołają do Niego, i czy będzie zwlekał w ich sprawie? Powiadam wam, że prędko weźmie ich w obronę” (Łk 18,7-8). Dodaje jednak z goryczą: „Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?” (Łk 18,8). Musimy więc dbać o umacnianie wiary naszej i całego świata.

Pycha i związana z nią pogarda wobec ludzi uniemożliwia kontakt z Bogiem. Dlatego Jezus: „Powiedział też do niektórych, co ufali sobie, że są sprawiedliwi, a innymi gardzili, tę przypowieść” (Łk 18,9): „Dwóch ludzi przyszło do świątyni, żeby się modlić, jeden faryzeusz a drugi celnik. Faryzeusz stanął i tak w duszy się modlił: Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak inni ludzie, zdziercy, oszuści, cudzołożnicy, albo jak i ten celnik. Zachowuję post dwa razy w tygodniu, daję dziesięcinę ze wszystkiego, co nabywam” (Łk 18,10-12). Oczywiście, ma prawo do radości, ale zapomina o swoich wadach i słabościach, zbyt szybko uwierzył w swoją sprawiedliwość. Jego zalety nie dają mu prawa do osądzania innych. Celnik nie ma powodu do radości, do samozadowolenia: „Natomiast celnik stał z daleka i nie śmiał nawet oczu wznieść ku niebu, lecz bił się w piersi i mówił: Boże, miej litość dla mnie, grzesznika!” (Łk 18,13). Jezus podsumowuje: „Ten odszedł do domu usprawiedliwiony, nie tamten1. Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się uniża, będzie wywyższony” (Łk 18,14). Faryzeusz został poniżony, a celnik wywyższony łaską przebaczenia.

Mówi dalej Ewangelia: „Przynosili Mu również niemowlęta, żeby na nie ręce włożył, lecz uczniowie, widząc to, szorstko zabraniali im” (Łk 18,15). Nie wiemy skąd taka gniewna reakcja uczniów Jezusa. „Jezus zaś przywołał je do siebie i rzekł: Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie i nie przeszkadzajcie im: do takich bowiem należy królestwo Boże. Zaprawdę, powiadam wam: Kto nie przyjmie królestwa Bożego jak dziecko, ten nie wejdzie do niego” (Łk 18,16-17). Według Jezusa, to właśnie do tych niemowląt należy Królestwo, to one są napełnione Duchem Świętym. Trzeba przyjąć Królestwo jako dar Boga, jako szansę wzrostu, szansę dojrzałości. Jako coś, do czego musimy dorastać. Co więcej, tylko takie pokorne i proste, można by powiedzieć „dziecinne” przyjmowanie Królestwa umożliwia wejście do niego.

Pojawia się pytanie człowieka zatroskanego o swoje zbawienie: „Nauczycielu dobry, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne” (Łk 18,18). Zadziwiająca jest odpowiedź Jezusa: „Czemu nazywasz Mnie dobrym? Nikt nie jest dobry, tylko sam Bóg” (Łk 18,19). Zdaje się to oznaczać – jestem dobry, bo jestem Bogiem. Pytanie o istotę dobra pozostaje w zawieszeniu. Ciekawa jest lista przykazań przedstawiona przez Jezusa: „Nie cudzołóż, nie zabijaj, nie kradnij, nie zeznawaj fałszywie, czcij swego ojca i matkę!” (Łk 18,20). Zaskakująca jest ich kolejność – na pierwszym miejscu Jezus umieszcza cudzołóstwo – może ze względu na wagę nieczystości w ówczesnym społeczeństwie. Zaskakująca jest też odpowiedź pytającego: „Od młodości przestrzegałem tego wszystkiego” (Łk 18,21). Jest to więc naprawdę bardzo wartościowy człowiek. Święty Marek wskazuje na reakcję Jezusa: „Wtedy Jezus spojrzał z miłością na niego” (Mk 10,21). Z tą miłością Jezus dodaje: „Jednego ci jeszcze brak: sprzedaj wszystko, co masz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie; potem przyjdź i chodź ze Mną” (Łk 18,22). Jest to łaska powołania – niestety nieprzyjęta, bo przeszkodziło mu bogactwo (por. Łk 18,23).

Ciekawy jest komentarz Jezusa do tego spotkania: „Jak trudno bogatym wejść do królestwa Bożego. Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż bogatemu wejść do królestwa Bożego” (Łk 18,24-25). Może za bardzo liczą na swoje bogactwa, a za mało na Boga. W spotkaniu z Jezusem bogactwa okazały się ważniejsze od zbawienia, które Jezus oferował. Na rozpaczliwe pytanie: „Któż więc może być zbawiony?” (Łk 18,26), Jezus odpowiedział: „Co niemożliwe jest u ludzi, możliwe jest u Boga” (Łk 18,27). Bóg może jakoś dotrzeć nawet do serca bogatego człowieka.

Piotr z radością stwierdza: „Oto my opuściliśmy swoją własność i poszliśmy za Tobą” (Łk 18,28). Jezus podtrzymuje jego radość słowami: „Zaprawdę, powiadam wam: Nikt nie opuszcza domu albo żony, braci, rodziców albo dzieci dla królestwa Bożego, żeby nie otrzymał daleko więcej w tym czasie, a w wieku przyszłym – życia wiecznego” (Łk 18,29-30). Warto zaufać Jezusowi! Zwróćmy uwagę, że Jezus mówi tu o życiu wiecznym jako nagrodzie w życiu po śmierci.

Zaraz potem Jezus mówi o swojej przyszłości: „Zostanie wydany w ręce pogan, będzie wyszydzony, zelżony i opluty; ubiczują Go i zabiją, a trzeciego dnia zmartwychwstanie” (Łk 18,32-33). Mówi wyraźnie o swoim zmartwychwstaniu, ale uczniowie niestety nie są w stanie niczego zrozumieć: „Oni jednak nic z tego nie zrozumieli. Rzecz ta była zakryta przed nimi i nie pojmowali tego, o czym była mowa” (Łk 18,34).

Na drodze do Jerycha niewidomy woła: „Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną!” (Łk 18,38). Jezus, szanując jego wolność, pyta się go: „Co chcesz, abym ci uczynił?” (Łk 18,41). Przywraca mu wzrok i podkreśla rolę jego wiary w procesie jego zbawienia (por. Łk 18,42). Nie tylko przejrzał, ale i poszedł za Jezusem.

Janusz Maria Andrzejewski OP

1 Grecki zwrot par'ekeinon oznacza raczej: „bardziej niż ten drugi”.

wtorek, 5 września 2017

Komentarz do Łk 17


Łk 17

Rozdział siedemnasty Ewangelii otwiera ostrzeżenie Jezusa: „Niepodobna, żeby nie przyszły zgorszenia; lecz biada temu, przez którego przychodzą. Byłoby lepiej dla niego, gdyby kamień młyński zawieszono mu u szyi i wrzucono go w morze, niż żeby miał być powodem grzechu jednego z tych małych. Uważajcie na siebie!” (Łk 17,1-2). Zgorszenie to zachęta do zła, to prowokacja. Zajmuje się tym szatan ze swoimi współpracownikami. Biada tym, którzy sprzyjają rozprzestrzenianiu się zła! Lepsza jest dla gorszyciela kara śmierci, niż kara piekła ognistego. W Ewangelii Mateuszowej Jezus mówi: „Otóż jeśli twoja ręka lub noga jest dla ciebie powodem grzechu, odetnij ją i odrzuć od siebie! Lepiej jest dla ciebie wejść do życia ułomnym lub chromym, niż z dwiema rękami lub dwiema nogami być wrzuconym w ogień wieczny. I jeśli twoje oko jest dla ciebie powodem grzechu, wyłup je i odrzuć od siebie! Lepiej jest dla ciebie jednookim wejść do życia, niż z dwojgiem oczu być wrzuconym do piekła ognistego” (Mt 18,8-9). Zbawienie wieczne jest ważniejsze od wszelkich dóbr.

Konieczność przebaczania Jezus wiąże z koniecznością nawracania się, żalu grzesznika: „Jeśli brat twój zawini, upomnij go; i jeśli żałuje, przebacz mu! I jeśliby siedem razy na dzień zawinił przeciw tobie i siedem razy zwróciłby się do ciebie, mówiąc: Żałuję tego, przebacz mu!” (Łk 17,3-4). Nie ma więc bezwarunkowego obowiązku przebaczania niepokutującym grzesznikom.

Ciekawe, że właśnie w takim kontekście pojawia się prośba o wiarę: „Apostołowie prosili Pana: Przymnóż nam wiary! Pan rzekł: Gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczycy, powiedzielibyście tej morwie: Wyrwij się z korzeniem i przesadź się w morze!, a byłaby wam posłuszna” (Łk 17,5-6). Wydaje się, że uczniom Jezusa nie chodzi o wiarę abstrakcyjną, bo oni przecież są wierzący. Chodzi im o wiarę pozwalającą przyjąć i realizować trudną naukę Jezusa – jak tą dotyczącą zgorszenia, czy przebaczenia. Silnie paradoksalna odpowiedź Jezusa, to przede wszystkim ocena „wielkości” ich wiary – jest to wiara niedostateczna. W paralelnym miejscu Ewangelii Mateuszowej uczniowie pytają się Jezusa o przyczynę niepowodzenia modlitwy o uwolnienie opętanego przez szatana: „Dlaczego my nie mogliśmy go wypędzić? On zaś im rzekł: Z powodu małej wiary waszej. Bo zaprawdę, powiadam wam: Jeśli będziecie mieć wiarę jak ziarnko gorczycy, powiecie tej górze: Przesuń się stąd tam!, a przesunie się. I nic niemożliwego nie będzie dla was” (Mt 17,19-20). Obrazy użyte przez Jezusa zdają się sugerować, że wiara nie może być ograniczana przez zdroworozsądkowe, sceptyczne rozumowania. Jeśli wierzymy we wszechmoc Boga, to Jemu powierzmy rzeczywistość, w której to On decyduje o tym jak działać i na ile spełniać nasze pragnienia.

Jezus uczy: „Tak mówcie i wy, gdy uczynicie wszystko, co wam polecono: Słudzy nieużyteczni jesteśmy; wykonaliśmy to, co powinniśmy wykonać” (Łk 17,10). Przyjęcie tej trudnej prawdy jest dla nas konieczne.

Gdy Jezus oczyszcza dziesięciu trędowatych, to boleśnie dotyka Go niewdzięczność Żydów: „Wtedy jeden z nich widząc, że jest uzdrowiony, wrócił chwaląc Boga donośnym głosem, upadł na twarz do nóg Jego i dziękował Mu. A był to Samarytanin. Jezus zaś rzekł: Czy nie dziesięciu zostało oczyszczonych? Gdzie jest dziewięciu? Żaden się nie znalazł, który by wrócił i oddał chwałę Bogu, tylko ten cudzoziemiec. Do niego zaś rzekł: Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła” (Łk 17,15-19). Ciekawe, że cud uzdrowienia Jezus łączy właśnie z wiarą trędowatego, bo to ona umożliwia Mu czynienie cudów.

Bardzo ważna jest też kolejna wypowiedź Jezusa: „Zapytany przez faryzeuszów, kiedy przyjdzie królestwo Boże, odpowiedział im: Królestwo Boże nie przyjdzie dostrzegalnie1; i nie powiedzą: Oto tu jest albo: Tam. Oto bowiem królestwo Boże pośród2 was jest” (Łk 17,20-21). Myślę, że Królestwo jest „pośród” faryzeuszy w osobie Jezusa, ale przede wszystkim jest „wewnątrz” nich w osobie Ducha Świętego, który ofiarowany przez Jezusa w niedostrzegalnej postaci małego ziarna, chce i może prowadzić ich do wiary i do pełnego nawrócenia. Królestwo nie byłoby więc czymś przyszłym, oczekiwanym, ale teraźniejszością, życiem z Jezusem w Duchu Świętym działającym w nas już obecnie.

Mówiąc o swojej śmierci, Jezus ostrzega: „Przyjdzie czas, kiedy zapragniecie ujrzeć choćby jeden z dni Syna Człowieczego, a nie zobaczycie. Powiedzą wam: Oto tam lub: Oto tu. Nie chodźcie tam i nie biegnijcie za nimi! Bo jak błyskawica, gdy zabłyśnie, świeci od jednego krańca widnokręgu aż do drugiego, tak będzie z Synem Człowieczym w dniu Jego” (Łk 17,22-24). Szatan jest ojcem kłamstwa (por. J 8,44) i może zwodzić przez fałszywych proroków. Jezus porównuje swoje przyjście do dni Noego i dni Lota – Jego przyjście może być równie niespodziewane i gwałtowne. Przypomina paradoksalne stwierdzenie: „Kto będzie się starał zachować3 swoje życie, straci je; a kto je straci, zachowa4 je” (Łk 17,33). Greckie słowo psyche użyte w tekście greckim oznacza dosłownie „duszę”, ale oznacza prawdopodobnie „doczesne życie człowieka”. Sens wypowiedzi Jezusa byłby więc w przybliżeniu taki: kto by chciał za wszelką cenę pozostać przy życiu może stracić życie wieczne, a kto odda swoje życie doczesne dla Jezusa – zyska życie wieczne.

Zakończenie rozdziału (por. Łk 17,34-35), zdaje się sugerować ostateczny podział rodzin, ludzi połączonych różnymi więzami – ktoś będzie zbawiony – a ktoś nie.



Janusz Maria Andrzejewski OP

1 Grecki rzeczownik parateresis oznacza „obserwację”.

2 Grecki przyimek entos może oznaczać „wewnątrz” albo „pośród”.

3 Grecki czasownik peripoieomai oznacza „ocalać, zachowywać dla siebie”.

4 Grecki czasownik zoogoneo oznacza „rodzić, podtrzymywać przy życiu”.