poniedziałek, 1 kwietnia 2019

7. Umycie nóg



7. Umycie nóg


7.1 Godzina Jezusa


Było to przed Świętem Paschy. Jezus, wiedząc, że nadeszła godzina Jego, by przeszedł z tego świata do Ojca, umiłowawszy swoich na świecie, do końca ich umiłował” (13,1). Wraz z Ostatnią Wieczerzą nadeszła „godzina” Jezusa, do której od początku zmierzała Jego działalność (2,4). Istotną treść tej godziny Jan wyraża w dwu podstawowych terminach: Jest to godzina „przejścia” (metabaínein/metábasis) i godzina miłości aż do końca (agápe).


Obydwa te terminy wzajemnie się wyjaśniają i są od siebe nieodłączne. Sama miłość jest procesem przechodzenia i przemiany – wychodzenia z ograniczeń ludzkiej kondycji podlegającej śmierci, w której wszyscy jesteśmy wzajemnie od siebie odłączeni i w gruncie rzeczy dla siebie nieprzeniknieni, oraz wchodzenia w inny sposób bytowania, którego sami nie możemy osiągnąć. Tej niemożliwej z pozoru metábasis dokonuje „miłość aż do końca”. Jest ona wychodzeniem z ograniczeń zamkniętej w sobie jednostkowości; jest właśnie ową agápe – przełomem wprowadzającym w sferę boskości. „Godzina” Jezusa jest godziną tego wielkiego przejścia, przemiany, a to bytowe przeobrażenie dokonuje się przez agape. Jest to agape „aż do końca” – w ten sposób Jan wskazuje tu na ostatnie słowa Ukrzyżowanego: „dokonało się” – tetélestai (19,30). Tym końcem (télos), tą pełnią daru z siebie samego i przeobrażenia całego bytu, jest właśnie oddanie siebie samego aż na śmierć”1. „Bytowe przeobrażenie” – to może zbyt mocno powiedziane, bo człowiek przeobrażony łaską, czy chwałą pozostaje człowiekiem. Miłość nie przeobraża człowieka – dzięki niej, człowiek realizuje swoje człowieczeństwo, a bez niej żyje nieautentycznie. Jezus przez śmierć przechodzi do Ojca. Zwrot „umiłowanie do końca” trzeba chyba rozumieć w kontekście – umywanie nóg ma być wyrazem ogromu pokornej miłości Jezusa. Krańcem tej miłości jest właśnie pokorna służba.


Papież porównuje dwie różne filozofie – Plotyna i Jezusa: „Gdy tutaj, podobnie jak w kilku innych miejscach Ewangelii Jana, Jezus mówi o swym wyjściu od Ojca i powrocie do Niego, może się to nam kojarzyć ze starożytnym schematem exitusreditus (wyjścia i powrotu) najdokładniej opracowanego w filozofii Plotyna. W ujęciu Jana wyjście i powrót mają jednak zupełnie inne znaczenie niż w owym schemacie filozoficznym. U Plotyna, podobnie jak u jego następców, „wyjście” – zastępujące u nich Boży akt stwórczy – jest bowiem zejściem, kończącym się upadkiem – schodzeniem z wyżyn „Jednego” do coraz niższych sfer bytu. Powrót zaś dokonuje się dzięki uwolnieniu od elementów materialnych, przez stopniowe wznoszenie się i oczyszczenia, które na powrót usuwają to, co niskie, i w końcu doprowadzają do jedności Boskiego.


Wyjście Jezusa natomiast zakłada przede wszystkim stworzenie, rozumiane nie jako upadek, lecz jako pozytywny akt woli Bożej. Wyjście to jest procesem miłości, która właśnie w zniżaniu się ukazuje swą właściwą naturę – schodzi z miłości do stworzenia, do zabłąkanej owieczki – i w ten sposób, przez schodzenie, objawia to, co jest autentycznie Boże. A kiedy powraca, Jezus wcale nie pozbywa się swego człowieczeństwa, jak jakiegoś elementu zanieczyszczającego. Celem Jego zstąpienia było zaakceptowanie i przyjęcie wszystkich ludzi oraz powrócenie z nimi – powrót „wszelkiego ciała”. Syn Boży staje się człowiekiem, by pomóc upadłemu człowiekowi stać się człowiekiem napełnionym Duchem Świętym.


W tym powrocie dokonuje się coś nowego: Jezus nie wraca sam. Nie pozbywa się ciała, lecz pociąga wszystkich do siebie (zob. J 12,32). Metábasis odnosi się do całości. W pierwszym rozdziale Ewangelii Jana jest powiedziane, że „swoi” (ídioi) Go nie przyjęli (zob. 1,11), teraz natomiast słyszymy, że „swoich” do końca miłuje (zob. 13,1). Przez swe zstąpienie na nowo zgromadził „swoich” – wielką rodzinę Bożą – których z „obcych” uczynił „swoimi”2. „Swoi” z J 1,11 odnosi się prawdopodobnie do Narodu Wybranego, który niestety odrzucił Jezusa. „Swoi” z J 13,1 – to Jego uczniowie, to ci, którzy za Nim poszli. To dwie różne kategorie ludzi.


To, o czym List do Filipian mówi w swym wielkim hymnie chrystologicznym – że w geście przeciwstawnym do gestu Adama, własnymi siłami sięgającego po boskość, Chrystus postąpił odwrotnie: ze swej boskości zstąpił w człowieczeństwo, „przyjął postać sługi” i stał się posłuszny aż do śmierci na krzyżu (zob. Flp 2,7-8) – wszystko to uwidoczniło się tutaj w jednym geście. W symbolicznej czynności Jezus ukazuje całość swej służby dla zbawienia. Wyzbywa się swego boskiego blasku, klęka niejako przed nami, obmywa i wyciera nasze brudne stopy, aby nas uzdolnić do wzięcia udziału w weselnej uczcie Boga”3. Powiedzenie, że Adam sięga po boskość, to chyba przesada; to Ewa szuka wiedzy, poznania dobra i zła – jest tam nieposłuszeństwo, ale nie ma chyba szatańskiej pychy. Przesadą jest też chyba sformułowanie o wyzbyciu się przez Jezusa Jego boskiego blasku. Jezus stale działa mocą swojego bóstwa – czyni wielkie cuda, które pozwalają dostrzec Jego Boską osobowość.





7.2. „Wy jesteście czyści”


W opisie umycia nóg trzy razy pojawia się słowo „czysty”. Jan przejmuje tym samym podstawowe pojęcie religijnej tradycji Starego Testamentu – całego zresztą religijnego świata. Żeby człowiek mógł stanąć przed Bogiem i nawiązać z Nim wspólnotę, musi być „czysty”. Im bardziej jednak zbliża się do światła, tym bardziej odczuwa, że jest brudny i potrzebuje oczyszczenia. Dlatego religie tworzyły systemy „oczyszczania”, które miały człowiekowi umożliwić dostęp do Boga”4. Jezus nie daje „religijnego”, rytualnego oczyszczenia. W mocy Ducha Świętego prawdziwie oczyszcza swoich uczniów. Nieczystość widać na przykład w wizji Izajasza, który patrząc na Boga odkrywa nieczystość swoją i swojego narodu: „Biada mi! Jestem zgubiony! Wszak jestem mężem o nieczystych wargach i mieszkam pośród ludu o nieczystych wargach, a oczy moje oglądały Króla, Pana Zastępów!” (Iz 6,5). To Bóg przez serafina oczyszcza usta Izajasza i daje mu moc do przyjęcia jego prorockiego powołania (por. Iz 6,6-7).


U Marka widzimy dokonaną przez Jezusa radykalną zmianę pojęcia czystości przed Bogiem. Nie oczyszczają czynności rytualne. Czystość i nieczystość realizują się w sercu człowieka i zależą od stanu jego serca (zob. Mk 7,14-23). Od razu pojawia się jednak pytanie: W jaki sposób serce człowieka staje się czyste? Kim są ludzie czystego serca, którzy mogą oglądać Boga (zob. Mt 5,8)? Egzegeza liberalna twierdziła, że Jezus rytualne pojęcie czystości zastąpił pojęciem moralnym; miejsce kultu i jego sfery miała zająć moralność. W konsekwencji chrześcijaństwo byłoby w swej istocie etyką, swoistą zbroją moralną. To jednak nie decyduje o nowości Nowego Testamentu.


To autentycznie Nowe zarysowuje się wtedy, gdy w Dziejach Apostolskich Piotr zajmuje stanowisko wobec nawróconych na chrześcijaństwo faryzeuszy, którzy domagają się, aby etnochrześcijan zobowiązywano do obrzezania i „zachowywania Prawa Mojżeszowego”. Na to Piotr tak odpowiada: Bóg sam postanowił, „żeby poganie usłyszeli słowa Ewangelii i uwierzyli. (…) Nie zrobił żadnej różnicy między nami a nimi, oczyszczając ich serca przez wiarę” (15,5-11). Serce oczyszcza wiara. Jest ona darem Boga dla człowieka. Nie jest po prostu skutkiem jego własnej decyzji. Pojawia się wtedy, gdy ludzie zostają wewnątrz poruszeni przez Ducha Bożego, który otwiera im serce i czyni je czystym”5. Jezus nie jest etykiem, ani moralizatorem. Wiara jest najpierw darem Ducha Świętego, jakiego Jezus proponuje, ale wymaga wolnej akceptacji ze strony człowieka – inaczej nie zostanie on „wierzącym” i nie zostanie zbawiony.


Wy już jesteście czyści dzięki słowu, które wypowiedziałem do was”, zapewnia Jezus swych uczniów w mowie o krzewie winnym (15,3). Jego słowo przenika do ich wnętrza, przemienia ich myśl i wolę, ich „serce”, i tak je otwiera, że staje się sercem widzącym.


Przy rozważaniu modlitwy arcykapłańskiej ponownie napotkamy tę samą myśl, pojawiającą się tam w nieco odmiennym kontekście, mianowicie w prośbie Jezusa: „Uświęć ich w prawdzie” (J 17,17)”6. Możliwe, że Jezus prosi w niej Ojca o wylanie Ducha Prawdy na swoich uczniów. To Duch może oczyścić człowieka i może go przemieniać. To On jest uświęcającą Prawdą.


Ciekawe są kolejne rozważania Papieża: „W terminologii kapłańskiej „uświęcić” znaczy uzdolnić do sprawowania kultu. Słowo to oznacza czynności rytualne, których musi dokonać kapłan, zanim stanie przed Bogiem. „Uświęć ich w prawdzie”: prawda jest teraz „kąpielą”, która człowieka otwiera na Boga – daje nam Jezus tutaj do zrozumienia. Człowiek musi się w niej zanurzyć, ażeby się wyzbył brudu, który go oddala od Boga. Nie powinniśmy tu zapominać, że Jan nie ma przed oczyma abstrakcyjnego pojęcia prawdy; on wie, że prawdą jest Jezus w swej własnej osobie”7.


Co oznacza to, że Jezus jest Prawdą? Jest prawdziwy, autentyczny, nie kłamie, nie jest zakłamany. Jego słowa to częściowo wyjaśniają: „Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi” (Mt 5,37). Chodzi więc o wielką wierność słów wobec opisywanej rzeczywistości. To szatan jest kłamcą: „Wy macie diabła za ojca i chcecie spełniać pożądania waszego ojca. Od początku był on zabójcą i w prawdzie nie wytrwał, bo prawdy w nim nie ma. Kiedy mówi kłamstwo, od siebie mówi, bo jest kłamcą i ojcem kłamstwa” (J 8,44). Wobec Piłata Jezus stwierdza: „Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie. Każdy, kto jest z prawdy, słucha mojego głosu” (J 18,37). Wobec powszechnego zakłamania, Jezus ukazuje trudną prawdę i ma słuchaczy natchnionych przez prawdę i poszukujących prawdy.


Ponownie przychodzi tu na myśl porównanie z platońskimi filozofiami późnego antyku, które – jak znowu u Plotyna na przykład – krążą wokół tematu oczyszczenia. Oczyszczenie to dokonuje się z jednej strony przez obrzędy, z drugiej – i przede wszystkim – przez stopniowe wznoszenie się człowieka na wyżyny Boga. Człowiek oczyszcza się tym sposobem z elementów materialnych, staje się duchem, i tym samym czysty.


W wierze chrześcijańskiej natomiast tym, który nas rzeczywiście czyni czystymi i doprowadza stworzenie do jedności z Bogiem, jest wcielony Bóg”8. Jezus prowadzi nas do świętości nie za pomocą obrzędów i spirytualizacji, ale przez prawdę życia.





Sacramentumexemplum – dar i zadanie: „nowe przykazanie”


Papież obawia się moralizatorskiej interpretacji Ewangelii: „Tutaj pojawia się jednak pewna trudność. Kilka wersetów dalej Jezus mówi: „Jeżeli więc Ja, Pan i Nauczyciel, umyłem wam nogi, to i wy powinniście sobie nawzajem umywać nogi. Dałem wam bowiem przykład, abyście i wy tak czynili, jak Ja wam uczyniłem” J 13,14n). – Czy nie dochodzimy tu jednak rzeczywiście do wyłącznie etycznej koncepcji chrześcijaństwa?


W rzeczy samej, Rudolf Schanackenburg na przykład, mówi o dwu przeciwstawnych interpretacjach umywania nóg w 13 rozdziale: pierwsza, „głębsza teologicznie (…) widzi w umyciu nóg czynność symboliczną, wskazującą na śmierć Jezusa; druga ma charakter czysto paradygmatyczny i zatrzymuje się na pokornej służbie Jezusa, wyrażającej się tutaj w umywaniu nóg” (Johannesevangelium, III, s. 7). Schnackenburg utrzymuje, że druga interpretacja stanowi „twór redakcyjny”, tym bardziej że – jego zdaniem – „druga interpretacja wydaje się nie wiedzieć o pierwszej” (s. 12, por. s. 28). Pogląd ten jest jednak zbyt ciasny, zbyt wiernie kierujący się schematami naszej zachodniej logiki. Według Jana dar Jezusa wiąże się ściśle z jego dalszym skutecznym działaniem w uczniach.


Różnicę dzielącą te dwa aspekty i ich wzajemne relacje ojcowie streścili w kategoriach sacramentumexemplum. Przez sacramentum rozumieją tutaj nie określony pojedynczy sakrament, lecz całe misterium Chrystusa – Jego życia i śmierci – w którym przychodzi On do nas ludzi, wchodzi w nas przez swego Ducha i nas przeobraża. Ale właśnie dlatego, że to sacramentum rzeczywiście człowieka „oczyszcza” i odnawia w samym jego wnętrzu, tym samym dynamizuje również jego nową egzystencję. Polecenie czynienia tego, co uczynił Jezus, nie jest etycznym dodatkiem do misterium, ani tym bardziej jego przeciwieństwem. Wynika ono z wewnętrznego dynamizmu daru, przez pośrednictwo którego Pan czyni nas nowymi ludźmi i przyjmuje do tego, co jest Jego”9.


Etyczna koncepcja chrześcijaństwa jest pewną redukcjonistyczną interpretacją Ewangelii, w której widać prawo, widać etykę, a nie widać Ducha Świętego i Jego działania. Jest to destrukcyjne dla chrześcijaństwa. Jezus naucza, daje przykład i pociąga do naśladowania. Skłaniałbym się do spojrzenia na obmywanie nóg jako na wstęp do Eucharystii, o której mówią synoptycy. Żydowskie obmycia były wstępem do czynności świętych.


W tym sensie należy też rozumieć mowę o „nowym przykazaniu”, w której po epizodzie zdrady Judasza, Jezus ponownie wzywa do wzajemnego umywania sobie nóg i poleceniu temu nadaje rangę podstawowej zasady (zob. 13,34n). Na czym polega nowość tego nowego przykazania? Trzeba się bardzo uważnie temu przyjrzeć, bo tutaj przecież, koniec końców, kryje się nowość Nowego Testamentu, a więc problem „istoty chrześcijaństwa”.


Powiedziano, że tę nowość – czyli coś więcej niż istniejące dotychczas przykazanie miłości bliźniego – ukazują słowa „miłujcie się, jak Ja was umiłowałem”, a więc miłość posunięta aż do gotowości oddania własnego życia za drugiego. Gdyby w tym właśnie zawarta była istota i całość „nowego przykazania”, wtedy chrześcijaństwo należałoby rzeczywiście definiować jako swoisty skrajny wysiłek moralny. W ten sposób bywa też najczęściej interpretowane Kazanie na Górze: w przeciwstawieniu do dawnej drogi Dziesięciu Przykazań, wytyczających, można by powiedzieć, drogę przeciętnego człowieka, Kazaniem na Górze chrześcijaństwo inicjowałoby wznioślejszą drogę radykalnych postulatów, ukazującą ludzkości nowy stopień człowieczeństwa”10. Z pewnością nauczanie Jezusa wymaga duchowej przemiany człowieka, a nie tylko wypełniania pewnych materialnych przepisów. Jezus to umożliwia dając Ducha Świętego, który wprowadza jakościową zmianę w stosunku do religii judaizmu.


Istotną rzeczą jest, żeby nasze ja zostało włączone w Jego ja („już nie ja żyję, ale żyje we mnie Chrystus”). Dlatego drugim kluczowym słowem, często powracającym u Augustyna w interpretacji Kazania na Górze, jest misericordia – miłosierdzie. Musimy się zanurzyć w miłosierdziu Pana, a wtedy także nasze „serce” znajdzie właściwą drogę. „Nowe przykazanie” nie jest tylko nowym, wznioślejszym postulatem; jest ono związane z nowością Jezusa Chrystusa – z coraz głębszym w Nim zanurzeniem.


Idąc dalej w tym samym kierunku, Tomasz z Akwinu mógł powiedzieć: „Nowym Prawem jest łaska Ducha Świętego” (S. theol. I-II q 106 a 1) – nie jest nim jakaś nowa norma, lecz darowana nam przez samego Ducha Bożego interioryzacja. To duchowe doświadczenie rzeczywistej nowości w chrześcijaństwie Augustyn mógł na koniec streścić w słynnej formule: „Da quod iubes et iube quod vis – udziel tego, co nakazujesz i co chcesz, nakazuj” (Conf. X 29,40)”11.


Prawo Ducha, o którym mówi święty Tomasz komentując Rz 8,1-212 to chyba nie interioryzacja – to moc Ducha Świętego obmywającego człowieka z wszelkiego zła i umożliwiającego mu życie w Duchu upodobniającym go do Chrystusa.





Tajemnica zdrajcy


Papież komentuje tekst J 13,23-26: „Jeden z Jego uczniów – ten, którego Jezus miłował – spoczywał na Jego piersi. Jemu to dał znak Szymon Piotr i rzekł do niego: Kto to jest? O kim mówi? Ten oparłszy się zaraz na piersi Jezusa, rzekł do Niego: Panie, któż to jest? Jezus odparł: To ten, dla którego umoczę kawałek [chleba] i podam mu”.


Żeby zrozumieć ten tekst, trzeba przede wszystkim pamiętać o tym, że zgodnie z przepisami, podczas uczty paschalnej przy stole obowiązywała postawa leżąca. Charles K. Barrett w następujący sposób objaśnia przytoczony tu werset: „Uczestnicy uczty leżeli na lewym boku; lewe ramię podtrzymywało ciało, a prawe było wolne, tak, żeby można było się nim posługiwać. Uczeń z prawej strony Jezusa miał więc głowę tuż przy Jezusie, dlatego można było powiedzieć, że spoczywał przy Jego piersi. Mógł Mu oczywiście coś poufnie powiedzieć, jego miejsce nie było jednak miejscem najbardziej zaszczytnym – to znajdowało się po lewej stronie gospodarza. Niemniej miejsce zajmowane przez umiłowanego ucznia było miejscem bliskiego przyjaciela”; Barrett zauważa przy tym, że analogiczny opis znajduje się u Pliniusza (dz. cyt., s. 437)”13. Księga Wyjścia inaczej przedstawia pożywanie wieczerzy paschalnej: „Tak zaś spożywać go będziecie: Biodra wasze będą przepasane, sandały na waszych nogach i laska w waszym ręku. Spożywać będziecie pośpiesznie, gdyż jest to Pascha na cześć Pana” (Wj 12,11) – a więc postawa stojąca, a nie leżąca – jak w kulturze śródziemnomorskiej.


Ciekawie Papież interpretuje zdradę Judasza: „Wybierając – zamiast używanego w Biblii greckiej słowa oznaczającego „jedzenie” – termin trogein, którym Jezus w swej wielkiej mowie o chlebie określa „spożywanie” Jego Ciała i Krwi, czyli przyjmowania Sakramentu Eucharystii (zob. J 6,54-58), Jan nadał nowy wymiar słowom psalmu, użytym przez Jezusa jako proroctwo odnoszące się do Jego własnej drogi14. W ten sposób, przez antycypację, słowa psalmu rzucają cień na celebrujący Eucharystię Kościół tamtego czasu i wszystkich czasów. Wraz ze zdradą Judasza nie skończyły się cierpienia doznawane z powodu niedochowania wierności. „Nawet mój przyjaciel, któremu ufałem (…) podniósł na mnie piętę” (Ps 41,10). Zrywanie przyjaźni dotyczy nawet komunijnej społeczności Kościoła, gdzie ciągle na nowo pojawiają się osoby, które biorą „Jego chleb” i Go zdradzają.


Mając na uwadze te refleksje, Pascal napisał, że cierpienie Jezusa, Jego agonia, trwać będzie do końca świata (zob. Pensées, VII 553). Sformułowanie to możemy też odwrócić: w owej godzinie Jezus wziął na siebie zdradę wszystkich czasów, cierpienia zdradzonych w każdym czasie, i w ten sposób przeżył do samego dna udręki całej historii”15.


W danym miejscu Jezus nie mówi o swoim bólu, ale wskazuje na swoją Boską wszechwiedzę: „Ja wiem, których wybrałem; lecz [potrzeba], aby się wypełniło Pismo: Kto ze Mną spożywa chleb, ten podniósł na Mnie swoją piętę. Już teraz, zanim się to stanie, mówię wam, abyście, gdy się stanie, uwierzyli, że JA JESTEM” (J 13,18-19). Ta wiedza ma pomóc apostołom, ma być ostrzeżeniem dla Judasza.


Tego, co stało się z Judaszem nie da się już wyjaśnić psychologicznie. Znalazł się on pod panowaniem kogoś innego. Kto zrywa przyjaźń z Jezusem, kto zrzuca z ramion Jego „słodkie jarzmo”, ten nie odzyskuje wolności, nie staje się wolny, lecz zostaje niewolnikiem innych mocy. Albo raczej: Fakt zdradzenia tej przyjaźni jest następstwem działania innych mocy, na które Judasz się otworzył.


Jednak światło, które wychodziło od Jezusa i przeniknęło do duszy Judasza, nie zgasło całkowicie. Widoczny jest u niego pierwszy krok prowadzący do nawrócenia: „Zgrzeszyłem”, mówi swym zleceniodawcom. Próbuje ocalić Jezusa i zwraca pieniądze (zob. Mt 27,3). Wszystko czyste i wielkie, co otrzymał od Jezusa, było nadal zapisane w jego duszy – nie mógł tego zapomnieć.


Jego druga tragedia – po dokonaniu zdrady – polega na niemożności uwierzenia w przebaczenie. Jego skrucha zamienia się w rozpacz. Odtąd widzi już tylko siebie samego i swoje ciemności; nie widzi już światła Jezusa, które może rozjaśnić i pokonać również ciemności. W ten sposób ukazuje nam fałszywą odmianę skruchy; skrucha, która utraciła już zdolność nadziei i widzi jedynie własne ciemności, jest destruktywna i nie jest autentyczną skruchą. Składnikiem prawdziwej skruchy jest pewność nadziei – pewność, która rodzi się z wiary w większą moc Światła, które w Jezusie stało się ciałem.


Epizod z Judaszem Jan kończy w sposób dramatyczny słowami: „On więc po spożyciu kawałka [chleba] zaraz wyszedł. A była noc” (13,30). Judasz wychodzi na zewnątrz także w głębszym sensie. Wchodzi w noc, ze światła wychodzi w ciemność; znalazł się pod „panowaniem ciemności” (zob. J. 3,19; Łk 22,53)”16.


Można mówić o opętaniu Judasza – wskazują na to dwa teksty: „A po spożyciu kawałka [chleba] wszedł w niego szatan” (J 13,27) i „Nadchodziła uroczystość Przaśników, tak zwana Pascha. Arcykapłani i uczeni w Piśmie szukali sposobu, jak by Go zabić, gdyż bali się ludu. Wtedy szatan wszedł w Judasza, zwanego Iskariotą, który był jednym z Dwunastu” (Łk 22,1-3). Opętanie nie pozbawia Judasza wolnej woli – ułatwia mu tylko zdradę, świadome działanie moralnego zła.





Dwie rozmowy z Piotrem


W przypadku Judasza napotykamy niebezpieczeństwo, które grozi nam we wszystkich czasach. Polega ono na tym, że także ten, „kto raz został oświecony, a nawet zakosztował daru niebieskiego i stał się współuczestnikiem Ducha Świętego” (zob. Hbr 6,4), w następstwie całej serii z pozoru drobnych niewierności podupada duchowo i w końcu wychodzi ze światła, wchodzi w noc i traci zdolność nawrócenia się. W przypadku Piotra spotykamy się z innego rodzaju zagrożeniem: jest to wprawdzie potknięcie, ponieważ jednak nie kończy się ono głębokim upadkiem, dlatego może być naprawione przez nawrócenie się”17.


List do Hebrajczyków ostrzega: „Niemożliwe jest bowiem tych - którzy raz zostali oświeceni, a nawet zakosztowali daru niebieskiego i stali się uczestnikami Ducha Świętego, zakosztowali również wspaniałości słowa Bożego i mocy przyszłego wieku, a [jednak] odpadli - odnowić ku nawróceniu. Krzyżują bowiem w sobie Syna Bożego i wystawiają Go na pośmiewisko. Ziemia zaś, która pije deszcz często na nią spadający i rodzi użyteczne rośliny dla tych, którzy ją uprawiają, otrzymuje błogosławieństwo od Boga. A ta, która rodzi ciernie i osty, jest nieużyteczna i bliska przekleństwa, a kresem jej spalenie” (Hbr 6,4-8).


Najpierw Piotr nie chce pozwolić Jezusowi, żeby mu obmył nogi. Jest to sprzeczne z jego rozumieniem relacji między mistrzem i uczniem, sprzeciwia się obrazowi Mesjasza, którego rozpoznał w Jezusie. Jego opór przed obmyciem nóg oznacza w gruncie rzeczy to samo, co jego negatywna reakcja na zapowiedź męki Jezusa po wyznaniu pod Cezareą Filipową: Wtedy powiedział: „Panie, niech Cię Bóg broni! Nie przyjdzie to nigdy na Ciebie” (Mt 16,22).


Teraz, wierny tej samej optyce, mówi: „Nie, nigdy mi nie będziesz nóg umywał” (J 13,8). Jest to odpowiedź Jezusowi, powtarzająca się przez całą historię: Jesteś przecież zwycięzcą! Jesteś potężny! Uniżanie się, pokora – to nie dla Ciebie! I za każdym razem Jezus musi nam na nowo pomagać w zrozumieniu, że moc Boga jest inna, że Mesjasz musi przez cierpienie sam wejść do chwały i innych do niej prowadzić”18.


Jezus mówi do Piotra: „Idź za mną, szatanie! Jesteś mi zgorszeniem, bo nie rozumiesz, co jest Bożego, ale co jest ludzkiego”19 (Mt 16,23). Zbyt łatwo jest poddawać się duchowi tego świata (por. 1 Kor 2,12) – nawet, gdy mamy dostęp do Ducha Świętego.


Według Jana, Jezus w dwu sytuacjach mówił o swym „pójściu” tam, dokąd Żydzi nie mogli pójść (zob. 7,34nn; 8,21n). Jego słuchacze próbowali odgadnąć, co przez to rozumie, i w rezultacie wysunęli dwie hipotezy. Raz mówili: „Czyżby miał zamiar udać się do Żydów rozproszonych wśród Greków i nauczać Greków” (7,35). Innym zaś razem pytali: „Czyżby miał sam siebie zabić?” (8,22). W obu przypadkach przeczucie ich nie myliło, mimo to jednak całkowicie minęli się z prawdą. Tak, Jego odejście było pójściem na śmierć – ale nie w sensie odebrania sobie życia; śmierć zadaną Mu gwałtem przemienia w dobrowolne oddanie własnego życia (zob. 10,18). Podobnie też, choć sam nie poszedł do Grecji, to jednak przez krzyż i zmartwychwstanie rzeczywiście dotarł do Greków i pogańskiemu światu ukazał Ojca, Boga żywego”20. Jezus ostrzega przed swoim odejściem, bo kończy się okres łaski, czas zbawienia, w którym mogli dostąpić nawrócenia i zbawienia.


Mówi Papież o Piotrze: „W obydwu rozmowach chodzi w gruncie rzeczy o to samo: nie dyktować Bogu, co ma czynić, lecz uczyć się przyjmowania Go, takim, jaki się nam ukazuje; nie wspinać się własnymi siłami na wyżyny Boga, lecz w pokornej służbie przybierać powoli kształt autentycznego obrazu Boga”21. Korzystając ze słów Jezusa skierowanych do Piotra: „Zejdź Mi z oczu, szatanie, bo nie myślisz o tym, co Boże, ale o tym, co ludzkie” (Mk 8,33) – można powiedzieć, że Piotr powinien był odchodzić od ducha tego świata (por. 1 Kor 2,12) i korzystać z Ducha, jaki otrzymał od Boga Ojca (por. Mt 16,17).





Umycie nóg i wyznanie grzechów


Pisze dalej Papież: „W tym kontekście umycie nóg – poza swym zasadniczym symbolizmem – nabiera jeszcze bardziej konkretnego znaczenia, związanego z praktykami z życia wczesnego Kościoła. O co tu chodzi? Zakładana tutaj kąpiel może oznaczać jedynie chrzest, przez który człowiek został raz na zawsze zanurzony w Chrystusie, i otrzymał nową tożsamość polegającą na byciu w Chrystusie. To podstawowe wydarzenie, w którym nie my sami uczyniliśmy siebie chrześcijanami, lecz zostaliśmy nimi uczynieni za sprawą działania Chrystusa w Jego Kościele, jest niepowtarzalne. W życiu chrześcijan potrzebne jest jednak – ze względu na uczestnictwo w Stole Pańskim – powtarzające się uzupełnienie: „umywanie nóg”. Czym ono jest? Na to nie ma pewnej, niekwestionowanej odpowiedzi. Wydaje mi się jednak, że Pierwszy List Jana naprowadza nas na właściwy ślad i wskazuje, o co tu chodzi. Czytamy w nim: „Jeśli mówimy, że nie mamy grzechu, to samych siebie oszukujemy i nie ma w nas prawdy. Jeżeli wyznajemy nasze grzechy, [Bóg] jako wierny i sprawiedliwy odpuści je nam i oczyści nas z wszelkiej nieprawości. Jeśli mówimy, że nie zgrzeszyliśmy, czynimy Go kłamcą i nie ma w nas Jego nauki” (1,8nn). Jeśli także ochrzczeni nadal są grzesznikami, to potrzebne im jest wyznanie grzechów, które „oczyszcza nas z wszelkiej nieprawości”22. Pokuta różnie rozumiana jest prawdą, która nas wyzwala, oczyszcza, otwiera nas na działanie łaski Bożej.





Janusz Maria Andrzejewski OP


1 J. RATZINGER, BENEDYKT XVI, Jezus z Nazaretu. Część 2. Od wjazdu do Jerozolimy do Zmartwychwstania (Jedność, Kielce 2011) 96,4-97,8.


2 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 97,8-99,2.


3 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 100,5.


4 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 101,9.


5 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 101,9-103,3.


6 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 104,7.


7 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 104,7.


8 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 106,1.


9 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 108,8-110,2.


10 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 111,6.


11 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 113,0-114,4.


12 „Teraz jednak dla tych, którzy są w Chrystusie Jezusie, nie ma już potępienia. Albowiem prawo Ducha, który daje życie w Chrystusie Jezusie, wyzwoliło cię spod prawa grzechu i śmierci”.


13 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 115,8-117,2.


14 W Psalmie 40,10 (w notacji LXX) mamy czasownik esthio – też oznaczający „jedzenie”. Cytat Psalmu jest bezpośrednim przekładem z tekstu hebrajskiego i nie pochodzi z LXX.


15 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 118,5-119,9.


16 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 119,9-122,7.


17 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 122,7.


18 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 122,7-124,1.


19Biblia Wujka.


20 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 124,1-125,5.


21 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 126,8.


22 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 128,2-129,6.