J 4
Początek czwartego rozdziału Ewangelii przekazuje nam ciekawe
informacje – uczniowie Jezusa chrzczą i w ten sposób pozyskują
Jezusowi uczniów i czynią to efektywniej niż sam Jan Chrzciciel
(por. J 3,26). Po drugie, dowiadujemy się, że informacja o tym
dotarła do faryzeuszy i w związku z tym Jezus czuje się zmuszony
do opuszczenia Judei i udaje się do Galilei (por. J 4,1-3).
Przechodząc
przez Samarię zatrzymuje się przy studni i prosi tamtejszą kobietę
by dała Mu się napić (J 4,7). Wywołuje to u niej zdumienie:
„Jakżeż Ty będąc Żydem, prosisz mnie, Samarytankę, bym Ci
dała się napić? Żydzi bowiem z Samarytanami unikają się
nawzajem1”
(J 4,9). Jezus odpowiada jej w typowy dla siebie paradoksalny sposób:
„O, gdybyś znała dar Boży i [wiedziała], kim jest Ten, kto ci
mówi: Daj Mi się napić – prosiłabyś Go wówczas, a dałby ci
wody żywej” (J 4,10). Możliwe, że Jezus rozumie przez „dar
Boży” – Ducha Świętego – podobnie jak święty Piotr w
Dziejach Apostolskich, wzywający do nawrócenia: „Nawróćcie się
- powiedział do nich Piotr - i niech każdy z was ochrzci się w
imię Jezusa Chrystusa na odpuszczenie grzechów waszych, a weźmiecie
w darze Ducha Świętego” (Dz 2,38). Jest to prawdopodobne, również
ze względu na słowa Jezusa, wskazującego na siebie, jako na źródło
wody żywej, tzn. Ducha Świętego: „Jeśli ktoś jest spragniony,
a wierzy we Mnie2
- niech przyjdzie do Mnie i pije! Jak rzekło Pismo: Strumienie wody
żywej popłyną z jego wnętrza. A powiedział to o Duchu, którego
mieli otrzymać wierzący w Niego” (J 7,37-39).
Nieco
dalej, Jezus kontynuuje: „Każdy, kto pije tę wodę, znów będzie
pragnął. Kto zaś będzie pił wodę, którą Ja mu dam, nie będzie
pragnął na wieki3,
lecz woda, którą Ja mu dam, stanie się w nim źródłem wody
wytryskającej ku4
życiu wiecznemu” (J 4,13-14). Te słowa wypowiada Jezus nie tylko
do Samarytanki, ale i do nas. Kobieta zaczyna rozumieć z Kim ma do
czynienia dopiero po słowach Jezusa ukazujących jej Jego znajomość
jej życia (por. J 4,17-18.29)5.
Dopiero wówczas mówi ona: „Panie, widzę, że jesteś prorokiem”
(J 4,19). Jest prorokiem oświeconym przez Boga co do jej życia.
Na
teoretyczne pytanie kobiety o właściwe miejsce kultu, Jezus
odpowiada: „Wierz Mi, kobieto, że nadchodzi godzina, kiedy ani na
tej górze, ani w Jerozolimie nie będziecie czcili Ojca” (J 4,21)
– objawia w ten sposób swój wyjątkowy związek z Bogiem, który
jest Jego Ojcem, a jednocześnie objawia koniec zadawnionych sporów
między Żydami i Samarytanami o właściwe miejsce kultu – góra
Syjon, czy góra Garizim. Jezus mówi też: „Wy czcicie to, czego
nie znacie, my czcimy to, co znamy, ponieważ zbawienie bierze
początek od Żydów6”
(J 4,22). W tym zdaniu, Jezus zdaje się nie mówić o Bogu, którego
czczą ludzie, ale o tym, co
ludzie czczą. Tak Żydzi, jak i Samarytanie czcili tego samego Boga,
ale czcili Go inaczej, inna była wiara i kult Samarytan, a inna u
Żydów. Naród Wybrany pełnił rolę kapłana i proroka w stosunku
do innych narodów – mówi o tym na przykład Izajasz: „Stanie
się na końcu czasów, że góra świątyni Pańskiej stanie mocno
na wierzchu gór i wystrzeli ponad pagórki. Wszystkie narody do niej
popłyną, mnogie ludy pójdą i rzekną: Chodźcie, wstąpmy na Górę
Pańską do świątyni Boga Jakubowego! Niech nas nauczy dróg
swoich, byśmy kroczyli Jego ścieżkami. Bo Prawo wyjdzie z Syjonu
i słowo Pańskie - z Jeruzalem” (Iz 2,2-3). Poza tym, Zbawienie –
to znaczy Jezus, który jest Zbawicielem (por. J 4,42; Łk 2,11),
pochodzi z narodu żydowskiego.
Dalej
Jezus stwierdza: „Prawdziwi czciciele będą oddawać cześć Ojcu
w Duchu i prawdzie, a takich to czcicieli chce mieć Ojciec. Bóg
jest duchem: potrzeba więc, by czciciele Jego oddawali Mu cześć w
Duchu i prawdzie” (J 4,23-24). Zwróćmy uwagę, że Jezus nie mówi
ogólnie o Bogu,
ale mówi o swoim Ojcu – wskazując jednocześnie na siebie jako na
Bożego Syna. Mówi o prawdziwych czcicielach, bo odsuwa na bok kulty
niedoskonałe, bardzo materialne i jakoś nieprawdziwe. Jego Ojciec
jest duchem i wymaga kultu duchowego, co byśmy nazywali religią
serca. W stosunku do nas, słowa Jezusa można rozumieć w
odniesieniu do Ducha Świętego, który jest zasadą prawdziwej
pobożności, jej natchnieniem.
Można
to sformułować jeszcze inaczej. Ojca czcimy w Synu – bo cześć
Syna jest nieodłączna od czci Ojca (por. J 5,23). Ojca widzimy i
poznajemy w Jezusie – tak On sam o tym mówi: „Wszystko przekazał
Mi Ojciec mój. Nikt też nie zna Syna, tylko Ojciec, ani Ojca nikt
nie zna, tylko Syn, i ten, komu Syn zechce objawić” (Mt 11,27). W
czasie Ostatniej Wieczerzy Jezus mówi: „Filipie, tak długo jestem
z wami, a jeszcze Mnie nie poznałeś? Kto Mnie zobaczył, zobaczył
także i7
Ojca. Dlaczego więc mówisz: "Pokaż nam Ojca?" Czy nie
wierzysz, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie? Słów tych, które
wam mówię, nie wypowiadam od siebie. Ojciec, który trwa we Mnie,
On sam dokonuje tych dzieł. Wierzcie Mi, że Ja jestem w Ojcu, a
Ojciec we Mnie. Jeżeli zaś nie - wierzcie przynajmniej ze względu
na same dzieła!” (J 14,9-11). To zobaczenie Ojca w Jezusie jest
możliwe tylko w Duchu Świętym otwierającym nasze oczy na Bożą
rzeczywistość. Dlatego święty Paweł mówi: „Nie zaprzestaję
dziękczynienia, wspominając was w moich modlitwach. [Proszę w
nich], aby Bóg Pana naszego Jezusa Chrystusa, Ojciec chwały, dał
wam ducha mądrości i objawienia w głębszym poznaniu Jego samego.
[Niech da] wam światłe oczy serca tak, byście wiedzieli, czym jest
nadzieja waszego powołania, czym bogactwo chwały Jego dziedzictwa
wśród świętych i czym przemożny ogrom Jego mocy względem nas
wierzących - na podstawie działania Jego potęgi i siły” (Ef
1,16-19). To właśnie Duchu Święty umożliwia przyjęcie Jezusa
jako naszej Prawdy. Tak o Nim mówi Jezus: „Pocieszyciel, Duch
Święty, którego Ojciec pośle w moim imieniu, On was wszystkiego
nauczy i przypomni wam wszystko, co Ja wam powiedziałem” (J
14,26). Myślę, że mówiąc o prawdzie kultu, Jezus wskazuje na
siebie – bo On jest Prawdą. Prawdziwy kult Ojca dokonuje się
poprzez Syna, bo Ojciec objawia się w Jezusie i poprzez Niego
działa. To Jezus jest ostatecznym kryterium prawdy i prawdziwego
kultu.
Ciekawie
Samarytanka na te słowa odpowiada: „Wiem, że przyjdzie Mesjasz8,
zwany Chrystusem. A kiedy On przyjdzie, objawi nam wszystko” (J
4,25) – jest to oczekiwanie na pełnię prawdy. Tylko w tym miejscu
Ewangelii mamy tak jasną odpowiedź Jezusa – prawdopodobnie, nie
musiał się On tam, wśród Samarytan, obawiać fałszywych nadziei
mesjańskich rozpowszechnionych w ówczesnym judaizmie: „Jestem nim
Ja, który z tobą mówię” (J 4,26).
Powracający uczniowie Jezusa dziwią się, że rozmawia On z kobietą
(por. J 4,27), a ona odchodzi do miasta i mówi: „Pójdźcie,
zobaczcie człowieka, który mi powiedział wszystko, co uczyniłam:
Czyż On nie jest Mesjaszem?” (J 4,29). Jest to pytanie, które
wielu mobilizuje do szukania na nie odpowiedzi.
W międzyczasie uczniowie zachęcają Jezusa do jedzenia, na co On im
odpowiada: „Moim pokarmem jest wypełnić wolę Tego, który Mnie
posłał, i wykonać Jego dzieło” (J 4,34). Koncentracja na
poznawaniu i wypełnianiu woli Ojca jest kluczowa w obiektywizmie
Jezusa: „Ja sam z siebie nic czynić nie mogę. Tak, jak słyszę,
sądzę, a sąd mój jest sprawiedliwy; nie szukam bowiem własnej
woli, lecz woli Tego, który Mnie posłał” (J 5,30). Posłuszeństwo
Jezusa jest, jak widać warunkiem koniecznym dla Jego aktywności –
bo nie może On niczego uczynić sam z siebie, bo On jest w Ojcu, a
Ojciec jest w Nim (por. J 10,37-38).
Mówi też: „Ja was wysłałem żąć to, nad czym wyście się nie
natrudzili. Inni się natrudzili, a w ich trud wyście weszli” (J
4,38). Jest to wymaganie wdzięczności tym, którzy jak Jan
Chrzciciel, jak ci, którzy już wcześniej trudzili się w dziele
ewangelizacji. Samarytanie proszą Jezusa o pozostanie z nimi i mówią
do kobiety, która prowadziła ich do Jezusa: „Wierzymy już nie
dzięki twemu opowiadaniu, na własne bowiem uszy usłyszeliśmy i
jesteśmy przekonani, że On prawdziwie jest Zbawicielem świata”
(J 4,42). Przypomina to słowa świętego Jana: „My także
widzieliśmy i świadczymy, że Ojciec zesłał Syna jako Zbawiciela
świata” (1 J 4,14) – to wielkie słowa wskazujące na to, że ci
ludzie odczuwali potrzebę zbawienia dla siebie i dla świata i
uwierzyli, że Jezus może im to zagwarantować.
Po dwóch dniach pobytu wśród Samarytan, Jezus udaje się do
Galilei. Ewangelista komentuje to: „Jezus wprawdzie sam stwierdził,
że prorok nie doznaje czci we własnej ojczyźnie. Kiedy jednak
przybył do Galilei, Galilejczycy przyjęli Go, ponieważ widzieli
wszystko, co uczynił w Jerozolimie w czasie świąt. I oni bowiem
przybyli na święto” (J 4,44-45) – oznacza to, że Jezus dokonał
w Jerozolimie dużo wspaniałych cudów, niestety nie zapisanych w
Ewangelii (por. J 2,23). Smutne jest to, że tak mało ludzi przyjęło
Jezusa.
W Kanie Galilejskiej Jezus mówi: „Jeżeli znaków i cudów nie
zobaczycie, nie uwierzycie” (J 4,48). Wspaniałe dzieła Jezusa
mają wartość nie tylko jako cudowne przejawy Jego Bożej mocy, ale
jako swego rodzaju pieczęć Boga potwierdzającego w ten sposób
nauczanie Jego Syna (por. J 6,27) i wzywająca do wiary w Niego. Sam
Jezus stwierdza: „Ja mam świadectwo większe od Janowego. Są to
dzieła, które Ojciec dał Mi do wykonania; dzieła, które czynię,
świadczą o Mnie, że Ojciec Mnie posłał. Ojciec, który Mnie
posłał, On dał o Mnie świadectwo.” (J 5,36-37).
Niestety
człowiek może się oprzeć nawet takim dowodom Bożej
wiarygodności: „Chociaż jednak uczynił On przed nimi tak wielkie
znaki, nie uwierzyli w Niego, aby się spełniło słowo proroka
Izajasza, który rzekł: Panie, któż uwierzył naszemu głosowi? A
ramię Pańskie komu zostało objawione?” (J 12,37-38). Nieco dalej
z wielką goryczą Jezus stwierdza: „Gdybym nie dokonał wśród
nich dzieł, których nikt inny nie dokonał, nie mieliby grzechu.
Teraz jednak widzieli je, a jednak znienawidzili i Mnie, i Ojca mego”
(J 15,24).
Urzędnik królewski z Kafarnaum prosi Jezusa o uzdrowienie jego
syna. Jezus mu odpowiada: „Idź, syn twój żyje” (J 4,50). W tym
momencie dokonuje się uzdrowienie, w konsekwencji którego uwierzyła
cała rodzina tego urzędnika (por. J 4,50-53).
Janusz Maria Andrzejewski OP
2
Oryginalny tekst grecki wygląda nieco inaczej: „Jeśli ktoś
pragnie, niech przyjdzie do mnie i pije. Wierzący we mnie, jak
powiedziało Pismo, rzeki z łona jego popłyną wody żywej”. Ten
tekst jest dosyć trudny, ale wskazuje na rolę człowieka
wierzącego, który staje się źródłem wody żywej, tzn. Ducha
Świętego.
3
Tekst oryginalny można też przetłumaczyć przez „we
wieczności”. Oznaczałoby to, że Duch Święty
w pełni zaspokaja pragnienia człowieka w życiu wewnętrznym –
teraz i po śmierci.
4
Grecki przyimek eis można
również przetłumaczyć przez „w” – oznaczałoby to, że w
życiu wiecznym, człowiek obdarowany przez Jezusa Duchem Świętym,
mógłby nim obdarowywać innych, tak jak źródło służy
przychodzącym do niego. Warto w tym miejscu zauważyć, że według
Jezusa to życie jest zapoczątkowane w momencie wsłuchania się w
Niego i uwierzenia Ojcu, który Go posłał (por. J 5,24).
5
Ciekawie pisze G. RICCIOTTI, Życie
Jezusa Chrystusa (Warszawa,
PAX, 1954) 316: „Jej obecny mąż nie był więc właściwie
„mężem”, a pięciu poprzednich pewnie również do prawych
mężów zaliczyć by nie można. Dwóch, trzech mogło jej dać
dokument rozwodowy lub po prostu umrzeć, ale gdy mowa o pięciu,
wskazuje to raczej na przygodne związki nielegalne będące wówczas
w zwyczaju. W każdym razie owa Samarytanka nie była bynajmniej
wzorem kobiety dobrego prowadzenia się”.
6
Dosłownie: „Zbawienie jest z Żydów” – he soteria ek ton
Iudaion estin.
7
W oryginalnym tekście greckim nie ma słów: „także i”. Jezus
mówi do Filipa: „Kto Mnie zobaczył, zobaczył Ojca”. Wizja
Ojca nie jest jakimś „dodatkiem” do wizji Syna. Ojciec jest
widoczny w Synu.
8
Ciekawie o mesjańskich nadziejach Samarytan pisze G. RICCIOTTI,
Życie
Jezusa Chrystusa (Warszawa,
PAX, 1954) 317-318: „Samarytanie również oczekiwali Mesjasza i
dziś jeszcze ich potomkowie nań czekają. Nazywają go Taheb
(Shaheb),
co znaczy „ten, który znów przyjdzie” lub „ten, który
sprawi nawrót (do dobra)”. Sądzą, że będzie to reformator
przypominający Mojżesza, który rozwiąże wszystkie wątpliwości,
pogodzi wszelkie różnice, a po śmierci ustanowi błogosławione
królestwo na tysiąc lat”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz