J 19
Po nieudanej próbie uwolnienia
Jezusa, opisanej w poprzednim rozdziale, Piłat decyduje się wydać
Go na ubiczowanie
(por. J 19,1). G. Ricciotti tak je przedstawia: „U Rzymian
biczowanie łączono z ukrzyżowaniem, czasem jednak stanowiło ono
karę samoistną i mogło być wymierzone zamiast kary śmierci.
Wykonywali je żołnierze. Skazaniec pozbawiony szat był przywiązany
za przeguby rąk do słupa w ten sposób, że stał nieco pochylony,
z wygiętym grzbietem. Bito go nie kijami, które były zarezerwowane
dla obywateli rzymskich skazanych na śmierć, ale specjalnym
batogiem, zwanym flagellum.
Był to mocny, krótki kij, z którego zwisały liczne skórzane
powrózki, obciążone kawałkiem metalu (ołowiu), a często
zakończone haczykami (scorpiones).
(…) Już po pierwszych uderzeniach na karku, plecach, bokach,
ramionach i nogach występowały sińce, a potem te części ciała
pokrywały się czarnoniebieskimi pręgami i opuchłymi guzami.
Następnie coraz to nowe miejsca skóry i mięśni zaczynały pękać,
naczynia krwionośne przerywały się zalewając całe ciało krwią.
W końcu biczowany wyglądał jak zniekształcony kawał
pokrwawionego mięsa. Często pod razami tracił przytomność, a
nieraz i życie”.
Po tym straszliwym biczowaniu mamy kontynuację znęcania się nad
Jezusem: „A żołnierze uplótłszy koronę z ciernia, włożyli mu
na głowę, i przyodziali go szatą szkarłatną. I przychodzili do
niego, i mówili: Witaj, królu żydowski! I bili go po twarzy” (J
19,2-3).
Po
biczowaniu i cierniem koronowaniu Piłat stwierdza po
raz
kolejny (por. J 18,38; 19,4.6),
że nie widzi w Jezusie żadnej winy
i przedstawia im umęczonego Jezusa, licząc prawdopodobnie na
ludzkie współczucie dla Niego mówiąc: „Oto człowiek” (J
19,5). Wskazuje w ten sposób na Jezusa, jako na ideał
człowieczeństwa, a z drugiej strony ukazuje, co ludzie potrafią
zrobić z niewinnym człowiekiem. Na tę patetyczną deklarację
Piłata Żydzi reagują krzykiem: „Ukrzyżuj, ukrzyżuj go!” (J
19,6) i argumentują: „My Zakon mamy, a według Zakonu powinien
umrzeć, bo się synem Bożym czynił”
(J 19,7). Wiemy, że Jezus nie uczynił się Synem Bożym, On Nim
jest, a oni nie są w stanie udowodnić, ani że jest to
bluźnierstwo, ani zaprzeczyć temu faktowi. Takie sformułowanie
zarzutu wskazuje na bardzo niski poziom wykształcenia teologicznego
oskarżycieli. Oskarżają Jezusa o uzurpowanie sobie tego tytułu, a
sami nie zastanawiają się nad znaczeniem tytułu „syna Bożego”.
W Starym Testamencie mamy przykłady stosowania tego tytułu. Tak na
przykład Bóg mówi do faraona za pośrednictwem Mojżesza: „Syn
to mój pierworodny Izrael. Rzekłem tobie: Puść syna mego, aby mi
służył, a nie chciałeś go puścić: oto ja zabiję syna twego
pierworodnego” (Wj 4,22-23). W rozumieniu Boga, Izrael jest Jego
synem, jest synem Boga – nie ze względu na jakieś szczególne
zasługi, ale ze względu na wolną decyzję Boga. W tym tytule nie
ma nic niewłaściwego, jest to tylko informacja dla faraona i dla
Izraela o szczególnym wybraniu, o przywileju, jakim Bóg obdarzył
swój lud.
Podobnie, kiedy w Psalmie 82,6 Bóg mówi do niesprawiedliwych
sędziów: „Bogami jesteście i synami Najwyższego wszyscy”, to
wskazuje na wybranie sędziów i na łaski z tym związane. Przywilej
związku z Bogiem w funkcji sądzenia wykonywanej w imieniu Boga ma
uczyć odpowiedzialności i nie oznacza żadnego bluźnierstwa.
Taki jest więc podstawowy zarzut Żydów wobec Jezusa. Zamordowanie
Jezusa dla „świętego spokoju”, dla ratowania narodu, jak to
sugerował Kajfasz (por. J 11,50), było tylko pretekstem.
Podstawowym zarzutem wobec Jezusa jest Jego świadectwo o Jego Bożym
Synostwie. Jezus wyraźnie unika mówienia o swoim tytule Chrystusa
(por. J 10,24-25), a jednocześnie mówi o swoim Ojcu, dając do
zrozumienia, że Jego prawdziwym Ojcem jest sam Bóg (por. J 8,54).
Dla Żydów było to nie do pomyślenia, a więc mówili o
bluźnierstwie, za które trzeba było bluźniercę ukamienować
zgodnie z przepisem Prawa (por. Kpł 24,16).
Już
wcześniej w Ewangelii Jezus usprawiedliwia swoje uzdrowienie
paralityka w szabat, co z punktu widzenia Żydów było łamaniem
szabatu i również zasługiwało na karę śmierci (por. Wj
31,12-17) tym, że podobnie jak Bóg-Ojciec jest On jako Syn wolny
wobec instytucji szabatu: „Ojciec mój aż dotąd działa, i ja
działam. Dlatego więc tym bardziej starali się go żydzi zabić,
że nie tylko naruszał szabat, ale też Boga powiadał być Ojcem
swym, czyniąc się równym Bogu” (J 5,17-18). Trudno to było
Żydom zrozumieć a bali się przekraczać granice swojej
rabinistycznej teologii. Dla nich Jezus był po prostu uzurpatorem,
którego trzeba było zabić. Widać to też w kolejnym konflikcie
Jezusa z Żydami. Po Jego objawieniu: „Ja i Ojciec jedno jesteśmy”
(J 10,30): „Żydzi porwali kamienie, aby go ukamienować.
Odpowiedział im Jezus: Wiele dobrych uczynków ukazałem wam od Ojca
mego; za który z tych uczynków kamienujecie mnie? Odpowiedzieli mu
żydzi: Za dobry uczynek nie kamienujemy cię, ale za bluźnierstwo;
i że ty, będąc człowiekiem, czynisz sam siebie Bogiem.
Odpowiedział im Jezus: Czy nie jest napisane w Zakonie waszym: Że
"Ja rzekłem: bogami jesteście?" Jeżeli tych nazwał
bogami, do których stała się mowa Boża a Pisma zmienić nie można
o mnie, którego Ojciec poświęcił, i posłał na świat, wy
mówicie: Że bluźnisz, ponieważ rzekłem: Jestem Synem Bożym?”
(J 10,31-36). W naszym rozumieniu słowa „bluźnierstwo”,
Jezus nie mówi i nie czyni nic, co by zasługiwało na to
określenie. Nawet używanie terminu „bóg” w stosunku do
człowieka nie jest bluźnierstwem, bo sam Bóg używa tej
terminologii w odniesieniu do człowieka ubogaconego Jego łaskami –
jak to ukazuje Psalm 82: „Bogami jesteście i synami Najwyższego
wszyscy” (Ps 82,6). Dla wielu współczesnych Jezusowi, łatwiej
było Go zabić pod pretekstem bluźnierstwa, niż próbować Go
rozumieć, czy wręcz podporządkować się Jemu jako Synowi Bożemu.
Jezus objawia, że jest Synem Boga, a Bóg-Ojciec potwierdza to
wielkimi cudami.
Piłat
boi się tytułu Syna Bożego (por. J 19,8), a nawet chce uwolnić
Jezusa (por. J 19,12). Zwraca się więc do
Jezusa z pytaniem: „Do mnie nie mówisz? Nie wiesz, że mam moc
ukrzyżować cię, i mam moc wypuścić cię? Odpowiedział Jezus:
Nie miałbyś żadnej mocy nade mną, gdyby ci z góry nie było
dane. Dlatego, który mię tobie wydał, większy grzech ma” (J
19,10-11). Wszelka władza pochodzi od Boga, jak mówi święty Paweł
(por. Rz 13,1), co oznacza, że również Piłat prędzej, czy
później odpowie przed Bogiem za sposób jej sprawowania. W tym
procesie, Piłat nie szukający prawdy i nie mający zamiaru
ryzykować utratą swojej władzy jest tylko marionetką w rękach
Żydów. To oni, występujący oficjalnie w imię religii żydowskiej
mają większy stopień odpowiedzialności za śmierć Jezusa –
dosłownie według tekstu greckiego „mają większy grzech”.
Decydującym dla wyroku Piłata okazuje się żydowski szantaż:
„Jeśli tego wypuścisz, nie jesteś przyjacielem cesarskim; każdy
bowiem, co się czyni królem, sprzeciwia się cesarzowi” (J
19,12). Piłat jeszcze próbuje bronić Jezusa słowami: „Króla
waszego mam ukrzyżować?”, ale kapłani mu opowiadają: „Nie
mamy króla, tylko cesarza” (J 19,15). Zdają się zapominać tekst
Psalmu 2: „Czemu się wzburzyły narody, a ludy wymyślały próżne
rzeczy? Stanęli razem królowie ziemi, a książęta zeszli się w
gromadę przeciw Panu i przeciw Chrystusowi jego: „Potargajmy więzy
ich i zrzućmy z siebie jarzmo ich!” Pan, który mieszka w
niebiosach, wyśmieje się z nich, i Pan szydzić z nich będzie.
Wtedy przemówi do nich w gniewie swoim i w zapalczywości swej
potrwoży ich. „A ja jestem ustanowiony królem od niego nad
Syjonem górą świętą jego, bym głosił przykazanie jego. Pan
rzekł do mnie: „Tyś jest synem moim, jam ciebie dziś zrodził.
Żądaj ode mnie, a dam ci narody w twe dziedzictwo, a w posiadłość
twą krańce ziemi” (Ps 2,1-8). Sam Bóg jest królem Izraela (por.
Iz 6,5) i to On sam ustanawia Chrystusa, swojego Syna królem nad
Syjonem, a Żydzi Go odrzucają.
Droga krzyżowa i ukrzyżowanie są ukazane bardzo skrótowo: „A
niosąc krzyż sobie,
wyszedł na to miejsce, które nazywają Trupia Głowa, a po żydowsku
Golgota. Tam go ukrzyżowali, a z nim innych dwóch, z jednej i z
drugiej strony, a w pośrodku Jezusa” (J 19,17-18). Piłat decyduje
o określeniu winy skazańca: „JEZUS NAZAREŃSKI KRÓL ŻYDOWSKI”
(J 19,19), nie podoba się to arcykapłanom, którzy proszą: „Nie
pisz: Król żydowski, ale że on powiedział: Jestem królem
żydowskim” (J 19,21) – ale Piłat nie ustępuje (por. J 19,22).
Ewangelista wspomina o podziale odzieży Jezusa: „Żołnierze więc,
gdy go ukrzyżowali, wzięli szaty jego (i uczynili cztery części,
każdemu żołnierzowi część) i suknię. A była suknia nieszyta,
od wierzchu całodziana. Rzekli tedy jeden do drugiego: Nie krajmy
jej, ale rzućmy o nią losy, czyja ma być; żeby się wypełniło
Pismo, które mówi: "Podzielili sobie szaty moje, a o suknię
moją los rzucili." I to więc żołnierze uczynili” (J
19,23-24). Następnie
mówi o samym Jezusie: „A stały obok krzyża Jezusowego matka jego
i siostra matki jego, Maria Kleofasowa, i Maria Magdalena” (J
19,25). Prawdopodobnie siostrą
Maryi, matki Jezusa jest Salome, matka apostołów Jakuba i Jana.
Wskazują na to teksty paralelne Mk 15,40
mówiący o Salome i
Mt 27,56 mówiący o matce synów Zebedeusza.
„Gdy więc ujrzał Jezus matkę i ucznia, którego miłował,
stojącego, mówi matce swojej: Niewiasto, oto syn twój. Potem mówi
uczniowi: Oto matka twoja. I od tej chwili wziął ją uczeń do
siebie” (J 19,26-27). Zdumiewa w takim tragicznym momencie to
oficjalne słowo „Niewiasto”.
Identycznie zwrócił się do swojej Mamy na weselu w Kanie
Galilejskiej (por. J 2,4). Możliwe,
że w ten sposób Jezus wskazuje na Maryję, jako na kobietę
zapowiedzianą w Rdz 3,15 i ukazaną świętemu Janowi w wizji na
wyspie Patmos i przedstawioną w Ap 12. To oddanie Maryi pod opiekę
Jana jest wyrazem troski o Matkę, a jednocześnie jest darem dla
rodzącego się Kościoła. Jezus oddaje Maryję Janowi, a nie
stojącym pod krzyżem niewiastom, bo to właśnie ten Jego uczeń
został przez Niego umiłowany. Miłość jest podstawą decyzji
Jezusa.
Nawet w czasie swojej agonii Jezus jest skoncentrowany na wypełnianiu
zapowiedzi Pisma Świętego: „Potem, wiedząc Jezus, że wszystko
już się wykonało, aby się wypełniło Pismo, rzekł: Pragnę”
(J 19,28). Możliwe, że te słowa trzeba rozumieć na tle
wcześniejszej wypowiedzi Jezusa: „Nie mniemajcie, że przyszedłem
rozwiązywać Zakon albo proroków. Nie przyszedłem rozwiązywać,
ale wypełnić. Zaprawdę bowiem powiadam wam: Dopóki nie przeminie
niebo i ziemia, jedna jota albo jedna kreska nie odmieni się w
Zakonie, aż się wszystko stanie” (Mt 5,17-18). Jezus nie
lekceważy Pisma, nie odsuwa go na bok ale wypełnia je i nadaje im
właściwy sens.
Słowo „pragnę” odsyła nas do Ps 22,16: „Moje gardło suche
jak skorupa, język mój przywiera do podniebienia, kładziesz mnie
w prochu śmierci” i do Ps 69,22:
„Dali mi jako pokarm truciznę, a gdy
byłem spragniony, poili mnie octem”.
Oczywiście można to słowo rozumieć w
sensie duchowym: „pragnę miłości, miłosierdzia, współczucia,
zbawienia dla ludzi”.
„A było tam naczynie postawione, pełne octu;
oni tedy włożywszy na hizop gąbkę pełną octu, podali do ust
jego” (J 19,29). Słowo
„ocet” oznacza prawdopodobnie to, co starożytni określają
słowem: posca,
tzn. napój przeznaczony dla żołnierzy strzegących skazańców.
Nie wiemy nawet, czy krzyż Jezusa był wysoki, czy też niski –
ewangelia nie mówi o stojących „pod” krzyżem, a o stojących
„obok”
krzyża.
„Jezus więc, gdy przyjął ocet, rzekł: Wykonało
się. I skłoniwszy głowę, oddał ducha” (J 19,30). Przyczyną
tej śmierci mogło być uduszenie?.
Mogło Mu pęknąć serce?.
Może było to skutkiem biczowania?.
Warto zauważyć, że ewangelie nie wydają się potwierdzać żadnej
z tych hipotez.
Jezus zrealizował program swojego życia i mógł oddać swego
ducha. Obraz śmierci jako „oddanie ducha” ma parallelę w
Ewangelii wg św. Łukasza: „A Jezus zawoławszy głosem wielkim,
rzekł : Ojcze, w ręce twoje polecam ducha mojego !” (Łk 23,46).
Myślę, że te słowa trzeba odczytywać w kontekście słów,
którymi Jezus zapowiadał swoją dobrowolną śmierć: „Dlatego
miłuje mię Ojciec, że ja kładę duszę moją, abym ją znowu
wziął. Nikt nie bierze jej ode mnie, ale ja kładę ją sam od
siebie; i mam moc położyć ją, i mam moc znowu wziąć ją. To
przykazanie otrzymałem od Ojca mego” (J 10,17-18). Warto zauważyć,
że żaden z ewangelistów nie napisał: „Jezus umarł”. Zwróćmy
też uwagę na paralelizm terminów „dusza” i „duch” w obydwu
tekstach.
Dla Żydów ważny był szabat i to ze względu na to święto proszą
Piłata o przyśpieszenie śmierci ukrzyżowanych przez połamanie
ich goleni (por. J 19,31). W ten sposób zabito ukrzyżowanych wraz z
Jezusem, a Jemu, jako wcześniej umarłemu przebito na wszelki
wypadek serce „a natychmiast wyszła krew i woda”
(J 19,34). Ten moment był niezwykle ważnym dla rodzącego się
chrześcijaństwa, ze względu na potwierdzenie prawdy o śmierci
Jezusa: „Ten zaś, który widział dał świadectwo, i prawdziwe
jest świadectwo jego. A on wie, że prawdę mówi, abyście i wy
wierzyli” (J 19,35). Patetyczny charakter tej wypowiedzi wskazuje
na fakt, że nie chodzi tu tylko o świadectwo o prawdziwości
śmierci Jezusa. Dla Ewangelisty stwierdzenie prawdy o krwi i wodzie
wypływających z serca Jezusa jest kluczem do wiary, a więc do
zbawienia. Myślę, że tajemniczym sposobem mówienia o wydarzeniu
Jan sugeruje jego sens sakramentalny. Sakramenty „wypływają” z
serca Jezusa, z Jego umiłowania aż do końca (por. J 13,1). Krew
symbolizuje eucharystię, a woda chrzest. Ewangelista bardzo mocno
akcentuje prawdziwość wydarzenia i jego duchowego znaczenia,
podkreśla dobrowolność śmierci Jezusa, a nawet Jego wybór
momentu tej śmierci (por. J 19,30). Nikt nie jest w stanie odebrać
życia Jezusowi – to On sam o wszystkim w sposób wolny decyduje
(por. J 10,18). Dla Ewangelisty nawet znak krwi i wody wskazuje na
Bóstwo Jezusa. Dodaje: „Albowiem to się
stało, aby się wypełniło Pismo: "Nie będziecie łamać
kości jego". I znowu inne Pismo mówi: "Zobaczą, kogo
przebodli” (J 19,36-37). Nie są to dosłowne cytaty ani z Tekstu
Masoreckiego, ani z Septuaginty. Pierwszy to aluzja do Wj 12,46,
mówiącego o pożywaniu baranka paschalnego: „W jednym domu będzie
jedzona, i nie wyniesiecie nic z domu z mięsa jej ani nie połamiecie
jej kości”. Jezus jest rozumiany jako „Baranek Boży” (por. J
1,29), a święty Paweł mówi o Nim: „Uprzątnijcież stary kwas,
abyście byli nowym zaczynem, jak jesteście przaśni. Albowiem
Pascha nasza ofiarowany jest Chrystus” (1 Kor 5,7).
Drugi tekst to aluzja do Za 12,10: „I wyleję na dom Dawida i na
mieszkańców Jeruzalem ducha łaski i modlitw, i patrzeć będą na
mnie, którego przebodli, i opłakiwać go będą płaczem jakby
jednorodzonego ; i będą nad nim zawodzić, jak się zawodzi przy
śmierci pierworodnego”. Zwróćmy uwagę na dwa elementy w tym tym
tekście. Pierwszym jest wylanie Ducha Świętego umożliwiającego
nawrócenie i płacz nad zamordowanym Bogiem, a drugim jest to, że
„Przebitym” w tekście proroctwa jest sam Bóg Izraela i to
proroctwo wypełnia się w przebijaniu serca Jezusa ukrzyżowanego!
Mówi dalej Ewangelista: „Potem zaś poprosił Piłata Józef z
Arymatei (przeto że był uczniem Jezusowym, lecz tajemnym z bojaźni
przed żydami), żeby mógł zdjąć ciało Jezusowe. I pozwolił
Piłat. Przyszedł więc, i zdjął ciało Jezusowe. Przybył też i
Nikodem, który niegdyś przyszedł był w nocy do Jezusa, niosąc
mieszaninę mirry i aloesu około stu funtów” (J 19,38-39).
Przełamali oni swój strach i odważnie zajęli się pochowanie
ciała Jezusa.
„Wzięli więc ciało Jezusowe, i obwiązali je
z wonnościami w prześcieradła, jak żydzi mają zwyczaj grzebać.
A na miejscu, gdzie został ukrzyżowany, był ogród, w ogrodzie zaś
grób nowy, w którym jeszcze nikt nie był położony. Tam więc,
ponieważ grób był blisko, z powodu żydowskiego dnia
Przygotowania, położyli Jezusa” (J 19,40-42). To jest małe
pośmiertne zwycięstwo Jezusa nad strachem i małodusznością Jego
uczniów.
Janusz Maria Andrzejewski OP