J 20
Maria Magdalena
odkrywa
w ciemnościach otwarty grób Jezusa i nie wiadomo na jakiej
podstawie informuje Piotra i umiłowanego ucznia Jezusa: „Wzięto
Pana z grobu, a nie wiemy, gdzie go położono” (J 20,2).
Przybiegają obydwaj do grobu i widzą „prześcieradła leżące, i
chustkę, która była na głowie jego, nie z prześcieradłami
położoną, ale osobno zwiniętą na jedno miejsce” (J 20,6-7).
Staje się to dla umiłowanego ucznia podstawą do jego wiary w
zmartwychwstanie Jezusa (por. J 20,8). Maria, natomiast, ma wizję
„dwóch aniołów w bieli siedzących, jednego u głowy, a drugiego
u nóg, gdzie położone było ciało Jezusowe” (J 20,12). Mówi
im: „wzięto Pana mego, a nie wiem, gdzie go położono” (J
20,13). Zaraz potem dostrzega Jezusa, ale Go nie rozpoznaje i biorąc
Go za ogrodnika mówi doń: „Panie, jeśli go ty wziąłeś,
powiedz mi, gdzieś go położył, a ja go wezmę” (J 20,15). Jezus
mówi do niej: „Mario!” (J 20,16) i dopiero wtedy Go rozpoznaje.
Jezus mówi do niej: „Nie dotykaj mnie, bom jeszcze nie wstąpił
do Ojca mego. Ale idź do braci moich, a powiedz im: Wstępuję do
Ojca mojego i Ojca waszego, Boga mojego i Boga waszego” (J 20,17).
Pierwsze słowa Jezusa (w greckim oryginale: me
mu haptu)
trzeba by chyba przetłumaczyć: „Przestań Mnie dotykać!” –
Maria Magdalena zdaje się wątpić w prawdziwość cielesności,
materialności Zmartwychwstałego. „Jeszcze nie wstąpiłem do
Mojego Ojca” – i dlatego Jezus jest w pełni „namacalny”,
dostępny zmysłom. „Wstępuję” – oznacza, że ten stan
dobiegnie końca, jest to stan przejściowy. Rozróżnienie –
Mój-wasz jest koniecznym wyjaśnieniem jakościowej różnicy między
stosunkiem do
Boga-Ojca
Jezusa i Jego uczniów – nazywanych przez Niego „braćmi” (por.
Mt
12,50).
Wieczorem tego samego dnia Jezus przychodzi do swoich uczniów
zgromadzonych „z obawy przed żydami” i uspokaja ich słowami
„Pokój wam” (J 20,19). Atmosfera strachu, czy wręcz
zastraszenia widoczna w całej Ewangelii (por. J 3,2; 7,13; 9,22.34;
12,42-43; 19,38) z pewnością przeszkadzała uczniom Jezusa i całemu
ówczesnemu społeczeństwu żydowskiemu. Konieczne więc było
napełnienie ich pokojem (por. Łk 10,5-6) – jednym z owoców Ducha
Świętego (por. Ga 5,22). W atmosferze pokoju Jezus pokazuje uczniom
swoje rany, które są jakby pieczęcią potwierdzającą Jego
zmartwychwstanie i napełnia uczniów kolejnym owocem Ducha Świętego
– radością (por. J 20,20). Tak przygotowanym objawia: „Pokój
wam. Jako mię posłał Ojciec, i ja was posyłam” (J 20,21).
Oznacza to, że misja Jezusa jest kontynuowana przez Kościół i w
Kościele. Wielka misja zbawienia ludzi w wierze chrystusowej. Ta
misja byłaby oczywiście niemożliwa do wykonania bez wylania Ducha
Świętego: „To powiedziawszy, tchnął na nich, i rzekł im:
Weźmijcie Ducha Świętego; którym odpuścicie grzechy, są im
odpuszczone, a którym zatrzymacie, są zatrzymane” (J 20,22-23).
To Duch Święty umożliwia ludziom odpuszczanie grzechów, które w
teologii judaizmu było zarezerwowane dla Boga. Wobec sparaliżowanego
człowieka Żydzi mówią: „Któż grzechy odpuszczać może, jeśli
nie sam Bóg?” (Mk 2,7). To Duch Święty daje rozeznanie, jak
postąpić w konkretnej ludzkiej sytuacji – udzielić
rozgrzeszenia, czy też nie.
Osobnym
problemem dla rodzącego się Kościoła była niewiara apostoła
Tomasza, nieobecnego w czasie pierwszej manifestacji Jezusa
zmartwychwstałego. Twierdził on: „Jeśli nie ujrzę w ręku jego
przebicia gwoździ, a nie włożę palca mego na miejsce gwoździ, i
nie włożę ręki mojej w bok jego, nie uwierzę” (J 20,25). Jezus
przełamuje jego niewiarę: „Przyszedł Jezus drzwiami zamkniętymi,
i stanął w pośrodku, i rzekł: Pokój wam! Potem rzekł Tomaszowi:
Włóż tu palec twój, i oglądaj ręce moje, i wyciągnij rękę
twoją, i włóż w bok mój; a nie bądź niewierny, ale wierny”1
(J 20,26-27). Wierność Jezusowi to wiara w Niego i pełne Jemu
posłuszeństwo. Jezus gotów jest zgodzić się na eksperymentalne
badanie swoich ran, byle tylko usunąć pretekst umożliwiający
Tomaszowi niewiarę, kryjącą się za przemądrzałym sceptycyzmem.
Myślę, że Tomasz nie odważył się „badać” ran
chrystusowych. Powiedział tylko: „Pan mój i Bóg mój!” (J
20,28). W ten sposób w pełni podporządkowuje się panowaniu Jezusa
w jego własnym życiu i wyznaje w pełni Bóstwo Jezusa. Po cudzie
uciszenia burzy na jeziorze, uczniowie wyznawali: „Prawdziwie
jesteś Synem Bożym” (Mt 14,33). Wobec cudu zmartwychwstania,
wobec żyjącego z ranami Ukrzyżowanego uznają, że tylko będąc
prawdziwym Bogiem mógł tego dokonać.
Jezus podsumowuje słowami: „Dlatego żeś mię ujrzał, Tomaszu,
uwierzyłeś; błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli”
(J 20,29). Jest to zachęta do wiary dla wielu, którzy nie zobaczyli
jeszcze Jezusa. Pisze dalej Ewangelista o celu swojej Ewangelii:
„abyście wierzyli, że Jezus jest Chrystusem Synem Bożym; i
żebyście wierząc, życie mieli w imię jego” (J 20,31). Pragnie,
byśmy uwierzyli w Jezusa i dzięki temu mieli autentyczne życie.
Janusz Maria Andrzejewski OP
1
Tekst grecki można by też przetłumaczyć: „Nie bądź
niewierzący, ale wierzący”.
Jezus niesie pokój i radość...przez Wiarę...
OdpowiedzUsuńPięknie drogiemu Ojcu Januszowi ...Bóg zapłać...jeden młody człowiek wczoraj na pracy pytał mnie...czym jest religija i wiara...