J 12
Jezus,
mimo grożącego Mu niebezpieczeństwa, sześć dni przed świętem
paschy, przychodzi do Betanii do domu Łazarza i jego sióstr.
Wyprawiają Mu ucztę, w czasie której Maria, siostra Łazarza
namaszcza nogi Jezusa: „Maria zaś wzięła funt szlachetnego i
drogocennego olejku nardowego i namaściła Jezusowi nogi, a włosami
swymi je otarła. A dom napełnił się wonią olejku” (J 12,3).
Nazywamy ją Marią, chociaż zarówno w Łk 10,39.42, jak i w J
11,2.19.20.28.31.32.45; 12,3 ta siostra Marty, ma w krytycznym
tekście greckim imię Mariam
– w odróżnieniu od wszystkich innych Marii, które w tekście
greckim ewangelii noszą imię Maria.
Prawdopodobnie jest to kobieta ukazana w Łk 7,36-50 jako grzesznica,
której Jezus odpuszcza grzechy. Jest to sugerowane przez podobne w
obu tekstach, choć nietypowe, obrzędy namaszczenia stóp Jezusa i
wytarcia ich włosami namaszczającej Go kobiety.
Namaszczenie
głowy było znanym obrzędem. W Psalmie 23,5 mówi wierzący do
Boga, swojego Pasterza: „Namaszczasz mi głowę olejkiem”, a
Jezus w Łk 7,46 zarzuca faryzeuszowi, który Go zaprosił na ucztę:
„Nie namaściłeś oliwą głowy mojej, ta zaś namaściła
olejkiem nogi moje”. Gest namaszczenia nóg może oznaczać jej
pokorę. Wspólny dla Łk 7 i J 12 jest też gest wycierania stóp
Jezusa włosami kobiety. Jeśli uwzględnimy to, że jest to
przygotowanie ciała Jezusa na pogrzeb, to Maria zachowuje na swoich
włosach pamiątkę po Jezusie.
Judasz
buntuje się wobec takiej hojności: „Czemuż tego olejku nie
sprzedano za trzysta denarów, i nie dano ubogim?” (J 12,5).
Ewangelista zaznacza, że Judasz troszczy się o pieniądze jako
złodziej (por. J 12,6). Odpowiada mu Jezus: „Pozwólcie jej, aby
na dzień pogrzebu mego to zachowała. Ubogich bowiem zawsze wśród
siebie macie, a mnie nie zawsze macie” (J 12,7-8). Zadziwia
małoduszność uczniów Jezusa (por. Mt 26,8-9).
Ewangelista
informuje nas o zbrodniczym zamiarze zamordowania Łazarza: „Umyślili
zaś przedniejsi kapłani, żeby i Łazarza zabić; bo wielu żydów
z powodu niego odstępowało, i wierzyło w Jezusa” (J 12,10-11).
Strach
przed
Jezusem pcha ich do kolejnej zbrodni.
Tłum
wita Jezusa wjeżdżającego do Jerozolimy słowami: „Hosanna!1
Błogosławiony, który przychodzi w imię Pańskie2,
król Izraela” (J 12,13). Pierwsza część to wyrażona za pomocą
Ps 118,25 aprobata dla Jezusa, który często mówi o swojej misji,
jako posłanego przez Boga-Ojca (por. J 5,19-23). Druga część
wyraża mesjańskie oczekiwanie Izraela – pierwszy raz zabrzmiało
ono w słowach magów: „Gdzie jest, który się narodził, król
żydowski? Albowiem ujrzeliśmy jego gwiazdę na wschodzie i
przybyliśmy pokłonić się jemu” (Mt 2,2).
Ewangelista
dodaje: „I znalazł Jezus osiołka, i wsiadł nań, jak jest
napisane: Nie bój się, córko Syjońska! Oto król twój przybywa,
siedząc na źrebięciu oślicy”3
(J 12,14-15). Zaznacza gwoli sprawiedliwości: „Tego nie rozumieli
uczniowie jego z początku; ale gdy Jezus został uwielbiony, wtedy
wspomnieli, że to było o nim napisane, i że to mu uczynili” (J
12,16). Odnotowuje też przesadną reakcję faryzeuszy: „Widzicie,
że nic nie osiągamy? Oto cały świat za nim poszedł” (J 12,19).
„A
wśród tych, którzy przybyli, aby oddać pokłon [Bogu] w czasie
święta, byli też niektórzy Grecy. Oni więc przystąpili do
Filipa, pochodzącego z Betsaidy Galilejskiej, i prosili go mówiąc:
Panie, chcemy ujrzeć Jezusa” (J 12,20) – chodzi tu
prawdopodobnie o pogan „bojących się Boga”, tzn. ludzi
interesujących się religią judaizmu, ale jeszcze nieobrzezanych4.
Jezus, wobec ciążącego nad nim wyroku śmierci (por. J
11,53-54.57) ukrywa się i dlatego są oni zmuszeni szukać Go przez
apostołów. Jezus reaguje na te poszukiwania słowami: „Przyszła
godzina, aby uwielbiony5
był Syn Człowieczy” (J 12,23) – dostrzega w tym znak
zbliżającej się męki – bo otoczenie chwałą dokona się
poprzez wyniesienie na krzyżu – świadczą o tym kolejne Jego
słowa: „Zaprawdę, zaprawdę mówię wam: Jeśli ziarno pszeniczne
wpadłszy w ziemię, nie obumrze, samo zostaje; lecz jeśli obumrze,
wiele owocu przynosi. Kto miłuje duszę6
swą, straci ją; a kto nienawidzi7
duszy swojej na tym świecie, na życie wieczne zachowa ją”8
(J 12,24-25). To On idzie na śmierć, która ma przynieść obfite
owoce. Kiedy mówi o umiłowaniu swojej duszy – to ma na myśli
egoizm – człowiek może walczyć o siebie i próbować wszystko
sobie podporządkować. Prowadzi to do klęski. Znienawidzenie swojej
duszy to podporządkowanie swojego życia Bogu, choćby za cenę
śmierci krzyżowej, to zgoda na wypełnianie woli Bożej do końca,
aż do śmierci. Myślę, że tekstem wyjaśniającym te trudne słowa
jest Mt 16,24-26: „Jeśli kto chce iść za mną, niech sam siebie
zaprze, i weźmie krzyż swój, a naśladuje mnie. Kto bowiem
chciałby zachować życie swoje, straci je, a kto by stracił życie
swoje dla mnie, znajdzie je. Cóż bowiem pomoże człowiekowi,
choćby cały świat pozyskał, a na duszy swojej szkodę poniósł?
Albo co da człowiek w zamian za duszę swoją?”. „Samozaparcie”
– wyrażone greckim czasownikiem aparneomai
oznacza oznacza przekreślenie własnej woli dla wypełniania woli
Bożej, zanegowanie własnych ambicji i planów. „Wzięcie krzyża”
– to dobrowolne zaakceptowanie Bożych wymagań – nie na zasadzie
pobożnej rezygnacji, ale na zasadzie umiłowania Boga i pragnienia
służenia Mu we wszystkim. Tak jak zawsze, Jezus nie tylko ukazuje
właściwą drogę, ale sam nią podąża. On zapiera się siebie
samego (por. Mt 26,42) i On również bierze (dosłownie) krzyż na
swoje ramiona (por. J 19,17).
Taka
postawa otwiera wejście do życia wiecznego: „Jeśli kto mnie
służy, niech idzie za mną; a gdzie ja jestem, tam i sługa mój
będzie. Jeśli kto mnie będzie służył, uczci go Ojciec mój”
(J 12,26). Odnajdujemy tu ten sam grecki czasownik timao
– „czcić” co w J 5,22-23: „Ojciec bowiem nikogo nie sądzi,
lecz wszystek sąd dał Synowi, aby wszyscy czcili Syna, jako czczą
Ojca. Kto nie czci Syna, nie czci Ojca, który go posłał” –
jest to więc zapowiedź wielkiego szacunku Boga-Ojca wobec każdego
kto służy Jezusowi.
Tam, na placu świątynnym, Jezus zwraca się do swojego Ojca: „Teraz
dusza moja zatrwożona jest. I cóż powiem? Ojcze, wybaw mnie od tej
godziny” (J 12,27). Trwoga Jezusa prowadzi Go do Ojca, do prośby o
pomoc, zgodnie ze wzorem, jaki nam pozostawił w Modlitwie Pańskiej:
„I nie wwódź nas w pokuszenie. Ale nas zbaw ode złego” (Mt
6,13), a w Liście do Hebrajczyków słyszymy o Jezusie: „I on za
dni swego życia zanosząc modlitwy i pokorne prośby do tego, który
go mógł wybawić od śmierci, z wołaniem potężnym i ze łzami,
został wysłuchany dla swej bogobojności” (Hbr 5,7). Do tej
pokornej modlitwy, Jezus dodaje: „Lecz po to przyszedłem na tę
godzinę” (J 12,27). Z jednej strony mamy tu pełną determinację
Jezusa, żeby przyjąć krzyż dla Niego przygotowany, z drugiej
modlitwę do Ojca, który poprzez zbliżające się zło, może
poprowadzić do wielkiego dobra. „Ojcze, wsław Twoje imię! Wtem
rozległ się głos z nieba: Już wsławiłem i jeszcze wsławię”
(J 12,28). Jezusowi chodzi więc o dobre imię Boga-Ojca, o to, by
pomimo Jego straszliwej męki ludzie nie wykształcili sobie złego
obrazu Boga. Ojciec odpowiada Synowi gwarantując troskę o właściwe
pouczenie ludzkości o sensie męki Jezusa.
Ludzie otaczający Jezusa słyszą ten głos, jedni odczytują to
jako grom z nieba, inni jako głos anioła (por. J 12,29). Ciekawe,
że Jezus mówi: „Nie dla mnie ten głos przyszedł, ale dla was”
(J 12,30), bo w ten sposób Bóg potwierdza autorytet swojego Syna –
jest to jakoś paralelne do głosu Ojca na Górze Przemienienia: „Ten
jest Syn mój miły, w którym sobie dobrze upodobałem, jego
słuchajcie” (Mt 17,5). Głos Boży jest też zresztą poważnym
ostrzeżeniem dla ludzi: „Teraz jest sąd świata; teraz książę
tego świata precz wyrzucony będzie” (J 12,31). Ten sąd jest tak
określony przez Jezusa: „Ten zaś jest sąd, że światłość
przyszła na świat, a ludzie bardziej umiłowali ciemności, niż
światłość; bo złe były ich uczynki. Każdy bowiem, który źle
czyni, nienawidzi światłości, i nie przychodzi do światłości,
żeby nie były zganione uczynki jego. Lecz kto czyni prawdę,
przychodzi do światłości, aby się okazały sprawy jego, że w
Bogu są uczynione” (J 3,19-21). Nie jest to więc trybunał
szukający prawdy ale sam Jezus objawiający prawdę o wszystkim co
istnieje. To każdy z nas wydaje na siebie wyrok – albo zbliża się
do Chrystusa, by otrzymać Jego miłosierdzie, albo oddala się od
Niego, ucieka od Niego w nienawiść i w rozpacz.
Jezus zapowiada też uwolnienie świata od demonicznej władzy
„księcia tego świata”. Nie lekceważy go, nie banalizuje jego
potęgi i władzy, zapowiada tylko jego wyrzucenie. On jest Światłem
i tam, gdzie się pojawia przestają dominować siły ciemności. On
jest Prawdą i tam gdzie się pojawia przestaje dominować kłamstwo
i zakłamanie, za pośrednictwem których złe duchy rządzą
światem. Sam Jezus w czasie Ostatniej Wieczerzy objawia rolę Ducha
Świętego w tym procesie: „Pożyteczno dla was, abym ja odszedł;
bo jeśli nie odejdę, Pocieszyciel do was nie przyjdzie; a jeśli
odejdę, poślę go do was. A gdy on przyjdzie, przekona świat o
grzechu, i o sprawiedliwości, i o sądzie. O grzechu, mówię, bo
nie uwierzyli we mnie; o sprawiedliwości zaś, bo idę do Ojca, i
już mnie widzieć nie będziecie; a o sądzie, bo książe świata
tego już jest osądzony” (J 16,7-11). Duch zwany tu
Pocieszycielem, Obrońcą ukazuje „władcę tego świata” jako
już osądzonego, bo prawda o jego podstępnej działalności już
została ujawniona, został on zdemaskowany.
Jezus nie koncentruje się na walce ze złem, ale
obiecuje wiernym sobie: „A ja gdy będę podwyższony nad ziemię,
pociągnę9
wszystko do siebie” (J 12,32). W ten sposób obiecuje nam
zbawienie, do którego prowadzi nas za cenę swojego wywyższenia na
krzyżu. Podobnie mówi na Ostatniej Wieczerzy: „W domu Ojca mego
jest mieszkań wiele. Gdyby inaczej było, powiedziałbym wam, bo idę
przygotować wam miejsce. A gdy odejdę, i przygotuję wam miejsce,
przyjdę znowu, i wezmę was do siebie, abyście tam, gdzie ja
jestem, i wy byli” (J 14,2-3). Jezus idzie do nieba, by przygotować
nam tam miejsce.
Ewangelista odczytuje te słowa jako objawienie przez Jezusa Jego
śmierci na krzyżu: „To zaś mówił, oznajmiając, jaką śmiercią
miał umrzeć” (J 12,33). Świadkowie tego wydarzenia jeszcze raz
usiłują zrozumieć słowa Jezusa: „My słyszeliśmy z Zakonu, że
Chrystus trwa na wieki; a jakże ty mówisz: Potrzeba, żeby
podwyższony był Syn Człowieczy? Któż to jest ten Syn
Człowieczy?” (J 12,34). Nie wiedzą oczywiście, czy Jezus jest
Chrystusem, prowokują Go tylko jeszcze raz do jasnej deklaracji
opierając się na przesadnych interpretacjach Pisma Świętego,
które nie mówi o nieśmiertelności Chrystusa, a o wiecznym
panowaniu Dawida: „A sługa mój Dawid będzie królem nad nimi, i
pasterz jeden będzie dla nich wszystkich; według sądów moich
chodzić będą i przykazań moich przestrzegać i czynić je będą.
I będą mieszkać na ziemi, którą dałem słudze memu Jakubowi, w
której mieszkali ojcowie wasi; i będą w niej mieszkać oni i
synowie ich, i synowie synów ich aż na wieki, a Dawid, sługa mój,
książęciem ich będzie na wieki” (Ez 37,24-25). Wieczność, o
której mówi prorok wskazuje na eschatologiczny charakter tekstu,
którego spełnienia możemy oczekiwać w Królestwie Niebieskim.
Ludzie nie wiedzą o jakim „podwyższeniu” Jezus mówi, nie
oczekują Jego ukrzyżowania i nie mówiliby nigdy o takiej haniebnej
śmierci jako o „wywyższeniu”. Nie wiedzą też co oznacza tytuł
„Syn Człowieka”, tak często używany przez Jezusa, a związany
z proroctwem Daniela, którego nie wiązali z osobą Jezusa.
Jezus nie odpowiada na ich pytania ale stwierdza: „Jeszcze przez
krótki czas jest wśród was światłość. Chodźcie, póki
światłość macie, żeby was ciemności nie ogarnęły; a kto w
ciemności chodzi, nie wie, dokąd idzie. Póki światłość macie,
wierzcie w światłość, abyście byli synami światłości” (J
12,35-36) – tymi słowami kończy swój triumfalny wjazd do
Jerozolimy. Te słowa objawiają Jego Bóstwo, bo to właśnie jako
Bóg jest Światłością (por. 1 J 1,5), która może nas
zabezpieczać przed ciemnością sił zła i kłamstwa, tylko jako
Bóg może żądać by w Niego wierzono, tylko jako Bóg może nas
przyjąć za synów i przemienić nas w synów Światłości. Po tych
słowach, jak podaje Ewangelista, Jezus ukrył się przed Żydami
(por. J 12,36).
Ewangelista podsumowuje to słowami: „A chociaż
tak wiele cudów uczynił przed nimi, nie wierzyli w niego, aby się
wypełniły słowa Izajasza proroka, które powiedział: Panie, któż
uwierzył przepowiadaniu naszemu, a ramię Pańskie komu jest
objawione?” (J 12,37-38). Jezus został odrzucony w swoim
nauczaniu, a nawet znaki, które miały potwierdzić Jego Boży
autorytet zostały poddane wątpliwości i przypisane złym duchom
(por. Mt 12,24). „Ramię Pana” – to znaczy Bóg działający
wśród ludzi w osobie Jezusa, został niedostrzeżony i
zlekceważony. Ewangelista dostrzega
nie tylko sam fakt niewiary ale i łączy go z proroctwem Izajasza,
potwierdzając w ten sposób autorytet Pisma, które przepowiedziało
ten tragiczny dla Narodu Wybranego fakt. Stwierdza też fakt: „Nie
mogli wierzyć” (J 12,39) – co wskazuje na złe siły, które
wzbudzały niechęć i niedowierzanie wobec nieprzyjemnej,
zakłócającej błogi spokój prawdy Jezusa.
Ewangelista dodaje kolejne słowa Proroka:
„Zaślepił oczy ich, i zatwardził serce ich, aby oczami nie
widzieli, i sercem nie zrozumieli, i nie nawrócili się, i żebym
ich nie uzdrowił”10
(J 12,40) i komentuje w zaskakujący sposób: „To powiedział
Izajasz, gdy widział chwałę jego, i mówił o nim” (J 12,41).
Tekst jest aluzją do początkowej wizji proroka (por. Iz 6,10)
i sugeruje, że Izajasz widział Syna
Bożego i Jego chwałę. Sam cytat zdaje się sugerować ograniczoną
odpowiedzialność narodu wobec uprzedniego tajemniczego działania
utrudniającego mu nawrócenie. Sam tekst proroctwa jest sformułowany
następująco: „I usłyszałem głos Pana mówiącego: Kogo poślę?
i kto nam pójdzie? i rzekłem: Otom ja, poślij mię! I rzekł: Idź,
a powiesz ludowi temu: Słuchajcie, słuchając, a nie rozumiejcie, i
oglądajcie widzenie, a nie poznajcie. Zaślep serce ludu tego, a
uszy jego obciąż i oczy jego zawrzyj, aby snadź nie widział
oczyma swymi i uszyma swymi nie słyszał, a sercem swym nie
rozumiał, i aby się nie nawrócił, i bym go nie uzdrowił” (Iz
6,8-10). Wobec tego straszliwego proroctwa to, co pozostaje, to
pokorna modlitwa z prośbą o nawrócenie. Nie jest w gruncie rzeczy
ważne, jak doszło do zaślepienia, do utraty duchowego słuchu, czy
zatwardzenia serca – ważne, że tylko Jezus może przywrócić dar
wzroku (por. J 9,1-41), dar słuchu (por. Mk 7,31-37) i tylko On może
skruszyć grzeszne serca (por. Łk 7,36-50).
Ewangelista dodaje jednak uwagę: „Jednakże i przedniejszych wielu
uwierzyło w niego; ale z powodu faryzeuszów nie przyznawali się,
aby ich nie wyrzucano z synagogi. Umiłowali bowiem chwałę ludzką
więcej, niż chwałę Bożą” (J 12,42-43). Straszne, ale już w
czasach Jezusa, wiara w Niego wykluczała z żydowskiego
społeczeństwa związanego z synagogą kontrolowaną przez
faryzeuszy. Paraliżowało to ludzi chcących pozostać w swoim
społeczeństwie, liczących na dobre zdanie faryzeuszy, rządzących
de facto ówczesną religią Izraela. Bóg schodził z konieczności
na dalszy plan.
Swego rodzaju testamentem Jezusa są słowa: „Kto we mnie wierzy,
nie we mnie wierzy, ale w tego, który mię posłał. I kto mnie
widzi, widzi tego, który mię posłał” (J 12,44-45). Korzystając
z tego, że wiemy Kto posłał Jezusa – jest to Jego Ojciec –
Bóg, można słowa Jezusa podać w innej formie – „Kto wierzy w
Jezusa wierzy w Boga, kto widzi Jezusa widzi Boga”. Jezus jest
niezastąpionym wyobrażeniem Boga bo sam jest Bogiem. Być może, te
słowa są skierowane do tych, co bali się uwierzyć w Jezusa.
Pokazuje On w ten sposób, że jest tylko jedna wiara – w Boga,
tzn. w Niego i w Jego Ojca. Druga część jest równie rewolucyjna –
kto widzi Jezusa, widzi Boga, bo Jezus jest Bogiem. Widzi Ojca – bo
Ojciec jest widoczny w Jezusie.
Centralną osobą Ewangelii Jezusa jest Bóg-Jego
Ojciec, On Go posłał i do Niego Jezus pragnie wszystkich
przyprowadzić. Wiara w Jezusa jest właśnie taką drogą – kto w
Niego wierzy, wierzy w Tego, który Go posłał, który potwierdza
Jego słowa wielkimi znakami swojej mocy. Jezus prowadzi do wiary w
Boga – swojego Ojca. Kto w Niego wierzy, wierzy już w Ojca. Kto Go
odrzuca – odrzuca i Boga (por. Łk 10,16; J 5,22-23; 15,23-24; 1 J
2,23; 2 J 9). Jezus twierdzi, że kto Jego widzi, widzi i Boga-Ojca.
Bóg chce być widzialny, dotykalny, bo jest Ojcem, który kocha i
chce być kochany. Jezus jest sposobem na przybliżenie nam Boga.
Mówi o Nim święty Paweł: „On jest obrazem niewidzialnego Boga -
pierworodny wszelkiego stworzenia” (Kol 1,55), a w innym miejscu:
„A jeśli zakryta jest nawet ewangelia nasza, to jest zakryta dla
tych, co giną, u których bóg świata tego zaślepił umysł
niewiernych, aby im nie zajaśniało światło ewangelii chwały
Chrystusa, który jest obrazem Boga” (2 Kor 4,3-4). Jezus jest
obrazem Boga i dzięki temu spoglądając na Jezusa widzimy Ojca. W
Ewangelii Jezus mówi do apostołów: „Przez tak długi czas jestem
z wami, a nie poznaliście mnie? Filipie, kto mnie widzi, widzi i11
Ojca. Jakże ty mówisz: Ukaż nam Ojca? Nie wierzycie, że ja w
Ojcu, a Ojciec jest we mnie? Słowa, które ja wam mówię, nie od
samego siebie mówię; lecz Ojciec we mnie mieszkający, on dzieła
wykonuje” (J 14,9-10). Trójca Przenajświętsza jest nierozerwalna
– trzy Osoby Boskie zawsze są razem, działają razem i żyją
jednym życiem Bożym.
Jezus powtarza: „Ja, światłość, przyszedłem na świat, aby
nikt z tych, co wierzą we mnie, nie pozostał w ciemności” (J
12,46) – światło Jezusa umożliwia mądre i święte życie, nie
musimy ulegać błędom i kłamstwu, nie jesteśmy skazani na
ciemność grzechu i obłudy. Jezus przekazuje na światło swojej
nauki, a my odpowiadamy za to jak z tego korzystamy: „Kto mną
gardzi, a nie przyjmuje słów moich, ma, kto by go sądził. Słowa,
które mówiłem, one go będą sądzić w dzień ostatni” (J
12,48). Każdy z nas w swoim sumieniu odpowie na sądzie przed
Bogiem, bo nauczanie Jezusa wypływa z Bożego nakazu: „Ja bowiem z
siebie samego nie mówiłem, ale Ojciec, który mnie posłał, on mi
dał przykazanie, co mam mówić i co opowiadać” (J 12,49).
Janusz Maria Andrzejewski OP
1
Ciekawe, że Ewangelista nie wykorzystuje tutaj greckiego
tłumaczenia LXX Ps 118,25: hebrajskich słów hoszi'ah nna'
na „O Panie, zbaw mię!”, ale oddaje dźwięk oryginalnego słowa
przez hosanna. Ciekawie komentuje to w swoim Dzienniczku
św. M. F. Kowalska: „Jezus
dal mi poznać, ile cierpiał w tym triumfalnym pochodzie. Hosanna
odbijało się w Sercu Jezusa echem — ukrzyżuj. Dał mi Jezus
odczuć to w sposób szczególny”. ŚW. M.
FAUSTYNA KOWALSKA, Dzienniczek
,1028.
2
Krytyczny tekst grecki
umieszcza tu spójnik kai
– wskazując na dwa różne okrzyki, z jednej strony: „Hosanna!
Błogosławiony, który przychodzi w imię Pańskie”, a z drugiej
okrzyk: „król Izraela”.
3
Ciekawe, że
Ewangelista nie cytuje tu proroctwa Zachariasza, a tylko do niego
nawiązuje: „Raduj się wielce, córko Syjon ! Wykrzykuj, córko
Jeruzalem ! Oto król twój przyjdzie tobie sprawiedliwy i
zbawiciel, on ubogi, a wsiadający na oślicę i na źrebię,
młodego źrebca oślicy” (Za 9,9).
4
Korneliusz z Dziejów Apostolskich jest przykładem takiego
„bojącego się Boga”: „Był zaś w Cezarei pewien mąż,
imieniem Korneliusz, setnik roty, którą nazywają italską,
pobożny i bojący się Boga z całym domem swoim, dający wielkie
jałmużny ludowi, a zawsze modlący się do Boga” (Dz 10,1-2).
5
Tekst grecki używa tu
czasownika doksazo,
który ma znaczenie „otaczać chwałą” – pochodzącego od
rzeczownika doksa
– oznaczającego „chwałę”. Jezus zostanie otoczony chwałą
w momencie swojego wniebowstąpienia, do którego zmierza poprzez
krzyż. To słowo otwiera też możliwość innej interpretacji:
Grecy swoją prośbą ukazują Jezusowi Jego przyszłe uznanie przez
cały świat.
6
Słowo „dusza”, to tłumaczenie greckiego słowa psyche,
oznaczającego życie doczesne. Życie duchowe jest oznaczane
greckim słowem zoe.
W słowach Jezusa chodzi więc o stosunek do obecnego życia, czy
jest ono podporządkowane Bogu, czy staje się swego rodzaju
bożkiem.
7
Czasownik „nienawidzić” jest dosłownym tłumaczeniem greckiego
miseo i oznacza motywowaną
umiłowaniem Boga dążność do umartwiania w Duchu Świętym (por.
Rz 8,13).
8
Ta przypowieść Jezusa ma również ważny, choć nieco ukryty
sens. Ziarno tak naprawdę nie ginie, daje tylko początek nowej
formie życia. Podobnie i Jezus po śmierci zstępuje do otchłani i
kontynuuje swoje życie – tylko w innej postaci.
9
Jest to ten sam grecki czasownik
helkyo
występujący również w ważnym tekście J 6,44: „Nikt do mnie
przyjść nie może, jeśli Ojciec, który mię posłał, nie
pociągnie go; a ja go wskrzeszę w dzień ostatni”.
11
W oryginalnym tekście greckim nie ma spójnika
„i”, który sugerowałby jednoczesną wizję Ojca i Syna. Jezus
mówi: „Kto zobaczył Mnie, zobaczył Ojca”, tzn. w Jezusie
widzimy Ojca, nie jako osobną wizję, bo jak tłumaczy Jezus – On
jest w Ojcu, a Ojciec jest w Nim – ich osoby wzajemnie się
przenikają. Boga Ojca możemy zobaczyć tylko w osobie Jezusa –
On jest Jego jedynym i najdoskonalszym obrazem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz