J 14
Po zatrważającej apostołów zapowiedzi swojego odejścia, Jezus
próbuje ich uspokoić: „Niech się nie trwoży serce wasze.
Wierzycie w Boga, i we mnie wierzcie” (J 14,1). Warto to porównać
z wcześniejszymi Jego słowami: „Kto we mnie wierzy, nie we mnie
Wierzy, ale w tego, który mię posłał” (J 12,44). Wiara w Jezusa
jest konieczna do wiary w Ojca, brak zaufania do Jezusa uniemożliwia
przyjęcie chrześcijaństwa. Jezus poprzez krzyż idzie do Ojca, by
przygotować w ten sposób miejsce dla wierzących w Niego: „W domu
Ojca mego jest mieszkań wiele. Gdyby inaczej było, powiedziałbym
wam, bo idę przygotować wam miejsce. A gdy odejdę, i przygotuję
wam miejsce, przyjdę znowu, i wezmę was do siebie, abyście tam,
gdzie ja jestem, i wy byli” (J 14,2-3). Warto zauważyć, że Jezus
mówi o niebie, jako o miejscu swojego obecnego przebywania, chce
byśmy tam byli razem z Nim.
Na pytanie Tomasza o drogę do nieba odpowiada: „Jam jest droga, i
prawda, i życie. Nikt nie przychodzi do Ojca, tylko przeze mnie”
(J 14,6). Na poziomie indywidualnym można to skomentować w sposób
następujący: Jezus jest Przewodnikiem i Towarzyszem na drodze
życia, On się o nas troszczy i z Nim nie zabłądzimy. On jest
Prawdą – nie grozi nam żadne kłamstwo, żadne oszustwo, bo On
jest naszym Nauczycielem, który doskonale zna nasze słabości i
prowadzi nas w wyzwalającej prawdzie. On jest życiem i dlatego nie
grozi nam martwota, zniechęcenie, brak sił i nadziei, bo On daje
nam ożywiającego Ducha. Ważne, by zauważyć, że jest On jedyną
drogą prowadzącą do Ojca. Inne, alternatywne drogi nie prowadzą
do Boga-Ojca.
Na poziomie metafizycznym można zauważyć, że Jezus jest Drogą
uniwersalną, idealną dla każdego w dowolnych warunkach
historycznych czy kulturowych bo jest nie tylko człowiekiem
ograniczonym przez czas i przestrzeń ale i nieograniczonym Bogiem
wszystko ogarniającym. Jest Prawdą nie tylko o wszystkim co
istnieje, czy może zaistnieć ale jest Mądrością przenikającą
wszystko, co z Boską Mądrością jest przedziwnie stworzone. Jest
Prawdą, bez której wszystko staje się nie-prawdziwe – jak
nieprawdziwa miłość, nieprawdziwa wolność, nieprawdziwa religia,
nieprawdziwa filozofia, czy jakakolwiek nauka. Ta absolutna Prawda
wyzwala z kłamstwa i zakłamania, które zniewalają pojedynczych
ludzi i całe społeczeństwa, narody i wspólnoty narodów. Jezus
jest absolutnym Życiem, które obdarza życiem w każdej postaci i
jest silniejsze od każdego rodzaju śmierci czy choroby.
Słowa
Jezusa z kolejnego
wersetu
można by przetłumaczyć w następujący sposób: „Jeśli
poznaliście Mnie, i Ojca Mojego poznacie i od chwili obecnej Go
poznajecie i zobaczyliście Go” (J 14,7). Czy apostołowie poznali
już Jezusa w sposób wystarczający? To On jest jedyną drogą do
poznawania Boga-Ojca. Żyjąc z Jezusem poznają Go i tym samym
poznają i Ojca, i jak zapewnia Jezus, już Go zobaczyli. Warto w tym
momencie przypomnieć wcześniejsze słowa Jezusa: „Kto mnie
widzi1,
widzi tego, który mię posłał” (J 12,45). Można powiedzieć, że
Ojciec jest „widzialny” w Jezusie, „słyszalny” w Jezusie i
„dotykalny” w Jezusie – bo w Nim żyje i działa. Tym nie mniej
Filip prosi Jezusa: „Panie, ukaż nam Ojca, a wystarczy nam” (J
14,8). Czy chce zobaczyć niematerialnego Boga, czy szuka
potwierdzenia uprzednich słów Jezusa? Otrzymuje odpowiedź: „Przez
tak długi czas jestem z wami, a nie poznałeś Mnie, Filipie? Kto
mnie widzi2,
widzi Ojca. Jakże ty mówisz: Ukaż nam Ojca?” (J 14,9). Błędem
jest szukanie Ojca poza Jezusem, szukanie jakiejś drugiej wizji –
jedynym i doskonałym obrazem Boga-Ojca jest Jezus. Zobaczyć Jezusa
oczami wiary oznacza zobaczyć Boga-Ojca.
Jezus
pyta się Filipa: „Nie wierzysz, że ja w Ojcu, a Ojciec jest we
mnie?”3
(J 14,10). W ten sposób Jezus objawia Filipowi tajemnicę swojej
miłości do Ojca. Jest ona nieograniczona, pozwala drugiej Osobie
przenikać się bez żadnych ograniczeń – jest to jednocześnie
klucz do odpowiedzi na poprzednie pytanie – jak to może być
możliwe, by patrząc na Jezusa można było zobaczyć Boga-Ojca w
Nim obecnego. Jezus jest w Ojcu, żyje w pełni życiem Bożym, w
pełni uczestniczy w życiu Ojca, w Jego planach, w Jego
pragnieniach, w Jego miłości. Kocha Go i raduje się w Nim. Idzie
do Ojca w swojej ludzkiej naturze, która zmierza do nieba, do
wiecznego szczęścia, do chwały. Ojciec jest w Jezusie. Kocha Go i
żyje Jego życiem. Pomaga Mu słowem i czynami. Jezus dodaje w
charakterze wyjaśnienia: „Słowa, które ja wam mówię, nie od
samego siebie mówię; lecz Ojciec we mnie mieszkający, on dzieła
wykonuje” (J 14,10), bo słowa Jezusa są natchnione, a Ojciec
potwierdza je swoimi dziełami.
Ciekawe są słowa Jezusa: „Zaprawdę, zaprawdę wam powiadam: Kto
wierzy we mnie, uczynki, które ja czynię, i on czynić będzie, i
większe nad nie czynić będzie, bo ja do Ojca idę. A o cokolwiek
będziecie prosić Ojca w imię moje, to uczynię, aby uwielbiony był
Ojciec w Synu” (J 14,12-13) – odejście Jezusa do Ojca gwarantuje
nam wielką efektywność naszych modlitw, bo Jezusowi zależy na
uwielbieniu Ojca (por. Mt 5,16).
Nieco
dalej Jezus stwierdza: „Jeżeli Mnie miłujecie, będziecie
zachowywać moje przykazania” (J 14,15). Weryfikacją miłości do
Jezusa jest wykonywanie Jego poleceń, jest realizacja Jego woli i to
jest warunkiem Jego modlitwy: „Ja zaś będę prosił Ojca, a
innego Pocieszyciela da wam, aby z wami był na zawsze – Ducha
Prawdy, którego świat przyjąć nie może, ponieważ Go nie widzi
ani nie zna. Ale wy Go znacie, ponieważ u was przebywa i w was
będzie” (J 14,16-17). Jezus poprosi Ojca aby dał posłusznym Mu
uczniom innego Parakleta. Święty Piotr w Dziejach Apostolskich
stwierdza: „A my jesteśmy świadkami tych słów, i Duch Święty,
którego dał Bóg wszystkim tym, co mu są posłuszni” (Dz 5,32).
Posłuszeństwo Bogu jest warunkiem koniecznym otrzymania daru Ducha
Świętego. Greckie słowo parakletos
jest często tłumaczone przez „Pocieszyciel”, bo czasownik
parakaleo
często oznacza „pocieszać” (por. Mt
5,4),
a
rzeczownik
paraklesis
oznacza
„pocieszenie”
(por. Łk 6,24). Etymologicznie parakletos
oznacza „przywoływanego”, a więc Tego, którego powinniśmy
przywoływać jako naszego Pomocnika. W 1 J 2,1
słowo parakletos
jest
w Wulgacie przetłumaczone za pomocą słowa advocatus,
tzn. Obrońca i jest ono odniesione do Jezusa: „Lecz jeśliby kto
zgrzeszył, rzecznika mamy u Ojca, Jezusa Chrystusa sprawiedliwego”.
O tej obronie sam Jezus mówi do Ojca: „Gdy z nimi byłem, ja ich
zachowywałem w imię twoje. Których mi dałeś, strzegłem; i żaden
z nich nie zginął, tylko syn zatracenia, żeby się Pismo spełniło”
(J 17,12). W J 14,16 Jezus obiecuje „innego Obrońcę”, bo On już
odchodzi, a Duch ma bronić za pomocą prawdy, ma przekonywać o
grzechu, o sprawiedliwości i o sądzie (por. J 16,8-11). Niestety
świat, a więc ludzie miłujący światowość (por. 1 J 2,15-17),
żyjący duchem tego świata (por. 1 Kor 2,12) nie mogą Go przyjąć
i nie poznają Go, ale uczniowie Jezusa poznają Go, bo wśród nich
przebywa w osobie Jezusa i w nich zamieszka (por. J 14,17). Jest On
nazwany Duchem Prawdy w opozycji do ducha kłamstwa, którym jest
szatan (por. J 8,44). Tak
mówi
święty Jan o ludziach należących do tego świata: „Oni są ze
świata, dlatego mówią o świecie i świat ich słucha. My z Boga
jesteśmy. Kto zna Boga, słucha nas; kto nie jest z Boga, nie słucha
nas; po tym poznajemy ducha prawdy i ducha błędu” (1 J 4,5-6).
Duch Prawdy jest koniecznie potrzebny każdemu z nas, bo bez Niego
wszystko jest nie-prawdziwe, jest zafałszowane, jest nie-autentyczne
– nie-prawdziwa wolność, nie-prawdziwa miłość, nie-prawdziwe
życie.
W
łączności z tematyką Ducha Świętego Jezus dodaje: „Nie
zostawię was sierotami; przyjdę4
do was. Jeszcze niedługo, a świat mnie już nie zobaczy; lecz wy
mię widzicie: bo ja żyję, i wy żyć będziecie” (J 14,18-19).
Jezus będzie przychodził, świat, a więc ludzie Go odrzucający
nie będą Go widzieli, ale uczniowie będą Go widzieli, bo Jezus
żyje i będzie żył, a uczniowie otrzymają w Duchu Świętym dar
życia duchowego, w którym będą żyli i poznawali Boga w Jezusie.
Dzięki temu nowemu życiu uczniowie osiągną nowy poziom rozumienia
tajemnicy Jezusa: „W ów dzień wy poznacie, że ja jestem w Ojcu
moim, a wy we mnie, a ja w was” (J 14,20). Ten „dzień” – to
prawdopodobnie Zesłanie Ducha Świętego. Jezus jest w Ojcu, tzn. w
swoim człowieczeństwie ma pełny dostęp do Bożego bogactwa
swojego Ojca. Jesteśmy w Jezusie, tzn. jesteśmy przez Niego
zaproszeni do uczestnictwa w Jego życiu, w Jego mocy, w Jego
mądrości. On jest w nas, tzn. możemy Go zapraszać, by w nas
przebywał, by nas uzdrawiał, uwalniał od złego, oczyszczał i
napełniał swoim bogactwem.
Mówi dalej Jezus: „Kto ma przykazania moje, i zachowuje je, ten
jest, który mnie miłuje. A kto mnie miłuje, będzie miłowany
przez Ojca mego, i ja go miłować będę, i objawię mu siebie
samego” (J 14,21). Kocha Jezusa ten, kto przyjmuje i stosuje w
życiu Jego naukę. Zostanie on obdarzony miłością przez Ojca i
Syna. Możliwe, że chodzi tu o wielki dar Ducha Miłości. Miłość
nie jest czymś statycznym, ona żyje i odpowiada na miłość. Jezus
obiecuje kochającym Go, że w sposób szczególny się im objawi.
Apostoł Juda wyraża swoje zdziwienie: „Panie, cóż się stało,
że się nam masz objawić, a nie światu?” (J 14,22). Oczekuje on
objawienia się Jezusa całemu światu (por. J 7,4), nie uwzględnia
podstawowego warunku sformułowanego przez Jezusa jakim jest
umiłowanie Go i życie Jego nauką. Jezus odpowiada mu: „Jeśli
mię kto miłuje, będzie strzegł słów moich, a Ojciec mój
umiłuje go, i do niego przyjdziemy, i mieszkanie u niego uczynimy”
(J 14,23). Chodzi tu o jeden konkretny moment, w którym to
prawdziwie kochający Jezusa człowiek zostaje przemieniony w
świątynię Ducha Świętego (por. 1 Kor 3,16; 6,19).
O Nim zaś uczy: „Pocieszyciel Duch Święty, którego Ojciec pośle
w imię moje, on was wszystkiego nauczy, i przypomni wam wszystko,
cokolwiek wam powiedziałem” (J 14,26). Bóg-Ojciec posyła Ducha w
imieniu Jezusa, ze względu na Niego, jako Dar dla wierzących w
Niego. Duch jest Nauczycielem i nie pozwala zaginąć żadnemu ze
słów wypowiedzianych przez Jezusa. Jest On również dawcą pokoju,
o którym mówi Jezus: „Pokój zostawiam wam, pokój mój daję
wam; nie jako świat daje, ja wam daję” (J 14,27). Jest to pokój
wewnętrzny, uspokojenie relacji z Bogiem, z ludźmi i z samym sobą.
Prawdziwy pokój, oparty na prawdzie przeżywanej w Duchu Prawdy –
nie tak zwany „święty spokój”, tzn. pokój tego świata, tak
często oparty na kłamstwie i zakłamaniu. Ciekawe są słowa
Jezusa: „Gdybyście mnie miłowali, szczególnie radowalibyście
się, że idę do Ojca; bo Ojciec większy jest, niż ja” (J
14,28). Miłowanie Jezusa oznacza pragnienie Jego szczęścia, a to
osiągnie dopiero łącząc się ze swoim Ojcem w niebie.
Podobnie jak wcześniej (por. J 13,19), dla
umocnienia wiary uczniów, Jezus przepowiada przyszłość: „I
teraz wam powiedziałem, zanim się to stanie, abyście wierzyli, gdy
się stanie” (J 14,29). Mówi też o bliskim przyjściu szatana:
„Już wiele z wami mówić nie będę, bo nadchodzi książę
świata tego, a we mnie nic nie ma” (J 14,30). Interpretuje swoją
Mękę jako działanie złego, od którego On nie zależy, bo nigdy
nie zgrzeszył. Jezus idzie na śmierć by wypełnić wolę swojego
Ojca i czyni to w miłości: „Ale żeby świat poznał, że miłuję
Ojca, i jak mi Ojciec rozkazanie dał, tak czynię” (J 14,31).
Rozdział kończy się dość zagadkowymi słowami:
„Wstańcie, pójdźmy stąd” (J 14,31) – tak, jakby były to
ostatnie słowa Ostatniej Wieczerzy.
Janusz Maria Andrzejewski OP
1
Możliwe, że trzeba by grecki czasownik theoreo
tłumaczyć przez „patrzeć”. Mielibyśmy wtenczas przekład:
„Kto na Mnie patrzy, patrzy na tego, który Mnie posłał” –
byłoby to swego rodzaju ostrzeżeniem dla niedostrzegających w
Jezusie Boga.
2
W greckim tekście mamy formę perfect czasownika
horao – heorakos,
którą trzeba by właściwie tłumaczyć przez „zobaczył”.
Możliwe, że słowa Jezusa wskazują na powierzchowność poznania
apostoła. On patrzył, ale nie widział (por. Iz 6,9-10).
3
To wzajemne przenikanie się Ojca i Syna oznacza się greckim
terminem perichoresis
tłumaczonym na łacinę jako circumincessio
lub circuminsessio.
4
W języku greckim czas teraźniejszy bardzo akcentuje ciągłość
czasową, może więc oznaczać czas przyszły niedokonany. Grecki
czasownik erchomai, który
tłumaczymy przez „przychodzę”, może mieć znaczenie „będę
przychodził”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz