wtorek, 29 listopada 2016

Komentarz do J 15


J 15

Dość niespodziewanie po słowach Jezusa zachęcających do zakończenia wieczerzy (por. J 14,31) słyszymy kolejną Jego przypowieść: „Jam jest prawdziwy szczep winny, a Ojciec mój jest rolnikiem” (J 15,1). Słowo „prawdziwy” (w języku greckim alethine) ma prawdopodobnie przypomnieć słuchaczom opis złej winnicy – tj. domu Izraela, opisanej przez proroka Izajasza (por. Iz 5,1-7), która mimo doskonałej uprawy przyniosła gorzkie owoce. Jezus jest dobrą winnicą, która przyniesie Bogu dobre owoce.

W tekście zastanawia pasywna rola Jezusa, który porównuje się do rośliny i aktywna rola Boga-Ojca uprawiającego winnicę. Podobnie jak w przypowieściach o Królestwie (por. Mt 13.25), ukazany jest sąd: „Wszelką latorośl, nie przynoszącą we mnie owocu, odetnie ją; a wszelką, która przynosi owoc, oczyści ją, aby więcej owocu przynosiła” (J 15,2). Nie wystarcza więc jedność z Chrystusem, konieczna jest owocność życia, a do niej wymagana jest oczyszczająca praca Boga-Ojca. Ewangelia głoszona przez Jezusa ma też taką moc oczyszczającą: „Już wy jesteście czyści z powodu słów, które do was mówiłem” (J 15,3).

Konieczne jest trwanie w Jezusie: „Jam jest szczep winny, wyście latorośle. Kto pozostaje we mnie, a ja w nim, ten wiele owocu przynosi; bo beze mnie nic uczynić nie możecie” (J 15,5). Co więcej: „Jeśliby kto we mnie nie trwał, precz wyrzucony będzie jak latorośl, i uschnie; i zbiorą ją, i wrzucą do ognia, i palić się będzie” (J 15,6). Ogień wieczny jest w pierwszej kolejności przeznaczony dla ludzi, którzy odeszli od Jezusa. Trwanie w Jezusie jest gwarancją wspaniałej owocności życia: „Jeśli we mnie trwać będziecie, a słowa moje w was trwać będą, cokolwiek zechcecie, prosić będziecie, i stanie się wam. W tym jest uwielbiony Ojciec mój, żebyście bardzo wiele owocu przynosili, i stali się uczniami moimi” (J 15,7-8). Jezus raduje się przyszłym rozwojem Królestwa i łaskami, których udzieli Dobry Bóg Jego uczniom.

Jezus pragnie nam przekazać swoją radość i mówi: „Jak mnie umiłował Ojciec, i ja umiłowałem was: trwajcież w miłości mojej. Jeśli przykazania moje zachowacie, będziecie trwać w miłości mojej, jak i ja zachowałem przykazania Ojca mego, i trwam w miłości jego” (J 15,9-10). I dodaje: „To wam powiedziałem, aby radość moja była w was, a radość wasza była pełna” (J 15,11). Podstawą radości jest miłość. Im większa i czystsza jest nasza miłość, tym większa i czystsza jest nasza duchowa radość. Jego miłość do nas jest wzorowana na miłości Ojca do Niego. To Boska miara niewyobrażalnej miłości. Trudno nie radować się, gdy jest się tak kochanym! Konsekwencją tej Bożej miłości powinno być w nas ukochanie ludzi: „To jest przykazanie moje, abyście się wzajemnie miłowali, jak ja was umiłowałem” (J 15,12). Zwróćmy uwagę, że chodzi tu o miłość wolitywną, a nie uczuciową – po pierwsze dlatego, że w niematerialnym Bogu nie ma uczuć działających na poziomie cielesnym, a po drugie, uczuć nie można od nikogo wymagać, bo nikt nie może nas do nich zmusić. Miłość wolitywna – to gorące pragnienie szczęścia dla drugiej osoby i jest ona możliwa również wobec osób trudnych z punktu widzenia uczuć. Chodzi o miłość gotową nawet na poświęcenie swojego życia dla osoby ukochanej: „Większej nad tę miłość nikt nie ma, żeby kto życie swe oddał za przyjaciół swoich” (J 15,13). Tak właśnie kocha Jezus.

Zaskakujące są słowa Jezusa: „Wy jesteście przyjaciółmi moimi, jeśli czynić będziecie, co ja wam przykazuję” (J 15,14). Chrześcijaństwa nie da się pogodzić z nieposłuszeństwem wobec Jezusa. Można być nawet Jego przyjacielem – pod warunkiem pełnego posłuszeństwa Jego woli. Mówi dalej Jezus: „Już was nie będę zwał sługami, bo sługa nie wie, co czyni Pan jego. Lecz was nazwałem przyjaciółmi, bo wszystko, co słyszałem od Ojca mego, oznajmiłem wam” (J 15,15). Zwróćmy uwagę na fakt, że cała nauka Jezusa przez Niego przekazywana, jest określona przez Ojca. Pełne objawienie woli Ojca jest znakiem zaufania Jezusa do swoich przyjaciół. „Nie wyście mnie obrali, ale ja was wybrałem, i ustanowiłem was, abyście szli, i owoc przynieśli, i żeby owoc wasz trwał; żeby o cokolwiek prosić będziecie Ojca w imię moje, dał wam” (J 15,16). Powołanie jest łaską – warto o tym pamiętać.

W tym miejscu mamy do czynienia z bardzo silnym kontrastem między wezwaniem do miłości i zapowiedzią nienawiści ze strony świata, to znaczy, ze strony ludzi zbuntowanych wobec Boga: „Jeśli was świat nienawidzi, wiedzcie, że mnie pierwej, niż was, nienawidził1” (J 15,18). Nieco wcześniej Jezus wyjaśnił swoim braciom mechanizm tej nienawiści: „Nie może świat mieć was w nienawiści, ale mnie ma w nienawiści; bo ja świadectwo daję o nim, że złe są uczynki jego” (J 7,7). Świat nie toleruje prawdy o swoim postępowaniu: „Gdybyście byli ze świata, świat miłowałby, co jest jego; ale że nie jesteście ze świata, lecz ja was wybrałem ze świata, dlatego was świat nienawidzi” (J 15,19) – nie są solidarni ze światem w nienawiści wobec Jezusa i dlatego są razem z Jezusem znienawidzeni. Świat nienawidzi Jezusa i Jego nauki i dlatego nienawidzi również świętych i wszystkich z Nim związanych: „Jeśli mnie prześladowali i was prześladować będą. Jeśli mowę moją zachowywali i waszą zachowywać będą” (J 15,20) – możliwe, że drugą część tej wypowiedzi trzeba interpretować pozytywnie, a więc o życzliwym zachowywaniu słów Jezusa i Jego apostołów. Kolejne zdanie Jezusa zdaje się jednak sugerować interpretację negatywną: „Ale to wszystko czynić wam będą dla imienia mego; bo nie znają tego który mię posłał” (J 15,21), to znaczy, słowa Jezusa i apostołów są zachowywane jak dowody przestępstwa, jako motyw do oskarżenia przez nieznających prawdziwego Boga.

Stwierdza Jezus: „Gdybym był nie przyszedł, a nie mówił im, nie mieliby grzechu; lecz teraz nie mają wymówki z grzechu swojego” (J 15,22) – Jego słowa objawiające Boga, są czymś wyjątkowym (por. J 7,46). Lekceważenie ich, czy wręcz wykorzystywanie ich przeciw Jezusowi jest zbrodnią. Straszne są słowa Jezusa: „Kto mnie nienawidzi, i Ojca mego nienawidzi” (J 15,23). Wcześniej ostrzegał: „Ojciec bowiem nikogo nie sądzi, lecz wszystek sąd dał Synowi, aby wszyscy czcili Syna, jako czczą Ojca. Kto nie czci Syna, nie czci Ojca, który go posłał” (J 5,22-23). Tak też trzeba odczytywać słowa Jezusa: „Jam jest droga, i prawda, i życie. Nikt nie przychodzi do Ojca, tylko przeze mnie” (J 14,6). Odrzucający Jezusa, odrzuca Boga – Jego Ojca. Myślę, że te słowa odnoszą się przede wszystkim do współczesnych Jezusowi.

Jezus przedstawił wszelkie dowody, którymi Bóg-Ojciec uwierzytelniał Jego misję i mimo wszystko został znienawidzony i wydany na ukrzyżowanie: „Gdybym był między nimi nie dokonał czynów, których nikt inny nie dokonał, grzechu by nie mieli; lecz teraz i widzieli, i znienawidzili i mnie, i Ojca mego” (J 15,24). Jak wielką łaską było żyć w czasach Jezusa, widzieć Go i słyszeć! Sam Jezus: „Zwróciwszy się do uczniów swoich, rzekł: Błogosławione oczy, które widzą, co wy widzicie. Mówię wam bowiem, że wielu proroków i królów pragnęło widzieć, co wy widzicie, a nie widzieli, i słyszeć, co słyszycie, a nie słyszeli” (Łk 10,23-24). Odrzucenie Jezusa jest zresztą według Niego samego zgodne z proroctwem Pisma Świętego: „Ale to się stało, aby się wypełniło słowo napisane w ich Prawie: Nienawidzili Mnie bez powodu” (J 15,25, por. Ps 7,4; 35,19; 69,4; 109,3).

Odpowiedzią na nienawiść świata jest wspólne świadectwo Ducha Świętego i uczniów Jezusa o prawdzie odrzucanej przez świat: „A gdy przyjdzie Pocieszyciel, którego ja wam poślę od Ojca, Ducha prawdy, który od Ojca pochodzi, on o mnie świadectwo dawać będzie. I wy świadectwo dawać będziecie, bo ze mną od początku jesteście” (J 15,26-27). Śmierć Jezusa nie kończy historii zbawienia, konieczna jest dalsza walka o prawdę o Jezusie w każdym człowieku. O Jezusie świadczy Duch Święty i ludzie przez Niego natchnieni, którzy znają Jezusa w prawdzie.



Janusz Maria Andrzejewski OP

1 Tekst grecki ma memiseken, a więc formę perfect czasownika miseo, którą trzeba by przetłumaczyć przez „znienawidził”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz