sobota, 22 kwietnia 2017

Komentarz do Łk 6


Łk 6

Szósty rozdział Ewangelii wskazuje na problem mentalności faryzejskiej: „W pewien szabat przechodził wśród zbóż, a uczniowie zrywali kłosy i wykruszając je rękami, jedli. Na to niektórzy z faryzeuszów mówili: Czemu czynicie to, czego nie wolno czynić w szabat?” (Łk 6,1). Takie pożywianie się było dozwolone przez Prawo (por. Pwt 23,25), a szabat ograniczał prawo do ciężkiej pracy, którą zrywanie kłosów, czy ich wykruszanie nie było1. Jezus próbuje im pomóc: „Czyście i tego nie czytali, co uczynił Dawid, gdy sam łaknął, i ci, co z nim byli? Jak wszedł do domu Bożego, i wziął chleby pokładne, i jadł, i dał tym, którzy z nim byli, choć nie godzi się ich jeść, tylko samym kapłanom? I mówił im: Że Syn Człowieczy jest Panem szabatu” (Łk 6,3-5). Porównuje siebie do Dawida, co jest próbą objawienia im swojej mesjańskiej godności, On jest Panem szabatu bo jest Bogiem, który ma władzę nad prawem przez siebie stanowionym. Dawid w swojej ucieczce przed Saulem bierze chleby pokładne w sanktuarium w Nob (por. 1 Sm 21,1-6) dla siebie i swoich towarzyszy i jedynym usprawiedliwieniem tego czynu (por. Wj 29,33) jest to, że są oni głodni. Zasadą w religii Chrystusowej jest: „Szabat był ustanowiony dla człowieka, a nie człowiek dla szabatu” (Mk 2,27). Religia ma pomagać człowiekowi w drodze do Boga i nie powinna przeszkadzać mu martwym formalizmem. Niestety faryzeusze tego nie mogli przyjąć: „Stało się zaś i w inny szabat, że wszedł do synagogi i uczył. A był tam człowiek, który miał prawą rękę uschłą. I podpatrywali doktorowie i faryzeusze, czy w szabat będzie uzdrawiał, aby znaleźć, o co by go oskarżyć” (Łk 6,6-7). Dobro jest dla nich nieistotne, liczy się tylko walka przeciw Jezusowi, który nie zgadza się z ich interpretacją religii, a w szczególności szabatu. Wobec tego Jezus zdecydowany na czynienie dobra formułuje wobec nich pytanie: „Pytam was, czy godzi się w szabaty czynić dobrze, czy też źle, życie ocalić, czy stracić? A spojrzawszy po wszystkich, rzekł człowiekowi: Wyciągnij rękę twoją. I wyciągnął. I została przywrócona ręka jego. Ich zaś ogarnął szał2 i umawiali się między sobą, co by uczynić Jezusowi” (Łk 6,9-11). Dla faryzeuszy również czynienie dobra było w szabat zakazane, a do szału doprowadza ich wolność Jezusa, który nie podporządkowuje się ich przepisom i uzdrawia człowieka.

Ewangelista dodaje: „Stało się też w owe dni, odszedł na górę modlić się, i nocował na modlitwie Bożej” (Łk 6,12). Modlitwa Boża, to modlitwa Boga – Jezusa Chrystusa, który z Bożą intensywnością modli się całą noc przed wyborem dwunastu apostołów. Możliwe, że Ewangeliście chodzi o wskazanie na charyzmatyczny charakter modlitwy Jezusa, który modlił się w Duchu Świętym. Święty Paweł tak opisuje taką modlitwę, która jest przez Ducha natchniona i prowadzona: „Podobnie też i Duch wspomaga słabość naszą, gdyż nie wiemy, o co byśmy prosić mieli, jak potrzeba, ale sam Duch prosi za nami wzdychaniem niewymownym. Ten zaś, co przenika serca, wie, czego Duch pożąda, bo według Boga wstawia się za świętymi” (Rz 8,26-27).

Po tej całonocnej modlitwie Jezus ustanawia Dwunastu: „A gdy nastał dzień, przywołał uczniów swoich, i wybrał z nich dwunastu, i nazwał ich apostołami: Szymona, którego nazwał Piotrem, i Andrzeja, brata jego, Jakuba i Jana, Filipa i Bartłomieja, Mateusza i Tomasza, Jakuba Alfeuszowego i Szymona, którego zwią Zelotą, i Judę Jakubowego, i Judasza Iszkariota, który był3 zdrajcą” (Łk 6,13-16). Ewangelista dodaje: „A zeszedłszy z nimi, stanął na polu i rzesza uczniów jego, i wielkie mnóstwo ludu z całej Judei, i z Jeruzalem, i z nad morza, i z Tyru, i z Sydonu, którzy przyszli go słuchać, i być uzdrowieni z niemocy swoich. I ci, co byli dręczeni od duchów nieczystych, byli uzdrawiani. Cała zaś rzesza starała się go dotknąć, bo moc wychodziła z niego, i uzdrawiała wszystkich” (Łk 6,17-19). Podaje dwa powody, dla których ludzie gromadzą się wokół Jezusa. Wszyscy chcą Go słuchać, a niektórzy pragną uzdrowienia dla siebie i dla swoich bliskich. Jezus uwalnia też od złych duchów, którzy dręczą ludzi. Ciekawa jest uwaga Łukasza o wychodzeniu mocy z Jezusa. Można ją próbować rozumieć za pomocą tekstu z Łk 8,45-46: „I rzekł Jezus: Kto jest, co się mnie dotknął ? Gdy się zaś wszyscy wypierali, rzekł Piotr i ci, którzy z nim byli: Mistrzu! Rzesze ściskają się i tłoczą, a ty mówisz: Kto się mnie dotknął? A Jezus rzekł: Dotknął się mnie ktoś, bo ja wiem, że moc wyszła ze mnie”. Chora kobieta była przekonana, że wystarczy dotknąć szaty Jezusa i w ten sposób osiągnie uzdrowienie (por. Mk 5,28) i tak się stało, niezależnie od aktualnej woli Jezusa. Można mówić o Duchu Świętym, żyjącym i działającym w Jezusie i przez Jezusa. Ludzie Go postrzegają jako uzdrawiającą moc, wymagającą jedynie dotknięcia Jezusa, albo Jego szaty.

Łukasz omawia Jezusowe błogosławieństwa w innym kontekście geograficznym niż Mateusz – nie jest to góra, ale nizina4, nie ma ośmiu błogosławieństw5, ale cztery błogosławieństwa i cztery ostrzeżenia6: „Błogosławieni ubodzy, bo wasze jest królestwo Boże. Błogosławieni, którzy teraz łakniecie, bo będziecie nasyceni. Błogosławieni, którzy teraz płaczecie, bo śmiać się będziecie. Błogosławieni będziecie7, gdy będą was ludzie nienawidzić i gdy was wyłączą, i będą wam złorzeczyć, a imię wasze jako złe będą zniesławiać dla Syna Człowieczego. Weselcie się dnia owego, i radujcie się, bo oto zapłata wasza obfita jest w niebie; podobnie bowiem ojcowie ich czynili prorokom” (Łk 6,20-23). Greckie słowo makarioi, tłumaczone przez „błogosławieni” zdaje się wskazywać na Ducha Świętego, już przemieniającego człowieka „błogosławionego”. To On jest „Błogosławieństwem”. Jezus ukazuje w ten sposób na dynamizm działania Królestwa Bożego, które zaczyna istnieć w ludziach „błogosławionych” – otrzymują oni Ducha Świętego, który ich przemienia. Według Jezusa, Królestwo już należy do ludzi biednych – grecki przymiotnik ptochos, oznacza „żebrzącego, ubogiego, nędznego”. Boże bogactwo jest do ich dyspozycji. Mówi Jezus: „Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; pukajcie, a będzie wam otworzone. Albowiem każdy, kto prosi, otrzymuje; a kto szuka, znajduje; a pukającemu będzie otworzone. Kto zaś z was jeśli prosi ojca o chleb, czy da mu kamień; albo o rybę, czy zamiast ryby poda mu węża? Albo jeśliby prosił o jajo, czy poda mu skorpiona? Jeśli więc wy, choć jesteście złymi, umiecie dawać dobre datki dzieciom waszym, o ileż więcej Ojciec wasz z nieba da ducha dobrego8 tym, którzy go proszą?” (Łk 11,9-13). Królestwo Boże to odtąd ich rodzinny dom, w którym mogą liczyć na Bożą opiekę.

Według Jezusa błogosławieni są już teraz głodni – chleba, sprawiedliwości, miłości – bo będą nasyceni, bo On chce ich nasycić. Błogosławieni, którzy teraz płaczą nad sobą, nad rzeczywistością w której żyją – bo będą śmiać się. Myślę, że ten śmiech będzie wyrażał pełną, nieskrępowaną radość wynikającą z uczestnictwa w przemienionej rzeczywistości, tak jak widzenie Zmartwychwstałego, który umarł na Krzyżu. Błogosławieni znienawidzeni ze względu na ich łączność z Jezusem, bo ich nagroda będzie wielka w niebie. Sam Jezus mówi: „Jeśli was świat nienawidzi, wiedzcie, że mnie pierwej, niż was, nienawidził. Gdybyście byli ze świata, świat miłowałby, co jest jego; ale że nie jesteście ze świata, lecz ja was wybrałem ze świata, dlatego was świat nienawidzi” (J 15,18-19).

Jezus porównuje ich do proroków Starego Testamentu, którzy również byli prześladowani i nienawidzeni, a obecnie są z Bogiem w niebie. Autor Drugiej Księgi Kronik tak opisuje czasy proroka Jeremiasza: „Ale oni szydzili z posłów Bożych i lekceważyli sobie mowy jego, i wyśmiewali proroków, aż przyszła zapalczywość Pańska na lud jego, i żadnego uleczenia nie było” (2 Krn 36,16), a prorok Eliasz skarży się Bogu: „Żalem rozżaliłem się o Pana, Boga zastępów, iż opuścili przymierze twoje synowie Izraelowi; ołtarze twoje zburzyli, proroków twoich mieczem pozabijali; zostałem ja sam, i szukają duszy mojej, żeby ją zabrać” (1 Krl 19,10).

Możliwe, że bardzo surowe „biada!” kolejnych wersetów Ewangelii trzeba odczytywać w kontekście innych słów Jezusa: „Żaden sługa nie może dwom panom służyć; bo albo jednego będzie miał w nienawiści, a drugiego będzie miłował; albo z jednym trzymać będzie, a drugim wzgardzi. Nie możecie służyć Bogu i mamonie9. Słuchali zaś tego wszystkiego faryzeusze, którzy byli chciwi10, i naśmiewali się z niego. I rzekł im: Wy jesteście, którzy sami siebie usprawiedliwiacie przed ludźmi, lecz Bóg zna serca wasze; albowiem to, co u ludzi jest wyniosłe, obrzydliwością jest przed Bogiem” (Łk 16,13-15). „Biada!” odnosi się więc do tych, którzy wzgardzili Bogiem. Pewne światło ofiaruje nam też święty Paweł: „Ci bowiem, co chcą stać się bogatymi, wpadają w pokusę i w sidło diabelskie i w wiele pragnień niepożytecznych i szkodliwych, które pogrążają ludzi w zatracenie i zgubę. Albowiem korzeniem wszelkiego złego jest chciwość, niektórzy oddając się jej, odpadli od wiary, i uwikłali się w wiele boleści. Bogatym tego świata rozkazuj, aby się nie pysznili, ani nie pokładali nadziei w niepewnych bogactwach, ale w Bogu żywym (który użycza nam wszystkiego obficie do używania)” (1 Tm 6,9-10.17). Materialny dobrobyt może niestety bardzo skutecznie oddzielić od Boga Żywego.

Dlatego Jezus bardzo surowo ostrzega: „Wszakże biada wam bogaczom, bo macie pociechę waszą. Biada wam, którzy jesteście nasyceni, albowiem łaknąć będziecie. Biada wam, którzy się teraz śmiejecie, bo będziecie narzekać i płakać. Biada, kiedy o was dobrze mówić będą ludzie; podobnie bowiem ojcowie ich czynili fałszywym prorokom” (Łk 6,24-26). Słowo „biada!” należy do słownictwa prorockiego i stanowi bardzo silne ostrzeżenie. Na początku Księgi proroka Izajasza odnajdujemy słowa Boga: „Wychowałem synów i wywyższyłem, a oni mną wzgardzili. Poznał wół pana swego i osioł żłób pana swego, a Izrael mnie nie poznał, a lud mój nie zrozumiał. Biada narodowi grzesznemu, ludowi nieprawością obciążonemu, plemieniu złemu, synom złośliwym: opuścili Pana, bluźnili Świętemu Izraelowi, odwrócili się wstecz” (Iz 1,2-4). Nie jest to jeszcze wyrok, ale jest to bardzo silne oskarżenie. O ile błogosławieństwo uspokaja i uczy ufności wobec Dobrego Boga, o tyle „biada!” ma otworzyć oczy na zło i na grożącą zgubę. Widać to na Ostatniej Wieczerzy, na której Jezus próbuje powstrzymać Judasza przed zdradą i ostatecznym zatraceniem: „Wprawdzie Syn Człowieczy idzie, jak o nim napisano; ale biada temu człowiekowi, przez którego Syn Człowieczy będzie wydany. Lepiej by mu było, gdyby się był nie narodził ten człowiek” (Mt 26,24). Judasz niestety to ostrzeżenie zlekceważył.

Nieco później Jezus powraca do związku między bogactwem i możliwością wejścia do Królestwa Bożego: „Jakże trudno ci, co mają pieniądze11, wejdą do królestwa Bożego! Albowiem łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż bogaczowi wejść do królestwa Bożego” (Łk 18,24-25). Możliwe, że chodzi tu o dobrobyt, w którym serce człowieka zamyka się na Boga, a koncentruje się na dobrach doczesnych i żyje duchem tego świata. Bogactwo jest jak skorupa narastająca na człowieku nie pozwalająca mu się wcisnąć do Królestwa. Nieco później odnajdujemy w Ewangelii następujący dialog: „I rzekł mu ktoś: Panie, czy mało jest tych, co mają być zbawieni? On zaś rzekł do nich: Usiłujcie wejść przez ciasną bramę; bo powiadam wam, że wielu będzie chciało wejść, a nie będą mogli” (Łk 13,24).

Możliwe też, że chodzi o zasadę sprawiedliwości wyrażoną przez Abrahama w przypowieści o bogaczu i Łazarzu: „Synu, wspomnij, że za życia swego otrzymałeś dobra, a Łazarz przeciwnie złe: a teraz on ma pociechę, a ty męki cierpisz” (Łk 16,25). Nie ma tu mowy o grzechach bogacza: Łazarz cierpiał na ziemi – dlatego jest pocieszany na łonie Abrahama, a bogacz miał bogate, dostatnie życie i dlatego teraz cierpi (por. Łk 16,23). Jezus bardzo surowo ostrzega tych, którzy żyją w dostatku, są nasyceni, śmieją się, a otoczenie ma o nich bardzo dobre zdanie – porównuje ich do fałszywych proroków, którzy cieszyli się aprobatą społeczeństwa. Jest to ze strony Jezusa silne ostrzeżenie przed dobrobytem i dbałością o dobry wizerunek w społeczeństwie, a z drugiej zachęta do dobrowolnego ubóstwa i do pełnienia w społeczeństwie niewdzięcznej roli ewangelizatorów narażonych na szykany i prześladowania. Konsekwencją programu błogosławieństw i ostrzeżeń są słowa: „Ale wam, którzy słuchacie, powiadam: Miłujcie nieprzyjaciół waszych, czyńcie dobrze tym, co was nienawidzą. Błogosławcie tym, co was przeklinają, a módlcie się za tych, którzy was potwarzają. I kto cię uderzy w policzek, nadstaw mu i drugi, a temu, który bierze ci płaszcz, nie wzbraniaj i sukni. I każdemu, kto cię prosi, daj, a kto bierze, co twojego jest, nie upominaj się” (Łk 6,27-30). Bardzo istotna jest tu pewna filozofia życia, tak sformułowana przez świętego Pawła: „Nie daj się zwyciężyć złemu, ale zwyciężaj złe w dobrym” (Rz 12,21), a sam Jezus mówi: „Ja zaś wam powiadam, byście się nie sprzeciwiali złemu” (Mt 5,39). Dobroć, miłość, współczucie mają przeciwstawiać się dowolnemu złu.

Podstawową zasadą są słowa: „Jak chcecie, aby wam ludzie czynili, tak i wy im czyńcie” (Łk 6,31). Zaczynać trzeba od siebie. „A jeśli miłujecie tych, którzy was miłują, jakąż macie zasługę12? Albowiem i grzesznicy miłują tych, co ich kochają. A jeśli dobrze czynicie tym, którzy wam dobrze czynią, jakąż macie zasługę? Albowiem i grzesznicy to czynią. A jeśli pożyczacie tym, od których spodziewacie się odebrać, jakąż macie zasługę? Albowiem i grzesznicy grzesznikom pożyczają, aby tyleż odebrali” (Łk 6,32-34). Jezus żąda od nas bezinteresowności i moralnej wyższości od otaczającego nas świata „grzeszników”: „Ale wy miłujcie nieprzyjaciół waszych, czyńcie dobrze i pożyczajcie, niczego stąd się nie spodziewając; i wielka będzie zapłata wasza, a będziecie dziećmi Najwyższego: albowiem on łaskawy jest dla niewdzięcznych, i złych. Bądźcie więc miłosierni, jak i Ojciec wasz miłosierny jest” (Łk 6,35-36). Miłość do Boga musi się wyrażać w naśladowaniu Jego miłosierdzia. Ważna jest też zasada wzajemności – jacy my jesteśmy wobec bliźniego – taki Bóg będzie wobec nas: „Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni. Nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni. Odpuszczajcie a będzie wam odpuszczone. Dawajcie, a będzie wam dane: miarę dobrą i natłoczoną i potrzęsioną i opływającą dadzą w zanadrze wasze. Wszak tą samą miarą, którą mierzycie, będzie wam odmierzone” (Łk 6,37-38). Przypowieść, która u Mateusza odnosi się do faryzeuszy (por. Mt 15,14), u Łukasza jest zachętą do starannej nauki, możliwej przy dogłębnej pokorze: „A powiedział im i podobieństwo: Czy może ślepy ślepego prowadzić? Czy nie wpadną obydwaj w dół? Nie jest uczeń nad mistrza; lecz każdy będzie doskonały, jeżeli będzie jako mistrz jego” (Łk 6,39-40). Straszne jest to, jak łatwo krytykujemy innych: „A cóż widzisz źdźbło w oku brata twego, belki zaś, która jest w oku twoim nie spostrzegasz? Albo jak możesz mówić bratu twemu: Bracie, pozwól, że wyrzucę źdźbło z oka twego, sam belki w oku swoim nie widząc? Obłudniku, wyrzuć pierwej belkę z oka swego, a wtedy przejrzysz, aby wyjąć źdźbło z oka brata twego!” (Łk 6,41-42). Ważna jest też zdroworozsądkowa zasada rozpoznawania ludzi: „Albowiem nie ma drzewa dobrego, które by rodziło złe owoce, ani drzewa złego, które by rodziło owoc dobry. Każde bowiem drzewo z owocu swego bywa poznawane: bo nie zbierają z ciernia fig, ani z głogu nie zbierają winnych jagód. Człowiek dobry z dobrego skarbu serca swego wynosi dobre, a zły człowiek ze złego skarbu wynosi złe; albowiem z obfitości serca usta mówią” (Łk 6,43-45). Bardzo gorzki jest wyrzut Jezusa: „Czemuż to mnie nazywacie: Panie, Panie, a nie czynicie tego, co powiadam?” (Łk 6,46). Nasze życie musi być oparte na fundamencie posłuszeństwa wobec nauczania Jezusa: „Wszelki, który przychodzi do mnie, a słucha słów moich, i wypełnia je, pokażę wam, komu jest podobny. Podobny jest do człowieka budującego dom, który wykopał głęboko, i założył fundament na skale, a gdy nadeszła powódź, uderzyła rzeka o ten dom, a nie mogła go poruszyć, bo był założony na skale. Lecz ten, który słucha, a nie czyni, podobny jest do człowieka, który buduje dom swój na ziemi bez fundamentu, o który uderzyła rzeka, i natychmiast upadł, i stał się upadek tego domu wielki” (Łk 6,47-49).



Janusz Maria Andrzejewski OP

1 Ciekawie na ten temat pisze G. RICCIOTTI, Życie Jezusa Chrystusa (Warszawa, PAX, 1954) 330: „Było to pogwałcenie szabatu, gdyż żniwa wchodziły w skład trzydziestu dziewięciu rodzajów prac, których nie wolno było wykonywać w czasie sobotniego spoczynku, rabini zaś kruszenie kłosów w dłoniach uważali za czynność równoznaczną ze żniwami; jeżeli zabronili oni jeść owoc, który sam spadł z drzewa w szabat, i jajko zniesione przez kurę w tym dniu – w obydwu bowiem wypadkach było to pogwałcenie szabatu – to tym bardziej musieli potępić świadomy czyn uczniów Jezusa”.

2 Greckie słowo anoia oznacza „bezmyślność, nierozumność”.

3 W tekście greckim mamy egeneto, które trzeba by przetłumaczyć przez „stał się” – Judasz później stał się zdrajcą. Nie znamy oczywiście powodu, dla którego Jezus wybrał go na apostoła.

4 Prawdopodobnie jest to jedna z wielu mów Jezusa, przez Niego wygłoszonych.

5 Mateusz ma osiem „biada!” w rozdziale dwudziestym trzecim.

6 Przypomina to schemat Pwt 28, gdzie w Pwt 28,1-14 mamy Boże błogosławieństwa, wyrażone hebrajskim słowem berakot, a w Pwt 28,15-68 mamy Boże przekleństwa, wyrażone hebrajskim słowem qelalot.

7 W tekście greckim mamy este, które trzeba by przetłumaczyć przez „jesteście”, tzn. czas teraźniejszy, a nie przyszły. Oczywiście błogosławieństwo dotyczy każdego momentu historii zbawienia.

8 Grecki tekst krytyczny ma pneuma hagion, tzn. „Ducha Świętego”, który jest najważniejszym Darem Ojca.

9 Słowo pochodzenia syryjskiego, oznaczające prawdopodobnie „to, w co ktoś wierzy, w czym pokłada nadzieję”.

10 Tekst grecki ma przymiotnik filargyroi, dosłownie „miłujący pieniądze”.

11 Grecki rzeczownik chrema ma znaczenia: „majątek, posiadłość, bogactwa, środki do życia, pieniądze”.

12 Greckie słowo charis może oznaczać „wdzięk, urok, łaskę”, a w naszym kontekście „wdzięczność”.

wtorek, 11 kwietnia 2017

Komentarz do Łk 5


Łk 5

Piąty rozdział Ewangelii opisuje nauczanie Jezusa: „I stało się gdy cisnęły się doń rzesze, by słuchać słowa Bożego, a on stał nad jeziorem Genezaret. I ujrzał dwie łodzie, stojące przy jeziorze, a rybacy wyszli byli, i płukali sieci. Wszedłszy zaś w jedną łódź, która była Szymonowa, prosił go, żeby trochę odjechał od ziemi. A usiadłszy, uczył rzesze z łodzi” (Łk 5,1-3). Ludzie cisną się do Niego nie tylko po to, by otrzymać od Niego dar uzdrowienia, czy uwolnienia od szatana, ale i po to, by Go słuchać, bo On naucza z Bożym autorytetem. Jezusowi wygodniej nauczać z łodzi, gdzie może usiąść. „Gdy zaś przestał mówić, rzekł do Szymona : Zajedź na głębię, i zapuśćcie sieci wasze na połów. A Szymon odpowiadając, rzekł mu : Nauczycielu ! Przez całą noc pracując, nic nie ułowiliśmy; wszakże na słowo twoje zapuszczę sieć. A gdy to uczynili, zagarnęli ryb mnóstwo wielkie, i rwała się ich sieć” (Łk 5,4-6). Jezus w ten sposób pomaga Szymonowi i ukazuje mu swoją Boską wszechmoc. „Co widząc Szymon Piotr, przypadł do kolan Jezusowych, mówiąc: Wyjdź ode mnie, bo jestem człowiek grzeszny, Panie. Albowiem zdumienie ogarnęło go i wszystkich, co przy nim byli, z połowu ryb, które schwytali” (Łk 5,8-9). Szymon jest pokorny i czuje się niegodny pomocy Jezusa. Uspokaja On Szymona słowami: „Nie bój się, odtąd już ludzi łowić będziesz” (Łk 5,10). Szymon ma w przyszłości pomagać ludziom w odnajdywaniu Królestwa Niebios i nie ma się bać swojej małości.

Kolejnym krokiem Jezusa jest uzdrowienie trędowatego. Nie boi się On nieczystości rytualnej, nie boi się zarażenia, chce pomóc i dlatego dotyka trędowatego by go uzdrowić: „I stało się gdy był w jednym mieście, a oto człowiek pełen trądu ; a ujrzawszy Jezusa, i padłszy na oblicze, prosił go, mówiąc : Panie ! Jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić. I wyciągnąwszy rękę, dotknął się go, mówiąc : Chcę, bądź oczyszczony. I natychmiast ustąpił trąd z niego. A on mu przykazał, aby nikomu nie mówił; ale: Idź, ukaż się kapłanowi, i ofiaruj za oczyszczenie twoje, jak rozkazał Mojżesz, na świadectwo im” (Łk 5,12-14).

Ciekawe są konsekwencje tych cudów: „Wieść zaś rozchodziła się coraz więcej o nim i gromadziły się wielkie rzesze, aby słuchać i znaleźć uzdrowienie z niemocy swoich. A on usuwał się na pustynię, i modlił się” (Łk 5,15-16). Ludzie szukają Jezusa by Go słuchać i otrzymać pomoc, a On sam pomaga im i odsuwa się na samotną modlitwę.

I stało się dnia jednego, a on siedział, ucząc. I siedzieli faryzeusze i doktorowie zakonni, którzy przyszli ze wszystkich miasteczek Galilei i Judei i z Jeruzalem, a moc Pańska była ku uzdrowieniu ich1” (Łk 5,17) – z jednej strony mamy ludzi szukających argumentów przeciwko Jezusowi i Jego nauce, a z drugiej moc Bożą dla czynienia dobra. Ludzie przynoszą paralityka i spuszczają go na noszach przed Jezusa z nadzieją na jego uzdrowienie: „A on widząc ich wiarę, rzekł: Człowiecze, odpuszczają ci się grzechy twoje. I poczęli myśleć doktorowie i faryzeusze, mówiąc : Któż jest ten, co mówi bluźnierstwa2? Któż może odpuszczać grzechy, jeśli nie sam Bóg?3” (Łk 5,20-21). Jezus jest Bogiem i udowadnia to właśnie odpuszczając grzechy. Zaskakuje On swoje otoczenie nie uzdrawiając wpierw paralityka, a decydując jako o czymś ważniejszym, o odpuszczeniu mu grzechów – może to właśnie te grzechy były przyczyną jego paraliżu? Tekst nie mówi zresztą nic o wierze chorego, a tylko o wierze tych, którzy go do Jezusa przynieśli. Jezus znając myśli swoich przeciwników mówi: „Cóż myślicie w sercach waszych? Cóż jest łatwiej powiedzieć : Odpuszczają ci się grzechy, czy też powiedzieć: Wstań, a chodź? Lecz abyście wiedzieli, że Syn Człowieczy ma władzę na ziemi odpuszczać grzechy, (rzekł paralitykowi): Tobie mówię, wstań. Weź łoże swoje, i idź do domu swego. A natychmiast wstawszy przed nimi, wziął łoże, na którym leżał, i poszedł do domu swego, wielbiąc4 Boga. I zdumienie5 ogarnęło wszystkich, i wielbili Boga” (Łk 5,22-25). Tak odpuszczenie grzechów, jak i uzdrowienie człowieka jest dziełem Boga samego i On – Syn Człowieka ma od Boga tę władzę. Ewangelista dodaje: „I napełnili się bojaźnią, mówiąc : Żeśmy dzisiaj dziwy6 widzieli” (Łk 5,26). Wielkie cuda Jezusa prowadzą do zachwytu i do bojaźni Bożej – ludzie w spotkaniu z manifestacją Bożej mocy uczą się szacunku wobec Boga i Jego praw, przekraczających ludzkie oczekiwania.

Kolejnym osiągnięciem Jezusa jest nawrócenie i powołanie Lewiego7: „A potem wyszedł, i ujrzał celnika, imieniem Lewi, siedzącego przy cle, i rzekł mu: Pójdź za mną. A opuściwszy wszystko, wstawszy, poszedł za nim” (Łk 5,27-28). „I sprawił mu Lewi wielką ucztę w domu swoim; a była wielka rzesza celników i innych, którzy z nim siedzieli u stołu. I szemrali faryzeusze i doktorowie ich, mówiąc do uczniów jego: Czemu z celnikami i z grzesznikami jecie i pijecie8. A Jezus odpowiadając, rzekł do nich : Nie potrzebują zdrowi lekarza, ale ci, którzy źle się mają. Nie przyszedłem wzywać sprawiedliwych, ale grzesznych do pokuty9” (Łk 5,29-32). Dla Jezusa ta uczta jest doskonałą okazją do ewangelizacji, ale dla faryzeuszy to niebezpieczny kontakt z zanieczyszczającą zarazą. Jezus ironicznie mówi o „sprawiedliwych”, tzn. o ludziach, którzy się za takich uważali. Grzesznych wzywa do pokuty, której przykład widzimy w Księdze Jonasza: „A niech się okryją worami ludzie i bydło, i niech wołają do Pana mocno, a niech się nawróci mąż od drogi swej złej i od nieprawości, która jest w ręku ich. Kto wie, czy się nie zwróci i nie zlituje się Bóg, i nie odwróci się od zapalczywości gniewu swego, i nie zginiemy ?” (Jon 3,8-9). Jest to odejście od zła i dobrowolne umartwienie cielesne, prowadzące do Bożego miłosierdzia.

Krytykujący Jezusa formułują kolejny zarzut: „Czemu uczniowie Jana, a także i faryzeuszów, poszczą często i modlitwy czynią, a twoi jedzą i piją?” (Łk 5,33). Jezus wskazuje na siebie, jako na przyczynę takiego zachowania swoich uczniów. Używa dziwnego w danym kontekście obrazu: „Czy możecie sprawić, żeby goście weselni pościli, póki z nimi jest oblubieniec? Lecz przyjdą dni, gdy oblubieniec będzie wzięty od nich, wtedy pościć będą w owe dni” (Łk 5,34-35). To On jest „oblubieńcem”, a uczniowie są u Niego na weselu. Mają się radować, a po Jego śmierci mogą pościć i modlić się. Dużo wyjaśniają słowa Jana Chrzciciela: „Kto ma oblubienicę, jest oblubieńcem; lecz przyjaciel oblubieńca, który stoi, a słucha go, weselem się weseli dla głosu oblubieńca. To więc wesele moje wypełniło się” (J 3,29). Jan jest uczestnikiem Chrystusowej radości; patrzy na Niego i na ludzi uczestniczących w radości Jego Królestwa.

Ważne jest chyba, by na ewangelizację Jezusa i Jego apostołów popatrzeć przez pryzmat radości. Byli oni ubodzy i prześladowani, a jednocześnie radośni. Jan Chrzciciel, kuszony do zazdrości słowami: „Rabbi, ten, co z tobą był za Jordanem, któremuś ty dał świadectwo, ten oto chrzci, a wszyscy idą do niego” (J 3,26), potrafi się radować z sukcesów Jezusa, właśnie jako przyjaciel oblubieńca. Jezus jako oblubieniec miłuje wszystkich, do których jest posłany, którzy przyjmują Jego zaproszenie do wspólnego szczęścia we wzajemnej miłości. Święty Paweł mówi: „Weselcie się zawsze w Panu, po wtóre mówię, weselcie się” (Flp 4,4) i przedstawia radość jako owoc Ducha Świętego (por. Ga 5,22).

Jezus mówi o poście tak, jakby miał on stać się normalnym środkiem pobożności dopiero po Jego śmierci – na to wskazują zresztą Dzieje Apostolskie opisując wysłanie Pawła i Barnaby na ich pierwszą podróż apostolską: „Gdy zaś oni odprawiali służbę Pańską, i pościli, rzekł im Duch Święty: Odłączcie mi Szawła i Barnabę dla sprawy, do której ich powołałem. Wtedy odprawiwszy posty i modły, i włożywszy na nich ręce, wyprawili ich” (Dz 13,2-3).

Również kolejny tekst należy do odpowiedzi Jezusa na temat postu: „Nikt nie przyszywa płata od sukni nowej do starej szaty; bo inaczej i nową obedrze, i starej nie przystoi płat od nowej. I nikt nie leje nowego wina w stare bukłaki, bo inaczej wino nowe rozsadzi bukłaki, i samo wyciecze, a bukłaki zniszczeją. Ale nowe wino trzeba lać w nowe bukłaki ; a tak jedno i drugie się zachowa” (Łk 5,36-38). Królestwo Niebieskie Jezusa nie jest i nie może być dodatkiem do judaizmu z jego praktykami i obserwancjami. To zupełnie nowa religia. Nie da się podreperować judaizmu za pomocą chrześcijaństwa. Nowa treść nauki Chrystusowej nie nadaje się do starych form judaizmu – bo je rozsadzi – widać to na przykładzie historii judeochrześcijaństwa, w którym Żydzi próbowali zachowywać stare obyczaje judaizmu i łączyć je z chrześcijaństwem. To się nie udało. Jezus świadomie, od samego początku tworzy nową religię opartą na radości życia z Nim – źródłem naszej radości. Na zakończenie Jezus ze smutkiem stwierdza: „I nikt pijąc stare, nie chce zaraz nowego, bo mówi: lepsze jest stare” (Łk 5,39). Formy kulturowe nowej religii są uboższe, nie tak pięknie rozbudowane jak liturgia świątynna, czy choćby synagogalna i dlatego wielu Żydów, przyjmowało Jezusa tylko w ukryciu, bo bali się odrzucenia przez synagogę (por. J 12,42-43).



Janusz Maria Andrzejewski OP

1 Grecki tekst krytyczny można by przetłumaczyć: „A On miał moc Pańską dla uzdrawiania”.

2 Greckie słowo blasfemia oznacza bluźnierstwo, czyli słowo zwrócone przeciwko Bogu. Jezus mówi o bluźnierstwie przeciwko Duchowi Świętemu, gdy faryzeusze przypisują uwolnienie od szatana Belzebubowi, nie chcąc dostrzec Bożego działania (por. Mt 12,31).

3 Na Boską władzę odpuszczania grzechów wskazują Ps 32,5 i Iz 43,25.

4 Grecki czasownik doksazo można też tłumaczyć przez „wychwalać”.

5 Grecki rzeczownik ekstasis oznacza: „zdumienie, zachwyt, ekstaza”.

6 Grecki przymiotnik paradoksos oznacza: „nieoczekiwany, niezwykły, niewiarygodny”.

7 Prawdopodobnie, ów celnik, zwany tutaj Lewi, po swoim powołaniu przez Jezusa przyjął imię Mateusz (por. Mt 9,9), uważając swoje życie i powołanie za dar od Boga. To imię pochodzi od hebrajskiego imienia Mattitjahu, oznaczającego „dar JHWH”, będące odpowiednikiem polskiego imienia Bogdan.

8 Pisze G. RICCIOTTI, Życie Jezusa Chrystusa (Warszawa, PAX, 1954) 63: „Szanujący się faryzeusz winien był nie mieć żadnej styczności z „ludem ziemi”, a przeciwnie, okazać się „faryzeuszem”, czyli „oddzielonym” od niego. W związku z tym pewien rabin twierdził: „Uczestniczenie w zebraniu „ludu ziemi” powoduje śmierć” (Pirqe Aboth III,10)”.

9 W tekście greckim mamy rzeczownik metanoia, które ma znaczenie: „zmiana myśli, nawracanie się”.

środa, 5 kwietnia 2017

Komentarz do Łk 4


Łk 4

Po chrzcie w rzece Jordan, Jezus natchniony przez Ducha Świętego idzie na duchową walkę z szatanem: „Jezus zaś pełen Ducha Świętego, wrócił się od Jordanu, i był prowadzony przez Ducha na pustynię dni czterdzieści, i był przez diabła kuszony. A nie jadł nic w owe dni; i gdy one się skończyły, łaknął” (Łk 4,1-2). Ciekawe, że to właśnie Duch Święty prowadzi Jezusa na tę walkę, w której mamy 40 dni kuszenia i post, który jest prawdopodobnie Jezusowym środkiem do walki z diabłem. Faktem jest, że Jezus odczuł głód dopiero po 40 dniach. Dopiero wtedy: „Rzekł mu zaś diabeł: Jeśliś jest Synem Bożym, powiedz kamieniowi temu, aby stał się chlebem. I odpowiedział mu Jezus: Napisane jest : "Nie samym chlebem żyje człowiek, ale wszelkim słowem Bożym1” (Łk 4,3-4). To Bóg jest konieczny dla owocnego, dobrego życia i o wszystko On sam się troszczy (por. Łk 12,29-31).

Szatan kusi do nadzwyczajności, do udowadniania przed nim, a może i przed ludźmi swoich nadzwyczajnych możliwości. Kamień, jako symbol martwoty może być mocą Bożą przemieniony w chleb. Jan Chrzciciel mówi do Żydów: „A nie chciejcie mówić sami w sobie: Ojca mamy Abrahama. Albowiem wam powiadam, że Bóg ma moc z tych kamieni wzbudzić synów Abrahamowi” (Mt 3,9).

I zawiódł go diabeł na górę wysoką, i ukazał mu w okamgnieniu wszystkie królestwa całego świata. I rzekł mu: Tobie dam całą tę potęgę i chwałę ich; bo mnie są oddane, a daję je, komu chcę. Jeśli więc ty pokłonisz się przede mną, będą twoje wszystkie” (Łk 4,5-7). Prawdopodobnie Jezus pozostaje cieleśnie na pustyni, w miejscu kuszenia, ale otrzymuje wyobrażenie o bogactwie i o ludzkiej chwale świata, który w jakiejś mierze jest pod władzą szatana, którego sam Jezus nazywa „księciem, władcą tego świata2” (por. J 12,31; 14,30; 16,11). Szatan jest kłamcą i ojcem kłamstwa (por. J 8,44), dlatego nie wolno mu wierzyć. Jezus z nim nie dyskutuje, stwierdza tylko: „Panu Bogu twemu będziesz się kłaniał, i jemu samemu służył” (Łk 4,8). Greckie słowo proskyneo, tłumaczone przez „kłaniać się” ma tu prawdopodobnie znaczenie: poddać się czyjejś władzy, uznać kogoś za swojego pana. To nie Jezus będzie poddanym szatana, to szatan będzie musiał wielokrotnie uznawać władzę Jezusa – na przykład w czasie egzorcyzmów (por. Mk 5,2-13).

Następnie kusiciel: „Zawiódł go do Jeruzalem, a postawił go na ganku świątyni, i rzekł mu : Jeśli jesteś Synem Bożym, rzuć się stąd na dół; albowiem napisane jest : „Że aniołom swoim rozkazał o tobie, aby cię strzegli”. I że „cię na ręku nosić będą, byś przypadkiem nie zranił o kamień nogi twojej”. A odpowiadając Jezus, rzekł mu: Powiedziane jest : „Nie będziesz kusił Pana Boga twego” (Łk 4,9-12). Tak, jak poprzednio, Jezus pozostaje cieleśnie na pustyni, ale w wyobraźni jest kuszony do próżności, do zademonstrowania swojej nadzwyczajności. W odpowiedzi wskazuje szatanowi na regułę zakazującą wystawiania Boga na próbę (por. Pwt 6,16) i jednocześnie ostrzega szatana, że to On sam jest Bogiem, którego nie wolno kusić. Łukasz kończy relację z kuszenia słowami: „A skończywszy całe kuszenie, diabeł odszedł od niego aż do czasu” (Łk 4,13). Wydaje się, że relacja Mateusza (por. Mt 4,10-113) jest pełniejsza.

Po kuszeniu Jezus oddaje się nauczaniu w mocy Ducha: „A Jezus powrócił w mocy Ducha do Galilei. I rozeszła się o nim sława po wszystkiej krainie. A on nauczał w synagogach ich, i był wielce sławiony przez wszystkich” (Łk 4,14-15). Dramatyczna zmiana pojawia się dopiero w Nazaret. W synagodze Jezus czyta mały fragment z Księgi Izajasza proroka: „Duch Pański nade mną: dlatego mnie namaścił4, abym opowiadał ewangelię ubogim; posłał mnie, abym uzdrowił skruszonych w sercu5, abym opowiadał więźniom wyzwolenie i ślepym przejrzenie, żebym wypuścił na wolność znękanych, i opowiadał rok Pański przyjemny i dzień odpłaty67 (Łk 4,18-19). Jezus czytał Pismo po hebrajsku, a później, zgodnie z ówczesnym zwyczajem w sposób dość swobodny przekładał tekst na język aramejski – język mówiony, powszechnie znany w Izraelu. To może być powodem rozbieżności między tekstem ST i jego dość swobodnym przytoczeniem w NT. Ewangelia czasami cytuje Pismo w jego greckim brzmieniu z LXX, ale czasami jest greckim odpowiednikiem słów mówionych w języku aramejskim.

Jezus powołuje się na ten tekst mesjański, aby objawić mieszkańcom Nazaretu swoją tożsamość – jest Chrystusem oczekiwanym od dawna w Narodzie Wybranym. Mówi o Duchu Świętym, w którym dokonuje cudów i głosi Ewangelię o Królestwie Bożym ze specjalnym podkreśleniem misji wśród ubogich. Mówi o wyzwoleniu więźniów i chyba trzeba to rozumieć o wyzwoleniu z grzechu i spod władzy szatana (por. Dz 10,38). Mówi o przywróceniu wzroku niewidomym, co realizuje w wymiarze cielesnym i duchowym (por. J 9). Mówi o znękanych i może to być nawiązaniem do Iz 58,6: „Czy nie to jest raczej post, który obrałem: rozwiąż więzy bezbożności, rozwiąż brzemiona ciążące, wypuść wolno niewolą uciśnionych, a wszelakie brzemię rozerwij!”. O współczuciu Jezusa mówi Mateusz: „I obchodził Jezus wszystkie miasta i wioski, nauczając w synagogach ich i przepowiadając ewangelię królestwa, a uzdrawiając wszelką chorobę i wszelką niemoc. Widząc zaś rzesze, zlitował się nad nimi, gdyż byli strudzeni i leżący jako owce, nie mające pasterza” (Mt 9,35-36). Jezus głosi „Rok Pański” – tekst grecki LXX i NT ma przymiotnik grecki dektos, oznaczający „znośny, zadowalający”, ale w tekście hebrajskim Iz 61,2 mamy rason oznaczający „to, co przyjemne, miłe”. Tłumacze NT idą za znaczeniem tekstu hebrajskiego. Prawdopodobnie chodzi Jezusowi o ogłoszenie czasu Bożej łaski. On sam podsumowuje swoją wypowiedź słowami: „I dziś spełniło się to Pismo w uszach waszych” (Łk 4,21). W Nim, w Jezusie wypełnia się proroctwo Izajasza. Żydzi podziwiają piękno Jego słów, ale napotykają trudność w znajomości ludzkiego Jego pochodzenia: „A wszyscy mu przyświadczali i dziwili się wdzięcznym słowom8, które wychodziły z ust jego i mówili : Czyż to nie jest syn Józefa?” (Łk 4,22). Wydawało się im, że Jezus jest i pozostanie tylko znanym im wszystkim od dziecka człowiekiem. Nieco później mówią w synagodze w Kafarnaum: „Czyż nie jest to Jezus, syn Józefa, którego ojca i matkę my znamy? Jakże więc on mówi: Że z nieba zstąpiłem?” (J 6,42). Wykluczali więc Boskie pochodzenie Jezusa. Wydawało się im, że niemożliwe jest, aby był Chrystusem: „Ale o nim wiemy, skąd jest; lecz gdy Chrystus przyjdzie, nikt nie będzie wiedział, skąd jest” (J 7,27). Znają Go ze swojej wioski i to w ich rozumieniu wykluczało spełnienie mesjańskiej zapowiedzi Izajasza, dopiero co przeczytanej i skomentowanej przez Jezusa.

Pojawia się w nich pragnienie znaku, tak charakterystyczne dla niewierzących w Jezusa: „Pewnie mi powiecie tę przypowieść : Lekarzu, ulecz samego siebie. Jako wielkie rzeczy słyszeliśmy, że uczyniłeś w Kafarnaum, takie też uczyń i tu, w ojczyźnie twojej” (Łk 4,23). Jezus przyjmuje to jako szatańską pokusę cudowności (por. Łk 4,3-11) i odpowiada jako prorok: „Zaprawdę wam powiadam, że żaden prorok nie jest przyjęty w ojczyźnie swojej. Po prawdzie wam mówię, że wiele wdów było za dni Eliaszowych w Izraelu, gdy było zamknięte niebo przez trzy lata i sześć miesięcy, gdy był wielki głód po całej ziemi; a do żadnej z nich nie był posłany Eliasz, tylko do niewiasty wdowy w Sarepcie Sydońskiej. I wielu trędowatych było w Izraelu za Elizeusza proroka, a żaden z nich nie został oczyszczony, tylko Naaman Syryjczyk” (Łk 4,24-27). Fakty przytoczone przez Jezusa wskazują na cud jako na specjalną łaskę, która może być udzielana ludziom odległym od Boga Izraela, by przyprowadzić ich do zbawienia i nie musi być udzielona najbliższym, tzn. w tym wypadku mieszkańcom Nazaretu.

Ta wypowiedź Jezusa wywołuje w Jego słuchaczach szalony gniew i prowadzi do nieudanej próby zamordowania Go: „A słysząc to, wszyscy w synagodze zapłonęli gniewem. I wstali, i wyrzucili go z miasta, i wyprowadzili go aż na wierzch góry9, na której ich miasto było zbudowane, aby go strącić. On zaś oddalił się, przeszedłszy przez środek ich” (Łk 4,28-30). Przypomina to inny cud wszechmocy Jezusa: „Porwali więc kamienie, by rzucić na niego; lecz Jezus ukrył się, i wyszedł z świątyni” (J 8,59). Nawet w Ogrodzi Oliwnym objawia swoją moc: „Jezus więc wiedząc wszystko, co nań przyjść miało, wyszedł, i rzecze im: Kogo szukacie? Odpowiedzieli mu: Jezusa Nazareńskiego. Rzecze im Jezus: Jam jest. A stał też z nimi Judasz, który go wydawał. Skoro więc im rzekł: Jam jest, cofnęli się wstecz, i padli na ziemię” (J 18,4-6).

Jezus jest zmuszony opuścić swoje miasteczko i przenosi się do Kafarnaum. Tam naucza i słyszy od opętanego w synagodze: „Ach, co ci do nas, Jezusie Nazareński? Przyszedłeś zgubić nas? Znam cię, ktoś jest, Święty Boży” (Łk 4,34). Wydaje się, że opętany usiłuje występować w imieniu mieszkańców Kafarnaum. Przedstawia Go jako groźbę dla grzesznego społeczeństwa, bo prorocy, tacy jak Eliasz wymagali nawrócenia, na które nie wszyscy mieli ochotę. Określa Jezusa jako „Świętego Bożego”, tzn. człowieka związanego z Bogiem.

Jezus nie rozmawia z nim: „I zgromił go Jezus, mówiąc: Zamilknij, a wyjdź z niego. A czart rzuciwszy go na środek, wyszedł z niego, i nic mu nie zaszkodził. I padł strach na wszystkich, i rozmawiali między sobą mówiąc : Cóż to za nauka, że z władzą i mocą rozkazuje duchom nieczystym, a wychodzą?” (Łk 4,35-36).

Po uwolnieniu opętanego od szatana, Jezus udaje się do domu Piotra: „A powstawszy Jezus z synagogi, wszedł do domu Szymona. Świekra zaś Szymona była trawiona wielką gorączką, i prosili go za nią. I stanąwszy nad nią, rozkazał10 gorączce, i opuściła ją. A natychmiast wstawszy, służyła im” (Łk 4,38-39). Po zachodzie słońca, to znaczy po upływie dnia szabatu: „Wszyscy, którzy mieli chorych na różne niemoce, przyprowadzali ich do niego, a on na każdego z osobna kładąc ręce, uzdrawiał ich. Wychodziły zaś z wielu czarty, wołając i mówiąc: Ty jesteś Syn Boży. A łając, nie pozwalał im mówić, iż wiedzieli, że on jest Chrystusem” (Łk 4,40-41). Ewangelista podkreśla fakt indywidualnej modlitwy Jezusa nad każdym Go potrzebującym. Wskazuje też na dużą wiedzę demonów – wiedzą one, że Jezus jest Chrystusem, Synem Bożym.

Po tym wielkim dziele Jezus odchodzi z Kafarnaum by ewangelizować Galileę: „Gdy zaś dzień nastał wyszedłszy, odszedł na miejsce pustynne, a rzesze go szukały. I przyszły aż do niego, i zatrzymywały go, aby nie odchodził od nich. A on im rzekł : Że potrzeba, abym i innym miastom opowiadał królestwo Boże; bo na to jestem posłany. I nauczał w synagogach galilejskich” (Łk 4,42-44).



Janusz Maria Andrzejewski OP

1 W greckim tekście krytycznym nie ma słów: „Ale wszelkim słowem Bożym”. Podobne słowa odnajdujemy u Mt 4,4 i w Pwt 8,3.

2 W J 12,31 mamy ho archon tu kosmu tutu, gdzie greckie słowo archon można tłumaczyć przez: „władca, książę, zwierzchnik, przełożony, przywódca, urzędnik, rządca”.

3 „Wtedy mu rzekł Jezus: Idź precz, szatanie! Albowiem napisane jest: Panu Bogu twemu kłaniać się będziesz i jemu samemu służyć będziesz. Wtedy opuścił go diabeł, a oto aniołowie przystąpili i służyli mu”.

4 Możliwe jest też inne tłumaczenie, takie jak w BT: „Duch Pański spoczywa na Mnie, ponieważ Mnie namaścił”. Bardziej logiczna wydaje się kolejność: namaszczenie – dar Ducha Świętego. Tak jest przynajmniej w wypadku konsekracji Dawida: „Wziął tedy Samuel róg oliwy i pomazał go pośród braci jego. I przyszedł duch Pański na Dawida od owego dnia i na potem” (1 Sm 16,13). Tekst można zresztą odczytać w odmienny sposób: Duch Święty prowadzi Jezusa i namaszcza Go do konkretnej działalności ewangelizacyjnej.

5 W greckim tekście krytycznym nie ma słów: „abym uzdrowił skruszonych w sercu”. Możliwe, że są nawiązaniem do Iz 57,15: „Bo tak mówi Wysoki i Wyniosły, mieszkający w wieczności, a święte imię jego, na wysokości i w świątyni mieszkający, i ze skruszonym i z uniżonym na duchu, aby ożywić ducha poniżonych i żeby ożywić ducha skruszonych”.

6 W greckim tekście krytycznym nie ma słów: „i dzień odpłaty” – prawdopodobnie pochodzą one z tekstu hebrajskiego Iz 61,2, w którym mamy „i dzień pomsty Boga naszego”.

7 Tekst proroctwa Izajasza jest nieco odmienny: „Duch Pański na mnie, przeto że mię Pan pomazał; posłał mię, abym oznajmił cichym, abym leczył skruszonych sercem i opowiedział więźniom wyzwolenie, a zamkniętym otwarcie; abym opowiadał rok miłościwy Pana i dzień pomsty Boga naszego, abym pocieszył wszystkich płaczących” (Iz 61,1-2).

8 Tekst grecki brzmi: epi tois logois tes charitos, tzn. „z powodu słów łaski”. Może tu chodzić o łaski związane ze słuchaniem Jezusa, ale bardziej prawdopodobne jest rozumienie słowa charis jako „wdzięk, piękno” – podobnie jak w mesjańskim psalmie 45,3: „Piękniejszyś urodą nad syny człowiecze, rozlany jest wdzięk na wargach twoich, dlatego pobłogosławił ci Bóg na wieki!”, gdzie słowo „wdzięk” jest tłumaczeniem greckiego słowa charis i hebrajskiego słowa chen, oznaczających łaskę.

9 „Doszukiwano się tego miejsca – i jest to zupełnie możliwe – w owym kilkunastometrowym urwisku, które znajduje się obok dzisiejszego kościoła grecko-katolickiego, stojącego według wszelkiego prawdopodobieństwa na miejscu dawnej synagogi” G. RICCIOTTI, Życie Jezusa Chrystusa (Warszawa, PAX, 1954) 385.

10 Podobnie jak w wypadku opętanego, Jezus rozkazuje. Ewangelista używa tu greckiego słowa epitimao, oznaczającego: „ganić, karcić, upominać”.