Łk 6
Szósty
rozdział Ewangelii wskazuje na problem mentalności faryzejskiej: „W
pewien szabat przechodził wśród zbóż, a uczniowie zrywali kłosy
i wykruszając je rękami, jedli. Na to niektórzy z faryzeuszów
mówili: Czemu czynicie to, czego nie wolno czynić w szabat?” (Łk
6,1). Takie pożywianie się było dozwolone przez Prawo (por. Pwt
23,25), a szabat ograniczał prawo do ciężkiej pracy, którą
zrywanie kłosów, czy ich wykruszanie nie było1.
Jezus próbuje im pomóc: „Czyście i tego nie czytali, co uczynił
Dawid, gdy sam łaknął, i ci, co z nim byli? Jak wszedł do domu
Bożego, i wziął chleby pokładne, i jadł, i dał tym, którzy z
nim byli, choć nie godzi się ich jeść, tylko samym kapłanom? I
mówił im: Że Syn Człowieczy jest Panem szabatu” (Łk 6,3-5).
Porównuje siebie do Dawida, co jest próbą objawienia im swojej
mesjańskiej godności, On jest Panem szabatu bo jest Bogiem, który
ma władzę nad prawem przez siebie stanowionym. Dawid w swojej
ucieczce przed Saulem bierze chleby pokładne w sanktuarium w Nob
(por. 1 Sm 21,1-6) dla siebie i swoich towarzyszy i jedynym
usprawiedliwieniem tego czynu (por. Wj 29,33) jest to, że są oni
głodni. Zasadą w religii Chrystusowej jest: „Szabat był
ustanowiony dla człowieka, a nie człowiek dla szabatu” (Mk 2,27).
Religia ma pomagać człowiekowi w drodze do Boga i nie powinna
przeszkadzać mu martwym formalizmem. Niestety faryzeusze tego nie
mogli przyjąć: „Stało się zaś i w inny szabat, że wszedł do
synagogi i uczył. A był tam człowiek, który miał prawą rękę
uschłą. I podpatrywali doktorowie i faryzeusze, czy w szabat będzie
uzdrawiał, aby znaleźć, o co by go oskarżyć” (Łk 6,6-7).
Dobro jest dla nich nieistotne, liczy się tylko walka przeciw
Jezusowi, który nie zgadza się z ich interpretacją religii, a w
szczególności szabatu. Wobec tego Jezus zdecydowany na czynienie
dobra formułuje wobec nich pytanie: „Pytam was, czy godzi się w
szabaty czynić dobrze, czy też źle, życie ocalić, czy stracić?
A spojrzawszy po wszystkich, rzekł człowiekowi: Wyciągnij rękę
twoją. I wyciągnął. I została przywrócona ręka jego. Ich zaś
ogarnął szał2
i umawiali się między sobą, co by uczynić Jezusowi” (Łk
6,9-11). Dla faryzeuszy również czynienie dobra było w szabat
zakazane, a do szału doprowadza ich wolność Jezusa, który nie
podporządkowuje się ich przepisom i uzdrawia człowieka.
Ewangelista
dodaje: „Stało się też w owe dni, odszedł na górę modlić
się, i nocował na modlitwie Bożej” (Łk 6,12). Modlitwa Boża,
to modlitwa Boga – Jezusa Chrystusa, który z Bożą intensywnością
modli się całą noc przed wyborem dwunastu apostołów. Możliwe,
że Ewangeliście chodzi o wskazanie na charyzmatyczny charakter
modlitwy Jezusa, który modlił się w Duchu Świętym. Święty
Paweł tak opisuje taką modlitwę, która jest przez Ducha
natchniona i prowadzona: „Podobnie też i Duch wspomaga słabość
naszą, gdyż nie wiemy, o co byśmy prosić mieli, jak potrzeba, ale
sam Duch prosi za nami wzdychaniem niewymownym. Ten zaś, co przenika
serca, wie, czego Duch pożąda, bo według Boga wstawia się za
świętymi” (Rz 8,26-27).
Po
tej całonocnej modlitwie Jezus ustanawia Dwunastu: „A gdy nastał
dzień, przywołał uczniów swoich, i wybrał z nich dwunastu, i
nazwał ich apostołami: Szymona, którego nazwał Piotrem, i
Andrzeja, brata jego, Jakuba i Jana, Filipa i Bartłomieja, Mateusza
i Tomasza, Jakuba Alfeuszowego i Szymona, którego zwią Zelotą, i
Judę Jakubowego, i Judasza Iszkariota, który był3
zdrajcą” (Łk 6,13-16). Ewangelista dodaje: „A zeszedłszy z
nimi, stanął na polu i rzesza uczniów jego, i wielkie mnóstwo
ludu z całej Judei, i z Jeruzalem, i z nad morza, i z Tyru, i z
Sydonu, którzy przyszli go słuchać, i być uzdrowieni z niemocy
swoich. I ci, co byli dręczeni od duchów nieczystych, byli
uzdrawiani. Cała zaś rzesza starała się go dotknąć, bo moc
wychodziła z niego, i uzdrawiała wszystkich” (Łk 6,17-19).
Podaje dwa powody, dla których ludzie gromadzą się wokół Jezusa.
Wszyscy chcą Go słuchać, a niektórzy pragną uzdrowienia dla
siebie i dla swoich bliskich. Jezus uwalnia też od złych duchów,
którzy dręczą ludzi. Ciekawa jest uwaga Łukasza o wychodzeniu
mocy z Jezusa. Można
ją próbować rozumieć za pomocą tekstu z Łk 8,45-46: „I rzekł
Jezus: Kto jest, co się mnie dotknął ? Gdy się zaś wszyscy
wypierali, rzekł Piotr i ci, którzy z nim byli: Mistrzu! Rzesze
ściskają się i tłoczą, a ty mówisz: Kto się mnie dotknął? A
Jezus rzekł: Dotknął się mnie ktoś, bo ja wiem, że moc wyszła
ze mnie”. Chora kobieta była przekonana, że wystarczy dotknąć
szaty Jezusa i w ten sposób osiągnie uzdrowienie (por. Mk 5,28) i
tak się stało, niezależnie od aktualnej woli Jezusa. Można mówić
o Duchu Świętym, żyjącym i działającym w Jezusie i przez
Jezusa. Ludzie Go postrzegają jako uzdrawiającą moc, wymagającą
jedynie dotknięcia Jezusa, albo Jego szaty.
Łukasz
omawia Jezusowe błogosławieństwa w innym kontekście geograficznym
niż Mateusz – nie jest to góra, ale nizina4,
nie ma ośmiu błogosławieństw5,
ale cztery błogosławieństwa i cztery ostrzeżenia6:
„Błogosławieni ubodzy, bo wasze jest królestwo Boże.
Błogosławieni, którzy teraz łakniecie, bo będziecie nasyceni.
Błogosławieni, którzy teraz płaczecie, bo śmiać się będziecie.
Błogosławieni będziecie7,
gdy będą was ludzie nienawidzić i gdy was wyłączą, i będą wam
złorzeczyć, a imię wasze jako złe będą zniesławiać dla Syna
Człowieczego. Weselcie się dnia owego, i radujcie się, bo oto
zapłata wasza obfita jest w niebie; podobnie bowiem ojcowie ich
czynili prorokom” (Łk 6,20-23). Greckie słowo makarioi,
tłumaczone przez „błogosławieni” zdaje się wskazywać na
Ducha Świętego, już przemieniającego człowieka
„błogosławionego”. To On jest „Błogosławieństwem”. Jezus
ukazuje w ten sposób na dynamizm działania Królestwa Bożego,
które zaczyna istnieć w ludziach „błogosławionych” –
otrzymują oni Ducha Świętego, który ich przemienia. Według
Jezusa, Królestwo już należy do ludzi biednych – grecki
przymiotnik ptochos,
oznacza „żebrzącego, ubogiego, nędznego”. Boże bogactwo jest
do ich dyspozycji. Mówi Jezus: „Proście, a będzie wam dane;
szukajcie, a znajdziecie; pukajcie, a będzie wam otworzone. Albowiem
każdy, kto prosi, otrzymuje; a kto szuka, znajduje; a pukającemu
będzie otworzone. Kto zaś z was jeśli prosi ojca o chleb, czy da
mu kamień; albo o rybę, czy zamiast ryby poda mu węża? Albo
jeśliby prosił o jajo, czy poda mu skorpiona? Jeśli więc wy, choć
jesteście złymi, umiecie dawać dobre datki dzieciom waszym, o ileż
więcej Ojciec wasz z nieba da ducha dobrego8
tym, którzy go proszą?” (Łk 11,9-13). Królestwo Boże to odtąd
ich rodzinny dom, w którym mogą liczyć na Bożą opiekę.
Według
Jezusa błogosławieni są już teraz głodni – chleba,
sprawiedliwości, miłości – bo będą nasyceni, bo On chce ich
nasycić. Błogosławieni, którzy teraz płaczą nad sobą, nad
rzeczywistością w której żyją – bo będą śmiać się. Myślę,
że ten śmiech będzie wyrażał pełną, nieskrępowaną radość
wynikającą z uczestnictwa w przemienionej rzeczywistości, tak jak
widzenie Zmartwychwstałego, który umarł na Krzyżu. Błogosławieni
znienawidzeni ze względu na ich łączność z Jezusem, bo ich
nagroda będzie wielka w niebie. Sam Jezus mówi: „Jeśli was świat
nienawidzi, wiedzcie, że mnie pierwej, niż was, nienawidził.
Gdybyście byli ze świata, świat miłowałby, co jest jego; ale że
nie jesteście ze świata, lecz ja was wybrałem ze świata, dlatego
was świat nienawidzi” (J 15,18-19).
Jezus
porównuje ich do proroków Starego Testamentu, którzy również
byli prześladowani i nienawidzeni, a obecnie są z Bogiem w niebie.
Autor Drugiej Księgi Kronik tak opisuje czasy proroka Jeremiasza:
„Ale oni szydzili z posłów Bożych i lekceważyli sobie mowy
jego, i wyśmiewali proroków, aż przyszła zapalczywość Pańska
na lud jego, i żadnego uleczenia nie było” (2 Krn 36,16), a
prorok Eliasz skarży się Bogu: „Żalem rozżaliłem się o Pana,
Boga zastępów, iż opuścili przymierze twoje synowie Izraelowi;
ołtarze twoje zburzyli, proroków twoich mieczem pozabijali;
zostałem ja sam, i szukają duszy mojej, żeby ją zabrać” (1 Krl
19,10).
Możliwe,
że bardzo surowe „biada!” kolejnych wersetów Ewangelii trzeba
odczytywać w kontekście innych słów Jezusa: „Żaden sługa nie
może dwom panom służyć; bo albo jednego będzie miał w
nienawiści, a drugiego będzie miłował; albo z jednym trzymać
będzie, a drugim wzgardzi. Nie możecie służyć Bogu i mamonie9.
Słuchali zaś tego wszystkiego faryzeusze, którzy byli chciwi10,
i naśmiewali się z niego. I rzekł im: Wy jesteście, którzy sami
siebie usprawiedliwiacie przed ludźmi, lecz Bóg zna serca wasze;
albowiem to, co u ludzi jest wyniosłe, obrzydliwością jest przed
Bogiem” (Łk 16,13-15). „Biada!” odnosi się więc do tych,
którzy wzgardzili Bogiem. Pewne światło ofiaruje nam też święty
Paweł: „Ci bowiem, co chcą stać się bogatymi, wpadają w pokusę
i w sidło diabelskie i w wiele pragnień niepożytecznych i
szkodliwych, które pogrążają ludzi w zatracenie i zgubę.
Albowiem korzeniem wszelkiego złego jest chciwość, niektórzy
oddając się jej, odpadli od wiary, i uwikłali się w wiele
boleści. Bogatym tego świata rozkazuj, aby się nie pysznili, ani
nie pokładali nadziei w niepewnych bogactwach, ale w Bogu żywym
(który użycza nam wszystkiego obficie do używania)” (1 Tm
6,9-10.17). Materialny dobrobyt może niestety bardzo skutecznie
oddzielić od Boga Żywego.
Dlatego Jezus bardzo surowo ostrzega: „Wszakże biada wam bogaczom,
bo macie pociechę waszą. Biada wam, którzy jesteście nasyceni,
albowiem łaknąć będziecie. Biada wam, którzy się teraz
śmiejecie, bo będziecie narzekać i płakać. Biada, kiedy o was
dobrze mówić będą ludzie; podobnie bowiem ojcowie ich czynili
fałszywym prorokom” (Łk 6,24-26). Słowo „biada!” należy do
słownictwa prorockiego i stanowi bardzo silne ostrzeżenie. Na
początku Księgi proroka Izajasza odnajdujemy słowa Boga:
„Wychowałem synów i wywyższyłem, a oni mną wzgardzili. Poznał
wół pana swego i osioł żłób pana swego, a Izrael mnie nie
poznał, a lud mój nie zrozumiał. Biada narodowi grzesznemu,
ludowi nieprawością obciążonemu, plemieniu złemu, synom
złośliwym: opuścili Pana, bluźnili Świętemu Izraelowi,
odwrócili się wstecz” (Iz 1,2-4). Nie jest to jeszcze wyrok, ale
jest to bardzo silne oskarżenie. O ile błogosławieństwo uspokaja
i uczy ufności wobec Dobrego Boga, o tyle „biada!” ma otworzyć
oczy na zło i na grożącą zgubę. Widać to na Ostatniej
Wieczerzy, na której Jezus próbuje powstrzymać Judasza przed
zdradą i ostatecznym zatraceniem: „Wprawdzie Syn Człowieczy
idzie, jak o nim napisano; ale biada temu człowiekowi, przez
którego Syn Człowieczy będzie wydany. Lepiej by mu było, gdyby
się był nie narodził ten człowiek” (Mt 26,24). Judasz niestety
to ostrzeżenie zlekceważył.
Nieco
później Jezus powraca do związku między bogactwem i możliwością
wejścia do Królestwa Bożego: „Jakże trudno ci, co mają
pieniądze11,
wejdą do królestwa Bożego! Albowiem łatwiej jest wielbłądowi
przejść przez ucho igielne, niż bogaczowi wejść do królestwa
Bożego” (Łk 18,24-25). Możliwe, że chodzi tu o dobrobyt, w
którym serce człowieka zamyka się na Boga, a koncentruje się na
dobrach doczesnych i żyje duchem tego świata. Bogactwo jest jak
skorupa narastająca na człowieku nie pozwalająca mu się wcisnąć
do Królestwa. Nieco później odnajdujemy w Ewangelii następujący
dialog: „I rzekł mu ktoś: Panie, czy mało jest tych, co mają
być zbawieni? On zaś rzekł do nich: Usiłujcie wejść przez
ciasną bramę; bo powiadam wam, że wielu będzie chciało wejść,
a nie będą mogli” (Łk 13,24).
Możliwe
też, że chodzi o zasadę sprawiedliwości wyrażoną przez Abrahama
w przypowieści o bogaczu i Łazarzu: „Synu, wspomnij, że za życia
swego otrzymałeś dobra, a Łazarz przeciwnie złe: a teraz on ma
pociechę, a ty męki cierpisz” (Łk 16,25). Nie ma tu mowy o
grzechach bogacza: Łazarz cierpiał na ziemi – dlatego jest
pocieszany na łonie Abrahama, a bogacz miał bogate, dostatnie życie
i dlatego teraz cierpi (por. Łk 16,23). Jezus bardzo surowo ostrzega
tych, którzy żyją w dostatku, są nasyceni, śmieją się, a
otoczenie ma o nich bardzo dobre zdanie – porównuje ich do
fałszywych proroków, którzy cieszyli się aprobatą społeczeństwa.
Jest to ze strony Jezusa silne ostrzeżenie przed dobrobytem i
dbałością o dobry wizerunek w społeczeństwie, a z drugiej
zachęta do dobrowolnego ubóstwa i do pełnienia w społeczeństwie
niewdzięcznej roli ewangelizatorów narażonych na szykany i
prześladowania. Konsekwencją programu błogosławieństw i
ostrzeżeń są słowa: „Ale wam, którzy słuchacie, powiadam:
Miłujcie nieprzyjaciół waszych, czyńcie dobrze tym, co was
nienawidzą. Błogosławcie tym, co was przeklinają, a módlcie się
za tych, którzy was potwarzają. I kto cię uderzy w policzek,
nadstaw mu i drugi, a temu, który bierze ci płaszcz, nie wzbraniaj
i sukni. I każdemu, kto cię prosi, daj, a kto bierze, co twojego
jest, nie upominaj się” (Łk 6,27-30). Bardzo istotna jest tu
pewna filozofia życia, tak sformułowana przez świętego Pawła:
„Nie daj się zwyciężyć złemu, ale zwyciężaj złe w dobrym”
(Rz 12,21), a sam Jezus mówi: „Ja zaś wam powiadam, byście się
nie sprzeciwiali złemu” (Mt 5,39). Dobroć, miłość, współczucie
mają przeciwstawiać się dowolnemu złu.
Podstawową
zasadą są słowa: „Jak chcecie, aby wam ludzie czynili, tak i wy
im czyńcie” (Łk 6,31). Zaczynać trzeba od siebie. „A jeśli
miłujecie tych, którzy was miłują, jakąż macie zasługę12?
Albowiem i grzesznicy miłują tych, co ich kochają. A jeśli dobrze
czynicie tym, którzy wam dobrze czynią, jakąż macie zasługę?
Albowiem i grzesznicy to czynią. A jeśli pożyczacie tym, od
których spodziewacie się odebrać, jakąż macie zasługę?
Albowiem i grzesznicy grzesznikom pożyczają, aby tyleż odebrali”
(Łk 6,32-34). Jezus żąda od nas bezinteresowności i moralnej
wyższości od otaczającego nas świata „grzeszników”: „Ale
wy miłujcie nieprzyjaciół waszych, czyńcie dobrze i pożyczajcie,
niczego stąd się nie spodziewając; i wielka będzie zapłata
wasza, a będziecie dziećmi Najwyższego: albowiem on łaskawy jest
dla niewdzięcznych, i złych. Bądźcie więc miłosierni, jak i
Ojciec wasz miłosierny jest” (Łk 6,35-36). Miłość do Boga musi
się wyrażać w naśladowaniu Jego miłosierdzia. Ważna jest też
zasada wzajemności – jacy my jesteśmy wobec bliźniego – taki
Bóg będzie wobec nas: „Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni.
Nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni. Odpuszczajcie a będzie
wam odpuszczone. Dawajcie, a będzie wam dane: miarę dobrą i
natłoczoną i potrzęsioną i opływającą dadzą w zanadrze wasze.
Wszak tą samą miarą, którą mierzycie, będzie wam odmierzone”
(Łk 6,37-38). Przypowieść, która u Mateusza odnosi się do
faryzeuszy (por. Mt 15,14), u Łukasza jest zachętą do starannej
nauki, możliwej przy dogłębnej pokorze: „A powiedział im i
podobieństwo: Czy może ślepy ślepego prowadzić? Czy nie wpadną
obydwaj w dół? Nie jest uczeń nad mistrza; lecz każdy będzie
doskonały, jeżeli będzie jako mistrz jego” (Łk 6,39-40).
Straszne jest to, jak łatwo krytykujemy innych: „A cóż widzisz
źdźbło w oku brata twego, belki zaś, która jest w oku twoim nie
spostrzegasz? Albo jak możesz mówić bratu twemu: Bracie, pozwól,
że wyrzucę źdźbło z oka twego, sam belki w oku swoim nie widząc?
Obłudniku, wyrzuć pierwej belkę z oka swego, a wtedy przejrzysz,
aby wyjąć źdźbło z oka brata twego!” (Łk 6,41-42). Ważna
jest też zdroworozsądkowa zasada rozpoznawania ludzi: „Albowiem
nie ma drzewa dobrego, które by rodziło złe owoce, ani drzewa
złego, które by rodziło owoc dobry. Każde bowiem drzewo z owocu
swego bywa poznawane: bo nie zbierają z ciernia fig, ani z głogu
nie zbierają winnych jagód. Człowiek dobry z dobrego skarbu serca
swego wynosi dobre, a zły człowiek ze złego skarbu wynosi złe;
albowiem z obfitości serca usta mówią” (Łk 6,43-45). Bardzo
gorzki jest wyrzut Jezusa: „Czemuż to mnie nazywacie: Panie,
Panie, a nie czynicie tego, co powiadam?” (Łk 6,46). Nasze życie
musi być oparte na fundamencie posłuszeństwa wobec nauczania
Jezusa: „Wszelki, który przychodzi do mnie, a słucha słów
moich, i wypełnia je, pokażę wam, komu jest podobny. Podobny jest
do człowieka budującego dom, który wykopał głęboko, i założył
fundament na skale, a gdy nadeszła powódź, uderzyła rzeka o ten
dom, a nie mogła go poruszyć, bo był założony na skale. Lecz
ten, który słucha, a nie czyni, podobny jest do człowieka, który
buduje dom swój na ziemi bez fundamentu, o który uderzyła rzeka, i
natychmiast upadł, i stał się upadek tego domu wielki” (Łk
6,47-49).
Janusz
Maria Andrzejewski OP
1
Ciekawie na ten temat pisze G. RICCIOTTI, Życie Jezusa Chrystusa
(Warszawa, PAX, 1954) 330: „Było to pogwałcenie szabatu, gdyż
żniwa wchodziły w skład trzydziestu dziewięciu rodzajów prac,
których nie wolno było wykonywać w czasie sobotniego spoczynku,
rabini zaś kruszenie kłosów w dłoniach uważali za czynność
równoznaczną ze żniwami; jeżeli zabronili oni jeść owoc, który
sam spadł z drzewa w szabat, i jajko zniesione przez kurę w tym
dniu – w obydwu bowiem wypadkach było to pogwałcenie szabatu –
to tym bardziej musieli potępić świadomy czyn uczniów Jezusa”.
2
Greckie słowo anoia oznacza
„bezmyślność, nierozumność”.
3
W tekście greckim mamy egeneto,
które trzeba by przetłumaczyć przez „stał się” – Judasz
później stał się zdrajcą. Nie znamy oczywiście powodu, dla
którego Jezus wybrał go na apostoła.
4
Prawdopodobnie jest to jedna z wielu mów Jezusa, przez Niego
wygłoszonych.
5
Mateusz ma osiem „biada!” w rozdziale dwudziestym trzecim.
6
Przypomina to schemat Pwt 28, gdzie w Pwt 28,1-14 mamy Boże
błogosławieństwa, wyrażone hebrajskim słowem berakot,
a w Pwt 28,15-68 mamy Boże przekleństwa, wyrażone hebrajskim
słowem qelalot.
7
W tekście greckim mamy este,
które trzeba by przetłumaczyć przez „jesteście”, tzn. czas
teraźniejszy, a nie przyszły. Oczywiście błogosławieństwo
dotyczy każdego momentu historii zbawienia.
8
Grecki tekst krytyczny ma pneuma hagion,
tzn. „Ducha Świętego”, który jest najważniejszym Darem Ojca.
9
Słowo pochodzenia syryjskiego, oznaczające prawdopodobnie „to, w
co ktoś wierzy, w czym pokłada nadzieję”.
10
Tekst grecki ma przymiotnik filargyroi,
dosłownie „miłujący pieniądze”.
11
Grecki rzeczownik chrema ma
znaczenia: „majątek, posiadłość, bogactwa, środki do życia,
pieniądze”.
12
Greckie słowo charis może
oznaczać „wdzięk, urok, łaskę”, a w naszym kontekście
„wdzięczność”.