sobota, 22 kwietnia 2017

Komentarz do Łk 6


Łk 6

Szósty rozdział Ewangelii wskazuje na problem mentalności faryzejskiej: „W pewien szabat przechodził wśród zbóż, a uczniowie zrywali kłosy i wykruszając je rękami, jedli. Na to niektórzy z faryzeuszów mówili: Czemu czynicie to, czego nie wolno czynić w szabat?” (Łk 6,1). Takie pożywianie się było dozwolone przez Prawo (por. Pwt 23,25), a szabat ograniczał prawo do ciężkiej pracy, którą zrywanie kłosów, czy ich wykruszanie nie było1. Jezus próbuje im pomóc: „Czyście i tego nie czytali, co uczynił Dawid, gdy sam łaknął, i ci, co z nim byli? Jak wszedł do domu Bożego, i wziął chleby pokładne, i jadł, i dał tym, którzy z nim byli, choć nie godzi się ich jeść, tylko samym kapłanom? I mówił im: Że Syn Człowieczy jest Panem szabatu” (Łk 6,3-5). Porównuje siebie do Dawida, co jest próbą objawienia im swojej mesjańskiej godności, On jest Panem szabatu bo jest Bogiem, który ma władzę nad prawem przez siebie stanowionym. Dawid w swojej ucieczce przed Saulem bierze chleby pokładne w sanktuarium w Nob (por. 1 Sm 21,1-6) dla siebie i swoich towarzyszy i jedynym usprawiedliwieniem tego czynu (por. Wj 29,33) jest to, że są oni głodni. Zasadą w religii Chrystusowej jest: „Szabat był ustanowiony dla człowieka, a nie człowiek dla szabatu” (Mk 2,27). Religia ma pomagać człowiekowi w drodze do Boga i nie powinna przeszkadzać mu martwym formalizmem. Niestety faryzeusze tego nie mogli przyjąć: „Stało się zaś i w inny szabat, że wszedł do synagogi i uczył. A był tam człowiek, który miał prawą rękę uschłą. I podpatrywali doktorowie i faryzeusze, czy w szabat będzie uzdrawiał, aby znaleźć, o co by go oskarżyć” (Łk 6,6-7). Dobro jest dla nich nieistotne, liczy się tylko walka przeciw Jezusowi, który nie zgadza się z ich interpretacją religii, a w szczególności szabatu. Wobec tego Jezus zdecydowany na czynienie dobra formułuje wobec nich pytanie: „Pytam was, czy godzi się w szabaty czynić dobrze, czy też źle, życie ocalić, czy stracić? A spojrzawszy po wszystkich, rzekł człowiekowi: Wyciągnij rękę twoją. I wyciągnął. I została przywrócona ręka jego. Ich zaś ogarnął szał2 i umawiali się między sobą, co by uczynić Jezusowi” (Łk 6,9-11). Dla faryzeuszy również czynienie dobra było w szabat zakazane, a do szału doprowadza ich wolność Jezusa, który nie podporządkowuje się ich przepisom i uzdrawia człowieka.

Ewangelista dodaje: „Stało się też w owe dni, odszedł na górę modlić się, i nocował na modlitwie Bożej” (Łk 6,12). Modlitwa Boża, to modlitwa Boga – Jezusa Chrystusa, który z Bożą intensywnością modli się całą noc przed wyborem dwunastu apostołów. Możliwe, że Ewangeliście chodzi o wskazanie na charyzmatyczny charakter modlitwy Jezusa, który modlił się w Duchu Świętym. Święty Paweł tak opisuje taką modlitwę, która jest przez Ducha natchniona i prowadzona: „Podobnie też i Duch wspomaga słabość naszą, gdyż nie wiemy, o co byśmy prosić mieli, jak potrzeba, ale sam Duch prosi za nami wzdychaniem niewymownym. Ten zaś, co przenika serca, wie, czego Duch pożąda, bo według Boga wstawia się za świętymi” (Rz 8,26-27).

Po tej całonocnej modlitwie Jezus ustanawia Dwunastu: „A gdy nastał dzień, przywołał uczniów swoich, i wybrał z nich dwunastu, i nazwał ich apostołami: Szymona, którego nazwał Piotrem, i Andrzeja, brata jego, Jakuba i Jana, Filipa i Bartłomieja, Mateusza i Tomasza, Jakuba Alfeuszowego i Szymona, którego zwią Zelotą, i Judę Jakubowego, i Judasza Iszkariota, który był3 zdrajcą” (Łk 6,13-16). Ewangelista dodaje: „A zeszedłszy z nimi, stanął na polu i rzesza uczniów jego, i wielkie mnóstwo ludu z całej Judei, i z Jeruzalem, i z nad morza, i z Tyru, i z Sydonu, którzy przyszli go słuchać, i być uzdrowieni z niemocy swoich. I ci, co byli dręczeni od duchów nieczystych, byli uzdrawiani. Cała zaś rzesza starała się go dotknąć, bo moc wychodziła z niego, i uzdrawiała wszystkich” (Łk 6,17-19). Podaje dwa powody, dla których ludzie gromadzą się wokół Jezusa. Wszyscy chcą Go słuchać, a niektórzy pragną uzdrowienia dla siebie i dla swoich bliskich. Jezus uwalnia też od złych duchów, którzy dręczą ludzi. Ciekawa jest uwaga Łukasza o wychodzeniu mocy z Jezusa. Można ją próbować rozumieć za pomocą tekstu z Łk 8,45-46: „I rzekł Jezus: Kto jest, co się mnie dotknął ? Gdy się zaś wszyscy wypierali, rzekł Piotr i ci, którzy z nim byli: Mistrzu! Rzesze ściskają się i tłoczą, a ty mówisz: Kto się mnie dotknął? A Jezus rzekł: Dotknął się mnie ktoś, bo ja wiem, że moc wyszła ze mnie”. Chora kobieta była przekonana, że wystarczy dotknąć szaty Jezusa i w ten sposób osiągnie uzdrowienie (por. Mk 5,28) i tak się stało, niezależnie od aktualnej woli Jezusa. Można mówić o Duchu Świętym, żyjącym i działającym w Jezusie i przez Jezusa. Ludzie Go postrzegają jako uzdrawiającą moc, wymagającą jedynie dotknięcia Jezusa, albo Jego szaty.

Łukasz omawia Jezusowe błogosławieństwa w innym kontekście geograficznym niż Mateusz – nie jest to góra, ale nizina4, nie ma ośmiu błogosławieństw5, ale cztery błogosławieństwa i cztery ostrzeżenia6: „Błogosławieni ubodzy, bo wasze jest królestwo Boże. Błogosławieni, którzy teraz łakniecie, bo będziecie nasyceni. Błogosławieni, którzy teraz płaczecie, bo śmiać się będziecie. Błogosławieni będziecie7, gdy będą was ludzie nienawidzić i gdy was wyłączą, i będą wam złorzeczyć, a imię wasze jako złe będą zniesławiać dla Syna Człowieczego. Weselcie się dnia owego, i radujcie się, bo oto zapłata wasza obfita jest w niebie; podobnie bowiem ojcowie ich czynili prorokom” (Łk 6,20-23). Greckie słowo makarioi, tłumaczone przez „błogosławieni” zdaje się wskazywać na Ducha Świętego, już przemieniającego człowieka „błogosławionego”. To On jest „Błogosławieństwem”. Jezus ukazuje w ten sposób na dynamizm działania Królestwa Bożego, które zaczyna istnieć w ludziach „błogosławionych” – otrzymują oni Ducha Świętego, który ich przemienia. Według Jezusa, Królestwo już należy do ludzi biednych – grecki przymiotnik ptochos, oznacza „żebrzącego, ubogiego, nędznego”. Boże bogactwo jest do ich dyspozycji. Mówi Jezus: „Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; pukajcie, a będzie wam otworzone. Albowiem każdy, kto prosi, otrzymuje; a kto szuka, znajduje; a pukającemu będzie otworzone. Kto zaś z was jeśli prosi ojca o chleb, czy da mu kamień; albo o rybę, czy zamiast ryby poda mu węża? Albo jeśliby prosił o jajo, czy poda mu skorpiona? Jeśli więc wy, choć jesteście złymi, umiecie dawać dobre datki dzieciom waszym, o ileż więcej Ojciec wasz z nieba da ducha dobrego8 tym, którzy go proszą?” (Łk 11,9-13). Królestwo Boże to odtąd ich rodzinny dom, w którym mogą liczyć na Bożą opiekę.

Według Jezusa błogosławieni są już teraz głodni – chleba, sprawiedliwości, miłości – bo będą nasyceni, bo On chce ich nasycić. Błogosławieni, którzy teraz płaczą nad sobą, nad rzeczywistością w której żyją – bo będą śmiać się. Myślę, że ten śmiech będzie wyrażał pełną, nieskrępowaną radość wynikającą z uczestnictwa w przemienionej rzeczywistości, tak jak widzenie Zmartwychwstałego, który umarł na Krzyżu. Błogosławieni znienawidzeni ze względu na ich łączność z Jezusem, bo ich nagroda będzie wielka w niebie. Sam Jezus mówi: „Jeśli was świat nienawidzi, wiedzcie, że mnie pierwej, niż was, nienawidził. Gdybyście byli ze świata, świat miłowałby, co jest jego; ale że nie jesteście ze świata, lecz ja was wybrałem ze świata, dlatego was świat nienawidzi” (J 15,18-19).

Jezus porównuje ich do proroków Starego Testamentu, którzy również byli prześladowani i nienawidzeni, a obecnie są z Bogiem w niebie. Autor Drugiej Księgi Kronik tak opisuje czasy proroka Jeremiasza: „Ale oni szydzili z posłów Bożych i lekceważyli sobie mowy jego, i wyśmiewali proroków, aż przyszła zapalczywość Pańska na lud jego, i żadnego uleczenia nie było” (2 Krn 36,16), a prorok Eliasz skarży się Bogu: „Żalem rozżaliłem się o Pana, Boga zastępów, iż opuścili przymierze twoje synowie Izraelowi; ołtarze twoje zburzyli, proroków twoich mieczem pozabijali; zostałem ja sam, i szukają duszy mojej, żeby ją zabrać” (1 Krl 19,10).

Możliwe, że bardzo surowe „biada!” kolejnych wersetów Ewangelii trzeba odczytywać w kontekście innych słów Jezusa: „Żaden sługa nie może dwom panom służyć; bo albo jednego będzie miał w nienawiści, a drugiego będzie miłował; albo z jednym trzymać będzie, a drugim wzgardzi. Nie możecie służyć Bogu i mamonie9. Słuchali zaś tego wszystkiego faryzeusze, którzy byli chciwi10, i naśmiewali się z niego. I rzekł im: Wy jesteście, którzy sami siebie usprawiedliwiacie przed ludźmi, lecz Bóg zna serca wasze; albowiem to, co u ludzi jest wyniosłe, obrzydliwością jest przed Bogiem” (Łk 16,13-15). „Biada!” odnosi się więc do tych, którzy wzgardzili Bogiem. Pewne światło ofiaruje nam też święty Paweł: „Ci bowiem, co chcą stać się bogatymi, wpadają w pokusę i w sidło diabelskie i w wiele pragnień niepożytecznych i szkodliwych, które pogrążają ludzi w zatracenie i zgubę. Albowiem korzeniem wszelkiego złego jest chciwość, niektórzy oddając się jej, odpadli od wiary, i uwikłali się w wiele boleści. Bogatym tego świata rozkazuj, aby się nie pysznili, ani nie pokładali nadziei w niepewnych bogactwach, ale w Bogu żywym (który użycza nam wszystkiego obficie do używania)” (1 Tm 6,9-10.17). Materialny dobrobyt może niestety bardzo skutecznie oddzielić od Boga Żywego.

Dlatego Jezus bardzo surowo ostrzega: „Wszakże biada wam bogaczom, bo macie pociechę waszą. Biada wam, którzy jesteście nasyceni, albowiem łaknąć będziecie. Biada wam, którzy się teraz śmiejecie, bo będziecie narzekać i płakać. Biada, kiedy o was dobrze mówić będą ludzie; podobnie bowiem ojcowie ich czynili fałszywym prorokom” (Łk 6,24-26). Słowo „biada!” należy do słownictwa prorockiego i stanowi bardzo silne ostrzeżenie. Na początku Księgi proroka Izajasza odnajdujemy słowa Boga: „Wychowałem synów i wywyższyłem, a oni mną wzgardzili. Poznał wół pana swego i osioł żłób pana swego, a Izrael mnie nie poznał, a lud mój nie zrozumiał. Biada narodowi grzesznemu, ludowi nieprawością obciążonemu, plemieniu złemu, synom złośliwym: opuścili Pana, bluźnili Świętemu Izraelowi, odwrócili się wstecz” (Iz 1,2-4). Nie jest to jeszcze wyrok, ale jest to bardzo silne oskarżenie. O ile błogosławieństwo uspokaja i uczy ufności wobec Dobrego Boga, o tyle „biada!” ma otworzyć oczy na zło i na grożącą zgubę. Widać to na Ostatniej Wieczerzy, na której Jezus próbuje powstrzymać Judasza przed zdradą i ostatecznym zatraceniem: „Wprawdzie Syn Człowieczy idzie, jak o nim napisano; ale biada temu człowiekowi, przez którego Syn Człowieczy będzie wydany. Lepiej by mu było, gdyby się był nie narodził ten człowiek” (Mt 26,24). Judasz niestety to ostrzeżenie zlekceważył.

Nieco później Jezus powraca do związku między bogactwem i możliwością wejścia do Królestwa Bożego: „Jakże trudno ci, co mają pieniądze11, wejdą do królestwa Bożego! Albowiem łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż bogaczowi wejść do królestwa Bożego” (Łk 18,24-25). Możliwe, że chodzi tu o dobrobyt, w którym serce człowieka zamyka się na Boga, a koncentruje się na dobrach doczesnych i żyje duchem tego świata. Bogactwo jest jak skorupa narastająca na człowieku nie pozwalająca mu się wcisnąć do Królestwa. Nieco później odnajdujemy w Ewangelii następujący dialog: „I rzekł mu ktoś: Panie, czy mało jest tych, co mają być zbawieni? On zaś rzekł do nich: Usiłujcie wejść przez ciasną bramę; bo powiadam wam, że wielu będzie chciało wejść, a nie będą mogli” (Łk 13,24).

Możliwe też, że chodzi o zasadę sprawiedliwości wyrażoną przez Abrahama w przypowieści o bogaczu i Łazarzu: „Synu, wspomnij, że za życia swego otrzymałeś dobra, a Łazarz przeciwnie złe: a teraz on ma pociechę, a ty męki cierpisz” (Łk 16,25). Nie ma tu mowy o grzechach bogacza: Łazarz cierpiał na ziemi – dlatego jest pocieszany na łonie Abrahama, a bogacz miał bogate, dostatnie życie i dlatego teraz cierpi (por. Łk 16,23). Jezus bardzo surowo ostrzega tych, którzy żyją w dostatku, są nasyceni, śmieją się, a otoczenie ma o nich bardzo dobre zdanie – porównuje ich do fałszywych proroków, którzy cieszyli się aprobatą społeczeństwa. Jest to ze strony Jezusa silne ostrzeżenie przed dobrobytem i dbałością o dobry wizerunek w społeczeństwie, a z drugiej zachęta do dobrowolnego ubóstwa i do pełnienia w społeczeństwie niewdzięcznej roli ewangelizatorów narażonych na szykany i prześladowania. Konsekwencją programu błogosławieństw i ostrzeżeń są słowa: „Ale wam, którzy słuchacie, powiadam: Miłujcie nieprzyjaciół waszych, czyńcie dobrze tym, co was nienawidzą. Błogosławcie tym, co was przeklinają, a módlcie się za tych, którzy was potwarzają. I kto cię uderzy w policzek, nadstaw mu i drugi, a temu, który bierze ci płaszcz, nie wzbraniaj i sukni. I każdemu, kto cię prosi, daj, a kto bierze, co twojego jest, nie upominaj się” (Łk 6,27-30). Bardzo istotna jest tu pewna filozofia życia, tak sformułowana przez świętego Pawła: „Nie daj się zwyciężyć złemu, ale zwyciężaj złe w dobrym” (Rz 12,21), a sam Jezus mówi: „Ja zaś wam powiadam, byście się nie sprzeciwiali złemu” (Mt 5,39). Dobroć, miłość, współczucie mają przeciwstawiać się dowolnemu złu.

Podstawową zasadą są słowa: „Jak chcecie, aby wam ludzie czynili, tak i wy im czyńcie” (Łk 6,31). Zaczynać trzeba od siebie. „A jeśli miłujecie tych, którzy was miłują, jakąż macie zasługę12? Albowiem i grzesznicy miłują tych, co ich kochają. A jeśli dobrze czynicie tym, którzy wam dobrze czynią, jakąż macie zasługę? Albowiem i grzesznicy to czynią. A jeśli pożyczacie tym, od których spodziewacie się odebrać, jakąż macie zasługę? Albowiem i grzesznicy grzesznikom pożyczają, aby tyleż odebrali” (Łk 6,32-34). Jezus żąda od nas bezinteresowności i moralnej wyższości od otaczającego nas świata „grzeszników”: „Ale wy miłujcie nieprzyjaciół waszych, czyńcie dobrze i pożyczajcie, niczego stąd się nie spodziewając; i wielka będzie zapłata wasza, a będziecie dziećmi Najwyższego: albowiem on łaskawy jest dla niewdzięcznych, i złych. Bądźcie więc miłosierni, jak i Ojciec wasz miłosierny jest” (Łk 6,35-36). Miłość do Boga musi się wyrażać w naśladowaniu Jego miłosierdzia. Ważna jest też zasada wzajemności – jacy my jesteśmy wobec bliźniego – taki Bóg będzie wobec nas: „Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni. Nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni. Odpuszczajcie a będzie wam odpuszczone. Dawajcie, a będzie wam dane: miarę dobrą i natłoczoną i potrzęsioną i opływającą dadzą w zanadrze wasze. Wszak tą samą miarą, którą mierzycie, będzie wam odmierzone” (Łk 6,37-38). Przypowieść, która u Mateusza odnosi się do faryzeuszy (por. Mt 15,14), u Łukasza jest zachętą do starannej nauki, możliwej przy dogłębnej pokorze: „A powiedział im i podobieństwo: Czy może ślepy ślepego prowadzić? Czy nie wpadną obydwaj w dół? Nie jest uczeń nad mistrza; lecz każdy będzie doskonały, jeżeli będzie jako mistrz jego” (Łk 6,39-40). Straszne jest to, jak łatwo krytykujemy innych: „A cóż widzisz źdźbło w oku brata twego, belki zaś, która jest w oku twoim nie spostrzegasz? Albo jak możesz mówić bratu twemu: Bracie, pozwól, że wyrzucę źdźbło z oka twego, sam belki w oku swoim nie widząc? Obłudniku, wyrzuć pierwej belkę z oka swego, a wtedy przejrzysz, aby wyjąć źdźbło z oka brata twego!” (Łk 6,41-42). Ważna jest też zdroworozsądkowa zasada rozpoznawania ludzi: „Albowiem nie ma drzewa dobrego, które by rodziło złe owoce, ani drzewa złego, które by rodziło owoc dobry. Każde bowiem drzewo z owocu swego bywa poznawane: bo nie zbierają z ciernia fig, ani z głogu nie zbierają winnych jagód. Człowiek dobry z dobrego skarbu serca swego wynosi dobre, a zły człowiek ze złego skarbu wynosi złe; albowiem z obfitości serca usta mówią” (Łk 6,43-45). Bardzo gorzki jest wyrzut Jezusa: „Czemuż to mnie nazywacie: Panie, Panie, a nie czynicie tego, co powiadam?” (Łk 6,46). Nasze życie musi być oparte na fundamencie posłuszeństwa wobec nauczania Jezusa: „Wszelki, który przychodzi do mnie, a słucha słów moich, i wypełnia je, pokażę wam, komu jest podobny. Podobny jest do człowieka budującego dom, który wykopał głęboko, i założył fundament na skale, a gdy nadeszła powódź, uderzyła rzeka o ten dom, a nie mogła go poruszyć, bo był założony na skale. Lecz ten, który słucha, a nie czyni, podobny jest do człowieka, który buduje dom swój na ziemi bez fundamentu, o który uderzyła rzeka, i natychmiast upadł, i stał się upadek tego domu wielki” (Łk 6,47-49).



Janusz Maria Andrzejewski OP

1 Ciekawie na ten temat pisze G. RICCIOTTI, Życie Jezusa Chrystusa (Warszawa, PAX, 1954) 330: „Było to pogwałcenie szabatu, gdyż żniwa wchodziły w skład trzydziestu dziewięciu rodzajów prac, których nie wolno było wykonywać w czasie sobotniego spoczynku, rabini zaś kruszenie kłosów w dłoniach uważali za czynność równoznaczną ze żniwami; jeżeli zabronili oni jeść owoc, który sam spadł z drzewa w szabat, i jajko zniesione przez kurę w tym dniu – w obydwu bowiem wypadkach było to pogwałcenie szabatu – to tym bardziej musieli potępić świadomy czyn uczniów Jezusa”.

2 Greckie słowo anoia oznacza „bezmyślność, nierozumność”.

3 W tekście greckim mamy egeneto, które trzeba by przetłumaczyć przez „stał się” – Judasz później stał się zdrajcą. Nie znamy oczywiście powodu, dla którego Jezus wybrał go na apostoła.

4 Prawdopodobnie jest to jedna z wielu mów Jezusa, przez Niego wygłoszonych.

5 Mateusz ma osiem „biada!” w rozdziale dwudziestym trzecim.

6 Przypomina to schemat Pwt 28, gdzie w Pwt 28,1-14 mamy Boże błogosławieństwa, wyrażone hebrajskim słowem berakot, a w Pwt 28,15-68 mamy Boże przekleństwa, wyrażone hebrajskim słowem qelalot.

7 W tekście greckim mamy este, które trzeba by przetłumaczyć przez „jesteście”, tzn. czas teraźniejszy, a nie przyszły. Oczywiście błogosławieństwo dotyczy każdego momentu historii zbawienia.

8 Grecki tekst krytyczny ma pneuma hagion, tzn. „Ducha Świętego”, który jest najważniejszym Darem Ojca.

9 Słowo pochodzenia syryjskiego, oznaczające prawdopodobnie „to, w co ktoś wierzy, w czym pokłada nadzieję”.

10 Tekst grecki ma przymiotnik filargyroi, dosłownie „miłujący pieniądze”.

11 Grecki rzeczownik chrema ma znaczenia: „majątek, posiadłość, bogactwa, środki do życia, pieniądze”.

12 Greckie słowo charis może oznaczać „wdzięk, urok, łaskę”, a w naszym kontekście „wdzięczność”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz