Łk 5
Piąty
rozdział Ewangelii opisuje nauczanie Jezusa: „I stało się gdy
cisnęły się doń rzesze, by słuchać słowa Bożego, a on stał
nad jeziorem Genezaret. I ujrzał dwie łodzie, stojące przy
jeziorze, a rybacy wyszli byli, i płukali sieci. Wszedłszy zaś w
jedną łódź, która była Szymonowa, prosił go, żeby trochę
odjechał od ziemi. A usiadłszy, uczył rzesze z łodzi” (Łk
5,1-3). Ludzie cisną się do Niego nie tylko po to, by otrzymać od
Niego dar uzdrowienia, czy uwolnienia od szatana, ale i po to, by Go
słuchać, bo On naucza z Bożym autorytetem. Jezusowi wygodniej
nauczać z łodzi, gdzie może usiąść. „Gdy zaś przestał
mówić, rzekł do Szymona : Zajedź na głębię, i zapuśćcie
sieci wasze na połów. A Szymon odpowiadając, rzekł mu :
Nauczycielu ! Przez całą noc pracując, nic nie ułowiliśmy;
wszakże na słowo twoje zapuszczę sieć. A gdy to uczynili,
zagarnęli ryb mnóstwo wielkie, i rwała się ich sieć” (Łk
5,4-6). Jezus w ten sposób pomaga Szymonowi i ukazuje mu swoją
Boską wszechmoc. „Co
widząc Szymon Piotr, przypadł do kolan Jezusowych, mówiąc: Wyjdź
ode mnie, bo jestem człowiek grzeszny, Panie. Albowiem zdumienie
ogarnęło go i wszystkich, co przy nim byli, z połowu ryb, które
schwytali” (Łk 5,8-9). Szymon jest pokorny i czuje się niegodny
pomocy Jezusa. Uspokaja On Szymona słowami: „Nie bój się, odtąd
już ludzi łowić będziesz” (Łk 5,10). Szymon ma w przyszłości
pomagać ludziom w odnajdywaniu Królestwa Niebios i nie ma się bać
swojej małości.
Kolejnym krokiem Jezusa jest uzdrowienie trędowatego. Nie boi się
On nieczystości rytualnej, nie boi się zarażenia, chce pomóc i
dlatego dotyka trędowatego by go uzdrowić: „I stało się gdy był
w jednym mieście, a oto człowiek pełen trądu ; a ujrzawszy
Jezusa, i padłszy na oblicze, prosił go, mówiąc : Panie ! Jeśli
chcesz, możesz mnie oczyścić. I wyciągnąwszy rękę, dotknął
się go, mówiąc : Chcę, bądź oczyszczony. I natychmiast ustąpił
trąd z niego. A on mu przykazał, aby nikomu nie mówił; ale: Idź,
ukaż się kapłanowi, i ofiaruj za oczyszczenie twoje, jak rozkazał
Mojżesz, na świadectwo im” (Łk 5,12-14).
Ciekawe są konsekwencje tych cudów: „Wieść zaś rozchodziła
się coraz więcej o nim i gromadziły się wielkie rzesze, aby
słuchać i znaleźć uzdrowienie z niemocy swoich. A on usuwał się
na pustynię, i modlił się” (Łk 5,15-16). Ludzie szukają Jezusa
by Go słuchać i otrzymać pomoc, a On sam pomaga im i odsuwa się
na samotną modlitwę.
„I
stało się dnia jednego, a on siedział, ucząc. I siedzieli
faryzeusze i doktorowie zakonni, którzy przyszli ze wszystkich
miasteczek Galilei i Judei i z Jeruzalem, a moc Pańska była ku
uzdrowieniu ich1”
(Łk 5,17) – z jednej strony mamy ludzi szukających argumentów
przeciwko Jezusowi i Jego nauce, a z drugiej moc Bożą dla czynienia
dobra. Ludzie przynoszą paralityka i spuszczają go na noszach przed
Jezusa z nadzieją na jego uzdrowienie: „A on widząc ich wiarę,
rzekł: Człowiecze, odpuszczają ci się grzechy twoje. I poczęli
myśleć doktorowie i faryzeusze, mówiąc : Któż jest ten, co mówi
bluźnierstwa2?
Któż może odpuszczać grzechy, jeśli nie sam Bóg?3”
(Łk 5,20-21). Jezus jest Bogiem i udowadnia to właśnie
odpuszczając grzechy. Zaskakuje On swoje otoczenie nie uzdrawiając
wpierw paralityka, a decydując jako o czymś ważniejszym, o
odpuszczeniu mu grzechów – może to właśnie te grzechy były
przyczyną jego paraliżu? Tekst nie mówi zresztą nic o wierze
chorego, a tylko o wierze tych, którzy go do Jezusa przynieśli.
Jezus znając myśli swoich przeciwników mówi: „Cóż myślicie w
sercach waszych? Cóż jest łatwiej powiedzieć : Odpuszczają ci
się grzechy, czy też powiedzieć: Wstań, a chodź? Lecz abyście
wiedzieli, że Syn Człowieczy ma władzę na ziemi odpuszczać
grzechy, (rzekł paralitykowi): Tobie mówię, wstań. Weź łoże
swoje, i idź do domu swego. A natychmiast wstawszy przed nimi, wziął
łoże, na którym leżał, i poszedł do domu swego, wielbiąc4
Boga. I zdumienie5
ogarnęło wszystkich, i wielbili Boga” (Łk 5,22-25). Tak
odpuszczenie grzechów, jak i uzdrowienie człowieka jest dziełem
Boga samego i On – Syn Człowieka ma od Boga tę władzę.
Ewangelista dodaje: „I napełnili się bojaźnią, mówiąc : Żeśmy
dzisiaj dziwy6
widzieli” (Łk 5,26). Wielkie cuda Jezusa prowadzą do zachwytu i
do bojaźni Bożej – ludzie w spotkaniu z manifestacją Bożej mocy
uczą się szacunku wobec Boga i Jego praw, przekraczających ludzkie
oczekiwania.
Kolejnym
osiągnięciem Jezusa jest nawrócenie i powołanie Lewiego7:
„A potem wyszedł, i ujrzał celnika, imieniem Lewi, siedzącego
przy cle, i rzekł mu: Pójdź za mną. A opuściwszy wszystko,
wstawszy, poszedł za nim” (Łk 5,27-28). „I sprawił mu Lewi
wielką ucztę w domu swoim; a była wielka rzesza celników i
innych, którzy z nim siedzieli u stołu. I szemrali faryzeusze i
doktorowie ich, mówiąc do uczniów jego: Czemu z celnikami i z
grzesznikami jecie i pijecie8.
A Jezus odpowiadając, rzekł do nich : Nie potrzebują zdrowi
lekarza, ale ci, którzy źle się mają. Nie przyszedłem wzywać
sprawiedliwych, ale grzesznych do pokuty9”
(Łk 5,29-32). Dla Jezusa ta uczta jest doskonałą okazją do
ewangelizacji, ale dla faryzeuszy to niebezpieczny kontakt z
zanieczyszczającą zarazą. Jezus ironicznie mówi o
„sprawiedliwych”, tzn. o ludziach, którzy się za takich
uważali. Grzesznych wzywa do pokuty, której przykład widzimy w
Księdze Jonasza: „A niech się okryją worami ludzie i bydło, i
niech wołają do Pana mocno, a niech się nawróci mąż od drogi
swej złej i od nieprawości, która jest w ręku ich. Kto wie, czy
się nie zwróci i nie zlituje się Bóg, i nie odwróci się od
zapalczywości gniewu swego, i nie zginiemy ?” (Jon 3,8-9). Jest to
odejście od zła i dobrowolne umartwienie cielesne, prowadzące do
Bożego miłosierdzia.
Krytykujący Jezusa formułują kolejny zarzut: „Czemu uczniowie
Jana, a także i faryzeuszów, poszczą często i modlitwy czynią, a
twoi jedzą i piją?” (Łk 5,33). Jezus wskazuje na siebie, jako na
przyczynę takiego zachowania swoich uczniów. Używa dziwnego w
danym kontekście obrazu: „Czy możecie sprawić, żeby goście
weselni pościli, póki z nimi jest oblubieniec? Lecz przyjdą dni,
gdy oblubieniec będzie wzięty od nich, wtedy pościć będą w owe
dni” (Łk 5,34-35). To On jest „oblubieńcem”, a uczniowie są
u Niego na weselu. Mają się radować, a po Jego śmierci mogą
pościć i modlić się. Dużo wyjaśniają słowa Jana Chrzciciela:
„Kto ma oblubienicę, jest oblubieńcem; lecz przyjaciel
oblubieńca, który stoi, a słucha go, weselem się weseli dla głosu
oblubieńca. To więc wesele moje wypełniło się” (J 3,29). Jan
jest uczestnikiem Chrystusowej radości; patrzy na Niego i na ludzi
uczestniczących w radości Jego Królestwa.
Ważne jest chyba, by na ewangelizację Jezusa i Jego apostołów
popatrzeć przez pryzmat radości. Byli oni ubodzy i prześladowani,
a jednocześnie radośni. Jan Chrzciciel, kuszony do zazdrości
słowami: „Rabbi, ten, co z tobą był za Jordanem, któremuś ty
dał świadectwo, ten oto chrzci, a wszyscy idą do niego” (J
3,26), potrafi się radować z sukcesów Jezusa, właśnie jako
przyjaciel oblubieńca. Jezus jako oblubieniec miłuje wszystkich,
do których jest posłany, którzy przyjmują Jego zaproszenie do
wspólnego szczęścia we wzajemnej miłości. Święty Paweł mówi:
„Weselcie się zawsze w Panu, po wtóre mówię, weselcie się”
(Flp 4,4) i przedstawia radość jako owoc Ducha Świętego (por. Ga
5,22).
Jezus mówi o poście tak, jakby miał on stać się normalnym
środkiem pobożności dopiero po Jego śmierci – na to wskazują
zresztą Dzieje Apostolskie opisując wysłanie Pawła i Barnaby na
ich pierwszą podróż apostolską: „Gdy zaś oni odprawiali służbę
Pańską, i pościli, rzekł im Duch Święty: Odłączcie mi Szawła
i Barnabę dla sprawy, do której ich powołałem. Wtedy odprawiwszy
posty i modły, i włożywszy na nich ręce, wyprawili ich” (Dz
13,2-3).
Również kolejny tekst należy do odpowiedzi Jezusa na temat postu:
„Nikt nie przyszywa płata od sukni nowej do starej szaty; bo
inaczej i nową obedrze, i starej nie przystoi płat od nowej. I nikt
nie leje nowego wina w stare bukłaki, bo inaczej wino nowe rozsadzi
bukłaki, i samo wyciecze, a bukłaki zniszczeją. Ale nowe wino
trzeba lać w nowe bukłaki ; a tak jedno i drugie się zachowa”
(Łk 5,36-38). Królestwo Niebieskie Jezusa nie jest i nie może być
dodatkiem do judaizmu z jego praktykami i obserwancjami. To zupełnie
nowa religia. Nie da się podreperować judaizmu za pomocą
chrześcijaństwa. Nowa treść nauki Chrystusowej nie nadaje się do
starych form judaizmu – bo je rozsadzi – widać to na przykładzie
historii judeochrześcijaństwa, w którym Żydzi próbowali
zachowywać stare obyczaje judaizmu i łączyć je z
chrześcijaństwem. To się nie udało. Jezus świadomie, od samego
początku tworzy nową religię opartą na radości życia z Nim –
źródłem naszej radości. Na zakończenie Jezus ze smutkiem
stwierdza: „I nikt pijąc stare, nie chce zaraz nowego, bo mówi:
lepsze jest stare” (Łk 5,39). Formy kulturowe nowej religii są
uboższe, nie tak pięknie rozbudowane jak liturgia świątynna, czy
choćby synagogalna i dlatego wielu Żydów, przyjmowało Jezusa
tylko w ukryciu, bo bali się odrzucenia przez synagogę (por. J
12,42-43).
Janusz Maria Andrzejewski OP
1
Grecki tekst krytyczny można by przetłumaczyć: „A On miał moc
Pańską dla uzdrawiania”.
2
Greckie słowo blasfemia
oznacza bluźnierstwo, czyli słowo zwrócone przeciwko Bogu. Jezus
mówi o bluźnierstwie przeciwko Duchowi Świętemu, gdy faryzeusze
przypisują uwolnienie od szatana Belzebubowi, nie chcąc dostrzec
Bożego działania (por. Mt 12,31).
3
Na Boską władzę odpuszczania grzechów wskazują Ps 32,5 i Iz
43,25.
4
Grecki czasownik doksazo
można też tłumaczyć przez „wychwalać”.
6
Grecki przymiotnik paradoksos
oznacza: „nieoczekiwany, niezwykły, niewiarygodny”.
7
Prawdopodobnie, ów celnik, zwany tutaj Lewi, po swoim powołaniu
przez Jezusa przyjął imię Mateusz (por. Mt 9,9), uważając swoje
życie i powołanie za dar od Boga. To imię pochodzi od
hebrajskiego imienia Mattitjahu,
oznaczającego „dar JHWH”, będące odpowiednikiem polskiego
imienia Bogdan.
8
Pisze G. RICCIOTTI, Życie Jezusa Chrystusa (Warszawa, PAX,
1954) 63: „Szanujący się faryzeusz winien był nie mieć żadnej
styczności z „ludem ziemi”, a przeciwnie, okazać się
„faryzeuszem”, czyli „oddzielonym” od niego. W związku z
tym pewien rabin twierdził: „Uczestniczenie w zebraniu „ludu
ziemi” powoduje śmierć” (Pirqe Aboth III,10)”.
9
W tekście greckim mamy rzeczownik metanoia,
które ma znaczenie: „zmiana myśli, nawracanie się”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz