środa, 30 sierpnia 2017

Komentarz do Łk 16


Łk 16

Szesnasty rozdział Ewangelii opowiada kolejną przypowieść Jezusa: „Pewien bogaty człowiek miał rządcę, którego oskarżono1 przed nim, że trwoni jego majątek” (Łk 16,1). Nie wiemy, czy bohater przypowieści był rzeczywiście winny. Wiemy tylko, że znajduje sposób na zyskanie życzliwości dłużników swojego pana. Darowuje im część długu jaki mieli wobec jego pana (por. Łk 16,4-7). Nie wiemy, na ile miał do tego prawo, wiemy, że chce sobie w ten sposób zaskarbić ich życzliwość. Jezus patrzy na utratę dóbr doczesnych jako na coś drugorzędnego – tak w przypowieści o synu marnotrawnym, tak i tutaj. Ważny jest człowiek, o którego trzeba walczyć. Mówi: „Pan pochwalił nieuczciwego rządcę2, że roztropnie postąpił” (Łk 16,8) – bo w jakiejś mierze zapewnił sobie utrzymanie. Dodaje ogólną refleksję: „Bo synowie tego świata roztropniejsi są w stosunkach z ludźmi podobnymi sobie niż synowie światłości” (Łk 16,8). Przeciwstawia w ten sposób „synów tego świata”, czyli ludzi z Nim nie związanych, ludzi prowadzonych przez ducha tego świata (por. 1 Kor 2,12) z „synami światłości”, tzn. ludźmi żyjącymi w światłości Chrystusowej. Wydaje mi się, że Jezus z uśmiechem komentuje w ten sposób przebiegłość działania tego człowieka. Chyba chodzi tu właśnie o przebiegłość, spryt, a nie o roztropność, która jest cnotą.

Trudny jest również kolejny werset: „Pozyskujcie sobie przyjaciół niegodziwą mamoną3, aby gdy [wszystko] się skończy, przyjęto was do wiecznych przybytków” (Łk 16,9). Może chodzi tu po prostu o właściwe wykorzystywanie dóbr materialnych, w duchu ubóstwa, na korzyść ludzi biednych i potrzebujących – w nadziei, że po śmierci znajdzie to uznanie w oczach Bożych (por. Łk 14,14).

Słowa: „Kto w drobnej rzeczy jest wierny, ten i w wielkiej będzie wierny; a kto w drobnej rzeczy jest nieuczciwy, ten i w wielkiej nieuczciwy będzie. Jeśli więc w zarządzie niegodziwą mamoną nie okazaliście się wierni, prawdziwe dobro kto wam powierzy? Jeśli w zarządzie cudzym dobrem nie okazaliście się wierni, kto wam da wasze?” (Łk 16,10-12), mogą dotyczyć uczciwości na co dzień, by nie pozwalać sobie na chciwość i nieuczciwość. „Niegodziwa mamona” i „cudze dobra” – to może dobra tego świata? „Prawdziwe dobro” i „moje” – to może dobro wieczne, czekające na mnie w wieczności?

Żaden sługa nie może dwom panom służyć. Gdyż albo jednego będzie nienawidził, a drugiego miłował; albo z tamtym będzie trzymał, a tym wzgardzi. Nie możecie służyć Bogu i Mamonie4” (Łk 16,13). Trudnym elementem nauki Jezusa jest konieczność wyboru i radykalizm tych wyborów. Mamona, jakkolwiek rozumiana, jeśli postawiona na wysokości Boga, staje się zniewalającym bożkiem. Chyba dlatego Jezus mówi: „Tak więc nikt z was, kto nie wyrzeka się wszystkiego, co posiada, nie może być moim uczniem” (Łk 14,33).

Ewangelista informuje: „Słuchali tego wszystkiego chciwi na grosz5 faryzeusze i podrwiwali sobie6 z Niego” (Łk 16,14). Reakcja Jezusa jest bardzo ostra: „To wy właśnie wobec ludzi udajecie sprawiedliwych7, ale Bóg zna wasze serca. To bowiem, co za wielkie uchodzi między ludźmi, obrzydliwością jest w oczach Bożych” (Łk 16,15). Zwróćmy uwagę, że to Jezus jest Bogiem znającym ich serca, a faryzeusze są obrzydliwością w Jego oczach.

Kolejny werset, to: „Aż do Jana sięgało Prawo i Prorocy; odtąd głosi się Dobrą Nowinę o królestwie Bożym, i każdy gwałtem8 wdziera się do niego” (Łk 16,16). Ciekawe, że Jezus uważa Jana za postać zamykającą Stary Testament. Mateusz przedstawia to jaśniej: „Wszyscy bowiem Prorocy i Prawo prorokowali aż do Jana” (Mt 11,13). Przekazywali prawdę otrzymaną od Boga, która przygotowywała ewangelizację Jezusa, której głównym tematem było Królestwo Boże. Ciekawe, że właśnie w tym kontekście, Jezus mówi o przemocy wdzierających się do Królestwa. Sądzę, że można to odnieść do żądania Jezusa wyrażonego w Łk 13,24: „Usiłujcie wejść przez ciasne drzwi; gdyż wielu, powiadam wam, będzie chciało wejść, a nie będą mogli”. Czemu wejście do Królestwa jest takie ciasne? Pierwszą i podstawową trudnością jestem ja sam z moimi wadami i przyzwyczajeniami – bardzo trudna jest walka z samym sobą. Druga trudność to otaczający nas świat z jego kulturą, z jego religią. Dla Żydów przyjęcie Jezusa oznaczało – już w czasach Jego obecności na ziemi – wyrzucenie z synagogi, wyłączenie z narodu – tego wielu się bało. Tak pisze Jan: „Niemniej jednak i spośród przywódców wielu w Niego uwierzyło, ale z obawy przed faryzeuszami nie przyznawali się, aby ich nie wyłączono z synagogi. Bardziej bowiem umiłowali chwałę ludzką aniżeli chwałę Bożą” (J 12,42-43).

Dość niespodziewanie, Jezus dodaje: „Lecz łatwiej niebo i ziemia przeminą, niż żeby jedna kreska miała odpaść z Prawa” (Łk 16,17). Bóg dba o Pismo Święte i dba o jego zachowanie. Jako komentarz, Jezus dodaje: „Każdy, kto oddala swoją żonę, a bierze inną, popełnia cudzołóstwo; i kto oddaloną przez męża bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo” (Łk 16,18) – nie jest to zgodne z literą Prawa dopuszczającego rozwód (por. Pwt 24,1) – ale zgodne jest z duchem prawa, o którym Jezus mówi: „Czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich jako mężczyznę i kobietę? I rzekł: Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało. Co więc Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela” (Mt 19,4-6). Tak Jezus rozumie zachowanie Bożego prawa.

Bardzo ciekawa jest kolejna przypowieść Jezusa: „Żył pewien człowiek bogaty, który ubierał się w purpurę i bisior i dzień w dzień świetnie się bawił. U bramy jego pałacu leżał żebrak okryty wrzodami, imieniem Łazarz. Pragnął on nasycić się odpadkami ze stołu bogacza; nadto i psy przychodziły i lizały jego wrzody” (Łk 16,19-21). Z jednej strony bogactwo i zabawa, z drugiej – skrajna nędza i choroba. Poprzez śmierć i życie pozagrobowe Bóg wymierza obojgu sprawiedliwość: „Umarł żebrak, i aniołowie zanieśli go na łono Abrahama. Umarł także bogacz i został pogrzebany. Gdy w Otchłani, pogrążony w mękach, podniósł oczy, ujrzał z daleka Abrahama i Łazarza na jego łonie. I zawołał: Ojcze Abrahamie, ulituj się nade mną i poślij Łazarza; niech koniec swego palca umoczy w wodzie i ochłodzi mój język, bo strasznie cierpię w tym płomieniu” (Łk 16,22-24). Zadziwia materialność opisu. Nie są to duchy, ale ludzie widzący siebie nawzajem, rozmawiający ze sobą. Były bogacz cierpi w ogniu, a Łazarz mógłby mu przynieść ulgę ochładzając jego język. Sytuacja bogacza sugeruje raczej jego przebywanie w czyśćcu niż w piekle. Nie ma mowy o grzechach bogacza, jest on pokorny i zatroskany o los swoich braci, czego by nie było, gdyby przebywał w piekle.

Zdumiewająca jest argumentacja Abrahama: „Wspomnij, synu, że za życia otrzymałeś swoje dobra, a Łazarz przeciwnie, niedolę; teraz on tu doznaje pociechy, a ty męki cierpisz” (Łk 16,25). Nie ma tu mowy o grzechach, czy o dobrych czynach kogokolwiek. Jest tylko zasada sprawiedliwości – bogacz otrzymał swoje dobra za życia i dlatego teraz cierpi; Łazarz cierpiał niedolę, nędzę i dlatego teraz jest pocieszany przez Abrahama.

Abraham informuje cierpiącego o fizycznej niemożliwości udzielenia mu pomocy przez Łazarza: „Między nami a wami zionie ogromna przepaść, tak że nikt, choćby chciał, stąd do was przejść nie może ani stamtąd do nas się przedostać” (Łk 16,26). Bogacz usiłuje więc uratować swoich braci: „Proszę cię więc, ojcze, poślij go do domu mojego ojca! Mam bowiem pięciu braci: niech ich przestrzeże, żeby i oni nie przyszli na to miejsce męki” (Łk 16,27-28). Ciekawa jest odpowiedź Abrahama: „Mają Mojżesza i Proroków, niechże ich słuchają!” (Łk 16,29). Ostateczną odpowiedzią jest: „Jeśli Mojżesza i Proroków nie słuchają, to choćby kto z umarłych powstał, nie uwierzą” (Łk 16,31). Kluczem do zbawienia jest wiara Pismu Świętemu. Bez tej wiary, żadne cuda nie pomogą.



Janusz Maria Andrzejewski OP

1 Grecki czasownik diaballo ma znaczenie: „oskarżać z wrogimi zamiarami, oczerniać”. Tekst grecki sugeruje, że mogło to być zwyczajne oszczerstwo.

2 Tekst grecki mówi dosłownie: ton oikonomon tes adikias, tzn. „zarządcę nieprawości”, co można oddać przez „nieuczciwego rządcę”.

3 Może chodzi o niewłaściwie użytkowane bogactwa? (Por. 1 Tm 6,10).

4 „Słowo mamona pochodzi z języka aramejskiego, w którym jest związana z pewnym prawdopodobieństwem z rdzeniem wyrażającym ideę stabilności, pewności, wierności. Pojawia się w sensie „zysk, bogactwa” w języku Fenicjan i ich kolonii w Kartaginie”. A. Valensin – G. Huby, Vangelo secondo san Luca (VS, Roma 1956) 322-323.

5 Grecki przymiotnik filargyroi ma znaczenie „miłujący pieniądze, kochający pieniądze”.

6 Grecki czasownik ekmykterizo ma znaczenie „wyśmiewać, drwić sobie z kogoś”.

7 Dosłownie: dikaiuntes heautus, tzn. „usprawiedliwiacie siebie samych”.

8 Grecki czasownik biazomai ma znaczenie „opanowywać siłą, przebijać się siłą do czegoś”.

poniedziałek, 28 sierpnia 2017

Komentarz do Łk 15


Łk 15

Zbliżali się do Niego wszyscy celnicy i grzesznicy1, aby Go słuchać” (Łk 15,1). Nie chcą słuchać faryzeuszy, którzy ich potępiają (por. J 7,49), a przychodzą do Jezusa, który daje im nadzieję na zbawienie. „Na to szemrali faryzeusze i uczeni w Piśmie2: Ten przyjmuje grzeszników i jada z nimi” (Łk 15,2). Uważali, że trzeba się od grzeszników separować jak od trędowatych, a do Jezusa mieli pretensje, bo wydawało im się, że w ten sposób aprobuje ich grzeszne życie, nieprzestrzeganie Bożych przykazań.

Przypowieść o odnalezieniu zagubionej owcy wbrew pozorom nie opisuje realnej historii pasterzy, a stara się wytłumaczyć postawę Jezusa wobec grzeszników. Jest bardzo mało prawdopodobne, by ktoś zostawił dziewięćdziesiąt dziewięć owiec na łasce losu i szedł szukać nie wiadomo gdzie zagubionej owcy. Jest to zbyt wielkie ryzyko i zbyt mała szansa odnalezienia zagubionej owcy. Bardzo silna jest pokusa spokojnego pozostania ze „sprawiedliwymi” i rezygnacji z zagubionych. Możliwe, że w tej przypowieści, Jezus przepowiada rozproszenie i zagubienie dziewięćdziesięciu dziewięciu pozostawionych na pustyni. Możliwe, że jest to jednocześnie klucz do zrozumienia dość tajemniczego tekstu świętego Pawła: „Bóg poddał3 wszystkich nieposłuszeństwu, aby wszystkim okazać swe miłosierdzie” (Rz 11,32). Upadek Żydów może być więc drogą do okazania im Bożego miłosierdzia.

Bardzo ważne są słowa Jezusa: „Jestem posłany tylko do owiec, które poginęły z domu Izraela” (Mt 15,24), tzn. misją Jezusa nie są poganie, ani Żydzi nie zagubieni. To samo odnosi się na początku (to znaczy przed zmartwychwstaniem Jezusa) i do Jego uczniów: „Nie idźcie do pogan i nie wstępujcie do żadnego miasta samarytańskiego! Idźcie raczej do owiec, które poginęły z domu Izraela” (Mt 10,5-6). Dopiero po swoim zmartwychwstaniu Jezus otwiera przed nimi cały świat: „Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego” (Mt 28,19). Jezus pozostawia wierzących w swoją sprawiedliwość faryzeuszy i poszukuje grzesznika, bo jest to szansa na uratowanie przynajmniej jednego człowieka.

Niewyobrażalna jest radość dobrego pasterza z odnalezienia zagubionej owcy: „A gdy ją znajdzie, bierze z radością na ramiona i wraca do domu; sprasza przyjaciół i sąsiadów i mówi im: Cieszcie się ze mną, bo znalazłem owcę, która mi zginęła” (Łk 15,5-6). Jest ona tak wielka, że musi się wylać na przyjaciół i znajomych. Jezus, jako znający niebo mówi: „Tak samo w niebie większa będzie radość z jednego grzesznika, który się nawraca, niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych, którzy nie potrzebują nawrócenia” (Łk 15,7). Można dodać „bo” nie potrzebują nawrócenia. Smutne jest to, że nie dostrzegają konieczności nawrócenia do Jezusa i przez Jezusa.

Na radość pasterza i całego nieba można spojrzeć z innej perspektywy. Grzesznik jest zagubiony, zgubiony z powodu działania zwodziciela. Poszukiwanie i odnalezienie oszukanego i zagubionego jest triumfem nad siłami zła gorszącymi człowieka. Tak mówi Apokalipsa: „Został strącony wielki Smok, Wąż starodawny, który się zwie diabeł i szatan, zwodzący całą zamieszkałą ziemię, został strącony na ziemię, a z nim strąceni zostali jego aniołowie” (Ap 12,9). Kara ostateczna jest wymierzona szatanowi ze względu na zgorszenie, którego jest autorem: „Diabła, który ich zwodzi, wrzucono do jeziora ognia i siarki, tam gdzie są Bestia i Fałszywy Prorok. I będą cierpieć katusze we dnie i w nocy na wieki wieków” (Ap 20,10).

Kobieta szuka starannie zgubionej drachmy, szczęśliwym zbiegiem okoliczności ją odnajduje i z podobną radością sprasza kobiety i zaprasza do wspólnej radości (por. Łk 15,8-9). W obu przypowieściach poszukiwania kończą się sukcesem – jakby dla ilustracji zachęty Jezusa: „Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam. Każdy bowiem, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajduje; a kołaczącemu otworzą” (Łk 11,9-10). Tym razem, Jezus wskazuje na radość aniołów: „Tak samo, powiadam wam, radość powstaje u aniołów Bożych z jednego grzesznika, który się nawraca” (Łk 15,10). Radością nieba i aniołów, Jezus stara się usprawiedliwić swoją działalność wśród celników i grzeszników.

W kolejnej przypowieści przedstawia Boże miłosierdzie. Mówi: „Pewien człowiek miał dwóch synów. Młodszy z nich rzekł do ojca: Ojcze, daj mi część majątku, która na mnie przypada. Podzielił więc majątek między nich. Niedługo potem młodszy syn, zabrawszy wszystko, odjechał w dalekie strony i tam roztrwonił swój majątek, żyjąc rozrzutnie4” (Łk 15,11-13). Zdumiewa szybkość reakcji ojca, który znając swojego syna tak łatwo powierza mu część przypadającego na niego majątku. Do tego niemoralnie żyjącego młodego człowieka nie przemawia nawet upokarzająca go praca ze świniami, dopiero głód sprawia, że przypomina sobie o ojcu: „Wtedy zastanowił się i rzekł: Iluż to najemników mojego ojca ma pod dostatkiem chleba, a ja tu z głodu ginę. Zabiorę się i pójdę do mego ojca, i powiem mu: Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu5 i względem ciebie; już nie jestem godzien nazywać się twoim synem: uczyń mię choćby jednym z najemników” (Łk 15,17-19). Nie wraca ze względu na ojca, ale ze względu na swój głód. Często człowiek wraca do Boga ze względu na swoje nieszczęście, a nie ze względu na Boga. „A gdy był jeszcze daleko, ujrzał go jego ojciec i wzruszył się głęboko; wybiegł naprzeciw niego, rzucił mu się na szyję i ucałował go” (Łk 15,20). Miłość ojca jest wzruszająca. Syn powtarza swoją formułkę, ale ojciec nie ma zamiaru go karać: „Przynieście szybko najlepszą szatę i ubierzcie go; dajcie mu też pierścień na rękę i sandały na nogi! Przyprowadźcie utuczone cielę i zabijcie: będziemy ucztować i bawić się, ponieważ ten mój syn był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się. I zaczęli się bawić” (Łk 15,22-24). Radość z powrotu syna dominuje, wszystko inne odchodzi na dalszy plan. Starszy syn czuje się skrzywdzony i robi wyrzut swojemu ojcu: „Oto tyle lat ci służę i nigdy nie przekroczyłem twojego rozkazu; ale mnie nie dałeś nigdy koźlęcia, żebym się zabawił z przyjaciółmi. Skoro jednak wrócił ten syn twój, który roztrwonił twój majątek z nierządnicami, kazałeś zabić dla niego utuczone cielę” (Łk 15,29-30). Ciekawa jest odpowiedź ojca: „Moje dziecko, ty zawsze jesteś przy mnie i wszystko moje do ciebie należy. A trzeba się weselić i cieszyć z tego, że ten brat twój był umarły, a znów ożył, zaginął, a odnalazł się” (Łk 15,31-32).

We wszystkich trzech przypowieściach dominuje element radości z odnalezienia tego co zaginęło. Nawrócenie człowieka prowadzi do ogromnej radości – w niebie i tu na ziemi.



Janusz Maria Andrzejewski OP

1 Dla Jezusa słowo „grzesznik” oznacza człowieka, który jeszcze nie został przemieniony Jego łaską na syna Bożego. Por.: „Jeśli bowiem miłujecie tych tylko, którzy was miłują, jakaż za to dla was wdzięczność? Przecież i grzesznicy miłość okazują tym, którzy ich miłują. I jeśli dobrze czynicie tym tylko, którzy wam dobrze czynią, jaka za to dla was wdzięczność? I grzesznicy to samo czynią. Jeśli pożyczek udzielacie tym, od których spodziewacie się zwrotu, jakaż za to dla was wdzięczność? I grzesznicy grzesznikom pożyczają, żeby tyleż samo otrzymać. Wy natomiast miłujcie waszych nieprzyjaciół, czyńcie dobrze i pożyczajcie, niczego się za to nie spodziewając. A wasza nagroda będzie wielka, i będziecie synami Najwyższego; ponieważ On jest dobry dla niewdzięcznych i złych” (Łk 6,32-35).

2 Do nich stosuje się wyrzut Boga jako do złych pasterzy Izraela: „Słabej nie wzmacnialiście, o zdrowie chorej nie dbaliście, skaleczonej nie opatrywaliście, zabłąkanej nie sprowadzaliście z powrotem, zagubionej nie odszukiwaliście, a z przemocą i okrucieństwem obchodziliście się z nimi” (Ez 34,4).

3 Grecki czasownik synkleio oznacza: „zamykać, ograniczać, więzić”.

4 Grecki przyłówek asotos ma znaczenie: „w sposób rozpasany, rozwiąźle”. Podobnie jak asotia tzn. „stan, z którego nie można się ocalić, rozpad moralny”, pochodzi od partykuły przeczącej a tzn. „nie” i od czasownika sozo „wybawiać, zbawiać”.

5 Tutaj i w w. 21, mamy eis ton uranon, tzn. „przeciwko niebu”. Ciekawe, że nawet w przypowieściach, Jezus unika słowa „Bóg” – zgodnie z ówczesnym zwyczajem judaizmu.

środa, 23 sierpnia 2017

Komentarz do Łk 14


Łk 14

Rozdział czternasty Ewangelii ukazuje kolejny przypadek faryzejskiej prowokacji: „Gdy Jezus przyszedł do domu pewnego przywódcy faryzeuszów, aby w szabat spożyć posiłek, oni Go śledzili. A oto zjawił się przed Nim pewien człowiek chory na wodną puchlinę” (Łk 14,1-2). Jezus wiedząc, że to podstęp pyta się ich: „Czy wolno w szabat uzdrawiać, czy też nie?” (Łk 14,3). Ciekawe, że Żydzi boją się odpowiedzieć na to pytanie. Jezus uzdrawia chorego i próbuje skłonić Żydów do myślenia: „Któż z was, jeśli jego syn albo wół wpadnie do studni, nie wyciągnie go zaraz, nawet w dzień szabatu?” (Łk 14,5). Niestety i to pytanie pozostaje bez odpowiedzi. Wydawało się im zapewne, że szabat jest tak święty i nietykalny, że pytania Jezusa są niedorzeczną prowokacją.

Jezus, widząc ludzką próżność, „gdy zauważył, jak sobie pierwsze miejsca wybierali” (Łk 14,7) mówi: „Jeśli cię kto zaprosi na ucztę, nie zajmuj pierwszego miejsca, by czasem ktoś znakomitszy od ciebie nie był zaproszony przez niego. Wówczas przyjdzie ten, kto was obu zaprosił, i powie ci: Ustąp temu miejsca!; i musiałbyś ze wstydem zająć ostatnie miejsce. Lecz gdy będziesz zaproszony, idź i usiądź na ostatnim miejscu. Wtedy przyjdzie gospodarz i powie ci: Przyjacielu, przesiądź się wyżej!; i spotka cię zaszczyt wobec wszystkich współbiesiadników” (Łk 14,8-10). To nie ja mam sobie wybierać miejsce mi odpowiadające, ale mam pokornie przyjąć miejsce, które mi zostanie wyznaczone. Dodaje Jezus: „Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony” (Łk 14,11). Wywyższanie się jest zgodne z duchem tego świata, a uniżanie się zgodne z Duchem Świętym.

W tym samym duchu Jezus radzi człowiekowi, który Go zaprosił: „Gdy wydajesz obiad albo wieczerzę, nie zapraszaj swoich przyjaciół ani braci, ani krewnych, ani zamożnych sąsiadów, aby cię i oni nawzajem nie zaprosili, i miałbyś odpłatę. Lecz kiedy urządzasz przyjęcie, zaproś ubogich, ułomnych, chromych i niewidomych. A będziesz szczęśliwy1, ponieważ nie mają czym tobie się odwdzięczyć; odpłatę bowiem otrzymasz przy zmartwychwstaniu sprawiedliwych” (Łk 14,12-14). Chodzi tu nie tylko o bezinteresowność ale i skierowanie uwagi na Boga, który troszczy się o upośledzonych i hojnie wynagradza tych, którzy się o nich troszczą. Ciekawe, że w takim właśnie kontekście Jezus naucza o zmartwychwstaniu – szerzej mówi o nim w J 5,29: „Ci, którzy pełnili dobre czyny, pójdą na zmartwychwstanie życia; ci, którzy pełnili złe czyny – na zmartwychwstanie potępienia2”. Podobne rozróżnienie losów ludzi w momencie ich zmartwychwstania odnajdujemy w Dn 12,2: „Wielu zaś, co posnęli w prochu ziemi, zbudzi się: jedni do wiecznego życia, drudzy ku hańbie, ku wiecznej odrazie”.

Słowa Jezusa docierają do jednego z obecnych, który stwierdza: „Szczęśliwy3 jest ten, kto będzie ucztował4 w królestwie Bożym” (Łk 14,15). Zwróćmy uwagę na fakt, że dla ówczesnych Żydów Królestwo Boże dotyczy życia pozagrobowego, podczas gdy dla Jezusa Królestwo już jest: „Zapytany przez faryzeuszów, kiedy przyjdzie królestwo Boże, odpowiedział im: Królestwo Boże nie przyjdzie dostrzegalnie; i nie powiedzą: Oto tu jest albo: Tam. Oto bowiem królestwo Boże pośród5 was jest” (Łk 17,20-21). Bóg panuje już obecnie w ludziach mocą Ducha Świętego tak na płaszczyźnie indywidualnej jak i społecznej – i tak się realizuje Jego Królestwo.

Jak to często bywa – Jezus odpowiada przypowieścią (por. Łk 14,16-24). Mówi o obiedzie – deipnon, na który wielu jest zaproszonych. Niestety w momencie powtórnego zaproszenia szukają wymówek, by nie przyjść na ten obiad (por. Łk 14,16-20). Są grzeczni i usprawiedliwiają się. Spotyka się to z gniewną reakcją gospodarza, który mówi do swojego sługi: „Wyjdź co prędzej na ulice i zaułki miasta i wprowadź tu ubogich, ułomnych, niewidomych i chromych!” (Łk 14,21). Może jest to wyrazem Bożej sprawiedliwości – tak to przynajmniej wygląda na podstawie słów Abrahama z przypowieści o bogaczu i Łazarzu: „Wspomnij, synu, że za życia otrzymałeś swoje dobra, a Łazarz przeciwnie, niedolę; teraz on tu doznaje pociechy, a ty męki cierpisz” (Łk 16,25). Królestwo Boże jest w rozumieniu Jezusa swego rodzaju rekompensatą za ziemską niedolę.

Gdy okazuje się, że jest jeszcze wolne miejsce, gospodarz rozkazuje: „Wyjdź na drogi i między opłotki i zmuszaj do wejścia, aby mój dom był zapełniony. Albowiem powiadam wam: Żaden z owych ludzi, którzy byli zaproszeni, nie skosztuje mojej uczty” (Łk 14,23-24). Straszliwy jest ten wyrok na zaproszonych, którzy wzgardzili obiadem. Nie rozumiemy ich dziwnej ucieczki. Dziwne jest też, że do wejścia do Królestwa trzeba zmuszać, nakłaniać?

Greckie słowo anankason, tłumaczone przez „zmuszaj” trzeba chyba rozumieć podobnie jak słowo parabiazo w Łk 24,296, tzn. chodzi o silne naleganie, a nie o przymus fizyczny – podobnie jak w znanym tekście świętego Pawła: „Głoś naukę, nastawaj w porę, nie w porę, [w razie potrzeby] wykaż błąd, poucz, podnieś na duchu z całą cierpliwością, ilekroć nauczasz” (2 Tm 4,2).

Pierwszymi zaproszonymi do Królestwa Bożego byli Żydzi, jako naród wybrany. Niestety nie zechcieli skorzystać z zaproszenia. Ich miejsce zajmują biedni, upośledzeni ludzie, tj. poganie7 – jak mówi święty Paweł: „Należało głosić słowo Boże najpierw wam. Skoro jednak odrzucacie je i sami uznajecie się za niegodnych życia wiecznego, zwracamy się do pogan. Tak bowiem nakazał nam Pan: Ustanowiłem Cię światłością dla pogan, abyś był zbawieniem aż po krańce ziemi” (Dz 13,46-47). Kategoria „zmuszanych” dotyczy chyba Żydów przyjmujących Chrystusa.

Przedziwne są kolejne słowa Jezusa: „Jeśli kto przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści8 swego ojca i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nadto i siebie samego9, nie może być moim uczniem” (Łk 14,26). Można to rozumieć o konieczności ogromnego dystansu wobec siebie i swoich bliskich, by naprawdę służyć Jezusowi. Jakoś są te słowa powiązane z przykazaniem miłości: „Będziesz miłował Pana, Boga twojego, z całego swego serca, z całej duszy swojej, ze wszystkich swych sił” (Pwt 6,5) – to znaczy Bóg wymaga wyłączności miłości, jest Bogiem zazdrosnym, chce by Go kochano w całej pełni, a więc całym sercem, całym sobą.

Do tych słów Jezus dodaje: „Kto nie nosi swego krzyża, a idzie za Mną, ten nie może być moim uczniem” (Łk 14,27). Może trzeba te słowa zestawiać z innymi Jego słowami: „Wchodźcie przez ciasną bramę! Bo szeroka jest brama i przestronna ta droga, która prowadzi do zguby, a wielu jest takich, którzy przez nią wchodzą. Jakże ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do życia, a mało jest takich, którzy ją znajdują!” (Mt 7,13-14). Może tym krzyżem jest wymaganie miłości całkowicie skoncentrowanej na Bogu? Słowo „nienawiść” przeraża, ale zbyt łatwo jest Boga traktować jako dodatek do naszego życia, do naszej rodziny, do naszych interesów, do naszej kultury – a to w praktyce uniemożliwia bycie „uczniem Jezusa”.

Jezus ilustruje te swoje twarde wymagania przypowieściami o budującym wieżę i o królu wyruszającym na wojnę. Zbyt łatwo jest w momencie entuzjazmu powiedzieć „tak!” Jezusowi, a po pewnym czasie stwierdzić, że nasze siły już się wyczerpały. Do swoich wymagań Jezus dodaje: „Nikt z was, kto nie wyrzeka się wszystkiego, co posiada, nie może być moim uczniem” (Łk 14,33). Konieczny jest duży dystans wobec siebie samego, wobec rodziny i wobec dóbr materialnych. Na koniec Jezus dodaje sentencję mądrościową: „Dobra jest sól; lecz jeśli nawet sól smak swój utraci, to czymże ją zaprawić? Nie nadaje się ani do ziemi, ani do nawozu; precz się ją wyrzuca. Kto ma uszy do słuchania, niechaj słucha!” (Łk 14,34-35). Uczniowie Jezusa są solą zachowującą świat od zepsucia; jeśli nie spełniają swojej roli zostają z pogardą odrzuceni i podeptani. Jezus zachęca do uważnego słuchania swoich słów.



Janusz Maria Andrzejewski OP

1 W tekście greckim mamy makarios, tzn. „błogosławiony”. Ten termin odnosi się nie do ziemskich przyjemności, ale do Bożego błogosławieństwa, które jest widoczne w życiu obecnym, a w pełni będzie zauważalne w życiu wiecznym.

2 Tekst grecki mówi o „zmartwychwstaniu sądu” – anastasis kriseos. Sąd nie oznacza z konieczności potępienia.

3 W tekście greckim mamy makarios, tzn. „błogosławiony”.

4 Dosłownie: „będzie jadł chleb” – fagetai arton. Nie ma tu odcienia uczty.

5 Grecki przyimek entos można tłumaczyć również przez „wewnątrz”.

6 „Lecz przymusili Go, mówiąc: Zostań z nami, gdyż ma się ku wieczorowi i dzień się już nachylił”.

7 Ciekawe, że tak właśnie mógł Jezus patrzeć na ówczesnych pogan.

8 Tekst grecki mówi u misei, tzn. „nie nienawidzi”.

9 Tekst grecki mówi kai ten psychen heautu, tzn. „duszy swojej” – co można oddać przez „siebie samego”.

sobota, 19 sierpnia 2017

Komentarz do Łk 13


Łk 13

Rozdział trzynasty Ewangelii informuje nas o masakrze dokonanej przez Piłata: „W tym samym czasie przyszli niektórzy i donieśli Mu o Galilejczykach, których krew Piłat zmieszał z krwią ich ofiar” (Łk 13,1)1. Zaskakująca jest reakcja Jezusa: „Czyż myślicie, że ci Galilejczycy byli większymi grzesznikami niż inni mieszkańcy Galilei, że to ucierpieli? Bynajmniej, powiadam wam; lecz jeśli się nie nawrócicie, wszyscy podobnie zginiecie” (Łk 13,2-3). Spodziewalibyśmy się prorockiego gniewu Jezusa przeciwko okrutnemu okupantowi, przeciwko niesprawiedliwości, ale On myśli tylko o nawróceniu swoich rodaków – no i o naszym. Nieszczęścia, tragedie mają nas prowadzić do Jezusa, do zamyślenia się nad swoim życiem i do powrotu do Boga – to jedyny powód, dla którego Jezus dopuszcza zło.

Przypowieść o nieurodzajnym drzewie figowym zawiera propozycję: „Wytnij je: po co jeszcze ziemię wyjaławia2?” (Łk 13,7). Ogrodnik proponuje dać drzewu jeszcze jedną szansę: „Panie, jeszcze na ten rok je pozostaw; ja okopię je i obłożę nawozem; może wyda owoc. A jeśli nie, w przyszłości możesz je wyciąć” (Łk 13,8-9). Jest to obraz człowieka, który otrzymuje od Boga ostatnią szansę na nawrócenie.

W szabat Jezus wbrew faryzejskim zakazom uzdrawia; mówi do kobiety osiemnaście lat prześladowanej przez ducha niemocy (por. Łk 13,11): „Niewiasto, jesteś wolna od swej niemocy. Włożył na nią ręce, a natychmiast wyprostowała się i chwaliła Boga” (Łk 13,12-13). Broni się przed zarzutem łamania szabatu: „Obłudnicy, czyż każdy z was nie odwiązuje w szabat wołu lub osła od żłobu i nie prowadzi, by go napoić? A tej córki Abrahama, którą szatan osiemnaście lat trzymał na uwięzi, nie należało uwolnić od tych więzów w dzień szabatu?” (Łk 13,15-16). Dzień szabatu nie zwalnia od walki ze złem, z chorobą, z szatanem prześladującym człowieka.

Ciekawe, że właśnie w takim kontekście Jezus uczy o Królestwie: „Do czego podobne jest królestwo Boże i z czym mam je porównać? Podobne jest do ziarnka gorczycy, które ktoś wziął i posadził w swoim ogrodzie. Wyrosło i stało się wielkim drzewem, tak że ptaki powietrzne gnieździły się na jego gałęziach” (Łk 13,18-19). Wydaje mi się, że można by zilustrować to potężne Boże działanie na przykładzie człowieka, który przyjmuje chrzest święty. Niezależnie od słabości człowieka przyjmującego łaskę, Bóg daje jej ogromny wzrost, tak, że na końcu życia świętego staje się on oporą dla ludzi szukających Boga. Również druga przypowieść – o kwasie (por. Łk 13,21) wskazuje na ten ogromny dynamizm działania Bożego w człowieku i w społeczeństwie – jeden święty może pociągnąć do Boga ogromne tłumy – za życia i po śmierci.

Na drodze Jezusa do Jerozolimy pojawia się bardzo trudne, również dla nas, pytanie: „Panie, czy tylko nieliczni będą zbawieni3?” (Łk 13,23). Co oznacza być zbawionym? Kluczowe do rozumienia tego pytania są teksty Pawłowe z Pierwszego Listu do Koryntian. Pisze Paweł: „Nauka bowiem krzyża głupstwem jest dla tych, co idą na zatracenie, mocą Bożą zaś dla nas, którzy dostępujemy zbawienia” (1 Kor 1,18). Słowa „którzy dostępujemy zbawienia” wskazują na związek zbawienia z przyjęciem „nauki Krzyża”, to znaczy, są zbawiani ci, którzy żyją w szkole Chrystusa Ukrzyżowanego. Podobnie, 1 Kor 1,21 twierdzi: „Spodobało się Bogu przez głupstwo głoszenia słowa zbawić wierzących”, a więc zbawienie dotyczy nielicznych – tych, którzy wierzą w Jezusa i Jezusowi – dzięki posłudze głoszących Ewangelię.

Można by, w związku z przypowieściami o ziarenku gorczycy i o zaczynie, oczekiwać odpowiedzi optymistycznej Jezusa – typu: „Nie bój się, mała trzódko, gdyż spodobało się Ojcu waszemu dać wam królestwo” (Łk 12,32). Jezus odpowiada jednak: „Usiłujcie4 wejść przez ciasne drzwi; gdyż wielu, powiadam wam, będzie chciało wejść, a nie będą mogli” (Łk 13,24). Konieczna jest uporczywa walka o wejście do Królestwa, nie wystarczają dobre chęci. Jest to nawiązanie do słów Jezusa zanotowanych w Ewangelii Mateuszowej: „Wchodźcie przez ciasną bramę! Bo szeroka jest brama i przestronna ta droga, która prowadzi do zguby, a wielu jest takich, którzy przez nią wchodzą. Jakże ciasna jest brama i wąska5 droga, która prowadzi do życia, a mało jest takich, którzy ją znajdują!” (Mt 7,13-14). Mówi tu Jezus, że mało jest takich, którzy znajdują drogę wiodącą do życia w Królestwie. To On jest tą drogą (por. J 14,6), drogą ukrzyżowaną.

W dalszym ciągu Jezus ostrzega sobie współczesnych przed możliwym odrzuceniem: „Powiadam wam, nie wiem, skąd jesteście. Odstąpcie ode Mnie wszyscy dopuszczający się niesprawiedliwości! Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów, gdy ujrzycie Abrahama, Izaaka i Jakuba, i wszystkich proroków w królestwie Bożym, a siebie samych precz wyrzuconych” (Łk 13,27-28). Nie wystarczy znać Jezusa osobiście, czy nawet jeść z Nim czy pić (por. Łk 13,26). Znajomości się nie liczą. Nieprawość – adikia – dyskwalifikuje każdego.

Faryzeusze ostrzegają Jezusa przed Herodem, który rzekomo chce Go zabić (por. Łk 13,31). Prawdopodobnie jest to kłamstwo, którym chcą skłonić Jezusa do ucieczki, bo zazdroszczą mu tłumów Go otaczających. Wiemy, że Herod chciał Go zobaczyć i miał nadzieją zobaczyć jakiś cud przez Niego uczyniony (por. Łk 23,8). Jezus zaś dodaje: „Muszę być w drodze, bo rzecz niemożliwa, żeby prorok zginął poza Jerozolimą” (Łk 13,33). Idzie do Jerozolimy by tam być zamordowanym: „Jeruzalem, Jeruzalem! Ty zabijasz proroków i kamienujesz tych, którzy do ciebie są posłani. Ile razy chciałem zgromadzić twoje dzieci, jak ptak swoje pisklęta pod skrzydła, a nie chcieliście. Oto dom wasz [tylko] dla was pozostanie” (Łk 13,34-35). Odrzucenie i zamordowanie Jezusa jest odrzuceniem zbawienia dla Żydów i dla Jerozolimy. Wraz ze śmiercią Jezusa świątynia jerozolimska staje się bezużyteczna.



Janusz Maria Andrzejewski OP

1 Józef Flawiusz wspomina o 3000 Żydów zabitych jak ofiary i o placach świątynnych zapełnionych ich ciałami (Jos. Antt. xvii. 9, § 3); a w inne święto Paschy o co najmniej 20000 (id. xx. 5, § 3). Por. Por. The Cambridge Bible for Schools and Colleges, Published in 1882-1921.

2 Grecki czasownik katargeo oznacza „czynić rzecz nieużyteczną”.

3 Grecki imiesłów czasu teraźniejszego czasownika sozo ma aspekt niedokonany. Trzeba by więc tłumaczyć: „Czy tylko nieliczni są zbawiani?”.

4 Grecki czasownik agonizomai ma znaczenie: „walczyć, zmagać się” – chodzi więc o realną walkę ze swoimi słabościami o wejście do Królestwa.

5 Grecki imiesłów tethlimmene czasownika thlibo ma znaczenie: „być ściśniętym, być ciasnym”.

środa, 2 sierpnia 2017

Komentarz do Łk 12


Łk 12

Po dramatycznych „biada” Jezus staje się obiektem gwałtownego ataku: „Gdy wyszedł stamtąd, uczeni w Piśmie i faryzeusze poczęli gwałtownie nastawać na Niego i wypytywać Go o wiele rzeczy. Czyhali przy tym, żeby go podchwycić na jakimś słowie” (Łk 11,53-54). Rozdział dwunasty przedstawia nam ogromny tłum otaczający Jezusa, który mówi do swoich uczniów: „Strzeżcie się kwasu, to znaczy obłudy faryzeuszów” (Łk 12,1). Święty Paweł ukazuje Koryntianom znaczenie kwasu: „Czyż nie wiecie, że odrobina kwasu całe ciasto zakwasza? Wyrzućcie więc stary kwas, abyście się stali nowym ciastem, jako że przaśni jesteście. Chrystus bowiem został złożony w ofierze jako nasza Pascha. Tak przeto odprawiajmy święto nasze, nie przy użyciu starego kwasu, kwasu złości i przewrotności, lecz - przaśnego chleba czystości i prawdy” (1 Kor 5,6-8). Faryzeusze byli znani ze swojego zakłamania. Jezus wielokrotnie krytykuje ich zakłamanie, życie na pokaz. Są oni groźni i niebezpieczna jest ich nauka.

Jezus ostrzega przed obłudą, bo zagraża ona również Jego uczniom: „Nie ma bowiem nic ukrytego, co by nie wyszło na jaw, ani nic tajemnego, co by się nie stało wiadome. Dlatego wszystko, co powiedzieliście w mroku, w świetle będzie słyszane, a coście w izbie szeptali do ucha, głosić będą na dachach” (Łk 12,2-3). Wszelkie zło, każda intryga – będą kiedyś ujawnione. Dlatego, Jezus prowadzi do bojaźni Bożej: „Lecz mówię wam, przyjaciołom moim: Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, a potem nic więcej uczynić nie mogą. Pokażę wam, kogo się macie obawiać: bójcie się Tego, który po zabiciu ma moc wtrącić do piekła. Tak, mówię wam: Tego się bójcie!” (Łk 12,4-5). Strach przed ludźmi, czy przed szatanem paraliżuje człowieka i często zmiażdżony przez strach zgadza się na grzech. Bojaźń Boża uwalnia od takiego grzesznego strachu, bo przypomina o Bogu, który może wyzwolić z dowolnego niebezpieczeństwa, ale którego nie wolno lekceważyć, bo może to doprowadzić do kary ognia wiecznego. Bojaźń Boża stawia wobec jasnego wyboru: „A powiadam wam: Kto się przyzna do Mnie wobec ludzi, przyzna się i Syn Człowieczy do niego wobec aniołów Bożych; a kto się Mnie wyprze wobec ludzi, tego wyprę się i Ja wobec aniołów Bożych” (Łk 12,8-9) – trudna zasada wzajemności i odpowiedzialności za relację z Jezusem. Jezus mówi o możliwości przebaczenia tym, którzy z Nim walczą: „Każdemu, kto mówi jakieś słowo przeciw Synowi Człowieczemu, będzie przebaczone, lecz temu, kto bluźni przeciw Duchowi Świętemu, nie będzie przebaczone” (Łk 12,10). Bluźnierstwo wobec Ducha Świętego – to bunt wobec Boga działającego w historii, to nieprzyjmowanie Jego działalności, to bunt wobec prawdy i dobra, to zakłamana walka przeciw zbawieniu, to walka z Bogiem, pod dowolnym pretekstem – jak mówił Jezus: „Biada wam, uczonym w Prawie, bo wzięliście klucze poznania; samiście nie weszli, a przeszkodziliście tym, którzy wejść chcieli” (Łk 11,52). Kolejne słowa Jezusa zdają się potwierdzać takie zrozumienie tego strasznego grzechu, który nie może liczyć na przebaczenie: „Kiedy was ciągać będą do synagog, urzędów i władz, nie martwcie się, w jaki sposób albo czym macie się bronić lub co mówić, bo Duch Święty nauczy was w tej właśnie godzinie, co należy powiedzieć” (Łk 12,11-12). Uczniowie Jezusa muszą być przygotowani na prześladowania, ale mogą liczyć na natchnienie Ducha Świętego.

Ludzie próbują wciągnąć Jezusa jako autorytet moralny do rozwiązywania swoich sporów majątkowych. Jezus odmawia i dodaje: „Uważajcie i strzeżcie się wszelkiej chciwości, bo nawet gdy ktoś opływa [we wszystko], życie1 jego nie jest zależne od jego mienia” (Łk 12,15). Bogactwo nie prowadzi ani do zdrowia fizycznego, ani tym bardziej do duchowego. List do Kolosan nazywa chciwość bałwochwalstwem – eidololatreia: „Zadajcie więc śmierć temu, co jest przyziemne w członkach: rozpuście, nieczystości, lubieżności, złej żądzy i chciwości, bo ona jest bałwochwalstwem. Z powodu nich nadchodzi gniew Boży na synów buntu” (Kol 3,5-6). Dla ilustracji Jezus dodaje przypowieść: „Pewnemu zamożnemu człowiekowi dobrze obrodziło pole. I rozważał sam w sobie: Co tu począć? Nie mam gdzie pomieścić moich zbiorów. I rzekł: Tak zrobię: zburzę moje spichlerze, a pobuduję większe i tam zgromadzę całe zboże i moje dobra. I powiem sobie: Masz wielkie zasoby dóbr, na długie lata złożone; odpoczywaj, jedz, pij i używaj! Lecz Bóg rzekł do niego: Głupcze2, jeszcze tej nocy zażądają twojej duszy od ciebie; komu więc przypadnie to, coś przygotował? Tak dzieje się z każdym, kto skarby gromadzi dla siebie, a nie jest bogaty przed Bogiem” (Łk 12,16-21). Nieco inaczej mówi Jezus w Ewangelii Mateuszowej: „Nie gromadźcie sobie skarbów na ziemi, gdzie mól i rdza niszczą i gdzie złodzieje włamują się, i kradną. Gromadźcie sobie skarby w niebie, gdzie ani mól, ani rdza nie niszczą i gdzie złodzieje nie włamują się, i nie kradną. Bo gdzie jest twój skarb, tam będzie i serce twoje” (Mt 6,19-21).

Mówi dalej Jezus: „Nie troszczcie się zbytnio o życie3, co macie jeść, ani o ciało, czym macie się przyodziać. Życie bowiem więcej znaczy niż pokarm, a ciało więcej niż odzienie” (Łk 12,22-23). Po porównaniach do ptaków i do lilii polnych, Jezus podsumowuje swoją naukę: „O to wszystko bowiem zabiegają narody świata, lecz Ojciec wasz wie, że tego potrzebujecie. Starajcie się raczej o Jego królestwo, a te rzeczy będą wam dodane” (Łk 12,30-31). Jesteśmy w dobrych rękach Ojca i powinniśmy się troszczyć przede wszystkim o Królestwo Boże, by do niego wejść i w nim przebywać. Jezus uspokaja swoich uczniów: „Nie bój się, mała trzódko, gdyż spodobało się Ojcu waszemu dać wam królestwo” (Łk 12,32). Dodaje jednak: „Sprzedajcie wasze mienie i dajcie jałmużnę! Sprawcie sobie trzosy, które nie niszczeją, skarb niewyczerpany w niebie, gdzie złodziej się nie dostaje ani mól nie niszczy. Bo gdzie jest skarb wasz, tam będzie i serce wasze” (Łk 12,33-34). Ubóstwo jest najprostszą drogą do Królestwa – jeśli w niebie umieścimy nasz skarb – to i serce tam za nim podąży.

W przypowieści o panu powracającym późno w nocy z wesela zaskakująca jest jego gotowość do służenia swoim sługom: „Przepasze się i każe im zasiąść do stołu4, a obchodząc będzie im usługiwał” (Łk 12,37). Wskazuje chyba na niesłychaną radość odnalezienia swoich sług czuwających i jego oczekujących. Tym Panem jest Jezus: „Wy też bądźcie gotowi, gdyż o godzinie, której się nie domyślacie, Syn Człowieczy przyjdzie” (Łk 12,40). Słudzy Jezusa dzielą się na dwie kategorie; z jednej strony są ci dobrzy: „Któż jest owym rządcą wiernym i roztropnym, którego pan ustanowi nad swoją służbą, żeby na czas rozdawał jej żywność? Szczęśliwy ten sługa, którego pan powróciwszy zastanie przy tej czynności. Prawdziwie powiadam wam: Postawi go nad całym swoim mieniem” (Łk 12,42-44). Z drugiej niedobrzy: „ Lecz jeśli sługa ów powie sobie w duszy: Mój pan ociąga się z powrotem, i zacznie bić sługi i służące, a przy tym jeść, pić i upijać się, to nadejdzie pan tego sługi w dniu, kiedy się nie spodziewa, i o godzinie, której nie zna; każe go ćwiartować i z niewiernymi wyznaczy mu miejsce. Sługa, który zna wolę swego pana, a nic nie przygotował i nie uczynił zgodnie z jego wolą, otrzyma wielką chłostę. Ten zaś, który nie zna jego woli i uczynił coś godnego kary, otrzyma małą chłostę” (Łk 12,45-48). Ogólną zasadą jest: „Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie; a komu wiele zlecono, tym więcej od niego żądać będą” (Łk 12,48).

Zaskakujące jest stwierdzenie Jezusa: „Przyszedłem rzucić ogień na ziemię i jakże bardzo pragnę, żeby on już zapłonął. Chrzest mam przyjąć i jakiej doznaję udręki, aż się to stanie” (Łk 12,49-50). Tym ogniem może być Duch Święty – sugerują to „języki jakby z ognia” pod postacią których Duch zstąpił na Kościół: „Nagle dał się słyszeć z nieba szum, jakby uderzenie gwałtownego wiatru, i napełnił cały dom, w którym przebywali. Ukazały się im też języki jakby z ognia, które się rozdzieliły, i na każdym z nich spoczął jeden. I wszyscy zostali napełnieni Duchem Świętym, i zaczęli mówić obcymi językami, tak jak im Duch pozwalał mówić” (Dz 2,2-4). Jezus pragnie zesłać Ducha i jest przekonany, że Duch Prawdy będzie skutecznym Obrońcą Kościoła: „Jednakże mówię wam prawdę: Pożyteczne jest dla was moje odejście. Bo jeżeli nie odejdę, Pocieszyciel nie przyjdzie do was. A jeżeli odejdę, poślę Go do was. On zaś, gdy przyjdzie, przekona świat o grzechu, o sprawiedliwości i o sądzie” (J 16,7-8). Śmierć Jezusa – przedstawiana później przez Jezusa pod obrazem chrztu, jest konieczna dla przyjścia Ducha, który będzie skutecznym środkiem dla nawracania świata. Pierwszy chrzest Jezusa – ten w rzece Jordan był konieczny dla uświęcenia naszego chrztu i dla objawienia światu tajemnicy Trójcy Przenajświętszej. Drugi chrzest – tak bardzo upragniony przez Jezusa – to Jego straszliwa Męka, konieczna dla naszego zbawienia i dla wylania Ducha Świętego na Kościół.

Ważne jest stwierdzenie Jezusa: „Czy myślicie, że przyszedłem dać ziemi pokój? Nie, powiadam wam, lecz rozłam. Odtąd bowiem pięcioro będzie rozdwojonych w jednym domu: troje stanie przeciw dwojgu, a dwoje przeciw trojgu; ojciec przeciw synowi, a syn przeciw ojcu; matka przeciw córce, a córka przeciw matce; teściowa przeciw synowej, a synowa przeciw teściowej” (Łk 12,51-53). Myślę, że Jezus pragnie głębokiego, duchowego pokoju dla każdego z nas i dla każdej rodziny i dlatego mówi: „Pokój zostawiam wam, pokój mój daję wam. Nie tak jak daje świat, Ja wam daję. Niech się nie trwoży serce wasze ani się lęka!” (J 14,27). Nie chodzi o tzw. „święty spokój” budowany na tolerancji wobec zła. Prawda, którą przynosi Jezus jest jak miecz dzielący ludzi (por. Mt 10,34). Duch Prawdy przekonuje świat o grzechu, o sprawiedliwości i o sądzie – a to wywołuje ogromną agresję ze strony zdemaskowanego zła – stąd podziały, o których mówi Jezus.

Bardzo ważna dla wierności wobec Jezusa i Jego nauki jest wolność wobec opinii ogółu, często agresywnej wobec Jezusa: „Obłudnicy, umiecie rozpoznawać wygląd ziemi i nieba, a jakże obecnego czasu nie rozpoznajecie? I dlaczego sami z siebie nie rozróżniacie tego, co jest słuszne?” (Łk 12,56-57).

Ważne jest też stwierdzenie: „Gdy idziesz do urzędu ze swym przeciwnikiem, staraj się w drodze dojść z nim do zgody” (Łk 12,58). Szukanie pokoju w stosunkach z ludźmi, dystans wobec emocji prowadzących do niepotrzebnych sporów to ważne zadanie dla każdego z nas.



Janusz Maria Andrzejewski OP

1 Grecki rzeczownik zoe sugeruje, że chodzi tu o życie duchowe. Życie fizyczne było określane terminem psyche (dosłownie - „dusza”), lub bios, tzn. „życie”.

2 Grecki przymiotnik afron można również przetłumaczyć: „pozbawiony rozsądku, bezmyślny”.

3 Grecki rzeczownik psyche oznacza „duszę”. Można go również tłumaczyć przez „życie doczesne”.

4 Grecki czasownik anaklino oznacza dosłownie „położyć się” – zgodnie z ówczesnym sposobem jedzenia na leżąco.