czwartek, 27 czerwca 2019

13. Zmartwychwstanie Jezusa


13. Zmartwychwstanie Jezusa
1. Czym jest Zmartwychwstanie Jezusa
Jeżeli Chrystus nie zmartwychwstał, daremne jest nasze nauczanie, próżna jest także wasza wiara. Okazuje się bowiem, że byliśmy fałszywymi świadkami Boga, skoro umarli nie zmartwychwstaną, przeciwko Bogu świadczyliśmy, że z martwych wskrzesił Chrystusa” (1 Kor 15,14n). W tych słowach święty Paweł dobitnie ukazuje znaczenie Zmartwychwstania Jezusa Chrystusa dla całości chrześcijańskiego orędzia: stanowi ono jego podstawę. Prawdziwość świadectwa, że Chrystus powstał z martwych, decyduje o istnieniu lub nieistnieniu wiary chrześcijańskiej”1. Jezus wielokrotnie zapowiadał swoje zmartwychwstanie, a zmartwychwstając potwierdził prawdę swojego nauczania. Jego zmartwychwstanie było i jest jedną z najtrudniejszych do zaakceptowania prawd naszej wiary.
Papież przytacza opinię jednego z protestanckich biblistów: „Rudolf Bultmann wierze w Zmartwychwstanie zarzucił, że gdyby nawet Jezus wyszedł z grobu, trzeba by jednak powiedzieć, że „takie cudowne wydarzenie w naturze, jak przywrócenie życia zmarłemu” nic by nam nie pomogło i z egzystencjalnego punktu widzenia byłoby pozbawione znaczenia (zob. Neues Testament und Mythologie, s. 19)”2. Doświadczenie Jezusa Żyjącego jest kluczowe dla chrześcijaństwa.
Dlatego Paweł zupełnie słusznie nierozerwalnie połączył zmartwychwstanie chrześcijan ze Zmartwychwstaniem Jezusa: „Jeśli umarli nie zmartwychwstają, to i Chrystus nie zmartwychwstał. (…) Tymczasem jednak Chrystus zmartwychwstał, jako pierwociny tych, co pomarli” (1 Kor 15,16.20). Paweł mówi nam: Zmartwychwstanie Chrystusa albo jest wydarzeniem powszechnym, albo go w ogóle nie ma. I tylko wtedy, gdy rozumiemy je jako wydarzenie powszechne, jako otwarcie nowego wymiaru ludzkiej egzystencji, znajdujemy się na drodze poprawnej interpretacji nowotestamentalnego świadectwa o Zmartwychwstaniu”3. Taka jest intuicja świętego Pawła. Jezus mówi: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, że nadchodzi godzina, nawet już jest, kiedy to umarli usłyszą głos Syna Bożego, i ci, którzy usłyszą, żyć będą. Podobnie jak Ojciec ma życie w sobie, tak również dał Synowi: mieć życie w sobie samym. Przekazał Mu władzę wykonywania sądu, ponieważ jest Synem Człowieczym. Nie dziwcie się temu! Nadchodzi bowiem godzina, w której wszyscy, którzy spoczywają w grobach, usłyszą głos Jego: a ci, którzy pełnili dobre czyny, pójdą na zmartwychwstanie życia; ci, którzy pełnili złe czyny - na zmartwychwstanie potępienia” (J 5,25-29).
Proces stawania się wierzącym ma podobny przebieg, jak postawa wobec Krzyża. O Mesjaszu ukrzyżowanym nikt nie myślał. Ale teraz był to fakt i na podstawie tego faktu trzeba było odczytać Pismo na nowy sposób. W poprzednim rozdziale widzieliśmy, jak w świetle tego nieoczekiwanego faktu nastąpiło nowe otwarcie się Pisma i w ten sposób sensu nabrał także sam ów fakt. Nowe odczytanie Pisma mogło rzecz jasna zacząć się dopiero po Zmartwychwstaniu, ponieważ dopiero przez nie Jezus został uwierzytelniony jako Posłaniec Boga. Teraz trzeba było szukać w Piśmie obydwu, Krzyża i Zmartwychwstania, wyjaśniać je na nowy sposób i tą drogą dochodzić do wiary w Jezusa jako Syna Bożego”4. To nie przez studiowanie Pisma uczniowie dochodzą do wiary – Jezus obdarza ich wiarą jeszcze w czasie swojego życia: „Uczniowie, zobaczywszy Go kroczącego po jeziorze, zlękli się myśląc, że to zjawa, i ze strachu krzyknęli. Jezus zaraz przemówił do nich: Odwagi! Ja jestem, nie bójcie się! Na to odezwał się Piotr: Panie, jeśli to Ty jesteś, każ mi przyjść do siebie po wodzie! A On rzekł: Przyjdź! Piotr wyszedł z łodzi, i krocząc po wodzie, przyszedł do Jezusa. Lecz na widok silnego wiatru uląkł się i gdy zaczął tonąć, krzyknął: Panie, ratuj mnie! Jezus natychmiast wyciągnął rękę i chwycił go, mówiąc: Czemu zwątpiłeś, małej wiary? Gdy wsiedli do łodzi, wiatr się uciszył. Ci zaś, którzy byli w łodzi, upadli przed Nim, mówiąc: Prawdziwie jesteś Synem Bożym” (Mt 14,26-33).
Papież uważa, że dopiero Zmartwychwstanie uwierzytelniło Jezusa jako Posłańca Boga – tak nie jest. Sam Jezus wielokrotnie pokazuje swoje cuda jako Bożą pieczęć, Boże uwierzytelnienie. Mówi na przykład w J 6,27: „Troszczcie się nie o ten pokarm, który ginie, ale o ten, który trwa na wieki, a który da wam Syn Człowieczy; Jego to bowiem pieczęcią swą naznaczył Bóg Ojciec”, a w J 10,37-38: „Jeżeli nie dokonuję dzieł mojego Ojca, to Mi nie wierzcie! Jeżeli jednak dokonuję, to choćbyście Mnie nie wierzyli, wierzcie moim dziełom, abyście poznali i wiedzieli, że Ojciec jest we Mnie, a Ja w Ojcu”. Jezus w ciągu swojego życia wielokrotnie mówił o swojej śmierci i o zmartwychwstaniu, a po zmartwychwstaniu otwiera umysły uczniów mocą Ducha Świętego: „To właśnie znaczyły słowa, które mówiłem do was, gdy byłem jeszcze z wami: Musi się wypełnić wszystko, co napisane jest o Mnie w Prawie Mojżesza, u Proroków i w Psalmach. Wtedy oświecił ich umysły, aby rozumieli Pisma, i rzekł do nich: Tak jest napisane: Mesjasz będzie cierpiał i trzeciego dnia zmartwychwstanie, w imię Jego głoszone będzie nawrócenie i odpuszczenie grzechów wszystkim narodom, począwszy od Jerozolimy. Wy jesteście świadkami tego. Oto Ja ześlę na was obietnicę mojego Ojca. Wy zaś pozostańcie w mieście, aż będziecie przyobleczeni mocą z wysoka” (Łk 24,44-49).

2. Dwa różne modele świadectw Zmartwychwstania
2.1. Tradycja wyznań wiary
Zdumiewające jest, że Papież opiera swoją katechezę nie na historycznych świadectwach Ewangelii, a na niejasnych formułach zaczerpniętych z listów pawłowych. Może uważa je za wcześniejsze i bardziej wiarogodne? „Połączenie obydwu formuł znajdujemy w 10 rozdziale Listu do Rzymian: „Jeżeli więc ustami swoimi wyznasz, że Jezus jest Panem i w sercu swoim uwierzysz, że Bóg Go wskrzesił z martwych, osiągniesz zbawienie” (w. 9). Analogicznie do opisu wyznania Piotra pod Cezareą Filipową (zob. Mt 16,13nn) , wyznanie składa się tutaj z dwu części: Twierdzi się, że Jezus jest „Panem” i tym samym, na bazie starotestamentalnego znaczenia słowa „Pan”, mówi się o Jego boskości. Do tego dochodzi wyznanie podstawowego wydarzenia historycznego: Bóg wskrzesił Go z martwych. Już tutaj dowiadujemy się, jakie znaczenie to wyznanie ma dla chrześcijanina: dokonuje zbawienia. Włącza nas w prawdę, która jest zbawieniem. Mamy tu pierwsze sformułowanie chrzcielnych wyznań wiary, w których uznanie Chrystusa za Pana jest zawsze połączone z historią Jego życia, Męki i Zmartwychwstania. W chrzcie człowiek włącza się w nową egzystencję Zmartwychwstałego. Wyznanie staje się życiem”5. Wyznać ustami, że Jezus jest Panem oznacza przyjęcie Jego panowania we własnym życiu, uwierzyć sercem, a więc prawdziwie, że Bóg Go wskrzesił – to uwierzyć w historyczny fakt Jego Zmartwychwstania i dostąpić łaski zbawienia. Wiara sercem prowadzi do sprawiedliwości, do prawdziwej świętości, a wyznanie ustami do zbawienia – takie są warunki naszego zbawienia. Zbawicielem jest Zmartwychwstały, który mocą Ducha Świętego nas zbawia: „Gdy zaś ukazała się dobroć i miłość Zbawiciela, naszego Boga, do ludzi, nie ze względu na sprawiedliwe uczynki, jakie spełniliśmy, lecz z miłosierdzia swego zbawił nas przez obmycie odradzające i odnawiające w Duchu Świętym, którego wylał na nas obficie przez Jezusa Chrystusa, Zbawiciela naszego, abyśmy, usprawiedliwieni Jego łaską, stali się w nadziei dziedzicami życia wiecznego” (Tt 3,4-7).
Posłuchajmy teraz całego tekstu, tak jak brzmi on u Pawła: „Chrystus umarł – zgodnie z Pismem – za nasze grzechy i został pogrzebany. Zmartwychwstał trzeciego dnia zgodnie z Pismem i ukazał się Kefasowi, a potem Dwunastu”6.

Śmierć Jezusa
Przejdźmy teraz do samego właściwego wyznania, domagającego się bardziej wnikliwej refleksji. Zaczyna się ono od słów: „Chrystus umarł – zgodnie z Pismem – za nasze grzechy”. Fakt śmierci jest wyjaśniany z pomocą dwu dodanych sformułowań: „za nasze grzechy” i „zgodnie z Pismem”.
Zacznijmy od drugiego twierdzenia, które ma duże znaczenie dla wyjaśnienia całego sposobu odnoszenia się rodzącego się Kościoła do faktów z życia Jezusa. To, czego Zmartwychwstały nauczył uczniów z Emaus, staje się teraz podstawową metodą szukania zrozumienia Jego postaci: Wszystko, co się stało w Jego życiu, jest spełnieniem się „Pisma”. Można Go zrozumieć tylko na podstawie „Pisma”, tutaj: Starego Testamentu. W odniesieniu do śmierci Jezusa na krzyżu znaczy to: śmierć ta nie jest przypadkowa. Stanowi część historii Boga z Jego ludem; z niej czerpie swą logikę i znaczenie. Jest ona wydarzeniem, w którym wypełniają się słowa Pisma – wydarzeniem, które zawiera w sobie logos, logikę; wydarzeniem, które rodzi się ze słowa i wchodzi w nie, uwierzytelnia je i wypełnia.
Jak dokładniej należy rozumieć to ścisłe powiązanie, wskazuje na to drugie dołączone tu sformułowanie: była to śmierć „za nasze grzechy”. Ponieważ śmierć ta jest związana ze słowem Boga, jest związana również z nami, jest śmiercią „dla”. W rozdziale o śmierci Jezusa widzieliśmy, że w tle jest tu widoczny potężny nurt przekazanych przez tradycję świadectw biblijnych, z których najważniejszym jest świadectwo Czwartej Pieśni Sługi Pańskiego (zob. Iz 53). Umieszczona w kontekście słowa Boga i Jego miłości, śmierć Jezusa jest wyłączona z serii tego rodzaju śmierci, który wynika z grzechu pierworodnego, jako następstwo zarozumiałości człowieka chcącego być jak Bóg, zarozumiałości, która musiała doprowadzić go do popadnięcia we własną nędzę i zakończyć się wpisaną w nią smutną koniecznością śmierci.
Śmierć Jezusa jest innego rodzaju. Jej przyczynę stanowi nie zarozumiałość człowieka, ale pokora Boga. Nie jest nieuniknionym następstwem sprzeciwiającej się prawdzie hybris, lecz jest aktualizacją miłości; wiedziony nią Bóg, zstępuje do człowieka, ażeby go ponownie unieść ku sobie. Śmierć Jezusa nie mieści się w wyroku wydanym przy opuszczaniu raju, lecz jest zawarta w Pieśniach Sługi Jahwe. Jest to więc śmierć należąca do kontekstu posługi ekspiacji, śmierć która dokonuje pojednania i staje się światłem dla narodów. Tym samym podwójna interpretacja, która to przekazane przez Pawła Credo dołącza do słowa „umarł”, otwiera Krzyż na Zmartwychwstanie”7. Istotne jest zauważenie, że Jezus umarł za nasze grzechy zgodnie z Pismem, to znaczy że różne teksty Pisma przewidziały, że z grzechami jest związana sprawiedliwa kara, która musi być wymierzona (por. Ap). Jezus jest wyjątkowy, bo cierpi nie za swoje grzechy.

Problem pustego grobu
W tym wyznaniu wiary pojawiają się, podane bez komentarza i uzupełnień, następne słowa: „został pogrzebany”. Wyrażają one rzeczywisty stan śmierci, pełny udział w przeznaczeniu człowieka do śmierci. Drogę śmierci Jezus przyjął na siebie do samego jej gorzkiego i z pozoru beznadziejnego końca w grobie. Nie ma wątpliwości, że grób Jezusa był znany. I tutaj pojawia się od razu pytanie: Czy pozostał On w grobie? Czy też po Zmartwychwstaniu grób był pusty?”8. Można rozumieć pytania Papieża, jeśli założymy, że uważa on tekst 1 Kor 15 za tekst podstawowy, wcześniejszy od Ewangelii i dlatego bardziej od nich wiarogodny. Jeśli podważymy historyczną wiarygodność Ewangelii – to rzeczywiście kwestionujemy naszą wiarę. Mateusz mówi bardzo wyraźnie o pustym grobie: „W wieczór zaś szabatu, który świta na pierwszy dzień tygodnia, przyszła Maria Magdalena i druga Maria obejrzeć grób. A oto stało się wielkie trzęsienie ziemi; albowiem Anioł Pański zstąpił z nieba; i przystąpiwszy, odwalił kamień i usiadł na nim. Jego zaś wejrzenie było jak błyskawica, a odzienie jego jako śnieg. A z bojaźni przed nim przerazili się stróże i stali się jakby umarli. Anioł zaś odpowiadając, rzekł niewiastom: Nie bójcie się wy; gdyż wiem, że szukacie Jezusa, który był ukrzyżowany. Nie ma go tu; albowiem powstał, jak powiedział. Chodźcie, a oglądajcie miejsce, gdzie był położony Pan. A prędko idąc, powiedzcie uczniom jego, że powstał; i oto uprzedza was do Galilei, tam go ujrzycie. Oto wam zapowiedziałem. I wyszły prędko z grobu z bojaźnią i z radością wielką, biegnąc, aby opowiedzieć uczniom jego” (Mt 28,1-8).
Jeśli w Credo jerozolimskim – sięgającym początków i przekazanym przez Pawła – mówi się, że Jezus powstał z martwych zgodnie z Pismem, to pewne jest, że chodzi tu o Psalm 16, jako decydujące świadectwo skrypturystyczne dla rodzącego się Kościoła. Tutaj znajdowano wyraźne potwierdzenie, że Chrystus, Dawid czasów ostatecznych, nie ulegnie rozkładowi – że musiał naprawdę powstać z martwych.
Nie doznać rozkładu” – jest to po prostu definicja zmartwychwstania. Dopiero rozkład uważano za fazę, w której śmierć nabierała charakteru definitywnego. Gdy następuje rozkład ciała, rozpadającego się na elementy pierwsze – co człowieka unicestwia i czyni go cząstką wszechświata – oznacza to zwycięstwo śmierci. Człowiek taki nie istnieje już teraz jako człowiek, może co najwyżej pozostać jego cień błąkający się w Otchłani. Z tej perspektywy, dla Kościoła starożytnego fakt, że ciało Jezusa nie uległo rozkładowi, był sprawą zasadniczą. Tylko wtedy można było powiedzieć, że nie pozostał w stanie śmierci, że w Nim życie rzeczywiście odniosło zwycięstwo nad śmiercią”9. Stwierdzenie: „Nie doznać rozkładu” – jest to po prostu definicja zmartwychwstania” brzmi bardzo dziwnie. Jest wielu świętych, których ciała nie uległy rozkładowi i w żadnej mierze nie oznacza to ich zmartwychwstania. Dziwnie brzmią słowa: „Gdy następuje rozkład ciała, rozpadającego się na elementy pierwsze – co człowieka unicestwia i czyni go cząstką wszechświata – oznacza to zwycięstwo śmierci”. Ciało Łazarza ulegało rozkładowi (por. J 11,39) – co nie oznacza jego unicestwienia. Człowiek żyje po śmierci – bo jego duch jest nieśmiertelny.

Trzeciego dnia
Jak wykazali to na przykład Hans Conzelmann, a także Martin Hengel i Anna Maria Schwemer, nie da się utrzymać tezy, zgodnie z którą słowa „trzeciego dnia” mogą być sformułowaniem opartym na Oz 6,1n. W tekście tym czytamy: „Chodźcie, powróćmy do Pana! On nas zranił i On też uleczy (…). Po dwu dniach przywróci nam życie, a dnia trzeciego nas dźwignie i żyć będziemy w Jego obecności”. Tekst ten jest modlitwą pokutną grzesznego Izraela. Nie ma tu mowy o wskrzeszeniu z martwych w sensie właściwym. W Nowym Testamencie i jeszcze przez cały drugi wiek tekst ten nie jest przytaczany (zob. Hengel/Schwemer, Jesus und das Judentum, s. 631)”10. Takie jest zdanie niemieckich biblistów. Tekst hebrajski mówi wyraźnie o przywróceniu do życia (czasownik chaja – żyć) i o wskrzeszeniu (czasownik qum – podnosić). Mówi też wyraźnie o trzecim dniu – bajjom haszszeliszi. Może więc być zastosowany jako tekst prorocki odnoszący się do faktu Zmartwychwstania Jezusa.
Jeśli się weźmie pod uwagę znaczenie, jakie – na podstawie opisu stworzenia i Dekalogu – miał szabat w tradycji starotestamentalnej, wtedy oczywiste jest, że tylko jakieś porażające swą mocą wydarzenie mogło doprowadzić do zerwania z szabatem i zastąpienia go pierwszym dniem tygodnia. Tylko wydarzenie, które z niezwykłą siłą odcisnęło się w duszach, mogło spowodować tak istotne przeobrażenie w religijnej kulturze tygodnia. Spekulacje teologiczne byłyby tutaj niewystarczające. Dla mnie celebrowanie dnia Pańskiego, od samego początku specyficzne dla społeczności chrześcijańskiej, jest jednym z najmocniejszych dowodów tego, że w tym dniu wydarzyło się coś niezwykłego – odkrycie pustego grobu i spotkanie ze zmartwychwstałym Panem”11. Smutne, że Papież zapomina o jasnych świadectwach Ewangelii, takich jak to: „Po swym zmartwychwstaniu, wczesnym rankiem w pierwszy dzień tygodnia, Jezus ukazał się najpierw Marii Magdalenie, z której wyrzucił siedem złych duchów” (Mk 16,9).

Świadkowie
Z jednej strony „Dwunastu” są rzeczywistym kamieniem węgielnym Kościoła, do którego jest on zawsze odnoszony. Z drugiej strony, podkreślone jest szczególne zadanie Piotra, które zostało mu wyznaczone najpierw pod Cezareą Filipową, a następnie potwierdzone w Wieczerniku (zob. Łk 22,3212) – zadanie, które, można by powiedzieć, włączyło go w eucharystyczną strukturę Kościoła. Teraz, po Zmartwychwstaniu, Pan ukazuje mu się jako pierwszemu, przed Dwunastoma, i tym samym ponownie potwierdza jego jedyną w swoim rodzaju misję.
Jeśli istotnym elementem chrześcijaństwa jest wiara w Zmartwychwstałego, znaczy to, że szczególne świadectwo Piotra stanowi potwierdzenie jego funkcji opoki, na której jest zbudowany Kościół. W swej relacji o skierowanym do Piotra trzykrotnym zapytaniu Zmartwychwstałego – „Czy miłujesz Mnie?” i o trzykrotnym zobowiązaniu go do pasienia owczarni Chrystusowej, Jan jeszcze raz wyraźnie podkreślił tę trwałą misję Piotra dotyczącą wiary całego Kościoła (zob. J 21,15-17). Tak więc opowiadanie o Zmartwychwstaniu samo z siebie przechodzi w eklezjologię. Spotkanie ze zmartwychwstałym Panem jest misją i nadaje rodzącemu się Kościołowi jego kształt”13. Najważniejsze świadectwa Zmartwychwstania zawdzięczamy Ewangeliom i Dziejom Apostolskim. Pierwszymi świadkami Zmartwychwstania są kobiety, którym się objawia (por. Mt 28,9-10).

2.2. Tradycja jako narracja
Każdemu czytelnikowi od razu rzucają się w oczy różnice w relacjach o Zmartwychwstaniu, występujące w czterech Ewangeliach. Mateuszowi – oprócz ukazania się Zmartwychwstałego niewiastom przy pustym grobie – znane jest tylko ukazywanie się Jezusa Jedenastu w Galilei. Łukasz zna wyłącznie tradycje jerozolimskie. Jan mówi o ukazywaniu się zarówno w Jerozolimie, jak i w Galilei. Żaden ewangelista nie opisuje samego Zmartwychwstania; jest ono procesem, który dokonał się w tajemnicy Boga między Jezusem i Ojcem; nie możemy go sobie zobrazować, z samej swej natury wykracza on poza sferę ludzkiego doświadczenia”14.
O drugim, kanonicznym zakończeniu Mk, Papież pisze: „W II wieku dołączony został do niego tekst zbiorczy, zawierający najważniejsze tradycje dotyczące Zmartwychwstania, jak również misji uczniów głoszenia Ewangelii całemu światu (zob. 16,9-20). Jakkolwiek by było, także krótkie zakończenie Marka zakłada odkrycie pustego grobu przez niewiasty, ogłoszenie Zmartwychwstania oraz wiedzę o ukazaniu się Piotrowi i Dwunastu. Zagadkowe przerwanie narracji musimy pozostawić bez wyjaśnienia”15.
Tradycja narracyjna mówi o spotkaniach ze Zmartwychwstałym i o tym, co przy ich okazji powiedział; zaś tradycja wyznań wiary zachowuje tylko najważniejsze fakty, służące jej potwierdzeniu. W ten sposób moglibyśmy raz jeszcze opisać istotną różnicę dzielącą te dwa typy tradycji. Wynikają stąd konkretne różnice.
Pierwsza polega na tym, że w tradycji wyznań wiary jako świadkowie wymienieni zostali tylko mężczyźni, podczas gdy w tradycji narracyjnej decydującą rolę odgrywają kobiety, im też jest wyznaczane pierwsze miejsce, przed mężczyznami. Wiąże się to z faktem, że w tradycji żydowskiej w sądach dopuszczano jako świadków wyłącznie mężczyzn, a świadectwo kobiet uważano za niezasługujące na wiarę. Tradycja „oficjalna”, która – jeśli tak można powiedzieć – staje przed trybunałem Izraela i świata, musi się więc trzymać tej normy, by móc stawić czoło procesowi Jezusa, który w pewnym sensie nadal się toczy.
Narracje natomiast nie są związane tą prawniczą strukturą, lecz przekazują całe spektrum doświadczeń Zmartwychwstania. Podobnie jak już pod krzyżem – oprócz Jana – znalazły się tylko kobiety, tak też im dane było, jako pierwszym, spotkać Zmartwychwstałego. W swej strukturze prawnej Kościół jest oparty na Piotrze i na Jedenastu, jednak w konkretnej postaci życia kościelnego kobiety są ciągle tymi, które otwierają drzwi Panu, które towarzyszą Mu aż pod krzyż i dlatego mogą Go spotykać także jako zmartwychwstałego”16.

Ukazywanie się Jezusa Pawłowi
Przede wszystkim zachodzi wyraźna różnica pomiędzy opisanym w Dziejach Apostolskich ukazaniem się Zmartwychwstałego Pawłowi, a opowiadaniem ewangelistów o spotkaniach apostołów i kobiet z żyjącym Panem.
Według wszystkich trzech podanych w Dziejach Apostolskich opisów nawrócenia Pawła, na spotkanie ze zmartwychwstałym Chrystusem składały się dwa elementy: światło „jaśniejsze od słońca” (26,13) i jednocześnie głos, który do Saula mówi „po hebrajsku” (w. 14). Podczas gdy pierwsza relacja mówi, że jego towarzysze słyszeli głos, „lecz nie widzieli nikogo” (9,7), w drugiej sytuacja jest odwrotna: „widzieli światło, ale głosu, który do mnie mówił, nie słyszeli” (22,9). Z trzeciego opisu o towarzyszach podróży dowiadujemy się tylko, że wszyscy, tak samo jak Paweł, upadli na ziemię (zob. 26,14)”17.
W wypadku Saula-Pawła, właściwego jego adresata, obydwa elementy pojawiają się razem: jasne światło, które może przypominać to, co stało się na górze Tabor: Zmartwychwstały jest po prostu światłem (zob. Część I, s. 254n); oprócz tego Saul słyszy słowa, w których Jezus utożsamia się z prześladowanym Kościołem, a jednocześnie powierza mu misję. Podczas gdy według pierwszej i drugiej relacji ma się udać do Damaszku, gdzie otrzyma bliższe szczegóły, to w trzeciej słyszy słowa dokładnie i konkretnie określające jego misję: „Podnieś się i stań na nogi, bo ukazałem się tobie po to, aby ustanowić cię sługą i świadkiem tego, co zobaczyłeś, i tego, co ci objawię. Obronię cię przed ludem i przed poganami, do których cię posyłam, abyś otworzył im oczy i zwrócił od ciemności do światła, od władzy szatana do Boga. Aby przez wiarę we Mnie otrzymali odpuszczenie grzechów i dziedzictwo ze świętymi” (Dz 26,16nn)”18. Trudno się zgodzić z Papieżem mówiącym: „Zmartwychwstały jest po prostu światłem” – On jest przede wszystkim żywym człowiekiem.

Ukazywanie się Jezusa w Ewangeliach
Widać wyraźnie, że ukazywania się, o których mówią ewangeliści, są zupełnie innej natury. Po pierwsze, Pan ukazuje się jak człowiek podobny do innych ludzi. Razem z uczniami odbywa drogę do Emaus, pozwala Tomaszowi dotykać swych ran, a nawet – według Łukasza – każe sobie podać kawałek ryby do zjedzenia, ażeby dowieść prawdziwości swego ciała. Według tych samych opowiadań nie jest jednak takim samym człowiekiem, jakim był przed śmiercią”19. Warto zaznaczyć, że już przed śmiercią Jezus był podobny do ludzi: „On, istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi, stawszy się podobnym do ludzi. A w zewnętrznym przejawie, uznany za człowieka” (Flp 2,6-7). Tak przed śmiercią, jak i po zmartwychwstaniu Jezus jest Bogiem i jako człowiek różni się od pozostałych ludzi.
Tej dialektyce poznawania i niepoznawania odpowiada sposób ukazywania się. Jezus przychodzi przez drzwi zamknięte, staje niespodziewanie pośrodku nich. I w ten sam sposób niespodziewanie odchodzi – tak właśnie zakończyło się spotkanie w Emaus. Jest kimś w pełni cielesnym. Jednakże nie jest związany prawami, którym podlegają ciała, prawami przestrzeni i czasu. W tej zaskakującej dialektyce tożsamości i odmienności, rzeczywistej cielesności i wolności od uwarunkowań ciała, przejawia się szczególna, tajemnicza istota nowej egzystencji Zmartwychwstałego. Prawdą jest jedno i drugie: Jest takim samym cielesnym Człowiekiem, i jest kimś Nowym, tym, który przeszedł do nowego rodzaju egzystencji”20.
Do zrozumienia tajemniczego ukazywania się Zmartwychwstałego mogą według mego przekonania dopomóc teofanie Starego Testamentu. Chciałbym zasygnalizować tutaj pokrótce tylko trzy typy takich teofanii.
Najpierw więc ukazanie się Boga Abrahamowi pod dębem Mamre (zob. Rdz 18,1-13)21. U Abrahama zatrzymuje się trzech mężczyzn. Jednak Abraham, dzięki wewnętrznemu poznaniu, od razu wie, że tym, kto chce być jego gościem, jest „Pan”22. Teofania jest czymś innym niż objawienie Zmartwychwstałego. W teofanii Bóg objawia się razem z aniołami pod postacią ludzi – ale nie są to ludzie – to tylko zewnętrzne pozory – jak w wypadku anioła Rafała: „Ja jestem Rafał, jeden z siedmiu aniołów, którzy stoją w pogotowiu i wchodzą przed majestat Pański. Na to przelękli się obaj, upadli na twarz przed nim i bali się bardzo. I powiedział do nich: Nie bójcie się! Pokój wam! Uwielbiajcie Boga po wszystkie wieki! To, że byłem z wami, nie było moją zasługą, lecz było z woli Bożej. Jego uwielbiajcie przez wszystkie dni i Jemu śpiewajcie hymn! Widzieliście, że nic nie jadłem, wyście tylko mieli widzenie” (Tb 12,15-19). Z jednej strony, w wypadku teofanii mamy pozorne ciała, a z drugiej w spotkaniach ze Zmartwychwstałym – mistyczna łaska poznania.
Są więc tutaj dwie istotne różnice. Z jednej strony, Jezus nie powrócił do egzystencji empirycznej, podlegającej prawu śmierci, lecz żyje na nowy sposób, w komunii z Bogiem, na zawsze uwolniony od śmierci. Z drugiej strony, na uwagę zasługuje także fakt, że spotkania ze Zmartwychwstałym są czymś innym niż przeżycia wewnętrzne lub doświadczenia mistyczne; są to rzeczywiste spotkania z Żyjącym, który na nowy sposób ma ciało i nadal pozostaje istotą cielesną. Łukasz podkreśla to bardzo mocno. Jezus nie jest – czego w pierwszym momencie boją się uczniowie – „zjawą”, „duchem”, lecz ma „ciało i kości” (zob. Łk 24,36-43)”23. Ciało Jezusa nie jest pozorne, ale rzeczywiste, prawdziwe.
Dla poprawnego zrozumienia trzeciego elementu, który podobnie jak dwa pierwsze powtarza się przez „czterdzieści dni”, istotne znaczenie posiada użyty przez Łukasza termin synalizómenos. Przełożony dosłownie, znaczy: „jedząc z nimi sól”24. Słowo to Łukasz wybrał z pewnością świadomie. Co ono jednak znaczy? W Starym Testamencie wspólne spożywanie chleba i soli, albo samej soli, oznaczało zawieranie trwałych przymierzy (zob. Lb 18,19; 2 Krn 13,5; por. Hauck ThWNT I, s. 229). Soli używa się jako gwarancji trwałości. Zapobiega gniciu i rozkładowi, które są istotnymi przejawami śmierci. Każde przyjmowanie posiłku jest zapobieganiem śmierci, sposobem podtrzymywania życia. „Spożywanie soli” przez Jezusa po Zmartwychwstaniu, które tu spotykamy jako znak nowego, nieprzemijającego życia, wskazuje na nową ucztę Zmartwychwstałego ze swoimi. Jest to wydarzenie przymierza i dlatego jest wewnętrznie związane z Ostatnią Wieczerzą, podczas której Pan ustanowił Nowe Przymierze. W ten sposób ten tajemniczy „szyfr” jedzenia soli wyraża wewnętrzne powiązanie uczty przed Męką Jezusa z nową wspólnotą biesiadną Zmartwychwstałego. Daje On siebie samego swoim jako pokarm i tym samym czynni ich uczestnikami swego życia – samego Życia”25.

3. Podsumowanie: istota Zmartwychwstania Jezusa i jego historyczne znaczenie
Jezus nie jest kimś, kto powrócił do normalnego życia biologicznego i zgodnie z prawami biologii będzie musiał któregoś dnia umrzeć.
Jezus nie jest zjawą („duchem”). Znaczy to: Nie jest kimś, kto w rzeczywistości należy do świata umarłych, może jednak w jakiś sposób ukazywać się w świecie żyjących.
Spotkania ze Zmartwychwstałym są jednak także czymś innym niż doświadczenia mistyczne, w których duch ludzki zostaje na chwilę uniesiony ponad siebie samego oraz doświadcza świata Boskiego i wiecznego, by potem znowu powrócić do normalnego wymiaru swej egzystencji. Doświadczenie mistyczne jest wyjściem na jakiś czas poza granice obszaru duszy i jej zdolności postrzegania. Nie jest ono jednak spotkaniem z osobą przychodzącą do mnie z zewnątrz. Paweł z całą wyrazistością odróżnił swe doświadczenia mistyczne – na przykład opisane w 2 Kor 12,1-4 podniesienie go do trzeciego nieba – od spotkania ze Zmartwychwstałym na drodze do Damaszku, które było wydarzeniem w historii, spotkaniem z Żyjącym”26. Wydaje mi się, że zarówno teofanie ST, jak spotkania ze Zmartwychwstałym są zjawiskami mistycznymi możliwymi dzięki łasce przemieniającej odbiorcę. Widzieć Jezusa i rozpoznać Go po Jego zmartwychwstaniu było nadzwyczajną łaską.
Tak, sama materia zostaje tu przetworzona na nowy rodzaj rzeczywistości. Człowiek Jezus, teraz właśnie także ze swym ciałem, należy odtąd całkowicie do sfery rzeczywistości Boskiej i wiecznej. Jak powiedział kiedyś Tertulian, „ciało i krew” mają odtąd miejsce w Bogu (zob. De resurrect. mort. 51,3: CC lat. II 994). Nawet jeśli człowiek z samej swej istoty został stworzony do nieśmiertelności, to jednak dopiero teraz istnieje miejsce, w którym jego nieśmiertelna dusza znajduje „obszar” i tę „cielesność”, w której nieśmiertelność nabiera sensu jako komunia z Bogiem i z całą pojednaną ludzkością. W swych więziennych Listach do Kolosan (zob. 1,12-23) i do Efezjan (zob. 1,3-23) święty Paweł to właśnie ma na myśli, gdy mówi o kosmicznym Ciele Chrystusa i tym samym ukazuje, że przemienione ciało Chrystusa jest jednocześnie miejscem, w którym ludzie są wprowadzani we wspólnotę z Bogiem i wzajemną ze sobą i w ten sposób mogą definitywnie cieszyć się pełnią niezniszczalnego życia. Ponieważ my sami nie mamy jeszcze doświadczenia takiego odnowionego i przemienionego rodzaju materialności i życia, nie powinniśmy się dziwić, że wykracza on poza granice naszych pojęć i wyobraźni.
Istotny jest tu fakt, że w Zmartwychwstaniu Jezusa nie został kiedyś przywrócony do życia jakiś pojedynczy zmarły; w Zmartwychwstaniu dokonał się przeskok ontologiczny dotyczący bytu jako takiego, zainaugurowany został wymiar, który dotyczy nas wszystkich i który stworzył dla nas wszystkich nowy obszar życia – bycia razem z Bogiem”27.
Otóż tajemnica Boga polega na tym, że działa On bez rozgłosu. W wielkiej historii ludzkości stopniowo tylko buduje swoją historię. Staje się człowiekiem, tak jednak, że przez współczesnych sobie, przez miarodajne siły historii, może pozostać niezauważony. Cierpi i umiera, jako Zmartwychwstały chce przyjść do ludzkości tylko przez wiarę swoich, którym się ukazuje. Nie przestaje lekko pukać do drzwi naszych serc i jeśli je otworzymy, powoli czyni nas widzącymi”28.

Janusz Maria Andrzejewski OP
1 J. RATZINGER, BENEDYKT XVI, Jezus z Nazaretu. Część 2. Od wjazdu do Jerozolimy do Zmartwychwstania (Jedność, Kielce 2011) 399,0.
2 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 401,6.
3 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 404,3.
4 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 405,6.
5 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 410,9-412,2.
6 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 414,8.
7 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 416,1-418,8.
8 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 418,8-420,1.
9 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 424,0-425,4.
10 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 426,7.
11 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 428,0-429,3.
12 „I rzekł Pan: Szymonie, Szymonie! Oto szatan pożądał, aby was przesiał jako pszenicę. Ale ja prosiłem za tobą, aby nie ustała wiara twoja; a ty kiedyś, nawróciwszy się, utwierdzaj braci twoich” (Łk 22,31-32).
13 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 429,3-430,6.
14 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 432,0.
15 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 433,3.
16 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 433,3-434,6.
17 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 435,9.
18 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 437,2.
19 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 438,5.
20 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 439,9.
21 „Pan ukazał się Abrahamowi pod dębami Mamre, gdy ten siedział u wejścia do namiotu w najgorętszej porze dnia. Abraham spojrzawszy dostrzegł trzech ludzi naprzeciw siebie. Ujrzawszy ich podążył od wejścia do namiotu na ich spotkanie. A oddawszy im pokłon do ziemi, rzekł: O Panie, jeśli darzysz mnie życzliwością, racz nie omijać Twego sługi!” (Rdz 18,1-3).
22 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 441,2.
23 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 442,5.
24 Czasownik synalizomai może oznaczać „być razem” i tak jest przeważnie tłumaczony.
25 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 446,5-447,8.
26 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 450,4.
27 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 451,7-453,0.
28 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 455,7.

poniedziałek, 24 czerwca 2019

12. Ukrzyżowanie Jezusa i złożenie do grobu


12. Ukrzyżowanie Jezusa i złożenie do grobu
1. Rozważanie wstępne: Słowo a wydarzenie w opisie Męki

W świetle Zmartwychwstania, w świetle dopiero co otrzymanej w darze wspólnoty drogi z Panem, musiano się uczyć czytania Starego Testamentu na nowy sposób: „Nikt przecież nie brał nawet pod uwagę tego, że końcem drogi Mesjasza będzie krzyż. A może do tej pory tylko nie dostrzegano odnośnych aluzji w Piśmie Świętym?” (Reiser, Bibelkritik, s. 332). Nie słowa Pisma sprowokowały opowiadanie faktów, lecz niezrozumiałe z początku fakty doprowadziły do nowego rozumienia Pisma.
Znaleziona w ten sposób zgodność faktu i słowa określa nie tylko strukturę opowiadań o wydarzeniu Męki (i Ewangelii w ogóle), lecz jest konstytutywna dla wiary chrześcijańskiej. Bez niej niezrozumiały jest rozwój Kościoła; jego orędzie całą swą wiarygodność i historyczną wartość zawdzięczało i nadal zawdzięcza temu właśnie zazębianiu się sensu i historii. Gdzie odrzuca się to powiązanie, tam rozpada się sama podstawowa struktura wiary chrześcijańskiej”1. Niezależnie od proroctw Starego Testamentu, sam Jezus wielokrotnie uprzedzał uczniów o konieczności swojej śmierci i swojego zmartwychwstania. To Jezus otwiera ich umysły na prawdę2. Jezus daje im Ducha Prawdy, który ich uczy i prowadzi do nowego, charyzmatycznego rozumienia rzeczywistości3.
W opis Męki wplecione zostały liczne aluzje do tekstów starotestamentowych. Dwie z nich mają znaczenie fundamentalne, ponieważ obejmują w sobie i naświetlają teologicznie cały, można powiedzieć, łuk wydarzenia Męki. Są to: Psalm 22 i Izajasz 53. Dlatego już teraz spójrzmy pokrótce na te dwa teksty, mające podstawowe znaczenie dla jedności słowa Pisma (Stary Testament) i wydarzenia Chrystusa (Nowy Testament)”4. Teksty Starego Testamentu pozwalają spojrzeć na Jezusa i Jego mękę z perspektywy proroctw, które są Bożym światłem uspokajającym ludzi w ich tragicznych losach. Jest to również próba uzgodnienia dwóch sposobów rozumienia historii zbawienia. Dla świata grecko-rzymskiego podstawowym czynnikiem jest historyczna rzeczywistość – opis faktów, dla mentalności żydowskiej – czy i na ile dane wydarzenia były zapowiedziane w Starym Testamencie.
Psalm 22 to wielkie wołanie cierpiącego Izraela o pomoc, skierowane do pozornie milczącego Boga. Słowo „wołać”, które dalej, zwłaszcza u Marka, będzie miało istotne znaczenie także w opowiadaniu o Jezusie na krzyżu, nadaje, by tak ująć, zasadniczy ton temu psalmowi. „Daleko od mego Wybawcy słowa mego jęku” (w. 1). W wersetach 3 i 6 ponownie mówi się o tym wołaniu. Można się tutaj dosłuchać całej udręki cierpiącego, wołającego do pozornie nieobecnego Boga. Tutaj nie wystarczą zwykłe zawołanie i prośba. W krańcowej potrzebie modlitwa z konieczności staje się głośnym wołaniem. W wersetach 7-9 jest mowa o powszechnym wyszydzaniu modlącego się. To wyszydzanie staje się wyzwaniem rzucanym Bogu i dopiero wtedy staje się naprawdę kpiną z cierpiącego. „Niechże [Pan] go wyrwie, jeśli go miłuje” (w. 9). Bezradne cierpienie jest interpretowane jako dowód faktu, że Bóg w rzeczywistości nie miłuje udręczonego. W wersecie 19 jest mowa o rzuceniu losów o szaty – co rzeczywiście miało miejsce pod krzyżem.
Dalej jednak pełne udręki wołanie zmienia się w wyrażenie zaufania, a nawet – w trzech wersetach – antycypowane jest i świętowane wielkie wysłuchanie: Najpierw: „Dzięki Tobie moja pieśń pochwalna płynie w wielkim zgromadzeniu. Śluby me wypełnię wobec bojących się Jego” (w. 26). Powstający Kościół wie, że jest wielkim zgromadzeniem, w którym celebruje się wysłuchanie błagającego, jego ocalenie – zmartwychwstanie! Dalej pojawiają się dwa zaskakujące elementy. Zbawienie dotyczy nie tylko modlącego się, lecz staje się nasycaniem ubogich: „Ubodzy będą jedli do syta” (w. 27). Więcej jeszcze: „Wrócą do Pana wszystkie krańce ziemi i oddadzą Mu pokłon wszystkie szczepy pogańskie” (w. 28).
Jakże powstający Kościół mógłby nie dopatrzeć się w tych wersetach, po pierwsze, owego „nasycania ubogich” w tajemniczej nowej uczcie, danej mu przez Pana w Eucharystii? Jakże by mógł, po drugie, nie widzieć w nich owego nieoczekiwanego wydarzenia: oto ludy ziemi nawracają się do Boga Izraela, do Boga Jezusa Chrystusa, oto Kościół Chrystusa rozrasta się, obejmując wszystkie narody? Eucharystia (wychwalanie: w. 26; nasycanie: w. 27) i uniwersalizm zbawienia (w. 28) pojawiają się tu jako wielkie wysłuchanie przez Boga, stanowiące odpowiedź na wołanie Chrystusa. Ażeby zrozumieć powody, dla których psalm ten pełni tak centralną rolę w historii Krzyża, koniecznie trzeba mieć zawsze przed oczyma opisany w nim szeroki łuk wydarzeń”5. Nie wiem, na jakiej podstawie pisze Papież: „Psalm 22 to wielkie wołanie cierpiącego Izraela o pomoc”? Ewidentnie nie jest to wołanie narodu, ani jakiegoś kolektywu. Jest to lamentacja indywidualna. Jest to proroctwo o cierpieniu Jezusa. Proroctwo zrealizowane. Psalm zawiera również aluzję do ukrzyżowania Jezusa: „Bo [sfora] psów mnie opada, osacza mnie zgraja złoczyńców. Przebodli ręce i nogi moje, policzyć mogę wszystkie moje kości. A oni się wpatrują, sycą mym widokiem” (Ps 22,17-18).
Drugim tekstem stanowiącym bazę do rozumienia męki Jezusa jest Czwarta Pieśń Cierpiącego Sługi Pańskiego – Iz 52,13-53,12. „Jak wielu osłupiało na Jego widok – tak nieludzko został oszpecony Jego wygląd i postać Jego była niepodobna do ludzi” (Iz 52,14) – te słowa są przygotowaniem na widok cierpiącego Mesjasza. „Lecz On się obarczył naszym cierpieniem, On dźwigał nasze boleści, a myśmy Go za skazańca uznali, chłostanego przez Boga i zdeptanego. Lecz On był przebity za nasze grzechy, zdruzgotany za nasze winy” (Iz 53,4-5) – to obraz Jezusa cierpiącego z powodu naszych grzechów. „Dręczono Go, lecz sam się dał gnębić, nawet nie otworzył ust swoich. Jak baranek na rzeź prowadzony, jak owca niema wobec strzygących ją, tak On nie otworzył ust swoich” (Iz 53,7) – to proroctwo o zdumiewającym milczeniu: „Jezus zaś stanął przed namiestnikiem i spytał go namiestnik, mówiąc: Tyś jest Król żydowski? Rzekł mu Jezus: Ty powiadasz. A gdy nań skarżyli przedniejsi kapłani i starsi, nic nie odpowiedział. Wtedy mu rzekł Piłat: Nie słyszysz, jak wiele świadectw przeciw tobie przywodzą? I nie odpowiedział mu na żadne słowo, tak że się namiestnik bardzo dziwił” (Mt 27,11-14). Zdumiewające są też słowa: „Spodobało się Panu zmiażdżyć Go cierpieniem” (Iz 53,10) – to próba rozumienia relacji Boga do Jego Mesjasza.

2. Jezus na krzyżu
Pierwsze słowo Jezusa na krzyżu: „Ojcze, przebacz im”
Pierwsze słowo Jezusa na krzyżu, wypowiedziane jakby jeszcze podczas czynności krzyżowania, jest prośbą o przebaczenie tym, którzy tak z Nim postępują: „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią” (Łk 23,34). To, co Pan głosił w Kazaniu na Górze, tutaj sam tego dokonuje. Obca jest Mu nienawiść. Nie woła o pomstę. Błaga o wybaczenie tym, którzy Go przybijają do krzyża i uzasadnia tę prośbę: „Nie wiedzą, co czynią”.
Te słowa o niewiedzy powrócą później w Dziejach Apostolskich w przemówieniu świętego Piotra. Tłumowi, który zgromadził się po uzdrowieniu chromego w krużganku Salomona, przypomina on najpierw: „Zaparliście się Sprawiedliwego i Świętego, a wyprosiliście ułaskawienie dla zbójcy. Zabiliście Dawcę życia, ale Bóg wskrzesił Go z martwych” (3,14n). Po tym bolesnym przypomnieniu, które znalazło się już w jego mowie wygłoszonej w dniu Pięćdziesiątnicy i wtedy poruszyło do głębi serca ludzi (zob. 2,37), tak dalej mówi: „Lecz teraz wiem, bracia, że działaliście w nieświadomości, tak samo jak zwierzchnicy wasi” (3,17)”6.
Prośba o przebaczenie jest normalnym wyrazem miłosierdzia Jezusa. Argumentacja Jezusa z pewnością nie jest usprawiedliwieniem niewiedzy, czy ignorancji. Każdy i zawsze jest zobowiązany do poszukiwania prawdy i do życia w prawdzie, zgodnie ze swoim sumieniem. Zbyt wielu Żydów, jak i ludzi innych narodowości nie spełnia tego obowiązku.
Oczywiste jest, że zabijający Jezusa nie do końca wiedzą, kim jest Jezus. Problemem jest, na ile ich ignorancja była zawiniona, na ile nie chcieli wiedzieć kim On jest, na ile wygodniej było im w nienawiści żądać dla Niego kary śmierci, nie poznając Jego nauczania, ani cudów uczynionych mocą Bożą. Ich obowiązkiem było poznawać Boga, który się objawiał. Szczególnie odnosi się to do Jego sędziów, a w dalszej mierze, do wszystkich Jego słuchaczy, szczególnie tych, którzy uważali się za pobożnych. Jezus ich nie oskarża, bo jak sam mówi: „Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony. Kto wierzy w Niego, nie podlega potępieniu; a kto nie wierzy, już został potępiony, bo nie uwierzył w imię Jednorodzonego Syna Bożego” (J 3,17-18). On przyszedł by zbawiać, a nie oskarżać, a człowiek sam decyduje, czy uwierzyć w Niego i być zbawionym, czy nie uwierzyć i być potępionym.

Wyszydzanie Jezusa
W Ewangelii pojawiają się trzy grupy szyderców. Pierwsi, to przechodnie. Ci ponownie wypominają Panu słowa o zburzeniu świątyni7: „Ejże, Ty, który burzysz przybytek i w trzy dni go odbudowujesz, zejdź z krzyża i wybaw samego siebie!” (Mk 15,29n). Osoby w ten sposób wyszydzające Pana wyrażają przez to swą wzgardę okazywaną Bezsilnemu, jeszcze raz dają Mu odczuć tę Jego bezsilność. Jednocześnie jednak chcą Go przywieść na pokuszenie, tak jak to kiedyś czynił diabeł: „Wybaw siebie samego!” Okaż swą potęgę! Nie wiedzą, że właśnie w tym momencie dokonuje się zburzenie świątyni i w ten sposób powstaje nowa świątynia”8. Mateusz mówi: „Przechodzący zaś obok, bluźnili mu9, kiwając głowami swymi, i mówiąc: Hej, ty, co rozwalasz świątynię Bożą, a za trzy dni znów ją budujesz, wybaw sam siebie; jeśli jesteś Synem Bożym, zstąp z krzyża!” (Mt 27,39-40). Podstawowym oskarżeniem wobec Jezusa jest to, że uważa się On za Syna Bożego. Chociaż Stary Testament wielokrotnie używa tego tytułu10, a współcześni Jezusowi nie są w stanie zaprzeczyć Jego słowom i czynom – to nie chcą szukać prawdy o Jezusie i wolą Go po prostu zabić: „Gdy Go ujrzeli arcykapłani i słudzy, zawołali: Ukrzyżuj! Ukrzyżuj! Rzekł do nich Piłat: Weźcie Go i sami ukrzyżujcie! Ja bowiem nie znajduję w Nim winy. Odpowiedzieli mu Żydzi: My mamy Prawo, a według Prawa powinien On umrzeć, bo sam siebie uczynił Synem Bożym” (J 19,6-7).
Druga grupa szyderców składa się z członków Sanhedrynu. Mateusz wymienia wszystkie trzy ugrupowania: kapłani, uczeni w Piśmie oraz starsi. Szyderstwo swoje formułują oni, nawiązując do Księgi Mądrości, która w 2 rozdziale mówi o sprawiedliwym, że jest zawadą dla złego życia innych, zwie siebie synem Bożym i zostaje wydany na męki (zob. 2,10-20)11. W nawiązaniu do tych słów, członkowie Sanhedrynu mówią teraz o ukrzyżowanym Jezusie: „Jest królem Izraela: niechże teraz zejdzie z krzyża, a uwierzymy w Niego. Zaufał Bogu: niechże Go teraz wybawi, jeśli Go miłuje. Przecież powiedział: Jestem Synem Bożym” (Mt 27,42n; por. Mdr 2,18). Nie zdając sobie z tego sprawy, szydercy ci uznają tym samym, że Jezus rzeczywiście jest Tym, o którym mówi Księga Mądrości. Właśnie w sytuacji zewnętrznej bezsilności okazuje się On prawdziwym Synem Bożym.
Możemy uznać za możliwe, że Księdze Mądrości znany był myślowy eksperyment Platona, opisany w jego dziele o Państwie. Bawi się w nim myślą, jaki los spotkałby na tym świecie doskonale sprawiedliwego, i dochodzi do wniosku, że zostałby ukrzyżowany (Politeia II, 361e–362a). Księga Mądrości być może przejęła tę myśl od filozofa, włączyła ją w Stary Testament, i teraz wskazuje ona bezpośrednio na Chrystusa. Tajemnica Jezusa Chrystusa potwierdza się właśnie w wyśmiewaniu Go. Podobnie jak nie uległ namowie diabła do rzucenia się w dół z narożnika świątyni (zob. Mt 4,5-7; Łk 4,9-13), tak i teraz nie poddaje się pokusie. On wie: Bóg sam Go ocali, jednak nie w taki sposób, jak sobie wyobrażają ci ludzie. Zmartwychwstanie będzie momentem, w którym Bóg wybawia Go ze śmierci i potwierdza, że jest Jego Synem”12.
Religijni władcy Izraela niestety nie chcieli uwierzyć – Jezus mówi do nich: „I gdy dzień nastał, zeszli się starsi z ludu i przedniejsi kapłani i doktorowie, i przyprowadzili go do Rady swojej, mówiąc: Jeśli ty jesteś Chrystusem, powiedz nam. I rzekł im : Jeśli Wam powiem, nie uwierzycie mi; a jeśli i spytam, nie odpowiecie mi, ani nie wypuścicie. Lecz odtąd będzie Syn Człowieczy siedział po prawicy Bożej. I rzekli wszyscy : Toś ty jest Syn Boży? On zaś rzekł: Wy powiadacie, żem ja jest” (Łk 22,66-70). Jezus starał się im przedstawić tajemnicę swojego Synostwa – widać to w Jego obronie (por. J 5,19-30), czy w rozmowie w krużganku Salomona: „I znowu Żydzi porwali kamienie, aby Go ukamienować. Odpowiedział im Jezus: Ukazałem wam wiele dobrych czynów pochodzących od Ojca. Za który z tych czynów chcecie Mnie ukamienować? Odpowiedzieli Mu Żydzi: Nie chcemy Cię kamienować za dobry czyn, ale za bluźnierstwo, za to, że Ty będąc człowiekiem uważasz siebie za Boga. Odpowiedział im Jezus: Czyż nie napisano w waszym Prawie: Ja rzekłem: Bogami jesteście? Jeżeli [Pismo] nazywa bogami tych, do których skierowano słowo Boże - a Pisma nie można odrzucić - to jakżeż wy o Tym, którego Ojciec poświęcił i posłał na świat, mówicie: Bluźnisz, dlatego że powiedziałem: Jestem Synem Bożym? Jeżeli nie dokonuję dzieł mojego Ojca, to Mi nie wierzcie! Jeżeli jednak dokonuję, to choćbyście Mnie nie wierzyli, wierzcie moim dziełom, abyście poznali i wiedzieli, że Ojciec jest we Mnie, a Ja w Ojcu” (J 10,31-38). Kluczem do rozumienia osoby Jezusa są Jego słowa, potwierdzane autorytetem Ojca i Jego czynami. Jest wątpliwe, żeby autor Księgi Mądrości nawiązywał do Platona i jego eksperymentu myślowego – przynajmniej nie widać w tej księdze krzyża, o którym mówił Platon.
Z dwóch ukrzyżowanych razem z Jezusem tylko jeden przyłączył się do wyszydzania Go. Drugi rozumie tajemnicę Jezusa. Wie i widzi, że Jego „przestępstwo” było zupełnie innego rodzaju, że Jezus nie ucieka się do przemocy. A teraz widzi, że Ten razem z nim ukrzyżowany rzeczywiście ukazuje oblicze Boga, jest Synem Bożym. Dlatego prosi Go: „Jezu, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego królestwa” (Łk 23,42). Nie wiemy, jak ten sprawiedliwy rozbójnik dokładnie wyobraża sobie przyjście Jezusa do swego królestwa, ani jak rozumiał swą prośbę o wspomnienie Jezusa o nim. Widocznie jednak właśnie na krzyżu zrozumiał, że ten Bezsilny jest rzeczywistym Królem – tym, którego oczekuje Izrael, i obok którego on sam chce się znajdować nie tylko na krzyżu, lecz także w chwale.
Odpowiedź Jezusa przewyższa jego oczekiwania. Zamiast bliżej nieokreślonej przyszłości pojawia się „dzisiaj” Jezusa. „Dziś będziesz ze Mną w raju” (23,43). Również te słowa są tajemnicze, jednak z całą pewnością ukazują nam to jedno: Jezus wiedział, że wejdzie bezpośrednio do wspólnoty z Ojcem – że „raj” mógł przyobiecać już na „dzisiaj”. Wiedział, że z powrotem doprowadzi człowieka do raju, który on kiedyś utracił – do przebywania razem z Bogiem, na którym polega prawdziwe zbawienie człowieka”13.
Łukasz notuje: „A jeden z tych łotrów, którzy wisieli, bluźnił mu, mówiąc: Jeśli ty jesteś Chrystusem, wybawże samego siebie i nas. Odpowiadając zaś, drugi karcił go, mówiąc: Ani ty się Boga nie boisz, chociaż tę samą karę ponosisz? A my wprawdzie słusznie, bo godną zapłatę za uczynki odbieramy: lecz ten nic złego nie uczynił. I rzekł do Jezusa: Panie, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do królestwa swego! A Jezus mu rzekł: Zaprawdę mówię tobie, dziś ze mną będziesz w raju” (Łk 23,39-43). Bluźnierstwo pierwszego polega na szyderstwie i próbie wykorzystania Boga. Drugi, co ciekawe, odwołuje się do bojaźni Bożej – centralnego tematu ST. Nawet Maryja w swoim hymnie mówi: „Święte jest Jego imię - a swoje miłosierdzie na pokolenia i pokolenia [zachowuje] dla tych, co się Go boją” (Łk 1,49-50). Potrafi uznać sprawiedliwość swojej kary i niesprawiedliwość wymierzoną Jezusowi – i to pomimo tak wielu znieważających ukrzyżowanego Jezusa szyderców. Jest to człowiek, który słyszał o Królestwie Bożym i wierzy w moc Jezusa.

Wołanie Jezusa w opuszczeniu
Mateusz pisze: „Od godziny szóstej mrok ogarnął całą ziemię, aż do godziny dziewiątej. Około godziny dziewiątej Jezus zawołał donośnym głosem: Eli, Eli, lema sabachthani?, to znaczy Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił?” (Mt 27,45-46). Plaga ciemności jest czymś przerażającym, jest to Boże ostrzeżenie dla ludzkości, która dopuszcza się morderstwa na swoim Bogu. Odrzucenie Jezusa jest odrzuceniem światła: „Ja jestem światłością świata. Kto idzie za Mną, nie będzie chodził w ciemności, lecz będzie miał światło życia” (J 8,12). W Egipcie plaga ciemności była ostatnim ostrzeżeniem przed plagą śmierci pierworodnych: „I rzekł Pan do Mojżesza: Wyciągnij rękę ku niebu, a nastanie ciemność w ziemi egipskiej tak gęsta, że można będzie dotknąć ciemności. Wyciągnął Mojżesz rękę do nieba i nastała ciemność gęsta w całej ziemi egipskiej przez trzy dni. Jeden drugiego nie widział i nikt nie mógł wstać z miejsca swego przez trzy dni. Ale Izraelici wszyscy mieli światło w swoich mieszkaniach” (Wj 10,21-23). Jerozolima jest pozbawiona światła tylko na trzy godziny agonii Jezusa. Pisze A. Leske: „Mateusz nie opisuje cierpień i śmierci Jezusa, lecz skupia uwagę na wydarzeniach dziejących się wokół Niego; jego subtelne aluzje biblijne często naprowadzają czytelnika na prawdziwe znaczenie tych wydarzeń. Od południa do godziny trzeciej po południu „mrok ogarnął całą ziemię”. Niezależnie od naturalnych przyczyn tej ciemności trzeba w niej widzieć znak sądu Bożego. Jezus, posługując się językiem apokaliptycznym, mówił o słońcu, które się zaćmi, i o księżycu, który nie da światła, jako znakach przyjścia Syna Człowieczego w mocy i chwale (24,29). Te słowa już zaczęły się spełniać”14. Spełnia się również proroctwo Amosa: „Owego dnia - wyrocznia Pana Boga - zajdzie słońce w południe i w dzień świetlany zaciemnię ziemię” (Am 8,9). Apokaliptyczna ciemność jest Bożym ostrzeżeniem przed sądem. Jezus twierdzi: „Teraz odbywa się sąd nad tym światem. Teraz władca tego świata zostanie precz wyrzucony” (J 12,31). Ciemność jest potężnym znakiem prowadzącym do obudzenia sumień.
Mateusz i Marek zgodnie opowiadają nam, że o godzinie dziewiątej Jezus zawołał donośnym głosem: „Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił?” (Mt 27,46; Mk 15,34). Głośne zawołanie Jezusa przekazują w formie mieszaniny języka aramejskiego z hebrajskim15, którą przekładają następnie na język grecki. Ta modlitwa Jezusa ciągle prowokowała pytania i refleksje chrześcijan. Jak Syn Boży mógł zostać opuszczony przez Boga? Co znaczy to wołanie?”16. Jezus cierpi w swojej ludzkiej naturze z powodu grzechu ludzkości, który jako Baranek wziął na siebie (por. J 1,29.36) – jest On ofiarą za grzech. Paweł pisze wręcz: „Tak więc w imieniu Chrystusa spełniamy posłannictwo jakby Boga samego, który przez nas udziela napomnień. W imię Chrystusa prosimy: pojednajcie się z Bogiem! On to dla nas grzechem uczynił Tego, który nie znał grzechu, abyśmy się stali w Nim sprawiedliwością Bożą” (2 Kor 5,21). Jezus nas usprawiedliwia, przemienia nas mocą Ducha. Świętego – ale za straszną cenę wzięcia na siebie cierpień, jako kary za nasze grzechy. Możliwe też, że na krzyżu, Jezus przestaje odczuwać pomoc, pociechę Ducha Świętego i dlatego mówi o opuszczeniu przez Boga – znaczące jest, że nie mówi o opuszczeniu przez Ojca.
Papież pisze: „Nie jest to jakieś ogólnie rozumiane wołanie w opuszczeniu. Jezus modli się słowami wielkiego Psalmu cierpiącego Izraela17 i w ten sposób bierze na siebie i streszcza w sobie całe udręczenie nie samego Izraela, lecz wszystkich cierpiących na tym świecie z powodu ukrywania się Boga. Trwożne wołanie świata, dręczonego nieobecnością Boga, zanosi przed serce samego Boga. Utożsamia się z cierpiącym Izraelem, z ludzkością, która cierpi z powodu „ciemności Boga”, przyjmuje do swego wnętrza jej wołanie, jej udręczenie, całą jej bezradność, a przez to jednocześnie je przeobraża”18. Psalm 22 nie mówi o cierpieniach Izraela, ani o cierpieniach całego świata – bardzo wyraźnie mówi o cierpieniach sprawiedliwego: „Ja zaś jestem robak, a nie człowiek, pośmiewisko ludzkie i wzgardzony u ludu. Szydzą ze mnie wszyscy, którzy na mnie patrzą, rozwierają wargi, potrząsają głową: Zaufał Panu, niechże go wyzwoli, niechże go wyrwie, jeśli go miłuje” (Ps 22,7-9). Mówi o szydercach otaczających krzyż Jezusa. Prorokuje o owocach Jego męki: „Przypomną sobie i wrócą do Pana wszystkie krańce ziemi; i oddadzą Mu pokłon wszystkie szczepy pogańskie, bo władza królewska należy do Pana i On panuje nad narodami. Tylko Jemu oddadzą pokłon wszyscy, co śpią w ziemi, przed Nim zegną się wszyscy, którzy w proch zstępują. A moja dusza będzie żyła dla Niego, potomstwo moje Jemu będzie służyć, opowie o Panu pokoleniu przyszłemu, a sprawiedliwość Jego ogłoszą ludowi, który się narodzi: Pan to uczynił” (Ps 22,28-32). Opuszczenie przez Boga jest tragicznym ostrzeżeniem dla otaczających krzyż i dla wszystkich ludzi wszystkich czasów. Bunt wobec Boga, czy tylko Jego lekceważenie są drogą do piekła. Istotą piekła jest brak Boga, jest samotność wiecznego oddzielenia od Boga i Jego miłosierdzia. Jezus i wielu świętych ukazują nam grozę piekła i przed nim ostrzegają. Krzyk Jezusa jest właśnie takim tragicznym ostrzeżeniem przed wiecznym potępieniem.

Rozlosowanie szat Jezusa
Ewangeliści opowiadają nam, że czterej żołnierze wykonujący wyrok śmierci Jezusa podzielili się szatami Jezusa, rzucając o nie losy. Było to zgodne z rzymskim zwyczajem, polegającym na tym, że szaty skazańca należały do plutonu egzekucyjnego. Jan wyraźnie przytacza następujące słowa Psalmu 22,19: „Tak miały się wypełnić słowa Pisma: «Podzielili między siebie szaty moje, a o moją suknię rzucili losy»” (19,24).
Dostosowując się do typowego dla hebrajskiej poezji paralelizmu, który jeden i ten sam akt wyraża na dwa sposoby, Jan rozróżnia dwie czynności: Żołnierze najpierw podzielili szaty Jezusa na cztery części, dla każdego z nich jedną część. Następnie wzięli również „tunikę. Tunika zaś nie była szyta, ale cała tkana od góry do dołu. Mówili więc między sobą: «Nie rozdzierajmy jej, ale rzućmy o nią losy, do kogo ma należeć»” (19,23n).
Ta informacja o tunice (chiton) bez szwów jest podana z dużą dokładnością, ponieważ Jan z pewnością chciał zachować w pamięci coś więcej niż tylko ten przygodny szczegół. Niektórzy egzegeci powoływali się w tym kontekście na informację Józefa Flawiusza, według którego tunika (chiton) arcykapłana była utkana z jednej tylko nici (zob. Ant. Iud., III,7,4). W tej subtelnej wskazówce ewangelisty można by się więc dopatrzeć aluzji do arcykapłańskiej godności Jezusa – godności, którą z teologicznego punktu widzenia Jan obszernie przedstawił w modlitwie kapłańskiej Jezusa. Ten, który tutaj umiera, jest nie tylko prawdziwym Królem Izraela. Jest On również arcykapłanem, który swą arcykapłańską posługę pełni właśnie w tej godzinie swego największego pohańbienia”19. Jak Papież dalej zaznacza, w egzegezie Ojców Kościoła widziano integralność tuniki jako zapowiedź jedności Kościoła.

Pragnę”
Na początku krzyżowania, tak jak to zwykle czyniono, Jezusowi podano napój odurzający, który miał stłumić nieznośny ból. Jezus odmówił przyjęcia tego napoju – chciał znosić swe cierpienie z pełną świadomością (zob. Mk 15,23). W szczytowym momencie Męki, w palącym słońcu południa, Jezus rozpięty na krzyżu zawołał: „Pragnę” (J 19,28). Zgodnie z przyjętym zwyczajem, podano Jezusowi popularne wśród ubogich kwaskowate wino, które można też było nazwać octem; uchodziło ono za napój gaszący pragnienie”20. Prawdopodobnie była to tzw. posca – mieszanina octu z wodą, używana przez żołnierzy21. Tekst Ewangelii prowadzi do innej interpretacji: „Potem Jezus świadom, że już wszystko się dokonało, aby się wypełniło Pismo, rzekł: Pragnę” (J 19,28). Ludzie stojący pod krzyżem zrozumieli to dosłownie i dali Mu pić. Ewangelista sytuuje pragnienie Jezusa w kontekście misji życia Jezusa. Jest to więc pragnienie naszego zbawienia, dla którego Jezus żył i umierał.

Niewiasty pod krzyżem – Matka Jezusa
Jan nie poprzestaje na poinformowaniu nas, że pod krzyżem stały niewiasty – „Matka Jego i siostra Matki Jego, Maria, żona Kleofasa, i Maria Magdalena” (19,25) – lecz dalej pisze: „Kiedy więc Jezus ujrzał Matkę i stojącego obok Niej ucznia, którego miłował, rzekł do Matki: «Niewiasto, oto syn Twój». Następnie rzekł do ucznia: «Oto Matka twoja». I od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie” (19,26n). Jest to ostatnie polecenie Jezusa – akt adopcji, można by powiedzieć. Jest On jedynym Synem swej Matki, która po Jego śmierci pozostałaby sama na świecie. Stawia teraz obok Niej umiłowanego ucznia, czyni go, niejako zamiast siebie samego, Jej synem, który odtąd będzie za Nią odpowiedzialny – bierze Ją do siebie. Dosłowny przekład brzmi jeszcze mocniej; można by go mniej więcej tak przedstawić: Wziął Ją do swoich rzeczy – przyjął do swego najbardziej wewnętrznego życiowego kontekstu. Jest to więc przede wszystkim bardzo ludzki gest odchodzącego Zbawiciela. Nie zostawia swej Matki samej, oddaje Ją pod opiekę ucznia szczególnie Mu bliskiego. I w ten sposób także uczniowi dane zostało nowe ognisko domowe – matka, która się o niego troszczy i o którą on się troszczy”22.
Jezus na krzyżu jest niesamowicie samotny. Pozostają Mu wierni nieliczni – wśród nich Matka i umiłowany uczeń. Jezus łączy ich ze sobą – mają stanowić odtąd rodzinę. Jest to perspektywa rozwoju macierzyństwa Maryi – na tych, których otrzyma od Jezusa i perspektywa rozwoju Jana, który zostaje obdarowany Matką Jezusa, która odtąd będzie i jego Matką. Maryja staje się Matką Kościoła – przejmuje pod swoją opiekę Kościół – bo Jezus umiera.

Jezus umiera na krzyżu
Zgodnie z relacją ewangelistów, Jezus umarł – z modlitwą na ustach – o godzinie dziewiątej, czyli około trzeciej po południu. Według Łukasza Jego ostatnią modlitwą były słowa Psalmu 31: „Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mego” (23,46; Ps 31,6). Według Jana ostatnie słowo Jezusa brzmiało: „Wykonało się!” (19,30). Słowo to (tetélestai) w tekście greckim odsyła do początku Męki, do godziny obmywania nóg; jego opis ewangelista zaczyna od podkreślenia, że Jezus umiłował swoich „do końca” (télos) (13,1). Ten „koniec”, to szczytowe dopełnienie miłości, nastąpił teraz, w momencie śmierci. Jezus rzeczywiście doszedł aż do końca, aż do samej granicy, i ją przekroczył. Urzeczywistnił pełnię miłości – oddał siebie samego.
W rozdziale 6, przy omawianiu modlitwy Jezusa na Górze Oliwnej, przez odniesienie do Hbr 5,9, zapoznaliśmy się z innym jeszcze znaczeniem tego samego słowa (teleioun). W Torze oznacza ono „inicjację”, konsekrowanie do godności kapłańskiej, czyli całkowite przekazanie na własność Boga. Myślę, że – uwzględniając odniesienie do modlitwy kapłańskiej Jezusa – również tutaj możemy wziąć pod uwagę to znaczenie. Jezus do samego końca dokonuje aktu konsekracji, czyli kapłańskiego oddania Bogu siebie samego i świata (zob. J 17,19). W ten sposób w słowie tym zajaśniała wielka tajemnica Krzyża. Odprawiona została nowa liturgia kosmiczna. Miejsce wszystkich innych aktów kultu zajmuje Krzyż Jezusa, jako jedyne rzeczywiste otoczenie chwałą Boga, w którym Bóg siebie samego otacza chwałą, przez pośrednictwo Tego, w którym daje nam swoją miłość i w ten sposób przyciąga nas do siebie”23. Święty Mateusz tak opisuje moment śmierci Jezusa: „A Jezus zawoławszy po wtóre wielkim głosem, oddał ducha. I oto zasłona świątyni rozdarła się na dwie części od wierzchu aż do dołu, i ziemia zadrżała, a skały popękały. I groby się otworzyły, i wiele ciał świętych, którzy byli posnęli, powstało. I wyszedłszy z grobów, po zmartwychwstaniu jego, weszli do miasta świętego, i ukazali się wielom. Setnik zaś i ci, co z nim byli, strzegąc Jezusa, ujrzawszy trzęsienie ziemi i to, co się działo, zlękli się bardzo, mówiąc: Zaiste ten był Synem Bożym” (Mt 27,50-54). Znaczące jest, że Ewangelista nie mówi: „Jezus umarł”, ale „oddał ducha” - podkreśla w ten sposób element dobrowolności śmierci Jezusa. On sam mówi: „Dlatego miłuje Mnie Ojciec, bo Ja życie moje oddaję, aby je [potem] znów odzyskać. Nikt Mi go nie zabiera, lecz Ja od siebie je oddaję. Mam moc je oddać i mam moc je znów odzyskać. Taki nakaz otrzymałem od mojego Ojca” (J 10,17-18). Tak śmierć, jak i zmartwychwstanie są dobrowolnymi czynami Jezusa. Trzygodzinne ciemności były przygotowaniem do zjawisk towarzyszących śmierci Jezusa. Pierwszym jest rozdarcie zasłony w świątyni, będące reakcją Boga na śmierć Jego Syna, która stanowi katastrofę religii żydowskiej. Trzęsienie ziemi jest w Piśmie Świętym zewnętrznym znakiem wielkich wydarzeń – śmierci Jezusa (por. Mt 27,51), Jego zmartwychwstania (por. Mt 28,2) i zesłania Ducha Świętego (por. Dz 4,31). Tylko Mateusz ukazuje wskrzeszenie wielu świętych, którzy po zmartwychwstaniu Jezusa ukazują się w Jerozolimie.
Papież dodaje: „Pod Krzyżem zapoczątkowany zostaje Kościół pogan. Przez Krzyż Pan gromadzi ludzi, tworząc z nich nową społeczność Kościoła powszechnego. Patrząc na cierpiącego Syna, poznają prawdziwego Boga”24. Bliskość wobec umierającego Jezusa i nadprzyrodzone zjawiska towarzyszące Jego śmierci skłaniają niektórych nawet do pokuty: „Na widok tego, co się działo, setnik oddał chwałę Bogu i mówił: Istotnie, człowiek ten był sprawiedliwy. Wszystkie też tłumy, które zbiegły się na to widowisko, gdy zobaczyły, co się działo, wracały bijąc się w piersi.” (Łk 23,47-48).
Podczas gdy Rzymianie umyślnie, w celu zastraszania, ukrzyżowanych pozostawiali po śmierci wiszących na słupie kaźni, zgodnie z prawem żydowskim należało ich zdejmować tego samego dnia (zob. Pwt 21,22n). Dlatego obowiązkiem plutonu egzekucyjnego było przyśpieszenie śmierci przez połamanie goleni25. Tak też postąpiono w przypadku ukrzyżowanych na Golgocie. Dwom „rozbójnikom” połamano golenie. Żołnierze stwierdzają jednak następnie, że Jezus już umarł. Dlatego rezygnują z łamania Mu goleni. Zamiast tego jeden z nich przebija prawy bok – serce – Jezusa, „a natychmiast wypłynęła krew i woda” (J 19,34). Była to godzina, o której zabijano baranki paschalne. W odniesieniu do nich przepis Prawa zabraniał łamania kości (zob. Wj 12,46). Jezus okazuje się tu prawdziwym Barankiem paschalnym – czystym i doskonałym.
W słowie tym możemy więc dostrzec dyskretne odniesienie do początku historii Jezusa – do godziny, w której Chrzciciel powiedział: „Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata” (J 1,29). To, co wtedy musiało pozostać jeszcze niezrozumiane, być tylko tajemniczą aluzją do czegoś w przyszłości, teraz jest rzeczywistością. Jezus jest Barankiem wybranym przez samego Boga. Na Krzyżu niesie winę świata i ją gładzi. Jednocześnie jednak pobrzmiewa tu Psalm 34, w którym czytamy: „Wiele nieszczęść [spada na] sprawiedliwego, lecz ze wszystkich Pan go wybawia”. Strzeże On wszystkich jego kości, ani jedna z nich nie ulegnie złamaniu” (w. 20n). Pan, Sprawiedliwy, wycierpiał wiele, wszystko, Bóg jednak strzegł Go: nie połamano żadnej Jego kości”26. Skazańcy na krzyżu mogli konać wiele dni – trzy dni były normą, a najkrótszy czas agonii to 36 godzin27. Stąd zaskoczenie Piłata: „Piłat zdziwił się, że już skonał. Kazał przywołać setnika i pytał go, czy już dawno umarł” (Mk 15,44).
Łamanie goleni nie było zasadą – to Żydzi proszą Piłata o to dodatkowe cierpienie dla ukrzyżowanych: „Ponieważ był to dzień Przygotowania, aby zatem ciała nie pozostawały na krzyżu w szabat - ów bowiem dzień szabatu był wielkim świętem - Żydzi prosili Piłata, aby ukrzyżowanym połamano golenie i usunięto ich ciała” (J 19,31).
Z przebitego serca Jezusa wypłynęła krew i woda. Zgodnie ze słowami Zachariasza28, Kościół przez wszystkie wieki wpatrywał się w to przebite serce i w nim dostrzegał źródło błogosławieństwa, którego antycypację stanowią krew i woda. Słowa te skłaniają nas do szukania głębszego rozumienia tego, co się tam stało.
Pierwszy stopień tego rozumienia znajdujemy w Pierwszym Liście Jana, bardzo wyraźnie nawiązującym do słów o krwi i wodzie, które wypłynęły z boku Jezusa: „Jezus Chrystus jest Tym, który przyszedł przez wodę i krew, i <Ducha>, nie tylko w wodzie, lecz w wodzie i we krwi. Duch daje świadectwo, bo <Duch> jest prawdą. Trzej bowiem dają świadectwo: Duch, woda i krew, a ci trzej w jedno się łączą” (5,6nn).
Co autor chce powiedzieć przez to stanowcze stwierdzenie, że Jezus przyszedł nie tylko w wodzie, lecz i we krwi? Można przypuszczać, że czyni aluzję do prądu myślowego, który przypisywał znaczenie tylko chrztowi Jezusa, a pomijał Krzyż. To zaś przypuszczalnie znaczy jednocześnie, że za istotne uważano jedynie słowo, naukę, orędzie, nie zaś „ciało”, żywe ciało Chrystusa, wykrwawione na Krzyżu; że próbowano stworzyć chrześcijaństwo myśli i idei, z którego chciano usunąć rzeczywistość ciała: ofiarę i sakrament”29. Możliwa jest też inna interpretacja 1 J 5,6-8. Tekst odnosi się do wiary w Synostwo Boże Jezusa: „A kto zwycięża świat, jeśli nie ten, kto wierzy, że Jezus jest Synem Bożym?” (1 J 5,5). Uroczysta proklamacja tej tajemnicy to Chrzest Jezusa i Przemienienie Pańskie. Po chrzcie Jezusa mamy otwarte świadectwo Ducha Świętego zstępującego na Jezusa. Woda rzeki Jordan jest elementem tego chrztu. Krew może oznaczać Jana Chrzciciela i nawiązywać do jego męczeństwa.
W tym podwójnym strumieniu krwi i wody Ojcowie widzieli obraz dwóch podstawowych sakramentów, Eucharystii i chrztu, wytryskujących z przebitego boku Pana, z Jego serca”30.

Złożenie Jezusa do grobu
Wszyscy czterej ewangeliści opowiadają nam, że pewien zamożny członek Sanhedrynu, Józef z Arymatei, poprosił Piłata o ciało Jezusa. Marek (15,43) i Łukasz (23,51) dodają jeszcze, że Józefem, był człowiekiem, „który wyczekiwał królestwa Bożego”, Jan natomiast (zob. 19,38) nazywa go ukrytym uczniem Jezusa, który z obawy przed panującymi kręgami żydowskimi, do tego czasu otwarcie się jeszcze do tego nie przyznawał. Poza tym Jan wspomina jeszcze o udziale Nikodema, którego nocną rozmowę z Jezusem o narodzinach człowieka i jego powtórnym narodzeniu opisał w 3 rozdziale (zob.1-8). Po dramatycznym procesie, w którym wszystko zdawało się sprzysięgać przeciw Jezusowi i że żaden głos za Nim nie przemawiał, poznamy teraz innego Izraela: ludzi, którzy oczekują. Osoby, które pokładają ufność w obietnicach Boga i wyglądają ich spełnienia. Ludzi, którzy w słowie i czynach Jezusa ozpoznają nadchodzenie królestwa Bożego, początek spełniania się obietnic.
Do tego czasu ludzi takich spotykaliśmy w Ewangeliach głównie w prostych osobach, takich jak Maryja i Józef, Elżbieta i Zachariasz, Szymon i Anna – a nadto w osobach uczniów, którzy pochodzili wprawdzie z różnych warstw kulturowych i nurtów Izraela, nie należeli jednak do wpływowych kręgów. Teraz jednak, po śmierci Jezusa, napotykamy dwie poważane osobistości, pochodzące z wykształconych warstw Izraela, które co prawda nie odważyły się jeszcze ujawnić swej przynależności do grupy uczniów, miały jednak proste serce, uzdalniające człowieka do przyjęcia prawdy (zob. Mt 10,25n)”31. Papież pisze o Józefie z Arymatei: „Jan natomiast (zob. 19,38) nazywa go ukrytym uczniem Jezusa, który z obawy przed panującymi kręgami żydowskimi” – to trochę nie tak. Józef boi się Żydów (por. J 19,38), a to nie jest arystokracja świątynna. Iudaioi w kontekście „stachu” (por. J 7,13; 9,22; 19,38; 20,19) oznacza prześladowców Jezusa i Jego uczniów – to są przede wszystkim faryzeusze. J 12,42-43 tłumaczy: „Niemniej jednak i spośród przywódców wielu w Niego uwierzyło, ale z obawy przed faryzeuszami nie przyznawali się, aby ich nie wyłączono z synagogi. Bardziej bowiem umiłowali chwałę ludzką aniżeli chwałę Bożą”. Wyłączenie z synagogi – kara analogiczna do naszej ekskomuniki wykluczała Żyda z jego religii i jego narodu. Również J 9,22 tłumaczy: „Tak powiedzieli jego rodzice, gdyż bali się Żydów. Żydzi bowiem już postanowili, że gdy ktoś uzna Jezusa za Mesjasza, zostanie wyłączony z synagogi”. Synagogi były kontrolowane przez faryzeuszy, a nie przez saduceuszy rządzących świątynią.
Ewangeliści przekazują nam wiele cennych informacji dotyczących samego złożenia do grobu. Przede wszystkim podkreśla się, że Józef złożył zwłoki Pana w należącym do niego nowym grobie, w którym nikt jeszcze nie został pochowany (zob. Mt 27,60; Łk 23,53; J 19,41). Widać w tym oznakę wielkiego szacunku dla Zmarłego. Podobnie jak w „Niedzielę Palmową” Pan dosiadł osła, na którym nikt jeszcze nie jechał (Mk 11,2), tak i teraz zostaje położony w nowym grobie”32.
Jan opowiada nam wreszcie, że Nikodem przyniósł mieszaninę mirry i aloesu, „około stu funtów”. I tak dalej mówi: „Zabrali więc ciało Jezusa i owinęli je w płótna razem z wonnościami, stosownie do żydowskiego sposobu grzebania” (19,39n). Ilość balsamu jest ogromna i przewyższa wszelkie przyjęte normy. To prawdziwie królewski pogrzeb. Przy rzucaniu losów o suknie spotkaliśmy Jezusa jako Arcykapłana, teraz natomiast, ze względu na sposób pogrzebu, widzimy Go jako Króla. W chwilach, kiedy wydaje się, że wszystko się już skończyło, w tajemniczy sposób ukazuje się Jego chwała”33.

3. Śmierć Jezusa jako pojednanie (ekspiacja) i zbawienie
Spełniły się oczekiwania prorockiej krytyki, która dochodziła do głosu szczególnie w psalmach. Bóg nie chciał oddawania Mu chwały przez ofiary z cielców i kozłów, których krew nie może oczyścić człowieka i rozgrzeszyć. Oczekiwany, jednak ciągle jeszcze dokładnie nie określony nowy kult stał się rzeczywistością. W Krzyżu Jezusa stało się to, czego na próżno usiłowano dokonać przez ofiary ze zwierząt: świat dostąpił ekspiacji. „Baranek Boży” wziął na siebie grzech świata i go zgładził. Zakłócone z winy człowieka relacje między Bogiem a światem zostały odnowione. Dokonało się pojednanie”34. Według proroka Jeremiasza przymierze z Bogiem zostało zerwane dużo wcześniej, może już w kulcie złotego cielca (por. Wj 32): „Oto nadchodzą dni - wyrocznia Pana - kiedy zawrę z domem Izraela <i z domem judzkim> nowe przymierze. Nie jak przymierze, które zawarłem z ich przodkami, kiedy ująłem ich za rękę, by wyprowadzić z ziemi egipskiej. To moje przymierze złamali” (Jr 31,31-32). Prorok Amos przekazuje słowa Boga: „Nienawidzę, brzydzę się waszymi świętami. Nie będę miał upodobania w waszych uroczystych zebraniach. Bo kiedy składacie Mi całopalenia i wasze ofiary, nie znoszę tego, na ofiary biesiadne z tucznych wołów nie chcę patrzeć. Idź precz ode Mnie ze zgiełkiem pieśni twoich, i dźwięku twoich harf nie chcę słyszeć. Niech sprawiedliwość wystąpi jak woda z brzegów i prawość jak potok nie wysychający wyleje! Czyż nie składaliście Mi żertw i ofiar pokarmowych na pustyni przez czterdzieści lat, domu Izraela, a [zarazem] obnosiliście Sikkuta, waszego króla, i Kijjuna, wasze bożki, <gwiazdę waszego boga>, któreście sobie uczynili?” (Am 5,21-26). Podobnie mówi Bóg przez Izajasza: „Słuchajcie słowa Pańskiego, wodzowie sodomscy, daj posłuch prawu naszego Boga, ludu Gomory! Co mi po mnóstwie waszych ofiar? - mówi Pan. Syt jestem całopalenia kozłów i łoju tłustych cielców. Krew wołów i baranów, i kozłów mi obrzydła. Gdy przychodzicie, by stanąć przede Mną, kto tego żądał od was, żebyście wydeptywali me dziedzińce? Przestańcie składania czczych ofiar! Obrzydłe Mi jest wznoszenie dymu; święta nowiu, szabaty, zwoływanie świętych zebrań... Nie mogę ścierpieć świąt i uroczystości. Nienawidzę całą duszą waszych świąt nowiu i obchodów; stały Mi się ciężarem; sprzykrzyło Mi się je znosić! Gdy wyciągniecie ręce, odwrócę od was me oczy. Choćbyście nawet mnożyli modlitwy, Ja nie wysłucham. Ręce wasze pełne są krwi. Obmyjcie się, czyści bądźcie! Usuńcie zło uczynków waszych sprzed moich oczu! Przestańcie czynić zło! Zaprawiajcie się w dobrem! Troszczcie się o sprawiedliwość, wspomagajcie uciśnionego, oddajcie słuszność sierocie, w obronie wdowy stawajcie!” (Iz 1,10-17). Zewnętrzny kult pozbawiony wewnętrznej prawdy służy tylko samousprawiedliwieniu pysznych. Prawdziwe pojednanie człowieka z Bogiem jest niemożliwe bez prawdziwego nawrócenia człowieka.
Paweł mógł teraz streścić wydarzenie Jezusa Chrystusa, Jego nowe orędzie, w następujących słowach: „W Chrystusie Bóg jednał ze sobą świat, nie poczytując ludziom ich grzechów, nam zaś przekazując słowo jednania. Tak więc w imieniu Chrystusa spełniamy posłannictwo jakby Boga samego, który przez nas udziela napomnień. W imię Chrystusa prosimy: pojednajcie się z Bogiem!” (2 Kor 5,19n). Z listów Pawła dowiadujemy się przede wszystkim o ostrych sporach, które w sprawie dalszego znaczenia Prawa Mojżeszowego w powstającym Kościele istniały także wśród chrześcijan. Tym bardziej zdumiewa fakt, że – jak powiedzieliśmy – co do jednej rzeczy zgoda panowała od początku: ofiary świątynne – kultowe centrum Tory – odeszły w przeszłość. Ich miejsce zajął Chrystus. Świątynia nadal była czcigodnym miejscem modlitwy i głoszenia słowa. Jej ofiary były już jednak dla chrześcijan pozbawione wartości”35.
Już wiele razy mówiliśmy o podstawowym tekście Listu do Rzymian 3,25, w którym Paweł nawiązuje do tradycji pierwszej społeczności judeochrześcijańskiej w Jerozolimie i ukrzyżowanego Jezusa nazywa hilasterion. Jak widzieliśmy, słowem tym określano wieko zakrywające Arkę Przymierza, które w czasie składania ofiary ekspiacyjnej, w wielkim Dniu Przebłagania, było skrapiane krwią ekspiacyjną. Powiedzmy od razu, jak chrześcijanie zinterpretowali ten archaiczny obrzęd: człowieka z Bogiem nie może pojednać kontakt krwi zwierzęcia ze świętym sprzętem. W Męce Chrystusa cały brud świata wchodzi w kontakt z nieskończenie Czystym, z duszą Jezusa Chrystusa, a przez to samo z samym Synem Bożym. Jeśli zazwyczaj rzecz nieczysta przez kontakt zaraża i brudzi rzecz czystą, to tutaj spotykamy się z czymś przeciwnym. Gdzie świat z całą swą niesprawiedliwością i z wszelkim okrucieństwem dotyka nieskończenie Czystego, tam On, Czysty, jest równocześnie mocniejszy. Poprzez ten kontakt brud świata jest prawdziwie wchłonięty, zniweczony i przemieniony przez nieskończoną miłość. Ponieważ w Człowieku Jezusie jest obecne dobro nieskończone, teraz w historii świata jest obecna i skutecznie działająca siła zwalczająca wszelkie postaci zła, a dobro jest nieskończenie większe od całego, tak przecież ciągle strasznego, ogromu zła”36. Warto uwzględniać ideę Odkupienia – ceną uwolnienia człowieka od zniewalającego go zła jest cierpienie Jezusa i ludzi z Nim współcierpiących (por. Kol 1,24). Mocą Ducha Świętego Jezus uwalnia od złych duchów (por. Mt 12,28), to On realnie uświęca człowieka i napełnia go miłością (por. Rz 5,5).
Z całego bogactwa Listu do Hebrajczyków chciałbym tu poddać pod rozwagę tylko jeden podstawowy tekst. Kult Starego Testamentu autor nazywa „cieniem” (10,1) i tak to wyjaśnia: „Niemożliwe jest bowiem, żeby krew cielców i kozłów usuwała grzechy” (10,4). Następnie przytacza Ps 40,7nn i interpretuje te słowa psalmu jako dialog Syna z Ojcem, w którym dokonuje się Wcielenie, a jednocześnie rzeczywistością staje się nowa postać kultu Bożego: „Ofiary ani daru nie chciałeś, ale Mi utworzyłeś ciało; całopalenia i ofiary za grzech nie podobały się Tobie. Wtedy rzekłem: Oto idę – w zwoju księgi napisano o Mnie – aby spełnić wolę Twoją, Boże” (Hbr 10,5nn; zob. Ps 40,7nn).
W tym krótkim cytacie z Psalmu 40 wprowadzona została doniosła zmiana tekstu oryginalnego, stanowiąca końcowy etap trójstopniowego rozwoju teologii kultu. Podczas gdy w Liście do Hebrajczyków jest: „utworzyłeś Mi ciało”, psalmista mówił: „otwarłeś mi uszy”. Już w psalmie ofiary świątynne zostały zastąpione przez posłuszeństwo. Za autentyczną postać kultu Bożego zostało uznane życie słowem Boga i w jego wnętrzu. W zmianie tej widoczne jest zbliżenie się Psalmu 40 do pewnego nurtu ducha greckiego z ostatniego okresu przed narodzeniem Chrystusa. Także w świecie greckim coraz dotkliwiej odczuwano niewystarczalność ofiar ze zwierząt, które Bogu nie są potrzebne i w których człowiek nie daje Bogu tego, czego On mógłby oczekiwać od niego. W ten sposób została tutaj sformułowana idea „kultu przez słowo”: autentyczny kult polega na modlitwie, na otwieraniu się ludzkiego ducha na Boga. Im bardziej człowiek staje się słowem – albo lepiej: im bardziej całą swą egzystencją staje się odpowiedzią dawaną Bogu – tym lepiej sprawuje autentyczny kult.
W Starym Testamencie, poczynając od wczesnych Ksiąg Samuela aż po późne proroctwo Daniela, znajdujemy ukazywane na ciągle nowy sposób zmaganie się z ideą, która coraz ściślej wiąże się z miłością pouczającego słowa Boga, czyli Tory. Oddajemy Bogu prawdziwy kult wtedy, gdy żyjemy w posłuszeństwie wobec Jego słowa i – przeobrażani przez Jego wolę – upodabniamy się do Boga”37. Słowo Boże, to nie tylko Pięcioksiąg Mojżesza, to nie tylko Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu, to żywe słowo Boga żyjące również dzisiaj. Warto podkreślać rolę Ducha Świętego, bez którego kult będzie martwy, nie będzie on w Duchu i prawdzie (por. J 4,23-24).
Ta egzystencjalna strona nowego pojęcia kultu i ofiary ukazuje się szczególnie wyraziście w 12 rozdziale Listu do Rzymian: „Proszę was, bracia, przez miłosierdzie Boże, abyście dali ciała swoje na ofiarę żywą, świętą, Bogu miłą, jako wyraz waszej rozumnej służby Bożej [dosłownie: jako kult przez słowo]” (w. 1). Pojawia się tu ponownie pojęcie kultu Boga przez słowo (logike latreía), oznaczające powierzenie Bogu całej naszej egzystencji, w następstwie czego cały człowiek staje się niejako na wzór słowa i upodabnia się do Boga. Akcentowana jest przy tym cielesność; właśnie nasza cielesna egzystencja powinna zostać przeniknięta przez słowo i stać się darem dla Boga. Paweł, który tak mocno podkreśla niemożność usprawiedliwienia się przez własne moralne postępowanie, zakłada przy tym bez wątpienia, że ten nowy kult chrześcijan, w którym oni sami stają się „żywą i świętą ofiarą”, jest możliwy jedynie jako uczestniczenie we wcielonej miłości Jezusa Chrystusa, która mocą swej świętości odnosi zwycięstwo nad całą naszą niewystarczalnością”38. Idea „kultu przez słowo” jest ciekawa, z pewnością czytanie i rozważanie Pisma Świętego może być bardzo owocne. W Rz 12,1 Paweł mówi raczej o mądrości naszego kultu, naszej ofiary, żeby nasze życie było wypełnianiem woli Bożej.
W 15 rozdziale Listu do Rzymian Paweł raz jeszcze w sposób bardzo stanowczy powraca do tej myśli: swoje apostolstwo interpretuje jako kapłaństwo, a pogan, którzy uwierzyli, nazywa żywą, miłą Bogu ofiarą: „Na mocy danej mi przez Boga łaski jestem z urzędu sługą Chrystusa Jezusa wobec pogan, sprawującym świętą czynność głoszenia Ewangelii Bożej po to, by poganie stali się ofiarą miłą Bogu, uświęconą Duchem Świętym” (w. 15n)”39. Paweł mówi tu o swojej ewangelizacji, którą nazywa świętą czynnością40, a która prowadzi do nawrócenia pogan, którzy w Duchu Świętym stają się miłą Bogu ofiarą.
Ten sposób mówienia o kapłaństwie i ofierze jest od niedawna uważany po prostu za alegoryczny. O kapłaństwie i ofierze byłaby tu mowa nie w kultowym, realnym znaczeniu, lecz jedynie w sensie niewłaściwym, czysto duchowym. Sam Paweł tymczasem oraz cały Kościół starożytny rozumieli to zupełnie na odwrót. Dla nich ofiarą i kultem w sensie niewłaściwym były ofiary materialne – one właśnie stanowiły przejaw ambicji bycia tym, do zrealizowania czego nie były zdolne. Rzeczywistym kultem jest żyjący człowiek, który stał się w całości dawaną Bogu odpowiedzią, ukształtowaną przez Jego uzdrawiające i przeobrażające słowo. Stąd prawdziwym kapłaństwem jest taka posługa słowa i sakramentu, która przemienia ludzi na dar składany Bogu, a świat czyni sławieniem Stwórcy i Odkupiciela. Dlatego Chrystus, na krzyżu składający siebie w ofierze, jest rzeczywistym Arcykapłanem, którego symbolem i zapowiedzią było kapłaństwo Aarona. Z tego powodu Jego dar z samego siebie – Jego posłuszeństwo, w które wszyscy jesteśmy włączani i oddawani Bogu – jest prawdziwym kultem i prawdziwą ofiarą”41. Warto uwzględniać rolę Ducha Świętego – to On daje słowu moc.
Te rozważania pozwalają nam na koniec spojrzeć na kolejny jeszcze wymiar chrześcijańskiej idei kultu i ofiary. Ukazuje się nam on bardzo wyraźnie w następującym wersecie Listu do Filipian, w którym Paweł przewiduje swe męczeństwo i jednocześnie daje jego interpretację teologiczną: „Jeśli nawet krew moja ma być wylana przy ofiarniczej posłudze około waszej wiary, cieszę się i dzielę radość z wami wszystkimi” (2,17; por. 2 Tm 4,6). Przewidywane przez siebie męczeństwo Paweł uważa za liturgię i za wydarzenie mające charakter ofiary. I to także nie jest zwykłą alegorią i mówieniem w sensie przenośnym. Nie, w męczeństwie jest on w pełni włączany w posłuszeństwo Chrystusa, w liturgię Krzyża, a tym samym w autentyczny kult. Opierając się na tej interpretacji, Kościół starożytny mógł rozumieć męczeństwo w jego prawdziwej głębi i wielkości. Ignacy z Antiochii na przykład, jak podaje tradycja, nazywał siebie pszenicą Chrystusa, która w męczeństwie zostanie zmielona, aby mogła się stać chlebem Chrystusa. (zob. Ign. Rom. 4.1). W opisie męczeństwa świętego Polikarpa czytamy, że płomień, który miał go spalić, przybrał kształt żagla wydętego wiatrem „i niby murem otoczył ciało męczennika. I było w środku nie jak palące się ciało, lecz jak chleb wypiekany”. „A poczuliśmy też rozkoszny zapach jakby dymu kadzidlanego” (Mart. Polyc. 15). W podobny sposób rzymscy chrześcijanie interpretowali także męczeństwo świętego Wawrzyńca. Widzieli w nim nie tylko doskonałe zjednoczenie z tajemnicą Chrystusa, który w swej Męce stał się dla nas chlebem, lecz również obraz chrześcijańskiej egzystencji w ogólności. W udrękach tego życia jesteśmy powoli oczyszczani w ogniu i w miarę jak w naszym życiu i naszych cierpieniach urzeczywistnia się tajemnica Chrystusa, a Jego miłość czyni nas samych darem dla Boga i ludzi, możemy się niejako stawać chlebem”42.

Janusz Maria Andrzejewski OP
1 J. RATZINGER, BENEDYKT XVI, Jezus z Nazaretu. Część 2. Od wjazdu do Jerozolimy do Zmartwychwstania (Jedność, Kielce 2011) 337,3-338,7.
2 „Wtedy oświecił ich umysły, aby rozumieli Pisma” (Łk 24,45).
3 „Pocieszyciel, Duch Święty, którego Ojciec pośle w moim imieniu, On was wszystkiego nauczy i przypomni wam wszystko, co Ja wam powiedziałem” (J 14,26).
4 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 338,7.
5 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 338,7-341,4.
6 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 342,7.
7 Jezus nie mówił o zburzeniu świątyni jerozolimskiej, a jedynie o swojej śmierci – tak to relacjonuje Jan: „Zburzcie tę świątynię, a Ja w trzech dniach wzniosę ją na nowo. Powiedzieli do Niego Żydzi: Czterdzieści sześć lat budowano tę świątynię, a Ty ją wzniesiesz w przeciągu trzech dni? On zaś mówił o świątyni swego ciała” (J 2,19,21). Żydzi przekręcają Jego słowa i uważają Go za szaleńca i bluźniercę.
8 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 345,4-346,8.
9 „Istotą grzechu bluźnierstwa jest nienawiść (gniew, złość) skierowana ku Bogu. Bluźnierstwo jest grzechem szatańskim – to szatan jest pierwszym bluźniercą przeciwko Bogu. Grzech bluźnierstwa zdarza się u ludzi pysznych i wrogo nastawionych do Boga, którzy ośmielają się zwracać przeciwko Niemu. Dopuszczają się go ci, którzy świadomie walczą z Bogiem (walczący ateiści), a narzędziem tej walki jest wyśmiewanie prawd wiary, naigrawanie się z symboli religijnych, wykorzystywanie ich w sposób prowokacyjny. Ten grzech podszyty jest zawsze nienawiścią do tego, co święte” w http://www.radiomaryja.pl/bez-kategorii/grzech-bluznierstwa/
10 Sam Jezus mówi: „Czyż nie napisano w waszym Prawie: Ja rzekłem: Bogami jesteście? Jeżeli [Pismo] nazywa bogami tych, do których skierowano słowo Boże - a Pisma nie można odrzucić - to jakżeż wy o Tym, którego Ojciec poświęcił i posłał na świat, mówicie: Bluźnisz, dlatego że powiedziałem: Jestem Synem Bożym?” (J 10,34-36). Ps 82,6-7 mówi do ludzi (prawdopodobnie do sędziów): „Ja rzekłem: Jesteście bogami i wszyscy - synami Najwyższego. Lecz wy pomrzecie jak ludzie, jak jeden mąż, książęta, poupadacie”.
11 „Udręczmy sprawiedliwego biedaka, nie oszczędźmy wdowy ani wiekowej siwizny starca nie uczcijmy! Nasza siła będzie nam prawem sprawiedliwości, bo to, co słabe, gani się jako nieprzydatne. Zróbmy zasadzkę na sprawiedliwego, bo nam niewygodny: sprzeciwia się naszym sprawom, zarzuca nam łamanie prawa, wypomina nam błędy naszych obyczajów. Chełpi się, że zna Boga, zwie siebie dzieckiem Pańskim. Jest potępieniem naszych zamysłów, sam widok jego jest dla nas przykry, bo życie jego niepodobne do innych i drogi jego odmienne. Uznał nas za coś fałszywego i stroni od dróg naszych jak od nieczystości. Kres sprawiedliwych ogłasza za szczęśliwy i chełpi się Bogiem jako ojcem. Zobaczmyż, czy prawdziwe są jego słowa, wybadajmy, co będzie przy jego zejściu. Bo jeśli sprawiedliwy jest synem Bożym, Bóg ujmie się za nim i wyrwie go z ręki przeciwników. Dotknijmy go obelgą i katuszą, by poznać jego łagodność i doświadczyć jego cierpliwości. Zasądźmy go na śmierć haniebną, bo - jak mówił - będzie ocalony” (Mdr 2,10-20).
12 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 348,1-349,5
13 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 350,8-352,2.
14 A. LESKE, „Ewangelia według św. Mateusza”, Międzynarodowy komentarz do Pisma Świętego (Verbinum, Warszawa 22001) 1206-1207.
15 Jezus woła w swoim, tzn. aramejskim języku i bardziej prawdopodobna z historycznego punktu widzenia jest wersja przekazana przez Mateusza.
16 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 353,5.
17 Psalm 22 jest lamentacją indywidualną, a nie kolektywną. Modlono się w języku hebrajskim, a nie w przekładzie aramejskim. Jezus nie cytuje psalmu – bo musiałby to uczynić w języku hebrajskim, a jedynie odwołuje się do początkowej myśli tego psalmu.
18 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 354,9.
19 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 358,9-360,3.
20 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 360,3-361,6.
21 Por. A. Durand, Vangelo secondo Matteo, (Studium, Roma, 21957) 561.
22 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 364,3-365,7.
23 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 369,7-371,0.
24 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 371,0.
25 To nie był obowiązek katów. To była prośba Żydów (por. J 19,31).
26 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 371,0-372,4.
27 „Death by crucifixion did not generally supervene even for three days, and thirty-six hours is said to be the earliest period when it would be thus brought about” w The Cambridge Bible for Schools and Colleges, Published in 1882-1921.
28 Prawdopodobnie chodzi o Za 12,10: „I wyleję na dom Dawida i na mieszkańców Jeruzalem ducha łaski i modlitw, i patrzeć będą na mnie, którego przebodli, i opłakiwać go będą - płaczem jakby jednorodzonego; i będą nad nim zawodzić, jak się zawodzi przy śmierci pierworodnego”.
29 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 372,4-373,7.
30 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 373,7-375,1.
31 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 375,1-376,4.
32 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 376,4-377,8.
33 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 377,8-379,1.
34 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 380,5.
35 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 380,5-381,8.
36 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 381,8-383,2.
37 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 384,5-387,2.
38 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 391,3.
39 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 392,6.
40 Grecki czasownik hierurgeo ma znaczenie „sprawować świętą czynność”.
41 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 392,6-394,0.
42 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 395,3-396,7.