środa, 31 lipca 2019

2. Jan Chrzciciel i Jezus


2. Zwiastowanie narodzenia Jana Chrzciciela i narodzenia Jezusa
Literacki charakter tekstów
Zanim zajmiemy się treścią tych tekstów, konieczne jest krótkie omówienie ich literackiego charakteru. Zarówno u Mateusza, jak i u Łukasza wydarzenia z dzieciństwa Jezusa są bardzo ściśle - chociaż u każdego z nich w odmienny sposób - powiązane ze słowami Starego Testamentu. Mateusz związki te ukazuje czytelnikowi, posługując się za każdym razem odpowiednimi cytatami ze Starego Testamentu; Łukasz mówi o danym wydarzeniu słowami ze Starego Testamentu - z aluzjami, które w poszczególnych miejscach mogą się niekiedy wydawać przypadkowe i nie zawsze można wykazać, że takie są rzeczywiście, w całości jednak stanowią niezaprzeczalnie organiczną tkankę tekstów”1. Sam Jezus twierdzi: „Musi się wypełnić wszystko, co napisane jest o Mnie w Prawie Mojżesza, u Proroków i w Psalmach” (Łk 24,44).
Wydaje się, że u Łukasza u podstaw znajduje się tekst hebrajski; w każdym razie cała prezentacja pełna jest semityzmów, które skądinąd nie są dla niego typowe. Charakter tych dwóch rozdziałów, Łk 1-2, próbowano zrozumieć na podstawie wczesnego żydowskiego rodzaju literackiego; mówi się więc o „midraszu hagadycznym”, czyli interpretowaniu Pisma za pomocą opowiadań. Literackie podobieństwo jest niezaprzeczalne. Jasne jest jednak, że opowiadanie Łukasza o dzieciństwie nie jest usytuowane we wczesnym judaizmie, ale właśnie we wczesnym chrześcijaństwie”2.
Jeśli tak jest, pytamy wtedy: Skąd Mateusz i Łukasz znają opowiedzianą przez siebie historię? Jakie są ich źródła? Joachim Gnilka słusznie w związku z tym mówi, że mamy tu niewątpliwie do czynienia z tradycjami rodzinnymi. Łukasz aluzyjnie nawiązuje niekiedy do faktu, że sama Maryja, Matka Jezusa, była jednym z jego źródeł; tak czyni szczególnie wtedy, gdy w 2, 51 mówi, że „Matka Jego chowała wiernie wszystkie te sprawy w swym sercu” (zob. także Łk 2, 19). Tylko Ona mogła opowiedzieć o wydarzeniu zwiastowania, przy którym nie było żadnych ludzkich świadków”3. Oczywiście głównym autorem Ewangelii jest Duch Święty, który nie potrzebuje żadnych informatorów.
Podsumujmy: Mateusz i Łukasz, każdy na właściwy sobie sposób, nie chcieli opowiadać różnych „historii”; chcieli napisać historię, rzeczywistą historię wydarzeń - oczywiście interpretowaną i rozumianą w świetle słowa Bożego. Znaczy to również, że ich celem nie było opowiedzenie wszystkiego, lecz zapisanie tylko tego, co w świetle słowa Bożego i dla powstającej wspólnoty wiary wydawało się mieć istotne znaczenie. Opisy dzieciństwa są historią interpretowaną i - na kanwie tej interpretacji - napisaną, skondensowaną historią”4.
W Starym Testamencie są właśnie słowa, można by powiedzieć, niemające jeszcze swego pana. W tym kontekście Marius Reiser zwraca uwagę na Izajasza 53. Tekst ten można było odnosić do tej lub innej postaci, na przykład do Jeremiasza. Rzeczywisty właściciel tekstów każe jeszcze czekać na siebie. Dopiero gdy się pojawia, słowa te otrzymują swe pełne znaczenie. Zobaczymy, że podobnie jest z Izajaszem 7, 14. Miejsce to należy do tych słów, które oczekują jeszcze postaci, o jakiej mówią. Historiografia początków chrześcijaństwa polega również na tym właśnie, że tym oczekującym słowom daje głównego właściciela. Dzięki temu powiązaniu oczekującego słowa i poznaniu ukazującego się teraz owego właściciela powstała typowo chrześcijańska egzegeza, która jest nowa, jednak w pełni dochowuje wierności pierwotnemu słowu Pisma”5. Można mówić po prostu o charyzmacie proroctwa – dany autor mówił o Jezusie prawdy, które objawiał mu Duch Święty.

Zwiastowanie narodzenia Jana
Historia Jana jest szczególnie głęboko zakorzeniona w Starym Testamencie. Zachariasz jest kapłanem z oddziału Abiasza. Elżbieta, jego żona, ma również kapłańskie pochodzenie, gdyż wywodzi się z rodu Aarona (zob. Łk 1, 5). Zgodnie ze starotestamentalnym Prawem posługa kapłańska jest związana z przynależnością do pokolenia synów Aarona i Lewiego. Dlatego Jan Chrzciciel jest kapłanem. W nim kapłaństwo Starego Przymierza odnosi się do Jezusa; wskazuje na Jezusa i jest zapowiedzią Jego posłannictwa”6. Pismo Święte nie nazywa Jana nigdy kapłanem, a archanioł Gabriel przedstawia go jako nazirejczyka napełnionego Duchem Świętym: „Będzie bowiem wielki w oczach Pana; wina i sycery pić nie będzie i już w łonie matki napełniony będzie Duchem Świętym” (Łk 1,15). Tak Bóg przedstawia ślub nazireatu: „Tak mów do Izraelitów: gdy jaki mężczyzna lub kobieta złoży ślub nazireatu, aby się poświęcić dla Pana, musi się powstrzymać od wina i sycery, nie może używać octu winnego i octu z sycery ani soku z winogron; nie wolno mu jeść winogron zarówno świeżych, jak i suszonych. Przez cały czas trwania nazireatu nie będzie niczego spożywać z winnego szczepu, począwszy od winogron niedojrzałych aż do wytłoczyn. Przez cały czas trwania nazireatu nożyce nie dotkną jego głowy. Dopóki nie upłynie okres czasu, na który poświęcił się Panu, będzie święty i ma pozwolić, by włosy jego rosły swobodnie. W okresie, kiedy jest poświęcony dla Pana, nie może się zbliżyć do żadnego trupa” (Lb 6,2-6). Wielki prorok Samuel był nazirem, bo taki ślub uczyniła jego mama: „Uczyniła również obietnicę, mówiąc: Panie Zastępów! Jeżeli łaskawie wejrzysz na poniżenie służebnicy twojej i wspomnisz na mnie, i nie zapomnisz służebnicy twojej, i dasz mi potomka płci męskiej, wtedy oddam go Panu po wszystkie dni jego życia, a brzytwa nie dotknie jego głowy” (1 Sm 1,11). Dla kapłanów było inne ograniczenie: „Następnie Pan powiedział do Aarona: Kiedy będziecie wchodzić do Namiotu Spotkania, ty i synowie twoi, nie będziecie pić wina ani sycery, abyście nie pomarli! To jest ustawa wieczysta dla wszystkich waszych pokoleń, abyście rozróżniali między tym, co święte, a tym, co świeckie, między tym, co nieczyste, a tym, co czyste, abyście nauczali Izraelitów wszystkich ustaw, które Pan ogłosił wam przez Mojżesza” (Kpł 10,8-11).
O napełnieniu Jana Duchem Świętym mogą świadczyć słowa: „Gdy Elżbieta usłyszała pozdrowienie Maryi, poruszyło się dzieciątko w jej łonie, a Duch Święty napełnił Elżbietę” (Łk 1,41). Jan jest w ten sposób upodobniony do proroka Jeremiasza, który również w łonie swojej mamy został uświęcony: „Zanim ukształtowałem cię w łonie matki, znałem cię, nim przyszedłeś na świat, poświęciłem cię, prorokiem dla narodów ustanowiłem cię” (Jr 1,5).
Pisze dalej Papież: „Istotne znaczenie ma moim zdaniem to, że w Janie całe kapłaństwo Starego Przymierza staje się proroczą zapowiedzią Jezusa i w ten sposób - wraz ze swym wielkim teologiczno-duchowym szczytem, Psalmem 118 - wskazuje na Niego i do Niego należy. Jeśli jednostronnie akcentuje się kontrast między starotestamentalnym kultem ofiarniczym a duchową liturgią Nowego Przymierza (zob. Rz 12, 1), wtedy traci się z oczu tę linię i wewnętrzny dynamizm starotestamentowego kapłaństwa, które nie dopiero w Janie, ale już w zarysowanym przez Psalm 118 rozwoju duchowości kapłańskiej jest drogą do Jezusa Chrystusa”7.
Bóg bardzo surowo ocenia kapłanów ST: „A teraz do was to przykazanie, o kapłani! Jeśli nie będziecie chcieli słuchać i jeśli nie będziecie chcieli wziąć do serca; aby dawać chwałę imieniu memu, mówi Pan zastępów, puszczę na was niedostatek i przeklinać będę błogosławieństwa wasze, i przeklnę je, ponieważ nie wzięliście do serca. Oto ja rzucę wam łopatkę i zasypię twarze wasze nieczystością uroczystych świąt waszych, i zabierze was z sobą. A poznacie, że posłałem do was ten rozkaz, żeby było przymierze moje z Lewim, mówi Pan zastępów - Było z nim przymierze moje życia i pokoju, i dałem mu bojaźń, i bał się mnie, i drżał przed imieniem moim. Zakon prawdy był w ustach jego, a nieprawość nie znalazła się na wargach jego, w pokoju i w prawości chodził ze mną, a wielu odwiódł od nieprawości. Bo wargi kapłana będą strzec umiejętności, i o zakon pytać będą ust jego, ponieważ aniołem Pana zastępów jest - Ale wy zboczyliście z drogi i zgorszyliście wielu w zakonie, wniwecz obróciliście przymierze Lewiego, mówi Pan zastępów. Przeto i ja uczyniłem was wzgardzonymi i poniżonymi u wszystkich narodów, tak jak nie strzegliście dróg moich, a mieliście wzgląd na osobę w zakonie” (Ml 2,1-9).
Mówi Bóg przez proroka Izajasza: „Słuchajcie słowa Pańskiego, wodzowie sodomscy, daj posłuch prawu naszego Boga, ludu Gomory! Co mi po mnóstwie waszych ofiar? - mówi Pan. Syt jestem całopalenia kozłów i łoju tłustych cielców. Krew wołów i baranów, i kozłów mi obrzydła. Gdy przychodzicie, by stanąć przede Mną, kto tego żądał od was, żebyście wydeptywali me dziedzińce? Przestańcie składania czczych ofiar! Obrzydłe Mi jest wznoszenie dymu; święta nowiu, szabaty, zwoływanie świętych zebrań... Nie mogę ścierpieć świąt i uroczystości. Nienawidzę całą duszą waszych świąt nowiu i obchodów; stały Mi się ciężarem; sprzykrzyło Mi się je znosić! Gdy wyciągniecie ręce, odwrócę od was me oczy. Choćbyście nawet mnożyli modlitwy, Ja nie wysłucham. Ręce wasze pełne są krwi. Obmyjcie się, czyści bądźcie! Usuńcie zło uczynków waszych sprzed moich oczu! Przestańcie czynić zło! Zaprawiajcie się w dobrem! Troszczcie się o sprawiedliwość, wspomagajcie uciśnionego, oddajcie słuszność sierocie, w obronie wdowy stawajcie!” (Iz 1,10-17). Prorocy Starego Testamentu jednoznacznie ukazują konieczność przejścia od kultu zewnętrznego do życia w Duchu Świętym, do życia w prawdzie, do serca miłosiernego. Bóg przez Ozeasza mówi: „Miłości pragnę, nie krwawej ofiary, poznania Boga bardziej niż całopaleń” (Oz 6,6).
Jezusa tak charakteryzuje Jana: „Gdy oni odchodzili, Jezus zaczął mówić do tłumów o Janie: Coście wyszli oglądać na pustyni? Trzcinę kołyszącą się na wietrze? Ale coście wyszli zobaczyć? Człowieka w miękkie szaty ubranego? Oto w domach królewskich są ci, którzy miękkie szaty noszą. Po coście więc wyszli? Proroka zobaczyć? Tak, powiadam wam, nawet więcej niż proroka. On jest tym, o którym napisano: Oto Ja posyłam mego wysłańca przed Tobą, aby Ci przygotował drogę. Zaprawdę, powiadam wam: Między narodzonymi z niewiast nie powstał większy od Jana Chrzciciela. Lecz najmniejszy w królestwie niebieskim większy jest niż on. A od czasu Jana Chrzciciela aż dotąd królestwo niebieskie doznaje gwałtu i ludzie gwałtowni zdobywają je. Wszyscy bowiem Prorocy i Prawo prorokowali aż do Jana. A jeśli chcecie przyjąć, to on jest Eliaszem, który ma przyjść” (Mt 11,7-14). Jezus przedstawia Jana jako wybitnego proroka, tekst grecki nazywa go wręcz aniołem i odnosi do niego słowa z Księgi Wyjścia: „Oto ja poślę Anioła mego, który by szedł przed tobą i strzegł na drodze, i zaprowadził cię na miejsce, którem przygotował” (Wj 23,20). Mówi o nim jako o oczekiwanym przez naród Eliaszu: „Oto Ja poślę wam proroka Eliasza przed nadejściem dnia Pańskiego, dnia wielkiego i strasznego. I skłoni serce ojców ku synom, a serce synów ku ich ojcom, abym nie przyszedł i nie poraził ziemi [izraelskiej] przekleństwem” (Ml 3,23-24). Jan Chrzciciel wypełnia tę rolę, nawraca ludzi, przygotowuje ich na przyjęcie Chrystusa.
Mówi Papież: „Posłuchajmy najpierw Malachiasza. „Oto Ja poślę wam proroka Eliasza przed nadejściem dnia Pańskiego, dnia wielkiego i strasznego. I skłoni on serca ojców ku synom, a serca synów ku ich ojcom” (Ml 3, 23 n). „Oto Ja wyślę anioła mego, aby przygotował drogę przede Mną, a potem nagle przybędzie do swej świątyni Pan, którego wy oczekujecie, i Anioł Przymierza, którego pragniecie. Oto nadejdzie, mówi Pan Zastępów” (Ml 3, 1). Posłannictwo Jana jest interpretowane na kanwie postaci Eliasza. Nie jest on Eliaszem, jednak przychodzi w duchu i mocy tego wielkiego proroka. W tym znaczeniu w swej misji wypełnia oczekiwanie Eliasza, który ma powrócić, by oczyścić i podźwignąć lud Boży, przygotować go na przyjście samego Pana. Jan zostaje przez to z jednej strony włączony do kategorii proroków, a z drugiej - jednocześnie wywyższony nad nich, ponieważ powracający Eliasz ma przygotować drogę na przyjście samego Boga. W ten sposób w tych tekstach postać Jezusa, Jego przyjście są milcząco utożsamiane z przyjściem samego Boga. W Jezusie przychodzi sam Pan i tym samym wyznacza historii jej definitywny kierunek”8. Jezus jest Bogiem, który przychodzi.
Prorok Daniel to drugi prorocki głos widoczny w tle naszej narracji. Imię Gabriel pojawia się wyłącznie w Księdze Daniela. Ten wielki posłaniec Boga ukazuje się prorokowi „w porze wieczornej ofiary” (Dn 9, 21), żeby mu przynieść wieści dotyczące przyszłych losów narodu wybranego. Widząc powątpiewanie Zachariasza, posłaniec Boży przedstawia się jako „Gabriel stojący przed Bogiem” (Łk 1, 19). W Księdze Daniela część objawień przekazanych przez Gabriela stanowią tajemnicze dane liczbowe dotyczące nadchodzących już wielkich nieszczęść i czasu definitywnego zbawienia, którego zapowiadanie pośród wszelkich ucisków stanowi właściwe zadanie archanioła. Tymi zaszyfrowanymi liczbami zawsze interesowała się zarówno myśl żydowska, jak i chrześcijańska. Szczególną uwagę budziła przy tym zapowiedź siedemdziesięciu tygodni, które „ustalono [...] nad twoim narodem i twoim świętym miastem, by […] wprowadzić wieczną sprawiedliwość...” (Dn 9, 24)”9. Tekst Księgi Daniela w tłumaczeniu Wujka jest bardzo tajemniczy: „A tak wiedz i uważaj: Od wyjścia słowa, aby znowu było zbudowane Jeruzalem, aż do Chrystusa wodza, tygodni siedem i tygodni sześćdziesiąt dwa będzie, a znowu będzie zbudowana ulica i mury w trudnych czasach. A po tygodniach sześćdziesięciu dwóch będzie zabity Chrystus, a nie będzie ludem jego, który się go zaprze. A miasto i świątynię zburzy lud z wodzem, który przyjdzie; a końcem jego spustoszenie, a po skończeniu wojny postanowione spustoszenie” (Dn 9,25-26).
Na tę wewnętrzną jedność obydwu Testamentów wskazuje również przedstawiona w następnym wersecie Ewangelii Łukasza (1, 6) charakterystyka Zachariasza i Elżbiety. O obydwojgu powiedziane jest, że ich życie było nienaganne w oczach Boga oraz że we wszystkim trzymali się ściśle danych przez Pana przepisów. Gdy spotkamy się z postacią świętego Józefa, przyjrzymy się dokładniej określeniu „sprawiedliwy”, w którym streszcza się cała pobożność Starego Przymierza. „Sprawiedliwi” to ludzie, którzy swe życie wewnętrzne opierają na poleceniach Prawa — ludzie, którzy w swej prawości idą drogą wyznaczoną przez objawioną wolę Bożą i tworzą przestrzeń dla nowego działania Pana. Stare i Nowe Przymierze przenikają się w nich ze sobą, tworząc razem jedną historię Boga z ludźmi”10. Jak to ukazywał Bóg przez proroka Ezechiela, człowiek potrzebuje nowego serca i nowego ducha: „I wyleję na was wodę czystą, i będziecie oczyszczeni od wszystkich nieczystości waszych, i od wszystkich bałwanów waszych oczyszczę was. I dam wam serce nowe i ducha nowego położę wpośród was, i wyjmę serca kamienne z ciała waszego, a dam wam serce mięsne. A ducha mego położę w pośrodku was i uczynię, że według przykazań moich chodzić, sądów moich strzec i czynić je będziecie” (Ez 36,25-27).
Zachariasz wchodzi do Świątyni, do miejsca świętego, a lud pozostaje na zewnątrz i modli się. Jest to godzina ofiary wieczornej, podczas której sypie się kadzidło na rozżarzone węgle. Wznosząca się ku górze woń kadzidła jest symbolem modlitwy: „Niech moja modlitwa będzie stale przed Tobą jak kadzidło; wzniesienie rąk moich - jak ofiara wieczorna”, mówi Psalm 141, 2. Apokalipsa w następujący sposób opisuje liturgię niebieską: cztery Istoty żywe i 24 Starców mieli „harfę i złote czasze pełne kadzideł, którymi są modlitwy świętych” (Ap 5, 8). O tej godzinie, kiedy łączą się ze sobą liturgie niebieska i ziemska, kapłanowi Zachariaszowi ukazuje się „anioł Pański”, którego imię jeszcze nie zostaje wymienione. Stoi on „po prawej stronie ołtarza kadzenia” (Łk 1, 11). Erik Peterson tak opisuje tę sytuację: „Była to południowa strona ołtarza. Anioł stoi między ołtarzem a siedmioramiennym świecznikiem. Po lewej stronie, po północnej stronie ołtarza, znajdował się stół z chlebami pokładnymi” (Peterson 2005: 22)”11. Obydwa cytaty biblijne ukazują wartość kultu duchowego, którego kult zewnętrzny – świątynny jest tylko symbolem.
Ciekawie pisze Papież: „Jednocześnie musimy wszakże zwrócić uwagę na różnicę zachodzącą między daną Zachariaszowi zapowiedzią narodzenia Chrzciciela a daną Maryi zapowiedzią narodzenia Jezusa. Zachariasz, ojciec Chrzciciela, jest kapłanem i otrzymuje orędzie w Świątyni, podczas liturgii. O pochodzeniu Maryi nie ma wzmianki. Do Niej Bóg posłał anioła Gabriela. Wchodzi on do Jej domu w Nazarecie, mieście nieznanym Pismu Świętemu, do domu, który musimy sobie wyobrażać jako skromny i bardzo prosty. Trudno o większy kontrast od istniejącego pomiędzy tymi dwoma scenariuszami: z jednej strony kapłan, Świątynia i liturgia, z drugiej - nieznana, młoda dziewczyna, mała nieznana wioska i nieznany prywatny dom. Znakiem Nowego Przymierza są pokora i ukrycie - znak ziarna gorczycy. Syn Boży przychodzi w pokorze. Obydwie rzeczy idą w parze: głęboka ciągłość w historii działania Boga i nowość ukrytego ziarna gorczycy”12.
Mówi dalej o podobieństwie cudu jego narodzin do cudów narodzin Izaaka i Samuela: „Są to najpierw podobne do siebie historie obietnicy syna narodzonego z niepłodnych rodziców, który w ten właśnie sposób ukazuje się jako dany przez samego Boga. Przypomnijmy tu sobie przede wszystkim zapowiedź narodzenia Izaaka, spadkobiercę obietnicy danej przez Boga Abrahamowi: „Pan rzekł mu: O tej porze za rok znów wrócę do ciebie, twoja zaś żona Sara będzie miała wtedy syna [...]. Abraham i Sara byli w bardzo podeszłym wieku. [...] Sara uśmiechnęła się więc do siebie [...] Pan rzekł do Abrahama: Dlaczego to Sara śmieje się? [...] Czy jest coś, co byłoby niemożliwe dla Pana?” (Rdz 18, 10-14). Bardzo podobne jest również opowiadanie o narodzeniu Samuela. Anna, jego matka, była niepłodna. Widząc jej żarliwą modlitwę, kapłan Heli przyrzekł jej, że Bóg wysłucha jej prośby. Anna poczęła i poświęciła swego syna Samuela Panu (zob. 1 Sm 1). Jan znajduje się więc w długim szeregu tych, którzy urodzili się z niepłodnych rodziców dzięki cudownej interwencji Boga, dla którego nic nie jest niemożliwe. Ponieważ w tak szczególny sposób pochodzi od Boga, należy całkowicie do Niego, a z drugiej strony i właśnie dlatego cały pozostaje do dyspozycji ludzi, ażeby ich prowadzić do Boga”13.
Jeśli o Janie powiedziane jest, że „wina i sycery pić nie będzie” (Łk 1, 15), to przez to zostaje włączony również w tradycję kapłańską. „O kapłanach, którzy są poświęceni Bogu, napisano: Kiedy będziecie wchodzić do Namiotu Spotkania, ty i synowie twoi, nie będziecie pić wina ani sycery, abyście nie pomarli! To jest ustawa wieczysta dla wszystkich waszych pokoleń (Kpł 10, 9)” (Stőger 1963: 31). Jan, który już w łonie matki będzie napełniony Duchem Świętym (zob. Łk 1, 15), żyje zawsze jakby „w Namiocie Spotkania”, jest kapłanem nie tylko w pewnych momentach, lecz przez całą swą egzystencję, i w ten sposób zapowiada nowe kapłaństwo, które nastanie wraz z Chrystusem”14. Kapłaństwo ST nie było związane ze ślubem nazireatu, a obowiązek trzeźwości był ograniczony do czynności liturgicznych – jak to zresztą pokazuje cytowany tekst. Nazireat nie był włączeniem w tradycję kapłańską. Ani Samson, ani święty Paweł nie byli kapłanami. Napełnienie Duchem Świętym jest darem Bożym, jest łaską. Dzieje Apostolskie łączą ten dar z sakramentem chrztu świętego: „Nawróćcie się - powiedział do nich Piotr - i niech każdy z was ochrzci się w imię Jezusa Chrystusa na odpuszczenie grzechów waszych, a weźmiecie w darze Ducha Świętego” (Dz 2,38).
W opowiadaniu o ukazaniu się archanioła Gabriela w porze wieczornej ofiary można jednak z pewnością widzieć odniesienie do Daniela, do obietnicy wiecznej sprawiedliwości, która zapanuje w czasie. W ten więc sposób powiedziano by nam: Czas się wypełnił. Wydarzenie ukryte, nieznane szerokiej publiczności na świecie, które miało miejsce przed wieczorną ofiarą Zachariasza, w rzeczywistości wskazuje godzinę eschatologiczną - godzinę zbawienia”15.

Zwiastowanie Maryi
Opowiadanie o Zwiastowaniu rozpoczyna się słowami: „W szóstym miesiącu posłał Bóg anioła Gabriela do miasta w Galilei, zwanego Nazaret, do Dziewicy poślubionej mężowi, imieniem Józef, z rodu Dawida; a Dziewicy było na imię Maryja” (Łk 1,26-27). Ten wstęp sytuuje zwiastowanie w szóstym miesiącu brzemienności Elżbiety i podkreśla dziewictwo Maryi zaręczonej z Józefem. Dziewictwo ducha i ciała, pełnia łask jako konsekwencja wypełnienia Jej Duchem Świętym, o czym świadczy grecki imiesłów kecharitomene użyty w Łk 1,28, oznaczający - „obdarzona łaskami”, nawiązujący do tajemnicy Niepokalanego Poczęcia Maryi. Mamy więc jednocześnie czystość i zamierzone małżeństwo z Józefem pochodzącym z rodu Dawida.
W pozdrowieniu anielskim uderza to, że nie wita jej zwyczajnym pozdrowieniem hebrajskim shalom - pokój tobie - lecz formułą grecką chaire, którą można spokojnie przełożyć na „bądź pozdrowiona”, podobnie jak mówi się w złożonej ze słów zwiastowania maryjnej modlitwie Kościoła (zob. Łk 1, 28. 42). Tutaj jednak słuszną rzeczą będzie podać właściwe znaczenie słowa chaire: raduj się! Od tego pozdrowienia anioła - można powiedzieć - zaczyna się we właściwym sensie Nowy Testament. Słowo to powraca w świętą noc na ustach anioła, kiedy mówi pasterzom: „Zwiastuję wam radość wielką” (Łk 2, 10). Pojawia się znowu - u Jana - przy spotkaniu ze Zmartwychwstałym: „Uradowali się uczniowie, ujrzawszy Pana” (J 20, 20). W mowach pożegnalnych pojawia się u Jana teologia radości, która – można by powiedzieć — wyjaśnia głębię tego słowa. „Znowu jednak was zobaczę i rozraduje się serce wasze, a radości waszej nikt wam nie zdoła odebrać” (J 16, 22). Radość pojawia się w tych tekstach jako właściwy dar Ducha Świętego, jako rzeczywisty podarunek Odkupiciela. W ten sposób w pozdrowieniu anielskim rozlega się akord, który nie przestaje potem rozbrzmiewać poprzez całą historię Kościoła, a jego treść można dosłyszeć również w podstawowym słowie, którym określa się całe chrześcijańskie głoszenie: Evangelium - „radosna nowina”.„Raduj się” to przede wszystkim - jak widzieliśmy - greckie pozdrowienie, dlatego już w tych słowach anioła otwarta zostaje droga do narodów świata, obecny jest motyw uniwersalizmu chrześcijańskiego orędzia. A przecież jest to jednocześnie słowo, które zostało zaczerpnięte ze Starego Testamentu i stanowi doskonały wyraz ciągłości biblijnej historii zbawienia. Stanislas Lyonnet i René Laurentin wykazali przede wszystkim, że w skierowanym do Maryi pozdrowieniu anioła zostało powtórzone i zaktualizowało się proroctwo Sofoniasza 3, 14-17, które brzmi następująco: „Wyśpiewuj, Córo Syjońska! Podnieś radosny okrzyk, Izraelu! […] Pan, twój Bóg, jest pośród ciebie”16. Ten akord radości jest niezwykle cenny w Zwiastowaniu – on nam uzmysławia obecność Ducha Świętego, który jest natchnieniem do tej radości.
Nie ma potrzeby wchodzić tu w szczegóły relacji między pozdrowieniem anioła i proroczym słowem obietnicy; istotny powód, dla którego Córa Syjońska może się radować, jest wyrażony w słowach: „Pan jest pośród ciebie” (So 3,15. 17). W dosłownym przekładzie znaczy to: „Jest w twoim łonie17”. Sofoniasz nawiązuje więc do słów z Księgi Wyjścia, które określają mieszkanie Boga w Arce Przymierza jako przebywanie Boga „w łonie Izraela” (zob. Wj 33, 3; 34, 9; por. Laurentin 1967: 75-82). Właśnie to słowo powraca w skierowanym do Maryi pozdrowieniu Gabriela: „Oto poczniesz [w swym łonie]” (Łk 1, 31). Jakkolwiek by się oceniało szczegóły tych paralelizmów, widoczna jest wewnętrzna bliskość obydwu orędzi. Maryja jawi się w swej osobie jako Córa Syjońska. Obietnice dotyczące Syjonu spełniają się w Niej w sposób nieoczekiwany. Maryja staje się Arką Przymierza, miejscem rzeczywistego zamieszkania Pana”18. Wj 33,3; 34,9 nie mówią w ogóle o Arce Przymierza, a jedynie o przebywaniu Boga pośród Izraela – pomimo jego odstępstwa opowiedzianego w Wj 32. Warto zauważyć, że przebywanie Boga pośród Izraela idącego przez pustynię, i przebywanie Boga w Arce Przymierza i przebywanie Jezusa w łonie Maryi to bardzo różne rzeczywistości. Anioł mówi do Maryi: „Pan z Tobą” (Łk 1,28) i to oznacza nie tylko wypełnienie łaskami na skutek Niepokalanego Poczęcia, ale i osobistą obecność Boga w życiu Maryi.
Ciekawa jest uwaga Papieża: „Raduj się, pełna łaski!” Jeszcze jeden aspekt pozdrowienia chaire zasługuje na uwagę: związek radości z łaską. W języku greckim te dwa słowa: „radość” i „łaska” (chara i charis), wywodzą się z tego samego korzenia19. Radość i łaska są nierozłączne”20. W zwiastowaniu Zachariaszowi też wybrzmiewa radość: „Będzie to dla ciebie radość i wesele; i wielu z jego narodzenia cieszyć się będzie” (Łk 1,14).
Warto zatrzymać się przy Łk 1,30-31: „Lecz anioł rzekł do Niej: Nie bój się, Maryjo, znalazłaś bowiem łaskę u Boga. Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus”. Uspokojenie Maryi jest kluczem do właściwego przyjmowania treści Zwiastowania. Strach blokuje, a anioł przynosi tylko dobro, którego nie wolno się obawiać. Maryja w modlitwie szukała Boga, prosiła o łaskę owocnego życia i stała się Matką Syna Bożego. Kolejne słowa anioła są propozycją dla Maryi i prośbą o Jej zgodę.
Przejdźmy teraz do treści obietnicy. Maryja porodzi Dziecię, któremu anioł nadaje tytuły Syna „Najwyższego” i „Syna Bożego ”. Oprócz tego przekazana zostaje obietnica, że Bóg, Pan, da Mu tron Jego ojca Dawida. Będzie panował nad domem Jakuba na wieki, a Jego królestwu (Jego panowaniu) nie będzie końca. Dołączona do tego zostaje jeszcze seria obietnic odnoszących się do sposobu poczęcia. „Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego okryje Cię cieniem. Dlatego też Święte, które się narodzi, będzie nazwane Synem Bożym” (Łk 1, 35)”21. Duch Święty zstępuje na Maryję i przemienia Ją na Matkę Syna Bożego. To Duch Święty jest nazwany Mocą Najwyższego; On osłania Maryję, chroni Ją przed światem, zstępuje na Nią jak obłok ukrywający Jezusa w Jego Wniebowstąpieniu. Dziecko zrodzone przez Maryję od poczęcia jest uświęcone obecnością Ducha Świętego – jest Synem Bożym i jako taki będzie rozpoznany (por. Mt 14,33). Ciekawa jest wizja wiecznego królowania Jezusa nad domem Jakuba – niezależnie od tego, na ile jest aprobowany przez swój naród – jest jego królem i o tym warto pamiętać.
Zacznijmy od tej ostatniej obietnicy. Z językowego punktu widzenia należy ona do teologii Świątyni i obecności Boga w sanktuarium. Święty obłok - shekinà — jest widzialnym znakiem obecności Boga. Ukrywa, a jednocześnie ukazuje Jego przebywanie w swym domu. Obłok rzucający swój cień na ludzi wraca potem w opowiadaniu o przemienieniu Pana (zob. Łk 9, 34; Mk 9, 7), gdzie też jest znakiem obecności Boga, ukazywania się Boga w tajemniczy sposób. Tak więc za pośrednictwem słów „okrycia cieniem”, zstępującym wraz z Duchem Świętym, mamy tu nawiązanie do obecnej w słowach pozdrowienia teologii Syjonu. Maryja ponownie ukazuje się jako żywy namiot Boga, w którym chce On na nowy sposób zamieszkać pośród ludzi”22. Łukasz mówi tutaj nie tyle o Bogu i o Jego świątyni, ile o Duchu Świętym zstępującym na Maryję – jest to zstąpienie porównywalne do zesłania Ducha na apostołów w dzień Pięćdziesiątnicy. Jest to Duch przemieniający Maryję w Matkę Boga – jest to Duch zstępujący w mocy Wcielenia.
W całości przekazu zwiastowania daje się jednocześnie słyszeć aluzja do tajemnicy Boga Trójjedynego. Działa tu Bóg Ojciec, który tronowi Dawida przyrzekł trwałość, a teraz ustanawia spadkobiercę, którego królestwo nie będzie miało końca, definitywnego spadkobiercę Dawida, zapowiedzianego przez proroka Natana w słowach: „Ja będę mu ojcem, a on będzie Mi synem” (2 Sm 7, 14). Powtarza to Ps 2: „Tyś Synem moim, Ja Ciebie dziś zrodziłem” (w. 7)”23. Tak Bóg Ojciec mówi do swojego Syna – Jezusa, który jest Synem Boga.
Ciekawa jest medytacja Papieża nad imieniem Zbawiciela: „Do tego samego kontekstu należy również imię „Jezus”, które anioł zarówno u Łukasza (1, 31), jak u Mateusza (1, 21) nadaje Dziecięciu. Tetragram, tajemnicze imię z Horebu, w imieniu Jezusa tajemniczo zawiera się i zostaje poszerzone do twierdzenia „Bóg zbawia”. Imię z Synaju, które - można by powiedzieć – pozostawało niekompletne, zostaje dokończone. Bóg, który jest, jest Bogiem obecnym i zbawiającym. Objawienie imienia Boga, zainicjowane w płonącym krzewie, zostaje dopełnione w Jezusie (zob. J 17, 26)”24. Nie mówiłbym o dopełnianiu imienia Bożego, objawionego na Synaju. To imię: „Jestem, który Jestem” jest wykorzystywane przez Jezusa do objawiania swojego Bóstwa, do ukazywania tego, że jest prawdziwym Bogiem, który na Synaju objawił swoje imię. Dlatego Jezus mówi: „Wy jesteście z niskości, a Ja jestem z wysoka. Wy jesteście z tego świata, Ja nie jestem z tego świata. Powiedziałem wam, że pomrzecie w grzechach swoich. Tak, jeżeli nie uwierzycie, że JA JESTEM, pomrzecie w grzechach swoich” (J 8,23-24). Jezus pokazuje w ten sposób Żydom, że jest tym samym Bogiem, który objawił się Mojżeszowi. Muszą Mu uwierzyć – jeśli chcą być zbawieni.
Mówi Papież o królowaniu Jezusa: „Przecież „Jego panowaniu nie będzie końca”. To inne królestwo nie opiera się na sile tego świata, lecz jest zbudowane na wierze i miłości. Jest to wielka siła nadziei w świecie, który tak często wydaje się opuszczony przez Boga. Królestwo syna Dawida Jezusa nie zna końca, ponieważ panuje w nim sam Bóg, ponieważ w Nim królestwo Boże przenika świat. Obietnica przekazana Dziewicy Maryi przez Gabriela jest prawdziwa. Spełnia się ciągle na nowo”25. Warto dodać, że siłą tego królestwa jest Duch Święty. To On jest natchnieniem szukających Boga, to On prowadzi do Prawdy i Miłości.
Ciekawie porównuje Papież Maryję do Kościoła: „Maryja nie pozostaje w swej reakcji przy początkowym zaniepokojeniu bliskością Boga w Jego aniele, lecz usiłuje zrozumieć. Okazuje się więc niewiastą odważną, która nawet w obliczu czegoś niesłychanego zachowuje się roztropnie. Jednocześnie widzimy ją jako niewiastę prowadzącą bogate życie wewnętrzne: kontroluje swe serce i rozum oraz próbuje poznać kontekst i całość orędzia Bożego. W ten sposób staje się obrazem Kościoła, który rozważa słowo Boże, usiłuje zrozumieć je w całości i jego dar zachować w pamięci”26.
Pisze dalej Papież: „Zagadkowa jest dla nas druga reakcja Maryi: zmieszanie i rozważanie po pozdrowieniu Jej przez posłańca Bożego. Wtedy anioł oświadczył Jej, że została wybrana na matkę Mesjasza. Na to Maryja stawia krótkie, zwięzłe pytanie: „Jakże się to stanie, skoro nie znam męża?” (Łk 1, 34). Przyjrzyjmy się ponownie różnicy między Jej odpowiedzią a odpowiedzią Zachariasza, który zareagował powątpiewaniem w możliwość powierzonego mu zadania. Podobnie jak Elżbieta był w podeszłym wieku27; nie mógł już mieć nadziei na syna. Maryja natomiast nie wątpi. Nie stawia pytania „czy”, lecz pytanie „jak” spełnienia się obietnicy, bo nie widzi sposobu tego: „Jakże się to stanie, skoro nie znam męża?” (Łk 1, 34). Pytanie to wydaje się niezrozumiałe, ponieważ Maryja była poślubiona i zgodnie z prawem żydowskim była odtąd uważana za równą małżonce, nawet jeśli nie zamieszkała jeszcze z mężem i nie rozpoczęła się małżeńska wspólnota. Poczynając od Augustyna, kwestię tę wyjaśniano w tym sensie, że Maryja złożyła ślub dziewictwa i zgodziła się na zaślubiny tylko po to, żeby mieć opiekuna swego dziewictwa. Rekonstrukcja ta jest jednak całkowicie obca dla świata judaizmu za czasów Jezusa i wydaje się niewyobrażalna w tym kontekście. Co więc znaczą te słowa? Nowożytna egzegeza nie znalazła przekonującej odpowiedzi. Mówi się, że Maryja — jako że nie została „wprowadzona do domu” - w tym momencie nie miała jeszcze żadnego kontaktu z mężczyzną i uważała, że zadanie to należy natychmiast wykonać. To jednak nie przekonuje, ponieważ moment rozpoczęcia wspólnego życia nie mógł już być zbyt daleki. Inni egzegeci chcą uznać to zdanie za konstrukcję czysto literacką, służącą dalszemu dialogowi między Maryją i aniołem. I to jednak nie stanowi rzeczywistego wyjaśnienia tego zdania. Można by jeszcze przypomnieć, że zgodnie ze zwyczajem żydowskim zaślubin dokonywał jednostronnie sam mężczyzna, a kobiety nie pytano przy tym o zgodę. Również ta wskazówka nie rozwiązuje jednak problemu”28. Wydaje się, że rozwiązanie tego problemu jest dużo prostsze. Maryja pyta się, bo dowiedziała się już, że Jej syn ma być Synem Najwyższego (por. Łk 1,32), a więc nie może być jednocześnie synem Józefa, czy jakiegokolwiek innego mężczyzny. Myśl o ślubie dziewictwa też nie jest wykluczona, pamiętajmy, że tak Jezus, jak i Jego Matka byli ludźmi niestandardowymi i nie podporządkowywali się wszystkim oczekiwaniom społeczeństwa. Dziewictwo jako instytucja religijna jest zapoczątkowane przez Maryję.
Tak Papież komentuje moment wypowiedzenia przez Maryję jej słów: „Oto Ja służebnica Pańska, niech Mi się stanie według twego słowa!” (Łk 1,38): „Emocjonalny aspekt tego momentu Bernard z Clairvaux przedstawił dramatycznie w jednym ze swych kazań adwentowych. Po upadku pierwszych rodziców cały świat zaległy ciemności, rozpostarło się nad nim panowanie śmierci. Wtedy Bóg szuka nowego sposobu przyjścia na świat. Puka do bramy serca Maryi. Potrzebuje ludzkiej wolności. Człowieka stworzonego jako istota wolna nie może odkupić bez dobrowolnego „tak” wobec Jego woli. Stwarzając wolność, Bóg w pewnym sensie uzależnił się od człowieka. Jego moc jest uwarunkowana niewymuszonym „tak” osoby ludzkiej. Bernard pokazuje więc, jak w momencie postawienia Maryi pytania niebo i ziemia niejako wstrzymują oddech. Czy powie „tak”? Ona zwleka z odpowiedzią... Może powstrzymuje ją Jej pokora? Ten jeden raz - tak mówi Jej Bernard - nie bądź pokorna, lecz wielkoduszna! Daj nam swoje „tak”! Jest to moment decydujący, w którym z Jej ust, z Jej serca wychodzi odpowiedź: „Niech mi się stanie według słowa twego”. To moment dobrowolnego, pokornego, a jednocześnie wielkodusznego posłuszeństwa, w którym zapada najwznioślejsza decyzja ludzkiej wolności. Maryja staje się matką przez swoje „tak”. Ojcowie Kościoła niekiedy wyrażali to wszystko, mówiąc, że Maryja poczęła za pośrednictwem ucha, czyli przez słuchanie. Przez Jej posłuszeństwo Słowo weszło w Nią i w Niej stało się płodne. W tym kontekście ojcowie rozwijali ideę narodzenia Boga w nas przez wiarę i chrzest, przez które Logos ciągle na nowo do nas przychodzi i czyni nas dziećmi Bożymi. Pomyślmy na przykład o słowach Ireneusza: „Jak człowiek znajdzie się w Bogu, jeśli Bóg nie znajdzie się w człowieku? Jak jednak odrzucą narodzenie do śmierci, jeśli nie odrodzą się do nowego narodzenia z Dziewicy przez wiarę, które w cudowny, nieoczekiwany sposób zostało tu dane przez Boga jako znak zbawienia?” (Adversus haereses IV 33, 4; zob. Rahner 1964: 23)”29.

Poczęcie i narodzenie Jezusa według Mateusza
Mateusz informuje nas najpierw, że Maryja była zaślubiona30 z Józefem. Zgodnie z obowiązującym wówczas prawem żydowskim zaślubiny stanowiły już prawny związek między obydwoma partnerami, tak że Maryję można było zwać małżonką Józefa, mimo iż nie dopełniono jeszcze aktu przyjęcia Jej do domu, które inaugurowało wspólnotę małżeńską. Jako zaślubiona, „kobieta żyła jeszcze w domu rodziców i pozostawała pod patria potestas. Rok później następowało przyjęcie do domu, czyli zawarcie małżeństwa” (Gnilka 1986: 17). Wtedy Józef musiał stwierdzić, że Maryja „znalazła się brzemienną za sprawą Ducha Świętego” (Mt 1, 18)”31. Możliwe, że dokonało się to wcześniej, po powrocie Maryi od Elżbiety (por. Łk 1,39-56).
Tego jednak, co Mateusz - antycypując – mówi o pochodzeniu Dziecka, Józef jeszcze nie wie. Musi przyjąć, że Maryja nie dotrzymała zaślubin i – zgodnie z Prawem - musi ją opuścić32; ma przy tym dwie możliwości: albo dokonać oficjalnego aktu prawnego, albo wybrać formę prywatną. Może pozwać Maryję do sądu albo wystawić jej prywatny list rozwodowy. Józef wybiera drugą drogę, gdyż „nie chciał narazić jej na zniesławienie” (Mt 1, 19). W tej decyzji Mateusz widzi znak tego, że Józef był „człowiekiem sprawiedliwym”33. Myślę, że sąd o sprawiedliwości Józefa jest ogólny – jego decyzja odnośnie Maryi wynika z jego miłosierdzia.
Nazwanie Józefa sprawiedliwym (saddik) wychodzi daleko poza decyzję podjętą w tym momencie; ukazuje całościowy wizerunek świętego Józefa i dołącza go jednocześnie do wielkich postaci Starego Przymierza, poczynając od sprawiedliwego Abrahama. Jeśli można powiedzieć, że forma religijności obecna w Nowym Testamencie streszcza się w słowie „wierzący”, to całość życia zgodnego z Pismem Świętym w Starym Testamencie streszcza się w określeniu „sprawiedliwy”. Psalm 1 przedstawia klasyczny obraz „sprawiedliwego”. Możemy więc widzieć w nim portret duchowej postaci świętego Józefa. Według tego Psalmu sprawiedliwy to człowiek, który żyje w żywym kontakcie ze słowem Bożym, który „ma upodobanie w Prawie Pana” (Ps 1, 2)34. Jest on jak drzewo zasadzone nad płynącą wodą, wydające owoc w każdym czasie. Przez płynącą wodę, którą się karmi, trzeba oczywiście rozumieć żywe słowo Boże. Sprawiedliwy zanurza w nim korzenie swej egzystencji. Wola Boża nie jest dla niego z zewnątrz narzuconym prawem, lecz „radością”. Prawo samo z siebie staje się dla niego Ewangelią, radosną nowiną, ponieważ czyta je w postawie osobistej, pełnej miłości relacji do Boga i w ten sposób uczy się jego rozumienia i przeżywania od wewnątrz. Jeśli Psalm 1 za cechę charakterystyczną sprawiedliwego, „szczęśliwego człowieka” uważa mieszkanie w Torze, w słowie Bożym, to paralelny tekst u Jeremiasza 17, 7 „błogosławionym” nazywa tego, kto pokłada ufność w Panu i Pan jest jego nadzieją35. Tutaj wyraźniej niż w Psalmie podkreślony jest osobisty charakter sprawiedliwości - zdanie się na Boga, dające człowiekowi nadzieję. Mimo iż obydwa te teksty nie mówią bezpośrednio o sprawiedliwym, lecz o człowieku szczęśliwym i błogosławionym, wolno nam jednak razem z Joachimem Krausem uważać je za autentyczny obraz starotestamentowego sprawiedliwego i na tej podstawie zrozumieć także, co Mateusz chce nam powiedzieć, gdy świętego Józefa przedstawia nam jako „sprawiedliwego”36. O ogromnej różnicy między sprawiedliwością ST, a świętością NT mówi sam Jezus w swoim przedstawieniu Jana Chrzciciela: „Zaprawdę, powiadam wam: Między narodzonymi z niewiast nie powstał większy od Jana Chrzciciela. Lecz najmniejszy w królestwie niebieskim większy jest niż on” (Mt 11,11). Ludzka wielkość jest malutka wobec wielkości łaski Bożej. Podstawową różnicą między sprawiedliwym ST, a świętym NT jest przemieniająca obecność Ducha Świętego – Bóg obiecuje przez Ezechiela: „I wyleję na was wodę czystą, i będziecie oczyszczeni od wszystkich nieczystości waszych, i od wszystkich bałwanów waszych oczyszczę was. I dam wam serce nowe i ducha nowego położę wpośród was, i wyjmę serca kamienne z ciała waszego, a dam wam serce mięsne. A ducha mego położę w pośrodku was i uczynię, że według przykazań moich chodzić, sądów moich strzec i czynić je będziecie” (Ez 36,25-27). Święty Paweł mówi zaś: „Czyż nie wiecie, żeście świątynią Boga i że Duch Boży mieszka w was?” (1 Kor 3,16).
Ten obraz człowieka, który ma swe korzenie w żywych wodach słowa Bożego, zawsze trwa w dialogu z Bogiem i dlatego zawsze przynosi owoce, konkretnych rysów nabiera w opisanym wydarzeniu, jak również we wszystkim tym, co później zostanie opowiedziane o Józefie z Nazaretu. Po dokonanym przez Józefa odkryciu istotne dla niego jest należyte zinterpretowanie i zastosowanie Prawa. Czyni to z miłością; nie chce wystawiać Maryi na publiczne zniesławienie. Pragnie Jej dobra, także w momencie wielkiego rozczarowania. Nie jest wcieleniem tego rodzaju zewnętrznego legalizmu, który Jezus napiętnuje w Mt 23 i z którym walczy Paweł. Prawo przeżywa jak Ewangelię. Szuka drogi jedności Prawa z miłością. W ten sposób jest wewnętrznie przygotowany do przyjęcia nowego, nieoczekiwanego i po ludzku niewiarygodnego orędzia, jakie otrzyma od Boga”37.
Do Maryi anioł „przychodzi” (Łk 1, 28), Józefowi natomiast tylko ukazuje się we śnie - jednak we śnie, który jest rzeczywistością i rzeczywistość objawia. Raz jeszcze ukazuje się nam istotny rys postaci Józefa: jego wrażliwość na rzeczy Boże i zdolność rozróżniania. Orędzie Boże może przyjść w taki sposób tylko do człowieka obdarzonego wewnętrzną czujnością na rzeczy Boże oraz wrażliwością na Boga i Jego drogi. Zdolność rozróżniania jest konieczna, żeby poznać, czy był to tylko sen, czy też naprawdę przyszedł do niego posłaniec od Boga i mówił do niego. Przekazane mu orędzie jest wstrząsające i wymaga nadzwyczaj odważnej wiary. Czy możliwe jest, żeby Bóg rzeczywiście przemówił? Żeby Józef otrzymał prawdę we śnie — prawdę przekraczającą wszystko, czego by można oczekiwać? Czy możliwe jest, żeby Bóg w taki sposób postępował z człowiekiem? Czy możliwe, żeby Bóg zainaugurował początek nowej historii z ludźmi? Wcześniej Mateusz powiedział, że Józef „przemyśliwał” (enthymethentos) nad kwestią należytej reakcji na brzemienność Maryi. Możemy więc wyobrażać sobie, jaką wewnętrzną walkę prowadzi z tym niesłychanym orędziem otrzymanym we śnie. „Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki; albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło” (Mt 1, 20)”38. Zdumiewają te bardzo podniosłe słowa: „Józefie, synu Dawida” – to jakby nawiązanie do słów powiedzianych wcześniej do Maryi: „Będzie On wielki i będzie nazwany Synem Najwyższego, a Pan Bóg da Mu tron Jego praojca, Dawida” (Łk 1,32). Możliwe, że jest to aluzja do oczekiwań mesjańskich ówczesnego Izraela, który oczekiwał Chrystusa jako syna Dawida (por. Mt 22,41-45). Teoretycznie rzecz biorąc, Żydzi wierzyli we wszechmoc Boga, ale w praktyce trudno było przyjąć coś, co nie mieściło się w ich ludzkim doświadczeniu.
Po wiadomości o poczęciu Dziecka za sprawą Ducha Świętego Józef otrzymuje zadanie: Maryja „porodzi Syna, któremu nadasz imię Jezus, On bowiem zbawi swój lud od jego grzechów” (Mt 1, 21). Razem z poleceniem wzięcia Maryi za małżonkę Józef otrzymuje polecenie nadania Dziecku imienia i tym samym przyjęcia go zgodnie z prawem za swoje dziecko. Jest to to samo imię, które anioł przekazał również Maryi jako imię Dziecka: Jezus. Imię Jezus (Jeshua) znaczy: JHWH jest zbawieniem. Posłaniec Boży, który mówi do Józefa we śnie, wyjaśnia, na czym polega to zbawienie: „Zbawi swój lud od jego grzechów”39. Tak jak tajemnica Wcielenia, tak i tajemnica zbawienia wykraczają poza ludzkie doświadczenie i rozumienie.
W ten sposób z jednej strony zostało dane wzniosłe zadanie teologiczne, bo tylko sam Bóg może odpuszczać grzechy. Dziecko zostaje tym samym połączone bezpośrednią relacją z Bogiem, ze świętą i zbawczą władzą Boga. Z drugiej jednak strony takie określenie misji Mesjasza mogłoby rozczarowywać. Powszechne oczekiwanie zbawienia było określone przede wszystkim konkretną trudną sytuacją Izraela; oczekiwano przywrócenia królestwa Dawida, wolności i niepodległości i wraz z tym oczywiście także materialnego dobrobytu ludu, w znacznej części zubożałego. Obietnica odpuszczenia grzechów to - jak się wydawało - zbyt mało, a jednocześnie zbyt wiele; zbyt wiele, bo wkracza w sferę zastrzeżoną dla samego Boga; zbyt mało, bo wydaje się, że nie bierze pod uwagę konkretnych cierpień Izraela i jego rzeczywistej potrzeby wybawienia”40. Anioł nie mówi jednak nic na temat Mesjasza – podobnie zresztą jak w Zwiastowaniu opowiedzianym przez Łukasza (por. Łk 1,26-38). Mówi o Jezusie i o Jego misji zbawczej. Dziecko nie jest jedynie połączone z Bogiem, ale jest Bogiem, jest Synem Najwyższego.
Jezus sam w dosadny sposób podniósł kwestię pierwszeństwa ludzkiej potrzeby zbawienia wtedy, gdy czterej mężczyźni, którzy z powodu nagromadzonego tłumu nie mogli wnieść sparaliżowanego przez drzwi, spuścili go z dachu i położyli u stóp Jezusa. Sama obecność cierpiącego była modlitwą, wołaniem o zbawienie, wołaniem, na które Jezus, wbrew oczekiwaniom tych mężczyzn i samego chorego, odpowiedział słowami: „Dziecko, odpuszczone są twoje grzechy” (Mk 2, 5). Tego właśnie ludzie nie oczekiwali. Sparaliżowany miał zacząć chodzić, nie zaś zostać uwolniony od grzechów. Uczeni w Piśmie krytykowali teologiczną uzurpację słów Jezusa; cierpiący i otaczający go ludzie byli rozczarowani, ponieważ Jezus zdawał się nie widzieć rzeczywistej niedoli tego człowieka. Cała ta scena wydaje mi się znacząca z perspektywy kwestii misji Jezusa, tak jak została ona przedstawiona po raz pierwszy w słowach anioła do Józefa. Tutaj zostaje uwzględniona zarówno krytyka uczonych w Piśmie, jak również milczące oczekiwanie ludu. Że Jezus mógł odpuszczać grzechy, wykazuje teraz przez to, że nakazuje choremu wziąć swe łoże i odejść jako już uzdrowiony. Zostaje jednak przy tym zachowane pierwszeństwo odpuszczenia grzechów jako podstawa wszelkiego rzeczywistego uzdrowienia człowieka”41. Jezus jest Bogiem i dlatego może odpuszczać grzechy i nikt lepiej od Niego nie dostrzega, jak wielkim nieszczęściem człowieka jest jego grzech.
Człowiek jest bytem relacyjnym. Jeśli zostanie zaburzona pierwsza, podstawowa relacja człowieka – relacja do Boga - wtedy żadna inna rzecz nie może być tak naprawdę w porządku. To właśnie pierwszeństwo wchodzi w grę w orędziu i w działalności Jezusa. Jezus chce najpierw wskazać człowiekowi na sam rdzeń jego nieszczęścia i dać mu do zrozumienia, że jeśli to w tobie nie zostanie uzdrowione, wtedy mimo wszystkich znalezionych dobrych rzeczy nie będziesz prawdziwie uzdrowiony”42. Z punktu widzenia metafizyki tomistycznej człowiek jest substancją, a nie relacją, a relacje z Bogiem i ze światem są dla niego ważne, ale nie mają wpływu na jego istnienie, które otrzymał od Boga. Grzech śmiertelny niszczy w człowieku jego życie nadprzyrodzone – to, co Jezus w Ewangelii Janowej nazywa po prostu życiem. Odpuszczenie grzechu jest wskrzeszeniem człowieka, jest przywróceniem mu życia łaski.
Najpierw ewangelista mówi, że wszystko dzieje się tak, jak przepowiedziało Pismo. Jest to jeden z elementów podstawowej struktury jego Ewangelii: dostarczanie „dowodu z Pism” dla wszystkich najważniejszych wydarzeń, wykazywanie, że słowa Pisma oczekiwały tych wydarzeń i przygotowały je od wewnątrz. W ten sposób Mateusz pokazuje, że w historii Jezusa stare słowa stają się rzeczywistością. Jednocześnie jednak pokazuje, że historia Jezusa jest prawdziwa, to znaczy, że wywodzi się ze słów Pisma, jest przez nie podtrzymywana i z nich utkana”43. Z pewnością, w osobie Jezusa realizują się proroctwa ST – Jego słowa i Jego życie są dowodem na to, że prorocy naprawdę pod natchnieniem Ducha Świętego mówili o Nim.
Po przytoczeniu słów Pisma Mateusz doprowadza opowiadanie do końca. Pisze, że Józef wstał i uczynił wszystko tak, jak zostało mu to nakazane przez Pana. Wziął swoją Małżonkę do siebie, lecz nie „zbliżał się” do Niej, aż porodziła Syna. W ten sposób raz jeszcze zostaje podkreślone, że Syn począł się nie z niego, lecz z Ducha Świętego. Na koniec ewangelista dodaje: „nadał [Mu] imię Jezus” (Mt 1, 25)”44. Tekst grecki nie mówi nic o „zbliżaniu się”; mówi dosłownie: „i nie poznawał jej”, co może być interpretowane w odniesieniu do czystości, bo „poznawanie” może być typu seksualnego: „Adam potem poznał żonę swoją Ewę, która poczęła i porodziła Kaina mówiąc: Otrzymałam człowieka przez Boga” (Rdz 4,1).
Na początku wyjaśnienia proroctwa o Emmanuelu, Papież wprowadza w jego kontekst historyczny: „Zupełnie zrozumiałe jest, że Achaz i jego lud przerazili się nieprzyjacielskiego przymierza; serce króla i ludu zadrżało, „jak drżą od wichru drzewa w lesie” (Iz 7, 2). Mimo to Achaz, polityk niewątpliwie roztropny i zimny w swych kalkulacjach, nadal trzymał się wcześniej ustalonej przez siebie linii. Nie chciał przystąpić do koalicji antyasyryjskiej, której - wobec zdecydowanej przewagi wielkiej potęgi - nie dawał najmniejszych szans. Zamiast tego zawarł układ obronny z Asyrią, co z jednej strony było dla niego gwarancją bezpieczeństwa i chroniło jego kraj przed zniszczeniem, z drugiej jednak strony musiał za to zapłacić oddawaniem czci państwowym bóstwom opiekuńczej potęgi. Po układzie z Asyrią, zawartym wbrew ostrzeżeniu proroka Izajasza, doszło rzeczywiście do zbudowania w Świątyni Jerozolimskiej ołtarza wzorowanego na modelu asyryjskim (zob. 2 Krl 16, 11 nn; por. Kaiser 2006: 73). W momencie, do którego odnosi się przytoczony przez Mateusza cytat z Izajasza, jeszcze do tego nie doszło. Ale jedno było jasne: gdyby Achaz zawarł układ z wielkim królem asyryjskim, znaczyłoby to, że jako polityk bardziej ufa potędze króla niż potędze Boga, która jak widać, nie wydawała mu się wystarczająco realna. W ostatecznym rozrachunku w grę wchodził tutaj nie problem polityczny, lecz kwestia wiary”45. Podstawowym pytaniem, z jakim Izajasz zwraca się do króla jest: „wierzysz Bogu, czy nie?”.
Izajasz mówi przy tym królowi, że nie potrzebuje się bać dwóch „niedopałków dymiących głowni”, czyli Syrii i Izraela (Efraima), i wobec tego nie ma powodu zawierania układu obronnego z Asyrią; powinien się oprzeć na wierze, nie zaś na kalkulacjach politycznych. Na przekór przyjętym zwyczajom zachęca Achaza do proszenia Boga o jakiś znak, czy to głęboko w Szeolu, czy to wysoko w górze. Odpowiedź króla judzkiego wydaje się głęboko religijna: nie chce wystawiać Boga na próbę ani prosić o znak (zob. Iz 7, 10-12). Prorok, który mówi z natchnienia Bożego, nie daje się wprowadzić w błąd. Wie, że odmowa króla proszenia o znak nie jest, jak by się wydawało, wyrazem wiary, lecz - przeciwnie - jest oznaką tego, że nie chce napotykać przeszkód w swej „realnej polityce”. Wtedy prorok zapowiada, że Pan sam da znak: „Oto Panna pocznie i porodzi Syna i nazwie Go imieniem Emmanuel” (Bóg z nami) (Iz 7, 14)”46.
Jaki jest ten znak, przyobiecany Achazowi? Mateusz, a wraz z nim cała chrześcijańska tradycja, widzi w tym zapowiedź narodzenia Jezusa z Dziewicy Maryi - Jezusa, który w rzeczywistości nie ma na imię Emmanuel, jednak - jak usiłują wykazać wszystkie Ewangelie - j e s t Emmanuelem. Ten Człowiek – jak nam to pokazują - jest w samej swej osobie przebywaniem Boga z ludźmi. Jest prawdziwym człowiekiem, a jednocześnie Bogiem, prawdziwym Synem Bożym”47. Chrześcijaństwo tak interpretuje to proroctwo – bo tylko w osobie Maryi i Jezusa ono się spełniło – Maryja jest dziewicą, a Jezus jest Bogiem z nami.
Czy jednak Izajasz rozumiał ten zapowiedziany znak? W związku z tym zarzuca się najpierw - i słusznie — że właśnie Achazowi zapowiedziany jest znak, który w tym momencie powinien otrzymać i który powinien doprowadzić go do wiary w Boga Izraela jako rzeczywistego Pana świata. Dlatego znaku tego należało szukać i powinien być dany w ówczesnym kontekście historycznym, w którym został zapowiedziany przez proroka. Toteż egzegeza — z wielką erudycją i wszelką możliwą wiedzą historyczną — szukała historycznego, współczesnego tamtym faktom wyjaśnienia - i poniosła porażkę. Rudolf Kilian w swym komentarzu do Izajasza przedstawił pokrótce najważniejsze idące w tym kierunku próby. Ukazuje cztery główne typy interpretacji. Pierwszy z nich mówi: Przez „Emmanuela” należy rozumieć Mesjasza. Tymczasem idea mesjańska rozwinęła się w pełni dopiero w okresie wygnania i w późniejszym czasie. Tutaj można by więc mówić co najwyżej o antycypacji tej postaci; brak historycznego odpowiednika tamtych czasów. Druga hipoteza przyjmuje, że tym „Bogiem z nami” byłby syn Achaza, czyli Hiskija (Ezechiasz) - teza ta nie znajduje jednak nigdzie potwierdzenia. Według trzeciej teorii byłaby tu mowa o jednym z dwóch synów proroka Izajasza, którzy obydwaj noszą imiona prorockie (Szear-Jaszub: Reszta Powróci, i Maher-Szalal-Hasz-Baz: Rychły-Łup-Bliska-Zdobycz; zob. Iz 7, 3; 8, 3), jednak również ta próba nie jest przekonująca. Czwarta teza opowiada się za interpretacją kolektywną: Emmanuel to nowy Izrael, a ‘almah (Dziewica) to „nikt inny, tylko symboliczna postać Syjonu”. Jednak kontekst proroka nie dostarcza żadnych wskazówek dla takiej koncepcji, także dlatego, że i to nie mogłoby być znakiem historycznym współczesnym tamtym czasom. Kilian w następujący sposób kończy swą analizę różnych typów interpretacji: „W wyniku tego całościowego przeglądu widać, że ani jedna z tych prób interpretacji nie jest naprawdę przekonująca. Matkę i Syna nadal otacza tajemnica, przynajmniej w rozumieniu dzisiejszego czytelnika, ale z całą pewnością także w rozumieniu ówczesnych słuchaczy, a może nawet samego Proroka” (Kilian 1986: 62)”48. Jak widać, Bóg nie usiłował nawrócić słabo wierzącego króla, a przekazał przez swojego proroka przepowiednię dotyczącą dziewiczego narodzenia Jego Syna – Jezusa. Nie wiemy, co widział i co wiedział sam Izajasz.

Dziewicze narodzenie — mit czy rzeczywistość historyczna?
Przede wszystkim, od czasów Eduarda Nordena (zm. 1941) i Martina Dibeliusa (zm. 1947), źródeł relacji o dziewiczym narodzeniu Jezusa próbowano szukać w historii religii i dopatrywano się ich szczególnie w odkrytych opowiadaniach o poczęciu i narodzeniu egipskich faraonów. Drugi obszar pokrewnych idei znaleziono w starożytnym judaizmie, też w Egipcie, u Filona z Aleksandrii (zm. po 40 r. po Chr.). Te dwie sfery idei bardzo różnią się od siebie. W opisie boskiego poczęcia faraonów, w których bóstwo zbliża się cieleśnie do matki, mamy w końcu do czynienia z teologicznym uzasadnieniem kultu władcy, z teologią polityczną, pragnącą umieścić króla w sferze boskości i tym sposobem uprawnić jego boskie roszczenia. Pochodzący od Filona opis poczęcia synów patriarchów z boskiego nasienia ma natomiast charakter alegoryczny. „Żony patriarchów [...] stają się alegorią cnót. Jako takie zostają zapłodnione przez Boga i rodzą swym mężom personifikowane przez siebie cnoty” (Gnilka 1986: 25). Trudno powiedzieć, jak dalece wychodzi się tu poza alegorię i rozumie się to w sposób konkretny. Jeśli się dokładniej temu przyjrzymy, oczywiste się staje, że ani w pierwszym, ani w drugim przypadku nie ma rzeczywistego paralelizmu z dziewiczym narodzeniem Jezusa. To samo odnosi się do tekstów pochodzących z obszaru grecko-rzymskiego, w których chciano widzieć pogańskie wzorce historii poczęcia Jezusa za sprawą Ducha Świętego — do związku Zeusa z Alkmeną, z którego miał się narodzić Herkules; związku Zeusa z Danae, z którego miałby się wywodzić Perseusz, i tak dalej”49.
Będzie może stosowną rzeczą przypomnieć w tym miejscu pewien tekst, w którym tradycja zachodnia od najdawniejszych czasów widziała niejasną zapowiedź tajemnicy dziewiczego narodzenia. Mam tu na myśli czwartą eklogę Wergiliusza z jego cyklu poematów zatytułowanego Bukoliki (poematy pasterskie), która została napisana około 40 lat przed narodzeniem Jezusa. W zabawnych wersetach o życiu na wsi pobrzmiewa niespodziewanie zupełnie inny ton: zapowiedź nowego „wielkiego porządku” świata, powstającego z „czegoś nienaruszonego” (ab integro). „Iam redit et virgo” - „Już Dziewica powraca [...]. Nowy potomek z niebios wysokich na padół zstępuje. Ty jedynie dziecięciu, co rodzi się - aby żelazne znikło plemię [...]”. Co stanowi przedmiot tej obietnicy? Kim jest dziewica? Kim jest chłopiec, o którym jest tutaj mowa? Podobnie jak w związku z Iz 7, 14 tak i tutaj uczeni szukali historycznego odpowiednika i tak samo na próżno. O czym więc jest tu mowa? Materiału wyobrażeniowego całości dostarczał starożytny obraz świata. W tle znajduje się doktryna mówiąca o cyklu eonów i o mocy przeznaczenia. Te stare wyobrażenia nabierają jednak świeżej aktualności na skutek oczekiwania, że już nadeszła godzina wielkiej zmiany eonów. To, co do tej chwili było tylko odległym schematem, nagle staje się teraźniejszością. W epoce Augusta, po wszystkich wstrząsach powodowanych wojnami domowymi i innymi niepokojami, przez kraj przechodzi fala nadziei: teraz powinien wreszcie nastąpić długi okres pokoju, zapanować nowy ład świata. Jednym z wątków tej atmosfery oczekiwania czegoś nowego jest także postać dziewicy, obraz czystości, integralności i zaczęcia ab integro. Należy do niej też oczekiwanie chłopca, „boskiego szczepu” (deum suboles). Dlatego wolno może powiedzieć, że dziewica i boski chłopiec stanowią w jakiś sposób element pierwotnych archetypów ludzkiej nadziei, które pojawiają się w momentach kryzysu i oczekiwania, mimo iż nie widać konkretnych postaci”50.
U Mateusza i Łukasza nie znajdujemy niczego z kosmicznego przełomu, niczego z kontaktów fizycznych między Bogiem a ludźmi; opowiadają nam historię bardzo pokorną i właśnie dlatego tak wstrząsająco wielką. Drzwi otwiera Bogu posłuszeństwo Maryi. Słowo Boga, Jego Duch, stwarza w Niej dziecko. Stwarza je przez drzwi posłuszeństwa. Dlatego Jezus jest nowym Adamem, nowym początkiem ab integro — z Dziewicy, która poddaje się w pełni woli Bożej. W ten sposób pojawia się nowe stworzenie, związane jednak z dobrowolnym „tak” ludzkiej osoby Maryi. Wolno może powiedzieć, że ciche, niewyraźne sny ludzkości o nowym początku zrealizowały się w tym wydarzeniu - w rzeczywistości, jaką jeden Bóg może stwarzać”51. Ciekawe jest sformułowanie Papieża: „Słowo Boga, Jego Duch, stwarza w Niej dziecko” – wykracza ono wyraźnie poza doktrynę o poczęciu Jezusa z Ducha Świętego.
Karl Barth zwrócił uwagę na to, że w historii Jezusa są dwa punkty, w których działanie Boga wkracza bezpośrednio w świat materialny: narodzenie z Dziewicy i powstanie z martwych z grobu, w którym Jezus nie pozostał i nie uległ rozkładowi. Obydwa te punkty są skandalem dla ducha nowożytnego. Bogu pozwala on działać w ideach i myślach, w sferze duchowej — ale nie w materii. To przeszkadza. Tu nie jest Jego miejsce. Jednak o to właśnie chodzi: że Bóg jest Bogiem i nie porusza się wyłącznie w sferze idei. Dlatego w obydwu punktach w grę wchodzi sama boskość Boga. W grę wchodzi pytanie: czy do Niego należy również materia? Oczywiście, Bogu nie można przypisywać niczego bezsensownego, nierozumnego czy sprzecznego z Jego stworzeniem. Tutaj jednak nie mamy do czynienia z niczym nierozumnym ani z żadną sprzecznością, ale właśnie z czymś pozytywnym - ze stwórczą mocą Boga, która ogarnia cały świat. Dlatego te dwa punkty: dziewicze narodzenie i rzeczywiste powstanie z grobu, stanowią kamienie probiercze wiary. Jeśli Bóg nie ma władzy również nad materią, wtedy nie jest Bogiem. Ale On ma tę władzę i przez poczęcie i zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa inauguruje nowe stworzenie. W ten sposób, jako Stwórca, jest także naszym Odkupicielem. Dlatego poczęcie i narodzenie Jezusa z Dziewicy Maryi stanowią podstawowy element naszej wiary i sygnał świetlny nadziei”52. Problem jest chyba szerszy – racjonalizm walcząc z wiarą negował możliwość cudów i proroctw. Sobór Watykański I w „Konstytucji dogmatycznej o wierze katolickiej” stwierdza: „Niemniej aby nasza wiara była „posłuszeństwem zgodnym z rozumem (Rz 12,1), zechciał Bóg z wewnętrznymi pomocami Ducha Świętego połączyć zewnętrzne argumenty swojego Objawienia, mianowicie Boskie fakty, a więc przede wszystkim cuda i proroctwa, które znakomicie pokazując wszechmoc i nieskończoną wiedzę Boga, są nader pewnymi i przystosowanymi do umysłowości wszystkich ludzi znakami Bożego Objawienia. Stąd tak Mojżesz i prorocy, jak tym bardziej sam Chrystus Pan liczne i całkiem oczywiste uczynili cuda i wypowiedzieli proroctwa. Także i o Apostołach czytamy: „Oni zaś, wyszedłszy, przepowiadali wszędzie, a Pan dopomagał i potwierdzał słowa przez cuda w ślad za nimi idące” (Mk 16,20). I znowu napisane jest: „Posiadamy żywe słowo proroków; dobrze czynicie ufając mu, jak lampie w ciemnym miejscu” (2 P 1,19)”53. Warto o tym pamiętać.

Janusz Maria Andrzejewski OP
1 J. RATZINGER, BENEDYKT XVI, Jezus z Nazaretu. Dzieciństwo (Znak, Kraków 2012) 27-28.
2 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 28.
3 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 29.
4 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 30.
5 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 31.
6 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 32.
7 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 32-33.
8 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 37-38.
9 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 38-39.
10 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 33.
11 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 33-34.
12 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 35.
13 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 36-37.
14 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 37.
15 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 39-40.
16 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 41-43.
17 Hebrajski rzeczownik qereb ma znaczenia: „wnętrze, wnętrzności, ciało, środek, serce, łono”. Pochodzi od czasownika qarab mającego znaczenie: „zbliżyć się”. Wyrażenie przyimkowe beqereb występujące we wszystkich cytowanych tu tekstach tłumaczy się zazwyczaj przez „pośród, pomiędzy”.
18 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 43-44.
19 Korzeniem jest czasownik chairo – radować się.
20 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 44.
21 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 44.
22 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 44-45.
23 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 45.
24 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 46-47.
25 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 49.
26 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 50.
27 Stosownie do przepisu zapisanego w Lb 8,24-25, Zachariasz nie miał jeszcze ukończonych 50 lat: „Takie jest prawo odnoszące się do lewitów: po ukończeniu dwudziestego piątego roku życia mogą służyć w Namiocie Spotkania. Po ukończeniu pięćdziesięciu lat są wolni od służby i nie będą jej dalej wykonywać”.
28 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 50-52.
29 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 53-54.
30 Tekst grecki mówi w Mt 1,18: mnesteutheises, tzn. zaręczona. Podobnie w Łk 1,27: emnesteumenen od tego samego czasownika mnesteuomai.
31 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 56.
32 Nie ma takiego przepisu.
33 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 56.
34 „Szczęśliwy mąż, który nie idzie za radą występnych, nie wchodzi na drogę grzeszników i nie siada w kole szyderców, lecz ma upodobanie w Prawie Pana, nad Jego Prawem rozmyśla dniem i nocą” (Ps 1,1-2).
35 „Błogosławiony mąż, który pokłada ufność w Panu, i Pan jest jego nadzieją. Jest on podobny do drzewa zasadzonego nad wodą, co swe korzenie puszcza ku strumieniowi; nie obawia się, skoro przyjdzie upał, bo utrzyma zielone liście;
także w roku posuchy nie doznaje niepokoju i nie przestaje wydawać owoców” (Jr 17,7-8).
36 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 57-58.
37 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 58-59.
38 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 59-60.
39 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 60-61.
40 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 61-62.
41 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 62-63.
42 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 63.
43 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 64.
44 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 64-65.
45 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 66-67.
46 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 67-68.
47 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 68.
48 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 68-70.
49 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 72-73.
50 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 75-77.
51 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 77-78.
52 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 78-79.
53 Breviarium Fidei, (Księgarnia świętego Wojciecha, Poznań, 21988) I, 49.