2. Zwiastowanie narodzenia Jana Chrzciciela i narodzenia Jezusa
Literacki charakter tekstów
„Zanim zajmiemy się treścią
tych tekstów, konieczne jest krótkie omówienie ich literackiego
charakteru. Zarówno u Mateusza, jak i u Łukasza wydarzenia z
dzieciństwa Jezusa są bardzo ściśle - chociaż u każdego z nich
w odmienny sposób - powiązane ze słowami Starego Testamentu.
Mateusz związki te ukazuje czytelnikowi, posługując się za każdym
razem odpowiednimi cytatami ze Starego Testamentu; Łukasz mówi o
danym wydarzeniu słowami ze Starego Testamentu - z aluzjami, które
w poszczególnych miejscach mogą się niekiedy wydawać przypadkowe
i nie zawsze można wykazać, że takie są rzeczywiście, w całości
jednak stanowią niezaprzeczalnie organiczną tkankę tekstów”1.
Sam Jezus twierdzi: „Musi się wypełnić wszystko, co napisane
jest o Mnie w Prawie Mojżesza, u Proroków i w Psalmach” (Łk
24,44).
„Wydaje się, że u Łukasza u
podstaw znajduje się tekst hebrajski; w każdym razie cała
prezentacja pełna jest semityzmów, które skądinąd nie są dla
niego typowe. Charakter tych dwóch rozdziałów, Łk 1-2, próbowano
zrozumieć na podstawie wczesnego żydowskiego rodzaju literackiego;
mówi się więc o „midraszu hagadycznym”, czyli interpretowaniu
Pisma za pomocą opowiadań. Literackie podobieństwo jest
niezaprzeczalne. Jasne jest jednak, że opowiadanie Łukasza o
dzieciństwie nie jest usytuowane we wczesnym judaizmie, ale właśnie
we wczesnym chrześcijaństwie”2.
„Jeśli tak jest, pytamy wtedy:
Skąd Mateusz i Łukasz znają opowiedzianą przez siebie historię?
Jakie są ich źródła? Joachim Gnilka słusznie w związku z tym
mówi, że mamy tu niewątpliwie do czynienia z tradycjami
rodzinnymi. Łukasz aluzyjnie nawiązuje niekiedy do faktu, że sama
Maryja, Matka Jezusa, była jednym z jego źródeł; tak czyni
szczególnie wtedy, gdy w 2, 51 mówi, że „Matka Jego chowała
wiernie wszystkie te sprawy w swym sercu” (zob. także Łk 2, 19).
Tylko Ona mogła opowiedzieć o wydarzeniu zwiastowania, przy którym
nie było żadnych ludzkich świadków”3.
Oczywiście głównym autorem Ewangelii jest Duch Święty, który
nie potrzebuje żadnych informatorów.
„Podsumujmy: Mateusz i Łukasz,
każdy na właściwy sobie sposób, nie chcieli opowiadać różnych
„historii”; chcieli napisać historię, rzeczywistą historię
wydarzeń - oczywiście interpretowaną i rozumianą w świetle słowa
Bożego. Znaczy to również, że ich celem nie było opowiedzenie
wszystkiego, lecz zapisanie tylko tego, co w świetle słowa Bożego
i dla powstającej wspólnoty wiary wydawało się mieć istotne
znaczenie. Opisy dzieciństwa są historią interpretowaną i - na
kanwie tej interpretacji - napisaną, skondensowaną historią”4.
„W Starym Testamencie są właśnie
słowa, można by powiedzieć, niemające jeszcze swego pana. W tym
kontekście Marius Reiser zwraca uwagę na Izajasza 53. Tekst ten
można było odnosić do tej lub innej postaci, na przykład do
Jeremiasza. Rzeczywisty właściciel tekstów każe jeszcze czekać
na siebie. Dopiero gdy się pojawia, słowa te otrzymują swe pełne
znaczenie. Zobaczymy, że podobnie jest z Izajaszem 7, 14. Miejsce to
należy do tych słów, które oczekują jeszcze postaci, o jakiej
mówią. Historiografia początków chrześcijaństwa polega również
na tym właśnie, że tym oczekującym słowom daje głównego
właściciela. Dzięki temu powiązaniu oczekującego słowa i
poznaniu ukazującego się teraz owego właściciela powstała typowo
chrześcijańska egzegeza, która jest nowa, jednak w pełni
dochowuje wierności pierwotnemu słowu Pisma”5.
Można mówić po prostu o charyzmacie proroctwa – dany autor mówił
o Jezusie prawdy, które objawiał mu Duch Święty.
Zwiastowanie narodzenia Jana
„Historia Jana jest szczególnie
głęboko zakorzeniona w Starym Testamencie. Zachariasz jest kapłanem
z oddziału Abiasza. Elżbieta, jego żona, ma również kapłańskie
pochodzenie, gdyż wywodzi się z rodu Aarona (zob. Łk 1, 5).
Zgodnie ze starotestamentalnym Prawem posługa kapłańska jest
związana z przynależnością do pokolenia synów Aarona i Lewiego.
Dlatego Jan Chrzciciel jest kapłanem. W nim kapłaństwo Starego
Przymierza odnosi się do Jezusa; wskazuje na Jezusa i jest
zapowiedzią Jego posłannictwa”6.
Pismo Święte nie nazywa Jana nigdy kapłanem, a archanioł Gabriel
przedstawia go jako nazirejczyka napełnionego Duchem Świętym:
„Będzie bowiem wielki w oczach Pana; wina i sycery pić nie będzie
i już w łonie matki napełniony będzie Duchem Świętym” (Łk
1,15). Tak Bóg przedstawia ślub nazireatu: „Tak mów do
Izraelitów: gdy jaki mężczyzna lub kobieta złoży ślub
nazireatu, aby się poświęcić dla Pana, musi się powstrzymać od
wina i sycery, nie może używać octu winnego i octu z sycery ani
soku z winogron; nie wolno mu jeść winogron zarówno świeżych,
jak i suszonych. Przez cały czas trwania nazireatu nie będzie
niczego spożywać z winnego szczepu, począwszy od winogron
niedojrzałych aż do wytłoczyn. Przez cały czas trwania nazireatu
nożyce nie dotkną jego głowy. Dopóki nie upłynie okres czasu, na
który poświęcił się Panu, będzie święty i ma pozwolić, by
włosy jego rosły swobodnie. W okresie, kiedy jest poświęcony dla
Pana, nie może się zbliżyć do żadnego trupa” (Lb 6,2-6).
Wielki prorok Samuel był nazirem, bo taki ślub uczyniła jego mama:
„Uczyniła również obietnicę, mówiąc: Panie Zastępów! Jeżeli
łaskawie wejrzysz na poniżenie służebnicy twojej i wspomnisz na
mnie, i nie zapomnisz służebnicy twojej, i dasz mi potomka płci
męskiej, wtedy oddam go Panu po wszystkie dni jego życia, a brzytwa
nie dotknie jego głowy” (1 Sm 1,11). Dla kapłanów było inne
ograniczenie: „Następnie Pan powiedział do Aarona: Kiedy
będziecie wchodzić do Namiotu Spotkania, ty i synowie twoi, nie
będziecie pić wina ani sycery, abyście nie pomarli! To jest ustawa
wieczysta dla wszystkich waszych pokoleń, abyście rozróżniali
między tym, co święte, a tym, co świeckie, między tym, co
nieczyste, a tym, co czyste, abyście nauczali Izraelitów wszystkich
ustaw, które Pan ogłosił wam przez Mojżesza” (Kpł 10,8-11).
O napełnieniu Jana Duchem Świętym mogą świadczyć słowa: „Gdy
Elżbieta usłyszała pozdrowienie Maryi, poruszyło się dzieciątko
w jej łonie, a Duch Święty napełnił Elżbietę” (Łk 1,41).
Jan jest w ten sposób upodobniony do proroka Jeremiasza, który
również w łonie swojej mamy został uświęcony: „Zanim
ukształtowałem cię w łonie matki, znałem cię, nim przyszedłeś
na świat, poświęciłem cię, prorokiem dla narodów ustanowiłem
cię” (Jr 1,5).
Pisze dalej Papież: „Istotne
znaczenie ma moim zdaniem to, że w Janie całe kapłaństwo Starego
Przymierza staje się proroczą zapowiedzią Jezusa i w ten sposób -
wraz ze swym wielkim teologiczno-duchowym szczytem, Psalmem 118 -
wskazuje na Niego i do Niego należy. Jeśli jednostronnie akcentuje
się kontrast między starotestamentalnym kultem ofiarniczym a
duchową liturgią Nowego Przymierza (zob. Rz 12, 1), wtedy traci się
z oczu tę linię i wewnętrzny dynamizm starotestamentowego
kapłaństwa, które nie dopiero w Janie, ale już w zarysowanym
przez Psalm 118 rozwoju duchowości kapłańskiej jest drogą do
Jezusa Chrystusa”7.
Bóg bardzo surowo ocenia kapłanów ST: „A teraz do was to
przykazanie, o kapłani! Jeśli nie będziecie chcieli słuchać i
jeśli nie będziecie chcieli wziąć do serca; aby dawać chwałę
imieniu memu, mówi Pan zastępów, puszczę na was niedostatek i
przeklinać będę błogosławieństwa wasze, i przeklnę je,
ponieważ nie wzięliście do serca. Oto ja rzucę wam łopatkę i
zasypię twarze wasze nieczystością uroczystych świąt waszych, i
zabierze was z sobą. A poznacie, że posłałem do was ten rozkaz,
żeby było przymierze moje z Lewim, mówi Pan zastępów - Było z
nim przymierze moje życia i pokoju, i dałem mu bojaźń, i bał się
mnie, i drżał przed imieniem moim. Zakon prawdy był w ustach jego,
a nieprawość nie znalazła się na wargach jego, w pokoju i w
prawości chodził ze mną, a wielu odwiódł od nieprawości. Bo
wargi kapłana będą strzec umiejętności, i o zakon pytać będą
ust jego, ponieważ aniołem Pana zastępów jest - Ale wy
zboczyliście z drogi i zgorszyliście wielu w zakonie, wniwecz
obróciliście przymierze Lewiego, mówi Pan zastępów. Przeto i ja
uczyniłem was wzgardzonymi i poniżonymi u wszystkich narodów, tak
jak nie strzegliście dróg moich, a mieliście wzgląd na osobę w
zakonie” (Ml 2,1-9).
Mówi Bóg przez proroka Izajasza: „Słuchajcie słowa Pańskiego,
wodzowie sodomscy, daj posłuch prawu naszego Boga, ludu Gomory! Co
mi po mnóstwie waszych ofiar? - mówi Pan. Syt jestem całopalenia
kozłów i łoju tłustych cielców. Krew wołów i baranów, i
kozłów mi obrzydła. Gdy przychodzicie, by stanąć przede Mną,
kto tego żądał od was, żebyście wydeptywali me dziedzińce?
Przestańcie składania czczych ofiar! Obrzydłe Mi jest wznoszenie
dymu; święta nowiu, szabaty, zwoływanie świętych zebrań... Nie
mogę ścierpieć świąt i uroczystości. Nienawidzę całą duszą
waszych świąt nowiu i obchodów; stały Mi się ciężarem;
sprzykrzyło Mi się je znosić! Gdy wyciągniecie ręce, odwrócę
od was me oczy. Choćbyście nawet mnożyli modlitwy, Ja nie
wysłucham. Ręce wasze pełne są krwi. Obmyjcie się, czyści
bądźcie! Usuńcie zło uczynków waszych sprzed moich oczu!
Przestańcie czynić zło! Zaprawiajcie się w dobrem! Troszczcie się
o sprawiedliwość, wspomagajcie uciśnionego, oddajcie słuszność
sierocie, w obronie wdowy stawajcie!” (Iz 1,10-17). Prorocy Starego
Testamentu jednoznacznie ukazują konieczność przejścia od kultu
zewnętrznego do życia w Duchu Świętym, do życia w prawdzie, do
serca miłosiernego. Bóg przez Ozeasza mówi: „Miłości pragnę,
nie krwawej ofiary, poznania Boga bardziej niż całopaleń” (Oz
6,6).
Jezusa tak charakteryzuje Jana: „Gdy oni odchodzili, Jezus zaczął
mówić do tłumów o Janie: Coście wyszli oglądać na pustyni?
Trzcinę kołyszącą się na wietrze? Ale coście wyszli zobaczyć?
Człowieka w miękkie szaty ubranego? Oto w domach królewskich są
ci, którzy miękkie szaty noszą. Po coście więc wyszli? Proroka
zobaczyć? Tak, powiadam wam, nawet więcej niż proroka. On jest
tym, o którym napisano: Oto Ja posyłam mego wysłańca przed Tobą,
aby Ci przygotował drogę. Zaprawdę, powiadam wam: Między
narodzonymi z niewiast nie powstał większy od Jana Chrzciciela.
Lecz najmniejszy w królestwie niebieskim większy jest niż on. A od
czasu Jana Chrzciciela aż dotąd królestwo niebieskie doznaje
gwałtu i ludzie gwałtowni zdobywają je. Wszyscy bowiem Prorocy i
Prawo prorokowali aż do Jana. A jeśli chcecie przyjąć, to on jest
Eliaszem, który ma przyjść” (Mt 11,7-14). Jezus przedstawia Jana
jako wybitnego proroka, tekst grecki nazywa go wręcz aniołem i
odnosi do niego słowa z Księgi Wyjścia: „Oto ja poślę Anioła
mego, który by szedł przed tobą i strzegł na drodze, i
zaprowadził cię na miejsce, którem przygotował” (Wj 23,20).
Mówi o nim jako o oczekiwanym przez naród Eliaszu: „Oto Ja poślę
wam proroka Eliasza przed nadejściem dnia Pańskiego, dnia wielkiego
i strasznego. I skłoni serce ojców ku synom, a serce synów ku ich
ojcom, abym nie przyszedł i nie poraził ziemi [izraelskiej]
przekleństwem” (Ml 3,23-24). Jan Chrzciciel wypełnia tę rolę,
nawraca ludzi, przygotowuje ich na przyjęcie Chrystusa.
Mówi Papież: „Posłuchajmy
najpierw Malachiasza. „Oto Ja poślę wam proroka Eliasza przed
nadejściem dnia Pańskiego, dnia wielkiego i strasznego. I skłoni
on serca ojców ku synom, a serca synów ku ich ojcom” (Ml 3, 23
n). „Oto Ja wyślę anioła mego, aby przygotował drogę przede
Mną, a potem nagle przybędzie do swej świątyni Pan, którego wy
oczekujecie, i Anioł Przymierza, którego pragniecie. Oto nadejdzie,
mówi Pan Zastępów” (Ml 3, 1). Posłannictwo Jana jest
interpretowane na kanwie postaci Eliasza. Nie jest on Eliaszem,
jednak przychodzi w duchu i mocy tego wielkiego proroka. W tym
znaczeniu w swej misji wypełnia oczekiwanie Eliasza, który ma
powrócić, by oczyścić i podźwignąć lud Boży, przygotować go
na przyjście samego Pana. Jan zostaje przez to z jednej strony
włączony do kategorii proroków, a z drugiej - jednocześnie
wywyższony nad nich, ponieważ powracający Eliasz ma przygotować
drogę na przyjście samego Boga. W ten sposób w tych tekstach
postać Jezusa, Jego przyjście są milcząco utożsamiane z
przyjściem samego Boga. W Jezusie przychodzi sam Pan i tym samym
wyznacza historii jej definitywny kierunek”8.
Jezus jest Bogiem, który przychodzi.
„Prorok Daniel to drugi prorocki
głos widoczny w tle naszej narracji. Imię Gabriel pojawia się
wyłącznie w Księdze Daniela. Ten wielki posłaniec Boga ukazuje
się prorokowi „w porze wieczornej ofiary” (Dn 9, 21), żeby mu
przynieść wieści dotyczące przyszłych losów narodu wybranego.
Widząc powątpiewanie Zachariasza, posłaniec Boży przedstawia się
jako „Gabriel stojący przed Bogiem” (Łk 1, 19). W Księdze
Daniela część objawień przekazanych przez Gabriela stanowią
tajemnicze dane liczbowe dotyczące nadchodzących już wielkich
nieszczęść i czasu definitywnego zbawienia, którego zapowiadanie
pośród wszelkich ucisków stanowi właściwe zadanie archanioła.
Tymi zaszyfrowanymi liczbami zawsze interesowała się zarówno myśl
żydowska, jak i chrześcijańska. Szczególną uwagę budziła przy
tym zapowiedź siedemdziesięciu tygodni, które „ustalono [...]
nad twoim narodem i twoim świętym miastem, by […] wprowadzić
wieczną sprawiedliwość...” (Dn 9, 24)”9.
Tekst Księgi Daniela w tłumaczeniu Wujka jest bardzo tajemniczy: „A
tak wiedz i uważaj: Od wyjścia słowa, aby znowu było zbudowane
Jeruzalem, aż do Chrystusa wodza, tygodni siedem i tygodni
sześćdziesiąt dwa będzie, a znowu będzie zbudowana ulica i mury
w trudnych czasach. A po tygodniach sześćdziesięciu dwóch będzie
zabity Chrystus, a nie będzie ludem jego, który się go zaprze. A
miasto i świątynię zburzy lud z wodzem, który przyjdzie; a końcem
jego spustoszenie, a po skończeniu wojny postanowione spustoszenie”
(Dn 9,25-26).
„Na tę wewnętrzną jedność
obydwu Testamentów wskazuje również przedstawiona w następnym
wersecie Ewangelii Łukasza (1, 6) charakterystyka Zachariasza i
Elżbiety. O obydwojgu powiedziane jest, że ich życie było
nienaganne w oczach Boga oraz że we wszystkim trzymali się ściśle
danych przez Pana przepisów. Gdy spotkamy się z postacią świętego
Józefa, przyjrzymy się dokładniej określeniu „sprawiedliwy”,
w którym streszcza się cała pobożność Starego Przymierza.
„Sprawiedliwi” to ludzie, którzy swe życie wewnętrzne opierają
na poleceniach Prawa — ludzie, którzy w swej prawości idą drogą
wyznaczoną przez objawioną wolę Bożą i tworzą przestrzeń dla
nowego działania Pana. Stare i Nowe Przymierze przenikają się w
nich ze sobą, tworząc razem jedną historię Boga z ludźmi”10.
Jak to ukazywał Bóg przez proroka Ezechiela, człowiek potrzebuje
nowego serca i nowego ducha: „I wyleję na was wodę czystą, i
będziecie oczyszczeni od wszystkich nieczystości waszych, i od
wszystkich bałwanów waszych oczyszczę was. I dam wam serce nowe i
ducha nowego położę wpośród was, i wyjmę serca kamienne z ciała
waszego, a dam wam serce mięsne. A ducha mego położę w pośrodku
was i uczynię, że według przykazań moich chodzić, sądów moich
strzec i czynić je będziecie” (Ez 36,25-27).
„Zachariasz wchodzi do Świątyni,
do miejsca świętego, a lud pozostaje na zewnątrz i modli się.
Jest to godzina ofiary wieczornej, podczas której sypie się
kadzidło na rozżarzone węgle. Wznosząca się ku górze woń
kadzidła jest symbolem modlitwy: „Niech moja modlitwa będzie
stale przed Tobą jak kadzidło; wzniesienie rąk moich - jak ofiara
wieczorna”, mówi Psalm 141, 2. Apokalipsa w następujący sposób
opisuje liturgię niebieską: cztery Istoty żywe i 24 Starców mieli
„harfę i złote czasze pełne kadzideł, którymi są modlitwy
świętych” (Ap 5, 8). O tej godzinie, kiedy łączą się ze sobą
liturgie niebieska i ziemska, kapłanowi Zachariaszowi ukazuje się
„anioł Pański”, którego imię jeszcze nie zostaje wymienione.
Stoi on „po prawej stronie ołtarza kadzenia” (Łk 1, 11). Erik
Peterson tak opisuje tę sytuację: „Była to południowa strona
ołtarza. Anioł stoi między ołtarzem a siedmioramiennym
świecznikiem. Po lewej stronie, po północnej stronie ołtarza,
znajdował się stół z chlebami pokładnymi” (Peterson 2005:
22)”11.
Obydwa cytaty biblijne ukazują wartość kultu duchowego, którego
kult zewnętrzny – świątynny jest tylko symbolem.
Ciekawie pisze Papież:
„Jednocześnie musimy wszakże zwrócić uwagę na różnicę
zachodzącą między daną Zachariaszowi zapowiedzią narodzenia
Chrzciciela a daną Maryi zapowiedzią narodzenia Jezusa. Zachariasz,
ojciec Chrzciciela, jest kapłanem i otrzymuje orędzie w Świątyni,
podczas liturgii. O pochodzeniu Maryi nie ma wzmianki. Do Niej Bóg
posłał anioła Gabriela. Wchodzi on do Jej domu w Nazarecie,
mieście nieznanym Pismu Świętemu, do domu, który musimy sobie
wyobrażać jako skromny i bardzo prosty. Trudno o większy kontrast
od istniejącego pomiędzy tymi dwoma scenariuszami: z jednej strony
kapłan, Świątynia i liturgia, z drugiej - nieznana, młoda
dziewczyna, mała nieznana wioska i nieznany prywatny dom. Znakiem
Nowego Przymierza są pokora i ukrycie - znak ziarna gorczycy. Syn
Boży przychodzi w pokorze. Obydwie rzeczy idą w parze: głęboka
ciągłość w historii działania Boga i nowość ukrytego ziarna
gorczycy”12.
Mówi dalej o podobieństwie cudu
jego narodzin do cudów narodzin Izaaka i Samuela: „Są to najpierw
podobne do siebie historie obietnicy syna narodzonego z niepłodnych
rodziców, który w ten właśnie sposób ukazuje się jako dany
przez samego Boga. Przypomnijmy tu sobie przede wszystkim zapowiedź
narodzenia Izaaka, spadkobiercę obietnicy danej przez Boga
Abrahamowi: „Pan rzekł mu: O tej porze za rok znów wrócę do
ciebie, twoja zaś żona Sara będzie miała wtedy syna [...].
Abraham i Sara byli w bardzo podeszłym wieku. [...] Sara uśmiechnęła
się więc do siebie [...] Pan rzekł do Abrahama: Dlaczego to Sara
śmieje się? [...] Czy jest coś, co byłoby niemożliwe dla Pana?”
(Rdz 18, 10-14). Bardzo podobne jest również opowiadanie o
narodzeniu Samuela. Anna, jego matka, była niepłodna. Widząc jej
żarliwą modlitwę, kapłan Heli przyrzekł jej, że Bóg wysłucha
jej prośby. Anna poczęła i poświęciła swego syna Samuela Panu
(zob. 1 Sm 1). Jan znajduje się więc w długim szeregu tych, którzy
urodzili się z niepłodnych rodziców dzięki cudownej interwencji
Boga, dla którego nic nie jest niemożliwe. Ponieważ w tak
szczególny sposób pochodzi od Boga, należy całkowicie do Niego, a
z drugiej strony i właśnie dlatego cały pozostaje do dyspozycji
ludzi, ażeby ich prowadzić do Boga”13.
„Jeśli o Janie powiedziane jest,
że „wina i sycery pić nie będzie” (Łk 1, 15), to przez to
zostaje włączony również w tradycję kapłańską. „O
kapłanach, którzy są poświęceni Bogu, napisano: Kiedy będziecie
wchodzić do Namiotu Spotkania, ty i synowie twoi, nie będziecie pić
wina ani sycery, abyście nie pomarli! To jest ustawa wieczysta dla
wszystkich waszych pokoleń (Kpł 10, 9)” (Stőger
1963: 31). Jan, który już w łonie matki będzie napełniony Duchem
Świętym (zob. Łk 1, 15), żyje zawsze jakby „w Namiocie
Spotkania”, jest kapłanem nie tylko w pewnych momentach, lecz
przez całą swą egzystencję, i w ten sposób zapowiada nowe
kapłaństwo, które nastanie wraz z Chrystusem”14.
Kapłaństwo ST nie było związane ze ślubem nazireatu, a obowiązek
trzeźwości był ograniczony do czynności liturgicznych – jak to
zresztą pokazuje cytowany tekst. Nazireat nie był włączeniem w
tradycję kapłańską. Ani Samson, ani święty Paweł nie byli
kapłanami. Napełnienie Duchem Świętym jest darem Bożym, jest
łaską. Dzieje Apostolskie łączą ten dar z sakramentem chrztu
świętego: „Nawróćcie się - powiedział do nich Piotr - i niech
każdy z was ochrzci się w imię Jezusa Chrystusa na odpuszczenie
grzechów waszych, a weźmiecie w darze Ducha Świętego” (Dz
2,38).
„W opowiadaniu o ukazaniu się
archanioła Gabriela w porze wieczornej ofiary można jednak z
pewnością widzieć odniesienie do Daniela, do obietnicy wiecznej
sprawiedliwości, która zapanuje w czasie. W ten więc sposób
powiedziano by nam: Czas się wypełnił. Wydarzenie ukryte, nieznane
szerokiej publiczności na świecie, które miało miejsce przed
wieczorną ofiarą Zachariasza, w rzeczywistości wskazuje godzinę
eschatologiczną - godzinę zbawienia”15.
Zwiastowanie Maryi
Opowiadanie o Zwiastowaniu
rozpoczyna się słowami: „W szóstym miesiącu posłał Bóg
anioła Gabriela do miasta w Galilei, zwanego Nazaret, do Dziewicy
poślubionej mężowi, imieniem Józef, z rodu Dawida; a Dziewicy
było na imię Maryja” (Łk 1,26-27). Ten wstęp sytuuje
zwiastowanie w szóstym miesiącu brzemienności Elżbiety i
podkreśla dziewictwo Maryi zaręczonej z Józefem. Dziewictwo ducha
i ciała, pełnia łask jako konsekwencja wypełnienia Jej Duchem
Świętym, o czym świadczy grecki imiesłów kecharitomene
użyty w Łk 1,28, oznaczający - „obdarzona łaskami”,
nawiązujący do tajemnicy Niepokalanego Poczęcia Maryi. Mamy więc
jednocześnie czystość i zamierzone małżeństwo z Józefem
pochodzącym z rodu Dawida.
„W pozdrowieniu anielskim uderza
to, że nie wita jej zwyczajnym pozdrowieniem hebrajskim shalom
- pokój tobie - lecz formułą grecką chaire,
którą można spokojnie przełożyć na „bądź pozdrowiona”,
podobnie jak mówi się w złożonej ze słów zwiastowania maryjnej
modlitwie Kościoła (zob. Łk 1, 28. 42). Tutaj jednak słuszną
rzeczą będzie podać właściwe znaczenie słowa chaire:
raduj się! Od tego pozdrowienia anioła - można powiedzieć -
zaczyna się we właściwym sensie Nowy Testament. Słowo to powraca
w świętą noc na ustach anioła, kiedy mówi pasterzom: „Zwiastuję
wam radość wielką” (Łk 2, 10). Pojawia się znowu - u Jana -
przy spotkaniu ze Zmartwychwstałym: „Uradowali się uczniowie,
ujrzawszy Pana” (J 20, 20). W mowach pożegnalnych pojawia się u
Jana teologia radości, która – można by powiedzieć — wyjaśnia
głębię tego słowa. „Znowu jednak was zobaczę i rozraduje się
serce wasze, a radości waszej nikt wam nie zdoła odebrać” (J 16,
22). Radość pojawia się w tych tekstach jako właściwy dar Ducha
Świętego, jako rzeczywisty podarunek Odkupiciela. W ten sposób w
pozdrowieniu anielskim rozlega się akord, który nie przestaje potem
rozbrzmiewać poprzez całą historię Kościoła, a jego treść
można dosłyszeć również w podstawowym słowie, którym określa
się całe chrześcijańskie głoszenie: Evangelium
- „radosna nowina”.„Raduj się” to przede wszystkim - jak
widzieliśmy - greckie pozdrowienie, dlatego już w tych słowach
anioła otwarta zostaje droga do narodów świata, obecny jest motyw
uniwersalizmu chrześcijańskiego orędzia. A przecież jest to
jednocześnie słowo, które zostało zaczerpnięte ze Starego
Testamentu i stanowi doskonały wyraz ciągłości biblijnej historii
zbawienia. Stanislas Lyonnet i René Laurentin wykazali przede
wszystkim, że w skierowanym do Maryi pozdrowieniu anioła zostało
powtórzone i zaktualizowało się proroctwo Sofoniasza 3, 14-17,
które brzmi następująco: „Wyśpiewuj, Córo Syjońska! Podnieś
radosny okrzyk, Izraelu! […] Pan, twój Bóg, jest pośród
ciebie”16.
Ten akord radości jest niezwykle cenny w Zwiastowaniu – on nam
uzmysławia obecność Ducha Świętego, który jest natchnieniem do
tej radości.
„Nie ma potrzeby wchodzić tu w
szczegóły relacji między pozdrowieniem anioła i proroczym słowem
obietnicy; istotny powód, dla którego Córa Syjońska może się
radować, jest wyrażony w słowach: „Pan jest pośród ciebie”
(So 3,15. 17). W dosłownym przekładzie znaczy to: „Jest w twoim
łonie17”.
Sofoniasz nawiązuje więc do słów z Księgi Wyjścia, które
określają mieszkanie Boga w Arce Przymierza jako przebywanie Boga
„w łonie Izraela” (zob. Wj 33, 3; 34, 9; por. Laurentin 1967:
75-82). Właśnie to słowo powraca w skierowanym do Maryi
pozdrowieniu Gabriela: „Oto poczniesz [w swym łonie]” (Łk 1,
31). Jakkolwiek by się oceniało szczegóły tych paralelizmów,
widoczna jest wewnętrzna bliskość obydwu orędzi. Maryja jawi się
w swej osobie jako Córa Syjońska. Obietnice dotyczące Syjonu
spełniają się w Niej w sposób nieoczekiwany. Maryja staje się
Arką Przymierza, miejscem rzeczywistego zamieszkania Pana”18.
Wj 33,3; 34,9 nie mówią w ogóle o Arce Przymierza, a jedynie o
przebywaniu Boga pośród Izraela – pomimo jego odstępstwa
opowiedzianego w Wj 32. Warto zauważyć, że przebywanie Boga pośród
Izraela idącego przez pustynię, i przebywanie Boga w Arce
Przymierza i przebywanie Jezusa w łonie Maryi to bardzo różne
rzeczywistości. Anioł mówi do Maryi: „Pan z Tobą” (Łk 1,28)
i to oznacza nie tylko wypełnienie łaskami na skutek Niepokalanego
Poczęcia, ale i osobistą obecność Boga w życiu Maryi.
Ciekawa jest uwaga Papieża: „Raduj
się, pełna łaski!” Jeszcze jeden aspekt pozdrowienia chaire
zasługuje na uwagę:
związek radości z łaską. W języku greckim te dwa słowa:
„radość” i „łaska” (chara
i charis),
wywodzą się z tego samego korzenia19.
Radość i łaska są nierozłączne”20.
W zwiastowaniu Zachariaszowi też wybrzmiewa radość: „Będzie to
dla ciebie radość i wesele; i wielu z jego narodzenia cieszyć się
będzie” (Łk
1,14).
Warto zatrzymać się przy Łk
1,30-31: „Lecz anioł rzekł do Niej: Nie bój się, Maryjo,
znalazłaś bowiem łaskę u Boga. Oto poczniesz i porodzisz Syna,
któremu nadasz imię Jezus”. Uspokojenie Maryi jest kluczem do
właściwego przyjmowania treści Zwiastowania. Strach blokuje, a
anioł przynosi tylko dobro, którego nie wolno się obawiać. Maryja
w modlitwie szukała Boga, prosiła o łaskę owocnego życia i stała
się Matką Syna Bożego. Kolejne słowa anioła są propozycją dla
Maryi i prośbą o Jej zgodę.
„Przejdźmy teraz do treści
obietnicy. Maryja porodzi Dziecię, któremu anioł nadaje tytuły
Syna „Najwyższego” i „Syna Bożego ”. Oprócz tego
przekazana zostaje obietnica, że Bóg, Pan, da Mu tron Jego ojca
Dawida. Będzie panował nad domem Jakuba na wieki, a Jego królestwu
(Jego panowaniu) nie będzie końca. Dołączona do tego zostaje
jeszcze seria obietnic odnoszących się do sposobu poczęcia. „Duch
Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego okryje Cię cieniem.
Dlatego też Święte, które się narodzi, będzie nazwane Synem
Bożym” (Łk 1, 35)”21.
Duch Święty zstępuje na Maryję i przemienia Ją na Matkę Syna
Bożego. To Duch Święty jest nazwany Mocą Najwyższego; On osłania
Maryję, chroni Ją przed światem, zstępuje na Nią jak obłok
ukrywający Jezusa w Jego Wniebowstąpieniu. Dziecko zrodzone przez
Maryję od poczęcia jest uświęcone obecnością Ducha Świętego –
jest Synem Bożym i jako taki będzie rozpoznany (por. Mt 14,33).
Ciekawa jest wizja wiecznego królowania Jezusa nad domem Jakuba –
niezależnie od tego, na ile jest aprobowany przez swój naród –
jest jego królem i o tym warto pamiętać.
„Zacznijmy od tej ostatniej
obietnicy. Z językowego punktu widzenia należy ona do teologii
Świątyni i obecności Boga w sanktuarium. Święty obłok - shekinà
— jest widzialnym znakiem obecności Boga. Ukrywa, a jednocześnie
ukazuje Jego przebywanie w swym domu. Obłok rzucający swój cień
na ludzi wraca potem w opowiadaniu o przemienieniu Pana (zob. Łk 9,
34; Mk 9, 7), gdzie też jest znakiem obecności Boga, ukazywania się
Boga w tajemniczy sposób. Tak więc za pośrednictwem słów
„okrycia cieniem”, zstępującym wraz z Duchem Świętym, mamy tu
nawiązanie do obecnej w słowach pozdrowienia teologii Syjonu.
Maryja ponownie ukazuje się jako żywy namiot Boga, w którym chce
On na nowy sposób zamieszkać pośród ludzi”22.
Łukasz mówi tutaj nie tyle o Bogu i o Jego świątyni, ile o Duchu
Świętym zstępującym na Maryję – jest to zstąpienie
porównywalne do zesłania Ducha na apostołów w dzień
Pięćdziesiątnicy. Jest to Duch przemieniający Maryję w Matkę
Boga – jest to Duch zstępujący w mocy Wcielenia.
„W całości przekazu
zwiastowania daje się jednocześnie słyszeć aluzja do tajemnicy
Boga Trójjedynego. Działa tu Bóg Ojciec, który tronowi Dawida
przyrzekł trwałość, a teraz ustanawia spadkobiercę, którego
królestwo nie będzie miało końca, definitywnego spadkobiercę
Dawida, zapowiedzianego przez proroka Natana w słowach: „Ja będę
mu ojcem, a on będzie Mi synem” (2 Sm 7, 14). Powtarza to Ps 2:
„Tyś Synem moim, Ja Ciebie dziś zrodziłem” (w. 7)”23.
Tak Bóg Ojciec mówi do swojego Syna – Jezusa, który jest Synem
Boga.
Ciekawa jest medytacja Papieża nad
imieniem Zbawiciela: „Do tego samego kontekstu należy również
imię „Jezus”, które anioł zarówno u Łukasza (1, 31), jak u
Mateusza (1, 21) nadaje Dziecięciu. Tetragram, tajemnicze imię z
Horebu, w imieniu Jezusa tajemniczo zawiera się i zostaje poszerzone
do twierdzenia „Bóg zbawia”. Imię z Synaju, które - można by
powiedzieć – pozostawało niekompletne, zostaje dokończone. Bóg,
który jest, jest Bogiem obecnym i zbawiającym. Objawienie imienia
Boga, zainicjowane w płonącym krzewie, zostaje dopełnione w
Jezusie (zob. J 17, 26)”24.
Nie mówiłbym o dopełnianiu imienia Bożego, objawionego na Synaju.
To imię: „Jestem, który Jestem” jest wykorzystywane przez
Jezusa do objawiania swojego Bóstwa, do ukazywania tego, że jest
prawdziwym Bogiem, który na Synaju objawił swoje imię. Dlatego
Jezus mówi: „Wy jesteście z niskości, a Ja jestem z wysoka. Wy
jesteście z tego świata, Ja nie jestem z tego świata.
Powiedziałem wam, że pomrzecie w grzechach swoich. Tak, jeżeli nie
uwierzycie, że JA JESTEM, pomrzecie w grzechach swoich” (J
8,23-24). Jezus pokazuje w ten sposób Żydom, że jest tym samym
Bogiem, który objawił się Mojżeszowi. Muszą Mu uwierzyć –
jeśli chcą być zbawieni.
Mówi Papież o królowaniu Jezusa:
„Przecież „Jego panowaniu nie będzie końca”. To inne
królestwo nie opiera się na sile tego świata, lecz jest zbudowane
na wierze i miłości. Jest to wielka siła nadziei w świecie, który
tak często wydaje się opuszczony przez Boga. Królestwo syna Dawida
Jezusa nie zna końca, ponieważ panuje w nim sam Bóg, ponieważ w
Nim królestwo Boże przenika świat. Obietnica przekazana Dziewicy
Maryi przez Gabriela jest prawdziwa. Spełnia się ciągle na nowo”25.
Warto dodać, że siłą tego królestwa jest Duch Święty. To On
jest natchnieniem szukających Boga, to On prowadzi do Prawdy i
Miłości.
Ciekawie porównuje Papież Maryję
do Kościoła: „Maryja nie pozostaje w swej reakcji przy
początkowym zaniepokojeniu bliskością Boga w Jego aniele, lecz
usiłuje zrozumieć. Okazuje się więc niewiastą odważną, która
nawet w obliczu czegoś niesłychanego zachowuje się roztropnie.
Jednocześnie widzimy ją jako niewiastę prowadzącą bogate życie
wewnętrzne: kontroluje swe serce i rozum oraz próbuje poznać
kontekst i całość orędzia Bożego. W ten sposób staje się
obrazem Kościoła, który rozważa słowo Boże, usiłuje zrozumieć
je w całości i jego dar zachować w pamięci”26.
Pisze dalej Papież: „Zagadkowa
jest dla nas druga reakcja Maryi: zmieszanie i rozważanie po
pozdrowieniu Jej przez posłańca Bożego. Wtedy anioł oświadczył
Jej, że została wybrana na matkę Mesjasza. Na to Maryja stawia
krótkie, zwięzłe pytanie: „Jakże się to stanie, skoro nie znam
męża?” (Łk 1, 34). Przyjrzyjmy się ponownie różnicy między
Jej odpowiedzią a odpowiedzią Zachariasza, który zareagował
powątpiewaniem w możliwość powierzonego mu zadania. Podobnie jak
Elżbieta był w podeszłym wieku27;
nie mógł już mieć nadziei na syna. Maryja natomiast nie wątpi.
Nie stawia pytania „czy”, lecz pytanie „jak” spełnienia się
obietnicy, bo nie widzi sposobu tego: „Jakże się to stanie, skoro
nie znam męża?” (Łk 1, 34). Pytanie to wydaje się
niezrozumiałe, ponieważ Maryja była poślubiona i zgodnie z prawem
żydowskim była odtąd uważana za równą małżonce, nawet jeśli
nie zamieszkała jeszcze z mężem i nie rozpoczęła się małżeńska
wspólnota. Poczynając od Augustyna, kwestię tę wyjaśniano w tym
sensie, że Maryja złożyła ślub dziewictwa i zgodziła się na
zaślubiny tylko po to, żeby mieć opiekuna swego dziewictwa.
Rekonstrukcja ta jest jednak całkowicie obca dla świata judaizmu za
czasów Jezusa i wydaje się niewyobrażalna w tym kontekście. Co
więc znaczą te słowa? Nowożytna egzegeza nie znalazła
przekonującej odpowiedzi. Mówi się, że Maryja — jako że nie
została „wprowadzona do domu” - w tym momencie nie miała
jeszcze żadnego kontaktu z mężczyzną i uważała, że zadanie to
należy natychmiast wykonać. To jednak nie przekonuje, ponieważ
moment rozpoczęcia wspólnego życia nie mógł już być zbyt
daleki. Inni egzegeci chcą uznać to zdanie za konstrukcję czysto
literacką, służącą dalszemu dialogowi między Maryją i aniołem.
I to jednak nie stanowi rzeczywistego wyjaśnienia tego zdania. Można
by jeszcze przypomnieć, że zgodnie ze zwyczajem żydowskim zaślubin
dokonywał jednostronnie sam mężczyzna, a kobiety nie pytano przy
tym o zgodę. Również ta wskazówka nie rozwiązuje jednak
problemu”28.
Wydaje się, że rozwiązanie tego problemu jest dużo prostsze.
Maryja pyta się, bo dowiedziała się już, że Jej syn ma być
Synem Najwyższego (por. Łk 1,32), a więc nie może być
jednocześnie synem Józefa, czy jakiegokolwiek innego mężczyzny.
Myśl o ślubie dziewictwa też nie jest wykluczona, pamiętajmy, że
tak Jezus, jak i Jego Matka byli ludźmi niestandardowymi i nie
podporządkowywali się wszystkim oczekiwaniom społeczeństwa.
Dziewictwo jako instytucja religijna jest zapoczątkowane przez
Maryję.
Tak Papież komentuje moment
wypowiedzenia przez Maryję jej słów: „Oto Ja służebnica
Pańska, niech Mi się stanie według twego słowa!” (Łk 1,38):
„Emocjonalny aspekt tego momentu Bernard z Clairvaux przedstawił
dramatycznie w jednym ze swych kazań adwentowych. Po upadku
pierwszych rodziców cały świat zaległy ciemności, rozpostarło
się nad nim panowanie śmierci. Wtedy Bóg szuka nowego sposobu
przyjścia na świat. Puka do bramy serca Maryi. Potrzebuje ludzkiej
wolności. Człowieka stworzonego jako istota wolna nie może odkupić
bez dobrowolnego „tak” wobec Jego woli. Stwarzając wolność,
Bóg w pewnym sensie uzależnił się od człowieka. Jego moc jest
uwarunkowana niewymuszonym „tak” osoby ludzkiej. Bernard pokazuje
więc, jak w momencie postawienia Maryi pytania niebo i ziemia
niejako wstrzymują oddech. Czy powie „tak”? Ona zwleka z
odpowiedzią... Może powstrzymuje ją Jej pokora? Ten jeden raz -
tak mówi Jej Bernard - nie bądź pokorna, lecz wielkoduszna! Daj
nam swoje „tak”! Jest to moment decydujący, w którym z Jej ust,
z Jej serca wychodzi odpowiedź: „Niech mi się stanie według
słowa twego”. To moment dobrowolnego, pokornego, a jednocześnie
wielkodusznego posłuszeństwa, w którym zapada najwznioślejsza
decyzja ludzkiej wolności. Maryja staje się matką przez swoje
„tak”. Ojcowie Kościoła niekiedy wyrażali to wszystko, mówiąc,
że Maryja poczęła za pośrednictwem ucha, czyli przez słuchanie.
Przez Jej posłuszeństwo Słowo weszło w Nią i w Niej stało się
płodne. W tym kontekście ojcowie rozwijali ideę narodzenia Boga w
nas przez wiarę i chrzest, przez które Logos ciągle na nowo do nas
przychodzi i czyni nas dziećmi Bożymi. Pomyślmy na przykład o
słowach Ireneusza: „Jak człowiek znajdzie się w Bogu, jeśli Bóg
nie znajdzie się w człowieku? Jak jednak odrzucą narodzenie do
śmierci, jeśli nie odrodzą się do nowego narodzenia z Dziewicy
przez wiarę, które w cudowny, nieoczekiwany sposób zostało tu
dane przez Boga jako znak zbawienia?” (Adversus
haereses IV 33, 4; zob.
Rahner 1964: 23)”29.
Poczęcie i narodzenie Jezusa według Mateusza
„Mateusz informuje nas najpierw,
że Maryja była zaślubiona30
z Józefem. Zgodnie z obowiązującym wówczas prawem żydowskim
zaślubiny stanowiły już prawny związek między obydwoma
partnerami, tak że Maryję można było zwać małżonką Józefa,
mimo iż nie dopełniono jeszcze aktu przyjęcia Jej do domu, które
inaugurowało wspólnotę małżeńską. Jako zaślubiona, „kobieta
żyła jeszcze w domu rodziców i pozostawała pod patria
potestas. Rok później
następowało przyjęcie do domu, czyli zawarcie małżeństwa”
(Gnilka 1986: 17). Wtedy Józef musiał stwierdzić, że Maryja
„znalazła się brzemienną za sprawą Ducha Świętego” (Mt 1,
18)”31.
Możliwe, że dokonało się to wcześniej, po powrocie Maryi od
Elżbiety (por. Łk 1,39-56).
„Tego jednak, co Mateusz -
antycypując – mówi o pochodzeniu Dziecka, Józef jeszcze nie wie.
Musi przyjąć, że Maryja nie dotrzymała zaślubin i – zgodnie z
Prawem - musi ją opuścić32;
ma przy tym dwie możliwości: albo dokonać oficjalnego aktu
prawnego, albo wybrać formę prywatną. Może pozwać Maryję do
sądu albo wystawić jej prywatny list rozwodowy. Józef wybiera
drugą drogę, gdyż „nie chciał narazić jej na zniesławienie”
(Mt 1, 19). W tej decyzji Mateusz widzi znak tego, że Józef był
„człowiekiem sprawiedliwym”33.
Myślę, że sąd o sprawiedliwości Józefa jest ogólny – jego
decyzja odnośnie Maryi wynika z jego miłosierdzia.
„Nazwanie Józefa sprawiedliwym
(saddik)
wychodzi daleko poza decyzję podjętą w tym momencie; ukazuje
całościowy wizerunek świętego Józefa i dołącza go jednocześnie
do wielkich postaci Starego Przymierza, poczynając od sprawiedliwego
Abrahama. Jeśli można powiedzieć, że forma religijności obecna w
Nowym Testamencie streszcza się w słowie „wierzący”, to całość
życia zgodnego z Pismem Świętym w Starym Testamencie streszcza się
w określeniu „sprawiedliwy”. Psalm 1 przedstawia klasyczny obraz
„sprawiedliwego”. Możemy więc widzieć w nim portret duchowej
postaci świętego Józefa. Według tego Psalmu sprawiedliwy to
człowiek, który żyje w żywym kontakcie ze słowem Bożym, który
„ma upodobanie w Prawie Pana” (Ps 1, 2)34.
Jest on jak drzewo zasadzone nad płynącą wodą, wydające owoc w
każdym czasie. Przez płynącą wodę, którą się karmi, trzeba
oczywiście rozumieć żywe słowo Boże. Sprawiedliwy zanurza w nim
korzenie swej egzystencji. Wola Boża nie jest dla niego z zewnątrz
narzuconym prawem, lecz „radością”. Prawo samo z siebie staje
się dla niego Ewangelią, radosną nowiną, ponieważ czyta je w
postawie osobistej, pełnej miłości relacji do Boga i w ten sposób
uczy się jego rozumienia i przeżywania od wewnątrz. Jeśli Psalm 1
za cechę charakterystyczną sprawiedliwego, „szczęśliwego
człowieka” uważa mieszkanie w Torze, w słowie Bożym, to
paralelny tekst u Jeremiasza 17, 7 „błogosławionym” nazywa
tego, kto pokłada ufność w Panu i Pan jest jego nadzieją35.
Tutaj wyraźniej niż w Psalmie podkreślony jest osobisty charakter
sprawiedliwości - zdanie się na Boga, dające człowiekowi
nadzieję. Mimo iż obydwa te teksty nie mówią bezpośrednio o
sprawiedliwym, lecz o człowieku szczęśliwym i błogosławionym,
wolno nam jednak razem z Joachimem Krausem uważać je za autentyczny
obraz starotestamentowego sprawiedliwego i na tej podstawie zrozumieć
także, co Mateusz chce nam powiedzieć, gdy świętego Józefa
przedstawia nam jako „sprawiedliwego”36.
O ogromnej różnicy między sprawiedliwością ST, a świętością
NT mówi sam Jezus w swoim przedstawieniu Jana Chrzciciela:
„Zaprawdę, powiadam wam: Między narodzonymi z niewiast nie
powstał większy od Jana Chrzciciela. Lecz najmniejszy w królestwie
niebieskim większy jest niż on” (Mt 11,11). Ludzka wielkość
jest malutka wobec wielkości łaski Bożej. Podstawową różnicą
między sprawiedliwym ST, a świętym NT jest przemieniająca
obecność Ducha Świętego – Bóg obiecuje przez Ezechiela: „I
wyleję na was wodę czystą, i będziecie oczyszczeni od wszystkich
nieczystości waszych, i od wszystkich bałwanów waszych oczyszczę
was. I dam wam serce nowe i ducha nowego położę wpośród was, i
wyjmę serca kamienne z ciała waszego, a dam wam serce mięsne. A
ducha mego położę w pośrodku was i uczynię, że według
przykazań moich chodzić, sądów moich strzec i czynić je
będziecie” (Ez 36,25-27). Święty Paweł mówi zaś: „Czyż nie
wiecie, żeście świątynią Boga i że Duch Boży mieszka w was?”
(1 Kor 3,16).
„Ten obraz człowieka, który ma
swe korzenie w żywych wodach słowa Bożego, zawsze trwa w dialogu z
Bogiem i dlatego zawsze przynosi owoce, konkretnych rysów nabiera w
opisanym wydarzeniu, jak również we wszystkim tym, co później
zostanie opowiedziane o Józefie z Nazaretu. Po dokonanym przez
Józefa odkryciu istotne dla niego jest należyte zinterpretowanie i
zastosowanie Prawa. Czyni to z miłością; nie chce wystawiać Maryi
na publiczne zniesławienie. Pragnie Jej dobra, także w momencie
wielkiego rozczarowania. Nie jest wcieleniem tego rodzaju
zewnętrznego legalizmu, który Jezus napiętnuje w Mt 23 i z którym
walczy Paweł. Prawo przeżywa jak Ewangelię. Szuka drogi jedności
Prawa z miłością. W ten sposób jest wewnętrznie przygotowany do
przyjęcia nowego, nieoczekiwanego i po ludzku niewiarygodnego
orędzia, jakie otrzyma od Boga”37.
„Do Maryi anioł „przychodzi”
(Łk 1, 28), Józefowi natomiast tylko ukazuje się we śnie - jednak
we śnie, który jest rzeczywistością i rzeczywistość objawia.
Raz jeszcze ukazuje się nam istotny rys postaci Józefa: jego
wrażliwość na rzeczy Boże i zdolność rozróżniania. Orędzie
Boże może przyjść w taki sposób tylko do człowieka obdarzonego
wewnętrzną czujnością na rzeczy Boże oraz wrażliwością na
Boga i Jego drogi. Zdolność rozróżniania jest konieczna, żeby
poznać, czy był to tylko sen, czy też naprawdę przyszedł do
niego posłaniec od Boga i mówił do niego. Przekazane mu orędzie
jest wstrząsające i wymaga nadzwyczaj odważnej wiary. Czy możliwe
jest, żeby Bóg rzeczywiście przemówił? Żeby Józef otrzymał
prawdę we śnie — prawdę przekraczającą wszystko, czego by
można oczekiwać? Czy możliwe jest, żeby Bóg w taki sposób
postępował z człowiekiem? Czy możliwe, żeby Bóg zainaugurował
początek nowej historii z ludźmi? Wcześniej Mateusz powiedział,
że Józef „przemyśliwał” (enthymethentos)
nad kwestią należytej reakcji na brzemienność Maryi. Możemy więc
wyobrażać sobie, jaką wewnętrzną walkę prowadzi z tym
niesłychanym orędziem otrzymanym we śnie. „Józefie, synu
Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki;
albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło” (Mt
1, 20)”38.
Zdumiewają te bardzo podniosłe słowa: „Józefie, synu Dawida”
– to jakby nawiązanie do słów powiedzianych wcześniej do Maryi:
„Będzie On wielki i będzie nazwany Synem Najwyższego, a Pan Bóg
da Mu tron Jego praojca, Dawida” (Łk 1,32). Możliwe, że jest to
aluzja do oczekiwań mesjańskich ówczesnego Izraela, który
oczekiwał Chrystusa jako syna Dawida (por. Mt 22,41-45).
Teoretycznie rzecz biorąc, Żydzi wierzyli we wszechmoc Boga, ale w
praktyce trudno było przyjąć coś, co nie mieściło się w ich
ludzkim doświadczeniu.
„Po wiadomości o poczęciu
Dziecka za sprawą Ducha Świętego Józef otrzymuje zadanie: Maryja
„porodzi Syna, któremu nadasz imię Jezus, On bowiem zbawi swój
lud od jego grzechów” (Mt 1, 21). Razem z poleceniem wzięcia
Maryi za małżonkę Józef otrzymuje polecenie nadania Dziecku
imienia i tym samym przyjęcia go zgodnie z prawem za swoje dziecko.
Jest to to samo imię, które anioł przekazał również Maryi jako
imię Dziecka: Jezus. Imię Jezus (Jeshua)
znaczy: JHWH jest zbawieniem. Posłaniec Boży, który mówi do
Józefa we śnie, wyjaśnia, na czym polega to zbawienie: „Zbawi
swój lud od jego grzechów”39.
Tak jak tajemnica Wcielenia, tak i tajemnica zbawienia wykraczają
poza ludzkie doświadczenie i rozumienie.
„W ten sposób z jednej strony
zostało dane wzniosłe zadanie teologiczne, bo tylko sam Bóg może
odpuszczać grzechy. Dziecko zostaje tym samym połączone
bezpośrednią relacją z Bogiem, ze świętą i zbawczą władzą
Boga. Z drugiej jednak strony takie określenie misji Mesjasza
mogłoby rozczarowywać. Powszechne oczekiwanie zbawienia było
określone przede wszystkim konkretną trudną sytuacją Izraela;
oczekiwano przywrócenia królestwa Dawida, wolności i
niepodległości i wraz z tym oczywiście także materialnego
dobrobytu ludu, w znacznej części zubożałego. Obietnica
odpuszczenia grzechów to - jak się wydawało - zbyt mało, a
jednocześnie zbyt wiele; zbyt wiele, bo wkracza w sferę zastrzeżoną
dla samego Boga; zbyt mało, bo wydaje się, że nie bierze pod uwagę
konkretnych cierpień Izraela i jego rzeczywistej potrzeby
wybawienia”40.
Anioł nie mówi jednak nic na temat Mesjasza – podobnie zresztą
jak w Zwiastowaniu opowiedzianym przez Łukasza (por. Łk 1,26-38).
Mówi o Jezusie i o Jego misji zbawczej. Dziecko nie jest jedynie
połączone z Bogiem, ale jest Bogiem, jest Synem Najwyższego.
„Jezus sam w dosadny sposób
podniósł kwestię pierwszeństwa ludzkiej potrzeby zbawienia wtedy,
gdy czterej mężczyźni, którzy z powodu nagromadzonego tłumu nie
mogli wnieść sparaliżowanego przez drzwi, spuścili go z dachu i
położyli u stóp Jezusa. Sama obecność cierpiącego była
modlitwą, wołaniem o zbawienie, wołaniem, na które Jezus, wbrew
oczekiwaniom tych mężczyzn i samego chorego, odpowiedział słowami:
„Dziecko, odpuszczone są twoje grzechy” (Mk 2, 5). Tego właśnie
ludzie nie oczekiwali. Sparaliżowany miał zacząć chodzić, nie
zaś zostać uwolniony od grzechów. Uczeni w Piśmie krytykowali
teologiczną uzurpację słów Jezusa; cierpiący i otaczający go
ludzie byli rozczarowani, ponieważ Jezus zdawał się nie widzieć
rzeczywistej niedoli tego człowieka. Cała ta scena wydaje mi się
znacząca z perspektywy kwestii misji Jezusa, tak jak została ona
przedstawiona po raz pierwszy w słowach anioła do Józefa. Tutaj
zostaje uwzględniona zarówno krytyka uczonych w Piśmie, jak
również milczące oczekiwanie ludu. Że Jezus mógł odpuszczać
grzechy, wykazuje teraz przez to, że nakazuje choremu wziąć swe
łoże i odejść jako już uzdrowiony. Zostaje jednak przy tym
zachowane pierwszeństwo odpuszczenia grzechów jako podstawa
wszelkiego rzeczywistego uzdrowienia człowieka”41.
Jezus jest Bogiem i dlatego może odpuszczać grzechy i nikt lepiej
od Niego nie dostrzega, jak wielkim nieszczęściem człowieka jest
jego grzech.
„Człowiek jest bytem relacyjnym.
Jeśli zostanie zaburzona pierwsza, podstawowa relacja człowieka –
relacja do Boga - wtedy żadna inna rzecz nie może być tak naprawdę
w porządku. To właśnie pierwszeństwo wchodzi w grę w orędziu i
w działalności Jezusa. Jezus chce najpierw wskazać człowiekowi na
sam rdzeń jego nieszczęścia i dać mu do zrozumienia, że jeśli
to w tobie nie zostanie uzdrowione, wtedy mimo wszystkich
znalezionych dobrych rzeczy nie będziesz prawdziwie uzdrowiony”42.
Z punktu widzenia metafizyki tomistycznej człowiek jest substancją,
a nie relacją, a relacje z Bogiem i ze światem są dla niego ważne,
ale nie mają wpływu na jego istnienie, które otrzymał od Boga.
Grzech śmiertelny niszczy w człowieku jego życie nadprzyrodzone –
to, co Jezus w Ewangelii Janowej nazywa po prostu życiem.
Odpuszczenie grzechu jest wskrzeszeniem człowieka, jest
przywróceniem mu życia łaski.
„Najpierw ewangelista mówi, że
wszystko dzieje się tak, jak przepowiedziało Pismo. Jest to jeden z
elementów podstawowej struktury jego Ewangelii: dostarczanie „dowodu
z Pism” dla wszystkich najważniejszych wydarzeń, wykazywanie, że
słowa Pisma oczekiwały tych wydarzeń i przygotowały je od
wewnątrz. W ten sposób Mateusz pokazuje, że w historii Jezusa
stare słowa stają się rzeczywistością. Jednocześnie jednak
pokazuje, że historia Jezusa jest prawdziwa, to znaczy, że wywodzi
się ze słów Pisma, jest przez nie podtrzymywana i z nich utkana”43.
Z pewnością, w osobie Jezusa realizują się proroctwa ST – Jego
słowa i Jego życie są dowodem na to, że prorocy naprawdę pod
natchnieniem Ducha Świętego mówili o Nim.
„Po przytoczeniu słów Pisma
Mateusz doprowadza opowiadanie do końca. Pisze, że Józef wstał i
uczynił wszystko tak, jak zostało mu to nakazane przez Pana. Wziął
swoją Małżonkę do siebie, lecz nie „zbliżał się” do Niej,
aż porodziła Syna. W ten sposób raz jeszcze zostaje podkreślone,
że Syn począł się nie z niego, lecz z Ducha Świętego. Na koniec
ewangelista dodaje: „nadał [Mu] imię Jezus” (Mt 1, 25)”44.
Tekst grecki nie mówi nic o „zbliżaniu się”; mówi dosłownie:
„i nie poznawał jej”, co może być interpretowane w odniesieniu
do czystości, bo „poznawanie” może być typu seksualnego: „Adam
potem poznał żonę swoją Ewę, która poczęła i porodziła Kaina
mówiąc: Otrzymałam człowieka przez Boga” (Rdz 4,1).
Na początku wyjaśnienia proroctwa
o Emmanuelu, Papież wprowadza w jego kontekst historyczny: „Zupełnie
zrozumiałe jest, że Achaz i jego lud przerazili się
nieprzyjacielskiego przymierza; serce króla i ludu zadrżało, „jak
drżą od wichru drzewa w lesie” (Iz 7, 2). Mimo to Achaz, polityk
niewątpliwie roztropny i zimny w swych kalkulacjach, nadal trzymał
się wcześniej ustalonej przez siebie linii. Nie chciał przystąpić
do koalicji antyasyryjskiej, której - wobec zdecydowanej przewagi
wielkiej potęgi - nie dawał najmniejszych szans. Zamiast tego
zawarł układ obronny z Asyrią, co z jednej strony było dla niego
gwarancją bezpieczeństwa i chroniło jego kraj przed zniszczeniem,
z drugiej jednak strony musiał za to zapłacić oddawaniem czci
państwowym bóstwom opiekuńczej potęgi. Po układzie z Asyrią,
zawartym wbrew ostrzeżeniu proroka Izajasza, doszło rzeczywiście
do zbudowania w Świątyni Jerozolimskiej ołtarza wzorowanego na
modelu asyryjskim (zob. 2 Krl 16, 11 nn; por. Kaiser 2006: 73). W
momencie, do którego odnosi się przytoczony przez Mateusza cytat z
Izajasza, jeszcze do tego nie doszło. Ale jedno było jasne: gdyby
Achaz zawarł układ z wielkim królem asyryjskim, znaczyłoby to, że
jako polityk bardziej ufa potędze króla niż potędze Boga, która
jak widać, nie wydawała mu się wystarczająco realna. W
ostatecznym rozrachunku w grę wchodził tutaj nie problem
polityczny, lecz kwestia wiary”45.
Podstawowym pytaniem, z jakim Izajasz zwraca się do króla jest:
„wierzysz Bogu, czy nie?”.
„Izajasz mówi przy tym królowi,
że nie potrzebuje się bać dwóch „niedopałków dymiących
głowni”, czyli Syrii i Izraela (Efraima), i wobec tego nie ma
powodu zawierania układu obronnego z Asyrią; powinien się oprzeć
na wierze, nie zaś na kalkulacjach politycznych. Na przekór
przyjętym zwyczajom zachęca Achaza do proszenia Boga o jakiś znak,
czy to głęboko w Szeolu, czy to wysoko w górze. Odpowiedź króla
judzkiego wydaje się głęboko religijna: nie chce wystawiać Boga
na próbę ani prosić o znak (zob. Iz 7, 10-12). Prorok, który mówi
z natchnienia Bożego, nie daje się wprowadzić w błąd. Wie, że
odmowa króla proszenia o znak nie jest, jak by się wydawało,
wyrazem wiary, lecz - przeciwnie - jest oznaką tego, że nie chce
napotykać przeszkód w swej „realnej polityce”. Wtedy prorok
zapowiada, że Pan sam da znak: „Oto Panna pocznie i porodzi Syna i
nazwie Go imieniem Emmanuel” (Bóg z nami) (Iz 7, 14)”46.
„Jaki jest ten znak, przyobiecany
Achazowi? Mateusz, a wraz z nim cała chrześcijańska tradycja,
widzi w tym zapowiedź narodzenia Jezusa z Dziewicy Maryi - Jezusa,
który w rzeczywistości nie ma na imię Emmanuel, jednak - jak
usiłują wykazać wszystkie Ewangelie - j e s t Emmanuelem. Ten
Człowiek – jak nam to pokazują - jest w samej swej osobie
przebywaniem Boga z ludźmi. Jest prawdziwym człowiekiem, a
jednocześnie Bogiem, prawdziwym Synem Bożym”47.
Chrześcijaństwo tak interpretuje to proroctwo – bo tylko w osobie
Maryi i Jezusa ono się spełniło – Maryja jest dziewicą, a Jezus
jest Bogiem z nami.
„Czy jednak Izajasz rozumiał ten
zapowiedziany znak? W związku z tym zarzuca się najpierw - i
słusznie — że właśnie Achazowi zapowiedziany jest znak, który
w tym momencie powinien otrzymać i który powinien doprowadzić go
do wiary w Boga Izraela jako rzeczywistego Pana świata. Dlatego
znaku tego należało szukać i powinien być dany w ówczesnym
kontekście historycznym, w którym został zapowiedziany przez
proroka. Toteż egzegeza — z wielką erudycją i wszelką możliwą
wiedzą historyczną — szukała historycznego, współczesnego
tamtym faktom wyjaśnienia - i poniosła porażkę. Rudolf Kilian w
swym komentarzu do Izajasza przedstawił pokrótce najważniejsze
idące w tym kierunku próby. Ukazuje cztery główne typy
interpretacji. Pierwszy z nich mówi: Przez „Emmanuela” należy
rozumieć Mesjasza. Tymczasem idea mesjańska rozwinęła się w
pełni dopiero w okresie wygnania i w późniejszym czasie. Tutaj
można by więc mówić co najwyżej o antycypacji tej postaci; brak
historycznego odpowiednika tamtych czasów. Druga hipoteza przyjmuje,
że tym „Bogiem z nami” byłby syn Achaza, czyli Hiskija
(Ezechiasz) - teza ta nie znajduje jednak nigdzie potwierdzenia.
Według trzeciej teorii byłaby tu mowa o jednym z dwóch synów
proroka Izajasza, którzy obydwaj noszą imiona prorockie
(Szear-Jaszub:
Reszta Powróci, i Maher-Szalal-Hasz-Baz:
Rychły-Łup-Bliska-Zdobycz; zob. Iz 7, 3; 8, 3), jednak również ta
próba nie jest przekonująca. Czwarta teza opowiada się za
interpretacją kolektywną: Emmanuel to nowy Izrael, a ‘almah
(Dziewica) to „nikt inny, tylko symboliczna postać Syjonu”.
Jednak kontekst proroka nie dostarcza żadnych wskazówek dla takiej
koncepcji, także dlatego, że i to nie mogłoby być znakiem
historycznym współczesnym tamtym czasom. Kilian w następujący
sposób kończy swą analizę różnych typów interpretacji: „W
wyniku tego całościowego przeglądu widać, że ani jedna z tych
prób interpretacji nie jest naprawdę przekonująca. Matkę i Syna
nadal otacza tajemnica, przynajmniej w rozumieniu dzisiejszego
czytelnika, ale z całą pewnością także w rozumieniu ówczesnych
słuchaczy, a może nawet samego Proroka” (Kilian 1986: 62)”48.
Jak widać, Bóg nie usiłował nawrócić słabo wierzącego króla,
a przekazał przez swojego proroka przepowiednię dotyczącą
dziewiczego narodzenia Jego Syna – Jezusa. Nie wiemy, co widział i
co wiedział sam Izajasz.
Dziewicze narodzenie — mit czy rzeczywistość historyczna?
„Przede wszystkim, od czasów
Eduarda Nordena (zm. 1941) i Martina Dibeliusa (zm. 1947), źródeł
relacji o dziewiczym narodzeniu Jezusa próbowano szukać w historii
religii i dopatrywano się ich szczególnie w odkrytych opowiadaniach
o poczęciu i narodzeniu egipskich faraonów. Drugi obszar pokrewnych
idei znaleziono w starożytnym judaizmie, też w Egipcie, u Filona z
Aleksandrii (zm. po 40 r. po Chr.). Te dwie sfery idei bardzo różnią
się od siebie. W opisie boskiego poczęcia faraonów, w których
bóstwo zbliża się cieleśnie do matki, mamy w końcu do czynienia
z teologicznym uzasadnieniem kultu władcy, z teologią polityczną,
pragnącą umieścić króla w sferze boskości i tym sposobem
uprawnić jego boskie roszczenia. Pochodzący od Filona opis poczęcia
synów patriarchów z boskiego nasienia ma natomiast charakter
alegoryczny. „Żony patriarchów [...] stają się alegorią cnót.
Jako takie zostają zapłodnione przez Boga i rodzą swym mężom
personifikowane przez siebie cnoty” (Gnilka 1986: 25). Trudno
powiedzieć, jak dalece wychodzi się tu poza alegorię i rozumie się
to w sposób konkretny. Jeśli się dokładniej temu przyjrzymy,
oczywiste się staje, że ani w pierwszym, ani w drugim przypadku nie
ma rzeczywistego paralelizmu z dziewiczym narodzeniem Jezusa. To samo
odnosi się do tekstów pochodzących z obszaru grecko-rzymskiego, w
których chciano widzieć pogańskie wzorce historii poczęcia Jezusa
za sprawą Ducha Świętego — do związku Zeusa z Alkmeną, z
którego miał się narodzić Herkules; związku Zeusa z Danae, z
którego miałby się wywodzić Perseusz, i tak dalej”49.
„Będzie może stosowną rzeczą
przypomnieć w tym miejscu pewien tekst, w którym tradycja zachodnia
od najdawniejszych czasów widziała niejasną zapowiedź tajemnicy
dziewiczego narodzenia. Mam tu na myśli czwartą eklogę Wergiliusza
z jego cyklu poematów zatytułowanego Bukoliki
(poematy pasterskie), która została napisana około 40 lat przed
narodzeniem Jezusa. W zabawnych wersetach o życiu na wsi pobrzmiewa
niespodziewanie zupełnie inny ton: zapowiedź nowego „wielkiego
porządku” świata, powstającego z „czegoś nienaruszonego”
(ab integro).
„Iam redit et virgo”
- „Już Dziewica powraca [...]. Nowy potomek z niebios wysokich na
padół zstępuje. Ty jedynie dziecięciu, co rodzi się - aby
żelazne znikło plemię [...]”. Co stanowi przedmiot tej
obietnicy? Kim jest dziewica? Kim jest chłopiec, o którym jest
tutaj mowa? Podobnie jak w związku z Iz 7, 14 tak i tutaj uczeni
szukali historycznego odpowiednika i tak samo na próżno. O czym
więc jest tu mowa? Materiału wyobrażeniowego całości dostarczał
starożytny obraz świata. W tle znajduje się doktryna mówiąca o
cyklu eonów i o mocy przeznaczenia. Te stare wyobrażenia nabierają
jednak świeżej aktualności na skutek oczekiwania, że już
nadeszła godzina wielkiej zmiany eonów. To, co do tej chwili było
tylko odległym schematem, nagle staje się teraźniejszością. W
epoce Augusta, po wszystkich wstrząsach powodowanych wojnami
domowymi i innymi niepokojami, przez kraj przechodzi fala nadziei:
teraz powinien wreszcie nastąpić długi okres pokoju, zapanować
nowy ład świata. Jednym z wątków tej atmosfery oczekiwania czegoś
nowego jest także postać dziewicy, obraz czystości, integralności
i zaczęcia ab integro.
Należy do niej też oczekiwanie chłopca, „boskiego szczepu”
(deum suboles).
Dlatego wolno może powiedzieć, że dziewica i boski chłopiec
stanowią w jakiś sposób element pierwotnych archetypów ludzkiej
nadziei, które pojawiają się w momentach kryzysu i oczekiwania,
mimo iż nie widać konkretnych postaci”50.
„U Mateusza i Łukasza nie
znajdujemy niczego z kosmicznego przełomu, niczego z kontaktów
fizycznych między Bogiem a ludźmi; opowiadają nam historię bardzo
pokorną i właśnie dlatego tak wstrząsająco wielką. Drzwi
otwiera Bogu posłuszeństwo Maryi. Słowo Boga, Jego Duch, stwarza w
Niej dziecko. Stwarza je przez drzwi posłuszeństwa. Dlatego Jezus
jest nowym Adamem, nowym początkiem ab
integro — z Dziewicy,
która poddaje się w pełni woli Bożej. W ten sposób pojawia się
nowe stworzenie, związane jednak z dobrowolnym „tak” ludzkiej
osoby Maryi. Wolno może powiedzieć, że ciche, niewyraźne sny
ludzkości o nowym początku zrealizowały się w tym wydarzeniu - w
rzeczywistości, jaką jeden Bóg może stwarzać”51.
Ciekawe jest sformułowanie Papieża: „Słowo Boga, Jego Duch,
stwarza w Niej dziecko” – wykracza ono wyraźnie poza doktrynę o
poczęciu Jezusa z Ducha Świętego.
„Karl Barth zwrócił uwagę na
to, że w historii Jezusa są dwa punkty, w których działanie Boga
wkracza bezpośrednio w świat materialny: narodzenie z Dziewicy i
powstanie z martwych z grobu, w którym Jezus nie pozostał i nie
uległ rozkładowi. Obydwa te punkty są skandalem dla ducha
nowożytnego. Bogu pozwala on działać w ideach i myślach, w sferze
duchowej — ale nie w materii. To przeszkadza. Tu nie jest Jego
miejsce. Jednak o to właśnie chodzi: że Bóg jest Bogiem i nie
porusza się wyłącznie w sferze idei. Dlatego w obydwu punktach w
grę wchodzi sama boskość Boga. W grę wchodzi pytanie: czy do
Niego należy również materia? Oczywiście, Bogu nie można
przypisywać niczego bezsensownego, nierozumnego czy sprzecznego z
Jego stworzeniem. Tutaj jednak nie mamy do czynienia z niczym
nierozumnym ani z żadną sprzecznością, ale właśnie z czymś
pozytywnym - ze stwórczą mocą Boga, która ogarnia cały świat.
Dlatego te dwa punkty: dziewicze narodzenie i rzeczywiste powstanie z
grobu, stanowią kamienie probiercze wiary. Jeśli Bóg nie ma władzy
również nad materią, wtedy nie jest Bogiem. Ale On ma tę władzę
i przez poczęcie i zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa inauguruje nowe
stworzenie. W ten sposób, jako Stwórca, jest także naszym
Odkupicielem. Dlatego poczęcie i narodzenie Jezusa z Dziewicy Maryi
stanowią podstawowy element naszej wiary i sygnał świetlny
nadziei”52.
Problem jest chyba szerszy – racjonalizm walcząc z wiarą negował
możliwość cudów i proroctw. Sobór Watykański I w „Konstytucji
dogmatycznej o wierze katolickiej” stwierdza: „Niemniej aby nasza
wiara była „posłuszeństwem zgodnym z rozumem (Rz 12,1), zechciał
Bóg z wewnętrznymi pomocami Ducha Świętego połączyć zewnętrzne
argumenty swojego Objawienia, mianowicie Boskie fakty, a więc przede
wszystkim cuda i proroctwa, które znakomicie pokazując wszechmoc i
nieskończoną wiedzę Boga, są nader pewnymi i przystosowanymi do
umysłowości wszystkich ludzi znakami Bożego Objawienia. Stąd tak
Mojżesz i prorocy, jak tym bardziej sam Chrystus Pan liczne i
całkiem oczywiste uczynili cuda i wypowiedzieli proroctwa. Także i
o Apostołach czytamy: „Oni zaś, wyszedłszy, przepowiadali
wszędzie, a Pan dopomagał i potwierdzał słowa przez cuda w ślad
za nimi idące” (Mk 16,20). I znowu napisane jest: „Posiadamy
żywe słowo proroków; dobrze czynicie ufając mu, jak lampie w
ciemnym miejscu” (2 P 1,19)”53.
Warto o tym pamiętać.
Janusz Maria Andrzejewski OP
2
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 28.
3
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 29.
4
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 30.
5
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 31.
6
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 32.
7
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 32-33.
8
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 37-38.
9
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 38-39.
10
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 33.
11
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 33-34.
12
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 35.
13
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 36-37.
14
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 37.
15
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 39-40.
16
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 41-43.
17
Hebrajski rzeczownik qereb
ma znaczenia: „wnętrze, wnętrzności, ciało, środek, serce,
łono”. Pochodzi od czasownika qarab
mającego znaczenie: „zbliżyć się”. Wyrażenie przyimkowe
beqereb występujące
we wszystkich cytowanych tu tekstach tłumaczy się zazwyczaj przez
„pośród, pomiędzy”.
18
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 43-44.
19
Korzeniem jest czasownik chairo
– radować się.
20
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 44.
21
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 44.
22
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 44-45.
23
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 45.
24
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 46-47.
25
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 49.
26
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 50.
27
Stosownie do przepisu zapisanego w Lb 8,24-25, Zachariasz nie miał
jeszcze ukończonych 50 lat: „Takie jest prawo odnoszące się do
lewitów: po ukończeniu dwudziestego piątego roku życia mogą
służyć w Namiocie Spotkania. Po ukończeniu pięćdziesięciu lat
są wolni od służby i nie będą jej dalej wykonywać”.
28
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 50-52.
29
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 53-54.
30
Tekst grecki mówi w Mt 1,18: mnesteutheises,
tzn. zaręczona. Podobnie w Łk 1,27: emnesteumenen
od tego samego czasownika mnesteuomai.
31
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 56.
32
Nie ma takiego przepisu.
33
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 56.
34
„Szczęśliwy mąż, który nie idzie za radą występnych, nie
wchodzi na drogę grzeszników i nie siada w kole szyderców, lecz
ma upodobanie w Prawie Pana, nad Jego Prawem rozmyśla dniem i nocą”
(Ps 1,1-2).
35
„Błogosławiony mąż, który pokłada ufność w Panu, i Pan
jest jego nadzieją. Jest on podobny do drzewa zasadzonego nad wodą,
co swe korzenie puszcza ku strumieniowi; nie obawia się, skoro
przyjdzie upał, bo utrzyma zielone liście;
także w roku posuchy nie doznaje niepokoju i nie przestaje wydawać
owoców” (Jr 17,7-8).
36
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 57-58.
37
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 58-59.
38
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 59-60.
39
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 60-61.
40
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 61-62.
41
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 62-63.
42
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 63.
43
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 64.
44
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 64-65.
45
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 66-67.
46
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 67-68.
47
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 68.
48
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 68-70.
49
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 72-73.
53
Breviarium Fidei, (Księgarnia świętego Wojciecha, Poznań,
21988) I, 49.