środa, 17 lipca 2019

14. Perspektywy


14. PERSPEKTYWY
Wstąpił na niebiosa – siedzi po prawicy Ojca i powtórnie przyjdzie w chwale
Wszystkie cztery Ewangelie, a ponadto relacja Pawła o Zmartwychwstaniu w Pierwszym Liście do Koryntian 15, zakładają, że okres ukazywania się Zmartwychwstałego jest ograniczony w czasie. Paweł ma świadomość, że jemu jako ostatniemu została jeszcze dana łaska spotkania ze zmartwychwstałym Chrystusem. W całej tradycji jasny jest także sens chrystofanii: ich głównym celem jest zebranie kręgu uczniów, którzy mogą świadczyć, że Jezus nie pozostał w grobie, lecz żyje. Ich świadectwo jest ze swej istoty posłaniem: muszą oni głosić światu, że Jezus jest Żyjącym – jest samym Życiem.
Otrzymali polecenie przede wszystkim podjęcia jeszcze jednej próby zgromadzenia Izraela wokół Jezusa. Również kerygmat Pawła zaczyna się zawsze od dania świadectwa w obecności Żydów, którym jako pierwszym przyobiecane jest zbawienie. Jednak przeznaczenie posłańców jest w gruncie rzeczy powszechne: „Dana Mi jest wszelka władza w niebie i na ziemi. Idźcie więc i pozyskujcie uczniów we wszystkich narodach” (Mt 28,18n). „Będziecie moimi świadkami w Jeruzalem i w całej Judei, i w Samarii, i aż po krańce ziemi” (Dz 1,8). Wreszcie: „Idź – powiedział do mnie – bo Ja cię poślę daleko, do pogan” – mówi Pawłowi Zmartwychwstały (Dz 22,21)”1. Właśnie jako Żyjący, Jezus objawia się ludziom wybranym przez siebie na świadków. Żyje i działa z całą mocą – zgodnie ze słowami: „Jezus Chrystus wczoraj i dziś, ten sam także na wieki” (Hbr 13,8). Nawet za życia Jezusa, Jego uczniowie nie są posyłani do całego Izraela, a jedynie do ludzi zabłąkanych, potrzebujących Jego pomocy: „Tych to Dwunastu wysłał Jezus, dając im następujące wskazania: Nie idźcie do pogan i nie wstępujcie do żadnego miasta samarytańskiego! Idźcie raczej do owiec, które poginęły z domu Izraela” (Mt 10,5-6).
Uczniowie niewątpliwie mówili o powtórnym przyjściu Jezusa, ale przede wszystkim świadczyli, że jest On Tym, który teraz żyje, że jest samym Życiem i Tym, dzięki któremu my też stajemy się żyjącymi (zob. J 14,19). Jak się to jednak dokonuje? Gdzie Go znajdujemy? Czy On, Zmartwychwstały, „wyniesiony na miejsce po prawicy Boga” (Dz 2,33), nie jest tym samym całkowicie nieobecny? Czy też jest dla nas może w jakiś sposób dostępny? Czy możemy dotrzeć aż do „miejsca po prawicy Boga”? Czy w tej nieobecności jest jednak równocześnie jakaś rzeczywista obecność? Czy nie przyjdzie do nas dopiero w nieznanym nam dniu ostatecznym? Czy może przyjść także dzisiaj?
Pytania te stanowią znamienny rys Ewangelii Jana, odpowiedź na nie dają również listy Pawła. Istotna treść tej odpowiedzi zarysowuje się ponadto i w relacjach o „wstąpieniu do nieba”, na których kończy się Ewangelia Łukasza i od których zaczynają się Dzieje Apostolskie”2. Podstawową jest odpowiedź dana przez samego Jezusa: „Jednakże mówię wam prawdę: Pożyteczne jest dla was moje odejście. Bo jeżeli nie odejdę, Pocieszyciel nie przyjdzie do was. A jeżeli odejdę, poślę Go do was. On zaś, gdy przyjdzie, przekona świat o grzechu, o sprawiedliwości i o sądzie” (J 16,7-8). Obrońca – Parakletos – jest Tym, którego Jezus obiecuje posłać po swoim Wniebowstąpieniu: „Oto Ja ześlę na was obietnicę mojego Ojca. Wy zaś pozostańcie w mieście, aż będziecie przyobleczeni mocą z wysoka” (Łk 24,49). Potężna obecność Ducha Świętego w naszym świecie jest podstawową odpowiedzią Boga na pytania Papieża.
Zacznijmy więc od zakończenia Ewangelii Łukasza. Dowiadujemy się z niego o tym, w jaki sposób Jezus ukazuje się zebranym w Jerozolimie apostołom, do których przyłączyli się jeszcze dwaj uczniowie z Emaus. Je razem z nimi i daje im pouczenia. Ostatnie zdania Ewangelii brzmią: „Potem wyprowadził ich ku Betanii i podniósłszy ręce, błogosławił ich. A kiedy ich błogosławił, rozstał się z nimi i został uniesiony do nieba. Oni zaś oddali Mu pokłon i z wielką radością wrócili do Jerozolimy, gdzie stale przebywali w świątyni, [wielbiąc i] błogosławiąc Boga” (24,50-53)”3. Warto zauważyć, że jeszcze w dniu swojego Zmartwychwstania Jezus umożliwia swoim uczniom nowe rozumienie Pisma Świętego: „Potem rzekł do nich: To właśnie znaczyły słowa, które mówiłem do was, gdy byłem jeszcze z wami: Musi się wypełnić wszystko, co napisane jest o Mnie w Prawie Mojżesza, u Proroków i w Psalmach. Wtedy oświecił ich umysły, aby rozumieli Pisma, i rzekł do nich: Tak jest napisane: Mesjasz będzie cierpiał i trzeciego dnia zmartwychwstanie, w imię Jego głoszone będzie nawrócenie i odpuszczenie grzechów wszystkim narodom, począwszy od Jerozolimy” (Łk 24,44-47). Ten dar oświecenia umysłów – jest podstawowym darem nowej, chrześcijańskiej hermeneutyki Pisma Świętego.
Radość uczniów po „Wniebowstąpieniu” koryguje nasz obraz tego wydarzenia. „Wniebowstąpienie” nie jest odejściem do jakiejś odległej strefy kosmosu; jest ono trwałą bliskością, której uczniowie mają tak głębokie doświadczenie, że rodzi się z niego nieprzemijająca radość.
Tak więc zakończenie Ewangelii Łukasza pomaga nam lepiej zrozumieć początek Dziejów Apostolskich, w których „Wniebowstąpienie” Jezusa zostało dokładniej przedstawione. Zniknięcie Jezusa poprzedza tu rozmowa, w której uczniowie – będący ciągle jeszcze więźniami swych starych idei – pytają, czy teraz nadszedł już czas ustanowienia królestwa Izraela.
Tej idei odnowionego królestwa Dawida Jezus przeciwstawia obietnicę i misję. Treścią obietnicy jest napełnienie ich mocą Ducha Świętego, misja zaś polega na tym, że mają być Jego świadkami aż po krańce ziemi”4. Radość jest pierwszym z owoców obiecanego i jakoś już wylewanego Ducha Świętego, może też być tłumaczona słowami Jezusa z Ostatniej Wieczerzy: „Słyszeliście, że wam powiedziałem: Odchodzę i przyjdę znów do was. Gdybyście Mnie miłowali, rozradowalibyście się, że idę do Ojca, bo Ojciec większy jest ode Mnie” (J 14,28).
W tym kontekście pojawiają się słowa o obłoku, który Go osłonił i zabrał sprzed ich oczu. Obłok ten przypomina nam moment Przemienienia, kiedy świetlisty obłok okrywa Jezusa i uczniów (zob. Mt 17,5; Mk 9,7; Łk 9,34n). Przypomina nam godzinę spotkania Maryi z posłańcem Boga Gabrielem, który zwiastuje jej, że moc Najwyższego „okryje Ją cieniem” (zob. Łk 1,35). Przypomina nam święty namiot Boga w Starym Przymierzu, w którym obłok stanowi znak obecności Pana (zob. Wj 40,34n), idącego przed Izraelem w postaci obłoku także podczas jego wędrówki przez pustynię (zob. 13,21n). Wzmianka o obłoku ma jednoznaczny wymiar teologiczny. Zniknięcie Jezusa ukazuje nie jako wyruszenie w drogę do gwiazd, lecz jako wejście w tajemnicę Boga. Mamy więc tutaj aluzję do zupełnie innego porządku wielkości, do innego wymiaru bytu”5. Katechizm Kościoła Katolickiego pozwala nam łączyć to zjawisko z działaniem Ducha Świętego: „Obłok i światło. Te dwa symbole są nierozłączne w objawieniach Ducha Świętego. Począwszy od teofanii Starego Testamentu, obłok - raz ciemny, a raz świetlisty - objawia Boga żywego i zbawiającego, osłaniając transcendencję Jego chwały. Pojawia się, gdy Mojżesz wstępuje na górę Synaj, nad Namiotem Spotkania, podczas wędrówki przez pustynię i poświęcenia Świątyni Salomona. Figury te następnie zostają wypełnione przez Chrystusa w Duchu Świętym. Duch Święty zstępuje na Maryję Dziewicę i osłania Ją „swoim cieniem”, by poczęła i urodziła Jezusa (Łk 1, 35). To On zjawia się na Górze Przemienienia: „zjawił się obłok i osłonił ich” - Jezusa, Mojżesza, Eliasza, Piotra, Jakuba i Jana, „a z obłoku odezwał się głos: To jest Syn mój, Wybrany, Jego słuchajcie!” (Łk 9, 34-35). W końcu ten sam „obłok zabrał” Jezusa sprzed oczu uczniów w dniu Wniebowstąpienia (Dz 1, 9) i objawi Syna Człowieczego w chwale w dniu Jego Przyjścia”6. Istotne jest to zauważenie działalności Ducha w momencie Wniebowstąpienia.
Nowy Testament – od Dziejów Apostolskich po List do Hebrajczyków – przez odniesienie do Psalmu 110,1 opisuje „miejsce”, do którego Jezus odszedł w obłoku, jako zasiadanie (stanie) po prawicy Boga. Co to znaczy? Słowa te nie wskazują na jakąś odległą przestrzeń kosmiczną, gdzie Bóg ustawił niejako swój tron, na którym wskazał miejsce także Jezusowi. Bóg nie zajmuje jednej przestrzeni obok wielu innych. Bóg jest Bogiem: stanowi uwarunkowanie i podstawę wszelkiej istniejącej przestrzenności, nie jest jednak częścią żadnej z nich. Bóg jest Panem i Stwórcą wszystkich przestrzeni. Jego obecność nie jest przestrzenna, lecz Boska właśnie. „Zasiadanie po prawicy Boga” oznacza udział w tym Jego panowaniu nad przestrzenią.
W jednej z dysput z faryzeuszami sam Jezus daje nową interpretację Psalmu 110, która wyznaczyła kierunek myślenia chrześcijan. Idei Mesjasza jako nowego Dawida z nowym królestwem Dawidowym – idei, którą przed chwilą napotkaliśmy u uczniów – przeciwstawia wznioślejszą wizję Tego, który ma przyjść: prawdziwy Mesjasz nie jest synem Dawida, lecz jego Panem; nie zasiada na tronie Dawida, lecz na tronie Boga (zob. Mt 22,41-45)”7. Chodzi o słowa Psalmu: „Wyrocznia Boga dla Pana mego: Siądź po mojej prawicy, aż Twych wrogów położę jako podnóżek pod Twoje stopy” (Ps 110,1). To nie tylko zaproszenie Jezusa na tron Boży, ale i zapowiedź poniżenia wszystkich wrogów Jezusa. Jezus jest Panem Wszechświata – jest to podstawowa prawda chrześcijaństwa: „Jeżeli więc ustami swoimi wyznasz, że JEZUS JEST PANEM, i w sercu swoim uwierzysz, że Bóg Go wskrzesił z martwych - osiągniesz zbawienie. Bo sercem przyjęta wiara prowadzi do usprawiedliwienia, a wyznawanie jej ustami - do zbawienia” (Rz 10,9-10).
Skoro Jezus jest u Ojca, to nie jest gdzieś daleko; jest blisko nas. Teraz nie znajduje się już w jednym tylko miejscu na świecie, jak był przed „Wniebowstąpieniem”; teraz – mocą górującą nad wszelką przestrzennością – jest obecny przy wszystkich i wszyscy mogą Go wzywać – w całej historii i we wszystkich miejscach”8. Jego człowieczeństwo było ograniczone czasem i przestrzenią – Jego Bóstwo nigdy nie miało żadnych ograniczeń.
W Ewangelii znajduje się piękna krótka historia (zob. Mk 6,45-52 i par.), w której Jezus podczas swego ziemskiego życia antycypuje ten sposób bliskości, ułatwiając nam tym samym jego zrozumienie.
Po rozmnożeniu chleba Pan poleca uczniom wsiąść do łodzi i uprzedzić Go na drugi brzeg, do Betsaidy, zanim On sam odprawi tłum. Potem odchodzi „na górę”, żeby się modlić. Uczniowie są więc sami w łodzi. Wiatr jest przeciwny, jezioro wzburzone. Zagrażają im wysokie fale i wicher. Wydaje się, że Pan jest gdzieś daleko, zatopiony w modlitwie na swej górze. Ponieważ jest jednak u Ojca, widzi ich. A ponieważ ich widzi, przychodzi do nich po jeziorze, siada razem z nimi w łodzi i umożliwia im dotarcie do celu.
Jest to obraz czasu Kościoła – odnoszący się także do nas. Pan jest „na górze” Ojca. Dlatego widzi nas. Dlatego może w każdej chwili wejść do łodzi naszego życia. Dlatego możemy zawsze Go wzywać i zawsze mieć pewność, że nas widzi i słyszy. Również dzisiaj łódź Kościoła płynie po wzburzonym oceanie czasu, przy przeciwnym wietrze historii. Często wydaje się, że musi zatonąć. Jednak Pan jest obecny i przychodzi w odpowiednim czasie. „Odchodzę i znów przyjdę do was” – to jest ufność chrześcijan, uzasadnienie naszej radości”9. Ważne, by w Ewangelii dostrzegać Bóstwo Jezusa – On jest Bogiem Wszechwiedzącym i dlatego zawsze – nie tylko, kiedy jest na modlitwie wie wszystko o każdym z nas. Kluczem do poprawnego rozumienia Jezusa jako Syna Bożego jest pojęcie komunii osób Trójcy Przenajświętszej. Tak Ojciec, jak i Duch Święty działają w Jezusie i to w niczym nie umniejsza działalności Syna Bożego.
Z zupełnie innej strony coś podobnego widoczne jest w historii pierwszego ukazania się Zmartwychwstałego Marii Magdalenie, z teologicznego i antropologicznego punktu widzenia historii bardzo bogatej w treść. Chciałbym tu wskazać tylko jeden jej szczegół.
Po słowach dwóch aniołów w bieli Maria odwróciła się i zobaczyła Jezusa, jednak Go nie poznała. Gdy zaraz potem zawołał na nią po imieniu: „Mario!” – musi się ponownie odwrócić i teraz rozradowana poznaje Zmartwychwstałego; zwraca się do Niego: Rabbuni – jak do swego Mistrza. Chce Go dotknąć, zatrzymać, ale Pan mówi jej: „Nie zatrzymuj Mnie, jeszcze bowiem nie wstąpiłem do Ojca” (J 20,17). Dziwi to nas. Powiedzielibyśmy raczej: właśnie w tym momencie, kiedy stoi przed nią, może Go dotknąć, zatrzymać. Kiedy wstąpi do Ojca, nie będzie to już możliwe. Pan mówi jednak coś innego. Teraz nie może Go dotykać i zatrzymywać. Poprzednie relacje z Jezusem nie są odtąd możliwe”10. Widzenie, rozpoznawanie i dotykanie Jezusa po Jego Zmartwychwstaniu jest łaską – kobiety zaraz po otwarciu grobu przez anioła obejmują nogi Jezusa (por. Mt 28,9), podobnie uczniowie w Wieczerniku są zapraszani do Jezusa, do przekonywania się o prawdziwości Jego ciała (por. Łk 24,39), a Tomasz w kolejną niedzielę jest zaproszony wręcz do wkładania palców w rany Jezusa i ręki do Jego boku (por. J 20,27). Maria Magdalena w tym widzeniu nie otrzymuje łaski zatrzymywania Jezusa – może ze względu na uprzednie rozpowszechnianie przez nią dziwacznej hipotezy o wykradzeniu ciała Jezusa (por. J 20,2.15).
Wróćmy raz jeszcze do pierwszego rozdziału Dziejów Apostolskich. Powiedzieliśmy, że istoty egzystencji chrześcijańskiej nie stanowi badanie przyszłości, ale z jednej strony dar Ducha Świętego, z drugiej zaś świadectwo dawane przez uczniów na całym świecie Jezusowi ukrzyżowanemu i zmartwychwstałemu (zob. Dz 1,6-8). A zniknięcie Jezusa otoczonego obłokiem nie oznacza przemieszczenia się w inne miejsce kosmiczne, lecz przyjęcie Go do bytu samego Boga i tym samym uczestniczenie w Jego zdolności bycia w świecie”11. Jezus jest Bogiem i wstępuje do swojego Ojca. Duch Święty jest dany właśnie dla ewangelizacji. Jezus idzie do Ojca i może nam tą Obietnicę Ojca zesłać: „Tego właśnie Jezusa wskrzesił Bóg, a my wszyscy jesteśmy tego świadkami. Wyniesiony na prawicę Boga, otrzymał od Ojca obietnicę Ducha Świętego i zesłał Go, jak to sami widzicie i słyszycie” (Dz 3,32-34).
Wiara w powtórne przyjście Chrystusa stanowi drugi filar chrześcijańskiego Credo. Ten, który stał się ciałem, a teraz na zawsze pozostaje Człowiekiem, który na zawsze otworzył w Bogu obszar człowieczeństwa, wzywa cały świat do rzucenia się w otwarte ramiona Boga, ażeby na koniec Bóg stał się wszystkim we wszystkich, a Syn mógł przekazać Ojcu cały zgromadzony w Nim świat (zob. 1 Kor 15,20-28). Zawarta jest w tym pewność nadziei, że Bóg otrze wszelką łzę, że nie ostanie się żaden bezsens, usunięta zostanie wszelka nieprawość i przywrócone będzie prawo. Ostatnim słowem historii świata będzie zwycięstwo miłości”12. Apokalipsa św. Jana zdaje się nie potwierdzać tego papieskiego optymizmu.
Czuwanie oznacza przede wszystkim otwarcie na dobro, prawdę i Boga wśród niezrozumiałego często świata i w centrum władzy zła. Oznacza, że człowiek całą siłą i z wielką trzeźwością usiłuje czynić to, co słuszne, kierując się w życiu nie własnymi pragnieniami, lecz drogowskazem wiary. Wszystko to ukazane jest w eschatologicznych przypowieściach Jezusa, a zwłaszcza w przypowieści o czuwającym słudze (zob. Łk 12,42-48), oraz – na inny sposób – w przypowieści o pannach nieroztropnych i rozsądnych (zob. Mt 25,1-13)”13. To co rozbraja chrześcijaństwo – to lekceważenie sił zła, to irracjonalny optymizm – sprzeciwiający się ewangelicznej czujności.
W chrześcijańskiej prośbie o powtórne przyjście zawiera się zawsze również doświadczenie obecności. Nigdy nie odnosi się ona wyłącznie do przyszłości. Zrozumiałe jest więc to, co mówi Zmartwychwstały: „A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata” (Mt 28,20). Jest On wśród nas teraz – w sposób najbardziej rzeczywisty w obecności eucharystycznej. Jednocześnie jednak w chrześcijańskim doświadczeniu obecności zawiera się także napięcie powodowane odniesieniem do przyszłości, do definitywnej pełnej realizacji tej obecności: obecność nie osiągnęła jeszcze pełni. Zawiera w sobie pragnienie czegoś więcej. Rodzi w nas dążenie do definitywnego spełnienia”14. Jezus jest z nami, czyni dobro i skutecznie walczy ze złem.
Pisze dalej Papież: „W środę pierwszego tygodnia Adwentu, Liturgia godzin podaje interpretację zaczerpniętą z homilii adwentowych Bernarda z Clairvaux, w której zawarta jest wizja uzupełniająca. Czytamy w niej: „Wiemy, że potrójne jest przyjście Pana. Trzecie jest pośrodku (adventus medius) między dwoma pozostałymi (…). Pierwsze przyjście jest w ciele i słabości, to pośrodku – w duchu i mocy, ostatnie zaś w chwale i majestacie” (In Adventu Domini, serm. III,4. V,1; PL 183, 45 A; 50 C-D). Na poparcie tej swojej tezy Bernard przytacza J 14,23: „Jeśli Mnie kto miłuje, będzie zachowywał moją naukę, a Ojciec mój umiłuje go i przyjdziemy do niego i mieszkanie u niego uczynimy”.
Mówi się tu wyraźnie o „przyjściu” Ojca i Syna. Jest to charakterystyczna dla Jana eschatologia aktualna. Nie odrzuca ona oczekiwania przyjścia definitywnego, które przemieni świat, ukazuje jednak, że czas pośredni nie jest pusty, że jest w nim właśnie ów adventus medius, przyjście pośrodku, o którym mówi Bernard. Ta obecność antycypująca stanowi niewątpliwie część eschatologii chrześcijańskiej i chrześcijańskiej egzystencji”15. Teraz, zgodnie ze słowami św. Bernarda, Jezus przychodzi w Duchu i w mocy! Zgodnie z zapowiedzią św. Jana Chrzciciela, Jezus chrzci w Duchu Świętym: „Ujrzałem Ducha, który jak gołębica zstępował z nieba i spoczął na Nim. Ja Go przedtem nie znałem, ale Ten, który mnie posłał, abym chrzcił wodą, powiedział do mnie: Ten, nad którym ujrzysz Ducha zstępującego i spoczywającego nad Nim, jest Tym, który chrzci Duchem Świętym. Ja to ujrzałem i daję świadectwo, że On jest Synem Bożym” (J 1,32-34). Słowa z J 14,23 można rozumieć o zamieszkiwaniu Trójcy w człowieku miłującym Jezusa. To wielka szansa dla każdego z nas16.
Istnieją jednak także epokowe sposoby tego przychodzenia. Działalność dwu wielkich postaci Franciszka i Dominika na przełomie XII i XIII wieku była sposobem ponownego wejścia Chrystusa w historię, nowego ukazania znaczenia Jego słowa i miłości; sposobem odnowienia Kościoła i ukierunkowania na Niego historii. To samo możemy powiedzieć o świętych XVI stulecia, takich jak Teresa z Ávila, Jan od Krzyża, Ignacy Loyola, Franciszek Ksawery; ich działalność, to nowe sposoby wkraczania Pana w mętną i oddalającą się od Niego historię owego stulecia. Jego tajemnica, Jego postać, przybierają nowe oblicze; a przede wszystkim na nowy sposób staje się obecna Jego moc przemieniająca ludzi i kształtująca historię”17.
Wróćmy raz jeszcze do zakończenia Ewangelii Łukasza. Czytamy w nim, że Jezus wyprowadził swoich uczniów ku Betanii. Tam „podniósłszy ręce, błogosławił ich. A kiedy ich błogosławił, rozstał się z nimi i został uniesiony do nieba” (24,50n). Jezus rozstaje się, błogosławiąc. Błogosławiąc, odchodzi i z tym błogosławieństwem pozostaje. Jego ręce są nadal wyciągnięte nad tym światem. Te błogosławiące ręce Chrystusa są jakby chroniącym nas dachem. Są one jednak równocześnie gestem otwarcia, który rozrywa świat, ażeby weszło do niego niebo i mogło w nim stać się obecnością”18. W taki sposób Benedykt XVI kończy II część swojej trylogii poświęconej Jezusowi z Nazaretu.

Janusz Maria Andrzejewski OP
1 J. RATZINGER, BENEDYKT XVI, Jezus z Nazaretu. Część 2. Od wjazdu do Jerozolimy do Zmartwychwstania (Jedność, Kielce 2011) 458,0-459,3.
2 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 460,7.
3 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 460,7-462,0.
4 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 463,3-464,7.
5 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 464,7.
6 KKK 697.
7 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 464,7-466,0.
8 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 467,3.
9 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 467,3-468,7.
10 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 468,7-470,0.
11 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 471,3.
12 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 472,7.
13 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 474,0.
14 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 476,7.
15 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 478,0-479,3.
16 Święty Tomasz z Akwinu w swojej Sumie mówi natomiast o misji osób Trójcy Przenajświętszej (por. ST Iª q. 43).
17 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 479,3-480,7.
18 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 480,7-482,0.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz