14. PERSPEKTYWY
Wstąpił na niebiosa – siedzi po prawicy Ojca i powtórnie
przyjdzie w chwale
„Wszystkie cztery Ewangelie, a
ponadto relacja Pawła o Zmartwychwstaniu w Pierwszym
Liście do Koryntian 15, zakładają, że okres ukazywania się
Zmartwychwstałego jest ograniczony w czasie. Paweł ma
świadomość, że jemu jako ostatniemu została jeszcze dana łaska
spotkania ze zmartwychwstałym Chrystusem. W całej tradycji
jasny jest także sens chrystofanii: ich głównym celem jest
zebranie kręgu uczniów, którzy mogą świadczyć, że Jezus nie
pozostał w grobie, lecz żyje. Ich świadectwo jest ze swej
istoty posłaniem: muszą oni głosić światu, że Jezus jest
Żyjącym – jest samym Życiem.
Otrzymali polecenie przede
wszystkim podjęcia jeszcze jednej próby zgromadzenia Izraela wokół
Jezusa. Również kerygmat Pawła zaczyna się zawsze od dania
świadectwa w obecności Żydów, którym jako pierwszym
przyobiecane jest zbawienie. Jednak przeznaczenie posłańców jest
w gruncie rzeczy powszechne: „Dana Mi jest wszelka władza
w niebie i na ziemi. Idźcie więc i pozyskujcie
uczniów we wszystkich narodach” (Mt 28,18n). „Będziecie moimi
świadkami w Jeruzalem i w całej Judei, i w Samarii,
i aż po krańce ziemi” (Dz 1,8). Wreszcie: „Idź –
powiedział do mnie – bo Ja cię poślę daleko, do pogan” –
mówi Pawłowi Zmartwychwstały (Dz 22,21)”1.
Właśnie jako Żyjący, Jezus objawia się ludziom wybranym przez
siebie na świadków. Żyje i działa z całą mocą – zgodnie ze
słowami: „Jezus Chrystus wczoraj i dziś, ten sam także na wieki”
(Hbr 13,8). Nawet za życia Jezusa, Jego uczniowie nie są posyłani
do całego Izraela, a jedynie do ludzi zabłąkanych, potrzebujących
Jego pomocy: „Tych to Dwunastu wysłał Jezus, dając im
następujące wskazania: Nie idźcie do pogan i nie wstępujcie do
żadnego miasta samarytańskiego! Idźcie raczej do owiec, które
poginęły z domu Izraela” (Mt 10,5-6).
„Uczniowie niewątpliwie mówili
o powtórnym przyjściu Jezusa, ale przede wszystkim świadczyli,
że jest On Tym, który teraz żyje, że jest samym Życiem i Tym,
dzięki któremu my też stajemy się żyjącymi (zob. J 14,19). Jak
się to jednak dokonuje? Gdzie Go znajdujemy? Czy On,
Zmartwychwstały, „wyniesiony na miejsce po prawicy Boga” (Dz
2,33), nie jest tym samym całkowicie nieobecny? Czy też jest dla
nas może w jakiś sposób dostępny? Czy możemy dotrzeć aż
do „miejsca po prawicy Boga”? Czy w tej nieobecności jest
jednak równocześnie jakaś rzeczywista obecność? Czy nie
przyjdzie do nas dopiero w nieznanym nam dniu ostatecznym? Czy
może przyjść także dzisiaj?
Pytania te stanowią znamienny rys
Ewangelii Jana, odpowiedź na nie dają również listy Pawła.
Istotna treść tej odpowiedzi zarysowuje się ponadto i w relacjach
o „wstąpieniu do nieba”, na których kończy się Ewangelia
Łukasza i od których zaczynają się Dzieje Apostolskie”2.
Podstawową jest odpowiedź dana przez samego Jezusa: „Jednakże
mówię wam prawdę: Pożyteczne jest dla was moje odejście. Bo
jeżeli nie odejdę, Pocieszyciel nie przyjdzie do was. A jeżeli
odejdę, poślę Go do was. On zaś, gdy przyjdzie, przekona świat o
grzechu, o sprawiedliwości i o sądzie” (J 16,7-8). Obrońca –
Parakletos
– jest Tym, którego Jezus obiecuje posłać po swoim
Wniebowstąpieniu: „Oto Ja ześlę na was obietnicę mojego Ojca.
Wy zaś pozostańcie w mieście, aż będziecie przyobleczeni mocą z
wysoka” (Łk 24,49). Potężna obecność Ducha Świętego w naszym
świecie jest podstawową odpowiedzią Boga na pytania Papieża.
„Zacznijmy więc od zakończenia
Ewangelii Łukasza. Dowiadujemy się z niego o tym, w jaki
sposób Jezus ukazuje się zebranym w Jerozolimie apostołom, do
których przyłączyli się jeszcze dwaj uczniowie z Emaus. Je
razem z nimi i daje im pouczenia. Ostatnie zdania Ewangelii
brzmią: „Potem wyprowadził ich ku Betanii i podniósłszy
ręce, błogosławił ich. A kiedy ich błogosławił, rozstał
się z nimi i został uniesiony do nieba. Oni zaś oddali
Mu pokłon i z wielką radością wrócili do Jerozolimy,
gdzie stale przebywali w świątyni, [wielbiąc i] błogosławiąc
Boga” (24,50-53)”3.
Warto zauważyć, że jeszcze w dniu swojego Zmartwychwstania Jezus
umożliwia swoim uczniom nowe rozumienie Pisma Świętego: „Potem
rzekł do nich: To właśnie znaczyły słowa, które mówiłem do
was, gdy byłem jeszcze z wami: Musi się wypełnić wszystko, co
napisane jest o Mnie w Prawie Mojżesza, u Proroków i w Psalmach.
Wtedy oświecił ich umysły, aby rozumieli Pisma, i rzekł do nich:
Tak jest napisane: Mesjasz będzie cierpiał i trzeciego dnia
zmartwychwstanie, w imię Jego głoszone będzie nawrócenie i
odpuszczenie grzechów wszystkim narodom, począwszy od Jerozolimy”
(Łk 24,44-47). Ten dar oświecenia umysłów – jest podstawowym
darem nowej, chrześcijańskiej hermeneutyki Pisma Świętego.
„Radość uczniów po
„Wniebowstąpieniu” koryguje nasz obraz tego wydarzenia.
„Wniebowstąpienie” nie jest odejściem do jakiejś odległej
strefy kosmosu; jest ono trwałą bliskością, której uczniowie
mają tak głębokie doświadczenie, że rodzi się z niego
nieprzemijająca radość.
Tak więc zakończenie Ewangelii Łukasza pomaga nam lepiej zrozumieć
początek Dziejów Apostolskich, w których „Wniebowstąpienie”
Jezusa zostało dokładniej przedstawione. Zniknięcie Jezusa
poprzedza tu rozmowa, w której uczniowie – będący ciągle
jeszcze więźniami swych starych idei – pytają, czy teraz
nadszedł już czas ustanowienia królestwa Izraela.
Tej idei odnowionego królestwa
Dawida Jezus przeciwstawia obietnicę i misję. Treścią
obietnicy jest napełnienie ich mocą Ducha Świętego, misja zaś
polega na tym, że mają być Jego świadkami aż po krańce ziemi”4.
Radość jest pierwszym z owoców obiecanego i jakoś już wylewanego
Ducha Świętego, może też być tłumaczona słowami Jezusa z
Ostatniej Wieczerzy: „Słyszeliście, że wam powiedziałem:
Odchodzę i przyjdę znów do was. Gdybyście Mnie miłowali,
rozradowalibyście się, że idę do Ojca, bo Ojciec większy jest
ode Mnie” (J 14,28).
„W tym kontekście pojawiają się
słowa o obłoku, który Go osłonił i zabrał sprzed ich
oczu. Obłok ten przypomina nam moment Przemienienia, kiedy
świetlisty obłok okrywa Jezusa i uczniów (zob. Mt 17,5; Mk
9,7; Łk 9,34n). Przypomina nam godzinę spotkania Maryi z posłańcem
Boga Gabrielem, który zwiastuje jej, że moc Najwyższego „okryje
Ją cieniem” (zob. Łk 1,35). Przypomina nam święty namiot Boga
w Starym Przymierzu, w którym obłok stanowi znak
obecności Pana (zob. Wj 40,34n), idącego przed Izraelem w postaci
obłoku także podczas jego wędrówki przez pustynię (zob. 13,21n).
Wzmianka o obłoku ma jednoznaczny wymiar teologiczny.
Zniknięcie Jezusa ukazuje nie jako wyruszenie w drogę do
gwiazd, lecz jako wejście w tajemnicę Boga. Mamy więc tutaj
aluzję do zupełnie innego porządku wielkości, do innego wymiaru
bytu”5.
Katechizm Kościoła Katolickiego pozwala nam łączyć to zjawisko z
działaniem Ducha Świętego: „Obłok
i światło. Te dwa
symbole są nierozłączne w objawieniach Ducha Świętego. Począwszy
od teofanii Starego Testamentu, obłok - raz ciemny, a raz świetlisty
- objawia Boga żywego i zbawiającego, osłaniając transcendencję
Jego chwały. Pojawia się, gdy Mojżesz wstępuje na górę Synaj,
nad Namiotem Spotkania, podczas wędrówki przez pustynię i
poświęcenia Świątyni Salomona. Figury te następnie zostają
wypełnione przez Chrystusa w Duchu Świętym. Duch Święty zstępuje
na Maryję Dziewicę i osłania Ją „swoim cieniem”, by poczęła
i urodziła Jezusa (Łk 1, 35). To On zjawia się na Górze
Przemienienia: „zjawił się obłok i osłonił ich” - Jezusa,
Mojżesza, Eliasza, Piotra, Jakuba i Jana, „a z obłoku odezwał
się głos: To jest Syn mój, Wybrany, Jego słuchajcie!” (Łk 9,
34-35). W końcu ten sam „obłok zabrał” Jezusa sprzed oczu
uczniów w dniu Wniebowstąpienia (Dz 1, 9) i objawi Syna
Człowieczego w chwale w dniu Jego Przyjścia”6.
Istotne jest to zauważenie działalności Ducha w momencie
Wniebowstąpienia.
„Nowy Testament – od Dziejów
Apostolskich po List do Hebrajczyków – przez odniesienie do Psalmu
110,1 opisuje „miejsce”, do którego Jezus odszedł w obłoku,
jako zasiadanie (stanie) po prawicy Boga. Co to znaczy? Słowa te nie
wskazują na jakąś odległą przestrzeń kosmiczną, gdzie Bóg
ustawił niejako swój tron, na którym wskazał miejsce także
Jezusowi. Bóg nie zajmuje jednej przestrzeni obok wielu innych. Bóg
jest Bogiem: stanowi uwarunkowanie i podstawę wszelkiej
istniejącej przestrzenności, nie jest jednak częścią żadnej
z nich. Bóg jest Panem i Stwórcą wszystkich przestrzeni.
Jego obecność nie jest przestrzenna, lecz Boska właśnie.
„Zasiadanie po prawicy Boga” oznacza udział w tym Jego
panowaniu nad przestrzenią.
W jednej z dysput
z faryzeuszami sam Jezus daje nową interpretację Psalmu 110,
która wyznaczyła kierunek myślenia chrześcijan. Idei Mesjasza
jako nowego Dawida z nowym królestwem Dawidowym – idei, którą
przed chwilą napotkaliśmy u uczniów – przeciwstawia
wznioślejszą wizję Tego, który ma przyjść: prawdziwy Mesjasz
nie jest synem Dawida, lecz jego Panem; nie zasiada na tronie Dawida,
lecz na tronie Boga (zob. Mt 22,41-45)”7.
Chodzi o słowa Psalmu: „Wyrocznia Boga dla Pana mego: Siądź po
mojej prawicy, aż Twych wrogów położę jako podnóżek pod Twoje
stopy” (Ps 110,1). To nie tylko zaproszenie Jezusa na tron Boży,
ale i zapowiedź poniżenia wszystkich wrogów Jezusa. Jezus jest
Panem Wszechświata – jest to podstawowa prawda chrześcijaństwa:
„Jeżeli więc ustami swoimi wyznasz, że JEZUS JEST PANEM, i w
sercu swoim uwierzysz, że Bóg Go wskrzesił z martwych - osiągniesz
zbawienie. Bo sercem przyjęta wiara prowadzi do usprawiedliwienia, a
wyznawanie jej ustami - do zbawienia” (Rz
10,9-10).
„Skoro Jezus jest u Ojca, to
nie jest gdzieś daleko; jest blisko nas. Teraz nie znajduje się już
w jednym tylko miejscu na świecie, jak był przed
„Wniebowstąpieniem”; teraz – mocą górującą nad wszelką
przestrzennością – jest obecny przy wszystkich i wszyscy
mogą Go wzywać – w całej historii i we wszystkich
miejscach”8.
Jego człowieczeństwo było ograniczone czasem i przestrzenią –
Jego Bóstwo nigdy nie miało żadnych ograniczeń.
„W Ewangelii znajduje się piękna
krótka historia (zob. Mk 6,45-52 i par.), w której Jezus
podczas swego ziemskiego życia antycypuje ten sposób bliskości,
ułatwiając nam tym samym jego zrozumienie.
Po rozmnożeniu chleba Pan poleca uczniom wsiąść do łodzi
i uprzedzić Go na drugi brzeg, do Betsaidy, zanim On sam
odprawi tłum. Potem odchodzi „na górę”, żeby się modlić.
Uczniowie są więc sami w łodzi. Wiatr jest przeciwny, jezioro
wzburzone. Zagrażają im wysokie fale i wicher. Wydaje się, że
Pan jest gdzieś daleko, zatopiony w modlitwie na swej górze.
Ponieważ jest jednak u Ojca, widzi ich. A ponieważ ich
widzi, przychodzi do nich po jeziorze, siada razem z nimi
w łodzi i umożliwia im dotarcie do celu.
Jest to obraz czasu Kościoła –
odnoszący się także do nas. Pan jest „na górze” Ojca. Dlatego
widzi nas. Dlatego może w każdej chwili wejść do łodzi
naszego życia. Dlatego możemy zawsze Go wzywać i zawsze mieć
pewność, że nas widzi i słyszy. Również dzisiaj łódź
Kościoła płynie po wzburzonym oceanie czasu, przy przeciwnym
wietrze historii. Często wydaje się, że musi zatonąć. Jednak Pan
jest obecny i przychodzi w odpowiednim czasie. „Odchodzę
i znów przyjdę do was” – to jest ufność chrześcijan,
uzasadnienie naszej radości”9.
Ważne, by w Ewangelii dostrzegać Bóstwo Jezusa – On jest Bogiem
Wszechwiedzącym i dlatego zawsze – nie tylko, kiedy jest na
modlitwie wie wszystko o każdym z nas. Kluczem do poprawnego
rozumienia Jezusa jako Syna Bożego jest pojęcie komunii osób
Trójcy Przenajświętszej. Tak Ojciec, jak i Duch Święty działają
w Jezusie i to w niczym nie umniejsza działalności Syna Bożego.
„Z zupełnie innej strony coś
podobnego widoczne jest w historii pierwszego ukazania się
Zmartwychwstałego Marii Magdalenie, z teologicznego
i antropologicznego punktu widzenia historii bardzo bogatej
w treść. Chciałbym tu wskazać tylko jeden jej szczegół.
Po słowach dwóch aniołów
w bieli Maria odwróciła się i zobaczyła Jezusa, jednak
Go nie poznała. Gdy zaraz potem zawołał na nią po imieniu:
„Mario!” – musi się ponownie odwrócić i teraz
rozradowana poznaje Zmartwychwstałego; zwraca się do Niego: Rabbuni
– jak do swego Mistrza. Chce Go dotknąć, zatrzymać, ale Pan mówi
jej: „Nie zatrzymuj Mnie, jeszcze bowiem nie wstąpiłem do Ojca”
(J 20,17). Dziwi to nas. Powiedzielibyśmy raczej: właśnie w tym
momencie, kiedy stoi przed nią, może Go dotknąć, zatrzymać.
Kiedy wstąpi do Ojca, nie będzie to już możliwe. Pan mówi jednak
coś innego. Teraz nie może Go dotykać i zatrzymywać.
Poprzednie relacje z Jezusem nie są odtąd możliwe”10.
Widzenie, rozpoznawanie i dotykanie Jezusa po Jego Zmartwychwstaniu
jest łaską – kobiety zaraz po otwarciu grobu przez anioła
obejmują nogi Jezusa (por. Mt 28,9), podobnie uczniowie w
Wieczerniku są zapraszani do Jezusa, do przekonywania się o
prawdziwości Jego ciała (por. Łk 24,39), a Tomasz w kolejną
niedzielę jest zaproszony wręcz do wkładania palców w rany Jezusa
i ręki do Jego boku (por. J 20,27). Maria Magdalena w tym widzeniu
nie otrzymuje łaski zatrzymywania Jezusa – może ze względu na
uprzednie rozpowszechnianie przez nią dziwacznej hipotezy o
wykradzeniu ciała Jezusa (por. J 20,2.15).
„Wróćmy raz jeszcze do
pierwszego rozdziału Dziejów Apostolskich. Powiedzieliśmy, że
istoty egzystencji chrześcijańskiej nie stanowi badanie
przyszłości, ale z jednej strony dar Ducha Świętego,
z drugiej zaś świadectwo dawane przez uczniów na całym
świecie Jezusowi ukrzyżowanemu i zmartwychwstałemu (zob. Dz
1,6-8). A zniknięcie Jezusa otoczonego obłokiem nie oznacza
przemieszczenia się w inne miejsce kosmiczne, lecz przyjęcie
Go do bytu samego Boga i tym samym uczestniczenie w Jego
zdolności bycia w świecie”11.
Jezus jest Bogiem i wstępuje do swojego Ojca. Duch Święty jest
dany właśnie dla ewangelizacji. Jezus idzie do Ojca i może nam tą
Obietnicę Ojca zesłać: „Tego właśnie Jezusa wskrzesił Bóg, a
my wszyscy jesteśmy tego świadkami. Wyniesiony na prawicę Boga,
otrzymał od Ojca obietnicę Ducha Świętego i zesłał Go, jak to
sami widzicie i słyszycie” (Dz 3,32-34).
„Wiara w powtórne przyjście
Chrystusa stanowi drugi filar chrześcijańskiego Credo. Ten, który
stał się ciałem, a teraz na zawsze pozostaje Człowiekiem,
który na zawsze otworzył w Bogu obszar człowieczeństwa,
wzywa cały świat do rzucenia się w otwarte ramiona Boga,
ażeby na koniec Bóg stał się wszystkim we wszystkich, a Syn
mógł przekazać Ojcu cały zgromadzony w Nim świat (zob. 1
Kor 15,20-28). Zawarta jest w tym pewność nadziei, że Bóg
otrze wszelką łzę, że nie ostanie się żaden bezsens, usunięta
zostanie wszelka nieprawość i przywrócone będzie prawo.
Ostatnim słowem historii świata będzie zwycięstwo miłości”12.
Apokalipsa św. Jana zdaje się nie potwierdzać tego papieskiego
optymizmu.
„Czuwanie oznacza przede
wszystkim otwarcie na dobro, prawdę i Boga wśród
niezrozumiałego często świata i w centrum władzy zła.
Oznacza, że człowiek całą siłą i z wielką
trzeźwością usiłuje czynić to, co słuszne, kierując się
w życiu nie własnymi pragnieniami, lecz drogowskazem wiary.
Wszystko to ukazane jest w eschatologicznych przypowieściach
Jezusa, a zwłaszcza w przypowieści o czuwającym
słudze (zob. Łk 12,42-48), oraz – na inny sposób –
w przypowieści o pannach nieroztropnych i rozsądnych
(zob. Mt 25,1-13)”13.
To co rozbraja chrześcijaństwo – to lekceważenie sił zła, to
irracjonalny optymizm – sprzeciwiający się ewangelicznej
czujności.
„W chrześcijańskiej prośbie
o powtórne przyjście zawiera się zawsze również
doświadczenie obecności. Nigdy nie odnosi się ona wyłącznie do
przyszłości. Zrozumiałe jest więc to, co mówi Zmartwychwstały:
„A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia
świata” (Mt 28,20). Jest On wśród nas teraz – w sposób
najbardziej rzeczywisty w obecności eucharystycznej.
Jednocześnie jednak w chrześcijańskim doświadczeniu
obecności zawiera się także napięcie powodowane odniesieniem do
przyszłości, do definitywnej pełnej realizacji tej obecności:
obecność nie osiągnęła jeszcze pełni. Zawiera w sobie
pragnienie czegoś więcej. Rodzi w nas dążenie do
definitywnego spełnienia”14.
Jezus jest z nami, czyni dobro i skutecznie walczy ze złem.
Pisze dalej Papież: „W środę
pierwszego tygodnia Adwentu, Liturgia
godzin podaje
interpretację zaczerpniętą z homilii adwentowych Bernarda
z Clairvaux, w której zawarta jest wizja uzupełniająca.
Czytamy w niej: „Wiemy, że potrójne jest przyjście Pana.
Trzecie jest pośrodku (adventus
medius) między dwoma
pozostałymi (…). Pierwsze przyjście jest w ciele i słabości,
to pośrodku – w duchu i mocy, ostatnie zaś w chwale
i majestacie” (In
Adventu Domini, serm.
III,4. V,1; PL 183, 45 A; 50 C-D). Na poparcie tej swojej tezy
Bernard przytacza J 14,23: „Jeśli Mnie kto miłuje, będzie
zachowywał moją naukę, a Ojciec mój umiłuje go
i przyjdziemy do niego i mieszkanie u niego uczynimy”.
Mówi się tu wyraźnie
o „przyjściu” Ojca i Syna. Jest to charakterystyczna
dla Jana eschatologia aktualna. Nie odrzuca ona oczekiwania przyjścia
definitywnego, które przemieni świat, ukazuje jednak, że czas
pośredni nie jest pusty, że jest w nim właśnie ów adventus
medius, przyjście
pośrodku, o którym mówi Bernard. Ta obecność antycypująca
stanowi niewątpliwie część eschatologii chrześcijańskiej
i chrześcijańskiej egzystencji”15.
Teraz, zgodnie ze słowami św. Bernarda, Jezus przychodzi w Duchu i
w mocy! Zgodnie z zapowiedzią św. Jana Chrzciciela, Jezus chrzci w
Duchu Świętym: „Ujrzałem Ducha, który jak gołębica zstępował
z nieba i spoczął na Nim. Ja Go przedtem nie znałem, ale Ten,
który mnie posłał, abym chrzcił wodą, powiedział do mnie: Ten,
nad którym ujrzysz Ducha zstępującego i spoczywającego nad Nim,
jest Tym, który chrzci Duchem Świętym. Ja to ujrzałem i daję
świadectwo, że On jest Synem Bożym” (J 1,32-34). Słowa z J
14,23 można rozumieć o zamieszkiwaniu Trójcy w człowieku
miłującym Jezusa. To wielka szansa dla każdego z nas16.
„Istnieją
jednak także epokowe sposoby tego przychodzenia. Działalność dwu
wielkich postaci Franciszka i Dominika na przełomie XII i XIII
wieku była sposobem ponownego wejścia Chrystusa w historię,
nowego ukazania znaczenia Jego słowa i miłości; sposobem
odnowienia Kościoła i ukierunkowania na Niego historii. To
samo możemy powiedzieć o świętych XVI stulecia, takich jak
Teresa z Ávila, Jan od Krzyża, Ignacy Loyola, Franciszek
Ksawery; ich działalność, to nowe sposoby wkraczania Pana w mętną
i oddalającą się od Niego historię owego stulecia. Jego
tajemnica, Jego postać, przybierają nowe oblicze; a przede
wszystkim na nowy sposób staje się obecna Jego moc przemieniająca
ludzi i kształtująca historię”17.
„Wróćmy
raz jeszcze do zakończenia Ewangelii Łukasza. Czytamy w nim,
że Jezus wyprowadził swoich uczniów ku Betanii. Tam „podniósłszy
ręce, błogosławił ich. A kiedy ich błogosławił, rozstał
się z nimi i został uniesiony do nieba” (24,50n). Jezus
rozstaje się, błogosławiąc. Błogosławiąc, odchodzi i z
tym błogosławieństwem pozostaje. Jego ręce są nadal wyciągnięte
nad tym światem. Te błogosławiące ręce Chrystusa są jakby
chroniącym nas dachem. Są one jednak równocześnie gestem
otwarcia, który rozrywa świat, ażeby weszło do niego niebo
i mogło w nim stać się obecnością”18.
W taki sposób Benedykt XVI kończy II część swojej trylogii
poświęconej Jezusowi z Nazaretu.
Janusz Maria Andrzejewski OP
1
J. RATZINGER, BENEDYKT XVI,
Jezus z Nazaretu. Część 2. Od wjazdu do Jerozolimy do
Zmartwychwstania (Jedność,
Kielce 2011) 458,0-459,3.
2
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 460,7.
3
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 460,7-462,0.
4
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 463,3-464,7.
5
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 464,7.
6
KKK 697.
7
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 464,7-466,0.
8
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 467,3.
9
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 467,3-468,7.
10
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 468,7-470,0.
11
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 471,3.
12
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 472,7.
13
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 474,0.
14
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 476,7.
15
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 478,0-479,3.
16
Święty Tomasz z Akwinu w swojej Sumie mówi natomiast o
misji osób Trójcy Przenajświętszej (por. ST Iª q. 43).
17
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 479,3-480,7.
18
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 480,7-482,0.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz