3. Narodzenie Jezusa w Betlejem
Historyczny i teologiczny kontekst opowiadania o narodzeniu w
Ewangelii Łukasza
„W owym czasie wyszło
rozporządzenie cezara Augusta, żeby przeprowadzić spis ludności w
całym świecie” (Łk 2, 1). Od tych słów Łukasz rozpoczyna swe
opowiadanie o narodzeniu Jezusa i wyjaśnia, dlaczego miało miejsce
w Betlejem. Spis ludności mający na celu ustalenie podatków i ich
pobieranie jest powodem, dla którego Józef z zaślubioną z nim i
oczekującą dziecka Maryją udają się z Nazaretu do Betlejem.
Narodzenie Jezusa w mieście Dawida wpisuje się w kontekst wielkiej
historii powszechnej, mimo iż cezar nic nie wie o tym, że ci
zwyczajni ludzie z tego powodu są w podróży w trudnym dla nich
czasie i w ten sposób, przypadkowo z pozoru, Dziecię Jezus narodzi
się w miejscu obietnicy. Dla Łukasza ten kontekst historii
powszechnej ma duże znaczenie. Po raz pierwszy zostanie
przeprowadzony spis „całego świata”, całej „ekumeny”. Po
raz pierwszy istnieje rząd i królestwo obejmujące całą ziemię.
Po raz pierwszy istnieje wielki obszar, na którym panuje pokój i
dobra wszystkich mogą zostać spisane i oddane w służbę całości.
Powszechny pośrednik zbawienia może przyjść na świat dopiero w
momencie, gdy na szerokim obszarze istnieje społeczność praw i
dóbr, a jeden powszechnie znany język umożliwia kulturalnej
społeczności porozumiewanie się w myśleniu i działaniu;
rzeczywiście nastała „pełnia czasu”1.
Jezus zastrzega jednak, że został posłany tylko do zagubionych
owiec Izraela (por. Mt 15,24).
„Jednak powiązanie Jezusa z
Augustem sięga głębiej jeszcze. August nie chciał być tylko
jednym spośród wielu władców, którzy panowali przed nim i
nastąpią po nim. Pochodząca z 9 roku przed Chrystusem inskrypcja z
Priene mówi nam, jak on chciał być postrzegany i rozumiany. Można
się z niej dowiedzieć, że dzień narodzin cesarza „całemu
światu dał nowe oblicze. Popadłby w ruinę, gdyby w nim, z boga
narodzonym, nie ukazała się perspektywa powszechnego szczęścia...
Opatrzność, która kieruje życiem nas wszystkich, męża tego dla
naszego zbawienia napełniła takimi darami, że posłała go do nas
i do wszystkich przyszłych pokoleń jako zbawiciela (sōtēr)
[...] Dzień narodzin tego boga był dla świata początkiem
odnoszących się do niego ewangelii. Od jego narodzin musi się
zacząć nowa rachuba czasu” (zob. Stöger
1963: 74). Na podstawie tego tekstu jasne jest, że w Auguście
widziano nie tylko polityka, ale postać teologiczną; trzeba zresztą
brać pod uwagę, iż w świecie starożytnym nie odłączano
polityki od religii i teologii. Senat rzymski już w 27 roku przed
Chrystusem, trzy lata po objęciu przez niego urzędu, nadał mu
tytuł Augustus (po
grecku: Sebastos)
— „Godny uwielbienia”. W inskrypcji z Priene jest nazwany
Zbawicielem (sōtēr).
Tytuł ten, w literaturze przyznawany Zeusowi, ale również
Epikurowi i Eskulapowi, w greckim przekładzie Starego Testamentu
jest zastrzeżony samemu Bogu. Również w odniesieniu do Augusta ma
on boski wydźwięk: cesarz ten dokonał przełomu w świecie i
zapoczątkował nowe czasy”2.
„Przedmiotem wielkich
kontrowersji stały się dwie inne daty. Według Józefa Flawiusza,
któremu przede wszystkim zawdzięczamy znajomość historii
żydowskiej w czasach Jezusa, spis ludności dokonał się w 6 roku
po Chrystusie, w czasie rządów Kwiryniusza i — ponieważ w grę
wchodziły tu przede wszystkim pieniądze - doprowadził do wywołania
powstania przez Judasza Galilejczyka (zob. Dz 5, 37). Poza tym
Kwiryniusz miał prowadzić działalność na obszarze
syryjsko-żydowskim dopiero w tym czasie, nie wcześniej. Te
wydarzenia są jednak ze swej strony znowu niepewne; istnieją pewne
poszlaki wskazujące na to, że Kwiryniusz z polecenia cesarza
działał w Syrii również już około 9 roku przed Chrystusem. Tak
więc całkowicie przekonujące wydają się supozycje różnych
uczonych, Aloisa Stögera
na przykład, według których „spis ludności” w tamtych
okolicznościach przeciągał się i trwał kilka lat. Poza tym odbył
się on w dwóch etapach: najpierw spisane zostały wszystkie
posiadłości ziemskie i zabudowania, a potem - w drugim rzucie -
ustalono nałożone podatki. Zgodnie z tym pierwszy etap miał
miejsce w czasie narodzenia Jezusa, drugi, dla ludności o wiele
bardziej dotkliwy, doprowadził do wybuchu powstania (zob. Stöger
1963: 372 n). Zarzucano wreszcie, że aby dokonać takiego poboru,
podróż każdego obywatela do jego własnego miasta nie była
konieczna (zob. Łk 2, 3). Tymczasem dowiedzieliśmy się jednak z
różnych źródeł, że zainteresowani musieli się pokazać tam,
gdzie mieli posiadłości ziemskie. Zgodnie z tym można by przyjąć,
że Józef, pochodzący z domu Dawida, miał taką posiadłość w
Betlejem i w związku z pobieraniem podatku musiał się tam udać”3.
„Wybitni przedstawiciele
współczesnej egzegezy uważają, że podana przez Mateusza i
Łukasza informacja o narodzeniu się Jezusa w Betlejem nie jest
wypowiedzią historyczną, lecz teologiczną, a Jezus narodził się
w rzeczywistości w
Nazarecie. Opowiadania o narodzeniu Jezusa w Betlejem byłyby tylko
teologicznym opracowaniem historii na kanwie obietnic, mającym na
celu – przez podanie miejsca narodzenia - ukazanie Jezusa jako
oczekiwanego Pasterza Izraela (zob. Mi 5,1—2; Mt 2, 6). Nie widzę,
w jaki sposób teorię tę można by rzeczywiście uzasadnić przez
powołanie się na materiały źródłowe. O narodzeniu Jezusa nie
mówią przecież żadne inne źródła poza historiami dzieciństwa
u Mateusza i Łukasza. Obydwie zależą bez wątpienia od
przedstawicieli zupełnie odmiennych tradycji. Powstały też pod
wpływem innych wizji teologicznych i różnią się częściowo
podanymi informacjami historycznymi. Mateusz prawdopodobnie nie
wiedział, że zarówno Józef, jak i Maryja mieszkali początkowo w
Nazarecie. Dlatego wracając z Egiptu, Józef chce najpierw udać się
do Betlejem i dopiero wiadomość, że w Judei panuje syn Heroda,
skłania go do zmiany planu i udania się do Galilei. Dla Łukasza
natomiast od początku jasne jest, że Święta Rodzina po
wydarzeniach związanych z narodzeniem wraca do Nazaretu. Dwie
odmienne linie tradycji są zgodne z informacją, że miejscem
narodzenia Jezusa jest Betlejem. Jeśli trzymamy się źródeł i nie
powołujemy się na własne pomysły, jasne pozostaje, iż Jezus
narodził się w Betlejem, a dorastał w Nazarecie”4.
Ewangelie podają Betlejem, jako miejsce narodzenia Jezusa i nie mamy
żadnych podstaw do kwestionowania tego.
Narodzenie Jezusa
„Kiedy tam [w Betlejem]
przebywali, nadszedł dla Maryi czas rozwiązania. Powiła swego
pierworodnego Syna, owinęła Go w pieluszki i położyła w żłobie,
gdyż nie było dla nich miejsca w gospodzie” (Łk 2, 6 n).
Zacznijmy nasze rozważania od ostatnich słów tego cytatu: nie było
dla nich miejsca w gospodzie. Oparte na wierze rozważanie tego
fragmentu doprowadziło do znalezienia w nim wewnętrznego
paralelizmu do głębokich słów prologu Jana: „Przyszło do
swojej własności, a swoi go nie przyjęli” (J 1, 11). Dla Zbawcy
świata, dla którego wszystko zostało stworzone, nie ma tu miejsca
(zob. Kol 1, 16). „Lisy mają nory, a ptaki podniebne - gniazda,
lecz Syn Człowieczy nie ma miejsca, gdzie by głowę mógł położyć”
(Mt 8, 20). Ten, który poza miastem został ukrzyżowany (zob. Hbr
13, 12), poza miastem też przyszedł na świat. Może to nam dać
dużo do myślenia, wskazać na przewartościowanie dokonane w
postaci Jezusa Chrystusa i w Jego orędziu. Od samego narodzenia jest
On poza obszarem tego, co dla świata ma znaczenie i moc. Jednak
właśnie Ten pozbawiony znaczenia i niemocny okazuje się Kimś
naprawdę mocnym, Tym, od którego w końcu wszystko zależy. Dlatego
cząstką stawania się chrześcijaninem jest wyjście z tego, o czym
wszyscy myślą i czego chcą, odrzucenie dominujących kryteriów,
umożliwiające znalezienie światła prawdy naszego bytu, i wejście
w tym świetle na dobrą drogę”5.
Jeśli założymy z Łukaszem, że Józef idzie do Betlejem, jako do
swojego miasta (por. Łk 2,4), zdumiewające jest, że nie znajduje
tam żadnej pomocy.
„Już u Justyna Męczennika (zm.
165) i u Orygenesa (zm. ok. 254) znajdujemy tradycję, zgodnie z
którą miejscem narodzenia Jezusa była grota pokazywana w
Palestynie przez chrześcijan. Po wypędzeniu Żydów z Ziemi Świętej
w II wieku Rzym zamienił grotę na miejsce kultu Tammuza-Adonisa6,
chcąc oczywiście w ten sposób zatrzeć pamięć o kulcie
chrześcijańskim; fakt ten potwierdza starożytny charakter tego
miejsca, dowodząc też, że Rzymianie przywiązywali do niego dużą
wagę. Miejscowe tradycje często są źródłem pewniejszym niż
pisemne informacje. Dlatego miejscową betlejemską tradycję, do
której nawiązuje również Bazylika Narodzenia, można uważać za
zupełnie wiarygodną”7.
„Opierając się na teologii
ojców, tradycja ikon interpretowała żłób i pieluszki także
teologicznie. W Dziecku ściśle owiniętym w pieluszki widzi się
znak wskazujący na godzinę Jego śmierci: jak zobaczymy to jeszcze
dokładniej przy rozważaniu słowa „Jednorodzony”, jest Ono od
samego początku Darem ofiarnym. Dlatego żłób przybierał kształt
ołtarza. Augustyn objaśniał znaczenie żłobu, posługując się
myślą, która w pierwszej chwili wydaje się niemal niestosowną,
ale gdy się jej bliżej przyjrzeć, zawiera głęboką prawdę. Żłób
jest miejscem, gdzie zwierzęta znajdują pokarm. Teraz zaś w żłobie
leży Ten, który nazywa siebie samego chlebem danym z nieba -
prawdziwym pokarmem, którego człowiek potrzebuje do podtrzymania
swego człowieczeństwa. Jest to pokarm zapewniający człowiekowi
właściwe, wieczne życie. Dlatego żłób wskazuje na stół
Pański, do którego człowiek jest zaproszony, aby otrzymać chleb
od Boga. W ubóstwie narodzenia Jezusa zarysowuje się coś
wielkiego, w czym w sposób tajemny dokonuje się zbawienie ludzi”8.
„Jak powiedziano, żłób ze
znajdującą się w nim paszą wskazuje na zwierzęta. Jest dla nich
miejscem pobierania pokarmu. W Ewangelii nie ma tu mowy o
zwierzętach, jednak kierujące się wiarą rozważania, łącząc ze
sobą lekturę Starego i Nowego Testamentu, bardzo szybko wypełniły
tę lukę przez wskazanie na Izajasza 1, 3: „Wół rozpoznaje swego
pana i osioł żłób swego właściciela; Izrael na niczym się nie
zna, lud mój niczego nie rozumie”. Peter Stuhlmacher wskazuje na
to, że pewien wpływ wywarła tu przypuszczalnie również grecka
wersja Habakuka 3, 2: „Pośród dwóch istot żyjących9
[...] zostaniesz poznany, ukażesz się, kiedy czas nadejdzie”
(zob. Stuhlmacher 2006: 52). Przez dwie istoty żyjące należy
oczywiście rozumieć dwóch cherubów, którzy zgodnie z Wj 25,
18-20 na przebłagalni Arki Przymierza ukazują i jednocześnie
ukrywają tajemniczą obecność Boga. Dlatego żłób staje się
jakby Arką Przymierza, w której tajemnie strzeżony Bóg jest
między ludźmi i przed którą dla „wołu i osła”, dla
ludzkości złożonej z Żydów i pogan, nadeszła godzina poznania
Boga”10.
„W tym osobliwym połączeniu Iz
1, 3; Ha 3, 2; Wj 25, 18-20 ze żłobem ukazują się teraz te dwa
zwierzęta jako wyobrażenie niepoznającej własnymi siłami
ludzkości - ona to, stając wobec Dziecięcia, wobec pokornego
ukazania się Boga w stajni, zaczyna poznawać i w ubóstwie tych
narodzin otrzymuje epifanię, która teraz wszystkich uczy sposobu
widzenia. Chrześcijańska ikonografia już bardzo wcześnie
nawiązała do tego motywu. W żadnym obrazie żłobu nie będzie
brakowało wołu i osła11.
Po tym krótkim ekskursie wróćmy do tekstu Ewangelii. Czytamy w
niej: Maryja „powiła swego pierworodnego Syna” (Łk 2, 7). Co to
znaczy? Pierworodny to niekoniecznie pierwszy w danym szeregu. Słowo
„pierworodny” nie wskazuje na postępującą dalej numerację,
lecz wskazuje na przymiot teologiczny, wyrażany w najstarszych
zbiorach praw Izraela. Wśród przepisów odnoszących się do Paschy
znajdują się następujące zdania: „Pan tak powiedział do
Mojżesza: Poświęćcie Mi wszystko pierworodne. U synów Izraela do
Mnie należeć będą pierwociny łona matczynego - zarówno
człowiek, jak i zwierzę” (Wj 13, 2). „Pierworodnych ludzi z
synów twych wykupisz” (Wj 13, 13). W ten sposób słowa mówiące
o pierworodnych wskazują już na podane dalej opowiadanie o
przedstawieniu Jezusa w Świątyni. Słowa te sugerują w każdym
razie szczególną przynależność Jezusa do Boga. Tę ideę Jezusa
jako Pierworodnego teologia Pawła rozwinęła później w dwóch
etapach. W Liście do Rzymian Paweł nazywa Jezusa „pierworodnym
między wielu braćmi” (Rz 8, 29). Jako zmartwychwstały jest On na
nowy sposób „pierworodnym”, a jednocześnie początkiem mnóstwa
braci. W nowym narodzeniu przez zmartwychwstanie Jezus jest pierwszym
nie tylko ze względu na swą godność, lecz przez zapoczątkowanie
nowej ludzkości. Po obaleniu żelaznej bramy śmierci teraz jest
wielu, którzy mogą przejść przez nią razem z Nim — ci, którzy
we chrzcie razem z Nim umarli i zmartwychwstali. W Liście do Kolosan
myśl ta zostaje jeszcze rozwinięta. Chrystus zostaje nazwany
„Pierworodnym wobec każdego stworzenia” (Kol 1, 15) i
„Pierworodnym spośród umarłych” (Kol 1,18). „W Nim zostało
wszystko stworzone” (Kol 1, 16). „Sam zyskał pierwszeństwo we
wszystkim” (Kol 1, 18). Pojęcie pierworództwa nabiera wymiaru
kosmicznego. Chrystus, Syn wcielony, jest, można by powiedzieć,
pierwszą ideą Boga i uprzedza wszystkie stworzenia, które
zaistnieją ze względu na Niego i przez Niego. Dlatego jest
początkiem i celem nowego stworzenia zapoczątkowanego wraz ze
zmartwychwstaniem”12.
„W tej samej okolicy przebywali w
polu pasterze i trzymali straż nocną nad swoją trzodą. Wtem
stanął przy nich anioł Pański i chwała Pańska zewsząd ich
oświeciła” (Łk 2, 8 n). Pierwszymi świadkami tego wielkiego
wydarzenia są czuwający pasterze. Wiele zastanawiano się nad tym,
co oznacza to, że jako pierwsi orędzie otrzymali właśnie
pasterze. Wydaje mi się, że nie ma potrzeby zbytnio wnikać w tę
kwestię. Jezus narodził się poza miastem, w terenie, gdzie wokół
były pastwiska, znajdowali się na nich pasterze ze swymi trzodami.
Zrozumiałe więc było, że jako żyjący najbliżej tego wydarzenia
pierwsi też zostali zawołani do żłobu. Można oczywiście za tą
myślą od razu pójść dalej: może nie tylko zewnętrznie, ale
również wewnętrznie żyli bliżej tego wydarzenia niż spokojnie
śpiący mieszczanie. Także wewnętrznie nie było im daleko do
Boga, który stał się dzieckiem. Harmonizuje z tym to, że należeli
do ubogich, prostych dusz, które sławił Jezus, ponieważ im przede
wszystkim dany jest dostęp do tajemnicy Boga (zob. Łk 10, 21 n). Są
przedstawicielami ubogich Izraela, ubogich w ogólności -
uprzywilejowanych adresatów miłości Boga. Na inne jeszcze
znaczenie tego faktu zwrócono uwagę przede wszystkim w tradycji
monastycznej. Pasterze czuwali, mnisi zaś chcieli być na tym
świecie czuwającymi — najpierw przez swe nocne modlitwy, przede
wszystkim jednak w czuwaniu wewnętrznym, w swym otwarciu na wezwanie
Boże przez znaki Jego obecności”13.
Warto przypomnieć, że tak Józef, jak i Maryja nie byli przyjęci
przez mieszkańców Betlejem (por. Łk 2,7).
Mówi Łukasz: „A byli w tejże
krainie pasterze, czuwający i odbywający straże nocne przy
trzodzie swojej. I oto Anioł Pański stanął przy nich, a jasność
Boża zewsząd ich oświeciła, i zlękli się bojaźnią wielką. I
rzekł im Anioł: Nie bójcie się; bo oto opowiadam wam wesele
wielkie, które będzie wszystkiemu ludowi, bo się wam dziś
narodził Zbawiciel, który jest Chrystus Pan, w mieście Dawidowym”
(Łk 2,8-11). Anioł Pański pojawia się prawdopodobnie w postaci
ludzkiej – stąd czasownik epeste
– tłumaczony przez „stanął przy” – podobnie jak opisach
dotyczących Zmartwychwstania (por. Mt 28,2-3). Termin „jasność
Boża” tłumaczy greckie słowa doksa
kyriu,
oznaczające dosłownie „chwałę Pana” - podobnie jak w ST, Bóg,
który jest światłością (por. 1 J 1,5) oświetla ludzi w
niezwykły sposób swoją chwałą, tzn. zewnętrzną manifestacją
swojej w danym miejscu obecności. Anioł przedstawia pasterzom
Jezusa, którego nazywa najpierw Zbawicielem, tym, który niesie
zbawienie od wszelkiego zła – przeszłego, obecnego, czy
przyszłego; zła gnębiącego ducha, duszę, czy ciało człowieka
doń przychodzącego. Anioł nazywa Jezusa Chrystusem, tzn.
namaszczonym przez Ducha Świętego od momentu Jego poczęcia w łonie
Maryi. Otrzymał więc On pełnię darów charyzmatycznych od
początku swojego ludzkiego życia, a nie dopiero od momentu chrztu w
Jordanie, jak można by przypuszczać na mocy Dz 10,37-38: „Wiecie,
co się działo w całej Judei, począwszy od Galilei, po chrzcie,
który głosił Jan. Znacie sprawę Jezusa z Nazaretu, którego Bóg
namaścił Duchem Świętym i mocą. Dlatego że Bóg był z Nim,
przeszedł On dobrze czyniąc i uzdrawiając wszystkich, którzy byli
pod władzą diabła”. Anioł nazywa Jezusa Panem – co wskazuje
na pełnię Jego Boskiej władzy. Jezus wymaga wiary w swoje Bóstwo
i odwołuje się w tym do proroczego Psalmu 110: „Gdy się zaś
faryzeusze zebrali, spytał ich Jezus, mówiąc: Co wy sądzicie o
Chrystusie? Czyim jest synem? Rzekli mu: Dawidowym. Rzekł im: Jakże
więc Dawid w duchu nazywa go Panem, mówiąc: Rzekł Pan Panu memu:
Siądź po prawicy mojej, aż położę nieprzyjaciół twoich
podnóżkiem nóg twoich? Jeśli więc Dawid nazywa go Panem, jakże
jest synem jego? I żaden nie mógł mu odpowiedzieć słowa, ani
nikt nie śmiał go od owego dnia więcej pytać” (Mt 22,41-46).
„Można wreszcie pomyśleć o
historii wybrania Dawida na króla. Saul został jako król odrzucony
przez Boga. Samuel został posłany do Jessego w Betlejem, ażeby
namaścić na króla jednego z jego synów, wskazanego mu przez Pana.
Nie był nim żaden z tych, którzy zostali mu przedstawieni.
Brakowało wśród nich najmłodszego, ten jednak właśnie pilnuje
trzód – wyjaśnił prorokowi Jesse. Samuel poleca sprowadzić go z
pastwiska i idąc za wskazaniem Bożym, namaszcza młodego Dawida
„pośrodku jego braci” (1 Sm 16, 1-13). Dawid przychodzi od
pilnowanych przez siebie owiec i zostaje ustanowiony pasterzem
Izraela (zob. 2 Sm 5, 2). Prorok Micheasz widzi daleką przyszłość
i zapowiada, że z Betlejem wyjdzie ten, który kiedyś będzie pasł
lud Izraela (zob. Mi 5, 1-3; Mt 2, 6). — Jezus rodzi się między
pasterzami. On jest wielkim Pasterzem ludzi (zob. 1 P 2, 25; Hbr 13,
20)”14.
„Zupełnie zrozumiałe jest, że
prosty lud wierzących usłyszał potem także śpiewających
pasterzy i po dziś dzień, łącząc się z nimi w tę świętą
noc, wyśpiewuje wielką radość, jaka wszystkim jest dawana od
tamtego momentu aż do końca czasów. Co wszakże - zgodnie z
relacją świętego Łukasza - śpiewali aniołowie. Chwałę Bogu
„na wysokościach” łączą z pokojem ludzi „na ziemi”.
Kościół nawiązał do tych słów i ułożył z nich cały hymn. W
szczegółach przekład słów aniołów jest jednak kontrowersyjny.
W znanym nam tekście łacińskim do niedawna jeszcze brzmiał on
następująco: „Chwała na wysokościach Bogu, a na ziemi pokój
ludziom dobrej woli”. Przekład ten współcześni egzegeci - nie
bez słusznych powodów — odrzucili jako jednostronnie
moralizujący”15.
Grecki rzeczownik eudokia
ma znaczenia – dobra wola, upodobanie. Daleko nie wszyscy ludzie
byli ludźmi dobrej woli i obietnica pokoju odnosi się właśnie do
obdarzonych dobrą wolą. Takie tłumaczenie, chyba najlepiej, oddaje
sens Bożego Narodzenia – Bóg chce obdarzać ludzi dobrą wolą.
„Chwała Boża” nie jest czymś,
co mogą tworzyć ludzie („Niech będzie chwała Bogu”). „Chwała”
Boża jest czymś, co jest, Bóg jest chwalebny, i to jest naprawdę
powód do radości. Istnieje prawda, istnieje dobro, istnieje piękno.
Te rzeczy istnieją - w Bogu - i są niezniszczalne”16.
Ap 5,13 informuje: „A wszelkie stworzenie, które jest w niebie i
na ziemi, i pod ziemią, i na morzu, i wszystko, co w nich przebywa,
usłyszałem, jak mówiło: Zasiadającemu na tronie i Barankowi
błogosławieństwo i cześć, i chwała, i moc, na wieki wieków!”.
Chwała jest więc również wyrazem podziwu wobec Boga ze strony
Jego stworzenia. Jest wyrazem miłości i wdzięczności wobec Boga.
„Większe znaczenie ma różnica
w przekładach drugiej części słów anioła. To, co do niedawna
przekładano na „ludziom dobrej woli”, teraz - w przekładzie
Konferencji Episkopatu Niemiec — brzmi: „ludziom Jego łaski”
(„Menschen seiner
Gnade”). W przekładzie
Konferencji Episkopatu Włoch jest to „uomini
che egli ama –
ludziom, których On kocha”. Tutaj można jednak zapytać: Których
ludzi Bóg kocha? Czy są tacy, których nie kocha? Czy nie kocha
wszystkich jako swych stworzeń? Co więc znaczy ten dodatek:
„których Bóg kocha”? To samo pytanie można skierować również
pod adresem niemieckiego przekładu. Którzy są ludźmi (Jego)
łaski? Czy są tacy, którym nie okazuje swej łaski? A jeśli tak,
to dlaczego?”17.
Zarówno niemiecki, jak i włoski przekład są dość odległe od
oryginału. Z pewnością, nie wszyscy ludzie żyją w stanie łaski,
wielu żyje, a nawet umiera w nienawiści do Boga i do ludzi. Miłość
Boża też nie jest jednakowa wobec wszystkich. Jezus mówi: „Kto
ma przykazania moje i zachowuje je, ten Mnie miłuje. Kto zaś Mnie
miłuje, ten będzie umiłowany przez Ojca mego, a również Ja będę
go miłował i objawię mu siebie” (J 14,21). Miłość Boga zależy
od naszej do Niego miłości, która oczywiście jest owocem Jego
łaski. W Księdze Malachiasza Bóg twierdzi: „Umiłowałem was,
mówi Pan. I rzekliście: W czymże nam miłość okazałeś? Czy
Ezaw nie był bratem Jakuba? mówi Pan, a umiłowałem Jakuba, Ezawa
zaś miałem w nienawiści i uczyniłem góry jego spustoszeniem, a
dziedzictwo jego dla smoków pustyni. A jeśli powie Idumea: jesteśmy
zniszczeni, ale znowu zbudujemy, co jest zniszczone, to mówi Pan
zastępów: Oni budować będą, a ja rozwalę, i nazwą ich krajem
bezbożności i ludem, na który rozgniewał się Pan aż na wieki”
(Ml 1,2-4). Bóg jest wolny w swojej miłości i obdarza nią
stosownie do swojej woli.
„Dosłowny przekład oryginalnego
tekstu greckiego brzmi: pokój ludziom (Jego) upodobania. Także tu
jednak pozostaje oczywiście pytanie: W których ludziach Bóg sobie
upodobał? I dlaczego? Otóż potrzebną do zrozumienia tej kwestii
pomoc znajdujemy w Nowym Testamencie. W opisie chrztu Jezusa Łukasz
opowiada, że gdy Jezus się modlił, otworzyło się niebo i odezwał
się głos z nieba: „Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam
upodobanie” (Łk 3, 22). Człowiekiem upodobania jest Jezus. Jest
nim, ponieważ żyje w całkowitym oddaniu się Ojcu, wpatrzony w
Niego i we wspólnocie jednej z Nim woli. Ludźmi upodobania są więc
ludzie, którzy mają postawę Syna, ludzie upodobnieni do Chrystusa.
Za różnicą w przekładach kryje się w ostatecznym rozrachunku
pytanie o relację między łaską Bożą i ludzką wolnością.
Możliwe są tu dwie skrajne pozycje. Najpierw przekonanie o
absolutnej wyłączności działania Boga, w którym wszystko zależy
od Jego predestynacji. Po drugiej stronie znajduje się przekonanie
moralizujące, zgodnie z którym o wszystkim decyduje w końcu dobra
wola człowieka. Starszy przekład ludziom „dobrej woli” można
by błędnie rozumieć w tym właśnie sensie. Nowy przekład można
fałszywie interpretować tak, jakby wszystko zależało wyłącznie
od Bożej predestynacji. Żadna z tych dwu skrajnych pozycji nie jest
słuszna i całe świadectwo Pisma Świętego nie pozostawia tu
wątpliwości. Łaska i wola przenikają się ze sobą i ich
współistnienia nie da się wyrazić w jasnych formułach. Prawdą
jest, że nie moglibyśmy miłować, gdybyśmy najpierw nie zostali
umiłowani przez Boga. Łaska Boża zawsze nas uprzedza, obejmuje nas
i podtrzymuje. Prawdą jest jednak również, że człowiek jest
powołany do miłości, że nie jest bezwolnym narzędziem Bożej
wszechmocy i może albo miłością odpowiedzieć na miłość, albo
odrzucić miłość Bożą. Wydaje mi się, że dosłowny przekład -
„upodobania” (lub „Jego upodobania”) - najlepiej szanuje tę
tajemnicę, bez opowiadania się za jedną ze stron. Co się tyczy
„Chwała na wysokościach” decydujące znaczenie ma, rzecz jasna,
słowo „jest”. Bóg jest chwalebny, jest niezaprzeczalną Prawdą,
odwiecznym Pięknem. Jest to podstawowa, pocieszająca pewność
naszej wiary. Jednakże - zgodnie z trzema pierwszymi przykazaniami
Dekalogu - również tutaj istnieje idące za tym zadanie dla nas:
przyczyniać się do tego, żeby wielka chwała Boża na świecie nie
była plamiona i zniekształcana, żeby Jego wielkość i Jego święta
wola były otaczane czcią”18.
„Musimy się jednak teraz
zastanowić nad jeszcze jednym aspektem anielskiego orędzia.
Powracają w nim podstawowe kategorie, określające samoświadomość
i obraz świata cezara Augusta: sōtēr
(Zbawca), pokój, ekumena19
- tutaj odnoszone dalej niż tylko na świat śródziemnomorski i
obejmujące niebo i ziemię - a wreszcie słowo „dobra nowina”
(euangélion).
Paralelizmy te z pewnością nie są przypadkowe. Łukasz chce nam
powiedzieć: to, co cezar uzurpował sobie samemu, zrealizowało się
na wyższy sposób w tym Dziecku, które - bezbronne i niemocne –
narodziło się w grocie betlejemskiej i którego gośćmi byli
ubodzy pasterze. Reiser słusznie podkreśla, że w centrum obydwu
orędzi znajduje się pokój, a oprócz tego pax
Christi nie musi się
przeciwstawiać pax
Augusti. Jednak pokój
Chrystusa góruje nad pokojem Augusta tak, jak niebo góruje nad
ziemią (zob. Reiser 2003: 460). Zestawienie obydwu tych pokojów nie
musi więc mieć charakteru jednostronnie polemicznego. August
rzeczywiście „na 250 lat [zapewnił] pokój, bezpieczne prawo i
dobrobyt, o jakich wiele krajów byłego Cesarstwa Rzymskiego dzisiaj
może jeszcze tylko marzyć” (Reiser 2003: 458). Polityka ma
absolutnie swój własny obszar i swoją odpowiedzialność. Gdzie
jednak cesarz czyni siebie bogiem i domaga się dla siebie Boskich
przymiotów, tam polityka przekracza swoje granice i czyni obietnice,
których nie może dotrzymać. Bezpieczne prawo, pokój i dobrobyt
także w złotym wieku rzymskiego cesarstwa nigdy nie były wolne od
zagrożeń, nigdy też nie były zrealizowane w całej pełni.
Spojrzenie na Ziemię Świętą wystarczy, żeby poznać granice pax
Romana. Królestwo
głoszone przez Jezusa, królestwo Boże, jest innego rodzaju. Jego
granic nie stanowią ani basen Morza Śródziemnego, ani konkretna
epoka. Znajduje się ono w głębi jestestwa człowieka i otwiera go
na prawdziwego Boga. Pokój Jezusa jest pokojem, którego nie może
dać świat (zob. J 14, 27). W ostatecznym rozrachunku mamy tu do
czynienia z odpowiedzią na pytanie, czym jest odkupienie, ocalenie i
zbawienie. Jedno jest oczywiste: August należy do przeszłości,
Jezus Chrystus natomiast jest teraźniejszością i przyszłością -
„wczoraj i dziś, ten sam także na wieki” (Hbr 13, 8)”20.
Przedstawienie Jezusa w Świątyni
„Opowiadanie o narodzeniu Jezusa
Łukasz kończy relacją o tym, co zgodnie z Prawem Izraela uczyniono
z Jezusem w dniu ósmym i czterdziestym. Dzień ósmy to dzień
obrzezania. W ten sposób Jezus zostaje oficjalnie przyjęty do
wspólnoty obietnic pochodzącej od Abrahama; teraz także z prawnego
punktu widzenia należy do ludu Izraela. Paweł czyni aluzję do tego
wydarzenia, gdy pisze w Liście do Galarów: „Gdy nadeszła pełnia
czasu, Bóg zesłał Syna swego, zrodzonego z niewiasty, zrodzonego
pod Prawem, aby wykupił tych, którzy podlegali Prawu, byśmy mogli
otrzymać przybrane synostwo” (Ga 4, 4 n). Łukasz (2, 21) wyraźnie
mówi o obrzezaniu, ale również o nadaniu zapowiedzianego wcześniej
imienia Jezus („Bóg zbawia”), i w ten sposób wraz z obrzezaniem
otwarta zostaje perspektywa spełnienia oczekiwań należących do
istoty Przymierza”21.
Tak realizuje się przymierze Boga z Abrahamem: „Ty zaś, a po
tobie twoje potomstwo przez wszystkie pokolenia, zachowujcie
przymierze ze Mną. Przymierze, które będziecie zachowywali między
Mną a wami, czyli twoim przyszłym potomstwem, polega na tym:
wszyscy wasi mężczyźni mają być obrzezani” (Rdz 17,9-10).
„W Księdze Kapłańskiej jest
przepis, zgodnie z którym kobieta po urodzeniu chłopca pozostaje
przez siedem dni nieczysta (to znaczy wyłączona od czynności
liturgicznych); ósmego dnia dziecko powinno zostać obrzezane, a
kobieta musi jeszcze przez trzydzieści trzy dni pozostawać w domu
dla oczyszczenia krwi (zob. Kpł 12, 1-4). Potem ma złożyć ofiarę
oczyszczenia: baranka na ofiarę całopalną i młodego gołębia
albo synogarlicę na ofiarę przebłagalną. Ubodzy powinni przynieść
tylko dwie synogarlice lub dwa młode gołębie. Maryja złożyła
ofiarę ubogich (zob. Łk 2, 24). Łukasz, którego cała Ewangelia
jest przeniknięta teologią ubogich i ubóstwa, tutaj jeszcze raz
daje nam jednoznacznie do zrozumienia, że rodzina Jezusa zaliczała
się do ubogich Izraela, że właśnie wśród nich mogło dojrzewać
wypełnienie obietnicy. Również tutaj ponownie dowiadujemy się, co
znaczy: „którzy podlegali Prawu”, i co znaczą słowa Jezusa
skierowane do Chrzciciela, któremu mówi, że godzi się wypełnić
wszystko, co sprawiedliwe (zob. Mt 3, 15). Maryja nie potrzebuje
oczyszczenia po urodzeniu Jezusa: narodzenie to przynosi oczyszczenie
świata. Jest jednak posłuszna Prawu i właśnie w ten sposób służy
spełnieniu się obietnic”22.
Tekst grecki Łk 2,22 mówi: „Gdy potem upłynęły dni ich
oczyszczenia według Prawa Mojżeszowego, przynieśli Je do
Jerozolimy, aby Je przedstawić Panu” – słowo „ich” odnosi
się prawdopodobnie do oczyszczenia przepisanego przez „ich”
prawo, a nie do konkretnych osób.
„Drugie wydarzenie, o którym tu
mowa, to wykup pierworodnego, będącego absolutną własnością
Boga. Cena wykupu wynosiła pięć syklów i można ją było uiścić
w całym kraju, dając je jakiemukolwiek kapłanowi. Łukasz najpierw
przytacza wyraźnie prawo dotyczące pierworodnego: „Każde
pierworodne dziecko płci męskiej będzie poświęcone Panu [=
należy do Pana]” (Łk 2, 23; por. Wj 13, 2; 13, 12 n, 15). Na
szczególną uwagę w jego opisie zasługuje fakt, że dalej nic nie
mówi o wykupie Jezusa, ale przechodzi od razu do trzeciego
wydarzenia, do „przedstawienia” (powierzenia) Jezusa. Chce
widocznie powiedzieć: to Dziecko nie zostaje wykupione i nie zostaje
zwrócone rodzicom, ale zupełnie przeciwnie: zostaje osobiście
oddane Bogu w Świątyni, na Jego całkowitą własność. Słowo
paristanai23,
tutaj przełożone na „przedstawić”, znaczy także „ofiarować”
- czyli dokonać tego samego, co czyni się z ofiarami składanymi w
Świątyni. Pobrzmiewa tu motyw ofiary i kapłaństwa”24.
Najbliżej Łk 2,23 jest może Wj 13,15: „Gdy faraon wzbraniał się
nas uwolnić, Pan wybił wszystko, co pierworodne w ziemi egipskiej,
zarówno pierworodne z ludzi, jak i z bydła, dlatego ofiaruję dla
Pana męskie pierwociny łona matki i wykupuję pierworodnego mego
syna”. Pierworodne zwierzęta były zabijane, a synów
pierworodnych trzeba było wykupić.
„O
przepisanym w Prawie akcie wykupu Łukasz nic nie mówi. Zamiast tego
pojawia się coś odwrotnego: przekazanie Dziecka Bogu, do którego
ma całkowicie należeć. Przy żadnym z wymienionych aktów
przepisanych przez Prawo nie było konieczne stawienie się w
Świątyni. Dla Łukasza natomiast to pierwsze przyniesienie Jezusa
do Świątyni jako miejsca tego wydarzenia ma istotne znaczenie.
Tutaj, w miejscu spotykania się Boga z Jego ludem - zamiast aktu
odzyskania pierworodnego - dokonuje się publiczne ofiarowanie Jezusa
Bogu, Jego Ojcu”25.
Tekst grecki mówi o wypełnieniu wszystkich wymaganych ceremonii, a
więc i o wykupieniu Jezusa: „A gdy wnosili dzieciątko Jezus
rodzice jego, aby z nim postąpić według zwyczaju Zakonu” (Łk
2,27); podobnie trzeba interpretować słowa: „Skoro wykonali
wszystko według Zakonu Pańskiego, wrócili się do Galilei, do
Nazaret, miasta swego” (Łk 2,39).
„Po
tym, w najgłębszym tego słowa znaczeniu kultowym, akcie u Łukasza
ma miejsce scena prorocza. Sędziwy prorok Symeon i prorokini Anna –
przyprowadzeni tu przez Ducha Bożego - ukazują się w Świątyni i
jako przedstawiciele wierzącego Izraela pozdrawiają „Mesjasza
Pańskiego” (Łk 2, 26). Na opis Symeona składają się trzy
przymioty: jest sprawiedliwy, pobożny i wyczekuje pociechy Izraela.
Przy rozważaniu postaci świętego Józefa widzieliśmy, kim jest
sprawiedliwy: to człowiek, który żyje w słowie i słowem Bożym,
żyje według woli Bożej, tak jak jest ukazana w Torze. Symeon jest
„pobożny” - żyje w postawie osobistego otwarcia na Boga. Jest
wewnętrznie blisko Świątyni, żyje w spotkaniu z Bogiem i
wyczekuje „pociechy Izraela”. Jest ukierunkowany na rzeczywistość
odkupienia, na Tego, który ma przyjść”26.
Łukasz relacjonuje: „I oto był w Jeruzalem człowiek, któremu
imię było Symeon, a człowiek ten sprawiedliwy i bogobojny,
wyczekujący pociechy Izraela, a Duch Święty był w nim. I otrzymał
był zapowiedź od Ducha Świętego, że nie miał oglądać śmierci,
dopókiby wpierw nie ujrzał Chrystusa Pańskiego. I przyszedł w
duchu do świątyni. A gdy wnosili dzieciątko Jezus rodzice jego,
aby z nim postąpić według zwyczaju Zakonu27,
on też wziął je na ręce swoje, i błogosławił Boga28”
(Łk 2,25-28). Łukasz nazywa go sprawiedliwym – co może wskazywać
na zachowywanie dwóch podstawowych przykazań Bożych – umiłowanie
Boga i bliźniego jak siebie samego. Jest pobożny, bogobojny –
może to wskazywać na poszukiwanie Boga i Jego woli, które może
dokonywać się w świątyni, tak jak to się dokonywało w Namiocie
Spotkania: „Mojżesz też wziął przybytek i rozbił za obozem
daleko, i dał mu imię Przybytek Przymierza. A wszystek lud, który
miał o co pytać, wychodził do przybytku przymierza przed obóz”
(Wj 33,7). Symeon jest natchniony i prowadzony przez Ducha Świętego
– ta charyzmatyczna rzeczywistość jest podkreślona przez
trzykrotne ukazanie Ducha w tym krótkim tekście. Symeon wie, że
zobaczy przed swoją śmiercią Chrystusa i rzeczywiście bierze Go
na swoje ręce i błogosławi Boga.
„W
słowie „pociecha”: (paráklēsis)
pobrzmiewają słowa Jana o Duchu Świętym - On jest Parakletem,
Bogiem pocieszającym. Symeon jest jednym z tych, którzy mają
nadzieję i oczekują, i właśnie w ten sposób jest już nad nim
„Duch Święty”. Moglibyśmy powiedzieć: jest człowiekiem
duchowym i dlatego jest wrażliwy na wezwania Boga, na Jego obecność.
Dlatego też mówi teraz jak prorok. Najpierw bierze w ramiona
Dziecię Jezus i sławi Boga słowami: „Teraz, o Władco, pozwalasz
odejść słudze Twemu w pokoju...” (Łk 2, 29)”29.
Słowo parakletos
można rzeczywiście tłumaczyć przez „Pocieszyciel”, chociaż
lepszym tłumaczeniem jest łacińskie Advocatus,
czyli „Obrońca”. Duch Święty prowadzi Symeona i jest pierwszym
autorem wypowiadanych przez niego słów. Symeon oczekuje pocieszenia
Izraela – może więc samego Mesjasza – który był wówczas
przez wielu oczekiwany. Kolejne słowa z Ewangelii zdają się
potwierdzać taką interpretację: „I otrzymał był zapowiedź od
Ducha Świętego, że nie miał oglądać śmierci, dopókiby wpierw
nie ujrzał Chrystusa Pańskiego” (Łk 2,26). Oczekiwano Go tak,
jak Gedeona, czy Dawida, którzy dzięki namaszczeniu przez Ducha
wybawiali swój naród.
„W
skierowanym do Boga wezwaniu Dziecię Jezus jest nazwane „Twoje
zbawienie”. Pobrzmiewa tu słowo sōtēr
(Zbawiciel), które napotkaliśmy w anielskim orędziu Świętej
Nocy. W pieśni tej znajdują się dwie wypowiedzi chrystologiczne.
Jezus jest „światłem na oświecenie pogan” i na „chwałę
ludu Twego Izraela” (Łk 2, 32). Obydwie zostały zaczerpnięte z
proroka Izajasza: słowa o świetle na oświecenie pogan pochodzą z
pierwszej i drugiej Pieśni Sługi Pańskiego (zob. Iz 42, 6; 49, 6).
Jezus zostaje więc utożsamiony ze Sługą Pańskim, który u
proroka pojawia się jako tajemnicza postać wskazująca na
przyszłość. Do istoty jego posłannictwa należy uniwersalizm,
objawienie poganom, którym Sługa zanosi światło Boże.
Odniesienie do chwały Izraela znajduje się w słowach pocieszenia
skierowanych przez proroka do zatrwożonego Izraela, któremu
zapowiada pomoc zbawczej mocy Bożej (zob. Iz 46, 13)”30.
Symeon mówi: „Teraz puszczasz, Panie, sługę twego w pokoju,
według słowa twego, gdyż oczy moje oglądały zbawienie twoje,
które zgotowałeś przed obliczem wszystkich narodów. Światłość
na objawienie pogan i chwałę ludu twego izraelskiego” (Łk
2,29-32). Pan uwalnia sługę swojego – Symeona zgodnie z obietnicą
(por. Łk 2,26) – bo ujrzał on Chrystusa Pańskiego. Widzi w
Jezusie dzięki światłu Ducha Świętego długo oczekiwanego
Zbawiciela, a dokładniej: „zbawienie” – soterion
– dla
siebie, dla swojego narodu.
Iz 42,6 mówi o świetle dla narodów – le'or
gojim,
podobnie mówi greckie tłumaczenie: eis
fos ethnon,
ale Łk 2,32 mówi: fos
eis apokalypsin ethnon,
czyli „Światłość na objawienie pogan” – co podkreśla
charakter Jezusa jako Objawienia i Objawiającego dla wszystkich
narodów. Jezus jest chwałą swojego narodu – odrzuconą niestety
przez większość Żydów.
„Po
oddaniu chwały Bogu Symeon, trzymając w ramionach Dziecię, kieruje
prorocze słowa do Maryi, której - po słowach radości odnoszących
się do Dziecka - proroczo zwiastuje krzyż (zob. Łk 2, 34 n). Jezus
„przeznaczony jest na upadek i na powstanie wielu w Izraelu”; na
znak, któremu sprzeciwiać się będą. Na koniec Matka otrzymuje
zupełnie osobistą przepowiednię: „Twoją duszę miecz
przeniknie”. Z teologią chwały złączona jest nierozłącznie
teologia Krzyża. Sługa Pański otrzymał ważne polecenie niesienia
światła całemu światu. Posłannictwo to realizowane jest właśnie
w ciemności Krzyża”31.
Łukasz pisze: „A ojciec jego i matka dziwili się temu, co o nim
mówiono. I błogosławił im Symeon, i rzekł do Maryi, matki jego :
Oto ten położony jest na upadek i na powstanie wielu w Izraelu, i
na znak, któremu sprzeciwiać się będą, a duszę twą własną
przeniknie miecz, aby myśli z wielu serc były objawione” (Łk
2,33-35). Słowa Symeona są zadziwiające; błogosławi on i
prorokuje o Jezusie i o Jego Matce. Wielu dzięki Jezusowi podniesie
się z grzechu i osiągnie zbawienie, wielu się zgorszy i zginie. On
sam mówi o sobie: „Nie mniemajcie, że przyszedłem pokój zsyłać
na ziemię. Nie przyszedłem zsyłać pokoju, ale miecz. Przyszedłem
bowiem oddzielić człowieka od ojca swego i córkę od matki swojej
i synową od świekry swojej. I będą nieprzyjaciółmi człowieka
domownicy jego. Kto miłuje ojca albo matkę więcej niż mnie, nie
jest mnie godzien, a kto miłuje syna albo córkę nade mnie, nie
jest mnie godzien. A kto nie bierze krzyża swego i nie naśladuje
mnie, nie jest mnie godzien” (Mt 10,34-38). Maryja ma bardzo
cierpieć dla ujawnienia się myśli wielu ludzi, tak, jakby Jej
cierpienie pomagało w ujawnieniu się prawdy o ludziach.
„Bóg
jest miłością. Miłość może być jednak również znienawidzona
tam, gdzie domaga się wyjścia z siebie samego, po to by się
wznieść ponad siebie. Miłość nie jest romantycznym uczuciem
błogości. Zbawienie nie jest wellness,
zanurzeniem się w samozadowoleniu, lecz jest wyzwoleniem z
zasklepienia we własnym „ja”. Ceną za to wyzwolenie jest
cierpienie Krzyża. Prorocza zapowiedź światła i słowa o Krzyżu
idą w parze ze sobą”32.
„Obok
proroka Symeona pojawia się prorokini Anna, kobieta mająca 84 lata,
która po siedmioletnim okresie małżeństwa przez wiele
dziesięcioleci żyła jako wdowa. „Nie rozstawała się ze
Świątynią, służąc Bogu w postach i modlitwach dniem i nocą”
(Łk 2, 37). Jest wzorem osoby autentycznie pobożnej. W Świątyni
czuje się po prostu jak w swoim domu. Ciałem i duszą żyje u Boga
i dla Boga. W ten sposób jest prawdziwie kobietą pełną Ducha,
prorokinią. Ponieważ żyje w Świątyni - na adoracji - jest tam
obecna w chwili, kiedy przychodzi Jezus. „Przyszedłszy w tej
właśnie chwili, sławiła Boga i mówiła o Nim wszystkim, którzy
oczekiwali wyzwolenia Jeruzalem” (Łk 2, 38). Jej proroctwem jest
jej orędzie - przekazywanie nadziei, którą żyje ona sama”33.
To Duch Święty czyni ją autentycznie pobożną, to On obdarza ją
charyzmatem proroctwa by mądrze mówić o Bogu wyzwalającym, o Bogu
Odkupienia – i to właśnie wtedy, gdy Jezus jest przyniesiony do
świątyni.
„Swą
relację o narodzeniu Jezusa, której część stanowiło także
wypełnianie wszystkiego zgodnie z Prawem (zob. Łk 2, 39), Łukasz
kończy informacją o powrocie Świętej Rodziny do Nazaretu.
„Dziecię zaś rosło i nabierało mocy, napełniając się
mądrością, a łaska Boża spoczywała na Nim” (Łk 2, 40)”34.
Wypełnianie wszystkiego sugeruje również wykup Jezusa w świątyni.
Ciekawe jest podkreślenie napełnianie Jezusa mądrością –
nawiązujące do pism ST poświęconych Mądrości.
Janusz Maria Andrzejewski OP
2
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 84-85.
3
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 87-89.
4
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 91-92.
5
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 92-93.
6
„Dumuzi, Tammuz, Tamuz –
w mitologii mezopotamskiej bóg-pasterz, małżonek bogini Isztar
(Inanny), skazany przez nią na pobyt w świecie podziemnym. Czczony
też jako bóg wegetacji. Dumuzi
jako bóstwo przyrody, wegetacji i plonów czczono pierwotnie
w Babilonie a następnie w innych krajach starożytnej Mezopotamii.
Przedstawiany był również z kłosami w rękach lub na ramionach.
Co roku pod koniec żniw schodził do podziemi, by móc ponownie
powrócić wraz z budzącą się do życia przyrodą. Pod koniec
żniw, z ostatnich kłosów, pleciono wachlarze albo koszyki. Miało
to być symboliczne schronienie dla boga przed następnymi zbiorami.
Pochodne tej tradycji przetrwały do dziś wszędzie tam gdzie
uprawia się zboża. Stary Testament wspomina o kulcie tego boga w
czasach odstąpienia Izraela od kultu Jahwe (Księga Ezechiela
8,13.14). Tammuz utożsamiany jest z egipskim Ozyrysem oraz
grecko-rzymskimi Attisem, Adonisem, Bachusem i/lub
persko(irańsko)-indyjsko-rzymskim Mitrą. Jego siostrą była
Belet-seri, a za żonę przypisuje się mu boginię Isztar
(Inannę)”. W https://pl.wikipedia.org/wiki/Dumuzi_(bóg)
7
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 94.
8
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 95.
9
Dosłownie zoon, czyli
„zwierząt”.
10
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 96.
11
Zwróćmy uwagę na fakt, że zgodnie z wymową Iz 1,3, te zwierzęta
zwracają naszą uwagę na naród Izraela, który nie poznał Boga:
„Poznał wół pana swego i osioł żłób pana swego, a Izrael
mnie nie poznał, a lud mój nie zrozumiał”.
12
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 96-99.
13
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 99-100.
14
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 100-101.
15
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 102.
16
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 102.
17
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 103.
18
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 103-105.
19
Prawdopodobnie jest to spolszczenie greckiego terminu oikumene
– oznaczającego zamieszkałą ziemię.
20
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 105-107.
21
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 109.
22
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 110-111.
23
W greckim tekście NA mamy parastesai,
tzn. formę aorystu aktywnego strony czynnej czasownika paristemi.
24
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 111-112.
25
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 112.
26
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 112-113.
28
Uwielbia on Boga w Duchu Świętym.
29
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 113.
30
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 114.
31
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 115.
32
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 116.
33
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 117-118.
34
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 118.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz