Epilog. Dwunastoletni Jezus w świątyni
„Oprócz historii narodzenia Jezusa święty Łukasz zachował dla
nas jeszcze jeden cenny mały szczegół tradycji dotyczącej
dzieciństwa — szczegół, w którym w osobliwy sposób ukazuje się
nam Jego tajemnica. Opowiada, że rodzice Jezusa każdego roku
pielgrzymowali do Jerozolimy na święto Paschy. Rodzina Jezusa była
pobożna, zachowywała Prawo. W przedstawianiu postaci Jezusa
podkreślany bywa niekiedy niemal wyłącznie aspekt wywrotowy,
zachowanie Jezusa przeciwstawiające się fałszywej pobożności. W
rezultacie Jezus okazuje się liberałem albo rewolucjonistą. W swej
misji synowskiej Jezus rzeczywiście zapoczątkował nową fazę
relacji do Boga, w której zainaugurował nowy wymiar stosunków
człowieka z Bogiem. Nie był to jednak atak na pobożność Izraela.
Wolność Jezusa nie jest wolnością liberała. Jest to wolność
Syna i tym samym wolność człowieka autentycznie pobożnego. Jako
Syn Jezus przynosi nową wolność, nie jest to jednak niczym
nieskrępowana swoboda, lecz wolność Tego, który jest całkowicie
zjednoczony z wolą Ojca i który pomaga ludziom żyć w wolności
opartej na wewnętrznej jedności z Bogiem. Jezus nie przyszedł po
to, żeby znosić, lecz żeby wypełnić (zob. Mt 5, 17). To
wynikające z synostwa połączenie radykalnej nowości z równie
radykalną wiernością ukazuje się właśnie także w tej małej
historii dwunastoletniego Jezusa; owszem, powiedziałbym nawet, że
jest w niej zawarta istotna teologiczna treść”1.
Pobożność rodziny Jezusa w niczym nie zmienia faktu, że już na
początku swojej działalności został On wyrzucony z synagogi w
Nazaret i poprowadzony na stracenie (por. Łk 4,28-30). Jezus
przeciwstawia się nauczaniu judaizmu, w którym było jednocześnie
lekceważenie Prawa Bożego i gloryfikacja tradycji faryzejskiej
(por. Mt 15,1-14), która uniemożliwiła narodowi przyjęcie nauki
Jezusa. On sam mówi: „A biada wam, doktorowie i faryzeusze
obłudnicy, że zamykacie królestwo niebieskie przed ludźmi! Sami
bowiem nie wchodzicie, ani wchodzącym wejść nie pozwalacie” (Mt
23,13). Jezus wypełnia nauczanie Starego Testamentu, ale odsuwa
nauczanie faryzeuszy przeszkadzające ludziom przyjść do Boga.
„W powrotnej podróży wydarza się coś nieoczekiwanego. Jezus nie
wraca razem z wszystkimi, lecz pozostaje w Jerozolimie. Jego rodzice
zauważają to dopiero pod koniec pierwszego dnia drogi. Dla nich
było rzeczą zupełnie normalną przypuszczać, że Jezus jest
gdzieś w grupie pielgrzymów. Łukasz użył tu słowa synodia
- „wspólnota wędrująca” - termin techniczny na określenie
podróżującej karawany. Dla nas, mających może zbyt małostkowy
obraz Świętej Rodziny, fakt ten wydaje się dziwny. Bardzo ładnie
pokazuje on jednak, że w Świętej Rodzinie wolność i
posłuszeństwo szły zgodnie w parze ze sobą. Dwunastoletniemu
Jezusowi pozostawiono swobodę dołączenia się do rówieśników i
przyjaciół oraz pozostania w ich towarzystwie w drodze. Wieczorem
jednak rodzice czekali na Niego. Fakt Jego nieobecności nie ma już
nic wspólnego z wolnością młodych, lecz jak miało się okazać,
wskazuje na inny poziom: na szczególną misję Syna. Dla rodziców
zaczęły się wraz z tym dni trwogi i zatroskania. Ewangelista
opowiada nam, że odnaleźli Jezusa dopiero po trzech dniach w
Świątyni, gdzie siedział pośród uczonych, przysłuchiwał się
im i zadawał pytania (zob. Łk 2, 46)”2.
Jest to mały epizod studiów teologicznych Jezusa, Jego szkoły
biblijnej. Słucha i zadaje pytania i w ten sposób prowadzi uczonych
do stawiania nowych pytań i do odpowiadania na nie. Jest z nimi w
poszukiwaniu Boga – jest to zapowiedź Jego późniejszego
nauczania w świątyni.
„Boska misja Jezusa rozsadza wszelkie ludzkie miary i dla człowieka
staje się ciągle mroczną tajemnicą. W tym momencie dla Maryi
odczuwalne się staje coś z miecza boleści, o którym mówił
Symeon (zob. Łk 2, 35). Im bliżej Jezusa znajdzie się człowiek,
tym głębiej zostaje włączony w tajemnicę Jego Męki. Odpowiedź
Jezusa na pytanie Matki jest mocna. Jakże to? Szukaliście Mnie? Nie
wiedzieliście, gdzie musi być Dziecko? Że musi być w domu Ojca,
„w tym, co należy do mego Ojca”? (Łk 2, 49). Jezus mówi
rodzicom: jestem dokładnie tam, gdzie jest moje miejsce - u Ojca, w
Jego domu. W odpowiedzi tej na szczególną uwagę zasługują przede
wszystkim dwie rzeczy. Maryja powiedziała: „Oto ojciec Twój i ja
z bólem serca szukaliśmy Ciebie”. Jezus poprawia Ją: Ja jestem u
Ojca. Nie Józef jest moim ojcem, lecz Ktoś inny - sam Bóg. Do
Niego należę, u Niego jestem. Czy można jaśniej jeszcze wyrazić
Boże synostwo Jezusa? Wiąże się z tym bezpośrednio druga rzecz.
Jezus mówi o konieczności („musi”), do której się stosuje.
Syn, dziecko musi być u ojca. Greckie słowo dei, którego
użył tutaj Łukasz, w Ewangeliach powraca zawsze tam, gdzie jest
ukazane rozporządzenie woli Bożej, której Jezus jest poddany.
Jezus „musi” wiele cierpieć, zostać odrzucony, zabity i
zmartwychwstać - jak mówi uczniom po wyznaniu Piotra (zob. Mk 8,
31). To „musi” jest aktualne także już w tym początkowym
momencie. On musi być u Ojca i w ten sposób jasne się staje, że
to, co wydaje się nieposłuszeństwem albo nieodpowiednią swobodą
wobec rodziców, w rzeczywistości jest właśnie wyrazem Jego
synowskiego posłuszeństwa. W Świątyni znajduje się nie jako
buntownik wobec rodziców, lecz jako Ten, kto jest posłuszny, tym
samym posłuszeństwem, które doprowadzi do krzyża i
zmartwychwstania”3.
Ważna jest uwaga metodologiczna Papieża: „Słowa Jezusa są za
każdym razem większe od naszego rozumu. Za każdym razem
przewyższają naszą inteligencję. Zrozumiała jest pokusa ich
pomniejszania i naginania do naszej miary. Jednym z elementów
poprawnej egzegezy jest właśnie pokorne uszanowanie tej, często
nas przewyższającej, wielkości i nieumniejszanie słów Jezusa
przez pytanie, na ile możemy im „dowierzać”. On uważa nas za
zdolnych do wielkich rzeczy. Wierzyć znaczy poddać się tej
wielkości i powoli do niej dorastać”4.
„Potem poszedł z nimi i wrócił do Nazaretu i był im poddany
[...] Jezus zaś czynił postępy w mądrości, w latach i w łasce u
Boga i u ludzi” (Łk 2, 51 n). Gdy minęła chwila, kiedy ukazało
się to większe posłuszeństwo, w jakim trwał, Jezus wraca do
normalnej sytuacji swej rodziny - do pokory zwyczajnego życia i do
posłuszeństwa swym ziemskim rodzicom. Do twierdzenia o tym, że
Jezus wzrastał w mądrości i w latach, Łukasz dołącza formułę
z Pierwszej Księgi Samuela, która tam odnosi się do młodego
Samuela (zob. 2, 26): „wzrastał w łasce [życzliwości,
upodobaniu] u Boga i u ludzi”. Ewangelista ponownie wraca do
powiązania historii Samuela z historią dzieciństwa Jezusa, które
pojawiło się najpierw w Magnificat, hymnie wysławiającym Boga
przy spotkaniu z Elżbietą. Ten hymn radości i wysławiania Boga,
który kocha małych, jest nową wersją modlitwy dziękczynnej za
dar dziecka, którym Pan położył kres jej cierpieniu. W historii
Jezusa — tak mówi nam ewangelista w swym cytacie - historia
Samuela powtarza się na wyższym poziomie i ma charakter
definitywny. Istotne znaczenie ma również to, co Łukasz mówi o
wzrastaniu Jezusa nie tylko w latach, lecz także w mądrości. Z
jednej strony w odpowiedzi dwunastoletniego Jezusa oczywiste stało
się, że ma wewnętrzne poznanie Ojca - Boga. On jeden zna Boga nie
tylko przez pośrednictwo świadczących o Nim ludzi, lecz poznaje Go
w sobie samym. Jako Syn jest z Ojcem na ty. Żyje w Jego obecności.
Widzi Go. Jan mówi, że jest On jedynym, który „jest w łonie
Ojca”, i dlatego może o Nim pouczać (zob. J 1, 18). W odpowiedzi
dwunastoletniego Jezusa to właśnie jest oczywiste: jest u Ojca, w
Jego świetle widzi rzeczy i ludzi. Mimo to jednak prawdą jest, że
Jego mądrość wzrasta. Jako człowiek nie żyje w abstrakcyjnej
wszechwiedzy, lecz jest zakorzeniony w konkretnej historii, w miejscu
i czasie, w fazach ludzkiego życia, i stąd otrzymuje konkretny
kształt swej wiedzy. Widać tu więc bardzo jasno, że myślał i
uczył się na ludzki sposób. Staje się rzeczywiście widoczne, że
jest On prawdziwym człowiekiem i prawdziwym Bogiem - tak jak określa
to wiara Kościoła. Tego wzajemnego powiązania nie potrafimy w
końcu zdefiniować. Pozostaje to tajemnicą, a mimo to ukazuje się
zupełnie konkretnie w krótkiej opowieści o Dwunastoletnim,
otwierającej jednocześnie w ten sposób drzwi na całość Jego
postaci, o której później opowiadają nam Ewangelie”5.
Janusz Maria Andrzejewski OP
2
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 163-164.
3
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 165-166.
4
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 167.
5
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 167-169.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz