Dz 21
„Po rozstaniu się z nimi
odpłynęliśmy i bezpośrednim kursem przybyliśmy do Kos, a
następnego dnia do Rodos, a stąd do Patary. Znalazłszy okręt,
który miał płynąć do Fenicji, wsiedliśmy i odpłynęliśmy.
Zobaczyliśmy Cypr i zostawiliśmy go po lewej ręce, a płynąć do
Syrii, przybyliśmy do Tyru, tam bowiem miano wyładować okręt.
Odszukawszy uczniów, pozostaliśmy tam siedem dni, a oni pod wpływem
Ducha odradzali
Pawłowi podróż do Jerozolimy. Po upływie tych dni wybraliśmy się
w drogę, a wszyscy z żonami i dziećmi odprowadzili nas za miasto.
Na wybrzeżu padliśmy na kolana i modliliśmy się. Pożegnaliśmy
się wzajemnie: myśmy weszli na okręt, a oni wrócili do swoich
domów” (Dz 21,1-6). Duch prowadzi Pawła do Jerozolimy, Dz
20,22-23 uczą: „A
teraz, przynaglany
Duchem, udaję się do Jerozolimy; nie wiem, co mnie tam spotka
oprócz tego, że czekają mnie więzy i utrapienia, o czym zapewnia
mnie Duch Święty w każdym mieście”. Wie o tym Paweł i
wspólnoty przez niego odwiedzane.
Przypomina to drogę Eliasza na
wniebowzięcie, na której cały szereg osób jest uprzedzony o
cudzie mającym się dokonać: „Kiedy Pan miał wśród wichru
unieść Eliasza do nieba, szedł Eliasz z Elizeuszem z Gilgal. Wtedy
rzekł Eliasz do Elizeusza: Zostańże tutaj, bo Pan posłał mnie aż
do Betel. Elizeusz zaś odpowiedział: Na życie Pana i na twoje
życie: nie opuszczę cię! Zatem przyszli do Betel. Wtedy uczniowie
proroków, którzy byli w Betel, wyszli do Elizeusza i powiedzieli do
niego: Czy wiesz, że Pan dzisiaj zabierze pana twego wzwyż, ponad
twą głowę? On zaś odrzekł: Również i ja to wiem. Milczcie!”
(2 Krl 2,1-3). Tam, Duch Święty uprzedził nie tylko Eliasza i
Elizeusza, ale i proroków mieszkających w kolejnych
miejscowościach.
Również Jezus idąc do Jerozolimy
uprzedza uczniów o czekającej Go tam męce: „Syn Człowieczy musi
wiele wycierpieć: będzie odrzucony przez starszyznę, arcykapłanów
i uczonych w Piśmie; będzie zabity, a trzeciego dnia
zmartwychwstanie” (Łk 9,22).
Łukasz kontynuuje: „Kończąc
naszą żeglugę, przybyliśmy z Tyru do Ptolemaidy i powitawszy
braci, pozostaliśmy u nich jeden dzień. Wyszedłszy nazajutrz,
dotarliśmy do Cezarei. Weszliśmy do domu Filipa ewangelisty, który
był jednym z Siedmiu, i zamieszkaliśmy u niego. Miał on cztery
córki, dziewice - prorokinie. Kiedyśmy tam przez dłuższy czas
mieszkali, przyszedł z Judei pewien prorok, imieniem Agabos. Przybył
do nas, wziął pas Pawła, związał sobie ręce i nogi i
powiedział: To mówi Duch Święty: Tak Żydzi zwiążą w
Jerozolimie męża, do którego należy ten pas, i wydadzą w ręce
pogan. Kiedyśmy to usłyszeli, razem z miejscowymi braćmi
zaklinaliśmy Pawła, aby nie szedł do Jerozolimy. Wtedy Paweł
odpowiedział: Co robicie? Dlaczego płaczecie i rozdzieracie mi
serce? Ja przecież gotów jestem nie tylko na więzienie, ale i na
śmierć w Jerozolimie dla imienia Pana Jezusa. Nie mogąc go
przekonać, ustąpiliśmy ze słowami: Niech się dzieje wola Pańska!
Potem przygotowawszy się do podróży, ruszyliśmy do Jerozolimy.
Towarzyszyli nam niektórzy uczniowie z Cezarei i zaprowadzili do
niejakiego Mnazona z Cypru, jednego z pierwszych uczniów, u którego
mieliśmy znaleźć gościnę” (Dz 21,7-16). Ciekawa jest wzmianka
o czterech córkach diakona Filipa, określonego w tekście jako
„ewangelista”, obdarzonych jako dziewice charyzmatem prorockim.
Duch Święty przez proroka Agabosa uprzedza Pawła i otaczających
go chrześcijan o czekających na niego więzach.
„Kiedy znaleźliśmy się w
Jerozolimie, bracia przyjęli nas z radością. Następnego dnia
Paweł poszedł razem z nami do Jakuba. Zebrali się też wszyscy
starsi. Powitawszy ich, zaczął szczegółowo opowiadać, czego Bóg
dokonał wśród pogan przez jego posługę. Słysząc to, wielbili
Boga, ale powiedzieli mu: Widzisz, bracie, ile tysięcy Żydów
uwierzyło, a wszyscy trzymają się gorliwie Prawa. O tobie jednak
słyszeli, że wszystkich Żydów, mieszkających wśród pogan,
nauczasz odstępstwa od Mojżesza, mówisz, że nie mają obrzezywać
swych synów ani zachowywać zwyczajów” (Dz 21,17-21).
Judeochrześcijanie w Jerozolimie cieszą się z sukcesów
apostolskich Pawła, ale boją się narazić Żydom, bojąc się ich
oskarżeń wobec Pawła. W ten sposób narażają Pawła na
śmiertelne niebezpieczeństwo linczu. Proponują więc Pawłowi
obrzęd, który ma przekonać Żydów, do Pawła, jako gorliwego
wyznawcy Prawa Mojżeszowego: „Cóż więc począć? W każdym
wypadku dowiedzą się, żeś przybył. Zrób więc to, co ci mówimy:
Mamy tu czterech mężczyzn, którzy złożyli ślub, weź ich z
sobą, poddaj się razem z nimi oczyszczeniu, pokryj za nich koszty,
aby mogli ostrzyc sobie głowy, a wtedy wszyscy przekonają się, że
w tym, czego się dowiedzieli o tobie, nie tylko nie ma źdźbła
prawdy, lecz że ty sam przestrzegasz Prawa na równi z nimi. Co zaś
do pogan, którzy uwierzyli, posłaliśmy im na piśmie polecenie,
aby powstrzymali się od pokarmów ofiarowanych bożkom, od krwi, od
tego, co uduszone, i od nierządu. Wtedy Paweł wziął z sobą tych
mężów, następnego dnia poddał się razem z nimi oczyszczeniu,
wszedł do świątyni i zgłosił [termin] wypełnienia dni
oczyszczenia, aż zostanie złożona ofiara za każdego z nich” (Dz
21,22-26).
Przypomina to dwuznaczne zachowanie Piotra i Barnaby w Antiochii:
„Gdy następnie Kefas przybył do Antiochii, otwarcie mu się
sprzeciwiłem, bo na to zasłużył. Zanim jeszcze nadeszli niektórzy
z otoczenia Jakuba, brał udział w posiłkach z tymi, którzy
pochodzili z pogaństwa. Kiedy jednak oni się zjawili, począł się
usuwać i trzymać się z dala, bojąc się tych, którzy pochodzili
z obrzezania. To jego nieszczere postępowanie podjęli też inni
pochodzenia żydowskiego, tak że wciągnięto w to udawanie nawet
Barnabę” (Ga 2,11-13). Lęk prowadzi do zakłamania.
Takie irracjonalne postępowanie judeochrześcijan nie przynosi
jednak spodziewanych rezultatów: „Kiedy zaś siedem dni dobiegało
końca, Żydzi z Azji zobaczyli go w świątyni, podburzyli cały
tłum i rzucili się na niego z krzykiem: Izraelici! Na pomoc! To
jest człowiek, który wszędzie naucza wszystkich przeciwko narodowi
i Prawu, i temu miejscu, a nadto jeszcze Greków wprowadził do
świątyni i zbezcześcił to święte miejsce. Przedtem bowiem
widzieli z nim w mieście Trofima z Efezu i sądzili, że Paweł
wprowadził go do świątyni. Poruszyło się całe miasto, zbiegł
się lud, porwali Pawła i wlekli go poza świątynię. Natychmiast
też zamknięto bramy. Gdy usiłowali go zabić, doszła do trybuna
kohorty wiadomość, że cała Jerozolima jest wzburzona. Natychmiast
wziął żołnierzy i setników i zbiegł do nich na dół. Na widok
trybuna i żołnierzy zaprzestano bić Pawła. Wtedy trybun zbliżył
się, kazał go ująć, związać dwoma łańcuchami i dopytywał
się, kim jest i co uczynił. A z tłumu każdy krzyczał co innego.
Nie mogąc się nic pewnego dowiedzieć z powodu zgiełku, kazał go
prowadzić do twierdzy. Gdy znalazł się na schodach, doszło do
tego, że żołnierze musieli go nieść z powodu naporu tłumu. Bo
tłum ludzi szedł za nim, krzycząc: Precz z nim!” (Dz 21,27-36).
Tak kończy się politykierstwo judeochrześcijan z Jerozolimy.
„Kiedy miano go wprowadzić do
twierdzy, rzekł Paweł do trybuna: Czy wolno mi coś powiedzieć? A
on odpowiedział: Mówisz po grecku? Nie jesteś więc Egipcjaninem,
który niedawno podburzył i wyprowadził na pustynię cztery tysiące
sykaryjczyków? Ja jestem Żydem z Tarsu - odpowiedział Paweł -
obywatelem znacznego miasta w Cylicji; proszę cię, pozwól mi
przemówić do ludu. Gdy pozwolił, Paweł stojąc na schodach dał
znak ręką ludowi, a gdy nastała zupełna cisza, odezwał się po
hebrajsku tymi słowami” (Dz 21,37-40). W ten sposób Paweł,
przejmuje inicjatywę.
Janusz Maria Andrzejewski OP