Jezus w Ewangelii według świętego Marka
Wstęp
Jezus jest postacią fascynującą. Warto Mu się przyjrzeć z pomocą
Ewangelii według świętego Marka. Stosunkowo często posługuję
się tekstem w tłumaczeniu ks. Jakuba Wujka. W niektórych miejscach
lepiej oddaje on oryginalne znaczenie greckiego tekstu natchnionego.
Mk 1,1
„Początek Ewangelii Jezusa
Chrystusa, Syna Bożego”.
Oczywiście jest to także Ewangelia o Jezusie (tak w BT), ale tekst
grecki wskazuje na pochodzenie Ewangelii – od Jezusa. To On ją
głosi. Jest to Ewangelia, czyli zwiastowanie Bożego przyjścia na
ziemię. To On przychodzi by zbawić ludzi na niej żyjących.
Marek (tak w dalszym ciągu będę nazywał autora tego tekstu)
wskazuje na samym jej początku, że Jezus jest Chrystusem, to znaczy
namaszczonym przez Ducha Świętego. Ewangelia wskazuje na chrzest w
Jordanie, jako moment tego obdarowania Duchem (por. Mk 1,10). Jest On
Synem Bożym, co objawia sam Ojciec po Jego chrzcie w Jordanie (por.
Mk 1,11).
Mk 1,7-8
Jan Chrzciciel mówi o Jezusie: „Idzie za mną mocniejszy ode mnie,
a ja nie jestem godzien, aby się schylić i rozwiązać rzemyk u
Jego sandałów. Ja chrzciłem was wodą, On zaś chrzcić was będzie
Duchem Świętym”. Z jednej strony widać pokorę Jana, a z drugiej
bardzo ważne objawienie przyszłej działalności Jezusa – będzie
On chrzcił w Duchu Świętym (tak mówi tekst grecki), bo On jest w
Duchu i w Duchu zanurza, Duchem obdarza.
Chrzest Jana to obrzęd
zewnętrzny, prowadzący do nawrócenia i do wyznawania grzechów
(por. Mk 1,5), polegający na obmyciu wodą. Chrzest w Duchu jest
działaniem wewnętrznym, zasadniczo niewidocznym, prowadzącym do
odnowy serca i ducha człowieka (por. Ez 36,26-27).
Mk 1,9-11
„W owym czasie przyszedł Jezus z
Nazaretu w Galilei i przyjął od Jana chrzest w Jordanie. W chwili
gdy wychodził z wody, ujrzał rozwierające się niebo i Ducha jak
gołębicę zstępującego na siebie. A z nieba odezwał się głos:
Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie”. Jezus
przyjmuje chrzest razem z grzesznikami, a potem otrzymuje łaskę
wizji otwartego nieba. Widzi Ducha zstępującego jak gołębica i
słyszy głos Ojca wyrażający pełną aprobatę dla swojej
działalności: „Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam
upodobanie”.
Mk 1,12-13
„Zaraz też Duch wyprowadził Go
na pustynię. Czterdzieści dni przebył na pustyni, kuszony przez
szatana. Żył tam wśród zwierząt, aniołowie zaś usługiwali
Mu”. Zaskakuje działanie Ducha, bo od razu prowadzi Jezusa na
czterdziestodniową walkę z szatanem. Marek nie wspomina o poście
Jezusa. Dzikie zwierzęta też pewnie wymagają walki. Na szczęście,
Jezus nie jest sam, ma obronę aniołów.
Mk 1,14-15
„Gdy Jan został uwięziony,
Jezus przyszedł do Galilei i głosił Ewangelię Bożą. Mówił:
Czas się wypełnił i bliskie jest królestwo Boże. Nawracajcie się
i wierzcie w Ewangelię!” Według tekstu greckiego, Jan został
wydany przez swoich wrogów, a Jezus idzie do Galilei i głosi
Ewangelię Bożą, to znaczy dobrą nowinę o nowym wejściu Boga za
pośrednictwem Jezusa w historię swojego narodu. Mówi o królestwie
Bożym, o Bożej sprawiedliwości wchodzącej tam, gdzie dotąd
panowało zło w różnej postaci. Nawrócenie – to proces
prowadzony przez Ducha skierowany na prawdę o danym człowieku i o
jego otoczeniu. Prawda sumienia powinna prowadzić do przemiany
myślenia, mówienia i postępowania. W Duchu jest to możliwe nie
tylko jako chwilowe pragnienie, ale jako stały proces prowadzący do
życia w Duchu. Konieczna jest wiara w Boga, który pragnie tego
nawrócenia i potrafi do niego prowadzić.
Mk 1,17
W opisie powołania pierwszych czterech apostołów najważniejsza
jest obietnica Jezusa: „Pójdźcie za Mną, a sprawię, że się
staniecie rybakami ludzi”. Jezus przyciąga swoją dobrocią, ale
mobilizuje do głębokiej przemiany. Rybacy mają poznawać Jezusa,
by później Jego słowami i Jego mocą prowadzić ludzi do królestwa
Bożego.
Mk 1,21-22
„Przyszli do Kafarnaum. Zaraz w
szabat wszedł do synagogi i nauczał. Zdumiewali się Jego nauką:
uczył ich bowiem jak ten, który ma władzę, a nie jak uczeni w
Piśmie”. Jezus nie odwołuje się do autorytetu znanych uczonych.
On ma władzę nauczania jako Chrystus. Przekazuje prawdę, którą
zna jako Syn Boży.
Mk 1,23-27
„Był właśnie w synagodze
człowiek opętany przez ducha nieczystego. Zaczął on wołać:
Czego chcesz od nas, Jezusie Nazarejczyku? Przyszedłeś nas zgubić.
Wiem, kto jesteś: Święty Boży. Lecz Jezus rozkazał mu surowo:
Milcz i wyjdź z niego! Wtedy duch nieczysty zaczął go targać i z
głośnym krzykiem wyszedł z niego. A wszyscy się zdumieli, tak że
jeden drugiego pytał: Co to jest? Nowa jakaś nauka z mocą. Nawet
duchom nieczystym rozkazuje i są Mu posłuszne”. Duchy nieczyste
„znają” Jezusa. Nazywają Go: „Święty Boży”, a więc ktoś
wybrany przez Boga i mający nad nimi realną władzę. Znają Go z
walki, jaką toczyły przeciw Niemu na pustyni (por. Mt 4,1-11).
Jezus rzeczywiście walczy ze złem. Mówi Jan: „Kto grzeszy, jest
dzieckiem diabła, ponieważ diabeł trwa w grzechu od początku. Syn
Boży objawił się po to, aby zniszczyć dzieła diabła” (1 J
3,8). Zakazuje mówić duchowi i wygania go z opętanego. Ludzie nie
dostrzegają tego, że Jezus czyni to jako Bóg, mający pełną
władzę nad duchami i przypisują uwolnienie mocy nauki głoszonej
przez Jezusa.
Mk 1,32-34
„Z nastaniem wieczora, gdy słońce
zaszło, przynosili do Niego wszystkich chorych i opętanych; i całe
miasto było zebrane u drzwi. Uzdrowił wielu dotkniętych rozmaitymi
chorobami i wiele złych duchów wyrzucił, lecz nie pozwalał złym
duchom mówić, ponieważ wiedziały, kim On jest”. Po zachodzie
słońca, a więc po zakończeniu szabatu, w czasie którego bali się
przychodzić ze swoimi problemami do Jezusa, pozwalają Jezusowi
uzdrawiać chorych i uwalniać opętanych. Jezus broni się przed
propagandą złych duchów i zabrania im mówić.
Mk 1,35
„Nad ranem, gdy jeszcze było
ciemno, wstał, wyszedł i udał się na miejsce pustynne, i tam się
modlił”. Jezus modli się w samotności i do takiej modlitwy
zachęca: „Ty zaś, gdy chcesz się modlić, wejdź do swej
izdebki, zamknij drzwi i módl się do Ojca twego, który jest w
ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie” (Mt
6,6).
Mk 1,45
„Lecz on po wyjściu zaczął
wiele opowiadać i rozgłaszać to, co zaszło, tak że Jezus nie
mógł już jawnie wejść do miasta, lecz przebywał w miejscach
pustynnych. A ludzie zewsząd schodzili się do Niego”. Tłumy
ludzi poszukujących uzdrowienia i uwolnienia mogły sparaliżować
małe galilejskie miasteczka. Na pustyni tysiące ludzi poszukujących
i otaczających Jezusa nikomu nie przeszkadzały.
Mk 2,1-2
Ilustrują tę sytuację kolejne wersety Ewangelii: „Gdy po pewnym
czasie wrócił do Kafarnaum, posłyszeli, że jest w domu. Zebrało
się tyle ludzi, że nawet przed drzwiami nie było miejsca, a On
głosił im naukę”. Jezus nie naucza już w synagodze, ale w domu,
w którym nie ma już wolnego miejsca z powodu natłoku ludzi
słuchających Jezusa.
Mk 2,3-12
„Wtem przyszli do Niego z
paralitykiem, którego niosło czterech. Nie mogąc z powodu tłumu
przynieść go do Niego, odkryli dach nad miejscem, gdzie Jezus się
znajdował, i przez otwór spuścili łoże, na którym leżał
paralityk. Jezus, widząc ich wiarę, rzekł do paralityka: Synu,
odpuszczają ci się twoje grzechy. A siedziało tam kilku uczonych w
Piśmie, którzy myśleli w sercach swoich: Czemu On tak mówi? On
bluźni. Któż może odpuszczać grzechy, oprócz jednego Boga?
Jezus poznał zaraz w swym duchu, że tak myślą, i rzekł do nich:
Czemu nurtują te myśli w waszych sercach? Cóż jest łatwiej:
powiedzieć do paralityka: Odpuszczają ci się twoje grzechy, czy
też powiedzieć: Wstań, weź swoje łoże i chodź? Otóż,
żebyście wiedzieli, iż Syn Człowieczy ma na ziemi władzę
odpuszczania grzechów - rzekł do paralityka: Mówię ci: Wstań,
weź swoje łoże i idź do domu! On wstał, wziął zaraz swoje łoże
i wyszedł na oczach wszystkich. Zdumieli się wszyscy i wielbili
Boga mówiąc: Jeszcze nigdy nie widzieliśmy czegoś podobnego”.
Jezus dzięki swojemu Boskiemu poznaniu „widzi” wiarę ludzi
przynoszących paralityka, „widzi” myśli ludzi gorszących się
Jego Boskim odpuszczeniem grzechów. Mówi Marek: „Jezus poznał
zaraz w swym duchu, że tak myślą”. Jest Bogiem Wszechwiedzącym
i dlatego zna myśli swoich przeciwników.
Jezus nazywa się „Synem
Człowieczym”. Ma On „na ziemi władzę odpuszczania grzechów”,
co podkreśla Jego istnienie nie tylko na ziemi. Mówi On do
Nikodema: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam tobie, że my co wiemy,
mówimy, i o tym, cośmy widzieli, świadczymy; a świadectwa naszego
nie przyjmujecie. Jeżeli ziemskie rzeczy wam powiedziałem, a nie
wierzycie, jakże uwierzycie, gdy wam niebieskie opowiadać będę? I
nikt nie wstąpił do nieba, tylko ten, który zstąpił z nieba, Syn
Człowieczy, który jest w niebie”
(J 3,11-13). On, właśnie jako Syn Człowieczy jest w niebie i jest
na ziemi. W Nim realizuje się proroctwo Daniela: „Patrzałem w
nocnych widzeniach: a oto na obłokach nieba przybywa jakby Syn
Człowieczy. Podchodzi do Przedwiecznego i wprowadzają Go przed
Niego. Powierzono Mu panowanie, chwałę i władzę królewską, a
służyły Mu wszystkie narody, ludy i języki. Panowanie Jego jest
wiecznym panowaniem, które nie przeminie, a Jego królestwo nie
ulegnie zagładzie” (Dn 7,13-14). To wszystko mieści się w tytule
„Syn Człowieczy”. Jezus nie bluźni odpuszczając grzechy, bo
jest prawdziwym Bogiem, czego ludzie Mu współcześni nie potrafili
przyjąć.
Uzdrawia paralityka, by udowodnić, że ma władzę odpuszczania
grzechów. Znamienne, że odpuszczenie grzechów jest pierwszą Jego
czynnością, jest jakby odpowiedzią na wiarę ludzi, którzy
przynieśli chorego.
Mk 2,16-17
„Niektórzy uczeni w Piśmie,
spośród faryzeuszów, widząc, że je z grzesznikami i celnikami,
mówili do Jego uczniów: Czemu On je i pije z celnikami i
grzesznikami? Jezus usłyszał to i rzekł do nich: Nie potrzebują
lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają. Nie przyszedłem
powołać sprawiedliwych, ale grzeszników”. Nie ma w Starym
Testamencie zakazu jedzenia i picia z grzesznikami. Nie ma
określenia, kogo można by uznawać za grzesznika. Tego rodzaju
segregacja pojawia się na poziomie zwyczajów, przestrzegania, lub
nie, rozlicznych przepisów rytualnych. Nawet Piotr mówi do
Korneliusza i zgromadzonych wokół niego pogan: „Wiecie, że
zabronione jest Żydowi przestawać z cudzoziemcem lub przychodzić
do niego. Lecz Bóg mi pokazał, że nie wolno żadnego człowieka
uważać za skażonego lub nieczystego” (Dz 10,28).
Jezus w swojej wszechmocy może leczyć wszelkie ludzkie choroby,
słabości. Do swojego Królestwa powołuje On grzeszników, a nie
tych, którzy w swojej pysze uważali się za sprawiedliwych.
Mk 2,18-20
„Uczniowie Jana i faryzeusze
mieli właśnie post. Przyszli więc do Niego i pytali: Dlaczego
uczniowie Jana i uczniowie faryzeuszów poszczą, a Twoi uczniowie
nie poszczą? Jezus im odpowiedział: Czy goście weselni mogą
pościć, dopóki pan młody jest z nimi? Nie mogą pościć, jak
długo pana młodego mają u siebie. Lecz przyjdzie czas, kiedy
zabiorą im pana młodego, a wtedy, w ów dzień, będą pościć”.
Jezus porównuje swój pobyt na ziemi do wesela. Jego uwolnienia,
uzdrowienia niosą radość. On sam pościł czterdzieści dni, ale
uczniów nie wprowadza w praktyki pokutne. Mówi o krzyżu, który
jest rezultatem głoszenia Ewangelii prawdy.
Mk 2,27-28
„To szabat został ustanowiony
dla człowieka, a nie człowiek dla szabatu. Zatem Syn Człowieczy
jest panem szabatu”. Dla Żydów współczesnych Jezusowi, szabat
był wartością absolutną. W Dekalogu przykazanie dotyczące
szabatu brzmi następująco: „Pamiętaj o dniu szabatu, aby go
uświęcić. Sześć dni będziesz pracować i wykonywać wszystkie
twe zajęcia. Dzień zaś siódmy jest szabatem ku czci Pana, Boga
twego. Nie możesz przeto w dniu tym wykonywać żadnej pracy ani ty
sam, ani syn twój, ani twoja córka, ani twój niewolnik, ani twoja
niewolnica, ani twoje bydło, ani cudzoziemiec, który mieszka pośród
twych bram. W sześciu dniach bowiem uczynił Pan niebo, ziemię,
morze oraz wszystko, co jest w nich, w siódmym zaś dniu odpoczął.
Dlatego pobłogosławił Pan dzień szabatu i uznał go za święty”
(Wj 20,8-11). Stwierdzenie Jezusa: „Syn Człowieczy jest panem
szabatu” jest równoznaczne ze stwierdzeniem „Ja jestem Bogiem”
i dlatego mam prawo nim dysponować stosownie do mojej woli. Jest
panem szabatu, bo jest jednocześnie Bogiem i człowiekiem. Podkreśla
to Jan: „Podobnie jak Ojciec ma życie w sobie, tak również dał
Synowi: mieć życie w sobie samym. Przekazał Mu władzę
wykonywania sądu, ponieważ jest Synem Człowieczym” (J 5,26-27).
Król Antioch IV Epifanes, w II wieku p.n.e. żąda znieważania
szabatu: „Król posłał swoich wysłańców do Jerozolimy i do
miast judzkich z pisemnym poleceniem, żeby postępowały według
obyczajów, które dla kraju były obce; żeby w świątyni
zaprzestano składać całopalenia, ofiary krwawe, a także ofiary
płynne; żeby znieważano szabat i święta” (1 Mch 1,44-45). W
czasach Jezusa szabat paraliżuje społeczeństwo. Gdy Jezus pyta
się: „Co wolno w szabat: uczynić coś dobrego czy coś złego?
Życie ocalić czy zabić?” (Mk 3,4), to nie otrzymuje żadnej
odpowiedzi. Słowa Jezusa: „To szabat został ustanowiony dla
człowieka, a nie człowiek dla szabatu” brzmią dla nich jak
prowokacja. Tak naprawdę, to całe Prawo Mojżeszowe zostało nadane
dla człowieka i jemu powinno służyć. Jezus desakralizuje przepis,
który stał się „martwą literą” przeszkadzającą ludziom.
Paweł mówi: „On też sprawił, żeśmy mogli stać się sługami
Nowego Przymierza, przymierza nie litery, lecz Ducha; litera bowiem
zabija, Duch zaś ożywia” (2 Kor 3,6).
Mk 3,1-6
Widać to w kolejnym tekście: „Wszedł znowu do synagogi. Był tam
człowiek, który miał uschłą rękę. A śledzili Go, czy uzdrowi
go w szabat, żeby Go oskarżyć. On zaś rzekł do człowieka, który
miał uschłą rękę: Stań tu na środku! A do nich powiedział: Co
wolno w szabat: uczynić coś dobrego czy coś złego? Życie ocalić
czy zabić? Lecz oni milczeli. Wtedy spojrzawszy wkoło po wszystkich
z gniewem, zasmucony z powodu zatwardziałości ich serca, rzekł do
człowieka: Wyciągnij rękę! Wyciągnął, i ręka jego stała się
znów zdrowa. A faryzeusze wyszli i ze zwolennikami Heroda zaraz
odbyli naradę przeciwko Niemu, w jaki sposób Go zgładzić”.
Oczywiste jest dla Jezusa, że w ten konkretny szabat warto uzdrowić
człowieka, sprawić jemu i jego bliskim ogromną radość. Dla
faryzeuszy naruszenie szabatu to wystarczający powód, by zabić
Jezusa. Nie widzą i pewnie nie chcą widzieć, że to Bóg do nich
przyszedł i czyni takie wspaniałe cuda. Widzą przepis, który, jak
się im wydaje, jest najważniejszy.
Mk 3,13-15
„Potem wyszedł na górę i
przywołał do siebie tych, których sam chciał, a oni przyszli do
Niego. I ustanowił Dwunastu, aby Mu towarzyszyli, by mógł wysyłać
ich na głoszenie nauki, i by mieli władzę wypędzać złe duchy”.
Tekst grecki mówi: hina
osin met'autu,
to znaczy: „aby byli z Nim”. To jest szkoła Jezusa, życie z
Nim, uczestnictwo w Jego naukach, obserwowanie jak uzdrawia, jak
uwalnia od złych duchów. Najważniejszym zadaniem pasterzy Kościoła
jest bycie z Jezusem. Ważne jest też głoszenie kerygmatu –
podstawowych prawd ewangelizacji. Uwalnianie od złych duchów jest
niezbędne, by człowiek stawał się rzeczywiście wolny i był
zdolny do przyjęcia wiary w Jezusa.
Mk 3,20-21
„Potem
przyszedł do domu, a tłum znów się zbierał, tak, że nawet
posilić się nie mogli. Gdy to posłyszeli Jego bliscy, wybrali się,
żeby Go powstrzymać. Mówiono bowiem: Odszedł od zmysłów”.
Jezus pracuje bardzo intensywnie. Naucza, że nie wolno słuchać
plotek, bo trzeba Jemu zaufać.
W
różnych sytuacjach Jezus był oskarżany o opętanie, czy o chorobę
psychiczną. Jan relacjonuje: „Znowu powstała niezgoda między
żydami z powodu tych słów. A wielu z nich mówiło: Czarta ma, i
szaleje; czemuż go słuchacie? Inni mówili: To nie są słowa
opętanego od diabła. Czyż diabeł może oczy ślepych otwierać?”
(J 10,19-21). Był to wyraz zawiści ludzi nie rozumiejących Jezusa
i Jego cudownej działalności, nie dopuszczających do siebie
możliwości, że Jezus przychodzi od Boga, by im pomagać.
Mk 3,22-24
„Natomiast
uczeni w Piśmie, którzy przyszli z Jerozolimy, mówili: Ma
Belzebuba i przez władcę złych duchów wyrzuca złe duchy. Wtedy
przywołał ich do siebie i mówił im w przypowieściach: Jak może
szatan wyrzucać szatana? Jeśli jakieś królestwo wewnętrznie jest
skłócone, takie królestwo nie może się ostać”. Absurdalne
oskarżenie ludzi, którzy jako znający Pisma mogli przecież
logicznie myśleć. Jezus pokazuje im, że królestwo szatana jest
spójne, nie jest skłócone, ale Izrael jest wewnętrznie skłócony
i dlatego nie może się ostać. Wobec wspólnego wroga, jakim jest
diabeł potrzebna jest solidarność w działaniu. Gdy Jan mówi do
Jezusa: „Mistrzu, widzieliśmy kogoś, jak w imię Twoje wypędzał
złe duchy, i zabranialiśmy mu, bo nie chodzi z nami”. To: „Jezus
mu odpowiedział: Nie zabraniajcie; kto bowiem nie jest przeciwko
wam, ten jest z wami” (Łk 9,49-50).
Mk 3,27
Ciekawie
Jezus przedstawia uwolnienie od złego: „Nikt nie może, wszedłszy
w dom, zrabować sprzętów mocarza, jeśliby pierwej mocarza nie
związał, a wtedy dom jego ograbi”.
Jezus nie zabija złego, ale wiąże go i uwalnia ludzi przez niego
zniewolonych.
Mk 3,28-30
„Zaprawdę,
powiadam wam: wszystkie grzechy i bluźnierstwa, których by się
ludzie dopuścili, będą im odpuszczone. Kto by jednak zbluźnił
przeciw Duchowi Świętemu, nigdy nie otrzyma odpuszczenia, lecz
winien jest grzechu wiecznego. Mówili bowiem: Ma ducha nieczystego”.
Termin „grzech wieczny” jest tłumaczony przez paralelny tekst
Mateusza: „Dlatego powiadam wam: Każdy grzech i bluźnierstwo będą
odpuszczone ludziom, ale bluźnierstwo przeciwko Duchowi nie będzie
odpuszczone. Jeśli ktoś powie słowo przeciw Synowi Człowieczemu,
będzie mu odpuszczone, lecz jeśli powie przeciw Duchowi Świętemu,
nie będzie mu odpuszczone ani w tym wieku, ani w przyszłym” (Mt
12,31-32). „Grzech wieczny” oznaczałby więc grzech, który nie
będzie odpuszczony ani w tym wieku, ani w przyszłym. Możliwe, że
Jezus mówiąc o odpuszczaniu grzechów w przyszłym wieku, wskazuje
na odpuszczanie grzechów w czyśćcu.
Jezus w mocy Ducha Świętego uwalnia od złego, a Jego wrogowie
przypisują to złemu. Już Izajasz opisywał podobny przypadek:
„Biada tym, którzy zło nazywają dobrem, a dobro złem, którzy
zamieniają ciemności na światło, a światło na ciemności,
którzy przemieniają gorycz na słodycz, a słodycz na gorycz! Biada
tym, którzy się uważają za mądrych i są sprytnymi we własnym
mniemaniu!” (Iz 5,20-21). Bluźnierstwo przeciw Duchowi Świętemu
jest związane z nazywaniem dobra złem, a zła dobrem, przypisywanie
zła czynionego pod wpływem ducha świata Duchowi Świętemu.
Mk 3,33-35
Zdumiewające są słowa Jezusa: „Odpowiedział im: Któż jest
moją matką i [którzy] są braćmi? I spoglądając na siedzących
dokoła Niego rzekł: Oto moja matka i moi bracia. Bo kto pełni wolę
Bożą, ten Mi jest bratem, siostrą i matką”. Rodzina Jezusa
poznaje, że Jego nauczanie jest ważne. Powinni stać się Jego
uczniami. Może jest to ilustracja innych Jego zdumiewających słów:
„Jeśli kto przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści swego ojca i
matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nadto i siebie samego, nie
może być moim uczniem. Kto nie nosi swego krzyża, a idzie za Mną,
ten nie może być moim uczniem” (Łk 14,26-27). Jego praca,
ewangelizacja, wypełnianie woli Bożej jest dla Niego na pierwszym
miejscu. Do Jego rodziny należą ci, którzy wypełniają wolę
Bożą, a więc Maryja i wszyscy święci.
Mk 4,11-12
Równie
tajemniczy jest kolejny tekst: „I mówił im: Wam dane jest poznać
tajemnicę królestwa Bożego; ale tym, którzy są zewnątrz,
wszystko dzieje się w przypowieściach, aby patrząc patrzyli, a nie
widzieli, i słysząc słyszeli, a nie zrozumieli, by się kiedy nie
nawrócili, a nie były im odpuszczone grzechy”.
Jest to nawiązanie do słów Boga zwróconych do proroka Izajasza:
„Idź i mów do tego ludu: Słuchajcie pilnie, lecz bez
zrozumienia, patrzcie uważnie, lecz bez rozeznania!Zatwardź serce
tego ludu, znieczul jego uszy, zaślep jego oczy, iżby oczami nie
widział ani uszami nie słyszał, i serce jego by nie pojęło, żeby
się nie nawrócił i nie był uzdrowiony” (Iz 6,9-10).
Możliwe,
że ten trudny tekst trzeba interpretować w związku z działaniem
Ducha Świętego. To On otwiera oczy, uszy, daje łaskę zrozumienia.
Wskazują na to teksty Nowego Testamentu. Ukazują one po pierwsze
fakt dziwnego niezrozumienia: „Po wyjściu stamtąd podróżowali
przez Galileę, On jednak nie chciał, żeby kto wiedział o tym.
Pouczał bowiem swoich uczniów i mówił im: Syn Człowieczy będzie
wydany w ręce ludzi. Ci Go zabiją, lecz zabity po trzech dniach
zmartwychwstanie. Oni jednak nie rozumieli tych słów, a bali się
Go pytać” (Mk 9,30-32). Uczniowie Jezusa słyszą, ale nie
rozumieją i boją się pytać. Podobnie uczniowie na drodze do
Emaus: „Gdy tak rozmawiali i rozprawiali z sobą, sam Jezus
przybliżył się i szedł z nimi. Lecz oczy ich były niejako na
uwięzi, tak że Go nie poznali” (Łk 24,15-16). Po swoim
zmartwychwstaniu, Jezus umożliwia im zrozumienie Bożej
rzeczywistości: „Potem rzekł do nich: To właśnie znaczyły
słowa, które mówiłem do was, gdy byłem jeszcze z wami: Musi się
wypełnić wszystko, co napisane jest o Mnie w Prawie Mojżesza, u
Proroków i w Psalmach. Wtedy oświecił ich umysły, aby rozumieli
Pisma” (Łk 24,44-45).
Tajemnicą
Królestwa jest sam Jezus, Jego nauczanie, Jego działalność –
mogą to poznać Jego uczniowie, którzy z Nim żyją. Tą tajemnicą
jest Duch Prawdy, mocą którego Jezus uwalnia od złych duchów
(por. Mt 12,28), w mocy którego dokonuje chrztu w Duchu Świętym.
Tajemnicą Królestwa jest jego tajemniczy wzrost, od prawie
niezauważalnego początku – po wspaniałą działalność
świętych. Pozostali – to ci, których Jezus nie interesuje,
którzy odeszli od Niego. Widzimy ten mechanizm w J 6,60: „A
spośród Jego uczniów, którzy to usłyszeli, wielu mówiło:
Trudna jest ta mowa. Któż jej może słuchać?” i w J 6,66:
„Odtąd wielu uczniów Jego się wycofało i już z Nim nie
chodziło”. Ci ludzie tracą zdolność rozumienia Jezusa, nie
nawracają się i nie otrzymują odpuszczenia grzechów. Ich sytuację
ukazują teksty: „A synowie królestwa zostaną wyrzuceni na
zewnątrz - w ciemność; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów”
(Mt 8,12) i „Czy nigdy nie czytaliście w Piśmie: Właśnie ten
kamień, który odrzucili budujący, stał się głowicą węgła.
Pan to sprawił, i jest cudem w naszych oczach. Dlatego powiadam wam:
Królestwo Boże będzie wam zabrane, a dane narodowi, który wyda
jego owoce. Kto upadnie na ten kamień, rozbije się, a na kogo on
spadnie, zmiażdży go” (Mt 21,42-44).
Dla
pozostałych, którzy nie stali się uczniami Jezusa są przypowieści
– podobnie jak w księgach sapiencjalnych Starego Testamentu – to
nie tyle wiedza, ile zaproszenie do myślenia, zaintrygowanie. Można
w ten sposób poznawać Jezusa.
Zaskakujące
są słowa Jezusa: „by się kiedy nie nawrócili, a nie były im
odpuszczone grzechy”. Możliwe, że takie nawrócenie byłoby
przedwczesne. Potrzebują łaski poszukiwania Jezusa. Potrzebują
łaski wiary. Tylko wtedy ich nawrócenie może być trwałe. Jezus
ostrzega przed nietrwałym nawróceniem: „Gdy duch nieczysty opuści
człowieka, błąka się po miejscach bezwodnych, szukając
spoczynku, ale nie znajduje. Wtedy mówi: Wrócę do swego domu, skąd
wyszedłem; a przyszedłszy zastaje go niezajętym, wymiecionym i
przyozdobionym. Wtedy idzie i bierze z sobą siedmiu innych duchów
złośliwszych niż on sam; wchodzą i mieszkają tam. I staje się
późniejszy stan owego człowieka gorszy, niż był poprzedni. Tak
będzie i z tym przewrotnym plemieniem” (Mt 12,43-45). Jednorazowe
uwolnienie od złego powinno być początkiem procesu nawrócenia i
życia w Duchu Świętym. Słowa Jezusa są bardzo silnym
ostrzeżeniem przed niewiarą. Można widzieć, słyszeć i nie
nawrócić się i nie otrzymać odpuszczenia grzechów.
Mk
4,15
„A
oto są ci [posiani] na drodze: u nich się sieje słowo, a skoro je
usłyszą, zaraz przychodzi szatan i porywa słowo zasiane w nich”.
Mateusz tłumaczy, że chodzi o człowieka, który nie rozumie słowa:
„Do każdego, kto słucha słowa o królestwie, a nie rozumie go,
przychodzi Zły i porywa to, co zasiane jest w jego sercu. Takiego
człowieka oznacza ziarno posiane na drodze” (Mt 13,19). Łukasz
tłumaczy, że w ten sposób diabeł uniemożliwia wiarę i nie
dopuszcza do zbawienia: „Tymi na drodze są ci, którzy słuchają
słowa; potem przychodzi diabeł i zabiera słowo z ich serca, żeby
nie uwierzyli i nie byli zbawieni” (Łk 8,12).
Mk 4,18-19
„Są
inni, którzy są zasiani między ciernie: to są ci, którzy
słuchają wprawdzie słowa, lecz troski tego świata, ułuda
bogactwa i inne żądze wciskają się i zagłuszają słowo, tak że
zostaje bezowocne”. Dla wielu życie w duchu tego świata wydaje
się łatwiejsze niż życie w Duchu Świętym. To dlatego Jakub
mówi: „Cudzołożnicy, czy nie wiecie, że przyjaźń ze światem
jest nieprzyjaźnią z Bogiem? Jeżeli więc ktoś zamierzałby być
przyjacielem świata, staje się nieprzyjacielem Boga” (Jk 4,4).
Mk 4,26-29
Ciekawa
jest kolejna przypowieść: „Mówił dalej: Z królestwem Bożym
dzieje się tak, jak gdyby ktoś nasienie wrzucił w ziemię. Czy
śpi, czy czuwa, we dnie i w nocy nasienie kiełkuje i rośnie, on
sam nie wie jak. Ziemia sama z siebie wydaje plon, najpierw źdźbło,
potem kłos, a potem pełne ziarnko w kłosie. A gdy stan zboża na
to pozwala, zaraz zapuszcza się sierp, bo pora już na żniwo”.
Królestwo jest dziełem Bożym i rozwija się zgodnie z Jego wolą,
z szybkością którą On uważa za właściwą. My jesteśmy ziemią,
o której Jezus mówił w przypowieści o siewcy. To On do nas mówi,
a Duch Święty troszczy się o spokojny wzrost w nas Bożego życia.
Mk 4,35-41
„Gdy
zapadł wieczór owego dnia, rzekł do nich: Przeprawmy się na drugą
stronę. Zostawili więc tłum, a Jego zabrali, tak jak był w łodzi.
Także inne łodzie płynęły z Nim. Naraz zerwał się gwałtowny
wicher. Fale biły w łódź, tak że łódź już się napełniała.
On zaś spał w tyle łodzi na wezgłowiu. Zbudzili Go i powiedzieli
do Niego: Nauczycielu, nic Cię to nie obchodzi, że giniemy? On
wstał, rozkazał wichrowi i rzekł do jeziora: Milcz, ucisz się!
Wicher się uspokoił i nastała głęboka cisza. Wtedy rzekł do
nich: Czemu tak bojaźliwi jesteście? Jakże wam brak wiary? Oni
zlękli się bardzo i mówili jeden do drugiego: Kim właściwie On
jest, że nawet wicher i jezioro są Mu posłuszne?” Zdumiewający
jest spokojny sen Jezusa, wynikający z Jego Boskiej wszechmocy i
pewnie z ludzkiego przemęczenia. Zarzut: „nic Cię to nie
obchodzi, że giniemy” często powtarza się w dziejach świata.
Jezus jest świadom zła tego świata, ale reaguje z właściwą
sobie mądrością. Ucisza wiatr i jezioro i mówi z wyrzutem do
uczniów: „Czemu tak bojaźliwi
jesteście? Jakże wam brak wiary?” Wymaga od nas bezgranicznego,
spokojnego zaufania. Wymaga od nas wiary w Jego Opatrzność. Teksty
dotyczące wiary są trudne: „Apostołowie prosili Pana: Przymnóż
nam wiary! Pan rzekł: Gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczycy,
powiedzielibyście tej morwie: Wyrwij się z korzeniem i przesadź
się w morze! a byłaby wam posłuszna” (Łk 17,5-6). Apostołowie
uświadamiają sobie niewystarczalność swojej wiary, ale Jezus
przedstawia wiarę, nawet niewielką, jako moc czynienia
niewyobrażalnych cudów.
Ojcu
opętanego chłopca Jezus mówi: „Jeśli możesz? Wszystko możliwe
jest dla tego, kto wierzy. Natychmiast ojciec chłopca zawołał:
Wierzę, zaradź memu niedowiarstwu!” (Mk 9,23-24). Dla Jezusa
wiara jest wszechmocna, daje wierzącemu nawet moc uwalniania od
złych duchów.
Wobec drzewa figowego, przeklętego uprzednio (por. Mk 11,14.21),
Jezus mówi: „Wszystko, o co w modlitwie prosicie, stanie się wam,
tylko wierzcie, że otrzymacie”
(Mk 11,24). Wierzący ma być tak pewny wysłuchania swojej prośby,
że traktuje ją jako już zrealizowaną.
Mk 5,7-8
Opętany
krzyczy do Jezusa: „Czego chcesz ode mnie, Jezusie, Synu Boga
Najwyższego? Zaklinam Cię na Boga, nie dręcz mnie! Powiedział mu
bowiem: Wyjdź, duchu nieczysty, z tego człowieka”. Złe duchy
znają już, czy może domyślają się, że Jezus jest Synem Boga
Najwyższego. Nie wiedzą, że On sam jest Bogiem.
Mk 5,10
„I
prosił Go na wszystko, żeby ich nie wyganiał z tej okolicy”.
Nieco inaczej przedstawia tę prośbę Łukasz: „Te prosiły
Jezusa, żeby im nie kazał odejść do Czeluści” (Łk 8,31).
Jezus w swoim miłosierdziu wobec demonów pozwala im pozostać i
posyła je w stado świń, które opętane giną w jeziorze (por. Łk
8,32-33).
Mk 5,19-20
Jezus
mówi do uwolnionego od Legionu: „Wracaj do domu, do swoich, i
opowiadaj im wszystko, co Pan ci uczynił i jak ulitował się nad
tobą. Poszedł więc i zaczął rozgłaszać w Dekapolu wszystko, co
Jezus z nim uczynił, a wszyscy się dziwili”. Jezus używa terminu
„Pan” – oznaczającego Boga, jako sprawcę uwolnienia.
Uwolniony mówi „Jezus”, bo to On mocą Bożą go uwolnił, bo to
On jest Panem.
Mk 5,25-34
„A pewna kobieta od dwunastu lat
cierpiała na upływ krwi. Wiele przecierpiała od różnych lekarzy
i całe swe mienie wydała, a nic jej nie pomogło, lecz miała się
jeszcze gorzej. Słyszała ona o Jezusie, więc przyszła od tyłu,
między tłumem, i dotknęła się Jego płaszcza. Mówiła bowiem:
Żebym się choć Jego płaszcza dotknęła, a będę zdrowa. Zaraz
też ustał jej krwotok i poczuła w ciele, że jest uzdrowiona z
dolegliwości. A Jezus natychmiast uświadomił sobie, że moc wyszła
od Niego. Obrócił się w tłumie i zapytał: Kto się dotknął
mojego płaszcza? Odpowiedzieli Mu uczniowie: Widzisz, że tłum
zewsząd Cię ściska, a pytasz: Kto się Mnie dotknął. On jednak
rozglądał się, by ujrzeć tę, która to uczyniła. Wtedy kobieta
przyszła zalękniona i drżąca, gdyż wiedziała, co się z nią
stało, upadła przed Nim i wyznała Mu całą prawdę. On zaś rzekł
do niej: Córko, twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju i bądź
uzdrowiona ze swej dolegliwości!”
W tym opisie uzdrowienia mamy dwa interesujące momenty. Po pierwsze
– Jezus uświadamia sobie, że „moc wyszła od Niego”. Łukasz
mówi o mocy Ducha: „Potem powrócił Jezus w mocy Ducha do
Galilei, a wieść o Nim rozeszła się po całej okolicy. On zaś
nauczał w ich synagogach, wysławiany przez wszystkich” (Łk
4,14-15). Podobnie Łk 6,19 stwierdza: „A cały tłum starał się
Go dotknąć, ponieważ moc wychodziła od Niego i uzdrawiała
wszystkich”. Jezus niesie w sobie Ducha Świętego, który swoją
mocą uzdrawia wszystkich, którzy dotykają Jezusa, a Jezus jest
świadom tej działalności Ducha.
Po drugie – ciekawe są słowa Jezusa: „Córko, twoja wiara cię
ocaliła, idź w pokoju i bądź uzdrowiona ze swej dolegliwości!”
Jezus nie przypisuje sobie cudu uzdrowienia kobiety. Zwraca uwagę na
jej wiarę, która umożliwia ludziom korzystanie z mocy Ducha
Świętego.
Mk 5,35-43
W tym fragmencie opisującym wskrzeszenie córki Jaira warto
popatrzeć na trzy teksty. W Mk 5,36 Jezus mówi do Jaira: „Nie bój
się, wierz tylko!” Wieść o śmierci córki przeraża Jaira, tym
bardziej, że mówią do niego: „Twoja córka umarła, czemu
jeszcze trudzisz Nauczyciela?” Dla Jezusa, jak zwykle, nie są
ważne ludzkie stwierdzenia, ale wiara Jaira, dzięki której będzie
mógł wskrzesić jego córkę.
W Mk 5,39 Jezus, chcąc uniknąć sensacji mówi: „Czemu robicie
zgiełk i płaczecie? Dziecko nie umarło, tylko śpi”. Nie chce,
żeby dziecko stało się obiektem ludzkiej ciekawości, czy wręcz
przesłuchań – jak to było później z niewidomym od urodzenia
(por. J 9,13-34).
Po wskrzeszeniu dziewczynki (por. Mk 5,43), Jezus „polecił, aby
jej dano jeść”. Dziecko wycieńczone przez chorobę potrzebuje
pożywienia, a rodzice karmiąc ją mogą się przekonać o
prawdziwości jej nowego życia. Podobnie Jezus po swoim
zmartwychwstaniu je w obecności uczniów: „Lecz gdy oni z radości
jeszcze nie wierzyli i pełni byli zdumienia, rzekł do nich: Macie
tu coś do jedzenia? Oni podali Mu kawałek pieczonej ryby. Wziął i
jadł wobec nich” (Łk 24,41-43).
Mk 6,3-6
„Czyż to nie jest rzemieślnik,
syn Maryi, brat Jakuba i Józefa i Judy i Szymona? Czyż i sióstr
jego tu u nas nie ma? I gorszyli się
z niego. A Jezus im mówił: Iż prorok nie jest bez czci, chyba w
ojczyźnie swojej, i w domu swoim, a między rodziną swoją. I nie
mógł tam uczynić żadnego cudu, tylko uzdrowił niewielu chorych,
kładąc na nich ręce. I dziwił się niedowiarstwu
ich; a nauczając, obchodził okoliczne miasteczka”.
Zgorszenie mieszkańców Nazaretu to konsekwencja zazdrości i
zawiści, to złość na własną słabość i nieudolność. To bunt
wobec Boga, który daje mądrość i moc Jezusowi. Zło mieszkańców
Nazaretu prowadzi ich do decyzji zabicia Jezusa. Opowiada Łukasz:
„Zaprawdę, powiadam wam: żaden prorok nie jest mile widziany w
swojej ojczyźnie. Naprawdę, mówię wam: Wiele wdów było w
Izraelu za czasów Eliasza, kiedy niebo pozostawało zamknięte przez
trzy lata i sześć miesięcy, tak że wielki głód panował w całym
kraju; a Eliasz do żadnej z nich nie został posłany, tylko do owej
wdowy w Sarepcie Sydońskiej. I wielu trędowatych było w Izraelu za
proroka Elizeusza, a żaden z nich nie został oczyszczony, tylko
Syryjczyk Naaman. Na te słowa wszyscy w synagodze unieśli się
gniewem. Porwali Go z miejsca, wyrzucili Go z miasta i wyprowadzili
aż na stok góry, na której ich miasto było zbudowane, aby Go
strącić” (Łk 4,24-29). To w tym właśnie kontekście, Jezus
przedstawia się jako prorok, co gorsze – odrzucony przez
najbliższych. Ciekawe, że uzdrowienia chorych nie są uznane przez
Ewangelistę za znak, za cud, za dowód Bożej mocy.
Dlatego Mateusz mówi o zgorszeniu:
„Jan zaś, gdy usłyszał w więzieniu o dziełach Chrystusa,
posławszy dwóch uczniów swoich, rzekł mu: Tyś jest, który ma
przyjść, czyli innego czekamy? A odpowiadając Jezus, rzekł im:
Idźcie, donieście Janowi, coście słyszeli i widzieli: Ślepi
widzą, chromi chodzą, trędowaci bywają oczyszczeni, głusi
słyszą, umarli zmartwychwstają, ubogim ewangelię opowiadają. A
błogosławiony jest, który się ze mnie nie zgorszy”
(Mt 11,2-6). To zgorszenie przepowiadał już Symeon: „Oto Ten
przeznaczony jest na upadek i na powstanie wielu w Izraelu, i na
znak, któremu sprzeciwiać się będą” (Łk 2,34).
Mk 6,7-9
„Następnie przywołał do siebie
Dwunastu i zaczął rozsyłać ich po dwóch. Dał im też władzę
nad duchami nieczystymi i przykazał im, żeby nic z sobą nie brali
na drogę prócz laski: ani chleba, ani torby, ani pieniędzy w
trzosie. Ale idźcie obuci w sandały i nie wdziewajcie dwóch
sukien!” Misja Apostołów, to przede wszystkim władza nad duchami
nieczystymi, bo one utrudniają ewangelizację, sprawiają, że
ludzie patrzą, a nie widzą, słuchają i nie słyszą, a serca są
jakby zaślepione (por. Mk 6,52). Elementem bardzo ważnym dla Jezusa
jest ich ubóstwo. Mają w pełni ufać Bożej opatrzności, która
zatroszczy się o zaspokojenie ich elementarnych potrzeb.
Mk 6,12-13
„Oni więc wyszli i wzywali do
nawrócenia. Wyrzucali też wiele złych duchów oraz wielu chorych
namaszczali olejem i uzdrawiali”. Najważniejsze jest wezwanie do
nawrócenia, bez niego głoszenie Królestwa nie ma sensu. Uwalnianie
od demonów i uzdrawianie towarzyszy kaznodziejstwu i skłania ludzi
do posłuszeństwa wobec głoszonej nauki.
Mk 6,14
„Także król Herod posłyszał o
Nim gdyż Jego imię nabrało rozgłosu, i mówił: Jan Chrzciciel
powstał z martwych i dlatego moce cudotwórcze działają w Nim”.
Herod wierzy w zmartwychwstanie, które mogłoby udzielić Janowi
wspaniałych charyzmatów.
Mk 6,41-42
„A wziąwszy pięć chlebów i
dwie ryby, spojrzał w niebo, odmówił błogosławieństwo, połamał
chleby i dawał uczniom, by kładli przed nimi; także dwie ryby
rozdzielił między wszystkich. Jedli wszyscy do sytości”.
Zazwyczaj koncentrujemy się na chlebie, ale Jezus rozmnaża
jednocześnie ryby, pewnie suszone.
Mk 6,48-52
„Widząc, jak się trudzili przy
wiosłowaniu, bo wiatr był im przeciwny, około czwartej straży
nocnej przyszedł do nich, krocząc po jeziorze, i chciał ich minąć.
Oni zaś, gdy Go ujrzeli kroczącego po jeziorze, myśleli, że to
zjawa, i zaczęli krzyczeć. Widzieli Go bowiem wszyscy i zatrwożyli
się. Lecz On zaraz przemówił do nich: Odwagi, Ja jestem, nie
bójcie się! I wszedł do nich do łodzi, a wiatr się uciszył. Oni
tym bardziej byli zdumieni w duszy, że nie zrozumieli sprawy z
chlebami, gdyż umysł ich był otępiały”.
Marek podkreśla współczucie Jezusa wobec z trudem wiosłujących
uczniów i, co ciekawe, chęć ominięcia ich. Oni są jednak
przerażeni, boją się zjawy, mimo że widzą Jezusa. Są oni
świadkami cudu rozmnożenia chleba i ryb, ale nie rozumieją tego
Bożego działania.
Mateusz inaczej przedstawia ten epizod: „Jezus zaraz przemówił do
nich: Odwagi! Ja jestem, nie bójcie się! Na to odezwał się Piotr:
Panie, jeśli to Ty jesteś, każ mi przyjść do siebie po wodzie! A
On rzekł: Przyjdź! Piotr wyszedł z łodzi, i krocząc po wodzie,
przyszedł do Jezusa. Lecz na widok silnego wiatru uląkł się i gdy
zaczął tonąć, krzyknął: Panie, ratuj mnie! Jezus natychmiast
wyciągnął rękę i chwycił go, mówiąc: Czemu zwątpiłeś,
małej wiary? Gdy wsiedli do łodzi, wiatr się uciszył. Ci zaś,
którzy byli w łodzi, upadli przed Nim, mówiąc: Prawdziwie jesteś
Synem Bożym” (Mt 14,27-33). Piotr próbuje wykorzystać moc
Jezusa, ma słabą wiarę, ale uczniowie mimo to wyznają wiarę w
Jezusa: „Prawdziwie jesteś Synem Bożym”. Wersja Mateusza wydaje
mi się być bardziej wiarygodna.
Mk 6,53-56
„Gdy się przeprawili,
przypłynęli do ziemi Genezaret i przybili do brzegu. Skoro wysiedli
z łodzi, zaraz Go poznano. Ludzie biegali po całej owej okolicy i
zaczęli znosić na noszach chorych, tam gdzie, jak słyszeli,
przebywa. I gdziekolwiek wchodził do wsi, do miast czy osad, kładli
chorych na otwartych miejscach i prosili Go, żeby choć frędzli u
Jego płaszcza mogli się dotknąć. A wszyscy, którzy się Go
dotknęli, odzyskiwali zdrowie”. Duch Święty, obecny w Jezusie
uzdrawia ludzi dotykających z wiarą Jego szaty. Takie wytłumaczenie
jest sugerowane przez Łk 6,19: „A cały tłum starał się Go
dotknąć, ponieważ moc wychodziła od Niego i uzdrawiała
wszystkich”.
Mk 7,5-7
„Zapytali Go więc faryzeusze i
uczeni w Piśmie: Dlaczego Twoi uczniowie nie postępują według
tradycji starszych, lecz jedzą nieczystymi
rękami? Odpowiedział im: Słusznie prorok Izajasz powiedział o
was, obłudnikach, jak jest napisane: Ten lud czci Mnie wargami, lecz
sercem swym daleko jest ode Mnie. Ale czci Mnie na próżno, ucząc
zasad podanych przez ludzi”. Jezus nie wchodzi w rozważanie sensu
higienicznego obmyć, a wskazuje oskarżycielom ich obłudę.
Oskarżają uczniów Jezusa, a swoich słabości i błędów nie
dostrzegają.
Jezus nie pozwala na oskarżanie swoich uczniów. Nawet w momencie
swojego cierpienia mówi: „Powtórnie ich zapytał: Kogo szukacie?
Oni zaś powiedzieli: Jezusa z Nazaretu. Jezus odrzekł: Powiedziałem
wam, że Ja jestem. Jeżeli więc Mnie szukacie, pozwólcie tym
odejść! Stało się tak, aby się wypełniło słowo, które
wypowiedział: Nie utraciłem żadnego z tych, których Mi dałeś”
(J 18,7-9). Później, w czasie przesłuchania u Annasza nie zdradza
swoich uczniów: „Arcykapłan więc zapytał Jezusa o Jego uczniów
i o Jego naukę. Jezus mu odpowiedział: Ja przemawiałem jawnie
przed światem. Uczyłem zawsze w synagodze i w świątyni, gdzie się
gromadzą wszyscy Żydzi. Potajemnie zaś nie uczyłem niczego.
Dlaczego Mnie pytasz? Zapytaj tych, którzy słyszeli, co im mówiłem.
Oto oni wiedzą, co powiedziałem” (J 18,19-21). W Ogrodzie Oliwnym
Jezus uzdrawia Malchusa i ratuje w ten sposób Piotra: „Towarzysze
Jezusa widząc, na co się zanosi, zapytali: Panie, czy mamy uderzyć
mieczem? I któryś z nich uderzył sługę najwyższego kapłana i
odciął mu prawe ucho. Lecz Jezus odpowiedział: Przestańcie,
dosyć! I dotknąwszy ucha, uzdrowił go” (Łk 22,49-51).
Apokalipsa mówi o strąceniu oskarżyciela: „I usłyszałem
donośny głos mówiący w niebie: Teraz nastało zbawienie, potęga
i królowanie Boga naszego i władza Jego Pomazańca, bo oskarżyciel
braci naszych został strącony, ten, co dniem i nocą oskarża ich
przed Bogiem naszym” (Ap 12,10).
Mówi Jezus: „Nie sądźcie,
abyście nie byli sądzeni. Albowiem jakim sądem sądzić będziecie
takim was osądzą, i jaką miarą mierzyć będziecie, taką wam
odmierzą. Czemuż to widzisz źdźbło w oku brata swego, a nie
widzisz belki w oku swoim? Albo jakże mówisz bratu swemu: Pozwól,
że wyjmę źdźbło z oka twego, a oto belka jest w oku twoim.
Obłudniku! Wyrzuć pierwej belkę z oka twego, a wtedy zobaczysz,
jak wyrzucić źdźbło z oka brata swego”.
Faryzeusze widzą nieprzestrzeganie zasad czystości przez uczniów
Jezusa, a nie dostrzegają własnej obłudy. Mówi również Jezus:
„Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy! Bo dajecie
dziesięcinę z mięty, kopru i kminku, lecz pomijacie to, co
ważniejsze jest w Prawie: sprawiedliwość, miłosierdzie i wiarę.
To zaś należało czynić, a tamtego nie opuszczać. Przewodnicy
ślepi, którzy przecedzacie komara, a połykacie wielbłąda! Biada
wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy! Bo dbacie o czystość
zewnętrznej strony kubka i misy, a wewnątrz pełne są one
zdzierstwa i niepowściągliwości. Faryzeuszu ślepy! Oczyść
wpierw wnętrze kubka, żeby i zewnętrzna jego strona stała się
czysta” (Mt 23,23-26). Dostrzeganie drobiazgów z jednoczesnym
lekceważenie rzeczy poważnych prowadziło do zachowywania przepisów
ludzkich i zaniedbywania prawa Bożego.
Tekst Izajasza, do którego
nawiązuje Jezus brzmi: „Wyrzekł Pan: Ponieważ ten lud zbliża
się do Mnie tylko w słowach, i sławi Mnie tylko wargami, podczas
gdy serce jego jest z dala ode Mnie; ponieważ cześć jego
jest dla Mnie tylko wyuczonym przez ludzi zwyczajem” (Iz 29,13).
Jezus wykorzystuje atak oskarżycieli do zwrócenia im uwagi na
wykrzywienie ich religii, która zamiast prowadzić do Boga,
koncentruje się na przestrzeganiu ludzkich zwyczajów.
Bardzo silnie jest oskarżenie sformułowane przez Izajasza, a
powtórzone przez Jezusa: „Ten lud czci Mnie wargami, lecz sercem
swym daleko jest ode Mnie”. Stąd program Boga przedstawiony w
proroctwie Ezechiela: „I dam wam serce nowe i ducha nowego tchnę
do waszego wnętrza, odbiorę wam serce kamienne, a dam wam serce z
ciała. Ducha mojego chcę tchnąć w was i sprawić, byście żyli
według mych nakazów i przestrzegali przykazań, i według nich
postępowali” (Ez 36,26-27).
Sam Jezus stwierdza w rozmowie z Samarytanką: „Nadchodzi jednak
godzina, owszem już jest, kiedy to prawdziwi czciciele będą
oddawać cześć Ojcu w Duchu i prawdzie, a takich to czcicieli chce
mieć Ojciec. Bóg jest duchem: potrzeba więc, by czciciele Jego
oddawali Mu cześć w Duchu i prawdzie” (J 4,23-24).
Mk 7,8-9
Mówi dalej Jezus: „Uchyliliście przykazanie Boże, a trzymacie
się ludzkiej tradycji. I mówił do nich: Umiecie dobrze uchylać
przykazanie Boże, aby swoją tradycję zachować”. Bożym
przykazaniem jest przede wszystkim miłość. Nie widać w nich
miłości do Jezusa. Nie widać umiłowania prawdy, poszukiwania
prawdy o Jezusie, o Jego czynach, o Jego słowach. Widać tylko
oskarżenia o niezachowywanie obmyć, czy szabatu. Jest to
koncentracja na tym co ludzkie, co prostsze, bez wysiłku
poszukiwania w Bogu prawdy.
Mk 7,15-23
Powracając do zarzutu o
nieprzestrzeganiu zasad rytualnych, Jezus stwierdza: „Nic nie
wchodzi z zewnątrz w człowieka, co mogłoby uczynić go nieczystym;
lecz co wychodzi z człowieka, to czyni człowieka nieczystym. Kto ma
uszy do słuchania, niechaj słucha! Gdy się oddalił od tłumu i
wszedł do domu, uczniowie pytali Go o to przysłowie. Odpowiedział
im: I wy tak niepojętni jesteście? Nie rozumiecie, że nic z tego,
co z zewnątrz wchodzi do człowieka, nie może uczynić go
nieczystym; bo nie wchodzi do jego serca, lecz do żołądka i na
zewnątrz się wydala. Tak uznał wszystkie potrawy za czyste.
I mówił dalej: Co wychodzi z człowieka, to czyni go nieczystym. Z
wnętrza bowiem, z serca ludzkiego pochodzą złe myśli, nierząd,
kradzieże, zabójstwa, cudzołóstwa, chciwość, przewrotność,
podstęp, wyuzdanie, zazdrość, obelgi, pycha, głupota. Całe to
zło z wnętrza pochodzi i czyni człowieka nieczystym”. Kluczowe
są słowa Jezusa: „nic z tego, co z zewnątrz wchodzi do
człowieka, nie może uczynić go nieczystym; bo nie wchodzi do jego
serca”. Pokarmy nie wchodzą do serca, ale różnego rodzaju
informacje wchodzą. Zło ludzkich słów, wyobrażeń, obrazów, a
obecnie zło przynoszone przez środki masowego przekazu, przez
telewizję, internet, smartfon wchodzi do serca i gorszy człowieka.
To co jest prawdziwie niebezpieczne dla człowieka, to zgorszenie:
„Kto by się stał powodem grzechu dla jednego z tych małych,
którzy wierzą, temu byłoby lepiej uwiązać kamień młyński u
szyi i wrzucić go w morze” (Mk 9,42). Chodzi więc o nieczystość
w sensie duchowym. W przeliczeniu zła wychodzącego z człowieka
mamy głupotę. Chodzi oczywiście o głupotę dobrowolną, w której
człowiek wiedząc, że źle postępuje, upiera się przy swoim złym,
głupim postępowaniu, co gorsze staje się elementem zarazy, bo
„zaraża” swoją głupotą.
Jezus jest świadom niebezpieczeństwa wrogiej propagandy,
osłabiającej, czy wręcz niszczącej wiarę uczniów. Dlatego mówi:
„Uważajcie, strzeżcie się kwasu faryzeuszów i kwasu Heroda!”
(Mk 8,15). Mateusz uzupełnia: „Jak to, nie rozumiecie, że nie o
chlebie mówiłem wam, lecz: strzeżcie się kwasu faryzeuszów i
saduceuszów? Wówczas zrozumieli, że mówił o wystrzeganiu się
nie kwasu chlebowego, lecz nauki faryzeuszów i saduceuszów” (Mt
16,11-12).
Mk 7,27-29
Mówi Jezus do Syrofenicjanki: „Pozwól wpierw nasycić się
dzieciom; bo niedobrze jest zabrać chleb dzieciom, a rzucić psom.
Ona Mu odparła: Tak, Panie, lecz i szczenięta pod stołem jadają z
okruszyn dzieci. On jej rzekł: Przez wzgląd na te słowa idź, zły
duch opuścił twoją córkę”. Uważał On, że jest posłany
tylko do Żydów. W paralelnym tekście Mateusza mówi do Apostołów:
„Jestem posłany tylko do owiec, które poginęły z domu Izraela”
(Mt 15,24). Porównanie do psów było upokarzające, ale kobieta
mówi o szczeniętach, które uczestniczą w łaskach udzielanych
dzieciom. Obraz psów wykorzystuje Jezus dla ostrzeżenia przed
nieostrożną ewangelizacją: „Nie dawajcie psom tego, co święte,
i nie rzucajcie swych pereł przed świnie, by ich nie podeptały
nogami, i obróciwszy się, was nie poszarpały” (Mt 7,6). Nie
wszyscy ludzie są zdolni do przyjęcia wiary. W wielu dominuje
świadome i dobrowolne zło.
Mk 7,32-37
„Przyprowadzili Mu głuchoniemego
i prosili Go, żeby położył na niego rękę. On wziął go na bok,
osobno od tłumu, włożył palce w jego uszy i śliną dotknął mu
języka;
a spojrzawszy w niebo, westchnął i rzekł do niego: Effatha, to
znaczy: Otwórz się! Zaraz otworzyły się jego uszy, więzy języka
się rozwiązały i mógł prawidłowo mówić. [Jezus] przykazał
im, żeby nikomu nie mówili. Lecz im bardziej przykazywał, tym
gorliwiej to rozgłaszali. I pełni zdumienia mówili: Dobrze uczynił
wszystko. Nawet głuchym słuch przywraca i niemym mowę”. Jezus
uzdrawia, unika tłumu i jego podziwu. Ludzie nie rozumieją tego
zakazu rozgłaszania – wydaje się im to oczywiste. Jezus wie, że
łaska uzdrowienia może być dla uzdrowionego początkiem trudności
życiowych.
Mk 8,14-15
„A uczniowie zapomnieli wziąć
chlebów i tylko jeden mieli z sobą w łodzi. Wtedy im przykazał:
Uważajcie, strzeżcie się kwasu faryzeuszów i kwasu Heroda!” Z
paralelnego tekstu Mateusza dowiadujemy się, że Jezus ostrzega
przed nauką „faryzeuszów i saduceuszów” (Mt 16,12). Ich nauka
– to wszystko to, czym zwalczali Jezusa i Jego nauczanie. Jezus
mówi: „Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy, bo
zamykacie królestwo niebieskie przed ludźmi. Wy sami nie wchodzicie
i nie pozwalacie wejść tym, którzy do niego idą” (Mt 23,13). W
paralelnym tekście Łukasza mamy zdanie Jezusa: „Strzeżcie się
kwasu, to znaczy obłudy faryzeuszów” (Łk 12,1). W tym wypadku
chodzi nie tyle o samą naukę, ale o zakłamanie, dzięki któremu
oszukiwali oni ludzi i odgradzali ich od Jezusa przypisując Jego
cuda mocom demonicznym. Przedstawia to Mateusz: „Wówczas
przyprowadzono Mu opętanego, który był niewidomy i niemy. Uzdrowił
go, tak że niemy mógł mówić i widzieć. A wszystkie tłumy pełne
były podziwu i mówiły: Czyż nie jest to Syn Dawida? Lecz
faryzeusze, słysząc to, mówili: On tylko przez Belzebuba, władcę
złych duchów, wyrzuca złe duchy” (Mt 12,22-24).
W kontekście tych ostrzeżeń, Jezus mówi z wyrzutem: „Czemu
rozprawiacie o tym, że nie macie chleba? Jeszcze nie pojmujecie i
nie rozumiecie, tak otępiały macie umysł? Macie oczy, a nie
widzicie; macie uszy, a nie słyszycie?” (Mk 8,17-18). Jest to
nawiązanie do straszliwego ostrzeżenia przekazanego przez proroka
Jeremiasza: „Słuchajcież tego, narodzie nierozumny i bezmyślny,
co ma oczy, a nie widzi, uszy, a nie słyszy. Nie boicie się Mnie -
wyrocznia Pana - nie drżycie przede Mną” (Jr 5,21-22). Tak łatwo
lekceważyć Boga i Jego ostrzeżenia. Bojaźń Boża prowadzi do
uważnego wsłuchania się w Boga i w Jego głos.
Mk 8,22-25
„Potem przyszli do Betsaidy. Tam
przyprowadzili Mu niewidomego i prosili, żeby się go dotknął. On
ujął niewidomego za rękę i wyprowadził go poza wieś. Zwilżył
mu oczy śliną,
położył na niego ręce i zapytał: Czy widzisz co? A gdy
przejrzał, powiedział: Widzę ludzi, bo gdy chodzą, dostrzegam ich
niby drzewa. Potem znowu położył ręce na jego oczy. I przejrzał
[on] zupełnie, i został uzdrowiony; wszystko widział teraz jasno i
wyraźnie”. Jezus unika rozgłosu i przywraca wzrok niewidomemu –
w tym wypadku stopniowo, zgodnie ze swoją pedagogią.
Mk 8,27-30
„I wyszedł Jezus i uczniowie
jego ku miasteczku Cezarei Filipa, a po drodze pytał uczniów
swoich, mówiąc im: Kim powiadają mnie być ludzie? A oni mu
odpowiedzieli, mówiąc: Janem Chrzcicielem, inni Eliaszem, a inni
jakby jednym z proroków. Wtedy im rzekł: A wy kim mnie być
powiadacie? A odpowiadając Piotr, rzekł mu: Tyś jest Chrystus. I
zagroził im, aby o nim nikomu nie mówili”.
Ciekawa jest mnogość opinii, a właściwie domysłów co do
tożsamości Jezusa i to, że nikt z postronnych nie domyśla się,
że Jezus jest oczekiwanym Chrystusem. Mateusz wskazuje na Boskie
źródło poznania prawdziwej tożsamości Jezusa: „Rzekł im
Jezus: A wy kim mnie być powiadacie? Odpowiadając Szymon Piotr,
rzekł: Ty jesteś Chrystus, Syn Boga żywego. A odpowiadając Jezus,
rzekł mu: Błogosławiony jesteś Szymonie, Bar Jona; bo ciało i
krew nie objawiła tobie, ale Ojciec mój, który jest w niebiosach”
(Mt 16,15-17). Ojciec naucza o Jezusie, podobnie jak w swoich słowach
skierowanych do Jana Chrzciciela: „Jan dał takie świadectwo:
Ujrzałem Ducha, który jak gołębica zstępował z nieba i spoczął
na Nim. Ja Go przedtem nie znałem, ale Ten, który mnie posłał,
abym chrzcił wodą, powiedział do mnie: Ten, nad którym ujrzysz
Ducha zstępującego i spoczywającego nad Nim, jest Tym, który
chrzci Duchem Świętym. Ja to ujrzałem i daję świadectwo, że On
jest Synem Bożym” (J 1,32-34).
Jezus zabrania rozgłaszania tego,
że jest Chrystusem, bo nie chce władzy politycznej. Widać to po
cudzie rozmnożenia chleba i ryb: „A kiedy ci ludzie spostrzegli,
jaki cud uczynił Jezus, mówili: Ten prawdziwie jest prorokiem,
który miał przyjść na świat. Gdy więc Jezus poznał, że mieli
przyjść i porwać Go, aby Go obwołać królem, sam usunął się
znów na górę” (J 6,14-15). Zgodnie z wyznaniem Piotra, Jezus
jest Chrystusem, to znaczy Namaszczonym przez Ducha Świętego. Mówi
o tym Piotr do Korneliusza: „Znacie
sprawę Jezusa z
Nazaretu, którego Bóg namaścił Duchem Świętym i mocą. Dlatego
że Bóg był z Nim, przeszedł On dobrze czyniąc i uzdrawiając
wszystkich, którzy byli pod władzą diabła” (Dz 10,38).
Mk 8,31-33
„I począł ich nauczać, iż
potrzeba, żeby Syn Człowieczy wiele cierpiał, i był wzgardzony od
starszych i od przedniejszych kapłanów i od doktorów, i zabity, a
po trzech dniach żeby zmartwychwstał. A mówił te słowa otwarcie.
I wziąwszy go Piotr, począł go karcić. A on obróciwszy się i
spojrzawszy na uczniów swoich, zgromił Piotra, mówiąc: Idź za
mną, szatanie! Bo nie rozumiesz tego, co jest Boże, ale co jest
ludzkie”.
Mateusz dodaje argumentację Piotra: „Boże cię uchowaj, Panie!
Nie przyjdzie to na ciebie”
(Mt 16,22). Piotr odrzuca proroctwo Jezusa o Jego śmierci i o
zmartwychwstaniu. Słowa Jezusa: „Idź za mną, szatanie!” są
dokładnym przekładem z języka greckiego: hypage
opiso mu satana
– są zwrócone do Piotra, który kusi Jezusa do buntu wobec Boga,
ale nie są odrzuceniem Piotra, są tylko zaproszeniem by był
uczniem Jezusa i mimo wszystko szedł za Nim.
Mk 8,34
„Potem przywołał do siebie tłum
razem ze swoimi uczniami i rzekł im: Jeśli kto chce pójść za
Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i
niech Mnie naśladuje!” W tym wypadku, nauczanie Jezusa nie jest
ograniczone do Jego uczniów; obejmuje cały tłum. Kluczowe jest
pytanie Jezusa: „czy chcesz pójść za Mną?” czy chcesz być
Moim uczniem, czy chcesz dzielić ze Mną swój los? Jeśli boisz się
– to trudno, nie zmuszam cię do tego.
Jeśli chcę, to muszę zaprzeć się samego siebie. Miłość do
Jezusa zmusza mnie do posłuszeństwa Jego woli, do rezygnacji z
wypełniania mojej woli, moich planów. Muszę dobrowolnie wziąć
swój krzyż, to znaczy zrezygnować z buntu, ze złości wobec życia
i tego, co mnie w życiu spotyka. On ma być moją drogą, On ma mnie
prowadzić do wypełniania Jego woli.
Mk 8,35-37
Mówi dalej Jezus: „Albowiem kto
by chciał zachować duszę swoją, straci ją, a kto by stracił
duszę swoją dla mnie i dla ewangelii, zachowa ją. Cóż bowiem
pomoże człowiekowi, choćby cały świat pozyskał, a na duszy
swojej szkodę poniósł? Albo co w zamian da człowiek za duszę
swoją?”
Samozaparcie byłoby utratą duszy dla Jezusa i Ewangelii. Całkowite
podporządkowanie siebie, swoich talentów misji otrzymanej od
Jezusa. Zachowanie swojej duszy – to samorealizacja, to walka o
siebie, o swoje plany, marzenia, to egoizm. Świadome i dobrowolne
zło zabija, szkodzi duszy, która żyje dzięki Bogu, a bez Boga
ginie, karłowacieje.
Mk 8,38
„Albowiem kto by się wstydził
mnie i słów moich między plemieniem tym cudzołożnym
i grzesznym, zawstydzi się go i Syn Człowieczy, gdy przyjdzie w
chwale Ojca swego z aniołami świętymi”.
Hipoteza odczytania alegorycznego tego tekstu, tak, jakby Jezus
oskarżał w tym miejscu naród o złamanie wiary wobec Boga (por. Jr
31,32) wydaje mi się mało prawdopodobna.
W swoim nauczaniu Jezus ostrzega przed nieczystością:
„Słyszeliście, że powiedziano: Nie cudzołóż! A Ja wam
powiadam: Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w
swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa. Jeśli więc prawe twoje
oko jest ci powodem do grzechu, wyłup je i odrzuć od siebie. Lepiej
bowiem jest dla ciebie, gdy zginie jeden z twoich członków, niż
żeby całe twoje ciało miało być wrzucone do piekła. I jeśli
prawa twoja ręka jest ci powodem do grzechu, odetnij ją i odrzuć
od siebie. Lepiej bowiem jest dla ciebie, gdy zginie jeden z twoich
członków, niż żeby całe twoje ciało miało iść do piekła.
Powiedziano też: Jeśli kto chce oddalić swoją żonę, niech jej
da list rozwodowy. A ja wam powiadam: Każdy, kto oddala swoją żonę
- poza wypadkiem nierządu - naraża ją na cudzołóstwo; a kto by
oddaloną wziął za żonę, dopuszcza się cudzołóstwa” (Mt
5,27-32).
Niestety, można wstydzić się Jezusa i Ewangelii. Terminologię
„wstydu” podejmuje Paweł w Liście do Rzymian: „Bo ja nie
wstydzę się Ewangelii, jest bowiem ona mocą Bożą ku zbawieniu
dla każdego wierzącego, najpierw dla Żyda, potem dla Greka. W niej
bowiem objawia się sprawiedliwość Boża, która od wiary wychodzi
i ku wierze prowadzi, jak jest napisane: a sprawiedliwy z wiary żyć
będzie” (Rz 1,16-17).
Jednocześnie, Jezus ostrzega zapierających się Go przed swoim
przyjściem na sąd: „zawstydzi się go i Syn Człowieczy, gdy
przyjdzie w chwale Ojca swego z aniołami świętymi”.
Mk 9,1
„Mówił także do nich:
Zaprawdę, powiadam wam: Niektórzy z tych, co tu stoją, nie zaznają
śmierci, aż ujrzą królestwo Boże przychodzące
w mocy”. Prawdopodobnie Jezus mówi o swoim Przemienieniu, które
jest manifestacją Królestwa Bożego, jest objawieniem Boga i Jego
świętych w chwale nieba.
Jezus: „Spytany przez
faryzeuszów, kiedy przyjdzie królestwo Boże, odpowiadając im,
rzekł: Nie przychodzi królestwo Boże dostrzegalnie. I nie
powiedzą: oto tu, albo: tam. Oto bowiem królestwo Boże w was
jest”
(Łk 17,20-21). Myślę, że Królestwo, o którym mówi Jezus, to
działanie Ducha Świętego w człowieku. On jest, On działa, ale
może być niedostrzegalny. Dlatego Jezus mówi Nikodemowi:
„Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się ktoś nie narodzi
powtórnie, nie może ujrzeć królestwa Bożego” (J 3,3). Nowe,
duchowe narodzenie jest konieczne do „zobaczenia” w mocy wiary
działania Bożego. Bez tego narodzenia, ludzie widzieli wspaniałe
cuda Jezusa i nie dostrzegali w nich działania Bożego, a
doszukiwali się nawet działania demonicznego: „Wówczas
przyprowadzono Mu opętanego, który był niewidomy i niemy. Uzdrowił
go, tak że niemy mógł mówić i widzieć. A wszystkie tłumy pełne
były podziwu i mówiły: Czyż nie jest to Syn Dawida? Lecz
faryzeusze, słysząc to, mówili: On tylko przez Belzebuba, władcę
złych duchów, wyrzuca złe duchy” (Mt 12,22-24). Apostołowie
napełnieni Duchem Świętym „zobaczą” Jego działanie.
Mk 9,2-4
„Po sześciu dniach Jezus wziął
z sobą Piotra, Jakuba i Jana i zaprowadził ich samych osobno na
górę wysoką. Tam przemienił się wobec nich. Jego odzienie stało
się lśniąco białe tak, jak żaden folusznik na ziemi wybielić
nie zdoła. I ukazał się im Eliasz z Mojżeszem, którzy rozmawiali
z Jezusem”. Łukasz podkreśla, że Jezus wyszedł na górę, ażeby
się modlić (por. Łk 9,28). Dodaje: „Gdy się modlił, wygląd
Jego twarzy się odmienił” (Łk 9,29). Przemienienie dokonuje się
więc na modlitwie Jezusa. Ma On jako Bóg moc wskrzeszać,
uzdrawiać, uwalniać od grzechów, od złych duchów. Swoją Boską
mocą przemienia również swój wygląd, swoją twarz, swoją
odzież.
Mówi Łukasz: „A oto dwóch mężów rozmawiało z Nim. Byli to
Mojżesz i Eliasz. Ukazali się oni w chwale i mówili o Jego
odejściu, którego miał dokonać w Jerozolimie” (Łk 9,30-31).
Ukazali się oni w chwale, czyli przemienieni, podobnie jak Jezus, o
którego chwale pisze Łukasz w opowiadaniu o śnie Apostołów: „Gdy
się ocknęli, ujrzeli Jego chwałę i obydwóch mężów, stojących
przy Nim” (Łk 9,32). Ich chwała wskazuje na życie wieczne, w
którym się znajdują. Duch Święty przemienia ich, podobnie, jak
przemienia Jezusa. Pewne wyobrażenie o ich chwale, podobnej do
chwały aniołów daje Jezus: „Dzieci tego świata żenią się i
za mąż wychodzą. Lecz ci, którzy uznani zostaną za godnych
udziału w świecie przyszłym i w powstaniu z martwych, ani się
żenić nie będą, ani za mąż wychodzić. Już bowiem umrzeć nie
mogą, gdyż są równi aniołom i są dziećmi Bożymi, będąc
uczestnikami zmartwychwstania” (Łk 20,34-36). To podobieństwo
ludzi zbawionych do aniołów zdaje się potwierdzać podobieństwo
Jezusa zmartwychwstałego z Ap 1 do anioła z Dn 10. O Jezusie Jan
mówi: „I obróciłem się, by widzieć, co za głos do mnie mówił;
a obróciwszy się, ujrzałem siedem złotych świeczników, i pośród
świeczników kogoś podobnego do Syna Człowieczego, obleczonego [w
szatę] do stóp i przepasanego na piersiach złotym pasem. Głowa
Jego i włosy - białe jak biała wełna, jak śnieg, a oczy Jego jak
płomień ognia. Stopy Jego podobne do drogocennego metalu, jak gdyby
w piecu rozżarzonego, a głos Jego jak głos wielu wód. W prawej
swej ręce miał siedem gwiazd i z Jego ust wychodził miecz
obosieczny, ostry. A Jego wygląd - jak słońce, kiedy jaśnieje w
swej mocy” (Ap 1,12-16). O aniele Daniel mówi: „Oto [stał]
pewien człowiek ubrany w lniane szaty, a jego biodra były
przepasane czystym złotem, a ciało zaś jego było podobne do
tarsziszu, jego oblicze do blasku błyskawicy, oczy jego były jak
pochodnie ogniste, jego ramiona i nogi jak błysk polerowanej miedzi,
a jego głos jak głos tłumu” (Dn 10,5-6).
To spotkanie z Mojżeszem i Eliaszem uświadamia uczniom, że Jezus
jest w łączności ze Starym Testamentem, że stanowi jego
wypełnienie. On sam mówi: „Nie sądźcie, że przyszedłem znieść
Prawo albo Proroków. Nie przyszedłem znieść, ale wypełnić.
Zaprawdę. bowiem powiadam wam: Dopóki niebo i ziemia nie przeminą,
ani jedna jota, ani jedna kreska nie zmieni się w Prawie, aż się
wszystko spełni” (Mt 5,17-18).
Łukasz precyzuje, że Mojżesz i Eliasz rozmawiają z Jezusem o Jego
przyszłej Męce, dosłownie o Jego odejściu: „A oto dwóch mężów
rozmawiało z Nim. Byli to Mojżesz i Eliasz. Ukazali się oni w
chwale i mówili o Jego odejściu, którego miał dokonać w
Jerozolimie” (Łk 9,30-31).
Mk 9,7
„I zjawił się obłok,
osłaniający ich, a z obłoku odezwał się głos: To jest mój Syn
umiłowany, Jego słuchajcie!” Obłok z Przemienienia przypomina
konsekrację Namiotu Spotkania zbudowanego przez Mojżesza na
pustyni: „Wreszcie urządził dziedziniec dokoła przybytku i
ołtarz, a przy wejściu zawiesił zasłonę. W ten sposób Mojżesz
dokonał dzieła. Wtedy to obłok okrył Namiot Spotkania, a chwała
Pana napełniła przybytek. I nie mógł Mojżesz wejść do Namiotu
Spotkania, bo spoczywał na nim obłok i chwała Pana wypełniała
przybytek” (Wj 40,33-35). Jest więc obłok znakiem obecności
Pana. W tym wypadku to Bóg Ojciec, który przedstawia swojego Syna i
skłania uczniów Jezusa do posłuszeństwa Jemu. Łukasz przedstawia
to podobnie: „Gdy jeszcze to mówił, zjawił się obłok i osłonił
ich; zlękli się, gdy [tamci] weszli w obłok. A z obłoku odezwał
się głos: To jest Syn mój, Wybrany, Jego słuchajcie!” (Łk
9,34-35). Przypomina to słowa z proroctwa Izajasza, gdzie również
napotykamy termin „Wybrany”: „Oto mój Sługa, którego
podtrzymuję. Wybrany mój, w którym mam upodobanie. Sprawiłem, że
Duch mój na Nim spoczął; On przyniesie narodom Prawo” (Iz 42,1).
Mk 9,11-12
Po Przemienieniu Apostołowie pytają się Jezusa: „Czemu uczeni w
Piśmie twierdzą, że wpierw musi przyjść Eliasz? Rzekł im w
odpowiedzi: Istotnie, Eliasz przyjdzie najpierw i naprawi wszystko”.
Powodem zadania tego pytania była obecność Eliasza na Górze i
nauczanie doktorów o obowiązkowym przyjściu Eliasza przed
przyjściem Mesjasza. Proroctwo Malachiasza mówi o Eliaszu w
kontekście dnia Pańskiego: „Oto Ja poślę wam proroka Eliasza
przed nadejściem dnia Pańskiego, dnia wielkiego i strasznego. I
skłoni serce ojców ku synom, a serce synów ku ich ojcom, abym nie
przyszedł i nie poraził ziemi [izraelskiej] przekleństwem” (Ml
3,23-24). Ten tekst mówi o dniu Pańskim, wielkim i strasznym i może
być wiązany z ostatecznym przyjściem Jezusa na Sąd Ostateczny.
Nie wspomina o naprawieniu wszystkiego, a zaledwie o naprawieniu
relacji między ojcami i synami.
Mk 9,12-13
„Ale jak jest napisane o Synu
Człowieczym? Ma On wiele cierpieć i być wzgardzonym. Otóż mówię
wam: Eliasz już przyszedł i uczynili mu tak, jak chcieli, jak o nim
jest napisane”. Sam Jezus kieruje uwagę Apostołów na Jana
Chrzciciela i na jego śmierć męczeńską, w którym widzi duchowe
przyjście Eliasza. Wyjaśnia to Mateusz: „Lecz powiadam wam:
Eliasz już przyszedł, a nie poznali go i postąpili z nim tak, jak
chcieli. Tak i Syn Człowieczy będzie od nich cierpiał. Wtedy
uczniowie zrozumieli, że mówił im o Janie Chrzcicielu” (Mt
17,12-13).
Dość tajemniczo piszą Ewangelie
o „wydaniu” Jana (por. Mt 4,12; Mk 1,14).
Jest on odrzucony, podobnie jak Jezus: „Przyszedł bowiem Jan: nie
jadł ani nie pił, a oni mówią: Zły duch go opętał. Przyszedł
Syn Człowieczy: je i pije. a oni mówią: Oto żarłok i pijak,
przyjaciel celników i grzeszników” (Mt 11,18-19). Podobnie brzmią
słowa Jezusa: „Zaprawdę, powiadam wam: Celnicy i nierządnice
wchodzą przed wami do królestwa niebieskiego. Przyszedł bowiem do
was Jan drogą sprawiedliwości, a wyście mu nie uwierzyli. Celnicy
zaś i nierządnice uwierzyli mu. Wy patrzyliście na to, ale nawet
później nie opamiętaliście się, żeby mu uwierzyć” (Mt
21,31-32). Odrzucają oni chrzest Janowy: „Skąd pochodził chrzest
Janowy: z nieba czy od ludzi? Oni zastanawiali się między sobą:
Jeśli powiemy: z nieba, to nam zarzuci: Dlaczego więc nie
uwierzyliście mu? A jeśli powiemy: od ludzi - boimy się tłumu, bo
wszyscy uważają Jana za proroka” (Mt 21,25-26).
Mk 9,17-19
Mówi do Jezusa ojciec opętanego
chłopca: „Nauczycielu, przyprowadziłem do Ciebie mojego syna,
który ma ducha niemego. Ten, gdziekolwiek go chwyci, rzuca nim, a on
wtedy się pieni, zgrzyta zębami i drętwieje. Powiedziałem Twoim
uczniom, żeby go wyrzucili, ale nie mogli. On zaś rzekł do nich: O
plemię niewierne,
dopóki mam być z wami? Dopóki mam was cierpieć? Przyprowadźcie
go do Mnie!” Tak żywiołowo reaguje Jezus na wiadomość o
niepowodzeniu swoich uczniów. Wiąże to z brakiem wiary u ludzi, do
których przyszedł, ze słabą wiarą u swoich uczniów. Mówi o
modlitwie z wiarą: „Zaprawdę, powiadam wam: jeśli będziecie
mieć wiarę, a nie zwątpicie, to nie tylko z figowym drzewem to
uczynicie, ale nawet jeśli powiecie tej górze: Podnieś się i rzuć
się w morze! stanie się. I otrzymacie wszystko, o co na modlitwie z
wiarą prosić będziecie” (Mt 21,21-22). Mówi też, żeby
wierzyć, że już się otrzymało to, o co prosimy: „Dlatego
powiadam wam: Wszystko, o co w modlitwie prosicie, stanie się wam,
tylko wierzcie, że otrzymacie”
(Mk 11,24).
Mk 9,21-26
„Jezus zapytał ojca: Od jak
dawna to mu się zdarza? Ten zaś odrzekł: Od dzieciństwa. I często
wrzucał go nawet w ogień i w wodę, żeby go zgubić. Lecz jeśli
możesz co, zlituj się nad nami i pomóż nam! Jezus mu odrzekł:
Jeśli możesz? Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy.
Natychmiast ojciec chłopca zawołał: Wierzę, zaradź memu
niedowiarstwu! A Jezus widząc, że tłum się zbiega, rozkazał
surowo duchowi nieczystemu: Duchu niemy i głuchy, rozkazuję ci,
wyjdź z niego i nie wchodź więcej w niego! A on krzyknął i
wyszedł wśród gwałtownych wstrząsów”. Kluczowe dla naszej
wiary są słowa Jezusa: „Wszystko możliwe jest dla tego, kto
wierzy”. Tak mało jest w nas zaufania do Boga. Stąd konieczność
walki o umacnianie naszej wiary.
Mk 9,30-32
„Po wyjściu stamtąd podróżowali
przez Galileę, On jednak nie chciał, żeby kto wiedział o tym.
Pouczał bowiem swoich uczniów i mówił im: Syn Człowieczy będzie
wydany w ręce ludzi. Ci Go zabiją, lecz zabity po trzech dniach
zmartwychwstanie. Oni jednak nie rozumieli tych słów, a bali się
Go pytać”. Uczniowie ciągle grzeszą brakiem zaufania do Jezusa.
Wierzą w to, w co chcą wierzyć. Śmierć Jezusa i Jego
zmartwychwstanie są poza zasięgiem ich wyobraźni. Co gorsze boją
się prawdy i mimo niezrozumienia nie proszą o wyjaśnienia.
Mk 9,36-37
„Potem wziął dziecko, postawił
je przed nimi i objąwszy je ramionami, rzekł do nich: Kto przyjmuje
jedno z tych dzieci w imię moje, Mnie przyjmuje; a kto Mnie
przyjmuje, nie przyjmuje Mnie, lecz Tego, który Mnie posłał”.
Tak ważna jest troska o dzieci, o ich Boże wychowanie.
Mk 9,38-40
„Wtedy Jan rzekł do Niego:
Nauczycielu, widzieliśmy kogoś, kto nie chodzi z nami, jak w Twoje
imię wyrzucał złe duchy, i zabranialiśmy mu, bo nie chodził z
nami. Lecz Jezus odrzekł: Nie zabraniajcie mu, bo nikt, kto czyni
cuda w imię moje, nie będzie mógł zaraz źle mówić o Mnie. Kto
bowiem nie jest przeciwko nam, ten jest z nami”. Jezus pragnie
dobra, cieszy się, gdy ludzie czynią dobro, również w Jego
imieniu. Szuka sprzymierzeńców w walce ze złymi duchami, w
czynieniu dobra. Ma niestety wielu wrogów.
Mk 9,42
Straszne jest ostrzeżenie Jezusa:
„Kto by się stał powodem grzechu dla jednego z tych małych,
którzy wierzą, temu byłoby lepiej uwiązać kamień młyński u
szyi i wrzucić go w morze”. Nieco dokładniej prezentuje to
Mateusz: „Lecz kto by się stał powodem grzechu dla jednego z tych
małych, którzy wierzą we Mnie, temu byłoby lepiej kamień młyński
zawiesić u szyi i utopić go w głębi morza. Biada światu z powodu
zgorszeń! Muszą wprawdzie przyjść zgorszenia, lecz biada
człowiekowi, przez którego dokonuje się zgorszenie” (Mt 18,6-7).
Tak łatwo jest prowadzić do zła, tak łatwo jest demoralizować.
Może to wynikać z braku odpowiedzialności za słowa, za
zachowanie. Czasami ludzie gorszą się, stają się złymi z powodu
dobra, wobec którego się buntują. Tak było z przeciwnikami
Jezusa, którzy gorszyli się widząc Jego cuda: „Wówczas
przyprowadzono Mu opętanego, który był niewidomy i niemy. Uzdrowił
go, tak że niemy mógł mówić i widzieć. A wszystkie tłumy pełne
były podziwu i mówiły: Czyż nie jest to Syn Dawida? Lecz
faryzeusze, słysząc to, mówili: On tylko przez Belzebuba, władcę
złych duchów, wyrzuca złe duchy” (Mt 12,22-24). O tym
niebezpieczeństwie zgorszenia mówi Jezus: „A odpowiadając Jezus,
rzekł im: Idźcie, donieście Janowi, coście słyszeli i widzieli:
Ślepi widzą, chromi chodzą, trędowaci bywają oczyszczeni, głusi
słyszą, umarli zmartwychwstają, ubogim ewangelię opowiadają. A
błogosławiony jest, który się ze mnie nie zgorszy”
(Mt 11,4-6).
Mk 10,2-9
„Przystąpili do Niego faryzeusze
i chcąc Go wystawić na próbę, pytali Go, czy wolno mężowi
oddalić żonę. Odpowiadając zapytał ich: Co wam nakazał Mojżesz?
Oni rzekli: Mojżesz pozwolił napisać list rozwodowy i oddalić.
Wówczas Jezus rzekł do nich: Przez wzgląd na zatwardziałość
serc waszych napisał wam to przykazanie. Lecz na początku
stworzenia Bóg stworzył ich jako mężczyznę i kobietę: dlatego
opuści człowiek ojca swego i matkę i złączy się ze swoją żoną,
i będą oboje jednym ciałem. A tak już nie są dwoje, lecz jedno
ciało. Co więc Bóg złączył, tego człowiek niech nie
rozdziela!” Jezus jest wolny wobec Starego Testamentu. Wskazuje na
słabość Mojżesza, na ludzkie uwarunkowania powstawania tego prawa
– w tym wypadku, na „zatwardziałość serc”; wskazuje na inne
teksty natchnione sugerujące nierozerwalność małżeństwa (por.
Rdz 1,27; 2,24).
Mk 10,14-15
Ciekawe, jak Jezus widzi królestwo
Boże w dzieciach: „Jezus, widząc to, oburzył się i rzekł do
nich: Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie przeszkadzajcie
im; do takich bowiem należy królestwo Boże. Zaprawdę, powiadam
wam: Kto nie przyjmie królestwa Bożego jak dziecko, ten nie wejdzie
do niego”. Jezus stwierdza, że królestwo Boże należy do dzieci.
Oznacza to, że Duch Święty w nich przebywa i nimi kieruje. Jest
ich natchnieniem. Przyjąć to królestwo, to przyjąć Ducha i
pozwolić się Mu prowadzić. Dzieci chcą się uczyć, chcą być
uczniami. Starsi nie zawsze chcą się uczyć. Jezus posyła swoich
uczniów, by czynili ludzi Jego uczniami: „ Idźcie więc i
pozyskujcie uczniów we wszystkich narodach! Udzielajcie im chrztu w
imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego! Nauczajcie ich, aby
zachowywali wszystko, co wam nakazałem. A oto Ja jestem z wami przez
wszystkie dni, aż do końca świata”.
To nie tylko nauczanie, ale „pozyskiwanie uczniów”, co dość
dobrze oddaje grecki termin matheteuo
– „być uczniem, stawać się uczniem”.
Jezus
bardzo wyraźnie odróżnia swoich uczniów od „tych, którzy są
zewnątrz”. Uczniowie, to ci, którzy z Nim żyją, patrzą na
Niego, słuchają Go. Pozostali przychodzą do Jezusa by Go słuchać,
by otrzymać od Niego cud uzdrowienia, czy uwolnienia; a później
odchodzą. Jezus mówi: „Wam dane jest poznać tajemnicę królestwa
Bożego; ale tym, którzy są zewnątrz, wszystko dzieje się w
przypowieściach, aby patrząc patrzyli, a nie widzieli, i słysząc
słyszeli, a nie zrozumieli, by się kiedy nie nawrócili, a nie były
im odpuszczone grzechy”
(Mk 4,10-12). Lekceważenie Jezusa może prowadzić do wiecznego
potępienia.
O dzieciach mówi Mateusz:
„Zaprawdę powiadam wam: Jeśli się nie nawrócicie i nie
staniecie się jako dziatki, nie wejdziecie do królestwa
niebieskiego. Ktokolwiek
więc uniży się
jako to dzieciątko, ten jest większy w królestwie niebieskim”
(Mt
18,3-4). Ciekawie mówi o tym Jan: „Dlatego
nie mogli uwierzyć, ponieważ znów rzekł Izajasz: Zaślepił ich
oczy i twardym uczynił ich serce, żeby nie widzieli oczami oraz nie
poznali sercem i nie nawrócili się, ażebym ich uzdrowił” (J
12,39-40). Do uwierzenia potrzebne jest nawrócenie, do którego z
kolei potrzebne jest posłuszeństwo Bogu, który przez zmysł słuchu
i wzroku, przez głos sumienia usiłuje dotrzeć do człowieka. Być
jak dziecko, to być posłusznym Bogu, to wsłuchiwanie się w Jego
głos, to wpatrywanie się w Jego znaki, to uważne życie zgodne z
głosem Boga słyszalnym w sumieniu.
Potrzebne jest więc nawrócenie
do prawdziwej pokory. Mówi Jezus: „Kto się wywyższa, będzie
poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony” (Mt 23,12).
Podobnie w przypowieści o faryzeuszu i celniku: „Każdy bowiem,
kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się uniża, będzie
wywyższony” (Łk 18,14). Pycha prowadzi do wywyższania się i do
poniżania innych. Pokora szuka chwały Bożej, a nie własnej. Nie
poniża innych, bo jest świadoma swoich ograniczeń.
Mk 10,21
Mówi Jezus do człowieka poszukującego drogi do życia wiecznego:
„Jednego ci brakuje. Idź, sprzedaj wszystko, co masz, i rozdaj
ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za
Mną!” Wymagałoby to ogromnego zaufania do Jezusa. Widoczne to
jest po Zesłaniu Ducha Świętego: „Ci wszyscy, co uwierzyli,
przebywali razem i wszystko mieli wspólne. Sprzedawali majątki i
dobra i rozdzielali je każdemu według potrzeby. Codziennie trwali
jednomyślnie w świątyni, a łamiąc chleb po domach, przyjmowali
posiłek z radością i prostotą serca” (Dz 2,44-46).
Mk 10,26-27
„A oni tym bardziej się dziwili
i mówili między sobą: Któż więc może się zbawić?
Jezus spojrzał na nich i rzekł: U ludzi to niemożliwe, ale nie u
Boga; bo u Boga wszystko jest możliwe”. Człowiek nie może się
zbawić swoim własnym wysiłkiem. Tekst grecki mówi zresztą: tis
dynatai sothenai,
to znaczy: „kto może być zbawiony?” Jezus wskazuje na niemoc
człowieka i na Wszechmoc Boga.
Mk 10,38
Mówi Jezus do Jakuba i Jana: „Nie
wiecie, o co prosicie. Możecie pić kielich, który ja piję, albo
być ochrzczeni chrztem, którym ja się chrzczę? A oni mu
odpowiedzieli: Możemy. Jezus zaś rzekł im: Kielich, który ja
piję, wprawdzie pić będziecie, i chrztem, którym ja się chrzczę,
ochrzczeni będziecie”.
Zarówno kielich, jak i chrzest odnoszą się do teraźniejszości
życia Jezusa i oznaczają prawdopodobnie trudności Jego życia i
prześladowania ze strony nienawidzących Go. Jezus uprzedza swoich
apostołów, że i oni będą podobnie cierpieć.
Mateusz mówi o przyszłości: „Nie
wiecie, o co prosicie. Czy możecie pić kielich, który Ja mam pić?
Odpowiedzieli Mu: Możemy. On rzekł do nich: Kielich mój pić
będziecie” (Mt 20,22-23), gdzie w tekście greckim mamy mello
pinein,
to znaczy: „Ja mam pić”. Ten tekst mówi prawdopodobnie o męce
Zbawiciela.
Mk 10,45
Mówi
Jezus: „Syn Człowieczy nie przyszedł, aby Mu służono, lecz żeby
służyć i dać swoje życie na okup za wielu”. Jezus używa
tytułu: „Syn Człowieczy” – dosłownie to Syn Człowieka –
ho hyios tu
anthropu
dla podkreślenia swojej słabości. Apostołowie już wiedzą, że
jest On Chrystusem, a trzej spośród nich widzieli Go przemienionego
i słyszeli głos Boga Ojca: „To jest mój Syn umiłowany, Jego
słuchajcie!” (Mk 9,7). Jezus dopiero co mówił: „Oto idziemy do
Jerozolimy. Tam Syn Człowieczy zostanie wydany arcykapłanom i
uczonym w Piśmie. Oni skażą Go na śmierć i wydadzą poganom. I
będą z Niego szydzić, oplują Go, ubiczują i zabiją, a po trzech
dniach zmartwychwstanie” (Mk 10,33-34).
„Okup”
– lytron
– to cena, jaką „płaci” Jezus za nasze odkupienie, za nasze
zbawienie. Tekst grecki mówi o duszy Jezusa – psyche.
Chodzi więc o całokształt życia Jezusa, nie tylko o Jego życie
fizyczne. Istotna jest też postawa pokornej służby Jezusa. Mówi
On: „Wiecie, że ci, którzy uchodzą za władców narodów,
uciskają je, a ich wielcy dają im odczuć swą władzę. Nie tak
będzie między wami. Lecz kto by między wami chciał się stać
wielkim, niech będzie sługą waszym. A kto by chciał być
pierwszym między wami, niech będzie niewolnikiem wszystkich” (Mk
10,42-44).
Mk 10,51-52
„A
Jezus przemówił do niego: Co chcesz, abym ci uczynił? Powiedział
Mu niewidomy: Rabbuni, żebym przejrzał. Jezus mu rzekł: Idź,
twoja wiara cię uzdrowiła. Natychmiast przejrzał i szedł za Nim
drogą”. Piękna jest pokora Jezusa, który „chowa się” za
wiarą niewidomego: „Idź, twoja wiara cię uzdrowiła”. To wiara
umożliwia nam zbawienie przez Jezusa.
Mk 11,9-10
„A ci, którzy Go poprzedzali i
którzy szli za Nim, wołali: Hosanna!
Błogosławiony Ten, który przychodzi w imię Pańskie.
Błogosławione królestwo ojca naszego Dawida, które przychodzi.
Hosanna na wysokościach!” Jest to nawiązanie do Ps 118,25-26: „O
Panie, wybaw! O Panie, daj pomyślność! Błogosławiony, który
przybywa w imię Pańskie!”
„Ten, który przychodzi” ma w
Apokalipsie odniesienie do Boga: „Jan do siedmiu Kościołów,
które są w Azji: Łaska wam i pokój od Tego, Który jest, i Który
był i Który przychodzi” (Ap 1,4). Ludzie wprowadzający Jezusa do
Jerozolimy widzą to jako inaugurację królestwa mesjańskiego,
dawidowego. Widzą w Nim Chrystusa i Zbawcę.
Mk 11,17
Mówi Jezus w świątyni: „Czyż nie jest napisane: Mój dom ma być
domem modlitwy dla wszystkich narodów, lecz wy uczyniliście z niego
jaskinię zbójców”. Jest to aluzja do Iz 56,7: „Dom mój będzie
nazwany domem modlitwy dla wszystkich narodów”, w którym to
tekście Bóg otwiera swoją świątynię dla wszystkich
przestrzegających Prawa Bożego.
Jeremiasz z kolei przestrzega przed niewłaściwym rozumieniem
obecności Bożej w świątyni: „Oto wy na próżno pokładacie
ufność w zwodniczych słowach. Nieprawda? Kraść, zabijać,
cudzołożyć, przysięgać fałszywie, palić kadzidło Baalowi,
chodzić za obcymi bogami, których nie znacie... A potem
przychodzicie i stajecie przede Mną w tym domu, nad którym wzywano
mojego imienia, i mówicie: Oto jesteśmy bezpieczni, by móc nadal
popełniać te wszystkie występki. Może jaskinią zbójców stał
się w waszych oczach ten dom, nad którym wzywano mojego imienia?”
(Jr 7,8-11).
Mk 11,24
Mówi BT: „Wszystko, o co w
modlitwie prosicie, stanie się wam, tylko wierzcie, że otrzymacie”.
Tekst krytyczny NT jest silniejszy: pisteuete
hoti elabete,
to znaczy: „wierzcie, że otrzymaliście”. Jezus zachęca do
silnej wiary, do wielkiego zaufania w Jego dobroć i wszechmoc. Już
otrzymaliśmy to, o co z wiarą prosiliśmy.
Mówi
Jakub: „Jeśli zaś komuś z was brakuje mądrości, niech prosi o
nią Boga, który daje wszystkim chętnie i nie wymawiając; a na
pewno ją otrzyma. Niech zaś prosi z wiarą, a nie wątpi o niczym!
Kto bowiem żywi wątpliwości, podobny jest do
fali morskiej wzbudzonej
wiatrem i miotanej to tu, to tam. Człowiek ten niech nie myśli, że
otrzyma cokolwiek od Pana, bo jest mężem chwiejnym, niestałym we
wszystkich swych drogach” (Jk 1,5-8).
Mk 11,30-32
Jezus pyta się swoich przeciwników: „Czy chrzest Janowy pochodził
z nieba, czy też od ludzi? Odpowiedzcie Mi! Oni zastanawiali się
między sobą: Jeśli powiemy: z nieba, to nam zarzuci: Dlaczego więc
nie uwierzyliście mu? Powiemy: Od ludzi. Lecz bali się tłumu,
ponieważ wszyscy uważali Jana rzeczywiście za proroka”. Nie
uwierzyli w Boskie pochodzenie Jana i jego chrztu. Nie wierzą w
Jezusa i w Jego cuda, w Jego nauczanie. W ten sposób odrzucają Boga
i szansę na zbawienie swoje i ludzi im powierzonych.
Mówi Jezus: „Zaprawdę, powiadam wam: Celnicy i nierządnice
wchodzą przed wami do królestwa niebieskiego. Przyszedł bowiem do
was Jan drogą sprawiedliwości, a wyście mu nie uwierzyli. Celnicy
zaś i nierządnice uwierzyli mu. Wy patrzyliście na to, ale nawet
później nie opamiętaliście się, żeby mu uwierzyć” (Mt
21,31-32).
Podstawowym grzechem jest niewiara wobec Jezusa. Mówi On do
apostołów o Duchu Świętym: „Jednakże mówię wam prawdę:
Pożyteczne jest dla was moje odejście. Bo jeżeli nie odejdę,
Pocieszyciel nie przyjdzie do was. A jeżeli odejdę, poślę Go do
was. On zaś, gdy przyjdzie, przekona świat o grzechu, o
sprawiedliwości i o sądzie. O grzechu - bo nie wierzą we Mnie”
(J 16,7-9).
Mk 12,10-11
„Nie
czytaliście tych słów w Piśmie: Właśnie ten kamień, który
odrzucili budujący, stał się głowicą węgła. Pan to sprawił i
jest cudem w oczach naszych”. To Jezus jest podstawą Kościoła,
bo jak sam mówi: „Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie
przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie” (J 14,6).
U Mateusza mamy rozwinięcie tej myśli: „Dlatego powiadam wam:
Królestwo Boże będzie wam zabrane, a dane narodowi, który wyda
jego owoce. Kto upadnie na ten kamień, rozbije się, a na kogo on
spadnie, zmiażdży go” (Mt 21,43-44). Budujący, to znaczy
przywódcy ówczesnego Izraela odrzucili Jezusa i wymusili na Piłacie
Jego ukrzyżowanie. Dlatego Królestwo Boże zostało im zabrane.
Stracili Boże błogosławieństwo, które mogą odzyskać, gdy
przyjmą Jezusa jako swojego Boga.
Już Daniel interpretując sen Nabuchodonozora mówił o kamieniu:
„Oto posąg bardzo wielki, o nadzwyczajnym blasku stał przed tobą,
a widok jego był straszny. Głowa tego posągu była z czystego
złota, pierś jego i ramiona ze srebra, brzuch i biodra z miedzi,
golenie z żelaza, stopy zaś jego częściowo z żelaza, częściowo
z gliny. Patrzyłeś, a oto odłączył się kamień, mimo że nie
dotknęła go ręka ludzka, i ugodził posąg w jego stopy z żelaza
i gliny, i połamał je. Wtedy natychmiast uległy skruszeniu żelazo
i glina, miedź, srebro i złoto - i stały się jak plewy na
klepisku w lecie; uniósł je wiatr, tak że nawet ślad nie pozostał
po nich. Kamień zaś, który uderzył posąg, rozrósł się w
wielką górę i napełnił całą ziemię” (Dn 2,31-35). Ogrom
ludzkiego budowania zostanie zniszczony przez kamień tak dokładnie,
że jak mówi Daniel: „natychmiast uległy skruszeniu żelazo i
glina, miedź, srebro i złoto - i stały się jak plewy na klepisku
w lecie; uniósł je wiatr, tak że nawet ślad nie pozostał po
nich”. Ten „kamień”, to nie tylko destrukcja, to przede
wszystkim początek nowego, Bożego budowania: „W czasach tych
królów Bóg Nieba wzbudzi królestwo, które nigdy nie ulegnie
zniszczeniu. Jego władza nie przejdzie na żaden inny naród. Zetrze
i zniweczy ono wszystkie te królestwa, samo zaś będzie trwało na
zawsze” (Dn 2,44). Ludzkie konstrukcje przepadną, a królestwo
Boże jest wieczne.
Myślę, że odnosi się to przede wszystkim do budowania
wewnętrznego człowieka. Człowiek, który buduje bez Jezusa, czy
wręcz przeciw Niemu – będzie nieszczęśliwy przed śmiercią, w
śmierci i po śmierci. Jak mówi Jezus: „Każdego zaś, kto tych
słów moich słucha, a nie wypełnia ich, można porównać z
człowiekiem nierozsądnym, który dom swój zbudował na piasku.
Spadł deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichry i rzuciły się
na ten dom. I runął, a upadek jego był wielki” (Mt 7,26-27).
Mk 12,17
Mówi Jezus: „Oddajcie więc Cezarowi to, co należy do Cezara, a
Bogu to, co należy do Boga”. Cezar wymaga posłuszeństwa swojej
władzy, no i pieniędzy. Bóg prosi o miłość: „Będziesz
miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą,
całym swoim umysłem i całą swoją mocą. Drugie jest to: Będziesz
miłował swego bliźniego jak siebie samego” (Mk 12,30-31). Ta
miłość, to przede wszystkim pragnienie dobra dla Boga i dla
otaczających nas ludzi. Również dla władzy. Miłość jest
możliwa dzięki darowi Ducha Prawdy. Pisze Paweł: „Podobnie także
Duch przychodzi z pomocą naszej słabości. Gdy bowiem nie umiemy
się modlić tak, jak trzeba, sam Duch przyczynia się za nami w
błaganiach, których nie można wyrazić słowami. Ten zaś, który
przenika serca, zna zamiar Ducha, [wie], że przyczynia się za
świętymi zgodnie z wolą Bożą. Wiemy też, że Bóg z tymi,
którzy Go miłują, współdziała we wszystkim dla ich dobra, z
tymi, którzy są powołani według [Jego] zamiaru. Albowiem tych,
których od wieków poznał, tych też przeznaczył na to, by się
stali na wzór obrazu Jego Syna, aby On był pierworodnym między
wielu braćmi. Tych zaś, których przeznaczył, tych też powołał,
a których powołał - tych też usprawiedliwił, a których
usprawiedliwił - tych też obdarzył chwałą” (Rz 8,26-30).
Mk 12,24-27
Mówi
Jezus: „Czyż nie dlatego jesteście w błędzie, że nie
rozumiecie Pisma ani mocy Bożej? Gdy bowiem powstaną z martwych,
nie będą się ani żenić, ani za mąż wychodzić, ale będą
jak aniołowie w niebie. Co zaś dotyczy umarłych, że
zmartwychwstaną,
czyż nie czytaliście w księdze Mojżesza, tam gdzie mowa O krzaku,
jak Bóg powiedział do niego: Ja jestem Bóg Abrahama, Bóg Izaaka i
Bóg Jakuba. Nie jest On Bogiem umarłych, lecz żywych”.
Saduceusze błądzą, bo
nie znają Pisma ani
Bożej wszechmocy. Nie interesują się Pismem i nie żyją Bogiem.
Ciekawe,
że tekst grecki mówi
o teraźniejszości, a nie o przyszłości. Podobnie
zresztą mówi o zmarłych Jezus w przypowieści o Łazarzu i o
bogatym człowieku. Mówi o nich jako żyjących na sposób cielesny.
Bogacz znajdujący się w otchłani – haides,
podnosi oczy i widzi Abrahama i Łazarza na jego łonie (por. Łk
16,23). Prosi Abrahama, by ten posłał Łazarza, by ten umoczył w
wodzie koniec swojego palca i ochłodził mu język, bo bardzo cierpi
w płomieniu (por. Łk 16,24).
Kończy się przypowieść prośbą bogacza: „Proszę cię więc,
ojcze, poślij go do domu mojego ojca! Mam bowiem pięciu braci:
niech ich przestrzeże, żeby i oni nie przyszli na to miejsce męki.
Lecz Abraham odparł: Mają Mojżesza i Proroków, niechże ich
słuchają! Nie, ojcze Abrahamie - odrzekł tamten - lecz gdyby kto z
umarłych poszedł do nich, to się nawrócą. Odpowiedział mu:
Jeśli Mojżesza i Proroków nie słuchają, to choćby kto z
umarłych powstał, nie uwierzą” (Łk 16,27-31). Rzeczywiście,
wskrzeszenie Łazarza nie doprowadziło do wielkiego nawrócenia
Żydów. Prowadzi arcykapłanów do decyzji o zamordowaniu samego
Łazarza: „Wielki tłum Żydów dowiedział się, że tam jest; a
przybyli nie tylko ze względu na Jezusa, ale także by ujrzeć
Łazarza, którego wskrzesił z martwych. Arcykapłani zatem
postanowili stracić również Łazarza, gdyż wielu z jego powodu
odłączyło się od Żydów i uwierzyło w Jezusa” (J 12,9-11).
Być jak anioł – to ogromne wywyższenie człowieka, to ogromne
zbliżenie do Boga, to wyjście z ludzkich słabości, to spełnienie
ludzkich marzeń. Co ciekawe – zmartwychwstały człowiek
przypomina anioła. Tak na przykład Jezus widziany przez Jana na
Wyspie Patmos przypomina anioła z wizji Daniela. Widać to w
porównaniu tekstów z Apokalipsy i z Księgi Daniela: „Obróciwszy
się, ujrzałem siedem złotych świeczników, i pośród świeczników
kogoś podobnego do Syna Człowieczego, obleczonego [w szatę] do
stóp i przepasanego na piersiach złotym pasem. Głowa Jego i włosy
- białe jak biała wełna, jak śnieg, a oczy Jego jak płomień
ognia. Stopy Jego podobne do drogocennego metalu, jak gdyby w piecu
rozżarzonego, a głos Jego jak głos wielu wód” (Ap 1,12-15), a
tak wygląda wizja Daniela: „Oto [stał] pewien człowiek ubrany w
lniane szaty, a jego biodra były przepasane czystym złotem, a ciało
zaś jego było podobne do tarsziszu, jego oblicze do blasku
błyskawicy, oczy jego były jak pochodnie ogniste, jego ramiona i
nogi jak błysk polerowanej miedzi, a jego głos jak głos tłumu”
(Dn 10,5-6). Co ciekawe, ten anioł jest przez Daniela nazwany
„człowiekiem”, bo ma postać człowieka.
Księga Tobiasza ukazuje nam archanioła Rafała posłanego do pomocy
Tobiaszowi i Sarze: „I poszedł Tobiasz poszukać człowieka, który
wyruszy razem z nim do Medii, a będzie znał drogę. A gdy wyszedł,
spotkał stojącego przed sobą anioła Rafała, a nie wiedział, że
jest to anioł Boży. I odezwał się do niego: Skąd jesteś,
młodzieńcze? A ten mu odpowiedział: Jestem spośród synów
Izraela, twoich braci, a przyszedłem tu, aby nająć się do pracy”
(Tb 5,4-5). Dopiero w końcu swojej misji anioł zdradza swoje
pochodzenie: „Odkryję przed wami całą prawdę, nie ukrywając
niczego. Jużem wam objaśnił i powiedział: Piękną jest rzeczą
zachowywać tajemnicę królewską, ale godną wszelkiej pochwały
objawiać dzieła Boże. A teraz: gdy ty i Sara modliliście się, ja
przypomniałem błagania wasze przed majestatem Pańskim, a także,
gdy grzebałeś zmarłych. A kiedy nie wahałeś się wstawać i
opuszczać swojego posiłku, i iść, i grzebać umarłego, ja
zostałem posłany, aby cię wypróbować. Równocześnie posłał
mnie Bóg, aby uzdrowić ciebie i twoją synową Sarę. Ja jestem
Rafał, jeden z siedmiu aniołów, którzy stoją w pogotowiu i
wchodzą przed majestat Pański” (Tb 12,11-15).
Patriarchowie żyją przed Bogiem w pełni swojego człowieczeństwa
i mówi o tym Jezus: „Abraham, ojciec wasz, rozradował się z
tego, że ujrzał mój dzień - ujrzał [go] i ucieszył się. Na to
rzekli do Niego Żydzi: Pięćdziesięciu lat jeszcze nie masz, a
Abrahama widziałeś? Rzekł do nich Jezus: Zaprawdę, zaprawdę,
powiadam wam: Zanim Abraham stał się, JA JESTEM” (J 8,56-58).
Mk 12,29-31
Mówi Jezus: „Pierwsze jest: Słuchaj, Izraelu, Pan Bóg nasz, Pan
jest jeden. Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim
sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i całą swoją
mocą. Drugie jest to: Będziesz miłował swego bliźniego jak
siebie samego”. Nasza miłość do Boga musi być czymś
wspaniałym. Jezus wskazuje na niebezpieczeństwo chciwości, która
może być swego rodzaju bożkiem: „Nikt nie może dwom panom
służyć. Bo albo jednego będzie nienawidził, a drugiego będzie
miłował; albo z jednym będzie trzymał, a drugim wzgardzi. Nie
możecie służyć Bogu i Mamonie” (Mt 6,24).
Istotna jest prawda, bo Bóg jest prawdą, a szatan jest ojcem
kłamstwa (por. J 8,44). Pisze Jan o uczniach Jezusa: „Wiemy, że
jesteśmy z Boga, cały zaś świat leży w mocy Złego. Wiemy także,
że Syn Boży przyszedł i obdarzył nas zdolnością rozumu, abyśmy
poznawali Prawdziwego. Jesteśmy w prawdziwym Bogu, w Synu Jego,
Jezusie Chrystusie. On zaś jest prawdziwym Bogiem i Życiem
wiecznym. Dzieci, strzeżcie się fałszywych bogów!” (1 J
5,19-21).
Zazdrość Boga wynika z Jego miłości do nas, z troski o nasze
zbawienie: „Nie będziesz oddawał pokłonu bogu obcemu, bo Pan ma
na imię Zazdrosny: jest Bogiem zazdrosnym. Nie będziesz zawierał
przymierzy z mieszkańcami tego kraju, aby, gdy będą uprawiać
nierząd z bogami obcymi i składać ofiary bogom swoim, nie
zaprosili cię do spożywania z ich ofiary. A także nie możesz brać
ich córek za żony dla swych synów, aby one, uprawiając nierząd z
obcymi bogami, nie przywiodły twoich synów do nierządu z bogami
obcymi. Nie uczynisz sobie bogów ulanych z metalu” (Wj 34,14-17).
Stąd konieczność oddzielania się od wyznawców innych religii.
Mówi Paweł: „Nie wprzęgajcie się z niewierzącymi w jedno
jarzmo. Cóż bowiem na wspólnego sprawiedliwość z
niesprawiedliwością? Albo cóż ma wspólnego światło z
ciemnością? Albo jakaż jest wspólnota Chrystusa z Beliarem lub
wierzącego z niewiernym? Co wreszcie łączy świątynię Boga z
bożkami? Bo my jesteśmy świątynią Boga żywego - według tego,
co mówi Bóg: Zamieszkam z nimi i będę chodził wśród nich, i
będę ich Bogiem, a oni będą moim ludem. Przeto wyjdźcie spośród
nich i odłączcie się od nich, mówi Pan, i nie tykajcie tego, co
nieczyste, a Ja was przyjmę i będę wam Ojcem, a wy będziecie
moimi synami i córkami - mówi Pan wszechmogący” (2 Kor 6,14-18).
Już w czasach Starego Testamentu dochodziło do synkretyzmu, do
mieszania się w jednej kulturze z wyznawcami innych religii, co
prowadziło do zanieczyszczania wiary, do osłabiania wiary.
Psalmista tak przedstawia kontrast między prawdziwym Bogiem i
bożkami tworzonymi przez ludzi: „Nasz Bóg jest w niebie; czyni
wszystko, co zechce. Ich bożki to srebro i złoto, robota rąk
ludzkich. Mają usta, ale nie mówią; oczy mają, ale nie widzą.
Mają uszy, ale nie słyszą; nozdrza mają, ale nie czują zapachu.
Mają ręce, lecz nie dotykają; nogi mają, ale nie chodzą; gardłem
swoim nie wydają głosu. Do nich są podobni ci, którzy je robią,
i każdy, który im ufa” (Ps 115,3-8). Zaznacza, jak szkodliwy jest
kult bożków: „Do nich są podobni ci, którzy je robią, i każdy,
który im ufa”.
Jezus zaskakuje swoimi wymaganiami: „Jeśli kto przychodzi do Mnie,
a nie ma w nienawiści swego ojca i matki, żony i dzieci, braci i
sióstr, nadto i siebie samego, nie może być moim uczniem. Kto nie
nosi swego krzyża, a idzie za Mną, ten nie może być moim uczniem”
(Łk 14,26-27). Nikt i nic nie może być dla nas bożkiem
oddzielającym nas od Jezusa. Próba chrześcijaństwa bez krzyża
jest odejściem od Ukrzyżowanego Jezusa.
Możemy
mówić o miłości do Ojca, Syna i Ducha Świętego. Jezus w
Ewangelii uczy nas miłości do Ojca. On dla Niego żyje i dla Niego
umiera. Jest Mu posłuszny, a Ojciec w Nim i przez Niego działa.
Apostołowie uczą nas miłości do Jezusa. Mówi Paweł: „Tymczasem
ja dla Prawa umarłem przez Prawo, aby żyć dla Boga: razem z
Chrystusem zostałem przybity do krzyża. Teraz zaś już nie ja
żyję, lecz żyje we mnie Chrystus. Choć nadal prowadzę życie w
ciele, jednak obecne życie moje jest życiem wiary w Syna Bożego,
który umiłował mnie i samego siebie wydał za mnie” (Ga
2,19-20). Paweł wskazuje na rolę Ducha w naszym życiu: „Podobnie
też i Duch wspomaga słabość naszą, gdyż nie wiemy, o co byśmy
prosić mieli, jak potrzeba, ale sam Duch prosi za nami wzdychaniem
niewymownym”.
Trudna jest nasza bezradność w modlitwie. Problemy są ogromne i
szansą ich przezwyciężenia jest działanie Ducha, który jest
naszym Obrońcą i Pocieszycielem.
O miłości do ludzi mówi Jezus: „Słyszeliście, że powiedziano:
Będziesz miłował swego bliźniego, a nieprzyjaciela swego będziesz
nienawidził. A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i
módlcie się za tych, którzy was prześladują; tak będziecie
synami Ojca waszego, który jest w niebie; ponieważ On sprawia, że
słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz
na sprawiedliwych i niesprawiedliwych. Jeśli bowiem miłujecie tych,
którzy was miłują, cóż za nagrodę mieć będziecie? Czyż i
celnicy tego nie czynią?” (Mt 5,43-47). Jest to bardzo trudne, ale
z pomocą Ducha Prawdy możemy stanąć w prawdzie wobec naszych
słabości i prosić z Jezusem: „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą,
co czynią” (Łk 23,34).
Mówi Jan: „Umiłowani, jeśli Bóg tak nas umiłował, to i my
winniśmy się wzajemnie miłować. Nikt nigdy Boga nie oglądał.
Jeżeli miłujemy się wzajemnie, Bóg trwa w nas i miłość ku
Niemu jest w nas doskonała” (1 J 4,11-12). Odpowiedzią na miłość
Boga do nas jest umiłowanie ludzi. Jeśli ta miłość jest
prawdziwa, to znaczy, że i miłość do Boga jest w nas prawdziwa.
O
prawdziwości tej miłości decyduje miłość do Boga: „Każdy, co
wierzy, że Jezus jest Chrystusem, z Boga się narodził. I każdy,
co miłuje tego, który zrodził, miłuje i tego, który z niego jest
narodzony. Po tym poznajemy, że miłujemy dzieci boże, gdy Boga
miłujemy i przykazania jego wypełniamy. Ta bowiem jest miłość
Boga, abyśmy przykazań jego strzegli, a przykazania jego nie są
ciężkie. Gdyż wszystko, co z Boga się narodziło, zwycięża
świat; i to jest zwycięstwo, które zwycięża świat: wiara
nasza”
(1 J 5,1-4). Wiara w Jezusa Chrystusa jest darem życia od Boga.
Jeśli miłujemy Ojca, to w konsekwencji miłujemy i Jego Syna.
Miłość do ludzi jest prawdziwa, o ile wypływa z miłości do
Boga, która prowadzi do realizacji Jego woli, do wypełniania Jego
przykazań. Prawdziwa miłość do Boga prowadzi do prawdziwej wiary
zwyciężającej świat i ducha tego świata.
Mk 12,35-37
„A
Jezus odpowiadając mówił, nauczając w świątyni: Jakże mówią
doktorowie, że Chrystus jest synem Dawidowym, skoro sam Dawid mówi
w Duchu Świętym: Rzekł Pan Panu memu, siądź po prawicy mojej, aż
położę nieprzyjaciół twoich podnóżkiem nóg twoich? Sam więc
Dawid nazywa go Panem, jakże tedy jest synem jego?”
Jezus wskazuje na Ducha, który obdarza charyzmatem proroctwa Dawida.
To On – Jezus, jest Panem, czyli Bogiem, to On zasiada po swoim
wniebowstąpieniu po prawicy Ojca, to Jemu wszyscy nieprzyjaciele
będą poddani.
Mk 12,43-44
„Zaprawdę,
powiadam wam: Ta uboga wdowa wrzuciła najwięcej ze wszystkich,
którzy kładli do skarbony. Wszyscy bowiem wrzucali z tego, co im
zbywało; ona zaś ze swego niedostatku wrzuciła wszystko, co miała,
całe swe utrzymanie”. W ten sposób Jezus wyraża swój podziw
wobec biednej kobiety i jej ofiarności wobec Boga.
Mk 13,2
Mówi Jezus do ucznia o świątyni: „Widzisz te potężne budowle?
Nie zostanie tu kamień na kamieniu, który by nie był zwalony”.
Łukasz przedstawia to nieco szerzej przy okazji wejścia Jezusa do
Jerozolimy: „Gdy był już blisko, na widok miasta zapłakał nad
nim i rzekł: O gdybyś i ty poznało w ten dzień to, co służy
pokojowi! Ale teraz zostało to zakryte przed twoimi oczami. Bo
przyjdą na ciebie dni, gdy twoi nieprzyjaciele otoczą cię wałem,
oblegną cię i ścisną zewsząd. Powalą na ziemię ciebie i twoje
dzieci z tobą i nie zostawią w tobie kamienia na kamieniu za to,
żeś nie rozpoznało czasu twojego nawiedzenia” (Łk 19,41-44).
Mówi Jezus: „O gdybyś i ty poznało w ten dzień to, co służy
pokojowi!” Konieczne jest przyjęcie Jezusa i Jego Ewangelii.
Konieczne jest przyjęcie Ducha Świętego, który wyzwala od ducha
buntu, w którym faryzeusze bluźnili przeciwko Duchowi: „ Wówczas
przyprowadzono Mu opętanego, który był niewidomy i niemy. Uzdrowił
go, tak że niemy mógł mówić i widzieć. A wszystkie tłumy pełne
były podziwu i mówiły: Czyż nie jest to Syn Dawida? Lecz
faryzeusze, słysząc to, mówili: On tylko przez Belzebuba, władcę
złych duchów, wyrzuca złe duchy” (Mt 12,22-24). Tylko Jezus
prowadzi do autentycznego pokoju (por. J 14,27). Miasto nie
wykorzystało szansy, jaką mu dawał Jezus.
Mk 13,5-13
Jezus boi się nie o świątynię, której zburzenie zapowiedział
(por. Mk 13,2), ale o swoich uczniów, którzy mogą być zwiedzeni:
„Wówczas Jezus zaczął im mówić: Strzeżcie się, żeby was kto
nie zwiódł. Wielu przyjdzie pod moim imieniem i będą mówić: Ja
jestem. I wielu w błąd wprowadzą. Kiedy więc usłyszycie o
wojnach i pogłoskach wojennych, nie trwóżcie się! To się musi
stać, ale to jeszcze nie koniec. Powstanie bowiem naród przeciw
narodowi i królestwo przeciw królestwu; będą miejscami trzęsienia
ziemi, będą klęski głodu. To jest początek boleści. A wy
miejcie się na baczności. Wydawać was będą sądom i w synagogach
będą was chłostać. Nawet przed namiestnikami i królami stawać
będziecie z mego powodu, na świadectwo dla nich. Lecz najpierw musi
być głoszona Ewangelia wszystkim narodom. A gdy was poprowadzą,
żeby was wydać, nie martwcie się przedtem, co macie mówić; ale
mówcie to, co wam w owej chwili będzie dane. Bo nie wy będziecie
mówić, ale Duch Święty. Brat wyda brata na śmierć i ojciec
swoje dziecko; powstaną dzieci przeciw rodzicom i o śmierć ich
przyprawią. I będziecie w nienawiści u wszystkich z powodu mojego
imienia. Lecz kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony”. Zbyt
łatwo jest ulec fałszywym prorokom, fałszywym autorytetom. Dużym
niebezpieczeństwem dla chrześcijan są prześladowania: „Wydawać
was będą sądom i w synagogach będą was chłostać. Nawet przed
namiestnikami i królami stawać będziecie z mego powodu, na
świadectwo dla nich”. Dlatego Jezus dodaje: „Kto wytrwa do
końca, ten będzie zbawiony”. Obiecuje Ducha Świętego –
Obrońcę, który wspomaga. Mówią o tym Dzieje Apostolskie:
„Szczepan pełen łaski i mocy działał cuda i znaki wielkie wśród
ludu. Niektórzy zaś z synagogi, zwanej [synagogą] Libertynów i
Cyrenejczyków, i Aleksandryjczyków, i tych, którzy pochodzili z
Cylicji i z Azji, wystąpili do rozprawy ze Szczepanem. Nie mogli
jednak sprostać mądrości i Duchowi, z którego [natchnienia]
przemawiał” (Dz 6,8-10). Straszna jest nienawiść, na którą
się narażamy żyjąc z Jezusem: „Brat wyda brata na śmierć i
ojciec swoje dziecko; powstaną dzieci przeciw rodzicom i o śmierć
ich przyprawią. I będziecie w nienawiści u wszystkich z powodu
mojego imienia”. Ważna jest ewangelizacja całego świata. Wszyscy
ludzie mają prawo do poznania Jezusa i zbawienia, które On
przynosi. Duch Święty jest naszym obrońcą. Jeśli w
prześladowaniach wytrwamy do końca – będziemy zbawieni.
Mk 13,21-22
„A
wtedy, jeśliby wam kto rzekł: Oto tu jest Chrystus, oto tam, nie
wierzcie. Powstaną bowiem fałszywi Chrystusowie i fałszywi
prorocy, i będą czynić znaki i dziwy, aby zwieść, jeśliby to
mogło być, nawet wybranych”.
Dla Jezusa największym zagrożeniem są „fałszywi Chrystusowie i
fałszywi prorocy”, fałszywe autorytety, mogące zwieść nawet
ludzi dobrej woli, pragnących prawdziwego Boga.
Mk 13,24-27
Tak
Jezus przedstawia swoje powtórne przyjście: „W owe dni, po tym
ucisku, słońce się zaćmi i księżyc nie da swego blasku. Gwiazdy
będą padać z nieba i moce na niebie zostaną wstrząśnięte.
Wówczas ujrzą Syna Człowieczego, przychodzącego w obłokach z
wielką mocą i chwałą. Wtedy pośle On aniołów i zbierze swoich
wybranych z czterech stron świata, od krańca ziemi aż do szczytu
nieba”. W czasie swojego procesu Jezus mówi również o swoim
przyjściu: „Znowu zapytał go najwyższy kapłan i rzekł mu: Tyś
jest Chrystus, syn Boga błogosławionego? A Jezus mu rzekł: Jam
jest, i ujrzycie Syna Człowieczego siedzącego po prawicy mocy Bożej
i przychodzącego wśród obłoków niebieskich”
(Mk 14,61-62). To jest objawienie Jego Bóstwa przed skazującymi Go
na śmierć sędziami.
Jest to opis podobny do zapisanego w Księdze Daniela: „Patrzałem
w nocnych widzeniach: a oto na obłokach nieba przybywa jakby Syn
Człowieczy. Podchodzi do Przedwiecznego i wprowadzają Go przed
Niego. Powierzono Mu panowanie, chwałę i władzę królewską, a
służyły Mu wszystkie narody, ludy i języki. Panowanie Jego jest
wiecznym panowaniem, które nie przeminie, a Jego królestwo nie
ulegnie zagładzie” (Dn 7,13-14). W Księdze Daniela osoba podobna
do Syn Człowieczego przychodzi do Boga, by otrzymać pełnię władzy
królewskiej. W Ewangelii Jezus przychodzi by zebrać swoich
wybranych.
Mk 13,30-32
„Zaprawdę,
powiadam wam: Nie przeminie to pokolenie, aż się to wszystko
stanie. Niebo i ziemia przeminą, ale słowa moje nie przeminą. Lecz
o dniu owym lub godzinie nikt nie wie, ani aniołowie w niebie, ani
Syn, tylko Ojciec”. Słowa: „Nie przeminie to pokolenie, aż się
to wszystko stanie” sugerują, że warto odczytywać te słowa w
odniesieniu do losów każdego człowieka, z dowolnego pokolenia, z
dowolnej epoki, który idzie do Jezusa na spotkanie podsumowujące
jego życie, na tak zwany sąd szczegółowy w momencie śmierci.
Możemy być pewni pomocy Ducha Świętego, ale momentu naszej
śmierci nie zna nikt oprócz Boga Ojca.
Mk 14,18-21
W czasie Wieczerzy Jezus ostrzega zdrajcę: „A gdy zajęli miejsca
i jedli, Jezus rzekł: Zaprawdę, powiadam wam: jeden z was Mnie
zdradzi, ten, który je ze Mną. Zaczęli się smucić i pytać jeden
po drugim: Czyżbym ja? On im rzekł: Jeden z Dwunastu, ten, który
ze Mną rękę zanurza w misie. Wprawdzie Syn Człowieczy odchodzi,
jak o Nim jest napisane, lecz biada temu człowiekowi, przez którego
Syn Człowieczy będzie wydany. Byłoby lepiej dla tego człowieka,
gdyby się nie narodził”. Zadziwiające są pytania Apostołów:
„Czyżbym ja?” Nie wiedzą oni, że to Judasz, że stanie się to
tak szybko. Judasz zdaje się nie wierzyć Jezusowi, że: „Byłoby
lepiej dla tego człowieka, gdyby się nie narodził”. Lekceważy
to ostrzeżenie.
Mk 14,22-24
„A
gdy jedli, wziął chleb, odmówił błogosławieństwo, połamał i
dał im mówiąc: Bierzcie, to jest Ciało moje. Potem wziął
kielich i odmówiwszy dziękczynienie dał im, i pili z niego
wszyscy. I rzekł do nich: To jest moja Krew Przymierza, która za
wielu będzie wylana”. Tekst grecki podkreśla aspekt
teraźniejszości wydarzenia: „to jest Ciało moje”, „To jest
moja Krew”. Imiesłów czasu teraźniejszego trzeba by
przetłumaczyć przez: „która jest wylewana”.
W ten sposób Jezus realizuje swoją zapowiedź z synagogi w
Kafarnaum, w której przedstawiał wagę pożywania Jego Ciała i
Jego Krwi: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli nie
będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili
Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie. Kto spożywa moje
Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w
dniu ostatecznym. Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja
jest prawdziwym napojem. Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije,
trwa we Mnie, a Ja w nim. Jak Mnie posłał żyjący Ojciec, a Ja
żyję przez Ojca, tak i ten, kto Mnie spożywa, będzie żył przeze
Mnie” (J 6,53-57).
Mk 14,27-28
„I
rzecze im Jezus: Wszyscy zgorszycie się ze mnie tej nocy, bo
napisane jest: Uderzę pasterza, a rozproszą się owce. Ale gdy
zmartwychwstanę, uprzedzę was do Galilei”.
Zgorszenie oznacza upadek. W tym wypadku, zgorszeniem jest ucieczka
uczniów i utrata wiary w Jezusa. Jezus przewiduje ten grzech, a
jednocześnie przepowiada swoje zmartwychwstanie. O
niebezpieczeństwie zgorszenia mówi Jezus do uczniów Jana: „A
odpowiadając Jezus, rzekł im: Idźcie, donieście Janowi, coście
słyszeli i widzieli: Ślepi widzą, chromi chodzą, trędowaci
bywają oczyszczeni, głusi słyszą, umarli zmartwychwstają, ubogim
ewangelię opowiadają. A błogosławiony jest, który się ze mnie
nie zgorszy”
(Mt 11,4-6). Niestety można odrzucać te wspaniałe cuda Jezusa, czy
wręcz przypisywać je demonowi (por. Mt 12,24) i w ten sposób
grzeszyć przeciwko Duchowi Świętemu.
Zachowywanie szabatu mogło być kryterium pozwalającym wrogom na
odrzucenie Jezusa: „Niektórzy więc spośród faryzeuszów rzekli:
Człowiek ten nie jest od Boga, bo nie zachowuje szabatu” (J 9,16).
Ważne jest też ostrzeżenie Jezusa wobec uczniów: „To wam
powiedziałem, abyście się nie załamali w wierze. Wyłączą was z
synagogi. Owszem, nadchodzi godzina, w której każdy, kto was
zabije, będzie sądził, że oddaje cześć Bogu. Będą tak
czynić, bo nie poznali ani Ojca, ani Mnie” (J 16,1-3). Żydzi
uważali się za wierzących, ale nie wierzyli Bogu i w końcu
odrzucili Jezusa i Boga, Jego Ojca.
Mk 14,32-36
„A
kiedy przyszli do ogrodu zwanego Getsemani, rzekł Jezus do swoich
uczniów: Usiądźcie tutaj, Ja tymczasem będę się modlił. Wziął
ze sobą Piotra, Jakuba i Jana i począł drżeć, i odczuwać
trwogę. I rzekł do nich: Smutna jest moja dusza aż do śmierci;
zostańcie tu i czuwajcie! I odszedłszy nieco dalej, upadł na
ziemię i modlił się, żeby - jeśli to możliwe - ominęła Go ta
godzina. I mówił: Abba, Ojcze, dla Ciebie wszystko jest możliwe,
zabierz ten kielich ode Mnie! Lecz nie to, co Ja chcę, ale to, co Ty
[niech się stanie]!” Tak wielkie jest cierpienie Jezusa –
jeszcze przed aresztowaniem. Pragnie, by uczniowie czuwali razem z
Nim. Jego modlitwa jest bardzo prosta: „Abba, Ojcze, dla Ciebie
wszystko jest możliwe, zabierz ten kielich ode Mnie! Lecz nie to, co
Ja chcę, ale to, co Ty!” Chce uniknąć Męki, ale oddaje się do
dyspozycji Ojca.
Mk 14,43-45
„I
zaraz, gdy On jeszcze mówił, zjawił się Judasz, jeden z Dwunastu,
a z nim zgraja z mieczami i kijami wysłana przez arcykapłanów,
uczonych w Piśmie i starszych. A zdrajca dał im taki znak: Ten,
którego pocałuję, to On; chwyćcie Go i prowadźcie ostrożnie!
Skoro tylko przyszedł, przystąpił do Jezusa i rzekł: Rabbi! i
pocałował Go”. Nie wiadomo, na co liczył Judasz. Może na wielką
manifestację mocy Jezusa, zdolną przekonać cały naród? Pieniądze
go nie zadowalają: „Wtedy Judasz, który Go wydał, widząc, że
Go skazano, opamiętał się, zwrócił trzydzieści srebrników
arcykapłanom i starszym i rzekł: Zgrzeszyłem, wydawszy krew
niewinną” (Mt 27,3-4). Możliwe, że działa pod wpływem strachu,
czy źle rozumianego posłuszeństwa wobec religijnych władz
Izraela? „Arcykapłani zaś i faryzeusze wydali polecenie, aby
każdy, ktokolwiek będzie wiedział o miejscu Jego pobytu, doniósł
o tym, aby Go można było pojmać” (J 11,57).
Mk 14,61-62
Mówi
Ewangelista o Jezusie: „On jednak milczał i nic nie odpowiedział.
Wówczas najwyższy kapłan zapytał Go jeszcze: Czy Ty jesteś
Chrystusem, Synem Błogosławionego? Jezus odpowiedział: Ja jestem.
Ujrzycie Syna Człowieczego, siedzącego po prawej stronie Mocy i
przychodzącego wśród obłoków niebieskich”.
„Ja jestem” w tekście Marka jest prawdopodobnie próbą oddania
dla czytelników niesemickich enigmatycznego zwrotu „Ty
powiedziałeś” jakim Jezus prawdopodobnie odpowiedział
Kajfaszowi.
Obietnica Jezusa: „Ujrzycie”
może odnosić się do sądu ostatecznego, ale może być
zrealizowana już w momencie śmierci każdego z Jego sędziów.
Zobaczą Jezusa siedzącego po prawicy Boga – zgodnie z Bożą
zapowiedzią: „Wyrocznia Boga dla Pana mego: Siądź po mojej
prawicy, aż Twych wrogów położę jako podnóżek pod Twoje stopy.
Twoje potężne berło niech Pan rozciągnie z Syjonu: Panuj wśród
swych nieprzyjaciół!” (Ps 110,1-2). To Jezus zatriumfuje nad
swoimi sędziami.
Zobaczą Jezusa „przychodzącego
wśród obłoków niebieskich”
– zgodnie z wizją Daniela: „Patrzałem w nocnych widzeniach: a
oto na obłokach nieba przybywa jakby Syn Człowieczy. Podchodzi do
Przedwiecznego i wprowadzają Go przed Niego. Powierzono Mu
panowanie, chwałę i władzę królewską, a służyły Mu wszystkie
narody, ludy i języki. Panowanie Jego jest wiecznym panowaniem,
które nie przeminie, a Jego królestwo nie ulegnie zagładzie” (Dn
7,13-14). Panowanie Jezusa „jest wiecznym panowaniem, które nie
przeminie, a Jego królestwo nie ulegnie zagładzie”. O tym powinni
wiedzieć Jego sędziowie. W ten sposób Jezus ostrzega ich przed
swoim sądem, przed którym staną, jako minimum, w momencie swojej
śmierci.
Mk 15,2-5
„I spytał go Piłat: Ty jesteś
Królem żydowskim? Lecz on odpowiadając, rzecze mu: Ty powiadasz. I
oskarżali go najwyżsi kapłani o wiele rzeczy. A Piłat pytał go
znowu, mówiąc: Nic nie odpowiadasz? Patrz, o jak wielkie rzeczy cię
winują. Jezus zaś nic więcej nie odpowiedział, tak że się Piłat
dziwił”.
Odpowiedź Jezusa: sy
legeis,
co oznacza: „Ty mówisz” nie jest ani potwierdzeniem, ani
zaprzeczeniem. To nie jest problem Jezusa – to jest problem Piłata,
który chce Go oskarżyć i skazać na śmierć – zgodnie z wolą
najwyższych kapłanów Izraela. Jezus milczy, zgodnie z proroctwem
Izajasza: „Dręczono Go, lecz sam się dał gnębić, nawet nie
otworzył ust swoich. Jak baranek na rzeź prowadzony, jak owca niema
wobec strzygących ją, tak On nie otworzył ust swoich” (Iz 53,7).
Mk 15,16-19
„Żołnierze
zaś zaprowadzili go na dziedziniec pretorium i zwołali całą rotę.
I przyoblekli go w purpurę, i uplótłszy cierniową koronę,
włożyli na niego. I zaczęli go pozdrawiać: Witaj, Królu
żydowski! I bili go trzciną po głowie i plwali nań, a upadając
na kolana, kłaniali się mu”.
Tak wygląda sadyzm rzymskich żołnierzy, w którym nienawiść
wobec Żydów wyładowuje się na tym, który został oskarżony o
dążenie do królowania nad tym narodem.
Mk 15,29-32
„A
przechodzący bluźnili mu, kiwając głowami swymi i mówiąc: Hej
ty, co rozwalasz świątynię i w trzech dniach znowu ją budujesz!
Wybaw samego siebie, zstępując z krzyża. Podobnież i najwyżsi
kapłani z doktorami, szydząc, jeden do drugiego mówili: Innych
wybawiał, a samego siebie wybawić nie może! Chrystus, Król
izraelski, niechże teraz zstąpi z krzyża, abyśmy ujrzeli i
uwierzyli. I ci, którzy z nim byli ukrzyżowani, lżyli go”.
Żydzi przekręcają proroctwo Jezusa wypowiedziane przy okazji
oczyszczenia świątyni: „Zburzcie tę świątynię, a Ja w trzech
dniach wzniosę ją na nowo” (J 2,19). On, jako prawdziwa świątynia
Izraela, został zburzony przez Żydów, ale sam się odbudował w
swoim zmartwychwstaniu. Przywódcy religijni Izraela kuszą Jezusa:
„Chrystus, Król izraelski, niechże teraz zstąpi z krzyża,
abyśmy ujrzeli i uwierzyli”. Oczywiste jest, że nawet wtedy by
nie uwierzyli, bo odrzucali autorytet Boga, w którym działał cuda,
również na ich oczach.
Mk 15,33-37
„A
gdy przyszła godzina szósta, zaległy całą ziemię ciemności aż
do godziny dziewiątej. A o dziewiątej godzinie zawołał Jezus
głosem wielkim, mówiąc: Eloi, Eloi, lamma sabakthani, co się
wykłada: Boże mój, Boże mój! Czemuś mnie opuścił? A niektórzy
z około stojących słysząc to, mówili: Oto Eliasza woła. Jeden
zaś przybiegł, i napełniwszy gąbkę octem, włożył na trzcinę
i dawał mu pić, mówiąc : Poczekajcie, patrzmy czy przyjdzie
Eliasz, aby go zdjąć. Lecz Jezus, wydawszy głos wielki, skonał”.
Cud ciemności, będący kolejnym ostrzeżeniem dla ludzkości
zabijającej swojego Zbawiciela jest realizacją proroctwa Amosa:
„Owego dnia - wyrocznia Pana Boga - zajdzie słońce w południe i
w dzień świetlany zaciemnię ziemię. Zamienię święta wasze w
żałobę, a wszystkie wasze pieśni w lamentacje; nałożę na
wszystkie biodra wory, a na wszystkie głowy [sprowadzę] łysinę i
uczynię żałobę jak po jedynaku, a dni ostatnie jakby dniem
goryczy” (Am 8,9-10).
Okrzyk Jezusa: „Boże mój, Boże mój! Czemuś mnie opuścił?”
może oznaczać tragizm oddzielenia od Boga. Każdy grzech oddziela
od Boga, a Jezus chcąc nas od grzechów wyzwolić bierze na siebie
odpowiedzialność za te grzechy. Słowa Jezusa, choć nie są
cytatem z hebrajskiego oryginału, a jedynie aramejskim nawiązaniem
do psalmu warto komentować w oparciu o tekst: „Boże mój, Boże
mój, czemuś mnie opuścił? Daleko od mego Wybawcy słowa mego
jęku. Boże mój, wołam przez dzień, a nie odpowiadasz, [wołam] i
nocą, a nie zaznaję pokoju” (Ps 22,2-3). Warto przytoczyć
paralelne teksty: „Ja zaś, o Panie, wołam do Ciebie i rano
modlitwa moja niech do Ciebie dotrze. Czemu odrzucasz mię, Panie,
ukrywasz oblicze swoje przede mną? Ja jestem biedny i od dzieciństwa
na progu śmierci, dźwigałem grozę Twoją i mdlałem. Nade mną
przeszły Twe gniewy i zgubiły mnie Twoje groźby. Otaczają mnie
nieustannie jak woda; okrążają mnie wszystkie naraz. Odsunąłeś
ode mnie przyjaciół i towarzyszy: domownikami moimi stały się
ciemności” (Ps 88,14-19). Podobne jest uczucie odrzucenia wyrażone
u Izajasza: „Mówił Syjon: Pan mnie opuścił, Pan o mnie
zapomniał. Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu, ta,
która kocha syna swego łona? A nawet, gdyby ona zapomniała, Ja nie
zapomnę o tobie” (Iz 49,14-15).
Śmierć
Jezusa jest oddana w tekście greckim przez: eksepneusen,
co można przetłumaczyć przez: „oddał ducha”.
Mk 15,42-46
„Pod
wieczór już, ponieważ było Przygotowanie, czyli dzień przed
szabatem, przyszedł Józef z Arymatei, poważny członek Rady, który
również wyczekiwał królestwa Bożego. Śmiało udał się do
Piłata i poprosił o ciało Jezusa. Piłat zdziwił się, że już
skonał. Kazał przywołać setnika i pytał go, czy już dawno
umarł. Upewniony przez setnika, podarował ciało Józefowi. Ten
kupił płótno, zdjął Jezusa [z krzyża], owinął w płótno i
złożył w grobie, który wykuty był w skale. Przed wejście do
grobu zatoczył kamień”. Józef oczekuje na królestwo Boże, na
przyjście Ducha Świętego, który przemieni jego członków, ale
już teraz otrzymuje od Piłata ciało Jezusa i składa je w swoim
nowym grobie (por. Mt 27,60).
Mk 16,2-7
„Wczesnym
rankiem w pierwszy dzień tygodnia przyszły do grobu, gdy słońce
wzeszło. A mówiły między sobą: Kto nam odsunie kamień od
wejścia do grobu? Gdy jednak spojrzały, zauważyły, że kamień
był już odsunięty, a był bardzo duży. Weszły więc do grobu i
ujrzały młodzieńca siedzącego po prawej stronie, ubranego w białą
szatę; i bardzo się przestraszyły. Lecz on rzekł do nich: Nie
bójcie się! Szukacie Jezusa z Nazaretu, ukrzyżowanego; powstał,
nie ma Go tu. Oto miejsce, gdzie Go złożyli. Lecz idźcie,
powiedzcie Jego uczniom i Piotrowi: Idzie przed wami do Galilei, tam
Go ujrzycie, jak wam powiedział”. Marek opowiada poranne
odkrywanie pustego grobu. Kobiety odnajdują anioła w postaci
młodzieńca „ubranego w białą szatę” mówiącego: „powstał,
nie ma Go tu”. Posyła je do uczniów z informacją o Jezusie,
którego mają spotkać w Galilei.
Mk 16,14-16
„W
końcu ukazał się samym Jedenastu, gdy siedzieli za stołem, i
wyrzucał im brak wiary i upór,
że nie wierzyli tym, którzy widzieli Go zmartwychwstałego. I rzekł
do nich: Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu
stworzeniu! Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto
nie uwierzy, będzie potępiony”. Przeraża u uczniów Jezusa brak
wiary i zatwardziałość. Najpierw nie mogli uwierzyć
przepowiedniom Jezusa o Jego Męce i Zmartwychwstaniu (por. Mk
8,31-33), później gorszyli się Jego Męką (por. Mk 14,27-31), a w
końcu nie mogli uwierzyć w Jego Zmartwychwstanie; i to w sytuacji,
gdy zasadą zbawienia według Jezusa jest wiara (por. Mk 1,15; 9,23;
16,16). Takich właśnie, słabych ludzi, Jezus posyła na cały
świat na ewangelizację.
Zdumiewająca jest w swojej prostocie soteriologia Jezusa: „Kto
uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony”. Sam Jezus
przedstawia ten chrzest: „Idźcie więc i nauczajcie wszystkie
narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego.
Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem” (Mt 28,19-20).
Wiara dotyczy tajemnicy Trójcy Przenajświętszej i całości
nauczania Jezusa.
Podobne słowa znajdujemy u Jana: „Tak bowiem Bóg umiłował
świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego
wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. Albowiem Bóg nie
posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to,
by świat został przez Niego zbawiony. Kto wierzy w Niego, nie
podlega potępieniu” (J 3,16-18). Wiara w Jezusa i w Jego Ewangelię
prowadzi do zbawienia, do życia w Duchu Świętym (por. Ga 3,1-2).
Odrzucenie wiary prowadzi do potępienia: „Kto nie wierzy, już
został potępiony, bo nie uwierzył w imię Jednorodzonego Syna
Bożego” (J 3,18).
Mk 16,17-18
„Tym
zaś, którzy uwierzą, te znaki towarzyszyć będą: w imię moje
złe duchy będą wyrzucać, nowymi językami mówić będą; węże
brać będą do rąk, i jeśliby co zatrutego wypili, nie będzie im
szkodzić. Na chorych ręce kłaść będą, i ci odzyskają
zdrowie”. Wierzącym, Jezus proponuje całą mnogość charyzmatów,
mających umacniać ich wiarę i do wiary innych prowadzić. Ważne,
że są to dary dla wszystkich wierzących w Jezusa.
Pierwsze jest uwalnianie od złych duchów. Opowiada Łukasz:
„Wróciło siedemdziesięciu dwóch z radością mówiąc: Panie,
przez wzgląd na Twoje imię, nawet złe duchy nam się poddają.
Wtedy rzekł do nich: Widziałem szatana, spadającego z nieba jak
błyskawica. Oto dałem wam władzę stąpania po wężach i
skorpionach, i po całej potędze przeciwnika, a nic wam nie
zaszkodzi. Jednak nie z tego się cieszcie, że duchy się wam
poddają, lecz cieszcie się, że wasze imiona zapisane są w niebie”
(Łk 10,17-20). To uwalnianie jest znakiem przyjścia Królestwa
Bożego: „Lecz jeśli Ja mocą Ducha Bożego wyrzucam złe duchy,
to istotnie przyszło do was królestwo Boże” (Mt 12,28).
Uwalnianie należy do ewangelizacji.
O mówieniu nowymi językami mówią Dzieje Apostolskie: „Nagle dał
się słyszeć z nieba szum, jakby uderzenie gwałtownego wiatru, i
napełnił cały dom, w którym przebywali. Ukazały się im też
języki jakby z ognia, które się rozdzieliły, i na każdym z nich
spoczął jeden. I wszyscy zostali napełnieni Duchem Świętym, i
zaczęli mówić obcymi językami, tak jak im Duch pozwalał mówić”
(Dz 2,2-4). Ten dar jest widoczny w nawróceniu Korneliusza i jego
bliskich: „Kiedy Piotr jeszcze mówił o tym, Duch Święty zstąpił
na wszystkich, którzy słuchali nauki. I zdumieli się wierni
pochodzenia żydowskiego, którzy przybyli z Piotrem, że dar Ducha
Świętego wylany został także na pogan. Słyszeli bowiem, że
mówią językami i wielbią Boga” (Dz 10,44-46). Ciekawie o tym
darze mówi Paweł: „Ten bowiem, kto mówi językiem, nie ludziom
mówi, lecz Bogu. Nikt go nie słyszy, a on pod wpływem Ducha mówi
rzeczy tajemne. Ten zaś, kto prorokuje, mówi ku zbudowaniu ludzi,
ku ich pokrzepieniu i pociesze. Ten, kto mówi językiem, buduje
siebie samego, kto zaś prorokuje, buduje Kościół. Chciałbym,
żebyście wszyscy mówili językami, jeszcze bardziej jednak
pragnąłbym, żebyście prorokowali” (1 Kor 14,2-5). Paweł chce,
byśmy wszyscy mówili językami, bo „Ten, kto mówi językiem,
buduje siebie samego”. Jest to dar pięknej, natchnionej modlitwy.
Mówi Jezus: „Na chorych ręce kłaść będą, i ci odzyskają
zdrowie”. Widać to na przykład w uzdrowieniu chromego: „Gdy
Piotr i Jan wchodzili do świątyni na modlitwę o godzinie
dziewiątej, wnoszono właśnie pewnego człowieka, chromego od
urodzenia. Kładziono go codziennie przy bramie świątyni, zwanej
Piękną, aby wstępujących do świątyni, prosił o jałmużnę.
Ten zobaczywszy Piotra i Jana, gdy mieli wejść do świątyni,
prosił ich o jałmużnę. Lecz Piotr wraz z Janem przypatrzywszy się
mu powiedział: Spójrz na nas! A on patrzył na nich oczekując od
nich jałmużny. Nie mam srebra ani złota - powiedział Piotr - ale
co mam, to ci daję: W imię Jezusa Chrystusa Nazarejczyka, chodź! I
ująwszy go za prawą rękę, podniósł go. A on natychmiast
odzyskał władzę w nogach i stopach. Zerwał się i stanął na
nogach, i chodził, i wszedł z nimi do świątyni, chodząc, skacząc
i wielbiąc Boga. A cały lud zobaczył go chodzącego i chwalącego
Boga” (Dz 3,1-9).
Mk 16,19-20
„Po
rozmowie z nimi Pan Jezus został wzięty do nieba i zasiadł po
prawicy Boga. Oni zaś poszli i głosili Ewangelię wszędzie, a Pan
współdziałał z nimi i potwierdził naukę znakami, które jej
towarzyszyły”. Po ukazaniu Wniebowstąpienia Jezusa, Marek mówi o
Jego królowaniu z Ojcem, jako realizacji proroctwa Psalmisty:
„Wyrocznia Boga dla Pana mego: Siądź po mojej prawicy, aż Twych
wrogów położę jako podnóżek pod Twoje stopy. Twoje potężne
berło niech Pan rozciągnie z Syjonu: Panuj wśród swych
nieprzyjaciół! Przy Tobie panowanie w dniu Twej potęgi” (Ps
110,1-3).
Także Łukasz relacjonuje działalność Jezusa po Jego
zmartwychwstaniu: „Pierwszą Księgę napisałem, Teofilu, o
wszystkim, co Jezus czynił i czego nauczał od początku aż do
dnia, w którym udzielił przez Ducha Świętego poleceń Apostołom,
których sobie wybrał, a potem został wzięty do nieba. Im też po
swojej męce dał wiele dowodów, że żyje: ukazywał się im przez
czterdzieści dni i mówił o królestwie Bożym” (Dz 1,1-3).
Mateusz zaś tak przekazuje najważniejsze słowa Jezusa: „Dana Mi
jest wszelka władza w niebie i na ziemi. Idźcie więc i nauczajcie
wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha
Świętego. Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem. A
oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata”
(Mt 28,18-20). Jezus na mocy swojej ogromnej władzy jest z nami
wszędzie i zawsze, nie tylko jako obserwator, ale jako władca
rządzący rzeczywistością.
Tekst
grecki używa czasownika matheteuo,
co oznacza: „czynić uczniem”. Jezus bardzo wyraźnie dzieli
ludzi na swoich uczniów, to znaczy tych, którzy chcą się od Niego
uczyć i na resztę ludzkości. Widać to na przykład u Mateusza:
„Przystąpili do Niego uczniowie i zapytali: Dlaczego w
przypowieściach mówisz do nich? On im odpowiedział: Wam dano
poznać tajemnice królestwa niebieskiego, im zaś nie dano. Bo kto
ma, temu będzie dodane, i nadmiar mieć będzie; kto zaś nie ma,
temu zabiorą również to, co ma. Dlatego mówię do nich w
przypowieściach, że otwartymi oczami nie widzą i otwartymi uszami
nie słyszą ani nie rozumieją. Tak spełnia się na nich
przepowiednia Izajasza: Słuchać będziecie, a nie zrozumiecie,
patrzeć będziecie, a nie zobaczycie. Bo stwardniało serce tego
ludu, ich uszy stępiały i oczy swe zamknęli, żeby oczami nie
widzieli ani uszami nie słyszeli, ani swym sercem nie rozumieli: i
nie nawrócili się, abym ich uzdrowił. Lecz szczęśliwe oczy
wasze, że widzą, i uszy wasze, że słyszą. Bo zaprawdę, powiadam
wam: Wielu proroków i sprawiedliwych pragnęło ujrzeć to, na co wy
patrzycie, a nie ujrzeli; i usłyszeć to, co wy słyszycie, a nie
usłyszeli” (Mt 13,10-17). Uczniowie Jezusa, to ci, którzy Go
słuchają i rozumieją w Duchu Świętym, który to umożliwia. Inni
nie widzą, nie słyszą i nie rozumieją.
Piękne jest zakończenie Ewangelii: „Oni zaś poszli i głosili
Ewangelię wszędzie, a Pan współdziałał z nimi i potwierdził
naukę znakami, które jej towarzyszyły”. Takie jest życie
Kościoła: z jednej strony nasze kaznodziejstwo, a z drugiej Jezus
potwierdzający swoje nauczanie znakami Jego mocy.
Janusz Maria Andrzejewski OP