Łk 9
Jezus
„Zwoławszy zaś dwunastu apostołów, dał im moc i władzę nad
wszystkimi czartami, i żeby uzdrawiali choroby. I posłał ich
przepowiadać królestwo Boże i uzdrawiać niemocnych” (Łk
9,1-2).
Dla
Jezusa najważniejsze jest uwalnianie od złych duchów (por. Mt
10,1). Na drugim miejscu jest charyzmat uzdrawiania. Te dary służą
głoszeniu Królestwa Bożego, które jest działaniem Bożej łaski,
Bożej pomocy. „A którzykolwiek by was nie przyjęli, wychodząc z
tego miasta, nawet proch z nóg waszych otrząśnijcie na świadectwo
przeciw nim” (Łk 9,5). Ten proroczy gest jest widoczny również w
Dz
18,6:
„Lecz gdy oni sprzeciwiali się i bluźnili, strzepnąwszy szaty
swoje, rzekł do nich: Krew wasza na głowę waszą; jam czysty;
odtąd zwrócę się do pogan”. Ma on znaczenie podobne do obmycia
rąk: „Piłat zaś widząc, że nic nie osiąga, lecz zamieszanie
większe powstaje, wziąwszy wodę, umył ręce przed pospólstwem,
mówiąc: Nie winienem ja krwi tego sprawiedliwego; wy się patrzcie!
A odpowiadając wszystek lud, rzekł: Krew jego na nas i na syny
nasze” (Mt 27,24-25).
Ewangelizacja prowadzona przez Jezusa i Jego apostołów wywołuje
falę dziwacznych domysłów: „Niektórzy powiadali, iż Jan
zmartwychwstał; a inni zaś, że się Eliasz ukazał; a inni znowu,
że zmartwychwstał jeden z dawnych proroków” (Łk 9,7-8). Łatwiej
było ludziom uwierzyć w cuda dokonane przez wskrzeszonych mocą
Bożą, niż w charyzmaty Jezusa i Jego apostołów. Być może, pod
wpływem faryzeuszy oczekiwano na jakieś spektakularne powroty
zmarłych obdarzanych w momencie swojego wskrzeszenia nadzwyczajnymi
charyzmatami? Ani Jezus, ani Jego uczniowie do tej egzotycznej
kategorii wskrzeszonych nie należeli.
„I
wróciwszy się apostołowie opowiedzieli mu wszystko, co uczynili. I
wziąwszy ich, udał się osobno na miejsce pustynne, w pobliżu
Betsaidy1.
A rzesze dowiedziawszy się o tym, poszły za nim; i przyjął je, i
opowiadał im o królestwie Bożym; a tych, którzy potrzebowali
uleczenia, uzdrawiał” (Łk 9,10-11). Królestwo Boże – to nowa
cudowna rzeczywistość łaski Bożej działającej w ludziach
związanych z Jezusem, który przemienia nas Duchem Świętym. Jezus
demonstruje obecność i działalność Królestwa przez cuda
uzdrowień. Wielkim cudem było też nakarmienie rzeszy liczącej
około pięciu tysięcy mężczyzn: „A wziąwszy pięcioro chleba i
dwie ryby, spojrzał w niebo, i pobłogosławił je, i połamał, i
rozdawał uczniom swoim, aby kładli przed rzeszę. I jedli wszyscy,
i najedli się, i zebrano co im zbyło, dwanaście koszów ułomków”
(Łk 9,16-17). Dostrzegalne elementy tego cudu to: spojrzenie w
niebo, błogosławieństwo, łamanie chleba i rozdawanie go.
Spojrzenie w niebo pomaga zrozumieć, że jest to dar od Boga.
Błogosławieństwo jest przede wszystkim dziękczynieniem za ten
dar. Łamanie i rozdawanie chleba, to gesty ukrywające przed
obecnymi cud rozmnożenia chleba.
„I
stało się, gdy był sam na modlitwie, byli z nim i uczniowie, i
zapytał ich, mówiąc: Kim mię powiadają być rzesze? A oni
odpowiedzieli, i rzekli: Janem Chrzcicielem, drudzy zaś Eliaszem, a
inni, że prorok jeden z dawniejszych zmartwychwstał” (Łk
9,18-19). Nie tylko Herod i jego otoczenie tak myśleli (por. Łk
9,8) – było to ogólne ludzkie mniemanie. Możliwe, że było to
konsekwencją przesadnych faryzejskich oczekiwań odnośnie
zmartwychwstania.
Szymon Piotr na pytanie Jezusa: „A wy kim mnie być powiadacie?”
– odpowiada: „Chrystusem Bożym” (Łk 9,20). Piotr jako
pierwszy dostrzega w Jezusie oczekiwanego Chrystusa, to znaczy
namaszczonego Duchem Świętym Bożego Syna, a więc nie jakiegoś
znanego z przeszłości i wskrzeszonego proroka, ale człowieka
obecnie posłanego przez Boga.
Jezus
surowo zabrania rozpowszechniania tej informacji i dodaje:
„Potrzeba2,
aby Syn Człowieczy3
wiele cierpiał, i był wzgardzony4
od starszych i od przedniejszych kapłanów i doktorów, i aby był
zabity, a trzeciego dnia zmartwychwstał” (Łk
9,22).
Jezus
przedstawia uczniom jako obiektywną konieczność, jako wolę
swojego Ojca swoje cierpienie związane z odrzuceniem przez władze
żydowskie Jego misji i Jego osoby. Mówi o tym w Mt 21,42-44: „Nie
czytaliście nigdy w Pismach: „Kamień, który odrzucili budujący,
ten stał się kamieniem węgielnym. Od Pana się to stało i dziwne
jest w oczach naszych”. Dlatego powiadam wam, że będzie odjęte
od was królestwo Boże i będzie dane narodowi, czyniącemu owoce
jego. A kto upadnie na ten kamień, rozbije się, a na kogo by upadł,
zmiażdży go”. To Jezus jest tym kamieniem.
Dla
uczniów Jezusa tytuł „Chrystusa”, podobnie jak tytuł „Syna
Dawidowego” (por. Łk 18,38) kojarzy
się z chwałą, z triumfem. Jezus natomiast przepowiada im swoje
cierpienia i chwałę zmartwychwstania.
Następnie
Jezus zwraca się do wszystkich: „Jeśli kto chce iść za mną,
niech zaprze samego siebie, a weźmie krzyż swój na każdy dzień,
i niech idzie za mną” (Łk 9,23). Podstawowe jest zawsze pytanie o
wolę człowieka – czy on naprawdę chce żyć z Jezusem i dla
Jezusa. Jeśli nie – to nie. Jeśli tak – to konieczna jest
ustawiczna walka z samym sobą, ze swoim egoizmem, ze swoją pychą.
Samozaparcie, wyrażone greckim czasownikiem arneomai
oznacza stałą walkę ze swoimi ambicjami, zachciankami; to
wyrzeczenie się swojej „filozofii życiowej”, swojego sposobu
rozumienia rzeczywistości, by bez uprzedzeń przyjąć naukę
Jezusa.
Krzyżem jest chyba w tym kontekście ścisłe posłuszeństwo wobec
poznawanej na bieżąco woli Bożej – gorliwe wypełnianie swoich
obowiązków przy wszystkich swoich słabościach – duchowych,
emocjonalnych i cielesnych. Konkretniej może to oznaczać życie
miłością do Boga i do bliźniego – również do ludzi trudnych,
nam nieprzyjaznych. To troska o zbawienie każdego człowieka.
Mówi
dalej Jezus: „Bo kto chce zachować5
swoje życie6,
straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa”
(Łk 9,24). Grecki termin „zbawienie duszy”, tłumaczony w BT
przez „zachowanie życia”, trzeba chyba w tym kontekście
rozumieć o osiągnięciu maksimum przyjemności, satysfakcji,
szczęścia tak, czy inaczej rozumianego. Jezus uprzedza, że walka o
tak rozumiane szczęście kończy się fiaskiem. Nie chodzi tu chyba
o zachowanie życia w niebezpieczeństwie śmierci, raczej chodzi o
rezygnację z realizowania swojej woli, ze swojego egoizmu, o jakieś
przekreślenie egocentryzmu i postawienie Jezusa na pierwszym miejscu
w swoim życiu. Można to stracić ze względu na Jezusa i Jego
przykazania. „Zbawienie duszy” – bo tak mówi oryginalny grecki
tekst – to nie tyle „zachowanie życia” doczesnego, ile
zachowanie przynależności do Jezusa i wejście do Jego Królestwa.
Mówi
dalej Jezus: „Bo cóż za korzyść ma człowiek, jeśli cały
świat zyska, a siebie zatraci lub szkodę poniesie?” (Łk 9,25).
On
sam też
był kuszony przez szatana do bogactwa, do panowania nad światem:
„Wówczas wyprowadził Go w górę, pokazał Mu w jednej chwili
wszystkie królestwa świata i rzekł diabeł do Niego: Tobie dam
potęgę i wspaniałość tego wszystkiego, bo mnie są poddane i
mogę je odstąpić, komu chcę. Jeśli więc upadniesz i oddasz mi
pokłon, wszystko będzie Twoje” (Łk 4,5-7). „Zyskać świat”
– to może zdobyć władzę, pieniądze, rozkosze? „Zatracić
siebie” – to może stracić więź z Bogiem, a w związku z tym,
stracić duchowy pokój, szczęście jakim tylko Bóg może obdarzać.
„Ponieść szkodę” – to może oddalić się od Boga i od Bożej
radości.
Jezus
dodaje: „Kto się bowiem Mnie i słów moich zawstydzi, tego Syn
Człowieczy wstydzić się będzie, gdy przyjdzie w swojej chwale
oraz w chwale Ojca i świętych aniołów” (Łk 9,26). Odwaga w
wyznawaniu Jezusa, nawet w obliczu prześladowań, czy ryzyka
ośmieszenia to miara człowieka, który potrafi przyznać się do
Przyjaciela, choćby go to wiele kosztowało. Już w czasach Jezusa
przyznać się do Niego narażało na szykany ze strony faryzeuszy.
Jego samego wyrzucono z synagogi w Nazaret z zamiarem strącenia w
przepaść (por. Łk 4,29). O wyznawcach Jezusa mówi Jan: „Żydzi
bowiem już postanowili, że gdy ktoś uzna Jezusa za Mesjasza,
zostanie wyłączony z synagogi” (J 9,22). Dodaje: „Niemniej
jednak i spośród przywódców wielu w Niego uwierzyło, ale z obawy
przed faryzeuszami nie przyznawali się, aby ich nie wyłączono z
synagogi. Bardziej bowiem umiłowali chwałę ludzką aniżeli chwałę
Bożą” (J 12,42-43). Ważniejsza była dla nich dobra pozycja w
żydowskim społeczeństwie, w synagodze, niż Boża pomoc nazwana tu
„chwałą Bożą”. Jezus uprzedza swoich uczniów: „To wam
powiedziałem, abyście się nie załamali w wierze7.
Wyłączą was z synagogi. Owszem, nadchodzi godzina, w której
każdy, kto was zabije, będzie sądził, że oddaje cześć8
Bogu. Będą tak czynić, bo nie poznali ani Ojca, ani Mnie” (J
16,1-3). Ważne jest uchwycenie związku między prześladowaniem
Kościoła i nieznajomością prawdziwego Boga. Tym, którzy się do
Niego przyznają, Jezus obiecuje pomoc w momencie sądu, który nas
wszystkich oczekuje, a który ukazuje w obrazie swojego przyjścia w
chwale własnej, Ojca i aniołów. Chwała, którą otrzyma po swoim
Wniebowstąpieniu, to duchowe piękno, moc, o które prosi Ojca na
Ostatniej Wieczerzy (por. J 17,5).
„Chwała
Ojca” to może przede wszystkim, w danym kontekście, władza sądu
nad światem, jaką Ojciec przekazuje Synowi (por. J 5,22.27).
„Chwała świętych aniołów”, to duchowe bogactwo, jakim są
obdarzeni aniołowie, towarzyszący Jezusowi w czasie Jego przyjścia.
Na
koniec, Jezus stwierdza dość tajemniczo: „Niektórzy z tych, co
tu stoją, nie zaznają9
śmierci, aż ujrzą królestwo Boże” (Łk 9,27). Jeśli Królestwo
Boże to panowanie Boga w ludziach za pomocą łaski Ducha Świętego,
to „zobaczenie” tego Królestwa jest dostrzeżeniem działania
Ducha Świętego, na przykład w darze języków (por. Dz 10,44-46;
19,6)10.
Wstępem do Przemienienia Pańskiego jest Jezusowe pragnienie
modlitwy: „W jakieś osiem dni po tych mowach wziął z sobą
Piotra, Jana i Jakuba i wyszedł na górę, aby się modlić” (Łk
9,28). To właśnie modlitwa prowadzi Go do zewnętrznej przemiany:
„Gdy się modlił, wygląd Jego twarzy się odmienił, a Jego
odzienie stało się lśniąco białe” (Łk 9,29). Możliwe, że ta
przemiana służy do ukazania uczniom, jak Boże działanie zmienia
człowieka nie tylko od wewnątrz, ale i na zewnątrz. Łukasz nazywa
to „chwałą” Jezusa i jest to przemiana większa niż w wypadku
Mojżesza zstępującego z Góry Synaj (por. Wj 34,29), która była
łaską chwilową, przemijającą (por. 2 Kor 3,7.13).
Możliwe, że chwała Jezusa, podobnie jak chwała Mojżesza i
Eliasza (por. Łk 9,31), w jakiej ukazują się oni
obok Jezusa, mają uprzytomnić uczniom, jak wygląda życie ludzi w
chwale Bożej, w Jego Królestwie. Świetlista postać Jezusa może
być też ilustracją prawdy o światłości jako właściwości
Boga, który jest światłością (por. 1 J
1,5). Zmiana wyglądu twarzy Jezusa może być też
również przygotowaniem uczniów do spotkania ze Zmartwychwstałym,
który w niektórych wizjach miał inne oblicze (por. Mk 16,12).
Księga Wyjścia może
nas wprowadzać w teologię obłoku, jako elementu Bożego
objawienia: „Gdy zaś Mojżesz wstąpił na górę, obłok ją
zakrył. Chwała Pana spoczęła na górze Synaj, i okrywał ją
obłok przez sześć dni. W siódmym dniu [Pan] przywołał Mojżesza
z pośrodka obłoku. A wygląd chwały Pana w oczach Izraelitów był
jak ogień pożerający na szczycie góry. Mojżesz wszedł w środek
obłoku i wstąpił na górę. I pozostał Mojżesz na górze przez
czterdzieści dni i przez czterdzieści nocy” (Wj 24,15-18). Obłok
jest więc Bożym ukryciem dla Mojżesza i dla chwały Pańskiej,
wyglądającej jak straszliwy, pochłaniający ogień. Jest
„miejscem” spotkania z Bogiem i przebywania w Nim. Na Górze
Przemienienia obłok pełni podobną funkcję. Pisze Łukasz: „Gdy
jeszcze to mówił, zjawił się obłok i osłonił ich; zlękli się,
gdy [tamci] weszli w obłok. A z obłoku odezwał się głos: To jest
Syn mój, Wybrany, Jego słuchajcie!” (Łk 9,34-35). Za pomocą
obłoku Bóg ukrywa Mojżesza i Eliasza i z tego ukrycia przemawia do
apostołów. Podobnie jak w chrzcie Jezusa nazywa Go swoim Synem, ale
w odróżnieniu od chrztu nie nazywa Go „ukochanym” (por. Łk
3,22), ale „wybranym” – może dla podkreślenia swojego
w Nim upodobania (por. Łk 6,13).
Rozmowa z Mojżeszem i Eliaszem dotyczy prawdopodobnie bliskiej już
śmierci Jezusa na krzyżu – grecki rzeczownik eksodos,
oznaczający
dosłownie „wyjście” (por. Łk 9,31), może oznaczać „odejście
Jezusa z tego świata”. Ta wspólnota Jezusa z Mojżeszem i
Eliaszem pozwala rozumieć łączność Nowego i Starego Testamentu.
Jezus nie unieważnia ST (por. Mt 5,17-19); pogłębia jego
zrozumienie i realizuje proroctwa w nim zawarte. Ta wizja pozwala
zrozumieć apostołom jak ST jest podporządkowany Jezusowi, jak
Mojżesz i Eliasz, a z nimi pozostali prorocy ST prowadzą do Jezusa,
jako do swojego celu.
Następnego dnia
po Przemienieniu, Jezus zstępuje z góry i słyszy prośbę:
„Nauczycielu, spojrzyj, proszę Cię, na mego syna; to mój
jedynak. A oto duch chwyta go, tak że nagle krzyczy; targa go tak,
że się pieni, i tylko z trudem odstępuje od niego, męcząc go.
Prosiłem Twoich uczniów, żeby go wyrzucili, ale nie mogli” (Łk
9,38-40). Jest to prośba o uwolnienie, o uzdrowienie i skarga na
uczniów Jezusa, którzy okazali się zbyt słabi. Słowa:
„z trudem odstępuje od niego” mogą wskazywać na zjawisko
dręczenia chłopca, który nie jest opętany, a „jednynie”
prześladowany przez szatana.
Na tę prośbę o
uwolnienie chłopca Jezus odpowiada w sposób nietypowy: „O plemię
niewierne i przewrotne! Jak długo jeszcze będę u was i będę was
znosił?” (Łk 9,41). Przymiotnik apistos
– „niewierny, nie wierzący” warto rozumieć w kontekście
wydarzenia. Ojciec opętanego chłopca mówi do Jezusa: „Lecz jeśli
możesz co, zlituj się nad nami i pomóż nam! (Mk 9,22), a Jezus mu
odpowiada: „Jeśli możesz? Wszystko możliwe jest dla tego, kto
wierzy” (Mk 9,23), na co „Ojciec chłopca zawołał: Wierzę,
zaradź memu niedowiarstwu11!”
(Mk 9,24). Do uwolnienia chłopca potrzebna jest wiara – jako
minimum – jego ojca. W wypowiedzi Jezusa uderza rola wiary –
według Niego jest ona wszechmocna. Ludzie otaczający Jezusa uważali
się za wierzących, ale nie wierzyli, że Bóg może tu i teraz coś
dla nich uczynić – a o taką wiarę chodzi Jezusowi. Po uwolnieniu
chłopca: „Uczniowie zbliżyli się do Jezusa na osobności i
pytali: Dlaczego my nie mogliśmy go wypędzić? On zaś im rzekł: Z
powodu małej wiary12
waszej. Bo zaprawdę, powiadam wam: Jeśli będziecie mieć wiarę
jak ziarnko gorczycy, powiecie tej górze: Przesuń się stąd tam!,
a przesunie się. I nic niemożliwego nie będzie dla was” (Mt
17,19-20). I w tym tekście, Jezus podkreśla wszechmoc wiary.
Słabość wiary uczniów Jezusa uniemożliwia im działanie w Bożej
mocy.
Polski
przymiotnik „przewrotny” jest tłumaczeniem greckiego imiesłowu
diestrammene,
pochodzącego od czasownika diastrefo
znaczącego: „wykrzywiać, czynić przewrotnym, bałamucić,
zwodzić”. Źli ludzie uniemożliwiają wiarę w Jezusa. W Dziejach
Apostolskich mamy przykład zastosowania tego czasownika do ukazania
walki z wiarą: „Lecz przeciwstawił się im Elimas – mag (tak
bowiem tłumaczy się jego imię), usiłując odwieść13
prokonsula od wiary” (Dz 13,8).
Negatywny sąd Jezusa przypomina podobny sąd Izajasza: „Biada ci,
narodzie grzeszny, ludu obciążony nieprawością, plemię
zbójeckie, dzieci wyrodne! Opuścili Pana, wzgardzili Świętym
Izraela, odwrócili się wstecz” (Iz 1,4).
Słowa: „Jezus
rozkazał surowo14
duchowi nieczystemu, uzdrowił chłopca i oddał go jego ojcu” (Łk
9,42) wskazują z jednej strony na uwolnienie od szatana, a z drugiej
na tego efekt, to znaczy uzdrowienie chłopca. Ciekawa jest reakcja
ludzi na ten cud: „A wszyscy osłupieli ze zdumienia nad wielkością
Boga” (Łk 9,43). Rozumieją więc, że Jezus działa mocą Boga, a
nie Belzebuba – jak nauczali faryzeusze oczerniający Jezusa (por.
Łk 11,15.18.19).
Jezus wie, że
nawet największe z Jego cudów nie są w stanie nawrócić Jego
przeciwników i
próbuje
ostrzec swoich uczniów: „Weźcie wy sobie dobrze do serca te
właśnie słowa: Syn Człowieczy będzie wydany w ręce ludzi” (Łk
9,44). Niestety uczniowie nie potrafią i chyba nawet nie chcą Go
rozumieć: „Lecz oni nie rozumieli tego powiedzenia; było ono
zakryte przed nimi, tak że go nie pojęli, a bali się zapytać Go o
nie” (Łk 9,45).
W uczniach Jezusa rodzi się pragnienie władzy, dominacji nad
innymi, pytają się: „kto z nich jest największy” (Łk 9,46).
Jezus zna ich myśli, ich ukryte pragnienia i odpowiada im za pomocą
dziecka: „Kto przyjmie to dziecko w imię moje, Mnie przyjmuje; a
kto Mnie przyjmie, przyjmuje Tego, który Mnie posłał. Kto bowiem
jest najmniejszy wśród was wszystkich, ten jest wielki” (Łk
9,48). Mają szukać tego, co małe, co niepozorne – bo tam odnajdą
Jezusa i Boga, który Go posłał.
W nawiązaniu do wcześniejszego egzorcyzmu, Jan informuje Jezusa:
„Mistrzu, widzieliśmy kogoś, jak w imię Twoje wypędzał złe
duchy, i zabranialiśmy mu, bo nie chodzi z nami” (Łk 9,49). Jan
nie raduje się z faktu uwolnienia człowieka od szatana, a boli go
fakt nieprzynależności tego egzorcysty do grona uczniów Jezusa.
Względy polityczne są dla niego ważniejsze niż dobro konkretnego
człowieka. Jezus mu odpowiada: „Nie zabraniajcie; kto bowiem nie
jest przeciwko wam, ten jest z wami” (Łk 9,50). Dla Jezusa ważna
jest wspólna walka z szatanem zniewalającym ludzkość. Jezus
ukazuje, że ludzie dzielą się na dwie kategorie – na tych,
którzy razem z nim walczą z szatanem i na tych, którzy są
przeciwko Niemu i tak naprawdę współpracują z szatanem. Jezus
mówi w identycznym kontekście : „Kto nie jest ze Mną, jest
przeciwko Mnie; a kto nie zbiera ze Mną, rozprasza” (por. Łk
11,23).
Święty Łukasz
pisząc o podróży Jezusa do Jerozolimy używa greckiego słowa
analempsis,
oznaczającego „podniesienie, wzięcie do góry” – w wypadku
Jezusa to wskazówka na Jego Krzyż i Wniebowstąpienie (por. Łk
9,51). Następnie mówi o Jego twardym postanowieniu pójścia do
Jerozolimy15.
Jezus posyła przed sobą uczniów, by przygotowali Mu nocleg. Łukasz
zgodnie z językiem LXX nazywa ich „posłańcami” – w języku
greckim angeloi.
Samarytanie nie
udzielają Mu gościny: „Ponieważ zmierzał do Jerozolimy” (Łk
9,53)16.
Również Ewangelia Janowa wskazuje na zjawisko wrogości między
narodami: „Jakżeż Ty będąc Żydem, prosisz mnie, Samarytankę,
bym Ci dała się napić? Żydzi bowiem z Samarytanami unikają się
nawzajem” (J 4,9). Jezus odpowiada jej spokojnie: „Wierz Mi,
kobieto, że nadchodzi godzina, kiedy ani na tej górze, ani w
Jerozolimie nie będziecie czcili Ojca. Wy czcicie to, czego nie
znacie, my czcimy to, co znamy, ponieważ zbawienie bierze początek
od Żydów. Nadchodzi jednak godzina, owszem już jest, kiedy to
prawdziwi czciciele będą oddawać cześć Ojcu w Duchu i prawdzie,
a takich to czcicieli chce mieć Ojciec” (J 4,21-23). Jezus
prowadzi do głębokiego duchowego pokoju, wynikającego z
osobistego, prawdziwie duchowego kontaktu z Bogiem.
W odruchu złości
apostołowie Jakub i Jan chcą wykorzystać swoje charyzmatyczne moce
do zniszczenia tej wioski w duchu zemsty: „Panie, czy chcesz, a
powiemy, żeby ogień spadł z nieba i zniszczył ich?17”
(Łk 9,54). Jezus zabrania im tego, a niektóre rękopisy
stwierdzają: „Nie wiecie wy, jakiego jesteście ducha. Syn
Człowieczy bowiem nie przyszedł zatracać dusz ludzkich, ale je
zbawić” (Łk 9,55-56). Eliasz użył charyzmatu ognia dla
samoobrony, apostołowie nie są przez Samarytan zagrożeni, a
Jezusowi zależy na zbawieniu Samarytan i Żydów.
Rozdział kończy
się opowieścią o trzech uczniach Jezusa: „A gdy szli drogą,
ktoś powiedział do Niego: Pójdę za Tobą, dokądkolwiek się
udasz! Jezus mu odpowiedział: Lisy mają nory i ptaki powietrzne -
gniazda, lecz Syn Człowieczy nie ma miejsca, gdzie by głowę mógł
oprzeć” (Łk 9,57-58). Jest to ostrzeżenie dla tych, którzy by
chcieli pójść za Jezusem i jednocześnie zachować spokojne,
dostatnie życie. Drugi mówi Mu: „Panie, pozwól mi najpierw pójść
i pogrzebać mojego ojca! Odparł mu: Zostaw umarłym grzebanie ich
umarłych, a ty idź i głoś królestwo Boże!” (Łk 9,59-60).
Jezus troszczy się przede wszystkim o Królestwo Boże, o zbawienie
dla grzeszników – jest to pilniejsze niż jakiekolwiek ceremonie
pogrzebowe. W tle możemy tu zauważyć inne słowa Jezusa: „Jeśli
kto przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści swego ojca i matki,
żony i dzieci, braci i sióstr, nadto i siebie samego, nie może być
moim uczniem” (Łk 14,26). Jezus musi być najważniejszy. W
podobnym duchu możemy odczytywać słowa: „Panie, chcę pójść
za Tobą, ale pozwól mi najpierw pożegnać się z moimi w domu!
Jezus mu odpowiedział: Ktokolwiek przykłada rękę do pługa, a
wstecz się ogląda, nie nadaje się do królestwa Bożego” (Łk
9,61-62). Związki rodzinne mogą opóźnić, czy wręcz uniemożliwić
pójście za Jezusem.
Janusz Maria
Andrzejewski OP
1
Grecki tekst krytyczny mówi: „Do miasta zwanego Betsaida”.
Nazwa „Betsaida” ma znaczenie „Dom rybaka, myśliwego”.
2
Greckie słowo dei ma
znaczenie: „jest konieczne” i jest wyrazem woli Boga-Ojca,
której Jezus się całkowicie podporządkowuje. Formą
podstawową jest czasownik deo
mający znaczenie „wiązać”. Można by więc tłumaczyć słowo
dei
przez „jest wiążące”.
3
Przyjęło się w polskiej terminologii teologicznej mówić o „Synu
Człowieczym”. Grecki termin ho hyios tu anthropu
oznacza dosłownie „Syna Człowieka” i łączy Jezusa
bezpośrednio z Maryją – jedynym człowiekiem, od którego Jezus
pochodzi.
5
Tekst grecki używa tutaj czasownika sozo,
oznaczającego „zbawienie, ratunek”.
6
Tekst grecki używa tutaj rzeczownika psyche,
tzn. „dusza”.
7
Tekst grecki używa czasownika skandalizo,
który oznacza „zgorszenie”. Człowiek może upaść, może stać
się gorszym.
9
Dosłownie: „nie zakosztują” – oddaje to grecki
czasownik geuomai podobnie
jak w J 8,52. „W
arabskim poemacie, Antar, Śmierć jest
przedstawiona jako zabijająca człowieka przez podanie mu czaszy z
trucizną. To była znana wschodnia metafora”. Por. The
Cambridge Bible for Schools and Colleges,
Published in 1882-1921.
10
Warto zaznaczyć
różnice z innymi Ewangeliami synoptycznymi. Mk 9,1 ma: „Zaprawdę,
powiadam wam: Niektórzy z tych, co tu stoją, nie zaznają śmierci,
aż ujrzą królestwo Boże przychodzące w mocy”, co
może odnosić się do Przemienia, a Mt
16,28: „Zaprawdę, powiadam wam: Niektórzy z tych, co tu stoją,
nie zaznają śmierci, aż ujrzą Syna Człowieczego, przychodzącego
w królestwie swoim”. Egzegeci
odnoszą to do Przemienienia, do Pięćdziesiątnicy, lub do
zniszczenia Jerozolimy w roku 70 n.e.
11
W tekście greckim mamy rzeczownik apistia,
oznaczający „brak wiary, niewiarę, niedowiarstwo, niewierność”.
12
W oryginale greckim mamy rzeczownik oligopistia,
mający znaczenie: „mała wiara, słabość wiary”.
13
W oryginale greckim mamy czasownik diastrefo.
14
Grecki czasownik epitimao ma znaczenie „ganić, karcić,
upominać”.
15
W oryginale mamy: to prosopon esterisen,
tzn. „ustawił twarz”. Podobnie w Jr 21,10: „Zwróciłem
bowiem swoje oblicze na to miasto ku jego złu, a nie dobru -
wyrocznia Pana. Będzie ono wydane w ręce króla babilońskiego,
który spali je ogniem”.
16
Złe relacje między Samarytanami i Żydami, które rozpoczęły się
po Wygnaniu Babilońskim (por. Ezd 4,1-10; Ne 4,1-16), pogorszyły
się przy okazji budowania świątyni na górze Garizim przez
Samarytan (por. Ne 13,28; Antiquitates Iudaicae
xi. 7, xii. 5, & 5), która została zburzona przez Jana
Hirkana w 129 p.n.e. Por. The Cambridge Bible
for Schools and Colleges,
Published in 1882-1921.
17
Wiele starożytnych rękopisów dodaje: „jak to uczynił Eliasz?”.
Jest to bardzo prawdopodobna w ustach apostołów aluzja do cudów
Eliasza wspomnianych w 2 Krl 1,10-14, tym bardziej, że dopiero co
widzieli Eliasza na Górze Przemienienia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz