Mt 15
Ten
rozdział Ewangelii ukazując spór Jezusa z faryzeuszami i pisarzami
przybyłymi z Jerozolimy wprowadza nas w zagadnienie podstawowych
różnic między nauką Jezusa i ówczesnym judaizmem. Obmywanie rąk,
o którym jest mowa w Mt 15,2 nie jest bynajmniej przepisem
higienicznym – ale „tradycją starszych” (por. Mt 15,2)1.
G. Ricciotti w swojej książce pisze: „Nie należy sądzić, że
ten zbiór przepisów został podyktowany jedynie względami higieny
lub że stanowił rzecz małej wagi; przeciwnie, wypływały one z
ducha czysto religijnego i ten, kto ich nie zachowywał, winien był
przekroczenia świętych nakazów. Spotykamy na przykład takie
zdania rabinów: „Kto je chleb bez umycia rąk, podobny jest do
tego, który uczęszcza do ulicznicy... kto zaniedbuje umywanie rąk,
będzie wykluczony ze świata” (Sotah
4b).
W innym miejscu jest pytanie, kto należy do „ludu ziemi”, a więc
do rzędu tych ludzi, którzy według zdania wielkiego Hillela nie
bali się grzechu i byli bezbożni; następuje odpowiedź, że ten,
„który je swój nieczysty posiłek w stanie nieczystym”, czyli
nie umywszy rąk (Berakhoth
47b),
gdzie indziej znów przytacza formułę wyklęcia tych, którzy
zaniedbywali obmywania rąk przed posiłkiem (Berakhoth
19a; Edujjoth V,6)”2.
Jak pisze G. Ricciotti: „Reszta narodu żydowskiego, która nie
należała do „Związku Koleżeńskiego”3
faryzeuszów, była przez tych ostatnich nazywana „ludem ziemi”
('am ha'ares).
Była to nazwa pogardliwa, ale jeszcze bardziej pogardliwe było
ustosunkowanie się faryzeuszów do współrodaków. W tej sprawie
także zarówno dokumenty chrześcijańskie, jak i żydowskie w
zupełności się zgadzają. W Ewangelii Jana (7,49)
faryzeusze krzyczą: „A ten motłoch, który nie zna Zakonu,
przeklęty jest” (eparatoi);
„motłoch” oznacza tu nie-faryzeuszów, tj. „lud ziemi”,
który nie zna Prawa, a cały składa się z ludzi „przeklętych”.
Dokumenty żydowskie potwierdzają to wyklęcie. Nie kto inny, tylko
właśnie wielki Hillel powiedział, że „żaden cham (bur)
nie boi się grzechu, a „lud ziemi” nie jest pobożny” (Pirqe
Aboth II,5);
„cham” jest synonimem człowieka z klasy „ludu ziemi”.
Dlatego też szanujący się faryzeusz winien był nie mieć żadnej
styczności z „ludem ziemi”, a przeciwnie okazać się
„faryzeuszem”, czyli „oddzielonym” od niego4.
Jezus jest tego świadom i zwraca się szczególnie do tego
pogardzanego przez faryzeuszy „ludu ziemi”. Mówi: „Jestem
posłany tylko do owiec, które poginęły z domu Izraela” (Mt
15,24), a w innym miejscu: „Bo nie przyszedłem powołać
sprawiedliwych, ale grzeszników” (Mt 9,13) – gdzie ironicznie
nazywa faryzeuszy – sprawiedliwymi. On sam, podobnie jak Jego
uczniowie, nie stosuje się do faryzejskich przepisów: „Zaprosił
Go pewien faryzeusz do siebie na obiad. Poszedł więc i zajął
miejsce za stołem. Lecz faryzeusz, widząc to, wyraził zdziwienie,
że nie obmył wpierw rąk przed posiłkiem” (Łk 11,37-38).
Jezus
nie broniąc swoich uczniów przed zarzutami, oskarża faryzeuszy o
łamanie Prawa Bożego: „Dlaczego i wy przestępujecie przykazanie
Boże dla waszej tradycji?” (Mt 15,3). Jak pisze G. Ricciotti,
faryzeusze: „odwoływali się do ogólnej zasady, że Bóg dał
Mojżeszowi na górze Synaj Torę
pisaną, która zawierała tylko 613 przepisów, ale oprócz niej
„Prawo ustne” o wiele obszerniejsze, a również obowiązujące.
A nawet bardziej obowiązujące. Dowiadujemy się bowiem, że z
biegiem czasu, gdy uczeni w Piśmie i pisarze opracowali zwolna
systematyczne dzieło na podstawie bogatego materiału tradycji,
dzieło to w praktyce, jeśli nie w teorii, stanęło na pierwszym
miejscu przed Torą pisaną. W Talmudzie, który zasadniczo jest
tradycją skodyfikowaną, spotykamy takie zdanie: „Większą moc
posiadają słowa pisarzy niźli słowa Tory”
albo też: „Gorszą rzeczą jest postępować wbrew słowom pisarzy
niźli wbrew słowom Tory”
(Sanhedrin
XI,3)”5.
Jezus mówi: „I tak ze względu na waszą tradycję znieśliście
przykazanie Boże” (Mt 15,6). Uzupełnia swój sąd cytatem z
proroka Izajasza: „Ten lud czci Mnie wargami, lecz sercem swym
daleko jest ode Mnie. Ale czci mnie na próżno, ucząc zasad
podanych przez ludzi” (Mt 15,8-9, por. Iz 29,13). Nie jest to, tak
naprawdę cytat – bo nie jest on w pełni zgodny ani z tekstem
hebrajskim TM, ani z przekładem LXX – wskazuje na dużą wolność
z jaką Jezus i autorzy Nowego Testamentu używali Starego Testamentu
do ilustrowania swoich myśli. Sens tej modyfikacji jest w miarę
prosty – kult zewnętrzny – czy to w słowach, czy w ofiarach ma
niewielkie znaczenie, jeśli serce jest odległe od Boga, jeśli, co
gorsze, Boże prawo odsuwa się na bok, na rzecz ludzkich wymysłów
– jak to było zbyt często w nauce faryzejskiej.
Następnie Jezus zwraca się z kolejną nauką przeciw starym
przepisom dotyczącym czystości potraw: „Słuchajcie i chciejcie
zrozumieć. Nie to, co wchodzi do ust, czyni człowieka nieczystym,
ale co z ust wychodzi, to go czyni nieczystym” (Mt 15,10-11). To
nie potrawy zanieczyszczają człowieka – ale jego słowa i myśli,
które przekazuje innym. Ta wypowiedź Jezusa budzi zgorszenie
faryzeuszy, na które to Jezus reaguje słowami: „Każda roślina,
której nie sadził mój Ojciec niebieski, będzie wyrwana. Zostawcie
ich! To są ślepi przewodnicy ślepych. Lecz jeśli ślepy ślepego
prowadzi, obaj w dół wpadną” (Mt 15,13-14). Z jednej strony to
surowa diagnoza – ci ludzie nie są posłani przez Boga i ich
nauczanie też od Boga nie pochodzi. Z drugiej – ostrzeżenie –
tak oni, jak i ludzie poddający się ich kierownictwu idą ku
zagładzie.
Na prośbę Piotra, Jezus wyjaśnia: „Nie rozumiecie, że wszystko,
co wchodzi do ust, do żołądka idzie i wydala się na zewnątrz”
(Mt 15,17) – tu nie chodzi o moralność, ale o proste czynności
fizjologiczne. To, co może być bardzo niebezpieczne, to słowa
rodzące się w nieczystych sercach: „Lecz to, co z ust wychodzi,
pochodzi z serca, i to czyni człowieka nieczystym. Z serca bowiem
pochodzą złe myśli, zabójstwa, cudzołóstwa, czyny nierządne,
kradzieże, fałszywe świadectwa, przekleństwa. To właśnie czyni
człowieka nieczystym. To zaś, że się je nie umytymi rękami, nie
czyni człowieka nieczystym” (Mt 15,18-20). Wydaje się, że Jezus
równocześnie uważa za niebezpieczne dla człowieka złe myśli i
słowa, które wchodzą do serca i je zanieczyszczają.
W okolicach Tyru i Sydonu jedna z tamtejszych kobiet prosi Jezusa:
„Ulituj się nade mną, Panie, Synu Dawida! Moja córka jest ciężko
dręczona przez złego ducha” (Mt 15,22). Zwróćmy uwagę na
wiedzę i na wiarę owej kobiety. Ona wie – od Boga? Od ludzi? Że
Jezus jest Panem, że jest Synem Dawida, że może uwolnić jej córkę
od szatana. Ona w to wierzy! Jezus stwierdza jednak: „Jestem
posłany tylko do owiec, które poginęły z domu Izraela” (Mt
15,24) i uzupełnia słowami: „Niedobrze jest zabrać chleb
dzieciom a rzucić psom” (Mt 15,26). Daje nam w ten sposób poznać,
że Jego misja była skierowana pierwotnie przede wszystkim, czy
wręcz wyłącznie do zagubionych Żydów – a nie do tych, którzy
się uważali za sprawiedliwych (por. Mt 10,5-6). Dopiero po swoim
zmartwychwstaniu, Jezus posyła uczniów na cały świat: „Idźcie
więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię
Ojca i Syna, i Ducha Świętego” (Mt 28,19).
Kobieta ujmuje Go jednak swoją pokorą: „Tak, Panie, lecz i
szczenięta jedzą z okruszyn, które spadają ze stołów ich panów”
(Mt 15,27) – przyjmuje ona upokarzającą terminologię Jezusa, ale
w ramach okruszyn przeznaczonych dla szczeniąt otrzymuje łaskę
uwolnienia dla swojej córki.
Później powraca Jezus nad Jezioro Galilejskie „I przyszły do
Niego wielkie tłumy, mając z sobą chromych, ułomnych,
niewidomych, niemych i wielu innych, i położyli ich u nóg Jego, a
On ich uzdrowił. Tłumy zdumiewały się widząc, że niemi mówią,
ułomni są zdrowi, chromi chodzą, niewidomi widzą. I wielbiły
Boga Izraela” (Mt 15,30-31). W ten sposób Jezus wprowadza Boże
rządy wśród ludzi dotkniętych nieszczęściem – tak rodzi się
Królestwo Niebios.
Jezus
nie tylko uzdrawia, ale jest przepełniony współczuciem do swoich
słuchaczy: „Żal Mi tego tłumu! Już trzy dni trwają przy Mnie,
a nie mają co jeść. Nie chcę ich puścić zgłodniałych, żeby
kto nie zasłabł w drodze” (Mt 15,32). Rozmnaża więc chleb i
ryby za pośrednictwem dziękczynienia – greckie słowo eucharisteo
wskazuje na ten kluczowy element wdzięczności Jezusa wobec Ojca,
który karmi rzesze za pośrednictwem Jezusa i Jego uczniów.
Janusz Maria Andrzejewski OP
1
Ciekawe, że Nowy Testament używa wobec tych rytualnych obmyć
terminologii chrztu. Tak na przykład Mk 7,4 mówi: „I [gdy wrócą]
z rynku, nie jedzą, dopóki się nie obmyją [Tekst
grecki używa słowa baptizo,
które przeważnie oznacza „chrzcić”, np. Mk 1,8].
Jest jeszcze wiele innych [zwyczajów], które przejęli i których
przestrzegają, jak obmywanie [Tekst
grecki używa słowa baptismos,
które przeważnie oznacza „chrzest”, np. Hbr 6,2]
kubków, dzbanków, naczyń miedzianych”.
3
Faryzeusze „Między sobą nazywali się haberim,
tzn. dosłownie „kolegami”, a ich organizacja nosiła miano
haberuth, czyli
„Związku koleżeńskiego”. RICCIOTTI, Życie,
62.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz