wtorek, 12 września 2017

Komentarz do Łk 18


Łk 18

Na początku osiemnastego rozdziału Ewangelii, w przypowieści o niesprawiedliwym sędzi, Jezus zachęca do wytrwałej modlitwy i ostrzega przed zniechęcaniem się: „W pewnym mieście żył sędzia, który Boga się nie bał i nie liczył się z ludźmi. W tym samym mieście żyła wdowa, która przychodziła do niego z prośbą: Obroń mnie przed moim przeciwnikiem! Przez pewien czas nie chciał; lecz potem rzekł do siebie: Chociaż Boga się nie boję ani z ludźmi się nie liczę, to jednak, ponieważ naprzykrza mi się ta wdowa, wezmę ją w obronę, żeby nie przychodziła bez końca i nie zadręczała mnie” (Łk 18,2-5). Jezus sugeruje, że Bóg, który jest dobrym Ojcem, z pewnością wysłucha naszej modlitwy: „A Bóg, czyż nie weźmie w obronę swoich wybranych, którzy dniem i nocą wołają do Niego, i czy będzie zwlekał w ich sprawie? Powiadam wam, że prędko weźmie ich w obronę” (Łk 18,7-8). Dodaje jednak z goryczą: „Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?” (Łk 18,8). Musimy więc dbać o umacnianie wiary naszej i całego świata.

Pycha i związana z nią pogarda wobec ludzi uniemożliwia kontakt z Bogiem. Dlatego Jezus: „Powiedział też do niektórych, co ufali sobie, że są sprawiedliwi, a innymi gardzili, tę przypowieść” (Łk 18,9): „Dwóch ludzi przyszło do świątyni, żeby się modlić, jeden faryzeusz a drugi celnik. Faryzeusz stanął i tak w duszy się modlił: Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak inni ludzie, zdziercy, oszuści, cudzołożnicy, albo jak i ten celnik. Zachowuję post dwa razy w tygodniu, daję dziesięcinę ze wszystkiego, co nabywam” (Łk 18,10-12). Oczywiście, ma prawo do radości, ale zapomina o swoich wadach i słabościach, zbyt szybko uwierzył w swoją sprawiedliwość. Jego zalety nie dają mu prawa do osądzania innych. Celnik nie ma powodu do radości, do samozadowolenia: „Natomiast celnik stał z daleka i nie śmiał nawet oczu wznieść ku niebu, lecz bił się w piersi i mówił: Boże, miej litość dla mnie, grzesznika!” (Łk 18,13). Jezus podsumowuje: „Ten odszedł do domu usprawiedliwiony, nie tamten1. Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się uniża, będzie wywyższony” (Łk 18,14). Faryzeusz został poniżony, a celnik wywyższony łaską przebaczenia.

Mówi dalej Ewangelia: „Przynosili Mu również niemowlęta, żeby na nie ręce włożył, lecz uczniowie, widząc to, szorstko zabraniali im” (Łk 18,15). Nie wiemy skąd taka gniewna reakcja uczniów Jezusa. „Jezus zaś przywołał je do siebie i rzekł: Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie i nie przeszkadzajcie im: do takich bowiem należy królestwo Boże. Zaprawdę, powiadam wam: Kto nie przyjmie królestwa Bożego jak dziecko, ten nie wejdzie do niego” (Łk 18,16-17). Według Jezusa, to właśnie do tych niemowląt należy Królestwo, to one są napełnione Duchem Świętym. Trzeba przyjąć Królestwo jako dar Boga, jako szansę wzrostu, szansę dojrzałości. Jako coś, do czego musimy dorastać. Co więcej, tylko takie pokorne i proste, można by powiedzieć „dziecinne” przyjmowanie Królestwa umożliwia wejście do niego.

Pojawia się pytanie człowieka zatroskanego o swoje zbawienie: „Nauczycielu dobry, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne” (Łk 18,18). Zadziwiająca jest odpowiedź Jezusa: „Czemu nazywasz Mnie dobrym? Nikt nie jest dobry, tylko sam Bóg” (Łk 18,19). Zdaje się to oznaczać – jestem dobry, bo jestem Bogiem. Pytanie o istotę dobra pozostaje w zawieszeniu. Ciekawa jest lista przykazań przedstawiona przez Jezusa: „Nie cudzołóż, nie zabijaj, nie kradnij, nie zeznawaj fałszywie, czcij swego ojca i matkę!” (Łk 18,20). Zaskakująca jest ich kolejność – na pierwszym miejscu Jezus umieszcza cudzołóstwo – może ze względu na wagę nieczystości w ówczesnym społeczeństwie. Zaskakująca jest też odpowiedź pytającego: „Od młodości przestrzegałem tego wszystkiego” (Łk 18,21). Jest to więc naprawdę bardzo wartościowy człowiek. Święty Marek wskazuje na reakcję Jezusa: „Wtedy Jezus spojrzał z miłością na niego” (Mk 10,21). Z tą miłością Jezus dodaje: „Jednego ci jeszcze brak: sprzedaj wszystko, co masz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie; potem przyjdź i chodź ze Mną” (Łk 18,22). Jest to łaska powołania – niestety nieprzyjęta, bo przeszkodziło mu bogactwo (por. Łk 18,23).

Ciekawy jest komentarz Jezusa do tego spotkania: „Jak trudno bogatym wejść do królestwa Bożego. Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż bogatemu wejść do królestwa Bożego” (Łk 18,24-25). Może za bardzo liczą na swoje bogactwa, a za mało na Boga. W spotkaniu z Jezusem bogactwa okazały się ważniejsze od zbawienia, które Jezus oferował. Na rozpaczliwe pytanie: „Któż więc może być zbawiony?” (Łk 18,26), Jezus odpowiedział: „Co niemożliwe jest u ludzi, możliwe jest u Boga” (Łk 18,27). Bóg może jakoś dotrzeć nawet do serca bogatego człowieka.

Piotr z radością stwierdza: „Oto my opuściliśmy swoją własność i poszliśmy za Tobą” (Łk 18,28). Jezus podtrzymuje jego radość słowami: „Zaprawdę, powiadam wam: Nikt nie opuszcza domu albo żony, braci, rodziców albo dzieci dla królestwa Bożego, żeby nie otrzymał daleko więcej w tym czasie, a w wieku przyszłym – życia wiecznego” (Łk 18,29-30). Warto zaufać Jezusowi! Zwróćmy uwagę, że Jezus mówi tu o życiu wiecznym jako nagrodzie w życiu po śmierci.

Zaraz potem Jezus mówi o swojej przyszłości: „Zostanie wydany w ręce pogan, będzie wyszydzony, zelżony i opluty; ubiczują Go i zabiją, a trzeciego dnia zmartwychwstanie” (Łk 18,32-33). Mówi wyraźnie o swoim zmartwychwstaniu, ale uczniowie niestety nie są w stanie niczego zrozumieć: „Oni jednak nic z tego nie zrozumieli. Rzecz ta była zakryta przed nimi i nie pojmowali tego, o czym była mowa” (Łk 18,34).

Na drodze do Jerycha niewidomy woła: „Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną!” (Łk 18,38). Jezus, szanując jego wolność, pyta się go: „Co chcesz, abym ci uczynił?” (Łk 18,41). Przywraca mu wzrok i podkreśla rolę jego wiary w procesie jego zbawienia (por. Łk 18,42). Nie tylko przejrzał, ale i poszedł za Jezusem.

Janusz Maria Andrzejewski OP

1 Grecki zwrot par'ekeinon oznacza raczej: „bardziej niż ten drugi”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz