piątek, 7 grudnia 2018

Komentarz do Rz 7


Rz 7

Czyż nie jest wam wiadomo, bracia - mówię przecież do tych, co Prawo znają1 - że Prawo ma moc2 nad człowiekiem, dopóki on żyje? Podobnie też i kobieta zamężna, na mocy Prawa, związana jest ze swoim mężem, jak długo on żyje. Gdy jednak mąż umrze, traci nad nią moc prawo męża. Dlatego to uchodzić będzie za cudzołożną, jeśli za życia swego męża współżyje z innym mężczyzną. Jeśli jednak umrze jej mąż, wolna jest od tego prawa, tak iż nie jest cudzołożną, współżyjąc z innym mężczyzną” (Rz 7,1-3). Paweł mówi o śmierci dla Prawa, dzięki złączeniu ze śmiercią Jezusa przez sakrament chrztu świętego.

Tak i wy, bracia moi, dzięki ciału Chrystusa umarliście dla Prawa, by złączyć się z innym - z Tym, który powstał z martwych, byśmy zaczęli przynosić owoc Bogu. Jak długo bowiem wiedliśmy życie cielesne, grzeszne namiętności [pobudzane] przez Prawo działały w naszych członkach, by owoc przynosić śmierci. Teraz zaś straciło moc nad nami Prawo, gdy umarliśmy temu, co trzymało nas w jarzmie, tak, że możemy pełnić służbę w nowym duchu, a nie według przestarzałej litery” (Rz 7,4-6).

Czym jest Prawo, o którym pisze Paweł? Możliwe, że ma na myśli system judaizmu, który uniemożliwia wielu Żydom uwierzenie w Jezusa i przyjęcie Jego wiary, Jego zbawienia. Wydaje mi się, że trzeba by rozszerzyć tą interpretację na wszelkie systemy uniemożliwiające przyjęcie Jezusa i życie w Nim. Biada człowiekowi, jeśli uwierzy w swój system, bo system oferuje mu poczucie złudnego kolektywnego bezpieczeństwa, a nie da mu Ducha Świętego, Jedynego, który może zabezpieczyć przed grzechami i dać prawdziwe duchowe życie. Złączeni z ciałem Jezusa przez chrzest umarliśmy dla prawa, a żyjemy w Zmartwychwstałym by owocnie służyć Bogu. Takie pełne, autentyczne życie jest możliwe tylko w Jezusie i dzięki Jezusowi. Według Pawła, prawo nie pomagało w przezwyciężaniu pokus. Możliwe, że chodzi tu o mechanizm pychy człowieka, który wierzy w swoje prawo, usprawiedliwia swoje słabości i tym łatwiej poddaje się grzesznym namiętnościom im dalej jest od Jezusa, który mógłby go uratować. Dlatego Paweł przeciwstawia stare prawo pisane nowemu prawu Ducha, które umożliwia autentyczne życie w Bogu.

Cóż więc powiemy? Czy Prawo jest grzechem? Żadną miarą! Ale jedynie przez Prawo zdobyłem znajomość grzechu. Nie wiedziałbym bowiem, co to jest pożądanie, gdyby Prawo nie mówiło: Nie pożądaj! Z przykazania tego czerpiąc podnietę, grzech wzbudził we mnie wszelakie pożądanie. Bo gdy nie ma Prawa, grzech jest w stanie śmierci” (Rz 7,7-8). Prawo jest dobre, bo dane jest od Boga. Zakazy działają czasami negatywnie – budzą w człowieku bunt, który prowadzi do przekroczenia prawa. Co gorsze, bez Jezusa, człowiek jest pozbawiony skutecznej obrony przed własnymi słabościami.

Kiedyś i ja prowadziłem życie bez Prawa. Gdy jednak zjawiło się przykazanie - grzech ożył, ja zaś umarłem. I przekonałem się, że przykazanie, które miało prowadzić do życia, zawiodło mnie ku śmierci. Albowiem grzech, czerpiąc podnietę z przykazania, uwiódł mnie i przez nie zadał mi śmierć” (Rz 7,9-11). Możliwe, że Paweł mówi o swoim dzieciństwie, w którym nie był zobowiązany do zachowywania Prawa. Kiedy stał się gorliwym wykonawcą Prawa nie wyzbył się swoich słabości – dowiedział się jedynie jak te słabości nazwać, jak można opisać grzechy, które popełnia.

Prawo samo jest bezsprzecznie święte; święte, sprawiedliwe i dobre jest też przykazanie. A więc to, co dobre, stało się dla mnie przyczyną śmierci? Żadną miarą! Ale to właśnie grzech, by okazać się grzechem, przez to, co dobre, sprowadził na mnie śmierć, aby przez związek z przykazaniem grzech ujawnił nadmierną swą grzeszność” (Rz 7,12-13). Pojawia się więc pytanie: jak to możliwe, że z dobrego Prawa i dobrych przykazań wynika zło? Zło tkwi w człowieku, a nie w przepisach. Jeśli człowiek nie ma Bożej obrony – to grzeszy, a przepisy ukazują mu tylko wyraźnie jego grzech.

Wiemy przecież, że Prawo jest duchowe. A ja jestem cielesny, zaprzedany w niewolę grzechu. Nie rozumiem bowiem tego, co czynię, bo nie czynię tego, co chcę, ale to, czego nienawidzę - to właśnie czynię. Jeżeli zaś czynię to, czego nie chcę, to tym samym przyznaję Prawu, że jest dobre. A zatem już nie ja to czynię, ale mieszkający we mnie grzech” (Rz 7,14-17). Na początku, Paweł ukazuje kontrast, swego rodzaju niedostosowanie prawa duchowego, a więc skierowanego do ludzi duchowych, żyjących w Duchu – do ludzi cielesnych żyjących poza łaską, poza sferą życia duchowego. Człowiekiem cielesnym, sam Paweł, nazywa ludzi zniewolonych przez grzech: „Ciągle przecież jeszcze jesteście cieleśni. Jeżeli bowiem jest między wami zawiść i niezgoda, to czyż nie jesteście cieleśni i nie postępujecie tylko po ludzku?” (1 Kor 3,3). Możliwe, że mówi o ludziach zaprzedanych, bo jeszcze nie odkupionych, o których wcześniej pisał: „Wszyscy bowiem zgrzeszyli i pozbawieni są chwały Bożej, a dostępują usprawiedliwienia darmo, z Jego łaski, przez odkupienie które jest w Chrystusie Jezusie” (Rz 3,23-24). Jest to spójne z nauczaniem Jezusa, który mówi: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Każdy, kto popełnia grzech, jest niewolnikiem grzechu” (J 8,34).

Jestem bowiem świadom, że we mnie, to jest w moim ciele, nie mieszka dobro; bo łatwo przychodzi mi chcieć tego, co dobre, ale wykonać - nie. Nie czynię bowiem dobra, którego chcę, ale czynię to zło, którego nie chcę. Jeżeli zaś czynię to, czego nie chcę, już nie ja to czynię, ale grzech, który we mnie mieszka. A zatem stwierdzam w sobie to prawo, że gdy chcę czynić dobro, narzuca mi się zło. Albowiem wewnętrzny człowiek [we mnie] ma upodobanie zgodne z Prawem Bożym. W członkach zaś moich spostrzegam prawo inne, które toczy walkę z prawem mojego umysłu i podbija mnie w niewolę pod prawo grzechu mieszkającego w moich członkach” (Rz 7,18-23). To co dalej Paweł pisze – odnosi się do takiego, cielesnego, pogrążonego w grzechach, nieochrzczonego człowieka. Jest on silnie zniewolony przez grzech i dlatego nie czyni on tego, co chciałby czynić, ale wręcz czyni to, czego nienawidzi. Paweł wysnuwa z tego wniosek, że Prawo jest dobre – prawdopodobnie myśli o diagnostycznej sile Prawa, które określa zło i je potępia. Wnioskuje o rozdarciu takiego człowieka, który jest we władaniu własnego grzechu. Taki człowiek z przerażeniem konstatuje, że w nim, to jest w jego ciele nie ma dobra – to dobro jest ograniczone do jego umysłu i jego woli. Może chcieć dobra, ale nie jest w stanie go wykonać. Czyni natomiast zło, którego nie chce czynić. Paweł wyciąga z tego wniosek, że w tym rozdartym przez grzech człowieku to nie on sam jest odpowiedzialny za swoje czyny, ale grzech, który nim manipuluje. W swoim intelekcie znajduje upodobanie w Prawie Bożym, ale widzi również w sobie inne prawo, które walczy z prawem jego umysłu i poddaje go w niewolę prawa grzechu. Kończy to rozważanie dość rozpaczliwym pytaniem: „Nieszczęsny ja człowiek! Któż mnie wyzwoli z ciała, [co wiedzie ku] tej śmierci?” (Rz 7,24). Odpowiedź brzmi: „Dzięki niech będą Bogu przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego! Tak więc umysłem służę Prawu Bożemu, ciałem zaś - prawu grzechu” (Rz 7,24-25).



Janusz Maria Andrzejewski OP

1 Raczej: „poznają” ze względu na grecki czasownik ginosko.

2 Dosłownie - „panuje” - kyrieuei.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz