Ukrzyżowanie i śmierć Jezusa
„Gdy przyszli na miejsce, zwane
Czaszką, ukrzyżowali tam Jego i złoczyńców, jednego po prawej,
drugiego po lewej Jego stronie. Lecz Jezus mówił: Ojcze, przebacz
im, bo nie wiedzą, co czynią. Potem rozdzielili między siebie Jego
szaty, rzucając losy” (Łk 23,33-34). Wielu ludzi jest
manipulowanych i bez głębokiego zastanowienia czynią oni zło, do
którego są kierowani. Czasami wynika to z ich lenistwa – bo im
się nie chce dochodzić prawdy i tak jest im wygodniej. Czasami
szukają prawdy, ale żyją w nieprawdzie – bo taka jest ich
ideologia, takie społeczeństwo, taka propaganda. Ignorancja
niezawiniona zmniejsza odpowiedzialność za grzech. Jezus prosi Ojca
o przebaczenie dla nich.
„Ci zaś, którzy przechodzili
obok, przeklinali Go i potrząsali głowami, mówiąc: Ty, który
burzysz przybytek i w trzech dniach go odbudowujesz, wybaw sam
siebie; jeśli jesteś Synem Bożym, zejdź z krzyża!” (Mt
27,39-40). To oskarżenie, występujące również w czasie procesu
przed Sanhedrynem, jest oparte na słowach Jezusa, wypowiedzianych po
oczyszczeniu świątyni: „Zburzcie tę świątynię, a Ja w trzech
dniach wzniosę ją na nowo” (J 2,19). Jego proroctwo odnosiło się
do Jego zmartwychwstania, to znaczy do odbudowy jego ludzkiego życia
zniszczonego przez ukrzyżowanie, a nie do świątyni jerozolimskiej
zniszczonej w roku 70 n. e., nigdy nie odbudowanej. Słowa: „Jeśli
jesteś Synem Bożym, zejdź z krzyża!”, przypominają słowa
szatana wypowiedziane na pustyni: „Jeśli jesteś Synem Bożym,
powiedz, żeby te kamienie stały się chlebem” (Mt 4,3).
Bluźnierstwa: „Innych wybawiał, siebie nie może wybawić. Jest
królem Izraela: niechże teraz zejdzie z krzyża, a uwierzymy w
Niego. Zaufał Bogu: niechże Go teraz wybawi, jeśli Go miłuje.
Przecież powiedział: Jestem Synem Bożym” (Mt 27,42-43) –
przypominają słowa z Księgi Mądrości ukazujące myślenie wrogów
Jezusa: „Chełpi się, że zna Boga, zwie siebie dzieckiem Pańskim.
Jest potępieniem naszych zamysłów, sam widok jego jest dla nas
przykry, bo życie jego niepodobne do innych i drogi jego odmienne.
Uznał nas za coś fałszywego i stroni od dróg naszych jak od
nieczystości. Kres sprawiedliwych ogłasza za szczęśliwy i chełpi
się Bogiem jako ojcem. Zobaczmyż, czy prawdziwe są jego słowa,
wybadajmy, co będzie przy jego zejściu. Bo jeśli sprawiedliwy jest
synem Bożym, Bóg ujmie się za nim i wyrwie go z ręki
przeciwników. Dotknijmy go obelgą i katuszą, by poznać jego
łagodność i doświadczyć jego cierpliwości. Zasądźmy go na
śmierć haniebną, bo - jak mówił - będzie ocalony” (Mdr
2,13-20). Podobną pokusę przedstawia Ps 22,9: „Zaufał Panu,
niechże go wyzwoli, niechże go wyrwie, jeśli go miłuje”.
Oczywiste, że gdyby nawet Jezus zstąpił z krzyża, to i tak byłoby
to przez nich przypisane mocy Belzebuba, podobnie jak i przedtem w
wypadku wspaniałych cudów Jezusa (por. Mt 12,24). Problemem wrogów
Jezusa nie był niedostatek znaków, ale nienawiść, która
uniemożliwiała zaistnienie wiary i mądrości.
Światło nadziei otrzymał Jezus od jednego, razem z Nim
ukrzyżowanego: „Jeden ze złoczyńców, których [tam] powieszono,
urągał Mu: Czy Ty nie jesteś Mesjaszem? Wybaw więc siebie i nas.
Lecz drugi, karcąc go, rzekł: Ty nawet Boga się nie boisz, chociaż
tę samą karę ponosisz? My przecież - sprawiedliwie, odbieramy
bowiem słuszną karę za nasze uczynki, ale On nic złego nie
uczynił. I dodał: Jezu, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego
królestwa. Jezus mu odpowiedział: Zaprawdę, powiadam ci: Dziś ze
Mną będziesz w raju” (Łk 23,39-43). Zdumiewająca jest wiara
umierającego na krzyżu człowieka przebijająca się przez morze
nienawiści i pogardy tłumu ludzi złej woli. Wspaniała jest też
dobroć Jezusa przyjmującego go do raju.
Podobnie, elementem pocieszenia dla umierającego Jezusa jest
obecność pod krzyżem Jego Matki i innych drogich Mu osób: „A
obok krzyża Jezusowego stały: Matka Jego i siostra Matki Jego,
Maria, żona Kleofasa, i Maria Magdalena. Kiedy więc Jezus ujrzał
Matkę i stojącego obok Niej ucznia, którego miłował, rzekł do
Matki: Niewiasto, oto syn Twój. Następnie rzekł do ucznia: Oto
Matka twoja. I od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie” (J
19,25-27). Kościół przyjmuje to jako ostatni testament Jezusa,
który swój skarb – Matkę, oddaje Janowi, który w ten sposób
zostaje zabezpieczony przed rozpaczą po śmierci Ukochanego i
ubogacony Jego Matką.
Mateusz w ten sposób przedstawia śmierć Jezusa: „Od godziny
szóstej mrok ogarnął całą ziemię, aż do godziny dziewiątej.
Około godziny dziewiątej Jezus zawołał donośnym głosem: Eli,
Eli, lema sabachthani? to znaczy Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie
opuścił? Słysząc to, niektórzy ze stojących tam mówili: On
Eliasza woła. Zaraz też jeden z nich pobiegł i wziąwszy gąbkę,
napełnił ją octem, włożył na trzcinę i dawał Mu pić. Lecz
inni mówili: Poczekaj! Zobaczymy, czy przyjdzie Eliasz, aby Go
wybawić. A Jezus raz jeszcze zawołał donośnym głosem i wyzionął
ducha.
A oto zasłona przybytku rozdarła się na dwoje z góry na dół;
ziemia zadrżała i skały zaczęły pękać. Groby się otworzyły i
wiele ciał Świętych, którzy umarli, powstało. I wyszedłszy z
grobów po Jego zmartwychwstaniu, weszli oni do Miasta Świętego i
ukazali się wielu. Setnik zaś i
jego ludzie, którzy odbywali straż przy Jezusie, widząc trzęsienie
ziemi i to, co się działo, zlękli się bardzo i mówili:
Prawdziwie, Ten był Synem Bożym” (Mt 27,45-54). Pierwszym znakiem
zbliżającej się śmierci Syna Bożego jest ciemność na całej
powierzchni ziemi. Było to przepowiedziane przez proroka Amosa:
„Owego dnia - wyrocznia Pana Boga - zajdzie słońce w południe i
w dzień świetlany zaciemnię ziemię. Zamienię święta wasze w
żałobę, a wszystkie wasze pieśni w lamentacje; nałożę na
wszystkie biodra wory, a na wszystkie głowy [sprowadzę] łysinę i
uczynię żałobę jak po jedynaku, a dni ostatnie jakby dniem
goryczy” (Am 8,9-10).
Okrzyk Jezusa: „Boże mój, Boże
mój, czemuś Mnie opuścił?” wyraża prawdę o Jego przeżywaniu
agonii. Jest to podobne do przeżyć psalmisty wołającego: „Boże
mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił? Daleko od mego Wybawcy
słowa mego jęku. Boże mój, wołam przez dzień, a nie
odpowiadasz, [wołam] i nocą, a nie zaznaję pokoju” (Ps 22,2-3).
Osamotniony, cierpiący człowiek szuka Bożej pomocy i jej nie
odczuwa.
Mateusz ukazuje rozdarcie zasłony przybytku, co oznacza opuszczenie
świątyni przez Boga po zamordowaniu Jego Syna. Trzęsienie ziemi
jest znakiem dla wszystkich ludzi – również pogańskich żołnierzy
rzymskich. Zmartwychwstanie świętych jest znakiem skuteczności
śmierci Jezusa w świecie zmarłych.
Łukasz relacjonuje śmierć Jezusa w mniej dramatyczny sposób:
„Było już około godziny
szóstej i mrok ogarnął całą ziemię aż do godziny dziewiątej.
Słońce się zaćmiło i zasłona przybytku rozdarła się przez
środek. Wtedy Jezus zawołał donośnym głosem: Ojcze, w Twoje ręce
powierzam ducha mojego. Po tych słowach wyzionął ducha” (Łk
23,44-46). Według niego ostatnimi słowami Jezusa są słowa psalmu:
„W ręce Twoje powierzam ducha mojego: Ty mnie wybawiłeś, Panie,
Boże wierny! Nienawidzisz tych, którzy czczą marne bóstwa, ja
natomiast pokładam ufność w Panu” (Ps 31,6-7).
Janusz Maria Andrzejewski OP