czwartek, 24 maja 2018

Komentarz do Mk 8


Mk 8

Na początku ósmego rozdziału Ewangelii mamy opis kolejnego rozmnożenia chleba: „W owym czasie, gdy znowu wielki tłum był z Nim i nie mieli co jeść, przywołał do siebie uczniów i rzekł im: Żal Mi tego tłumu, bo już trzy dni trwają przy Mnie, a nie mają co jeść” (Mk 8,1-2). Ludzie są tak zafascynowani Jezusem, Jego nauczaniem, Jego cudami, że trwają przy Nim trzy dni mimo braku jedzenia. Jezus jest tym bardzo wzruszony1. Przywołuje swych uczniów, by uczyli się od Niego współczucia. Dodaje: „A jeśli ich puszczę zgłodniałych do domu, zasłabną w drodze; bo niektórzy z nich przyszli z daleka” (Mk 8,3). Jezus jest świadom swojej odpowiedzialności za ludzi, którzy tak bardzo chcą być z Nim i którzy potrzebują od Niego pomocy, by mogli Go zostawić.

Odpowiedzieli uczniowie: Skąd tu na pustkowiu będzie mógł ktoś nakarmić ich chlebem? Zapytał ich: Ile macie chlebów? Odpowiedzieli: Siedem. I polecił ludowi usiąść na ziemi. A wziąwszy siedem chlebów, odmówił dziękczynienie, połamał i dawał uczniom, aby je rozdzielali. I rozdali tłumowi. Mieli też kilka rybek. I nad tymi odmówił błogosławieństwo i polecił je rozdać. Jedli do sytości, a pozostałych ułomków zebrali siedem koszów. Było zaś około czterech tysięcy ludzi. Potem ich odprawił” (Mk 8,4-9). Ludzie idą za Jezusem, trwają przy Nim, ufają Mu, że On się o nich zatroszczy. Jezus wie, jak im pomóc, ale chce, by także Jego uczniowie zaufali Mu w tych trudnych sytuacjach. Rozmnaża chleb i ryby i w ten sposób im pomaga. Nakarmił ich i może ich spokojnie odprawić.

Zaraz też wsiadł z uczniami do łodzi i przybył w okolice Dalmanuty. Nadeszli faryzeusze i zaczęli rozprawiać z Nim, a chcąc wystawić Go na próbę, domagali się od Niego znaku. On zaś westchnął głęboko w duszy2 i rzekł: Czemu to plemię3 domaga się znaku? Zaprawdę powiadam wam: żaden znak nie będzie dany temu plemieniu. I zostawiwszy ich, wsiadł z powrotem do łodzi i odpłynął na drugą stronę” (Mk 8,10-13). Żądanie wielkiego znaku jest prowokacją, przypominającą demoniczne kuszenie na pustyni – tam Jezus odpowiedział szatanowi: „Nie będziesz wystawiał na próbę Pana, Boga swego” (Mt 4,7). Co gorsze, nie jest tylko prowokacja faryzejska – Jezus widzi w tym wolę ówczesnego społeczeństwa. Święty Paweł, parędziesiąt lat później widzi podobne zjawisko gdy pisze do Koryntian: „Tak więc, gdy Żydzi żądają znaków, a Grecy szukają mądrości, my głosimy Chrystusa ukrzyżowanego, który jest zgorszeniem dla Żydów, a głupstwem dla pogan” (1 Kor 1,22-23). Pragnienie nadzwyczajnego znaku, które jest kuszeniem samego Boga. Kuszenie Jezusa jest formą walki z Nim. Uderza zaślepienie faryzeuszy, którzy nie dostrzegali cudów Jezusa, nie dostrzegali dobra, które czynił, a szukali argumentów przeciwko Niemu. To ukazuje ich związek ze złym duchem. Ciekawa jest też ucieczka Jezusa, który nie chce z nimi walczyć, a jednocześnie nie może ulegać ich presji.

A uczniowie zapomnieli wziąć chlebów i tylko jeden mieli z sobą w łodzi. Wtedy im przykazał: Uważajcie, strzeżcie się kwasu faryzeuszów i kwasu Heroda!” (Mk 8,14-15). Jezus wspaniale wykorzystuje niedostatek chleba w łodzi – i tak jak to często robi – przenosi rozmowę na poziom duchowy. Tekst o kwasie jest różnie przedstawiany w ewangeliach synoptycznych. Mt 16,12 mówi: „Wówczas zrozumieli, że mówił o wystrzeganiu się nie kwasu chlebowego, lecz nauki faryzeuszów i saduceuszów” – to ich nauka jest niebezpieczna i uniemożliwia często przyjęcie prawdziwej wiary. Nauka ówczesnych rabinów koncentrowała się na ludzkich obserwancjach, przepisach realizujących Prawo Mojżeszowe. Prowadziła do pysznego oddzielania Żydów od innych narodów i nie prowadziła do prawdziwego duchowego wzrostu w pokorze i miłości. Jezus mówi: „Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy, bo zamykacie królestwo niebieskie przed ludźmi. Wy sami nie wchodzicie i nie pozwalacie wejść tym, którzy do niego idą” (Mt 23,13). Nie przyjmują nauki Jezusa, a swoimi oszczerstwami, zarzutami wobec Jezusa o współpracę z Belzebubem (por. Mk 3,22) uniemożliwiają ludziom przyjście do Jezusa.

Natomiast w Łk 12,1 Jezus mówi: „Strzeżcie się kwasu, to znaczy obłudy faryzeuszów”. On sam jest Prawdą (por. J 14,6) i twierdzi: „Poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli” (J 8,32). Zbyt łatwo jest ulec kłamstwu, którego ojcem jest szatan (por. J 8,44). Walka o Jezusa, to walka o Prawdę. Człowiek może sam uczyć się hipokryzji i sam stać się obłudnikiem. O tej obłudzie Jezus mówi nieco dalej w Mt 23,28: „Tak i wy z zewnątrz wydajecie się ludziom sprawiedliwi, lecz wewnątrz pełni jesteście obłudy i nieprawości”. Zbyt łatwo jest dać się oszukać pozorom i starannie prowadzonej propagandzie. Szósty rozdział Ewangelii Mateuszowej ukazuje, jak hipokryzja niszczy najpiękniejsze nawet dzieła – jałmużnę, modlitwę i post (por. Mt 6,1-18).

Oni zaczęli rozprawiać między sobą o tym, że nie mają chleba. Jezus zauważył to i rzekł im: Czemu rozprawiacie o tym, że nie macie chleba? Jeszcze nie pojmujecie i nie rozumiecie, tak otępiały macie umysł4?” (Mk 8,16-17). Prawda o cudach Jezusa i o Jego cudownej osobie z trudem docierała do Jego uczniów. Oni są naocznymi świadkami i ciągle pozostają w swoich starych strukturach myślowych – wszystko to odbywa się przed Zesłaniem Ducha Świętego, który dał im nowe serce i nowego ducha (por. Ez 36,26).

Macie oczy, a nie widzicie; macie uszy, a nie słyszycie? Nie pamiętacie, ile zebraliście koszów pełnych ułomków, kiedy połamałem pięć chlebów dla pięciu tysięcy? Odpowiedzieli Mu: Dwanaście. A kiedy połamałem siedem chlebów dla czterech tysięcy, ile zebraliście koszów pełnych ułomków? Odpowiedzieli: Siedem. I rzekł im: Jeszcze nie rozumiecie?” (Mk 8,18-21). Widzieli ogromny cud nakarmienia rzeszy i martwią się niedostatkiem chleba w łodzi. Nie dostrzegają Jezusa, który może ich nakarmić. Straszliwy jest wyrzut Jezusa: „Oczy mając, nie widzicie, i uszy mając, nie słyszycie? Ani nie pamiętacie”5 (Mk 8,18). Straszne jest otępienie narodu. Nawet uczniowie Jezusa, uprzywilejowani bliskością Jezusa i Jego naukami tak niewiele rozumieją. Jezus zachęca ich do myślenia, do niepoddawania się obiegowym opiniom, tworzonym w dużej mierze przez przeciwników Jezusa. Mówi: „Gdy ujrzycie chmurę podnoszącą się na zachodzie, zaraz mówicie: Deszcz idzie. I tak bywa. A gdy wiatr wieje z południa, powiadacie: Będzie upał. I bywa. Obłudnicy, umiecie rozpoznawać wygląd ziemi i nieba, a jakże obecnego czasu nie rozpoznajecie? I dlaczego sami z siebie nie rozróżniacie tego, co jest słuszne?” (Łk 12,54-57). Samodzielność myślenia jest szansą chrześcijaństwa. Bezkrytyczna bezmyślność ludzi ułatwia przeciwnikom Jezusa walkę z Nim i z Jego nauką.

Bóg mówi już przez Izajasza: „Głusi, słuchajcie! Niewidomi, natężcie wzrok, by widzieć! Kto jest niewidomy, jeżeli nie mój sługa, i głuchy, jak posłaniec, którego posyłam? Kto jest niewidomy, jak mój wysłannik i głuchy, jak Sługa Pański? Widzeń mnóstwo, lecz ich nie przestrzegają; otwarte mają uszy, ale nikt nie słucha” (Iz 42,18-20). Można być uprzywilejowanym, być blisko Jezusa i być tak przeraźliwie zaślepionym. Przez Jeremiasza mówi: „Słuchaj, ludu głupi, który nie masz serca; którzy, mając oczy, nie widzicie, i uszy, a nie słyszycie”6 (Jr 5,21). Są to słowa ciągle niesamowicie aktualne, tak łatwo o dobrowolne zaślepienie, o dobrowolną głuchotę. Myślę, że te słowa proroków i Jezusa mają nas prowadzić do pokornej modlitwy o zdolność uważnego życia, o oczy, które widzą, o uszy, które słyszą, o serce, które rozumie. Skłania do tego również Księga Powtórzonego Prawa: „Mojżesz zwołał wszystkich Izraelitów i rzekł: Widzieliście wszystko, co w ziemi egipskiej Pan na waszych oczach uczynił faraonowi, wszystkim jego sługom i całej ziemi: wielkie plagi, jakie widziały wasze oczy, znaki i wielkie cuda. Nie dał wam Pan aż do dnia obecnego serca, które by rozumiało, ani oczu, które by widziały, ani uszu, które by słyszały” (Pwt 29,1-3). Musimy prosić Boga o tę konieczną do zbawienia łaskę.

Ewangelista kontynuuje: „Potem przyszli do Betsaidy. Tam przyprowadzili Mu niewidomego i prosili, żeby się go dotknął. On ujął niewidomego za rękę i wyprowadził go poza wieś. Zwilżył mu oczy śliną7, położył na niego ręce i zapytał: Czy widzisz co? A gdy przejrzał, powiedział: Widzę ludzi, bo gdy chodzą, dostrzegam ich niby drzewa. Potem znowu położył ręce na jego oczy. I przejrzał [on] zupełnie, i został uzdrowiony; wszystko widział teraz jasno i wyraźnie. Jezus odesłał go do domu ze słowami: Tylko do wsi nie wstępuj!” (Mk 8,22-26). Możliwe, że to dwustopniowe przywracanie wzroku niewidomemu ma nas uczyć cierpliwości w modlitwie. Bóg nie musi nikogo uzdrawiać natychmiast i jednorazowo – może to czynić stopniowo, w czasie.

Potem Jezus udał się ze swoimi uczniami do wiosek pod Cezareą Filipową. W drodze pytał uczniów: Za kogo uważają Mnie ludzie? Oni Mu odpowiedzieli: Za Jana Chrzciciela, inni za Eliasza, jeszcze inni za jednego z proroków” (Mk 8,27-28). Widząc nadzwyczajność dzieł i słów Jezusa, ludzie doszukują się w Nim kogoś nadzwyczajnego – najłatwiej im było podejrzewać Go o to, że jest tylko jednym z cudownie zmartwychwstałych sławnych Bożych ludzi, takich jak Eliasz, czy Jan Chrzciciel – tym bardziej, że funkcjonowało przekonanie, że cudownie wskrzeszony prorok może być obdarzony mocami charyzmatycznymi: „Także król Herod posłyszał o Nim gdyż Jego imię nabrało rozgłosu, i mówił: Jan Chrzciciel powstał z martwych i dlatego moce cudotwórcze działają w Nim. Inni zaś mówili: To jest Eliasz; jeszcze inni utrzymywali, że to prorok, jak jeden z dawnych proroków. Herod, słysząc to, twierdził: To Jan, którego ściąć kazałem, zmartwychwstał” (Mk 6,14-16).

Jezus zapytuje: „A wy za kogo Mnie uważacie? Odpowiedział Mu Piotr: Ty jesteś Mesjasz8. Wtedy surowo im przykazał, żeby nikomu o Nim nie mówili9” (Mk 8,29-30). Dla faryzeuszy, w połowie I wieku p. n. e., jak możemy wnioskować z apokryficznych Psalmów Salomona, Mesjasz, to Pomazaniec Pański, to święty doprowadzający swój naród do świętości w bojaźni Bożej: „Niech Bóg oczyści Izrael na dzień swego miłosierdzia, pełen błogosławieństwa, na dzień wybrania, w którym zbudzi swego Pomazańca! Szczęśliwi ci, którzy narodzą się w owych dniach, aby ujrzeć dobra Pana, które przygotował dla przyszłego pokolenia. Pod karcącą laską Pomazańca Pańskiego, w bojaźni Boga swojego, w mądrości ducha, sprawiedliwości i mocy, aby pokierować mężów do spełniania uczynków sprawiedliwości przez bojaźń Boga, aby ich wszystkich postawić przed obliczem Pana! Pokolenie prawe przez bojaźń Boga, w dniach miłosierdzia!” (PsSal 18,5-9)10. Jest to oczekiwanie na duchowego przywódcę narodu. W nauczaniu Jezusa nie widać tak wielkiego nacisku na dar bojaźni Bożej.

Jakie były ludzkie oczekiwania wobec mesjasza? W ST było wielu mesjaszy. Kpł 4,3 mesjaszem – w tekście hebrajskim mamy masziah – nazywa każdego kapłana. Ps 105,15 mesjaszami i prorokami nazywa patriarchów Izraela – w tekście hebrajskim mamy meszihaj (dosłownie – moi mesjasze), a w greckim przekładzie LXX – christoi. Wielu współczesnych Jezusowi oczekiwało na mesjasza, to znaczy na charyzmatycznego przywódcę narodowego, takiego jak Samson, czy Dawid. Może na to wskazywać pytanie, jakie zadają Jezusowi uczniowie przed Jego Wniebowstąpieniem: „Panie, czy w tym czasie przywrócisz królestwo Izraela?” (Dz 1,6). Oczekiwali silnego przywódcy politycznego, zdolnego przywrócić wolność Izraelowi.

Kiedy Piotr mówi o Jezusie – Christos, to jak wiemy z paralelnego tekstu Ewangelii Mateuszowej nie mówi o ludzkich mniemaniach i nie wspomina mesjaszy ST. O tym, że Jezus jest Chrystusem dowiaduje się od samego Boga. Mówi do niego Jezus: „Błogosławiony jesteś, Szymonie, synu Jony. Albowiem nie objawiły ci tego ciało i krew, lecz Ojciec mój, który jest w niebie” (Mt 16,17). Jezus jest Chrystusem w zupełnie nowym sensie. Jest On nie tylko namaszczony jak kapłani ST, czy król Dawid, ale stanowi jedno z Ojcem i z Duchem Świętym. Jest poczęty w mocy Ducha Świętego i wraz z Nim jest posłany do świata przez Boga Ojca11. To objawienie ma pozostać w sekrecie.

W swoim nauczaniu Jezus przechodzi teraz do proroctwa na temat swojej śmierci i zmartwychwstania: „I zaczął ich pouczać, że Syn Człowieczy musi wiele cierpieć, że będzie odrzucony12 przez starszych, arcykapłanów i uczonych w Piśmie; że będzie zabity, ale po trzech dniach zmartwychwstanie” (Mk 8,31). Jezus mówi o sobie dosłownie: „Syn Człowieka” – ho hyios tu anthropu, a powinien był mówić: Jezus syn Józefa. Tytuł „Syn Człowieka” akcentuje Jego wyjątkowe człowieczeństwo. W ten sposób Jezus nawiązuje do różnych tekstów ST. Psalm ósmy tak mówi o człowieku: „Czym jest człowiek13, że o nim pamiętasz, i czym - syn człowieczy14, że się nim zajmujesz? Uczyniłeś go niewiele mniejszym od istot niebieskich15, chwałą i czcią go uwieńczyłeś” (Ps 8,5-6). Jezus jest śmiertelnym człowiekiem, jest synem człowieka – Maryi, jest Bogiem, jest ukoronowany chwałą i czcią (por. J 5,23).

Tak mówi Bóg do proroka Ezechiela: „Synu człowieczy, posyłam cię do synów Izraela, do ludu buntowników, którzy Mi się sprzeciwili. Oni i przodkowie ich występowali przeciwko Mnie aż do dnia dzisiejszego. To ludzie o bezczelnych twarzach i zatwardziałych sercach; posyłam cię do nich, abyś im powiedział: Tak mówi Pan Bóg. A oni czy będą słuchać, czy też zaprzestaną - są bowiem ludem opornym - przecież będą wiedzieli, że prorok jest wśród nich. A ty, synu człowieczy, nie bój się ich ani się nie lękaj ich słów, nawet gdyby wokół ciebie były osty i ciernie i gdybyś się znalazł wśród skorpionów. Nie obawiaj się ich słów ani się nie lękaj ich twarzy, bo to lud oporny. Przekażesz im moje słowa: czy będą słuchać, czy też zaprzestaną, bo przecież są buntownikami” (Ez 2,3-7). Tytuł Syna Człowieka – ben 'adam – może wskazywać na duchowe pokrewieństwo Jezusa z Ezechielem, który też miał trudne relacje ze swoim narodem.

Ten sam tytuł może być też nawiązaniem do proroctwa Daniela: „Oto na obłokach nieba przybywa jakby Syn Człowieczy. Podchodzi do Przedwiecznego i wprowadzają Go przed Niego. Powierzono Mu panowanie, chwałę i władzę królewską, a służyły Mu wszystkie narody, ludy i języki. Panowanie Jego jest wiecznym panowaniem, które nie przeminie, a Jego królestwo nie ulegnie zagładzie” (Dn 7,13-14). Jezus jest Królem Królestwa Niebios, które nie przeminie i nie ulegnie zagładzie. Jezus odnosi do siebie to proroctwo – wskazuje na to przesłuchanie przed Kajfaszem, podczas którego mówi: „Odtąd ujrzycie Syna Człowieczego, siedzącego po prawicy Wszechmocnego, i nadchodzącego na obłokach niebieskich” (Mt 26,64).

Słowo dei – „musi” wskazuje na bezwarunkową konieczność spełnienia się proroctwa Jezusa. Musi On wiele cierpieć, musi być odrzucony przez religijne władze swojego narodu. O tym odrzuceniu sam mówi: „Czy nigdy nie czytaliście w Piśmie: Właśnie ten kamień, który odrzucili budujący, stał się głowicą węgła. Pan to sprawił, i jest cudem w naszych oczach. Dlatego powiadam wam: Królestwo Boże będzie wam zabrane, a dane narodowi, który wyda jego owoce. Kto upadnie na ten kamień, rozbije się, a na kogo on spadnie, zmiażdży go” (Mt 21,42-44). Kto odrzuca Jezusa, odrzuca Boga (por. J 5,23; 15,23). Jezus musi być zabity – to też jest nieuniknione, ale po trzech dniach zmartwychwstanie. Musi zmartwychwstać.

A mówił zupełnie otwarcie te słowa. Wtedy Piotr wziął Go na bok i zaczął Go upominać. Lecz On obrócił się i patrząc na swych uczniów, zgromił Piotra słowami: Zejdź Mi z oczu, szatanie, bo nie myślisz o tym, co Boże, ale o tym, co ludzkie” (Mk 8,31-33). Piotr inaczej wyobrażał sobie przyszłość Chrystusa. Jezus musi skłonić go do przyjęcia woli Bożej. Niestety uczniowie pozostają głusi i ślepi (por. Mk 8,18). Ewangelista podkreśla otwartość16 Jezusa. Piotr próbuje nawet karcić17 Jezusa. Mateusz przytacza jego słowa: „Zmiłuj się sam nad sobą, Panie! Nie przyjdzie to na Ciebie”18 (Mt 16,22). Jest to wyraz jego „pobożnego” buntu wobec objawionej woli Bożej. Dlatego Jezus mówi: „Pójdź za Mną, przeciwniku”19 – bo tak trzeba by chyba tłumaczyć grecki tekst. Nie wypędza Piotra, ale żąda od niego posłuszeństwa. Pokazuje mu, że staje się Jego przeciwnikiem, bo chce po ludzku kierować losami swojego Pana. Proroctwo – to nie są ludzkie wymysły – to Boże słowa, które mają nam pomagać w rozumieniu rzeczywistości. Mówi psalmista: „Twoje słowo jest lampą dla moich stóp i światłem na mojej ścieżce” (Ps 119,105), a Piotr idzie po linii swoich poglądów, swoich marzeń; nie pozwala się prowadzić Jezusowi i Jego proroctwu.

W takim kontekście trzeba odczytywać kolejne słowa Ewangelii: „Potem przywołał do siebie tłum razem ze swoimi uczniami i rzekł im: Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje!” (Mk 8,34). Słowo „tłum” – ochlos – zdaje się sugerować zmianę miejsca akcji – powrót od pewnego odosobnienia (por. Mk 8,27) do tłumów, z którymi Jezus normalnie pracuje w Galilei. Tematyka jest jednak kontynuacją proroctwa Jezusa na temat Jego cierpienia i śmierci. Towarzyszenie Jezusowi wymaga posłuszeństwa Jemu i Jego woli. To nie może być tak, jak było w wypadku Piotra, który chciał Jezusowi narzucić swoją wolę w imię swojego rozumienia świata. Tak Jezus, jak i Jego uczniowie muszą się wsłuchiwać w głos Ojca i tak poznaną wolę Bożą posłusznie realizować. Jezus tego nikomu nie narzuca, wskazuje tylko na konieczność wyboru – chcę realizować swoją wolę, czy wolę Jezusa? Jeśli chcę być uczniem Jezusa, to najpierw muszę zaprzeć się samego siebie, muszę rozpocząć walkę z samym sobą o posłuszeństwo wobec Boga, bo iść za Jezusem, to wypełniać wolę Ojca – tak, jak i On ją wypełnia. To walka z egoizmem i wolą swobodnego decydowania o swoim losie. To pokorne poznawanie prawdy o moich słabościach, o wadach, które uniemożliwiają mi pójście za Jezusem. Mam pokornie podejmować krzyż (por. Ga 2,20; 5,24; 6,14), by łączyć się z Jezusem. W ten sposób możemy iść z Jezusem.

Bo kto chce zachować swoje życie20, straci je; a kto straci swe życie z powodu Mnie i Ewangelii, zachowa21 je” (Mk 8,35). Można walczyć o realizację własnych planów, zamierzeń, o przeforsowanie swojej woli – z punktu widzenia Jezusa prowadzi to do klęski. Można dla Jezusa i Jego Ewangelii zrezygnować z realizacji własnych projektów, by wypełniać wolę Boga, który lepiej wie, jak doprowadzić nas do pełnego szczęścia.

Cóż bowiem za korzyść stanowi dla człowieka zyskać świat cały, a swoją duszę utracić? Bo cóż może dać człowiek w zamian za swoją duszę? Kto się bowiem Mnie i słów moich zawstydzi przed tym pokoleniem wiarołomnym22 i grzesznym, tego Syn Człowieczy wstydzić się będzie, gdy przyjdzie w chwale Ojca swojego razem z aniołami świętymi” (Mk 8,36-38).

Tylko życie z Jezusem i dla Jezusa jest czymś wartościowym i nic włącznie z całym światem nie rekompensuje utraty choćby jednej chwili, którą moglibyśmy przeżyć z Jezusem i dla Niego. Moja dusza jest bezcennym darem Boga i żadne dobra tego świata nie są proporcjonalne do jej wartości. Biada nam, jeśli z powodu tchórzostwa zawstydzimy się Jezusa i Jego nauki – to swego rodzaju zaparcie się Jego, tak, jak to uczynił Piotr (por. Mk 14,66-72). Jezus grozi, że On też może się nas wyprzeć przed Ojcem i Jego aniołami.



Janusz Maria Andrzejewski OP

1 Grecki czasownik splanchnizomai wyraża głębokie współczucie (por. Mk 1,41).

2 Dosłownie: „jęknął w duchu” – anastenaksas to pneumati. Prawdopodobnie nie są to przeżycia emocjonalne, ale duchowy smutek Jezusa.

3 Nie chodzi tu tylko o faryzeuszy. Słowo genea oznacza prawdopodobnie społeczeństwo prowadzone przez faryzeuszy.

4 Tekst oryginalny jest nieco odmienny: peperomenen echete ten kardian hemon?, tzn.: „macie skamieniałe serce?”. Jezus nie mówi o umyśle, ale o sercu, bo prawda o cudach Jezusa jest niedostępna racjonalistycznym rozumowaniom, a jest dostępna sercu ożywionemu wiarą.

5 Przekład BW.

6 Przekład BW.

7 Dosłownie: ptysas eis ta ommata autu, tzn. „splunąwszy w jego oczy”.

8 Tłumacz BT oddaje greckie słowo christos, znanym w terminologii polskiej jako „Chrystus”, słowem „Mesjasz”, które jest spolszczeniem hebrajskiego słowa masziah.

9 Paralelny tekst z Ewangelii Mateuszowej konkretyzuje zakaz: „Wtedy surowo zabronił uczniom, aby nikomu nie mówili, że On jest Mesjaszem” (Mt 16,20). Nie wolno im mówić, że to właśnie Jezus jest Chrystusem.

10 J. PARTYKA, „Psalmy Salomona: przekład z języka greckiego” Studia Theologica Varsaviensia 22/2 (1984), 179.

11 Por. KKK 689-690.

12 Grecki czasownik apodokimazo oznacza: „uznać coś za nie nadające się”.

13 W tekście hebrajskim 'enosz – „śmiertelnik”.

14 W tekście hebrajskim ben 'adam – „syn człowieka”.

15 W tekście hebrajskim 'elohim – „Bóg, bogowie”.

16 Grecki termin parresia można oddać przez: „szczerość, jawność, śmiałość, odwaga”.

17 Grecki czasownik epitimao tłumaczymy przez: „ganić, karcić, upominać”.

18 Przekład NBG.

19 Hypage opiso mu satana. BW tłumaczy: „Idź za mną, szatanie! Jesteś mi zgorszeniem, bo nie rozumiesz, co jest
Bożego, ale co jest ludzkiego”. Hebrajskie słowo satan można tłumaczyć przez: „oskarżyciel, prześladowca, wróg”.

20 Grecki rzeczownik psyche oznacza „duszę”. W wielu momentach oznacza to życie zmysłowe, uczuciowe.

21 Grecki czasownik sozo oznacza „zbawiać, ratować”.

22 Grecki przymiotnik moichalis oznacza „cudzołożny”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz