Mk 8
Na
początku ósmego rozdziału Ewangelii mamy opis kolejnego
rozmnożenia chleba: „W owym czasie, gdy znowu wielki tłum był z
Nim i nie mieli co jeść, przywołał do siebie uczniów i rzekł
im: Żal Mi tego tłumu, bo już trzy dni trwają przy Mnie, a nie
mają co jeść” (Mk 8,1-2). Ludzie są tak zafascynowani Jezusem,
Jego nauczaniem, Jego cudami, że trwają przy Nim trzy dni mimo
braku jedzenia. Jezus jest tym bardzo wzruszony1.
Przywołuje swych uczniów, by uczyli się od Niego współczucia.
Dodaje: „A jeśli ich puszczę zgłodniałych do domu, zasłabną w
drodze; bo niektórzy z nich przyszli z daleka” (Mk 8,3). Jezus
jest świadom swojej odpowiedzialności za ludzi, którzy tak bardzo
chcą być z Nim i którzy potrzebują od Niego pomocy, by mogli Go
zostawić.
„Odpowiedzieli
uczniowie: Skąd tu na pustkowiu będzie mógł ktoś nakarmić ich
chlebem? Zapytał ich: Ile macie chlebów? Odpowiedzieli: Siedem. I
polecił ludowi usiąść na ziemi. A wziąwszy siedem chlebów,
odmówił dziękczynienie, połamał i dawał uczniom, aby je
rozdzielali. I rozdali tłumowi. Mieli też kilka rybek. I nad tymi
odmówił błogosławieństwo i polecił je rozdać. Jedli do
sytości, a pozostałych ułomków zebrali siedem koszów. Było zaś
około czterech tysięcy ludzi. Potem ich odprawił” (Mk 8,4-9).
Ludzie idą za Jezusem, trwają przy Nim, ufają Mu, że On się o
nich zatroszczy. Jezus wie, jak im pomóc, ale chce, by także Jego
uczniowie zaufali Mu w tych trudnych sytuacjach. Rozmnaża chleb i
ryby i w ten sposób im pomaga. Nakarmił ich i może ich spokojnie
odprawić.
„Zaraz
też wsiadł z uczniami do łodzi i przybył w okolice Dalmanuty.
Nadeszli faryzeusze i zaczęli rozprawiać z Nim, a chcąc wystawić
Go na próbę, domagali się od Niego znaku. On zaś westchnął
głęboko w duszy2
i rzekł: Czemu to plemię3
domaga się znaku? Zaprawdę powiadam wam: żaden znak nie będzie
dany temu plemieniu. I zostawiwszy ich, wsiadł z powrotem do łodzi
i odpłynął na drugą stronę” (Mk 8,10-13). Żądanie wielkiego
znaku jest prowokacją, przypominającą demoniczne kuszenie na
pustyni – tam Jezus odpowiedział szatanowi: „Nie będziesz
wystawiał na próbę Pana, Boga swego” (Mt 4,7). Co gorsze, nie
jest tylko prowokacja faryzejska – Jezus widzi w tym wolę
ówczesnego społeczeństwa. Święty Paweł, parędziesiąt lat
później widzi podobne zjawisko gdy pisze do Koryntian: „Tak więc,
gdy Żydzi żądają znaków, a Grecy szukają mądrości, my głosimy
Chrystusa ukrzyżowanego, który jest zgorszeniem dla Żydów, a
głupstwem dla pogan” (1 Kor 1,22-23). Pragnienie nadzwyczajnego
znaku, które jest kuszeniem samego Boga. Kuszenie Jezusa jest formą
walki z Nim. Uderza zaślepienie faryzeuszy, którzy nie dostrzegali
cudów Jezusa, nie dostrzegali dobra, które czynił, a szukali
argumentów przeciwko Niemu. To ukazuje ich związek ze złym duchem.
Ciekawa jest też ucieczka Jezusa, który nie chce z nimi walczyć, a
jednocześnie nie może ulegać ich presji.
„A
uczniowie zapomnieli wziąć chlebów i tylko jeden mieli z sobą w
łodzi. Wtedy im przykazał: Uważajcie, strzeżcie się kwasu
faryzeuszów i kwasu Heroda!” (Mk 8,14-15). Jezus wspaniale
wykorzystuje niedostatek chleba w łodzi – i tak jak to często
robi – przenosi rozmowę na poziom duchowy. Tekst o kwasie jest
różnie przedstawiany w ewangeliach synoptycznych. Mt 16,12 mówi:
„Wówczas zrozumieli, że mówił o wystrzeganiu się nie kwasu
chlebowego, lecz nauki faryzeuszów i saduceuszów” – to ich
nauka jest niebezpieczna i uniemożliwia często przyjęcie
prawdziwej wiary. Nauka ówczesnych rabinów koncentrowała się na
ludzkich obserwancjach, przepisach realizujących Prawo Mojżeszowe.
Prowadziła do pysznego oddzielania Żydów od innych narodów i nie
prowadziła do prawdziwego duchowego wzrostu w pokorze i miłości.
Jezus mówi: „Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy,
bo zamykacie królestwo niebieskie przed ludźmi. Wy sami nie
wchodzicie i nie pozwalacie wejść tym, którzy do niego idą” (Mt
23,13). Nie przyjmują nauki Jezusa, a swoimi oszczerstwami,
zarzutami wobec Jezusa o współpracę z Belzebubem (por. Mk 3,22)
uniemożliwiają ludziom przyjście do Jezusa.
Natomiast w Łk 12,1 Jezus mówi: „Strzeżcie się kwasu, to znaczy
obłudy faryzeuszów”. On sam jest Prawdą (por. J 14,6) i
twierdzi: „Poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli” (J 8,32). Zbyt
łatwo jest ulec kłamstwu, którego ojcem jest szatan (por. J 8,44).
Walka o Jezusa, to walka o Prawdę. Człowiek może sam uczyć się
hipokryzji i sam stać się obłudnikiem. O tej obłudzie Jezus mówi
nieco dalej w Mt 23,28: „Tak i wy z zewnątrz wydajecie się
ludziom sprawiedliwi, lecz wewnątrz pełni jesteście obłudy i
nieprawości”. Zbyt łatwo jest dać się oszukać pozorom i
starannie prowadzonej propagandzie. Szósty rozdział Ewangelii
Mateuszowej ukazuje, jak hipokryzja niszczy najpiękniejsze nawet
dzieła – jałmużnę, modlitwę i post (por. Mt 6,1-18).
„Oni
zaczęli rozprawiać między sobą o tym, że nie mają chleba. Jezus
zauważył to i rzekł im: Czemu rozprawiacie o tym, że nie macie
chleba? Jeszcze nie pojmujecie i nie rozumiecie, tak otępiały macie
umysł4?”
(Mk 8,16-17). Prawda o cudach Jezusa i o Jego cudownej osobie z
trudem docierała do Jego uczniów. Oni są naocznymi świadkami i
ciągle pozostają w swoich starych strukturach myślowych –
wszystko to odbywa się przed Zesłaniem Ducha Świętego, który dał
im nowe serce i nowego ducha (por. Ez 36,26).
„Macie
oczy, a nie widzicie; macie uszy, a nie słyszycie? Nie pamiętacie,
ile zebraliście koszów pełnych ułomków, kiedy połamałem pięć
chlebów dla pięciu tysięcy? Odpowiedzieli Mu: Dwanaście. A kiedy
połamałem siedem chlebów dla czterech tysięcy, ile zebraliście
koszów pełnych ułomków? Odpowiedzieli: Siedem. I rzekł im:
Jeszcze nie rozumiecie?” (Mk 8,18-21). Widzieli ogromny cud
nakarmienia rzeszy i martwią się niedostatkiem chleba w łodzi. Nie
dostrzegają Jezusa, który może ich nakarmić. Straszliwy jest
wyrzut Jezusa: „Oczy mając, nie widzicie, i uszy mając, nie
słyszycie? Ani nie pamiętacie”5
(Mk 8,18). Straszne jest otępienie narodu. Nawet uczniowie Jezusa,
uprzywilejowani bliskością Jezusa i Jego naukami tak niewiele
rozumieją. Jezus zachęca ich do myślenia, do niepoddawania się
obiegowym opiniom, tworzonym w dużej mierze przez przeciwników
Jezusa. Mówi: „Gdy ujrzycie chmurę podnoszącą się na
zachodzie, zaraz mówicie: Deszcz idzie. I tak bywa. A gdy wiatr
wieje z południa, powiadacie: Będzie upał. I bywa. Obłudnicy,
umiecie rozpoznawać wygląd ziemi i nieba, a jakże obecnego czasu
nie rozpoznajecie? I dlaczego sami z siebie nie rozróżniacie tego,
co jest słuszne?” (Łk 12,54-57). Samodzielność myślenia jest
szansą chrześcijaństwa. Bezkrytyczna bezmyślność ludzi ułatwia
przeciwnikom Jezusa walkę z Nim i z Jego nauką.
Bóg
mówi już przez Izajasza: „Głusi,
słuchajcie! Niewidomi, natężcie wzrok, by widzieć! Kto jest
niewidomy, jeżeli nie mój sługa, i głuchy, jak posłaniec,
którego posyłam? Kto jest niewidomy, jak mój wysłannik i głuchy,
jak Sługa Pański? Widzeń mnóstwo, lecz ich nie przestrzegają;
otwarte mają uszy, ale nikt nie słucha” (Iz 42,18-20). Można być
uprzywilejowanym, być blisko Jezusa i być tak przeraźliwie
zaślepionym. Przez Jeremiasza mówi: „Słuchaj, ludu głupi, który
nie masz serca; którzy, mając oczy, nie widzicie, i uszy, a nie
słyszycie”6
(Jr 5,21). Są to słowa ciągle niesamowicie aktualne, tak łatwo o
dobrowolne zaślepienie, o dobrowolną głuchotę. Myślę, że te
słowa proroków i Jezusa mają nas prowadzić do pokornej modlitwy o
zdolność uważnego życia, o oczy, które widzą, o uszy, które
słyszą, o serce, które rozumie. Skłania do tego również Księga
Powtórzonego Prawa: „Mojżesz zwołał wszystkich Izraelitów i
rzekł: Widzieliście wszystko, co w ziemi egipskiej Pan na waszych
oczach uczynił faraonowi, wszystkim jego sługom i całej ziemi:
wielkie plagi, jakie widziały wasze oczy, znaki i wielkie cuda. Nie
dał wam Pan aż do dnia obecnego serca, które by rozumiało, ani
oczu, które by widziały, ani uszu, które by słyszały” (Pwt
29,1-3). Musimy prosić Boga o tę konieczną do zbawienia łaskę.
Ewangelista
kontynuuje: „Potem przyszli do Betsaidy. Tam przyprowadzili Mu
niewidomego i prosili, żeby się go dotknął. On ujął niewidomego
za rękę i wyprowadził go poza wieś. Zwilżył mu oczy śliną7,
położył na niego ręce i zapytał: Czy widzisz co? A gdy
przejrzał, powiedział: Widzę ludzi, bo gdy chodzą, dostrzegam ich
niby drzewa. Potem znowu położył ręce na jego oczy. I przejrzał
[on] zupełnie, i został uzdrowiony; wszystko widział teraz jasno i
wyraźnie. Jezus odesłał go do domu ze słowami: Tylko do wsi nie
wstępuj!” (Mk 8,22-26). Możliwe, że to dwustopniowe przywracanie
wzroku niewidomemu ma nas uczyć cierpliwości w modlitwie. Bóg nie
musi nikogo uzdrawiać natychmiast i jednorazowo – może to czynić
stopniowo, w czasie.
„Potem
Jezus udał się ze swoimi uczniami do wiosek pod Cezareą Filipową.
W drodze pytał uczniów: Za kogo uważają Mnie ludzie? Oni Mu
odpowiedzieli: Za Jana Chrzciciela, inni za Eliasza, jeszcze inni za
jednego z proroków” (Mk 8,27-28). Widząc nadzwyczajność dzieł
i słów Jezusa, ludzie doszukują się w Nim kogoś nadzwyczajnego –
najłatwiej im było podejrzewać Go o to, że jest tylko jednym z
cudownie zmartwychwstałych sławnych Bożych ludzi, takich jak
Eliasz, czy Jan Chrzciciel – tym bardziej, że funkcjonowało
przekonanie, że cudownie wskrzeszony prorok może być obdarzony
mocami charyzmatycznymi: „Także król Herod posłyszał o Nim gdyż
Jego imię nabrało rozgłosu, i mówił: Jan Chrzciciel powstał z
martwych i dlatego moce cudotwórcze działają w Nim. Inni zaś
mówili: To jest Eliasz; jeszcze inni utrzymywali, że to prorok, jak
jeden z dawnych proroków. Herod, słysząc to, twierdził: To Jan,
którego ściąć kazałem, zmartwychwstał” (Mk 6,14-16).
Jezus
zapytuje: „A wy za kogo Mnie uważacie? Odpowiedział Mu Piotr: Ty
jesteś Mesjasz8.
Wtedy surowo im przykazał, żeby nikomu o Nim nie mówili9”
(Mk 8,29-30). Dla faryzeuszy, w połowie I wieku p. n. e., jak możemy
wnioskować z apokryficznych Psalmów Salomona, Mesjasz, to
Pomazaniec Pański, to święty doprowadzający swój naród do
świętości w bojaźni Bożej: „Niech Bóg oczyści Izrael na
dzień swego miłosierdzia, pełen błogosławieństwa, na dzień
wybrania, w którym zbudzi swego Pomazańca! Szczęśliwi ci, którzy
narodzą się w owych dniach, aby ujrzeć dobra Pana, które
przygotował dla przyszłego pokolenia. Pod karcącą laską
Pomazańca Pańskiego, w bojaźni Boga swojego, w mądrości ducha,
sprawiedliwości i mocy, aby pokierować mężów do spełniania
uczynków sprawiedliwości przez bojaźń Boga, aby ich wszystkich
postawić przed obliczem Pana! Pokolenie prawe przez bojaźń Boga, w
dniach miłosierdzia!” (PsSal 18,5-9)10.
Jest to oczekiwanie na duchowego przywódcę narodu. W nauczaniu
Jezusa nie widać tak wielkiego nacisku na dar bojaźni Bożej.
Jakie
były ludzkie oczekiwania wobec mesjasza?
W ST było wielu mesjaszy. Kpł 4,3 mesjaszem – w tekście
hebrajskim mamy masziah
– nazywa każdego kapłana. Ps 105,15 mesjaszami i prorokami nazywa
patriarchów Izraela – w tekście hebrajskim mamy meszihaj
(dosłownie
– moi mesjasze), a w greckim przekładzie LXX – christoi.
Wielu współczesnych Jezusowi oczekiwało na mesjasza, to znaczy na
charyzmatycznego przywódcę narodowego, takiego jak Samson, czy
Dawid. Może na to wskazywać pytanie, jakie zadają Jezusowi
uczniowie przed Jego Wniebowstąpieniem: „Panie, czy w tym czasie
przywrócisz królestwo Izraela?” (Dz 1,6). Oczekiwali silnego
przywódcy politycznego, zdolnego przywrócić wolność Izraelowi.
Kiedy
Piotr mówi o Jezusie – Christos,
to jak wiemy z paralelnego tekstu Ewangelii Mateuszowej nie mówi o
ludzkich mniemaniach i nie wspomina mesjaszy ST. O tym, że Jezus
jest Chrystusem dowiaduje się od samego Boga. Mówi do niego Jezus:
„Błogosławiony jesteś, Szymonie, synu Jony. Albowiem nie
objawiły ci tego ciało i krew, lecz Ojciec mój, który jest w
niebie” (Mt 16,17). Jezus jest Chrystusem w zupełnie nowym sensie.
Jest On nie tylko namaszczony jak kapłani ST, czy król Dawid, ale
stanowi jedno z Ojcem i z Duchem Świętym. Jest poczęty w mocy
Ducha Świętego i wraz z Nim jest posłany do świata przez Boga
Ojca11.
To objawienie ma pozostać w sekrecie.
W
swoim nauczaniu Jezus przechodzi teraz do proroctwa na temat swojej
śmierci i zmartwychwstania: „I zaczął ich pouczać, że Syn
Człowieczy musi wiele cierpieć, że będzie odrzucony12
przez starszych, arcykapłanów i uczonych w Piśmie; że będzie
zabity, ale po trzech dniach zmartwychwstanie” (Mk 8,31). Jezus
mówi o sobie dosłownie: „Syn Człowieka” – ho
hyios tu anthropu,
a powinien był mówić: Jezus syn Józefa. Tytuł „Syn Człowieka”
akcentuje Jego wyjątkowe człowieczeństwo. W ten sposób Jezus
nawiązuje do różnych tekstów ST. Psalm ósmy tak mówi o
człowieku: „Czym jest człowiek13,
że o nim pamiętasz, i czym - syn człowieczy14,
że się nim zajmujesz? Uczyniłeś go niewiele mniejszym od istot
niebieskich15,
chwałą i czcią go uwieńczyłeś” (Ps 8,5-6). Jezus jest
śmiertelnym człowiekiem, jest synem człowieka – Maryi, jest
Bogiem, jest ukoronowany chwałą i czcią (por. J 5,23).
Tak
mówi Bóg do proroka Ezechiela: „Synu człowieczy, posyłam cię
do synów Izraela, do ludu buntowników, którzy Mi się sprzeciwili.
Oni i przodkowie ich występowali przeciwko Mnie aż do dnia
dzisiejszego. To ludzie o bezczelnych twarzach i zatwardziałych
sercach; posyłam cię do nich, abyś im powiedział: Tak mówi Pan
Bóg. A oni czy będą słuchać, czy też zaprzestaną - są bowiem
ludem opornym - przecież będą wiedzieli, że prorok jest wśród
nich. A ty, synu człowieczy, nie bój się ich ani się nie lękaj
ich słów, nawet gdyby wokół ciebie były osty i ciernie i gdybyś
się znalazł wśród skorpionów. Nie obawiaj się ich słów ani
się nie lękaj ich twarzy, bo to lud oporny. Przekażesz im moje
słowa: czy będą słuchać, czy też zaprzestaną, bo przecież są
buntownikami” (Ez 2,3-7). Tytuł Syna Człowieka – ben
'adam
– może wskazywać na duchowe pokrewieństwo Jezusa z Ezechielem,
który też miał trudne relacje ze swoim narodem.
Ten
sam tytuł może być też nawiązaniem do proroctwa Daniela: „Oto
na obłokach nieba przybywa jakby Syn Człowieczy. Podchodzi do
Przedwiecznego i wprowadzają Go przed Niego. Powierzono Mu
panowanie, chwałę i władzę królewską, a służyły Mu wszystkie
narody, ludy i języki. Panowanie Jego jest wiecznym panowaniem,
które nie przeminie, a Jego królestwo nie ulegnie zagładzie” (Dn
7,13-14). Jezus jest Królem Królestwa Niebios, które nie przeminie
i nie ulegnie zagładzie. Jezus odnosi do siebie to proroctwo –
wskazuje na to przesłuchanie przed Kajfaszem, podczas którego
mówi: „Odtąd ujrzycie Syna Człowieczego, siedzącego po prawicy
Wszechmocnego, i nadchodzącego na obłokach niebieskich” (Mt
26,64).
Słowo
dei
– „musi” wskazuje na bezwarunkową konieczność spełnienia
się proroctwa Jezusa. Musi On wiele cierpieć, musi być odrzucony
przez religijne władze swojego narodu. O tym odrzuceniu sam mówi:
„Czy nigdy nie czytaliście w Piśmie: Właśnie ten kamień, który
odrzucili budujący, stał się głowicą węgła. Pan to sprawił, i
jest cudem w naszych oczach. Dlatego powiadam wam: Królestwo Boże
będzie wam zabrane, a dane narodowi, który wyda jego owoce. Kto
upadnie na ten kamień, rozbije się, a na kogo on spadnie, zmiażdży
go” (Mt 21,42-44). Kto odrzuca Jezusa, odrzuca Boga (por. J 5,23;
15,23). Jezus musi być zabity – to też jest nieuniknione, ale po
trzech dniach zmartwychwstanie. Musi zmartwychwstać.
„A
mówił zupełnie otwarcie te słowa. Wtedy Piotr wziął Go na bok i
zaczął Go upominać. Lecz On obrócił się i patrząc na swych
uczniów, zgromił Piotra słowami: Zejdź Mi z oczu, szatanie, bo
nie myślisz o tym, co Boże, ale o tym, co ludzkie” (Mk 8,31-33).
Piotr inaczej wyobrażał sobie przyszłość Chrystusa. Jezus musi
skłonić go do przyjęcia woli Bożej. Niestety uczniowie pozostają
głusi i ślepi (por. Mk 8,18). Ewangelista podkreśla otwartość16
Jezusa. Piotr próbuje nawet karcić17
Jezusa. Mateusz przytacza jego słowa: „Zmiłuj się sam nad sobą,
Panie! Nie przyjdzie to na Ciebie”18
(Mt 16,22). Jest to wyraz jego „pobożnego” buntu wobec
objawionej woli Bożej. Dlatego Jezus mówi: „Pójdź za Mną,
przeciwniku”19
– bo tak trzeba by chyba tłumaczyć grecki tekst. Nie wypędza
Piotra, ale żąda od niego posłuszeństwa. Pokazuje mu, że staje
się Jego przeciwnikiem, bo chce po ludzku kierować losami swojego
Pana. Proroctwo – to nie są ludzkie wymysły – to Boże słowa,
które mają nam pomagać w rozumieniu rzeczywistości. Mówi
psalmista: „Twoje słowo jest lampą dla moich stóp i światłem
na mojej ścieżce” (Ps 119,105), a Piotr idzie po linii swoich
poglądów, swoich marzeń; nie pozwala się prowadzić Jezusowi i
Jego proroctwu.
W
takim kontekście trzeba odczytywać kolejne słowa Ewangelii: „Potem
przywołał do siebie tłum razem ze swoimi uczniami i rzekł im:
Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie,
niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje!” (Mk 8,34).
Słowo „tłum” – ochlos
– zdaje się sugerować zmianę miejsca akcji – powrót od
pewnego odosobnienia (por. Mk 8,27) do tłumów, z którymi Jezus
normalnie pracuje w Galilei. Tematyka jest jednak kontynuacją
proroctwa Jezusa na temat Jego cierpienia i śmierci. Towarzyszenie
Jezusowi wymaga posłuszeństwa Jemu i Jego woli. To nie może być
tak, jak było w wypadku Piotra, który chciał Jezusowi narzucić
swoją wolę w imię swojego rozumienia świata. Tak Jezus, jak i
Jego uczniowie muszą się wsłuchiwać w głos Ojca i tak poznaną
wolę Bożą posłusznie realizować. Jezus tego nikomu nie narzuca,
wskazuje tylko na konieczność wyboru – chcę realizować swoją
wolę, czy wolę Jezusa? Jeśli chcę być uczniem Jezusa, to
najpierw muszę zaprzeć się samego siebie, muszę rozpocząć walkę
z samym sobą o posłuszeństwo wobec Boga, bo iść za Jezusem, to
wypełniać wolę Ojca – tak, jak i On ją wypełnia. To walka z
egoizmem i wolą swobodnego decydowania o swoim losie. To pokorne
poznawanie prawdy o moich słabościach, o wadach, które
uniemożliwiają mi pójście za Jezusem. Mam pokornie podejmować
krzyż (por. Ga 2,20; 5,24; 6,14), by łączyć się z Jezusem. W ten
sposób możemy iść z Jezusem.
„Bo
kto chce zachować swoje życie20,
straci je; a kto straci swe życie z powodu Mnie i Ewangelii,
zachowa21
je” (Mk 8,35). Można walczyć o realizację własnych planów,
zamierzeń, o przeforsowanie swojej woli – z punktu widzenia Jezusa
prowadzi to do klęski. Można dla Jezusa i Jego Ewangelii
zrezygnować z realizacji własnych projektów, by wypełniać wolę
Boga, który lepiej wie, jak doprowadzić nas do pełnego szczęścia.
„Cóż
bowiem za korzyść stanowi dla człowieka zyskać świat cały, a
swoją duszę utracić? Bo cóż może dać człowiek w zamian za
swoją duszę? Kto się bowiem Mnie i słów moich zawstydzi przed
tym pokoleniem wiarołomnym22
i grzesznym, tego Syn Człowieczy wstydzić się będzie, gdy
przyjdzie w chwale Ojca swojego razem z aniołami świętymi” (Mk
8,36-38).
Tylko
życie z Jezusem i dla Jezusa jest czymś wartościowym i nic
włącznie z całym światem nie rekompensuje utraty choćby jednej
chwili, którą moglibyśmy przeżyć z Jezusem i dla Niego. Moja
dusza jest bezcennym darem Boga i żadne dobra tego świata nie są
proporcjonalne do jej wartości. Biada nam, jeśli z powodu
tchórzostwa zawstydzimy się Jezusa i Jego nauki – to swego
rodzaju zaparcie się Jego, tak, jak to uczynił Piotr (por. Mk
14,66-72). Jezus grozi, że On też może się nas wyprzeć przed
Ojcem i Jego aniołami.
Janusz Maria Andrzejewski OP
1
Grecki czasownik splanchnizomai
wyraża głębokie współczucie (por. Mk 1,41).
2
Dosłownie: „jęknął w duchu” – anastenaksas to pneumati.
Prawdopodobnie nie są to przeżycia emocjonalne, ale duchowy smutek
Jezusa.
3
Nie chodzi tu tylko o faryzeuszy. Słowo genea
oznacza prawdopodobnie społeczeństwo prowadzone przez faryzeuszy.
4
Tekst oryginalny jest nieco odmienny: peperomenen echete ten
kardian hemon?, tzn.: „macie
skamieniałe serce?”. Jezus nie mówi o umyśle, ale o sercu, bo
prawda o cudach Jezusa jest niedostępna racjonalistycznym
rozumowaniom, a jest dostępna sercu ożywionemu wiarą.
5
Przekład BW.
6
Przekład BW.
7
Dosłownie: ptysas eis ta ommata autu,
tzn. „splunąwszy w jego oczy”.
8
Tłumacz BT oddaje greckie słowo christos,
znanym w terminologii polskiej jako „Chrystus”, słowem
„Mesjasz”, które jest spolszczeniem hebrajskiego słowa
masziah.
9
Paralelny tekst z Ewangelii Mateuszowej konkretyzuje zakaz: „Wtedy
surowo zabronił uczniom, aby nikomu nie mówili, że On jest
Mesjaszem” (Mt 16,20). Nie wolno im mówić, że to właśnie
Jezus jest Chrystusem.
10
J. PARTYKA, „Psalmy Salomona:
przekład z języka greckiego” Studia Theologica
Varsaviensia 22/2 (1984), 179.
11
Por. KKK 689-690.
12
Grecki czasownik apodokimazo
oznacza: „uznać coś za nie nadające się”.
13
W tekście hebrajskim 'enosz
– „śmiertelnik”.
14
W tekście hebrajskim ben 'adam
– „syn człowieka”.
15
W tekście hebrajskim 'elohim
– „Bóg, bogowie”.
16
Grecki termin parresia można oddać przez: „szczerość,
jawność, śmiałość, odwaga”.
17
Grecki czasownik epitimao
tłumaczymy przez: „ganić, karcić, upominać”.
18
Przekład NBG.
19
Hypage opiso mu satana. BW tłumaczy: „Idź za mną,
szatanie! Jesteś mi zgorszeniem, bo nie rozumiesz, co jest
Bożego, ale co jest ludzkiego”. Hebrajskie słowo satan
można tłumaczyć przez: „oskarżyciel, prześladowca, wróg”.
20
Grecki rzeczownik psyche
oznacza „duszę”. W wielu momentach oznacza to życie zmysłowe,
uczuciowe.
21
Grecki czasownik sozo
oznacza „zbawiać, ratować”.
22
Grecki przymiotnik moichalis
oznacza „cudzołożny”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz