wtorek, 29 maja 2018

Komentarz do Mk 9


Mk 9

Rozdział dziewiąty Ewangelii rozpoczynają słowa Jezusa: „Zaprawdę1, powiadam wam: Niektórzy z tych, co tu stoją, nie zaznają śmierci, aż ujrzą królestwo Boże przychodzące2 w mocy” (Mk 9,1). Jezus ogłasza to bardzo oficjalnie, rozpoczynając słowem amen, które oznacza początek ważnego stwierdzenia dogmatycznego. Prawdopodobnie jest to zakończenie spotkania z uczniami, poświęconego proroctwu Jezusa na temat Jego śmierci i zmartwychwstania. Jezus mówi prawdopodobnie o bliskim już swoim Przemienieniu jako o manifestacji Królestwa Bożego, które już przyszło, którego chwała jest widoczna w Jego postaci, jak również w postaci Mojżesza i Eliasza (por. Łk 9,29-31).

Po sześciu dniach Jezus wziął z sobą Piotra, Jakuba i Jana i zaprowadził ich samych osobno na górę wysoką. Tam przemienił się wobec nich. Jego odzienie stało się lśniąco białe tak, jak żaden folusznik na ziemi wybielić nie zdoła. I ukazał się im Eliasz z Mojżeszem, którzy rozmawiali z Jezusem” (Mk 9,2-4). Marek wskazuje na zmianę wyglądu odzieży Jezusa i na wizję Mojżesza i Eliasza. Nie są to duchy, ale żywe osoby Mojżesza i Eliasza, Jezus z nimi rozmawia. Jest pełna łączność świata, w którym żyje Jezus i Jego apostołowie ze światem świętych, to znaczy z niebem, w którym żyją Mojżesz i Eliasz. W ten sposób Jezus wprowadza apostołów w tajemnicę zmartwychwstania, o której wcześniej mówił w kontekście zapowiedzi swojej śmierci (por. Mk 8,31).

Wtedy Piotr rzekł do Jezusa: Rabbi, dobrze, że tu jesteśmy; postawimy trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza. Nie wiedział bowiem, co należy mówić, tak byli przestraszeni” (Mk 9,5-6). Piotr postrzega Mojżesza i Eliasza jako normalnie żyjących ludzi i dlatego chce im przygotować namioty, licząc na ich dłuższy pobyt z Jezusem. „I zjawił się obłok, osłaniający ich, a z obłoku odezwał się głos: To jest mój Syn umiłowany, Jego słuchajcie! I zaraz potem, gdy się rozejrzeli, nikogo już nie widzieli przy sobie, tylko samego Jezusa” (Mk 9,7-8). Obłok zasłania, ukrywa Ojca, pozwala też świętym niepostrzeżenie ukryć się po skończonym objawieniu. Nie jest to obłok naturalny – podobnie jak w ST (por. Wj 40,34), pomaga uzmysłowić sobie Bożą obecność. Może on być interpretowany jako wyraz działalności Ducha Świętego3. Głos Ojca potwierdza świadectwo Piotra, który od Niego dowiedział się, że Jezus jest Chrystusem i Synem Boga żywego (por. Mt 16,16-17). Ojciec nie mówi o godności mesjańskiej Jezusa – tak ważnej dla Jemu współczesnych, ale o Jego Synostwie Bożym, które jest podstawą Jego tożsamości. Bóg Ojciec żąda od apostołów posłuszeństwa wobec Jezusa – jest to potwierdzenie całego nauczania Jezusa, a szczególnie ostatniego proroctwa dotyczącego Jego śmierci i zmartwychwstania. Obłok znika, a z nim przemija doświadczenie Przemienienia Pańskiego.

A gdy schodzili z góry, przykazał im, aby nikomu nie rozpowiadali o tym, co widzieli, zanim Syn Człowieczy nie powstanie z martwych. Zachowali to polecenie, rozprawiając tylko między sobą, co znaczy powstać z martwych” (Mk 9,9-10). Kolejny raz Jezus mówi im o swoim zmartwychwstaniu, ale oni, mimo że widzieli Mojżesza i Eliasza, nic nie rozumieją.

I pytali Go: Czemu uczeni w Piśmie twierdzą, że wpierw musi przyjść Eliasz? Rzekł im w odpowiedzi: Istotnie, Eliasz przyjdzie najpierw i naprawi4 wszystko. Ale jak jest napisane o Synu Człowieczym? Ma On wiele cierpieć i być wzgardzonym. Otóż mówię wam: Eliasz już przyszedł i uczynili mu tak, jak chcieli, jak o nim jest napisane” (Mk 9,11-13). Zobaczyli Eliasza na Górze Przemienienia, a ówcześni nauczyciele wiązali przyjście Eliasza z dniem JHWH – zgodnie z proroctwem Malachiasza: „Oto Ja poślę wam proroka Eliasza przed nadejściem dnia Pańskiego, dnia wielkiego i strasznego. I skłoni serce ojców ku synom, a serce synów ku ich ojcom, abym nie przyszedł i nie poraził ziemi [izraelskiej] przekleństwem” (Ml 3,23-24). Jego misja będzie polegała na wielkim odnowieniu ludzi i pogodzeniu ich między sobą. Jezus potwierdza to nauczanie, ale odnosi je do drugiego przyjścia Bożego. Pierwsze przyjście Boga, również poprzedzone przez Eliasza zakończy się Jego męką i śmiercią. Eliasz, w osobie Jana Chrzciciela przyszedł przed Jezusem, ale i jego odrzucili5.

Gdy przyszli do uczniów, ujrzeli wielki tłum wokół nich i uczonych w Piśmie, którzy rozprawiali z nimi. Skoro Go zobaczyli, zaraz podziw ogarnął cały tłum i przybiegając, witali Go. On ich zapytał: O czym rozprawiacie z nimi?” (Mk 9,14-16). Jezus swoją cudowną osobowością jest zachwycający i był długo przez nich oczekiwany. Z tłumu wyłania się ojciec opętanego i zwraca się do Niego: „Nauczycielu, przyprowadziłem do Ciebie mojego syna, który ma ducha niemego. Ten, gdziekolwiek go chwyci, rzuca nim, a on wtedy się pieni, zgrzyta zębami i drętwieje. Powiedziałem Twoim uczniom, żeby go wyrzucili, ale nie mogli” (Mk 9,17-18). Jest to opętanie duchem niemym, który przejawia się w takich strasznych objawach. Uczniowie Jezusa otrzymali od Niego władzę uwalniania (por. Mk 3,15), ale jak widać to nie zawsze wystarcza. Odpowiedź Jezusa jest zaskakująca: „O plemię niewierne6, dopóki mam być z wami? Dopóki mam was cierpieć? Przyprowadźcie go do Mnie!” (Mk 9,19). Jest to wyraz silnego zniecierpliwienia Jezusa z powodu braku wiary – odnoszący się prawdopodobnie do wszystkich obecnych. „Na widok Jezusa duch zaraz począł szarpać chłopca, tak że upadł na ziemię i tarzał się z pianą na ustach. Jezus zapytał ojca: Od jak dawna to mu się zdarza? Ten zaś odrzekł: Od dzieciństwa. I często wrzucał go nawet w ogień i w wodę, żeby go zgubić. Lecz jeśli możesz co, zlituj się nad nami i pomóż nam!” (Mk 9,20-22). Zły duch od dzieciństwa prowadził chłopca do samobójstwa. Ojciec błaga Jezusa o litość nad synem. Jezus mu odpowiada: „Jeśli możesz? Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy” (Mk 9,23). Taka jest właśnie definicja prawdziwej wiary, głoszona wobec ludzi, którzy uważali się za wierzących, a nimi, tak naprawdę, nie byli. Ojciec opętanego odpowiada ze łzami7: „Wierzę, zaradź memu niedowiarstwu8!” (Mk 9,24). Wierzy, że Jezus może wskrzesić jego wiarę, że może mu pomóc żyć w nowej, potężnej wierze. „ A Jezus widząc, że tłum się zbiega, rozkazał surowo duchowi nieczystemu: Duchu niemy i głuchy, rozkazuję ci, wyjdź z niego i nie wchodź więcej w niego! A on krzyknął i wyszedł wśród gwałtownych wstrząsów. Chłopiec zaś pozostawał jak martwy, tak że wielu mówiło: On umarł. Lecz Jezus ujął go za rękę i podniósł, a on wstał” (Mk 9,25-27). Uwolnienie dziecka od demona jest dowodem, że nie była to epilepsja. Złe duchy mogą ukrywać się pod objawami różnych chorób. Sam Jezus inaczej uwalnia od chorób (por. Mk 1,29-31), a inaczej od złych duchów (Mk 1,23-26).

Gdy przyszedł do domu, uczniowie Go pytali na osobności: Dlaczego my nie mogliśmy go wyrzucić? Rzekł im: Ten rodzaj można wyrzucić tylko modlitwą i postem9” (Mk 9,28-29). W ten sposób Jezus wskazuje swoim uczniom, że władza uwalniania od złych duchów musi być wspomagana modlitwą i postem, wymaga wsparcia ze strony dobrej woli człowieka, który potrafi od siebie wymagać.

Po wyjściu stamtąd podróżowali przez Galileę, On jednak nie chciał, żeby kto wiedział o tym. Pouczał bowiem swoich uczniów i mówił im: Syn Człowieczy będzie wydany w ręce ludzi. Ci Go zabiją, lecz zabity po trzech dniach zmartwychwstanie. Oni jednak nie rozumieli tych słów, a bali się Go pytać” (Mk 9,30-32). Dla Jezusa prawda o Jego śmierci i o zmartwychwstaniu są centralne, ale niestety uczniowie nie są w stanie przyjąć tej prawdy, a nawet boją się pytać – chyba uciekają przed tą trudną prawdą.

Tak przyszli do Kafarnaum. Gdy był w domu, zapytał ich: O czym to rozprawialiście w drodze? Lecz oni milczeli, w drodze bowiem posprzeczali się między sobą o to, kto z nich jest największy” (Mk 9,33-34). Możliwe, że to właśnie zapowiedź bliskiej śmierci Jezusa natchnęła ich do rozważań, kto po Jego śmierci będzie rządził, kto będzie miał upragnioną władzę. Jezus próbuje ich wychowywać: „On usiadł, przywołał Dwunastu i rzekł do nich: Jeśli kto chce być pierwszym, niech będzie ostatnim ze wszystkich i sługą wszystkich!” (Mk 9,35). Jest to trudne wymaganie pokory i pracowitości.

Potem wziął dziecko, postawił je przed nimi i objąwszy je ramionami, rzekł do nich: Kto przyjmuje jedno z tych dzieci w imię moje, Mnie przyjmuje; a kto Mnie przyjmuje, nie przyjmuje Mnie, lecz Tego, który Mnie posłał” (Mk 9,35-37). Przy tej okazji przedstawia im dziecko, jako źródło wielkich łask. Możliwe, że ma to związek z tekstem Mateuszowym: „Zaprawdę, powiadam wam: Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego. Kto się więc uniży jak to dziecko, ten jest największy w królestwie niebieskim. I kto by przyjął jedno takie dziecko w imię moje, Mnie przyjmuje” (Mt 18,3-5). Z jednej strony przyjęcie dziecka, a za jego pośrednictwem Boga, z drugiej trudne wymaganie uniżenia się, zgodne z Bożą pedagogią: „Największy z was niech będzie waszym sługą. Kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony” (Mt 23,11-12).

Wtedy Jan rzekł do Niego: Nauczycielu, widzieliśmy kogoś, kto nie chodzi z nami, jak w Twoje imię wyrzucał złe duchy, i zabranialiśmy mu, bo nie chodził z nami. Lecz Jezus odrzekł: Nie zabraniajcie mu, bo nikt, kto czyni cuda w imię moje, nie będzie mógł zaraz źle mówić o Mnie. Kto bowiem nie jest przeciwko nam, ten jest z nami” (Mk 9,38-40). Uczniowie patrzą na dar uwalniania od złych duchów jak na przywilej, a jest to dar dla ludzkości gnębionej przez szatana. Jezus potrzebuje współpracowników. Kto jest z Nim przeciwko szatanowi nie jest Jego przeciwnikiem.

Jezus dodaje też słowa o nagrodzie dla pomagających Kościołowi: „Kto wam poda kubek wody do picia, dlatego że należycie do Chrystusa, zaprawdę, powiadam wam, nie utraci swojej nagrody” (Mk 9,41).

Kto by się stał powodem grzechu10 dla jednego z tych małych, którzy wierzą11, temu byłoby lepiej uwiązać kamień młyński12 u szyi i wrzucić go w morze” (Mk 9,42). Jezus patrzy na poprzedni przypadek zabraniania uwalniania od złego ducha, jako na przypadek zgorszenia, dla uniknięcia którego lepiej byłoby zabić gorszyciela. Jezus rozwija ten temat: „Jeśli twoja ręka jest dla ciebie powodem grzechu, odetnij ją; lepiej jest dla ciebie ułomnym wejść do życia wiecznego, niż z dwiema rękami pójść do piekła w ogień nieugaszony. I jeśli twoja noga jest dla ciebie powodem grzechu, odetnij ją; lepiej jest dla ciebie, chromym wejść do życia, niż z dwiema nogami być wrzuconym do piekła. Jeśli twoje oko jest dla ciebie powodem grzechu, wyłup je; lepiej jest dla ciebie jednookim wejść do królestwa Bożego, niż z dwojgiem oczu być wrzuconym do piekła, gdzie robak ich nie umiera i ogień nie gaśnie” (Mk 9,43-48). W tak bezkompromisowy sposób Jezus ostrzega przed lekceważeniem grzechu i zgorszenia. Obrazy użyte przez Jezusa przypominają teksty ST: „A gdy wyjdą, ujrzą trupy ludzi, którzy się zbuntowali przeciwko Mnie: bo robak ich nie zginie, i nie zagaśnie ich ogień, i będą oni odrazą dla wszelkiej istoty żyjącej” (Iz 66,24). Podobnie Księga Judyty: „Biada poganom, którzy powstają przeciw memu narodowi: Pan Wszechmocny ich ukarze w dzień sądu, ześle w ich ciało ogień i robactwo, i jęczeć będą z bólu na wieki” (Jdt 16,17).

Bo każdy ogniem będzie posolony13. Dobra jest sól; lecz jeśli sól smak utraci, czymże ją przyprawicie? Miejcie sól w sobie i zachowujcie pokój między sobą!” (Mk 9,49-50). Według ST ofiary składane Bogu miały być posolone: „Każdy dar należący do ofiary pokarmowej ma być posolony. Niech nie brakuje soli przymierza Boga twego przy żadnej ofierze pokarmowej. Każdy dar posypiesz solą” (Kpł 2,13). „Posolenie” ogniem można odnosić do przemiany człowieka w Duchu Świętym, Jezus mówił: „Przyszedłem rzucić ogień na ziemię i jakże bardzo pragnę, żeby on już zapłonął” (Łk 12,49). Ewentualna utrata Ducha Świętego oznacza odejście od Jezusa: „Wy jednak nie żyjecie według ciała, lecz według Ducha, jeśli tylko Duch Boży w was mieszka. Jeżeli zaś kto nie ma Ducha Chrystusowego, ten do Niego nie należy” (Rz 8,9). Ogień Ducha Świętego jest jednocześnie gwarancją pokoju – bo jest to jeden z Jego owoców.



Janusz Maria Andrzejewski OP

1 Słowo amen, pochodzenia hebrajskiego można tłumaczyć: „z pewnością, tak jest”.

2 Grecki czasownik elelythyian jest w czasie perfect i powinno być tłumaczone w czasie przeszłym. NBG tłumaczy: „aż zobaczą przybyłe w mocy Królestwo Boga”.

3 Por. KKK 697.

4 Grecki czasownik apokathistemi tłumaczymy przez „na nowo ustanawiać”.

5 Paralelny tekst Ewangelii Mateuszowej jest nieco łatwiejszy: „Czemu więc uczeni w Piśmie twierdzą, że najpierw musi przyjść Eliasz? On odparł: Eliasz istotnie przyjdzie i naprawi wszystko. Lecz powiadam wam: Eliasz już przyszedł, a nie poznali go i postąpili z nim tak, jak chcieli. Tak i Syn Człowieczy będzie od nich cierpiał. Wtedy uczniowie zrozumieli, że mówił im o Janie Chrzcicielu” (Mt 17,10-13).

6 Grecki przymiotnik apistos, ma znaczenie „niewierzący, poganin”.

7 Według TB.

8 Grecki rzeczownik apistia oznacza: „brak wiary, niewiarę”.

9 Słowo „post” według TB.

10 Grecki czasownik skandalise trzeba by tłumaczyć przez „zgorszył”. Nie chodzi tu tylko o skłonienie do grzechu, ale o zgorszenie, uniemożliwienie człowiekowi czynienia wielkiego dobra.

11 Tekst grecki podaje: „którzy wierzą we Mnie”.

12 Tak TB. NA proponuje: mylos onikos, tzn. „kamień młyński poruszany przez osła”.

13 TB prowadzi do łatwiejszego tekstu, który odnajdujemy w NBG: „Bowiem każdy będzie posolony ogniem, a każda ofiara posolona solą”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz