Mk 9
Rozdział
dziewiąty Ewangelii rozpoczynają słowa Jezusa: „Zaprawdę1,
powiadam wam: Niektórzy z tych, co tu stoją, nie zaznają śmierci,
aż ujrzą królestwo Boże przychodzące2
w mocy” (Mk 9,1). Jezus ogłasza to bardzo oficjalnie,
rozpoczynając słowem amen,
które oznacza początek ważnego stwierdzenia dogmatycznego.
Prawdopodobnie jest to zakończenie spotkania z uczniami,
poświęconego proroctwu Jezusa na temat Jego śmierci i
zmartwychwstania. Jezus mówi prawdopodobnie o bliskim już swoim
Przemienieniu jako o manifestacji Królestwa Bożego, które już
przyszło, którego chwała jest widoczna w Jego postaci, jak również
w postaci Mojżesza i Eliasza (por. Łk 9,29-31).
„Po
sześciu dniach Jezus wziął z sobą Piotra, Jakuba i Jana i
zaprowadził ich samych osobno na górę wysoką. Tam przemienił się
wobec nich. Jego odzienie stało się lśniąco białe tak, jak żaden
folusznik na ziemi wybielić nie zdoła. I ukazał się im Eliasz z
Mojżeszem, którzy rozmawiali z Jezusem” (Mk 9,2-4). Marek
wskazuje na zmianę wyglądu odzieży Jezusa i na wizję Mojżesza i
Eliasza. Nie są to duchy, ale żywe osoby Mojżesza i Eliasza, Jezus
z nimi rozmawia. Jest pełna łączność świata, w którym żyje
Jezus i Jego apostołowie ze światem świętych, to znaczy z niebem,
w którym żyją Mojżesz i Eliasz. W ten sposób Jezus wprowadza
apostołów w tajemnicę zmartwychwstania, o której wcześniej mówił
w kontekście zapowiedzi swojej śmierci (por. Mk 8,31).
„Wtedy
Piotr rzekł do Jezusa: Rabbi, dobrze, że tu jesteśmy; postawimy
trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla
Eliasza. Nie wiedział bowiem, co należy mówić, tak byli
przestraszeni” (Mk 9,5-6). Piotr postrzega Mojżesza i Eliasza jako
normalnie żyjących ludzi i dlatego chce im przygotować namioty,
licząc na ich dłuższy pobyt z Jezusem. „I zjawił się obłok,
osłaniający ich, a z obłoku odezwał się głos: To jest mój Syn
umiłowany, Jego słuchajcie! I zaraz potem, gdy się rozejrzeli,
nikogo już nie widzieli przy sobie, tylko samego Jezusa” (Mk
9,7-8). Obłok zasłania, ukrywa Ojca, pozwala też świętym
niepostrzeżenie ukryć się po skończonym objawieniu. Nie jest to
obłok naturalny – podobnie jak w ST (por. Wj 40,34), pomaga
uzmysłowić sobie Bożą obecność. Może on być interpretowany
jako wyraz działalności Ducha Świętego3.
Głos Ojca potwierdza świadectwo Piotra, który od Niego dowiedział
się, że Jezus jest Chrystusem i Synem Boga żywego (por. Mt
16,16-17). Ojciec nie mówi o godności mesjańskiej Jezusa – tak
ważnej dla Jemu współczesnych, ale o Jego Synostwie Bożym, które
jest podstawą Jego tożsamości. Bóg Ojciec żąda od apostołów
posłuszeństwa wobec Jezusa – jest to potwierdzenie całego
nauczania Jezusa, a szczególnie ostatniego proroctwa dotyczącego
Jego śmierci i zmartwychwstania. Obłok znika, a z nim przemija
doświadczenie Przemienienia Pańskiego.
„A
gdy schodzili z góry, przykazał im, aby nikomu nie rozpowiadali o
tym, co widzieli, zanim Syn Człowieczy nie powstanie z martwych.
Zachowali to polecenie, rozprawiając tylko między sobą, co znaczy
powstać z martwych” (Mk 9,9-10). Kolejny raz Jezus mówi im o
swoim zmartwychwstaniu, ale oni, mimo że widzieli Mojżesza i
Eliasza, nic nie rozumieją.
„I
pytali Go: Czemu uczeni w Piśmie twierdzą, że wpierw musi przyjść
Eliasz? Rzekł im w odpowiedzi: Istotnie, Eliasz przyjdzie najpierw i
naprawi4
wszystko. Ale jak jest napisane o Synu Człowieczym? Ma On wiele
cierpieć i być wzgardzonym. Otóż mówię wam: Eliasz już
przyszedł i uczynili mu tak, jak chcieli, jak o nim jest napisane”
(Mk 9,11-13). Zobaczyli Eliasza na Górze Przemienienia, a ówcześni
nauczyciele wiązali przyjście Eliasza z dniem JHWH – zgodnie z
proroctwem Malachiasza: „Oto Ja poślę wam proroka Eliasza przed
nadejściem dnia Pańskiego, dnia wielkiego i strasznego. I skłoni
serce ojców ku synom, a serce synów ku ich ojcom, abym nie
przyszedł i nie poraził ziemi [izraelskiej] przekleństwem” (Ml
3,23-24). Jego misja będzie polegała na wielkim odnowieniu ludzi i
pogodzeniu ich między sobą. Jezus potwierdza to nauczanie, ale
odnosi je do drugiego przyjścia Bożego. Pierwsze przyjście Boga,
również poprzedzone przez Eliasza zakończy się Jego męką i
śmiercią. Eliasz, w osobie Jana Chrzciciela przyszedł przed
Jezusem, ale i jego odrzucili5.
„Gdy
przyszli do uczniów, ujrzeli wielki tłum wokół nich i uczonych w
Piśmie, którzy rozprawiali z nimi. Skoro Go zobaczyli, zaraz podziw
ogarnął cały tłum i przybiegając, witali Go. On ich zapytał: O
czym rozprawiacie z nimi?” (Mk 9,14-16). Jezus swoją cudowną
osobowością jest zachwycający i był długo przez nich oczekiwany.
Z tłumu wyłania się ojciec opętanego i zwraca się do Niego:
„Nauczycielu, przyprowadziłem do Ciebie mojego syna, który ma
ducha niemego. Ten, gdziekolwiek go chwyci, rzuca nim, a on wtedy się
pieni, zgrzyta zębami i drętwieje. Powiedziałem Twoim uczniom,
żeby go wyrzucili, ale nie mogli” (Mk 9,17-18). Jest to opętanie
duchem niemym, który przejawia się w takich strasznych objawach.
Uczniowie Jezusa otrzymali od Niego władzę uwalniania (por. Mk
3,15), ale jak widać to nie zawsze wystarcza. Odpowiedź Jezusa jest
zaskakująca: „O plemię niewierne6,
dopóki mam być z wami? Dopóki mam was cierpieć? Przyprowadźcie
go do Mnie!” (Mk 9,19). Jest to wyraz silnego zniecierpliwienia
Jezusa z powodu braku wiary – odnoszący się prawdopodobnie do
wszystkich obecnych. „Na widok Jezusa duch zaraz począł szarpać
chłopca, tak że upadł na ziemię i tarzał się z pianą na
ustach. Jezus zapytał ojca: Od jak dawna to mu się zdarza? Ten zaś
odrzekł: Od dzieciństwa. I często wrzucał go nawet w ogień i w
wodę, żeby go zgubić. Lecz jeśli możesz co, zlituj się nad nami
i pomóż nam!” (Mk 9,20-22). Zły duch od dzieciństwa prowadził
chłopca do samobójstwa. Ojciec błaga Jezusa o litość nad synem.
Jezus mu odpowiada: „Jeśli możesz? Wszystko możliwe jest dla
tego, kto wierzy” (Mk 9,23). Taka jest właśnie definicja
prawdziwej wiary, głoszona wobec ludzi, którzy uważali się za
wierzących, a nimi, tak naprawdę, nie byli. Ojciec opętanego
odpowiada ze łzami7:
„Wierzę, zaradź memu niedowiarstwu8!”
(Mk 9,24). Wierzy, że Jezus może wskrzesić jego wiarę, że może
mu pomóc żyć w nowej, potężnej wierze. „ A Jezus widząc, że
tłum się zbiega, rozkazał surowo duchowi nieczystemu: Duchu niemy
i głuchy, rozkazuję ci, wyjdź z niego i nie wchodź więcej w
niego! A on krzyknął i wyszedł wśród gwałtownych wstrząsów.
Chłopiec zaś pozostawał jak martwy, tak że wielu mówiło: On
umarł. Lecz Jezus ujął go za rękę i podniósł, a on wstał”
(Mk 9,25-27). Uwolnienie dziecka od demona jest dowodem, że nie była
to epilepsja. Złe duchy mogą ukrywać się pod objawami różnych
chorób. Sam Jezus inaczej uwalnia od chorób (por. Mk 1,29-31), a
inaczej od złych duchów (Mk 1,23-26).
„Gdy
przyszedł do domu, uczniowie Go pytali na osobności: Dlaczego my
nie mogliśmy go wyrzucić? Rzekł im: Ten rodzaj można wyrzucić
tylko modlitwą i postem9”
(Mk 9,28-29). W ten sposób Jezus wskazuje swoim uczniom, że władza
uwalniania od złych duchów musi być wspomagana modlitwą i postem,
wymaga wsparcia ze strony dobrej woli człowieka, który potrafi od
siebie wymagać.
„Po
wyjściu stamtąd podróżowali przez Galileę, On jednak nie chciał,
żeby kto wiedział o tym. Pouczał bowiem swoich uczniów i mówił
im: Syn Człowieczy będzie wydany w ręce ludzi. Ci Go zabiją, lecz
zabity po trzech dniach zmartwychwstanie. Oni jednak nie rozumieli
tych słów, a bali się Go pytać” (Mk 9,30-32). Dla Jezusa prawda
o Jego śmierci i o zmartwychwstaniu są centralne, ale niestety
uczniowie nie są w stanie przyjąć tej prawdy, a nawet boją się
pytać – chyba uciekają przed tą trudną prawdą.
„Tak
przyszli do Kafarnaum. Gdy był w domu, zapytał ich: O czym to
rozprawialiście w drodze? Lecz oni milczeli, w drodze bowiem
posprzeczali się między sobą o to, kto z nich jest największy”
(Mk 9,33-34). Możliwe, że to właśnie zapowiedź bliskiej śmierci
Jezusa natchnęła ich do rozważań, kto po Jego śmierci będzie
rządził, kto będzie miał upragnioną władzę. Jezus próbuje ich
wychowywać: „On usiadł, przywołał Dwunastu i rzekł do nich:
Jeśli kto chce być pierwszym, niech będzie ostatnim ze wszystkich
i sługą wszystkich!” (Mk 9,35). Jest to trudne wymaganie pokory i
pracowitości.
„Potem
wziął dziecko, postawił je przed nimi i objąwszy je ramionami,
rzekł do nich: Kto przyjmuje jedno z tych dzieci w imię moje, Mnie
przyjmuje; a kto Mnie przyjmuje, nie przyjmuje Mnie, lecz Tego, który
Mnie posłał” (Mk 9,35-37). Przy tej okazji przedstawia im
dziecko, jako źródło wielkich łask. Możliwe, że ma to związek
z tekstem Mateuszowym: „Zaprawdę, powiadam wam: Jeśli się nie
odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa
niebieskiego. Kto się więc uniży jak to dziecko, ten jest
największy w królestwie niebieskim. I kto by przyjął jedno takie
dziecko w imię moje, Mnie przyjmuje” (Mt 18,3-5). Z jednej strony
przyjęcie dziecka, a za jego pośrednictwem Boga, z drugiej trudne
wymaganie uniżenia się, zgodne z Bożą pedagogią: „Największy
z was niech będzie waszym sługą. Kto się wywyższa, będzie
poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony” (Mt 23,11-12).
„Wtedy
Jan rzekł do Niego: Nauczycielu, widzieliśmy kogoś, kto nie chodzi
z nami, jak w Twoje imię wyrzucał złe duchy, i zabranialiśmy mu,
bo nie chodził z nami. Lecz Jezus odrzekł: Nie zabraniajcie mu, bo
nikt, kto czyni cuda w imię moje, nie będzie mógł zaraz źle
mówić o Mnie. Kto bowiem nie jest przeciwko nam, ten jest z nami”
(Mk 9,38-40). Uczniowie patrzą na dar uwalniania od złych duchów
jak na przywilej, a jest to dar dla ludzkości gnębionej przez
szatana. Jezus potrzebuje współpracowników. Kto jest z Nim
przeciwko szatanowi nie jest Jego przeciwnikiem.
Jezus
dodaje też słowa o nagrodzie dla pomagających Kościołowi: „Kto
wam poda kubek wody do picia, dlatego że należycie do Chrystusa,
zaprawdę, powiadam wam, nie utraci swojej nagrody” (Mk 9,41).
„Kto
by się stał powodem grzechu10
dla jednego z tych małych, którzy wierzą11,
temu byłoby lepiej uwiązać kamień młyński12
u szyi i wrzucić go w morze” (Mk 9,42). Jezus patrzy na poprzedni
przypadek zabraniania uwalniania od złego ducha, jako na przypadek
zgorszenia, dla uniknięcia którego lepiej byłoby zabić
gorszyciela. Jezus rozwija ten temat: „Jeśli twoja ręka jest dla
ciebie powodem grzechu, odetnij ją; lepiej jest dla ciebie ułomnym
wejść do życia wiecznego, niż z dwiema rękami pójść do piekła
w ogień nieugaszony. I jeśli twoja noga jest dla ciebie powodem
grzechu, odetnij ją; lepiej jest dla ciebie, chromym wejść do
życia, niż z dwiema nogami być wrzuconym do piekła. Jeśli twoje
oko jest dla ciebie powodem grzechu, wyłup je; lepiej jest dla
ciebie jednookim wejść do królestwa Bożego, niż z dwojgiem oczu
być wrzuconym do piekła, gdzie robak ich nie umiera i ogień nie
gaśnie” (Mk 9,43-48). W tak bezkompromisowy sposób Jezus ostrzega
przed lekceważeniem grzechu i zgorszenia. Obrazy użyte przez Jezusa
przypominają teksty ST: „A gdy wyjdą, ujrzą trupy ludzi, którzy
się zbuntowali przeciwko Mnie: bo robak ich nie zginie, i nie
zagaśnie ich ogień, i będą oni odrazą dla wszelkiej istoty
żyjącej” (Iz 66,24). Podobnie Księga Judyty: „Biada poganom,
którzy powstają przeciw memu narodowi: Pan Wszechmocny ich ukarze w
dzień sądu, ześle w ich ciało ogień i robactwo, i jęczeć będą
z bólu na wieki” (Jdt 16,17).
„Bo
każdy ogniem będzie posolony13.
Dobra jest sól; lecz jeśli sól smak utraci, czymże ją
przyprawicie? Miejcie sól w sobie i zachowujcie pokój między
sobą!” (Mk 9,49-50). Według ST ofiary składane Bogu miały być
posolone: „Każdy dar należący do ofiary pokarmowej ma być
posolony. Niech nie brakuje soli przymierza Boga twego przy żadnej
ofierze pokarmowej. Każdy dar posypiesz solą” (Kpł 2,13).
„Posolenie” ogniem można odnosić do przemiany człowieka w
Duchu Świętym, Jezus mówił: „Przyszedłem rzucić ogień na
ziemię i jakże bardzo pragnę, żeby on już zapłonął” (Łk
12,49). Ewentualna utrata Ducha Świętego oznacza odejście od
Jezusa: „Wy jednak nie żyjecie według ciała, lecz według Ducha,
jeśli tylko Duch Boży w was mieszka. Jeżeli zaś kto nie ma Ducha
Chrystusowego, ten do Niego nie należy” (Rz 8,9). Ogień Ducha
Świętego jest jednocześnie gwarancją pokoju – bo jest to jeden
z Jego owoców.
Janusz
Maria Andrzejewski OP
1
Słowo amen, pochodzenia
hebrajskiego można tłumaczyć: „z pewnością, tak jest”.
2
Grecki czasownik elelythyian
jest w czasie perfect
i powinno być tłumaczone w czasie przeszłym. NBG tłumaczy: „aż
zobaczą przybyłe w mocy Królestwo Boga”.
3
Por. KKK 697.
4
Grecki czasownik apokathistemi
tłumaczymy przez „na nowo ustanawiać”.
5
Paralelny tekst Ewangelii Mateuszowej jest nieco łatwiejszy: „Czemu
więc uczeni w Piśmie twierdzą, że najpierw musi przyjść
Eliasz? On odparł: Eliasz istotnie przyjdzie i naprawi wszystko.
Lecz powiadam wam: Eliasz już przyszedł, a nie poznali go i
postąpili z nim tak, jak chcieli. Tak i Syn Człowieczy będzie od
nich cierpiał. Wtedy uczniowie zrozumieli, że mówił im o Janie
Chrzcicielu” (Mt 17,10-13).
6
Grecki przymiotnik apistos,
ma znaczenie „niewierzący, poganin”.
7
Według TB.
8
Grecki rzeczownik apistia
oznacza: „brak wiary, niewiarę”.
9
Słowo „post” według TB.
10
Grecki czasownik skandalise
trzeba by tłumaczyć przez „zgorszył”. Nie chodzi tu tylko o
skłonienie do grzechu, ale o zgorszenie, uniemożliwienie
człowiekowi czynienia wielkiego dobra.
11
Tekst grecki podaje: „którzy wierzą we Mnie”.
12
Tak TB. NA proponuje: mylos onikos,
tzn. „kamień młyński poruszany przez osła”.
13
TB prowadzi do łatwiejszego tekstu, który odnajdujemy w NBG:
„Bowiem każdy będzie posolony ogniem, a każda ofiara posolona
solą”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz