piątek, 22 marca 2019

Proroctwo i apokalipsa w mowie eschatologicznej


Proroctwo i apokalipsa w mowie eschatologicznej

Na początku tego rozdziału Papież podsumowuje dane z poprzednich rozdziałów: „Pierwszym napotkanym przez nas tematem była zapowiedź zburzenia świątyni, a także – wyraźna u Łukasza – Jerozolimy. Stało się jednak oczywiste, że rdzeń zapowiedzi Jezusa stanowią nie zewnętrzne działania związane z wojną i burzeniem, lecz historiozbawczy kres świątyni, która staje się „domem opuszczonym”. Nie jest już miejscem obecności Boga i ekspiacji dla Izraela, a nawet dla całego świata. Czas ofiar ustanowionych przez Prawo Mojżesza przeminął”1. To Jezus jest świątynią, którą burzą Żydzi, którą On sam odbudowuje w ciągu trzech dni (por. J 2,19). Jezus zapowiadał Samarytance nowy, duchowy kult, jakiego pragnie Jego Ojciec: „Nadchodzi jednak godzina, owszem już jest, kiedy to prawdziwi czciciele będą oddawać cześć Ojcu w Duchu i prawdzie, a takich to czcicieli chce mieć Ojciec. Bóg jest duchem: potrzeba więc, by czciciele Jego oddawali Mu cześć w Duchu i prawdzie” (J 4,23-24).

Mówi Papież: „Widzieliśmy, że na długo już przed zewnętrznym kresem świątyni rodzący się Kościół miał świadomość tego głębokiego przełomu w historii, oraz że – mimo zawiłych dyskusji nad tym, co z żydowskich zwyczajów musiało zostać zachowane i być wiążące także dla pogan – żadnych rozbieżności nie było co do jednego: wraz z krzyżem Chrystusa skończył się czas ofiar”2. Świątynia, podobnie jak za życia Jezusa jest dla Kościoła centrum ewangelizacji.

Oprócz tego widzieliśmy, że jednym z elementów samego rdzenia eschatologicznej mowy Jezusa jest zapowiedź czasu pogan, w którym trzeba będzie głosić Ewangelię całemu światu i wszystkim ludziom – wtedy dopiero historia dobiegnie swego kresu”3. Mamy kontynuować misję Jezusa, który głosił: „Czas się wypełnił i bliskie jest królestwo Boże. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię!” (Mk 1,15).

W sposób dość tajemniczy pisze dalej Papież: „W tym pośrednim czasie Izrael nadal posiada swą własną misję. W odpowiednim czasie, kiedy On sam tak postanowi i kiedy liczba pogan się wypełni, Bóg zbawi go „jako całość”4. Myślę, że tą misją jest poszukiwanie Jezusa i przyjmowanie Go z wiarą jako jedynego Zbawiciela.

Wydaje mi się zupełnie jasne, że wiele przypowieści Jezusa, na przykład przypowieść o sieci pełnej dobrych i złych ryb (zob. Mt 13,47-50) i przypowieść o chwastach wyrastających na roli (zob. Mt 13,24-30), mówi o tym czasie Kościoła; interpretowane w perspektywie rychłego nadejścia eschatologii są one pozbawione jakiegokolwiek sensu”5. Obie te przypowieści przedstawiają końcowe wymierzenie sprawiedliwości. Pierwsza mówi: „Tak będzie przy końcu świata: wyjdą aniołowie, wyłączą złych spośród sprawiedliwych i wrzucą w piec rozpalony; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów” (Mt 13,49-50), a druga: „Nieprzyjacielem, który posiał chwast, jest diabeł; żniwem jest koniec świata, a żeńcami są aniołowie. Jak więc zbiera się chwast i spala ogniem, tak będzie przy końcu świata. Syn Człowieczy pośle aniołów swoich: ci zbiorą z Jego królestwa wszystkie zgorszenia i tych, którzy dopuszczają się nieprawości, i wrzucą ich w piec rozpalony; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów. Wtedy sprawiedliwi jaśnieć będą jak słońce w królestwie Ojca swego” (Mt 39-43).

Jako temat poboczny, znaleźliśmy skierowane do chrześcijan wezwanie do ucieczki z Jerozolimy w nieoznaczonym dokładniej momencie profanacji świątyni. Historycznego charakteru tej ucieczki do położonego za Jordanem miasta Pella nie można poważnie podawać w wątpliwość. Szczegół ten, mający dla nas zupełnie drugorzędny charakter, ma jednak teologiczne znaczenie, którego nie należy lekceważyć. Nieangażowanie się w militarną obronę świątyni, w wyniku której samo to święte miejsce stało się fortecą i teatrem straszliwych działań wojennych, dokładnie odpowiadało linii postępowania przyjętej przez Jeremiasza podczas oblężenia Jerozolimy przez Babilończyków (zob. np. Jr 7,1-15; 38,14-28)”6. Jeremiasz nie jest pacyfistą, ale w imieniu Boga żąda od swojego narodu nawrócenia: „Albowiem jeżeli naprawdę poprawicie wasze postępowanie i jeżeli będziecie się kierować wyłącznie sprawiedliwością jeden wobec drugiego, jeśli nie będziecie uciskać cudzoziemca, sieroty i wdowy i jeśli krwi niewinnej nie będziecie rozlewać na tym miejscu i jeżeli nie pójdziecie za obcymi bogami na waszą zgubę, wtedy pozwolę wam mieszkać na tym miejscu w ziemi, którą dałem przodkom waszym od dawna i na zawsze. Oto wy na próżno pokładacie ufność w zwodniczych słowach. Nieprawda? Kraść, zabijać, cudzołożyć, przysięgać fałszywie, palić kadzidło Baalowi, chodzić za obcymi bogami, których nie znacie... A potem przychodzicie i stajecie przede Mną w tym domu, nad którym wzywano mojego imienia, i mówicie: Oto jesteśmy bezpieczni, by móc nadal popełniać te wszystkie występki” (Jr 7,5-10).

Inny istotny element eschatologicznej mowy Jezusa to ostrzeżenie przed pseudo-Mesjaszami i urojeniami apokaliptycznymi. Łączy się z nim wzywanie do trzeźwości i czujności, któremu Jezus więcej miejsca poświęcił w serii swych przypowieści, a szczególnie w przypowieści o pannach roztropnych i nierozsądnych (zob. Mt 25,1-13), jak również w słowach o czuwającym odźwiernym (zob. Mk 13,33-36). Te właśnie słowa wyraźnie pokazują, co należy rozumieć przez „czujność”: ani odrywanie się od teraźniejszości, ani spekulacje dotyczące przyszłości i zapominanie o aktualnych obowiązkach, lecz coś zupełnie przeciwnego: czuwać znaczy czynić to, co słuszne, co za takie uchodzi w oczach Boga”7.

Kolejnym doniosłym elementem eschatologicznej mowy Jezusa jest aluzja do przyszłych prześladowań Jego uczniów. Także tutaj zakłada się czas pogan, ponieważ Pan mówi, że Jego uczniowie będą stawać nie tylko przed sądami i synagogami, lecz także przed namiestnikami i królami (zob. Mk 13,9). Głoszenie Ewangelii będzie się zawsze dokonywało pod znakiem Krzyża – oto, czego muszą się uczyć na nowo uczniowie Jezusa we wszystkich pokoleniach. Krzyż jest i pozostanie znakiem „Syna Człowieczego”. W walce z kłamstwem i przemocą prawda i miłość nie mają w gruncie rzeczy żadnej innej broni poza świadectwem cierpienia”8.

Pisze dalej Papież: „Przejdźmy teraz do apokaliptycznej w ściślejszym tego słowa znaczeniu części eschatologicznej mowy Jezusa, czyli do zapowiedzi końca świata, powtórnego przyjścia Syna Człowieczego i Sądu Ostatecznego (zob. Mk 13,24-27)”9. Te wersety, to najpierw znaki kosmiczne, niezależne od ludzkiej woli, będące Bożym ostrzeżeniem. Następuje chwalebne przyjście Jezusa i zebranie Jego wybranych z całej powierzchni ziemi10.

Ta relatywizacja wątku kosmicznego, albo lepiej: jego skoncentrowanie na rzeczywistości osobowej, jest szczególnie wyraźnie widoczne w końcowych słowach tego apokaliptycznego fragmentu: „Niebo i ziemia przeminą, ale słowa moje nie przeminą” (Mk 13,31). Słowo, które w zestawieniu z potęgą niezmierzonego świata materialnego jest jak nicość, jak zwiewny cień jednej chwili w milczącej wielkości wszechświata – to słowo jest bardziej realne i trwałe niż cały materialny świat. Jest ono właściwą, niezawodną rzeczywistością. Pewnym gruntem, na którym możemy stanąć i który się nie zachwieje, nawet gdy słońce się zaćmi i zapadnie firmament. Elementy kosmiczne przemijają; słowo Jezusa jest rzeczywistym „firmamentem”, pod którym człowiek może trwać i wytrwać”11.



Janusz Maria Andrzejewski OP

1 J. RATZINGER, BENEDYKT XVI, Jezus z Nazaretu. Część 2. Od wjazdu do Jerozolimy do Zmartwychwstania (Jedność, Kielce 2011) 84,5.

2 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 84,5.

3 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 84,5.

4 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 85,8.

5 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 85,8.

6 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 85,8-87,2.

7 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 87,2-88,5.

8 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 89,9.

9 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 89,9.

10 „W owe dni, po tym ucisku, słońce się zaćmi i księżyc nie da swego blasku. Gwiazdy będą padać z nieba i moce na niebie zostaną wstrząśnięte. Wówczas ujrzą Syna Człowieczego, przychodzącego w obłokach z wielką mocą i chwałą. Wtedy pośle On aniołów i zbierze swoich wybranych z czterech stron świata, od krańca ziemi aż do szczytu nieba” (Mk 13,24-27).

11 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 92,6.

poniedziałek, 18 marca 2019

Czas pogan


Czas pogan

Na początku tego artykułu Papież zwraca uwagę na pozorne połączenie w Ewangeliach zburzenia Jerozolimy z końcem świata: „Powierzchowne czytanie lub słuchanie eschatologicznej mowy Jezusa musi budzić wrażenie, że z chronologicznego punktu widzenia zburzenie Jerozolimy Jezus połączył bezpośrednio z końcem świata. Nasila się ono wtedy szczególnie, gdy u Mateusza czytamy: „Zaraz po ucisku owych dni słońce się zaćmi (…). Wówczas ukaże się na niebie znak Syna Człowieczego…” (24,29n). To bezpośrednie powiązanie końca Jerozolimy z końcem całego świata zdają się jeszcze wyraźniej potwierdzać słowa znajdujące się kilka wersetów dalej: „Zaprawdę powiadam wam: Nie przeminie to pokolenie, aż się to wszystko stanie” (24,34)1. Wydaje się, że fragment dotyczący bezpośrednio zburzenia Jerozolimy i świątyni kończy się już w wersecie 22 tego rozdziału. Następne wersety, a szczególnie werset 27 dotyczą już paruzji: „Albowiem jak błyskawica zabłyśnie na wschodzie, a świeci aż na zachodzie, tak będzie z przyjściem Syna Człowieczego” (Mt 24,27). Nie ma więc możliwości bliskiego połączenia tych dwóch wydarzeń. Mt 24,34 też odnosi się do Przyjścia Jezusa – niekoniecznie jednak do Paruzji kończącej historię zbawienia. Podobnie jak słowa z Mt 16,28: „Zaprawdę, powiadam wam: Niektórzy z tych, co tu stoją, nie zaznają śmierci, aż ujrzą Syna Człowieczego, przychodzącego w królestwie swoim” – mogą odnosić się do innego rodzaju przejścia Jezusa – tam prawdopodobnie do Przemienienia Pańskiego, a tu może do momentu śmierci człowieka wierzącego?

Na pierwszy rzut oka wydaje się, że powiązanie to rozluźnił jeden Łukasz. Czytamy u niego: „Jedni polegną od miecza, a drugich zapędzą w niewolę między wszystkie narody. A Jeruzalem będzie deptane przez pogan, aż czasy pogan się wypełnią” (21,24). Między zburzeniem Jerozolimy a końcem świata pojawiają się „czasy pogan”. Łukaszowi zarzucano, że w ten sposób przesunął chronologiczną oś Ewangelii i pierwotnego nauczania Jezusa, koniec czasu uczynił czasem pośrednim i tym sposobem wynalazł czas Kościoła jako nowy okres historii zbawienia”2. Myślę, że zgodnie z teologią Pawła, Łukasz wskazuje na czas pogan, jako następstwo czasu Izraela.

Jeśli jednak przyjrzymy się dokładniej, okaże się, że owe „czasy pogan” są zapowiedziane także u Mateusza i Marka, z tym, że innymi słowami oraz w innym miejscu mowy Jezusa. U Mateusza znajdujemy następujące słowa Pana: „A ta Ewangelia o królestwie będzie głoszona po całej ziemi na świadectwo wszystkim narodom. I wtedy nadejdzie koniec” (24,14). U Marka zaś czytamy: „Lecz najpierw musi być głoszona Ewangelia wszystkim narodom” (13,10)”3. „Czas pogan” zostaje określony jako „czas ewangelizacji”.

Dodaje Papież: „Koniec świata może nastąpić dopiero wtedy, gdy Ewangelia zostanie ogłoszona wszystkim narodom. Czas pogan – czas Kościoła złożonego z narodów całego świata – nie jest wynalazkiem świętego Łukasza; to spuścizna tradycji wspólna wszystkim Ewangeliom”4. To wreszcie rozkaz Jezusa Zmartwychwstałego: „Wtedy Jezus podszedł do nich i przemówił tymi słowami: Dana Mi jest wszelka władza w niebie i na ziemi. Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem. A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata” (Mt 28,18-20).

Niestrudzoną aktywność Pawła śpieszącego do pogan, ażeby wszystkim im zanieść orędzie i polecenie to, na ile możliwe, wypełnić jeszcze za swego życia, uzasadnia jedynie świadomość historycznego i eschatologicznego znaczenia głoszenia tego orędzia: „Świadom jestem ciążącego na mnie obowiązku. Biada mi bowiem, gdybym nie głosił Ewangelii!” (1 Kor 9,16)”5. Święty Paweł został zbawiony przez Jezusa i pragnie tej łaski dla wszystkich ludzi – dla Żydów i dla innych narodów.

Chciałbym tu zwrócić uwagę na to, co w tej sprawie Bernard z Clairvaux doradził swemu uczniowi papieżowi Eugeniuszowi III. Przypomniał mu, że została mu powierzona troska nie tylko o chrześcijan: Jesteś „także dłużnikiem niewierzących, Żydów, Greków i pogan” (De cons. III/I,2). Zaraz jednak poprawił się i uściślił: „Rozumiem, oczywiście, że w sprawie Żydów tłumaczy cię czas, bo dla nich został ustalony określony termin, którego nie można uprzedzać. Przed nimi muszą wejść w pełnej liczbie poganie. Co jednak powiesz o samych poganach? (…) Co przyszło do głowy twoim poprzednikom, że (…) przerwali ewangelizację, mimo iż ciągle jeszcze szerzyła się niewiara. Z jakiego powodu (…) szybko mknące słowo zamilkło?”6. Ciekawe, jak święty Bernard nagli do ewangelizacji pogan i jak się wydaje odkłada ewangelizację Żydów do czasu zakończenia ewangelizacji pogan. Myślę, że jest to związane z niewłaściwym rozumieniem Rz 11,25-27: „Nie chcę jednak, bracia, pozostawiać was w nieświadomości co do tej tajemnicy - byście o sobie nie mieli zbyt wysokiego mniemania - że zatwardziałość dotknęła tylko część Izraela aż do czasu, gdy wejdzie [do Kościoła] pełnia pogan. I tak cały Izrael będzie zbawiony, jak to jest napisane: Przyjdzie z Syjonu wybawiciel, odwróci nieprawości od Jakuba. I to będzie moje z nimi przymierze, gdy zgładzę ich grzechy”. To trochę tak, jakby możny odkładać trudną ewangelizację Żydów na potem.

Jezus w pierwszym rzędzie chciał nawrócić Żydów. Mówił: „Jestem posłany tylko do owiec, które poginęły z domu Izraela” (Mt 15,24). W samej Jerozolimie ta misja zakończyła się klęską po ukamienowaniu Szczepana: „Wybuchło wówczas wielkie prześladowanie w Kościele jerozolimskim. Wszyscy, z wyjątkiem Apostołów, rozproszyli się po okolicach Judei i Samarii. Szczepana zaś pochowali ludzie pobożni z wielkim żalem. A Szaweł niszczył Kościół, wchodząc do domów porywał mężczyzn i kobiety, i wtrącał do więzienia” (Dz 8,1-3). W Antiochii Pizydyjskiej po odrzuceniu Pawła i Barnaby: „A po zakończeniu zebrania, wielu Żydów i pobożnych prozelitów towarzyszyło Pawłowi i Barnabie, którzy w rozmowie starali się zachęcić ich do wytrwania w łasce Boga. W następny szabat zebrało się niemal całe miasto, aby słuchać słowa Bożego. Gdy Żydzi zobaczyli tłumy, ogarnęła ich zazdrość, i bluźniąc sprzeciwiali się temu, co mówił Paweł. Wtedy Paweł i Barnaba powiedzieli odważnie: Należało głosić słowo Boże najpierw wam. Skoro jednak odrzucacie je i sami uznajecie się za niegodnych życia wiecznego, zwracamy się do pogan. Tak bowiem nakazał nam Pan: Ustanowiłem Cię światłością dla pogan, abyś był zbawieniem aż po krańce ziemi. Poganie słysząc to radowali się i wielbili słowo Pańskie, a wszyscy, przeznaczeni do życia wiecznego, uwierzyli. Słowo Pańskie rozszerzało się po całym kraju” (Dz 13,43-49). Myślę, że wszyscy ludzie mają prawo do zbawienia przez Pana naszego Jezusa Chrystusa.



Janusz Maria Andrzejewski OP

1 J. RATZINGER, BENEDYKT XVI, Jezus z Nazaretu. Część 2. Od wjazdu do Jerozolimy do Zmartwychwstania (Jedność, Kielce 2011) 76,3-77,6.

2 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 77,6.

3 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 77,6-79,0.

4 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 79,0.

5 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 80,4.

6 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 81,7-83,1.

piątek, 15 marca 2019

Koniec świątyni


1. Koniec świątyni



Tragedię przepowiadał pewien zwyczajny wieśniak, Jezus, syn Ananusa, 4 lata przed wojną: „W święto Kuczek, nagle zaczął wołać w świątyni: "Głos ze wschodu, głos z zachodu, głos z czterech stron świata, głos przeciw Jerozolimie i świątyni, głos przeciw oblubieńcom i oblubienicom, głos przeciw całemu narodowi!" Tak wołał po ulicach wszystkich, biczowano go aż do kości, a on nie płakał, ani się skarżył, tylko bez ustanku wołał: "Biada, biada Jerozolimie". Wołał tak przez siedem lat i pięć miesięcy, a najgłośniej w święta, aż do oblężenia miasta. Wtedy po raz ostatni zawołał z murów: "Biada miastu, świątyni i ludowi, – biada i mnie!" Wtem kamień z pocisku rzymskiego ugodził go i obalił trupem na ziemię”1.

Pisze Papież: „Wypędzenie prokuratora Gesjusza Florusa oraz odparcie rzymskiego kontrataku zapoczątkowało w 66 r. wojnę żydowską, która była nie tylko wojną Żydów z Rzymianami, lecz w pewnych etapach również wojną domową prowadzoną przez rywalizujące ze sobą żydowskie ugrupowania i ich przywódców. I to dopiero zadecydowało o całej okropności walk o Jerozolimę2.

Euzebiusz z Cezarei († ok. 339) i Epifaniusz z Salaminy († 403) – odmiennie interpretując fakty – podają, że jeszcze przed oblężeniem Jerozolimy chrześcijanie zbiegli za Jordan, do miejscowości Pella. Według Euzebiusza decyzję tę podjęli wtedy, gdy ich „odpowiedzialni” w danym im objawieniu otrzymali stosowne polecenie (Hist. eccl. III,5). Epifaniusz natomiast pisze: „Chrystus powiedział im, żeby opuścili Jerozolimę i przenieśli się gdzie indziej, ponieważ zostanie ona oblężona” (haer. 29,8). W eschatologicznej mowie Jezusa znajduje się rzeczywiście polecenie ucieczki: „A gdy ujrzycie ohydę spustoszenia, zalegającą tam, gdzie jej być nie powinno (…), wtedy ci, którzy będą w Judei, niech uciekają w góry” (Mk 13,14)”3. Jest to zbawienne ostrzeżenie Jezusa wobec chrześcijan jerozolimskich.

Ciekawa jest kolejna hipoteza historyczna: „Alexander Mittelstaedt wskazuje na to, że w lecie 66 r. na głównego stratega wojny, oprócz Józefa ben Goriona, wybrany został Annasz II, były arcykapłan, ten sam, który nieco wcześniej, w 62 r. po Chr., podjął decyzję skazania na śmierć „brata Pańskiego” Jakuba, zwierzchnika społeczności judeochrześcijańskiej (Lukas als Historiker, s. 68). Wybór ten judeochrześcijanie mogli bez wątpienia uznać za sygnał do ucieczki, jest to jednak oczywiście tylko jedna z wielu możliwych hipotez. Także ta ucieczka judeochrześcijan jednoznacznie potwierdza „nie” chrześcijan wobec zelockiej interpretacji biblijnego orędzia i postaci Jezusa: ich nadzieja jest inna”4. Istotna jest ucieczka przed zapowiedzianą przez Jezusa katastrofą.

Kiedy w 68 r. doszła do niego wieść o śmierci cesarza, Wespazjan, któremu Neron zlecił przeprowadzenie całej operacji, zawiesił wszelkie działania wojenne. Po krótkiej przerwie, 1 lipca 69 r., sam Wespazjan został ogłoszony nowym cesarzem. Zdobycie Jerozolimy powierzył wtedy swemu synowi Tytusowi.

Według Józefa Flawiusza miał on dotrzeć do Świętego Miasta podczas uroczystości święta Paschy, 14 Nisan, a więc w czterdziestą rocznicę ukrzyżowania Jezusa. Do Jerozolimy napływały wtedy tysiące pielgrzymów. Jan z Gishali, jeden z rywalizujących ze sobą przywódców powstania, ukradkiem wprowadził do świątyni uzbrojonych powstańców, przebranych za pielgrzymów. Dokonali tam masakry zwolenników jego rywala Eleazara ben Simona i w ten sposób sanktuarium ponownie zostało splamione krwią niewinnych (Mittelstaedt, s. 72). Było to jednak zaledwie preludium niewyobrażalnych okrucieństw, które stawały się coraz bardziej brutalne i w których o pierwszeństwo walczyły ze sobą fanatyzm jednych i narastająca wściekłość drugich”5.

Kres świątyni następuje w trzech kolejnych etapach. Najpierw przerwane zostaje regularne składanie ofiar, w następstwie tego sanktuarium pełni jeszcze tylko rolę fortecy, a wreszcie zostaje spalone – co dokonało się również w trzech etapach (…). Na koniec zrównano z ziemią ruiny zdobytego miasta. Największego zniszczenia (…) dokonały pożary; przeprowadzane następnie równanie wszystkiego z ziemią było już tylko epilogiem (…). Kto (…) przeżył i kogo później nie wykończyły głód lub zaraza, na tego czekały cyrk, kopalnia lub niewola” (s. 84n).

Według Józefa Flawiusza liczba zmarłych osiągnęła 1.100.000 osób (De bello Iud. VI 420). Orozjusz (Hist. adv. pag. VII 9,7) i podobnie też Tacyt (Hist. V 13) mówią o 600.000. Zdaniem Mittelstaedta cyfry te są przesadzone, w rzeczywistości ofiar mogło być około 80.000 (s. 83)”6.

Kto przeczyta cały opis i uświadomi sobie ogrom zabójstw, masakr, pożarów, głodu, pohańbionych ciał i zniszczenia środowiska (całkowity wyrąb drzew w promieniu 18 kilometrów wokół miasta), ten zdoła zrozumieć, że Jezus, nawiązując do słów z Księgi Daniela (12,1), tak o tym mówi: „Albowiem dni owe będą czasem ucisku, jakiego nie było od początku stworzenia, którego Bóg dokonał aż do dni obecnych i nigdy nie będzie” (Mk 13,19).

U Daniela po tej groźbie następują słowa pocieszenia: „W tym czasie naród twój dostąpi zbawienia: ci wszyscy, którzy zapisani są w księdze” (12,1). Także w mowie Jezusa ostatnie słowo nie należy do trwogi: dni będą skrócone, wybrani zostaną ocaleni. Złemu i złym Bóg pozostawia duży – według naszych odczuć zbyt duży – obszar wolności, mimo to jednak nie przestaje kontrolować historii”7. Te słowa pocieszenia odnoszą się do judeochrześcijan uratowanych dzięki ostrzeżeniu Jezusa.

Także po zburzeniu świątyni przez Nabuchodonozora w 587 r. przed Chr. ogień ofiarniczy przestał płonąć na równe 70 lat; po raz drugi, w latach 166–164 przed Chr., za panowania hellenistycznego władcy Antiocha IV, świątynia została zbezczeszczona, a liturgia składania ofiar jedynemu Bogu zastąpiona składaniem ofiar Zeusowi. W obydwu wypadkach świątynia pojawiła się jednak na nowo i przywrócony został przepisany przez Torę kult.

Zniszczenia dokonane w roku 70 okazały się definitywne; próby odbudowania świątyni za panowania cesarzy Hadriana w czasie powstania Bar Kochby (132–135 po Chr.), a później jeszcze Juliana (361) zakończyły się niepowodzeniem”8.

Przyjmując za punkt wyjścia upadek świątyni jerozolimskiej, Grzegorz z Nazjanzu († ok. 390) próbował retrospektywnie dokonać swoistej periodyzacji historii religii. Mówi o cierpliwości Boga, który człowiekowi nie narzuca niczego, co dla niego byłoby niezrozumiałe. Bóg postępuje jak dobry wychowawca lub lekarz. Powoli usuwa niektóre praktyki, cierpliwie znosi inne i w ten sposób daje człowiekowi możliwość czynienia postępów. „Niełatwo jest zmieniać istniejące zwyczaje, szanowane od już dłuższego czasu (…). Co chcę powiedzieć? Pierwszy Testament usunął bożków, dopuszczał jednak składanie ofiar. Drugi położył kres ofiarom, nie zakazał jednak obrzezania. Z chwilą gdy zostało zaakceptowane zniesienie (tego zwyczaju), (ludzie) zrezygnowali z tego, co było tylko tolerowane” (cyt. za Barbelem, s. 261/263). Z perspektywy tego ojca Kościoła również nakazane przez Torę ofiary były jedynie tolerowane, jako etap na drodze do należytego rozumienia kultu Bożego, jako praktyka tymczasowa, podczas gdy sama droga musiała prowadzić dalej i poprowadził ją właśnie Chrystus”9. Chyba najlepiej ukazują to słowa samego Jezusa: „Nadchodzi jednak godzina, owszem już jest, kiedy to prawdziwi czciciele będą oddawać cześć Ojcu w Duchu i prawdzie, a takich to czcicieli chce mieć Ojciec. Bóg jest duchem: potrzeba więc, by czciciele Jego oddawali Mu cześć w Duchu i prawdzie” (J 4,23-24). W ten sposób Jezus zapowiada zmianę religii – przejście od ofiar zewnętrznych do sfery duchowej wierzących.

O stosunku najstarszego Kościoła do świątyni mówią nam Dzieje Apostolskie: „Codziennie trwali jednomyślnie w świątyni, a łamiąc chleb po domach, spożywali posiłek w radości i prostocie serca” (2,46). Są tu więc wymienione dwa miejsca życia rodzącego się Kościoła: w celu głoszenia słowa i na modlitwę gromadzi się on w świątyni, która nadal jest uważana i akceptowana jako dom słowa Bożego i modlitwy. Łamanie chleba natomiast, stanowiące nowe „kultowe” centrum życia wiernych, ma miejsce w domach, jako miejscach zgromadzeń i wspólnoty ze zmartwychwstałym Panem.

Wprawdzie nie widać jeszcze wyraźnego dystansowania się od nakazanych przez Prawo ofiar, zarysowuje się już jednak pewna istotna różnica. To, czym do tej pory były ofiary, zostaje zastąpione przez „łamanie chleba”. Za tym prostym słowem kryje się jednak aluzja do testamentu Ostatniej Wieczerzy, do wspólnoty w Ciele Pana – do Jego śmierci i zmartwychwstania10. Świątynia jest miejscem ewangelizacji, a dom miejscem Eucharystii.

Nie możemy wprawdzie zrekonstruować we wszystkich szczegółach teologicznej wizji świętego Szczepana, jej treść istotna jest jednak jasna: czas świątyni z kamieni i sprawowany w niej kult ofiarniczy należą do przeszłości. Sam Bóg przecież powiedział: „Niebo jest moją stolicą, a ziemia podnóżkiem stóp moich. Jakiż dom zbudujecie Mi, albo gdzież miejsce odpoczynku mego? Czyż tego wszystkiego nie stworzyła moja ręka?” (Dz 7,49n; zob. Iz 66,1n)”11. Podstawowym argumentem przeciwko Szczepanowi nie jest jednak jego stosunek wobec świątyni – ale jego słowa oskarżające ich o sprzeciw wobec Boga, o zamordowanie Jezusa. Decydujące są jego słowa o Jezusie stojącym w chwale Boga Ojca: „Twardego karku i opornych serc i uszu! Wy zawsze sprzeciwiacie się Duchowi Świętemu. Jak ojcowie wasi, tak i wy. Któregoż z proroków nie prześladowali wasi ojcowie? Pozabijali nawet tych, którzy przepowiadali przyjście Sprawiedliwego. A wyście zdradzili Go teraz i zamordowali. Wy, którzy otrzymaliście Prawo za pośrednictwem aniołów, lecz nie przestrzegaliście go. Gdy to usłyszeli, zawrzały gniewem ich serca i zgrzytali zębami na niego. A on pełen Ducha Świętego patrzył w niebo i ujrzał chwałę Bożą i Jezusa, stojącego po prawicy Boga. I rzekł: Widzę niebo otwarte i Syna Człowieczego, stojącego po prawicy Boga” (Dz 7,51-56).

Ciężka walka, którą święty Paweł toczył, budując Kościół z pogan, chrześcijaństwo „wolne od Prawa”, w rzeczywistości nie ma związku ze świątynią. Spory prowadzone z różnymi odłamami judeochrześcijaństwa dotyczą najważniejszych „zwyczajów”, w których wyrażała się żydowska tożsamość: obrzezanie, szabat, przepisy odnoszące się do pokarmów i czystości. Problem konieczności zachowywania tych „zwyczajów” do osiągnięcia zbawienia stał się przedmiotem dramatycznej walki także wśród chrześcijan – walki, która doprowadziła w końcu do uwięzienia Apostoła w Jerozolimie, nigdzie natomiast nie widać najmniejszego śladu konfliktu dotyczącego świątyni i konieczności składania w niej ofiar. Może to dziwić tym bardziej, że zgodnie z relacją Dziejów Apostolskich „bardzo wielu kapłanów przyjmowało wiarę” (6,7)”12.

Paweł idzie za Jezusem zapowiadającym kult w Duchu i prawdzie (por. J 4,23-24) i umieszcza świątynię Ducha Świętego w chrześcijaninie: „Czyż nie wiecie, żeście świątynią Boga i że Duch Boży mieszka w was? Jeżeli ktoś zniszczy świątynię Boga, tego zniszczy Bóg. Świątynia Boga jest świętą, a wy nią jesteście” (1 Kor 3,16-17). Podobnie brzmią jego słowa: „Czyż nie wiecie, że ciało wasze jest świątynią Ducha Świętego, który w was jest, a którego macie od Boga, i że już nie należycie do samych siebie? Za [wielką] bowiem cenę zostaliście nabyci. Chwalcie więc Boga w waszym ciele!” (1 Kor 6,19-20).

Papież wskazuje na inny tekst Pawłowy: „Najważniejszy dla nas tekst znajduje się w Liście do Rzymian (3,23nn): „Wszyscy bowiem zgrzeszyli i pozbawieni są chwały Bożej, a dostępują zbawienia darmo, z Jego łaski, przez odkupienie, które jest w Chrystusie Jezusie. Jego to ustanowił Bóg narzędziem przebłagania, dzięki wierze mocą Jego krwi. Chciał przez to wykazać, że sprawiedliwość Jego względem grzechów popełnionych dawniej (…) wyrażała się w odpuszczeniu ich…”

Słowo, które tutaj zostało oddane przez „narzędzie przebłagania”, w języku greckim brzmi hilasterion, a w hebrajskim kapporet. Tak nazywano wieko przykrywające Arkę Przymierza. Jest to miejsce, na którym ukazuje się w obłoku JHWH, miejsce tajemnej obecności Boga. W Dniu Przebłagania, Jom ha-Kippurim (zob. Kpł 16), to święte miejsce skrapiano krwią młodego cielca przeznaczonego na ofiarę przebłagalną, „którego życie zostaje w ten sposób złożone w ofierze Bogu, w zastępstwie zasługujących na śmierć grzesznych ludzi” (Wilckens, II/1, s. 235). Zasadnicza myśl tego jest następująca: Krew ofiary wchłaniająca w siebie wszystkie ludzkie grzechy, dotyka samego Bóstwa i zostaje przez to oczyszczona, a w następstwie tego kontaktu czystość odzyskują również reprezentowani przez tę krew ludzie”13. Jest to dość dziwne rozumowanie abstrahujące od problematyki wiary w Jezusa Chrystusa. To nie ceremonie liturgiczne oczyszczają grzeszników, ale Jezus, który bierze na siebie odpowiedzialność za nasze grzechy i w ten sposób dokonuje odkupienia.

Termin hilasterion święty Paweł odnosi do Jezusa; Jego uważa za wieko zamykające Arkę Przymierza i tym samym za miejsce obecności żywego Boga. Znaczy to, że cała starotestamentalna teologia kultu (a wraz z nią wszystkie teologie kultu całej historii religii) została „zniesiona”, a jednocześnie wyniesiona na całkowicie nowe wyżyny. Sam Jezus jest obecnością żywego Boga. W Nim znajdują się blisko siebie Bóg i człowiek, Bóg i świat. W Nim rzeczywistością stało się to, co wyrażał obrzęd Dnia Przebłagania: w swej złożonej na krzyżu ofierze Jezus włącza niejako w miłość Bożą cały grzech świata, i w niej gładzi go. Przystąpienie do krzyża, nawiązanie wspólnoty z Chrystusem, oznacza wejście w obszar przemiany i ekspiacji”14. Przez wiarę w Jezusa łączymy się z Nim i uczestniczymy w Jego życiu i śmierci.

Mówi Papież o chrześcijaństwie: „Od samego początku wiedziało ono, że Zmartwychwstały jest nową świątynią i miejscem rzeczywistego kontaktu Boga z człowiekiem. Dlatego Wilckens może też słusznie powiedzieć: „Być może chrześcijanie od samego początku po prostu nie brali udziału w kulcie świątynnym (…). Dlatego zburzenie świątyni w 70 r. po Chr. nie stanowiło dla chrześcijan ich własnego religijnego problemu” (II/1, s. 31)”15.



Janusz Maria Andrzejewski OP

1 Historia biblijna dla rodzin chrześcijańskich czyli proste a gruntowne objaśnienie Dziejów Starego i Nowego Testamentu. Opracował ks. Proboszcz J. STAGRACZYŃSKI. T. II: Nowy Testament. Drukiem i nakładem Karola Miarki w Mikołowie [1897], ss. 787-794.

2 „Żydzi nie poznali czasu nawiedzenia, odrzucili Mesjasza, i przestali być ludem Bożym. Dlatego też przyszło na nich wszystko, co zapowiadali prorocy, a szczegółowo zapowiedział Chrystus. Ogłosili cezara swym królem, mówiąc: nie mamy króla jak tylko cezara, i ściągnęli na siebie i potomków, krew Mesjasza, prawdziwego ich króla, wołając: Krew Jego na nas i na nasze dzieci. Odtąd historia żydów jest pasmem wzmagającego się ucisku ze strony Rzymian, obłudy, faryzeizmu, oporu ze strony żydów. Nie uwierzyli w Chrystusa mimo znaków i cudów, natomiast teraz wierzą oszustom, fałszywym Mesjaszom, którzy w coraz większe pogrążali ich nieszczęście, aż do chwili, kiedy zgorzała świątynia. Wnet cały kraj pełen był takich oszustów, którzy wywabiali łatwowiernych na pustynie, obiecywali im znaki i cuda na dowód wyzwolenia, a potem bezradnych i bezbronnych wydawali na pastwę i rzeź Rzymian. Rozbójnicze bandy wałęsały się po kraju, szerząc grabież, rozbój i pożogę, rzekomo z gorliwości dla prawa, i by karać stronników rzymskich. Tłumy skrytobójców, za pieniądze, dla dogodzenia chęci zemsty lub nienawiści, lub na własną rękę, zabijały mnóstwo osób, i krwawe to rzemiosło uprawiały nawet w świątyni, w czasie świąt, by łatwiej ukryć się w natłoku” w Historia biblijna J. STAGRACZYŃSKI.

3 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 54,5-55,8.

4 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 57,2.

5 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 57,2-58,5. „Teraz powstał straszny głód i zaraźliwe, śmiertelne powietrze. Nawet obrzydliwe rzeczy chciwie połykano jako pożywienie, starą skórę, stęchłe siano, gnój bydła itp. Mężczyźni wydzierali ostatni kąsek kobietom, kobiety mężczyznom, dzieci rodzicom, matki dzieciom, a jedna matka zabiła nawet swoje dziecko na pokarm. "Nie podobna" – mówi Józef – "wszystkie okropności szczegółowo opowiadać; żadne miasto nigdy tyle nie wycierpiało, i nie było, od początku świata, narodu tak pełnego zbrodni". Głód porywał całe domy i rody. Płaskie dachy domów były napełnione łąknącemi niewiastami i dziećmi, ulice wychudłymi starcami. Młodzieńcy i mężowie chwiali się jak cienie, i wycieńczeni padali tu i ówdzie nieżywi. Niektórzy, nie chcąc pozostać niepogrzebani, wchodzili w groby i tam czekali ostatniej godziny. Nie było słychać żadnego narzekania ani skargi, powolną śmiercią ginący spoglądali błędnymi oczyma na trupy i zazdrościli im ich doli. Grobowa cisza panowała nad konającymi i umarłymi, niekiedy przerywał ją zgiełk rozbójniczych zgraj Zelotów, które włamywały się do domów i nawet z trupów ściągały odzież. Od 24 kwietnia do 1 lipca jedną tylko bramą uprzątnięto 116000 trupów, a ponieważ nie było rąk do grzebania tylu trupów, wyrzucono przez mury 600000 umarłych” w Historia biblijna J. STAGRACZYŃSKI.

6 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 58,5-59,9.

7 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 59,9-61,3.

8 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 61,3. „Usiłował wprawdzie cesarz Julian, apostata (odstępca wiary), r. 363 odbudować świątynię żydowską, lecz zamiar ten udaremniony został oczywistymi cudami. Z nienawiści do chrześcijan chciał miasto uczynić żydowskim, i wezwał wszystkich żydów, rozproszonych po całym państwie, do ojczyzny. Nadto, chcąc kłam zadać przepowiedni Chrystusa, że świątynia na zawsze zburzoną będzie, nakazał ją odbudować. Żydzi gorliwie zabrali się do dzieła. Lecz, jak świadczą pisarze chrześcijańscy, pogański Ammianus Marcellinus, i żyd Rabbi Gedalja, gwałtowne burze rozrzucały materiał budulcowy; pioruny rozbijały narzędzia i maszyny; trzęsienie ziemi wyrzucało kamienie, pozostałe w dawnych podwalinach i obalało przyległe zabudowania; przy tym na odzieży obecnych pokazywały się krzyże, a w nocy ukazywał się na niebie jaśniejący krzyż, otoczony wieńcem. Gdy mimo tego dalej chciano budować, poczęły z ziemi wybuchać ogniste kule, które raziły śmiertelnie robotników, i nie dopuszczały przystępu, tak że wreszcie musiano zaniechać roboty. Julian wkrótce potem zginął w wyprawie przeciw Persom, ugodzony włócznią wroga. Umierając, rzucał garścią w górę krew buchającą z piersi, i z szaloną rozpaczą mówił te ostatnie słowa: "Zwyciężyłeś, Galilejczyku!"” w Historia biblijna J. STAGRACZYŃSKI.

9 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 64,0-65,4

10 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 66,7-68,1.

11 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 69,5.

12 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 72,2.

13RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 72,2-73,5.

14 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 74,9.

15 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 76,3.

Eschatologiczna mowa Jezusa


Eschatologiczna mowa Jezusa



Po słowach „biada!”, które Jezus skierował przeciw uczonym w Piśmie i faryzeuszom, a więc w kontekście mów wygłoszonych po wjeździe do Jerozolimy, święty Mateusz przekazuje nam tajemnicze słowa Pana, które według Łukasza miał On wypowiedzieć w drodze do Świętego Miasta: „Jeruzalem, Jeruzalem! Ty zabijasz proroków i kamienujesz tych, którzy do ciebie są posłani. Ile razy chciałem zgromadzić twoje dzieci, jak ptak swoje pisklęta gromadzi pod skrzydła, a nie chcieliście. Oto wasz dom zostanie pusty1…” (Mt 23,37n; zob. Łk 13,34n). W słowach tych przejawia się przede wszystkim głęboka miłość Jezusa do Jerozolimy, Jego namiętna walka o „tak” Świętego Miasta dla orędzia, które ma do niego skierować i przez które stawia siebie samego w długiej linii posłańców Boga w dotychczasowej historii zbawienia”2. „Biada”, o których mówi Papież są skierowane do Jego przeciwników walczących z Nim i uniemożliwiającym narodowi przyjęcie daru zbawienia. Oto pierwsze oskarżenie Jezusa wobec Jego zakłamanych przeciwników: „Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy, bo zamykacie królestwo niebieskie przed ludźmi. Wy sami nie wchodzicie i nie pozwalacie wejść tym, którzy do niego idą” (Mt 23,13). Sami odrzucają możliwość zbawienia i walczą o to, żeby i inni nie skorzystali z propozycji Jezusa.

Nieszczęścia będące następstwem tej odmowy Jezus przedstawia w sposób tajemniczy, lecz jednoznaczny, w słowach nawiązujących do starej tradycji prorockiej. Mając przed oczyma panoszący się w świątyni nieład i nadużycia, Jeremiasz przekazuje wyrocznię Boga: „Opuściłem swój dom, pozostawiłem swoje dziedzictwo” (12,7)3. Dokładnie to samo zapowiada Jezus: „Oto wasz dom zostanie wam pusty” (Mt 23,38). Bóg oddala się. Świątynia nie jest już miejscem, z którym związał swe imię. Pozostanie pusta, odtąd będzie już tylko „waszym domem”4.

Zaraz po słowach o pustym domu, które bezpośrednio zapowiadają może nie samo zburzenie świątyni, ale z pewnością jej kres w sensie wewnętrznym, utratę znaczenia jako miejsca spotkania Boga z człowiekiem, u Mateusza znajduje się wielka mowa eschatologiczna Jezusa, zawierająca następujące najważniejsze tematy: zburzenie świątyni, zburzenie Jerozolimy, Sąd Ostateczny i koniec świata. Mowa ta, przekazana przez trzech synoptyków w odmiennych wariantach, stanowi bodajże najtrudniejszy tekst we wszystkich Ewangeliach. Powodem tego jest, po pierwsze, sama jej złożona treść dotycząca po części wydarzeń historycznych, które już miały miejsce, ale w większości odnosząca się do przyszłości wykraczającej poza nasze doświadczenia czasu i rzeczywistości, a nawet je dopełniająca. Zapowiedziana jest tu przyszłość, która rozsadza nasze kategorie, można ją jednak objaśniać, jedynie posługując się modelami zaczerpniętymi z naszych doświadczeń, z konieczności nieadekwatnymi w stosunku do objaśnianej treści. Rozumiemy teraz, dlaczego Jezus, którego nauczanie jest w zasadzie zawsze kontynuacją Prawa i Proroków, objaśnia wszystko słowami Pisma, w które wpisuje nowość swego posłannictwa – posłannictwa Syna Człowieczego”5. Istotne są w tej mowie ostrzeżenia Jezusa przed fałszywymi mesjaszami i prorokami: „Strzeżcie się, żeby was kto nie zwiódł. Wielu bowiem przyjdzie pod moim imieniem i będą mówić: Ja jestem Mesjaszem. I wielu w błąd wprowadzą” (Mt 24,4-5) i „Powstanie wielu fałszywych proroków i wielu w błąd wprowadzą; a ponieważ wzmoże się nieprawość, oziębnie miłość wielu” (Mt 24,11-12). Te ostrzeżenia są dla Jezusa i dla Jego Kościoła szczególnie cenne.



Janusz Maria Andrzejewski OP

1 Grecki przymiotnik eremos ma znaczenia „opuszczony, bezludny, pusty”.

2 J. RATZINGER, BENEDYKT XVI, Jezus z Nazaretu. Część 2. Od wjazdu do Jerozolimy do Zmartwychwstania (Jedność, Kielce 2011) 49,0.

3 Szczególnie ostro brzmią słowa o nienawiści Boga do swojego narodu z tego tekstu: „Opuściłem swój dom, pozostawiłem swoje dziedzictwo. To, co umiłowałem, oddałem w ręce swych nieprzyjaciół. Moje dziedzictwo stało się dla Mnie jak lew w gęstwinie. Podniosło przeciw Mnie swój głos, dlatego muszę go nienawidzić” (Jr 12,7-8).

4 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 50,4.

5 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 53,1

czwartek, 7 marca 2019

Oczyszczenie świątyni


Oczyszczenie świątyni

Marek opowiada nam, że po tym powitaniu Jezus poszedł do świątyni i przyjrzał się tam wszystkiemu, a ponieważ pora była już późna, udał się do Betanii, gdzie w owym tygodniu mieszkał. Nazajutrz ponownie wszedł do świątyni i zaczął wyrzucać z niej kupujących i sprzedających; „powywracał stoły tych, którzy zmieniali pieniądze, i ławki sprzedawców gołębi” (11,15).

Jezus uzasadnia swe postępowanie słowami zaczerpniętymi z Izajasza, uzupełniając je tekstem z Jeremiasza: „Mój dom ma być domem modlitwy dla wszystkich narodów, lecz wy uczyniliście go jaskinią zbójców” (Mk 11,17nn; zob. Iz 56,7; Jr 7,11)”1. Wydaje się jednak, że oczyszczenie świątyni jest dla Jezusa manifestacją Jego mesjańskiej władzy – obwołany przez tłum królem – wkracza do świątyni jako Mesjasz, który ma pełnię władzy królewskiej, a wykorzystuje ją właśnie na placu świątynnym. Lepiej pokazuje to Mateusz, który sytuuje oczyszczenie świątyni bezpośrednio po triumfalnym wjeździe Jezusa do Jerozolimy: „Gdy wjechał do Jerozolimy, poruszyło się całe miasto, i pytano: Kto to jest? A tłumy odpowiadały: To jest prorok, Jezus z Nazaretu w Galilei. A Jezus wszedł do świątyni i wyrzucił wszystkich sprzedających i kupujących w świątyni; powywracał stoły zmieniających pieniądze oraz ławki tych, którzy sprzedawali gołębie. I rzekł do nich: Napisane jest: Mój dom ma być domem modlitwy, a wy czynicie z niego jaskinię zbójców” (Mt 21,10-13).

Jest więc najpierw teza, zgodnie z którą to oczyszczenie świątyni nie było atakiem przeprowadzonym na świątynię jako taką, lecz dotyczyło jedynie nadużyć. Handlarze mieli bez wątpienia zezwolenie żydowskich urzędników, którzy z udzielania go czerpali duże korzyści. W tym znaczeniu czynności zmieniających pieniądze i sprzedawców bydła były zgodne z obowiązującymi normami prawa. Zrozumiały był też fakt, że ze względu na będące w użyciu monety rzymskie – z powodu widniejącego na nich wizerunku cesarza z pewnością uważane za bałwochwalcze – zadbano o możliwość ich wymiany na walutę własnej świątyni, dokonywaną na obszernym Dziedzińcu Pogan, gdzie sprzedawano również przeznaczone na ofiarę zwierzęta. Jednakże w architektonicznym układzie świątyni to jej powiązanie z handlem nie było zgodne z przeznaczeniem Dziedzińca Pogan.

Swym czynem Jezus zakwestionował obowiązujący wtedy, ustanowiony przez arystokrację świątynną porządek, nie wystąpił jednak przeciwko Prawu i Prorokom. Przeciwnie, potępiając ewidentnie naganną praktykę, która stała się „prawem”, przywracał wartość właściwemu autentycznemu prawu, Boskiemu prawu Izraela. Tylko w ten sposób można wyjaśnić fakt, że nie interweniowała ani policja świątynna, ani gotowa do akcji rzymska kohorta stacjonująca w Twierdzy Antonia. Władze świątynne poprzestały na zapytaniu Jezusa, jakim prawem to uczynił”2. Ta łagodna interpretacja zdaje się nie uwzględniać słów Jezusa: „Mój dom ma być domem modlitwy, a wy czynicie z niego jaskinię zbójców” (Mt 21,13). Jemu nie chodzi o pewne jurydyczne interpretacje, o interesy handlarzy i władz świątyni – chodzi Mu o profanację świątyni, która z miejsca modlitwy została zamieniona na miejsce handlu. Ani Jezus, ani Jego uczniowie nie usiłują usprawiedliwiać świątynnego handlu. Stary Testament nie reguluje zagadnienia handlu w świątyni – bo świątynia to miejsce przebywania Imienia Bożego i jest miejscem kultu i modlitwy.

W ten sposób dochodzimy do drugiej, sprzecznej z tamtą, polityczno-rewolucyjnej interpretacji tego wydarzenia. Już w epoce oświecenia pojawiły się próby ukazywania Jezusa jako politycznego wichrzyciela. Dopiero jednak Robert Eisler w swym dwutomowym dziele IESOUS BASILEUS OU BASILEUSAS (Heidelberg 1929/30) podjął konsekwentną próbę wykazania na podstawie całego nowotestamentowego materiału, że „Jezus był myślącym w kategoriach apokaliptycznych rewolucjonistą politycznym, który doprowadził w Jerozolimie do rozruchów, został ujęty przez Rzymian i stracony” (tak pisze Hengel, War Jesus Revolutionär?, s. 7). Książka ta wzbudziła prawdziwą sensację, jednak w sytuacji panującej w latach trzydziestych nie spowodowała jeszcze trwałych następstw.

Dopiero w latach sześćdziesiątych zapanował duchowy i polityczny klimat, w którym taka wizja mogła wywierać swą elektryzującą siłę. Tym razem Samuel George Frederick Brandon był tym, który w swym dziele Jesus and the Zealots (New York 1967) dostarczył, naukowego z pozoru, jej uzasadnienia. Jezus został w ten sposób włączony w nurt ruchu zelotów, który swych biblijnych podstaw doszukiwał się w kapłanie Pinchasie, wnuku Aarona. Pinchas przebił włócznią Izraelitę, który złączył się z kobietą oddającą się bałwochwalstwu. Uchodził on odtąd za wzór „gorliwców” Prawa i czcicieli jedynego Boga (zob. Księga Liczb 25)”3. Ewangelia Janowa wspomina: „Uczniowie Jego przypomnieli sobie, że napisano: Gorliwość o dom Twój pochłonie Mnie” (J 2,17) i używa tu greckiego słowa zelos. Jezus jest gorliwy o cześć swojego Ojca, a nie o takie, czy inne interesy polityczne.

Do tego nurtu zelos, zelotów, miał należeć Jezus – taka jest teza Eislera i Brandona, która w latach sześćdziesiątych doprowadziła do powstania fali teologii rewolucyjnych i politycznych. Za główny dowód tej tezy służy właśnie epizod oczyszczenia świątyni, uważanego za jednoznaczny akt przemocy, możliwy jedynie przy użyciu siły – co ewangeliści usiłowali zatuszować. Również pozdrawianie Jezusa jako syna Dawida i twórcy królestwa było według tych autorów aktem politycznym, a ukrzyżowanie Go przez Rzymian jako „Króla żydowskiego” miałoby dowodzić, że był On rewolucjonistą – zelotą – i jako taki został stracony”4. Autorzy tego typu teologii zdają się nie uwzględniać słów Jezusa przed Piłatem: „Królestwo moje nie jest z tego świata. Gdyby królestwo moje było z tego świata, słudzy moi biliby się, abym nie został wydany Żydom. Teraz zaś królestwo moje nie jest stąd” (J 18,36). Nie dostrzegają też tego, że Jezus oczyszcza świątyni sam – bez pomocy swoich uczniów. Dokonuje tego nie jako dowódca stronnictwa politycznego, ale jako Syn Boży: „Weźcie to stąd, a nie róbcie z domu mego Ojca targowiska!” (J 2,16).

Pisze dalej Papież: „Ta fala teologii rewolucji, które – powołując się na Jezusa uważanego przez nie za zelotę – usiłowały uzasadnić posługiwanie się przemocą jako środkiem do zbudowania lepszego świata – „królestwa” – po pewnym czasie opadła. Straszliwe następstwa przemocy motywowanej religią wszyscy mamy aż nazbyt wyraźnie przed oczyma. Królestwa Bożego, królestwa ludzkości, nie można zbudować na przemocy. Wbrew wszelkim próbom posługiwania się religijną i idealistyczną jej motywacją, nadal pozostaje ona ulubionym narzędziem Antychrysta. Przemoc służy nie człowieczeństwu, lecz antyczłowieczeństwu”5. To chyba nie takie proste – historia Ksiąg Machabejskich pokazuje, że pacyfizm nie ma sensu, jest zamaskowanym tchórzostwem i przerzucaniem odpowiedzialności za zło na innych. Sam Jezus stwierdza: „Nie sądźcie, że przyszedłem pokój przynieść na ziemię. Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz. Bo przyszedłem poróżnić syna z jego ojcem, córkę z matką, synową z teściową; i będą nieprzyjaciółmi człowieka jego domownicy. Kto kocha ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. I kto kocha syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. Kto nie bierze swego krzyża, a idzie za Mną, nie jest Mnie godzien. Kto chce znaleźć swe życie, straci je. a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je” (Mt 10,34-39). Jezus przynosi prawdę – a ona jest nieakceptowana przez wielu ludzi.

Pisze dalej Papież: „U Zachariasza Jezus znalazł nie tylko obraz przybywającego na ośle króla pokoju, lecz także wizję zabitego pasterza, przez swą śmierć przynoszącego zbawienie, oraz obraz przebitego, na którego wszyscy będą spoglądać. Inny znaczący punkt odniesienia, w perspektywie którego widział On swą działalność, stanowiła wizja cierpiącego Sługi Bożego, który – jako Sługa – oddaje swe życie za wielu i w ten sposób przynosi zbawienie (zob. Iz 52,13–53,12). To późne proroctwo stanowi klucz interpretacyjny, którym Jezus otwiera Stary Testament; z jego pomocą, po Wielkanocy, On sam stanie się kluczem do nowego odczytania Prawa i Proroków”6.

Po dokonaniu oczyszczenia „Jezus nauczał” – taką informację przekazuje Marek. Istotną treść tej „nauki” widzi on w następujących słowach Jezusa: „Czyż nie jest napisane: Mój dom ma być domem modlitwy dla wszystkich narodów, lecz wy uczyniliście go jaskinią zbójców?” (11,17)”7. Dom Boży nie ma być domem handlu i handlarzy, ale ma być miejscem skupienia i modlitwy dla Żydów i dla pogan – zgodnie z intencją króla Salomona: „Również i cudzoziemca, który nie jest z Twego ludu, Izraela, a jednak przyjdzie z dalekiego kraju przez wzgląd na Twe Imię - bo będzie słychać o Twoim wielkim Imieniu i o Twej mocnej ręce i wyciągniętym ramieniu - gdy przyjdzie i będzie się modlić w tej świątyni, Ty w niebie, miejscu Twego przebywania, wysłuchaj i uczyń to wszystko, o co ten cudzoziemiec będzie do Ciebie wołać. Niech wszystkie narody ziemi poznają Twe Imię dla nabrania bojaźni przed Tobą za przykładem Twego ludu, Izraela. Niech też wiedzą, że Twoje Imię zostało wezwane nad tą świątynią, którą zbudowałem” (1 Krl 8,41-43).

Musimy tu oczywiście pamiętać, że według Jana oczyszczenie świątyni miało miejsce podczas pierwszej Paschy Jezusa, na początku Jego działalności. Synoptycy zaś, jak już widzieliśmy, opisują tylko jedną Paschę Jezusa, a wtedy oczyszczenie świątyni z konieczności przypada na ostatnie dni Jego działalności. Do niedawna egzegeza przyjmowała najczęściej, że datacja świętego Jana miała charakter nie dokładnie biograficzno-chronologiczny, lecz „teologiczny”. Dzisiaj natomiast coraz wyraźniej dostrzega się racje przemawiające za dokładną chronologiczną datacją czwartego ewangelisty; zarówno w tym wydarzeniu, jak i w całej Ewangelii – mimo jej zdecydowanie teologicznego charakteru – okazuje się on doskonale poinformowany co do miejsca, czasu i przebiegu wydarzeń”8. To ważna informacja, bo warto by odtwarzać prawdziwą chronologię życia Jezusa.

U Marka fałszywy świadek pomawia Jezusa o to, że powiedział: „Ja zburzę ten przybytek uczyniony ludzką ręką i w ciągu trzech dni zbuduję inny, nie ręką ludzką uczyniony” (Mk 14,58). W tych słowach „świadek” jest dość blisko słów Jezusa, myli się jednak w jednym istotnym punkcie: Nie Jezus jest tym, który burzy świątynię; podobnie jak w czasach Jeremiasza za jej zburzenie odpowiedzialni są ci, którzy czynią z niej jaskinię zbójców.

Autentyczne słowa Jezusa u Jana brzmią następująco: „Zburzcie tę świątynię, a Ja w trzy dni wzniosę ją na nowo” (2,19). Tak Jezus odpowiedział na żądanie władz żydowskich domagających się jakiegoś znaku, którym dowiódłby posiadania prawa dokonywania takich czynów, jak oczyszczenie świątyni. Jego „znak”, to Krzyż i Zmartwychwstanie. Krzyż i Zmartwychwstanie potwierdzają Jego prawo ustanawiania kultu zgodnego z prawdą. Jezus usprawiedliwia siebie przez swą Mękę – znak Jonasza, który daje Izraelowi i światu”9. Oczywiste jest, że fałszywy świadkowie nie mylą się, tylko świadomie przeinaczają słowa Jezusa, bo sąd żydowski szuka pretekstu dla zabicia Jezusa (por. Mk 14,57-58). Jezus argumentuje inaczej – występuje w imieniu Boga swojego Ojca: „Do tych zaś, którzy sprzedawali gołębie, rzekł: Weźcie to stąd, a nie róbcie z domu mego Ojca targowiska!” (J 2,16). Ukazuje siebie, jako prawdziwą Świątynię, którą Żydzi zniszczą, ale On sam, swoją własną Boską mocą ją odbuduje. Argumentem Jezusa jest nie tyle Krzyż – ile Jego Boska władza nad światem i nad świątynią, w mocy której dokonuje jej oczyszczenia.

Pisze dalej Papież: „Odrzucenie Jezusa, ukrzyżowanie Go, oznacza jednocześnie kres świątyni. Czas tej świątyni przeminął. Pojawia się nowy kult, w świątyni zbudowanej nie przez ludzi. Świątynią tą jest Jego Ciało – Zmartwychwstały, który gromadzi narody i jednoczy w Sakramencie swego Ciała i Krwi. On sam jest nową Świątynią ludzkości. Ukrzyżowanie Jezusa jest jednocześnie zburzeniem starej świątyni. Wraz z Jego zmartwychwstaniem rozpoczyna się nowy sposób oddawania czci Bogu – już nie na tej czy innej górze, lecz „w Duchu i prawdzie” (J 4,23)”10. Nie zgodziłbym się z Papieżem, odnośnie identyfikacji ukrzyżowania Jezusa ze zburzeniem starej świątyni. Te wydarzenia dzieli około czterdziestu lat. Śmierć Jezusa na krzyżu oznacza prawdopodobnie opuszczenie świątyni przez Boga. Sugeruje to Mt 27,51: „A oto zasłona przybytku rozdarła się na dwoje z góry na dół”. Bóg opuszcza świątynię w sposób analogiczny do faktu opisanego przez proroka Ezechiela: „A chwała Pańska odeszła od progu świątyni i zatrzymała się nad cherubami. Cheruby rozwinęły skrzydła i uchodząc uniosły się z ziemi na moich oczach, a koła z nimi. Zatrzymały się w wejściu wschodniej bramy świątyni Pańskiej, a chwała Boga izraelskiego spoczywała nad nimi u góry (…) Potem cheruby rozwinęły swe skrzydła i równocześnie z nimi [poruszyły się] koła, a chwała Boga Izraela spoczywała na nich u góry. I odeszła chwała Pańska z granic miasta, i zatrzymała się na górze, która leży na wschód od miasta” (Ez 10,18-19; 11,22-23).

Jak zatem przedstawia się sprawa z zelos Jezusa? W związku z powyższym pytaniem – i właśnie w powiązaniu z oczyszczeniem świątyni – Jan podarował nam cenne słowa, które dają dokładną i wyczerpującą odpowiedź na to pytanie. Mówi nam, że przy okazji oczyszczenia świątyni uczniowie przypomnieli sobie, że napisano: „Gorliwość o dom Twój mnie pożera” (2,17). Są to słowa wielkiego pasyjnego Psalmu 69. Życie słowem Boga skazuje modlącego się na całkowitą izolację; staje się ono dla niego udręką z powodu cierpień zadawanych mu przez otaczających go ludzi, którzy dyszą nienawiścią do niego. „Wybaw mnie, Boże, bo woda mi sięga po szyję. (…) Dla Ciebie bowiem znoszę urąganie (…) gorliwość o dom Twój mnie pożera” (Ps 69, 2.8.10).

W tym cierpiącym sprawiedliwym pamięć uczniów rozpoznała Jezusa. Gorliwość o dom Boży doprowadza Go do Męki, do Krzyża. Taki właśnie jest podstawowy zwrot, którego Jezus dokonał w temacie gorliwości – zelos. „Gorliwość”, która chciała służyć Bogu, posługując się przemocą, przeobraził w gorliwość Krzyża. W ten sposób ustanowił raz na zawsze kryterium autentycznej gorliwości: jest to gorliwość dającej siebie samą miłości. Taką gorliwością musi się kierować chrześcijanin; w tym też zawarta jest autentyczna odpowiedź na pytanie o „zelotyzm” Jezusa. Interpretacja ta znajduje dodatkowe potwierdzenie w dwu krótkich epizodach, którymi Mateusz kończy opowiadanie o oczyszczeniu świątyni.

W świątyni podeszli do Niego niewidomi i chromi, i uzdrowił ich” (21,14). Sprzedawaniu zwierząt i operacjom pieniężnym Jezus przeciwstawia swą uzdrawiającą moc. Ona właśnie stanowi autentyczne oczyszczenie świątyni. Jezus nie przychodzi jako burzyciel, nie przybywa z mieczem rewolucjonisty. Przychodzi z darem uzdrawiania. Zwraca się do tych, którzy z powodu jakiejś ułomności spychani są na margines własnego życia i na margines społeczeństwa. Ukazuje Boga jako miłującego, a Jego potęgę – jako potęgę miłości”11.



Janusz Maria Andrzejewski OP

1 J. RATZINGER, BENEDYKT XVI, Jezus z Nazaretu. Część 2. Od wjazdu do Jerozolimy do Zmartwychwstania (Jedność, Kielce 2011) 28,0.

2 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 29,3-30,7.

3 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 30,7-32,0.

4 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 33,3-34,7.

5 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 34,7.

6 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 37,3.

7 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 37,3.

8 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 38,7-40,0.

9 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 44,0.

10 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 45,3.

11 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 45,3-48,0.