piątek, 27 stycznia 2017

Komentarz do J 21


J 21

Rozdział dwudziesty pierwszy Ewangelii poświęcony jest wizji nad Jeziorem Tyberiadzkim (por. J 21,1). Wstępem do niej jest nieudany nocny połów ryb (por. J 21,3). Rano pojawia się na brzegu Jezus, który podpowiada Piotrowi i jego towarzyszom: „Zapuście sieć po prawej stronie łodzi, a znajdziecie. Zapuścili więc, i już nie mogli jej uciągnąć dla mnóstwa ryb” (J 21,6). Dzięki temu znakowi Jan rozpoznaje Mistrza, a Piotr rzuca się w morze, żeby prędzej z Nim się spotkać (por. J 21,7). Uczniowie przypływają do brzegu i jedzą śniadanie. Ciekawa jest uwaga Ewangelisty: „A nikt z siedzących nie śmiał go zapytać: Kto ty jesteś? Wiedzieli bowiem, że Pan jest” (J 21,12). Jezus swoją postawą czasami onieśmielał swoich uczniów (por. Mk 9,32; Łk 9,45). Bali się Go, widząc Jego radykalizm wobec rodziny (por. Mt 12,46-50), czy wobec faryzeuszów i znających Pismo (por. Mt 23).

Po śniadaniu Jezus po trzykroć pyta się Piotra o jego miłość: „Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie więcej aniżeli ci? Odpowiedział Mu: Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham. Rzekł do niego: Paś baranki moje! I znowu, po raz drugi, powiedział do niego: Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie? Odparł Mu: Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham. Rzekł do niego: Paś owce moje! Powiedział mu po raz trzeci: Szymonie, synu Jana, czy kochasz Mnie? Zasmucił się Piotr, że mu po raz trzeci powiedział: Czy kochasz Mnie? I rzekł do Niego: Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham. Rzekł do niego Jezus: Paś owce moje!” (J 21,15-17). Przekład BT tłumaczy występujący w oryginale czasownik agapao przez „miłuję”, a czasownik fileo przez „kocham”. Oddaje to dobrze grę słów użytych w tym dialogu1. Piotr używa czasownik fileo z dwóch powodów. Po pierwsze jest to słowo mniej patetyczne, jest on pewien naturalnego uczucia, które ono wyraża, nie mówi nic o wyższej klasie miłości ukrytej w słowie agapao. Po drugie, jest to słowo cieplejsze, słowo agapao wydaje się być chłodniejszym wskazaniem na wartościowania2. Polskie słowo „kocham” lepiej oddaje uczucie jakie ma Piotr wobec Jezusa. Ta miłość do Jezusa jest wystarczająca do prowadzenia Kościoła.

Następnie Jezus przepowiada Piotrowi męczeństwo (por. J 21,18-19), a na temat umiłowanego swojego ucznia mówi: „Chcę, aby on tak został, aż przyjdę, co tobie do tego?” (J 21,22). Nie oznacza to obietnicy nieśmiertelności dla Jana (por. J 21,23), a może odnosić się do przyjścia Jezusa do Jana na wyspie Patmos, zrelacjonowanej przez niego w Apokalipsie. Ewangelia kończy się frazą: „Jest też wiele innych rzeczy, które uczynił Jezus; które gdyby z osobna opisywać, mniemam że i sam świat nie mógłby pomieścić ksiąg, które by trzeba napisać” (J 21,25). Z pewnością chciałoby się czasami lepszego rozwinięcia myśli w niej ukazanych.

Janusz Maria Andrzejewski OP



1 Niestety nie wiem, jak to wyglądało w języku aramejskim, w którym ze sobą rozmawiali. Wierzę, że grecki tekst Ewangelii dobrze oddaje sens wydarzeń i dialogów.

2 Por. The Cambridge Bible for Schools and Colleges, Published in 1882-1921.

Komentarz do J 20


J 20

Maria Magdalena odkrywa w ciemnościach otwarty grób Jezusa i nie wiadomo na jakiej podstawie informuje Piotra i umiłowanego ucznia Jezusa: „Wzięto Pana z grobu, a nie wiemy, gdzie go położono” (J 20,2). Przybiegają obydwaj do grobu i widzą „prześcieradła leżące, i chustkę, która była na głowie jego, nie z prześcieradłami położoną, ale osobno zwiniętą na jedno miejsce” (J 20,6-7). Staje się to dla umiłowanego ucznia podstawą do jego wiary w zmartwychwstanie Jezusa (por. J 20,8). Maria, natomiast, ma wizję „dwóch aniołów w bieli siedzących, jednego u głowy, a drugiego u nóg, gdzie położone było ciało Jezusowe” (J 20,12). Mówi im: „wzięto Pana mego, a nie wiem, gdzie go położono” (J 20,13). Zaraz potem dostrzega Jezusa, ale Go nie rozpoznaje i biorąc Go za ogrodnika mówi doń: „Panie, jeśli go ty wziąłeś, powiedz mi, gdzieś go położył, a ja go wezmę” (J 20,15). Jezus mówi do niej: „Mario!” (J 20,16) i dopiero wtedy Go rozpoznaje. Jezus mówi do niej: „Nie dotykaj mnie, bom jeszcze nie wstąpił do Ojca mego. Ale idź do braci moich, a powiedz im: Wstępuję do Ojca mojego i Ojca waszego, Boga mojego i Boga waszego” (J 20,17). Pierwsze słowa Jezusa (w greckim oryginale: me mu haptu) trzeba by chyba przetłumaczyć: „Przestań Mnie dotykać!” – Maria Magdalena zdaje się wątpić w prawdziwość cielesności, materialności Zmartwychwstałego. „Jeszcze nie wstąpiłem do Mojego Ojca” – i dlatego Jezus jest w pełni „namacalny”, dostępny zmysłom. „Wstępuję” – oznacza, że ten stan dobiegnie końca, jest to stan przejściowy. Rozróżnienie – Mój-wasz jest koniecznym wyjaśnieniem jakościowej różnicy między stosunkiem do Boga-Ojca Jezusa i Jego uczniów – nazywanych przez Niego „braćmi” (por. Mt 12,50).

Wieczorem tego samego dnia Jezus przychodzi do swoich uczniów zgromadzonych „z obawy przed żydami” i uspokaja ich słowami „Pokój wam” (J 20,19). Atmosfera strachu, czy wręcz zastraszenia widoczna w całej Ewangelii (por. J 3,2; 7,13; 9,22.34; 12,42-43; 19,38) z pewnością przeszkadzała uczniom Jezusa i całemu ówczesnemu społeczeństwu żydowskiemu. Konieczne więc było napełnienie ich pokojem (por. Łk 10,5-6) – jednym z owoców Ducha Świętego (por. Ga 5,22). W atmosferze pokoju Jezus pokazuje uczniom swoje rany, które są jakby pieczęcią potwierdzającą Jego zmartwychwstanie i napełnia uczniów kolejnym owocem Ducha Świętego – radością (por. J 20,20). Tak przygotowanym objawia: „Pokój wam. Jako mię posłał Ojciec, i ja was posyłam” (J 20,21). Oznacza to, że misja Jezusa jest kontynuowana przez Kościół i w Kościele. Wielka misja zbawienia ludzi w wierze chrystusowej. Ta misja byłaby oczywiście niemożliwa do wykonania bez wylania Ducha Świętego: „To powiedziawszy, tchnął na nich, i rzekł im: Weźmijcie Ducha Świętego; którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są zatrzymane” (J 20,22-23). To Duch Święty umożliwia ludziom odpuszczanie grzechów, które w teologii judaizmu było zarezerwowane dla Boga. Wobec sparaliżowanego człowieka Żydzi mówią: „Któż grzechy odpuszczać może, jeśli nie sam Bóg?” (Mk 2,7). To Duch Święty daje rozeznanie, jak postąpić w konkretnej ludzkiej sytuacji – udzielić rozgrzeszenia, czy też nie.

Osobnym problemem dla rodzącego się Kościoła była niewiara apostoła Tomasza, nieobecnego w czasie pierwszej manifestacji Jezusa zmartwychwstałego. Twierdził on: „Jeśli nie ujrzę w ręku jego przebicia gwoździ, a nie włożę palca mego na miejsce gwoździ, i nie włożę ręki mojej w bok jego, nie uwierzę” (J 20,25). Jezus przełamuje jego niewiarę: „Przyszedł Jezus drzwiami zamkniętymi, i stanął w pośrodku, i rzekł: Pokój wam! Potem rzekł Tomaszowi: Włóż tu palec twój, i oglądaj ręce moje, i wyciągnij rękę twoją, i włóż w bok mój; a nie bądź niewierny, ale wierny”1 (J 20,26-27). Wierność Jezusowi to wiara w Niego i pełne Jemu posłuszeństwo. Jezus gotów jest zgodzić się na eksperymentalne badanie swoich ran, byle tylko usunąć pretekst umożliwiający Tomaszowi niewiarę, kryjącą się za przemądrzałym sceptycyzmem. Myślę, że Tomasz nie odważył się „badać” ran chrystusowych. Powiedział tylko: „Pan mój i Bóg mój!” (J 20,28). W ten sposób w pełni podporządkowuje się panowaniu Jezusa w jego własnym życiu i wyznaje w pełni Bóstwo Jezusa. Po cudzie uciszenia burzy na jeziorze, uczniowie wyznawali: „Prawdziwie jesteś Synem Bożym” (Mt 14,33). Wobec cudu zmartwychwstania, wobec żyjącego z ranami Ukrzyżowanego uznają, że tylko będąc prawdziwym Bogiem mógł tego dokonać.

Jezus podsumowuje słowami: „Dlatego żeś mię ujrzał, Tomaszu, uwierzyłeś; błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli” (J 20,29). Jest to zachęta do wiary dla wielu, którzy nie zobaczyli jeszcze Jezusa. Pisze dalej Ewangelista o celu swojej Ewangelii: „abyście wierzyli, że Jezus jest Chrystusem Synem Bożym; i żebyście wierząc, życie mieli w imię jego” (J 20,31). Pragnie, byśmy uwierzyli w Jezusa i dzięki temu mieli autentyczne życie.



Janusz Maria Andrzejewski OP

1 Tekst grecki można by też przetłumaczyć: „Nie bądź niewierzący, ale wierzący”.

czwartek, 26 stycznia 2017

Komentarz do J 19


J 19
Po nieudanej próbie uwolnienia Jezusa, opisanej w poprzednim rozdziale, Piłat decyduje się wydać Go na ubiczowanie1 (por. J 19,1). G. Ricciotti tak je przedstawia: „U Rzymian biczowanie łączono z ukrzyżowaniem, czasem jednak stanowiło ono karę samoistną i mogło być wymierzone zamiast kary śmierci. Wykonywali je żołnierze. Skazaniec pozbawiony szat był przywiązany za przeguby rąk do słupa w ten sposób, że stał nieco pochylony, z wygiętym grzbietem. Bito go nie kijami, które były zarezerwowane dla obywateli rzymskich skazanych na śmierć, ale specjalnym batogiem, zwanym flagellum. Był to mocny, krótki kij, z którego zwisały liczne skórzane powrózki, obciążone kawałkiem metalu (ołowiu), a często zakończone haczykami (scorpiones). (…) Już po pierwszych uderzeniach na karku, plecach, bokach, ramionach i nogach występowały sińce, a potem te części ciała pokrywały się czarnoniebieskimi pręgami i opuchłymi guzami. Następnie coraz to nowe miejsca skóry i mięśni zaczynały pękać, naczynia krwionośne przerywały się zalewając całe ciało krwią. W końcu biczowany wyglądał jak zniekształcony kawał pokrwawionego mięsa. Często pod razami tracił przytomność, a nieraz i życie”2. Po tym straszliwym biczowaniu mamy kontynuację znęcania się nad Jezusem: „A żołnierze uplótłszy koronę z ciernia, włożyli mu na głowę, i przyodziali go szatą szkarłatną. I przychodzili do niego, i mówili: Witaj, królu żydowski! I bili go po twarzy” (J 19,2-3).
Po biczowaniu i cierniem koronowaniu Piłat stwierdza po raz kolejny (por. J 18,38; 19,4.6), że nie widzi w Jezusie żadnej winy3 i przedstawia im umęczonego Jezusa, licząc prawdopodobnie na ludzkie współczucie dla Niego mówiąc: „Oto człowiek” (J 19,5). Wskazuje w ten sposób na Jezusa, jako na ideał człowieczeństwa, a z drugiej strony ukazuje, co ludzie potrafią zrobić z niewinnym człowiekiem. Na tę patetyczną deklarację Piłata Żydzi reagują krzykiem: „Ukrzyżuj, ukrzyżuj go!” (J 19,6) i argumentują: „My Zakon mamy, a według Zakonu powinien umrzeć, bo się synem Bożym czynił4” (J 19,7). Wiemy, że Jezus nie uczynił się Synem Bożym, On Nim jest, a oni nie są w stanie udowodnić, ani że jest to bluźnierstwo, ani zaprzeczyć temu faktowi. Takie sformułowanie zarzutu wskazuje na bardzo niski poziom wykształcenia teologicznego oskarżycieli. Oskarżają Jezusa o uzurpowanie sobie tego tytułu, a sami nie zastanawiają się nad znaczeniem tytułu „syna Bożego”. W Starym Testamencie mamy przykłady stosowania tego tytułu. Tak na przykład Bóg mówi do faraona za pośrednictwem Mojżesza: „Syn to mój pierworodny Izrael. Rzekłem tobie: Puść syna mego, aby mi służył, a nie chciałeś go puścić: oto ja zabiję syna twego pierworodnego” (Wj 4,22-23). W rozumieniu Boga, Izrael jest Jego synem, jest synem Boga – nie ze względu na jakieś szczególne zasługi, ale ze względu na wolną decyzję Boga. W tym tytule nie ma nic niewłaściwego, jest to tylko informacja dla faraona i dla Izraela o szczególnym wybraniu, o przywileju, jakim Bóg obdarzył swój lud.
Podobnie, kiedy w Psalmie 82,6 Bóg mówi do niesprawiedliwych sędziów: „Bogami jesteście i synami Najwyższego wszyscy”, to wskazuje na wybranie sędziów i na łaski z tym związane. Przywilej związku z Bogiem w funkcji sądzenia wykonywanej w imieniu Boga ma uczyć odpowiedzialności i nie oznacza żadnego bluźnierstwa.
Taki jest więc podstawowy zarzut Żydów wobec Jezusa. Zamordowanie Jezusa dla „świętego spokoju”, dla ratowania narodu, jak to sugerował Kajfasz (por. J 11,50), było tylko pretekstem. Podstawowym zarzutem wobec Jezusa jest Jego świadectwo o Jego Bożym Synostwie. Jezus wyraźnie unika mówienia o swoim tytule Chrystusa (por. J 10,24-25), a jednocześnie mówi o swoim Ojcu, dając do zrozumienia, że Jego prawdziwym Ojcem jest sam Bóg (por. J 8,54). Dla Żydów było to nie do pomyślenia, a więc mówili o bluźnierstwie, za które trzeba było bluźniercę ukamienować zgodnie z przepisem Prawa (por. Kpł 24,16).
Już wcześniej w Ewangelii Jezus usprawiedliwia swoje uzdrowienie paralityka w szabat, co z punktu widzenia Żydów było łamaniem szabatu i również zasługiwało na karę śmierci (por. Wj 31,12-17) tym, że podobnie jak Bóg-Ojciec jest On jako Syn wolny wobec instytucji szabatu: „Ojciec mój aż dotąd działa, i ja działam. Dlatego więc tym bardziej starali się go żydzi zabić, że nie tylko naruszał szabat, ale też Boga powiadał być Ojcem swym, czyniąc się równym Bogu” (J 5,17-18). Trudno to było Żydom zrozumieć a bali się przekraczać granice swojej rabinistycznej teologii. Dla nich Jezus był po prostu uzurpatorem, którego trzeba było zabić. Widać to też w kolejnym konflikcie Jezusa z Żydami. Po Jego objawieniu: „Ja i Ojciec jedno jesteśmy” (J 10,30): „Żydzi porwali kamienie, aby go ukamienować. Odpowiedział im Jezus: Wiele dobrych uczynków ukazałem wam od Ojca mego; za który z tych uczynków kamienujecie mnie? Odpowiedzieli mu żydzi: Za dobry uczynek nie kamienujemy cię, ale za bluźnierstwo; i że ty, będąc człowiekiem, czynisz sam siebie Bogiem. Odpowiedział im Jezus: Czy nie jest napisane w Zakonie waszym: Że "Ja rzekłem: bogami jesteście?" Jeżeli tych nazwał bogami, do których stała się mowa Boża a Pisma zmienić nie można o mnie, którego Ojciec poświęcił, i posłał na świat, wy mówicie: Że bluźnisz, ponieważ rzekłem: Jestem Synem Bożym?” (J 10,31-36). W naszym rozumieniu słowa „bluźnierstwo”5, Jezus nie mówi i nie czyni nic, co by zasługiwało na to określenie. Nawet używanie terminu „bóg” w stosunku do człowieka nie jest bluźnierstwem, bo sam Bóg używa tej terminologii w odniesieniu do człowieka ubogaconego Jego łaskami – jak to ukazuje Psalm 82: „Bogami jesteście i synami Najwyższego wszyscy” (Ps 82,6). Dla wielu współczesnych Jezusowi, łatwiej było Go zabić pod pretekstem bluźnierstwa, niż próbować Go rozumieć, czy wręcz podporządkować się Jemu jako Synowi Bożemu. Jezus objawia, że jest Synem Boga, a Bóg-Ojciec potwierdza to wielkimi cudami.
Piłat boi się tytułu Syna Bożego (por. J 19,8), a nawet chce uwolnić Jezusa (por. J 19,12). Zwraca się więc do Jezusa z pytaniem: „Do mnie nie mówisz? Nie wiesz, że mam moc ukrzyżować cię, i mam moc wypuścić cię? Odpowiedział Jezus: Nie miałbyś żadnej mocy nade mną, gdyby ci z góry nie było dane. Dlatego, który mię tobie wydał, większy grzech ma” (J 19,10-11). Wszelka władza pochodzi od Boga, jak mówi święty Paweł (por. Rz 13,1), co oznacza, że również Piłat prędzej, czy później odpowie przed Bogiem za sposób jej sprawowania. W tym procesie, Piłat nie szukający prawdy i nie mający zamiaru ryzykować utratą swojej władzy jest tylko marionetką w rękach Żydów. To oni, występujący oficjalnie w imię religii żydowskiej mają większy stopień odpowiedzialności za śmierć Jezusa – dosłownie według tekstu greckiego „mają większy grzech”.
Decydującym dla wyroku Piłata okazuje się żydowski szantaż: „Jeśli tego wypuścisz, nie jesteś przyjacielem cesarskim; każdy bowiem, co się czyni królem, sprzeciwia się cesarzowi” (J 19,12). Piłat jeszcze próbuje bronić Jezusa słowami: „Króla waszego mam ukrzyżować?”, ale kapłani mu opowiadają: „Nie mamy króla, tylko cesarza” (J 19,15). Zdają się zapominać tekst Psalmu 2: „Czemu się wzburzyły narody, a ludy wymyślały próżne rzeczy? Stanęli razem królowie ziemi, a książęta zeszli się w gromadę przeciw Panu i przeciw Chrystusowi jego: „Potargajmy więzy ich i zrzućmy z siebie jarzmo ich!” Pan, który mieszka w niebiosach, wyśmieje się z nich, i Pan szydzić z nich będzie. Wtedy przemówi do nich w gniewie swoim i w zapalczywości swej potrwoży ich. „A ja jestem ustanowiony królem od niego nad Syjonem górą świętą jego, bym głosił przykazanie jego. Pan rzekł do mnie: „Tyś jest synem moim, jam ciebie dziś zrodził. Żądaj ode mnie, a dam ci narody w twe dziedzictwo, a w posiadłość twą krańce ziemi” (Ps 2,1-8). Sam Bóg jest królem Izraela (por. Iz 6,5) i to On sam ustanawia Chrystusa, swojego Syna królem nad Syjonem, a Żydzi Go odrzucają.
Droga krzyżowa i ukrzyżowanie są ukazane bardzo skrótowo: „A niosąc krzyż sobie6, wyszedł na to miejsce, które nazywają Trupia Głowa, a po żydowsku Golgota. Tam go ukrzyżowali, a z nim innych dwóch, z jednej i z drugiej strony, a w pośrodku Jezusa” (J 19,17-18). Piłat decyduje o określeniu winy skazańca: „JEZUS NAZAREŃSKI KRÓL ŻYDOWSKI” (J 19,19), nie podoba się to arcykapłanom, którzy proszą: „Nie pisz: Król żydowski, ale że on powiedział: Jestem królem żydowskim” (J 19,21) – ale Piłat nie ustępuje (por. J 19,22).
Ewangelista wspomina o podziale odzieży Jezusa: „Żołnierze więc, gdy go ukrzyżowali, wzięli szaty jego (i uczynili cztery części, każdemu żołnierzowi część) i suknię. A była suknia nieszyta, od wierzchu całodziana. Rzekli tedy jeden do drugiego: Nie krajmy jej, ale rzućmy o nią losy, czyja ma być; żeby się wypełniło Pismo, które mówi: "Podzielili sobie szaty moje, a o suknię moją los rzucili." I to więc żołnierze uczynili” (J 19,23-24). Następnie mówi o samym Jezusie: „A stały obok krzyża Jezusowego matka jego i siostra matki jego, Maria Kleofasowa, i Maria Magdalena” (J 19,25). Prawdopodobnie siostrą7 Maryi, matki Jezusa jest Salome, matka apostołów Jakuba i Jana. Wskazują na to teksty paralelne Mk 15,40 mówiący o Salome i Mt 27,56 mówiący o matce synów Zebedeusza8.
„Gdy więc ujrzał Jezus matkę i ucznia, którego miłował, stojącego, mówi matce swojej: Niewiasto, oto syn twój. Potem mówi uczniowi: Oto matka twoja. I od tej chwili wziął ją uczeń do siebie” (J 19,26-27). Zdumiewa w takim tragicznym momencie to oficjalne słowo „Niewiasto”9. Identycznie zwrócił się do swojej Mamy na weselu w Kanie Galilejskiej (por. J 2,4). Możliwe, że w ten sposób Jezus wskazuje na Maryję, jako na kobietę zapowiedzianą w Rdz 3,15 i ukazaną świętemu Janowi w wizji na wyspie Patmos i przedstawioną w Ap 12. To oddanie Maryi pod opiekę Jana jest wyrazem troski o Matkę, a jednocześnie jest darem dla rodzącego się Kościoła. Jezus oddaje Maryję Janowi, a nie stojącym pod krzyżem niewiastom, bo to właśnie ten Jego uczeń został przez Niego umiłowany. Miłość jest podstawą decyzji Jezusa.
Nawet w czasie swojej agonii Jezus jest skoncentrowany na wypełnianiu zapowiedzi Pisma Świętego: „Potem, wiedząc Jezus, że wszystko już się wykonało, aby się wypełniło Pismo, rzekł: Pragnę” (J 19,28). Możliwe, że te słowa trzeba rozumieć na tle wcześniejszej wypowiedzi Jezusa: „Nie mniemajcie, że przyszedłem rozwiązywać Zakon albo proroków. Nie przyszedłem rozwiązywać, ale wypełnić. Zaprawdę bowiem powiadam wam: Dopóki nie przeminie niebo i ziemia, jedna jota albo jedna kreska nie odmieni się w Zakonie, aż się wszystko stanie” (Mt 5,17-18). Jezus nie lekceważy Pisma, nie odsuwa go na bok ale wypełnia je i nadaje im właściwy sens.
Słowo „pragnę” odsyła nas do Ps 22,16: „Moje gardło suche jak skorupa, język mój przywiera do podniebienia, kładziesz mnie w prochu śmierci” i do Ps 69,22: „Dali mi jako pokarm truciznę, a gdy byłem spragniony, poili mnie octem”. Oczywiście można to słowo rozumieć w sensie duchowym: „pragnę miłości, miłosierdzia, współczucia, zbawienia dla ludzi”.
A było tam naczynie postawione, pełne octu; oni tedy włożywszy na hizop gąbkę pełną octu, podali do ust jego” (J 19,29). Słowo „ocet” oznacza prawdopodobnie to, co starożytni określają słowem: posca, tzn. napój przeznaczony dla żołnierzy strzegących skazańców. Nie wiemy nawet, czy krzyż Jezusa był wysoki, czy też niski – ewangelia nie mówi o stojących „pod” krzyżem, a o stojących „obok”10 krzyża11. „Jezus więc, gdy przyjął ocet, rzekł: Wykonało się. I skłoniwszy głowę, oddał ducha” (J 19,30). Przyczyną tej śmierci mogło być uduszenie?12. Mogło Mu pęknąć serce?13. Może było to skutkiem biczowania?14. Warto zauważyć, że ewangelie nie wydają się potwierdzać żadnej z tych hipotez.
Jezus zrealizował program swojego życia i mógł oddać swego ducha. Obraz śmierci jako „oddanie ducha” ma parallelę w Ewangelii wg św. Łukasza: „A Jezus zawoławszy głosem wielkim, rzekł : Ojcze, w ręce twoje polecam ducha mojego !” (Łk 23,46). Myślę, że te słowa trzeba odczytywać w kontekście słów, którymi Jezus zapowiadał swoją dobrowolną śmierć: „Dlatego miłuje mię Ojciec, że ja kładę duszę moją, abym ją znowu wziął. Nikt nie bierze jej ode mnie, ale ja kładę ją sam od siebie; i mam moc położyć ją, i mam moc znowu wziąć ją. To przykazanie otrzymałem od Ojca mego” (J 10,17-18). Warto zauważyć, że żaden z ewangelistów nie napisał: „Jezus umarł”. Zwróćmy też uwagę na paralelizm terminów „dusza” i „duch” w obydwu tekstach.
Dla Żydów ważny był szabat i to ze względu na to święto proszą Piłata o przyśpieszenie śmierci ukrzyżowanych przez połamanie ich goleni (por. J 19,31). W ten sposób zabito ukrzyżowanych wraz z Jezusem, a Jemu, jako wcześniej umarłemu przebito na wszelki wypadek serce „a natychmiast wyszła krew i woda”15 (J 19,34). Ten moment był niezwykle ważnym dla rodzącego się chrześcijaństwa, ze względu na potwierdzenie prawdy o śmierci Jezusa: „Ten zaś, który widział dał świadectwo, i prawdziwe jest świadectwo jego. A on wie, że prawdę mówi, abyście i wy wierzyli” (J 19,35). Patetyczny charakter tej wypowiedzi wskazuje na fakt, że nie chodzi tu tylko o świadectwo o prawdziwości śmierci Jezusa. Dla Ewangelisty stwierdzenie prawdy o krwi i wodzie wypływających z serca Jezusa jest kluczem do wiary, a więc do zbawienia. Myślę, że tajemniczym sposobem mówienia o wydarzeniu Jan sugeruje jego sens sakramentalny. Sakramenty „wypływają” z serca Jezusa, z Jego umiłowania aż do końca (por. J 13,1). Krew symbolizuje eucharystię, a woda chrzest. Ewangelista bardzo mocno akcentuje prawdziwość wydarzenia i jego duchowego znaczenia, podkreśla dobrowolność śmierci Jezusa, a nawet Jego wybór momentu tej śmierci (por. J 19,30). Nikt nie jest w stanie odebrać życia Jezusowi – to On sam o wszystkim w sposób wolny decyduje (por. J 10,18). Dla Ewangelisty nawet znak krwi i wody wskazuje na Bóstwo Jezusa. Dodaje: „Albowiem to się stało, aby się wypełniło Pismo: "Nie będziecie łamać kości jego". I znowu inne Pismo mówi: "Zobaczą, kogo przebodli” (J 19,36-37). Nie są to dosłowne cytaty ani z Tekstu Masoreckiego, ani z Septuaginty. Pierwszy to aluzja do Wj 12,46, mówiącego o pożywaniu baranka paschalnego: „W jednym domu będzie jedzona, i nie wyniesiecie nic z domu z mięsa jej ani nie połamiecie jej kości”. Jezus jest rozumiany jako „Baranek Boży” (por. J 1,29), a święty Paweł mówi o Nim: „Uprzątnijcież stary kwas, abyście byli nowym zaczynem, jak jesteście przaśni. Albowiem Pascha nasza ofiarowany jest Chrystus” (1 Kor 5,7).
Drugi tekst to aluzja do Za 12,10: „I wyleję na dom Dawida i na mieszkańców Jeruzalem ducha łaski i modlitw, i patrzeć będą na mnie, którego przebodli, i opłakiwać go będą płaczem jakby jednorodzonego ; i będą nad nim zawodzić, jak się zawodzi przy śmierci pierworodnego”. Zwróćmy uwagę na dwa elementy w tym tym tekście. Pierwszym jest wylanie Ducha Świętego umożliwiającego nawrócenie i płacz nad zamordowanym Bogiem, a drugim jest to, że „Przebitym” w tekście proroctwa jest sam Bóg Izraela i to proroctwo wypełnia się w przebijaniu serca Jezusa ukrzyżowanego!
Mówi dalej Ewangelista: „Potem zaś poprosił Piłata Józef z Arymatei (przeto że był uczniem Jezusowym, lecz tajemnym z bojaźni przed żydami), żeby mógł zdjąć ciało Jezusowe. I pozwolił Piłat. Przyszedł więc, i zdjął ciało Jezusowe. Przybył też i Nikodem, który niegdyś przyszedł był w nocy do Jezusa, niosąc mieszaninę mirry i aloesu około stu funtów” (J 19,38-39). Przełamali oni swój strach i odważnie zajęli się pochowanie ciała Jezusa16.
Wzięli więc ciało Jezusowe, i obwiązali je z wonnościami w prześcieradła, jak żydzi mają zwyczaj grzebać. A na miejscu, gdzie został ukrzyżowany, był ogród, w ogrodzie zaś grób nowy, w którym jeszcze nikt nie był położony. Tam więc, ponieważ grób był blisko, z powodu żydowskiego dnia Przygotowania, położyli Jezusa” (J 19,40-42). To jest małe pośmiertne zwycięstwo Jezusa nad strachem i małodusznością Jego uczniów.

Janusz Maria Andrzejewski OP
1 Bł. Katarzyna Emmerich tak je opisuje : http://www.fronda.pl/blogi/o-wierze-modlitwie-zyciu/biczowanie-pana-jezusa-wg-bl-anny-katarzyny-emmerich,26155.html
2 G. RICCIOTTI, Życie Jezusa Chrystusa (Warszawa, PAX, 1954) 634-635.
3 Greckie słowo aitia ma znaczenia: „powód, przyczyna, zarzut”.
4 W tekście greckim mamy epoiesen, tzn. Ewangelista używa aorystu, tzn. czasu przeszłego dokonanego – trzeba by więc przetłumaczyć: „uczynił”.
5 „Bluźnierstwo – znieważanie (słowem lub czynem) czegoś powszechnie szanowanego, szczególnie tego, co religia uznaje za święte (sacrum)”. W http://sjp.pl/blu%C5%BAnierstwo.
6 Ewangelie synoptyczne mówią tylko o Szymonie z Cyreny niosącym krzyż za Jezusem (por. Mt 27,32; Mk 15,21; Łk 23,26). Tylko Jan ukazuje Jezusa niosącego krzyż. Możliwe, że była to tylko poprzeczna belka: „Była to najczęściej umieszczona na karku belka poprzeczna, przywiązana rzemieniami, ważąca od 37 do 54 kg. Całego krzyża nie udźwignąłby żaden człowiek, bo był zbyt ciężki – mógł ważyć nawet 140 kg”. http://www.rp.pl/artykul/856167-Smierc-Jezusa-na-krzyzu-okiem-lekarzy.html. Greckie słowo stauros, użyte w J 19,17 oznacza jenak krzyż, albo pionowy pal i raczej nie oznacza poprzecznej belki zwanej patibulum lub antenna. Por. G. RICCIOTTI, Życie Jezusa Chrystusa (Warszawa, PAX, 1954) 641.
7 Siostra rodzona, albo dalsza krewna – zgodnie z językiem biblijnym, w którym braćmi i siostrami nazywano krewnych (por. Mt 13,55-56).
8 Ciekawa jest argumentacja The Cambridge Bible for Schools and Colleges, Published in 1882-1921. Milczenie świętego Jana na temat imienia „Siostry Jego matki” jest zrozumiałe; jest on zwykle powściągliwy w mówieniu na temat bliskich sobie osób. Nigdy nie wymienia imienia swojego, ani swojego brata, ani Matki Jezusa.
9 W oryginale greckim mamy gynai, co dosłownie oznacza „kobieto!”.
10W języku greckim J 19,25 mamy przyimek para, tzn. „obok, przy, blisko”.
11 The Cambridge Bible for Schools and Colleges, Published in 1882-1921, argumentuje: „Nie jest prawdopodobne, by stopy Chrystusa były na poziomie głów widzów, jak przedstawiają to obrazy: to sprawiałoby niepotrzebne problemy i wydatki. Co więcej, kpiny żołnierzy wspomniane przez św. Łukasza (por. Łk 23,36) są bardziej zrozumiałe, jeśli przyjmiemy, że mogli prawie przystawić naczynie do Jego ust”. G. RICCIOTTI, Życie Jezusa Chrystusa (Warszawa, PAX, 1954) 641, uważa, że pionowy pal, na którym wisiał ukrzyżowany mógł mieć 4-5 m długości, a więc „nogi skazanego znajdowały się nad ziemią na wysokości głowy człowieka lub nawet niżej”.
12 „Dr Pierre Barbet (1884 – 1961), chirurg ze szpitala św. Józefa w Paryżu, autor głośnej przed laty książki „Męczeństwo Chrystusa według chirurga". Uważał on, że człowiek, wisząc na krzyżu, ma rozchyloną klatkę piersiową, co znacznie ogranicza możliwość nabierania powietrza w płuca. Po pewnym czasie zaczyna się dusić i dość szybko umiera. Dzieje się tak dlatego, gdyż ciało skazańca zwisa na krzyżu na rozciągniętych ramionach i zgiętych kolanach. Mięśnie międzyżebrowe ustawione są wtedy w pozycji wdechowej, toteż wydech mógł się odbywać tylko za pomocą mięśni przepony. Oddychanie było zatem płytkie, mało wydolne, z szybko rozwijającą się hiperkapnią (podwyższonym ciśnieniem dwutlenku węgla we krwi) i kwasicą oddechową (wzrost stężenia kwasu węglowego w płynie międzykomórkowym)”. http://www.rp.pl/artykul/856167-Smierc-Jezusa-na-krzyzu-okiem-lekarzy.html
13 „Czy Jezusowi pękło zatem serce? Za taką hipotezą miało przemawiać to, że gdy rzymski żołnierz przebił jego bok, wypłynęła „krew i woda", o czym wspomina ewangelista Jan. Na skutek pęknięcia lewej komory serca może dojść do wylania się krwi do worka osierdziowego, w którym umieszczone jest serce. Jest on zbudowany z dwóch błon surowiczych, które w czasie pracy serca ocierają się o siebie, dlatego między nimi znajduje się niewielka ilość płynu surowiczego, czyli owej „wody"”. http://www.rp.pl/artykul/856167-Smierc-Jezusa-na-krzyzu-okiem-lekarzy.html
14 „Katowali oni całe jego ciało, głównie plecy, uda i łydki, oszczędzając jedynie głowę, podbrzusze i okolice serca, by uniknąć przedwczesnego zgonu. Zbyt zapalczywe biczowanie mogło bowiem doprowadzić do wytrzewienia jelit lub tzw. tamponady serca. Wytrzewienie to wydostanie się jelit na zewnątrz, co może się zdarzyć u chorych po operacjach z powodu nowotworu, gdy rozejdą się u nich rany pooperacyjne. Tamponada spowodowana jest przedostaniem się krwi lub innego płynu do jamy osierdzia. Jamy serca nie mają wtedy dostatecznie dużo miejsca, żeby napełnić się krwią podczas rozkurczu. Dochodzi wtedy do niewydolności serca (głównie prawej komory) i spadku siły wyrzutowej serca. Skutkiem tego jest wstrząs kardiogenny – zagrażające życiu silne niedokrwienie lub niedotlenienie tkanek narządów”. http://www.rp.pl/artykul/856167-Smierc-Jezusa-na-krzyzu-okiem-lekarzy.html
15 Sens duchowy tego wydarzenia ukazuje św. Maria Faustyna Kowalska: „Kiedy raz spowiednik kazał mi się zapytać Pana Jezusa, co oznaczają te dwa promienie, które są w tym obrazie — odpowiedziałam, że dobrze, zapytam się Pana. W czasie modlitwy usłyszałam te słowa wewnętrznie: Te dwa promienie oznaczają krew i wodę — blady promień oznacza wodę, która usprawiedliwia dusze; czerwony promień oznacza krew, która jest życiem dusz... Te dwa promienie wyszły z wnętrzności miłosierdzia mojego wówczas, kiedy konające serce moje zostało włócznią otwarte na krzyżu. Te promienie osłaniają dusze przed zagniewaniem Ojca mojego. Szczęśliwy, kto w ich cieniu żyć będzie, bo nie dosięgnie go sprawiedliwa ręka Boga. Pragnę, ażeby pierwsza niedziela po Wielkanocy była świętem Miłosierdzia” ŚW. M. FAUSTYNA KOWALSKA, Dzienniczek, 299.
16 Obaj są czczeni jako święci Kościoła Katolickiego. http://brewiarz.pl/czytelnia/swieci/08-31a.php3.