piątek, 27 stycznia 2017

Komentarz do J 20


J 20

Maria Magdalena odkrywa w ciemnościach otwarty grób Jezusa i nie wiadomo na jakiej podstawie informuje Piotra i umiłowanego ucznia Jezusa: „Wzięto Pana z grobu, a nie wiemy, gdzie go położono” (J 20,2). Przybiegają obydwaj do grobu i widzą „prześcieradła leżące, i chustkę, która była na głowie jego, nie z prześcieradłami położoną, ale osobno zwiniętą na jedno miejsce” (J 20,6-7). Staje się to dla umiłowanego ucznia podstawą do jego wiary w zmartwychwstanie Jezusa (por. J 20,8). Maria, natomiast, ma wizję „dwóch aniołów w bieli siedzących, jednego u głowy, a drugiego u nóg, gdzie położone było ciało Jezusowe” (J 20,12). Mówi im: „wzięto Pana mego, a nie wiem, gdzie go położono” (J 20,13). Zaraz potem dostrzega Jezusa, ale Go nie rozpoznaje i biorąc Go za ogrodnika mówi doń: „Panie, jeśli go ty wziąłeś, powiedz mi, gdzieś go położył, a ja go wezmę” (J 20,15). Jezus mówi do niej: „Mario!” (J 20,16) i dopiero wtedy Go rozpoznaje. Jezus mówi do niej: „Nie dotykaj mnie, bom jeszcze nie wstąpił do Ojca mego. Ale idź do braci moich, a powiedz im: Wstępuję do Ojca mojego i Ojca waszego, Boga mojego i Boga waszego” (J 20,17). Pierwsze słowa Jezusa (w greckim oryginale: me mu haptu) trzeba by chyba przetłumaczyć: „Przestań Mnie dotykać!” – Maria Magdalena zdaje się wątpić w prawdziwość cielesności, materialności Zmartwychwstałego. „Jeszcze nie wstąpiłem do Mojego Ojca” – i dlatego Jezus jest w pełni „namacalny”, dostępny zmysłom. „Wstępuję” – oznacza, że ten stan dobiegnie końca, jest to stan przejściowy. Rozróżnienie – Mój-wasz jest koniecznym wyjaśnieniem jakościowej różnicy między stosunkiem do Boga-Ojca Jezusa i Jego uczniów – nazywanych przez Niego „braćmi” (por. Mt 12,50).

Wieczorem tego samego dnia Jezus przychodzi do swoich uczniów zgromadzonych „z obawy przed żydami” i uspokaja ich słowami „Pokój wam” (J 20,19). Atmosfera strachu, czy wręcz zastraszenia widoczna w całej Ewangelii (por. J 3,2; 7,13; 9,22.34; 12,42-43; 19,38) z pewnością przeszkadzała uczniom Jezusa i całemu ówczesnemu społeczeństwu żydowskiemu. Konieczne więc było napełnienie ich pokojem (por. Łk 10,5-6) – jednym z owoców Ducha Świętego (por. Ga 5,22). W atmosferze pokoju Jezus pokazuje uczniom swoje rany, które są jakby pieczęcią potwierdzającą Jego zmartwychwstanie i napełnia uczniów kolejnym owocem Ducha Świętego – radością (por. J 20,20). Tak przygotowanym objawia: „Pokój wam. Jako mię posłał Ojciec, i ja was posyłam” (J 20,21). Oznacza to, że misja Jezusa jest kontynuowana przez Kościół i w Kościele. Wielka misja zbawienia ludzi w wierze chrystusowej. Ta misja byłaby oczywiście niemożliwa do wykonania bez wylania Ducha Świętego: „To powiedziawszy, tchnął na nich, i rzekł im: Weźmijcie Ducha Świętego; którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są zatrzymane” (J 20,22-23). To Duch Święty umożliwia ludziom odpuszczanie grzechów, które w teologii judaizmu było zarezerwowane dla Boga. Wobec sparaliżowanego człowieka Żydzi mówią: „Któż grzechy odpuszczać może, jeśli nie sam Bóg?” (Mk 2,7). To Duch Święty daje rozeznanie, jak postąpić w konkretnej ludzkiej sytuacji – udzielić rozgrzeszenia, czy też nie.

Osobnym problemem dla rodzącego się Kościoła była niewiara apostoła Tomasza, nieobecnego w czasie pierwszej manifestacji Jezusa zmartwychwstałego. Twierdził on: „Jeśli nie ujrzę w ręku jego przebicia gwoździ, a nie włożę palca mego na miejsce gwoździ, i nie włożę ręki mojej w bok jego, nie uwierzę” (J 20,25). Jezus przełamuje jego niewiarę: „Przyszedł Jezus drzwiami zamkniętymi, i stanął w pośrodku, i rzekł: Pokój wam! Potem rzekł Tomaszowi: Włóż tu palec twój, i oglądaj ręce moje, i wyciągnij rękę twoją, i włóż w bok mój; a nie bądź niewierny, ale wierny”1 (J 20,26-27). Wierność Jezusowi to wiara w Niego i pełne Jemu posłuszeństwo. Jezus gotów jest zgodzić się na eksperymentalne badanie swoich ran, byle tylko usunąć pretekst umożliwiający Tomaszowi niewiarę, kryjącą się za przemądrzałym sceptycyzmem. Myślę, że Tomasz nie odważył się „badać” ran chrystusowych. Powiedział tylko: „Pan mój i Bóg mój!” (J 20,28). W ten sposób w pełni podporządkowuje się panowaniu Jezusa w jego własnym życiu i wyznaje w pełni Bóstwo Jezusa. Po cudzie uciszenia burzy na jeziorze, uczniowie wyznawali: „Prawdziwie jesteś Synem Bożym” (Mt 14,33). Wobec cudu zmartwychwstania, wobec żyjącego z ranami Ukrzyżowanego uznają, że tylko będąc prawdziwym Bogiem mógł tego dokonać.

Jezus podsumowuje słowami: „Dlatego żeś mię ujrzał, Tomaszu, uwierzyłeś; błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli” (J 20,29). Jest to zachęta do wiary dla wielu, którzy nie zobaczyli jeszcze Jezusa. Pisze dalej Ewangelista o celu swojej Ewangelii: „abyście wierzyli, że Jezus jest Chrystusem Synem Bożym; i żebyście wierząc, życie mieli w imię jego” (J 20,31). Pragnie, byśmy uwierzyli w Jezusa i dzięki temu mieli autentyczne życie.



Janusz Maria Andrzejewski OP

1 Tekst grecki można by też przetłumaczyć: „Nie bądź niewierzący, ale wierzący”.

1 komentarz:

  1. Jezus niesie pokój i radość...przez Wiarę...
    Pięknie drogiemu Ojcu Januszowi ...Bóg zapłać...jeden młody człowiek wczoraj na pracy pytał mnie...czym jest religija i wiara...

    OdpowiedzUsuń