środa, 17 maja 2017

Komentarz do Łk 7



Łk 7


Po zakończeniu swojego nauczania na pustyni, to znaczy poza zamieszkałymi osadami, Jezus powraca do Kafarnaum. Sługa setnika1 tam zamieszkałego, bardzo przez niego ceniony jest bliski śmierci. Setnik słyszał już o wspaniałych cudach uczynionych przez Jezusa i dlatego posyła do Niego starszyznę żydowską z prośbą o pomoc. Jezus zmierza do jego domu, ale on przez swoich przyjaciół zwraca się on do Jezusa: „Panie, nie trudź się, bo nie jestem godzien, abyś wszedł pod dach mój. Dlatego też i sam nie miałem się za godnego, aby przyjść do ciebie; ale powiedz słowo, a będzie uzdrowiony sługa mój” (Łk 7,6-7). Jest to wyraz jego pokory, w której zdaje się dostrzegać swoją małość i wielkość Jezusa. Możliwe, że jak to sugeruje G. Ricciotti wiedział, że: „Dom jego był domem pogańskim, a więc szanujący się Żyd nie mógł wejść w jego progi nie stając się nieczystym”2. Jest to też akt wiary w ogromną moc Jezusa mogącego uzdrowić samym aktem woli na odległość3. Jezus jest tym wyraźnie zaskoczony: „Zaprawdę powiadam wam, nie znalazłem tak wielkiej wiary nawet w Izraelu” (Łk 7,9).


I stało się, potem szedł do miasta, które zowią Naim4, a z nim szli uczniowie jego i rzesza wielka” (Łk 7,11). Tak Ewangelista wprowadza opis cudu wskrzeszenia młodzieńca5: „Gdy się zaś przybliżył ku bramie miejskiej, oto wynoszono umarłego, jedynego syna matki jego, a była to wdowa, i wielka rzesza z miasta była z nią. A gdy ujrzał ją Pan, miłosierdziem wzruszony nad nią, rzekł jej: Nie płacz! I przystąpił i dotknął się mar (a ci, co nieśli, stanęli), i rzekł: Młodzieńcze! Tobie mówię, wstań! I usiadł ten, który był umarły, i począł mówić, i oddał go matce jego” (Łk 7,12-15). W odróżnieniu od Eliasza i Elizeusza modlących się o przywrócenie życia zmarłym, Jezus wskrzesza chłopca prostym rozkazem: „wstań!”.


W tym czasie przychodzą do Jezusa dwaj uczniowie Jana, uwięzionego już przez Heroda, z zapytaniem: „Jan Chrzciciel posłał nas do ciebie, mówiąc: Ty jesteś tym, który ma przyjść, czy też innego czekamy?” (Łk 7,20). Tekst grecki ma ho erchomenos, to znaczy „przychodzący” – jest to termin techniczny Starego Testamentu na „Przychodzącego, Oczekiwanego” – sugeruje to Ps 118,26: „Błogosławiony, który przychodzi w imię Pańskie!”. Jezus jest Przychodzącym z nieba, od Boga, jest Oczekiwanym przez Naród Wybrany.


Jan tak formułuje to pytanie pod wpływem wspaniałych wieści o cudach dokonanych niedawno przez Jezusa (por. Łk 7,18). Sam zresztą tak zapowiadał Jezusa: „Ja was chrzczę wodą ku pokucie, ale ten, co przyjdzie po mnie, mocniejszy jest niż ja, którego trzewików nie jestem godzien nosić; on was chrzcić będzie Duchem Świętym i ogniem” (Mt 3,11). Jezus nie odpowiada wprost na pytanie Jana: „Idźcie i donieście Janowi, coście słyszeli i widzieli; Że ślepi widzą, chromi chodzą, trędowaci bywają oczyszczeni, głusi słyszą, umarli zmartwychwstają, ubogim ewangelia bywa opowiadana. A błogosławiony jest, który się ze mnie nie zgorszy” (Łk 7,22-23). Nawiązuje w ten sposób do dawnych proroctw: „I usłyszą dnia owego głusi słowa księgi, a z ciemności i z mroku oczy ślepych patrzeć będą. A cisi będą się na nowo weselić w Panu, i ubodzy ludzie rozradują się w Świętym Izraelowym” (Iz 29,18-19). Ani Jan, ani Jezus nie używają tu słowa „Chrystus”, które mogło być niewłaściwie zrozumiane. Jezus wskazuje po prostu na wypełnienie proroctw Starego Testamentu. Niesie On radość ubogim i nędzarzom nie tylko przez rozliczne uzdrowienia, ale przede wszystkim swoją nauką Błogosławieństw skierowanych do potrzebujących Jego pomocy – a to jest właśnie ewangelizacja. Bardzo ważne jest kolejne błogosławieństwo dodane przez Jezusa: „A błogosławiony jest, który się ze mnie nie zgorszy” (Łk 7,23) – bo niestety tak wielu gorszyło się słowami i czynami Jezusa (por. Mt 15,12; J 6,60-66). Chrystus może być łaską przemieniającą nasze życie, On chce i potrafi nas uświęcać. Niestety możemy tę łaskę odrzucać, możemy buntować się wobec Jego woli, Jego prowadzenia – widzimy to na przykładzie świętego Piotra, który na zapowiedź męki Jezusa odpowiada: „Boże cię uchowaj, Panie! Nie przyjdzie to na ciebie” (Mt 16,22). Na co Jezus jest zmuszony mu odpowiedzieć: „Idź za mną6, szatanie! Jesteś mi zgorszeniem, bo nie rozumiesz, co jest Bożego, ale co jest ludzkiego7” (Mt 16,23). Zgorszenie – w języku greckim skandalon, to pułapka, prowokacja do grzechu. Piotr, nie chcąc tego, prowokuje Jezusa do buntu wobec Boga Ojca. Wynika to ze zbyt ludzkiego rozumowania zgodnie z duchem tego świata (por. 1 Kor 2,12). Trzeba ciągle poszukiwać Ducha Świętego, który jest zasadą mądrego poszukiwania prawdy (por. 1 Kor 2,13-16).


Ze swej strony Jezus daje wspaniałe świadectwo o Janie: „Ale coście wyszli widzieć? Proroka? Zaiste powiadam wam i więcej niż proroka. Ten jest, o którym napisane jest: „Oto posyłam Anioła mego przed obliczem twoim, który zgotuje drogę twoją przed tobą”. Albowiem powiadam wam: Nie ma między narodzonymi z niewiast większego proroka nad Jana Chrzciciela; ale kto mniejszy jest w królestwie Bożym, większy jest, niźli on” (Łk 7,26-28). Jezus powołuje się tu prawdopodobnie na dwa teksty ST: „Oto ja poślę Anioła mego, który by szedł przed tobą i strzegł na drodze, i zaprowadził cię na miejsce, którem przygotował” (Wj 23,20) i „Oto ja posyłam anioła mojego i zgotuje drogę przed obliczem moim. A zaraz przyjdzie do kościoła swego Panujący, którego wy szukacie, i Anioł przymierza, którego wy pożądacie. Oto idzie, mówi Pan zastępów” (Ml 3,1). Porównuje w ten sposób Jana do anioła prowadzącego lud na pustyni i ukazuje proroczy tekst Malachiasza zapowiadający misję przygotowującego drogę dla Chrystusa. Jezus mówi o nim, jako o najwspanialszym z ludzi, ukazując jednocześnie dary łaski przygotowane dla wchodzących do Jego królestwa. Dary łaski przygotowane w Królestwie Niebios przewyższają nieskończenie wszelkie charyzmaty, którymi może być obdarzony człowiek w życiu doczesnym.


W tym kontekście Łukasz mówi o ważności chrztu Janowego: „A słysząc lud wszystek i celnicy, oddali cześć Bogu8, przyjmując chrzest Janowy. Ale faryzeusze i biegli w Zakonie wzgardzili9 zamiarem Bożym względem siebie, nie przyjmując chrztu od niego” (Łk 7,29-30). To jest właśnie przyjęcie, albo odrzucenie Bożego planu zbawienia. Jezus zaś mówi: „Do kogóż więc przyrównam ludzi plemienia tego, a komu są podobni? Podobni są chłopiętom na rynku siedzącym i wołającym jedni do drugich i mówiącym: Graliśmy wam na piszczałkach, a nie tańczyliście; zawodziliśmy, a nie płakaliście. Gdyż Jan Chrzciciel przyszedł, nie jedząc chleba ani nie pijąc wina, a mówicie: Czarta ma. Przyszedł Syn Człowieczy jedząc i pijąc, a mówicie: Oto człowiek obżerca i winopijca, przyjaciel celników i grzeszników” (Łk 7,31-34). Jan Chrzciciel ze swoją ascezą jest odrzucony pod pretekstem opętania, a Jezus jako nadużywający jedzenia i picia, a co gorsze przyjaciel tych, którymi faryzeusze pogardzali. Zachwycali się sobą i swoimi ideami, a Bożej pomocy nie przyjęli ani od Jana, ani od Jezusa.


Dość tajemnicza jest ostatnia wypowiedź Jezusa: „I usprawiedliwiona jest mądrość od wszystkich synów swoich” (Łk 7,35). Myślę, że chodzi tu o Bożą mądrość, objawiającą się w słowach i w postępowaniu Jana i Jezusa, a przyjętą przez prawdziwie poszukujących Mądrości. To Jezus jest Bożą Mądrością – jak to ukazuje święty Paweł: „Gdyż i Żydzi domagają się cudów i Grecy szukają mądrości, my zaś opowiadamy Chrystusa ukrzyżowanego: dla żydów wprawdzie zgorszenie, a dla pogan głupstwo, dla tych zaś, co są wezwani, dla Żydów i Greków, Chrystusa - moc bożą i mądrość bożą” (1 Kor 1,22-24).


Ewangelista kontynuuje swoje opowiadanie o Jezusie: „Pewien zaś faryzeusz prosił go, aby z nim jadł. I wszedłszy w dom faryzeusza, zasiadł10 do stołu” (Łk 7,36). „A oto niewiasta, która była w mieście grzesznicą11, skoro dowiedziała się, że siedzi u stołu w domu faryzeusza, przyniosła słoik alabastrowy olejku; i stanąwszy z tyłu u nóg jego, poczęła łzami polewać nogi jego, a włosami głowy swojej wycierała, i całowała nogi jego, i olejkiem namaszczała” (Łk 7,37-38). Zapraszający Jezusa interpretuje ten fakt to przeciwko Niemu: „Gdyby ten był prorokiem, przecieżby wiedział, kto i jaka jest ta niewiasta, która się go dotyka: że jest grzesznicą” (Łk 7,39). Rozumie więc charyzmat proroctwa, jako nadprzyrodzony dar wiedzy o ludziach otaczających proroka. Jezus odpowiada mu przypowieścią, w której przedstawia grzeszną kobietę i gospodarza, jako swoich niewypłacalnych dłużników: „Dwóch dłużników miał pewien wierzyciel: jeden winien był pięćset denarów, a drugi pięćdziesiąt. Lecz gdy oni nie mieli skąd oddać, darował obydwom; któryż więc bardziej go miłuje?” (Łk 7,41-42). Następnie zestawia postawę gospodarza i pokornej kobiety: „Widzisz tę niewiastę? Wszedłem do domu twego, nie dałeś wody na nogi moje, a ona łzami oblała nogi moje, i włosami swymi otarła. Nie dałeś mi pocałunku, a ona odkąd weszła, nie przestała całować nóg moich. Nie namaściłeś oliwą głowy mojej, ta zaś namaściła olejkiem nogi moje” (Łk 7,44-46). Konkluzją są słowa: „Odpuszcza12 się jej wiele grzechów, gdyż wielce umiłowała; a komu mniej odpuszczają, mniej miłuje. I rzekł do niej: Odpuszczają ci się grzechy” (Łk 7,47-48). Podstawą do odpuszczenia grzechów jest akt miłości wobec Jezusa. Jezus kończy epizod słowami: „I rzekł do niewiasty: Wiara twoja cię zbawiła, idź w pokoju” (Łk 7,49) – kobieta otrzymała odpuszczenie grzechów, została zbawiona dzięki wierze, z którą przyszła do Jezusa. Narracja zdaje się sugerować następującą kolejność zdarzeń: Już wcześniej, gdy tylko kobieta poznała Jezusa, otrzymała od Niego łaskę wiary i nadziei na odpuszczenie grzechów. Jezus uwolnił ją wtedy od jej grzechów – sugeruje to czas przeszły dokonany czasownika afiemi, tzn. „odpuszczać”, użytego w opowiadaniu. Kobieta przychodzi by wyrazić w ten sposób swoją ogromną wdzięczność wobec Jezusa, który dał jej nowe życie. Jezus publicznie oznajmia wszystkim o odpuszczeniu jej grzechów. Niestety nic nie wiemy na temat wiary i miłości gospodarza, który zaprosił Jezusa.





Janusz Maria Andrzejewski OP


1 Setnik był prawdopodobnie prozelitą, to znaczy człowiekiem nie żydowskiego pochodzenia, który przyjął zasady religii żydowskiej, ale bez przyjęcia obrzezania, to znaczy, że był tak zwanym „prozelitą bramy”. Por. The Cambridge Bible for Schools and Colleges, Published in 1882-1921. Łukasz mówi o nim: „naród nasz miłuje, i on zbudował nam synagogę” (Łk 7,5).


2 G. RICCIOTTI, Życie Jezusa Chrystusa (Warszawa, PAX, 1954) 356.


3 Możliwe, że setnik słyszał o cudownym uzdrowieniu syna urzędnika królewskiego, którego Jezus uzdrowił „na odległość”, a które Jan opowiedział w J 4,46-54.


4 Grecki tekst krytyczny sugeruje nazwę Nain. Obecnie to miejsce nosi nazwę Nein.


5 Podobne cuda spotykamy w ST – Eliasz modlił się o przywrócenie życia syna wdowy (por. 1 Krl 17,17-24), a Elizeusz modlił się o życie dla syna Sunamitki (por. 2 Krl 4,18-37).


6 Tak brzmi tekst oryginalny; Jezus nie odpędza Piotra, przywołuje go tylko do zajęcia postawy ucznia, który idzie posłusznie za Jezusem i nie usiłuje Go pouczać.


7 Trzeba by chyba ten tekst sparafrazować przez: „Myślisz po ludzku i nie pozwalasz się prowadzić Duchowi Świętemu”.


8 Tekst grecki mówi: edikaiosan ton theon, co można by przetłumaczyć: „uznali sprawiedliwość Boga”.


9 Tekst grecki mówi: ethetesan, co można by przetłumaczyć: „odrzucili”.


10 Podaje G. RICCIOTTI, Życie Jezusa Chrystusa (Warszawa, PAX, 1954) 361: „Zaproszeni spoczywali na sofach ustawionych promieniście do stołów. Każdy z gości spożywał ucztę w pozycji leżącej, wsparty na łokciu i zwrócony w stronę stołu, nogi zaś jego, wysunięte poza dywan, skierowane były na zewnątrz”.


11 Podaje G. RICCIOTTI, Życie Jezusa Chrystusa (Warszawa, PAX, 1954) 362: „Dla faryzeuszów słowo „grzesznica” – hamartolos miało bardzo różnorakie znaczenie; mogło oznaczać zarówno kobietę lekkich obyczajów, jak i niewiastę, która nie zachowywała przepisów faryzejskich. W Talmudzie uznana jest za grzesznicę żona podająca mężowi do jedzenia pokarmy, z których nie oddano dziesięciny (…) niewiasta, która weszła w czasie uczty do domu Szymona, miała niezbyt dobrą, ale jeszcze nie najgorszą opinię, bo gdyby była ogólnie znaną prostytutką, służba Szymona nie wpuściłaby jej w ogóle do domu, zgorszenie zebranych byłoby bowiem w takim wypadku zbyt wielkie”.


12 Tekst grecki ma afeontai, to znaczy „zostały odpuszczone”. Jezus mówi o grzechach jako już odpuszczonych.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz