czwartek, 29 sierpnia 2019

4. Mędrcy ze wschodu i ucieczka do Egiptu


4. Mędrcy ze wschodu i ucieczka do Egiptu
Historyczny i geograficzny kontekst opowiadania
Gdy zaś Jezus narodził się w Betlejem w Judei za panowania króla Heroda, oto mędrcy ze Wschodu przybyli do Jerozolimy i pytali: Gdzie jest nowo narodzony Król żydowski? Ujrzeliśmy bowiem Jego gwiazdę naä Wschodzie i przybyliśmy oddać Mu pokłon” (Mt 2, 1 n). Pierwszą rzeczą, którą tu znajdujemy, jest wyraźne określenie historycznych ram przez wskazanie na króla Heroda i na miejsce narodzenia, Betlejem. Wymienione zostały historyczna osoba i dające się geograficznie określić miejsce. Jednak w obydwu tych faktach podane są już jednocześnie elementy interpretacji. Rudolf Pesch w swej książce Die matthäischen Weihnachtsgeschichten mocno podkreślił teologiczne znaczenie postaci Heroda: „Jak w Ewangelii narodzenia (Łk 2,1—21) na początku jest wymieniony cesarz rzymski August, tak analogicznie opowiadanie Mateusza 2 zaczyna się od wzmianki o królu żydowskim Herodzie. Jak tam cesarz ze swymi roszczeniami do zaprowadzenia pokoju na całym świecie znajdował się na antypodach nowo narodzonego Dziecka, tak tutaj jest król, panujący z łaski cesarza, jednak z quasi-mesjańskimi roszczeniami do pełnienia funkcji odkupiciela, przynajmniej dla królestwa judzkiego” (Pesch 2009: 23 n)”1.
Dokładniejsze określenie geograficznego położenia Betlejem przez dodanie „w Judei” może mieć także intencję teologiczną. W swym błogosławieństwie patriarcha Jakub mówi proroczo do swego syna Judy: „Nie zostanie odjęte berło od Judy ani laska pasterska spośród jego kolan, aż przyjdzie ten, do którego ono należy, i zdobędzie posłuch u narodów!” (Rdz 49, 10). W opowiadaniu o przyjściu Dawida czasów ostatecznych, nowo narodzonego króla Żydów, który zbawi wszystkie narody, proroctwo to daje się słyszeć jakby w tle”2.
Razem z błogosławieństwem Jakuba trzeba przeczytać również słowa przypisywane w Biblii pogańskiemu prorokowi Balaamowi. Balaam jest postacią historyczną, potwierdzoną świadectwem pozabiblijnym. W roku 1967 we wschodniej Jordanii została odkryta inskrypcja, w której Bileam, syn Beora, pojawia się jako „widzący” autochtonicznych bóstw i jemu są przypisywane zapowiedzi pomyślności i niepomyślności (zob. Hans-Peter Müller w: LThK3 II 457). Biblia mówi o nim jako o wróżbicie w służbie króla Moabu, który prosi go o rzucenie klątwy na Izraela. Balaam zamierza to uczynić, jednak sam Bóg nie dopuszcza do tego, tak że zamiast klątwy prorok obwieszcza błogosławieństwo dla Izraela. Mimo to jednak w tradycji biblijnej jest on oceniany negatywnie jako propagator idolatrii i za karę ponosi śmierć (zob. Lb 31, 8; Joz 13, 22). Tym większe ma więc znaczenie obietnica zbawienia, przypisywana jemu, nie-Żydowi i słudze innych bogów, obietnica znana, jak widać, także poza Izraelem: „Widzę go, lecz jeszcze nie teraz, dostrzegam go, ale nie z bliska: wschodzi Gwiazda z Jakuba, a z Izraela podnosi się berło...” (Lb 24, 17). Mateusz, który wydarzenia z życia i działania Jezusa chętne przedstawia jako spełnienie słów starotestamentowych, nie przytacza, rzecz dziwna, tego tekstu, który odgrywa dużą rolę w historii interpretacji opowiadania o mędrcach ze Wschodu. Niewątpliwie Gwiazda, o której mówi Balaam, z całą pewnością nie jest ciałem niebieskim; tą Gwiazdą świecącą nad światem i decydującą o jego losach jest sam przychodzący król. Niemniej jednak powiązanie Gwiazdy z królestwem mogłoby nasunąć myśl o gwieździe, która byłaby gwiazdą tego Króla i na Niego wskazywała. Można więc bez obawy przyjąć, że to nieżydowskie, „pogańskie”, proroctwo krążyło w różnych wersjach poza Izraelem i dawało do myślenia osobom szukającym. Do pytania, jak osoby spoza Izraela w „królu żydowskim” mogły zobaczyć przeznaczonego dla nich zbawiciela, będziemy musieli jeszcze wrócić”3. Gwiazda Betlejemska nie jest ciałem niebieskim, ale nie jest nią również sam Jezus. Jest to realne zjawisko, obserwowalne, o czym świadczy chociażby Mt 2,2: „Gdzie jest, który się narodził, król żydowski? Albowiem ujrzeliśmy jego gwiazdę na wschodzie i przybyliśmy pokłonić się jemu”. Podobnie Mt 2,9-10: „A oto gwiazda, którą byli widzieli na wschodzie, szła przed nimi, aż przyszedłszy, stanęła nad miejscem, gdzie było dziecię. Ujrzawszy zaś gwiazdę, uradowali się radością bardzo wielką”. Ta „gwiazda” prowadzi magów i zatrzymuje się nad domem zamieszkanym przez Świętą Rodzinę – nie jest to więc zjawisko astronomiczne – jest to Boże prowadzenie ludzi szukających Boga.

Kim byli „astrologowie”?
Teraz trzeba jednak przede wszystkim zapytać: co to byli za ludzie, których Mateusz nazywa „magami” ze „Wschodu”? W interesujących nas tu źródłach termin „magowie” (mágoi) ma całą gamę znaczeń, które od pozytywnych sięgają do całkowicie negatywnych. W pierwszym z czterech głównych znaczeń przez magów rozumie się członków perskiej kasty kapłańskiej. W kulturze hellenistycznej uważano ich za „przedstawicieli autentycznej religii”, jednocześnie jednak w ich religijnych ideach widziano „silny wpływ myśli filozoficznej”, do tego stopnia, że filozofów greckich często uważano za ich uczniów (zob. Delling 1942: 360). W opinii tej jest może jakaś trudna do określenia cząstka prawdy; w końcu również Arystoteles mówił o filozoficznej pracy magów (zob. tamże). A oto inne wymieniane przez Gerharda Dellinga znaczenia tego terminu: teoretycy i praktycy nadprzyrodzonej wiedzy i mocy, a także czarownicy, a wreszcie: oszuści i uwodziciele. W Dziejach Apostolskich znajduje się to ostatnie znaczenie: maga noszącego imię Bar-Jezus Paweł nazywa „synem diabelskim, pełnym wszelkiej zdrady [...] i wrogiem wszelkiej sprawiedliwości” (Dz 13, 10)”4.
Istniejąca tu niejednoznaczność terminu „mag” wskazuje na niejednoznaczność wymiaru religijnego jako takiego. Religijność może się stać drogą do autentycznego poznania, drogą do Jezusa Chrystusa. Kiedy jednak nie otwiera się na Jego obecność i przeciwstawia się jedynemu Bogu i Zbawicielowi, staje się wtedy demoniczna i niszczycielska. W Nowym Testamencie występują więc obydwa znaczenia „maga”. W opowiadaniu świętego Mateusza o magach religijna i filozoficzna mądrość stanowi siłę skłaniającą ludzi do udania się w drogę, jest mądrością prowadzącą na koniec do Chrystusa. W Dziejach Apostolskich natomiast znajdujemy inny typ maga: swoją własną moc wykorzystuje on przeciwko posłańcowi Jezusa Chrystusa i w ten sposób przechodzi na stronę demonów, których Chrystus już jednak pokonał”5. G. Ricciotti wskazuje na magów jako na wyznawców Zaratustry6. Wskazuje również na elementy religii Zaratustry mogące prowadzić magów do Betlejem7.

Gwiazda
Teraz musimy jednak wrócić jeszcze do gwiazdy, która zgodnie z relacją Mateusza skłoniła magów do wyruszenia w drogę. Jaka to była gwiazda? I czy w ogóle jakaś była? Znani egzegeci, jak na przykład Rudolf Pesch, są zdania, że pytanie to jest pozbawione sensu. Twierdzą, że mamy tu do czynienia z opowiadaniem teologicznym, którego nie należy mieszać z astronomią. W Kościele starożytnym podobny pogląd głosił święty Jan Chryzostom: „Że nie była to zwyczajna gwiazda, a nawet, jak mi się wydaje, nie była to w ogóle gwiazda, lecz niewidzialna moc, która przyjęła taką postać — wynika to, jak przypuszczam, z drogi, którą obrała. Nie ma rzeczywiście ani jednej gwiazdy, która się porusza w tym kierunku” (In Matth. hom., VI 2: PG 57, 64). W znacznej części tradycji Kościoła podkreśla się cudowny aspekt gwiazdy — tak jest już u Ignacego z Antiochii (ok. 100 r. po Chr.), który widzi, jak słońce i księżyc zataczają koło wokół gwiazdy; podobnie też w znajdującym się w rzymskim brewiarzu starożytnym hymnie na Objawienie, według którego gwiazda była piękniejsza i jaśniejsza od słońca”8. Tekst Ewangelii wyraźnie pokazuje, że jest to zjawisko świetlne nazywane gwiazdą, poruszające się i zatrzymujące się, pojawiające się i zanikające: „A oto gwiazda, którą widzieli na Wschodzie, szła przed nimi, aż przyszła i zatrzymała się nad miejscem, gdzie było Dziecię” (Mt 2,9).
Ojcowie podkreślali jeszcze inny aspekt. Grzegorz z Nazjanzu mówi, że w chwili kiedy magowie oddawali pokłon Jezusowi, nastąpił kres astrologii, ponieważ od tego momentu gwiazdy krążyły po orbicie określonej przez Chrystusa (zob. Poem. dogm. V 55-64; PG 37, 428-429). W świecie starożytnym ciała niebieskie uważano za Boskie moce, które decydują o losach ludzi. Planety noszą imiona bóstw. Jak wtedy sądzono, rządzą one w jakiś sposób światem i człowiek musiał z nimi zawierać układy. Poświadczona przez Biblię wiara w jedynego Boga szybko już dokonała tu demityzacji, gdy Słońce i Księżyc - wielkie bóstwa pogańskiego świata - opis stworzenia z cudownym umiarem nazywa lampami9, które Bóg razem z całym zastępem gwiazd zawiesza na sklepieniu niebieskim (zob. Rdz 1, 16 n). Wchodząc w świat pogański, wiara chrześcijańska musiała na nowo rozprawić się z kwestią bóstw astralnych. Dlatego w więziennych listach do Efezjan i Kolosan Paweł położył silny akcent na to, że zmartwychwstały Chrystus pokonał wszelkie Księstwa i Moce powietrzne oraz włada całym wszechświatem. Tej linii trzyma się również opowiadanie o gwieździe magów: losem Dziecięcia nie będzie rządziła gwiazda - to Dziecię kieruje gwiazdą10! Jeśli ktoś chce, można tu mówić o swoistym przewrocie antropologicznym: człowiek przyjęty przez Boga - tak okazuje się to tutaj w Jego jednorodzonym Synu - jest większy niż wszystkie moce świata materialnego i ma większą wartość niż cały wszechświat”11.

Pobyt w Jerozolimie
Magowie przybyli do domniemanego miejsca obietnicy, do pałacu królewskiego w Jerozolimie. Pytają o nowo narodzonego „króla żydowskiego”. Jest to zwrot typowo niehebrajski. W środowisku żydowskim mówiono by o królu Izraela. Ten „pogański” termin „król żydowski” powraca tylko w procesie Jezusa i w inskrypcji na krzyżu - w obydwu wypadkach użyty przez poganina Piłata (zob. Mk 15, 9; J 19,19-22). Można więc powiedzieć, że tutaj - w chwili gdy pierwsi poganie pytają o Jezusa – pobrzmiewa już w pewien sposób tajemnica Krzyża, który jest nierozerwalnie związany z królowaniem Jezusa. Widać to dość wyraźnie w reakcji na pytanie magów o nowo narodzonego króla: „Herod przeraził się, a z nim cała Jerozolima” (Mt 2, 3). Egzegeci wskazują na to, że przerażenie Heroda było zupełnie zrozumiałe na wieść o narodzeniu się tajemniczego pretendenta do tronu. Trudniej natomiast zrozumieć, dlaczego w tym momencie mogła się przerazić cała Jerozolima. Może jest to aluzja do mającego kiedyś nastąpić triumfalnego wjazdu Jezusa do Świętego Miasta w wigilię Męki, w związku z którym Mateusz mówi, że poruszyło się całe miasto (zob. Mt 21, 10). W każdym razie w ten sposób obydwie sceny, w których w jakiś sposób ukazuje się królestwo Jezusa, są powiązane ze sobą, a jednocześnie z tematyką Męki”12. Przerażenie Heroda jest irracjonalne, bo nie ma powodu bać się dopiero co narodzonego dziecka, ale może być związane z jego zabobonnym strachem przed zapowiadanym przez proroctwa Chrystusem – dlatego pyta: „I zebrawszy wszystkich przedniejszych kapłanów i doktorów ludu, dowiadywał się od nich, gdzie się miał Chrystus narodzić” (Mt 2,4). Podobnie zabobonnym jest lęk mieszkańców Jerozolimy – boją się oni, że Bóg może wejść w ich historię i zburzyć ich „święty spokój”.
Przytaczając te słowa, Mateusz wprowadził dwa niuanse. Podczas gdy większa część tradycji tego tekstu, zwłaszcza grecki przekład Septuaginty, mówi: „Jesteś najmniejsze spośród miast Judy”, on pisze: „nie jesteś zgoła najlichsze spośród głównych miast Judy”. Obydwie wersje tekstu - każda na swój sposób – wskazują na paradoks działania Bożego przenikający cały Stary Testament: to, co jest wielkie, rodzi się z tego, co w ocenie świata wydaje się małe i pozbawione znaczenia, podczas gdy to, co w oczach świata jest wielkie, rozpada się i ginie. Tak było na przykład w historii powołania Dawida. Najmłodszy z synów Jessego, który w tym czasie pasie owce, musi być przywołany i namaszczony na króla; liczy się nie wygląd i zewnętrzna postawa, lecz serce (zob. 1 Sm 16, 7). Słowa Maryi w Magnificat streszczają ten stały paradoks działania Boga: „Strąca władców z tronu, a wywyższa pokornych” (Łk 1, 52). Starotestamentowa wersja tekstu, w której Betlejem jest nazwane małym pośród miast Judy, wyraźnie wskazuje na ten sposób działania Boga. Pisząc natomiast: „nie jesteś zgoła najlichsze spośród głównych miast Judy”, Mateusz pozornie tylko usunął ów paradoks. Małe miasto, uważane samo w sobie za pozbawione znaczenia, teraz daje się poznać w swej rzeczywistej wielkości. Z niego wychodzi rzeczywisty Pasterz Izraela. W tej wersji tekstu ukazują się jednocześnie ludzka opinia i Boża odpowiedź. Paradoks ten potwierdza się raz jeszcze w narodzeniu Jezusa w grocie za miastem”13. Warto zauważyć, że według Ewangelii to przywódcy religijni Izraela wprowadzili do tekstu natchnionego te zmiany: „A oni mu rzekli: W Betlejem Judzkim; bo tak jest napisane przez Proroka: I ty Betlejem ziemio judzka, żadną miarą nie jesteś najmniejsze między książętami judzkimi; albowiem z ciebie wyjdzie wódz, który by rządził ludem moim izraelskim” (Mt 2,5-6).
W odpowiedzi najwyższych kapłanów i uczonych w Piśmie na pytanie mędrców zawiera się z pewnością praktyczna treść geograficzna, stanowiąca pomoc dla magów. Jest ona jednak nie tylko wskazówką geograficzną, lecz także teologiczną interpretacją miejsca i wydarzenia. Zrozumiałe jest, że Herod wyprowadzi z niej swoje wnioski. Zdumiewać może natomiast, że znawcy Pisma Świętego nie poczuwają się do podjęcia konkretnych decyzji. Czy trzeba w tym widzieć obraz teologii, która kończy się na akademickiej dyskusji?”14.

Pokłon złożony Jezusowi przez mędrców
Weszli do domu i zobaczyli Dziecię z Matką Jego, Maryją; padli na twarz i oddali Mu pokłon” (Mt 2, 11). W zdaniu tym uderza fakt nieobecności Józefa, z perspektywy którego Mateusz napisał swą opowieść o dzieciństwie. Podczas adoracji przy Jezusie spotykamy tylko „Maryję, Jego Matkę”. Do tego czasu nie znalazłem w pełni przekonującego wyjaśnienia tego. Jest jeden czy drugi starotestamentowy fragment, w którym matce króla przypisuje się szczególne znaczenie (np. Jr 13, 18). To jednak z pewnością nie wystarczy. Gnilka ma przypuszczalnie rację, gdy mówi, że Mateusz przypomina w ten sposób o narodzeniu z Dziewicy i Jezusa nazywa Synem Bożym (Gnilka 1986: 40). Przed królewskim Dzieckiem magowie padają na twarz (proskynesis). Jest to hołd oddawany Królowi-Bogu. W tym znajdujemy również wyjaśnienie darów składanych przez magów w ofierze. Nie są to dary praktyczne, które w tym momencie byłyby może pożyteczne dla Świętej Rodziny. Dary te wyrażają to samo co proskineza. Są uznaniem królewskiej godności Tego, komu są ofiarowane. Złoto i kadzidło są wzmiankowane również przez Izajasza 60, 6, jako dary będące wyrazem hołdu, składane w ofierze Bogu Izraela przez narody. W tych trzech darach tradycja Kościoła dojrzała - w różnych wariantach - symbol trzech aspektów tajemnicy Chrystusa: złoto wskazuje na królewską godność Jezusa, kadzidło na Jego synostwo Boże, mirra na tajemnicę Jego Męki”15. O nieobecności świętego Józefa pisze G. Ricciotti nawiązując do religii Zaratustry: mógł to być znak dla magów, którzy poszukiwali „urodzonego z dziewicy, chociaż żaden z mężczyzn do niej się nie zbliży”16.

Ucieczka do Egiptu i powrót do ziemi Izraela
Po zakończeniu opowiadania o mędrcach jako protagonista wydarzeń na pierwszym planie pojawia się z powrotem święty Józef, który jednak przystępuje do dzieła nie z własnej inicjatywy, lecz stosując się do poleceń, jakie ponownie otrzymuje we śnie od anioła Bożego. Nakazano mu szybko wstać, wziąć Dziecko i Jego Matkę, ujść do Egiptu i tam pozostać aż do otrzymania nowego polecenia, „bo Herod będzie szukał Dziecięcia, aby Je zgładzić” (Mt 2, 13)”. W 7 roku przed Chrystusem Herod kazał zgładzić swych dwóch synów Aleksandra i Arystobula, ponieważ przeczuwał, że zagrażają jego własnej władzy. W 4 roku przed Chrystusem z tego samego powodu pozbawił życia także syna Antypatra (zob. Stuhlmacher 2006: 85). Jedyną kategorią kierującą jego myśleniem była władza. Wiadomość o pretendencie do tronu, którą otrzymał od mędrców, musiała go zaalarmować. Przy jego charakterze jasne było, że nie cofnie się przed niczym. „Wtedy Herod, widząc, że go mędrcy zawiedli, wpadł w straszny gniew. Posłał [oprawców] do Betlejem i całej okolicy i kazał pozabijać wszystkich chłopców w wieku do lat dwóch, stosownie do czasu, o którym się dowiedział od mędrców” (Mt 2, 16)17 – według G. Ricciottiego, w Betlejem liczącym wówczas z najbliższą okolicą około 1000 mieszkańców mogło to być od 20 do 25 chłopców18.
Z zupełnie innej perspektywy także Mateusz nawiązał do historii Mojżesza, ażeby na jej podstawie znaleźć interpretację całego tego wydarzenia. Klucz do zrozumienia widzi w słowach proroka: „Syna swego wezwałem z Egiptu” (Oz 11, 1). Ozeasz opowiada historię Izraela jako historię miłości Boga i Jego ludu. Relacja Boga do Izraela jest tu ukazywana nie za pomocą obrazu miłości oblubieńczej, lecz obrazu miłości rodzicielskiej: „Dlatego Izrael otrzymuje też tytuł Syna [...] w znaczeniu synostwa przybranego. Podstawowym aktem ojcowskiej miłości jest wyzwolenie syna z Egiptu” (Deissler 1981: 50). Według Mateusza prorok mówi tutaj o Chrystusie: On jest prawdziwym Synem. Jego kocha Ojciec i Jego wzywa z Egiptu. Zdaniem tego ewangelisty od powrotu Jezusa z Egiptu do Ziemi Świętej historia Izraela rozpoczyna się ponownie i na nowy sposób. Pierwsze wezwanie do powrotu z kraju niewoli okazało się pod wieloma względami porażką. U Ozeasza odpowiedzią na wezwanie Ojca jest oddalanie się wezwanych: „Im bardziej ich wzywałem, tym dalej odchodzili ode Mnie” (Oz 11, 2). To oddalanie się od wyzwalającego wezwania prowadzi do nowej niewoli: „Wróci do ziemi egipskiej, Aszszur będzie mu królem, bo się nie chciał nawrócić” (Oz 11, 5). Dlatego Izrael jest jakby zawsze i ciągle na nowo w Egipcie. Przez ucieczkę do Egiptu i przez swój powrót do Ziemi Obiecanej Jezus dokonuje definitywnego exodusu. On jest prawdziwie Synem. On nie oddali się od Ojca. On wraca do domu i do domu prowadzi. Jest zawsze w drodze do Boga i przez to z obczyzny prowadzi do „ojczyzny”, do tego, co właściwe i własne. Jezus, Syn prawdziwy, w sensie bardzo głębokim sam udał się na „wygnanie”, ażeby wszystkich nas sprowadzić z obczyzny do domu”19. Jezus jest w swojej ojczyźnie zagrożony śmiercią, jest uratowany w Egipcie i stamtąd wzywa Go Ojciec.
Podaną po opisie ucieczki do Egiptu krótką relację o rzezi dzieci w Betlejem Mateusz ponownie wieńczy słowami proroka, tym razem wziętymi z Księgi Jeremiasza: „Krzyk usłyszano w Rama, płacz i jęk wielki. Rachel opłakuje swe dzieci i nie chce utulić się w żalu, bo ich już nie ma” (Jr 31, 15; Mt 2, 18). U Jeremiasza słowa te znajdują się w kontekście proroctwa pełnego nadziei i radości, w którym prorok w słowach pełnych ufności zapowiada powrót Izraela: „Ten, co rozproszył Izraela, zgromadzi go i będzie czuwał nad nim jak pasterz nad swą trzodą. Pan bowiem uwolni Jakuba, wybawi go z ręki silniejszego od niego” (Jr 31, 10 n). Cały ten rozdział pochodzi przypuszczalnie z wczesnego okresu dzieła Jeremiasza, kiedy z jednej strony upadek królestwa asyryjskiego, a z drugiej – przeprowadzona przez króla Jozjasza reforma kultu ożywiły nadzieję odbudowania królestwa północnego, Izraela, na którym silne piętno odcisnęły plemiona Józefa i Beniamina - synów Racheli. Dlatego u Jeremiasza bezpośrednio po skardze pramatki pojawiają się słowa pociechy: „Powstrzymaj głos twój od lamentu, a oczy twoje od łez, bo jest nagroda za twoje trudy - wyrocznia Pana – powrócą oni z kraju nieprzyjaciela...” (Jr 31, 16)”20.
Także ostatni fragment opowiadania Mateusza o dzieciństwie znowu kończy się cytatem o spełnieniu, które ma ukazać sens całego wydarzenia. Postać świętego Józefa ukazuje się tu ponownie w całej swej wielkości. Dwa razy otrzymuje polecenie we śnie i za każdym razem widzimy go znowu jako słuchającego i umiejącego rozróżniać, jako posłusznego, a jednocześnie stanowczego i działającego rozważnie. Najpierw powiedziano mu, że Herod już umarł i tym samym dla niego i jego najbliższych wybiła godzina powrotu. Powrót ten jest przedstawiony w tonie bardziej uroczystym: „Wrócił do ziemi Izraela” (Mt 2, 2l). Od razu jednak staje wobec tragicznej sytuacji Izraela w tamtym momencie historii; dowiaduje się, że w Judei panuje Archelaus, najokrutniejszy z synów Heroda. Tam więc, czyli w Betlejem, nie może zamieszkać rodzina Jezusa. Teraz Józef otrzymuje we śnie polecenie udania się do Galilei. To, że po zorientowaniu się w problemach Judei Józef nie kontynuował po prostu z własnej inicjatywy podróży do Galilei, będącej pod panowaniem mniej okrutnego Antypasa, lecz został tam posłany przez anioła, ma na celu ukazanie, że pochodzenie Jezusa z Galilei harmonizuje z kierowaniem historią przez Boga. W czasie publicznej działalności Jezusa aluzje do Jego pochodzenia z Galilei były zawsze uważane za dowód tego, że nie mógł być obiecanym Mesjaszem. W sposób niemal niezauważalny Mateusz już tutaj przeciwstawia się tej argumentacji. Temat podejmuje następnie na początku publicznej działalności Jezusa i w nawiązaniu do Izajasza 8, 23-9, 2 wykazuje, że wielkie światło miało wzejść tam właśnie, gdzie jest „kraina ciemności”, w dawnym królestwie północnym, w „ziemi Zabulona i Neftalego” (zob. Mt 4, 14-16)”21.
Mateusz ma jednak do czynienia z jeszcze bardziej konkretnym zarzutem: do miejscowości Nazaret nie odnosiła się żadna obietnica, stamtąd z pewnością nie mógł przyjść żaden zbawiciel (zob. J 1, 46). Na to ewangelista odpowiada: „Przybył do miasta zwanego Nazaret i tam osiadł. Tak miało się spełnić słowo Proroków: Nazwany będzie Nazarejczykiem” (Mt 2, 23). Chce przez to powiedzieć: w czasie pisania Ewangelii historyczne już nazywanie Jezusa Nazarejczykiem, uzasadnione Jego pochodzeniem, dowodzi, że jest On spadkobiercą obietnicy. W przeciwieństwie do poprzednich cytatów proroctw, tutaj Mateusz nie powołuje się na konkretne miejsce Pisma, lecz na proroków w ogólności. Ich nadzieja streściła się w tym określeniu Jezusa”22.
Druga linia interpretacyjna wychodzi z tego, że w imieniu Nazoraios można się dosłyszeć słowa neser, które ma istotne znaczenie u Izajasza 11, 1: „I wyrośnie różdżka [neser] z pnia Jessego”. Te słowa proroka należy czytać w powiązaniu z mesjańską trylogią Iz 7 („Panna porodzi”), Iz 9 (światło w ciemnościach, „Dziecię nam się narodziło”) i Iz 11 (różdżka z pnia, na której spocznie Duch Pański). Ponieważ Mateusz wyraźnie powołuje się na Iz 7 i 9, logicznie można u niego zakładać również odniesienie do Iz 11. Na szczególną uwagę w tej obietnicy zasługuje to, że pomijając Dawida, odnosi się do protoplasty rodu. Bóg sprawia, że z pozornie martwego już pnia wyrasta nowa odrośl; wprowadza nowy początek, który jest głęboko osadzony w ciągłości poprzedniej historii obietnic. Jakże w tym kontekście nie pomyśleć o zakończeniu genealogii według Mateusza, która z jednej strony w całości poświadcza ciągłość zbawczego działania Bożego, a z drugiej - przy końcu zmienia logikę i mówi o zupełnie nowym początku, kiedy wkracza sam Bóg, dając narodziny, które nie dokonują się przez ludzkie „rodzenie”. Tak, zupełnie słusznie możemy przyjąć, że Mateusz w nazwie Nazaret dosłyszał echo proroczych słów o różdżce” (neser) i w nazywaniu Jezusa Nazarejczykiem wyczuł aluzję do spełnienia się obietnicy, zgodnie z którą z obumarłego pnia Jessego Bóg miał dać nową odrośl, na której miał spocząć Duch Boży. Jeśli dodamy jeszcze do tego, że w inskrypcji na krzyżu Jezus został nazwany Nazarejczykiem (ho Nazoraios) (zob. J 19, 19), tytuł ten nabiera pełnej wymowy: to, co miało najpierw oznaczać tylko pochodzenie, jednocześnie jest aluzją do Jego istoty: jest On „odroślą”; jest Tym, który jest całkowicie poświęcony Bogu, od łona matki aż do śmierci”23.
W związku z tą sytuacją godne uwagi jest starannie wyważone stanowisko Klausa Bergera w jego komentarzu do całego Nowego Testamentu: „Nawet w wypadku istnienia tylko jednego świadectwa […] trzeba - aż do wykazania słuszności tezy przeciwnej - przyjmować, że ewangeliści nie zamierzają wprowadzać w błąd swych czytelników, lecz podają fakty historyczne [...]. Kwestionowanie historyczności tego opisu jedynie z powodu podejrzliwości przekracza wszelkie wyobrażalne kompetencje historyków” (Berger 2011: 20). Z tym mogę się tylko zgodzić. Obydwa rozdziały historii dzieciństwa u Mateusza nie są ubraną w szaty historii medytacją, lecz jest odwrotnie: Mateusz opowiada nam rzeczywistą historię, przemyślaną i zinterpretowaną teologicznie, i w ten sposób pomaga nam głębiej zrozumieć tajemnicę Jezusa”24. Jest to ważna uwaga metodologiczna Papieża. Zakładamy, że Ewangelie mają charakter historyczny i nie wolno na zasadzie hipotez negować, ani podważać tej historyczności
Janusz Maria Andrzejewski OP
1 J. RATZINGER, BENEDYKT XVI, Jezus z Nazaretu. Dzieciństwo (Znak, Kraków 2012) 121-122.
2 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 122-123.
3 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 124.
4 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 125-126.
5 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 126.
6 G. RICCIOTTI, Życie Jezusa Chrystusa (Warszawa, PAX, 1954) 267, n. 1, pisze: „Już w Gatha występuje słowo: magawan a w nowszej Aweście wyraz mogu (w staroperskim magu). Są to przymiotniki od rzeczownika maga, tj. „dar”. Mają więc również znaczenie: „uczestnik daru”. A ponieważ w Gatha nauka Zaratustry nazwana jest „darem”, stąd wniosek, że uczestnicy „daru”, tj. „magowie”, są po prostu wyznawcami Zaratustry, czyli jego uczniami”.
7 RICCIOTTI, Życie, 269-270, n. 1, pisze: „System teologiczny magów, który wynika z całokształtu nauk Awesty, oparty jest na dualiźmie i na wiecznej walce między Dobrem a Złem, tj. między Ahura-Mazdah, „Mądrym Panem”, a Andra-Mainyu, duchem zła. W tej walce interesującym dla nas momentem jest ten fragment nauki, w którym znajduje się charakterystyczne pojęcie saushyanta, tj. „pomocnika-zbawcy”. (…) W początkach naszej ery magowie perscy wiedzieli bardzo dobrze o oczekiwaniu Żydów na Króla-Mesjasza; oczekiwanie to zostało zidentyfikowane z oczekiwaniem Persów na saushyanta – „pomocnika-zbawcę”.
8 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 130-131.
9 Hebrajski rzeczownik ma'or oznacza dosłownie „światło”. Rdz 1,16-17 nie banalizuje roli słońca i księżyca, bo mówi: „I uczynił Bóg dwa światła wielkie: światło większe, aby rządziło dniem i światło mniejsze, aby rządziło nocą, i gwiazdy. I umieścił je na sklepieniu nieba, aby świeciły nad ziemią, żeby rządziły dniem i nocą, i dzieliły światłość od ciemności”
10 Ewangelia nie mówi nic o kierowaniu „gwiazdą” przez dzieciątko Jezus.
11 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 136.
12 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 136-137.
13 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 138-140.
14 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 140.
15 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 141-142.
16 Por. RICCIOTTI, Życie, 269, n.1.
17 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 143-144.
18 Por. RICCIOTTI, Życie, 274.
19 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 147-148.
20 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 148-149.
21 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 150-151.
22 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 152.
23 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 154-155.
24 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 156-157.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz