czwartek, 29 sierpnia 2019

Epilog. Dwunastoletni Jezus w świątyni


Epilog. Dwunastoletni Jezus w świątyni
„Oprócz historii narodzenia Jezusa święty Łukasz zachował dla nas jeszcze jeden cenny mały szczegół tradycji dotyczącej dzieciństwa — szczegół, w którym w osobliwy sposób ukazuje się nam Jego tajemnica. Opowiada, że rodzice Jezusa każdego roku pielgrzymowali do Jerozolimy na święto Paschy. Rodzina Jezusa była pobożna, zachowywała Prawo. W przedstawianiu postaci Jezusa podkreślany bywa niekiedy niemal wyłącznie aspekt wywrotowy, zachowanie Jezusa przeciwstawiające się fałszywej pobożności. W rezultacie Jezus okazuje się liberałem albo rewolucjonistą. W swej misji synowskiej Jezus rzeczywiście zapoczątkował nową fazę relacji do Boga, w której zainaugurował nowy wymiar stosunków człowieka z Bogiem. Nie był to jednak atak na pobożność Izraela. Wolność Jezusa nie jest wolnością liberała. Jest to wolność Syna i tym samym wolność człowieka autentycznie pobożnego. Jako Syn Jezus przynosi nową wolność, nie jest to jednak niczym nieskrępowana swoboda, lecz wolność Tego, który jest całkowicie zjednoczony z wolą Ojca i który pomaga ludziom żyć w wolności opartej na wewnętrznej jedności z Bogiem. Jezus nie przyszedł po to, żeby znosić, lecz żeby wypełnić (zob. Mt 5, 17). To wynikające z synostwa połączenie radykalnej nowości z równie radykalną wiernością ukazuje się właśnie także w tej małej historii dwunastoletniego Jezusa; owszem, powiedziałbym nawet, że jest w niej zawarta istotna teologiczna treść”1. Pobożność rodziny Jezusa w niczym nie zmienia faktu, że już na początku swojej działalności został On wyrzucony z synagogi w Nazaret i poprowadzony na stracenie (por. Łk 4,28-30). Jezus przeciwstawia się nauczaniu judaizmu, w którym było jednocześnie lekceważenie Prawa Bożego i gloryfikacja tradycji faryzejskiej (por. Mt 15,1-14), która uniemożliwiła narodowi przyjęcie nauki Jezusa. On sam mówi: „A biada wam, doktorowie i faryzeusze obłudnicy, że zamykacie królestwo niebieskie przed ludźmi! Sami bowiem nie wchodzicie, ani wchodzącym wejść nie pozwalacie” (Mt 23,13). Jezus wypełnia nauczanie Starego Testamentu, ale odsuwa nauczanie faryzeuszy przeszkadzające ludziom przyjść do Boga.
„W powrotnej podróży wydarza się coś nieoczekiwanego. Jezus nie wraca razem z wszystkimi, lecz pozostaje w Jerozolimie. Jego rodzice zauważają to dopiero pod koniec pierwszego dnia drogi. Dla nich było rzeczą zupełnie normalną przypuszczać, że Jezus jest gdzieś w grupie pielgrzymów. Łukasz użył tu słowa synodia - „wspólnota wędrująca” - termin techniczny na określenie podróżującej karawany. Dla nas, mających może zbyt małostkowy obraz Świętej Rodziny, fakt ten wydaje się dziwny. Bardzo ładnie pokazuje on jednak, że w Świętej Rodzinie wolność i posłuszeństwo szły zgodnie w parze ze sobą. Dwunastoletniemu Jezusowi pozostawiono swobodę dołączenia się do rówieśników i przyjaciół oraz pozostania w ich towarzystwie w drodze. Wieczorem jednak rodzice czekali na Niego. Fakt Jego nieobecności nie ma już nic wspólnego z wolnością młodych, lecz jak miało się okazać, wskazuje na inny poziom: na szczególną misję Syna. Dla rodziców zaczęły się wraz z tym dni trwogi i zatroskania. Ewangelista opowiada nam, że odnaleźli Jezusa dopiero po trzech dniach w Świątyni, gdzie siedział pośród uczonych, przysłuchiwał się im i zadawał pytania (zob. Łk 2, 46)”2. Jest to mały epizod studiów teologicznych Jezusa, Jego szkoły biblijnej. Słucha i zadaje pytania i w ten sposób prowadzi uczonych do stawiania nowych pytań i do odpowiadania na nie. Jest z nimi w poszukiwaniu Boga – jest to zapowiedź Jego późniejszego nauczania w świątyni.
„Boska misja Jezusa rozsadza wszelkie ludzkie miary i dla człowieka staje się ciągle mroczną tajemnicą. W tym momencie dla Maryi odczuwalne się staje coś z miecza boleści, o którym mówił Symeon (zob. Łk 2, 35). Im bliżej Jezusa znajdzie się człowiek, tym głębiej zostaje włączony w tajemnicę Jego Męki. Odpowiedź Jezusa na pytanie Matki jest mocna. Jakże to? Szukaliście Mnie? Nie wiedzieliście, gdzie musi być Dziecko? Że musi być w domu Ojca, „w tym, co należy do mego Ojca”? (Łk 2, 49). Jezus mówi rodzicom: jestem dokładnie tam, gdzie jest moje miejsce - u Ojca, w Jego domu. W odpowiedzi tej na szczególną uwagę zasługują przede wszystkim dwie rzeczy. Maryja powiedziała: „Oto ojciec Twój i ja z bólem serca szukaliśmy Ciebie”. Jezus poprawia Ją: Ja jestem u Ojca. Nie Józef jest moim ojcem, lecz Ktoś inny - sam Bóg. Do Niego należę, u Niego jestem. Czy można jaśniej jeszcze wyrazić Boże synostwo Jezusa? Wiąże się z tym bezpośrednio druga rzecz. Jezus mówi o konieczności („musi”), do której się stosuje. Syn, dziecko musi być u ojca. Greckie słowo dei, którego użył tutaj Łukasz, w Ewangeliach powraca zawsze tam, gdzie jest ukazane rozporządzenie woli Bożej, której Jezus jest poddany. Jezus „musi” wiele cierpieć, zostać odrzucony, zabity i zmartwychwstać - jak mówi uczniom po wyznaniu Piotra (zob. Mk 8, 31). To „musi” jest aktualne także już w tym początkowym momencie. On musi być u Ojca i w ten sposób jasne się staje, że to, co wydaje się nieposłuszeństwem albo nieodpowiednią swobodą wobec rodziców, w rzeczywistości jest właśnie wyrazem Jego synowskiego posłuszeństwa. W Świątyni znajduje się nie jako buntownik wobec rodziców, lecz jako Ten, kto jest posłuszny, tym samym posłuszeństwem, które doprowadzi do krzyża i zmartwychwstania”3.
Ważna jest uwaga metodologiczna Papieża: „Słowa Jezusa są za każdym razem większe od naszego rozumu. Za każdym razem przewyższają naszą inteligencję. Zrozumiała jest pokusa ich pomniejszania i naginania do naszej miary. Jednym z elementów poprawnej egzegezy jest właśnie pokorne uszanowanie tej, często nas przewyższającej, wielkości i nieumniejszanie słów Jezusa przez pytanie, na ile możemy im „dowierzać”. On uważa nas za zdolnych do wielkich rzeczy. Wierzyć znaczy poddać się tej wielkości i powoli do niej dorastać”4.
„Potem poszedł z nimi i wrócił do Nazaretu i był im poddany [...] Jezus zaś czynił postępy w mądrości, w latach i w łasce u Boga i u ludzi” (Łk 2, 51 n). Gdy minęła chwila, kiedy ukazało się to większe posłuszeństwo, w jakim trwał, Jezus wraca do normalnej sytuacji swej rodziny - do pokory zwyczajnego życia i do posłuszeństwa swym ziemskim rodzicom. Do twierdzenia o tym, że Jezus wzrastał w mądrości i w latach, Łukasz dołącza formułę z Pierwszej Księgi Samuela, która tam odnosi się do młodego Samuela (zob. 2, 26): „wzrastał w łasce [życzliwości, upodobaniu] u Boga i u ludzi”. Ewangelista ponownie wraca do powiązania historii Samuela z historią dzieciństwa Jezusa, które pojawiło się najpierw w Magnificat, hymnie wysławiającym Boga przy spotkaniu z Elżbietą. Ten hymn radości i wysławiania Boga, który kocha małych, jest nową wersją modlitwy dziękczynnej za dar dziecka, którym Pan położył kres jej cierpieniu. W historii Jezusa — tak mówi nam ewangelista w swym cytacie - historia Samuela powtarza się na wyższym poziomie i ma charakter definitywny. Istotne znaczenie ma również to, co Łukasz mówi o wzrastaniu Jezusa nie tylko w latach, lecz także w mądrości. Z jednej strony w odpowiedzi dwunastoletniego Jezusa oczywiste stało się, że ma wewnętrzne poznanie Ojca - Boga. On jeden zna Boga nie tylko przez pośrednictwo świadczących o Nim ludzi, lecz poznaje Go w sobie samym. Jako Syn jest z Ojcem na ty. Żyje w Jego obecności. Widzi Go. Jan mówi, że jest On jedynym, który „jest w łonie Ojca”, i dlatego może o Nim pouczać (zob. J 1, 18). W odpowiedzi dwunastoletniego Jezusa to właśnie jest oczywiste: jest u Ojca, w Jego świetle widzi rzeczy i ludzi. Mimo to jednak prawdą jest, że Jego mądrość wzrasta. Jako człowiek nie żyje w abstrakcyjnej wszechwiedzy, lecz jest zakorzeniony w konkretnej historii, w miejscu i czasie, w fazach ludzkiego życia, i stąd otrzymuje konkretny kształt swej wiedzy. Widać tu więc bardzo jasno, że myślał i uczył się na ludzki sposób. Staje się rzeczywiście widoczne, że jest On prawdziwym człowiekiem i prawdziwym Bogiem - tak jak określa to wiara Kościoła. Tego wzajemnego powiązania nie potrafimy w końcu zdefiniować. Pozostaje to tajemnicą, a mimo to ukazuje się zupełnie konkretnie w krótkiej opowieści o Dwunastoletnim, otwierającej jednocześnie w ten sposób drzwi na całość Jego postaci, o której później opowiadają nam Ewangelie”5.

Janusz Maria Andrzejewski OP
1 J. RATZINGER, BENEDYKT XVI, Jezus z Nazaretu. Dzieciństwo (Znak, Kraków 2012) 161-162.
2 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 163-164.
3 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 165-166.
4 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 167.
5 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 167-169.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz