Bóg Ojciec w Pierwszym Liście świętego Jana Apostoła
Wprowadzenie
Pierwszy List świętego Jana Apostoła jest wspaniałym tekstem
ukazującym nam Boga w Jego bogactwie. Analizuję wiele tekstów.
Czasem wybieram tłumaczenie księdza Wujka, które jak mi się
wydaje, często lepiej oddaje sens tekstu oryginalnego. Ciekawym
zagadnieniem jest występowanie w tekście terminów „Bóg” i
„Ojciec”.
Studium tekstu
Jan mówi o swoim doświadczeniu Jezusa jako Słowa życia, jako
życia wiecznego, które było w Bogu Ojcu: „[To wam oznajmiamy],
co było od początku, cośmy usłyszeli o Słowie życia, co
ujrzeliśmy własnymi oczami, na co patrzyliśmy i czego dotykały
nasze ręce - bo życie objawiło się. Myśmy je widzieli, o nim
świadczymy i głosimy wam życie wieczne, które było w Ojcu, a nam
zostało objawione - oznajmiamy wam, cośmy ujrzeli i usłyszeli,
abyście i wy mieli współuczestnictwo z nami. A mieć z nami
współuczestnictwo znaczy: mieć je z Ojcem i Jego Synem Jezusem
Chrystusem” (1 J 1,1-3).
Ważne dla Jana jest to, że może
dać pewne świadectwo o Jezusie, bo Go widział, słyszał, dotykał,
a jednocześnie zrozumiał, że to On jest Słowem życia, Słowem
wypowiedzianym przez Ojca, Słowem niosącym życie. To życie jest
wieczne, niezniszczalne, bo jest Boże, bo jest Bogiem, bo to jest
Jezus Chrystus. Jan mówi o współuczestnictwie – jest to próba
oddania w języku polskim greckiego terminu koinonia.
Oznacza on to, co wspólne, określa wspólnotę, wspólne życie z
Bogiem i z ludźmi, określa łączność osób połączonych Bożą
mocą. Fundamentem tej wspólnoty jest Duch Święty, który łączy
Ojca z Synem, który i nam daje łaskę łączności z Bogiem. Jest
to widoczne w doksologii świętego Pawła: „Łaska Pana Jezusa
Chrystusa, miłość Boga i dar jedności w Duchu Świętym niech
będą z wami wszystkimi!” (2 Kor 13,13), gdzie „dar jedności w
Duchu Świętym” jest tłumaczeniem greckiego he
koinonia tu hagiu pneumatos,
czyli „koinonia
Świętego Ducha”. To Duch Święty nas jednoczy z Ojcem i Synem.
Jan pragnie, byśmy razem tworzyli jedną rodzinę z Ojcem i Synem.
Kolejny tekst ukazuje naturę tej wspólnoty: „Nowina, którą
usłyszeliśmy od Niego i którą wam głosimy, jest taka: Bóg jest
światłością, a nie ma w Nim żadnej ciemności. Jeżeli mówimy,
że mamy z Nim współuczestnictwo, a chodzimy w ciemności, kłamiemy
i nie postępujemy zgodnie z prawdą. Jeżeli zaś chodzimy w
światłości, tak jak On sam trwa w światłości, wtedy mamy jedni
z drugimi współuczestnictwo, a krew Jezusa, Syna Jego, oczyszcza
nas z wszelkiego grzechu” (1 J 1,5-7).
Bóg
jest naszą światłością, dzięki której możemy żyć w
prawdzie. On nas nie oszukuje, nie wprowadza nas w ciemność. Jezus
mówi o sobie: „Ja jestem światłością świata. Kto idzie za
Mną, nie będzie chodził w ciemności, lecz będzie miał światło
życia” (J 8,12). Będąc Bogiem jest światłością i oświeca
tych, którzy przyjmują Go jako swoją Drogę (por. J 14,6), chroni
ich przed ciemnością, a światło, jakim oświeca jest jednocześnie
źródłem życia (por. J 14,6). Kluczowym komentarzem do omawianego
tekstu jest J 3,19-21: „A sąd polega na tym, że światło
przyszło na świat, lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność
aniżeli światło: bo złe były ich uczynki. Każdy bowiem, kto się
dopuszcza nieprawości, nienawidzi światła i nie zbliża się do
światła, aby nie potępiono jego uczynków. Kto spełnia wymagania
prawdy, zbliża się do światła, aby się okazało, że jego
uczynki są dokonane w Bogu”. Jezus przynosi światło i w ten
sposób dzieli ludzkość na dwie części – na tych, którzy
nienawidzą światła, boją się go, boją się prawdy o swoim życiu
– i na tych, którzy chcą żyć w prawdzie i dlatego idą do
Jezusa. Wspólnota z Bogiem jest wspólnotą prawdy. Nie można
pogodzić światła z ciemnością. Stąd twarde słowa Jana: „Jeżeli
mówimy, że mamy z Nim współuczestnictwo, a chodzimy w ciemności,
kłamiemy i nie postępujemy zgodnie z prawdą”. Prawda jest
warunkiem koniecznym łączności z Bogiem. Jeśli żyjemy w
prawdzie, to: „krew Jezusa, Syna Jego, oczyszcza nas z wszelkiego
grzechu”.
Nieco dalej pisze Jan: „Dzieci moje, piszę wam to dlatego,
żebyście nie grzeszyli. Jeśliby nawet kto zgrzeszył, mamy
Rzecznika wobec Ojca - Jezusa Chrystusa sprawiedliwego. On bowiem
jest ofiarą przebłagalną za nasze grzechy, i nie tylko nasze, lecz
również za grzechy całego świata” (1 J 2,1-2).
Można to rozumieć w następujący sposób. Grzech prowokuje do
ucieczki od Boga, który jest światłością, a grzesznik boi się
prawdy o swoim grzechu i chce ukryć się w ciemności (por. J
3,19-20). Jezus jest Obrońcą, który pomaga przezwyciężyć strach
i pokusę ucieczki w ciemność. Podobnie Duch Prawdy, który też
jest nazywany przez Jezusa – Obrońcą (por. J 14,16-17) wstawia
się za nami w niepojęty dla nas, ale skuteczny sposób (por. Rz
8,26-27). Jezus przedstawia nam Ojca, który chce powrotu grzesznika,
nie po to, by go karać, ale by przywrócić mu utraconą godność
(por. Łk 15,20-24). Myślę, że Jezus jest moim Obrońcą, bo
prawda o mnie samym i o świecie, jaką zobaczę może być
przerażająca i przytłaczająca. On da mi moc, do przyjęcia tej
prawdy.
Jan pokazuje w tym tekście wagę i grozę grzechu. Stajemy wobec
Ojca z grzechem, wobec którego jesteśmy bezbronni. My, wierzący w
Chrystusa mamy na szczęście Obrońcę, który ofiaruje się jako
ofiara za grzech i w ten sposób poprzez Krzyż przychodzi nam na
pomoc.
Mówi dalej Jan: „Kto zaś zachowuje Jego naukę, w tym naprawdę
miłość Boża jest doskonała. Po tym właśnie poznajemy, że
jesteśmy w Nim. Kto twierdzi, że w Nim trwa, powinien również sam
postępować tak, jak On postępował” (1 J 2,5-6).
Jesteśmy zaproszeni do trwania w Jezusie. On sam mówi: „Kto
spożywa moje Ciało i Krew moją pije, trwa we Mnie, a Ja w nim”
(J 6,56). To jest moc, dzięki której możemy postępować tak, jak
On postępował. Miłość Boża jest nam ofiarowana przez Ducha
Świętego (por. Rz 5,5).
Pisze dalej Jan: „Napisałem do was, dzieci, że znacie Ojca,
napisałem do was, ojcowie, że poznaliście Tego, który jest od
początku, napisałem do was, młodzi, że jesteście mocni i że
nauka Boża trwa w was, i zwyciężyliście Złego” (1 J 2,14).
Mówi do swoich dzieci, to znaczy do swoich wiernych: „znacie
Ojca”, bo poznają Boga Ojca w rzeczywistości swojego życia
chrześcijańskiego, no i oczywiście przez Pismo Święte i
katechezy Jana, który poznawał Ojca za pośrednictwem Jezusa (por.
J 14,9-12). „Ojcowie” – to pewnie kategoria przywódców
wspólnoty, znających lepiej Jezusa, to znaczy tego, który jest od
początku (por. J 1,1; 1 J 1,1), który zapoczątkowuje naszą wiarę
(por. Hbr 12,2). „Młodzi” – to może grupa młodych,
zaangażowanych w życie wspólnoty. Zapewnia ich o ich mocy,
wynikającej z trwania w nauce Jezusa i o ich zwycięstwie nad złem
i jego pokusami (por. 1 J 4,4-6).
Ważne i jakoś zaskakujące są kolejne słowa Jana: „Nie miłujcie
świata ani tego, co jest na świecie! Jeśli kto miłuje świat, nie
ma w nim miłości Ojca. Wszystko bowiem, co jest na świecie, a
więc: pożądliwość ciała, pożądliwość oczu i pycha tego
życia nie pochodzi od Ojca, lecz od świata. Świat zaś przemija, a
z nim jego pożądliwość; kto zaś wypełnia wolę Bożą, ten trwa
na wieki” (1 J 2,15-17). Jan mówi tu o Bogu Ojcu i o wypełnianiu
Jego woli.
Również Jezus mówi mocno o świecie: „Jeżeli was świat
nienawidzi, wiedzcie, że Mnie pierwej znienawidził. Gdybyście byli
ze świata, świat by was kochał jako swoją własność. Ale
ponieważ nie jesteście ze świata, bo Ja was wybrałem sobie ze
świata, dlatego was świat nienawidzi” (J 15,18-19). Świat, to
ludzie nienawidzący Jezusa, to ludzie nienawidzący chrześcijan.
Ten świat walczy z Chrystusem wykorzystując nasze słabości. Kusi
nas do pychy, do wiary w swoje siły, do wiary w propagandę świata.
Mówi
Paweł o życiu duchowym: „Nam zaś objawił to Bóg przez Ducha.
Duch przenika wszystko, nawet głębokości Boga samego. Kto zaś z
ludzi zna to, co ludzkie, jeżeli nie duch, który jest w człowieku?
Podobnie i tego, co Boskie, nie zna nikt, tylko Duch Boży. Otóż
myśmy nie otrzymali ducha świata, lecz Ducha, który jest z Boga,
dla poznania darów Bożych. A głosimy to nie uczonymi słowami
ludzkiej mądrości, lecz pouczeni przez Ducha, przedkładając
duchowe sprawy tym, którzy są z Ducha. Człowiek zmysłowy bowiem
nie pojmuje tego, co jest z Bożego Ducha. Głupstwem mu się to
wydaje i nie może tego poznać, bo tylko duchem można to rozsądzić”
(1 Kor 2,10-14). Duch Święty pozwala rozumieć Boga i świat przez
Niego stworzony. Daje zrozumienie darów Bożych, charyzmatów i
poszczególnych łask. Duch świata może być według świętego
Tomasza z Akwinu rozumiany jako moc, z jaką świat prowadzi ludzi
przez mądrość tego świata i przez miłość tego świata.
Mówi Paweł o mądrości tego świata: „Gdzie jest mędrzec? Gdzie
uczony? Gdzie badacz tego, co doczesne? Czyż nie uczynił Bóg
głupstwem mądrości świata? Skoro bowiem świat przez mądrość
nie poznał Boga w mądrości Bożej, spodobało się Bogu przez
głupstwo głoszenia słowa zbawić wierzących” (1 Kor 1,20-21).
Rzekoma mądrość przekazywana przez media, przez szkoły skutecznie
oddala od Boga.
Świat nazywa miłością różne przejawy życia ludzkiego –
często grzeszne i odwracające od Boga. Wyrazem ducha świata jest
obecnie emotywizm. Grzegorz Górny pisze o teologach: „Każda ich
wypowiedź odnosząca się do ogólnych zasad, norm, reguł, może
zostać odebrana jako nietolerancyjna, wykluczająca, dyskryminująca,
innymi słowy jako wyraz mowy nienawiści. Wynika to z faktu, że
decyzje moralne przestały wynikać z oceny rozumu praktycznego, a
zaczęły być odbierane jako wyraz uczucia. Uczucie stało się
miarą wszechrzeczy. Taką postawę można nazwać emotywizmem, który
jest wszechobecny i włada nie tylko etyką, ale również wiarą”.
Działanie
ducha świata możemy zaobserwować w rozmowie Piotra z Jezusem:
„Odtąd począł Jezus wykazywać uczniom swoim, iż potrzeba, aby
szedł do Jeruzalem, i wiele wycierpiał od starszych i od doktorów
i od przedniejszych kapłanów, i był zabity, i trzeciego dnia
zmartwychwstał. I wziąwszy go Piotr, począł go karcić, mówiąc:
Boże cię uchowaj, Panie! Nie przyjdzie to na ciebie. A on
obróciwszy się, rzekł Piotrowi: Idź za mną, szatanie! Jesteś mi
zgorszeniem, bo nie rozumiesz, co jest Bożego, ale co jest
ludzkiego”
(Mt
16,21-23).
Jezus pod natchnieniem Ducha Świętego zapowiada swoją śmierć i
zmartwychwstanie. Piotr myśli „po ludzku”, zgodnie z „duchem
tego świata” i dlatego wierzy w swoją mądrość, upomina Jezusa:
„Boże cię uchowaj, Panie! Nie przyjdzie to na ciebie”.
Co ciekawe, Jezus
w tym z pozoru czysto ludzkim myśleniu, dostrzega działanie
szatana, który kusi Go do życia zgodnego z duchem świata. Mówi
więc do Piotra: „Jesteś mi zgorszeniem, bo nie rozumiesz, co jest
Bożego, ale co jest ludzkiego”.
Paradoksalnie rzecz ujmując „świat” – to także moje
słabości, moje wady, które „walczą” z Bogiem, które
utrudniają mnie i innym drogę do Jezusa. Termin „świat”
oznacza tu wszystkie siły sprzeciwiające się Bogu. Dlatego Jakub
pisze: „Cudzołożnicy, czy nie wiecie, że przyjaźń ze światem
jest nieprzyjaźnią z Bogiem? Jeżeli więc ktoś zamierzałby być
przyjacielem świata, staje się nieprzyjacielem Boga” (Jk 4,4). Są
to stwierdzenia bardzo radykalne, ale stanowią bardzo podstawowe
ostrzeżenie przed światem i tym, co świat oferuje. Potrzebujemy
„miłości Ojca”, umiłowania Ojca, które jest wypełnieniem
Jego przykazania: „Słuchaj, Izraelu, Pan jest naszym Bogiem -
Panem jedynym. Będziesz miłował Pana, Boga twojego, z całego
swego serca, z całej duszy swojej, ze wszystkich swych sił” (Pwt
6,4-5). Umiłowanie bliźniego i siebie samego (por. Kpł 19,18) –
to prowadzenie do Boga, to pomoc w osiągnięciu zbawienia.
Umiłowanie świata jest nie tylko kapitulacją wobec świata, ale
jest przyjęciem jego pokus, które mają moc zniewalającą. Mówi
Paweł: „Jestem bowiem świadom, że we mnie, to jest w moim ciele,
nie mieszka dobro; bo łatwo przychodzi mi chcieć tego, co dobre,
ale wykonać - nie. Nie czynię bowiem dobra, którego chcę, ale
czynię to zło, którego nie chcę. Jeżeli zaś czynię to, czego
nie chcę, już nie ja to czynię, ale grzech, który we mnie
mieszka. A zatem stwierdzam w sobie to prawo, że gdy chcę czynić
dobro, narzuca mi się zło. Albowiem wewnętrzny człowiek [we mnie]
ma upodobanie zgodne z Prawem Bożym. W członkach zaś moich
spostrzegam prawo inne, które toczy walkę z prawem mojego umysłu i
podbija mnie w niewolę pod prawo grzechu mieszkającego w moich
członkach” (Rz 7,18-23).
Odpowiedzią
Pawła na zagrożenie ze strony świata jest wskazanie na Krzyż
Jezusa:
„Co do mnie, nie daj Boże, bym się miał chlubić z czego innego,
jak tylko z krzyża Pana naszego Jezusa Chrystusa, dzięki któremu
świat stał się ukrzyżowany dla mnie, a ja dla świata” (Ga
6,14). Łaska płynąca od Ukrzyżowanego uwalnia nas od świata,
pozwala przezwyciężać jego pokusy. Dzięki Jezusowi, świat nie
może na nas liczyć, bo jesteśmy od niego uwolnieni. Paweł w
pewnym momencie jest bliski załamania i wtedy otrzymuje od Jezusa
bardzo podstawowe wyjaśnienie: „Aby zaś nie wynosił mnie zbytnio
ogrom objawień, dany mi został oścień dla ciała, wysłannik
szatana, aby mnie policzkował - żebym się nie unosił pychą.
Dlatego trzykrotnie prosiłem Pana, aby odszedł ode mnie, lecz [Pan]
mi powiedział: Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości
się doskonali. Najchętniej więc będę się chlubił z moich
słabości, aby zamieszkała we mnie moc Chrystusa. Dlatego mam
upodobanie w moich słabościach, w obelgach, w niedostatkach, w
prześladowaniach, w uciskach z powodu Chrystusa. Albowiem ilekroć
niedomagam, tylekroć jestem mocny” (2 Kor 12,7-10). Krzyż staje
się dzięki łasce Jezusa źródłem mocy w życiu Pawła, bo jak
powiedział Jezus: „Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w
słabości się doskonali”.
Jezus
umarł dla mojego zbawienia i nie wolno mi Go lekceważyć. Muszę
odcinać się od wszystkiego, co próbuje oderwać mnie od Jezusa.
Jest to umartwienie, o którym sam Jezus mówi: „Jeśli kto chce
pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie
krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje
życie, straci je; a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie
je”
(Mt 16,24-25). Samozaparcie jest trudną walką z pokusą egoizmu.
Wziąć swój krzyż oznacza akceptację życia z jego trudnościami,
z jego zagrożeniami. Umożliwia to pójście za Jezusem. Zaparcie
się samego siebie, to rezygnacja ze słów: „ja muszę”, z
forsowania własnej woli mimo ostrzeżeń sumienia. To przyjęcie
woli Bożej, by służyć Jemu, a nie sobie.
Jezus mówi: „Zaprawdę,
zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię
nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon
obfity. Ten, kto kocha swoje życie, traci je, a kto nienawidzi swego
życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne. A kto by chciał
Mi służyć, niech idzie za Mną, a gdzie Ja jestem, tam będzie i
mój sługa. A jeśli ktoś Mi służy, uczci go mój Ojciec” (J
12,24-26). Kocha swoją duszę ten, kto za wszelką cenę realizuje
swoją wolę. Nienawidzący swojej duszy, to ten, kto poszukuje woli
Bożej i jej się podporządkowywuje.
Jezus
w tym kontekście używa nawet słowa „nienawiść”: „Jeśli
kto przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści swego ojca i matki,
żony i dzieci, braci i sióstr, nadto i siebie samego, nie może być
moim uczniem. Kto nie nosi swego krzyża, a idzie za Mną, ten nie
może być moim uczniem” (Łk 14,26-27). Chodzi chyba o sprzeciw
wobec zła, które kryje się w tych osobach, które tam działa.
Trzeba opowiedzieć się za Jezusem, nawet za cenę utraty
najbliższych. Mówi bł. Rajmund z Kapui, spowiednik świętej
Katarzyny ze Sieny: „Z tego połączenia z Bogiem Mistrzyni Bożej
nauki inną prawdę wyprowadzała i nie przestawała jej powtarzać
tym, których nauczała dróg Pańskich; że mianowicie dusza
złączona z Bogiem ma w sobie tyle miłości Bożej, na ile ma w
świętej nienawiści władze zmysłowe. Ponieważ z miłości Bożej
z natury rzeczy rodzi się nienawiść grzechu, który obraża Boga,
dusza świadoma, że korzeń grzechu tkwi w zmysłach, żywi wobec
nich wielką, ale i świętą nienawiść. Usiłuje ze wszystkich sił
zniszczyć nie je same, ale zakorzenione w nich źródło zła, czego
nie da się osiągnąć bez ujarzmiania zmysłów, i to intensywnego
i długotrwałego (…) Tę świętą nienawiść, synowie, zawsze w
sobie noście. Ona uczyni was pokornymi, w przeciwnościach
cierpliwymi, w pomyślności umiarkowanymi, w obyczajach układnymi i
miłymi Bogu i ludziom. I dodała: „Biada, ach biada, takiej duszy,
w której nie ma tej świętej nienawiści. Jest rzeczą nieuchronną,
że tam, gdzie tej nienawiści nie ma, tam będzie królować miłość
własna, która jest siedliskiem wszystkich grzechów, korzeniem i
przyczyną wszelkie złej żądzy”.
Paweł mówi również: „Tymczasem ja dla Prawa umarłem przez
Prawo, aby żyć dla Boga: razem z Chrystusem zostałem przybity do
krzyża. Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus.
Choć nadal prowadzę życie w ciele, jednak obecne życie moje jest
życiem wiary w Syna Bożego, który umiłował mnie i samego siebie
wydał za mnie” (Ga 2,19-20). Paweł decyduje się na radykalne
przyjęcie wiary Chrystusowej, bo tylko w taki sposób może być
wierny Jezusowi. Mówi wręcz o swojej śmierci dla Prawa
Mojżeszowego: „aby żyć dla Boga”. Mówi: „razem z Chrystusem
zostałem przybity do krzyża”. Głosi Jezusa Ukrzyżowanego i
dlatego jest prześladowany.
Przyjmuje
krzyż apostolatu. Opisuje to tymi słowami: „Wydaje mi się
bowiem, że Bóg nas, apostołów, wyznaczył jako ostatnich, jakby
na śmierć skazanych. Staliśmy się bowiem widowiskiem światu,
aniołom i ludziom; my głupi dla Chrystusa, wy mądrzy w Chrystusie,
my niemocni, wy mocni; wy doznajecie szacunku, a my wzgardy. Aż do
tej chwili łakniemy i cierpimy pragnienie, brak nam odzieży,
jesteśmy policzkowani i skazani na tułaczkę, i utrudzeni pracą
rąk własnych. Błogosławimy, gdy nam złorzeczą, znosimy, gdy nas
prześladują; dobrym słowem odpowiadamy, gdy nas spotwarzają.
Staliśmy się jakby śmieciem tego świata i odrazą dla wszystkich
aż do tej chwili”
(1 Kor 4,9-13).
Pisze
dalej Jan: „Wy
natomiast macie namaszczenie od Świętego
i
wszyscy jesteście napełnieni wiedzą. Ja wam nie pisałem,
jakobyście nie znali prawdy, lecz że ją znacie i że żadna
fałszywa nauka z prawdy nie pochodzi” (1 J 2,20-21). Duch Święty
nas napełnia, prowadzi do prawdy i broni przed herezjami. Słowo
„Święty”
oznacza tu pewnie Boga (por. Iz 6,3). Wizja Izajasza może odnosić
się do postaci Syna Bożego, bo sam Jan mówi o Jezusie: „Chociaż
jednak uczynił On przed nimi tak wielkie znaki, nie uwierzyli w
Niego, aby się spełniło słowo proroka Izajasza, który rzekł:
Panie, któż uwierzył naszemu głosowi? A ramię Pańskie komu
zostało objawione? Dlatego nie mogli uwierzyć, ponieważ znów
rzekł Izajasz: Zaślepił ich oczy i twardym uczynił ich serce,
żeby nie widzieli oczami oraz nie poznali sercem i nie nawrócili
się, ażebym ich uzdrowił. Tak powiedział Izajasz, ponieważ
ujrzał chwałę Jego i o Nim mówił” (J 12,37-41). Tekst
sugeruje, że Izajasz widział chwałę Jezusa i o Nim mówił.
To
Bóg namaszcza
Duchem Świętym.
Mówi Piotr o Jezusie: „Znacie sprawę Jezusa z Nazaretu, którego
Bóg namaścił Duchem Świętym i mocą. Dlatego że Bóg był z
Nim, przeszedł On dobrze czyniąc i uzdrawiając wszystkich, którzy
byli pod władzą diabła” (Dz 10,38).
Duch
jest Nauczycielem i Obrońcą – greckie słowo Parakletos,
ma swój łaciński przekład: advocatus,
które oznacza obrońcę: „A Pocieszyciel, Duch Święty, którego
Ojciec pośle w moim imieniu, On was wszystkiego nauczy i przypomni
wam wszystko, co Ja wam powiedziałem” (J 14,26). Takie właśnie
znaczenie terminu Parakletos
wynika z miejsca, w którym jest on tłumaczony przez „rzecznik”,
to znaczy obrońca sądowy: „Dzieci moje, piszę wam to dlatego,
żebyście nie grzeszyli. Jeśliby nawet kto zgrzeszył, mamy
Rzecznika wobec Ojca - Jezusa Chrystusa sprawiedliwego. On bowiem
jest ofiarą przebłagalną za nasze grzechy, i nie tylko nasze, lecz
również za grzechy całego świata” (1 J 2,1-2).
Duch prowadzi do prawdy, bo jest prawdą. Mówi Jan: „Jezus
Chrystus jest tym, który przyszedł przez wodę i krew, i Ducha, nie
tylko w wodzie, lecz w wodzie i we krwi. Duch daje świadectwo, bo
jest prawdą” (1 J 5,6).
Podobnie
brzmią słowa z 1 J 2,27: „Co do was, to namaszczenie, które
otrzymaliście od Niego, trwa w was i nie potrzebujecie pouczenia od
nikogo, ponieważ Jego namaszczenie poucza was o wszystkim. Ono jest
prawdziwe i nie jest kłamstwem. Toteż trwajcie w nim tak, jak was
nauczył”. Namaszczeniem jest Duch Prawdy,
który w nas jest i który jest naszym natchnieniem w poszukiwaniu
prawdy.
O
Ojcu mówią też kolejne wersety: „Kto jest kłamcą, czy nie ten,
co przeczy, że Jezus jest Chrystusem? Ten jest antychrystem, kto
zaprzecza Ojca i Syna. Każdy, który zaprzecza Syna, nie ma ani
Ojca; kto wyznaje Syna, ma i Ojca. Coście słyszeli od początku, to
niechaj w was trwa. Jeśli w was trwać będzie, coście słyszeli od
początku i wy w Synu i Ojcu trwać będziecie”
(1 J 2,23-24).
Fundamentem naszej wiary jest akceptacja prawdy o Jezusie Chrystusie,
o Jezusie z Nazaretu, który został namaszczony Duchem Świętym
(por. Dz 10,38). Negowanie tego faktu jest odrzucaniem Jezusa i Boga
– Jego Ojca. Jezus z Ojcem stanowią Jedno (por. J 10,30) i dlatego
Jezus mówi: „Albowiem jak Ojciec wskrzesza umarłych i ożywia,
tak również i Syn ożywia tych, których chce. Ojciec bowiem nie
sądzi nikogo, lecz cały sąd przekazał Synowi, aby wszyscy
oddawali cześć Synowi, tak jak oddają cześć Ojcu. Kto nie oddaje
czci Synowi, nie oddaje czci Ojcu, który Go posłał” (J 5,21-23).
Nie można być wiernym czcicielem Boga, odrzucając jednocześnie
Jego Syna. Ważne jest stwierdzenie Jana: „kto wyznaje Syna, ma i
Ojca”. Mając Jezusa, mamy jednocześnie Ojca, który jest w Nim i
działa przez Niego (por. J 14,10-11). Ważne jest trwanie w nauce
Jezusa. Czasy Jana, to czasy zwodzicieli, antychrystów, którzy
starali się zachwiać, a nawet zniszczyć prawdziwą wiarę.
Antychrystem nazywa Jan tego, który odrzuca prawdę o Jezusie jako o
Chrystusie. To bardzo proste.
Mówi
dalej Jan:
„Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy
nazwani dziećmi Bożymi: i rzeczywiście nimi jesteśmy. Świat zaś
dlatego nas nie zna, że nie poznał Jego. Umiłowani, obecnie
jesteśmy dziećmi Bożymi, ale jeszcze się nie ujawniło, czym
będziemy. Wiemy, że gdy się objawi, będziemy do Niego podobni, bo
ujrzymy Go takim, jakim jest. Każdy zaś, kto pokłada w Nim tę
nadzieję, uświęca się podobnie jak On jest święty” (1 J
3,1-3). Ojciec daje nam swoją miłość w Duchu Świętym (por. Rz
5,5), który nas przemienia. W Jego miłości stajemy się Jego
dziećmi. Dzieci Boga, to znaczy dzieci Boga Ojca. Paweł mówi: „Sam
Duch wspiera swym świadectwem naszego ducha, że jesteśmy dziećmi
Bożymi. Jeżeli zaś jesteśmy dziećmi, to i dziedzicami:
dziedzicami Boga, a współdziedzicami Chrystusa, skoro wspólnie z
Nim cierpimy po to, by też wspólnie mieć udział w chwale” (Rz
8,16-17). Zły świat nas nie poznaje jako dzieci Boga, bo nie poznał
Ojca. Będziemy podobni do Jezusa, bo jesteśmy Jego braćmi i
siostrami. Uświęcamy się, oczyszczamy, dążymy do świętości bo
Go miłujemy i chcemy zawsze być z Nim.
Bardzo ważne są też kolejne wersety: „Kto grzeszy, jest
dzieckiem diabła, ponieważ diabeł trwa w grzechu od początku. Syn
Boży objawił się po to, aby zniszczyć dzieła diabła. Każdy,
kto narodził się z Boga, nie grzeszy, gdyż trwa w nim nasienie
Boże; taki nie może grzeszyć, bo się narodził z Boga. Dzięki
temu można rozpoznać dzieci Boga i dzieci diabła: każdy, kto
postępuje niesprawiedliwie, nie jest z Boga, jak i ten, kto nie
miłuje swego brata” (1 J 3,8-10).
Ważne jest to kryterium Jana: „Kto grzeszy, jest dzieckiem diabła,
ponieważ diabeł trwa w grzechu od początku”. Przerażające jest
sformułowanie „dziecko diabła”. Sam Jezus używa tego
sformułowania: „Gdyby Bóg był waszym Ojcem, to i Mnie byście
miłowali. Ja bowiem od Boga wyszedłem i przychodzę. Nie wyszedłem
od siebie, lecz On Mnie posłał. Dlaczego nie rozumiecie mowy mojej?
Bo nie możecie słuchać mojej nauki. Wy macie diabła za ojca i
chcecie spełniać pożądania waszego ojca. Od początku był on
zabójcą i w prawdzie nie wytrwał, bo prawdy w nim nie ma. Kiedy
mówi kłamstwo, od siebie mówi, bo jest kłamcą i ojcem kłamstwa.
A ponieważ Ja mówię prawdę, dlatego Mi nie wierzycie” (J
8,42-45).
Grzech wskazuje na duchowy związek ze złym, który jest źródłem
zła. Przypomina to słowa Jezusa z Jego przypowieści o kąkolu:
„Tym, który sieje dobre nasienie, jest Syn Człowieczy. Rolą jest
świat, dobrym nasieniem są synowie królestwa, chwastem zaś
synowie Złego. Nieprzyjacielem, który posiał chwast, jest diabeł;
żniwem jest koniec świata, a żeńcami są aniołowie” (Mt
13,37-39). Nie wolno tych słów lekceważyć. Świadome
i dobrowolne przeciwstawianie się Bogu i Jego woli, jest buntem i
wskazuje na ducha buntu, co wskazuje na działanie złego ducha.
Lekceważenie Boga wskazuje na pychę i brak bojaźni Bożej i to
prowadzi do zła.
Bardzo ważne jest stwierdzenie Jana: „Syn Boży objawił się po
to, aby zniszczyć dzieła diabła” – taki jest sens Wcielenia
Syna Bożego. Jest to walka o ludzi, o ich wyzwolenie z niewoli
grzechu. Mówi Jezus: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Każdy,
kto popełnia grzech, jest niewolnikiem grzechu. A niewolnik nie
przebywa w domu na zawsze, lecz Syn przebywa na zawsze. Jeżeli więc
Syn was wyzwoli, wówczas będziecie rzeczywiście wolni” (J
8,34-36).
Ważne jest też stwierdzenie Jana: „Każdy, kto narodził się z
Boga, nie grzeszy, gdyż trwa w nim nasienie Boże; taki nie może
grzeszyć, bo się narodził z Boga”. Narodzenie z Boga, życie w
Duchu Świętym, który jest tu nazwany „nasieniem Boga”, jest
szansą na posłuszeństwo Bogu. Duch broni przed pokusami, pozwala
rozumieć wolę Bożą, broni przed duchem buntu i nieposłuszeństwa.
Mówi Jan o woli Boga: „Przykazanie zaś Jego jest takie, abyśmy
wierzyli w imię Jego Syna, Jezusa Chrystusa, i miłowali się
wzajemnie tak, jak nam nakazał. Kto wypełnia Jego przykazania, trwa
w Bogu, a Bóg w nim; a to, że trwa On w nas, poznajemy po Duchu,
którego nam dał” (1 J 3,23-24).
Konieczne jest przyjęcie z wiarą nauczania Jezusa. Zachowywanie
przykazań Bożych prowadzi do wzajemnego przebywania człowieka w
Bogu, a Boga w człowieku. Ciekawe, że to Duch Święty jest tego
manifestacją – to Jego działanie, Jego charyzmaty upewniają nas
o obecności Boga w nas.
Mówi Jan: „Umiłowani, nie dowierzajcie każdemu duchowi, ale
badajcie duchy, czy są z Boga, gdyż wielu fałszywych proroków
pojawiło się na świecie. Po tym poznajecie Ducha Bożego: każdy
duch, który uznaje, że Jezus Chrystus przyszedł w ciele, jest z
Boga. Każdy zaś duch, który nie uznaje Jezusa, nie jest z Boga; i
to jest duch Antychrysta, który - jak słyszeliście – nadchodzi i
już teraz przebywa na świecie” (1 J 4,1-3).
Wydaje się, że Jan używa terminu „duch” w znaczeniu nauczania
danego człowieka, czy też grupy ludzi. Ostrzega przed fałszywymi
prorokami i przed herezjami przez nich głoszonymi. Znakiem
właściwego nauczania jest przyjęcie realnego, cielesnego przyjścia
Jezusa. Ci, którzy nie przyjmują Jezusa, nie pochodzą od Boga ale
od antychrysta, który realnie działa w naszym świecie.
Mówi dalej Jan: „Wy, dzieci, jesteście z Boga i zwyciężyliście
ich, ponieważ większy jest Ten, który w was jest, od tego, który
jest w świecie. Oni są ze świata, dlatego mówią tak, jak [mówi]
świat, a świat ich słucha. My jesteśmy z Boga. Ten, który zna
Boga, słucha nas. Kto nie jest z Boga, nas nie słucha. W ten sposób
poznajemy ducha prawdy i ducha fałszu” (1 J 4,4-6).
Większy, silniejszy jest Duch Boży, niż duch tego świata. Mówi
Jan o nauczycielach herezji: „Oni są ze świata, dlatego mówią
tak, jak [mówi] świat, a świat ich słucha”. Jest to pokusa
dostosowania chrześcijaństwa do wymagań tego świata, by być
zaakceptowanymi przez pogański świat. Mówi Jan: „My jesteśmy z
Boga. Ten, który zna Boga, słucha nas. Kto nie jest z Boga, nas nie
słucha” – nauczanie Boże jest odrzucane przez świat. Mówi
Jezus: „A sąd polega na tym, że światło przyszło na świat,
lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność aniżeli światło: bo złe
były ich uczynki. Każdy bowiem, kto się dopuszcza nieprawości,
nienawidzi światła i nie zbliża się do światła, aby nie
potępiono jego uczynków” (J 3,19-20).
Pisze Jan: „My jesteśmy z Boga. Ten, który zna Boga, słucha nas.
Kto nie jest z Boga, nas nie słucha. W ten sposób poznajemy ducha
prawdy i ducha fałszu”. W ten sposób możemy rozpoznawać tych,
którzy nie są od Boga – oni nie chcą nas słuchać. Duch Prawdy
prowadzi do prawdy, a duch tego świata – do kłamstwa.
Podstawowym jest stwierdzenie Jana: „Umiłowani, miłujmy się
wzajemnie, ponieważ miłość jest z Boga, a każdy, kto miłuje,
narodził się z Boga i zna Boga. Kto nie miłuje, nie zna Boga, bo
Bóg jest miłością”
(1 J 4,7-8).
Tekst grecki nie mówi o miłującym, że „zna Boga”, ale, że
„poznaje Boga” – bo poznawanie Boga jest procesem nieskończonym
– teraz i w wieczności. Tekst grecki nie mówi o nie miłującym,
że „nie zna Boga”, ale, że „nie poznał Boga” – to znaczy
człowiek miał szansę na poznawanie Boga, ale z niej nie
skorzystał. Jest to podstawowe rozumienie naszego Boga, który jest
miłością.
Prawdziwa miłość prowadzi do Boga. Bóg obdarza prawdziwą
miłością i umożliwia poznawanie siebie samego. Ten, który nie
żyje miłością – nie poznał Boga i nie otrzymał od Niego daru
Ducha Świętego (por. Rz 5,5). To, co nie prowadzi do Boga, czy
wręcz przeciwstawia się Bogu – nie jest prawdziwą miłością.
Miłość bez prawdy – to nieprawdziwa miłość.
Miłość – to życie w prawdzie, bo Bóg jest Prawdą i Miłością.
Pisze dalej Jan: „W tym objawiła się miłość Boga ku nam, że
zesłał Syna swego Jednorodzonego na świat, abyśmy życie mieli
dzięki Niemu. W tym przejawia się miłość, że nie my
umiłowaliśmy Boga, ale że On sam nas umiłował i posłał Syna
swojego jako ofiarę przebłagalną za nasze grzechy. Umiłowani,
jeśli Bóg tak nas umiłował, to i my winniśmy się wzajemnie
miłować” (1 J 4,9-11). Miłość Boga przejawia się przede
wszystkim w ofierze Jego Syna za nasze grzechy. Jest to zachęta do
wzajemnej miłości.
Pisze Jan: „Nikt nigdy Boga nie oglądał. Jeżeli miłujemy się
wzajemnie, Bóg trwa w nas i miłość ku Niemu jest w nas doskonała.
Poznajemy, że my trwamy w Nim, a On w nas, bo udzielił nam ze swego
Ducha” (1 J 4,12-13).
Stary Testament wskazuje na proroków Izajasza i Ezechiela jako na
tych, którzy widzieli Boga (por. Iz 6,1-10; Ez 1,4-28). Dla Izajasza
wizja Boga w świątyni była jednocześnie powołaniem do funkcji
proroka: „I usłyszałem głos Pana mówiącego: Kogo mam posłać?
Kto by Nam poszedł? Odpowiedziałem: Oto ja, poślij mnie!” (Iz
6,8). Podobnie jest w wypadku wizji Ezechiela: „Jak pojawienie się
tęczy na obłokach w dzień deszczowy, tak przedstawiał się ów
blask dokoła. Taki był widok tego, co było podobne do chwały
Pańskiej. Oglądałem ją. Następnie upadłem na twarz i usłyszałem
głos Mówiącego. Rzekł On do mnie: Synu człowieczy, stań na
nogi. Będę do ciebie mówił. I wstąpił we mnie duch, gdy do mnie
mówił, i postawił mnie na nogi; potem słuchałem Tego, który do
mnie mówił.” (Ez 1,28-2,2).
Najciekawsza jest może wizja z Księgi Wyjścia: „Wstąpił
Mojżesz wraz z Aaronem, Nadabem, Abihu i siedemdziesięciu starszymi
Izraela. Ujrzeli Boga Izraela, a pod Jego stopami jakby jakieś
dzieło z szafirowych kamieni, świecących jak samo niebo. Na
wybranych Izraelitów nie podniósł On swej ręki, mogli przeto
patrzeć na Boga. Potem jedli i pili” (Wj 24,9-11). To nie tylko
wizja Boga, to także uczta w Jego obecności. Tłumaczom na język
grecki ta wizja wydawała się nieprawdopodobna i tłumaczą: „I
zobaczyli miejsce, na którym stał Bóg Izraela” (Wj 24,10 wg
LXX). Takie tłumaczenie może być uwarunkowane innym tekstem z
Księgi Wyjścia: „I rzekł [Mojżesz]: Spraw, abym ujrzał Twoją
chwałę. [Pan] odpowiedział: Ja ukażę ci mój majestat i ogłoszę
przed tobą imię Pana, gdyż Ja wyświadczam łaskę, komu chcę, i
miłosierdzie, komu Mi się podoba. I znowu rzekł: Nie będziesz
mógł oglądać mojego oblicza, gdyż żaden człowiek nie może
oglądać mojego oblicza i pozostać przy życiu” (Wj 33,18-20).
Tekst zresztą mówi o oglądaniu oblicza Bożego, a nie o
niemożności widzenia Boga, o którym wcześniej mówił tekst Wj
24,10 w wersji hebrajskiej.
Ciekawa jest też wizja Hioba: „Dotąd Cię znałem ze słyszenia,
obecnie ujrzałem Cię wzrokiem, stąd odwołuję, co powiedziałem,
kajam się w prochu i w popiele” (Hi 42,5-6). Wizja Boga prowadzi
go do pokory, przyjmuje Boga, którego wcześniej niedostatecznie
rozumiał.
Słowa Jezusa z J 12,44-45 wskazują na to, że widzący Jezusa widzą
Boga Ojca, który Go posłał: „Ten, kto we Mnie wierzy, wierzy nie
we Mnie, lecz w Tego, który Mnie posłał. A kto Mnie widzi, widzi
Tego, który Mnie posłał”.
Jezus w ten sposób objawia im Boga, który w Nim i dzięki Niemu
stał się widzialny, słyszalny i dotykalny (por. 1 J 1,1). Niestety
tego objawienia wielu nie przyjęło: „Chociaż jednak uczynił On
przed nimi tak wielkie znaki, nie uwierzyli w Niego, aby się
spełniło słowo proroka Izajasza, który rzekł: Panie, któż
uwierzył naszemu głosowi? A ramię Pańskie komu zostało
objawione? Dlatego nie mogli uwierzyć, ponieważ znów rzekł
Izajasz: Zaślepił ich oczy i twardym uczynił ich serce, żeby nie
widzieli oczami oraz nie poznali sercem i nie nawrócili się, ażebym
ich uzdrowił” (J 12,37-40).
W czasie Ostatniej Wieczerzy
Jezus wraca do tej tematyki: „Filipie, tak długo jestem z
wami, a jeszcze Mnie nie poznałeś? Kto Mnie zobaczył, zobaczył
także i Ojca. Dlaczego więc mówisz: Pokaż nam Ojca? Czy nie
wierzysz, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie? Słów tych, które
wam mówię, nie wypowiadam od siebie. Ojciec, który trwa we Mnie,
On sam dokonuje tych dzieł. Wierzcie Mi, że Ja jestem w Ojcu, a
Ojciec we Mnie. Jeżeli zaś nie - wierzcie przynajmniej ze względu
na same dzieła!” (J 14,9-11). Tekst grecki mówi wręcz: „kto
zobaczył Mnie, zobaczył Ojca” (J 14,9). Widzimy Ojca dzięki
wzajemnemu przenikaniu się Osób Ojca i Syna. Ojciec objawia się w
słowach swojego Syna, w dziełach, które w Nim i poprzez Niego
dokonuje. To są wielkie dzieła Boże. Jezus zachęca wielokroć do
kontemplowania wspaniałych dzieł swojego Ojca, które
uwierzytelniają Jego nauczanie. Tak, na przykład w J 5,36 mamy: „Ja
mam świadectwo większe od Janowego. Są to dzieła, które Ojciec
dał Mi do wykonania; dzieła, które czynię, świadczą o Mnie, że
Ojciec Mnie posłał”.
Dotyczy to oczywiście również
Eucharystii, w której widzimy codziennie Boga. Ci, którzy
widzieli Jezusa, mogli oczami wiary zobaczyć w Nim Boga.
Jan mówiąc: „Nikt nigdy Boga nie oglądał”, chce może
podkreślić, tak jak w Ewangelii, wyjątkowość relacji Jezusa z
Ojcem: „Boga nikt nigdy nie widział, Ten Jednorodzony Bóg, który
jest w łonie Ojca, [o Nim] pouczył” (J 1,18).
Sprawdzianem wzajemnej obecności Boga w nas i nas w Bogu jest dar
Ducha Świętego, który dla Jana jest rzeczywistością przez niego
doświadczaną – pewnie przez charyzmaty proroctwa, czy daru
języków (por. Dz 19,6).
Pisze dalej Jan: „My także widzieliśmy i świadczymy, że Ojciec
zesłał Syna jako Zbawiciela świata. Jeśli kto wyznaje, że Jezus
jest Synem Bożym, to Bóg trwa w nim, a on w Bogu. Myśmy poznali i
uwierzyli miłości, jaką Bóg ma ku nam. Bóg jest miłością: kto
trwa w miłości, trwa w Bogu, a Bóg trwa w nim” (1 J 4,14-16).
Podobne słowa mamy w Ewangelii: „Albowiem Bóg nie posłał swego
Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat
został przez Niego zbawiony” (J 3,17). Jezus nie jest
oskarżycielem (por. Ap 12,10), ale Zbawicielem. Zbawienie to proces
ratowania człowieka podległego złu, w jakiejkolwiek postaci. Mówi
Jezus do apostołów: „Idźcie i głoście: Bliskie już jest
królestwo niebieskie. Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych,
oczyszczajcie trędowatych, wypędzajcie złe duchy!” (Mt 10,7-8).
Jezus buduje swoje Królestwo w mocy Ducha Świętego. Swoim słowem
posyła Ducha, który przemienia ludzi: „Duch daje życie; ciało
na nic się nie przyda. Słowa, które Ja wam powiedziałem, są
duchem i są życiem” (J 6,63). O zbawieniu mówi w swoich
błogosławieństwach: „Błogosławieni jesteście wy, ubodzy,
albowiem do was należy królestwo Boże” (Łk 6,20). To Królestwo
– to łaski, które już spływają na błogosławionych przez
Jezusa.
Wyznawanie Jezusa jako Syna Bożego prowadzi nas do Ojca. Dzięki
wierze zanurzamy się w Ojcu, a On w nas przebywa i działa przez
miłość. Miłość – to gorące pragnienie dobra i szczęścia
dla drugiej osoby; to prawdziwa troska o jego zbawienie. To życie w
prawdzie. Ojciec mnie kocha i dzięki Jego miłości ja sam uczę się
miłości do Niego i do ludzi. Wytrwanie w miłości, mimo
różnorakich prób i pokus, jest gwarancją trwania w Ojcu i w Jego
miłości.
Ciekawy jest kolejny tekst: „Przez to miłość osiąga w nas kres
doskonałości, że mamy pełną ufność na dzień sądu, ponieważ
tak, jak On jest [w niebie], i my jesteśmy na tym świecie. W
miłości nie ma lęku, lecz doskonała miłość usuwa lęk,
ponieważ lęk kojarzy się z karą. Ten zaś, kto się lęka, nie
wydoskonalił się w miłości” (1 J 4,17-18). Na ile upodobniamy
się do Jezusa, na tyle możemy spokojnie oczekiwać dnia naszego
sądu. Religia Starego Testamentu była oparta w znacznej mierze na
strachu. Jezus nie wymaga od nas strachu, ale miłości. On zna nasze
słabości i wie, ile może od nas wymagać.
Jan podkreśla nierozerwalny związek Jezusa z Jego Ojcem: „Każdy,
co wierzy, że Jezus jest Chrystusem, z Boga się narodził. I każdy,
co miłuje tego, który zrodził, miłuje i tego, który z niego jest
narodzony”
(1 J 5,1). Bóg rodzi człowieka do życia wiecznego i daje mu wiarę.
Dzięki niej miłujemy Ojca i Jego Syna. Jeśli ktoś mówi o swojej
miłości do Boga i odrzuca Jezusa Chrystusa – Jego Syna – jest
kłamcą.
Ciekawy jest też kolejny tekst: „Po tym poznajemy, że miłujemy
dzieci Boże, gdy miłujemy Boga i wypełniamy Jego przykazania,
albowiem miłość względem Boga polega na spełnianiu Jego
przykazań, a przykazania Jego nie są ciężkie” (1 J 5,2-3). Jest
to ważne wobec prób marginalizacji Boga za pomocą filantropii,
dobroczynności czy działalności charytatywnej. Wielu ludziom
wydaje się, że wiara w prawdziwego Boga jest nieistotna, że
wystarczy jakaś poprawność w stosunku do społeczeństwa. To jest
bardzo szkodliwe myślenie. Nie można prawdziwie miłować ludzi nie
miłując Boga, nie stawiając Go na pierwszym miejscu w naszej
działalności. On wymaga od nas życia w prawdzie i z Jego pomocą
jest to możliwe.
Tekstem, który bardzo pomaga w czytaniu Apokalipsy, która często
mówi o zwycięstwie jest 1 J 5,4-5: „Wszystko bowiem, co z Boga
zrodzone, zwycięża świat; tym właśnie zwycięstwem, które
zwyciężyło świat, jest nasza wiara. A kto zwycięża świat,
jeśli nie ten, kto wierzy, że Jezus jest Synem Bożym?” Osiągamy
zbawienie dzięki wierze w Syna Bożego otrzymanej od Ojca. Jeśli ją
tracimy, to tracimy szansę zbawienia i giniemy w bezbożnym świecie.
Wiara jest naszym zwycięstwem nad grzechem i śmiercią, bo łączy
nas ze Zbawicielem.
Trudnym tekstem jest 1 J 5,6: „Jezus Chrystus jest tym, który
przyszedł przez wodę i krew, i Ducha, nie tylko w wodzie, lecz w
wodzie i we krwi. Duch daje świadectwo, bo jest prawdą”.
Prawdopodobnie Jan mówi tu o dwóch momentach manifestacji Bóstwa
Jezusa – o Jego chrzcie w Jordanie i o Jego śmieci na krzyżu.
Chrzest Jezusa wskazuje na Jego związek z Ojcem: „A gdy Jezus
został ochrzczony, natychmiast wyszedł z wody. A oto otworzyły Mu
się niebiosa i ujrzał Ducha Bożego zstępującego jak gołębicę
i przychodzącego na Niego. A głos z nieba mówił: Ten jest mój
Syn umiłowany, w którym mam upodobanie. Wtedy Duch wyprowadził
Jezusa na pustynię, aby był kuszony przez diabła” (Mt 3,16-4,1).
Duch Święty zstępuje na Jezusa i pozostaje na Nim. Jest Jego
natchnieniem i prowadzi Go na pustynię.
Śmierć Jezusa również wskazuje na Jego związek z Ojcem: „Od
godziny szóstej mrok ogarnął całą ziemię, aż do godziny
dziewiątej. Około godziny dziewiątej Jezus zawołał donośnym
głosem: Eli, Eli, lema sabachthani? to znaczy Boże mój, Boże mój,
czemuś Mnie opuścił? Słysząc to, niektórzy ze stojących tam
mówili: On Eliasza woła. Zaraz też jeden z nich pobiegł i
wziąwszy gąbkę, napełnił ją octem, włożył na trzcinę i
dawał Mu pić. Lecz inni mówili: Poczekaj! Zobaczymy, czy przyjdzie
Eliasz, aby Go wybawić. A Jezus raz jeszcze zawołał donośnym
głosem i wyzionął ducha. A oto zasłona przybytku rozdarła się
na dwoje z góry na dół; ziemia zadrżała i skały zaczęły
pękać. Groby się otworzyły i wiele ciał Świętych, którzy
umarli, powstało. I wyszedłszy z grobów po Jego zmartwychwstaniu,
weszli oni do Miasta Świętego i ukazali się wielu. Setnik zaś i
jego ludzie, którzy odbywali straż przy Jezusie, widząc trzęsienie
ziemi i to, co się działo, zlękli się bardzo i mówili:
Prawdziwie, Ten był Synem Bożym” (Mt 27,45-54). Tak można
rozumieć słowa: „Jezus Chrystus jest tym, który przyszedł przez
wodę i krew”.
Rozumienie tych znaków daje Duch Święty, bo jak mówi Jan: „Duch
daje świadectwo, bo jest prawdą”. Sam Jezus wielokrotnie nazywa
Go Duchem Prawdy: „Ja zaś będę prosił Ojca, a innego
Pocieszyciela da wam, aby z wami był na zawsze - Ducha Prawdy,
którego świat przyjąć nie może, ponieważ Go nie widzi ani nie
zna. Ale wy Go znacie, ponieważ u was przebywa i w was będzie” (J
14,16-17). Prowadzi On nas do poznania prawdy i według Jezusa, to
jest Jego głównie działanie wobec zakłamanego świata.
Bardzo ważnym jest tekst o życiu wiecznym, które jest świadectwem
Boga o Jego Synu: „Jeśli przyjmujemy świadectwo ludzi - to
świadectwo Boże więcej znaczy, ponieważ jest to świadectwo Boga,
które dał o swoim Synu. Kto wierzy w Syna Bożego, ten ma w sobie
świadectwo Boga, kto nie wierzy Bogu, uczynił Go kłamcą, bo nie
uwierzył świadectwu, jakie Bóg dał o swoim Synu. A świadectwo
jest takie: że Bóg dał nam życie wieczne, a to życie jest w Jego
Synu. Ten, kto ma Syna, ma życie, a kto nie ma Syna Bożego, nie ma
też i życia” (1 J 5,9-12). Jezus mówi o sobie: „Ja jestem
drogą i prawdą, i życiem” (J 14,6). Przychodzi On w swoim Ciele
i w swojej Krwi i ożywia człowieka; żyje w nim w sposób trwały,
na wieczność: „Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije, trwa
we Mnie, a Ja w nim” (J 6,56). Straszne są słowa Jana: „kto nie
ma Syna Bożego, nie ma też i życia”, a tak wielu ludzi lekceważy
Jezusa i Jego nauczanie.
Zakończenie Listu mówi również o Jezusie, o Jego Bóstwie, o tym,
że jest On naszym życiem: „Wiemy, że każdy, kto się narodził
z Boga, nie grzeszy, lecz Narodzony z Boga strzeże go, a Zły go nie
dotyka” (1 J 5,18). Grecki czasownik gennao
jest tłumaczony przez „rodzić, płodzić”. Pojęcie „narodzony
z Boga” występuje jeszcze w 1 J 4,7: „Umiłowani, miłujmy się
wzajemnie, ponieważ miłość jest z Boga, a każdy, kto miłuje,
narodził się z Boga i zna Boga”, oraz w 1 J 3,9: „Każdy, kto
narodził się z Boga, nie grzeszy, gdyż trwa w nim nasienie Boże;
taki nie może grzeszyć, bo się narodził z Boga”. Pierwszy
z tekstów określa, kogo można uznać za „narodzonego z Boga” –
to ten, kto miłuje, kto żyje Bożą miłością. Drugi tekst
pokazuje tego konsekwencje – trwając w Bogu, w Jego miłości nie
możemy grzeszyć, bo Duch Święty, zwany tu „nasieniem Bożym”
broni nas przed złem. 1 J 5,18 wskazuje na Jezusa – Narodzonego z
Boga, jako na tego, kto broni przed złem.
Mówi dalej Jan: „Wiemy, że jesteśmy z Boga, cały zaś świat
leży w mocy Złego. Wiemy także, że Syn Boży przyszedł i
obdarzył nas zdolnością rozumu, abyśmy poznawali Prawdziwego.
Jesteśmy w prawdziwym Bogu, w Synu Jego, Jezusie Chrystusie. On zaś
jest prawdziwym Bogiem i Życiem wiecznym” (1 J 5,19-20). Jezus
strzeże nas byśmy nie grzeszyli. Jan nie idealizuje świata, mówi
o nim: „cały zaś świat leży w mocy Złego”, pozwala się mu
prowadzić, działa pod jego natchnieniem.
Podobnie mówi Paweł: „Łaska wam i pokój od Boga, Ojca naszego,
i od Pana Jezusa Chrystusa, który wydał samego siebie za nasze
grzechy, aby wyrwać nas z obecnego złego świata, zgodnie z wolą
Boga i Ojca naszego. Jemu to chwała na wieki wieków! Amen” (Ga
1,3-5). Jezus wyrywa nas „z obecnego złego świata”, daje nam
szansę wolności od zła.
Jezus obdarza nas zdolnością rozumu, daje nam Ducha Mądrości
(por. Iz 11,2) abyśmy poznawali Prawdziwego Boga i byli w Nim. To
Duch uzdalnia do poznawania Boga: „Lecz właśnie głosimy, jak
zostało napisane, to, czego ani oko nie widziało, ani ucho nie
słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie
rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują. Nam zaś objawił
to Bóg przez Ducha. Duch przenika wszystko, nawet głębokości Boga
samego. Kto zaś z ludzi zna to, co ludzkie, jeżeli nie duch, który
jest w człowieku? Podobnie i tego, co Boskie, nie zna nikt, tylko
Duch Boży. Otóż myśmy nie otrzymali ducha świata, lecz Ducha,
który jest z Boga, dla poznania darów Bożych” (1 Kor 2,9-12).
Bóg jest prawdą. Tak o tym pisze święty Tomasz: „Jak już
powiedziano, prawda znajduje się zarówno w myśli o ile ta myśl
poznaje rzecz taką, jaką faktycznie jest, jak i w rzeczy, o ile byt
rzeczy jest zgodny z myślą. I to właśnie zachodzi w Bogu w
najdoskonalszej postaci. Albowiem Jego istnienie nie tylko jest
zgodne z Jego myślą, ale coś więcej: Jego istnienie jest Jego
myśleniem, a Jego myślenie jest miarą i przyczyną istnienia
każdej innej rzeczy i każdej innej myśli. On sam to bowiem jest
swoim myśleniem i swoim istnieniem. Wynika z tego, że nie tylko w
Nim jest prawda, lecz także, że On sam jest najwyższą pierwszą
prawdą”.
Jesteśmy w Jezusie, który jest Prawdziwym Bogiem i Życiem
wiecznym. Tak Jezus przedstawia życie wieczne: „A to jest życie
wieczne: aby znali Ciebie, jedynego prawdziwego Boga, oraz Tego,
którego posłałeś, Jezusa Chrystusa” (J 17,3). Akcentuje w ten
sposób rolę poznawania Boga i element prawdy, która wskazuje na
„prawdziwego Boga”, w odróżnieniu od różnego rodzaju bożków.
Sam Jezus nazywa siebie prawdziwym w Apokalipsie: „I aniołowi
kościoła w Filadelfii napisz: To mówi Święty i Prawdziwy, który
ma klucz Dawida, który otwiera i nikt nie zamyka, zamyka i nikt nie
otwiera”
(Ap 3,7). Jan podaje kryterium do rozpoznania prawdziwego Boga: „Któż
zaś jest kłamcą, jeśli nie ten, kto zaprzecza, że Jezus jest
Mesjaszem? Ten właśnie jest Antychrystem, który nie uznaje Ojca i
Syna. Każdy, kto nie uznaje Syna, nie ma też i Ojca, kto zaś
uznaje Syna, ten ma i Ojca” (1 J 2,22-23). Prawdziwy Bóg ma Syna –
Jezusa Chrystusa. Przyjęcie Jezusa za prawdziwego Syna Bożego jest
więc kryterium prawdziwości religii i jej przedstawienia o jej
bogu.
Zakończenie
Mam nadzieję, że dzięki przytoczonym tu tekstom i ich wyjaśnieniom
udało mi się przybliżyć właściwe rozumienie Boga w 1 J. Termin
„Bóg” wskazuje przeważnie na Osobę Boga Ojca. Autor
wielokrotnie mówi również o „Ojcu” podkreślając w ten sposób
bliskość Boga Ojca do Kościoła, w którym żyjemy. Jest to
jednocześnie sposób na ukazywanie wzajemnych relacji między Bogiem
Ojcem i Jezusem Chrystusem (por. 1 J 1,1-3). Zakończenie Listu w
sposób dość tajemniczy mówi o Prawdziwym Bogu i o Jezusie, który
też jest prawdziwym Bogiem: „Jesteśmy w prawdziwym Bogu, w Synu
Jego, Jezusie Chrystusie. On zaś jest prawdziwym Bogiem i Życiem
wiecznym”.
Janusz Maria Andrzejewski OP