poniedziałek, 14 października 2019

1 Kor 4


1 Kor 4
Niech więc uważają nas ludzie za sługi Chrystusa i za szafarzy1 tajemnic Bożych! A od szafarzy już tutaj się żąda, aby każdy z nich był wierny” (1 Kor 4,1-2). Paweł ma więc gospodarować Bożym darami, ma tłumaczyć Pismo, ma celebrować sakramenty. Ma być wierny wobec Boga, którego bogactwem zarządza i wobec ludzi, którym służy.
Mnie zaś najmniej zależy na tym, czy będę osądzony przez was, czy przez jakikolwiek trybunał ludzki2. Co więcej, nawet sam siebie nie sądzę. Sumienie nie wyrzuca mi wprawdzie niczego3, ale to mnie jeszcze nie usprawiedliwia. Pan jest moim sędzią. Przeto nie sądźcie przedwcześnie, dopóki nie przyjdzie Pan, który rozjaśni to, co w ciemnościach ukryte, i ujawni zamiary serc. Wtedy każdy otrzyma od Boga pochwałę” (1 Kor 4,3-5). Paweł czuje się oskarżany przez Koryntian, to go boli i odwołuje się do wyższej instancji – do Boga samego – licząc na Jego sprawiedliwość, na Jego znajomość ludzkich wnętrz. Ważna jest ta niezależność Pawła od ludzkich sądów, która mogłaby osłabiać jego ewangelizację. Nie ważne, co ludzie o nim myślą, ale jakim jest w oczach Boga. Paweł liczy na Jego pochwałę, bo Bóg zna nie tylko czyny, ale i serce z jego miłością do Boga i do ludzi.
Mówiąc to, miałem na myśli4, bracia, mnie samego i Apollosa, ze względu na was, abyście mogli zrozumieć, że nie wolno wykraczać ponad to, co zostało napisane5, i niech nikt w swej pysze nie wynosi się nad drugiego. Któż będzie cię wyróżniał? Cóż masz, czego byś nie otrzymał? A jeśliś otrzymał, to czemu się chełpisz, tak jakbyś nie otrzymał” (1 Kor 4,6-7). Może chodzi o poprawne odczytanie Pisma Świętego? O niedoszukiwanie się w nim treści, których tam nie ma? Pycha jest podstawową pokusą oddalającą od Boga. Tak łatwo zapomnieć o tym jak dużo zawdzięczamy Bogu i ludziom. Również ciąg dalszy dotyczy wysokiego mniemania o sobie Koryntian. Ten fragment Listu jest bardzo podstawowym wezwaniem do pokory, która jest prawdą o obdarowaniu przez Pana.
Tak więc już jesteście nasyceni, już opływacie w bogactwa. Zaczęliście królować bez nas! Otóż tak! Nawet trzeba, żebyście królowali, byśmy mogli współkrólować z wami” (1 Kor 4,8). Jest to prawdopodobnie ironiczna wypowiedź Pawła związana z zarozumiałością adresatów. Może nawiązuje do obdarzenia Koryntian charyzmatami? Może pragnie, by zapanowali nad swoimi słabościami? Wcześniej do nich pisał: „A ja nie mogłem, bracia, przemawiać do was jako do ludzi duchowych, lecz jako do cielesnych, jak do niemowląt w Chrystusie. Mleko wam dałem, a nie pokarm stały, boście byli niemocni; zresztą i nadal nie jesteście mocni. Ciągle przecież jeszcze jesteście cieleśni. Jeżeli bowiem jest między wami zawiść i niezgoda, to czyż nie jesteście cieleśni i nie postępujecie tylko po ludzku?” (1 Kor 3,1-3).
Wydaje mi się bowiem, że Bóg nas, apostołów, wyznaczył jako ostatnich, jakby na śmierć skazanych. Staliśmy się bowiem widowiskiem światu, aniołom i ludziom; my głupi dla Chrystusa, wy mądrzy w Chrystusie, my niemocni, wy mocni; wy doznajecie szacunku, a my wzgardy. Aż do tej chwili łakniemy i cierpimy pragnienie, brak nam odzieży, jesteśmy policzkowani i skazani na tułaczkę6, i utrudzeni pracą rąk własnych. Błogosławimy, gdy nam złorzeczą, znosimy, gdy nas prześladują; dobrym słowem odpowiadamy7, gdy nas spotwarzają. Staliśmy się jakby śmieciem8 tego świata i odrazą9 dla wszystkich aż do tej chwili” (1 Kor 4,9-13). Z jednej strony mamy tu obraz cierpień Pawła, a z drugiej powodzenia Koryntian. Ten paradoks można rozumieć dzięki błogosławieństwom Jezusa: „Błogosławieni jesteście wy, ubodzy, albowiem do was należy królestwo Boże. Błogosławieni wy, którzy teraz głodujecie, albowiem będziecie nasyceni. Błogosławieni wy, którzy teraz płaczecie, albowiem śmiać się będziecie. Błogosławieni będziecie, gdy ludzie was znienawidzą, i gdy was wyłączą spośród siebie, gdy zelżą was i z powodu Syna Człowieczego podadzą w pogardę wasze imię jako niecne: cieszcie się i radujcie w owym dniu, bo wielka jest wasza nagroda w niebie. Tak samo bowiem przodkowie ich czynili prorokom” (Łk 6,20-23) – to Paweł należy do błogosławionych, a do kogo odnoszą się „biada” Jezusowe (por. Łk 6,24-26)? Drugim tekstem pomocnym w interpretacji naszego tekstu jest 2 Kor 12,9-10. Jezus mówi do Pawła: „Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali”, a Paweł odpowiada: „Najchętniej więc będę się chlubił z moich słabości, aby zamieszkała we mnie moc Chrystusa. Dlatego mam upodobanie w moich słabościach, w obelgach, w niedostatkach, w prześladowaniach, w uciskach z powodu Chrystusa. Albowiem ilekroć niedomagam, tylekroć jestem mocny”. Paweł dzięki Jezusowi uczy się owocnie cierpieć, poznaje moc Chrystusa.
Nie piszę tego, żeby was zawstydzić, lecz aby was napomnieć - jako moje najdroższe dzieci. Choćbyście mieli bowiem dziesiątki tysięcy wychowawców w Chrystusie, nie macie wielu ojców; ja to właśnie przez Ewangelię zrodziłem was w Chrystusie Jezusie” (1 Kor 4,14-15). Paweł pisze o swoim duchowym, bolesnym ojcostwie. Ukazuje swoje cierpienia, które mogły być źródłem zgorszenia w Kościele Koryntu, a on po prostu uczestniczy w cierpieniach Jezusa.
Proszę was przeto, bądźcie naśladowcami moimi! Dlatego to posłałem do was Tymoteusza, który jest moim synem umiłowanym i wiernym w Panu, aby wam przypomniał drogi moje w Chrystusie i to, czego nauczam wszędzie, w każdym Kościele” (1 Kor 4,16-17). Być naśladowcą Pawła, oznacza być naśladowcą Jezusa, przyjąć Krzyż chrześcijaństwa.
Przechwalali się niektórzy, dumni z tego, że nie przybywam do was. Otóż właśnie przybędę wkrótce, jeśli taka będzie wola Pana, i będę zważał nie na słowa tych, co się unoszą pychą, ale na to, co mogą uczynić. Albowiem nie w słowie, lecz w mocy przejawia się królestwo Boże. Cóż chcecie? Z rózgą mam do was przybyć czy z miłością i z łagodnością ducha?” (1 Kor 4,18-21). Straszna jest ta pyszna opozycja wobec świętego Pawła ludzi, którzy tak dużo mu zawdzięczali jako swojemu duchowemu ojcu. Ważne jest też przypomnienie, że Królestwo Boże, to nie słowa, ale Moc Boża. Można to wiązać z 1 Kor 2,4-5: „A mowa moja i moje głoszenie nauki nie miały nic z uwodzących przekonywaniem słów mądrości, lecz były ukazywaniem ducha i mocy, aby wiara wasza opierała się nie na mądrości ludzkiej, lecz na mocy Bożej”. Boża moc objawiająca się w cudach jest swego rodzaju Bożą pieczęcią uwiarygodniającą głosiciela słowa: „Troszczcie się nie o ten pokarm, który ginie, ale o ten, który trwa na wieki, a który da wam Syn Człowieczy; Jego to bowiem pieczęcią swą naznaczył Bóg Ojciec” (J 6,27) – tak to przynajmniej przedstawia Jezus.

Janusz Maria Andrzejewski OP
1 Polskie słowo „szafarz” jest tłumaczeniem greckiego oikonomos, które można by przetłumaczyć słowem „zarządca, zarządzający domem”.
2 Dosłownie: „czy przez ludzki dzień” – e hypo anthropines hemeras. Prawdopodobnie jest to skontrastowane z Dniem Pańskim – który też będzie dniem sądu (por. 1 Kor 3,13) – tylko że, Bożego.
3 Dosłownie: „nie mam w sobie żadnej świadomości” – uden gar emauto synoida.
4 Grecki czasownik metaschematizo oznacza „zmieniać kształt”, a w naszym kontekście może oznaczać: „odniosłem do siebie samego”.
5 Dosłownie: „nie powyżej tego co zostało napisane” – me hyper ha gegraptai. Może chodzi o ostrożność w interpretacji Pisma Świętego?
6 Grecki czasownik astateo oznacza: „być bez stałego miejsca pobytu; być tułaczem, być bezdomnym”.
7 Grecki czasownik parakaleo oznacza: „prosić, błagać; pocieszać, zachęcać; zagadywać, odzywać się życzliwie”.
8 Grecki rzeczownik perikatharma oznacza: „śmieć, wyrzutek; kozioł ofiarny”. W Prz 21,18: „Okupem prawego – odstępca, niewierny - zamiast prawego” to słowo tłumaczy hebrajski rzeczownik kofer oznaczający „cenę wykupu”.
9 Grecki rzeczownik peripsema oznacza: „śmieć, nieczystości”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz