środa, 24 lutego 2016

Komentarz do Mt 15


Mt 15

Ten rozdział Ewangelii ukazując spór Jezusa z faryzeuszami i pisarzami przybyłymi z Jerozolimy wprowadza nas w zagadnienie podstawowych różnic między nauką Jezusa i ówczesnym judaizmem. Obmywanie rąk, o którym jest mowa w Mt 15,2 nie jest bynajmniej przepisem higienicznym – ale „tradycją starszych” (por. Mt 15,2)1. G. Ricciotti w swojej książce pisze: „Nie należy sądzić, że ten zbiór przepisów został podyktowany jedynie względami higieny lub że stanowił rzecz małej wagi; przeciwnie, wypływały one z ducha czysto religijnego i ten, kto ich nie zachowywał, winien był przekroczenia świętych nakazów. Spotykamy na przykład takie zdania rabinów: „Kto je chleb bez umycia rąk, podobny jest do tego, który uczęszcza do ulicznicy... kto zaniedbuje umywanie rąk, będzie wykluczony ze świata” (Sotah 4b). W innym miejscu jest pytanie, kto należy do „ludu ziemi”, a więc do rzędu tych ludzi, którzy według zdania wielkiego Hillela nie bali się grzechu i byli bezbożni; następuje odpowiedź, że ten, „który je swój nieczysty posiłek w stanie nieczystym”, czyli nie umywszy rąk (Berakhoth 47b), gdzie indziej znów przytacza formułę wyklęcia tych, którzy zaniedbywali obmywania rąk przed posiłkiem (Berakhoth 19a; Edujjoth V,6)”2. Jak pisze G. Ricciotti: „Reszta narodu żydowskiego, która nie należała do „Związku Koleżeńskiego”3 faryzeuszów, była przez tych ostatnich nazywana „ludem ziemi” ('am ha'ares). Była to nazwa pogardliwa, ale jeszcze bardziej pogardliwe było ustosunkowanie się faryzeuszów do współrodaków. W tej sprawie także zarówno dokumenty chrześcijańskie, jak i żydowskie w zupełności się zgadzają. W Ewangelii Jana (7,49) faryzeusze krzyczą: „A ten motłoch, który nie zna Zakonu, przeklęty jest” (eparatoi); „motłoch” oznacza tu nie-faryzeuszów, tj. „lud ziemi”, który nie zna Prawa, a cały składa się z ludzi „przeklętych”. Dokumenty żydowskie potwierdzają to wyklęcie. Nie kto inny, tylko właśnie wielki Hillel powiedział, że „żaden cham (bur) nie boi się grzechu, a „lud ziemi” nie jest pobożny” (Pirqe Aboth II,5); „cham” jest synonimem człowieka z klasy „ludu ziemi”. Dlatego też szanujący się faryzeusz winien był nie mieć żadnej styczności z „ludem ziemi”, a przeciwnie okazać się „faryzeuszem”, czyli „oddzielonym” od niego4.

Jezus jest tego świadom i zwraca się szczególnie do tego pogardzanego przez faryzeuszy „ludu ziemi”. Mówi: „Jestem posłany tylko do owiec, które poginęły z domu Izraela” (Mt 15,24), a w innym miejscu: „Bo nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników” (Mt 9,13) – gdzie ironicznie nazywa faryzeuszy – sprawiedliwymi. On sam, podobnie jak Jego uczniowie, nie stosuje się do faryzejskich przepisów: „Zaprosił Go pewien faryzeusz do siebie na obiad. Poszedł więc i zajął miejsce za stołem. Lecz faryzeusz, widząc to, wyraził zdziwienie, że nie obmył wpierw rąk przed posiłkiem” (Łk 11,37-38).

Jezus nie broniąc swoich uczniów przed zarzutami, oskarża faryzeuszy o łamanie Prawa Bożego: „Dlaczego i wy przestępujecie przykazanie Boże dla waszej tradycji?” (Mt 15,3). Jak pisze G. Ricciotti, faryzeusze: „odwoływali się do ogólnej zasady, że Bóg dał Mojżeszowi na górze Synaj Torę pisaną, która zawierała tylko 613 przepisów, ale oprócz niej „Prawo ustne” o wiele obszerniejsze, a również obowiązujące. A nawet bardziej obowiązujące. Dowiadujemy się bowiem, że z biegiem czasu, gdy uczeni w Piśmie i pisarze opracowali zwolna systematyczne dzieło na podstawie bogatego materiału tradycji, dzieło to w praktyce, jeśli nie w teorii, stanęło na pierwszym miejscu przed Torą pisaną. W Talmudzie, który zasadniczo jest tradycją skodyfikowaną, spotykamy takie zdanie: „Większą moc posiadają słowa pisarzy niźli słowa Tory” albo też: „Gorszą rzeczą jest postępować wbrew słowom pisarzy niźli wbrew słowom Tory” (Sanhedrin XI,3)”5. Jezus mówi: „I tak ze względu na waszą tradycję znieśliście przykazanie Boże” (Mt 15,6). Uzupełnia swój sąd cytatem z proroka Izajasza: „Ten lud czci Mnie wargami, lecz sercem swym daleko jest ode Mnie. Ale czci mnie na próżno, ucząc zasad podanych przez ludzi” (Mt 15,8-9, por. Iz 29,13). Nie jest to, tak naprawdę cytat – bo nie jest on w pełni zgodny ani z tekstem hebrajskim TM, ani z przekładem LXX – wskazuje na dużą wolność z jaką Jezus i autorzy Nowego Testamentu używali Starego Testamentu do ilustrowania swoich myśli. Sens tej modyfikacji jest w miarę prosty – kult zewnętrzny – czy to w słowach, czy w ofiarach ma niewielkie znaczenie, jeśli serce jest odległe od Boga, jeśli, co gorsze, Boże prawo odsuwa się na bok, na rzecz ludzkich wymysłów – jak to było zbyt często w nauce faryzejskiej.

Następnie Jezus zwraca się z kolejną nauką przeciw starym przepisom dotyczącym czystości potraw: „Słuchajcie i chciejcie zrozumieć. Nie to, co wchodzi do ust, czyni człowieka nieczystym, ale co z ust wychodzi, to go czyni nieczystym” (Mt 15,10-11). To nie potrawy zanieczyszczają człowieka – ale jego słowa i myśli, które przekazuje innym. Ta wypowiedź Jezusa budzi zgorszenie faryzeuszy, na które to Jezus reaguje słowami: „Każda roślina, której nie sadził mój Ojciec niebieski, będzie wyrwana. Zostawcie ich! To są ślepi przewodnicy ślepych. Lecz jeśli ślepy ślepego prowadzi, obaj w dół wpadną” (Mt 15,13-14). Z jednej strony to surowa diagnoza – ci ludzie nie są posłani przez Boga i ich nauczanie też od Boga nie pochodzi. Z drugiej – ostrzeżenie – tak oni, jak i ludzie poddający się ich kierownictwu idą ku zagładzie.

Na prośbę Piotra, Jezus wyjaśnia: „Nie rozumiecie, że wszystko, co wchodzi do ust, do żołądka idzie i wydala się na zewnątrz” (Mt 15,17) – tu nie chodzi o moralność, ale o proste czynności fizjologiczne. To, co może być bardzo niebezpieczne, to słowa rodzące się w nieczystych sercach: „Lecz to, co z ust wychodzi, pochodzi z serca, i to czyni człowieka nieczystym. Z serca bowiem pochodzą złe myśli, zabójstwa, cudzołóstwa, czyny nierządne, kradzieże, fałszywe świadectwa, przekleństwa. To właśnie czyni człowieka nieczystym. To zaś, że się je nie umytymi rękami, nie czyni człowieka nieczystym” (Mt 15,18-20). Wydaje się, że Jezus równocześnie uważa za niebezpieczne dla człowieka złe myśli i słowa, które wchodzą do serca i je zanieczyszczają.

W okolicach Tyru i Sydonu jedna z tamtejszych kobiet prosi Jezusa: „Ulituj się nade mną, Panie, Synu Dawida! Moja córka jest ciężko dręczona przez złego ducha” (Mt 15,22). Zwróćmy uwagę na wiedzę i na wiarę owej kobiety. Ona wie – od Boga? Od ludzi? Że Jezus jest Panem, że jest Synem Dawida, że może uwolnić jej córkę od szatana. Ona w to wierzy! Jezus stwierdza jednak: „Jestem posłany tylko do owiec, które poginęły z domu Izraela” (Mt 15,24) i uzupełnia słowami: „Niedobrze jest zabrać chleb dzieciom a rzucić psom” (Mt 15,26). Daje nam w ten sposób poznać, że Jego misja była skierowana pierwotnie przede wszystkim, czy wręcz wyłącznie do zagubionych Żydów – a nie do tych, którzy się uważali za sprawiedliwych (por. Mt 10,5-6). Dopiero po swoim zmartwychwstaniu, Jezus posyła uczniów na cały świat: „Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego” (Mt 28,19).

Kobieta ujmuje Go jednak swoją pokorą: „Tak, Panie, lecz i szczenięta jedzą z okruszyn, które spadają ze stołów ich panów” (Mt 15,27) – przyjmuje ona upokarzającą terminologię Jezusa, ale w ramach okruszyn przeznaczonych dla szczeniąt otrzymuje łaskę uwolnienia dla swojej córki.

Później powraca Jezus nad Jezioro Galilejskie „I przyszły do Niego wielkie tłumy, mając z sobą chromych, ułomnych, niewidomych, niemych i wielu innych, i położyli ich u nóg Jego, a On ich uzdrowił. Tłumy zdumiewały się widząc, że niemi mówią, ułomni są zdrowi, chromi chodzą, niewidomi widzą. I wielbiły Boga Izraela” (Mt 15,30-31). W ten sposób Jezus wprowadza Boże rządy wśród ludzi dotkniętych nieszczęściem – tak rodzi się Królestwo Niebios.

Jezus nie tylko uzdrawia, ale jest przepełniony współczuciem do swoich słuchaczy: „Żal Mi tego tłumu! Już trzy dni trwają przy Mnie, a nie mają co jeść. Nie chcę ich puścić zgłodniałych, żeby kto nie zasłabł w drodze” (Mt 15,32). Rozmnaża więc chleb i ryby za pośrednictwem dziękczynienia – greckie słowo eucharisteo wskazuje na ten kluczowy element wdzięczności Jezusa wobec Ojca, który karmi rzesze za pośrednictwem Jezusa i Jego uczniów.



Janusz Maria Andrzejewski OP

1 Ciekawe, że Nowy Testament używa wobec tych rytualnych obmyć terminologii chrztu. Tak na przykład Mk 7,4 mówi: „I [gdy wrócą] z rynku, nie jedzą, dopóki się nie obmyją [Tekst grecki używa słowa baptizo, które przeważnie oznacza „chrzcić”, np. Mk 1,8]. Jest jeszcze wiele innych [zwyczajów], które przejęli i których przestrzegają, jak obmywanie [Tekst grecki używa słowa baptismos, które przeważnie oznacza „chrzest”, np. Hbr 6,2] kubków, dzbanków, naczyń miedzianych”.

2 G. RICCIOTTI, Życie Jezusa Chrystusa (Warszawa, PAX, 1954) 87.

3 Faryzeusze „Między sobą nazywali się haberim, tzn. dosłownie „kolegami”, a ich organizacja nosiła miano haberuth, czyli „Związku koleżeńskiego”. RICCIOTTI, Życie, 62.

4 RICCIOTTI, Życie, 62-63.

5 RICCIOTTI, Życie, 56.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz