Błogosławieństwa
Piąty rozdział
Ewangelii Mateuszowej rozpoczyna się słowami: „A Jezus, widząc
tłumy, wszedł na górę, a gdy usiadł, podeszli do niego jego
uczniowie. Wtedy otworzył usta i nauczał ich” (Mt 5,l-2). Zwróćmy
uwagę na to, że Jezus widzi tłumy i ze względu na nie naucza
swoich uczniów, którzy podchodzą do Niego, aby Go słuchać. W
swojej książce Benedykt XVI wskazuje na występowanie w ST struktur
przypominających błogosławieństwa NT. Tak na przykład Łk
6,20-26 ma swój odpowiednik w Księdze Jeremiasza. Mamy tam z jednej
strony błogosławieństwo: „Błogosławiony mąż, który ufa w
Panu, a Pan jest nadzieją jego” (Jr 17,7), a z drugiej strony
przekleństwo: „To mówi Pan: ”Przeklęty mąż, który pokłada
nadzieje w człowieku i który w ciele upatruje swa siłę, a od Pana
odwraca swe serce” (Jr 17,5). Podobnie cały rozdział Pwt 28: Pwt
28,1-14 – to błogosławieństwa, a Pwt 28,15-68 – to
przekleństwa.
Podobieństwa są
dosyć powierzchowne, bo greckie słowa z LXX nie pokrywają się ze
słowami z Ewangelii. Z jednej strony przekleństwo – 'arur
w tekście hebrajskim, a epikataratos
w tłumaczeniu greckim – a w ewangelii (Łk 6,24) mamy uai
tłumaczone jako „biada”, a więc już nie przekleństwo, ale
krzyk ostrzeżenia. Z drugiej zaś strony mamy w Jr 17,7 baruch,
w przekładzie greckim eulogemenos
– czyli błogosławiony, a w ewangelii makarioi
w Łk 6,20. Również treść tekstów starotestamentalnych i
Ewangelii jest odmienna. W ST problemem jest ufność wobec
człowieka, czy wobec Boga. W NT, można by powiedzieć, że chodzi o
wybór drogi w społeczeństwie – być prorokiem razem z Jezusem i
Jego uczniami (por. Łk 6,23), czy też być fałszywym prorokiem,
żyjącym duchem tego świata (por. Łk 6,26; 1 Kor 2,12).
Nieco bliżej
błogosławieństw NT jest Księga Tobiasza: „A ty weselić się
będziesz z synów twoich, bo wszyscy będą błogosławieni i będą
do Pana zgromadzeni. Błogosławieni wszyscy, którzy cię miłują,
i którzy się weselą z pokoju twego!” (Tb 13,17-18). LXX używa
tu tego samego słowa co Ewangelie, to znaczy makarioi.
Greckie uai
na oznaczenie silnego ostrzeżenia odnajdujemy natomiast w Księdze
Syracha: „Biada człowiekowi dwoistego serca i ustom złośliwym, i
rękom źle czyniącym, i grzesznikowi, który po ziemi chodzi dwiema
drogami. Biada tym, którzy są trwożliwego serca, którzy nie
wierzą Bogu, i dlatego nie będą mieli obrony od niego. Biada tym,
którzy utracili cierpliwość i którzy opuścili drogi proste, a
zboczyli na drogi krzywe” (Syr 2,14-16). Jak widać język i treść
NT jest bliższa ksiąg deuterokanonicznych ST, takich jak Tobiasz,
czy Syrach, niż księgom protokanonicznym – takim jak Jeremiasz.
Druga
uwaga, to różne przekłady greckiego słowa makarios.
Podstawowym przekładem jest „błogosławiony” – jest to przede
wszystkim określenie stanu przyszłej szczęśliwości w Królestwie
Niebios, jako owoc Bożego błogosławieństwa. Można też to słowo
przekładać przez „szczęśliwy”, ale to polskie słowo wskazuje
na stan teraźniejszy i jest związane bardziej ze światem, niż z
Bogiem.
Czym
są Błogosławieństwa?
Pierwsze z Błogosławieństw Łukaszowych brzmi: „Błogosławieni
jesteście wy, ubodzy, bo wasze jest królestwo Boże” (Łk 6,20).
Królestwo „należy” do ludzi, mają oni do niego „prawo”
tak, jak mają „prawo” do Jezusa i do Jego miłości. Nie oznacza
to oczywiście „jesteście w Królestwie”, czy „jesteście
Królestwem”. Jest to ze strony Jezusa pewne zaproszenie do
Królestwa, analogiczne do Jego słów zanotowanych w Ewangelii
Janowej: „Jeśli ktoś pragnie, niech przyjdzie do mnie i pije. Kto
wierzy we mnie, jak mówi Pismo, rzeki wody żywej popłyną z jego
wnętrza. A to mówił o Duchu, którego mieli otrzymać wierzący w
niego” (J 7,37-39). Wydaje się, że być w Królestwie jest
jednoznaczne z wypełnieniem Duchem Świętym. Chrzest w Duchu, o
którym mówił Jan (por. Mt 3,11) – to stałe ubogacanie człowieka
Duchem, to nie jeden moment wejścia do Królestwa, ale to stały
proces wchodzenia do Królestwa.
Błogosławieństwo
jest ogłoszeniem przez Jezusa stanu błogosławieństwa ubogich, do
których już teraz należy Królestwo. Już teraz ci, którzy
potrzebują uzdrowienia, czy uwolnienia to otrzymują: „Potem
zszedł z nimi i stanął na równinie. Była z nim też gromada jego
uczniów i wielkie mnóstwo ludzi z całej Judei i Jerozolimy oraz z
okolic nadmorskich, z Tyru i Sydonu, którzy przyszli, aby go słuchać
i aby ich uzdrowił z chorób. Także ci, którzy byli dręczeni
przez duchy nieczyste, zostali uzdrowieni. A wszyscy ludzie starali
się go dotknąć, ponieważ moc wychodziła z niego i uzdrawiała
wszystkich” (Łk 6,17-19). Jezus już teraz jest źródłem
radości, źródłem zdrowia. Wystarczy się do Niego zbliżyć,
wystarczy Go dotknąć. Drugie i trzecie Błogosławieństwo są
obietnicami Jezusa: „Błogosławieni jesteście wy, którzy teraz
cierpicie głód, bo będziecie nasyceni. Błogosławieni jesteście
wy, którzy teraz płaczecie, bo śmiać się będziecie” (Łk
6,21). Ci, którzy są głodni, którzy płaczą zostaną przez Niego
nasyceni i pocieszeni. Czwarte Błogosławieństwo jest obietnicą
dla uczniów Jezusa, którzy są, czy będą prześladowani dla
Jezusa: „Błogosławieni będziecie, gdy ludzie będą was
nienawidzić i gdy was wyłączą spośród siebie, będą was
znieważać i odrzucą wasze imię jako niecne z powodu Syna
Człowieczego. Radujcie się w tym dniu i weselcie, bo obfita jest
wasza nagroda w niebie. Tak samo bowiem ich ojcowie postępowali
wobec proroków” (Łk 6,22-23). Jest to dar radości płynącej z
łączności z Jezusem. Działanie tego Błogosławieństwa widać na
przykład w Dziejach Apostolskich: „A przywoławszy apostołów,
ubiczowali ich i zabronili im mówić w imię Jezusa, a potem ich
wypuścili. A oni odchodzili sprzed Rady, ciesząc się, że stali
się godni znosić zniewagę dla imienia Jezusa” (Dz 5,40-41).
Czym
są „Biada” Jezusowe?
Czy oznaczają brak błogosławieństwa Bożego? Wydaje się, że w
pierwszym rzędzie oznaczają one bardzo surową diagnozę Jezusa, że
nie jest On danemu człowiekowi potrzebny, bo udało mu się uzyskać
dobra, których potrzebuje z innego źródła. W pierwszym
ostrzeżeniu mamy: „Lecz biada wam, bogaczom, bo już otrzymaliście
waszą pociechę”
(Łk 6,24). Słowo „otrzymaliście” jest przekładem greckiego
słowa apechete,
które jest terminem handlowym oznaczającym „odbierać, otrzymywać
z powrotem”. Ludzie zamożni „kupują” sobie szczęście i nie
potrzebują od Jezusa żadnej „pociechy”, żadnego
błogosławieństwa. Tak przynajmniej im się wydaje. Trudność leży
nie po stronie Jezusa, ale po stronie człowieka bogatego, który nie
prosi Jezusa o błogosławieństwo, bo już się dobrze czuje.
Oczywiste, że brak Jezusowego błogosławieństwa, to brak łaski
koniecznej do zbawienia, to realna groźba śmierci wiecznej. Jezus w
swoim nauczaniu podkreśla konieczność walki o zbawienie. W
Ewangelii Łukaszowej odnajdujemy pytanie: „I ktoś go zapytał:
Panie, czy mało jest tych, którzy będą zbawieni? On zaś im
odpowiedział: „Usiłujcie wejść przez ciasną bramę, bo mówię
wam, że wielu będzie chciało wejść, lecz nie będą mogli” (Łk
13,23-24). Bogactwa jakoś uniemożliwiają wejście do Królestwa:
„Zaprawdę powiadam wam, że bogaty z trudnością wejdzie do
królestwa niebieskiego. Mówię wam też: Łatwiej jest wielbłądowi
przejść przez ucho igielne, niż bogatemu wejść do królestwa
Bożego” (Mt 19,23-24).
„Biada”
Jezusowe są zwrócone przeciwko duchowi tego świata, przeciwko
wartościom, do których zdążyliśmy się już przyzwyczaić:
„Biada wam, którzyście nasyceni! albowiem łaknąć będziecie.
Biada wam, którzy się teraz śmiejecie! bo się smucić i płakać
będziecie” (Łk 6,25) – jest to jakby płacz Jezusa nad tymi,
którzy teraz żyją w dobrobycie materialnym i psychicznym i
oddalają się od Jezusa. Ostatnie biada dotyczy niebezpieczeństwa
bycia „fałszywym prorokiem” – jak to formułuje Jezus: „Biada
wam, gdyby dobrze o was mówili wszyscy ludzie; bo tak czynili
fałszywym prorokom ojcowie ich” (Łk 6,26). Chyba chodzi tu o
zakłamanie, o mówienie ludziom tego, co chcieliby usłyszeć, a nie
prawdy prowadzącej do Jezusa, do zbawienia. „Biada” Jezusowe
warto odczytywać w świetle innego ostrzeżenia Jezusowego:
„Wchodźcie przez ciasną bramę. Szeroka bowiem jest brama i
przestronna droga, która prowadzi na zatracenie, a wielu jest
takich, którzy przez nią wchodzą. Ciasna bowiem jest brama i wąska
droga, która prowadzi do życia, a mało jest takich, którzy ją
znajdują” (Mt 7,13-14, por. Łk 13,23-24). „Biada” dotyczy
tego wszystkiego, co uniemożliwia wejście przez „ciasną bramę”
do Królestwa Niebios. To realne niebezpieczeństwo utraty zbawienia
wiecznego.
Benedykt
XVI tak przedstawia błogosławieństwa: „Są to obietnice
eschatologiczne, nie należy tego jednak rozumieć w tym sensie, że
zapowiadana radość jest przesuwana na nieskończenie odległą
przyszłość czy nawet dopiero na tamten świat. Z chwilą gdy
człowiek zdecyduje się patrzeć na wszystko z perspektywy Boga i
tak też żyć, gdy przebywa swą drogę razem z Jezusem, wtedy żyje
według nowych kryteriów i coś z „eschatonu”,
z tego, co ma dopiero nadejść, jest już teraz obecne. Z
Jezusem udręka
przechodzi w radość. Paradoksy Błogosławieństw
wyrażają rzeczywistą sytuację wierzących na tym świecie”1.
Ilustruje to na przykładzie świętego Pawła: „Co w
Błogosławieństwach Ewangelii Łukasza jest przyrzeczeniem i
obietnicą, u Pawła jest przeżywanym przez samego Apostoła
doświadczeniem. Uważa siebie za jednego z tych, których Bóg
„wyznaczył jako ostatnich”, za skazanego na śmierć i widowisko
dla świata, za bezdomnego, spotwarzanego i wzgardzonego (zob. 1 Kor
4,9-13). A mimo to doznaje nieskończenie głębokiej radości –
właśnie jako wydany na śmierć, który zaparł się siebie samego,
ażeby dawać ludziom Chrystusa, przeżywa wewnętrzny związek
Krzyża ze Zmartwychwstaniem: „Nosimy nieustannie w ciele naszym
konanie Jezusa, aby życie Jezusa objawiło się w naszym ciele” (2
Kor 4,11)”2.
Czy chodzi tylko o zmianę perspektywy, o zmianę sposobu
postrzegania rzeczywistości? Wydaje mi się, że Paweł jest
prawdziwie błogosławiony dzięki Duchowi Świętemu, który go
napełnia i uszczęśliwia. Taką interpretację błogosławieństwa
zdaje się sugerować następujący tekst świętego Pawła:
„Królestwo Boże bowiem to nie pokarm i napój, ale
sprawiedliwość, pokój i radość w Duchu Świętym” (Rz 14,17).
Bardzo istotną
cechą książki Benedykta XVI jest wskazanie na osobę Jezusa jako
na pierwowzór błogosławionego: „Kto uważnie czyta tekst
Mateusza, może zauważyć, że Błogosławieństwa są jakby
zawoalowana wewnętrzną biografią Jezusa, jakby portretem Jego
postaci. On, który nie ma miejsca, gdzie by głowę mógł położyć
(zob. 8,20), jest prawdziwie ubogi; On, który może o sobie
powiedzieć: Przyjdźcie do Mnie, bo jestem cichy i pokornego serca
(11,29) i prawdziwie łagodny; On jest czystego serca i dlatego
nieustannie wpatruje się w Boga. On wprowadza pokój, On cierpi, bo
taka jest wola Boża. W Błogosławieństwach ukazuje się tajemnica
samego Chrystusa; zapraszają nas one do wspólnoty z Nim”3.
Jezus jest prawdziwie błogosławiony i świadczy o tym Jego radość
w Duchu Świętym: „W tej godzinie Jezus rozradował się w Duchu
Świętym i powiedział: Wysławiam cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi,
że zakryłeś te sprawy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś
je prostaczkom. Tak, Ojcze, bo tak się tobie upodobało. Wszystko
zostało mi przekazane od mego Ojca i nikt nie wie, kim jest Syn,
tylko Ojciec, ani kim jest Ojciec, tylko Syn i ten, komu Syn zechce
objawić” (Łk 10,21-22).
Jak rozumieją
Błogosławieństwa Ojcowie Kościoła i święty Tomasz, który
korzysta z ich nauki? Komentując błogosławieństwa Łukaszowe,
Tomasz widzi je jako naukę moralną Jezusa skierowaną do tłumów,
o których pisze, że „Znają tylko szczęście związane z
przyjemnościami, ziemskie i tymczasowe”4.
Dlatego według świętego Tomasza Pan stara się wykluczać z
naszych dążeń to, co do tak rozumianej szczęśliwości prowadzi.
Po pierwsze ostrzega przed bogactwem dóbr zewnętrznych mówiąc:
błogosławieni ubodzy, po drugie przed dobrem wynikającym z
jedzenia i picia, mówiąc: błogosławieni, którzy są głodni, po
trzecie przed wesołością serca, mówiąc: błogosławieni, którzy
płaczą, po czwarte przed zewnętrzną sławą, mówiąc:
błogosławieni, gdy ludzie was znienawidzą5.
Jest to rekonstrukcja, która wydaje mi się mało prawdopodobna,
przede wszystkim ze względu na sam charakter Jezusa, który nie
potępia ludzkiego szczęścia, nawet rozumianego w sposób bardzo
przyziemny i dlatego zamienia wodę w wino na weselu w Kanie
Galilejskiej i rozmnaża chleb i ryby dla słuchających Go tłumów.
Według Tomasza,
święty Ambroży łączył Błogosławieństwa z cnotami
kardynalnymi i tak ubóstwo z umiarkowaniem, głód ze
sprawiedliwością, płacz z roztropnością, a znoszenie ludzkiej
nienawiści z mocą6.
Możemy łączyć Błogosławieństwa z cnotami, ale chyba nie o to
Jezusowi chodziło. Oczywiście, Jezus mógł zachęcić swoich
słuchaczy do zdobywania cnót kardynalnych, ale zamiast tego
błogosławił ich.
Wydaje mi się, że
Jezus dysponując Duchem Świętym, udziela Go różnym kategoriom
cierpiących ludzi w
imię Bożej sprawiedliwości, która „pochyla” się nad ludzką
biedą, nad ludzkim cierpieniem, która wymierza sprawiedliwość,
zgodnie
z myślą, którą odnajdujemy w przypowieści o bogaczu i Łazarzu:
„I powiedział Abraham:
Synu, wspomnij, że
za życia odebrałeś swoje dobro, podobnie jak Łazarz zło. A teraz
on doznaje pociechy, a ty cierpisz męki” (Łk 16,25).
Bardzo ciekawie
komentuje Benedykt XVI „biada” występujące w Łukaszowej wersji
Błogosławieństw (Łk 6,24-26). Wychodząc z tego tekstu mówi:
„Czy jest rzeczywiście złą rzeczą życie w bogactwach i
sytości, śmianie się
i otrzymywanie pochwał? Fryderyk Nietzsche swą
gniewną krytykę chrześcijaństwa rozpoczął od tego właśnie
punktu”7.
Krytyka Nietzschego jest o tyle istotna, że jego filozofia
oddziałuje na współczesną kulturę, a przez nią na myślenie
wielu zagubionych ludzi, szukających usprawiedliwienia dla swojej
niemoralności, czy bezbożności.
Papież
kontynuuje: „A obietnicom Chrystusa stawia zarzut: wcale nie chcemy
królestwa niebieskiego. „Jesteśmy mężczyznami, dlatego chcemy
ziemskiego królestwa”. Wizja Kazania na Górze jawi się jako
religia resentymentów, jako zazdrość tchórzy i nieudaczników,
którzy nie dorośli do zadań stawianych przez życie i mszczą się,
błogosławiąc własną porażkę i lżąc mocnych, odnoszących
sukcesy i szczęśliwych. Wysokiemu spojrzeniu Jezusa przeciwstawia
się tu dostatnie życie ziemskie, wolę korzystania tutaj z
życiowych możliwości, szukania tutaj nieba i odrzucanie wszelkich
skrupułów na tej drodze”8.
Jest to próba przeciwstawienia silnego świata słabemu
chrześcijaństwu. Papież podsumowuje tę polemikę z filozofią
Nietzschego wskazując na pychę tego świata: „Świat grecki,
którego radość życia tak wspaniale przejawia się w epopei
Homera, miał jednak głęboką świadomość tego, że właściwym
grzechem człowieka, jego najpoważniejszym zagrożeniem, jest hybris
– zarozumiała
samowystarczalność człowieka przypisującego sobie boskie atrybuty
i pragnącego być dla siebie bogiem po to, by stać się panem
całego swego życia i wykorzystywać wszystkie możliwości, jakie
ono może zaoferować”9.
Obok polemiki z
filozofią Nietzschego, dla Benedykta XVI bardzo
istotnym jest podkreślenie wartości Starego Testamentu. Mówi on:
„W
Błogosławieństwach widzi się nierzadko nowotestamentalne
przeciwstawienie Dekalogu, to znaczy wyższą etykę chrześcijan
w porównaniu z przykazaniami Starego Testamentu. Takie podejście
jest zupełnym wypaczeniem sensu tych słów Jezusa”10.
A nieco dalej: „Jezus nie zamierza Dekalogu pozbawić mocy -
przeciwnie: umacnia go”11.
Papież powołuje się w tym na tekst Ewangelii Mateuszowej: „Nie
sądźcie, że przyszedłem znieść Prawo albo
Proroków. Nie przyszedłem znieść, ale wypełnić. Zaprawdę
bowiem powiadam wam: Dopóki niebo i ziemia nie przeminą, ani jedna
jota, ani jedna kreska nie zmieni się w Prawie, aż się wszystko
spełni” (Mt 5,17-18). Pewną odpowiedź na te uwagi Papieża
znajdujemy w komentarzu A. Leske: „Mówiąc o Torze, Jezus nie
posługiwał się tym określeniem w taki sam sposób, jak uczeni w
Piśmie i faryzeusze, którzy mieli na myśli tradycję prawną, a
więc zbiór przypadków prawnych i tradycji kapłańskich.
Proklamacja Jezusa była oparta mocno na tradycji prorockiej, która
rozumiała Torę nie tyle jako „prawo” w sensie jurydycznym, ile
raczej jako „naukę”. Dlatego też Jezusa nazywano nie tyle
„rabinem”, ile „nauczycielem” (5,2; 7,28-29). Według
proroków, Tora, jako nauka otrzymana od Boga, odnosiła się przede
wszystkim do związku, który znalazł wyraz w podstawowych warunkach
przymierza zawartego na górze Synaj (por. Oz 4,1-6). Przedmiotem
zainteresowania proroków była zawsze wierność owemu związkowi
przymierza – wierność Bogu i bliźniemu. To była prawdziwa Tora,
nauka Boża (Jr 16,11-12; 26, 4-5; Iz 30,9). Ponieważ nauka ta
została zamieniona w kłamstwo przez „kłamliwe pióro pisarzy”
(Jr 8,8), Jeremiasz zapowiadał, że Bóg ustanowi nowe przymierze, w
którym wypisze swoją naukę (torah)
w sercach ludzi (31,31-34; por. Iz 51,7). To właśnie tę Torę
Sługa Izrael ma głosić narodom (Iz 42,6; 50,4). Jezus zatem nie
przyszedł znieść czy zniszczyć Torę, ale ją wypełnić. Użyty
tutaj czasownik prawie zawsze oznacza u Mateusza spełnienie
proroctwa, dlatego też jest stosowny w tym miejscu”12.
Jezusowi nie chodzi o zniesienie Starego Testamentu, ale o
reinterpretację ST, o wskazanie na właściwy sens ST i co trudne, o
prawdziwe wypełnienie proroctw ST.
Ważny
jest też komentarz A. Leske do Mt 23,2-3: „Uczeni
w Piśmie
i faryzeusze zasiedli na katedrze Mojżesza,
ponieważ
formalnie
przejęli
kapłańską
funkcję
pouczania
ludzi w sprawach dotyczących
Prawa przymierza. Tak więc,
ponieważ
są
oni
przekazicielami Prawa przymierza, Jezus napomina swoich słuchaczy,
aby czynili i zachowywali wszystko (por. Pwt 4,6; 7,12; Iz 56,1), co
mówią.
Jezus ma na myśli
podstawowe warunki przymierza i z pewnością
nie
usprawiedliwia tutaj sposobu interpretowania Prawa przez uczonych w
Piśmie
i faryzeuszów w ich tradycji ustnej (por. 12,1-14; 15,1-20; 16,5-12;
19,3-9)”13.
Jezus bardzo wyraźnie odrzuca faryzejskie interpretacje Pisma
Świętego. Mówi na przykład: „I tak unieważniliście
przykazanie Boże przez waszą tradycję. Obłudnicy, dobrze
prorokował o was Izajasz: Lud ten przybliża się do mnie swymi
ustami i czci mnie wargami, ale ich serce daleko jest ode mnie. Lecz
na próżno mnie czczą, ucząc nauk, które są przykazaniami
ludzkimi” (Mt 15,6-9).
1. Błogosławieni
ubodzy w duchu, ponieważ do nich należy królestwo niebieskie
Na temat pierwszego
błogosławieństwa dotyczącego ubogich, tak pisze Papież: „W
czasach okupacji Judei przez Babilończyków za ubogich trzeba było
uważać 90% mieszkańców Judei; po wygnaniu, w następstwie
fiskalnej polityki Persów, nadal panowała tam dramatyczna sytuacja
materialna. Nie można już było podtrzymywać dawnej wizji, że
sprawiedliwemu dobrze się powodzi, a ubóstwo jest konsekwencją
złego życia (związek: postępowanie – powodzenie). Teraz Izrael
widzi bliskość Boga właśnie w swym ubóstwie; uznaje, że właśnie
ubodzy są w swej pokorze bliscy serca Bożego, w przeciwstawieniu do
pychy bogatych, którzy budują tylko na sobie. W wielu Psalmach
przejawia się pobożność ubogich14,
przeżywana jako taka właśnie: uważają siebie za autentycznego
Izraela. W pobożności Psalmów, w głębokim powierzaniu się
dobroci Bożej, w ludzkiej dobroci i pokorze, która się przez to
kształtowała, w uważnym wpatrywaniu się w wyzwalającą miłość
Bożą, rodziła się i umacniała otwartość serca, która
otworzyła drzwi Chrystusowi”15.
Zwróćmy uwagę na znamienną dla Historii Zbawienia waloryzację
słowa „ubogi”. Zmiana warunków zewnętrznych skłania do zmiany
rozumienia słów Pisma Świętego.
Omawiając to
pierwsze błogosławieństwo Benedykt XVI stwierdza: „Jak Stary
Testament otworzył się na odnowę ku Nowemu Przymierzu właśnie
dzięki ubogim Boga, tak też wszelka odnowa Kościoła może wyjść
tylko od tych, w których jest żywa ta sama stanowcza pokora i
gotowa do służenia dobroć”16.
To bardzo istotna uwaga wskazująca na źródła mocy odnawiającej
Kościół. To właśnie ubodzy jak święci Franciszek i Dominik
skutecznie reformowali Kościół.
Łączyłbym
Błogosławieństwa z darem Ducha Świętego dla błogosławionych.
Wydaje mi się, że Błogosławieństwa nie są jedynie moralną
nauką Jezusa. Zwróćmy uwagę na fakt, że pierwsze
błogosławieństwo jest przeznaczone dla wszystkich, bo tak naprawdę
wszyscy są ubodzy duchem, bo łaska Królestwa Niebios jest
potrzebna absolutnie wszystkim. Błogosławieństwo
jest jakby otwarciem Królestwa dla ludzi. Rozpoczyna się chrzest w
Duchu. Jezus obdarza Nim wszystkich, którzy chcą Go przyjąć. W
ten sposób łączą się Błogosławieństwa, Królestwo i chrzest w
Duchu Świętym. Jezus nie formułuje Błogosławieństw w formie
warunkowej mówiąc – jeśli będziecie ubodzy w duchu, to
otrzymacie Królestwo Niebios, ale mówi do ubogich wszystkich
czasów: jesteście błogosławieni bo jesteście ubodzy w duchu, a
podstawą tego stanu błogosławieństwa jest wylanie Ducha
Świętego, który w dowolnym momencie Historii Zbawienia napełnia
Bożym szczęściem ubogich. Warunkiem otrzymania tego Bożego
błogosławieństwa jest „usłyszenie” Jezusa, bo słowo Jezusa,
„niosące” Ducha musi dotrzeć, musi być usłyszane, jak mówił
święty Paweł: „Wiara więc jest ze słuchania, a słuchanie –
przez słowo Boże” (Rz 10,17). Stąd konieczność ewangelizacji,
jak uczy tenże Paweł: „Jakże więc będą wzywać tego, w
którego nie uwierzyli? A jak uwierzą w tego, o którym nie
słyszeli? A jak usłyszą bez kaznodziei?” (Rz 10,14). Bardzo
podobnie brzmią słowa świętego Pawła z Listu do Galatów: „Tego
tylko chciałbym się od was dowiedzieć: Czy przez uczynki prawa
otrzymaliście Ducha, czy przez słuchanie wiary?” (Ga
3,2).
To właśnie słuchanie z wiarą otwiera człowieka na dar Ducha.
Może w tę stronę
trzeba interpretować słowa Jezusa z Ewangelii Janowej: „Duch jest
tym, który ożywia, ciało nic nie pomaga. Słowa, które ja wam
mówię, są duchem i są życiem” (J 6,63). Słowa Jezusa „niosą”
Ducha, otwierają na Ducha, a z drugiej strony słowa Jezusa bez
wspomagającego Go od środka człowieka Ducha są niezrozumiałe.
Ludzie z szóstego rozdziału Ewangelii Janowej próbują zrozumieć
Jezusa w sposób materialny, „cielesny” i gorszą się – jak
mówi Jezus: „ciało nic nie pomaga” (J 6,63). Konieczne jest
działanie Ducha Świętego by ludzie właściwie rozumieli Jezusa i
Jego nauczanie.
Wydaje mi się, że
Błogosławieństwa są swego rodzaju objawieniem działalności
Ducha Świętego. Jezus mówiąc: „Błogosławieni ubodzy w duchu”
(Mt 5,3) posyła Ducha do wszystkich ubogich, wszystkich czasów i
wszystkich miejsc; to Duch przemienia człowieka błogosławionego
przez Jezusa, to On oferuje mu Królestwo Niebios, którego prawem
jest
Prawo Ducha. Święty Paweł tak je opisuje: „Dlatego teraz żadnego
potępienia nie ma dla tych, którzy są w Jezusie Chrystusie. Gdyż
prawo Ducha życia w Jezusie Chrystusie, uwolniło mnie od prawa
grzechu i śmierci” (Rz 8,1-2). Duch życia wyzwala spod
determinizmu grzechu osłabiającego człowieka i przynaglającego go
do kolejnego grzechu. Duch Święty uwalnia spod dowolnego
determinizmu, obdarza wolnością dzieci Bożych, które są radosne
w nieskrępowanym czynieniu dobra. Wydaje mi
się, że warto to pierwsze błogosławieństwo łączyć z Krzyżem,
a ogólnie z cierpieniem. To nie ubóstwo jest błogosławione, ale
człowiek ubogi, który cierpi z powodu swojego ubóstwa, w
jakiejkolwiek formie to ubóstwo by się przejawiało.
2. Błogosławieni,
którzy się smucą, ponieważ oni będą pocieszeni
Pisze
papież: „Są dwa rodzaje smutku. Jest smutek, który utracił
nadzieję, który nie ufa już miłości i prawdzie i dlatego
wyniszcza człowieka i rozkłada go od wewnątrz. Jest jednak i taki,
który pojawia się jako efekt wstrząsu wywołanego w człowieku
przez prawdę; doprowadza on człowieka do nawrócenia i stawiania
oporu złu. Taki smutek jest uzdrawiający, ponieważ uczy człowieka
nowej nadziei i miłości”17.
Święty Paweł mówi nieco inaczej: „Bo smutek, który jest według
Boga, przynosi pokutę ku zbawieniu, czego nikt nie żałuje; lecz
smutek według świata przynosi śmierć” (2 Kor 7,10). Smutek,
którym Bóg napełnia serce człowieka jest reakcją na zło, na
grzech i dlatego prowadzi do nawrócenia. Smutek tego świata jest
związany z jakimś niepowodzeniem, z jakąś klęską, wynika często
z zazdrości, czy złości; prowadzi do zemsty, czy pogardy związanej
z nienawiścią – a to prowadzi do śmierci wiecznej.
Papież
tak o tym pisze: „Wymowne świadectwo tej
pozytywnej odmiany smutku, stanowiącej potężne antidotum na
panowanie zła, znajdujemy w Księdze Ezechiela (9,4). Sześciu mężom
zlecono wykonanie wyroku nad Jerozolimą - nad ziemią pełną krwi
niewinnie przelanej, nad miastem pełnym nieprawości (zob. 9,9).
Najpierw jednak pewien mąż odziany w lnianą szatę musi nakreślić
literę Taw (rodzaj krzyża) na czołach tych wszystkich, „którzy
wzdychają i biadają nad wszystkimi obrzydliwościami w niej
popełnianymi” - tak oznaczeni są wolni od kary. Są to ludzie,
którzy nie wyją razem z wilkami, którzy nie dają się wciągnąć
w dzieła nieprawości, dla innych będące już oczywistością,
lecz cierpią z ich powodu Mimo iż całkowita zmiana sytuacji nie
leży w ich mocy, to jednak przeciwstawiają się panowaniu zła
przez bierny opór cierpienia – smutek wyznaczający granicę
panowania potęgi zła”18.
I nieco dalej Papież mówi: „Nie mogą odwrócić nieszczęścia,
jednak przez swe współcierpienie stają po stronie skazanych, a
przez swą miłość stają po stronie Boga, który jest Miłością.
To współcierpienie przypomina nam wspaniałe słowa świętego
Bernarda z Clairvaux z jego komentarza do Pieśni nad Pieśniami
(Sermo 26, nr 5): impassibilis
est Deus, sed non incompassibilis — Bóg
nie może cierpieć, może jednak współcierpieć”19.
W bardzo interesujący sposób papież łączy błogosławieństwo
drugie z ósmym: „Widać stąd, że drugie Błogosławieństwo
stanowi jedną całość z ósmym: „Błogosławieni, którzy
cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do nich
należy królestwo niebieskie”. Smutek, o którym Pan mówi, równa
się odrzuceniu konformizmu ze złem, jest rodzajem sprzeciwu wobec
tego, co czynią wszyscy, i co jest narzucane jednostce, jako
obowiązujący wzorzec postępowania. Takiego oporu świat nie znosi.
Świat domaga się współdziałania z nim. Smutek taki wydaje mu się
oskarżeniem burzącym spokój uśpionego sumienia i rzeczywiście
nim jest. Dlatego smutni stają się prześladowanymi dla
sprawiedliwości. Smutnym przyobiecane jest pocieszenie, a
prześladowanym królestwo Boże. Jest to ta sama obietnica, którą
otrzymują ubodzy w duchu. Obydwie obietnice są sobie bardzo
bliskie: prawdziwe pocieszenie stanowią królestwo Boże, życie pod
opieką Bożej mocy i wejście w bezpieczeństwo miłości Boga”20.
Próbowałbym uzupełniać mądre słowa papieża uwypukleniem roli
Ducha Świętego w tym błogosławieństwie. Jezus obdarza swoim
Duchem smutnych, cierpiących i daje im szansę uczestnictwa w swoim
krzyżu. Duch daje wewnętrzną radość i uczy jak pozytywnie
wykorzystywać
zło, jak przeżywać je w łączności z Jezusem. Istotne jest
zrozumienie, że otrzymują oni pocieszenie już teraz, bo Duch
Święty Pocieszyciel przychodzi do nich już teraz.
3. Błogosławieni
cisi, ponieważ oni odziedziczą ziemię
Benedykt
XVI tak komentuje to błogosławieństwo: „Słowo
„łagodni, cisi, pokorni” jest w Biblii greckiej przekładem
hebrajskiego anawim,
które
oznaczało ubogich Boga, o których mówiliśmy przy pierwszym
Błogosławieństwie. Tak więc pierwsze i trzecie Błogosławieństwo
częściowo pokrywają się treściowo ze sobą; trzecie raz jeszcze
ukazuje pewien istotny aspekt tego, co w odniesieniu do Boga oznacza
ubóstwo. Spektrum poszerza się jednak, jeśli weźmiemy pod uwagę
niektóre inne teksty, gdzie występuje to samo słowo. W Księdze
Liczb czytamy: „Mojżesz zaś był człowiekiem bardzo skromnym,
najskromniejszym ze wszystkich ludzi na ziemi” (12,3). Któż nie
pomyślałby tutaj o słowach Jezusa: „Weźcie na siebie moje
jarzmo i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokornego serca”
(Mt 11,29). Chrystus jest nowym, rzeczywistym Mojżeszem (ta myśl
przewija się przez całe Kazanie na Górze) – w Nim jest obecna ta
czysta dobroć, która cechuje właśnie człowieka wielkiego,
pana”21.
Dość trudno wyjaśnić
obietnicę związaną z trzecim błogosławieństwem: „oni
odziedziczą ziemię” (Mt 5,5). Myślę, że można te słowa
Jezusa połączyć z Jego inną obietnicą: „Przyjdźcie do mnie
wszyscy, którzy jesteście spracowani i obciążeni, a ja wam dam
odpoczynek. Weźcie na siebie moje jarzmo i uczcie się ode mnie, że
jestem cichy i pokornego serca, a znajdziecie odpoczynek dla waszych
dusz” (Mt 11,28-29). Nie chodziłoby więc o przyszły dar ziemi,
ale o ziemię jako symbol odpoczynku, spokoju, duchowego dobrobytu.
Podobną myśl odnajdujemy w Psalmie: „Lecz pokorni odziedziczą
ziemię i będą się rozkoszować obfitością pokoju” (Ps 37,11).
4. Błogosławieni,
którzy łakną i pragną sprawiedliwości, ponieważ oni będą
nasyceni
To Błogosławieństwo
dotyczy wszystkich znękanych niesprawiedliwościami tego świata.
Księga Koheleta stwierdza: „I dalej widziałem pod słońcem: w
miejscu sądu – niegodziwość, w miejscu sprawiedliwości –
nieprawość. Powiedziałem sobie: Zarówno sprawiedliwego jak i
bezbożnego będzie sądził Bóg: na każdą bowiem sprawę i na
każdy czyn jest czas wyznaczony” (Koh 3,16-17). Niesprawiedliwość
jest wielkim zgorszeniem prowokującym do pytania: „Jak długo
niegodziwi, PANIE, jak długo niegodziwi będą się radować? Jak
długo będą pleść, mówić zuchwale i chełpić się wszyscy
czyniący nieprawość? Depczą twój lud, PANIE, i gnębią twoje
dziedzictwo. Mordują wdowy i przybysza, zabijają sieroty. I mówią:
PAN tego nie widzi, nie dostrzega tego Bóg Jakuba” (Ps 94,3-7).
Na
temat tego Błogosławieństwa mówi Papież: „Ta pochwała jest w
swej treści podobna do słów o smucących się, którzy będą
pocieszeni. Tam obietnicę otrzymują ci, którzy nie poddają się
dyktatowi panujących opinii i zwyczajów, lecz w cierpieniach
stawiają im opór, tutaj chodzi o ludzi, którzy się uważnie
przypatrują i którzy szukają rzeczy wielkich, autentycznej
sprawiedliwości i niekłamanego dobra”22.
Nieco dalej dodaje: „Są
to ludzie obdarzeni wewnętrzną wrażliwością, pozwalającą im
słyszeć i widzieć delikatne znaki wysyłane światu przez Boga i
przełamywać dyktaturę nawyków”23.
Wydaje mi się istotne zauważenie, że kara za zło jest
natychmiastowa. Nie zawsze jest ona dostrzegalna na zewnątrz – ale
zawsze jest obecna wewnątrz człowieka dopuszczającego się zła. W
tym Błogosławieństwie Jezus gwarantuje człowiekowi realizację
Jego sprawiedliwości już teraz, w teraźniejszości.
5. Błogosławieni
miłosierni, ponieważ oni dostąpią miłosierdzia
Najwspanialszym
może tekstem na temat miłosierdzia i najbardziej znanym dzięki
Jezusowi, który go cytował jest fragment z Księgi Ozeasza: „Bo
miłosierdzia chcę, a nie ofiary, a znajomości Bożej więcej, niż
całopalenia” (Oz
6,6).
Dla Jezusa jest to podstawa w jego ewangelizacji: „Gdy Jezus
siedział za stołem w jego domu, przyszło wielu celników i
grzeszników i usiedli z Jezusem oraz jego uczniami. Widząc to,
faryzeusze zapytali jego uczniów: Dlaczego wasz nauczyciel je z
celnikami i grzesznikami? A gdy Jezus to usłyszał, powiedział im:
Nie zdrowi, lecz chorzy potrzebują lekarza. Idźcie więc i nauczcie
się, co to znaczy: Miłosierdzia chcę, a nie ofiary. Bo nie
przyszedłem wzywać do pokuty sprawiedliwych, ale grzeszników”
(Mt 9,10-13).
W Starym Testamencie
odnajdujemy wspaniały tekst na temat miłosierdzia w Księdze Hioba:
„Czy odmawiałem prośbie nędzarzy i pozwoliłem zagasnąć oczom
wdowy? Czy chleb swój sam spożywałem, czy nie jadł go ze mną
sierota? Od dziecka jak ojciec go wychowałem i prowadziłem od łona
matki. Czy na biedaka nagiego patrzałem, kiedy nędzarzom zabrakło
odzienia? Czy jego biodra mi nie dziękowały, że grzała je wełna
mych jagniąt? Czy sierocie groziłem ręką, widząc obrońcę w
sądzie? Niech barki mi odpadną od karku, niech ramię mi wyjdzie ze
stawu; gdyż bałbym się klęski od Boga, nie zniósłbym Jego
potęgi” (31,16-22).
Jednym z
podstawowych tekstów Nowego Testamentu jest: „Dlatego bądźcie
miłosierni, jak i wasz Ojciec jest miłosierny” (Łk 6,36). Wiąże
on miłosierdzie z drogą do Boga, z drogą do doskonałości (por.
Mt 5,48), z drogą do świętości (por. 1 P 1,15-16).
Inny
z bardzo ważnych tekstów, to wyrzut Jezusa: „Biada wam, uczeni w
Piśmie i faryzeusze, obłudnicy, bo dajecie dziesięcinę z mięty,
anyżu i kminku, a opuszczacie to, co ważniejsze w prawie: sąd,
miłosierdzie i
wiarę” (Mt 23,23). Zaniedbanie sądu, to pozostawienie na uboczu
pytania o prawdę nauczania Jezusa (por. Łk 12,57) i zamknięcie się
w sekciarskim politykierstwie. Zaniedbanie miłosierdzia wobec siebie
i innych grzeszników – brak dobroci – tak koniecznej wobec
ludzkich słabości. Zaniedbanie wiary, brak posłuszeństwa wiary –
wobec Jezusa i Jego Ojca – Boga Ojca.
To
Błogosławieństwo Papież będzie komentował w rozdziale
poświęconym miłosiernemu Samarytaninowi24.
Warto zauważyć, że czyn miłosierdzia już jest wyrazem
miłosierdzia Boga wobec obydwu stron – tak wobec czyniącego
dobro, jak wobec je otrzymującego. Duch Święty ofiarowuje radość
obydwu stronom.
6. Błogosławieni
czystego serca, ponieważ oni zobaczą Boga
Tak
o czystości pisze Papież: „Pozostaje jeszcze makaryzm
„Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą”
(Mt 5,8). Organem umożliwiającym nam widzenie Boga jest serce. Sam
rozum nie wystarczy. Żeby człowiek mógł doświadczyć Boga,
konieczne jest współdziałanie wszystkich władz jego egzystencji.
Wola musi być czysta, wcześniej musi być też oczyszczona
afektywna głębia duszy, wyznaczająca kierunek rozumowi i woli.
Przez „serce” rozumieć należy właśnie to wewnętrzne
współdziałanie postrzegawczych władz człowieka, dla którego
istotne jest też harmonijne powiązanie ciała i duszy, składające
się na całość stworzenia zwanego „człowiekiem”. Zasadnicze
afektywne usposobienie człowieka jest uzależnione także od tej
właśnie jedności duszy i ciała. Dlatego człowiek powinien
akceptować własną cielesność i duchowość; ciało ma poddawać
kierownictwu ducha, przy czym nie należy izolować od siebie rozumu
i woli; ma przyjmować siebie jako dar Boga: w ten sposób poznaje i
kocha także cielesność swej egzystencji, jako bogactwo dla ducha.
Żeby człowiek mógł oglądać Boga, jego serce, czyli całość
człowieka, musi być czyste, wewnętrznie otwarte i wolne”25.
Jak to uczynić? „Zatem są to słowa z gruntu chrystologiczne.
Boga oglądamy wtedy, gdy wchodzimy w „uczucia Chrystusa” (Flp
2,5). Oczyszczenie serca dokonuje się w naśladowaniu Chrystusa, w
stawaniu się z Nim jednością. „Już nie ja żyję, lecz żyje we
mnie Chrystus” (Ga 2,20). I tutaj pojawia się coś nowego:
wznoszenie się ku Bogu ma miejsce właśnie w uniżeniu pokornej
służby, w uniżeniu miłości, która stanowi istotę Boga i
dlatego jest autentycznie oczyszczającą siłą, uzdalniającą
człowieka do poznawania i oglądania Boga”26.
Próbując konkretyzować te wspaniałe słowa zwracałbym uwagę na
słowa świętego Jana: „Nie miłujcie świata ani tego, co jest na
świecie. Jeśli ktoś miłuje świat, nie ma w nim miłości Ojca.
Wszystko bowiem, co jest na świecie – pożądliwość ciała,
pożądliwość oczu i pycha życia – nie pochodzi od Ojca, ale od
świata. A świat przemija wraz ze swoją pożądliwością, ale kto
wypełnia wolę Boga, trwa na wieki” (1 J 2,15-17).
7. Błogosławieni
czyniący pokój, ponieważ oni będą nazwani synami Bożymi
Benedykt
XVI mówi: „Błogosławieństwo to
zaprasza do bycia tym, czym jest Syn, i do czynienia tego, co czyni
Syn, po to, byśmy sami stali się „synami Bożymi”. Ma się to
najpierw realizować w konkretnym miejscu obszaru życia każdego.
Zaczyna się od tej podstawowej decyzji, o którą żarliwie prosi w
imię Boga Paweł: „W imię Chrystusa prosimy: pojednajcie się z
Bogiem!” (2 Kor 5,20). Konflikt z Bogiem stanowi punkt wyjścia
wszystkich nieszczęść człowieka; jego rozwiązanie jest
podstawowym warunkiem pokoju w świecie. Tylko człowiek pojednany z
Bogiem może się pojednać i żyć w harmonii ze sobą samym; tylko
człowiek pojednany z Bogiem i ze sobą może wprowadzać pokój w
swym otoczeniu i na całym świecie”27.
Jezus wypowiadając to błogosławieństwo posyła swojego Ducha do
zabiegających o pokój, by mogli oni otrzymać owoc Ducha jakim jest
prawdziwy pokój (por. Ga 5,22). Sam Jezus posyła swoich apostołów
z darem pokoju: „A wchodząc do domu, pozdrówcie go. Jeśli ten
dom jest tego godny, niech zstąpi na niego wasz pokój, a jeśli nie
jest godny, niech wasz pokój powróci do was” (Mt 10,12-13).
Zwróćmy uwagę na to, że dar pokoju nie jest narzucony – rodzina
(w języku greckim oikia
czyli „dom”) może być godna Ducha, albo nie. Myślę, że
chodzi o pokorę, z którą ludzie potrafią przyjmować Boga, a z
drugiej strony – pycha odrzucająca łaskę. Jezus wyraźnie
odróżnia pokój tego świata, od swojego pokoju: „Pokój
zostawiam wam, mój pokój daję wam; daję wam nie tak, jak daje
świat” (J 14,27). Stąd te zadziwiające słowa Jezusa: „Nie
sądźcie, że przyszedłem przynieść pokój na ziemię. Nie
przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz. Bo przyszedłem poróżnić
syna z jego ojcem i córkę z jej matką, a synową z teściową. I
nieprzyjaciółmi człowieka będą jego domownicy. Kto miłuje ojca
albo matkę bardziej niż mnie, nie jest mnie godny. I kto miłuje
syna albo córkę bardziej niż mnie, nie jest mnie godny. Kto nie
bierze swego krzyża i nie idzie za mną, nie jest mnie godny” (Mt
10,34-38). „Mieczem” Jezusowym jest prawda. Dążenie do
„świętego spokoju” prowadzi do tchórzostwa i tolerancji.
Dążenie do prawdy prowadzi do konfliktów, ale jest jednocześnie
Chrystusową drogą do nawrócenia i prawdziwego pokoju.
8. Błogosławieni,
którzy cierpią prześladowanie z powodu sprawiedliwości, ponieważ
do nich należy królestwo niebieskie
„Ludzie
prześladowani
dla sprawiedliwości
to tacy, którzy kierują się w swym życiu sprawiedliwością,
którzy żyją wiarą. Ponieważ w człowieku jest dążenie do
uwolnienia się spod woli Boga i do słuchania siebie tylko, dlatego
wiara będzie się zawsze ukazywała jako sprzeciw wobec „świata”
– wobec panujących w nim potęg – dlatego we wszystkich okresach
historii trwa prześladowanie dla sprawiedliwości. To słowo
pocieszenia jest skierowane do prześladowanego Kościoła wszystkich
czasów. W swej bezsilności i cierpieniach wie on, że jego miejsce
jest tam, gdzie przychodzi królestwo
Boże”28.
Jest to Błogosławieństwo jakoś paralelne do pierwszego, które
również zaprasza do Królestwa. Jezus oferuje w nim swojego Ducha,
by już teraz pomagał ludziom cierpiącym, by już teraz dawał im
radość Królestwa.
9. Błogosławieni
jesteście, gdy z mego powodu będą wam złorzeczyć, prześladować
was i mówić kłamliwie wszystko, co złe, przeciwko wam. Radujcie
się i weselcie, ponieważ obfita jest wasza nagroda w niebie; tak
bowiem prześladowali proroków, którzy byli przed wami
„Błogosławieństwo
jest zaproszeniem
do naśladowania Ukrzyżowanego, skierowanym do jednostki i do całego
Kościoła. Błogosławieństwo dane prześladowanym otrzymuje w
końcowym zdaniu makaryzmów wariant, który pozwala nam dostrzec coś
nowego. Radość, wesele i wielką nagrodę Jezus przyrzeka tym,
„którym ludzie urągają i którzy są prześladowani: gdy z mego
powodu mówią kłamliwie wszystko złe o was” (Mt 5,11). Jego Ja,
trzymanie się Jego osoby, staje się probierzem sprawiedliwości i
zbawienia. W pozostałych Błogosławieństwach chrystologia jest
jakby zawoalowana, tutaj natomiast orędzie o Chrystusie jawi się
wyraźnie, jako centrum historii. Własnemu Ja Jezus przypisuje
wartość kryterium, którego nie może sobie przypisywać żaden
nauczyciel Izraela ani żaden nauczyciel Kościoła”29.
Tak właśnie Benedykt XVI komentuje Błogosławieństwa.
Janusz Maria
Andrzejewski OP
1
J. RATZINGER, BENEDYKT XVI, Jezus z Nazaretu. Część 1. Od
chrztu w Jordanie do przemienienia (M, Kraków 2007) 71.
2
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus,
71.
3
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus,
73.
7
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus,
90.
8
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus,
91.
9
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus,
91-92.
10
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus,
69-70.
11
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus,
70.
12
A. LESKE,
„Ewangelia według św. Mateusza”, Międzynarodowy
komentarz do Pisma Świętego (Verbinum,
Warszawa 22001)
1157.
13
LESKE, „Mateusz”,
1196.
14
Na przykład w Ps 149,4: „PAN bowiem swój lud upodobał sobie;
zdobi pokornych [w tekście
hebrajskim 'anawim]
zbawieniem”.
15
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus,
73-74.
16
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus,
75.
17
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus,
82.
18
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus,
82-83.
19
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus,
83.
20
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus,
83.
21
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus,
77-78.
22
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus,
85-86.
23
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus,
86.
24
Por. RAZINGER, BENEDYKT, Jezus,
90.
25
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus,
87.
26
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus,
89.
27
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus,
81.
28
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus,
84.
29
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus,
85.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz