środa, 13 stycznia 2016

Modlitwa "Jezus z Nazaretu"


Ojcze nasz, który jesteś w niebie1

Podstawową treścią Ewangelii Jezusa jest Jego Ojciec. Mówi On o Nim bardzo często. Ukazuje Go jako Dobrego, troskliwego Ojca. Zachęca do wielkiej ufności wobec Niego. W Ewangelii Mateuszowej mówi: „Nie troszczcie się więc, mówiąc: Cóż będziemy jeść? albo: Co będziemy pić? albo: W co się ubierzemy? Bo o to wszystko poganie zabiegają. Wie bowiem wasz Ojciec niebieski, że tego wszystkiego potrzebujecie. Ale szukajcie najpierw królestwa Bożego i jego sprawiedliwości, a to wszystko będzie wam dodane” (Mt 6,31-33). Dobry Ojciec troszczy się tak o zdrowie fizyczne, jak i psychiczne, jak i duchowe człowieka. Troszczy się o jego piękno zewnętrzne i wewnętrzne. Święty Łukasz tak to formułuje: „I czy jest wśród was ojciec, który, gdy syn prosi go o chleb, da mu kamień? Albo gdy prosi o rybę, czy zamiast ryby da mu węża? Albo gdy prosi o jajko, czy da mu skorpiona? Jeśli więc wy, będąc złymi, umiecie dawać dobre dary waszym dzieciom, o ileż bardziej wasz Ojciec niebieski da Ducha Świętego tym, którzy go proszą?” (Łk 11,11-13). Zwróćmy uwagę na silnie zaznaczony przez Jezusa kontrast między złymi ludźmi i dobrym Bogiem. Papież wyjaśnia: „Znaczy to: darem Boga jest sam Bóg. „Dobrem, którym nas obdarowuje, jest On sam. W tym miejscu staje się zdumiewająco jasne, o co w rzeczywistości chodzi w modlitwie: nie o to lub tamto, lecz o to, że Bóg chce nam dać siebie samego – to jest Dar ponad wszelkie dary, to jest to „jedno konieczne” (zob. Łk 10,42). Modlitwa jest drogą stopniowego oczyszczania i korygowania naszych pragnień, tak żebyśmy mogli na koniec poznać, co nam jest naprawdę potrzebne: Bóg i jego Duch”2. To ostatnie sformułowanie oznacza prawdopodobnie: Bóg w Duchu Świętym (por. 1 Kor 3,16; 6,19; Ef 2,22). To właśnie Duch Święty jest tym najwyższym dobrem, o które musimy nieustannie prosić.

Pisze Papież: „Możemy mówić: Ojcze, ponieważ Syn był naszym Bratem i objawił nam Ojca; ponieważ przez czyn Chrystusa staliśmy się na powrót dziećmi Bożymi”. Dla dzisiejszego człowieka ta wielka pociecha płynąca ze słowa „Ojciec” nie zawsze jest odczuwalna, ponieważ często albo w ogóle brak mu doświadczenia ojca albo z winy ojców bywa ono przyciemnione. W konsekwencji musimy dopiero od Jezusa uczyć się, co właściwie znaczy „ojciec”3. Jest jednocześnie trudno zrozumieć wielu ludziom dobroć Ojca, bo ich negatywne doświadczenie rodziców bardzo im w tym przeszkadza. Nieco dalej Benedykt XVI pisze: „W mowach Jezusa Ojciec jawi się jako źródło wszelkiego dobra, jako wzorzec dla prawego („doskonałego”) człowieka: „A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują, abyście się stali synami Ojca waszego, który jest w niebie; ponieważ On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi...” (Mt 5,44n)”4. Ojciec jest wychowawcą – uczy nas przede wszystkim przebaczającej miłości wobec złych ludzi. Ważne są też kolejne słowa Papieża: „Widoczne też staje się, że w zwierciadle postaci Jezusa poznajemy, kim jest i jaki jest Bóg: przez Syna znajdujemy Ojca. „Kto Mnie widzi, widzi także5 i Ojca”, mówi Jezus w Wieczerniku do Filipa, gdy ten prosi Go: „Pokaż nam Ojca” (J 14,8n)”6. Ważna jest też uwaga: „Chrystus jest w szczególny sposób „Obrazem Boga” (zob. 2 Kor 4,4; Kol 1,15). W związku z tym Ojcowie Kościoła mówią, że gdy stwarzał człowieka „na swój obraz”, najpierw spojrzał na Chrystusa i stworzył człowieka wedle obrazu „nowego Adama” – Człowieka wzorcowego”7. To sugeruje tekst Księgi Rodzaju: „Uczyńmy człowieka na Nasz obraz, podobnego Nam” (Rdz 1,26). Hebrajskie słowo selem, tłumaczone przez LXX za pośrednictwem greckiego słowa eikon – oznacza obraz – to samo słowo greckie jest użyte w odniesieniu do Jezusa w tekście: „On jest obrazem Boga niewidzialnego i pierworodnym wszelkiego stworzenia” (Kol 1,15). Bardzo ważne są słowa Papieża: „Przede wszystkim jednak: Jezus jest „Synem” we właściwym tego słowa znaczeniu: ma tę samą co Ojciec istotę. Chce nas wszystkich przyjąć do swego synostwa, żebyśmy w pełni do Niego przynależeli. W ten sposób dziecięctwo stało się pojęciem dynamicznym. Nie jesteśmy jeszcze w pełni dziećmi Boga, lecz przez naszą coraz głębszą wspólnotę z Jezusem mamy się nimi stawać i być. Dziecięctwo utożsamia się z naśladowaniem Chrystusa”8. Myślę, że trzeba to rozumieć w sensie przenośnym, to znaczy – dziećmi Bożymi już jesteśmy – na mocy wiary – jak stwierdza święty Paweł: „Wszyscy bowiem jesteście synami Bożymi przez wiarę w Chrystusa Jezusa” (Ga 3,26), ale nasze podobieństwo do Jezusa jest dynamiczne i ciągle się zmienia.

Ciekawym jest też pytanie: „Czy Bóg nie jest także Matką? Miłość Boża bywa przyrównywana do miłości matczynej: „Jak kogoś pociesza własna matka, tak Ja was pocieszać będę” (Iz 66,13). „Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu, ta, która kocha syna swego łona. A nawet gdyby ona zapomniała, Ja nie zapomnę o tobie” (Iz 49,15)”9. Warto w tym momencie dodać, że w języku hebrajskim słowa: racham – miłować, kochać; rachamim – miłosierdzie, litość; rechem – łono, są ze sobą powiązane, ale nie są identyczne. Ciekawie na to pytanie odpowiada Papież: Oczywiście Bóg nie jest ani mężczyzną, ani kobietą. Jest po prostu Bogiem, Stwórcą mężczyzny i kobiety. Boginie-matki, których pełno było zarówno wokół ludu izraelskiego, jak i wokół Kościoła Nowego Testamentu, ukazywały obraz relacji między Bogiem i światem, który jest sprzeczny z biblijnym obrazem Boga. Zawsze i z konieczności zakładały one koncepcje panteistyczne, w których zaciera się całkowicie różnica między Stwórcą i stworzeniem. Jeśli się przyjmie taką przesłankę wyjściową, wtedy byt rzeczy i ludzi jawi się z konieczności jako emanacja macierzyńskiego łona Bytu, który rozpada się w czasie na wielość konkretnych rzeczy. W przeciwieństwie do tego obraz Ojca był i jest stosowny do wyrażania różnicy pomiędzy Stwórcą i stworzeniem oraz suwerenności aktu stwórczego”10. Wydaje mi się, że pojęcia ojca i matki warto rozumieć na podstawie nauczania Jezusa – naszego pierwowzoru (por. Kol 1,15). Jezus nazywa Boga – swoim Ojcem, a Maryję – swoją Matką. On sam uczy nas, by nazywać Boga naszym Ojcem, a swojemu uczniowi stojącemu pod Jego krzyżem mówi – wskazując na Maryję – „Oto Matka twoja” (J 19,27). Dzięki temu, mamy pełne prawo nazywać Boga – naszym Ojcem, a Maryję – naszą Matką.

Jezus uczy nas modlitwy – Ojcze nasz – myślę, że chce byśmy tworzyli wspólnotę modlitewną, byśmy modlili się razem. Papież tak to komentuje: „W modlitwie ważnym jest też zaimek „nasz”: „To „nasz” jest więc słowem bardzo zobowiązującym: Wymaga od nas wyjścia z zamkniętego kręgu naszego „ja”. Wymaga od nas włączenia się we wspólnotę innych dzieci Bożych, usunięcia elementów egoistycznych i dzielących nas. Wymaga od nas zaakceptowania innych, otwarcia na nich uszu i serca. Wypowiadając słowo „nasz”, mówimy „tak” żywemu Kościołowi, w którym Pan chciał zgromadzić swą nową rodzinę”11. I dalej: „Z perspektywy słowa „nasz” rozumiemy też dalsze, następujące po nim słowa: „który jesteś w niebie”. Tymi słowami nie przenosimy Boga Ojca na jakieś odległe ciało niebieskie; chcemy powiedzieć, że wprawdzie mamy różnych ojców ziemskich, to jednak wszyscy pochodzimy od jednego Ojca, który jest wzorem wszelkiego ojcostwa i jego źródłem. „Zginam kolana moje przed Ojcem, od którego bierze nazwę wszelkie ojcostwo w niebie i na ziemi”, mówi święty Paweł (Ef 3,14 Wulgata)”12. Niebo z Modlitwy Pańskiej nie jest kategorią kosmiczną, ale teologiczną i podobnie jak w kategorii Królestwa Niebios odsyła nas do Boga w otoczeniu Jego świętych (por. Hbr 12,22-24). Myślę, że Jezus mówiąc tak często o niebiosach ukazuje nam swój duchowy priorytet – pragnie On uzdrawiać nasze życie duchowe i tworzyć nową wspólnotę duchową, która ma być w pełni podporządkowana duchowemu Ojcu – Bogu Ojcu.



Święć się imię Twoje13

Już Stary Testament zawiera problematykę uświęcania imienia Bożego: „Przetoż mów do domu Izraelskiego: Tak mówi panujący Pan: Nie dla was Ja to czynię, o domie Izraelski! ale dla imienia świętobliwości mojej, któreście splugawili między narodami, do którycheście przyszli; Abym poświęcił wielkie imię moje, które było splugawione między narodami, któreście wy zmazali w pośrodku ich; i dowiedzą się narody, żem Ja Pan, mówi panujący Pan, gdy poświęcony będę w was przed oczyma ich” (Ez 36,22-23). Imię Boże w tym tekście jest rozumiane jako całokształt wiedzy ludzi na temat Boga. Ludzie poznają Boga poprzez słowa i czyny Narodu Wybranego i jakbyśmy to dzisiaj powiedzieli – poznają karykaturę Boga, a nie Jego samego. Uświęcanie imienia Bożego – to troska Boga o Jego dobre imię, a w konsekwencji o zmianę, o nawrócenie ludzi Jego przedstawiających. Psalm 111,9 stwierdza: „Zesłał swemu ludowi odkupienie, ustanowił na wieki swoje przymierze; jego imię jest święte i straszne” – oznacza to, ogromną odpowiedzialność tych, którzy się do Niego przyznają, którzy Go reprezentują. Prośba o uświęcanie imienia Ojca oznacza więc: Niech ludzie poznają prawdę o Tobie i niech ta prawda będzie uświęcona, tj. oddzielona od wszystkiego co złe, co podłe, co nieczyste.

Zwróćmy też uwagę na to, że Modlitwa Pańska nie mówi wprost o uświęceniu imienia Bożego, ale o uświęceniu imienia Ojca. Jezusowi szczególnie zależy na objawieniu i na uświęceniu imienia Ojca, pod którym to mamy odtąd zwracać się do naszego Boga. Jest on dla nas przede wszystkim Ojcem.

Pisze Papież: „Bóg mówi o sobie po prostu: „Jestem, który jestem”. On jest - nic więcej. Ta odpowiedź jest imieniem i nim nie jest. Dlatego było rzeczą zupełnie słuszną, że w Izraelu tego samookreślenia Boga, którego dopatrywano się w słowie YHWH, nie wypowiadano i nie degradowano go do jednego spośród wielu imion bóstw. I źle się stało, że w nowych przekładach Biblii to imię, które dla Izraela było tajemnicze i niewyrażalne, pisze się tak, jak każde inne, i w ten sposób tajemnicę Boga, który nie ma ani obrazów, ani wypowiadanych imion, ściągnięto do poziomu zwyczajnej rzeczy z domeny powszechnej historii religii”14. Po pierwsze warto powiedzieć, że imię JHWH nie oznacza po prostu „Jestem, który jestem”. Jak wyjaśnia J. F. Craghan w swoim komentarzu: „Powszechnie uważa się, że słowo to znaczy „On sprawia, że jest”, stąd „On stwarza”. Werset 14 („Jestem, który jestem”, tzn. imię JHWH, sformułowane w pierwszej osobie) wyjaśnia imię w terminach istnienia: istnienie JHWH oznacza zarówno aktywne uczestniczenie i zaangażowanie, jak i wolny wybór i nieograniczoną władzę”15. JHWH – to nie puste słowo, to imię wskazujące na żywe, intensywne istnienie Boga, którego istotą jest istnienie. Jezus tłumaczy świętej Katarzynie Sieneńskiej: „Czy wiesz, córko, kim ty jesteś i kim Ja jestem? Kiedy te dwie rzeczy poznasz, będziesz szczęśliwa. Otóż ty jesteś ta, która nie jest. Ja zaś jestem tym, który jest”16. Taką jest właśnie przepastna różnica między Stwórcą i stworzeniem.

W Ewangelii Janowej odnajdujemy na przykład takie sformułowanie Jezusa: „Dlatego wam powiedziałem, że umrzecie w swoich grzechach. Bo jeśli nie uwierzycie, że ja jestem, umrzecie w swoich grzechach” (J 8,24). Przez słowa „ja jestem” Jezus nawiązuje do imienia objawionego Mojżeszowi, tzn. „jestem”. Co więcej Jezus wymaga od swoich słuchaczy wiary w to, że to właśnie On „jest”. Jest to równoważne z żądaniem wiary w to, że to Jezus jest Bogiem Izraela, tym samym, który objawił się na pustyni Mojżeszowi. Podobnie słowa Jezusa: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Zanim Abraham był, ja jestem” (J 8,58) – oznaczają świadome nawiązanie do Bożego imienia „Ja jestem” i oznaczają, że Abraham zaczął istnieć w czasie, a Jezus jest odwiecznym Bogiem istniejącym poza czasem.

Nieco dalej Jezus mówi: „Objawiłem im twoje imię i jeszcze objawię, aby miłość, którą mnie umiłowałeś, była w nich i ja w nich” (J 17,26). Jezus objawia to Boże imię, które jest imieniem Ojca i Jego by miłość, która także jest imieniem Bożym (por. 1 J 4,8.16) była w nas, by w ten sposób intensyfikowało się nasze istnienie w Bogu.



Przyjdź królestwo Twoje17

W tych słowach prosimy o realne zapanowanie Ojca w naszym świecie. Święty Paweł twierdzi: „Łaska wam i pokój od Boga Ojca i naszego Pana Jezusa Chrystusa; który wydał samego siebie za nasze grzechy, aby nas wyrwać z obecnego złego świata według woli Boga i Ojca naszego” (Ga 1,3-4). W Modlitwie Pańskiej prosimy o wyrwanie nas z obecnego złego świata i o wprowadzenie nas do Królestwa Ojca. Podobnie mówi święty Jan: „Wiemy, że jesteśmy z Boga, a cały świat tkwi w niegodziwości18” (1 J 5,19). Świat w obu tych tekstach – to ludzie odrzucający Chrystusa i dlatego walczący z Jego Kościołem. Zwróćmy uwagę, że oba te teksty zostały napisane już po śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa! Ciekawie w tym kontekście brzmią słowa z Apokalipsy: „Usłyszałem donośny głos mówiący w niebie: Teraz nastało zbawienie, moc i królestwo naszego Boga, i władza jego Chrystusa, bo został zrzucony oskarżyciel naszych braci, który dniem i nocą oskarżał ich przed naszym Bogiem” (Ap 12,10). W tym tekście zapoczątkowanie Królestwa Bożego i władzy Chrystusa są połączone ze strąceniem na ziemię złego ducha.

W tekście modlitwy zachowanym przez świętego Grzegorza z Nyssy zamiast słów: „Przyjdź królestwo Twoje” – odnajdujemy słowa: „Niech przyjdzie na nas Duch Twój Święty i niech nas oczyści”19 – można to rozumieć jako interpretację świętego Grzegorza – rozumiał on przyjście Królestwa jako oczyszczające przyjście Ducha Świętego.

Papież pisze: „Wyrażając tę prośbę, uznajemy przede wszystkim prymat Boga: gdzie Jego nie ma, nic nie może być dobre. Gdzie nie widzi się Boga, tam ginie człowiek i ginie świat. W tym znaczeniu Pan mówi do nas: „Starajcie się naprzód o królestwo [Boga] i o Jego sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane” (Mt 6,33)”20. Zwróćmy uwagę na to, że Jezus prowadzi nas do Królestwa swojego Ojca, w którym to On – Jego Syn jest Królem. Duch Święty jest natchnieniem dla mieszkańców tego Królestwa: „Królestwo Boże bowiem to nie pokarm i napój, ale sprawiedliwość, pokój i radość w Duchu Świętym” (Rz 14,17). Do pełni obrazu potrzebujemy jeszcze tekstów Starego Testamentu. Bóg Ojciec ogłasza o ustanowieniu Jezusa – Królem: „Ja ustanowiłem mojego króla na Syjonie, mojej świętej górze” (Ps 2,6), a Jezus mówi o swojej godności jako Syna: „Ogłoszę dekret: PAN powiedział do mnie: Ty jesteś moim Synem, ja ciebie dziś zrodziłem” (Ps 2,7). Podobnie w Ps 45,6-7 Psalmista mówi o boskości Króla namaszczonego przez Boga: „Twój tron, o Boże, na wieki wieków, berłem sprawiedliwości jest berło twego królestwa. Miłujesz sprawiedliwość, a nienawidzisz nieprawości, dlatego namaścił cię, o Boże, twój Bóg olejkiem radości bardziej niż twoich towarzyszy” (Ps 45,6-7).

Nieco dalej Papież komentując modlitwę Salomona z 1 Krl 3,9 pisze: „Pierwszą i najbardziej istotną rzeczą jest serce skore do nauki – prośba, żeby panował Bóg, a nie my. Królestwo Boże przychodzi dzięki sercu podatnemu na pouczenie. To jest jego droga. I o to ciągle musimy prosić”21. Zwróćmy uwagę na fakt, że takim jest właśnie Jezus: „Gdy wywyższycie Syna Człowieczego, wtedy poznacie, że ja jestem, a nie czynię nic sam od siebie, ale mówię to, czego mnie nauczył mój Ojciec” (J 8,28). Podobnie brzmi J 12,49-50: „Bo ja nie mówiłem sam od siebie, ale ten, który mnie posłał, Ojciec, on mi dał nakaz, co mam powiedzieć i co mówić. I wiem, że jego nakaz jest życiem wiecznym. Dlatego to, co ja wam mówię, mówię tak, jak mi powiedział Ojciec”. Jezus jest „wsłuchany” w Ojca i działa zgodnie z Jego wolą. Na końcu tego fragmentu swojej książki, Papież pisze: „Modlić się o królestwo Boże znaczy mówić Jezusowi: Uczyń nas Twoimi, Panie! Przenikaj nas, żyj w nas; zgromadź rozproszoną ludzkość w jednym Ciele, ażeby w Tobie wszystko podporządkowało się Bogu, a Ty żebyś wszystko przekazał Ojcu, ażeby „Bóg był wszystkim we wszystkich” (1 Kor 15,26-28)”22.



Bądź wola Twoja, jako w niebie, tak i na ziemi23

Jezus mówi: „Kto bowiem wypełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie, ten jest moim bratem i siostrą, i matką” (Mt 12,50) – a więc, każdy kto wypełnia pragnienia Boga Ojca należy do najbliższej rodziny Jezusa – jeśli chcemy do niej należeć – to musimy te pragnienia poznawać i je realizować. W Ogrodzie Oliwnym Jezus mówi: „Mój Ojcze, jeśli ten kielich nie może mnie minąć, tylko abym go wypił, niech się stanie twoja wola” (Mt 26,42) – tak naprawdę – to nie wiemy co było tym „kielichem” – możliwe, że było nim tragiczne osamotnienie Jezusa, który z wysokości krzyża wołał: „Eli, Eli, lama sabachthani? To znaczy: Boże mój, Boże mój, czemu mnie opuściłeś?” (Mt 27,46)? Psalmista wyraża to słowami: „Moja dusza jest spragniona Boga, Boga żywego. Kiedy przyjdę i ukażę się przed obliczem Boga? Łzy stały się dla mnie chlebem we dnie i w nocy, gdy mówią do mnie co dzień: Gdzie jest twój Bóg?” (Ps 42,2-3) – człowiek jakby osamotniony, pozbawiony namacalnej pomocy Boga i narażony na szyderstwa i bluźnierstwa niewierzących w Boga.

W Ewangelii Janowej, Jezus mówi: „Moim pokarmem jest wypełniać wolę tego, który mnie posłał, i dokonać jego dzieła” (J 4,34) – istotą życia Jezusa jest stałe posłuszeństwo Ojcu, a święty Paweł mówi: „A nie dostosowujcie się do tego świata, ale przemieńcie się przez odnowienie waszego umysłu, abyście mogli rozeznać, co jest dobrą, przyjemną i doskonałą wolą Boga” (Rz 12,2) – istotą odnowy w Duchu Świętym jest przyjęcie Jezusa za Pana i doskonałe podporządkowanie się Jego prowadzeniu.

Pisze Papież: „Po pierwsze: istnieje wola Boża, która nas dotyczy i którą my mamy pełnić, wola, która musi być miarą naszego działania i bytowania. Po drugie: istota „nieba” polega na tym, że zawsze się tam spełnia wola Boga albo mówiąc to nieco inaczej: gdzie spełnia się wola Boża, tam jest niebo. Istotę nieba stanowi zjednoczenie z wolą Bożą, jedność woli i prawdy. Ziemia staje się „niebem”, gdy spełnia się na niej wola Boża i w miarę jej spełniania. Jest natomiast tylko „ziemią” – przeciwstawieniem nieba – gdy uchyla się od pełnienia woli Bożej i w miarę tego uchylania się”24. O ile dobrze rozumiem, to „wola Boża” – to nie jakaś martwa decyzja Boga – do wypełnienia. To pragnienie Boga, który pragnie mojego szczęścia i pragnie mnie do tego szczęścia prowadzić. Na ile pozwalam się Mu prowadzić i wypełniam Jego wolę – to idę we właściwym kierunku. Istotą nieba jest to właśnie nieutracalne szczęście wiecznego życia z Bogiem.

Podstawowym pytaniem jest: „Czym jest jednak „wola Boża”? Jak ją rozpoznajemy? Jak możemy ją pełnić? Księgi Pisma Świętego wychodzą z następującego punktu widzenia: w swym najgłębszym wnętrzu człowiek zna wolę Bożą; głęboko w nas jest zakorzeniona współ-wiedza z Bogiem, którą nazywamy sumieniem (zob. np. Rz 2,15)”25. Myślę, że o tym darze sumienia pisze również święty Jan w swojej Ewangelii: „Była światłość prawdziwa, która oświeca każdego człowieka przychodzącego na świat” (J 1,9). W momencie poczęcia dziecka, Jezus obdarza je Duchem Świętym, który w sposób stały wspomaga człowieka w jego wyborach życiowych ucząc dobra i ostrzegając przed złem.

Pisze Papież: „Wola Boża wypływa z Bytu Bożego i doprowadza nas do prawdy naszego bytu. Chroni nas przed samozniszczeniem przez kłamstwo. Ponieważ nasz byt pochodzi od Boga, możemy – mimo wszelkiego utrudniającego to brudu – iść drogą woli Bożej”26. Jak mówi Jezus: „Jeśli będziecie trwać w moim słowie, będziecie prawdziwie moimi uczniami. I poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli” (J 8,31-32).

Co oznaczają słowa „Jak w niebie i na ziemi”? Wydaje mi się, że wynikają one z pragnienia, by nasz Ojciec mógł skutecznie realizować swoją wolę, bo jest ona w dużej mierze ograniczona wolnością, jaką obdarzył byty duchowe i cielesne. Widzimy to na przykład w Apokalipsie świętego Jana: „I zrzucony został wielki smok, wąż starodawny, zwany diabłem i szatanem, zwodzący cały świat. Został zrzucony na ziemię, z nim też zrzuceni zostali jego aniołowie. I usłyszałem donośny głos mówiący w niebie: Teraz nastało zbawienie, moc i królestwo naszego Boga, i władza jego Chrystusa, bo został zrzucony oskarżyciel naszych braci, który dniem i nocą oskarżał ich przed naszym Bogiem” (Ap 12,9-10) – a więc królestwo Boga i władza Chrystusa realnie zależą od strącenia diabła na ziemię. To wielkie zwycięstwo świętego Michała Archanioła umożliwia zbawienia i mocy Bożej na ludzi. W innym tekście Apokalipsy czytamy: „Godzien jesteś, Panie i Boże nasz, wziąć chwałę i cześć, i moc, ponieważ ty stworzyłeś wszystko i dla twojej woli było i zostało stworzone” (Ap 4,11). Zwróćmy uwagę, że to od nas zależy chwała, cześć i moc Boga – bo to my możemy Go uwielbiać, to my przez nasze do Niego zaufanie możemy pozwalać Mu na Jego pełne mocy działanie.



Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj27

Pisze Papież: „Chleb jest „owocem ziemi i pracy rąk ludzkich”, ziemia nie wyda jednak owocu, jeśli nie otrzyma przychodzącego z góry słońca i deszczu. To niepozostające w naszych rękach współdziałanie sił kosmicznych przeciwstawia się pokusie naszej pychy zapewniania sobie życia wyłącznie własnymi siłami. Pycha ta jest brutalna i zimna, a w ostatecznym rozrachunku niszczy ziemię. Inaczej być nie może, ponieważ przeciwstawia się ona prawdzie, zgodnie z którą my, ludzie, mamy przekraczać siebie samych jedynie przez otwieranie się na Boga; tylko pod tym warunkiem możemy się stawać wielcy i wolni i rzeczywiście być sobą”28. W interpretacji Papieża, ta czwarta z kolei prośba modlitwy odnosi się przede wszystkim do powszednich trosk życia codziennego. Powołuje się na komentarz świętego Cypriana: „Kto prosi o chleb na dzisiaj, jest ubogi. Modlitwa ta zakłada ubóstwo uczniów. Zakłada ludzi, którzy kierując się swoją wiarą, zrezygnowali ze świata, z jego bogactw i przepychu i proszą tylko o rzeczy niezbędne do życia. „Słusznie zatem uczeń Chrystusa, któremu nie wolno myśleć o dniu następnym, prosi o pożywienie na jeden dzień. Popadlibyśmy bowiem w sprzeczność i zaprzeczali sami sobie, gdybyśmy się starali długo żyć na świecie i jednocześnie prosili, aby królestwo Boże szybko nadeszło”29. Modlitwa byłaby więc przede wszystkim modlitwą ubogich.

Papież dodaje jednak: „W rzeczywistości Ojcowie Kościoła, praktycznie rzecz biorąc, rozumieli tę czwartą prośbę Ojcze nasz jednomyślnie jako prośbę o Eucharystię; w tym znaczeniu, jako modlitwa stołu eucharystycznego, Ojcze nasz znajduje się w liturgii mszy świętej”30. Ta „eucharystyczna” interpretacja jest według mnie dużo bardziej prawdopodobna. Po pierwsze, sam Jezus nalega: „Dlatego mówię wam: Nie troszczcie się o wasze życie31, co będziecie jeść albo co będziecie pić, ani o wasze ciało, w co będziecie się ubierać. Czyż życie nie jest czymś więcej niż pokarm, a ciało niż ubranie? Spójrzcie na ptaki nieba, że nie sieją ani nie żną, ani nie zbierają do spichlerzy, a jednak wasz Ojciec niebieski żywi je. Czy wy nie jesteście o wiele cenniejsi niż one?” (Mt 6,25-26). Dla Jezusa więc, troska o pokarm, czy napój jest czymś drugoplanowym. W Kafarnaum, już po cudownym rozmnożeniu chleba, jakiego dokonał dnia poprzedniego, Jezus mówi: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Szukacie mnie nie dlatego, że widzieliście znaki, ale dlatego, że jedliście z chlebów i nasyciliście się. Zabiegajcie nie o pokarm, który ginie, ale o pokarm, który trwa w życiu wiecznym, który wam da Syn Człowieczy. Jego bowiem opatrzył pieczęcią Bóg Ojciec” (J 6,26-27). Tym pokarmem jest sam Jezus – to On sam stwierdza: „Ja jestem chlebem życia. Kto przychodzi do mnie, nie będzie głodny, a kto wierzy we mnie, nigdy nie będzie odczuwał pragnienia” (J 6,35).

Wydaje mi się, że można jeszcze bardziej rozszerzyć interpretację tej prośby. Słowo lechem, użyte prawdopodobnie przez Jezusa, w języku hebrajskim oznacza nie tylko „chleb”, ale i ogólnie „pokarm”. Widzimy to na przykład w Księdze Liczb: „I zaczęli mówić przeciw Bogu i Mojżeszowi: ”Czemu wyprowadziliście nas z Egiptu, byśmy tu na pustyni pomarli? Nie ma chleba ani wody, a uprzykrzył się nam już ten pokarm32 mizerny” (Lb 21,5). Słowem lechem w danym tekście, Żydzi określają mannę, którą byli karmieni przez Boga na pustyni. W Modlitwie Pańskiej chodziłoby więc o pokarm nam potrzebny każdego dnia. Tym pokarmem jest przede wszystkim Eucharystia i o tym już powiedzieliśmy. Łącznie z Eucharystią potrzebujemy Słowa Bożego – Jezus kuszony na pustyni mówi: „Jest napisane: Nie samym chlebem będzie żył człowiek, ale każdym słowem pochodzącym z ust Bożych” (Mt 4,4). Prosimy więc o nauczanie Jezusowe na każdy dzień. Prosimy o Ducha Świętego – jako nasz codzienny napój: „Jezus stanął i wołał: Jeśli ktoś pragnie, niech przyjdzie do mnie i pije. Kto wierzy we mnie, jak mówi Pismo, rzeki wody żywej popłyną z jego wnętrza. A to mówił o Duchu, którego mieli otrzymać wierzący w niego” (J 7,37-39). Wydaje mi się, że właśnie tak szeroko warto rozumieć Modlitwę Pańską.

Pisze dalej Papież: „Odwieczny Logos staje się konkretnym chlebem dla człowieka przez to dopiero, że „przyjął ciało” i mówi do nas ludzkimi słowami. Po nim następuje trzecie, istotne przejście, które dla ludzi w Kafarnaum staje się zgorszeniem: Wcielony daje się nam w Sakramencie i dopiero w ten sposób Przedwieczne Słowo staje się w pełni manną, darem przyszłego chleba dawanym już dzisiaj. Na koniec Pan raz jeszcze wszystko rekapituluje: to najdalej posunięte wcielenie się jest zarazem rzeczywistym uduchowieniem: „To Duch daje życie; ciało na nic się nie zda” (J 6,62)”33. Myślę, że w ten sposób Papież wskazuje na zdumiewające działanie sakramentu Eucharysti – przyjmujemy Ciało Chrystusa, który napełnia nas swoim Duchem. Jezus w tym tekście wskazuje na konieczność duchowego – tzn. w Duchu Świętym – rozumienia Jego słów. Takie duchowe, tj. w Duchu Jezusa rozumienie słów Jezusa napełnia życiem, intensyfikuje procesy życia duchowego. Czysto materialne, czy wręcz materialistyczne podejście do Ewangelii prowadzi do jej niezrozumienia i do duchowej martwoty.

Jezus wyjaśnia ten proces takimi słowami: „Moje ciało bowiem prawdziwie jest pokarmem, a moja krew prawdziwie jest napojem. Kto je moje ciało i pije moją krew, przebywa we mnie, a ja w nim” (J 6,55-56). Z jednej strony realizm sakramentalnego spożywania Ciała i Krwi Pańskiej, a z drugiej duchowe przenikanie z osobą Jezusa. Przez komunię świętą przebywa On w człowieku, a człowiek jest wprowadzany w Jego tajemne życie, uczy się życia w Jezusie – tak jak to przedstawia święty Paweł: „Zostałem ukrzyżowany razem z Chrystusem. Żyję zaś już nie ja, lecz żyje we mnie Chrystus. Choć teraz żyję w ciele, to w wierze, żyję wiarą Syna Bożego34, który umiłował mnie i samego siebie wydał za mnie” (Ga 2,19-20). Mówiąc: „Żyję wiarą Syna Bożego”, święty Paweł ukazuje, że wiara nie jest „jego” – to nie on sobie ją „utworzył” – otrzymał ją od Jezusa, który za pomocą tej wiary ożywia Pawła i nadaje apostolskiej mocy jego posługiwanie.

Papież jeszcze raz nawiązuje do komentarza świętego Cypriana: „My, którym wolno przyjmować Eucharystię jako nasz chleb, musimy jednak zawsze modlić się o to także, żeby nikt nie został odcięty, odłączony od Ciała Chrystusa. „Dlatego codziennie prosimy także o «nasz» chleb, to znaczy Chrystusa, abyśmy my, którzy w Nim trwamy i żyjemy, nie zerwali z Jego uświęceniem i trwaniem”35. Straszne jest to oddzielenie od Chrystusa – nie daj Bóg, byśmy przez grzech odłączyli się od Jezusa i od Jego Kościoła.



I odpuść nam nasze winy36, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom37

Podstawowym tekstem prowadzącym do właściwego zrozumienia naszego wersetu jest Mt 6,14-15: „Bo jeśli przebaczycie ludziom ich przewinienia i wam przebaczy wasz Ojciec niebieski. Lecz jeśli nie przebaczycie ludziom ich przewinień, to i wasz Ojciec nie przebaczy wam waszych przewinień”. Jest to bardzo poważne ostrzeżenie ze strony Jezusa.



Warto zauważyć, że oryginalny tekst grecki prowadzi nas do nieco odmiennego rozumienia. Grecki czasownik afekamen użyty w modlitwie nie oznacza „odpuszczamy” – ale „odpuściliśmy” – jest to czas przeszły dokonany, tzw. perfect, oznaczający, że odpuściliśmy i obecnie jesteśmy wolni od ciężaru nieprzebaczenia.

Bardzo ciekawie Papież pisze: „Każde przewinienie wobec ludzi zawiera w sobie pewnego rodzaju zranienie prawdy i miłości, a więc przeciwstawia się Bogu, który jest prawdą i miłością”38. Mówiąc o grzechu widzimy przekreślenie miłości, a często nie zauważamy kłamstwa grzechu. Nieco dalej zauważa: „Wina prowokuje do rewanżu i w ten sposób tworzy się łańcuch przewinień, w którym zło winy nieustannie narasta i coraz trudniej się z niego wydobyć. W tej prośbie Pan nam mówi: winę można usunąć nie przez rewanż, lecz przez przebaczenie”39. Pragnienie zemsty zaślepia i prowadzi do rozrostu zła.

Temat przebaczenia przenika całą Ewangelię. Spotykamy go zaraz na początku Kazania na Górze, w nowym wykładzie piątego przykazania, w którym Pan mówi nam: „Jeśli więc przyniesiesz dar swój przed ołtarz i tam sobie przypomnisz, że brat twój ma coś przeciw tobie, zostaw tam dar swój przed ołtarzem, a najpierw idź i pojednaj się z bratem swoim. Potem przyjdź i dar swój ofiaruj” (Mt 5,23n). Nie można przystąpić do Boga bez pogodzenia się z bratem. Uprzedzenie go w geście pojednania, wyjście mu naprzeciw, stanowi warunek oddawania czci Bogu we właściwy sposób40 – to jakby komentarz Papieża do słów Jezusa zanotowanych w Ewangelii Janowej: „Bóg jest duchem, więc ci, którzy go czczą, powinni go czcić w duchu i w prawdzie” (J 4,24). Pokój płynący z przebaczenia jest warunkiem prawdziwej liturgii.

Bardzo ważne są też słowa Benedykta XVI: „Czym jest przebaczenie? Co się w nim dokonuje? Wina jest rzeczywistością, obiektywną siłą siejącą zniszczenie, którą należy pokonać. Dlatego przebaczenie musi być czymś więcej niż tylko zignorowaniem winy i intencją puszczenia jej w niepamięć. Winę należy przeobrazić, uleczyć i dopiero w ten sposób ją pokonać. Przebaczenie coś człowieka kosztuje – najpierw tego, który przebacza. Musi on najpierw doznane zło w sobie pokonać, niejako je w sobie spalić i przez to odnowić siebie samego, tak żeby mógł następnie – w tym procesie transformacji, wewnętrznego oczyszczenia – przyjąć drugiego, winnego; przez wycierpienie tego zła i pokonanie obydwaj się odnowią. W tym miejscu stajemy wobec tajemnicy Krzyża Chrystusa”41. Jeśli dzieli nas jakiś mur, to muszę się wiele modlić, a Bóg ten mur zwali (por. Ef 2,14).

Papież mówi z goryczą: „To, że Pan „się obarczył naszym cierpieniem i dźwigał nasze boleści”, że „był przebity za nasze grzechy i zdruzgotany za nasze winy”, że „w Jego ranach jest nasze uzdrowienie” (Iz 53,4-6), dzisiaj nie przemawia nam już do przekonania. Ratujemy się banalizowaniem zła, a jednocześnie potworności historii ludzkiej, tej najnowszej właśnie, bierzemy za solidny pretekst dla negowania istnienia dobrego Boga i oczerniania Jego stworzenia – człowieka”42. Tak właśnie działa mysterium iniquitatis (por. 2 Tes 2,7) – „ojciec kłamstwa”, o którym mówi Jezus w Ewangelii Janowej (por. J 8,44).

Zrozumienie wielkiej tajemnicy grzechu utrudnia nam jednak również nasz indywidualistyczny obraz człowieka. Nie możemy już zrozumieć idei zastępstwa, ponieważ dla nas każdy człowiek jest zamkniętą w sobie rzeczywistością; nie potrafimy już dojrzeć głębokich wzajemnych powiązań naszych egzystencji i włączenia ich wszystkich w egzystencję Jednego, wcielonego Syna”43. Dzięki temu, że stanowimy jeden żywy organizm – „jedno ciało” (por. 1 Kor 12,12), to tak zło, jak i dobro każdego z nas dotyczą całego ciała, tzn. również „każdego z nas”. Na szczęście nie jesteśmy od siebie odizolowani i dlatego każdego z nas może uleczyć Chrystus.

Na razie poprzestaniemy na przytoczeniu myśli kardynała Johna Henry'ego Newmana, który kiedyś powiedział, że Bóg mógł jednym słowem stworzyć cały świat z niczego, jednak winę i cierpienie ludzi mógł pokonać tylko przez osobiste zaangażowanie się: w swym Synu sam stał się Cierpiącym, który poniósł ten ciężar i pokonał go przez złożenie siebie w ofierze. Pokonać winę można tylko sercem – więcej nawet: włączeniem całej naszej egzystencji”44.



I nie wódź nas na pokuszenie45

Na początku Papież przypomina znany tekst świętego Jakuba: „Kto doznaje pokusy, niech nie mówi, że Bóg go kusi. Bóg bowiem ani nie podlega pokusie do zła, ani też nikogo nie kusi” (Jk 1,13). Jak w takim razie rozumieć tekst z Księgi Rodzaju: „To gdy się stało, kusił Bóg Abrahama, i rzekł do niego: Abrahamie!” (Rdz 22,1), czy też tekst z Drugiej Księgi Samuela: „Jeszcze raz Pan zapłonął gniewem przeciw Izraelitom. Pobudził przeciw nim Dawida słowami: ”Idź i policz Izraela i Judę” (2 Sm 24,1). Częściową odpowiedź na to pytanie odnajdujemy w paralelnym do 2 Sm 24,1 tekście z Pierwszej Księgi Kronik: „Ale szatan powstał przeciw Izraelowi a pobudził Dawida, aby policzył Izraela” (1 Krn 21,1). Ten paralelizm tekstowy ukazuje nam zjawisko zwane relecture, tzn. jak autorzy biblijni reinterpretują siebie nawzajem. W tym wypadku otrzymujemy informację o Bogu, który dopuścił działanie szatana kuszącego Dawida przeciw Izraelowi. Wcześniejszy chronologicznie autor z Drugiej Księgi Samuela nie uwzględnia tej złożoności i przypisuje złe działanie samemu Bogu. Jeszcze wyraźniej widać ten mechanizm w Księdze Hioba. Tak sam Hiob, jak i jego przyjaciele przypisują nieszczęścia spadające na Hioba i na jego rodzinę samemu Bogu. Hiob mówi do swojej żony: „Mówisz jak kobieta szalona. Dobro przyjęliśmy z ręki Boga. Czemu zła przyjąć nie możemy?” (Hi 2,10). Dzięki narratorowi wiemy, że to nie Bóg doświadcza Hioba, ale szatan, za przyzwoleniem Bożym: „I rzekł Pan do szatana: ”Oto jest w twej mocy. Życie mu tylko zachowaj!” (Hi 2,6).

Pięknie mówi Papież: „Pokusa wychodzi od diabła, ale mesjańskim zadaniem Jezusa jest doznanie wielkich pokus, które odwodziły ludzi od Boga i nadal nie przestają odwodzić. Jak widzieliśmy, Jezus musi te pokusy znosić aż do śmierci na Krzyżu i dopiero w ten sposób otwiera nam drogę zbawienia. Musi więc nie dopiero po śmierci, lecz wraz z nią i przez całe swe życie niejako „zstępować do piekieł”, w obszar naszych pokus i upadków, po to, by nas ująć za rękę i wyprowadzić z nich”46. Warto tu przypomnieć piękny tekst z Drugiego Listu świętego Piotra: „Umie Pan pobożnych wyrwać z pokusy, a niesprawiedliwych zachować na dzień sądu, aby byli ukarani” (2 P 2,9).

Papież kontynuuje: „List do Hebrajczyków przykłada do tego aspektu szczególną wagę i uważa go za istotną część drogi Jezusa: „Przez to bowiem, co sam wycierpiał, poddany próbie, może przyjść z pomocą tym, którzy jej podlegają” (2,18). „Nie takiego bowiem mamy arcykapłana, który by nie mógł współczuć naszym słabościom, lecz poddanego próbie pod każdym względem podobnie [jak my] — z wyjątkiem grzechu” (4,15)”47. W ten sposób dochodzimy do zrozumienia różnego rodzaju pokus i prób w życiu Jezusa. Bardzo ciekawie Papież analizuje historię cierpienia Hioba: „Szatan ośmiesza człowieka, by ośmieszyć Boga. Człowiek, którego stworzył na swój obraz, jest żałosnym stworzeniem. Wszelkie dostrzegalne w nim dobro jest tylko fasadą. W rzeczywistości człowiekowi – każdemu – chodzi tylko o własne zadowolenie. Taka jest diagnoza szatana, którego Apokalipsa nazywa „oskarżycielem naszych braci”, który „dniem i nocą oskarża ich przed Bogiem” (Ap 12,10). Oczernianie człowieka i stworzenia jest w ostatecznym rozrachunku oczernianiem Boga i usprawiedliwianiem wyparcia się Go. Szatan chce dowieść swej tezy na przykładzie sprawiedliwego Hioba: gdy tylko zostanie mu wszystko odebrane, zaraz zniknie też jego pobożność. Bóg daje więc szatanowi pozwolenie wypróbowania go, oczywiście w określonych granicach. Bóg nie przywodzi człowieka do upadku, lecz tylko poddaje go próbie”48. Nie sądzę, by szatan ośmieszał człowieka – on go niszczy pod pretekstem jego interesowności: „Czyż za darmo Hiob czci Boga? Czyż Ty nie ogrodziłeś zewsząd jego samego, jego domu i całej majętności? Pracy jego rąk pobłogosławiłeś, jego dobytek na ziemi się mnoży. Wyciągnij, proszę, rękę i dotknij jego majątku! Na pewno Ci w twarz będzie złorzeczył” (Hi 1,9-11).

Pisze dalej Papież: „Księga Hioba może nam też dopomóc w odróżnianiu doświadczenia od pokusy. Ażeby osiągnąć dojrzałość, ażeby miejsce powierzchownej pobożności mogło zająć głębokie zjednoczenie z Bogiem, człowiek musi przechodzić przez doświadczenia. Jak sok z winogron, by się stać szlachetnym winem, musi przejść proces fermentacji, tak też człowiek potrzebuje oczyszczenia i transformacji. Bywa to niebezpieczne dla niego, może nawet ponieść porażkę, są to jednak drogi, które trzeba przejść, by dojść do siebie samego i do Boga. Miłość jest zawsze procesem oczyszczeń i wyrzeczeń, bolesnych przemian, prowadzących do dojrzałości”49. Nieco dalej mówi: „Wiem, że potrzebne mi są doświadczenia, ażeby czysta się stała moja najgłębsza istota. Jeśli te doświadczenia pozostają w Twoich rękach, jeśli – jak to było w przypadku Hioba – pozostawiasz złu trochę wolnej drogi, to pamiętaj, proszę, o moich ograniczonych możliwościach. Nie licz za bardzo na mnie. Nie przesuwaj zbyt daleko granic, w których mogę doznawać pokus, i bądź w pobliżu z Twoją opiekuńczą ręką, gdy moja miara zaczyna już dobiegać końca50. Powołując się na świętego Cypriana mówi o pokusie: „Może to być rodzaj pokuty, mającej na celu poskromienie naszej pychy, potrzebne do tego, żebyśmy ponownie doświadczyli, jak bardzo krucha jest nasza wiara, nadzieja i miłość, i żebyśmy sobie nie wyobrażali, że naszą wielkość zawdzięczamy sobie”51.



Ale nas zbaw ode złego

Papież zastanawia się: „Od czego chcemy zostać wybawieni? W najnowszym przekładzie Ojcze nasz czytamy: vom Bösen; pozostaje więc otwarty problem, czy chodzi o „zło bezosobowe” [das Böse], czy o Złego [der Böse]. Jedno jest zresztą nieodłączne od drugiego”52. Wydaje mi się, że chodzi o zło w dowolnej postaci. Tak jak pokusy, o których mówiliśmy wcześniej mogą przyjść z dowolnej złej strony – tak i samo zło nam zagrażające – to nie tylko złe duchy, czy źli ludzie, to również moje słabości, czy wady.

W swoim komentarzu do Modlitwy Pańskiej, Papież mówi o chrześcijanach: „W uciskach tego świata prosili Boga o to także, żeby odwrócił od nas nieszczęścia gnębiące świat i wyniszczające nasze życie. Ten tak bardzo ludzki sposób objaśniania tej prośby wszedł do liturgii: we wszystkich liturgiach, z wyjątkiem bizantyjskiej, ostatnia prośba jest rozszerzana i przyjmuje postać osobnej modlitwy, która w dawnej rzymskiej liturgii brzmiała następująco: Wybaw nas, Panie od wszelkiego złego, przeszłego, obecnego i przyszłego. Za wstawiennictwem... wszystkich świętych udzielaj nam pokoju w naszych dniach. Wspomóż nas w swoim miłosierdziu, abyśmy zawsze byli wolni od grzechu i bezpieczni od wszelkiego zamętu...”. Wyczuwamy nieszczęścia niespokojnych czasów, słyszymy wołanie o powszechne zbawienie”53.



Twoje bowiem jest królestwo, moc i chwała na wieki. Amen

Do tego wspaniałego komentarza Papieża warto dodać, że w tekstach liturgicznych naszych braci znajduje się jeszcze zakończenie, które ma swoje podłoże w większości tekstów greckich Nowego Testamentu: „Twoje bowiem jest królestwo, moc i chwała na wieki. Amen”54. Podobne doksologie odnajdujemy na przykład w Pierwszej Księdze Kronik: „Twoja jest, o Panie wielkość, moc, sława, majestat i chwała, bo wszystko, co jest na niebie i na ziemi, jest Twoje; do Ciebie, Panie, należy królowanie i ten, co głowę wznosi ponad wszystkich” (1 Krn 29,11) i w Apokalipsie świętego Jana Apostoła: „Potem usłyszałem donośny głos wielkiego tłumu ludzi w niebie, który mówił: Alleluja! Zbawienie i chwała, i cześć, i moc Panu, naszemu Bogu” (Ap 19,1).

A. Leske komentuje ten fragment: „Dosyć wcześnie, jak o tym świadczy Didache, do modlitwy została dołączona doksologia: „Bo Twoja jest moc i chwała na wieki wieków”. Chociaż dodatek ten poniekąd naraża na szwank zwięzłość modlitwy, powrócenie w nim do formy „ty” w pierwszych słowach po formie „my” w ostatniej linijce nadaje mu charakter pewnego rodzaju inclusio, dopełnienia, tak że modlitwa sprawia wrażenie pełni, jaką musi stanowić tekst używany jako samodzielna jednostka”55.

Jeszcze ciekawszą doksologię znajdujemy w greckim rękopisie 1253 pochodzącym z XV wieku i przechowywanym w klasztorze świętej Katarzyny na Synaju: „Bo Twoje jest królestwo Ojca i Syna i Ducha Świętego. Amen”56.



Janusz Maria Andrzejewski OP

1 Według tekstu greckiego: „Ojcze nasz, który w niebiosach”. W teologii Starego Testamentu mamy „niebiosa” – dosłownie „dwa nieba” – szamaim. W Nowym Testamencie święty Paweł mówi o sobie: „Znam człowieka w Chrystusie, który przed czternastu laty – czy w ciele, nie wiem, czy poza ciałem, nie wiem, Bóg wie – został porwany aż do trzeciego nieba” (2 Kor 12,2) – co zakłada w jego rozumieniu mnogość „niebios”.

2 J. RATZINGER, BENEDYKT XVI, Jezus z Nazaretu. Część 1. Od chrztu w Jordanie do przemienienia (M, Kraków 2007) 122.

3 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 121.

4 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 121.

5 W tekście greckim nie mamy słów: „także i”. Jezus mówi do Apostoła: „Kto Mnie zobaczył, zobaczył Ojca” (J 14,9). Jezus jest jedynym sposobem na „zobaczenie” Ojca.

6 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 122.

7 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 123.

8 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 123.

9 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 123.

10 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 124.

11 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 125.

12 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 125.

13 Według tekstu greckiego: „Niech będzie uświęcone imię Twoje”.

14 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 127.

15 J. F. CRAGHAN, „Księga Wyjścia”, Międzynarodowy komentarz do Pisma Świętego (Verbinum, Warszawa 22001) 350.

16 http://sienenka.blogspot.com/2012/01/11-zywot-madrosc-katarzyny.html

17 Według tekstu greckiego: „Niech przyjdzie królestwo Twoje”.

18 Według tekstu greckiego: „Cały świat leży w złu”.

19 Por. E. NESTLE - K. ALAND, Novum Testamentum Graece (Deutsche Bibelgesellschaft, Stuttgart 271995) 13.

20 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 128.

21 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 129.

22 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 130.

23 Według tekstu greckiego: „Niech się spełni wola Twoja jak w niebie i na ziemi”.

24 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 130.

25 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 130.

26 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 131.

27 Lepszym przekładem jest chyba przekład Wulgaty: „Panem nostrum supersubstantialem da nobis hodie” – to znaczy: „Chleba naszego nadprzyrodzonego daj nam dzisiaj”. W parafrazie można by to przetłumaczyć: „Naszego chleba Bożego daj nam dzisiaj”.

28 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 133.

29 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 134.

30 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 135-136.

31 W tekście greckim mamy psyche, tzn. „duszę” jako zasadę życia fizycznego, ale jednocześnie życia psychicznego i dlatego słowo „dusza” jest terminem szerszym niż „życie”.

32 W tekście hebrajskim: lechem.

33 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 137.

34 Jest to dosłowny przekład z tekstu greckiego. Neowulgata tłumaczy: „Quod autem nunc vivo in carne, in fide vivo Filii Dei”, tzn. „Choć teraz żyję w ciele, w wierze żyję Syna Bożego”, a włoskie tłumaczenie CEI oddaje to przez: „Questa vita nella carne, io la vivo nella fede del Figlio di Dio”, tzn. „To życie w ciele, kontynuuję w wierze Syna Bożego”.

35 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 137.

36 Warto zaznaczyć, że zamiast „winy”, Didache ma „dług”, a Orygenes „upadki”.

37 Według tekstu greckiego: „I odpuść nam nasze winy, jak i my odpuściliśmy naszym winowajcom”.

38 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 138.

39 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 138.

40 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 138.

41 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 139.

42 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 139.

43 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 139-140.

44 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 140.

45 Według tekstu greckiego: „I nie wnoś nas w pokusę”. Czasownik eisfero – tłumaczony przez „wnosić” jest użyty np. w 1 Tm 6,7: „Niczego bowiem nie przynieśliśmy na ten świat, z pewnością też niczego wynieść nie możemy”.

46 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 141.

47 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 141.

48 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 141.

49 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 142.

50 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 142.

51 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 143.

52 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 144.

53 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 146.

54 Ten dłuższy tekst odnajdujemy w The New Testament in the Original Greek, Byzantine Text Form, 2005, Compiled and arranged by Maurice A. Robinson and William G. Pierpont.

55 A. LESKE, „Ewangelia według św. Mateusza” Międzynarodowy komentarz do Pisma Świętego (Verbinum; Warszawa 22001) 1162.

56 Por. E. NESTLE - K. ALAND, Novum Testamentum Graece (Deutsche Bibelgesellschaft, Stuttgart 271995) 13.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz