Ojcze
nasz, który jesteś w niebie1
Podstawową
treścią Ewangelii Jezusa jest Jego Ojciec. Mówi On o Nim bardzo
często. Ukazuje Go jako Dobrego, troskliwego Ojca. Zachęca do
wielkiej ufności wobec Niego. W Ewangelii Mateuszowej mówi: „Nie
troszczcie się więc, mówiąc: Cóż będziemy jeść? albo: Co
będziemy pić? albo: W co się ubierzemy? Bo o to wszystko poganie
zabiegają. Wie bowiem wasz Ojciec niebieski, że tego wszystkiego
potrzebujecie. Ale szukajcie najpierw królestwa Bożego i jego
sprawiedliwości, a to wszystko będzie wam dodane” (Mt 6,31-33).
Dobry Ojciec troszczy się tak o zdrowie fizyczne, jak i psychiczne,
jak i duchowe człowieka. Troszczy się o jego piękno zewnętrzne i
wewnętrzne. Święty
Łukasz tak to formułuje: „I czy jest wśród was ojciec, który,
gdy syn prosi go o chleb, da mu kamień? Albo gdy prosi o rybę, czy
zamiast ryby da mu węża? Albo gdy prosi o jajko, czy da mu
skorpiona? Jeśli więc wy, będąc złymi, umiecie dawać dobre dary
waszym dzieciom, o ileż bardziej wasz Ojciec niebieski da Ducha
Świętego tym, którzy go proszą?” (Łk 11,11-13). Zwróćmy
uwagę na silnie zaznaczony przez Jezusa kontrast między złymi
ludźmi i dobrym Bogiem. Papież wyjaśnia: „Znaczy to: darem Boga
jest sam Bóg. „Dobrem, którym nas obdarowuje, jest On sam. W tym
miejscu staje się zdumiewająco jasne, o co w rzeczywistości chodzi
w modlitwie: nie o to lub tamto, lecz o to, że Bóg chce nam dać
siebie samego – to jest Dar ponad wszelkie dary, to jest to „jedno
konieczne” (zob. Łk 10,42). Modlitwa jest drogą stopniowego
oczyszczania i korygowania naszych pragnień, tak żebyśmy mogli na
koniec poznać, co nam jest naprawdę potrzebne: Bóg i jego Duch”2.
To ostatnie sformułowanie oznacza prawdopodobnie: Bóg w Duchu
Świętym (por. 1 Kor 3,16; 6,19; Ef 2,22). To właśnie Duch Święty
jest tym najwyższym dobrem, o które musimy nieustannie prosić.
Pisze
Papież: „Możemy
mówić: Ojcze, ponieważ Syn był naszym Bratem i objawił nam Ojca;
ponieważ przez czyn Chrystusa staliśmy się na powrót dziećmi
Bożymi”. Dla dzisiejszego człowieka ta wielka pociecha płynąca
ze słowa „Ojciec” nie zawsze jest odczuwalna, ponieważ często
albo w ogóle brak mu doświadczenia ojca albo z winy ojców bywa ono
przyciemnione. W konsekwencji musimy dopiero od Jezusa uczyć się,
co właściwie znaczy „ojciec”3.
Jest jednocześnie trudno zrozumieć wielu ludziom dobroć Ojca, bo
ich negatywne doświadczenie rodziców bardzo im w tym przeszkadza.
Nieco dalej Benedykt XVI pisze: „W mowach Jezusa Ojciec jawi się
jako źródło wszelkiego dobra, jako wzorzec dla prawego
(„doskonałego”) człowieka: „A Ja wam powiadam: Miłujcie
waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was
prześladują, abyście się stali synami Ojca waszego, który jest w
niebie; ponieważ On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i
nad dobrymi...” (Mt 5,44n)”4.
Ojciec jest wychowawcą – uczy nas przede wszystkim przebaczającej
miłości wobec złych ludzi. Ważne są też kolejne słowa Papieża:
„Widoczne też staje się, że w zwierciadle postaci Jezusa
poznajemy, kim jest i jaki jest Bóg: przez Syna znajdujemy Ojca.
„Kto Mnie widzi, widzi także5
i Ojca”, mówi Jezus w Wieczerniku do Filipa, gdy ten prosi Go:
„Pokaż nam Ojca” (J 14,8n)”6.
Ważna jest też uwaga: „Chrystus jest w szczególny sposób
„Obrazem Boga” (zob. 2 Kor 4,4; Kol 1,15). W związku z tym
Ojcowie Kościoła mówią, że gdy stwarzał człowieka „na swój
obraz”, najpierw spojrzał na Chrystusa i stworzył człowieka
wedle obrazu „nowego Adama” – Człowieka wzorcowego”7.
To sugeruje tekst Księgi Rodzaju: „Uczyńmy
człowieka na Nasz obraz, podobnego Nam” (Rdz 1,26). Hebrajskie
słowo selem,
tłumaczone przez LXX za pośrednictwem greckiego słowa eikon
– oznacza obraz – to samo słowo greckie jest użyte w
odniesieniu do Jezusa w tekście: „On jest obrazem Boga
niewidzialnego i pierworodnym wszelkiego stworzenia” (Kol 1,15).
Bardzo ważne są słowa Papieża: „Przede
wszystkim jednak: Jezus jest „Synem” we właściwym tego
słowa znaczeniu: ma tę samą co Ojciec istotę. Chce nas wszystkich
przyjąć do swego synostwa, żebyśmy w pełni do Niego
przynależeli. W ten sposób dziecięctwo stało się pojęciem
dynamicznym. Nie jesteśmy jeszcze w pełni dziećmi Boga, lecz przez
naszą coraz głębszą wspólnotę z Jezusem mamy się nimi stawać
i być. Dziecięctwo utożsamia się z naśladowaniem Chrystusa”8.
Myślę, że trzeba to rozumieć w sensie przenośnym, to znaczy –
dziećmi Bożymi już jesteśmy – na mocy wiary – jak stwierdza
święty Paweł: „Wszyscy bowiem jesteście synami Bożymi przez
wiarę w Chrystusa Jezusa” (Ga 3,26), ale nasze podobieństwo do
Jezusa jest dynamiczne i ciągle się zmienia.
Ciekawym jest też
pytanie: „Czy Bóg nie jest także Matką? Miłość Boża bywa
przyrównywana do miłości matczynej: „Jak kogoś pociesza własna
matka, tak Ja was pocieszać będę” (Iz 66,13). „Czyż może
niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu, ta, która kocha syna swego
łona. A nawet gdyby ona zapomniała, Ja nie zapomnę o tobie” (Iz
49,15)”9.
Warto w tym momencie dodać, że w języku hebrajskim słowa: racham
– miłować, kochać; rachamim
– miłosierdzie, litość; rechem
–
łono, są ze sobą powiązane, ale nie są identyczne. Ciekawie na
to pytanie odpowiada Papież: „Oczywiście
Bóg nie jest ani mężczyzną, ani kobietą. Jest po prostu Bogiem,
Stwórcą mężczyzny i kobiety. Boginie-matki, których pełno było
zarówno wokół ludu izraelskiego, jak i wokół Kościoła Nowego
Testamentu, ukazywały obraz relacji między Bogiem i światem, który
jest sprzeczny z biblijnym obrazem Boga. Zawsze i z konieczności
zakładały one koncepcje panteistyczne, w których zaciera się
całkowicie różnica między Stwórcą i stworzeniem. Jeśli się
przyjmie taką przesłankę wyjściową, wtedy byt rzeczy i ludzi
jawi się z konieczności jako emanacja macierzyńskiego łona Bytu,
który rozpada się w czasie na wielość konkretnych rzeczy. W
przeciwieństwie do tego obraz Ojca był i jest stosowny do wyrażania
różnicy pomiędzy Stwórcą i stworzeniem oraz suwerenności aktu
stwórczego”10.
Wydaje mi się, że pojęcia ojca i matki warto rozumieć na
podstawie nauczania Jezusa – naszego pierwowzoru (por. Kol 1,15).
Jezus nazywa Boga – swoim Ojcem, a Maryję – swoją Matką. On
sam uczy nas, by nazywać Boga naszym Ojcem, a swojemu uczniowi
stojącemu pod Jego krzyżem mówi – wskazując na Maryję – „Oto
Matka twoja” (J 19,27). Dzięki temu, mamy pełne prawo nazywać
Boga – naszym Ojcem, a Maryję – naszą Matką.
Jezus uczy nas
modlitwy – Ojcze nasz – myślę, że chce byśmy tworzyli
wspólnotę modlitewną, byśmy modlili się razem. Papież tak to
komentuje: „W modlitwie ważnym jest też zaimek „nasz”: „To
„nasz” jest więc słowem bardzo zobowiązującym: Wymaga od nas
wyjścia z zamkniętego kręgu naszego „ja”. Wymaga od nas
włączenia się we wspólnotę innych dzieci Bożych, usunięcia
elementów egoistycznych i dzielących nas. Wymaga od nas
zaakceptowania innych, otwarcia na nich uszu i serca. Wypowiadając
słowo „nasz”, mówimy „tak” żywemu Kościołowi, w którym
Pan chciał zgromadzić swą nową rodzinę”11.
I dalej: „Z perspektywy słowa „nasz” rozumiemy też dalsze,
następujące po nim słowa: „który jesteś w niebie”. Tymi
słowami nie przenosimy Boga Ojca na jakieś odległe ciało
niebieskie; chcemy powiedzieć, że wprawdzie mamy różnych ojców
ziemskich, to jednak wszyscy pochodzimy od jednego Ojca, który jest
wzorem wszelkiego ojcostwa i jego źródłem. „Zginam kolana moje
przed Ojcem, od którego bierze nazwę wszelkie ojcostwo w niebie i
na ziemi”, mówi święty Paweł (Ef 3,14 Wulgata)”12.
Niebo z Modlitwy Pańskiej nie jest kategorią kosmiczną, ale
teologiczną i podobnie jak w kategorii Królestwa Niebios odsyła
nas do Boga w otoczeniu Jego świętych (por. Hbr 12,22-24). Myślę,
że Jezus mówiąc tak często o niebiosach ukazuje nam swój duchowy
priorytet – pragnie On uzdrawiać nasze życie duchowe i tworzyć
nową wspólnotę duchową, która ma być w pełni podporządkowana
duchowemu Ojcu – Bogu Ojcu.
Święć
się imię Twoje13
Już Stary Testament
zawiera problematykę uświęcania imienia Bożego: „Przetoż mów
do domu Izraelskiego: Tak mówi panujący Pan: Nie dla was Ja to
czynię, o domie Izraelski! ale dla imienia świętobliwości mojej,
któreście splugawili między narodami, do którycheście przyszli;
Abym poświęcił wielkie imię moje, które było splugawione między
narodami, któreście wy zmazali w pośrodku ich; i dowiedzą się
narody, żem Ja Pan, mówi panujący Pan, gdy poświęcony będę w
was przed oczyma ich” (Ez 36,22-23). Imię Boże w tym tekście
jest rozumiane jako całokształt wiedzy ludzi na temat Boga. Ludzie
poznają Boga poprzez słowa i czyny Narodu Wybranego i jakbyśmy to
dzisiaj powiedzieli – poznają karykaturę Boga, a nie Jego samego.
Uświęcanie imienia Bożego – to troska Boga o Jego dobre imię, a
w konsekwencji o zmianę, o nawrócenie ludzi Jego przedstawiających.
Psalm 111,9 stwierdza: „Zesłał swemu ludowi odkupienie, ustanowił
na wieki swoje przymierze; jego imię jest święte i straszne” –
oznacza to, ogromną odpowiedzialność tych, którzy się do Niego
przyznają, którzy Go reprezentują. Prośba o uświęcanie imienia
Ojca oznacza więc: Niech ludzie poznają prawdę o Tobie i niech ta
prawda będzie uświęcona, tj. oddzielona od wszystkiego co złe, co
podłe, co nieczyste.
Zwróćmy też uwagę
na to, że Modlitwa Pańska nie mówi wprost o uświęceniu imienia
Bożego, ale o uświęceniu imienia Ojca. Jezusowi szczególnie
zależy na objawieniu i na uświęceniu imienia Ojca, pod którym to
mamy odtąd zwracać się do naszego Boga. Jest on dla nas przede
wszystkim Ojcem.
Pisze
Papież: „Bóg mówi o sobie po prostu: „Jestem, który jestem”.
On jest - nic więcej. Ta odpowiedź jest imieniem i nim nie jest.
Dlatego było rzeczą zupełnie słuszną, że w Izraelu tego
samookreślenia Boga, którego dopatrywano się w słowie YHWH, nie
wypowiadano i nie degradowano go do jednego spośród wielu imion
bóstw. I źle się stało, że w nowych przekładach Biblii to imię,
które dla Izraela było tajemnicze i niewyrażalne, pisze się tak,
jak każde inne, i w ten sposób tajemnicę Boga, który nie ma ani
obrazów, ani wypowiadanych imion, ściągnięto do poziomu
zwyczajnej rzeczy z domeny powszechnej historii religii”14.
Po pierwsze warto powiedzieć, że imię JHWH nie oznacza po prostu
„Jestem, który jestem”. Jak wyjaśnia J. F. Craghan w swoim
komentarzu: „Powszechnie
uważa
się,
że
słowo
to znaczy „On sprawia, że
jest”, stąd
„On stwarza”. Werset 14 („Jestem, który jestem”, tzn. imię
JHWH,
sformułowane
w pierwszej osobie) wyjaśnia
imię
w
terminach istnienia: istnienie JHWH oznacza zarówno aktywne
uczestniczenie i zaangażowanie,
jak i wolny wybór i nieograniczoną
władzę”15.
JHWH – to nie puste słowo, to imię wskazujące na żywe,
intensywne istnienie Boga, którego istotą jest istnienie. Jezus
tłumaczy świętej Katarzynie Sieneńskiej: „Czy wiesz, córko,
kim ty jesteś i kim Ja jestem? Kiedy te dwie rzeczy poznasz,
będziesz szczęśliwa. Otóż ty jesteś ta, która nie jest. Ja zaś
jestem tym, który jest”16.
Taką jest właśnie przepastna różnica między Stwórcą i
stworzeniem.
W Ewangelii Janowej
odnajdujemy na przykład takie sformułowanie Jezusa: „Dlatego wam
powiedziałem, że umrzecie w swoich grzechach. Bo jeśli nie
uwierzycie, że ja jestem, umrzecie w swoich grzechach” (J 8,24).
Przez słowa „ja jestem” Jezus nawiązuje do imienia objawionego
Mojżeszowi, tzn. „jestem”. Co więcej Jezus wymaga od swoich
słuchaczy wiary w to, że to właśnie On „jest”. Jest to
równoważne z żądaniem wiary w to, że to Jezus jest Bogiem
Izraela, tym samym, który objawił się na pustyni Mojżeszowi.
Podobnie słowa Jezusa: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Zanim
Abraham był, ja jestem” (J 8,58) – oznaczają świadome
nawiązanie do Bożego imienia „Ja jestem” i oznaczają, że
Abraham zaczął istnieć w czasie, a Jezus jest odwiecznym Bogiem
istniejącym poza czasem.
Nieco dalej Jezus
mówi: „Objawiłem im twoje imię i jeszcze objawię, aby miłość,
którą mnie umiłowałeś, była w nich i ja w nich” (J 17,26).
Jezus objawia to Boże imię, które jest imieniem Ojca i Jego by
miłość, która także jest imieniem Bożym (por. 1 J 4,8.16) była
w nas, by w ten sposób intensyfikowało się nasze istnienie w Bogu.
Przyjdź
królestwo Twoje17
W
tych słowach prosimy o realne zapanowanie Ojca w naszym świecie.
Święty Paweł twierdzi: „Łaska wam i pokój od Boga Ojca i
naszego Pana Jezusa Chrystusa; który wydał samego siebie za nasze
grzechy, aby nas wyrwać z obecnego złego świata według woli Boga
i Ojca naszego” (Ga 1,3-4). W Modlitwie Pańskiej prosimy o
wyrwanie nas z obecnego złego świata i o wprowadzenie nas do
Królestwa Ojca. Podobnie mówi święty Jan: „Wiemy, że jesteśmy
z Boga, a cały świat tkwi w niegodziwości18”
(1 J 5,19). Świat w obu tych tekstach – to ludzie odrzucający
Chrystusa i dlatego walczący z Jego Kościołem. Zwróćmy uwagę,
że oba te teksty zostały napisane już po śmierci i
zmartwychwstaniu Jezusa! Ciekawie w tym kontekście brzmią słowa z
Apokalipsy: „Usłyszałem donośny głos mówiący w niebie: Teraz
nastało zbawienie, moc i królestwo naszego Boga, i władza jego
Chrystusa, bo został zrzucony oskarżyciel naszych braci, który
dniem i nocą oskarżał ich przed naszym Bogiem” (Ap 12,10). W tym
tekście zapoczątkowanie Królestwa Bożego i władzy Chrystusa są
połączone ze strąceniem na ziemię złego ducha.
W
tekście modlitwy zachowanym przez świętego Grzegorza z Nyssy
zamiast słów: „Przyjdź królestwo Twoje” – odnajdujemy
słowa: „Niech przyjdzie na nas Duch Twój Święty i niech nas
oczyści”19
–
można to rozumieć jako interpretację świętego Grzegorza –
rozumiał on przyjście Królestwa jako oczyszczające przyjście
Ducha Świętego.
Papież pisze:
„Wyrażając tę prośbę, uznajemy przede wszystkim prymat Boga:
gdzie Jego nie ma, nic nie może być dobre. Gdzie nie widzi się
Boga, tam ginie człowiek i ginie świat. W tym znaczeniu Pan mówi
do nas: „Starajcie się naprzód o królestwo [Boga] i o Jego
sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane” (Mt 6,33)”20.
Zwróćmy uwagę na to, że Jezus prowadzi nas do Królestwa swojego
Ojca, w którym to On – Jego Syn jest Królem. Duch Święty jest
natchnieniem dla mieszkańców tego Królestwa: „Królestwo Boże
bowiem to nie pokarm i napój, ale sprawiedliwość, pokój i radość
w Duchu Świętym” (Rz 14,17). Do pełni obrazu potrzebujemy
jeszcze tekstów Starego Testamentu. Bóg Ojciec ogłasza o
ustanowieniu Jezusa – Królem: „Ja ustanowiłem mojego króla na
Syjonie, mojej świętej górze” (Ps 2,6), a Jezus mówi o swojej
godności jako Syna: „Ogłoszę dekret: PAN powiedział do mnie: Ty
jesteś moim Synem, ja ciebie dziś zrodziłem” (Ps 2,7). Podobnie
w Ps 45,6-7 Psalmista mówi o boskości Króla namaszczonego przez
Boga: „Twój tron, o Boże, na wieki wieków, berłem
sprawiedliwości jest berło twego królestwa. Miłujesz
sprawiedliwość, a nienawidzisz nieprawości, dlatego namaścił
cię, o Boże, twój Bóg olejkiem radości bardziej niż twoich
towarzyszy” (Ps 45,6-7).
Nieco dalej Papież
komentując modlitwę Salomona z 1 Krl 3,9 pisze: „Pierwszą
i najbardziej istotną rzeczą jest serce skore do nauki – prośba,
żeby panował Bóg, a nie my. Królestwo Boże przychodzi dzięki
sercu podatnemu na pouczenie. To jest jego droga. I o to ciągle
musimy prosić”21.
Zwróćmy uwagę na fakt, że takim jest właśnie Jezus: „Gdy
wywyższycie Syna Człowieczego, wtedy poznacie, że ja jestem, a nie
czynię nic sam od siebie, ale mówię to, czego mnie nauczył mój
Ojciec” (J 8,28). Podobnie brzmi J 12,49-50: „Bo ja nie mówiłem
sam od siebie, ale ten, który mnie posłał, Ojciec, on mi dał
nakaz, co mam powiedzieć i co mówić. I wiem, że jego nakaz jest
życiem wiecznym. Dlatego to, co ja wam mówię, mówię tak, jak mi
powiedział Ojciec”. Jezus jest „wsłuchany” w Ojca i działa
zgodnie z Jego wolą. Na końcu tego fragmentu swojej książki,
Papież pisze: „Modlić się o królestwo Boże znaczy mówić
Jezusowi: Uczyń nas Twoimi, Panie! Przenikaj nas, żyj w nas;
zgromadź rozproszoną ludzkość w jednym Ciele, ażeby w Tobie
wszystko podporządkowało się Bogu, a Ty żebyś wszystko przekazał
Ojcu, ażeby „Bóg był wszystkim we wszystkich” (1 Kor
15,26-28)”22.
Bądź wola
Twoja, jako w niebie, tak i na ziemi23
Jezus mówi: „Kto
bowiem wypełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie, ten jest
moim bratem i siostrą, i matką” (Mt 12,50) – a więc, każdy
kto wypełnia pragnienia Boga Ojca należy do najbliższej rodziny
Jezusa – jeśli chcemy do niej należeć – to musimy te
pragnienia poznawać i je realizować. W Ogrodzie Oliwnym Jezus mówi:
„Mój Ojcze, jeśli ten kielich nie może mnie minąć, tylko abym
go wypił, niech się stanie twoja wola” (Mt 26,42) – tak
naprawdę – to nie wiemy co było tym „kielichem” – możliwe,
że było nim tragiczne osamotnienie Jezusa, który z wysokości
krzyża wołał: „Eli, Eli, lama sabachthani? To znaczy: Boże mój,
Boże mój, czemu mnie opuściłeś?” (Mt 27,46)? Psalmista wyraża
to słowami: „Moja dusza jest spragniona Boga, Boga żywego. Kiedy
przyjdę i ukażę się przed obliczem Boga? Łzy stały się dla
mnie chlebem we dnie i w nocy, gdy mówią do mnie co dzień: Gdzie
jest twój Bóg?” (Ps 42,2-3) – człowiek jakby osamotniony,
pozbawiony namacalnej pomocy Boga i narażony na szyderstwa i
bluźnierstwa niewierzących w Boga.
W Ewangelii Janowej,
Jezus mówi: „Moim pokarmem jest wypełniać wolę tego, który
mnie posłał, i dokonać jego dzieła” (J 4,34) – istotą życia
Jezusa jest stałe posłuszeństwo Ojcu, a święty Paweł mówi: „A
nie dostosowujcie się do tego świata, ale przemieńcie się przez
odnowienie waszego umysłu, abyście mogli rozeznać, co jest dobrą,
przyjemną i doskonałą wolą Boga” (Rz 12,2) – istotą odnowy w
Duchu Świętym jest przyjęcie Jezusa za Pana i doskonałe
podporządkowanie się Jego prowadzeniu.
Pisze
Papież: „Po pierwsze: istnieje wola Boża, która nas dotyczy i
którą my
mamy pełnić, wola, która musi być miarą naszego działania i
bytowania. Po drugie: istota „nieba” polega na tym, że zawsze
się tam spełnia wola Boga albo mówiąc to nieco inaczej: gdzie
spełnia się wola Boża, tam jest niebo. Istotę nieba stanowi
zjednoczenie z wolą Bożą, jedność woli i prawdy. Ziemia staje
się „niebem”, gdy spełnia się na niej wola Boża i w miarę
jej spełniania. Jest natomiast tylko „ziemią” –
przeciwstawieniem nieba – gdy uchyla się od pełnienia woli Bożej
i w miarę tego uchylania się”24.
O ile dobrze rozumiem, to „wola Boża” – to nie jakaś martwa
decyzja Boga – do wypełnienia. To pragnienie Boga, który pragnie
mojego szczęścia i pragnie mnie do tego szczęścia prowadzić. Na
ile pozwalam się Mu prowadzić i wypełniam Jego wolę – to idę
we właściwym kierunku. Istotą nieba jest to właśnie nieutracalne
szczęście wiecznego życia z Bogiem.
Podstawowym pytaniem
jest: „Czym jest jednak „wola Boża”? Jak ją rozpoznajemy? Jak
możemy ją pełnić? Księgi Pisma Świętego wychodzą z
następującego punktu widzenia: w swym najgłębszym wnętrzu
człowiek zna wolę Bożą; głęboko w nas jest zakorzeniona
współ-wiedza z Bogiem, którą nazywamy sumieniem (zob. np. Rz
2,15)”25.
Myślę, że o tym darze sumienia pisze również święty Jan w
swojej Ewangelii: „Była światłość prawdziwa, która oświeca
każdego człowieka przychodzącego na świat” (J 1,9). W momencie
poczęcia dziecka, Jezus obdarza je Duchem Świętym, który w sposób
stały wspomaga człowieka w jego wyborach życiowych ucząc dobra i
ostrzegając przed złem.
Pisze Papież: „Wola
Boża wypływa z Bytu Bożego i doprowadza nas do prawdy naszego
bytu. Chroni nas przed samozniszczeniem przez kłamstwo. Ponieważ
nasz byt pochodzi od Boga, możemy – mimo wszelkiego utrudniającego
to brudu – iść drogą woli Bożej”26.
Jak mówi Jezus: „Jeśli będziecie trwać w moim słowie,
będziecie prawdziwie moimi uczniami. I poznacie prawdę, a prawda
was wyzwoli” (J 8,31-32).
Co oznaczają słowa
„Jak w niebie i na ziemi”? Wydaje mi się, że wynikają one z
pragnienia, by nasz Ojciec mógł skutecznie realizować swoją wolę,
bo jest ona w dużej mierze ograniczona wolnością, jaką obdarzył
byty duchowe i cielesne. Widzimy to na przykład w Apokalipsie
świętego Jana: „I zrzucony został wielki smok, wąż starodawny,
zwany diabłem i szatanem, zwodzący cały świat. Został zrzucony
na ziemię, z nim też zrzuceni zostali jego aniołowie. I usłyszałem
donośny głos mówiący w niebie: Teraz nastało zbawienie, moc i
królestwo naszego Boga, i władza jego Chrystusa, bo został
zrzucony oskarżyciel naszych braci, który dniem i nocą oskarżał
ich przed naszym Bogiem” (Ap 12,9-10) – a więc królestwo Boga i
władza Chrystusa realnie zależą od strącenia diabła na ziemię.
To wielkie zwycięstwo świętego Michała Archanioła umożliwia
zbawienia i mocy Bożej na ludzi. W innym tekście Apokalipsy
czytamy: „Godzien jesteś, Panie i Boże nasz, wziąć chwałę i
cześć, i moc, ponieważ ty stworzyłeś wszystko i dla twojej woli
było i zostało stworzone” (Ap 4,11). Zwróćmy uwagę, że to od
nas zależy chwała, cześć i moc Boga – bo to my możemy Go
uwielbiać, to my przez nasze do Niego zaufanie możemy pozwalać Mu
na Jego pełne mocy działanie.
Chleba naszego
powszedniego daj nam dzisiaj27
Pisze
Papież: „Chleb jest „owocem ziemi i pracy rąk ludzkich”,
ziemia nie wyda jednak owocu, jeśli nie otrzyma przychodzącego z
góry słońca i deszczu. To niepozostające w naszych rękach
współdziałanie sił kosmicznych przeciwstawia się pokusie naszej
pychy zapewniania sobie życia wyłącznie własnymi siłami. Pycha
ta jest brutalna i zimna, a w ostatecznym rozrachunku niszczy ziemię.
Inaczej być nie może, ponieważ przeciwstawia się ona prawdzie,
zgodnie z którą my, ludzie, mamy przekraczać siebie samych jedynie
przez otwieranie się na Boga; tylko pod tym warunkiem możemy się
stawać wielcy i wolni i rzeczywiście być sobą”28.
W interpretacji Papieża, ta czwarta z kolei prośba modlitwy odnosi
się przede wszystkim do powszednich trosk życia codziennego.
Powołuje się na komentarz świętego Cypriana: „Kto prosi
o chleb na dzisiaj, jest ubogi. Modlitwa ta zakłada ubóstwo
uczniów. Zakłada ludzi, którzy kierując się swoją wiarą,
zrezygnowali ze świata, z jego bogactw i przepychu i proszą tylko o
rzeczy niezbędne do życia. „Słusznie zatem uczeń Chrystusa,
któremu nie wolno myśleć o dniu następnym, prosi o pożywienie na
jeden dzień. Popadlibyśmy bowiem w sprzeczność i zaprzeczali sami
sobie, gdybyśmy się starali długo żyć na świecie i jednocześnie
prosili, aby królestwo Boże szybko nadeszło”29.
Modlitwa byłaby więc przede wszystkim modlitwą ubogich.
Papież dodaje
jednak: „W rzeczywistości Ojcowie Kościoła, praktycznie rzecz
biorąc, rozumieli tę czwartą prośbę Ojcze nasz jednomyślnie
jako prośbę o Eucharystię; w tym znaczeniu, jako modlitwa stołu
eucharystycznego, Ojcze nasz znajduje się w liturgii mszy świętej”30.
Ta „eucharystyczna” interpretacja jest według mnie dużo
bardziej prawdopodobna. Po pierwsze, sam Jezus nalega: „Dlatego
mówię wam: Nie troszczcie się o wasze życie31,
co będziecie jeść albo co będziecie pić, ani o wasze ciało, w
co będziecie się ubierać. Czyż życie nie jest czymś więcej niż
pokarm, a ciało niż ubranie? Spójrzcie na ptaki nieba, że nie
sieją ani nie żną, ani nie zbierają do spichlerzy, a jednak wasz
Ojciec niebieski żywi je. Czy wy nie jesteście o wiele cenniejsi
niż one?” (Mt 6,25-26). Dla Jezusa więc, troska o pokarm, czy
napój jest czymś drugoplanowym. W Kafarnaum, już po cudownym
rozmnożeniu chleba, jakiego dokonał dnia poprzedniego, Jezus mówi:
„Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Szukacie mnie nie dlatego, że
widzieliście znaki, ale dlatego, że jedliście z chlebów i
nasyciliście się. Zabiegajcie nie o pokarm, który ginie, ale o
pokarm, który trwa w życiu wiecznym, który wam da Syn Człowieczy.
Jego bowiem opatrzył pieczęcią Bóg Ojciec” (J 6,26-27). Tym
pokarmem jest sam Jezus – to On sam stwierdza: „Ja jestem chlebem
życia. Kto przychodzi do mnie, nie będzie głodny, a kto wierzy we
mnie, nigdy nie będzie odczuwał pragnienia” (J 6,35).
Wydaje mi się, że
można jeszcze bardziej rozszerzyć interpretację tej prośby. Słowo
lechem,
użyte prawdopodobnie przez Jezusa, w
języku hebrajskim oznacza nie tylko „chleb”, ale i ogólnie
„pokarm”. Widzimy to na przykład w Księdze Liczb: „I zaczęli
mówić przeciw Bogu i Mojżeszowi: ”Czemu wyprowadziliście nas z
Egiptu, byśmy tu na pustyni pomarli? Nie ma chleba ani wody, a
uprzykrzył się nam już ten pokarm32
mizerny” (Lb 21,5). Słowem lechem
w danym tekście, Żydzi określają mannę, którą byli karmieni
przez Boga na pustyni. W Modlitwie Pańskiej chodziłoby więc o
pokarm nam potrzebny każdego dnia. Tym pokarmem jest przede
wszystkim Eucharystia i o tym już powiedzieliśmy. Łącznie z
Eucharystią potrzebujemy Słowa Bożego – Jezus kuszony na pustyni
mówi: „Jest napisane: Nie samym chlebem będzie żył człowiek,
ale każdym słowem pochodzącym z ust Bożych” (Mt 4,4). Prosimy
więc o nauczanie Jezusowe na każdy dzień. Prosimy o Ducha Świętego
– jako nasz codzienny napój: „Jezus stanął i wołał: Jeśli
ktoś pragnie, niech przyjdzie do mnie i pije. Kto wierzy we mnie,
jak mówi Pismo, rzeki wody żywej popłyną z jego wnętrza. A to
mówił o Duchu, którego mieli otrzymać wierzący w niego” (J
7,37-39). Wydaje mi się, że właśnie tak szeroko warto rozumieć
Modlitwę Pańską.
Pisze dalej Papież:
„Odwieczny Logos staje się konkretnym chlebem dla człowieka przez
to dopiero, że „przyjął ciało” i mówi do nas ludzkimi
słowami. Po nim następuje trzecie, istotne przejście, które dla
ludzi w Kafarnaum staje się zgorszeniem: Wcielony daje się nam w
Sakramencie i dopiero w ten sposób Przedwieczne Słowo staje się w
pełni manną, darem przyszłego chleba dawanym już dzisiaj. Na
koniec Pan raz jeszcze wszystko rekapituluje: to najdalej posunięte
wcielenie się jest zarazem rzeczywistym uduchowieniem: „To Duch
daje życie; ciało na nic się nie zda” (J 6,62)”33.
Myślę, że w ten sposób Papież wskazuje na zdumiewające
działanie sakramentu Eucharysti – przyjmujemy Ciało Chrystusa,
który napełnia nas swoim Duchem. Jezus w tym tekście wskazuje na
konieczność duchowego – tzn. w Duchu Świętym – rozumienia
Jego słów. Takie duchowe, tj. w Duchu Jezusa rozumienie słów
Jezusa napełnia życiem, intensyfikuje procesy życia duchowego.
Czysto materialne, czy wręcz materialistyczne podejście do
Ewangelii prowadzi do jej niezrozumienia i do duchowej martwoty.
Jezus wyjaśnia ten
proces takimi słowami: „Moje ciało bowiem prawdziwie jest
pokarmem, a moja krew prawdziwie jest napojem. Kto je moje ciało i
pije moją krew, przebywa we mnie, a ja w nim” (J 6,55-56). Z
jednej strony realizm sakramentalnego spożywania Ciała i Krwi
Pańskiej, a z drugiej duchowe przenikanie z osobą Jezusa. Przez
komunię świętą przebywa On w człowieku, a człowiek jest
wprowadzany w Jego tajemne życie, uczy się życia w Jezusie – tak
jak to przedstawia święty Paweł: „Zostałem ukrzyżowany razem z
Chrystusem. Żyję zaś już nie ja, lecz żyje we mnie Chrystus.
Choć teraz żyję w ciele, to w wierze, żyję wiarą Syna Bożego34,
który umiłował mnie i samego siebie wydał za mnie” (Ga
2,19-20). Mówiąc: „Żyję wiarą Syna Bożego”, święty Paweł
ukazuje, że wiara nie jest „jego” – to nie on sobie ją
„utworzył” – otrzymał ją od Jezusa, który za pomocą tej
wiary ożywia Pawła i nadaje apostolskiej mocy jego posługiwanie.
Papież jeszcze raz
nawiązuje do komentarza świętego Cypriana: „My, którym wolno
przyjmować Eucharystię jako nasz chleb, musimy jednak zawsze modlić
się o to także, żeby nikt nie został odcięty, odłączony od
Ciała Chrystusa. „Dlatego codziennie prosimy także o «nasz»
chleb, to znaczy Chrystusa, abyśmy my, którzy w Nim trwamy i
żyjemy, nie zerwali z Jego uświęceniem i trwaniem”35.
Straszne jest to oddzielenie od Chrystusa – nie daj Bóg, byśmy
przez grzech odłączyli się od Jezusa i od Jego Kościoła.
Podstawowym tekstem
prowadzącym do właściwego zrozumienia naszego wersetu jest Mt
6,14-15: „Bo jeśli przebaczycie ludziom ich przewinienia i wam
przebaczy wasz Ojciec niebieski. Lecz jeśli nie przebaczycie ludziom
ich przewinień, to i wasz Ojciec nie przebaczy wam waszych
przewinień”. Jest to bardzo poważne ostrzeżenie ze strony
Jezusa.
Warto
zauważyć, że oryginalny tekst grecki prowadzi nas do nieco
odmiennego rozumienia. Grecki czasownik afekamen
użyty w modlitwie nie oznacza „odpuszczamy” – ale
„odpuściliśmy” – jest to czas przeszły dokonany, tzw.
perfect,
oznaczający, że odpuściliśmy i obecnie jesteśmy wolni od ciężaru
nieprzebaczenia.
Bardzo
ciekawie Papież pisze: „Każde przewinienie wobec ludzi zawiera w
sobie pewnego rodzaju zranienie prawdy i miłości, a więc
przeciwstawia się Bogu, który jest prawdą i miłością”38.
Mówiąc o grzechu widzimy przekreślenie miłości, a często nie
zauważamy kłamstwa grzechu. Nieco dalej zauważa: „Wina
prowokuje do rewanżu i w ten sposób tworzy się łańcuch
przewinień, w którym zło winy nieustannie narasta i coraz trudniej
się z niego wydobyć. W tej prośbie Pan nam mówi: winę można
usunąć nie przez rewanż, lecz przez przebaczenie”39.
Pragnienie zemsty zaślepia i prowadzi do rozrostu zła.
„Temat
przebaczenia przenika całą Ewangelię. Spotykamy go zaraz na
początku Kazania na Górze, w nowym wykładzie piątego przykazania,
w którym Pan mówi nam: „Jeśli więc przyniesiesz dar swój przed
ołtarz i tam sobie przypomnisz, że brat twój ma coś przeciw
tobie, zostaw tam dar swój przed ołtarzem, a najpierw idź i
pojednaj się z bratem swoim. Potem przyjdź i dar swój ofiaruj”
(Mt 5,23n). Nie można przystąpić do Boga bez pogodzenia się z
bratem. Uprzedzenie go w geście pojednania, wyjście mu naprzeciw,
stanowi warunek oddawania czci Bogu we właściwy sposób”40
– to jakby komentarz Papieża do słów Jezusa zanotowanych w
Ewangelii Janowej: „Bóg jest duchem, więc ci, którzy go czczą,
powinni go czcić w duchu i w prawdzie” (J 4,24). Pokój płynący
z przebaczenia jest warunkiem prawdziwej liturgii.
Bardzo
ważne są też słowa Benedykta XVI: „Czym jest przebaczenie? Co
się w nim dokonuje? Wina jest rzeczywistością, obiektywną siłą
siejącą zniszczenie, którą należy pokonać. Dlatego przebaczenie
musi być czymś więcej niż tylko zignorowaniem winy i intencją
puszczenia jej w niepamięć. Winę należy przeobrazić, uleczyć i
dopiero w ten sposób ją pokonać. Przebaczenie coś człowieka
kosztuje – najpierw tego, który przebacza. Musi on najpierw
doznane zło w sobie pokonać, niejako je w sobie spalić i przez to
odnowić siebie samego, tak żeby mógł następnie – w tym
procesie transformacji, wewnętrznego oczyszczenia – przyjąć
drugiego, winnego; przez wycierpienie tego zła i pokonanie obydwaj
się odnowią. W tym miejscu stajemy wobec tajemnicy Krzyża
Chrystusa”41.
Jeśli dzieli nas jakiś mur, to muszę się wiele modlić, a Bóg
ten mur zwali (por. Ef 2,14).
Papież
mówi z goryczą: „To, że Pan „się obarczył naszym cierpieniem
i dźwigał nasze boleści”, że „był przebity za nasze grzechy
i zdruzgotany za nasze winy”, że „w Jego ranach jest nasze
uzdrowienie” (Iz 53,4-6), dzisiaj nie przemawia nam już do
przekonania. Ratujemy się banalizowaniem zła, a jednocześnie
potworności historii ludzkiej, tej najnowszej właśnie, bierzemy za
solidny pretekst dla negowania istnienia dobrego Boga i oczerniania
Jego stworzenia – człowieka”42.
Tak właśnie działa mysterium
iniquitatis (por.
2 Tes 2,7) – „ojciec kłamstwa”, o którym mówi Jezus w
Ewangelii Janowej (por. J 8,44).
„Zrozumienie
wielkiej tajemnicy grzechu utrudnia nam jednak również nasz
indywidualistyczny obraz człowieka. Nie możemy już zrozumieć idei
zastępstwa, ponieważ dla nas każdy człowiek jest zamkniętą w
sobie rzeczywistością; nie potrafimy już dojrzeć głębokich
wzajemnych powiązań naszych egzystencji i włączenia ich
wszystkich w egzystencję Jednego, wcielonego Syna”43.
Dzięki temu, że stanowimy jeden żywy organizm – „jedno ciało”
(por. 1 Kor 12,12), to tak zło, jak i dobro każdego z nas dotyczą
całego ciała, tzn. również „każdego z nas”. Na szczęście
nie jesteśmy od siebie odizolowani i dlatego każdego z nas może
uleczyć Chrystus.
„Na
razie poprzestaniemy na przytoczeniu myśli kardynała Johna
Henry'ego Newmana, który kiedyś powiedział, że Bóg mógł jednym
słowem stworzyć cały świat z niczego, jednak winę i cierpienie
ludzi mógł pokonać tylko przez osobiste zaangażowanie się: w
swym Synu sam stał się Cierpiącym, który poniósł ten ciężar i
pokonał go przez złożenie siebie w ofierze. Pokonać winę można
tylko sercem – więcej nawet: włączeniem całej naszej
egzystencji”44.
I
nie wódź nas na pokuszenie45
Na
początku Papież przypomina znany tekst świętego Jakuba: „Kto
doznaje pokusy, niech nie mówi, że Bóg go kusi. Bóg bowiem ani
nie podlega pokusie do zła, ani też nikogo nie kusi” (Jk 1,13).
Jak w takim razie rozumieć tekst z Księgi Rodzaju: „To gdy się
stało, kusił Bóg Abrahama, i rzekł do niego: Abrahamie!” (Rdz
22,1), czy też tekst z Drugiej Księgi Samuela: „Jeszcze
raz Pan zapłonął gniewem przeciw Izraelitom. Pobudził przeciw nim
Dawida słowami: ”Idź i policz Izraela i Judę”
(2 Sm 24,1). Częściową odpowiedź na to pytanie odnajdujemy w
paralelnym do 2 Sm 24,1 tekście z Pierwszej Księgi Kronik: „Ale
szatan powstał przeciw Izraelowi a pobudził Dawida, aby policzył
Izraela” (1 Krn 21,1). Ten paralelizm tekstowy ukazuje nam zjawisko
zwane relecture,
tzn. jak autorzy biblijni reinterpretują siebie nawzajem. W tym
wypadku otrzymujemy informację o Bogu, który dopuścił działanie
szatana kuszącego Dawida przeciw Izraelowi. Wcześniejszy
chronologicznie autor z Drugiej Księgi Samuela nie uwzględnia tej
złożoności i przypisuje złe działanie samemu Bogu. Jeszcze
wyraźniej widać ten mechanizm w Księdze Hioba. Tak sam Hiob, jak i
jego przyjaciele przypisują nieszczęścia spadające na Hioba i na
jego rodzinę samemu Bogu. Hiob mówi do swojej żony: „Mówisz jak
kobieta szalona. Dobro przyjęliśmy z ręki Boga. Czemu zła przyjąć
nie możemy?” (Hi 2,10). Dzięki narratorowi wiemy, że to nie Bóg
doświadcza Hioba, ale szatan, za przyzwoleniem Bożym: „I rzekł
Pan do szatana: ”Oto jest w twej mocy. Życie mu tylko zachowaj!”
(Hi 2,6).
Pięknie
mówi Papież: „Pokusa wychodzi od diabła, ale mesjańskim
zadaniem Jezusa jest doznanie wielkich pokus, które odwodziły ludzi
od Boga i nadal nie przestają odwodzić. Jak widzieliśmy, Jezus
musi te pokusy znosić aż do śmierci na Krzyżu i dopiero w ten
sposób otwiera nam drogę zbawienia. Musi więc nie dopiero po
śmierci, lecz wraz z nią i przez całe swe życie niejako
„zstępować do piekieł”, w obszar naszych pokus i upadków, po
to, by nas ująć za rękę i wyprowadzić z nich”46.
Warto tu przypomnieć piękny tekst z Drugiego Listu świętego
Piotra: „Umie Pan pobożnych wyrwać z pokusy, a niesprawiedliwych
zachować na dzień sądu, aby byli ukarani” (2 P 2,9).
Papież
kontynuuje: „List do Hebrajczyków przykłada do tego aspektu
szczególną wagę i uważa go za istotną część drogi Jezusa:
„Przez to bowiem, co sam wycierpiał, poddany próbie, może
przyjść z pomocą tym, którzy jej podlegają” (2,18). „Nie
takiego bowiem mamy arcykapłana, który by nie mógł współczuć
naszym słabościom, lecz poddanego próbie pod każdym względem
podobnie [jak my] — z wyjątkiem grzechu” (4,15)”47.
W ten sposób dochodzimy do zrozumienia różnego rodzaju pokus i
prób w życiu Jezusa. Bardzo ciekawie Papież analizuje historię
cierpienia Hioba: „Szatan ośmiesza człowieka, by ośmieszyć
Boga. Człowiek, którego stworzył na swój obraz, jest żałosnym
stworzeniem. Wszelkie dostrzegalne w nim dobro jest tylko fasadą. W
rzeczywistości człowiekowi – każdemu – chodzi tylko o własne
zadowolenie. Taka jest diagnoza szatana, którego Apokalipsa nazywa
„oskarżycielem naszych braci”, który „dniem i nocą oskarża
ich przed Bogiem” (Ap 12,10). Oczernianie człowieka i stworzenia
jest w ostatecznym rozrachunku oczernianiem Boga i usprawiedliwianiem
wyparcia się Go. Szatan chce dowieść swej tezy na przykładzie
sprawiedliwego Hioba: gdy tylko zostanie mu wszystko odebrane, zaraz
zniknie też jego pobożność. Bóg daje więc szatanowi pozwolenie
wypróbowania go, oczywiście w określonych granicach. Bóg nie
przywodzi człowieka do upadku, lecz tylko poddaje go próbie”48.
Nie sądzę, by szatan ośmieszał człowieka – on go niszczy pod
pretekstem jego interesowności: „Czyż
za darmo Hiob czci Boga? Czyż
Ty nie ogrodziłeś zewsząd jego samego, jego domu i całej
majętności? Pracy jego rąk pobłogosławiłeś, jego dobytek na
ziemi się mnoży.
Wyciągnij,
proszę, rękę i dotknij jego majątku! Na pewno Ci w twarz będzie
złorzeczył”
(Hi 1,9-11).
Pisze
dalej Papież: „Księga Hioba może nam też dopomóc w odróżnianiu
doświadczenia od pokusy. Ażeby osiągnąć dojrzałość, ażeby
miejsce powierzchownej pobożności mogło zająć głębokie
zjednoczenie z Bogiem, człowiek musi przechodzić przez
doświadczenia. Jak sok z winogron, by się stać szlachetnym winem,
musi przejść proces fermentacji, tak też człowiek potrzebuje
oczyszczenia i transformacji. Bywa to niebezpieczne dla niego, może
nawet ponieść porażkę, są to jednak drogi, które trzeba
przejść, by dojść do siebie samego i do Boga. Miłość jest
zawsze procesem oczyszczeń i wyrzeczeń, bolesnych przemian,
prowadzących do dojrzałości”49.
Nieco dalej mówi: „Wiem,
że potrzebne mi są doświadczenia, ażeby czysta się stała moja
najgłębsza istota. Jeśli te doświadczenia pozostają w Twoich
rękach, jeśli – jak to było w przypadku Hioba – pozostawiasz
złu trochę wolnej drogi, to pamiętaj, proszę, o moich
ograniczonych możliwościach. Nie licz za bardzo na mnie. Nie
przesuwaj zbyt daleko granic, w których mogę doznawać pokus, i
bądź w pobliżu z Twoją opiekuńczą ręką, gdy moja miara
zaczyna już dobiegać końca”50.
Powołując się na świętego Cypriana mówi o pokusie: „Może to
być rodzaj pokuty, mającej na celu poskromienie naszej pychy,
potrzebne do tego, żebyśmy ponownie doświadczyli, jak bardzo
krucha jest nasza wiara, nadzieja i miłość, i żebyśmy sobie nie
wyobrażali, że naszą wielkość zawdzięczamy sobie”51.
Ale
nas zbaw ode złego
Papież zastanawia się: „Od
czego chcemy zostać wybawieni? W najnowszym przekładzie Ojcze nasz
czytamy: vom Bösen;
pozostaje więc otwarty problem, czy chodzi o „zło bezosobowe”
[das Böse],
czy o Złego [der Böse].
Jedno jest zresztą nieodłączne od drugiego”52.
Wydaje mi się, że chodzi o zło w dowolnej postaci. Tak jak pokusy,
o których mówiliśmy wcześniej mogą przyjść z dowolnej złej
strony – tak i samo zło nam zagrażające – to nie tylko złe
duchy, czy źli ludzie, to również moje słabości, czy wady.
W swoim komentarzu do Modlitwy
Pańskiej, Papież mówi o chrześcijanach: „W uciskach tego świata
prosili Boga o to także, żeby odwrócił od nas nieszczęścia
gnębiące świat i wyniszczające nasze życie. Ten tak bardzo
ludzki sposób objaśniania tej prośby wszedł do liturgii: we
wszystkich liturgiach, z wyjątkiem bizantyjskiej, ostatnia prośba
jest rozszerzana i przyjmuje postać osobnej modlitwy, która w
dawnej rzymskiej liturgii brzmiała następująco: Wybaw nas, Panie
od wszelkiego złego, przeszłego, obecnego i przyszłego. Za
wstawiennictwem... wszystkich świętych udzielaj nam pokoju w
naszych dniach. Wspomóż nas w swoim miłosierdziu, abyśmy zawsze
byli wolni od grzechu i bezpieczni od wszelkiego zamętu...”.
Wyczuwamy nieszczęścia niespokojnych czasów, słyszymy wołanie o
powszechne zbawienie”53.
Twoje bowiem jest królestwo, moc i chwała na wieki. Amen
Do tego wspaniałego komentarza
Papieża warto dodać, że w tekstach liturgicznych naszych braci
znajduje się jeszcze zakończenie, które ma swoje podłoże w
większości tekstów greckich Nowego Testamentu: „Twoje bowiem
jest królestwo, moc i chwała na wieki. Amen”54.
Podobne doksologie odnajdujemy na przykład w Pierwszej Księdze
Kronik: „Twoja jest, o Panie wielkość, moc, sława, majestat i
chwała, bo wszystko, co jest na niebie i na ziemi, jest Twoje; do
Ciebie, Panie, należy królowanie i ten, co głowę wznosi ponad
wszystkich” (1 Krn 29,11) i w Apokalipsie świętego Jana Apostoła:
„Potem usłyszałem donośny głos wielkiego tłumu ludzi w niebie,
który mówił: Alleluja! Zbawienie i chwała, i cześć, i moc Panu,
naszemu Bogu” (Ap 19,1).
A. Leske komentuje ten fragment:
„Dosyć wcześnie, jak o tym świadczy Didache,
do modlitwy została dołączona doksologia: „Bo Twoja jest moc i
chwała na wieki wieków”. Chociaż dodatek ten poniekąd naraża
na szwank zwięzłość modlitwy, powrócenie w nim do formy „ty”
w pierwszych słowach po formie „my” w ostatniej linijce nadaje
mu charakter pewnego rodzaju inclusio,
dopełnienia, tak że modlitwa sprawia wrażenie pełni, jaką musi
stanowić tekst używany jako samodzielna jednostka”55.
Jeszcze ciekawszą doksologię
znajdujemy w greckim rękopisie 1253
pochodzącym
z XV wieku i przechowywanym w klasztorze świętej Katarzyny na
Synaju: „Bo Twoje jest królestwo Ojca i Syna i Ducha Świętego.
Amen”56.
Janusz Maria Andrzejewski OP
1
Według tekstu greckiego: „Ojcze nasz, który w niebiosach”. W
teologii Starego Testamentu mamy „niebiosa” – dosłownie „dwa
nieba” – szamaim. W
Nowym Testamencie święty Paweł mówi o sobie: „Znam człowieka
w Chrystusie, który przed czternastu laty – czy w ciele, nie
wiem, czy poza ciałem, nie wiem, Bóg wie – został porwany aż
do trzeciego nieba” (2 Kor 12,2) – co zakłada w jego rozumieniu
mnogość „niebios”.
2
J. RATZINGER, BENEDYKT XVI,
Jezus z Nazaretu. Część 1. Od chrztu w Jordanie do przemienienia
(M, Kraków 2007) 122.
3
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 121.
4
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 121.
5
W tekście greckim nie mamy słów: „także i”. Jezus mówi do
Apostoła: „Kto Mnie zobaczył, zobaczył Ojca” (J 14,9). Jezus
jest jedynym sposobem na „zobaczenie” Ojca.
6
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 122.
7
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 123.
8
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 123.
9
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 123.
10
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 124.
11
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 125.
12
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 125.
13
Według tekstu greckiego: „Niech będzie uświęcone imię Twoje”.
14
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 127.
15
J.
F. CRAGHAN,
„Księga
Wyjścia”,
Międzynarodowy
komentarz do Pisma Świętego (Verbinum,
Warszawa 22001)
350.
16
http://sienenka.blogspot.com/2012/01/11-zywot-madrosc-katarzyny.html
17
Według tekstu greckiego: „Niech przyjdzie królestwo Twoje”.
18
Według tekstu greckiego: „Cały świat leży w złu”.
19
Por. E.
NESTLE - K. ALAND, Novum
Testamentum Graece
(Deutsche Bibelgesellschaft, Stuttgart 271995)
13.
20
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 128.
21
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 129.
22
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 130.
23
Według tekstu greckiego: „Niech się spełni wola Twoja jak w
niebie i na ziemi”.
24
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 130.
25
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 130.
26
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 131.
27
Lepszym przekładem jest chyba przekład Wulgaty: „Panem nostrum
supersubstantialem da nobis hodie” – to znaczy: „Chleba
naszego nadprzyrodzonego daj nam dzisiaj”. W parafrazie można by
to przetłumaczyć: „Naszego chleba Bożego daj nam dzisiaj”.
28
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 133.
29
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 134.
30
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 135-136.
31
W tekście greckim mamy psyche,
tzn. „duszę” jako zasadę życia fizycznego, ale jednocześnie
życia psychicznego i dlatego słowo „dusza” jest terminem
szerszym niż „życie”.
32
W tekście hebrajskim: lechem.
33
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 137.
34
Jest to dosłowny przekład z tekstu greckiego. Neowulgata tłumaczy:
„Quod autem nunc vivo in carne, in fide vivo Filii Dei”, tzn.
„Choć teraz żyję w ciele, w wierze żyję Syna Bożego”, a
włoskie tłumaczenie CEI oddaje to przez: „Questa vita nella
carne, io la vivo nella fede del Figlio di Dio”, tzn. „To życie
w ciele, kontynuuję w wierze Syna Bożego”.
35
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 137.
36
Warto zaznaczyć, że zamiast „winy”, Didache ma „dług”, a
Orygenes „upadki”.
37
Według tekstu greckiego: „I odpuść nam nasze winy, jak i my
odpuściliśmy naszym winowajcom”.
38
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 138.
39
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 138.
40
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 138.
41
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 139.
42
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 139.
43
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 139-140.
44
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 140.
45
Według tekstu greckiego: „I nie wnoś nas w pokusę”. Czasownik
eisfero – tłumaczony
przez „wnosić” jest użyty np. w 1 Tm 6,7: „Niczego bowiem
nie przynieśliśmy na ten świat, z pewnością też niczego
wynieść nie możemy”.
46
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 141.
47
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 141.
48
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 141.
49
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 142.
50
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 142.
51
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 143.
52
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 144.
53
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 146.
54
Ten
dłuższy tekst odnajdujemy w
The
New Testament in the Original Greek,
Byzantine Text Form,
2005, Compiled and arranged by Maurice A. Robinson and William G.
Pierpont.
55
A. LESKE,
„Ewangelia według św. Mateusza” Międzynarodowy
komentarz do Pisma Świętego
(Verbinum; Warszawa 22001)
1162.
56
Por. E.
NESTLE - K. ALAND, Novum
Testamentum Graece
(Deutsche Bibelgesellschaft, Stuttgart 271995)
13.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz