Uczniowie
Pisze
Papież: „W
tym czasie Jezus wyszedł na górę, aby się modlić, i całą noc
trwał na modlitwie do Boga. Z nastaniem dnia przywołał swoich
uczniów i wybrał spośród nich dwunastu, których też nazwał
apostołami...” (Łk 6,12n). Powołanie uczniów jest wydarzeniem
ściśle związanym z modlitwą; zostają oni niejako zrodzeni na
modlitwie, w zjednoczeniu z Ojcem. W ten sposób powołanie Dwunastu
jest czymś więcej niż wyznaczeniem określonych funkcji; ma ono
sens głęboko teologiczny: powołanie ich zrodziło się z dialogu
Syna z Ojcem i tam są jego korzenie. W tym znaczeniu należy też
rozumieć słowa Jezusa: „Proście Pana żniwa, żeby wyprawił
robotników na swoje żniwo” (Mt 9,38)1.
Tak Papież widzi powstawanie wokół Jezusa nowej rodziny – Jego
rodziny. Kontynuuje: „I ustanowił Dwunastu, aby Mu towarzyszyli,
by mógł wysłać ich...” (w. 14). Najpierw należy rozważyć
sformułowanie „ustanowił Dwunastu” [er
machte zwölf],
które brzmi dla nas trochę dziwnie. W rzeczywistości ewangelista
posługuje się tu terminem zaczerpniętym ze Starego Testamentu,
gdzie oznacza on ustanowienie kogoś kapłanem (zob. 1 Krl 12,31;
13,33), a funkcję Apostoła nazywa posługą kapłańską. Następnie
wybrani zostają wymienieni z imienia, co stanowi nawiązanie do
proroków Izraela, których Bóg powołuje imiennie. W ten sposób
posługa apostolska ukazuje się tu jako połączenie misji
kapłańskiej z prorocką”2.
Powiązanie funkcji apostolskiej z kapłańską jest troszkę
pośpieszne. Teksty Starego Testamentu, na które powołuje się
Papież mówią o naznaczaniu kapłanów schizmatyckich przez
Jeroboama – nie chodzi więc tu o coś pozytywnego. Terminem
technicznym na konsekrację kapłańską w Starym Testamencie jest
„napełnienie rąk” – o którym pisze 1 Krl 13,33 i tekst z
Księgi Wyjścia: „A ubierzesz w nie Aarona, brata twego, i syny
jego z nim; i pomażesz je, a napełnisz ręce ich, i poświęcisz
je, aby mi urząd kapłański sprawowali” (Wj 28,41).
Sformułowanie: „aby Mu towarzyszyli” (por. Mk 3,14), jest próbą
oddania sensu tekstu greckiego, który dosłownie mówi: „Aby z Nim
byli”. „Towarzyszenie” jest chyba terminem słabszym, bardziej
powierzchownym niż „bycie”, czy wręcz „istnienie”. Nieco
dalej mówi zresztą: „Dwunastu musi być przy Nim, by móc poznać
Jezusa w Jego jedności z Ojcem, a tym samym stać się świadkami
Jego tajemnicy. Muszą oni – jak powie Piotr przy wyborze Macieja –
należeć do tych, którzy towarzyszyli Jezusowi, gdy przebywał z
nimi (zob. Dz 1,21-22). Można by powiedzieć: od zewnętrznego
przebywania razem z Nim muszą przejść do wewnętrznej jedności z
Jezusem. Jednocześnie jednak mają zostać wysłannikami –
„apostołami” właśnie – którzy Jego orędzie poniosą w
świat: najpierw do zagubionych owiec Izraela, a następnie „aż po
krańce ziemi”. Na pierwszy rzut oka towarzyszenie i funkcja
wysłannika wydają się wzajemnie wykluczać, w rzeczywistości
jednak funkcje te są ściśle ze sobą związane. Apostołowie muszą
się nauczyć takiego z Nim przebywania, żeby pozostali z Nim razem
także wtedy, gdy pójdą na krańce ziemi. Bycie razem z Nim z samej
swej natury zawiera w sobie dynamizm posłannictwa, ponieważ cały
byt Jezusa jest misją”3.
Ciekawie Benedykt
XVI komentuje proroctwo Jezusowe: „Ujrzycie niebiosa otwarte i
aniołów Bożych zstępujących i wstępujących na Syna
Człowieczego” (J 1,51). Jezus objawia tu siebie jako nowego
Jakuba. Sen Patriarchy, w którym ujrzał przy swej głowie drabinę
sięgającą nieba i wspinających się po niej i schodzących na dół
aniołów, w Jezusie stał się rzeczywistością. On sam jest „bramą
do nieba” (Rdz 28,10-12), On jest prawdziwym Jakubem, Synem
Człowieczym i Protoplastą Izraela czasów ostatecznych”4.
Jezus jest więc „Nowym Izraelem”, który za pośrednictwem
swoich aniołów łączy niebo z ziemią, umożliwia nam nową
intensywność opieki aniołów.
Jaki jest cel wyboru
Dwunastu? Odpowiada Papież: „Pierwszym zadaniem Apostołów jest
przepowiadanie: niesienie ludziom światła słowa, orędzia
Jezusowego. Są oni w pierwszym rzędzie ewangelistami: podobnie jak
Jezus zwiastują nadejście królestwa Bożego i w ten sposób
gromadzą ludzi, którzy będą tworzyli nową rodzinę Bożą.
Głoszenie królestwa Bożego nie jest jednak ani samym słowem, ani
tylko nauczaniem. Jest wydarzeniem – tak samo jak sam Jezus jest
wydarzeniem i Słowem Boga w samej swej osobie. Głosząc Go,
doprowadzają do spotkania z Nim”5.
Tak to formułuje Mk 3,14: „I ustanowił dwunastu, aby z nim byli,
aby ich wysłać na głoszenie”.
Bardzo ciekawie
Papież kontynuuje: „Ponieważ świat pozostaje pod panowaniem mocy
zła, przepowiadanie to jest zarazem walką z tymi mocami.
„Naśladując Jezusa, Jego wysłannicy chcą egzorcyzmować świat
i wprowadzić nową formę życia w Duchu Świętym, która leczy z
opętania” (Pesch, Das
Markusevangelium I
s. 205); jak wykazał przede wszystkim Henri de Lubac, świat
starożytny przełom wiary chrześcijańskiej przeżywał
rzeczywiście jako uwolnienie od panującego powszechnie – pomimo
klimatu sceptycyzmu i oświecenia – lęku przed demonami. To samo
dzieje się również dzisiaj wszędzie tam, gdzie chrześcijaństwo
zajmuje miejsce starych tradycyjnych religii i przyjmując ich
pozytywne pierwiastki, przemienia je”6.
Czy Jezus chciał
„egzorcyzmować świat”? Pierwszy List świętego Jana Apostoła
zdaje się na to wskazywać: „Po to objawił się Syn Boży, aby
zniszczyć dzieła diabła” (1 J 3,8) i jest to bezpośrednio
związane z Jego walką przeciwko grzechowi: „A wiecie, że on się
objawił, aby zgładzić nasze grzechy” (1 J 3,5). Czym jest ta
„nowa forma życia w Duchu Świętym, która leczy z opętania”?
Jezus uwalnia od szatana mocą Ducha: „A jeśli ja wypędzam demony
Duchem Bożym, to przyszło do was królestwo Boże”. Królestwo
Boże jest właśnie tą nową formą życia w Duchu, życia
Błogosławieństwami, która trwale i skutecznie uwalnia spod władzy
złych duchów. To Duch Święty zabezpiecza człowieka przed
powrotem, dopiero co wygnanego złego ducha (por. Mt 12,43-45).
Faktem jest, że
Jezus mówi o szatanie jako o „władcy tego świata” (por. J
12,31; 14,30; 16,11), a święty Jan Apostoł twierdzi: „Wiemy, ze
jesteśmy z Boga, cały zaś świat leży w mocy Złego” (1 J
5,19). Jezus
posyła
Apostołów na uwalnianie poszczególnych ludzi spod władzy złych
duchów: „A przywoławszy swoich dwunastu uczniów, dał im moc nad
duchami nieczystymi, aby je wypędzali i aby uzdrawiali wszystkie
choroby i wszelkie słabości” (Mt 10,1).
Pisze dalej Papież:
„W Liście do Efezjan ów egzorcyzmujący charakter chrześcijaństwa
święty Paweł przedstawił z innej strony: „Bądźcie mocni w
Panu - siłą Jego potęgi. Przyobleczcie pełną zbroję Bożą,
byście się mogli ostać wobec podstępnych zakusów diabła. Nie
toczymy bowiem walki przeciw krwi i ciału, lecz przeciw
Zwierzchnościom, przeciw Władzom, przeciw rządcom świata tych
ciemności, przeciw duchowym pierwiastkom zła na wyżynach
niebieskich” (6,10-12). Ten zaskakujący nas dzisiaj, czy nawet
obcy nam, opis chrześcijańskiej walki tak wyjaśnia Heinrich
Schlier: „Wrogiem nie jest ten czy tamten, nie jestem nim też ja
sam, nie są ciało ani krew (...). Konflikt sięga tu głębiej.
Jest to walka z niezliczoną ilością atakujących nas niestrudzenie
przeciwników, których natury nie da się łatwo ogarnąć, którzy
nie mają własnego imienia, lecz tylko zbiorowe określenia; którzy
górują nad człowiekiem – przez swą wyższą pozycję, przez swe
miejsce «w niebiosach» egzystencji, także przez nieprzenikliwość
swej pozycji i własną nieuchwytność – ich pozycję stanowi
«atmosfera» egzystencji, którą sami na swój sposób roztaczają
wokół siebie; wszyscy oni są wreszcie pełni radykalnej,
śmiertelnej złości" (Der
Brief an die Epheser,
s. 291). Któż by nie zauważył, że w tych słowach opisany jest
także nasz świat, w którym chrześcijanin wyczuwa zagrożenia
anonimowej atmosfery, czegoś „wiszącego w powietrzu”, co
sprawia, że jego wiara wydaje mu się śmieszna i bezsensowna? Któż
by nie zauważył owego zatrutego klimatu całego świata, który
zagraża ludzkiej godności, a nawet samemu istnieniu człowieka?
Pojedynczy człowiek, ba, nawet całe ludzkie społeczności zdają
się wydane na pastwę owych potęg, bez żadnej nadziei uwolnienia
się. Chrześcijanin wie, że nawet on nie potrafi własnymi siłami
oddalić tego zagrożenia. W wierze, we wspólnocie z jedynym
rzeczywistym Panem świata, dana mu jest jednak „zbroja Boża”, z
pomocą której – we wspólnocie całego Ciała Chrystusa –
może się przeciwstawić tym potęgom. Wie, że Pan przywraca nam w
wierze czyste powietrze, powietrze dawane przez Stwórcę, powietrze
Ducha Świętego, jedyne, dzięki któremu świat może odzyskać
zdrowie”7.
Kontynuuje Papież:
„Oprócz zadania egzorcyzmowania Mateusz mówi jeszcze o misji
uzdrawiania. Dwunastu jest posłanych, „aby leczyli wszystkie
choroby i wszystkie słabości” (10,1). Leczenie stanowi istotny
wymiar posłannictwa apostoła i chrześcijańskiej wiary w ogóle.
Eugen Biser nazywa chrześcijaństwo wręcz „religią
terapeutyczną” – religią przywracania zdrowia”8.
Emiliano Tardif pisze: „W tym właśnie zawiera się stwierdzenie,
jak istotne jest uzdrowienie duchowe i fizyczne. Istnieją ludzie,
którzy myślą, że uzdrowienia są tylko czymś wyjątkowym,
twierdząc, że charyzmat uzdrowienia nie jest istotny, bo istotna
jest miłość, której wszystko winno być podporządkowane. Wydaje
mi się, że rozróżnienie “istotny-nieistotny” nie zachodzi w
Nowym Testamencie. Zamiast dokonywać
takich podziałów, powinniśmy stawiać sobie pytania: “Czy Bóg
chce uzdrowić swoje dzieci? Jeśli zaś chodzi o twierdzenie, że
miłość jest największym charyzmatem, to całkowicie się z nim
zgadzam, ale któż może zaprzeczyć, że uzdrowienie jest
wspaniałym sposobem objawienia się miłości wobec tych, którzy
cierpią? Miłość nie jest czymś mglistym, czymś abstrakcyjnym,
ale czymś równie konkretnym jak uzdrowiona osoba. Dar uzdrowienia
jest u swoich podstaw darem miłości”9.
Ciekawa jest uwaga
Papieża: „Władza uzdrawiania dawana posłańcom Jezusa Chrystusa
przeciwstawia się magicznym upiorom, egzorcyzmuje świat także na
obszarze medycyny”10.
Niestety, ludzie w poszukiwaniu uzdrowienia są gotowi go poszukiwać
wszędzie, wpadając w ten sposób w leczenie magiczne. Chrystus
uzdrawia ludzi na przykład na mszach o uzdrowienie.
Pisze dalej Papież:
„Możemy przyjąć, że wszyscy Dwunastu byli wierzącymi i
zachowującymi Prawo Żydami, którzy oczekiwali zbawienia Izraela.
Różnili się jednak znacząco w stanowiskach zajmowanych w
konkretnej sprawie i co do sposobu rozumienia realizacji zbawienia.
Możemy więc sobie wyobrazić, ile trudu kosztowało powolne
wprowadzanie ich w tajemniczą nową drogę Jezusa, jakie musiały
się tworzyć napięcia, ilu oczyszczeń wymagała na przykład
gorliwość zelotów, ażeby upodobnić się wreszcie do „gorliwości”
Jezusa, o której opowiada nam Ewangelia Jana (zob. 2,17): Jego
gorliwość osiągnęła szczyt na Krzyżu. Właśnie w tym ogromie
napięć, wynikających z różnic pochodzenia, temperamentu i
postawy, Dwunastu jest wcieleniem Kościoła wszystkich czasów i
trudności jego zadania, polegającego na oczyszczeniu ludzi i
złączeniu ich ze sobą w gorliwości Jezusa Chrystusa”11.
Nie wiem, na jakiej podstawie twierdzi Papież, że „Wszyscy
Dwunastu byli wierzącymi i zachowującymi Prawo Żydami” – wręcz
przeciwnie, mamy teksty wskazujące na to, że uczniowie Jezusa byli
zgorszeniem dla praktykujących judaizm Żydów: „Czemu twoi
uczniowie postępują wbrew tradycji starszych? Nie myją bowiem rąk
przed jedzeniem chleba” (Mt 15,2), czy też: „A uczniowie Jana i
faryzeuszy pościli. Przyszli więc i pytali go: Czemu uczniowie Jana
i faryzeuszy poszczą, a twoi uczniowie nie poszczą?” (Mk 2,18).
Kolejną grupą
wśród uczniów Jezusa jest „siedemdziesięciu dwóch12”.
To właśnie oni posłani przez Jezusa radują się uwalniając ludzi
od złych duchów: „I siedemdziesięciu dwóch wróciło z
radością, mówiąc: Panie, nawet demony nam się poddają ze
względu na twoje imię. Wtedy powiedział do nich: Widziałem
szatana spadającego z nieba jak błyskawica. Oto daję wam moc
stąpania po wężach, skorpionach i po wszelkiej mocy
nieprzyjaciela, a nic wam nie zaszkodzi. Jednak nie z tego się
cieszcie, że duchy się wam poddają, ale cieszcie się raczej, że
wasze imiona są zapisane w niebie” (Łk 10,17-20). Jezus odpowiada
na ich charyzmatyczną radość trzema stwierdzeniami. Po pierwsze
mówi o swojej wizji szatana spadającego z nieba – modlitwy
siedemdziesięciu dwóch uczniów zjednoczonych z Jezusem miałyby
więc taką zdumiewającą efektywność – sięgającą niebios. Po
drugie Jezus gwarantuje swoim uczniom nietykalność – modlitwa o
uwolnienie człowieka od złego ducha – niezależnie od możliwych
gróźb ze strony złych – nie zaszkodzi modlącym się. Po
trzecie, Jezus zapewnia nagrodę w niebiosach za współudział w
walce z szatanem.
Papież pisze: „Obok
12 synów, symbolizujących Izraela, mamy tu 70, którzy reprezentują
cały świat i także są przedstawieni w powiązaniu z
Jakubem-Izraelem. Tradycja ta znajduje się w tle legendy przekazanej
przez tak zwany List
Arysteasza,
według którego pochodzący z III wieku przed Chrystusem grecki
przekład Starego Testamentu, za sprawą szczególnego natchnienia
Ducha Świętego, został dokonany przez 70 (lub 72 - po sześciu z
każdego z dwunastu pokoleń Izraela) uczonych. Według tej legendy
dzieło to oznaczałoby otwarcie się wiary Izraela na pogan. U
schyłku epoki starożytnej Septuaginta rzeczywiście odgrywała
zasadniczą rolę w zwróceniu się wielu poszukujących do Boga
Izraela. Dawne mity utraciły wiarygodność, a filozoficzny
monoteizm nie był zdolny tworzyć życiowej relacji do Boga. Dlatego
wielu wykształconych ludzi nowy przystęp do Boga znajdywało w
monoteizmie Izraela, który nie był owocem refleksji filozoficznej,
lecz został dany w historii wiary. W licznych miastach powstawały
kręgi „bojących się Boga”, pobożnych „pogan”, którzy ani
nie mogli, ani nie chcieli zostać w pełni żydami, uczestniczyli
jednak w liturgii synagogalnej, a tym samym w wierze Izraela. W tych
kręgach najstarsi chrześcijanie znajdywali pierwszy punkt
zaczepienia w swym misyjnym przepowiadaniu i możliwość szerokiego
oddziaływania. Teraz ludzie ci mogli w pełni przyjmować Boga
Izraela, ponieważ Bóg ten przez Jezusa – i tak, jak głosił Go
Paweł – stał się rzeczywiście Bogiem wszystkich ludzi”13.
Oddzielną grupą
złączoną z Jezusem są „kobiety”: „Łukasza. W 8,1-3 podaje
on, że Jezusowi, który razem z Dwunastoma był w drodze i głosił
Ewangelię, towarzyszyły także kobiety. Wymienia trzy imiona, po
czym dodaje: „i wiele innych, które im usługiwały, [udzielając]
ze swego mienia” (8,3). Różnica pomiędzy dwunastoma uczniami i
uczennicami jest oczywista: zadania tych dwu grup są zupełnie
różne. Łukasz wyraźnie jednak daje do zrozumienia – co zresztą
na różny sposób uwidacznia się również w innych Ewangeliach -
że te „liczne” kobiety należały do ściślejszej wspólnoty
wierzących i że ich towarzyszenie Jezusowi było konstytutywnym
czynnikiem powstania tej grupy. W sposób szczególnie wymowny miało
się to przejawić pod Krzyżem i przy Zmartwychwstaniu”14.
Janusz Maria
Andrzejewski OP
1
J. RATZINGER, BENEDYKT XVI,
Jezus z Nazaretu. Część 1. Od chrztu w Jordanie do przemienienia
(M, Kraków 2007) 148.
2
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 148.
3
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 149-150.
4
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 149.
5
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 150.
6
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 150.
7
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 151-152.
8
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 152.
10
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 153.
11
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 154-155.
12
S. O.
ABOGUNRIN,
„Ewangelia
według św. Łukasza”,
Międzynarodowy
komentarz do Pisma Świętego (Verbinum,
Warszawa 22001)
1271, wyjaśnia:
„Ze
względu
na niejasności
w historii tekstu Ewangelii trudno jest dokładnie
ustalić
liczbę
uczniów
wysłanych
na tę
misję.
Tradycja „siedemdziesięciu”
wywodzi się
z
wydarzenia, w którym Bóg nakazał
Mojżeszowi
przyprowadzić
siedemdziesięciu
starszych, aby udzielić
im
jego ducha. Potem dwóch innych starszych również
otrzymało
ducha Mojżesza
(Lb 11,24-30). Świadectwo
tekstowe przemawia raczej za „siedemdziesięcioma
dwoma”. Trzeba jeszcze wziąć
pod
uwagę
różnicę
między
hebrajską
wersją
Rdz
10 a wersją
grecką
(LXX).
Tekst hebrajski wymienia siedemdziesiąt
imion symbolizujących
narody, natomiast Septuaginta wymienia siedemdziesiąt
dwa imiona”.
13
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 155-156.
14
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 156.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz