poniedziałek, 11 stycznia 2016

Pustynia "Jezus z Nazaretu"


Pustynia

Święty Łukasz w taki sposób rozpoczyna swoją narrację o pobycie Jezusa na pustyni: „A Jezus, pełen Ducha Świętego, wrócił znad Jordanu i został zaprowadzony przez Ducha na pustynię; i przez czterdzieści dni był kuszony przez diabła” (Łk 4,1-2). Co oznaczają słowa o wypełnieniu Jezusa Duchem Świętym? To samo greckie słowo pleres, które tłumaczymy polskim przymiotnikiem pełny, odnajdujemy w Prologu Janowym; J 1,14 mówi o Jezusie, jako o Słowie pełnym łaski i prawdy. Sądzę, że to klucz do zrozumienia słów o pełni Ducha. To „wypełnienie” Jezusa oznacza Jego bogactwo wobec ludzi uzdrawianych i uwalnianych łaską Ducha Świętego i obdarzanych przez Niego wyzwalającą mocą prawdy o Bogu i o człowieku. To samo greckie słowo pleres charakteryzuje świętego Szczepana w Dz 6,3.5 i w Dz 7,55: „A on, pełen Ducha Świętego, patrzył uważnie w niebo i ujrzał chwałę Boga i Jezusa stojącego po prawicy Boga” – zwróćmy uwagę, że i Jezus wypełniony Duchem po chrzcie, miał wizję otwartego nieba (por. Łk 3,21). Pełnia Ducha jest więc jakimś przemienieniem człowieka i wprowadzeniem go w nowe relacje z Bogiem i Jego niebem.

Zdumiewające jest to, że Duch na samym początku publicznej działalności wyprowadza Jezusa na pustynię dla walki z szatanem, tak, jakby ta walka była dla Niego czymś priorytetowym. Jest to bardzo ważny element Ewangelii. Również Jezus, gdy posyła swoich apostołów, to jako cel pierwszorzędny wskazuje im walkę o uwolnienie człowieka od złych duchów: „A przywoławszy swoich dwunastu uczniów, dał im moc nad duchami nieczystymi, aby je wypędzali i aby uzdrawiali wszystkie choroby i wszelkie słabości” (Mt 10,1). Myślę, że jakoś kluczem do zrozumienia tej rzeczywistości są słowa z Listu do Efezjan: „W końcu, moi bracia, umacniajcie się w Panu i w potędze jego mocy. Przywdziejcie pełną zbroję Bożą, abyście mogli się ostać wobec zasadzek diabła. Nie toczymy bowiem walki przeciw krwi i ciału, ale przeciw zwierzchnościom, przeciw władzom, przeciw rządcom ciemności tego świata, przeciw duchowemu złu na wyżynach niebieskich” (Ef 6,10-12). Walka Jezusa i Jego Kościoła toczy się przeciwko „rządcom ciemności tego świata”, a nie przeciw ludziom i ich słabościom. Z nieco innej perspektywy konieczność kuszenia na pustyni ukazuje List do Hebrajczyków: „Dlatego musiał we wszystkim upodobnić się do braci, aby stał się miłosiernym i wiernym najwyższym kapłanem wobec Boga dla przebłagania za grzechy ludu. A że sam cierpiał, będąc kuszony, może dopomóc tym, którzy są w pokusach” (Hbr 2,17-18). Wygląda na to, że Jezus, chcąc nam pomagać w cierpieniach, w pokusach, w walce z szatanem, sam musiał dobrowolnie wystawić się na takie doświadczenia.

Innym tekstem wskazującym na stosowność takiego strasznego doświadczenia są słowa z Księgi Syracha: „Synu, jeżeli masz zamiar służyć Panu, przygotuj swą duszę na doświadczenie! Zachowaj spokój serca i bądź cierpliwy, a nie trać równowagi w czasie utrapienia! Przylgnij do Niego, a nie odstępuj, abyś był wywyższony w twoim dniu ostatnim. Przyjmij wszystko, co przyjdzie na ciebie, a w zmiennych losach utrapienia bądź wytrzymały! Bo w ogniu doświadcza się złoto, a ludzi miłych Bogu - w piecu utrapienia. Bądź Mu wierny, a On zajmie się tobą, prostuj swe drogi i Jemu zaufaj!” (Syr 2,1-6). Polskie słowo „doświadczenie” jest tu tłumaczeniem greckiego słowa peirasmos mającego również znaczenia „próba, kuszenie” i występuje w Modlitwie Pańskiej w słowach: „i nie wwódź nas na pokuszenie” (Mt 6,13).

Doświadczenie opisane w ewangeliach kieruje naszą uwagę na Księgę Hioba, w której to szatan proponuje Bogu wypróbowanie tego świętego: „Czyż za darmo Hiob czci Boga? Czyż Ty nie ogrodziłeś zewsząd jego samego, jego domu i całej majętności? Pracy jego rak pobłogosławiłeś, jego dobytek na ziemi się mnoży. Wyciągnij, proszę, rękę i dotknij jego majątku! Na pewno Ci w twarz będzie złorzeczył” (Hi 1,9-11). Jest to oskarżenie o interesowność. Dla Hioba jest to nie tylko próba ogromnego cierpienia, ale jest to pytanie o żonę, która kusi go do zła i do śmierci: „Jeszcze trwasz mocno w swej prawości? Złorzecz Bogu i umieraj!” (Hi 2,9). Jest to pytanie o Boga, który jako minimum dopuszcza na niego takie zło. Jest to pytanie o przyjaciół, którzy pragnąc usprawiedliwić Boga, oskarżają Hioba: „Lecz mówić chcę z Wszechmogącym, bronić się będę u Boga. Bo wy zmyślacie oszustwa, lekarze nic niewarci. Gdybyście chcieli zamilknąć, byłby to znak roztropności. Słuchajcie mego sprzeciwu, na odpowiedz mych warg zważajcie. Czy Boga złem osłonicie? Wszechmogącego obronicie kłamstwem? [Tak] Jego stronę trzymacie? Czy rzecznikami jesteście Bożymi? Czy dobrze by było, gdyby was doświadczył?” (Hi 13,3-9). Doświadczenie Hioba kończy się tryumfem Boga, który uzdrawia Hioba, przywraca mu rodzinę i majętność, który mu się objawia i prowadzi do prawdziwej mądrości: „Hiob na to odpowiedział Panu, i rzekł: Wiem, ze Ty wszystko możesz, co zamyślasz, potrafisz uczynić. Kto przesłania zamiar nierozumnie? O rzeczach wzniosłych mówiłem. To zbyt cudowne. Ja nie rozumiem. Posłuchaj, proszę. Pozwól mi mówić! Chcę spytać. Racz odpowiedzieć! Dotąd Cie znałem ze słyszenia, obecnie ujrzałem Cię wzrokiem, stąd odwołuję, co powiedziałem, kajam się w prochu i w popiele” (Hi 42,1-6).



1. Post

Łukasz, zaraz po słowach mówiących o kuszeniu Jezusa wskazuje na swego rodzaju „broń” Jezusa: czterdziestodniowy post (por. Łk 4,2). Przypomina to dzieje Mojżesza: „Był tam z Panem czterdzieści dni i czterdzieści nocy; chleba nie jadł, i wody nie pił; i napisał Pan na tablicach słowa przymierza, dziesięć słów” (Wj 34,28). Ten post Mojżesza to jego walka za swój grzeszny naród: „I leżałem przed Panem, jak za pierwszym razem, przez czterdzieści dni i czterdzieści nocy, nie jedząc chleba, nie pijąc wody za cały ten grzech, któregoście się dopuścili, czyniąc to, co jest złe w oczach Pana, i pobudzając go do gniewu” (Pwt 9,18). Jak pamiętamy JHWH zaproponował Mojżeszowi po epizodzie ze złotym cielcem zniszczenie całego bałwochwalczego narodu: „Rzekł zasię Pan do Mojżesza: Widziałem lud ten, a oto, jest lud twardego karku. Przetoż teraz puść mię, że się rozpali popędliwość moja na nie i wygładzę je; a ciebie uczynię w naród wielki” (Wj 32,9-10). Mojżesz swoim postem walczy o odwrócenie gniewu Bożego od swojego narodu, o ocalenie dla swoich bliskich.

Post czterdziestodniowy odnajdujemy również w życiu Eliasza: „A tak wstawszy jadł i pił, a szedł w mocy pokarmu onego czterdzieści dni i czterdzieści nocy, aż do góry Bożej Horeb” (1 Krl 19,8). Sytuacja jest podobna do tej, przedstawionej powyżej w wypadku Mojżesza. Eliasz mówi do Pana na górze Horeb: „Gorliwiem się zastawiał o Pana, Boga zastępów; albowiem synowie Izraelscy opuścili przymierze twoje, ołtarze twoje zburzyli, i proroki twoje mieczem pomordowali, a zostałem ja sam, i szukają duszy mojej, aby mi ją odjęli” (1 Krl 19,10). Jest to więc również walka o zbawienie dla przeniewierczego narodu. Możemy się domyślać, że również Jezus walczy na pustyni za swój grzeszny naród.

Co daje siły Mojżeszowi, Eliaszowi i Jezusowi do tak długiego postu? Odpowiedzią mogą być słowa Jezusa: „Nie samym chlebem będzie żył człowiek, ale każdym słowem pochodzącym z ust Bożych” (Mt 4,4). Można te słowa rozumieć w sposób przenośny o ważności duchowego pokarmu jakim jest słowo Boże, ale można je rozumieć dosłownie, w kontekście w jakim są wypowiadane przez Jezusa. Słuchanie i rozważanie słów Bożych jest pokarmem umożliwiającym przeżycie tak długotrwałego postu. Słowa Ojca są dla Jezusa pokarmem, możliwe, że są przekazywane za pośrednictwem aniołów – sugerują to słowa z Mt 4,11 i z J 1,511.

Według Mk 1,13 i Łk 4,2, Jezus był przez cały czterdziestodniowy czas kuszony przez diabła, a według Mt 4,3 – dopiero po upływie czterdziestu dni postu. Możliwe, że Jezus był cały czas kuszony przez szatana, a tylko trzy ostatnie pokusy wydarzyły się po upływie czterdziestu dni postu. Marek dodaje do opisów Mateusza i Łukasza obecność dzikich zwierząt i aniołów służących Jezusowi (por. Mk 1,13). Dzikie zwierzę, w języku greckim therion, ma w NT zasadniczo negatywne znaczenie, tak na przykład w Ap 6,8 są to zwierzęta zabijające mieszkańców ziemi, a w Ap 11,7 jest to bestia wychodząca z otchłani i zwyciężająca dwóch świadków Boga głoszących konieczność pokuty (por. Ap 11,3). Benedykt XVI bardzo ciekawie komentuje to miejsce: „Dzikie zwierzęta, które są najbardziej konkretną postacią zagrożenia człowieka, wynikającego z buntu stworzenia i potęgi śmierci, podobnie jak w raju stają się jego przyjaciółmi. Przywrócony zostaje pokój, zapowiadany przez Izajasza na czasy mesjańskie: „Wtedy wilk zamieszka z barankiem, pantera z koźlęciem leżeć będą...” (11,6). Gdzie pokonany został grzech, gdzie przywrócona została harmonia w relacjach człowieka z Bogiem, tam też następuje pojednanie stworzeń: rozdarte grzechem stworzenie staje się na powrót miejscem pokoju: tak właśnie Paweł mówi o stworzeniu, które „z upragnieniem oczekuje objawienia się synów Bożych” (Rz 8,19)”2. Dla niego jest to więc tekst symbolizujący odnowę Wszechświata mocą Chrystusa.



2. Pierwsze kuszenie

Kusiciel przystępując do Jezusa próbuje wykorzystać przeciwko Niemu wiadomość, którą uzyskał prawdopodobnie po Jego chrzcie – tam usłyszał słowa Boga Ojca: „To jest mój umiłowany Syn, w którym mam upodobanie” (Mt 3,17); kusi więc Jezusa słowami: „Jeśli jesteś Synem Bożym, powiedz, aby te kamienie stały się chlebem” (Mt 4,3).

Benedykt XVI pisze w tym kontekście: „Gdzie Boga uważa się za wielkość drugorzędną, którą można od czasu do czasu lub nawet na stałe odstawić ze względu na inne ważniejsze rzeczy, wtedy ulegają zniszczeniu właśnie te inne, rzekomo ważniejsze, rzeczy. Dowodzi tego nie tylko negatywny bilans marksistowskiego eksperymentu. Dopiero oparta wyłącznie na technicznych, materialnych, zasadach pomoc Zachodu dla krajów rozwijających się, w której świadczeniu o Bogu nie tylko zapominano, ale wręcz rugowano Go ze świadomości, z butą besserwisserów, Trzeci Świat uczyniła Trzecim Światem w dzisiejszym tego określenia znaczeniu. Zlekceważyła tradycyjne struktury religijne, obyczajowe i socjalne i sprawiła, że ta jego technicystyczna mentalność obraca się w próżni. Wierzono, że można kamienie przemienić w chleb, w rzeczywistości jednak dawano kamienie zamiast chleba. Chodzi o prymat Boga. Chodzi o uznanie Jego rzeczywistości - rzeczywistości, bez której nic innego nie może być dobre. Historii nie można porządkować negując Boga, przez samo budowanie materialnych struktur. Jeśli serce człowieka nie jest dobre, wtedy nic innego nie może się stać dobrem. A dobroć serca w ostatecznym rozrachunku może pochodzić tylko od Tego, który jest Dobrocią – samym Dobrem”3. Jest to nie tyle problem, czy pomagać biednym, ale jak? Czy bezbożna pomoc będzie rzeczywistą pomocą?

Jezus odpowiada kusicielowi: „Nie samym chlebem będzie żył człowiek, ale każdym słowem pochodzącym z ust Bożych” (Mt 4,4), co nie neguje konieczności pomagania ludziom – sam Jezus rozmnażał chleb i ryby (por. Mt 14,13-23; 15,32-38) ale pokazuje ważność słowa Bożego dla normalnego życia człowieka i społeczności.



3. Drugie kuszenie

Święty Mateusz tak kontynuuje swoją opowieść: „Wtedy diabeł wziął go do miasta świętego i postawił na szczycie świątyni” (Mt 4,5). W jaki sposób rozumieć to „przeniesienie” do Jerozolimy? W Starym Testamencie jest opis podobnego „przeniesienia” proroka Ezechiela: „I podobieństwo spuszczonej ręki uchwyciło mię za kędzierze głowy mojej, i podniósł mię duch między ziemię a niebo, i przywiódł mię do Jeruzalem w widzeniu Bożym” (Ez 8,3). Mamy tu jednocześnie „porwanie” całkowicie materialne bo uchwycone są włosy proroka, mamy „uniesienie” ponad powierzchnię ziemi, ale mamy elementy nadprzyrodzone, tak jak „podobieństwo ręki”, czy „Boże widzenia”. A może chodzi tu o klasyczną bilokację? Oto element z barwnego życia świętego ojca Pio: „Ilekroć piloci wracali ze swych misji - powiedział mi generał Rosini – mówili o mnichu pojawiającym się na niebie, który zawracał ich samoloty. Zrazu wszyscy śmiali się, z niedowierzaniem słuchając tak nieprawdopodobnych historyjek, lecz ponieważ o czymś takim opowiadali coraz to inni piloci – naczelny dowódca postanowił osobiście sprawdzić wszystko. Poprowadził małą eskadrę bombowców, która miała zniszczyć niemiecki magazyn broni, usytuowany właśnie w San Giovanni Rotondo. Żadnemu z pilotów nie udało się przedtem dotrzeć tam z powodu owej tajemniczej zjawy, która zawracała samoloty. W tym dniu Włochy oficjalnie zerwały sojusz z hitlerowskimi Niemcami i podpisały kapitulację przed wojskami aliantów zachodnich. Atmosfera w jednostce była napięta. Wszyscy ciekawi byliśmy, jak tym razem powiedzie się operacja. Gdy tylko eskadra wróciła do bazy, zasypaliśmy naszych kolegów pytaniami. Amerykański generał był zaszokowany. Opowiedział nam, że w momencie, kiedy znaleźli blisko celu wyprawy, zarówno on, jak i inni piloci dostrzegli na niebie postać jakiegoś zakonnika z uniesionymi w górę rękami. W tym momencie bomby same odczepiły się spadając na okoliczne lasy, zaś samoloty same, bez manewru pilotów; zatoczyły piękny łuk zmieniając kierunek lotu. Przez cały wieczór zdarzenie to było głównym tematem naszych rozmów i dyskusji. Wszyscy zastanawiali się, kim była zjawa, której poddawały się samoloty. Ktoś wreszcie zasugerował generałowi, iż owym „sabotażystą" mógł być stygmatyzowany kapucyn mieszkający w San Giovanni Rotondo, a uważany przez wszystkich za świętego. Generał odniósł się do tej informacji raczej sceptycznie, powiedział jednakże, że jak tylko będzie to możliwe, sprawdzi ten fakt osobiście. Po wojnie wybrał się z kilkoma innymi pilotami do klasztoru w San Giovanni Rotondo. Zaraz u wejścia do zakrystii powitała go grupa zakonników, wśród których generał rozpoznał tego, który zatrzymywał jego samoloty; Ojciec Pio podszedł do niego i położywszy mu dłoń na ramieniu powiedział: „Ach, więc to ty chciałeś nas wszystkich wysadzić w powietrze!”. Wzrok i słowa Ojca Pio wstrząsnęły generałem do głębi. Padł przed nim na kolana. Ojciec Pio rozmawiał z generałem bardzo długo. Rozumieli się wyśmienicie – kapucyn używał swego rodzinnego dialektu z Benewentu, zaś przybysz z daleka wysławiał się po angielsku. Wkrótce obaj - zakonnik i generał - zostali przyjaciółmi, a generał, protestant,stał się katolikiem”4. Przeniesienie więc Jezusa do Jerozolimy nie jest więc tak nieprawdopodobne, jak mogłoby się to wydawać na pierwszy rzut oka. Ciekawie to drugie kuszenie Jezusa komentuje Benedykt XVI: „Diabeł okazuje się znawcą pisma, który potrafi dokładnie zacytować Psalm. Cała rozmowa tej drugiej pokusy wygląda rzeczywiście jak spór dwóch uczonych w Piśmie: Diabeł występuje jako teolog – zauważa Joachim Gnilka. Władimir Sołowjow wprowadził ten motyw do swej Krótkiej opowieści o Antychryście: Antychryst otrzymuje na uniwersytecie w Tybindze honorowy tytuł doktora teologii; jest wybitnym biblistą. W ten sposób Sołowjow drastycznie wyraził swój sceptycyzm w stosunku do pewnego typu erudycji biblijnej tamtych czasów. Nie jest to „nie” wobec naukowego wykładu Biblii, lecz wysoce zbawienne i konieczne ostrzeżenie przed możliwymi jej błędnymi drogami. Wykład Pisma Świętego może w rzeczywistości stać się narzędziem Antychrysta. Sołowjow nie jest pierwszym, który to powiedział; jest to wewnętrzna treść samej historii kuszenia. Na bazie pozornych osiągnięć naukowej egzegezy pisano najgorsze książki, dokonujące destrukcji postaci Jezusa i demontażu wiary. Dzisiaj Biblia jest bardzo często poddawana kryteriom tak zwanego współczesnego obrazu świata, którego podstawowym dogmatem jest twierdzenie, że Bóg w ogóle nie może działać w historii, zatem wszystko, co się odnosi do Boga, należy lokować na obszarze podmiotu. Wtedy Biblia nie mówi już o Bogu, o Bogu żywym; wtedy mówimy już tylko my sami i my decydujemy o tym, co Bóg może czynić i co my czynić chcemy lub powinniśmy. A Antychryst, z miną wielkiego uczonego, mówi nam, że egzegeza, która czyta Biblię w duchu wiary w żywego Boga i wsłuchuje się przy tym w Jego słowo, jest fundamentalizmem. Tylko jego, rzekomo ściśle naukowa, egzegeza, w której sam Bóg nic nie mówi i nic nie ma do powiedzenia, jest na poziomie dzisiejszych czasów. Teologiczny spór pomiędzy Jezusem i diabłem jest dysputą dotyczącą wszystkich czasów na temat właściwej interpretacji Pisma, a jej podstawowym problemem hermeneutycznym jest problem obrazu Boga. Spór o interpretację jest koniec końców sporem o to, kim jest Bóg. To zmaganie się z problemem obrazu Boga, z którym mamy do czynienia w dyskusjach nad poprawną interpretacją Pisma, znajduje jednak konkretne rozstrzygnięcie w obrazie Chrystusa: czy On, nie sprawujący doczesnej władzy, jest naprawdę Synem żywego Boga?”5.

Bardzo ciekawie Benedykt XVI komentuje Psalm 91 w odniesieniu do Krzyża Chrystusowego: „W tej scenie na narożniku świątyni otwiera się jednak także widok na Krzyż. Chrystus nie rzucił się z narożnika na ziemię. Nie skoczył w rozpościerającą się przed Nim głębinę. Nie wystawił Boga na próbę. Zstąpił natomiast w głębiny śmierci, w noc opuszczenia, w skazanie na bezbronność. Dokonał tego skoku jako aktu miłości Boga do ludzi. I dlatego wiedział, że podejmując się tego skoku, może wpaść tylko w dobre ręce Ojca. W ten sposób ukazuje się rzeczywisty sens Psalmu 91: prawo do tego najgłębszego i bezgranicznego zaufania, o którym on mówi: kto jest posłuszny woli Bożej, ten wie, że w żadnej spotykającej go przeciwności nie będzie pozbawiony opieki. Wie, że najgłębszym fundamentem świata jest miłość, i dlatego także tam, gdzie nie może lub nie chce mu już dopomóc nikt z ludzi, powinien nadal ufać Temu, który go kocha”6.

Tak Benedykt XVI komentuje dysputę między diabłem i Jezusem, którą Jezus podsumowuje stwierdzeniem: „Nie będziesz wystawiał na próbę Pana, swego Boga” (Mt 4,7). Zauważmy, że w ten sposób Jezus zakazuje szatanowi kusić Boga Ojca, ale również samego Jezusa, który jest Bogiem.



4. Trzecie kuszenie

Trzecie kuszenie jest tak przedstawione przez Mateusza: „Znowu wziął go diabeł na bardzo wysoką górę i pokazał mu wszystkie królestwa świata oraz ich wspaniałość. I powiedział do niego: Dam ci to wszystko, jeśli upadniesz i oddasz mi pokłon” (Mt 4,8-9). To „porwanie” na wysoką górę, która oferuje oszałamiające perspektywy przypomina wizję z Proroctwa Ezechiela: „W widzeniach Bożych przywiódł mię do ziemi Izraelskiej, a postawił mię na górze bardzo wysokiej, na której było jakoby budowanie miasta na południe” (Ez 40,2) i podobną z Apokalipsy świętego Jana: „I przeniósł mnie w duchu na górę wielką i wysoką, i pokazał mi wielkie miasto, święte Jeruzalem, zstępujące z nieba od Boga” (Ap 21,10). Te „góry” mogą być po prostu symboliczne, mogą wskazywać na nowy stan ducha wizjonera, dzięki któremu widzi coś jakby „z wysoka”. Szatan pokazał Jezusowi wszystkie królestwa świata oraz ich wspaniałość (por. Mt 4,8) i dodał „Dam ci całą tę potęgę i ich chwałę, bo zostały mi przekazane i daję je, komu chcę” (Łk 4,6). Orygenes komentuje te słowa zwracając uwagę, że w ten sposób szatan wyjaśnia przez jakie wady ludzie poddają się jemu7. Wizja dotyczy wszystkich królestw, które według szatana są mu poddane i on nimi dysponuje. Jest to wizja tragiczna, ale Jezus nie akceptuje warunków diabła, które w praktyce oznaczałyby podporządkowanie się jemu. Jezus cytuje Pismo Święte: „Panu, swemu Bogu, będziesz oddawał pokłon i tylko jemu będziesz służył” (Mt 4,10, por. Pwt 6,13)8. Benedykt XVI mówi: „Królestwo Chrystusa jest inne niż królestwa tej ziemi i ich przepych ukazywany przez szatana. Jak mówi greckie słowo doksa, przepych ten jest blaskiem, który gaśnie. Królestwo Chrystusa nie ma takiego blasku. Ono rośnie przez pokorę przepowiadania w tych, którzy chcą zostać Jego uczniami, którzy otrzymują chrzest w imię Trójjedynego Boga i zachowują Jego przykazania (zob. Mt 28,19n)”9. Papież zwraca też uwagę na niebezpieczeństwo wchodzenia w politykę: „Chrześcijańskie cesarstwo usiłowało od razu uczynić wiarę politycznym czynnikiem jedności Cesarstwa. Królestwo Chrystusa powinno przecież przybrać kształt politycznego królestwa i błyszczeć jego blaskiem. Bezsilności wiary, ziemskiej bezsilności Jezusa Chrystusa, trzeba pomóc, dając im władzę polityczną i wojskową. Poprzez wszystkie wieki ciągle na nowo w różnych odmianach powracała pokusa umacniania wiary z pomocą władzy, i za każdym razem groziło niebezpieczeństwo zduszenia jej w objęciach władzy. Walkę o wolność Kościoła, walkę o to, żeby królestwo Jezusa nie było utożsamiane z żadną formacją polityczną, trzeba toczyć przez wszystkie stulecia. Bo w ostatecznym rozrachunku cena, jaką płaci się za stapianie się wiary z władzą polityczną, zawsze polega na oddaniu się wiary na służbę władzy i na konieczności przyjęcia jej kryteriów”10. Bardzo ciekawie Benedykt XVI odwołuje się jeszcze raz do znanej książki Sołowjowa o antychryście: „Kusiciel nie jest do tego stopnia nachalny, żeby nam wprost zaproponował adorowanie diabła. Proponuje nam opowiedzenie się za tym, co rozumne, za prymatem świata zaplanowanego, od początku do końca zorganizowanego, w którym Bóg może mieć swe miejsce jako sprawa prywatna, jednak bez możliwości wtrącania się w nasze istotne zamiary. Sołowjow przypisuje Antychrystowi książkę zatytułowaną Otwarta droga do pokoju i dobrobytu świata – która stanie się nową Biblią, a jej istotną treścią jest wielbienie dobrobytu i rozumnego planowania”11. Bardzo ciekawie wskazuje odrębność Królestwa Bożego od wszelkiego rodzaju instytucji politycznych: „Jezus mówi jednak także nam to, co powiedział szatanowi i Piotrowi, co ponownie wyjaśniał uczniom idącym do Emaus: że żadne królestwo tego świata nie jest królestwem Bożym, jednoznacznie rozumianym stanem zbawienia ludzkości. Królestwo ludzi pozostaje królestwem ludzi i kto twierdzi, że może zbawić świat, według kłamstwa szatana, jemu oddaje świat. I tak pojawia się wielkie pytanie, które będzie nam towarzyszyć do końca tej książki: Co takiego właściwie dał nam Chrystus, jeśli nie zbudował światowego pokoju, powszechnego dobrobytu, lepszego świata? Co nam przyniósł? Odpowiedź jest całkiem prosta: Boga”12.



5. Zakończenie kuszenia

Jezus kończy słowami: „Idź precz, szatanie! Jest bowiem napisane: Panu, swemu Bogu, będziesz oddawał pokłon i tylko jemu będziesz służył. Wówczas diabeł go opuścił, a oto aniołowie przystąpili do niego i mu służyli” (Mt 4,10-11). W ten sposób Jezus udowadnia swoją władzę nad szatanem, a aniołowie wskazują na swoją gotowość służenia Jezusowi.



Janusz Maria Andrzejewski OP

1 Święty Tomasz z Akwinu uważa, że słowo Boże jest przekazywane prorokom za pośrednictwem aniołów (por. ST IIª-IIae, q. 172 a. 2 co.).

2 J. RATZINGER, BENEDYKT XVI, Jezus z Nazaretu. Część 1. Od chrztu w Jordanie do przemienienia (M, Kraków 2007) 37.

3 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 41-42.

4 http://www.fronda.pl/blogi/pawelloo71/bilokacja-w-zyciu-ojca-pio,33728.html

5 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 42-44.

6 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 45.

7 Por. ST IIIª q. 41 a. 4 ad 7.

8 Zwróćmy uwagę na różnicę między Ewangelią, w której mamy greckie słowo proskyneo tłumaczone przez „padać na twarz przed kimś”, a w greckim tekstem LXX, w którym mamy słowo fobeomai, tzn. „bać się, obawiać się”. W tekście greckim Pwt 6,13 nie mamy słów „tylko jemu”.

9 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 46.

10 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 46.

11 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 47-48.

12 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 49.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz