Pustynia
Święty Łukasz w
taki sposób rozpoczyna swoją narrację o pobycie Jezusa na pustyni:
„A Jezus, pełen Ducha Świętego, wrócił znad Jordanu i został
zaprowadzony przez Ducha na pustynię; i przez czterdzieści dni był
kuszony przez diabła” (Łk 4,1-2). Co oznaczają słowa o
wypełnieniu Jezusa Duchem Świętym? To samo greckie słowo pleres,
które tłumaczymy polskim przymiotnikiem pełny,
odnajdujemy w Prologu Janowym; J 1,14 mówi o Jezusie, jako o Słowie
pełnym łaski i prawdy. Sądzę, że to klucz do zrozumienia słów
o pełni Ducha. To „wypełnienie” Jezusa oznacza Jego bogactwo
wobec ludzi uzdrawianych i uwalnianych łaską Ducha Świętego i
obdarzanych przez Niego wyzwalającą mocą prawdy o Bogu i o
człowieku. To samo greckie słowo pleres
charakteryzuje świętego Szczepana w Dz 6,3.5 i w Dz 7,55: „A on,
pełen Ducha Świętego, patrzył uważnie w niebo i ujrzał chwałę
Boga i Jezusa stojącego po prawicy Boga” – zwróćmy uwagę, że
i Jezus wypełniony Duchem po chrzcie, miał wizję otwartego nieba
(por. Łk 3,21). Pełnia Ducha jest więc jakimś przemienieniem
człowieka i wprowadzeniem go w nowe relacje z Bogiem i Jego niebem.
Zdumiewające jest to,
że Duch na samym początku publicznej działalności wyprowadza
Jezusa na pustynię dla walki z szatanem, tak, jakby ta walka była
dla Niego czymś priorytetowym. Jest to bardzo ważny element
Ewangelii. Również Jezus, gdy posyła swoich apostołów, to jako
cel pierwszorzędny wskazuje im walkę o uwolnienie człowieka od
złych duchów: „A przywoławszy swoich dwunastu uczniów, dał im
moc nad duchami nieczystymi, aby je wypędzali i aby uzdrawiali
wszystkie choroby i wszelkie słabości” (Mt 10,1). Myślę, że
jakoś kluczem do zrozumienia tej rzeczywistości są słowa z Listu
do Efezjan: „W końcu, moi bracia, umacniajcie się w Panu i w
potędze jego mocy. Przywdziejcie pełną zbroję Bożą, abyście
mogli się ostać wobec zasadzek diabła. Nie toczymy bowiem walki
przeciw krwi i ciału, ale przeciw zwierzchnościom, przeciw władzom,
przeciw rządcom ciemności tego świata, przeciw duchowemu złu na
wyżynach niebieskich” (Ef 6,10-12). Walka Jezusa i Jego Kościoła
toczy się przeciwko „rządcom ciemności tego świata”, a nie
przeciw ludziom i ich słabościom. Z nieco innej perspektywy
konieczność kuszenia na pustyni ukazuje List do Hebrajczyków:
„Dlatego musiał we wszystkim upodobnić się do braci, aby stał
się miłosiernym i wiernym najwyższym kapłanem wobec Boga dla
przebłagania za grzechy ludu. A że sam cierpiał, będąc kuszony,
może dopomóc tym, którzy są w pokusach” (Hbr 2,17-18). Wygląda
na to, że Jezus, chcąc nam pomagać w cierpieniach, w pokusach, w
walce z szatanem, sam musiał dobrowolnie wystawić się na takie
doświadczenia.
Innym tekstem
wskazującym na stosowność takiego strasznego doświadczenia są
słowa z Księgi Syracha: „Synu,
jeżeli masz zamiar służyć Panu, przygotuj swą duszę na
doświadczenie! Zachowaj spokój serca i bądź cierpliwy, a nie trać
równowagi w czasie utrapienia! Przylgnij do Niego, a nie odstępuj,
abyś był wywyższony w twoim dniu ostatnim. Przyjmij wszystko, co
przyjdzie na ciebie, a w zmiennych losach utrapienia bądź
wytrzymały! Bo w ogniu doświadcza się złoto, a ludzi miłych Bogu
- w piecu utrapienia. Bądź Mu wierny, a On zajmie się tobą,
prostuj swe drogi i Jemu zaufaj!” (Syr
2,1-6). Polskie słowo „doświadczenie” jest tu tłumaczeniem
greckiego słowa peirasmos
mającego
również znaczenia „próba, kuszenie” i występuje w Modlitwie
Pańskiej w słowach: „i nie wwódź nas na pokuszenie” (Mt
6,13).
Doświadczenie
opisane w ewangeliach kieruje naszą uwagę na Księgę Hioba, w
której to szatan proponuje Bogu wypróbowanie tego świętego: „Czyż
za darmo Hiob czci Boga? Czyż Ty nie ogrodziłeś zewsząd jego
samego, jego domu i całej majętności? Pracy jego rak
pobłogosławiłeś, jego dobytek na ziemi się mnoży. Wyciągnij,
proszę, rękę i dotknij jego majątku! Na pewno Ci w twarz będzie
złorzeczył” (Hi 1,9-11). Jest to oskarżenie o interesowność.
Dla Hioba jest to nie tylko próba ogromnego cierpienia, ale jest to
pytanie o żonę, która kusi go do zła i do śmierci: „Jeszcze
trwasz mocno w swej prawości? Złorzecz Bogu i umieraj!” (Hi 2,9).
Jest to pytanie o Boga, który jako minimum dopuszcza na niego takie
zło. Jest to pytanie o przyjaciół, którzy pragnąc usprawiedliwić
Boga, oskarżają Hioba: „Lecz mówić chcę z Wszechmogącym,
bronić się będę u Boga. Bo wy zmyślacie oszustwa, lekarze nic
niewarci. Gdybyście chcieli zamilknąć, byłby to znak
roztropności. Słuchajcie mego sprzeciwu, na odpowiedz mych warg
zważajcie. Czy Boga złem osłonicie? Wszechmogącego obronicie
kłamstwem? [Tak] Jego stronę trzymacie? Czy rzecznikami jesteście
Bożymi? Czy dobrze by było, gdyby was doświadczył?” (Hi
13,3-9). Doświadczenie Hioba kończy się tryumfem Boga, który
uzdrawia Hioba, przywraca mu rodzinę i majętność, który mu się
objawia i prowadzi do prawdziwej mądrości: „Hiob na to
odpowiedział Panu, i rzekł: Wiem, ze Ty wszystko możesz, co
zamyślasz, potrafisz uczynić. Kto przesłania zamiar nierozumnie? O
rzeczach wzniosłych mówiłem. To zbyt cudowne. Ja nie rozumiem.
Posłuchaj, proszę. Pozwól mi mówić! Chcę spytać. Racz
odpowiedzieć! Dotąd Cie znałem ze słyszenia, obecnie ujrzałem
Cię wzrokiem, stąd odwołuję, co powiedziałem, kajam się w
prochu i w popiele” (Hi 42,1-6).
1. Post
Łukasz, zaraz po
słowach mówiących o kuszeniu Jezusa wskazuje na swego rodzaju
„broń” Jezusa: czterdziestodniowy post (por. Łk 4,2).
Przypomina to dzieje Mojżesza: „Był tam z Panem czterdzieści dni
i czterdzieści nocy; chleba nie jadł, i wody nie pił; i napisał
Pan na tablicach słowa przymierza, dziesięć słów” (Wj 34,28).
Ten post Mojżesza to jego walka za swój grzeszny naród: „I
leżałem przed Panem, jak za pierwszym razem, przez czterdzieści
dni i czterdzieści
nocy, nie jedząc chleba, nie pijąc wody za cały ten grzech,
któregoście się dopuścili, czyniąc to, co jest złe w oczach
Pana, i pobudzając go do gniewu” (Pwt 9,18). Jak pamiętamy JHWH
zaproponował Mojżeszowi po epizodzie ze złotym cielcem zniszczenie
całego bałwochwalczego narodu: „Rzekł zasię Pan do Mojżesza:
Widziałem lud ten, a oto, jest lud twardego karku. Przetoż teraz
puść mię, że się rozpali popędliwość moja na nie i wygładzę
je; a ciebie uczynię w naród wielki” (Wj 32,9-10). Mojżesz swoim
postem walczy o odwrócenie gniewu Bożego od swojego narodu, o
ocalenie dla swoich bliskich.
Post czterdziestodniowy odnajdujemy również w życiu
Eliasza: „A tak wstawszy jadł i pił, a szedł w mocy pokarmu
onego czterdzieści dni i czterdzieści nocy, aż do góry Bożej
Horeb” (1 Krl 19,8). Sytuacja jest podobna do tej, przedstawionej
powyżej w wypadku Mojżesza. Eliasz mówi do Pana na górze Horeb:
„Gorliwiem się zastawiał o Pana, Boga zastępów; albowiem
synowie Izraelscy opuścili przymierze twoje, ołtarze twoje
zburzyli, i proroki twoje mieczem pomordowali, a zostałem ja sam, i
szukają duszy mojej, aby mi ją odjęli” (1 Krl 19,10). Jest to
więc również walka o zbawienie dla przeniewierczego narodu. Możemy
się domyślać, że również Jezus walczy na pustyni za swój
grzeszny naród.
Co daje siły
Mojżeszowi, Eliaszowi i Jezusowi do tak długiego postu? Odpowiedzią
mogą być słowa Jezusa: „Nie samym chlebem będzie żył
człowiek, ale każdym słowem pochodzącym z ust Bożych” (Mt
4,4). Można te słowa rozumieć w sposób przenośny o ważności
duchowego pokarmu jakim jest słowo Boże, ale można je rozumieć
dosłownie, w kontekście w jakim są wypowiadane przez Jezusa.
Słuchanie i rozważanie słów Bożych jest pokarmem umożliwiającym
przeżycie tak długotrwałego postu. Słowa Ojca są dla Jezusa
pokarmem, możliwe, że są przekazywane za pośrednictwem aniołów
– sugerują to słowa z Mt 4,11 i z J 1,511.
Według Mk 1,13 i Łk
4,2, Jezus był przez cały czterdziestodniowy czas kuszony przez
diabła, a według Mt 4,3 – dopiero po upływie czterdziestu dni
postu. Możliwe, że Jezus był cały czas kuszony przez szatana, a
tylko trzy ostatnie pokusy wydarzyły się po upływie czterdziestu
dni postu. Marek dodaje do opisów Mateusza i Łukasza obecność
dzikich zwierząt i aniołów służących Jezusowi (por. Mk 1,13).
Dzikie zwierzę, w języku greckim therion,
ma
w NT zasadniczo negatywne znaczenie, tak na przykład w Ap 6,8 są to
zwierzęta zabijające mieszkańców ziemi, a w Ap 11,7 jest to
bestia wychodząca z otchłani i zwyciężająca dwóch świadków
Boga głoszących konieczność pokuty (por. Ap 11,3). Benedykt XVI
bardzo ciekawie komentuje to miejsce: „Dzikie zwierzęta, które są
najbardziej konkretną postacią zagrożenia człowieka, wynikającego
z buntu stworzenia i potęgi śmierci, podobnie jak w raju stają się
jego przyjaciółmi. Przywrócony zostaje pokój, zapowiadany przez
Izajasza na czasy mesjańskie: „Wtedy wilk zamieszka z barankiem,
pantera z koźlęciem leżeć będą...” (11,6). Gdzie pokonany
został grzech, gdzie przywrócona została harmonia w relacjach
człowieka z Bogiem, tam też następuje pojednanie stworzeń:
rozdarte grzechem stworzenie staje się na powrót miejscem pokoju:
tak właśnie Paweł mówi o stworzeniu, które „z upragnieniem
oczekuje objawienia się synów Bożych” (Rz 8,19)”2.
Dla niego jest to więc tekst symbolizujący odnowę Wszechświata
mocą Chrystusa.
2. Pierwsze kuszenie
Kusiciel przystępując do Jezusa próbuje wykorzystać
przeciwko Niemu wiadomość, którą uzyskał prawdopodobnie po Jego
chrzcie – tam usłyszał słowa Boga Ojca: „To jest mój
umiłowany Syn, w którym mam upodobanie” (Mt 3,17); kusi więc
Jezusa słowami: „Jeśli jesteś Synem Bożym, powiedz, aby te
kamienie stały się chlebem” (Mt 4,3).
Benedykt
XVI pisze w tym kontekście: „Gdzie Boga uważa się za wielkość
drugorzędną, którą można od czasu do czasu lub nawet na stałe
odstawić ze względu na inne ważniejsze rzeczy, wtedy ulegają
zniszczeniu właśnie te inne, rzekomo ważniejsze, rzeczy. Dowodzi
tego nie tylko negatywny bilans marksistowskiego eksperymentu.
Dopiero oparta wyłącznie na technicznych, materialnych, zasadach
pomoc Zachodu dla krajów rozwijających się, w której świadczeniu
o Bogu nie tylko zapominano, ale wręcz rugowano Go ze świadomości,
z butą besserwisserów, Trzeci Świat uczyniła Trzecim Światem w
dzisiejszym tego określenia znaczeniu. Zlekceważyła tradycyjne
struktury religijne, obyczajowe i socjalne i sprawiła, że ta jego
technicystyczna mentalność obraca się w próżni. Wierzono, że
można kamienie przemienić w chleb, w rzeczywistości jednak dawano
kamienie zamiast chleba. Chodzi o prymat Boga. Chodzi o uznanie Jego
rzeczywistości - rzeczywistości, bez której nic innego nie może
być dobre. Historii nie można porządkować negując Boga, przez
samo budowanie materialnych struktur. Jeśli serce człowieka nie
jest dobre, wtedy nic innego nie może się stać dobrem. A dobroć
serca w ostatecznym rozrachunku może pochodzić tylko od Tego, który
jest Dobrocią – samym Dobrem”3.
Jest to nie tyle problem, czy pomagać biednym, ale jak? Czy bezbożna
pomoc będzie rzeczywistą pomocą?
Jezus odpowiada kusicielowi: „Nie samym chlebem będzie
żył człowiek, ale każdym słowem pochodzącym z ust Bożych”
(Mt 4,4), co nie neguje konieczności pomagania ludziom – sam Jezus
rozmnażał chleb i ryby (por. Mt 14,13-23; 15,32-38) ale pokazuje
ważność słowa Bożego dla normalnego życia człowieka i
społeczności.
3. Drugie kuszenie
Święty
Mateusz tak kontynuuje swoją opowieść: „Wtedy diabeł wziął go
do miasta świętego i postawił na szczycie świątyni” (Mt 4,5).
W jaki sposób rozumieć to „przeniesienie” do Jerozolimy? W
Starym Testamencie jest opis podobnego „przeniesienia” proroka
Ezechiela: „I podobieństwo spuszczonej ręki uchwyciło mię za
kędzierze głowy mojej, i podniósł mię duch między ziemię a
niebo, i przywiódł mię do Jeruzalem w widzeniu Bożym” (Ez 8,3).
Mamy tu jednocześnie „porwanie” całkowicie materialne bo
uchwycone są włosy proroka, mamy „uniesienie” ponad
powierzchnię ziemi, ale mamy elementy nadprzyrodzone, tak jak
„podobieństwo ręki”, czy „Boże widzenia”. A może chodzi
tu o klasyczną bilokację? Oto element z barwnego życia świętego
ojca Pio: „Ilekroć piloci wracali ze swych misji - powiedział mi
generał Rosini – mówili o mnichu pojawiającym się na niebie,
który zawracał ich samoloty. Zrazu wszyscy śmiali się, z
niedowierzaniem słuchając tak nieprawdopodobnych historyjek, lecz
ponieważ o czymś takim opowiadali coraz to inni piloci – naczelny
dowódca postanowił osobiście sprawdzić wszystko. Poprowadził
małą eskadrę bombowców, która miała zniszczyć niemiecki
magazyn broni, usytuowany właśnie w San Giovanni Rotondo. Żadnemu
z pilotów nie udało się przedtem dotrzeć tam z powodu owej
tajemniczej zjawy, która zawracała samoloty. W tym dniu Włochy
oficjalnie zerwały sojusz z hitlerowskimi Niemcami i podpisały
kapitulację przed wojskami aliantów zachodnich. Atmosfera w
jednostce była napięta. Wszyscy ciekawi byliśmy, jak tym razem
powiedzie się operacja. Gdy tylko eskadra wróciła do bazy,
zasypaliśmy naszych kolegów pytaniami. Amerykański generał był
zaszokowany. Opowiedział nam, że w momencie, kiedy znaleźli blisko
celu wyprawy, zarówno on, jak i inni piloci dostrzegli na niebie
postać jakiegoś zakonnika z uniesionymi w górę rękami. W tym
momencie bomby same odczepiły się spadając na okoliczne lasy, zaś
samoloty same, bez manewru pilotów; zatoczyły piękny łuk
zmieniając kierunek lotu. Przez cały wieczór zdarzenie to było
głównym tematem naszych rozmów i dyskusji. Wszyscy zastanawiali
się, kim była zjawa, której poddawały się samoloty. Ktoś
wreszcie zasugerował generałowi, iż owym „sabotażystą"
mógł być stygmatyzowany kapucyn mieszkający w San Giovanni
Rotondo, a uważany przez wszystkich za świętego. Generał odniósł
się do tej informacji raczej sceptycznie, powiedział jednakże, że
jak tylko będzie to możliwe, sprawdzi ten fakt osobiście. Po
wojnie wybrał się z kilkoma innymi pilotami do klasztoru w San
Giovanni Rotondo. Zaraz u wejścia do zakrystii powitała go grupa
zakonników, wśród których generał rozpoznał tego, który
zatrzymywał jego samoloty; Ojciec Pio podszedł do niego i
położywszy mu dłoń na ramieniu powiedział: „Ach, więc to ty
chciałeś nas wszystkich wysadzić w powietrze!”. Wzrok i słowa
Ojca Pio wstrząsnęły generałem do głębi. Padł przed nim na
kolana. Ojciec Pio rozmawiał z generałem bardzo długo. Rozumieli
się wyśmienicie – kapucyn używał swego rodzinnego dialektu z
Benewentu, zaś przybysz z daleka wysławiał się po angielsku.
Wkrótce obaj - zakonnik i generał - zostali przyjaciółmi, a
generał, protestant,stał się katolikiem”4.
Przeniesienie więc Jezusa do Jerozolimy nie jest więc tak
nieprawdopodobne, jak mogłoby się to wydawać na pierwszy rzut oka.
Ciekawie to drugie kuszenie Jezusa komentuje Benedykt XVI: „Diabeł
okazuje się znawcą pisma, który potrafi dokładnie zacytować
Psalm. Cała rozmowa tej drugiej pokusy wygląda rzeczywiście jak
spór dwóch uczonych w Piśmie: Diabeł występuje jako teolog –
zauważa Joachim Gnilka. Władimir Sołowjow wprowadził ten motyw do
swej Krótkiej
opowieści o Antychryście:
Antychryst otrzymuje na uniwersytecie w Tybindze honorowy tytuł
doktora teologii; jest wybitnym biblistą. W ten sposób Sołowjow
drastycznie wyraził swój sceptycyzm w stosunku do pewnego typu
erudycji biblijnej tamtych czasów. Nie jest to „nie” wobec
naukowego wykładu Biblii, lecz wysoce zbawienne i konieczne
ostrzeżenie przed możliwymi jej błędnymi drogami. Wykład Pisma
Świętego może w rzeczywistości stać się narzędziem
Antychrysta. Sołowjow nie jest pierwszym, który to powiedział;
jest to wewnętrzna treść samej historii kuszenia. Na bazie
pozornych osiągnięć naukowej egzegezy pisano najgorsze książki,
dokonujące destrukcji postaci Jezusa i demontażu wiary. Dzisiaj
Biblia jest bardzo często poddawana kryteriom tak zwanego
współczesnego obrazu świata, którego podstawowym dogmatem jest
twierdzenie, że Bóg w ogóle nie może działać w historii, zatem
wszystko, co się odnosi do Boga, należy lokować na obszarze
podmiotu. Wtedy Biblia nie mówi już o Bogu, o Bogu żywym; wtedy
mówimy już tylko my sami i my decydujemy o tym, co Bóg może
czynić i co my czynić chcemy lub powinniśmy. A Antychryst, z miną
wielkiego uczonego, mówi nam, że egzegeza, która czyta Biblię w
duchu wiary w żywego Boga i wsłuchuje się przy tym w Jego słowo,
jest fundamentalizmem. Tylko jego, rzekomo ściśle naukowa,
egzegeza, w której sam Bóg nic nie mówi i nic nie ma do
powiedzenia, jest na poziomie dzisiejszych czasów. Teologiczny spór
pomiędzy Jezusem i diabłem jest dysputą dotyczącą wszystkich
czasów na temat właściwej interpretacji Pisma, a jej podstawowym
problemem hermeneutycznym jest problem obrazu Boga. Spór o
interpretację jest koniec końców sporem o to, kim jest Bóg. To
zmaganie się z problemem obrazu Boga, z którym mamy do czynienia w
dyskusjach nad poprawną interpretacją Pisma, znajduje jednak
konkretne rozstrzygnięcie w obrazie Chrystusa: czy On, nie
sprawujący doczesnej władzy, jest naprawdę Synem żywego Boga?”5.
Bardzo
ciekawie Benedykt XVI komentuje Psalm 91 w odniesieniu do Krzyża
Chrystusowego: „W tej scenie na narożniku świątyni otwiera się
jednak także widok na Krzyż. Chrystus nie rzucił się z narożnika
na ziemię. Nie skoczył w rozpościerającą się przed Nim głębinę.
Nie wystawił Boga na próbę. Zstąpił natomiast w głębiny
śmierci, w noc opuszczenia, w skazanie na bezbronność. Dokonał
tego skoku jako aktu miłości Boga do ludzi. I dlatego wiedział, że
podejmując się tego skoku, może wpaść tylko w dobre ręce Ojca.
W ten sposób ukazuje się rzeczywisty sens Psalmu 91: prawo do tego
najgłębszego i bezgranicznego zaufania, o którym on mówi: kto
jest posłuszny woli Bożej, ten wie, że w żadnej spotykającej go
przeciwności nie będzie pozbawiony opieki. Wie, że najgłębszym
fundamentem świata jest miłość, i dlatego także tam, gdzie nie
może lub nie chce mu już dopomóc nikt z ludzi, powinien nadal ufać
Temu, który go kocha”6.
Tak Benedykt XVI komentuje dysputę między diabłem i
Jezusem, którą Jezus podsumowuje stwierdzeniem: „Nie będziesz
wystawiał na próbę Pana, swego Boga” (Mt 4,7). Zauważmy, że w
ten sposób Jezus zakazuje szatanowi kusić Boga Ojca, ale również
samego Jezusa, który jest Bogiem.
4. Trzecie kuszenie
Trzecie
kuszenie jest tak przedstawione przez Mateusza: „Znowu wziął go
diabeł na bardzo wysoką górę i pokazał mu wszystkie królestwa
świata oraz ich wspaniałość. I powiedział do niego: Dam ci to
wszystko, jeśli upadniesz i oddasz mi pokłon” (Mt 4,8-9). To
„porwanie” na wysoką górę, która oferuje oszałamiające
perspektywy przypomina wizję z Proroctwa Ezechiela: „W widzeniach
Bożych przywiódł mię do ziemi Izraelskiej, a postawił mię na
górze bardzo wysokiej, na której było jakoby budowanie miasta na
południe” (Ez 40,2) i podobną z Apokalipsy świętego Jana: „I
przeniósł mnie w duchu na górę wielką i wysoką, i pokazał mi
wielkie miasto, święte Jeruzalem, zstępujące z nieba od Boga”
(Ap 21,10). Te „góry” mogą być po prostu symboliczne, mogą
wskazywać na nowy stan ducha wizjonera, dzięki któremu widzi coś
jakby „z wysoka”. Szatan pokazał Jezusowi wszystkie królestwa
świata oraz ich wspaniałość (por. Mt 4,8) i dodał „Dam ci całą
tę potęgę i ich chwałę, bo zostały mi przekazane i daję je,
komu chcę” (Łk 4,6). Orygenes komentuje te słowa zwracając
uwagę, że w ten sposób szatan wyjaśnia przez jakie wady ludzie
poddają się jemu7.
Wizja dotyczy wszystkich królestw, które według szatana są mu
poddane i on nimi dysponuje. Jest to wizja tragiczna, ale Jezus nie
akceptuje warunków diabła, które w praktyce oznaczałyby
podporządkowanie się jemu. Jezus cytuje Pismo Święte: „Panu,
swemu Bogu, będziesz oddawał pokłon i tylko jemu będziesz służył”
(Mt 4,10, por. Pwt 6,13)8.
Benedykt XVI mówi: „Królestwo Chrystusa jest inne niż królestwa
tej ziemi i ich przepych ukazywany przez szatana. Jak mówi greckie
słowo doksa, przepych ten jest blaskiem, który gaśnie.
Królestwo Chrystusa nie ma takiego blasku. Ono rośnie przez pokorę
przepowiadania w tych, którzy chcą zostać Jego uczniami, którzy
otrzymują chrzest w imię Trójjedynego Boga i zachowują Jego
przykazania (zob. Mt 28,19n)”9.
Papież zwraca też uwagę na niebezpieczeństwo wchodzenia w
politykę: „Chrześcijańskie cesarstwo usiłowało od razu uczynić
wiarę politycznym czynnikiem jedności Cesarstwa. Królestwo
Chrystusa powinno przecież przybrać kształt politycznego królestwa
i błyszczeć jego blaskiem. Bezsilności wiary, ziemskiej
bezsilności Jezusa Chrystusa, trzeba pomóc, dając im władzę
polityczną i wojskową. Poprzez wszystkie wieki ciągle na nowo w
różnych odmianach powracała pokusa umacniania wiary z pomocą
władzy, i za każdym razem groziło niebezpieczeństwo zduszenia jej
w objęciach władzy. Walkę o wolność Kościoła, walkę o to,
żeby królestwo Jezusa nie było utożsamiane z żadną formacją
polityczną, trzeba toczyć przez wszystkie stulecia. Bo w
ostatecznym rozrachunku cena, jaką płaci się za stapianie się
wiary z władzą polityczną, zawsze polega na oddaniu się wiary na
służbę władzy i na konieczności przyjęcia jej kryteriów”10.
Bardzo ciekawie Benedykt XVI odwołuje się jeszcze raz do znanej
książki Sołowjowa o antychryście: „Kusiciel nie jest do tego
stopnia nachalny, żeby nam wprost zaproponował adorowanie diabła.
Proponuje nam opowiedzenie się za tym, co rozumne, za prymatem
świata zaplanowanego, od początku do końca zorganizowanego, w
którym Bóg może mieć swe miejsce jako sprawa prywatna, jednak bez
możliwości wtrącania się w nasze istotne zamiary. Sołowjow
przypisuje Antychrystowi książkę zatytułowaną Otwarta droga
do pokoju i dobrobytu świata – która stanie się nową
Biblią, a jej istotną treścią jest wielbienie dobrobytu i
rozumnego planowania”11.
Bardzo ciekawie wskazuje odrębność Królestwa Bożego od
wszelkiego rodzaju instytucji politycznych: „Jezus mówi jednak
także nam to, co powiedział szatanowi i Piotrowi, co ponownie
wyjaśniał uczniom idącym do Emaus: że żadne królestwo tego
świata nie jest królestwem Bożym, jednoznacznie rozumianym stanem
zbawienia ludzkości. Królestwo ludzi pozostaje królestwem ludzi i
kto twierdzi, że może zbawić świat, według kłamstwa szatana,
jemu oddaje świat. I tak pojawia się wielkie pytanie, które będzie
nam towarzyszyć do końca tej książki: Co takiego właściwie dał
nam Chrystus, jeśli nie zbudował światowego pokoju, powszechnego
dobrobytu, lepszego świata? Co nam przyniósł? Odpowiedź jest
całkiem prosta: Boga”12.
5. Zakończenie kuszenia
Jezus kończy słowami: „Idź precz, szatanie! Jest bowiem
napisane: Panu, swemu Bogu, będziesz oddawał pokłon i tylko jemu
będziesz służył. Wówczas diabeł go opuścił, a oto aniołowie
przystąpili do niego i mu służyli” (Mt 4,10-11). W ten sposób
Jezus udowadnia swoją władzę nad szatanem, a aniołowie wskazują
na swoją gotowość służenia Jezusowi.
Janusz Maria Andrzejewski OP
1
Święty Tomasz z Akwinu uważa, że słowo Boże jest przekazywane
prorokom za pośrednictwem aniołów (por. ST IIª-IIae, q. 172 a. 2
co.).
2
J. RATZINGER, BENEDYKT XVI, Jezus z Nazaretu. Część 1. Od
chrztu w Jordanie do przemienienia (M,
Kraków 2007) 37.
3
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus,
41-42.
4
http://www.fronda.pl/blogi/pawelloo71/bilokacja-w-zyciu-ojca-pio,33728.html
5
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus,
42-44.
6
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus,
45.
7
Por. ST IIIª q. 41 a. 4 ad 7.
8
Zwróćmy uwagę na różnicę między Ewangelią, w której mamy
greckie słowo proskyneo
tłumaczone przez „padać na twarz przed kimś”, a w greckim
tekstem LXX, w którym mamy słowo fobeomai,
tzn. „bać się, obawiać się”. W tekście greckim Pwt 6,13
nie mamy słów „tylko jemu”.
9
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus,
46.
10
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus,
46.
11
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus,
47-48.
12
RAZINGER, BENEDYKT, Jezus,
49.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz