wtorek, 12 stycznia 2016

Błogosławieństwa "Jezus z Nazaretu"


Błogosławieństwa

Piąty rozdział Ewangelii Mateuszowej rozpoczyna się słowami: „A Jezus, widząc tłumy, wszedł na górę, a gdy usiadł, podeszli do niego jego uczniowie. Wtedy otworzył usta i nauczał ich” (Mt 5,l-2). Zwróćmy uwagę na to, że Jezus widzi tłumy i ze względu na nie naucza swoich uczniów, którzy podchodzą do Niego, aby Go słuchać. W swojej książce Benedykt XVI wskazuje na występowanie w ST struktur przypominających błogosławieństwa NT. Tak na przykład Łk 6,20-26 ma swój odpowiednik w Księdze Jeremiasza. Mamy tam z jednej strony błogosławieństwo: „Błogosławiony mąż, który ufa w Panu, a Pan jest nadzieją jego” (Jr 17,7), a z drugiej strony przekleństwo: „To mówi Pan: ”Przeklęty mąż, który pokłada nadzieje w człowieku i który w ciele upatruje swa siłę, a od Pana odwraca swe serce” (Jr 17,5). Podobnie cały rozdział Pwt 28: Pwt 28,1-14 – to błogosławieństwa, a Pwt 28,15-68 – to przekleństwa.

Podobieństwa są dosyć powierzchowne, bo greckie słowa z LXX nie pokrywają się ze słowami z Ewangelii. Z jednej strony przekleństwo – 'arur w tekście hebrajskim, a epikataratos w tłumaczeniu greckim – a w ewangelii (Łk 6,24) mamy uai tłumaczone jako „biada”, a więc już nie przekleństwo, ale krzyk ostrzeżenia. Z drugiej zaś strony mamy w Jr 17,7 baruch, w przekładzie greckim eulogemenos – czyli błogosławiony, a w ewangelii makarioi w Łk 6,20. Również treść tekstów starotestamentalnych i Ewangelii jest odmienna. W ST problemem jest ufność wobec człowieka, czy wobec Boga. W NT, można by powiedzieć, że chodzi o wybór drogi w społeczeństwie – być prorokiem razem z Jezusem i Jego uczniami (por. Łk 6,23), czy też być fałszywym prorokiem, żyjącym duchem tego świata (por. Łk 6,26; 1 Kor 2,12).

Nieco bliżej błogosławieństw NT jest Księga Tobiasza: „A ty weselić się będziesz z synów twoich, bo wszyscy będą błogosławieni i będą do Pana zgromadzeni. Błogosławieni wszyscy, którzy cię miłują, i którzy się weselą z pokoju twego!” (Tb 13,17-18). LXX używa tu tego samego słowa co Ewangelie, to znaczy makarioi. Greckie uai na oznaczenie silnego ostrzeżenia odnajdujemy natomiast w Księdze Syracha: „Biada człowiekowi dwoistego serca i ustom złośliwym, i rękom źle czyniącym, i grzesznikowi, który po ziemi chodzi dwiema drogami. Biada tym, którzy są trwożliwego serca, którzy nie wierzą Bogu, i dlatego nie będą mieli obrony od niego. Biada tym, którzy utracili cierpliwość i którzy opuścili drogi proste, a zboczyli na drogi krzywe” (Syr 2,14-16). Jak widać język i treść NT jest bliższa ksiąg deuterokanonicznych ST, takich jak Tobiasz, czy Syrach, niż księgom protokanonicznym – takim jak Jeremiasz.

Druga uwaga, to różne przekłady greckiego słowa makarios. Podstawowym przekładem jest „błogosławiony” – jest to przede wszystkim określenie stanu przyszłej szczęśliwości w Królestwie Niebios, jako owoc Bożego błogosławieństwa. Można też to słowo przekładać przez „szczęśliwy”, ale to polskie słowo wskazuje na stan teraźniejszy i jest związane bardziej ze światem, niż z Bogiem.

Czym są Błogosławieństwa? Pierwsze z Błogosławieństw Łukaszowych brzmi: „Błogosławieni jesteście wy, ubodzy, bo wasze jest królestwo Boże” (Łk 6,20). Królestwo „należy” do ludzi, mają oni do niego „prawo” tak, jak mają „prawo” do Jezusa i do Jego miłości. Nie oznacza to oczywiście „jesteście w Królestwie”, czy „jesteście Królestwem”. Jest to ze strony Jezusa pewne zaproszenie do Królestwa, analogiczne do Jego słów zanotowanych w Ewangelii Janowej: „Jeśli ktoś pragnie, niech przyjdzie do mnie i pije. Kto wierzy we mnie, jak mówi Pismo, rzeki wody żywej popłyną z jego wnętrza. A to mówił o Duchu, którego mieli otrzymać wierzący w niego” (J 7,37-39). Wydaje się, że być w Królestwie jest jednoznaczne z wypełnieniem Duchem Świętym. Chrzest w Duchu, o którym mówił Jan (por. Mt 3,11) – to stałe ubogacanie człowieka Duchem, to nie jeden moment wejścia do Królestwa, ale to stały proces wchodzenia do Królestwa.

Błogosławieństwo jest ogłoszeniem przez Jezusa stanu błogosławieństwa ubogich, do których już teraz należy Królestwo. Już teraz ci, którzy potrzebują uzdrowienia, czy uwolnienia to otrzymują: „Potem zszedł z nimi i stanął na równinie. Była z nim też gromada jego uczniów i wielkie mnóstwo ludzi z całej Judei i Jerozolimy oraz z okolic nadmorskich, z Tyru i Sydonu, którzy przyszli, aby go słuchać i aby ich uzdrowił z chorób. Także ci, którzy byli dręczeni przez duchy nieczyste, zostali uzdrowieni. A wszyscy ludzie starali się go dotknąć, ponieważ moc wychodziła z niego i uzdrawiała wszystkich” (Łk 6,17-19). Jezus już teraz jest źródłem radości, źródłem zdrowia. Wystarczy się do Niego zbliżyć, wystarczy Go dotknąć. Drugie i trzecie Błogosławieństwo są obietnicami Jezusa: „Błogosławieni jesteście wy, którzy teraz cierpicie głód, bo będziecie nasyceni. Błogosławieni jesteście wy, którzy teraz płaczecie, bo śmiać się będziecie” (Łk 6,21). Ci, którzy są głodni, którzy płaczą zostaną przez Niego nasyceni i pocieszeni. Czwarte Błogosławieństwo jest obietnicą dla uczniów Jezusa, którzy są, czy będą prześladowani dla Jezusa: „Błogosławieni będziecie, gdy ludzie będą was nienawidzić i gdy was wyłączą spośród siebie, będą was znieważać i odrzucą wasze imię jako niecne z powodu Syna Człowieczego. Radujcie się w tym dniu i weselcie, bo obfita jest wasza nagroda w niebie. Tak samo bowiem ich ojcowie postępowali wobec proroków” (Łk 6,22-23). Jest to dar radości płynącej z łączności z Jezusem. Działanie tego Błogosławieństwa widać na przykład w Dziejach Apostolskich: „A przywoławszy apostołów, ubiczowali ich i zabronili im mówić w imię Jezusa, a potem ich wypuścili. A oni odchodzili sprzed Rady, ciesząc się, że stali się godni znosić zniewagę dla imienia Jezusa” (Dz 5,40-41).

Czym są „Biada” Jezusowe? Czy oznaczają brak błogosławieństwa Bożego? Wydaje się, że w pierwszym rzędzie oznaczają one bardzo surową diagnozę Jezusa, że nie jest On danemu człowiekowi potrzebny, bo udało mu się uzyskać dobra, których potrzebuje z innego źródła. W pierwszym ostrzeżeniu mamy: „Lecz biada wam, bogaczom, bo już otrzymaliście waszą pociechę” (Łk 6,24). Słowo „otrzymaliście” jest przekładem greckiego słowa apechete, które jest terminem handlowym oznaczającym „odbierać, otrzymywać z powrotem”. Ludzie zamożni „kupują” sobie szczęście i nie potrzebują od Jezusa żadnej „pociechy”, żadnego błogosławieństwa. Tak przynajmniej im się wydaje. Trudność leży nie po stronie Jezusa, ale po stronie człowieka bogatego, który nie prosi Jezusa o błogosławieństwo, bo już się dobrze czuje. Oczywiste, że brak Jezusowego błogosławieństwa, to brak łaski koniecznej do zbawienia, to realna groźba śmierci wiecznej. Jezus w swoim nauczaniu podkreśla konieczność walki o zbawienie. W Ewangelii Łukaszowej odnajdujemy pytanie: „I ktoś go zapytał: Panie, czy mało jest tych, którzy będą zbawieni? On zaś im odpowiedział: „Usiłujcie wejść przez ciasną bramę, bo mówię wam, że wielu będzie chciało wejść, lecz nie będą mogli” (Łk 13,23-24). Bogactwa jakoś uniemożliwiają wejście do Królestwa: „Zaprawdę powiadam wam, że bogaty z trudnością wejdzie do królestwa niebieskiego. Mówię wam też: Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż bogatemu wejść do królestwa Bożego” (Mt 19,23-24).

Biada” Jezusowe są zwrócone przeciwko duchowi tego świata, przeciwko wartościom, do których zdążyliśmy się już przyzwyczaić: „Biada wam, którzyście nasyceni! albowiem łaknąć będziecie. Biada wam, którzy się teraz śmiejecie! bo się smucić i płakać będziecie” (Łk 6,25) – jest to jakby płacz Jezusa nad tymi, którzy teraz żyją w dobrobycie materialnym i psychicznym i oddalają się od Jezusa. Ostatnie biada dotyczy niebezpieczeństwa bycia „fałszywym prorokiem” – jak to formułuje Jezus: „Biada wam, gdyby dobrze o was mówili wszyscy ludzie; bo tak czynili fałszywym prorokom ojcowie ich” (Łk 6,26). Chyba chodzi tu o zakłamanie, o mówienie ludziom tego, co chcieliby usłyszeć, a nie prawdy prowadzącej do Jezusa, do zbawienia. „Biada” Jezusowe warto odczytywać w świetle innego ostrzeżenia Jezusowego: „Wchodźcie przez ciasną bramę. Szeroka bowiem jest brama i przestronna droga, która prowadzi na zatracenie, a wielu jest takich, którzy przez nią wchodzą. Ciasna bowiem jest brama i wąska droga, która prowadzi do życia, a mało jest takich, którzy ją znajdują” (Mt 7,13-14, por. Łk 13,23-24). „Biada” dotyczy tego wszystkiego, co uniemożliwia wejście przez „ciasną bramę” do Królestwa Niebios. To realne niebezpieczeństwo utraty zbawienia wiecznego.

Benedykt XVI tak przedstawia błogosławieństwa: „Są to obietnice eschatologiczne, nie należy tego jednak rozumieć w tym sensie, że zapowiadana radość jest przesuwana na nieskończenie odległą przyszłość czy nawet dopiero na tamten świat. Z chwilą gdy człowiek zdecyduje się patrzeć na wszystko z perspektywy Boga i tak też żyć, gdy przebywa swą drogę razem z Jezusem, wtedy żyje według nowych kryteriów i coś z „eschatonu”, z tego, co ma dopiero nadejść, jest już teraz obecne. Z Jezusem udręka przechodzi w radość. Paradoksy Błogosławieństw wyrażają rzeczywistą sytuację wierzących na tym świecie”1. Ilustruje to na przykładzie świętego Pawła: „Co w Błogosławieństwach Ewangelii Łukasza jest przyrzeczeniem i obietnicą, u Pawła jest przeżywanym przez samego Apostoła doświadczeniem. Uważa siebie za jednego z tych, których Bóg „wyznaczył jako ostatnich”, za skazanego na śmierć i widowisko dla świata, za bezdomnego, spotwarzanego i wzgardzonego (zob. 1 Kor 4,9-13). A mimo to doznaje nieskończenie głębokiej radości – właśnie jako wydany na śmierć, który zaparł się siebie samego, ażeby dawać ludziom Chrystusa, przeżywa wewnętrzny związek Krzyża ze Zmartwychwstaniem: „Nosimy nieustannie w ciele naszym konanie Jezusa, aby życie Jezusa objawiło się w naszym ciele” (2 Kor 4,11)”2. Czy chodzi tylko o zmianę perspektywy, o zmianę sposobu postrzegania rzeczywistości? Wydaje mi się, że Paweł jest prawdziwie błogosławiony dzięki Duchowi Świętemu, który go napełnia i uszczęśliwia. Taką interpretację błogosławieństwa zdaje się sugerować następujący tekst świętego Pawła: „Królestwo Boże bowiem to nie pokarm i napój, ale sprawiedliwość, pokój i radość w Duchu Świętym” (Rz 14,17).

Bardzo istotną cechą książki Benedykta XVI jest wskazanie na osobę Jezusa jako na pierwowzór błogosławionego: „Kto uważnie czyta tekst Mateusza, może zauważyć, że Błogosławieństwa są jakby zawoalowana wewnętrzną biografią Jezusa, jakby portretem Jego postaci. On, który nie ma miejsca, gdzie by głowę mógł położyć (zob. 8,20), jest prawdziwie ubogi; On, który może o sobie powiedzieć: Przyjdźcie do Mnie, bo jestem cichy i pokornego serca (11,29) i prawdziwie łagodny; On jest czystego serca i dlatego nieustannie wpatruje się w Boga. On wprowadza pokój, On cierpi, bo taka jest wola Boża. W Błogosławieństwach ukazuje się tajemnica samego Chrystusa; zapraszają nas one do wspólnoty z Nim”3. Jezus jest prawdziwie błogosławiony i świadczy o tym Jego radość w Duchu Świętym: „W tej godzinie Jezus rozradował się w Duchu Świętym i powiedział: Wysławiam cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te sprawy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze, bo tak się tobie upodobało. Wszystko zostało mi przekazane od mego Ojca i nikt nie wie, kim jest Syn, tylko Ojciec, ani kim jest Ojciec, tylko Syn i ten, komu Syn zechce objawić” (Łk 10,21-22).

Jak rozumieją Błogosławieństwa Ojcowie Kościoła i święty Tomasz, który korzysta z ich nauki? Komentując błogosławieństwa Łukaszowe, Tomasz widzi je jako naukę moralną Jezusa skierowaną do tłumów, o których pisze, że „Znają tylko szczęście związane z przyjemnościami, ziemskie i tymczasowe”4. Dlatego według świętego Tomasza Pan stara się wykluczać z naszych dążeń to, co do tak rozumianej szczęśliwości prowadzi. Po pierwsze ostrzega przed bogactwem dóbr zewnętrznych mówiąc: błogosławieni ubodzy, po drugie przed dobrem wynikającym z jedzenia i picia, mówiąc: błogosławieni, którzy są głodni, po trzecie przed wesołością serca, mówiąc: błogosławieni, którzy płaczą, po czwarte przed zewnętrzną sławą, mówiąc: błogosławieni, gdy ludzie was znienawidzą5. Jest to rekonstrukcja, która wydaje mi się mało prawdopodobna, przede wszystkim ze względu na sam charakter Jezusa, który nie potępia ludzkiego szczęścia, nawet rozumianego w sposób bardzo przyziemny i dlatego zamienia wodę w wino na weselu w Kanie Galilejskiej i rozmnaża chleb i ryby dla słuchających Go tłumów.

Według Tomasza, święty Ambroży łączył Błogosławieństwa z cnotami kardynalnymi i tak ubóstwo z umiarkowaniem, głód ze sprawiedliwością, płacz z roztropnością, a znoszenie ludzkiej nienawiści z mocą6. Możemy łączyć Błogosławieństwa z cnotami, ale chyba nie o to Jezusowi chodziło. Oczywiście, Jezus mógł zachęcić swoich słuchaczy do zdobywania cnót kardynalnych, ale zamiast tego błogosławił ich.

Wydaje mi się, że Jezus dysponując Duchem Świętym, udziela Go różnym kategoriom cierpiących ludzi w imię Bożej sprawiedliwości, która „pochyla” się nad ludzką biedą, nad ludzkim cierpieniem, która wymierza sprawiedliwość, zgodnie z myślą, którą odnajdujemy w przypowieści o bogaczu i Łazarzu: „I powiedział Abraham: Synu, wspomnij, że za życia odebrałeś swoje dobro, podobnie jak Łazarz zło. A teraz on doznaje pociechy, a ty cierpisz męki” (Łk 16,25).

Bardzo ciekawie komentuje Benedykt XVI „biada” występujące w Łukaszowej wersji Błogosławieństw (Łk 6,24-26). Wychodząc z tego tekstu mówi: „Czy jest rzeczywiście złą rzeczą życie w bogactwach i sytości, śmianie się i otrzymywanie pochwał? Fryderyk Nietzsche swą gniewną krytykę chrześcijaństwa rozpoczął od tego właśnie punktu”7. Krytyka Nietzschego jest o tyle istotna, że jego filozofia oddziałuje na współczesną kulturę, a przez nią na myślenie wielu zagubionych ludzi, szukających usprawiedliwienia dla swojej niemoralności, czy bezbożności.

Papież kontynuuje: „A obietnicom Chrystusa stawia zarzut: wcale nie chcemy królestwa niebieskiego. „Jesteśmy mężczyznami, dlatego chcemy ziemskiego królestwa”. Wizja Kazania na Górze jawi się jako religia resentymentów, jako zazdrość tchórzy i nieudaczników, którzy nie dorośli do zadań stawianych przez życie i mszczą się, błogosławiąc własną porażkę i lżąc mocnych, odnoszących sukcesy i szczęśliwych. Wysokiemu spojrzeniu Jezusa przeciwstawia się tu dostatnie życie ziemskie, wolę korzystania tutaj z życiowych możliwości, szukania tutaj nieba i odrzucanie wszelkich skrupułów na tej drodze”8. Jest to próba przeciwstawienia silnego świata słabemu chrześcijaństwu. Papież podsumowuje tę polemikę z filozofią Nietzschego wskazując na pychę tego świata: „Świat grecki, którego radość życia tak wspaniale przejawia się w epopei Homera, miał jednak głęboką świadomość tego, że właściwym grzechem człowieka, jego najpoważniejszym zagrożeniem, jest hybris – zarozumiała samowystarczalność człowieka przypisującego sobie boskie atrybuty i pragnącego być dla siebie bogiem po to, by stać się panem całego swego życia i wykorzystywać wszystkie możliwości, jakie ono może zaoferować”9.

Obok polemiki z filozofią Nietzschego, dla Benedykta XVI bardzo istotnym jest podkreślenie wartości Starego Testamentu. Mówi on: „W Błogosławieństwach widzi się nierzadko nowotestamentalne przeciwstawienie Dekalogu, to znaczy wyższą etykę chrześcijan w porównaniu z przykazaniami Starego Testamentu. Takie podejście jest zupełnym wypaczeniem sensu tych słów Jezusa”10. A nieco dalej: „Jezus nie zamierza Dekalogu pozbawić mocy - przeciwnie: umacnia go”11. Papież powołuje się w tym na tekst Ewangelii Mateuszowej: „Nie sądźcie, że przyszedłem znieść Prawo albo Proroków. Nie przyszedłem znieść, ale wypełnić. Zaprawdę bowiem powiadam wam: Dopóki niebo i ziemia nie przeminą, ani jedna jota, ani jedna kreska nie zmieni się w Prawie, aż się wszystko spełni” (Mt 5,17-18). Pewną odpowiedź na te uwagi Papieża znajdujemy w komentarzu A. Leske: „Mówiąc o Torze, Jezus nie posługiwał się tym określeniem w taki sam sposób, jak uczeni w Piśmie i faryzeusze, którzy mieli na myśli tradycję prawną, a więc zbiór przypadków prawnych i tradycji kapłańskich. Proklamacja Jezusa była oparta mocno na tradycji prorockiej, która rozumiała Torę nie tyle jako „prawo” w sensie jurydycznym, ile raczej jako „naukę”. Dlatego też Jezusa nazywano nie tyle „rabinem”, ile „nauczycielem” (5,2; 7,28-29). Według proroków, Tora, jako nauka otrzymana od Boga, odnosiła się przede wszystkim do związku, który znalazł wyraz w podstawowych warunkach przymierza zawartego na górze Synaj (por. Oz 4,1-6). Przedmiotem zainteresowania proroków była zawsze wierność owemu związkowi przymierza – wierność Bogu i bliźniemu. To była prawdziwa Tora, nauka Boża (Jr 16,11-12; 26, 4-5; Iz 30,9). Ponieważ nauka ta została zamieniona w kłamstwo przez „kłamliwe pióro pisarzy” (Jr 8,8), Jeremiasz zapowiadał, że Bóg ustanowi nowe przymierze, w którym wypisze swoją naukę (torah) w sercach ludzi (31,31-34; por. Iz 51,7). To właśnie tę Torę Sługa Izrael ma głosić narodom (Iz 42,6; 50,4). Jezus zatem nie przyszedł znieść czy zniszczyć Torę, ale ją wypełnić. Użyty tutaj czasownik prawie zawsze oznacza u Mateusza spełnienie proroctwa, dlatego też jest stosowny w tym miejscu”12. Jezusowi nie chodzi o zniesienie Starego Testamentu, ale o reinterpretację ST, o wskazanie na właściwy sens ST i co trudne, o prawdziwe wypełnienie proroctw ST.

Ważny jest też komentarz A. Leske do Mt 23,2-3: „Uczeni w Piśmie i faryzeusze zasiedli na katedrze Mojżesza, ponieważ formalnie przejęli kapłańską funkcję pouczania ludzi w sprawach dotyczących Prawa przymierza. Tak więc, ponieważ są oni przekazicielami Prawa przymierza, Jezus napomina swoich słuchaczy, aby czynili i zachowywali wszystko (por. Pwt 4,6; 7,12; Iz 56,1), co mówią. Jezus ma na myśli podstawowe warunki przymierza i z pewnością nie usprawiedliwia tutaj sposobu interpretowania Prawa przez uczonych w Piśmie i faryzeuszów w ich tradycji ustnej (por. 12,1-14; 15,1-20; 16,5-12; 19,3-9)”13. Jezus bardzo wyraźnie odrzuca faryzejskie interpretacje Pisma Świętego. Mówi na przykład: „I tak unieważniliście przykazanie Boże przez waszą tradycję. Obłudnicy, dobrze prorokował o was Izajasz: Lud ten przybliża się do mnie swymi ustami i czci mnie wargami, ale ich serce daleko jest ode mnie. Lecz na próżno mnie czczą, ucząc nauk, które są przykazaniami ludzkimi” (Mt 15,6-9).



1. Błogosławieni ubodzy w duchu, ponieważ do nich należy królestwo niebieskie

Na temat pierwszego błogosławieństwa dotyczącego ubogich, tak pisze Papież: „W czasach okupacji Judei przez Babilończyków za ubogich trzeba było uważać 90% mieszkańców Judei; po wygnaniu, w następstwie fiskalnej polityki Persów, nadal panowała tam dramatyczna sytuacja materialna. Nie można już było podtrzymywać dawnej wizji, że sprawiedliwemu dobrze się powodzi, a ubóstwo jest konsekwencją złego życia (związek: postępowanie – powodzenie). Teraz Izrael widzi bliskość Boga właśnie w swym ubóstwie; uznaje, że właśnie ubodzy są w swej pokorze bliscy serca Bożego, w przeciwstawieniu do pychy bogatych, którzy budują tylko na sobie. W wielu Psalmach przejawia się pobożność ubogich14, przeżywana jako taka właśnie: uważają siebie za autentycznego Izraela. W pobożności Psalmów, w głębokim powierzaniu się dobroci Bożej, w ludzkiej dobroci i pokorze, która się przez to kształtowała, w uważnym wpatrywaniu się w wyzwalającą miłość Bożą, rodziła się i umacniała otwartość serca, która otworzyła drzwi Chrystusowi”15. Zwróćmy uwagę na znamienną dla Historii Zbawienia waloryzację słowa „ubogi”. Zmiana warunków zewnętrznych skłania do zmiany rozumienia słów Pisma Świętego.

Omawiając to pierwsze błogosławieństwo Benedykt XVI stwierdza: „Jak Stary Testament otworzył się na odnowę ku Nowemu Przymierzu właśnie dzięki ubogim Boga, tak też wszelka odnowa Kościoła może wyjść tylko od tych, w których jest żywa ta sama stanowcza pokora i gotowa do służenia dobroć”16. To bardzo istotna uwaga wskazująca na źródła mocy odnawiającej Kościół. To właśnie ubodzy jak święci Franciszek i Dominik skutecznie reformowali Kościół.

Łączyłbym Błogosławieństwa z darem Ducha Świętego dla błogosławionych. Wydaje mi się, że Błogosławieństwa nie są jedynie moralną nauką Jezusa. Zwróćmy uwagę na fakt, że pierwsze błogosławieństwo jest przeznaczone dla wszystkich, bo tak naprawdę wszyscy są ubodzy duchem, bo łaska Królestwa Niebios jest potrzebna absolutnie wszystkim. Błogosławieństwo jest jakby otwarciem Królestwa dla ludzi. Rozpoczyna się chrzest w Duchu. Jezus obdarza Nim wszystkich, którzy chcą Go przyjąć. W ten sposób łączą się Błogosławieństwa, Królestwo i chrzest w Duchu Świętym. Jezus nie formułuje Błogosławieństw w formie warunkowej mówiąc – jeśli będziecie ubodzy w duchu, to otrzymacie Królestwo Niebios, ale mówi do ubogich wszystkich czasów: jesteście błogosławieni bo jesteście ubodzy w duchu, a podstawą tego stanu błogosławieństwa jest wylanie Ducha Świętego, który w dowolnym momencie Historii Zbawienia napełnia Bożym szczęściem ubogich. Warunkiem otrzymania tego Bożego błogosławieństwa jest „usłyszenie” Jezusa, bo słowo Jezusa, „niosące” Ducha musi dotrzeć, musi być usłyszane, jak mówił święty Paweł: „Wiara więc jest ze słuchania, a słuchanie – przez słowo Boże” (Rz 10,17). Stąd konieczność ewangelizacji, jak uczy tenże Paweł: „Jakże więc będą wzywać tego, w którego nie uwierzyli? A jak uwierzą w tego, o którym nie słyszeli? A jak usłyszą bez kaznodziei?” (Rz 10,14). Bardzo podobnie brzmią słowa świętego Pawła z Listu do Galatów: „Tego tylko chciałbym się od was dowiedzieć: Czy przez uczynki prawa otrzymaliście Ducha, czy przez słuchanie wiary?” (Ga 3,2). To właśnie słuchanie z wiarą otwiera człowieka na dar Ducha.

Może w tę stronę trzeba interpretować słowa Jezusa z Ewangelii Janowej: „Duch jest tym, który ożywia, ciało nic nie pomaga. Słowa, które ja wam mówię, są duchem i są życiem” (J 6,63). Słowa Jezusa „niosą” Ducha, otwierają na Ducha, a z drugiej strony słowa Jezusa bez wspomagającego Go od środka człowieka Ducha są niezrozumiałe. Ludzie z szóstego rozdziału Ewangelii Janowej próbują zrozumieć Jezusa w sposób materialny, „cielesny” i gorszą się – jak mówi Jezus: „ciało nic nie pomaga” (J 6,63). Konieczne jest działanie Ducha Świętego by ludzie właściwie rozumieli Jezusa i Jego nauczanie.

Wydaje mi się, że Błogosławieństwa są swego rodzaju objawieniem działalności Ducha Świętego. Jezus mówiąc: „Błogosławieni ubodzy w duchu” (Mt 5,3) posyła Ducha do wszystkich ubogich, wszystkich czasów i wszystkich miejsc; to Duch przemienia człowieka błogosławionego przez Jezusa, to On oferuje mu Królestwo Niebios, którego prawem jest Prawo Ducha. Święty Paweł tak je opisuje: „Dlatego teraz żadnego potępienia nie ma dla tych, którzy są w Jezusie Chrystusie. Gdyż prawo Ducha życia w Jezusie Chrystusie, uwolniło mnie od prawa grzechu i śmierci” (Rz 8,1-2). Duch życia wyzwala spod determinizmu grzechu osłabiającego człowieka i przynaglającego go do kolejnego grzechu. Duch Święty uwalnia spod dowolnego determinizmu, obdarza wolnością dzieci Bożych, które są radosne w nieskrępowanym czynieniu dobra. Wydaje mi się, że warto to pierwsze błogosławieństwo łączyć z Krzyżem, a ogólnie z cierpieniem. To nie ubóstwo jest błogosławione, ale człowiek ubogi, który cierpi z powodu swojego ubóstwa, w jakiejkolwiek formie to ubóstwo by się przejawiało.

2. Błogosławieni, którzy się smucą, ponieważ oni będą pocieszeni

Pisze papież: „Są dwa rodzaje smutku. Jest smutek, który utracił nadzieję, który nie ufa już miłości i prawdzie i dlatego wyniszcza człowieka i rozkłada go od wewnątrz. Jest jednak i taki, który pojawia się jako efekt wstrząsu wywołanego w człowieku przez prawdę; doprowadza on człowieka do nawrócenia i stawiania oporu złu. Taki smutek jest uzdrawiający, ponieważ uczy człowieka nowej nadziei i miłości”17. Święty Paweł mówi nieco inaczej: „Bo smutek, który jest według Boga, przynosi pokutę ku zbawieniu, czego nikt nie żałuje; lecz smutek według świata przynosi śmierć” (2 Kor 7,10). Smutek, którym Bóg napełnia serce człowieka jest reakcją na zło, na grzech i dlatego prowadzi do nawrócenia. Smutek tego świata jest związany z jakimś niepowodzeniem, z jakąś klęską, wynika często z zazdrości, czy złości; prowadzi do zemsty, czy pogardy związanej z nienawiścią – a to prowadzi do śmierci wiecznej.

Papież tak o tym pisze: „Wymowne świadectwo tej pozytywnej odmiany smutku, stanowiącej potężne antidotum na panowanie zła, znajdujemy w Księdze Ezechiela (9,4). Sześciu mężom zlecono wykonanie wyroku nad Jerozolimą - nad ziemią pełną krwi niewinnie przelanej, nad miastem pełnym nieprawości (zob. 9,9). Najpierw jednak pewien mąż odziany w lnianą szatę musi nakreślić literę Taw (rodzaj krzyża) na czołach tych wszystkich, „którzy wzdychają i biadają nad wszystkimi obrzydliwościami w niej popełnianymi” - tak oznaczeni są wolni od kary. Są to ludzie, którzy nie wyją razem z wilkami, którzy nie dają się wciągnąć w dzieła nieprawości, dla innych będące już oczywistością, lecz cierpią z ich powodu Mimo iż całkowita zmiana sytuacji nie leży w ich mocy, to jednak przeciwstawiają się panowaniu zła przez bierny opór cierpienia – smutek wyznaczający granicę panowania potęgi zła”18. I nieco dalej Papież mówi: „Nie mogą odwrócić nieszczęścia, jednak przez swe współcierpienie stają po stronie skazanych, a przez swą miłość stają po stronie Boga, który jest Miłością. To współcierpienie przypomina nam wspaniałe słowa świętego Bernarda z Clairvaux z jego komentarza do Pieśni nad Pieśniami (Sermo 26, nr 5): impassibilis est Deus, sed non incompassibilis — Bóg nie może cierpieć, może jednak współcierpieć”19. W bardzo interesujący sposób papież łączy błogosławieństwo drugie z ósmym: „Widać stąd, że drugie Błogosławieństwo stanowi jedną całość z ósmym: „Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do nich należy królestwo niebieskie”. Smutek, o którym Pan mówi, równa się odrzuceniu konformizmu ze złem, jest rodzajem sprzeciwu wobec tego, co czynią wszyscy, i co jest narzucane jednostce, jako obowiązujący wzorzec postępowania. Takiego oporu świat nie znosi. Świat domaga się współdziałania z nim. Smutek taki wydaje mu się oskarżeniem burzącym spokój uśpionego sumienia i rzeczywiście nim jest. Dlatego smutni stają się prześladowanymi dla sprawiedliwości. Smutnym przyobiecane jest pocieszenie, a prześladowanym królestwo Boże. Jest to ta sama obietnica, którą otrzymują ubodzy w duchu. Obydwie obietnice są sobie bardzo bliskie: prawdziwe pocieszenie stanowią królestwo Boże, życie pod opieką Bożej mocy i wejście w bezpieczeństwo miłości Boga”20. Próbowałbym uzupełniać mądre słowa papieża uwypukleniem roli Ducha Świętego w tym błogosławieństwie. Jezus obdarza swoim Duchem smutnych, cierpiących i daje im szansę uczestnictwa w swoim krzyżu. Duch daje wewnętrzną radość i uczy jak pozytywnie wykorzystywać zło, jak przeżywać je w łączności z Jezusem. Istotne jest zrozumienie, że otrzymują oni pocieszenie już teraz, bo Duch Święty Pocieszyciel przychodzi do nich już teraz.



3. Błogosławieni cisi, ponieważ oni odziedziczą ziemię

Benedykt XVI tak komentuje to błogosławieństwo: „Słowo „łagodni, cisi, pokorni” jest w Biblii greckiej przekładem hebrajskiego anawim, które oznaczało ubogich Boga, o których mówiliśmy przy pierwszym Błogosławieństwie. Tak więc pierwsze i trzecie Błogosławieństwo częściowo pokrywają się treściowo ze sobą; trzecie raz jeszcze ukazuje pewien istotny aspekt tego, co w odniesieniu do Boga oznacza ubóstwo. Spektrum poszerza się jednak, jeśli weźmiemy pod uwagę niektóre inne teksty, gdzie występuje to samo słowo. W Księdze Liczb czytamy: „Mojżesz zaś był człowiekiem bardzo skromnym, najskromniejszym ze wszystkich ludzi na ziemi” (12,3). Któż nie pomyślałby tutaj o słowach Jezusa: „Weźcie na siebie moje jarzmo i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokornego serca” (Mt 11,29). Chrystus jest nowym, rzeczywistym Mojżeszem (ta myśl przewija się przez całe Kazanie na Górze) – w Nim jest obecna ta czysta dobroć, która cechuje właśnie człowieka wielkiego, pana”21. Dość trudno wyjaśnić obietnicę związaną z trzecim błogosławieństwem: „oni odziedziczą ziemię” (Mt 5,5). Myślę, że można te słowa Jezusa połączyć z Jego inną obietnicą: „Przyjdźcie do mnie wszyscy, którzy jesteście spracowani i obciążeni, a ja wam dam odpoczynek. Weźcie na siebie moje jarzmo i uczcie się ode mnie, że jestem cichy i pokornego serca, a znajdziecie odpoczynek dla waszych dusz” (Mt 11,28-29). Nie chodziłoby więc o przyszły dar ziemi, ale o ziemię jako symbol odpoczynku, spokoju, duchowego dobrobytu. Podobną myśl odnajdujemy w Psalmie: „Lecz pokorni odziedziczą ziemię i będą się rozkoszować obfitością pokoju” (Ps 37,11).



4. Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, ponieważ oni będą nasyceni

To Błogosławieństwo dotyczy wszystkich znękanych niesprawiedliwościami tego świata. Księga Koheleta stwierdza: „I dalej widziałem pod słońcem: w miejscu sądu – niegodziwość, w miejscu sprawiedliwości – nieprawość. Powiedziałem sobie: Zarówno sprawiedliwego jak i bezbożnego będzie sądził Bóg: na każdą bowiem sprawę i na każdy czyn jest czas wyznaczony” (Koh 3,16-17). Niesprawiedliwość jest wielkim zgorszeniem prowokującym do pytania: „Jak długo niegodziwi, PANIE, jak długo niegodziwi będą się radować? Jak długo będą pleść, mówić zuchwale i chełpić się wszyscy czyniący nieprawość? Depczą twój lud, PANIE, i gnębią twoje dziedzictwo. Mordują wdowy i przybysza, zabijają sieroty. I mówią: PAN tego nie widzi, nie dostrzega tego Bóg Jakuba” (Ps 94,3-7).

Na temat tego Błogosławieństwa mówi Papież: „Ta pochwała jest w swej treści podobna do słów o smucących się, którzy będą pocieszeni. Tam obietnicę otrzymują ci, którzy nie poddają się dyktatowi panujących opinii i zwyczajów, lecz w cierpieniach stawiają im opór, tutaj chodzi o ludzi, którzy się uważnie przypatrują i którzy szukają rzeczy wielkich, autentycznej sprawiedliwości i niekłamanego dobra”22. Nieco dalej dodaje: „Są to ludzie obdarzeni wewnętrzną wrażliwością, pozwalającą im słyszeć i widzieć delikatne znaki wysyłane światu przez Boga i przełamywać dyktaturę nawyków”23. Wydaje mi się istotne zauważenie, że kara za zło jest natychmiastowa. Nie zawsze jest ona dostrzegalna na zewnątrz – ale zawsze jest obecna wewnątrz człowieka dopuszczającego się zła. W tym Błogosławieństwie Jezus gwarantuje człowiekowi realizację Jego sprawiedliwości już teraz, w teraźniejszości.



5. Błogosławieni miłosierni, ponieważ oni dostąpią miłosierdzia

Najwspanialszym może tekstem na temat miłosierdzia i najbardziej znanym dzięki Jezusowi, który go cytował jest fragment z Księgi Ozeasza: „Bo miłosierdzia chcę, a nie ofiary, a znajomości Bożej więcej, niż całopalenia” (Oz 6,6). Dla Jezusa jest to podstawa w jego ewangelizacji: „Gdy Jezus siedział za stołem w jego domu, przyszło wielu celników i grzeszników i usiedli z Jezusem oraz jego uczniami. Widząc to, faryzeusze zapytali jego uczniów: Dlaczego wasz nauczyciel je z celnikami i grzesznikami? A gdy Jezus to usłyszał, powiedział im: Nie zdrowi, lecz chorzy potrzebują lekarza. Idźcie więc i nauczcie się, co to znaczy: Miłosierdzia chcę, a nie ofiary. Bo nie przyszedłem wzywać do pokuty sprawiedliwych, ale grzeszników” (Mt 9,10-13).

W Starym Testamencie odnajdujemy wspaniały tekst na temat miłosierdzia w Księdze Hioba: „Czy odmawiałem prośbie nędzarzy i pozwoliłem zagasnąć oczom wdowy? Czy chleb swój sam spożywałem, czy nie jadł go ze mną sierota? Od dziecka jak ojciec go wychowałem i prowadziłem od łona matki. Czy na biedaka nagiego patrzałem, kiedy nędzarzom zabrakło odzienia? Czy jego biodra mi nie dziękowały, że grzała je wełna mych jagniąt? Czy sierocie groziłem ręką, widząc obrońcę w sądzie? Niech barki mi odpadną od karku, niech ramię mi wyjdzie ze stawu; gdyż bałbym się klęski od Boga, nie zniósłbym Jego potęgi” (31,16-22).

Jednym z podstawowych tekstów Nowego Testamentu jest: „Dlatego bądźcie miłosierni, jak i wasz Ojciec jest miłosierny” (Łk 6,36). Wiąże on miłosierdzie z drogą do Boga, z drogą do doskonałości (por. Mt 5,48), z drogą do świętości (por. 1 P 1,15-16).

Inny z bardzo ważnych tekstów, to wyrzut Jezusa: „Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy, bo dajecie dziesięcinę z mięty, anyżu i kminku, a opuszczacie to, co ważniejsze w prawie: sąd, miłosierdzie i wiarę” (Mt 23,23). Zaniedbanie sądu, to pozostawienie na uboczu pytania o prawdę nauczania Jezusa (por. Łk 12,57) i zamknięcie się w sekciarskim politykierstwie. Zaniedbanie miłosierdzia wobec siebie i innych grzeszników – brak dobroci – tak koniecznej wobec ludzkich słabości. Zaniedbanie wiary, brak posłuszeństwa wiary – wobec Jezusa i Jego Ojca – Boga Ojca.

To Błogosławieństwo Papież będzie komentował w rozdziale poświęconym miłosiernemu Samarytaninowi24. Warto zauważyć, że czyn miłosierdzia już jest wyrazem miłosierdzia Boga wobec obydwu stron – tak wobec czyniącego dobro, jak wobec je otrzymującego. Duch Święty ofiarowuje radość obydwu stronom.



6. Błogosławieni czystego serca, ponieważ oni zobaczą Boga

Tak o czystości pisze Papież: „Pozostaje jeszcze makaryzm „Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą” (Mt 5,8). Organem umożliwiającym nam widzenie Boga jest serce. Sam rozum nie wystarczy. Żeby człowiek mógł doświadczyć Boga, konieczne jest współdziałanie wszystkich władz jego egzystencji. Wola musi być czysta, wcześniej musi być też oczyszczona afektywna głębia duszy, wyznaczająca kierunek rozumowi i woli. Przez „serce” rozumieć należy właśnie to wewnętrzne współdziałanie postrzegawczych władz człowieka, dla którego istotne jest też harmonijne powiązanie ciała i duszy, składające się na całość stworzenia zwanego „człowiekiem”. Zasadnicze afektywne usposobienie człowieka jest uzależnione także od tej właśnie jedności duszy i ciała. Dlatego człowiek powinien akceptować własną cielesność i duchowość; ciało ma poddawać kierownictwu ducha, przy czym nie należy izolować od siebie rozumu i woli; ma przyjmować siebie jako dar Boga: w ten sposób poznaje i kocha także cielesność swej egzystencji, jako bogactwo dla ducha. Żeby człowiek mógł oglądać Boga, jego serce, czyli całość człowieka, musi być czyste, wewnętrznie otwarte i wolne”25. Jak to uczynić? „Zatem są to słowa z gruntu chrystologiczne. Boga oglądamy wtedy, gdy wchodzimy w „uczucia Chrystusa” (Flp 2,5). Oczyszczenie serca dokonuje się w naśladowaniu Chrystusa, w stawaniu się z Nim jednością. „Już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus” (Ga 2,20). I tutaj pojawia się coś nowego: wznoszenie się ku Bogu ma miejsce właśnie w uniżeniu pokornej służby, w uniżeniu miłości, która stanowi istotę Boga i dlatego jest autentycznie oczyszczającą siłą, uzdalniającą człowieka do poznawania i oglądania Boga”26. Próbując konkretyzować te wspaniałe słowa zwracałbym uwagę na słowa świętego Jana: „Nie miłujcie świata ani tego, co jest na świecie. Jeśli ktoś miłuje świat, nie ma w nim miłości Ojca. Wszystko bowiem, co jest na świecie – pożądliwość ciała, pożądliwość oczu i pycha życia – nie pochodzi od Ojca, ale od świata. A świat przemija wraz ze swoją pożądliwością, ale kto wypełnia wolę Boga, trwa na wieki” (1 J 2,15-17).



7. Błogosławieni czyniący pokój, ponieważ oni będą nazwani synami Bożymi

Benedykt XVI mówi: „Błogosławieństwo to zaprasza do bycia tym, czym jest Syn, i do czynienia tego, co czyni Syn, po to, byśmy sami stali się „synami Bożymi”. Ma się to najpierw realizować w konkretnym miejscu obszaru życia każdego. Zaczyna się od tej podstawowej decyzji, o którą żarliwie prosi w imię Boga Paweł: „W imię Chrystusa prosimy: pojednajcie się z Bogiem!” (2 Kor 5,20). Konflikt z Bogiem stanowi punkt wyjścia wszystkich nieszczęść człowieka; jego rozwiązanie jest podstawowym warunkiem pokoju w świecie. Tylko człowiek pojednany z Bogiem może się pojednać i żyć w harmonii ze sobą samym; tylko człowiek pojednany z Bogiem i ze sobą może wprowadzać pokój w swym otoczeniu i na całym świecie27. Jezus wypowiadając to błogosławieństwo posyła swojego Ducha do zabiegających o pokój, by mogli oni otrzymać owoc Ducha jakim jest prawdziwy pokój (por. Ga 5,22). Sam Jezus posyła swoich apostołów z darem pokoju: „A wchodząc do domu, pozdrówcie go. Jeśli ten dom jest tego godny, niech zstąpi na niego wasz pokój, a jeśli nie jest godny, niech wasz pokój powróci do was” (Mt 10,12-13). Zwróćmy uwagę na to, że dar pokoju nie jest narzucony – rodzina (w języku greckim oikia czyli „dom”) może być godna Ducha, albo nie. Myślę, że chodzi o pokorę, z którą ludzie potrafią przyjmować Boga, a z drugiej strony – pycha odrzucająca łaskę. Jezus wyraźnie odróżnia pokój tego świata, od swojego pokoju: „Pokój zostawiam wam, mój pokój daję wam; daję wam nie tak, jak daje świat” (J 14,27). Stąd te zadziwiające słowa Jezusa: „Nie sądźcie, że przyszedłem przynieść pokój na ziemię. Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz. Bo przyszedłem poróżnić syna z jego ojcem i córkę z jej matką, a synową z teściową. I nieprzyjaciółmi człowieka będą jego domownicy. Kto miłuje ojca albo matkę bardziej niż mnie, nie jest mnie godny. I kto miłuje syna albo córkę bardziej niż mnie, nie jest mnie godny. Kto nie bierze swego krzyża i nie idzie za mną, nie jest mnie godny” (Mt 10,34-38). „Mieczem” Jezusowym jest prawda. Dążenie do „świętego spokoju” prowadzi do tchórzostwa i tolerancji. Dążenie do prawdy prowadzi do konfliktów, ale jest jednocześnie Chrystusową drogą do nawrócenia i prawdziwego pokoju.



8. Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie z powodu sprawiedliwości, ponieważ do nich należy królestwo niebieskie

Ludzie prześladowani dla sprawiedliwości to tacy, którzy kierują się w swym życiu sprawiedliwością, którzy żyją wiarą. Ponieważ w człowieku jest dążenie do uwolnienia się spod woli Boga i do słuchania siebie tylko, dlatego wiara będzie się zawsze ukazywała jako sprzeciw wobec „świata” – wobec panujących w nim potęg – dlatego we wszystkich okresach historii trwa prześladowanie dla sprawiedliwości. To słowo pocieszenia jest skierowane do prześladowanego Kościoła wszystkich czasów. W swej bezsilności i cierpieniach wie on, że jego miejsce jest tam, gdzie przychodzi królestwo Boże28. Jest to Błogosławieństwo jakoś paralelne do pierwszego, które również zaprasza do Królestwa. Jezus oferuje w nim swojego Ducha, by już teraz pomagał ludziom cierpiącym, by już teraz dawał im radość Królestwa.



9. Błogosławieni jesteście, gdy z mego powodu będą wam złorzeczyć, prześladować was i mówić kłamliwie wszystko, co złe, przeciwko wam. Radujcie się i weselcie, ponieważ obfita jest wasza nagroda w niebie; tak bowiem prześladowali proroków, którzy byli przed wami

Błogosławieństwo jest zaproszeniem do naśladowania Ukrzyżowanego, skierowanym do jednostki i do całego Kościoła. Błogosławieństwo dane prześladowanym otrzymuje w końcowym zdaniu makaryzmów wariant, który pozwala nam dostrzec coś nowego. Radość, wesele i wielką nagrodę Jezus przyrzeka tym, „którym ludzie urągają i którzy są prześladowani: gdy z mego powodu mówią kłamliwie wszystko złe o was” (Mt 5,11). Jego Ja, trzymanie się Jego osoby, staje się probierzem sprawiedliwości i zbawienia. W pozostałych Błogosławieństwach chrystologia jest jakby zawoalowana, tutaj natomiast orędzie o Chrystusie jawi się wyraźnie, jako centrum historii. Własnemu Ja Jezus przypisuje wartość kryterium, którego nie może sobie przypisywać żaden nauczyciel Izraela ani żaden nauczyciel Kościoła29. Tak właśnie Benedykt XVI komentuje Błogosławieństwa.



Janusz Maria Andrzejewski OP

1 J. RATZINGER, BENEDYKT XVI, Jezus z Nazaretu. Część 1. Od chrztu w Jordanie do przemienienia (M, Kraków 2007) 71.

2 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 71.

3 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 73.

4 ST Iª-IIae q. 69 a. 3 ad 6.

5 Por. ST Iª-IIae q. 69 a. 3 ad 6.

6 Por. ST Iª-IIae q. 69 a. 3 ad 6.

7 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 90.

8 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 91.

9 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 91-92.

10 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 69-70.

11 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 70.

12 A. LESKE, „Ewangelia według św. Mateusza”, Międzynarodowy komentarz do Pisma Świętego (Verbinum, Warszawa 22001) 1157.

13 LESKE, „Mateusz”, 1196.

14 Na przykład w Ps 149,4: „PAN bowiem swój lud upodobał sobie; zdobi pokornych [w tekście hebrajskim 'anawim] zbawieniem”.

15 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 73-74.

16 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 75.

17 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 82.

18 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 82-83.

19 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 83.

20 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 83.

21 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 77-78.

22 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 85-86.

23 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 86.

24 Por. RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 90.

25 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 87.

26 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 89.

27 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 81.

28 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 84.

29 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 85.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz