sobota, 9 stycznia 2016

Przedmowa "Jezus z Nazaretu"

 
Przedmowa

Pisze Papież: „Książka o Jezusie, której część pierwszą chcę teraz oddać w ręce czytelników, jest owocem mojej długiej wewnętrznej drogi. W czasach mej młodości – w latach trzydziestych i czterdziestych – istniała cała seria budzących zachwyt dzieł o Jezusie, takich autorów, jak: Karl Adam, Romano Guardini, Franz Michel Willam, Giovanni Papini i Jean Daniel Rops – żeby wymienić tylko kilka nazwisk. Wszystkie one ukazywały tworzony na podstawie Ewangelii obraz Jezusa Chrystusa: Człowieka żyjącego na ziemi, który jednak – będąc w pełni człowiekiem – jednocześnie przynosił ludziom Boga, z którym jako Syn stanowił jedno. W ten sposób przez Człowieka Jezusa stał się widzialny Bóg, a w Bogu – obraz autentycznego człowieka. Począwszy od lat pięćdziesiątych sytuacja się zmieniła. Rysa dzieląca „historycznego Jezusa” od „Chrystusa wiary” stawała się coraz głębsza i te dwie rzeczywistości coraz bardziej oddalały się od siebie. Co może jednak znaczyć wiara w Jezusa Chrystusa, w Jezusa Syna Boga żywego, jeżeli Człowiek Jezus zupełnie różnił się od Tego, którego ukazują ewangeliści i na podstawie Ewangelii głosi Kościół? Rozwój badań historyczno-krytycznych prowadził do coraz bardziej drobiazgowego wyróżniania warstw tradycji, a ukazująca się spoza nich postać Jezusa – do którego przecież odnosi się wiara – była coraz mniej wyraźna i jej kontury coraz bardziej zamazane. Jednocześnie rekonstrukcje tego Jezusa, którego musiano szukać poza tradycjami ewangelistów i ich źródłami, stawały się coraz bardziej sobie przeciwstawne: od antyrzymskiego rewolucjonisty, dążącego do obalenia panujących potęg i ponoszącego porażkę, po łagodnego moralistę, który na wszystko zezwala, a mimo to, nie wiadomo dlaczego, sam zostaje stracony. Kto przeczyta kilka takich rekonstrukcji, może od razu stwierdzić, że są one bardziej fotografiami ich autorów i ich własnych ideałów niż ukazywaniem Ikony, która straciła wyrazistość”1.

Wydaje mi się, że jest to związane z przecenianiem roli człowieka indywidualnego i kolektywu ludzi wierzących w tworzeniu Pisma Świętego i jednocześnie niedoceniania, czy wręcz odrzucania fundamentalnej roli Boga jako głównego autora Pisma odpowiedzialnego za jego zawartość. Widoczne jest przecenianie sił anonimowych, społecznych, nieznanych autorów i redaktorów, a jednocześnie niedocenianie roli Jezusa, Mojżesza i świętych. Odrzucanie hermeneutyki wiary w praktyce oznacza odrzucanie argumentu wiary jako czynnika irracjonalnego ograniczającego metodę, która rości sobie pretensje do naukowości. Możliwy jest też negatywny wpływ hermeneutyki fenomenologicznej. Postulowana w tej metodzie filozoficznej „bezzałożeniowość” w praktyce może oznaczać odrzucenie założenia wiary w Boga i w natchnienie Pisma2. Papież Leon XIII pisał: „Choć Duch Święty wziął ludzi za instrumenty do pisania, nie można wszakże przypuścić, że jakiś błąd mogli popełnić nie tyle pierwszorzędny Autor, ile raczej natchnieni autorzy. Albowiem On sam tak ich Swą nadprzyrodzoną mocą pobudził i poruszył do pisania, tak piszącym towarzyszył, że to wszystko i to tylko, co w ten sposób polecił, i dobrze rozumem pojęli i wiernie napisać chcieli, i właściwie z nieomylną prawdą wyrazili; w przeciwnym razie sam Bóg nie byłby Autorem całego Pisma św”3. W dokumencie posynodalnym Verbum Domini Benedykt XVI pisze: „Ojcowie synodalni słusznie stwierdzili, że pozytywne efekty stosowania współczesnych metod historyczno-krytycznych są niezaprzeczalne. Jednakże, podczas gdy egzegeza akademicka, również katolicka, jest obecnie prowadzona na wysokim poziomie w zakresie metodologii historyczno-krytycznej, również dzięki najnowszym przyczynkom, konieczne jest wymaganie analogicznego studium wymiaru teologicznego tekstów biblijnych, aby miało miejsce pogłębienie zgodnie z trzema elementami wskazanymi w Konstytucji dogmatycznej Dei verbum4. „Kościół żąda od nas praktycznego zastosowania zaleceń Dei verbum: „Pismo święte powinno być interpretowane w takim samym duchu, w jakim zostało spisane, Konstytucja dogmatyczna wskazuje trzy podstawowe kryteria, pozwalające uwzględnić Boski wymiar Biblii: 1) należy interpretować tekst, pamiętając, że Pismo stanowi jedną całość; dzisiaj nazywamy to egzegezą kanoniczną; 2) trzeba uwzględniać żywą Tradycję całego Kościoła, i w końcu 3) uwzględniać analogię wiary”5. Stwierdzenie Soboru: „Pismo święte powinno być interpretowane w takim samym duchu, w jakim zostało spisane” odnosi się prawdopodobnie najpierw do ducha autora natchnionego, do jego psychiki, do jego kultury, do jego otoczenia. Myślę, że warto zastanowić się nad rolą Ducha Świętego w tworzeniu i w odczytywaniu Pisma Świętego. Pismo Święte napisane pod natchnieniem Ducha Świętego musi być czytane w tym samym Duchu – to podstawa dobrej hermeneutyki – troska o prowadzenie w lekturze przez Ducha Prawdy. To On jest głównym autorem Pisma – tak to przynajmniej formułuje święty Piotr: „Mamy też mocniejsze słowo prorockie, a wy dobrze czynicie, trzymając się go jak lampy, która świeci w ciemnym miejscu, dopóki dzień nie zaświta i jutrzenka nie wzejdzie w waszych sercach; to przede wszystkim wiedząc, że żadne proroctwo Pisma nie podlega osobistemu wyjaśnieniu. Nie z ludzkiej bowiem woli przyniesione zostało kiedyś proroctwo, ale prowadzeni przez Ducha Świętego mówili od Boga ludzie” (2 P 1,19-21). Pismo tylko wtórnie jest dziełem ludzkim, bo człowiek prowadzony przez Ducha mówi w imieniu Boga, przekazuje to co od Niego otrzymał. Dlatego Jezus obiecuje: „Lecz gdy przyjdzie on, Duch prawdy, poprowadzi was do całej prawdy” (J 16,13) – to właśnie Duch, cierpliwie prowadzi nas w głąb rzeczywistości, w tym również w głąb rozumienia Pisma, które On sam natchnął. O Jezusie zmartwychwstałym pisze święty Łukasz: „Wtedy otworzył ich umysły, żeby rozumieli Pisma” (Łk 24,45). Można by się oczywiście pytać – dlaczego tak późno – odpowiedzią jest chyba Boża pedagogia – Bóg się nie śpieszy i bardzo powoli wychowuje człowieka – również do czytania i rozumienia Pisma.

Sobór nalega na całościową interpretację Pisma: „należy interpretować tekst, pamiętając, że Pismo stanowi jedną całość” – jest to trudny wymóg Kościoła – musimy się ciągle uczyć całościowego rozumienia Pisma, czytania części w kontekście całości – bo dziełem Boga nie jest tylko jeden werset Pisma – ale całe Pismo ukazujące w sposób zrównoważony Bożą prawdę.

Mamy czytać Pismo w świetle żywej Tradycji Kościoła – nie chodzi tu tylko o uwzględnianie egzegezy Ojców Kościoła, ale o prawdziwą łączność z ludźmi komentującymi Pismo w ciągu ostatnich kilkudziesięciu wieków.

Uwzględnienie analogii wiary – to uwzględnienie depozytu wiary Kościoła. Nie wolno nam abstrahować od naszej wiary. Czytanie Pisma bez żywej wiary nie ma sensu, bo nie jest ono napisane dla ludzi niewierzących, nie jest szczególnym przypadkiem literatury antycznej. Jeśli nie wierzymy, że za słowami: „Jezus powiedział” stoi realny Jezus, a Jego słowa zostały wiernie przekazane, to nie ma mowy o teologii, a pozostaje tylko mniej, czy bardziej kompetentne czytanie literatury pięknej.

Po tej ogólnej uwadze Papież kontynuuje: „W tym względzie należy zasygnalizować, że istnieje dziś poważne ryzyko powstania dualizmu w podejściu do świętych Pism. Rozróżnianie dwóch poziomów badania Biblii nie ma bowiem na celu ich rozdzielania ani przeciwstawiania, ani po prostu zestawiania. Występują one jedynie we wzajemnym powiązaniu. Niestety, nierzadko niepotrzebne ich rozdzielanie powoduje oddalenie egzegezy i teologii, do czego « dochodzi również na najwyższych poziomach akademickich ». Chciałbym wskazać tu najbardziej niepokojące konsekwencje, których należy unikać.

a) Przede wszystkim, jeśli badania egzegetyczne sprowadzają się tylko do pierwszego poziomu, wówczas Pismo staje się jedynie tekstem z przeszłości: « Można z niego czerpać wnioski moralne, można uczyć się historii, ale Księga, jako taka mówi tylko o przeszłości, egzegeza przestaje być naprawdę teologiczna, a staje się czystą historiografią, historią literatury ». Jest rzeczą jasną, że przy tego rodzaju ograniczeniu nie sposób zrozumieć wydarzenia Objawienia Boga za pośrednictwem Jego słowa, które jest nam przekazane w żywej Tradycji i w Piśmie świętym.

b) Brak hermeneutyki wiary w odniesieniu do Pisma świętego nie oznacza wyłącznie jej niestosowania; jej miejsce nieuchronnie zajmuje inna hermeneutyka, hermeneutyka zlaicyzowana, pozytywistyczna, której podstawą jest przekonanie, że pierwiastek Boży nie występuje w ludzkich dziejach. Zgodnie z tą hermeneutyką, kiedy zdaje się, że element Boski istnieje, trzeba go wyjaśnić w inny sposób i sprowadzić wszystko do elementu ludzkiego. W konsekwencji « powstają interpretacje negujące historyczność elementów Boskich »”6.

Jako swego rodzaju ilustrację do tych słów zacytuję opinie znanego modernisty A. Loisy potępione w dokumencie „Lamentabili” Świętego Oficjum z 1907 roku:

Ci, którzy wierzą, że Bóg jest rzeczywiście autorem Pisma św. wykazują zbytnią naiwność i brak wiedzy”7.

Egzegeta, jeśli chce z pożytkiem oddawać się studiom biblijnym, to w pierwszym rzędzie powinien odrzucić wszelką uprzednią opinię o nadprzyrodzonym powstaniu Pisma św. i powinien je tłumaczyć nie inaczej jak i inne dzieła czysto ludzkie”8.

Przypowieści ewangeliczne sztucznie zmyślili Ewangeliści oraz chrześcijanie drugiego i trzeciego pokolenia, którzy w ten sposób mogli wytłumaczyć małe powodzenie przepowiadania Chrystusa wobec Żydów”9.

Papież kontynuuje: „Takie stanowisko może jedynie szkodzić życiu Kościoła, sieje bowiem zwątpienie co do podstawowych tajemnic chrześcijaństwa i ich wartości historycznej, takich jak na przykład ustanowienie Eucharystii i zmartwychwstanie Chrystusa. W ten sposób narzuca się bowiem hermeneutykę filozoficzną, która zaprzecza możliwości wejścia elementu Boskiego w historię i obecności w niej. Przyjęcie tego rodzaju hermeneutyki w obrębie studiów teologicznych wprowadza nieuchronnie ostry dualizm między egzegezą skupiającą się jedynie na pierwszym poziomie, i teologią, która dopuszcza nurt nadający znaczeniu Pisma charakter duchowy bez uwzględniania historycznego charakteru Objawienia. To wszystko ma niewątpliwie negatywny wpływ na życie duchowe i działalność duszpasterską. « Skutkiem nieobecności drugiego nurtu metodologicznego jest powstanie głębokiego rozziewu między egzegezą naukową i lectio divina. To właśnie rodzi niekiedy swoistą niepewność, również w przygotowywaniu homilii ». Należy także zaznaczyć, że ów dualizm jest niekiedy przyczyną niepewności i niedostatecznej rzetelności formacji intelektualnej także niektórych kandydatów do posług kościelnych. Ostatecznie « tam, gdzie egzegeza nie jest teologią, Pismo święte nie może być duszą teologii, i na odwrót, tam, gdzie teologia nie jest zasadniczo interpretacją Pisma świętego w Kościele, teologia pozbawiona zostaje fundamentu ». Dlatego trzeba zdecydowanie i uważniej rozważyć ponownie wskazania w tym względzie, zawarte w Dei verbum”10. Hermeneutyka zlaicyzowana, o której pisze Papież, to hermeneutyka pozbawiona wiary, w której wiary jawi się jako element nienaukowy, uniemożliwiający naukowe poznawanie Pisma.

Nieco dalej w książce „Jezus z Nazaretu” pisze: „Schnackenburg, jako rezultat prowadzonych przez całe życie badań, podaje, „że wysiłki naukowców posługujących się metodą historyczno-krytyczną nie ukazują pewnego obrazu historycznej postaci Jezusa z Nazaretu albo czynią to tylko w sposób niewystarczający”11. O metodzie historyczno-krytycznej Papież pisze: „Jako historyczna, metoda ta bada historyczny kontekst wydarzenia, w którym powstały teksty. Usiłuje możliwie dokładnie poznać i zrozumieć przeszłość – taką, jaka rzeczywiście była – ażeby w ten sposób zrozumieć to także, co autor w danym momencie czasu, w kontekście swego myślenia i ówczesnych zdarzeń, mógł i chciał powiedzieć”12. Papież zdaje się nie zauważać problemu hermeneutycznego autorów posługujących się tą metodą. Chcąc być „naukowymi” odcinają się od wiary, to znaczy domyślają się ludzkich zależności i uwarunkowań autorów i redaktorów danych fragmentów Pisma, ale nie uwzględniają wpływu Boga na opisywane wydarzenia i słowa wypowiadane przez bohaterów tych wydarzeń. Redukują w ten sposób rekonstrukcję historyczną do warstwy czysto ludzkiej posługując się do tego swoją hipotezą o natchnieniu Pisma. Zauważa Papież: „Hermeneutyka chrystologiczna, która w Jezusie Chrystusie widzi klucz całości i uczy się w jego perspektywie rozumieć Biblię jako jedność, zakłada decyzję wiary i nie może się opierać na samej metodzie historycznej. Ta decyzja wiary zawiera jednak w sobie pierwiastek rozumu – historycznego rozumu – i umożliwia dostrzeżenie wewnętrznej jedności Pisma, a tym samym nowe zrozumienie jego pojedynczych etapów bez pozbawiania ich własnej historycznej oryginalności”13.

Ważne są słowa Papieża: „W słowie wypowiedzianym w przeszłości dostrzegalne jest pytanie o jego „dzisiaj”; w słowie ludzkim pobrzmiewa coś większego; pojedyncze księgi w jakiś sposób wskazują na żywy proces powstającego w nich jednego Pisma. Właśnie to ostatnie spostrzeżenie zadecydowało o powstaniu przed około 30 laty w Ameryce projektu „egzegezy kanonicznej”, której celem jest czytanie pojedynczych tekstów w całości jednego Pisma, dzięki czemu wszystkie pojedyncze teksty ukazują się w nowym świetle. Ogłoszona przez Sobór Watykański II Konstytucja o Bożym Objawieniu w numerze 12 jednoznacznie już uznała to za podstawową zasadę teologicznej egzegezy: Kto chce zrozumieć Pismo w takim duchu, w jakim zostało napisane, musi brać pod uwagę treść i jedność całego Pisma. Sobór dodaje jeszcze, że trzeba uwzględniać także żywą Tradycję całego Kościoła i analogię wiary (wewnętrzną harmonię prawd wiary)”14.

Papież ciekawie mówi o natchnieniu Pisma: „W tym miejscu możemy mieć jakby historyczne wyczucie tego, co znaczy natchnienie: autor nie mówi jako podmiot prywatny, zamknięty w sobie. Mówi w żywej społeczności, a tym samym w żywym historycznym dynamizmie, którego nie tworzy ani on sam, ani nawet zbiorowość, bo działa w nim potężniejsza, naczelna siła”15. Podkreśla zakorzenienie autora w wierzącej wspólnocie i w dość tajemniczy sposób mówi o jakiejś „potężniejszej, naczelnej sile”. W posynodalnym dokumencie Verbum Domini zauważa: W pojmowaniu świętego tekstu jako słowa Bożego w ludzkich słowach kluczowe znaczenie ma niewątpliwie pojęcie natchnienia. Również tutaj można zastosować analogię: podobnie jak Słowo Boże stało się ciałem za sprawą Ducha Świętego w łonie Dziewicy Maryi, również Pismo święte rodzi się z łona Kościoła za sprawą tegoż Ducha16. Wydaje mi się, że to właśnie jest najważniejsze w czytaniu i interpretowaniu Pisma Świętego, zrozumienie tego, że czytamy naprawdę Słowo Boga samego, że możemy i powinniśmy Jemu zaufać i spokojnie, bez sceptycyzmu czytać Jego słowo do nas skierowane.



Janusz Maria Andrzejewski OP

1 J. RATZINGER, BENEDYKT XVI, Jezus z Nazaretu. Część 1. Od chrztu w Jordanie do przemienienia (M, Kraków 2007) 5-6.

2 „Metoda fenomenologiczna polega na opisie i oglądzie tego, co bezpośrednio jest dane. Jest to metoda filozofowania, która odbiega od codziennych sposobów orientowania się w rzeczywistości. Podejście fenomenologiczne różni się od naturalnego nastawienia bezzałożeniowością. W nastawieniu naturalnym mamy na temat świata pewne założenia, domysły, teorie, spekulacje. Fenomenologia nawołuje do ich odrzucenia po to, by przyjrzeć się światu tak, jak się on jawi. Edmund Husserl postulował powrót do rzeczy samych. Ma temu służyć redukcja fenomenologiczna (epoche), która oznacza wzięcie w nawias, zawieszenie przekonania o realnym istnieniu świata i poznającego podmiotu. Epoche miała sprawić, że świadomość stanie się czysta (pozbawiona założeń), będzie traktować świat wyłącznie jako fenomeny, zjawiska”, w http://pl.wikipedia.org/wiki/Fenomenologia.

3 http://biblia.wiara.pl/doc/423154.ENCYKLIKA-PROVIDENTISSIMUS-DEUS/9

4 BENEDYKT XVI, Verbum Domini, 34.

5 BENEDYKT XVI, Verbum Domini, 34.

6 BENEDYKT XVI, Verbum Domini, 35.

7 Breviarium Fidei, (Księgarnia świętego Wojciecha, Poznań, 21988) III, 37.

8 Breviarium, III, 40.

9 Breviarium, III, 41.

10 BENEDYKT XVI, Verbum Domini, 34-35.

11 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 6.

12 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 9.

13 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 11.

14 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 10.

15 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 12.

16 BENEDYKT XVI, Verbum Domini, 19.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz