środa, 27 stycznia 2016

Komentarz do Mt 23


Mt 23

Jezus kontynuuje swoją polemikę ze znawcami Prawa i z faryzeuszami, rozpoczętą w poprzednim rozdziale. Mówi tym razem do tłumów i do swoich uczniów. Tłumy – to ludzie, którzy w danym momencie słuchają Jezusa, a uczniowie, to ci, którzy zdecydowali się uprzednio trwalszy kontakt z Jezusem, szukają Go i wsłuchują się w Jego nauki. Jezus mówi o „katedrze Mojżesza”, to jest o stanowisku nauczania Pisma Świętego i rozwiązywania bieżących ludzkich problemów – często nazywanym – sądzeniem. W przeszłości Narodu Wybranego tę funkcję wypełniali kapłani, jak ukazuje to Proroctwo Malachiasza: „Wargi kapłana bowiem powinny strzec wiedzy, a wtedy pouczenia będą szukali u niego, bo jest on wysłannikiem Pana Zastępów” (Ml 2,7) – to kapłani mieli poznawać Pismo bo to oni są nazwani przez Boga „aniołami Pana” – mal'ak JHWH. Z czasem jednak, kapłani przestali pełnić tę rolę, a ich miejsce zajęli ludzie świeccy, jakimi w czasach Jezusa byli przeważnie tzw. znawcy Prawa, a w szerszym stopniu faryzeusze. W pierwszym momencie Jezus zachęca do posłuszeństwa ich nauczaniu ale zaraz potem ostrzega by nie naśladować ich zachowania. Oskarża ich przede wszystkim o nadmierne obciążanie ludzi przy jednoczesnym braku solidarności. Zarzuca im powierzchowną pobożność nastawioną na zysk, na przywileje, na poklask. Uczniowie Jezusa mają się tego wystrzegać, mamy być braćmi i nie wolno nam wywyższać się nad innymi. Tytuły: Rabbi, Mistrz przysługują Jezusowi, a tytuł Ojca – Bogu Ojcu, a nie nam. Ten, kto jest większy, silniejszy, mądrzejszy ma tymi darami służyć wspólnocie. Jezus grozi pysznym upokorzeniem, a pokornym obiecuje wywyższenie (por. Mt 23,12).

Zarzuca hipokryzję znawcom Prawa i faryzeuszom – przede wszystkim w związku z udawaną przez nich pobożnością. Głównym jednak zarzutem jest uniemożliwianie ludziom wejścia do Królestwa Niebios, do którego oni sami nie wchodzą i innym nie pozwalają wejść. Dlatego od samego początku działalności Jezusa usiłują Go zabić (por. J 5,18) i oczerniają Go zarzucając Mu opętanie przez szatana (por. Mk 3,22; J 7,20; 8,48.52; 10,20). Jezus zarzuca im prozelityzm, który nie prowadzi ludzi do zbawienia, a wręcz przeciwnie – do zgorszenia – przede wszystkim przez jaskrawą rozbieżność między słowami i czynami, a w ostatecznym rozrachunku – do Gehenny (por. Mt 23,15).

W rozważaniach na temat wiążącego charakteru przysięgi (por. Mt 23,16-22), uderzają sformułowania Jezusa na temat uświęcania złota przez świątynię, w której jest ono chronione i uświęcania ofiary przez ołtarz, na którym jest ona ofiarowana. Słowo „uświęca” (po grecku hagiazei) wskazują na sakralny charakter świątyni i jej ołtarza. Są to święte miejsca, jakoś konsekrujące to co się w nich, czy na nich znajduje.

Jezus upomina znawców Prawa i faryzeuszy, żeby nie gubili się w drobiazgowym wypełnianiu obowiązku oddawania dziesięciny, a zwrócili uwagę na to, co o wiele ważniejsze: na sąd, miłosierdzie i wiarę (por. Mt 23,23). Mówiąc o sądzie, Jezus skłania do samodzielnego sądu, nie poddającego się opiniom ogółu (por. Łk 12,57). Chodzi tu przede wszystkim o spokojne, zgodne z sumieniem ustosunkowanie się do osoby i słów Jezusa, który wszystkim proponuje nawrócenie i zbawienie. Jezus wymaga miłosierdzia, bo jak mówi powołując się na proroctwo Ozeasza proroka: „Idźcie i starajcie się zrozumieć, co znaczy: Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary. Bo nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników” (Mt 9,13). Oskarża ich o brak wiary, bo z powodu przemądrzałego sceptycyzmu nie uwierzyli ani Janowi Chrzcicielowi, ani Jezusowi, jak mówi sam Jezus: „Przyszedł bowiem Jan: nie jadł ani nie pił, a oni mówią: Zły duch go opętał. Przyszedł Syn Człowieczy: je i pije. a oni mówią: Oto żarłok i pijak, przyjaciel celników i grzeszników” (Mt 11,18-19).

Myślę, że Jezus uśmiechał się gdy mówił o przecedzaniu komara (por. Mt 23,24). Ten żart odnosi się do poprzedniej frazy, a mianowicie do skrupulatności odmierzaniu dziesięciny i zaniedbywaniu rzeczy fundamentalnych w kontakcie z Bogiem – takich jak sąd, miłosierdzie i wiara. Możliwe, że odnosi się do systemu poznawczego faryzeuszy – z jednej strony skrupulanta obserwancji przepisów dotyczących szabatu, czy czystości rytualnej – a z drugiej zaniedbania kontaktu z żywym Bogiem, z Duchem Świętym, który pozwala mądrze patrzeć na rzeczywistość i na Pismo Święte.

W kolejnych wersetach nie widać już uśmiechu Jezusa, widać Jego zniecierpliwienie wobec zewnętrznych obserwancji przy zaniedbaniu wnętrza, a mianowicie – zdzierstwa i niepowściągliwości. Greckie słowo harpage tłumaczone przez „zdzierstwo”, wskazuje na agresywność tych ludzi wobec Jezusa, a niepowściągliwość, czy też nieumiarkowanie prowadzą do Mdr 2, ukazującego bunt ludzi wobec Syna Bożego. Może jaśniej jest to przedstawione w paralelnym tekście świętego Łukasza: „Właśnie wy, faryzeusze, dbacie o czystość zewnętrznej strony kielicha i misy, a wasze wnętrze pełne jest zdzierstwa i niegodziwości. Nierozumni! Czyż Stwórca zewnętrznej strony nie uczynił także wnętrza? Raczej dajcie to, co jest wewnątrz, na jałmużnę, a zaraz wszystko będzie dla was czyste” (Łk 11,39-41). Dla Jezusa prawdziwa nieczystość, z którą trzeba walczyć – to nieczystość serca, z którą trzeba walczyć za pośrednictwem miłosierdzia okazywanego ubogim. Bardzo ostre są słowa Jezusa: „Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy! Bo podobni jesteście do grobów pobielanych, które z zewnątrz wyglądają pięknie, lecz wewnątrz pełne są kości trupich i wszelkiego plugastwa. Tak i wy z zewnątrz wydajecie się ludziom sprawiedliwi, lecz wewnątrz pełni jesteście obłudy i nieprawości” (Mt 23,27-28). Słowa – obłuda, zakłamanie – to rzeczywistość ludzi ciągle atakujących Jezusa, udających pobożność, a nie mający wiary. Nieprawość, niesprawiedliwość – to wady uniemożliwiające zbawienie, uniemożliwiające sprawiedliwe spojrzenie na Jezusa i na łaski, którymi On hojnie obdarza.

Zakłamanie, o które ich Jezus oskarża wyraża się również przez rozdźwięk między dbałością o ozdabianie grobów proroków i zdaniem: „Gdybyśmy żyli za czasów naszych przodków, nie byliśmy ich wspólnikami w zabójstwie proroków” (Mt 23,30), a nienawiścią wobec Jezusa i straszną przyszłością, przepowiedzianą przez Jezusa: „Dlatego oto Ja posyłam do was proroków, mędrców i uczonych. Jednych z nich zabijecie i ukrzyżujecie; innych będziecie biczować w swych synagogach i przepędzać z miasta do miasta. Tak spadnie na was wszystka krew niewinna, przelana na ziemi, począwszy od krwi Abla sprawiedliwego aż do krwi Zachariasza, syna Barachiasza, którego zamordowaliście między przybytkiem a ołtarzem” (Mt 23,34-35). Zwróćmy uwagę na ostrzegawczą formę „wy”, używaną przez Jezusa – mówi On o zagrożeniu piekłem dla całej tej grupy znawców Prawa i faryzeuszy. Mówi On o prześladowaniu Kościoła i co ciekawe, nie mówi im o swojej śmierci. Straszne są słowa: „Węże, plemię żmijowe, jak wy możecie ujść potępienia w piekle?” (Mt 23,33)1. Słowa „Plemię żmijowe” odnoszą się prawdopodobnie do Rdz 3, gdzie ukazana jest przebiegłość węża zwodzącego ludzi, a Bóg mówi wręcz o potomkach węża: „Wprowadzam nieprzyjaźń między ciebie i niewiastę, pomiędzy potomstwo twoje a potomstwo jej: ono zmiażdży ci głowę, a ty zmiażdżysz mu piętę” (Rdz 3,15). Święty Jan o wrogach Kościoła mówi jako o dzieciach diabła: „Kto grzeszy, jest dzieckiem diabła, ponieważ diabeł trwa w grzechu od początku. Syn Boży objawił się po to, aby zniszczyć dzieła diabła. Każdy, kto narodził się z Boga, nie grzeszy, gdyż trwa w nim nasienie Boże; taki nie może grzeszyć, bo się narodził z Boga. Dzięki temu można rozpoznać dzieci Boga i dzieci diabła: każdy, kto postępuje niesprawiedliwie, nie jest z Boga, jak i ten, kto nie miłuje swego brata” (1 J 3,8-10).

Rozdział kończy się pełnymi goryczy słowami Jezusa skierowanymi do mieszkańców Jerozolimy: „Jeruzalem, Jeruzalem! Ty zabijasz proroków i kamienujesz tych, którzy do ciebie są posłani! Ile razy chciałem zgromadzić twoje dzieci, jak ptak swe pisklęta zbiera pod skrzydła, a nie chcieliście. Oto wasz dom zostanie wam pusty” (Mt 23,37-38). Odtrącenie pomocy Jezusa, a później Jego Ukrzyżowanie prowadzi do opuszczenia przez Boga Jego świątyni – podobnie jak stało się to w wizji proroka Ezechiela (por. Ez 8-11).



Janusz Maria Andrzejewski OP

1 Ciekawie komentuje te słowa święty Jan Złotousty: „Dicit autem quomodo fugietis a iudicio Gehennae? Numquid sepulcra sanctorum aedificantes? Sed primus gradus pietatis est sanctitatem diligere, deinde sanctos: sine causa enim iustos honorat qui iustitiam spernit. Non possunt sancti amici esse illorum quibus Deus est inimicus. An forsitan nomen vacuum vos liberabit, quia videmini esse in populo Dei? Puto autem quod melior est inimicus apertus, quam amicus falsus; sic et apud Deum odibilior est qui servum Dei se dicit, et mandata Diaboli facit. Apud Deum quidem qui hominem occidere disponit, antequam occidat, homicida habetur: voluntas enim est quae aut remuneratur pro bono, aut condemnatur pro malo. Opera autem testimonia sunt voluntatis. Non ergo quaerit Deus opera propter se ut sciat quomodo iudicet, sed propter alios, ut omnes intelligant quia iustus est Deus. Providet autem Deus occasioni peccandi malis, non ut peccare faciat, sed ut peccatorem ostendat, et bonis praebeat occasionem, per quam ostendat propositum voluntatis suae. Sic ergo Scribis et Pharisaeis dedit occasionem ostendendi voluntatem suam: unde concludit ideo ecce mitto ad vos prophetas et sapientes et Scribas”. TOMASZ Z AKWINU Catena in Mt., cap. 23 l. 11.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz