sobota, 9 stycznia 2016

Chrzest Jezusa "Jezus z Nazaretu"


Chrzest Jezusa



Gdy po raz pierwszy czytamy opowiadanie o chrzcie Jezusa, to pojawia się pytanie: dlaczego Jezus chciał się ochrzcić? Sam Jezus odpowiada na to pytanie w dość tajemniczy sposób – tak trzeba wypełnić wszelką sprawiedliwość (por. Mt 3,15). Widoczne są też pozytywne rezultaty tego chrztu – Jezus otrzymuje Ducha Świętego i słyszy głos swojego Ojca – Boga, który mówi Mu o swojej do Niego miłości i w pełni aprobuje Jego dotychczasową działalność.

Papież Benedykt XVI w swojej książce „Jezus z Nazaretu” tak próbuje odpowiedzieć na te pytania. Po pierwsze mówi o pragnieniu Jezusa by być solidarnym z grzesznikami: „Ponieważ chrzest przez to zanurzenie się zawiera w sobie wyznanie winy i prośbę o przebaczenie, z myślą o nowym początku, owo „tak”, będące przylgnięciem do woli Bożej w świecie naznaczonym grzechem, stanowi także wyraz solidarności z ludźmi wprawdzie obciążonymi winą, jednak pragnącymi sprawiedliwości”1.

Po drugie papież wskazuje na chrzest Jezusa jako moment wzięcia przez Niego na siebie grzechu tego świata: „Po Krzyżu i Zmartwychwstaniu dla chrześcijan stało się jasne, co się wydarzyło: Jezus wziął na swe ramiona ciężar winy całej ludzkości: poniósł go do Jordanu. Swą działalność inauguruje, zajmując miejsca grzeszników”2.

Po trzecie chrzest Jezusa jest dla papieża wstępem do Krzyża: „Jest On, można by powiedzieć, prawdziwym Jonaszem, który powiedział marynarzom: „Weźcie mnie i rzućcie w morze" (zob. Jon 1,12). Całe znaczenie chrztu Jezusa, niesienie przez Niego „całej sprawiedliwości”, ukaże się dopiero na Krzyżu: chrzest ten jest zgodą na śmierć za grzechy ludzkości, a głos rozlegający się podczas chrztu: „To jest mój Syn umiłowany” (Mk 3,17) jest znakiem zapowiadającym Zmartwychwstanie. W ten sposób zrozumiałe staje się również, że w przepowiadaniu Jezusa słowo „chrzest” oznacza Jego śmierć (zob. Mk 10,38; Łk 12,50)”3. Z tą ostatnią myślą próbowałbym polemizować. Tekst Markowy brzmi następująco: „Lecz Jezus im powiedział: Nie wiecie, o co prosicie. Czy możecie pić kielich, który ja piję, i być ochrzczeni chrztem, którym ja się chrzczę? Odpowiedzieli mu: Możemy. A Jezus im powiedział: Istotnie, kielich, który ja piję, będziecie pić i chrztem, którym ja się chrzczę, będziecie ochrzczeni” (Mk 10,38-39). Zwróćmy uwagę na czas teraźniejszy użyty przez Jezusa: „ja piję” i „ja się chrzczę”; brzmi to dziwnie, ale jest to ważne dla zrozumienia. Jezus nie umiera w teraźniejszości – On umrze w przyszłości. Do czego więc odnoszą się słowa Jezusa o kielichu i o chrzcie w teraźniejszości? Kielich, o którym mówi Jezus, to prawdopodobnie gorycz odrzucenia – Jego samego i zbawienia, które On przynosi przez bardzo wielu ludzi – wyrażają to chyba słowa Jezusa: „Jeruzalem, Jeruzalem, które zabijasz proroków i kamienujesz tych, którzy są do ciebie posłani! Ile razy chciałem zgromadzić twoje dzieci, tak jak kokoszka gromadzi swe kurczęta pod skrzydła, a nie chcieliście! Oto wasz dom zostanie wam pusty” (Mt 23,37-38). A chrzest? Chrztem upragnionym przez samego Jezusa (por. Łk 12,50) jest wypełnianie woli Ojca. Jezus mówi: „Jezus im powiedział: Moim pokarmem jest wypełniać wolę tego, który mnie posłał, i dokonać jego dzieła” (J 4,34).

Święty Mateusz tak rozpoczyna swoje opowiadanie o chrzcie Jezusa: „Wtedy Jezus przyszedł z Galilei nad Jordan do Jana, aby być przez niego ochrzczonym” (Mt 3,13). Widoczny jest trud Jezusa, długa droga pielgrzyma, by otrzymać od Jana, już wówczas sławnego, sakrament chrztu. Jan już wcześniej proroczo przepowiadał to przyjście mówiąc: „Ja was chrzczę wodą ku pokucie; ten zaś, który idzie za mną, jest mocniejszy ode mnie; nie jestem godny nosić mu obuwia” (Mt 3,11). Jan jest przygotowany na przyjście „mocniejszego” i stara się na to „przyjście” przygotować ludzi go otaczających. Rozpoznaje „mocniejszego” w Jezusie i w swojej pokorze stara się Jezusowi wytłumaczyć niestosowność tego obrzędu wobec jawnej dysproporcji między nim a Jezusem. Mówi do Niego: „Ja potrzebuję być ochrzczonym przez ciebie, a ty przychodzisz do mnie?” (Mt 3,14). Jezus odpowiada mu enigmatycznie: „Ustąp teraz, bo godzi się nam wypełnić wszelką sprawiedliwość” (Mt 3,15). Słowem „teraz”, Jezus ukazuje wyjątkowość sytuacji, która zmusza Go do przyjęcia chrztu od Jana. Widać tutaj działanie Ducha Świętego na zasadzie wyjątku – z jednej strony istnieją pewne obowiązujące reguły, a z drugiej strony trzeba być posłusznym w konkretnej sytuacji, w której Duch podpowiada najlepsze rozwiązanie. „Wypełnienie wszelkiej sprawiedliwości” to w danym momencie posłuszeństwo Bogu, który tego oczekuje od Jana i od Jezusa. Sam chrzest Jezusa i to, co po nim się zdarzyło wskazują na owocność tej „sprawiedliwości”. Tak Jan, celebrujący chrzest, jak i Jezus przyjmujący ten sakrament, otrzymują obfite łaski. Dla Jezusa otwierają się niebiosa (por. Mt 3,16). Jest to łaska udzielona Jezusowi w Jego człowieczeństwie, Jezus pragnie zobaczyć i usłyszeć – to bardzo ludzkie, a Ewangelia Janowa bardzo ten wątek eksponuje. Jezus mówi: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Syn nie może nic czynić sam od siebie, tylko to, co widzi, że czyni Ojciec” (J 5,19). Jezus nie precyzuje w swojej obronie w jaki sposób widzi Ojca w Jego działaniu, ale stwierdza stanowczo, że nie mógłby działać bez stałego kontaktu „wzrokowego” z Ojcem. Podobnie, sam Jezus twierdzi: „Lecz teraz usiłujecie mnie zabić, człowieka, który wam mówił prawdę, którą słyszał od Boga” (J 8,40). Nie wiemy, o jakim „słuchaniu” mówi Jezus, wiemy, że On sam uzależnia swoją naukę, swoją Ewangelię od Ojca, od którego poprzez posłuszne „słuchanie” to wszystko otrzymuje. Wszystkie sakramenty są szansą „zobaczenia”, „usłyszenia” i „dotknięcia” Boga, który udzielając swej łaski pozwala człowiekowi jakoś tej łaski „zakosztować”.

Niebiosa są otwarte ze względu na Jezusa, ale w tej łasce uczestniczy również Jan, a może i inni z osób tam zebranych. Ta łaska pozwala Jezusowi (por. Mt 3,16) i Janowi, który Go ochrzcił (por. J 1,32) zobaczyć Ducha Bożego. Święty Łukasz w swojej Ewangelii precyzuje, że Duch ukazał się w „cielesnej postaci” (por. Łk 3,22). Myślę, że ta „cielesność” wizji służy podkreśleniu realności tego widzenia i wskazuje na realne, często wręcz materialne działanie Ducha w życiu Jezusa. Postać gołębia, czy też może gołąbki, ma ukazywać wolność i szybkość Ducha w Jego działaniu (por. J 3,8). Ten oficjalny dar Ducha dla Jezusa jest jednocześnie uroczystą Jego proklamacją jako Chrystusa, to jest „namaszczonego”, obdarowanego Duchem Świętym.

Do tej proklamacji należy również głos Ojca: „To jest mój umiłowany Syn, w którym sobie upodobałem” (Mt 3,17). Najważniejsze dla nas, to oczywiście określenie Jezusa Synem samego Boga. Dokonuje się to publicznie i to sam Bóg to mówi. Po drugie Bóg nazywa Go swoim Synem Umiłowanym. Można by powiedzieć, że to oczywiste, bo Bóg jest Miłością (por. 1 J 4,8.16), ale sam Jezus mocno podkreśla ten fakt w swojej obronie wobec atakujących Go Żydów: „Bo Ojciec miłuje Syna i ukazuje mu wszystko, co sam czyni” (J 5,20). To właśnie miłość Ojca jest racją bytu Syna.

Bóg Ojciec mówi o swoim Synu, sobie że sobie w Nim upodobał (por. Mt 3,17). Jest to pełna aprobata ze strony Ojca wobec dotychczasowego życia jego Syna – tym cenniejsza, że oficjalna.



Zakończenie

Do przedstawienia teologicznego sensu chrztu Jezusa najlepiej nadają się teksty Ewangelii Janowej. Jan Chrzciciel w sposób zaskakujący stwierdza: „Ja go nie znałem, ale przyszedłem, chrzcząc wodą, po to, aby został objawiony Izraelowi” (J 1,31). Całe ogromne dzieło chrztu Janowego jest podporządkowane chrztowi Jezusa, który w ten sposób jest objawiony światu. Oczywiście chrzest Janowy przygotowuje ludzi na to objawienie, oczyszcza ich, oświeca ich tak, że są w stanie przyjąć Jezusa i Jego Ewangelię. Jan w swojej niewiedzy przedstawia Jezusa najpierw jako go poprzedzającego: „To jest ten, o którym mówiłem, że idzie za mną człowiek, który mnie uprzedził, bo wcześniej był niż ja” (J 1,30, por. J 1,15). Zauważmy, że Jezus posługuje się identycznym obrazem mówiąc Żydom o Abrahamie: „Abraham, wasz ojciec, z radością pragnął ujrzeć mój dzień. I ujrzał, i radował się. Wówczas Żydzi powiedzieli do niego: Pięćdziesięciu lat jeszcze nie masz, a Abrahama widziałeś? Jezus im odpowiedział: Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Zanim Abraham był, ja jestem” (J 8,56-58). Jezus jest „wcześniejszy” nie tylko od Jana Chrzciciela, ale nawet od Abrahama! Bo jest odwiecznym Bogiem.

Chrzest Jezusa – to przede wszystkim uroczysta proklamacja godności Jezusa jako Chrystusa i jako Syna Bożego. Jezus jest Chrystusem i wskazuje na to Duch Święty zstępując na Niego i na Nim pozostając. Bóg Ojciec objawia to już wcześniej Janowi, że to jest znak podstawowej działalności Jezusa – będzie On chrzcił Duchem Świętym (por. J 1,33).

Sam Bóg Ojciec mówiąc do Jezusa w obecności Jana Chrzciciela i innych świadków tego zdarzenia: „To jest mój umiłowany Syn, w którym mam upodobanie” objawia Synostwo Boże Jezusa.

Już, prawdopodobnie, po chrzcie, Jan odkrywa z pomocą Ducha Świętego w tekście Izajasza, że to właśnie Jezus jest Barankiem Bożym (por. Iz 53,6-7; J 1,29.36). Przy okazji zwróćmy uwagę na to, że tak dla Jana (por. Mt 3,3; Iz 40,3) jak dla Jezusa (por. Łk 4,18-19; Iz 61,1-2) prorok Izajasz jest tym, za pomocą którego wskazują oni otoczeniu na swoje powołanie i odwieczne wybranie.



Janusz Maria Andrzejewski OP

1 J. RATZINGER, BENEDYKT XVI, Jezus z Nazaretu. Część 1. Od chrztu w Jordanie do przemienienia (M, Kraków 2007) 29.

2 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 29-30.

3 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 30.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz