czwartek, 14 stycznia 2016

Uczniowie "Jezus z Nazaretu"


Uczniowie

Pisze Papież: „W tym czasie Jezus wyszedł na górę, aby się modlić, i całą noc trwał na modlitwie do Boga. Z nastaniem dnia przywołał swoich uczniów i wybrał spośród nich dwunastu, których też nazwał apostołami...” (Łk 6,12n). Powołanie uczniów jest wydarzeniem ściśle związanym z modlitwą; zostają oni niejako zrodzeni na modlitwie, w zjednoczeniu z Ojcem. W ten sposób powołanie Dwunastu jest czymś więcej niż wyznaczeniem określonych funkcji; ma ono sens głęboko teologiczny: powołanie ich zrodziło się z dialogu Syna z Ojcem i tam są jego korzenie. W tym znaczeniu należy też rozumieć słowa Jezusa: „Proście Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo” (Mt 9,38)1. Tak Papież widzi powstawanie wokół Jezusa nowej rodziny – Jego rodziny. Kontynuuje: „I ustanowił Dwunastu, aby Mu towarzyszyli, by mógł wysłać ich...” (w. 14). Najpierw należy rozważyć sformułowanie „ustanowił Dwunastu” [er machte zwölf], które brzmi dla nas trochę dziwnie. W rzeczywistości ewangelista posługuje się tu terminem zaczerpniętym ze Starego Testamentu, gdzie oznacza on ustanowienie kogoś kapłanem (zob. 1 Krl 12,31; 13,33), a funkcję Apostoła nazywa posługą kapłańską. Następnie wybrani zostają wymienieni z imienia, co stanowi nawiązanie do proroków Izraela, których Bóg powołuje imiennie. W ten sposób posługa apostolska ukazuje się tu jako połączenie misji kapłańskiej z prorocką”2. Powiązanie funkcji apostolskiej z kapłańską jest troszkę pośpieszne. Teksty Starego Testamentu, na które powołuje się Papież mówią o naznaczaniu kapłanów schizmatyckich przez Jeroboama – nie chodzi więc tu o coś pozytywnego. Terminem technicznym na konsekrację kapłańską w Starym Testamencie jest „napełnienie rąk” – o którym pisze 1 Krl 13,33 i tekst z Księgi Wyjścia: „A ubierzesz w nie Aarona, brata twego, i syny jego z nim; i pomażesz je, a napełnisz ręce ich, i poświęcisz je, aby mi urząd kapłański sprawowali” (Wj 28,41). Sformułowanie: „aby Mu towarzyszyli” (por. Mk 3,14), jest próbą oddania sensu tekstu greckiego, który dosłownie mówi: „Aby z Nim byli”. „Towarzyszenie” jest chyba terminem słabszym, bardziej powierzchownym niż „bycie”, czy wręcz „istnienie”. Nieco dalej mówi zresztą: „Dwunastu musi być przy Nim, by móc poznać Jezusa w Jego jedności z Ojcem, a tym samym stać się świadkami Jego tajemnicy. Muszą oni – jak powie Piotr przy wyborze Macieja – należeć do tych, którzy towarzyszyli Jezusowi, gdy przebywał z nimi (zob. Dz 1,21-22). Można by powiedzieć: od zewnętrznego przebywania razem z Nim muszą przejść do wewnętrznej jedności z Jezusem. Jednocześnie jednak mają zostać wysłannikami – „apostołami” właśnie – którzy Jego orędzie poniosą w świat: najpierw do zagubionych owiec Izraela, a następnie „aż po krańce ziemi”. Na pierwszy rzut oka towarzyszenie i funkcja wysłannika wydają się wzajemnie wykluczać, w rzeczywistości jednak funkcje te są ściśle ze sobą związane. Apostołowie muszą się nauczyć takiego z Nim przebywania, żeby pozostali z Nim razem także wtedy, gdy pójdą na krańce ziemi. Bycie razem z Nim z samej swej natury zawiera w sobie dynamizm posłannictwa, ponieważ cały byt Jezusa jest misją”3.

Ciekawie Benedykt XVI komentuje proroctwo Jezusowe: „Ujrzycie niebiosa otwarte i aniołów Bożych zstępujących i wstępujących na Syna Człowieczego” (J 1,51). Jezus objawia tu siebie jako nowego Jakuba. Sen Patriarchy, w którym ujrzał przy swej głowie drabinę sięgającą nieba i wspinających się po niej i schodzących na dół aniołów, w Jezusie stał się rzeczywistością. On sam jest „bramą do nieba” (Rdz 28,10-12), On jest prawdziwym Jakubem, Synem Człowieczym i Protoplastą Izraela czasów ostatecznych”4. Jezus jest więc „Nowym Izraelem”, który za pośrednictwem swoich aniołów łączy niebo z ziemią, umożliwia nam nową intensywność opieki aniołów.

Jaki jest cel wyboru Dwunastu? Odpowiada Papież: „Pierwszym zadaniem Apostołów jest przepowiadanie: niesienie ludziom światła słowa, orędzia Jezusowego. Są oni w pierwszym rzędzie ewangelistami: podobnie jak Jezus zwiastują nadejście królestwa Bożego i w ten sposób gromadzą ludzi, którzy będą tworzyli nową rodzinę Bożą. Głoszenie królestwa Bożego nie jest jednak ani samym słowem, ani tylko nauczaniem. Jest wydarzeniem – tak samo jak sam Jezus jest wydarzeniem i Słowem Boga w samej swej osobie. Głosząc Go, doprowadzają do spotkania z Nim”5. Tak to formułuje Mk 3,14: „I ustanowił dwunastu, aby z nim byli, aby ich wysłać na głoszenie”.

Bardzo ciekawie Papież kontynuuje: „Ponieważ świat pozostaje pod panowaniem mocy zła, przepowiadanie to jest zarazem walką z tymi mocami. „Naśladując Jezusa, Jego wysłannicy chcą egzorcyzmować świat i wprowadzić nową formę życia w Duchu Świętym, która leczy z opętania” (Pesch, Das Markusevangelium I s. 205); jak wykazał przede wszystkim Henri de Lubac, świat starożytny przełom wiary chrześcijańskiej przeżywał rzeczywiście jako uwolnienie od panującego powszechnie – pomimo klimatu sceptycyzmu i oświecenia – lęku przed demonami. To samo dzieje się również dzisiaj wszędzie tam, gdzie chrześcijaństwo zajmuje miejsce starych tradycyjnych religii i przyjmując ich pozytywne pierwiastki, przemienia je”6.

Czy Jezus chciał „egzorcyzmować świat”? Pierwszy List świętego Jana Apostoła zdaje się na to wskazywać: „Po to objawił się Syn Boży, aby zniszczyć dzieła diabła” (1 J 3,8) i jest to bezpośrednio związane z Jego walką przeciwko grzechowi: „A wiecie, że on się objawił, aby zgładzić nasze grzechy” (1 J 3,5). Czym jest ta „nowa forma życia w Duchu Świętym, która leczy z opętania”? Jezus uwalnia od szatana mocą Ducha: „A jeśli ja wypędzam demony Duchem Bożym, to przyszło do was królestwo Boże”. Królestwo Boże jest właśnie tą nową formą życia w Duchu, życia Błogosławieństwami, która trwale i skutecznie uwalnia spod władzy złych duchów. To Duch Święty zabezpiecza człowieka przed powrotem, dopiero co wygnanego złego ducha (por. Mt 12,43-45).

Faktem jest, że Jezus mówi o szatanie jako o „władcy tego świata” (por. J 12,31; 14,30; 16,11), a święty Jan Apostoł twierdzi: „Wiemy, ze jesteśmy z Boga, cały zaś świat leży w mocy Złego” (1 J 5,19). Jezus posyła Apostołów na uwalnianie poszczególnych ludzi spod władzy złych duchów: „A przywoławszy swoich dwunastu uczniów, dał im moc nad duchami nieczystymi, aby je wypędzali i aby uzdrawiali wszystkie choroby i wszelkie słabości” (Mt 10,1).

Pisze dalej Papież: „W Liście do Efezjan ów egzorcyzmujący charakter chrześcijaństwa święty Paweł przedstawił z innej strony: „Bądźcie mocni w Panu - siłą Jego potęgi. Przyobleczcie pełną zbroję Bożą, byście się mogli ostać wobec podstępnych zakusów diabła. Nie toczymy bowiem walki przeciw krwi i ciału, lecz przeciw Zwierzchnościom, przeciw Władzom, przeciw rządcom świata tych ciemności, przeciw duchowym pierwiastkom zła na wyżynach niebieskich” (6,10-12). Ten zaskakujący nas dzisiaj, czy nawet obcy nam, opis chrześcijańskiej walki tak wyjaśnia Heinrich Schlier: „Wrogiem nie jest ten czy tamten, nie jestem nim też ja sam, nie są ciało ani krew (...). Konflikt sięga tu głębiej. Jest to walka z niezliczoną ilością atakujących nas niestrudzenie przeciwników, których natury nie da się łatwo ogarnąć, którzy nie mają własnego imienia, lecz tylko zbiorowe określenia; którzy górują nad człowiekiem – przez swą wyższą pozycję, przez swe miejsce «w niebiosach» egzystencji, także przez nieprzenikliwość swej pozycji i własną nieuchwytność – ich pozycję stanowi «atmosfera» egzystencji, którą sami na swój sposób roztaczają wokół siebie; wszyscy oni są wreszcie pełni radykalnej, śmiertelnej złości" (Der Brief an die Epheser, s. 291). Któż by nie zauważył, że w tych słowach opisany jest także nasz świat, w którym chrześcijanin wyczuwa zagrożenia anonimowej atmosfery, czegoś „wiszącego w powietrzu”, co sprawia, że jego wiara wydaje mu się śmieszna i bezsensowna? Któż by nie zauważył owego zatrutego klimatu całego świata, który zagraża ludzkiej godności, a nawet samemu istnieniu człowieka? Pojedynczy człowiek, ba, nawet całe ludzkie społeczności zdają się wydane na pastwę owych potęg, bez żadnej nadziei uwolnienia się. Chrześcijanin wie, że nawet on nie potrafi własnymi siłami oddalić tego zagrożenia. W wierze, we wspólnocie z jedynym rzeczywistym Panem świata, dana mu jest jednak „zbroja Boża”, z pomocą której – we wspólnocie całego Ciała Chrystusa – może się przeciwstawić tym potęgom. Wie, że Pan przywraca nam w wierze czyste powietrze, powietrze dawane przez Stwórcę, powietrze Ducha Świętego, jedyne, dzięki któremu świat może odzyskać zdrowie”7.

Kontynuuje Papież: „Oprócz zadania egzorcyzmowania Mateusz mówi jeszcze o misji uzdrawiania. Dwunastu jest posłanych, „aby leczyli wszystkie choroby i wszystkie słabości” (10,1). Leczenie stanowi istotny wymiar posłannictwa apostoła i chrześcijańskiej wiary w ogóle. Eugen Biser nazywa chrześcijaństwo wręcz „religią terapeutyczną” – religią przywracania zdrowia”8. Emiliano Tardif pisze: „W tym właśnie zawiera się stwierdzenie, jak istotne jest uzdrowienie duchowe i fizyczne. Istnieją ludzie, którzy myślą, że uzdrowienia są tylko czymś wyjątkowym, twierdząc, że charyzmat uzdrowienia nie jest istotny, bo istotna jest miłość, której wszystko winno być podporządkowane. Wydaje mi się, że rozróżnienie “istotny-nieistotny” nie zachodzi w Nowym Testamencie. Zamiast dokonywać takich podziałów, powinniśmy stawiać sobie pytania: “Czy Bóg chce uzdrowić swoje dzieci? Jeśli zaś chodzi o twierdzenie, że miłość jest największym charyzmatem, to całkowicie się z nim zgadzam, ale któż może zaprzeczyć, że uzdrowienie jest wspaniałym sposobem objawienia się miłości wobec tych, którzy cierpią? Miłość nie jest czymś mglistym, czymś abstrakcyjnym, ale czymś równie konkretnym jak uzdrowiona osoba. Dar uzdrowienia jest u swoich podstaw darem miłości”9.

Ciekawa jest uwaga Papieża: „Władza uzdrawiania dawana posłańcom Jezusa Chrystusa przeciwstawia się magicznym upiorom, egzorcyzmuje świat także na obszarze medycyny”10. Niestety, ludzie w poszukiwaniu uzdrowienia są gotowi go poszukiwać wszędzie, wpadając w ten sposób w leczenie magiczne. Chrystus uzdrawia ludzi na przykład na mszach o uzdrowienie.

Pisze dalej Papież: „Możemy przyjąć, że wszyscy Dwunastu byli wierzącymi i zachowującymi Prawo Żydami, którzy oczekiwali zbawienia Izraela. Różnili się jednak znacząco w stanowiskach zajmowanych w konkretnej sprawie i co do sposobu rozumienia realizacji zbawienia. Możemy więc sobie wyobrazić, ile trudu kosztowało powolne wprowadzanie ich w tajemniczą nową drogę Jezusa, jakie musiały się tworzyć napięcia, ilu oczyszczeń wymagała na przykład gorliwość zelotów, ażeby upodobnić się wreszcie do „gorliwości” Jezusa, o której opowiada nam Ewangelia Jana (zob. 2,17): Jego gorliwość osiągnęła szczyt na Krzyżu. Właśnie w tym ogromie napięć, wynikających z różnic pochodzenia, temperamentu i postawy, Dwunastu jest wcieleniem Kościoła wszystkich czasów i trudności jego zadania, polegającego na oczyszczeniu ludzi i złączeniu ich ze sobą w gorliwości Jezusa Chrystusa”11. Nie wiem, na jakiej podstawie twierdzi Papież, że „Wszyscy Dwunastu byli wierzącymi i zachowującymi Prawo Żydami” – wręcz przeciwnie, mamy teksty wskazujące na to, że uczniowie Jezusa byli zgorszeniem dla praktykujących judaizm Żydów: „Czemu twoi uczniowie postępują wbrew tradycji starszych? Nie myją bowiem rąk przed jedzeniem chleba” (Mt 15,2), czy też: „A uczniowie Jana i faryzeuszy pościli. Przyszli więc i pytali go: Czemu uczniowie Jana i faryzeuszy poszczą, a twoi uczniowie nie poszczą?” (Mk 2,18).

Kolejną grupą wśród uczniów Jezusa jest „siedemdziesięciu dwóch12”. To właśnie oni posłani przez Jezusa radują się uwalniając ludzi od złych duchów: „I siedemdziesięciu dwóch wróciło z radością, mówiąc: Panie, nawet demony nam się poddają ze względu na twoje imię. Wtedy powiedział do nich: Widziałem szatana spadającego z nieba jak błyskawica. Oto daję wam moc stąpania po wężach, skorpionach i po wszelkiej mocy nieprzyjaciela, a nic wam nie zaszkodzi. Jednak nie z tego się cieszcie, że duchy się wam poddają, ale cieszcie się raczej, że wasze imiona są zapisane w niebie” (Łk 10,17-20). Jezus odpowiada na ich charyzmatyczną radość trzema stwierdzeniami. Po pierwsze mówi o swojej wizji szatana spadającego z nieba – modlitwy siedemdziesięciu dwóch uczniów zjednoczonych z Jezusem miałyby więc taką zdumiewającą efektywność – sięgającą niebios. Po drugie Jezus gwarantuje swoim uczniom nietykalność – modlitwa o uwolnienie człowieka od złego ducha – niezależnie od możliwych gróźb ze strony złych – nie zaszkodzi modlącym się. Po trzecie, Jezus zapewnia nagrodę w niebiosach za współudział w walce z szatanem.

Papież pisze: „Obok 12 synów, symbolizujących Izraela, mamy tu 70, którzy reprezentują cały świat i także są przedstawieni w powiązaniu z Jakubem-Izraelem. Tradycja ta znajduje się w tle legendy przekazanej przez tak zwany List Arysteasza, według którego pochodzący z III wieku przed Chrystusem grecki przekład Starego Testamentu, za sprawą szczególnego natchnienia Ducha Świętego, został dokonany przez 70 (lub 72 - po sześciu z każdego z dwunastu pokoleń Izraela) uczonych. Według tej legendy dzieło to oznaczałoby otwarcie się wiary Izraela na pogan. U schyłku epoki starożytnej Septuaginta rzeczywiście odgrywała zasadniczą rolę w zwróceniu się wielu poszukujących do Boga Izraela. Dawne mity utraciły wiarygodność, a filozoficzny monoteizm nie był zdolny tworzyć życiowej relacji do Boga. Dlatego wielu wykształconych ludzi nowy przystęp do Boga znajdywało w monoteizmie Izraela, który nie był owocem refleksji filozoficznej, lecz został dany w historii wiary. W licznych miastach powstawały kręgi „bojących się Boga”, pobożnych „pogan”, którzy ani nie mogli, ani nie chcieli zostać w pełni żydami, uczestniczyli jednak w liturgii synagogalnej, a tym samym w wierze Izraela. W tych kręgach najstarsi chrześcijanie znajdywali pierwszy punkt zaczepienia w swym misyjnym przepowiadaniu i możliwość szerokiego oddziaływania. Teraz ludzie ci mogli w pełni przyjmować Boga Izraela, ponieważ Bóg ten przez Jezusa – i tak, jak głosił Go Paweł – stał się rzeczywiście Bogiem wszystkich ludzi”13.

Oddzielną grupą złączoną z Jezusem są „kobiety”: „Łukasza. W 8,1-3 podaje on, że Jezusowi, który razem z Dwunastoma był w drodze i głosił Ewangelię, towarzyszyły także kobiety. Wymienia trzy imiona, po czym dodaje: „i wiele innych, które im usługiwały, [udzielając] ze swego mienia” (8,3). Różnica pomiędzy dwunastoma uczniami i uczennicami jest oczywista: zadania tych dwu grup są zupełnie różne. Łukasz wyraźnie jednak daje do zrozumienia – co zresztą na różny sposób uwidacznia się również w innych Ewangeliach - że te „liczne” kobiety należały do ściślejszej wspólnoty wierzących i że ich towarzyszenie Jezusowi było konstytutywnym czynnikiem powstania tej grupy. W sposób szczególnie wymowny miało się to przejawić pod Krzyżem i przy Zmartwychwstaniu”14.



Janusz Maria Andrzejewski OP

1 J. RATZINGER, BENEDYKT XVI, Jezus z Nazaretu. Część 1. Od chrztu w Jordanie do przemienienia (M, Kraków 2007) 148.

2 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 148.

3 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 149-150.

4 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 149.

5 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 150.

6 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 150.

7 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 151-152.

8 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 152.

9 E. TARDIF, J.H. PRADO FLORES, Jezus żyje (Ottonianum, Szczecin 31993) 30.

10 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 153.

11 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 154-155.

12 S. O. ABOGUNRIN, „Ewangelia według św. Łukasza”, Międzynarodowy komentarz do Pisma Świętego (Verbinum, Warszawa 22001) 1271, wyjaśnia:Ze względu na niejasności w historii tekstu Ewangelii trudno jest dokładnie ustalić liczbę uczniów wysłanych na tę misję. Tradycja „siedemdziesięciu” wywodzi się z wydarzenia, w którym Bóg nakazał Mojżeszowi przyprowadzić siedemdziesięciu starszych, aby udzielić im jego ducha. Potem dwóch innych starszych również otrzymało ducha Mojżesza (Lb 11,24-30). Świadectwo tekstowe przemawia raczej za „siedemdziesięcioma dwoma”. Trzeba jeszcze wziąć pod uwagę żnicę między hebrajską wersją Rdz 10 a wersją grecką (LXX). Tekst hebrajski wymienia siedemdziesiąt imion symbolizujących narody, natomiast Septuaginta wymienia siedemdziesiąt dwa imiona”.

13 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 155-156.

14 RAZINGER, BENEDYKT, Jezus, 156.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz